Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 9 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9

Go down

  — Delikatność słonia w składzie porcelany — zadrwił, kiedy stopa mężczyzny zahaczyła o jego ramię, ale nie przejął się tym szczególnie.
Przetarł zaczerwienione oczy i usiadł, wbijając spojrzenie w kształt sylwetki zbliżającej do drzwi. Po upływie kilku chwil uczynił dokładnie to samo. Czas najwyższy rozprostować stare kości.
  Kiedy drzwi otworzyły się zgrzytem, a do nozdrzy doleciał zapach gnijących zwłok, nerwy napięły się jak struna w instrumencie, a rozluźnienie szybko znikło. Stanął tuż za mężczyzną, która zasłaniał mu widok masywnymi plecami.
  — Chyba żadne z nas nie zapoznało się dokładnie z regułami tego show - odparł wyraźnie zmęczony, ale też pobudzony. Nie spał prawie wcale. Czuwał, przewracając się z boku na bok. Jakby był na służbie. Jakby spodziewał się, że spokój zaraz zostanie zrujnowany przez atak wroga. Nasłuchiwał szmerów, jakie wydawał z siebie stary dom. Wydawał mu się, że słyszał kroki na korytarzu, ale nie był pewny. Może to urojenia kreowana przez przemęczony, lękliwy umysł.
  Chyba naprawdę obleciał go strach, mimo iż żadna ekspresja nie zamarła na jego obliczu. Czuł tylko suchość w ustach i coraz większą ochota na konsultacje z nałogiem. Zazgrzytał na zębach na dźwięk kolejnych słów policjanta.
  — Musimy zachować zimną krew — podsumował wnikliwą analizę faktów gliniarza, choć pewnie każdy z nich osiągnął już limit. Sam stąpał po cienkiej granicy. Przeczuwał, ze to tylko kwestia czasu, kiedy zdrowy rozsądek zostanie przytępiony przez strach. Z kręgu podejrzeń wykluczył wszystkich, którzy spali w jednym pokoju, oprócz… zasłonił nos i usta rękawem bluzy, by nie wdychać do płuc tego smrodu.
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

  Nie spał praktycznie całą noc. Odór zwłok osiadł mu w nozdrzach na dobre, a widok rozlanej krwi utkwił w pamięci. Obraz martwego chłopaka przelatywał przed oczami, gdy tylko student zamykał oczy, więc przez całą noc nie zmrużył oka. Dopiero gdy za oknem zaczęło robić się widno, sen nadszedł powolnymi krokami.
  Aż nagle, gdy jeszcze nie zdążył dobrze usiąść, zerwał się do biegu i uciekł poza horyzont, przywracając świadomość Everetta do paskudnej rzeczywistości. Stało się to dokładnie w momencie, w którym ktoś na niego stanął.
  Cichy syk wypełnił pomieszczenie, ale poza tym żaden więcej dźwięk nie opuścił zaciśniętych nagle ust. Marshall złapał jedynie za brzeg koca, naciągnął go na głowę i odwrócił się twarzą do ściany, nie mając zamiaru wracać do wydarzeń z poprzedniego dnia. Ani w ogóle do żadnych kolejnych, a sądząc po głosach pozostałej dwójki, wcale nie było kolorowo.
  No właśnie, dwójki. Gdzie do cholery podziała się Kami?
  Rękę kurczowo zaciskał na wciąż trzymanych przy sobie tabletkach. Nie był tego nawet do końca świadomy, działał kierowany odruchem.
                                         
Rhett
Kundel     Opętany
Rhett
Kundel     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

   Słowa Wielkiego wdarły się do jego umysłu jak krew przesiąkająca przez bandaż – stopniowo się rozprzestrzeniały, zakorzeniały głęboko, niemal zatruwały. Jace skrzywił się lekko, ale przytaknął – racja, musieli ochłonąć, zachować dystans.
   To nie były pierwsze trupy w jego życiu, więc skąd to ściśnięte gardło? Przez odór, który wywracał trzewia i wyżymał je jak ścierę? Przez makabryczny widok odciętych tkanek? Jeżeli mieli coś zdziałać – trzeba było zacisnąć zęby. Wreszcie zrobić krok naprzód zamiast się cofać.
   Ofensywa najlepszą obroną, co?
   – Nie traćmy dziś czasu – rzucił wreszcie, obracając się bokiem do pokoju, w którym spali. Wzrok padł najpierw na stojącego obok mężczyznę, zaraz potem zsunął się na zakrytego kocem chłopaka i... – Gdzie ta mała aktorka?
   Jego własny głos brzmiał obco, jakby ktoś inny zadał to chłodne pytanie. Na litość boską, opcje były dwie – albo nie posłuchała, bo miała serdecznie dość ich towarzystwa, albo była tej nocy wybitnie zajęta czymś innym niż spaniem.
   O'Harleyh mimowolnie przyznał przed samym sobą, że wolałby tę drugą wersję. Wreszcie mieliby sprawcę. Coś namacalnego. Coś, co można obezwładnić, a wpierw wytropić. Coś, co przestanie mordować, jeżeli tylko...
   – Poszukajcie jej. Przejrzyjcie wszystkie pokoje; z każdego młody niech weźmie pościele, żebyśmy owinęli w coś trupy. Wielki – zwrócił się do palacza – musimy się dziś zająć tymi ciałami – inaczej się porzygamy.
   Skonfrontował spojrzenie ze wzrokiem ciemnowłosego; utrzymał kontakt o kilka sekund za długo, jakby chciał coś dodać, ale nie tutaj, nie przy zaspanym jeszcze chłopaku splątanym w kołdrach. Pozostało mieć nadzieję, że mężczyzna zrozumie, że został „przydzielony” do pary nie przez brak doświadczenia, ale po to, aby w razie problemów ochronić słabszego towarzysza.
   – Ja zejdę wreszcie do piwnicy. Zobaczę czy jest tam łopata. Jeżeli tak – ciała zakopiemy na zewnątrz. Jeżeli nie – upchniemy tam trupy zaraz po tym jak przeszukam to miejsce. Może znajduje się tam cokolwiek, co nam pomoże – odetchnął, jakby wreszcie zrzucił z barków duży ciężar. – Zacznijcie od tego piętra, potem zejdźcie w dół. Spotkamy się w kuchni, okay?
   Chwilę później już wiązał mocno buty, by zejść na najniższy poziom; pod ziemię.
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

  — Nie tak szybko, harcerzu. Zwolnij. — Przykucnął przy gliniarzu, by założyć własne obuwie. Sprawnie rozprawił się ze sznurówkami, a potem ulokował spojrzenie w twarzy nieznajomego. Z jego spojrzenia, a nawet ust zniknął cień zwyczajowego rozbawienia przeplatanego z drwiną. — Na wszelkich wypadek weź z kuchni jakiś nóż — zasugerował, zachowując resztki zdrowego rozsądku. Nie wiedział, kogo chciał zgrywać pan gliniarz. Bohatera, których schodzi do piwnicy i konfrontuje się z nieznanym? Ech, gnojek w gorącej wodzie kąpany. Arata nie miał zamiaru z nim polemizować, czy wykłócać się, kto powinien zejść do piwnicy. Nigdy nie przepadał za tymi podziemnymi, przesiąkniętymi wilgocią pomieszczeniami. Kojarzyły mu się głównie z głęboko zakorzenioną w nim traumę z przeszłości.
  Wyprostował się - krąg po kręgu, czując jak kości przemieszczają się w stawach. Starość nie radość. Ale przynajmniej ma to co chciał. Zastrzyk adrenaliny poddanych na przysłowiowej srebrnej tacy. Omiótł spojrzeniem pokój. Chyba faktycznie Yuu nocowała dziś u siebie albo studziła swoje mordercze zapędy.
  — Pozbierajmy prześcieradła z pozostałych pomieszczeń. I znajdziemy Kami. — Przeniósł wzrok na młodzieńca ukrywającego się pod materiałem koca. —Zrób sobie prowizoryczną maseczkę, żeby się nie porzygać — dodał jeszcze, jako pierwszy wychodząc na korytarz, gdzie odór znacznie się nasilił. Sam przycisnął wierzch dłoni do ust i starał się jak mógł najbardziej oszczędnie korzystać z nieświeżego powietrza. Jednocześnie jego łupem padły pierwsze lepsze drzwi z brzegu. Zacisnąwszy palce na klamce, otworzył je z impetem, porzucając wszelkie uprzejmości. W obliczu gnijącego problemu nie było czasu na takie przyjemności.
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

  Mimo upalnych poranków, noce w nawiedzonym domu bywały chłodne. Siedząc cały czas w jednej pozycji czuła ból w każdym centymetrze ciała, a stężałe mięśnie nie sprzyjały ewentualnej, nagłej reakcji. Tyle że, w zasadzie nie miała powodu, aby się ruszać. W porównaniu do reszty budynku pokój wydawał się być bezpieczny.
  Po co miała się z niego ruszać? Żeby odkryć tajemnicę trupów, albo samej wskoczyć pod nóż jakiegoś psychopaty? Nie była na tyle odważna. Albo na tyle walnięta.
  Wystarczy, że kiedy poprzedniego wieczora wróciła z ogrodu, nie zastała nikogo z pozostałych. Nawet jeżeli zaszyli się gdzieś, nie zamierzała ich szukać narażając się przy tym bardziej, niż już to robiła. Jeszcze kilka dni i ktoś po nich przyjedzie, prawda? Program w końcu się skończy i wszystko okaże się tylko paskudnie realną produkcją.
  Coś uderzyło z całej siły w drzwi, ale łóżko, którym zastawiła wejście wytrzymało w miejscu. Podniosła wzrok zmuszając się pomimo zmęczenia do przybrania groźnej miny.
  — Nie zbliżaj się! —  warknęła, zaciskając palce na rękojeści tasaka. —  Będę się bronić!
  Nie miała pojęcia kto i po co próbuje włamać się do jej bezpiecznej przestrzeni, ale nie zamierzała długo nad tym rozmyślać. Zagryzła agresywnie jedną z parówek ukradzionych z kuchni wpatrując się w poruszoną klamkę.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down



14 Nawiedzonych Nocy


O nie, byłam pewna, że odpisałam wam tutaj. W każdym razie  macie czas do 09.06 aby doprowadzić ten dzień do końca.


1. Mapa domu z zewnątrz
2. Parter
3. I piętro
4. Piwnica






                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

  Nie chciał nigdzie iść. Nie w smak mu były podróże po tym cholernym domu. Na każdym kroku zastawały ich trupy, czy to nie był dowód, że trzeba się było wynosić, choćby mieli wspinać się po pionowej i gładkiej ścianie? Był gotów wyciągnąć na zewnątrz wszystko, co mogłoby posłużyć do budowy drogi do wolności, a później połamać kostki podczas upadku po drugiej stronie, byleby tylko opuścić to przeklęte miejsce.
  W końcu jednak ciężkie westchnienie wymknęło się spomiędzy delikatnie rozchylonych ust. Student podniósł się powoli do pionu, w trakcie upychając opakowanie głębiej w kieszeń. Mogło mu się przydać, nie wiedział jeszcze do czego, ale był pewien, że zostanie wykorzystane. Teraz jednak pozostało mu tylko zakryć usta, oderwać myśli od leżących na zewnątrz zwłok i zebrać te nieszczęsne pościele.
  Pokój, z którego dobiegł ich głos Kami, pozostawił palaczowi. Rzucił mu jedynie krótkie spojrzenie, po czym zrobił krok ku następnym drzwiom. Gbur był starszy, był większy i podobno rozsądniejszy, więc powinien sobie poradzić.
  Nie patrzył na pozostawione w pokojach przedmioty. Mimo iż chwilowych rezydentów nie było (już?) wśród nich, brunetowi wciąż dziwnie było myśleć, że gdy program się skończy, przyjdzie ekipy i wszystko to uzna za śmieci, wpakuje do worów, później wyrzuci razem z resztą śmieci. Nie był przywiązany do tych ludzi, w końcu w ogóle ich nie znał. Z drugiej jednak strony spędził w ich towarzystwie kilka tygodni, więc zostawili jakiś, nawet jeśli bardzo mały i kruchy, ślad w jego życiu.
  Zbierał kolejne pościele z niewyjaśnionym ciężarem uginającym ramiona.
                                         
Rhett
Kundel     Opętany
Rhett
Kundel     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

„Na wszelki wypadek weź nóż”.
Na wszelki wypadek wezmę ze trzy – rzucił na odchodnym, głośniej, żeby było go słychać, bo wchodził już na schody i zbiegał po dwa stopnie naraz. Jak dzieciak, który jak najszybciej chce wybiec na dwór.
Co za, cholera, ironia.
Znalazł się na parterze, a tutaj smród był nie do zniesienia. Muchy błyskawicznym ruchem odnóży krążyły po skórze nieruszonego ciała albo zrywały się i z tłustym bzyczeniem latały w bezsensownych slalomach. Pomyśleć, że śmierć przyszła do jedynej osoby, której imię w ogóle poznał. Do kogoś, kto jawił mu się w myślach jako twarz z nazwiskiem – a nie jedynie pseudonimem nadanym na chybił trafił.
Jonathan skrzywił się, przyciskając do ust i nosa rękę. Działał szybko, bo jeśli nie zajmą się trupami, wkrótce naprawdę się poduszą. Gorąco robiło swoje; nawet teraz, po tym krótkim zrywie, czuł jak koszulka zaczyna wilgotnieć i to był główny czynnik, który popchnął go do szuflad.
Nie wziął trzech noży, ale dwa owszem. Jeden z nich wetknął za pasek od spodni; nie powinien mu zrobić szczególnej krzywdy, skoro zwykle służył do smarowania masła. Rękojeść ostrzejszego narzędzia – do krojenia owoców i warzyw – zamknął w dłoni.
A potem odnalazł drzwi prowadzące do piwnicy, pchnął je i rozejrzał się za włącznikiem. Kliknęło cicho, a zaraz potem naga żarówka zabzyczała gasnąc i zapalając się na przemian. Mrugała jeszcze chwilę; w tym czasie do uszu O'Harleyha dotarło mocne uderzenie. Czyżby Wielki i Młody natrafili na inne zamknięte drzwi?
Nie myśl o tym. Działaj szybko, zganił się, robiąc pierwszy krok w dół.
Miał zamiar przeszukać piwnicę wzdłuż i wszerz. Łopata? Koce? Drabina?
Cokolwiek się tu znajdowało?
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

  — Spokojnie, tylko spokojnie! Przychodzę w pokojowych zamiarach! — krzyknął, a w ramach potwierdzenia swoich słów przestał szarpać za klamkę i napierać na drzwi, bo nie wiedział jak w inny sposób jej to zademonstrować, bez konieczności użycia siły. Nie bał się noża w jej rękach, chociaż nie wątpił, że w aktualnym stanie byłaby wstanie wyrządzić mu dotkliwą krzywdę. A może to zabiła z zimną krwią tych nieszczęśników…
  Nie wiedział, czy Kami stoi za tym morderstwami. Jej zachowanie mógł zinterpretować dwojako - albo obawiała się zabójcy, albo nie chciała stanąć z nimi twarzą w twarz w obawie, że wyciągną konsekwencje z jej śmiałych poczynań.
  Pomyślałby kto, że wczoraj był jeszcze taki pewny, że to nie ona. Skąd w ogóle ta pewność? Bo była drobną kobietą? Bo wyglądała na przerażoną, niezdolną do takich czynów? Bo podważała wiarygodność zwłok? Śmiechu warte.
  Nigdy nie poznał się na ludziach w wystarczającym stopniu, by ocenić ich po samym zachowaniu. Tam, gdzie stacjonował, był świadkiem wielu różnych incydentów, nawet z udziałem dzieci, w których wybudzał się instynkt przetrwania. Do pakietu z adrenaliną stawił jedną najgroźniejszych broni jaką posiadał człowiek.
  — Otwórz. To tylko ja. Palacz. Kido. Była Kolejna ofiara. Widziałaś coś? Słyszałaś?
  Oparł bark o ścianę, wyczekując odpowiedzi. Był pewny jednego - nie zabarykadowała się bez przyczyny. Musiała coś się wydarzyć w przeciągu tych kilkunastu godzin. A może to on doszukiwał się teorii konspiracyjnych tam, gdzie nie powinien, zamiast skupić się na istocie problemu?
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 9 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach