Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 5 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Go down

  Łaskotki, którymi został potraktowany przez kobietę, skomentował uniesieniem brwi.
  — Nie musisz mnie na siłę uszczęśliwiać — zapewnił ją z widocznym rozbawieniem obejmującym nie tylko oczy, ale również wargi.

~*~

  Wyszedł z pokoju, kierowany wilczym apetytem, poza tym bezczynności rozsadzała go od środka. Poprzedniego dnia nie popisał się wcale. Deficyt tytoniu dokuczał mu tak bardzo, że postanowił przespać cały dzień i pół nocy, ale to i tak nie poprawiło jego sytuacji. Z irytacją wypisaną na szpetnym obliczu, znalazł się na korytarzu.
  — Często na siebie wpadamy — stwierdził, napotykając w drodze od kuchni Kami. Nie zauważył trupa, który leżał na podłodze, więc niemal się o niego nie pomknął. Spojrzał w dół i zmarszczył brwi. — Knypek wygląda dość realistycznie w taki charakteryzacji. A może to nie on, tylko jego podobizna z wosku czy z innego materiału? — zapytał kobiety, która poświeciła ciału zdecydowanie więcej uwagi niż on. Ale jednak sam w końcu ugiął się pod naporem ciekawości. Pochylił się nad zwłokami. Zacisnął lekko dłoń na gardle Christophera. Nie oddychał. Ulotniło się z nich niemal całe ciepło.

_____________________
przepraszam za brak postów w tamtej kolejce; wyleciało mi to z głowy, a gdy się ocknąłem, było już po terminie. :/
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

  Kiwnęła głową w kierunku nadchodzącego palacza w ramach przywitania nie chcąc odsłaniać ust i nosa na przykry zapach krwi i sztywniejącego ciała. W zasadzie przyszła tu jak zwykle, aby się pożywić, więc chociaż ścisnęło ją w żołądku od paskudnej woni, nie czuła mdłości. Poza tym trup był przecież sztuczny.
  — Wielka szkoda. Wydawał się miły — skomentowała cicho zza podciągniętego na twarz materiału. Potem machnęła ręką w kierunku ostrego narzędzia. — Wygląda na to, że został zadźgany tasakiem. Myślisz, że chcą abyśmy myśleli, że to jedno z nas go zabiło?
  Przyłożyła palec do nadgarstka leżącego mężczyzny wbijając go głębiej w miękką tkankę. Było zaskakująco realistyczne, ale przecież NIEMOŻLIWE, aby to była prawda. Nie brała nawet pod uwagę możliwości, że któremukolwiek z uczestników coś mogłoby się stać. Musiała jednak przyznać, że autorzy programu nie szczędzili pieniędzy na efekty specjalne.
  Muchy trochę ją obrzydzały.
  — Kto pasowałby na mordercę? — Kucając odsunęła się na niewielką odległość. Spojrzała na Arate przechylając głowę jak zaciekawiony pies. — Może ten młody? Najmniej mi pasuję na zabójcę, ale chyba o to właśnie chodzi. — Machnęła ręką w jakimś nieokreślonym kierunku. W zasadzie chyba żadne z nich nie było aż tak stare, by wyróżniać kogokolwiek wiekiem, ale Kami miała na myśli ciemnowłosego chłopaka, który dwa dni wcześniej wybrał się z nią na taras. Wydawał się najmłodszy z nich wszystkich.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

  — Może, ale z autopsji wiem, że muchy raczej nie lgnęłyby do sztucznego ciała...
  Przeciwieństwie do kobiety, nie czuł wstrętu. W swojej karierze wojskowego często napotykał trupy w przeróżnym stadium rozwoju. Dopiero kiedy się nachylił nad ciałem denata, zorientował się, że jego ciało wydziela nieprzyjemny odór. Jakby zależał tutaj co najmniej dzień, a nie kilka godzin. Robiło się coraz bardziej creepy.
  — Ten mały karzełek? Ten pyskacz taki? — dopytał, bo znał głównie ją i szalenie przystojnego mężczyznę, które zapalił światło na korytarzu dwie noce wstecz. — No może — przyznał jej racje, bo kto tam wie, co siedzi w głowach innych uczestników programu. Nikt zdrowy na umyśle nie dałby się zamknąć na czternaście dni i nocy, z dala od uprzejmości, które oferowało życie. Na przykład papierosów. — Lepiej weź ten tasak. Jemu się już nie przyda, a tobie i owszem. Choćby dla samoobronny. Nieuzbrojona kobieta to idealny materiał na kolejną ofiarę, nie uważasz? Widziałem, jak radzisz sobie w kuchni, to i z małym utrapieniem też sobie poradzisz — zasugerował, drapiąc się w zarost; zaszeleścił pod naporem palców, ale teraz nie był pewny, czy przypadkiem nie podpisał na siebie wyroku śmierci. Kami też pewnie miała wiele za uszami. Nie wyglądała na niewiniątko, mimo (atrakcyjnej) sympatycznej aparycji.
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

  Duchota zniechęcała do wszystkiego, nawet do życia. Właśnie dlatego nie mógł się nadziwić samemu sobie wyjścia z pokoju. Zwykle takie gorące dni spędzał w zamknięciu, wszak po uchyleniu okna i zasłonięciu go dało się jeszcze jakoś przeżyć. Do tego potrzebował jednak jakiejś najmniejszej porcji wody i to właśnie ona sprowadziła go na niższe piętro, gdzie ktoś nad czymś rozprawiał.
  Od razu poczuł się jakoś słabo.
  – Mordercę? – spytał, wyłapując kilka z ostatnich słów Kami. Z niewielkim grymasem przyjrzał się ciało, zachowując jednak odpowiedni dystans od granicy szkarłatu, który przebarwiał teraz podłogę starego domu. – Może miał dość tego domu i sam to zrobił. Mówiłem, że z tym miejscem jest coś nie halo.
  Musiał przyznać, że intrygował go sposób, w jaki organizatorzy sprowadzili muchy nad sztucznego trupa. Co w niego włożyli, resztki jedzenia?
  – Ciekawe ile mu zapłacili za zostanie pierwszym ochotnikiem. Niezły żart.
                                         
Rhett
Kundel     Opętany
Rhett
Kundel     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

  Mała dawka ciarek przeszła przez jej ciało, gdy usłyszała sugestię mężczyzny, że ciało może być prawdziwe.
  Okej, na pewno chodziło mu o to, że użyli tutaj prawdziwego mięsa. Może ze świni? To byłoby już wystarczająco paskudne, a poza tym Kami słyszała, że świńska skóra przypomina nieco ludzką. Przy odpowiedniej obróbce może dałoby się zrobić z niej elementy nadające sztucznemu trupowi realizmu.
  — Błe — wykrzywiła się za koszulką. — Mało to straszne, ale paskudne jak nic innego. Straciłam ochotę na kanapki.
  W jej głos wkradła się nuta niepokoju. W rzeczywistości była głodna, ale nie chciała smarować chleba pasztetem mając widok na upaprane w krwi ciało. Ktoś z nich musiał je sprzątnąć, a skoro miłośnik czystej łazienki zniknął, nie mieli dużego wyboru. Czarnowłosa uznała, że powinien zająć się tym ten, kto ostatni wyjdzie ze swojego pokoju, dlatego wstała z kolan i zaczaiła się przy drzwiach zaglądając, czy reszta pokoi pozostała zamknięta.
  Wzięła ze sobą tasak, jak poradził jej Palacz, chociaż doskonale wiedziała, że zabieranie narzędzia z miejsca zbrodni w każdym serialu kryminalnym zrzuciłoby wszelkie podejrzenia na nią. Miła po swojej stronie Arate, a jeżeli mężczyzna postanowi odwrócić się od niej, miała po swojej stronie tasak. Machnęła do chłopaka, chyba-mordercy, pokazując mu, że jest uzbrojona i nie zawaha się zamienić go w sztucznego trupa dla kamer.
  — Fujka. Przy tej temperaturze cały dom się zaśmierdzi przed południem. Głupio go tu tak zostawiać, ale chciałabym zerknąć co z jego pokojem — zasugerowała w nadziei, że tym razem poszukiwania dojdą do skutku.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

O wilku mowa, pomyślał, gdy z półmroku wynurzyła się jeszcze chłopięca sylwetka.
  Osobiście nie poświęcił myśli nad zastanowieniem się skąd pochodziły zwłoki, czy obecnością much. A ta dwójka niepotrzebnie karmiła się paniką.
  — Przestańcie się nakręcać — upomniał ich od razu, jakby to w ogóle miało jakiekolwiek znacznie. - Skupcie się na przyjemniejszym aspektach. Koleżka wypadł z gry, więc nasze szansę na wygraną się zwiększają - zasugerował, ale panika, która usłyszał w głosie Kami odrobinę mu się udzieliła. Do tej pory nie brał pod uwagi opcji, że może tu umrzeć, ale ktoś musiał zachować z zimną krew...
  Wyprostował się, stając jednocześnie z przykucu. Zmierzył spojrzeniem i młodzieńca, i kobietę z niegasnącym uśmiechem na ustach. Trudno było określić co owy wyrażał - drwinę, a może jakąś inną emocje? Zawsze miał problem, by je poprawnie wyrazić i nawet nie silił się na poprawę tego wizerunku.
  — Przeniesiemy truchło do ogrodu. Niech tam sobie pachnie, ale tak. Najpierw sprawdzimy jego pokój — podjął inicjatywę kobiety i, chwilowo zapominając o głodzie pokarmowym i nikotynowym, przyjrzał się drzwiom, każdym po kolei. —Orientujecie się, który zajmował? — zapytał, podchodząc do pierwszy lepszych drzwi z brzegu. Nawet dłoń umieścił na klamce, gotów wejść tam w każdej chwili.
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

  – Może o to chodzi organizatorom. Dali nam niespodziewanie trupa do salonu i liczą, że sami sobie nawzajem napędzimy stracha, gdy oni będą w spokoju sączyć kawę. To wygodna opcja – wzruszył ramionami. Podobny scenariusz wydawał mu się prawdopodobny, a wypowiedziany na głos zyskiwał jeszcze więcej sensu. Musieli wydać fortunę na tak dopracowane zwłoki, ale z drugiej strony... jeśli miało im się to później opłacić, to czemu nie?
  Wizja przenoszenia denata już mniej mu się spodobała. Skóra – nawet jeśli rzekomo sztuczna w ten czy inny sposób – zostawiała pod palcami nieprzyjemne uczucie. Sprawiała wrażenie, jakby naprawdę należała do tego biednego chłopaka, a nie jakiegoś pierwszego lepszego prosiaka z farmy. Marshall wzdrygnął się niezauważalnie i wsunął ręce w kieszenie.
  – Pierwszego dnia widziałem który pokój wybrał – odparł. Może sprawdzenie pokoju rzeczywiście nie było takie głupie. Cofnął się więc w tył i ruszył ku schodom. – Myślicie, że jego rzeczy magicznie wyparowały? A może znajdziemy tam jakąś straszną notatkę, ewentualnie list samobójczy – student pokusił się w końcu o żart, oglądając z zainteresowaniem na towarzyszącą dwójkę. Koniec końców ten gburowaty palacz nie był taki zły.
                                         
Rhett
Kundel     Opętany
Rhett
Kundel     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

  — Ej hej hej! — jęknęła strącając rękę Palacza z klamki. — Ten jest mój...
  Przypomniała sobie, że wcale nie pościeliła rano łóżka. Chociaż byli tu dopiero od niedawna, jej cztery ściany wyglądały już jak pokój wynajmowany od zawsze. Nie był brudny, brakowało tam pustych talerzy, pustych opakowań na podłodze i rozrzuconej wszędzie bielizny, ale kobieta bez wątpienia nie była pedantką. Poza tym było jeszcze...
  Ah, nieważne! Po prostu wolała, aby reszta uczestników nie zapoznawała się bez jej wiedzy z wnętrzem.
  Kiwnęła na młodziaka, który oznajmił że wie gdzie spał trup, zanim stał się trupem, dlatego chociaż z podejrzliwością, pozwoliła się jednak poprowadzić pod odpowiedni numer. Tasak trzymała przy sobie. Była to może nieco niepokojąca pamiątka, ale nie wiedziała co innego ma zrobić z ostrym narzędziem, które jak znając nawiedzone domy, zniknęłoby kiedy tylko spuściłaby je z oczu.
  Trzymała się bardzo dyskretnie za plecami najwyższego z nich. Odwaga, którą miała gdy dwa dni wcześniej budziła wszystkich waląc pięściami w drzwi nagle się ulotniła. Nie za sprawą trupa, ale chyba przez to, że sama napędziła sobie stracha rozważaniami o trupach.
  Nie lubiła trupów. Może nie samych ciał, ale idei, że ktoś kogo znała umarł. Musiała sobie wmawiać, że to wszystko dzieje się wyłącznie pod kamery, żeby nie stracić do końca jasności myślenia.
  Sięgając zza pleców Araty szarpnęła za klamkę do pokoju.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

  — Co taka zawstydzona? Rozrzuciłaś bieliznę po pokoju? — zażartował, ale posłusznie wycofał rękę i poszedł za młodzieńcem. Skoro wiedział, gdzie ten knypek miał pokój, tym lepiej. Przynajmniej nie naruszą niczyjej przestrzeni. Trupowi to pewnie niezależny już na dyskrecji czy prywatności.
  Szedł tuż za młodym. Nie wyglądał na seryjnego mordercę, ale kto wie. Lepiej mieć się na baczności w razie niespodziewanego ataku. Do obecności kobiety już się przyzwyczaił, choć teraz stał odwrócony do niej plecami. Martwa strefa, nic nie widział. Zagrożenie jak cholera. Za takie zachowanie dostałby wycisk od przełożonego.
  — Miał ze sobą notatnik, więc może prowadził pamiętniki albo inny dziennik — stwierdził, podchwytując temat zarzucony przez młodzieńca. — Może ma papierosy — mruknął pod nosem z lekkim rozmarzeniem, ale wiedział, że to tylko złudne nadzieje, głupie mrzonki nagłownego palacza. Jak dobrze, że nie był alkoholikiem. Wtedy miałyby dopiero przechlapane, a tak to przynajmniej jako tako trzymał się na nogach…
  Kiedy w końcu doszli do celu, a Kami otworzyła drzwi, odsunął się, by nimi nie dostać w łeb tudzież inną cześć ciała. Był ciekawy, co skrywa wnętrze tego pomieszczenia. Gorzej, jak nic nie skrywa.
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

  Stanął przed odpowiednimi drzwiami i czekał. Skoro Kami zdecydowała się uzbroić w odwagę i szarpnąć za klamkę, to kim był, by jej przeszkadzać? Ze skrzyżowanymi na piersi rękoma stał tuż obok palacza i patrzył. Wpierw skrzypnęły stare zawiasy, a brzmiały tak złowieszczo, jakby nagle znaleźli się w tandetnym, przedpotopowym horrorze, a nie marnym reality-show.
  Ciekawość jednak wygrała. Postąpił krok naprzód, wsuwając sylwetkę w mrok pokoju. Wpierw podszedł do zasłon. Odsunięty na bok materiał rzucił światło na wnętrze pokoju. Wszystko było na swoim miejscu, nic nie przestawiono, niczego nie brakowało.
  – Dziwne – powiedział w końcu, ogarniając wszystko wzrokiem. – Nie tego się spodziewałem po tak dopracowanym trupie. A może to kolejny zabieg psychologiczny? – mruknął skonsternowany. Miał nadzieję znaleźć na łóżku jakiś fałszywy liścik samobójczy, cokolwiek.
  – Chcecie poszukać notatnika?
  Spojrzał na palacza. Był wielki i zdecydowanie silny. Może to on rozprawił się z biedaczyną leżącym w salonie? I teraz próbował odsunąć od siebie podejrzenia.
                                         
Rhett
Kundel     Opętany
Rhett
Kundel     Opętany
 
 
 


Powrót do góry Go down

 Ten szalenie przystojny mężczyzna, który dwie noce wcześniej włączył światło, właśnie wyszedł z łazienki prawie razem z drzwiami. Huk jaki odbił się po piętrze, przeszył pewnie cały dom – od piwnicy, po kraniec komina. Nawet wojna była mniej głośna.
 – Kurwa was mać za zimną wodę – warknął w stronę nikogo, zamykając za sobą drzwi do zdecydowanie NIE parującego pomieszczenia. Było cholernie gorąco, a jednak Jace – jak to on – najchętniej oblałby się wrzątkiem. Po karku lała mu się woda jakby wszedł pod prysznic i wyszedł nie wycierając się i nawet dłonie, którymi ściągnął pasek spodni, nadal miał wilgotne. – Zabiję typa, który zużył gorącą wodę. Zabiję – mamrocząc do siebie ruszył naprzód i dopiero w połowie holu dotarła do niego dziwna, dusząca woń.
 Skrzywił się, ściągając z barku zawieszoną tam koszulkę. Schodząc leniwie po schodach strzepnął ją i na kilka sekund ta (warto zaznaczyć: szalenie przystojna) twarz zniknęła za materiałem ubrania, gdy przekładał t-shirt przez głowę.
 – Wali jak w trupiarni – zamarudził nie szczędząc głosu, najwidoczniej nie licząc się z podstawowymi zasadami kulturalnymi, bo zaraz potem dodał jeszcze głośniejsze: – KTOŚ TU SIĘ MUSI ZAPOZNAĆ Z NIEZASTĄPIONYM PRZYJACIELEM, SIR PRYSZNICEM. ALE ZAZNACZAM, ŻE JEST JUŻ TYLKO ZIMNA WO...
 Na jego torsie rozprostował się Diabeł Tasmański akurat w momencie, w którym stopa w niezawiązanym bucie trafiła na ostatni stopień. Z tej perspektywy ciężko było nie zobaczyć ludzkiej rozgwiazdy wywalonej na środek kuchnio-salonu. Jace miał wrażenie, że jednak nie potrzeba mu gorącej wody; gorąco samo w niego uderzyło i było to tak irracjonalne, że zaraz skarcił się na myśl, że ma przed sobą prawdziwego trupa.
 To głupi program telewizyjny. KTO miałby tu zginąć?
 Pewnie trochę niezłego makijażu, trochę lepszych umiejętności komponowania zapachów...
 Jace był w połowie drogi do trupa kiedy usłyszał dźwięk otwieranych drzwi; gdzieś za sobą. Obrócił się gwałtownie na pięcie...
... i wtedy zobaczył trójkę ludzi. W tym z nożem, od którego odbiło się to nieszczęsne, jasne jak błysk reflektora światło. Wciągnął gwałtownie powietrze, robiąc krok do tyłu.
 O cholera.
 Machnął ręką, uderzając nadgarstkiem w oparcie stojącego za plecami krzesła. O cholera jasna... Co oni tu kurwa zrobili?
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 5 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach