Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 3 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Go down

Pisanie 23.12.14 22:05  •  Obrzeża części południowej.  - Page 3 Empty Re: Obrzeża części południowej.
Seishin odrzucił głowę do tyłu i westchnął z poirytowaniem. Cały czas planowali z Yuu, żeby zwrócić ich uwagę na siebie i musieli przyjść akurat jak się rozkręcał. Kto by pomyślał, że cięcie drzew może tak wciągnąć człowieka, że nie usłyszy nadchodzącej straży, której tak wyczekiwał. Ale cóż, stało się, przynajmniej ktoś z mieszkańców ich zauważył i powiadomił władze, a teraz pewnie siedzi sobie w ciepłym domu i plotkuje z innymi o nich. Aczkolwiek byłby rozczarowany, gdyby wiedział jak kończą ludzie ze S.SPEC, którzy zadzierają z łowcami.
Podniósł ręce i obrócił się. Spodziewał się ujrzeć coś więcej poza trójką wiernych piesków dyktatora. Co prawda mieli jak na oko dość ładne zabawki, ale to jeszcze nie świadczy o umiejętnościach.
- No proszę proszę, kogo my tu mamy - uśmiechnął się wrednie. Za wiele razy to przerabiał, żeby się przejmować. Przekręcił głowę na bok nie spuszczając z oczu gościa, który zdawał się nimi dowodzić. - No nie mamy identygówien, tak wyszło. - Wzruszył ramionami.- Co teraz? Zabierzecie nas do waszego szefa, żeby zajął się nami jak należy w przeciwieństwie do was? A może zdążyliście mu się na tyle podlizać, że dał wam możliwość zadecydowania o tak poważnych rzeczach jakimi jest brak papierów?
Wpatrywał się w żołnierza z uśmiechem czekając na dalsze rozwinięcie wydarzeń. Wiedział, że naraża życie swoje i Yuu, ale nie mógł zmarnować szansy jakiej jest szydzenie ze S.SPEC. Wierzył w swoje umiejętności i był pewien, że zdjąłby wszystkich trzech bez mrugnięcia, ale kto wie jak by było naprawdę. Pewnie by zaczął uciekać, a ten las wyglądał na łatwy, żeby się zgubić. Na swoje szczęście miał ze sobą Yuu i jej wielką katanę. Chciał zobaczyć ją w walce, drugi powód dla którego warknął na straż. Nie ma co, łowczyni będzie miała z nim ciężkie życie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.01.15 0:07  •  Obrzeża części południowej.  - Page 3 Empty Re: Obrzeża części południowej.
[INGERENCJA LOSU]

Co by tu dużo nie mówić, to żołnierze jednak okazali się być dobrze wyszkoleni. Gdy tylko Yuu podeszła do ich, unieśli broń na wysokość strzału.
- Nie zbliżać się bardziej!
Dwóch z nich celowało w Przywódczynię, jeden w Seishina. Łowcy mogli zauważyć dzięki swojemu nadludzkiemu wzrokowi, że ich mięśnie drgają z ledwo co powstrzymywanego...strachu? A może to gniew spowodowany przemową renegata? Kto wie... Jeden z żołnierzy nie wytrzymał nerwowo i wykrzyknął:
- Nie cwaniakuj bo zaraz oberwiesz kulką za stawianie oporu podcza-

[Ash]


- Spokój.
Słowo zostało wypowiedziane cichym, emanującym pewnością siebie, opanowanym tonem, ale dało się wyczuć że zignorowanie go i niezastosowanie się do rozkazu nastąpią bardzo nieprzyjemne...reperkusje.
- No, no, co my tu mamy... Pyskaty dzieciak od "identygówien" i...hmmm...z braku lepszych określe w tej chwili niech będzie że urocza, roztrzepaną dziewczynę. "Zgubiłam go w lesie?" "Tak wyszło?" Co wy mi tu pierdolicie? Szczególnie ty gówniarzu... - jego głos stwardniał, a Ezra spojrzał na Seishina, przy okazji zdejmując kaptur. - Jak widzisz masz szczęście że jeszcze nie dostałeś darmowej wycieczki na tamten świat. A z wami żołnierzu rozliczę się potem...
Ash podszedł do nich nieco bliżej, nadal jednak trzymając się z tyłu.
- Macie pecha... Aresztuję was za sprzeciwianie się władzy S.SPEC, działania na rzecz Łowców oraz...a tak...niszczenie mienia publicznego. Zostaniecie odprowadzeni na najbliższy posterunek i przesłuchani. Bez niepokoju, jeszcze będziecie mieli czas na długie wywody...
Głównodowodzący nie był w dobrym humorze... Jak dotąd stał tylko z tyłu, przyglądając się rozwojowi sytuacji poprzez kamerkę termowizyjną. Widział że jego podwładni ciągną na resztkach nerwów i zaraz nastąpi jedna z dwóch rzeczy: strzał z karabiny lub ucieczka w popłochu. A przecież ucierpiałby na tym majestat wojska nieprawdaż? Boże...kto szkoli tych żółtodziobów, co? Chyba musi przeprowadzić przetasowanie stanowisk w koszarach. Ezra westchnął w myślach. No cóż...
[System aktywowany. Pełne wspomaganie: włączone.]
- Ale najpierw... Podać mi wasze nazwiska. Bez problemu sprawdzimy, czy jesteście w bazie dan-
Ash urwał w pół zdania i nagle uniósł lewą rękę mierząc w Yuu z 24 - strzałowego pistoletu, który...wyskoczył z jego przedramienia?! Ruch był zdecydowanie za szybki jak na normalnego żołnierza, jednak nadal nieco wolniejszy od tego jaki był w stanie wykonać Łowca. Dlatego też Ash trzymał się na dystans od tamtych. Zawsze to jakaś przewaga, a zważywszy na to że nie widział u nich broni palnej...mogła ona być dosyć znacząca... Teraz stał około 5 metrów od nich, w odróżnieniu od żołnierzy którzy lekkomyślnie stanęli niecałe 2 metry od potencjalnych przeciwników. Co za idioci... Ezra skinął głową na żołnierzy, wskazując na Seishina.
- Ona jest moja, wy zajmijcie się tamtym. Skuć go. Założę się że z waszej dwójki to ty jesteś groźniejsza. Zachowujesz się spokojnie, cały czas oceniasz sytuację, analizujesz ruchy żołnierzy, kiedy twój gadatliwy towarzysz stara się sprowokować ich do działania. O ile oczywiście jesteście Łowcami, a nie "zwykłymi" obywatelami Miasta o dosyć..kłopotliwym nastawieniu. Nazwiska i ręce przed siebie! - chłopak posłał jej kpiący uśmiech, a prawa strona twarzy, pokryta bliznami po poparzeniu zamieniła ten gest w jego upiorną parodię. Jednocześnie skłonił się lekko i kiwnął jej głową, nadal celując z pistoletu w jej klatkę piersiową. Nawet jeśli postara się uniknąć strzału, to powinna chociaż zarobić postrzał w ramię lub bok.
- Heh...panienka wybaczy...- rzucił kpiąco. - Jeśli to pomyłka to stawiam kawę. Chociaż szczerze wątpię, a szkoda, bo aż grzech marnować taką okazję sam na sam z ładną dziewczyną...
Obserwował ją spokojnie lewym, bursztynowym okiem, jednocześnie w prawym, zastąpionym kamerką utrzymywał tryb termowizji, więc będzie mógł nieco zniwelować jej szybkość reakcji w razie ataku, poprzez wgląd na temperaturę jej ciała.

                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.01.15 12:23  •  Obrzeża części południowej.  - Page 3 Empty Re: Obrzeża części południowej.
Szkarłatne oko łowczyni skanowało całe otoczenie. Patrzyła zarówno na żołnierzy i na otoczenie. Jakie mają w tej chwili szanse? Co najlepiej zrobić? Bynajmniej nie analizowała tego, by uciec, ale aby efektywnie wykorzystać wszystko dookoła do napsucia krwi uzbrojonych mężczyzn. Niekoniecznie nawet zareagowała na przybycie kolejnego, zakapturzonego. Wręcz przeciwnie, zdawało się, że nawet nie dostrzegła jego obecności lub celowo ignorowała, także jego słowa. Każe im oddać się do aresztu? Cóż za bzdura, musi być okropnie naiwny, skoro na widok dwójki uzbrojonych łowców, czerwonych oczu nie było łatwo nie zauważyć, odnosił się do nich w taki sposób. Świdrowała go wzorkiem i czuła się niemal jak człowiek obserwujący w przyśpieszonym tempie dorastające dziecko, ostatecznie wyjął broń, niemalże była dumna z jego postępów. Czuła by się okropnie, gdyby za przeciwnika trafił jej się przeciętny idiota bez oleju w głowie. Na jej twarzy widniało niewiele emocji, wyglądała niemalże na znudzoną i z radością przyjmowała ten fakt do wiadomości, nikt nie musiał wiedzieć, o czym aktualnie myślała.
- I myślisz może... że tak łatwo damy wam się złapać? - zakpiła z niego otwarcie. Jej źrenice zwężały się wyraźnie, a buzia wykrzywiła w niepełnym uśmiechu. Ton wypowiedzianych słów przeczył wszystkiemu, co się o sobie chwile temu dowiedziała, zwyczajnie nie pasował do „uroczej, roztrzepanej dziewczyny”, był groźny i twardy. Przenikała przez niego pewność siebie i pewien rodzaj... dzikości? To było chyba najtrafniejsze określenie, szczególnie że Kami miała w zwyczaju nieświadomie powarkiwać po każdym wypowiedzianym zdaniu, kiedy czuła narastającą energię do walki. Teraz również warknęła po swojej wypowiedzi, krótko i wściekle jak wilk, któremu przed nosem przebiega niedoszła ofiara. Gdyby tylko mogła, zmieniła by się właśnie w to zwierze – dzikie i majestatyczne, nieprzewidywalne i groźne. Jeżeli mężczyzna myśli, że jakiś przypadkowy pistolet zmusi ją do podporządkowania się, to grubo się myli. Zdaje się, że nie miał zbyt wielu okazji zasmakować wściekłego łowcy na własnej skórze.
Jednocześnie Yuu oddychała spokojnie i głęboko. Nastała nawet chwila ciszy, gdzie żadna ze stron nie odzywała się. Napięcie czuć było z daleka, aura taczająca obie strony była mętna i złowieszcza. Jak dobrze, że ludzie dookoła pouciekali, bo nie chciała by przypadkiem pozbawić kogoś kończyny, czy nawet głowy...
- Najmniejsze pieski szczekają najgłośniej... - coś na kształt obrzydzenia pojawiło się na jej twarzy. Najwyraźniej ten stan rzeczy spowodowało ostatnie wypowiedziane przez niego zdanie. Bardziej od bezużytecznych dupków nie cierpiała takich, którzy prawili puste komplementy. Ani to miejsce ani czas na takie słowa, a na pewno już nie ta sytuacja. Żołnierze celowani do nich z broni, a oni jeszcze chwile wcześniej majstrowali przy idealnie równo posadzonych drzewkach, by trochę zabawić się kosztem tych miernot. Przerodziło się w to konflikt na nieco większą skalę. Szczerze wątpiła, że mają zamiar ich zaraz pozbawić życia kilkoma strzałami, więc czuła się całkiem bezpiecznie i swobodnie, a nawet jeżeli postraszą ich nieco kulkami, to powinni pamiętać, że łowca nawet bez kończyn jest równie groźny co ten z nimi.
- Broń, żołnierze, wypasiony sprzęt, zaokrąglone boczki. Widać kto pławi się w luksusach żyjąc jak pasożyt. Niesamowite, muszę wam pogratulować! - Zaśmiała się chaotycznie. Tak bardzo nienawidziła ich wszystkich... pazernych i egoistycznych, paniczyków którzy ze świecącym pistoletem w dłoni czuli się bezpiecznie. - Ale cóż to, nie brakuje wam odwagi! W końcu ciągle tu stoicie.
Ignorując całkowicie polecenia uzbrojonego mężczyzny zaczęła wykonywać małe kroki w ich stronę rozkładając ręce na boki i machając nimi w różnych kierunkach, niemal jak aktor teatralny. I także jej twarz była jak maska – o czym myślała, nie dowiedzą się nigdy. Jeżeli reszta się cofnie, będzie nadal kontynuować swój chaotyczny spacer, aż podejdzie blisko wydającego rozkazy. Nawet broń wycelowana w jej głowę niczego nie zmieni. Jeżeli jednak płotkom zostanie wystaczająco odwagi, by stać w miejscu, zwyczajnie zbliży się, ale do nich.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.01.15 18:52  •  Obrzeża części południowej.  - Page 3 Empty Re: Obrzeża części południowej.
Seishin pokręcił głową cmokając z poirytowaniem na reakcję żołnierzy. Kiedy jeszcze żył na ulicy z bratem do straży przystępowali ludzie z jakimś wykształceniem i głową na karku. A ci tutaj? Oni byli po prostu żartem. Widocznie głównodowądzący miał lepsze rzeczy do roboty niż szkolenie wojska. Dla Seishina nie był lepszy od dyktatora, ta sama wysoko postawiona pozycja, to samo oddanie podwładnych tak jak mieszkańcy dyktatorowi. No może nie w aktualnym czasie, cicho nie było o tych wszystkich protestach.
Kątem oka zauważył, że oko jego towarzyszki spogląda na wszystkie kierunki jakby analizując sytuację. Już wcześniej się domyślał, że to ona będzię to inteligentną, a on tym impulsywnym, a teraz miał na to dowód. Pewnie już znalazła milion sposobów na ewentualną ucieczkę od walki, co mu się nie podobało. Spojrzał ukradkiem na jej katanę.
Przecież nie nosi jej ze sobą, żeby uciekać od konfliktów.
Na dźwięk głosu mężczyzny, który do nich przed chwilą podszedł, podniósł wzrok na niego i po usłyszeniu podniósł jedną brew w geście zdziwienia.
Nazywał go gówniarzem, a Seishin był pewny, że głównodowodzący jest nie starszy niż on sam.
To był głównodowodzący, łowca czasami słyszał jak straż wspomina o nim. Tak, plotkujący żołnierze to nie był dla niego rzadki widok, przez większość czasu i tak w mieście nic się nie działo. Prawdę mówiąc tylko łowcy walczyli na przeróżne sposoby z władzą, a on nie zamierzał być inny.
- Serio? Pyskaty dzieciak i roztrzepana dziewczyna? To wszystko co zauważyłeś? Mam nadzieję, że potrafisz walczyć lepiej niż oceniasz ludzi, bo nie ma żadnej radości ze zwycięstwa z kaleką.
Powiedział całkowicie spokojnie jakby nie była to rozmowa zależąca od jego życia, nawet nie brał pod uwagę zagrożenia ze strony wojska. Obecność głównodowodzącego nie stresowała go, a wręcz cieszył się, że dołączył do swojej straży. Nie było żadnej zabawy w walce z żołnierzami, dla niego dzień bez tego był dniem straconym. A tak by zranić, może nawet dosyć poważnie gościa najwyższej rangi w wojsku. W ciągu sekundy wiedziałaby o tym cała organizacja nie mówiąc o władzy w tym dyktatorach.
Tym razem czekał cierpliwie aż gość skończy swój wykład i tak pewnie rzadko kiedy miał szansę kogoś zganić skoro całymi dniami siedział za biurkiem załatwiając papierkową robotę. Skoro o tym mówiąc Seishin zastanawiał się co skłoniło naszego wojskowego, żeby opuścić jego tak bardzo wyczerpującą robotę i wyjść do ludzi.
Nawet nie drgnął kiedy broń nagle wyskoczyła z jego ręki, a nawet zdawać by się mogło, że ziewnął. Więc jednak on nie był człowiekiem jak z początku się wydawało.
- Jeśli to miało nas przestraszyć to coś ci nie wyszło. Poza tym android, który nie kontroluje swoich ruchów nie przyda się wojsku bardziej niż ta trójka.
Tudzież skinął w stronę żołnierzy, którzy się pocili jak sądził ze strachu przed łowcami. Pewnie to był ich pierwszy raz kiedy takowych widzieli. Aż było mu ich szkoda, dopiero co zobaczyli przeciwko komu tak naprawdę walczą, a już mają od nich zginąć.
Przecież nie musisz ich zabić, wystarczy zaszkodzić im tak, żeby zapamiętali ten moment do końca swojego życia.
Spojrzał na dowódcę wzrokiem, który potrafił zabić. On zwyczajnie go lekceważył. Sądził, że to Yuu jest groźniejsza od niego? Ha! Niech to powtórzy z wbitym mieczem w tors. Nie miał nic do towarzyszki, to prawda, mogła być od niego inteligentniejsza, ale takie osoby wiedzą kiedy się chamować, a ludzie kierujący się impulsem mogą wyrżnąć całą wioskę, bo ktoś nadepnął mu na odcisk.
Zlustrował wzrokiem trzech żołnierzy i oszacował odległość między nim, a głównodowodzącym. Z garstką poradzi sobie w mgnieniu oka i tak już ledwo co stali na nogach, a potem zajmie się androidem.
Niedość, że tępy to jeszcze jaki miał tupet. Myślał, że po tym wszystkim jak gdyby nigdy nic Yuu zgodzi się wyjść gdzieś z nim? Ta jasne, szczególnie teraz kiedy właśnie jego pieski celowały do nich z bronii. Szczerze podziwiał ich, że jeszcze jej nie upuścili ze zdenerwowania.
Zastanawiał się co łowczynii chciała pokazać poprzez to machanie rękoma. Chciała ich przestraszyć? Jeszcze brakowało tego, żeby zmoczyli spodnie. A może to jakiś dziwny tradycyjny taniec samurajów, który się odprawia tuż przed zabójstwem? Mało go to obchodziło, lecz kiedy Yuu zaczęła do nich podchodzić on postąpił tak samo. Jednak odpuścił sobie to całe machanie i ręce miał luźno opadnięte wzdłuż ciała. Coraz to zbliżając się do trójki czekał na jakikolwiek ruch z ich strony. Jeśli do niego strzelą zrobi unik. Jeśli zaczną uciekać, będzie ich gonił. Aż do skutku.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.01.15 21:53  •  Obrzeża części południowej.  - Page 3 Empty Re: Obrzeża części południowej.
[INTERWENCJA LOSU]

Ash jak i reszta żołnierzy nie byli idiotami. Co by nie mówić i jak ich oceniać, byli w końcu szkoleni do walki z Łowcami, a różniło ich tylko doświadczenie. Gdy Seishin zaczął się zbliżać, pierwszy z żołnierzy nacisnął spust, a zaraz po nim dwaj pozostali, jednak strach sprawił, że zrobili to ze znacznym opóźnieniem. Łowca rzucił się w bok i do przodu, jego ruchy były nadludzko szybkie. Szybko dobył miecza, zmieniając płazem ostrza tor lotu kilku pocisków. Ale nawet Łowca nie wyjdzie bez szwanku ze starcia z karabinem maszynowym. Czy dokładniej rzecz biorąc trzema, na dodatek znajdującymi się niecałe dwa metry od niego. Dwa pociski drasnęły go w lewą nogę, jeden zrykoszetował od miecza i oderwał kawałek ucha, a kolejny wbił się w prawy bark, jednak szczęśliwie ominął główne arterie. Chłopak skrzywił się tylko i ciął mieczem przez gardło pierwszego przeciwnika. Miecz gładko odciął głowę jego oponenta, teraz zostało tylko dwóch... Jeden z nich drżącymi rękoma sięgnął do pasa, gdzie miał przypięty miecz i dobył go. Widać było, że robi to bez wprawy, jednak jaki miał wybór?
- T-T-TY ŚMIECIU! ZABIJĘ CIĘ! AAAAAAAAAA!!! - jego towarzysz jak widać był w gorszym stanie. Posłał kolejną serie w Łowcę, teraz był on na to przygotowany i uniknął jej bez trudu. Zdawał sobie sprawę z tego, że to nie czas na popisy szermiercze, rozerwane ucho i rana w barku dosyć obficie krwawiły, chociaż nie były śmiertelne. Ten karabin może być bardziej problematyczny. Ale co to? Żołnierz odrzucił go i też sięgnął po miecz, w drugiej ręce trzymał też coś jeszcze... Ciekawe co to? Seishin nie mógł dokładnie się przyjrzeć, ponieważ w tej samej chwili natarł na niego bardziej opanowany z dwójki sługusów S.SPEC, uderzając mocnym cięciem znad głowy. Teraz nie musi się martwić serią z broni palnej, jednak stracił w ten sposób z oczu jednego z wrogów.

Głównodowodzący nie zareagował tak gwałtownie, widać było że cały czas jest opanowany. Cóż, doświadczenie... Nie spuszczał Yuu z muszki celując w jej serce i już miał nacisnąć spust, gdy jeden ze spanikowanych żołnierzy zaczął krzyczeć. Ręka minimalnie mu drgnęła, jednak Yuu wykorzystała ten błąd robiąc unik. Dzięki temu pocisk "tylko" otarł się z lewej strony o żebro tworzące klatkę piersiową. Dziewczyna dobyła z wprawą miecza i doskoczyła do Ezry. Ciecie przecięło mechanizm łączący pistolet żołnierza z jego ręką i pozbawiło go jej. Czy raczej zrobiłoby to, gdyby nie była ona metalową protezą. Rozległ się nieprzyjemny zgrzyt, ręka tamtego zacisnęła się na jej broni i odsunęła ją siłą na bok, a chwilę potem Łowczyni z trudem zablokowała kopnięcie, które zmierzało w stronę jej brzucha, przez co cofnęła się kilka kroków. Jednak nie była dłużna przeciwnikowi i w międzyczasie cięła ukośnie przez jego tors. Pechowo Ezra nie zdążył się zasłonić, ostrze rozcięło jego ubranie, znacząc na ciele ukośną krwawą linię spod prawego obojczyka aż na lewą stronę na wysokość nerek.
"Za płytko" - pomyślała Yuu.
I faktycznie, rana nie była tej głębokości co powinna. Co się stało? Tors chłopaka nie był metalowy, w innym razie nie zraniłaby go, jednak coś poszło nie tak... Może powinna się nad tym zastanowić?

[Ash.]


- Hau hau, nie krzywdź piesieczka beź łapećek... - Ash odpowiedział kpiącym tonem, robiąc przy tym smutną minę. - Jedyne co może ci zrobić to rozszarpać gardło...
Wzruszył lekko ramionami.
Jeśli myślisz że to było przypadkowo to nie będę cię wyprowadzał z błędu. W końcu co za radość płynie z zabicia takiego dzieciaka, który roi sobie że jest kimś lepszym? - odpowiedział spokojnie, a potem nie miał już czasu na dalszą dyskusję, bo jednemu z żołnierzy puściły nerwy.
- Kurwa... - wymruczał pod nosem szybko zerkając na klatkę piersiową. Miał szczęście, że podskórny nano-pancerz wytrzymał cios i tylko lekko go zadrasnęło. Ale taki błąd był niedopuszczalny. Ezra zbeształ się w myslach. Na dodatek stracił pistolet, a jeden z jego podwładnych już nie żył. Może nie powinien tak bardzo prowokować tamtego Łowcy? Cóż, teraz już za późno na takie rozważania. Zacieśnił ranę nano-maszynami, tamując przy tym krwawienie. Pancerz był w stanie zablokować na krótki okres czasu ostrzał z broni palnej, natomiast tutaj miał do czynienia z bronią białą, więc teoretycznie powinien sobie poradzić bez trudu ze zwykłym uderzeniem. To Ash się rozproszył i zbyt późno go aktywował. Teraz musi uważać, bo wytrzyma tylko jeszcze jedno cięcie, a potem nie będzie już tak wesoło... Wysunął z lewego przedramienia swoje tytanowe półmetrowej długości ostrze i posłał Łowczyni posępny uśmiech.
- Chyba jednak faktycznie nieco zaokrągliły mi się boczki...dać się tak głupio zranić..co za wstyd. - westchnął ciężko. - Co za szkoda, jednak będę musiał cię zabić...a szkoda takiej laski.
Ezra w dalszym ciągu próbował wyprowadzić ją nieco z równowagi, tyle że robił to na swój sposób. Nie zamierzał pozwolić jej uciec, tak samo jak jej towarzyszowi i od początku miał zamiar doprowadzić do starcia. Jednak zawiodło go nieco to, że to jego podwładnym pierwszym pościły nerwy. A on nawet celowo dał znać tamtemu chłopakowi, że go lekceważy... A teraz cała prowokacja na nic. Ash tak naprawdę nie minimalizował zagrożenia zarówno ze strony Yuu jak i Seishina, w końcu miał świadomość tego jakie możliwości ma para Łowców. Nadludzko silni, szybcy i zręczni... Nie odsłonili jeszcze wszystkich swoich kart, tego był pewien. Natarł na dziewczynę, starając się zablokować jej miecz swoim ostrzem. Na jego niekorzyść działało to, że broń Łowczyni miała dłuższą klingę, jednak przy uderzeniu pod odpowiednim kątem powinien być w stanie odbić ją na bok. W tym samym czasie aktywował karabin w prawej ręce i mierząc w stronę jej brzucha wystrzelił serię.
- Całuski, słonko... - wysyczał z nienawiścią przez zaciśnięte zęby.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.01.15 22:56  •  Obrzeża części południowej.  - Page 3 Empty Re: Obrzeża części południowej.
Łowczyni w myślach już liczyła straty. Seishin oberwał i wyglądało na to, że krwawi intensywnie, mimo wszystko trzymał się na nogach i nie tracił ochoty do walki. Będzie musiała później zadbać, żeby nie zlekceważył tych ran, a teraz mogła mieć tylko nadzieję, że nie będzie za bardzo szarżował. Nawet najmniejsza rana może być groźna, jeżeli ten który ją otrzymał nie powstrzyma się on niektórych czynności. Teraz nie mogła sobie pozwolić na lekceważenie  przeciwnika, dlatego pozwoliła łowcy nadal walczyć samotnie przeciwko żołnierzom. Powinien ich zdecydowanie pokonać, więc nie martwiła się aż tak bardzo.
Element chaosu działał na ich korzyść, na pewno przedstawiciele S.SPECu o tym wiedzieli, a dosadnym dowodem była samotna głowa opadająca z dala od swojego ciała czy długie cięcie na ciele jej przeciwnika. Raz już walczyła z androidem więc szybko skojarzyła fakty. Musiał mieć na sobie coś w rodzaju ochronnej zbroi, tak jak tamten, który nawet wtedy uległ jej ciosom. Nie mogło to trwać w nieskończoność, więc nie zamierzała jeszcze chować katany. Nieprzeciętnie długa rękojeść pozwalała jej w znacznym stopniu manipulować torem lotu ostrza, szczególnie gdy chwyciła ją na końcu i początku. Silny uścisk i poleganie jedynie na sile własnych nóg, ale tak właśnie walczyła. Ufała tym nogom, niosły ją po świecie już dziesiątki lat, mogła na to nie wyglądać, ale widziała już znacznie więcej niż tu zebrani. Zdarzyło jej się walczyć z bardziej wymagającym przeciwnikiem, stadami zdziczałych i wściekłych psów, zawodowymi mordercami czy innego typu chołotą. Lekkie rany nie robiły na niej większego wrażenia, potrafiła zmusić swoje mięśnie do działania, nawet tedy gdy krew obficie pokrywała jej ciało. Prawie jakby ktoś chwilowo zmroził jej rany, a dopiero po walce nagle odczuwała ból i wlokła się powoli do domu.
Wyglądało na to, że jej przeciwnik miał całkiem sporo do pokazania, używał ostrza, a zaraz potem celował do nich z karabinu. Broń taka jak ta zapewne miała niesamowite pole rażenia, nie mówiąc już o dystansie. Gdyby znajdywali się parę metrów dalej nie miała by szans na kontratak, jednak teraz gdy w krytycznych momentach dzieliły ich centymetry mogła wykorzystać nie tylko broń trzymaną w dłoniach, ale także siłę swojego ciała. Wykonała gwałtowny skok do przodu z ostrzem wyciągniętym daleko przed siebie. Nie mógł zignorować takiego atak, jeżeli będzie stał bez ruchu, ostrze na pewno go trafi. Na pewno na to nie pozwoli, więc Yuu liczyła, że wykona unik i chociaż w jakiejś części uda jej się zmienić kierunek w którym celuje, a przy tym uniknąć części kul. W następnym etapie chciała bezceremonialnie uderzyć go bokiem swojego ciała, z impetem i nienaturalną siłą łowcy. Chciała zachwiać jego równowagę i wyprowadzić kolejny cios z tyłu w plecy. Tam raczej nie miał schowanej broni, chociaż kto go tam wie...
Nadal zamierzała trzymać się blisko, na odległość jednego, dwóch kroków. Bezpośrednie zwarcie dawało jej przewagę, a już na pewno nie pozwalało przeciwnikowi wykorzystywać przewagi dalekiego zasięgu karabinów. Ufała zdolnościom swojego ciała, mogła niemalże nienaturalnie wyginać ciało, by uniknąć ciosu, nawet stanie na jednej ręce nie było dla niej zbytnim problemem, a przy tym druga równie sprawna we władaniu kataną co dwie mogła jednocześnie wykonywać śmiercionośne cięcia. Ciekawe jak na to zareaguje sztywne ciało maszyny?
Morderczy taniej wyglądał na chaotycznie wykonywane ruchy, wszystko było jednak zaplanowane co do sekundy. Szkarłatne oko łowczyni pozostawiało w powietrzu jedynie smugę, gdy ponadprzeciętnie szybkie ruchy miotały jej ciałem jak żywą bronią. Poza tym jej twarz nie wyrażała emocji, była w pełni skupiona na walce i całkowicie ignorowała komentarze, które docierały do jej uszu, chociaż w pewnym momencie miała zamiar odpowiedzieć coś równie beznadziejnego... ale takie zaczepki jej zdaniem były tylko stratą czasu. Poza tym zawsze istniała możliwość, że przeszyje gardło przeciwnika w chwili, gdy ten będzie wypowiadał takie głupoty. Było by to całkiem ciekawe cięcie i na pewno efektowne.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.01.15 19:56  •  Obrzeża części południowej.  - Page 3 Empty Re: Obrzeża części południowej.
Zraniony bark, rozerwane ucho i dwa trafienia w nogę. No po prostu zajebiście. Nie mógł sobie lepiej tego zaplanować. Nie powinien ich tak bardzo lekceważyć. Mimo to że ci żołnierze byli idiotami popełniając tyle błędów w starciu z wrogami, a w dodatku z łowcami, to jednak Seishin nie miał broni dystansowej w przeciwieństwie do nich.  Udało mu się dorwać jednego fakt, ale nadal miał dwóch przeciwko sobie, a przez otrzymane z broni palnej rany nie ułatwiały mu tego. Nie odrywając wzroku od przeciwników próbował ocenić jak bardzo poważnie jest zraniony. Wiedział dokładnie gdzie został zraniony, w tych miejscach czuł jakby lizały je języki ognia i wręcz wyobrażał sobie jak płomienie obejmują jego nogę, bark i to co zostało z reszty ucha. Najbardziej był przerażony wizją częściowej utraty słuchu lecz widocznie kula nie trafiła go wystarczająco blisko głowy i nadal sprawnie słyszał wszystko. Tak samo było z nogą. Pomimo, że trafiły go dwie kule, nie był pewien czy przeszły na wylot czy nadal znajdują się w jego ciele, nie spowolniły go na tyle, że nie mógł chodzić, a po prostu krwawiły jak zarzynana świnia, sprawiając, że wygląda gorzej niż boli.
Mniejsza z tym, został zraniony i nic tego nie zmieni, ale to nie był czas na odpoczynek, walka się jeszcze nie skończyła. Skupił się na przeciwnikach, wiedział że zrobił chaos poprzez ucięcie głowy jednego z nich i dzięki temu reszta będzie rozproszana śmiercią ich towarzysza broni i być może przyjaciela, brata, ojca. Seishin wiedział, że im bardziej ten ktoś był im bliski tym bardziej będą walczyć za pomocą emocji, nie logiki. Jednak nawet z tym atutem nie mógł zabić ich tak łatwo, oboje nadal mieli przy sobie karabiny, które już i tak zdąrzyły mu wiele zrobić. Usłyszał jak broń spada na ziemię. Aż musiał zamrugać parę razy, bo myślał, że ma omamy. Ci ludzie byli większymi idiotami niż sądził. Nie dość, że przeciwko niemu, łowcy - szybszym, silniejszym, lepiej wytrenowanym i tak dalej - walka na odległość była ich jedyną przewagą to jeszcze dosłownie ją wyrzucają i przechodzą na broń na bliski dystans, którą Seishin posługuje się od dziecka. Idioci sami się zabiją przez własną głupotę. Tak zwana selekcja naturalna. Z tego samego człowieka wydobył się krzyk, a czerwonooki instynktownie podniósł swój miecz.  Książkowy typ człowieka, który kieruje się emocjami, a nie logiką, jeszcze brakowało tylko, żeby zaczął ryczeć o tym jak łowca zniszczył mu cały świat. No błagam. Nawet nie musiał się wysilać, żeby uniknąć ciosu, Sei i tak stracił nim zainteresowanie. Za chwilę cały gniew wyjdzie z żołnierza i nie będzie miał już żadnej ochoty do walki, lub jej próby. Tak się działo, Seishin widział to zachowanie wiele razy i sam tego doznawał. Przynajmniej się domyślał, że żołnierz tak zrobi, nie myślał nad innymi opcjami, gdyż teraz jego uwaga spoczęła na ostatnim ze S.SPEC nie licząc głównodowodzącego. Z resztą domyślał się, że Yuu chciała się zająć nim sama, szczególnie po tym jak się do niej odzywał. On sam zignorował jego odpowiedź, niedobór obrażających słów także mu nie służył, a Seishin wolał go bardziej nie pogrążać. Taki on litościwy. Tak naprawdę tylko chciał zająć się szybko ostatnim ze straży, żeby później spuścić Ash'owi wpierdol, który powinien już dawno otrzymać. Nie mówił tylko o aktualnej sytuacji, sam fakt, że był najwyżej postawioną osobą w wojsku czynił go jednym z głównych celów łowców.
Nie miał czasu, żeby wymyślać kolejne powody, żeby się zająć Ash'em kiedy właśnie ten ostatni z nich zaatakował go mieczem znad głowy. Seishin wiedział, że to jeden z mocniejszych ciosów, jednak jest też wolniejszy od prostego cięcia z boku. Ale też łowca był zraniony w nogę co ograniczało mu ruchy, nie tak mocno ale jednak. Uskoczyć nie mógł, sparowanie mieczem nawet nie wchodziło w grę. Przeturlał się na bok uważając na nogę i bark i ledwo udało mu się uniknąć ciosu. Rany, które najwidoczniej już zaczęły się leczyć, rozerwały się na nowo, a Seishin jęknął krzywiąc się z bólu. Tym samym znalazł się niemalże za plecami wroga. Miał za mało miejsca, żeby zrobić jakikolwiek ruch mieczem toteż przeniósł go do prawej ręki, a lewą wyjął jeden z dwóch sztyletów umiejscowionych na udach i zamachnął się nim celując w szyję człowieka mając zamiar przeciąć tętnicę.
Postępując według swojego planu całkowicie zapomniał o żołnierzu, który się na niego przedtem  wydarł. Będąc za plecami innego miał widok na Yuu i Ash'a lecz nie widział nigdzie drugiego. Miał co do tego złe przeczucia, coś jest zdecydowanie nie tak, ale teraz nie mógł zawrócić w trakcie zabicia jednego ze straży. Nagle ni stąd ni z owąd usłyszał dobrze mu znany dźwięk, na który uśmiechnął się szeroko. To był dźwięk orła w trakcie polowania. Lepiej późno niż wcale.
Nie mógł tego zobaczyć, ale działali razem tyle lat, że Seishin wiedział co ptak zamierza zrobić. Tenshi pikował z góry wprost na żołnierza, który czaił się za plecami łowcy, zaniechając dalszych jego czynów. Cokolwiek chciał zrobić nie mógł nie zignorować orła, który krzykiem chciał odwrócić jego uwagę od czerwonookiego, a dziobem rzucił się w kierunku jego twarzy próbując mu wydłubać oczy i go oślepić. W razie gdyby mu to nie wyszło nie straciłby na niczym, na twarzy jest wiele wrażliwych miejsc tylko czekających na ostry dziób orła. Cały ten proces dałby Seishin'owi wiele czasu na uporanie się z jednym żołnierzem i jeszcze zdołałby doskoczyć do drugiego i przebić go mieczem, a to oznaczałoby koniec jego roboty.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.01.15 4:22  •  Obrzeża części południowej.  - Page 3 Empty Re: Obrzeża części południowej.
[INTERWENCJA LOSU]

Sytuacja nie wyglądała zbyt wesoło dla członków S.SPEC. Jeden z nich martwy, dwaj pozostali mogli już zacząć odmawiać modlitwy. Małe szanse na to ze uda im się pokonać łowcę w takim stanie psychicznym i emocjonalnym. A to stawiało głównodowodzącego w nieciekawej pozycji. Zwłaszcza że i jego przeciwniczka nie należała do słabeuszy. Jednak popełniła spory błąd i teraz przyjdzie jej za to zapłacić. Unik jaki wykonała Yuu zakończył się powodzeniem...no prawie. Nie skończyła z wielką dziurą zamiast brzucha, jednak seria wystrzelona przez Asha prześlizgnęła się po jej żebrach, odrywając spory kawałek jej ciała, dosłownie zdzierając mięso z kości na powierzchni wielkości dłoni. Rana nie była śmiertelna, no w każdym razie nie natychmiastowo, jednak nie trzeba pisać co mogła spowodować jeśli ktoś szybko się nią nie zajmie. Utrudniała też znacząco poruszanie, wiec następnie ruchy Yuu nie były tak dobre jak by chciała. Także strategia zasypania androida gradem ciosów nie odniosła oczekiwanego skutku. Wyraźnie posiadał jakieś wspomaganie ruchów, dzięki czemu reagował zdecydowanie szybciej niż normalny przedstawiciel jego gatunku, dodatkowo wspomagał się termowizją, co pozwalało mu zniwelować znacznie jej przewagę. Jednak wciąż był w defensywie, którą zakłócił krzyk orła, atakującego jednego z jego podwładnych, rozrywając mu twarz pazurami. Głównodowodzący posłał w stronę zwierzęcia serię z karabinu, dotkliwie uszkadzając jego skrzydło. I to by było tyle jeśli chodzi o pomocnika Seishina. Wykorzystała to jednak Yuu, która wyprowadziła potężny cios znad głowy. Ezra zablokował cios ramionami, wywołując tym samym bardzo nieprzyjemny dźwięk i fontannę iskier. Mimo tego uderzenie było na tyle silne, że musiał cofnąć się o krok. W zamian uniósł nogę i kopnął mierząc w jej piszczel. Gdyby cios dotarł do celu, to ze 100% pewnością złamałby jej kończynę. Jednak w tym momencie wtoczył się pomiędzy nich obiekt który wyrzucił na ślepo podwładny Ezry. Granat!

Seishin mógł powiedzieć o sobie że miał zarówno szczęście i pecha. Jego zwierzęcy towarzysz odwrócił uwagę jednego z żołnierzy, dzięki czemu łowca nie oberwał granatem, mało tego - powędrował on w stronę głównodowodzącego. Ceną za to było poważne uszkodzenie skrzydła Tenshiego. Na dodatek żołnierz właśnie zamierzył się noga by zmiażdżyć głowę zwierzęcia, które krwawiło z ran postrzałowych, jego prawe skrzydło było od połowy praktycznie w strzępach. Co zrobi Seishin? Jego wcześniejszy manewr spowodował wytrącenie z równowagi przeciwnika, dzięki czemu mógł zaatakować go sztyletem. Ostrze przecięło tętnicę, jednak w ostatniej chwili tamten odsunął się, tak że sztylet nie wbił się w szyję, a "jedynie" zadał bardzo poważną, praktycznie śmiertelną ranę. Obfity krwotok wskazywał na to, że rannemu nie zostało zbyt wiele czasu. Rzucił miecz i jedną rękę uniósł na wysokość szyi tamując nieco krwawienie. Mimo tego żołnierz nadal stanowił zagrożenie, szok wywołany bólem przywrócił mu chyba zdolność trzeźwego myślenia. A może doszedł tylko do wniosku, że jeśli ma odejść z tego świata to zabierze mordercę ze sobą? Zdrową ręką sięgnął do kabury i wyciągnął z niej pistolet mierząc w stronę Seishina. Co zrobi chłopak? Dobije go i poświeci życie towarzysza, czy uratuje swojego przyjaciela narażając się na śmierć?


[Ash]

Kurwa! - zaklął w myślach chłopak. Mimo tego, że już wiele razy walczył z Łowcami, to za każdym razem było to jak taniec ze śmiercią. Czy może raczej gra w rosyjską ruletkę, z tym że zamiast 1 to w bębenku są 3 naboje. Nigdy nie wiesz czy ten raz nie będzie twoim ostatnim, szanse wynoszą pół na pół. Jednak jego obecny przeciwnik raczej nie mógł być uznany za pustą komorę... Dziewczyna chyba zlekceważyła jego siłę ognia, co zauważył z satysfakcją patrząc na spustoszenie jakie wywołała jego seria z karabinu. Na tyle ile mógł to ocenić, to szacował że ich zdolności są na podobnym poziomie, chociaż musiał przyznać, że to on jest słabszą osobą w tej parze. Ezra posłał kolejną serię, wykluczając z gry orła, który wziął się znikąd, a potem ledwo co sparował cios Yuu.
Cholera... Musze się pospieszyć! Jak tak dalej pójdzie, to do dziewczyny dołączy jej towarzysz, a walka z dwoma przeciwnikami takiej klasy jak Łowcy, była samobójstwem. Podbił miecz do góry niwelując dystans i już miał złamać nogę Yuu, kiedy pomiędzy nich wpadł granat.
- Jasna choler-
Spróbował jeszcze odskoczyć, możne mu się to uda. Nie wiedział czy granat jest odbezpieczony, jednak wolał nie ryzykować. Dzięki pancerzowi powinien być w stanie przetrwać bez problemu wybuch, jednak pozostawiłoby go to ochrony w dalszym pojedynku.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.01.15 10:05  •  Obrzeża części południowej.  - Page 3 Empty Re: Obrzeża części południowej.
// nie wiem jak się w końcu dogadaliście i o ile w ogóle, ale wrzucam posta jeszcze raz, bo chce już zwiać z tej walki, więc let it goo~ ;-; Jak coś, to zedytuję część z Tenshim.

Wygląda na to, że szczęście sprzyjało dzisiaj S.SPECom, bo kto brałby pod uwagę, że pomiędzy dwójkę wojaków w bezpośrednim zwarciu wpadnie tak głupio rzucony granat? Ani tu zostawać, ani uciekać, wtedy na pewno żołnierze wykorzystają swoją przewagę ataku karabinami na odległość. Szczególnie teraz, gdy z paskudnej rany po boku tryskała krew. Całe ubranie szybko przybrało jakby nie patrzeć, przecudny szkarłatny kolor, ale bynajmniej Yuu nie była na tyle głupia, by chociaż przez sekundę napawać się tym widokiem. Automatycznie przycisnęła jedną dłoń do krwawiącej rany starając się chociaż odrobinę zatrzymać krwotok. Nawet nie chciała spoglądać w kierunku swoich żeber bojąc się tego, co tam zobaczy. Później przyjdzie czas na lizanie ran, a dopóki mogła się ruszać, znaczyło to, że nie jest aż tak źle. Teraz wychodziło na to, że Seishin był najmniej ranny, ale po tym jak oberwał jego ptasi towarzysz bała się bardziej o jego stan psychiczny. Ciekawe jak zareaguje? Przelotnie zauważyła tylko, że zwierzę mimowolnie spada, ale nie była w stanie lepiej ocenić stanu jego zdrowia, o ile w ogóle jeszcze żyje.
- Chyba sobie jaja robicie... - wysyczała przez zaciśnięte zęby i utkwiła swój wzrok na granacie. Pozostał jej prosty wybór, dać się wysadzić w powietrze razem z jej przeciwnikiem, a przy tym na pewno ona ucierpiała by bardziej, bądź pozbyć się niebezpiecznego przedmiotu i wystawić się na atak...
Raz się żyje... w jej głowie nie pojawiła się żadna inna myśl, nie pogodzi się ze śmiercią. Z trudem przełknęła fakt, że prawdopodobnie otrzyma jeszcze kilka ciosów i będzie musiała się wycofać.
Złapała katanę wysoko, zaraz przy jelcu i wykorzystując jej ciężar przekręciła dłoń tak, że ostrze z głośnym piskiem zaryło w beton pod ich stopami aż natrafiło na granat i niemal jak proca wybiło je daleko poza pole walki.
Gdy tylko poczuła ciężar na końcu ostrza wiedziała już, że udało jej się pozbyć niebezpieczeństwa, chwilowo. Od razu chciała wykonać unik, skoczyć do przodu i ugiąć ręce w momencie zetknięcia z podłożem, wykonać przykładowy przewrót w przód i uniknąć ataku Asha. Z zaciśnięta szczęką, bo ból z otwartej rany dawał jej się we znaki przy każdym, nawet najmniejszym ruchu.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.01.15 19:04  •  Obrzeża części południowej.  - Page 3 Empty Re: Obrzeża części południowej.
To nie tak miało wyglądać.
Powtarzał to zdanie w myślach jakby miało mu to pomóc. Miewał chwile, gdy był bliski poniesienia konsekwencji swoich pochopnych decyzji oraz niepohamowanego języka, jednak jakoś udawało mu się ujść z głową na karku i wrócić do normalnego życia. Zawsze miał kogoś przy sobie, kogoś z kim mógł porozmawiać, kogoś kto by go zrozumiał i mu pomógł. A także kogoś z kim dzielił niezwykłe momenty swojego życia.
Ten ktoś właśnie bardzo wolno spadał bezwładnie cały we krwi. Seishin nawet się nie wahając pobiegł w stronę orła całkowicie ignorując przeciwnika za sobą. Widział jak noga żołnierza, któremu przed chwilą skopał dupę podnosi się nad głową ptaka. Miał gdzieś co robi Yuu, nawet nie dbał o to czy jest mocno zraniona, nawet głównodowodzący, który osobiście zranił Tenshi nie interesował go w tej chwili. Liczyło się tylko to by go ocalić, a z androidem rozprawi się później. Niech lepiej sobie nie myśli, że to jest koniec. Łowca właśnie znalazł główny cel S.SPEC, gdy to wszystko się skończy nie będzie jadł, spał, nawet nie pozwoli sobie wyleczyć ran póki nie zdobędzie jego głowy. Wściekłby się, gdyby ktoś mu przerwał w trakcie posiłku, a on zranił jego najlepszego przyjaciela i to poważnie.
Zekami był tak wkurzony, że jego oczy wydawałyby się płonąć z gniewu. Nadal w zwolnionym tempie - mógłby przysiąc, nawet bicie ich serca nienaturalnie zwolniło a on czuł każde jego uderzenie - wyciągnął drugi sztylet przyczepiony do uda cały czas patrząc w oczy żołnierzowi. Coś pękło w jego psychice, na codzień był impulsywny ale to nie było to, on zachowywał się jakby nie miał już nic do stracenia, po części tak czuł. Seishin nie chciał po prostu go zabić, chciał żeby cierpiał, chciał żeby żałował że w ogóle na niego wpadł. Tak bardzo tego pragnął, że niemalże przestał logicznie myśleć.
Był już tylko o krok od niego i zamierzał zatopić sztylet w miejscu gdzie były jego płuca, pod żebrami. Chciał, żeby zdechł dławiąc się własną krwią. Dotychczas przez całą walkę milczał, a teraz z jego ust wydobyło się tylko jedno słowo:
- Zabiję...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.02.15 22:01  •  Obrzeża części południowej.  - Page 3 Empty Re: Obrzeża części południowej.
[INTERWENCJA LOSU]

Granat zatrzymał się pomiędzy walczącą dwójką, by po chwili...pofrunąć w przestworza po uderzeniu godnym Tigera Woods'a. W ostatnim momencie, bowiem zaraz potem eksplozja rozjaśniła niebo. Yuu udało się wykonać pierwszą część planu. To znaczy skok do przodu, bo przy lądowaniu odezwała się rana w boku. W momencie gdy rozpoczynała przewrót jej bok przeszyła fala tak silnego bólu, że upadła na prawą stronę. Mimo że była Łowca, to nawet oni nie są w stanie zignorować tak poważnych ran i działać jak gdyby byli bez obrażeń. Ash nie wykorzystał jednak jej słabości, bo odskoczył gdy tylko granat pojawił się między nim a Yuu. Dodatkowo eksplozja uszkodziła jego kamerę termowizyjną
oślepiając go na chwilę. Gdy się otrząsnął dziewczyna już zbierała się z ziemi.

Seishin całkowicie zignorował swojego przeciwnika i rzucił się na pomoc swojemu pierzastemu przyjacielowi. Sztylet Łowcy wbił się gładko w płuca żołnierza gdy ten właśnie miał opuścić nogę. Impet uderzenia sprawił, że przewrócił się na ziemię, kaszląc przy tym krwią. Widać było że jest już praktycznie po nim i ostatnie chwile życia spędzi w męczarniach. A co z drugim żołnierzem? Jak widać miał głowę na karku i...nadal celował w Seishina. Huk wystrzału był ostatnim dźwiękiem zanim na okolicę opadła cisza. Kula trafiła Łowcę, w lewy bark, raniąc go dotkliwie, potem rozległo się głuche łupnięcie upadającego ciała. Drugi żołnierz leżał w kałuży krwi, która tryskała z przeciętej wcześniej tętnicy. Widać chciał zabrać ze sobą do grobu przeciwnika, jednak krwawienie powaliło go w najmniej do tego odpowiednim momencie, gdy akurat celował w głowę. Jego towarzysz z oddziału charczał, leżąc niedaleko i trzymając się za pierś, dusząc się własną krwią zalewającą płuca. A co do Tenshiego. Cóż, rana wyglądała gorzej niż powinna. Orlik co prawda krwawił, a jego skrzydło było dosyć poważnie zranione, jednak nie było to nic, czego nie zaleczyłaby dłuższa rekonwalescencja. Ash nie miał czasu dokładnie wycelować zajęty pojedynkiem z Yuu. Z daleka wyglądało to gorzej niż w rzeczywistości. Nie groziło mu też trwałe kalectwo, a medycy z siedziby Łowców z pewnością się nim zajmą, więc szybko wróci do zdrowia.

Sytuacja układała się nieciekawie dla obu stron. Poważna rana Yuu praktycznie wyłączała ją z walki, jej towarzysz także miał w znacznym stopniu utrudnione ruchy, dodatkowo jego zwierzęcy przyjaciel też nie był w tej chwili okazem zdrowia. Z drugiej strony... Ash został teraz sam przeciwko dwójce - całkiem poważnie rannych, ale jednak zawsze - Łowców. I nie powinien być z tego zadowolony. Pewnie byłby w stanie zabić jedno z tej dwójki, ale zważając na ich regenerację, walka z drugim przeciwnikiem byłaby czystą rosyjską ruletką i nikt nie byłby w stanie przewidzieć zwycięzcy.

[Ash]


Głównodowodzący potrząsnął lekko głową. Automatycznie przełączył się na zwykły tryb wizji, jednak był pewny że i tak kamera termowizyjna uległa uszkodzeniu. Mało tego nie wykorzystał doskonałej szansy na atak, a jego podwładni albo byli już martwi, albo właśnie konali. Co robić...? Miał jeszcze kilka asów w rękawie, jednak czy ryzyko było tego warte?
- Wygląda na to że jednak całkiem mocno oberwałaś. - rzucił w stronę Yuu gdy ta podnosiła się z podłoża. Żołnierz wykorzystał ten moment by schować się za drzewem. Gorączkowo zastanawiał się co zrobić. Atakować czy nie? Cholera jasna! - Tak samo jak twoi towarzysze. Wygląda na to, że-
Ezra urwał nagle. Z jego torsu wypłynął cienki strumyk krwi. Wygląda na to, że pancerz uległ wyczerpaniu i teraz musi się zregenerować. Walka bez niego była czystym samobójstwem, nawet jeśli jego przeciwnicy byli w tak opłakanym stanie. Łowcy z pewnością usłyszeli nagłe wahanie w jego głosie. Chłopak martwił się też, że krwotok się wzmocni i znacząco go osłabi, a to mogło skończyć się tylko w jeden sposób...
- Cóż, wybacz słonko ale chyba was opuszczę. Coś mi wypadło... Mam nadzieję że jeszcze się spotkamy. Tym razem jednak sam na sam, jak na parę przystało. Obiecuję że będzie to zabójcza randka... - rzucił sztucznie wesołym tonem i w tym samym momencie wystrzelił z granatnika przed siebie i po skosie. Granat eksplodował wyzwalając zasłonę dymną. W ślad za nim poleciał zaraz drugi, a dodatkowo Ash włączył system maskowania optycznego. Dzięki temu bezproblemowo opuścił pobojowisko.
[z/t]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach