Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Strona 4 z 18 Previous  1, 2, 3, 4, 5 ... 11 ... 18  Next

Go down

Od dnia 04 sierpnia (piątek) macie tydzień czasu na to, aby tutaj wstawić post. Po tym czasie, jeśli posta nie będzie, watek z powrotem przeniosę do archiwum.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

A czy sam Warner nie był sztywny i nudny? Nie tylko przez zmechanizowane części ciała czy postawę wobec życia, gdyby zapytać go zainteresowania, nie wymieniłby niczego, co nie tyczyło się pracy. Jak wiadomo ciągłe skupienie na służbie zabijało życie towarzyskie i samorozwój w kierunkach innych niż tylko treningi sprawnościowe. Nie korzystał z klubów (dzisiejszy wieczór był wszak wyjątkiem), nie chodził na kręgle, karaoke, nie bywał gościem podczas imprez znajomych, bo tych nawet nie miał. Gdyby zaś ktoś kazał mu wskazać osobę, z którą najlepiej się dogaduje, byłby to prawdopodobnie ten beztroski Polak, a ich relacja przecież polegała głównie na wzajemnym ucieraniu sobie nosów. Patrz: bal z okazji porozumienia z Kościołem. Warner poniekąd „zmusił go” do przyjścia w stroju dalekim od formalnego.
Zerknął na podsunięty kufel piwa.
Och, dzisiaj nic nie szło po jego myśli, ma prawo do oderwania się od monotonnej rzeczywistości.
Hm? – Rzucił jej pytające spojrzenie znad okularów, chwytając za kufel piwa. W pierwszej chwili nie zrozumiał, co miała na myśli mówiąc o tym, zwłaszcza, że temat jego zmechanizowania po dzień dzisiejszy był swego rodzajem tabu. Podświadomie unikał rozmów zahaczających o tę kwestię, ponadto z całą pewnością nie wspominał o tym Kami. Chyba że sama jakoś doszła do wniosku, że jego lewa ręka nie funkcjonuje zupełnie naturalnie.
Stracił rachubę w liczeniu pociągniętych łyków piwa, co faktycznie czasami robił dla lepszego skoncentrowania. Mowa tu oczywiście o samym liczeniu, nie o alkoholu.
Był ciekaw, jak zareaguje na tego rodzaju wyzwanie. Od pierwszego spotkania sprawiała wrażenie nieco skrytej, a może po prostu nieprzepadającej za nadmiernym kontaktem z osobami trzecimi? Zupełnie jak te pojedyncze osoby na imprezie, które wolały podpierać ścianę niż tańczyć wśród spoconej masy.
Powędrował za nią sceptycznym spojrzeniem. Nie gryzło go sumienie, że wykorzystuje w ten sposób jej nieco podpity stan, ale wolałby uniknąć ewentualnych konsekwencji z tego wynikłych. Jeśli znajoma dojdzie do punktu, w którym postawienie prostego kroku w przód będzie sporym wysiłkiem, Warner poczuje się zapewne w obowiązku, by pomóc, nawet jeśli to oznaczałoby odeskortowanie jej pod samo mieszkanie. Był odpowiedzialny za swoje czyny.
Pokraczny taniec, jaki zaprezentowała na parkiecie, niemal sprawił, że usta eliminatora zadrżały pod wpływem kpiącego rozbawienia. Gdyby jemu przypadło podobne wyzwanie… nie, nie potrafił sobie tego wyobrazić. Znał kroki taneczne, problem w tym, że aktualna osobowość nie pozwoliłaby mu się odpowiednio rozluźnić i porwać w rytm.
W porządku… jestem prawie pod wrażeniem. – Stwierdził, gdy wróciła na miejsce naprzeciwko. W jego kuflu pozostała resztka alkoholu. – W takim razie również możesz rzucić mi wyzwanie. Ale prosiłbym o coś niezwiązanego z integracją czy kontaktem cielesnym… wystarczy mi już samo wyjście do tej masy. – Stwierdził marudnie, przesuwając dłonią po jednej stronie twarzy. Nie czuł ciepła na skórze, choć mógłby przysiąc, że od środka powoli zaczyna trawić go ogień. – To zabawne, że tyle razy wpadamy na siebie zupełnie przypadkowo. – Zauważył w pewnej chwili z zamyśleniem.

                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Przemknęła wzrokiem po jego twarzy. Chyba zastanawiał się skąd wie.
- Kiedy pomagałeś mi wstać. - Odpowiedziała na pytanie, które nigdy nie padło. Dawno temu, kiedy z jakiegoś powodu szła środkiem miasta przez park, następnie wylądowała na lodzie, a Moriyama był pierwszym, który pośpieszył jej z pomocą. Podał jej rękę oczywiście, a nie ma mowy, by pomylić naturalną dłoń z mechanizmem. Szczególnie w zimie, gdy metal z którego jest zbudowany emanuje chłodem. On nie miał własnej ręki, a ona oka, w ogóle. Życie chyba ich nie oszczędzało, a przy tym oboje milczeli jak zaklęci, najwyraźniej trwając w jakiejś zmowie milczenia, by nie próbować odkrywać pochodzenia tych ran.
Gdyby tylko wiedział... złapałby ją i przytargał na komisariat? Zabił od razu?
Była plagą, zarazą, szczurem z podziemnego miasta. Była też kobietą w klubie, po kilku dawkach alkoholu za dużo, by odmówić sobie kolejnego. I zbyt małej, by w jakiś głupi sposób się zdradzić. To nie wchodziło w grę, wychowana mocniej niż na zasadach w domu nie była w stanie palnąć czegoś bez zastanowienia.
Oddychała głęboko, starając się złapać powietrze z gęstej przestrzeni klubu. Zamknęła oczy, a mimo to nadal widziała zmieniające się światło bijące z lamp pod sufitem. Buzująca w głowie krew na chwilę odłączyła ją od otaczającego świata. Poczuła się, jakby miała usnąć, ale gwałtownie otworzyła powiekę i wszystko minęło. W międzyczasie mężczyzna zaczął coś wybrzydzać odnośnie własnego wyzwania, więc skrzywiła się i spojrzała na niego litościwe.
- Nie wiedziałam, że mam do czynienia z księciem. - mruknęła pod nosem, pozwalając by słowa zostały pochłonięte przez głośną muzykę.
Zastanowiła się więc. Zdolna była nawet pójść na jego warunki, nie zależało jej szczególnie na wyciąganiu z okularnika informacji, ani na niszczeniu jego wizerunku w gronie, które i tak nie było warte przejmowania się nim. Dobrze się bawiła, w pewnym sensie, odgradzając się od otoczenia mogła odczuć nawet coś w rodzaju satysfakcji. Robiła coś, na co normalnie nie miała ochoty i nie czuła się przy tym jakby miała zaraz umrzeć, z powodu wszelkich negatywnych myśli i emocji. Gdyby tak przyszło jej siedzieć tu samotnie, czy socjalizować się z klubowiczami, popełniłaby samobójstwo w umyśle na dziesięć różnych sposobów.
- Zastanawiam się, ile zrobiłbyś pompek w takim stanie. - założyła nogi na siebie i oparła się wygodnie. - Pewnie niezbyt wiele.
Pozostała niewzruszona na twarzy, ale w duchu miała ochotę się uśmiechnąć. To takie łatwe, takie proste...
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Potrzebował kilku krótkich sekund, by skierować myśli na odpowiednie tory i dojść do wniosku, że kobieta mówi o zmechanizowanej ręce. Od tylu lat stanowiła ona nierozłączoną część jego ciała, przez co zatracił poczucie odrębności, nienaturalnej struktury. Jeszcze na samym początku irytował go każdy ruch, cały czas odczuwał ciężar sztucznej ręki, musiał uważać przy kontakcie z wodą czy elektrycznością, to zaś doprowadzało go do szewskiej pasji. Przez moment rozważał zrezygnowanie z pełnej sprawności, ludzie dawali sobie radę bez drugiej kończyny, ale ostatecznie wybił sobie ten pomysł z głowy. Chciał zaciągnąć się do S.SPECu jako wojskowy, musiał zadbać o jak najlepszą formę.
Możliwe. – Uciął krótko, nie zamierzając negować jej trafnego przypuszczenia, choć z drugiej strony wyraźnie okazał stosunek do tego tematu. Mimo kilku procentów we krwi, niektóre słowa i tak niechętnie przechodziłyby przez jego gardło. Myślał, że już dawno pogodził się ze swoim losem, ale on za każdym razem wytykał mu błąd.
Trudno określić, jak postąpiłby w chwili zdemaskowania prawdziwej tożsamości towarzyszki. Znali się nie od dziś, nie łączyła ich negatywna relacja, może nawet coś bardziej pozytywnego, skoro tak często na siebie wpadali i wcale od razu nie uciekali. Przynajmniej Yuu nie odtrącało kalectwo emocjonalne okularnika. Potrzebował właśnie kogoś, kto uparcie kontynuowałby z nim rozmowy nawet, jeśli sprawiał wrażenie zobojętniałego i niechętnego do wymiany poglądów. Jakiś czas temu zauważył, że łatwiej przychodziło mu nawiązywanie kontaktów z cywilami, ni jeżeli z własnymi współpracownikami, a stał za tym prawdopodobnie podświadomy uraz do organizacji. Wojskowi zazwyczaj prowokowali jego cierpliwość, budzili w nim dezaprobatę swoją głupotą czy wątpliwościami. Kurczowo trzymali się zasad, które często okazywały się ograniczeniami w starciu z przeciwnikiem.
Zauważył stan, jaki osiągnęła przez wypity dotychczas alkohol. Zdecydowanie nie będzie jej już namawiał na kolejne kufle piwa, bo zaraz zupełnie stąd odleci. Sam nie uniknął konsekwencji zatapiania ust w trunku, ale daleko mu było do utraty wyraźnej wizji przed oczami. Czuł jedynie przyjemne ciepło rozlewające się po całym ciele, pewną lekkość i beztroskę, choć w jego przypadku dość bezpieczną.
Nie dosłyszał całości jej komentarza, oprócz pojedynczego słowa „księciem”, więc postanowił nie wnikać, co dokładnie miała na myśli. Zamiast tego opróżnił kufel z ostatnich kropel pozostałego piwa. Czy nie mieli przypadkiem pić tylko przy odrzucanych wyzwaniach…? Nieistotne.
Próbujesz wejść na moją męską dumę? – Uniósł brew z pewnym rozbawieniem. – Jeśli przekroczę Twoje oczekiwania, licz się z dwoma wyzwaniami pod rząd. – Uprzedził, gotów rozwiać jej wątpliwości. Wstał z kanapy, a trzymająca się go lekkość ustąpiła potrzebie chwilowego przyzwyczajenia się do nagłej zmiany pozycji. Zanim przystąpił do robienia pompek, postanowił pozbyć się utrudniającej ruchy warstwie ubrań – zawiesił kamizelkę na oparciu fotela, pozostając jedynie w białej koszuli, pod którą zarysowywały się mięśnie. Nie trzymały się go żadne opory, kiedy po prostu uklęknął na podłodze i oparł na niej dłonie, dając nietypowy widok pozostałym imprezowiczom. Okulary uprzednio odstawił na stolik, a teraz przystąpił do wykonywania sprawnych pompek.
Jeden, dwa, trzy, cztery…
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Czy nie poruszali tego tematu już wcześniej?
Miała podobne odczucia, gdy to Moriyama zadał pytanie odnośnie jej oka. Chwila, jakie kłamstwo wtedy powiedziała, by usprawiedliwić tą niepełnosprawność? Wypadek, to zawsze był wypadek. A gdyby tak kazali jej mówić szczerze, słowa z trudem przechodziłyby przez gardło. Fałszywe wytłumaczenie tak mocno weszło jej do głowy, że używała go automatycznie, niemalże samej wierząc, że to prawda. Jakie to przykre, że każde z nich ma jakieś złe wspomnienia.
Nie, kłamstwo. To wcale nie jest smutne. W tym świecie jest za dużo brutalności, by przejmować się takimi błahostkami.
Kiwnęła głową ledwo zauważalnie. Nie ma problemu, nie będzie ciągnąć tematu. Może kiedyś, w inny czas i w innych okolicznościach dowie się coś więcej. A nawet jeżeli nie, to niewielka strata. Tajemnice, które ciężko jest zdobyć są wielokrotnie cenniejsze. I ciekawsze, nawet osoba mężczyzny była przez to bardziej intrygująca.
- Tak, dokładnie tego próbuję. Męska duma jest bardzo delikatna... - pokiwała głową na boki. Wiedziała co mówi, bo nawet najtwardszy paker sprowokowany do udowodnienia czegoś zrobi to, albo nigdy sobie nie wybaczy. "Nigdy" znaczy najpewniej w przeciągu kilku godzin, bo faceci mają pamięć jak złote rybki.
Nie, chwila, czy to tak szło? Złote rybki mają pamięć jak złote rybki... masło maślane.
Plątały jej się myśli, z czego widocznym efektem było to, że zapatrzyła się pustym wzrokiem na eliminatora, mimowolnie licząc w głowie każdą kolejną wykonaną przez niego pompkę.
Ha! Nic specjalnego.
Sama robiła tyle przed śniadaniem. Mogliby się siłować na ręce, pewnie by wygrała. Nie, nie... to chyba nie wypada kobiecie. A mimo to narastała w niej irytacja i chęć udowodnienia, że potrafi więcej, niż to co on pokazuje. Z trudem, konkretnie dużym trudem powstrzymywała się, by tego nie zrobić. Może i byłą kobietą, ale jakąś tam męska dumę sama posiadała, kwestia życie siedemnaście lat w przekonaniu, że po tym świecie chodzą tylko faceci i faceci z piersiami.
- Nie ma szans. - pomachała ręką przecząco. - Jedno pytanie, jedno wyzwanie. To albo to. No i nie ma szans, byś przewyższył moje oczekiwania, są stanowczo za wysokie.
Mogła przysiąc, że ludzie patrzą w ich kierunku niemal tak samo zaskoczeni sytuacją, jak wtedy gdy ona zaciągnęła jakiegoś przypadkowego chłopaka do walca w dyskotece. Iskrzące się spojrzenia innych samców dokładały żaru do tego wyzwania. Mogła przysiąc, że ktoś z siedzenia obok powiedział właśnie, że zrobi więcej pompek niż 'ten koleś', żeby udowodnić swoją wielką miłość własnej kobiecie.
Ah ah, co za sytuacja.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Siedziały naprzeciwko siebie dwa uosobienia kłamstwa. Oba kryły się za maską pozorów, bo zsunięcie jej z twarzy groziło poważnymi konsekwencjami, choć w obecnej sytuacji, to Yuu znajdowała się na gorszej pozycji. Dopuszczała się nielegalnych działań pod okiem wojskowego psa, lecz żaden z nich nie zdawał sobie z tego sprawy. W przeciwnym razie atmosfera w klubie gwałtownie by zgęstniała.
Może gdyby wlał w siebie większą ilość alkoholu, podzieliłby się historią utraty ręki i kilku innych organów, bagatelizując całą sprawę do fatalnej pogody podczas wycieczki. Nie brzmiałby wcale na rozżalonego człowieka, który pragnie czyjejś uwagi i współczucia. Przedstawiłby sprawę rzeczowo, odstawiając na bok swoje emocjonalne nastawienie. Nawet przed byłym mentorem – Kido – który w pewnym okresie stał się dlań kimś w rodzaju ojca, nie potrafił się otworzyć.  
Rozumiem, że często korzystasz z tej taktyki? – Mimowolnie w głowie eliminatora pojawiła się wizja kobiety przed gronem osobników płci męskiej, którą prowokuje do spełnienia swych zachcianek z pomocą chwytu na męską dumę. Ciekawe. Wcale nie przeszkadzało mu to, że pewnie dał się złapać na jej przynętę, bo wykonywanie pompek nie ciągnęło za sobą niczego nieprzyjemnego, ewentualnie późniejsze zmęczenie, ale wysiłek potrafił być przyjemny w skutkach.
Trzymała się go pewność starcia uśmiechu z ust koleżanki, gdy tylko dobije do którejś z kolei setki. Nie wiedział, że sama traktowała ćwiczenia fizyczne jak dodatek do codziennych czynności, ale z drugiej strony ona również nie orientowała się w przebiegu jego egzystencji. Jeśli odważyłaby się rzucić białą rękawicę, wynikłaby z tego całkiem intrygująca rywalizacja.
Niech będzie jedno wyzwanie. – Zgodził się, zerkając na nią z dołu podczas wykonywania dwudziestej trzeciej pompki. – Mógłbym spokojnie to kontynuować nawet z Tobą siedzącą mi na plecach. – Odparł z pobłażaniem. Nie wyglądała na ciężką, jej balast nie stanowiłby specjalnej trudności.
Skupiony wyłącznie na wygraniu wyzwania, ignorował pomrukiwania dobiegające z innych stolików. Spodziewał się takich reakcji na swój mały pokaz możliwości, jednak w przypadku znalezienia się jakiegokolwiek chętnego na starcie, odmówiłby z braku zainteresowania. Nie obchodziła go reszta towarzystwa, wystarczyła mu obecność Kami, która sama w sobie była całkiem przyjemna.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

No proszę, miał jeszcze siłę prowadzić dyskusję, nawet pomimo tego, że wykonywał jedno powtórzenie ćwiczenia za drugim. Obserwowała go pilnie i liczyła, czasami jakieś pojedyncze cyfry umykały jej z umysłu, ile było już tych pompek? Czterdzieści? Pięćdziesiąt?
- Nie, nie za często... to takie... niehonorowe wykorzystywać oczywiste słabości. - jak brak oka chociażby. A mimo to, ciągle trafiała na złodupców, którzy atakowali ją z lewej. Prawie jakby z tamtej strony walczyła gorzej niż normalnie. Przyzwyczaiła się, to zbyt łatwe zgadnąć, że rzezimieszek rzuci się właśnie w teoretycznie czulszy punkt. Tak samo było z facetami, wykorzystywanie ich dumy było tak prostym zagraniem, że aż głupim. Lecz oni nie walczyli o nic konkretnego, nie czuła się więc źle polecając mu wykonanie takiego właśnie zdania.
A czy duma zawsze była słabością? Niekoniecznie. Chęć udowodnienia komuś, że ma się racje, a to on się myli bywa niekiedy motywujące, do tego stopnia, że dokonać można niemożliwego. A na pewno więcej, niż w normalnych warunkach.
- Dużo ćwiczysz we własnym zakresie? - Zapytała mimochodem, odwijając jeszcze jeden palec, symbolizujący pobicie kolejnej dziesiątki.
Zapytała, bo nawet jeżeli mogła to ocenić na pierwszy rzut oka, spodziewała się, że Moriyama mógłby ewentualnie rozwinąć oczywistą odpowiedź o jakieś mniej przejrzyste detale. Po co ćwiczył? Dlaczego? Jaki miał ku temu cel?
Przesunęła się na kanapie bliżej wylotu przy stoliku. Przysiadła bokiem, obserwując z wyższa towarzysza. Nawet jeżeli cała sytuacja trwała już dłuższą chwilę, wcale jej się nie nudziło. Ludziom dookoła tym bardziej nie, całość zdobywała większe i większe zainteresowanie. Zaraz powstanie jakaś miejska legenda o dziwaku pompującym w klubie dyskotekowym. Albo chociaż przez najbliższy tydzień pół dzielnicy będzie na ten temat plotkować.
- Kusisz. - Odparła, uśmiechając się zadziornie. Mówiła prawdę. Przez sekundę nawet czuła, że zaraz to zrobi. Wstanie i usiądzie mu na plecach, zakładając nogę na nogę. Nie była gruba, ale nie należała do najlżejszych. Była całkiem szczupła, owszem, tyle że ciało czarnowłosej składało się w większości z mięśni. Zajmowały niewiele, a były twarde i skupione, mogła sprawiać wrażenie wiele lżejszej, niż było na prawdę. Nie zamierzała mu więc tego robić, przeszkadzać, a przy tym uświadamiać, jak bardzo może się mylić w swojej ocenie.
Mimo to, pozwalanie mu, by tak bez chwili wytchnienia powtarzał raz za razem ten sam ruch, z sekundy na sekundę stawało się co raz bardziej monotonne. Kami zgubiła się już w obliczeniach, zamyśliła i przestała dodawać punkcik po każdym powtórzeniu. Nachyliła się więc nieco, aż w końcu zeszła z siedzenia i przykucnęła przed mężczyzną. Zapatrzyła się na chwilę, aż w końcu powoli wyciągnęła rękę przed siebie, nie zważając na to, jak bardzo może to przeszkadzać eliminatorowi w wykonywaniu zadania. Złapała go lekko a podbródek i pociągnęła głowę tak, by musiał patrzeć w jej kierunku.
Skupiła się mocno na tym, co chciała właśnie zrobić. Myślała o tym od dłuższej chwili, ale procesory po takiej dawce alkoholu odmawiały posłuszeństwa. Wzięła głębszy oddech i powiedziała.
- Jęczysz przy tych pompkach jak mała dziewczynka.
Zamilkła, czekając na jego reakcję. Powoli także zaczęła sobie zdawać sprawę, że to, co miała zrobić, było powiedzenie komplementu. A słowa, które ostatecznie wydostały się z jej ust miały z tym niewiele wspólnego. Cóż Yuu, przejebałaś.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Na pierwszy rzut oka było po nim widać zadbanie o kondycję. Odżywiał się prawidłowo (tylko pił za dużo kawy i za często sięgał po papierosy), prowadził aktywny tryb życia, codziennie ćwiczył każdą partię ciała… trudno przeoczyć wyrzeźbioną masę pod cienkim materiałem koszuli, dlatego to, z jaką łatwością poddawał się wysiłkowi, nie powinno wzbudzać zdziwienia. Dołóżmy do tego nieznany kobiecie fakt przynależności do wojskowej organizacji, która wręcz wymaga sporej siły, i voila.
Wystarczająco, by wygrać to wyzwanie. – Odpowiedział z lekkim wydźwiękiem śmiałości. Nawet gdyby miał już padać ze zmęczenia, nie przestanie, dopóki nie uchroni swojej męskiej dumy. Zresztą to dobre zajęcie w ramach misji.
Zazwyczaj ćwiczył na żywca podczas zadań w terenie, a jeśli nic nie trzymało go w siedzibie i wracał do domu, korzystał z własnego sprzętu. Od czasu do czasu uczestniczył też w różnych szkoleniach i zajęciach fizycznych, by nie stracić formy.
Dobił już do setki, nie zwalniając regularnego tempa, mimo że jego ruchy nie wpasowywały się w rytm szybkiej muzyki bijącej z głośników lokalu. Czuł na sobie wiele nieodwzajemnionych spojrzeń, a przez głowę przemknęła mu myśl, że nie przepada za tak nadmierną uwagą. Co innego w bazie, gdzie otaczają Cię „profesjonaliści”, a rozmowy dotyczą spraw istotnych, nie jakichś błahych przechwałek czy podziwu wobec wysportowanej sylwetki.
Był ciekaw, czy odważy się usiąść mu na plecach, co bynajmniej nie przyjąłby z niezadowoleniem, skoro sam podsunął taki pomysł. Nie wstała jednak z kanapy, więc bez słowa kontynuował pompki. I nie tylko ona zaczęła odczuwać monotonię, cierpliwie czekał do momentu, aż w końcu uzna jego zwycięstwo, a on będzie mógł z powrotem wygodnie rozsiąść się na kanapie.
Zauważył poruszenie, więc zerknął w stronę Yuu, zastygając w bezruchu, gdy wyciągnęła do niego rękę. W pierwszym odruchu chciał ją złapać za nadgarstek i wykręcić, ale zdołał zdusić to w zarodku. Siłą rzeczy przeniósł na nią bezpośrednie spojrzenie, wyczekując jakichś słów bądź kolejnej czynności.
Spodziewał się prawie wszystkiego, oprócz obelgi z najniższej półki, dlatego przez moment nie miał pojęcia, jak zareagować. Trudno było wziąć te słowa do siebie, skoro jedyny odgłos, jaki wydawał podczas ćwiczeń, to cicha wymiana gazowa.
Sugerujesz, że zrobisz to lepiej? – parsknął, przyglądając się twarzy kobiecie z cieniem wątpliwości, niemniej równie dobrze mogła uznać to za zachętę do potwierdzenia słów.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Tylko, że właściwie ile to było 'wystarczająco', do tego 'by wygrać' wyzwanie? Nie podała mu konkretnej liczby, a podziwu z trudem szukać na jej twarzy. Widziała wystarczająco wiele, by nie okazywać zbyt otwarcie jakichkolwiek emocji. Prędzej należało się spodziewać, że ręce mężczyzny odmówią mu posłuszeństwa, a wtedy to kobieta z triumfem w głosie odparłaby, że to za mało.
Z tego też powodu przystanie na jego rzuconą propozycję było tym bardziej kuszące. Mógłby się przeliczyć i poddać, a gdyby winę zwalił na jej masę, wcale by się nie obraziła.
Mimo tego sytuacja rozwinęła się nieco inaczej, a umysł Kami powędrował już nieco dalej. W jednej chwili znalazła się przed jego twarzą, wypowiadając słowa, których po odjęciu x dawek alkoholu nigdy w życiu by nie powiedziała. Może to dlatego, że obserwowała go już dłuższa chwilę i zaczęła skupiać się na bardzo dziwnych detalach takiej czynności?
Lecz on odpowiedział całkiem swobodnie i dopiero to wprawiło czarnowłosą w istną konsternacje.
- Czy potrafię lepiej jęczeć jak dziewczynka? - zapytała lekko zdezorientowana takim obrotem sprawy.
Gorzej, że walczyły w niej dwie fronty. Ten który mówił, że to nie przystoi dorosłej kobiecie zwracać uwagę na tak głupie zaczepki, z tym, który chciał udowodnić, że oczywiście, iż potrafi lepiej. Cichy ściśnięty po środku krzyk duszy jęczał, że mógł mieć na myśli robienie pompek, ale kto w takim stanie słucha zdrowego rozsądku?
Pomachała ręką przed twarzą. O nie nie, tej nocy nie da się wrobić już w nic głupiego. Nawet ta zabawa była podejrzana, bo żeby nie stracić całkowicie kontaktu ze światem musiała zgadzać się wykonywać wszystko, czy chociażby szczerze odpowiadać na pytania, na które wcale nie chciała odpowiadać. Być może to przez to, że od jakiejś już chwili nie pchała się po kolejne kufle wypełnione piwem.
Ile jeszcze da radę? Kiedy uzna, że nie ma sensu tego kontynuować i należy się poddać?
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Powoli zaczął tracić rachubę w liczbie wykonanych pompek, zresztą czy sama Yuu tego pilnowała? Może łatwiej będzie wywrzeć na niej wrażenie nie przez cyferki tylko czas, jaki poświęci na to ćwiczenie. Zainteresowani imprezowicze powoli zaczęli tracić chęci na obserwację wykonywania tej samej czynności w kółko i w kółko, dlatego niektórzy wrócili już do własnych kręgów znajomych bądź udali się na parkiet, choć kilka osób wciąż albo kibicowało eliminatorowi albo kpiło z jego sposobu zdobycia atencji. A on przecież tylko wykonywał zadanie! Mimo wszystko to było ciekawsze od szukania informatora, który i tak się tu nie zjawił.
Zastygł w bezruchu, na wyprostowanych rękach, rzucając wnikliwe spojrzenie znajomej. Jej myśli naprawdę musiały się rozbiegać na różne strony.
Tak. – Potwierdził z powagą. – Potrafisz lepiej jęczeć jak dziewczynka? To śmiało. Zajęcz. – Nie wierzył w to, co mówił, ale wydawało mu się to na tyle absurdalne, że taka prowokacja nie odbiegała raczej od aktualnej definicji normalności. Najwyraźniej próbował zagrać w to samo co Yuu, choć wcale nie był na tyle wstawiony, by rzucać tak osobliwymi komplementami.  
Jeden ze stojących niedaleko mężczyzn jakby obudził się na słowa, które zawisły w powietrzu, bo przystąpił kilka chwiejnych kroków bliżej ich dwójki. W ręku trzymał kufel piwa, na głowie trzymała się roztargana fryzura, zaś twarz ozdabiał kilkudniowy zarost. Wyglądał na stałego bywalca barów, poza tym teraz na jego ustach pojawił się niesmaczny uśmiech.
N-no dalej…! Zajęcz, maleńka… – wybełkotał, jasno wskazując na swój ledwo kontaktujący stan, co wcale nie odwiodło go od pomysłu podejścia do kobiety, by spróbować objąć ją ramieniem. Nie zdążył jednak nawet jej dotknąć, kiedy coś zahaczyło o nogę, skutkując bolesnym upadkiem na podłogę z głuchym jękiem.
Nie, to nie był przyjemny dźwięk. – Ocenił okularnik, niewinnie cofając stopę, którą przed chwilą wysunął w stronę mężczyzny.
Pomóż mi, anielele…! Jesteś naj… najpiękniejsza…! – Kontynuował, a że nie był w stanie się podnieść, sięgnął tylko ręką do nogi Łowczyni. – Jak… kanapeczka z bekonem z samego rana…
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Z racji tego, że on wykonywał pompki, a ona klęczała przed nim, miała na niego widok z góry. Tym wyraźniej poczuła więc niesmak, który z taką powagą potwierdził jej rzucone z niedowierzaniem słowa. Niemal jakby patrzyła na coś bardzo małego i okropnego. Co? Faktycznie miał to na myśli? Teraz chyba wolałaby, jakby zaprzeczył. Może się droczył? Nie należał raczej do osób, która czerpałaby radość z wrabiania dla żartu innych. I znowu pojawił się w środku wewnętrzna sprzeczność, ufać temu co już zna, czy uznać, że ma do czynienia z jakimś nieśmiesznym rodzajem humoru.
- Yh. - odsunęła się minimalnie. Mimo to, miała jednak okropne wrażenie, że to nie mogło być na poważnie, kącik jej ust uniósł się nieznacznie, choć nadal niepewnie. - Miałabym godnego przeciwni-
Nadstawiła uszu. Ktoś wyraźnie mówił do niej, chociaż nie znała tego głosu. Nie podobał jej się także kierunek, z którego się wydobywał, jakby nieznajomy zachodził ją od tyłu. Machinalnie odwróciła głowę, przerywając wszelkie dyskusje i inne zajęcia, niepokój kazał jej natychmiastowo zareagować, może nawet dużo gwałtowniej, niż mogłaby w tych warunkach. I już szykowała się do wstania i wycelowania łokciem w przeponę mężczyzny, gdy ten zachwiał się nienaturalnie i runął na ziemię obok niej.
- Aah! - jęknęła mimowolnie odskakując na klęczkach obok, by wielka masa nie wpadła akurat na nią. Rozległ się huk, a następnie krzyk strąconego nieznajomego, który o kilka centymetrów minął głową róg stołu.
Jakkolwiek wielkim ratunkiem było dla niej podstawienie nogi przez Moriyame, z szeroko otwartym okiem jeszcze raz prześledziła trasę upadku pijaczyny, a następnie spojrzała na swojego towarzysza, ze wzrokiem pełnym... właśnie, sama nie wiedziała czego. Czuła trochę niedowierzanie, że akurat w taki sposób zdecydował się na rozwiązanie sprawy. Mimo wszystko serce podskoczyło jej do gardła. Nie dlatego, że bała się takich sytuacji. Po prostu, gdyby nagle doszło w klubie do groźnego wypadku, nie ma mowy, by wydostała się stąd niepostrzeżenie. Trzeźwość wróciła jej w mgnieniu oka.
Na szczęście jednak facet jęczał coś pod nosem, próbując wstać. Spojrzała na niego z obrzydzeniem, ale nie mogła zareagować inaczej, niż to zrobiła. Podniosła się z klęczenia i sięgnęła ku nieznajomemu, starając się pomóc mu chociaż wstać.
- Może innym razem, romeo. - odpowiedziała oschle, zmuszając go do ustania o własnych siłach. Mimowolnie przeleciała wzrokiem z góry do dołu szukając jakichś widocznych ran, może krwi, albo nienaturalnego kroku który zdradzałby uszkodzenie wewnętrzne. Zanim awansowała na zastępcę Nyanmaru, była przecież medykiem.
Odsunęła się o krok i wróciła do własnego stolika, siadając przy nim, wzdychając ze zmęczenia. Machnęła ręką na bok.
- Owszem, nie był. - dodała jeszcze, do stwierdzenia nieprzyjemnego odgłosu. - Możesz już dać sobie spokój, wygrałeś.
Nie była nawet pewna, czy przypadkiem nie przestał wykonywać pompek już wcześniej, gdy podstawił ukradkiem nogę nieznajomemu, ale nie miała siły walczyć o swoją rację. W tym momencie miała ochotę siedzieć i pić, pić, pić. Najwyżej Vettori będzie miał później nieco problemów. Niech się wypcha, ten ulizany blondas.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum

Strona 4 z 18 Previous  1, 2, 3, 4, 5 ... 11 ... 18  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach