Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Strona 2 z 18 Previous  1, 2, 3 ... 10 ... 18  Next

Go down

- Hooo... więc co jest twoją codzienną motywacją do wstawania? - Zapytała pociągając kolejny łyk.
Placebo działało na nią dużo szybciej niż faktycznie procenty, momentalnie otwierała się bardziej na rozmowę, zakładając, że w razie czego i tak zrzuci wszystko na uboczne działanie alkoholu. Oczywiście potrafiła nad sobą panować, chociaż głowę miała słabą, nie upijała się tak chętnie. Już teraz panowała nad ilością, którą wypijała, no i nie chciała kończyć za szybko, bo przecież nie zależało jej, by ktoś zaraz spróbował na nowo napełnić jej kieliszek.
Wszystko inne co jednak wymieniła zostało przez samego opisywanego potwierdzone. Zacisnęła usta z cichym odgłosem myślenia. Takie życie musiało być... specyficzne. Miała nazwać je nudnym, ale kto powiedział, że nie robił czegoś więcej poza tym? Nie musiał wcale rozwijać tematu ani się tłumaczyć. W porównaniu jednak do jej nieregularnego trybu, kiedy nie wiedziała czy w tym momencie nie będzie musiała ruszyć na śmiercionośny bój, to co wykonywał Warner było niezwykle regularnym i ustabilizowanym życiem.
Widziała jak się rozgląda, ale zrzuciła to na poszukiwania wzrokiem znajomego. W porównaniu do niej miał dobry pretekst, by co chwile rzucać spojrzenie na salę czy wejście. Ona spoglądała tylko w lustrzane odbicie, nie mogąc przy okazji nie spoglądać na swoje własne.
- Grę? - Zapytała, przyglądając się swojej mimice podczas mówienia. Dziwnie poruszała ustami, a przynajmniej w jej mniemaniu. Może zawsze tak dziwnie wyglądała? A może zaczynała już wyolbrzymiać. - Jaką grę masz na myśli?
Nie wyobrażała sobie, by nagle z tylnej kieszeni spodni wyciągnął planszówkę, karty były dużo bardziej prawdopodobne, ale z jakiegoś powodu kojarzyły jej się z bardzo złymi rzeczami. "Pokażę Ci trik, powróżę ci przyszłość, jesteśmy dla siebie stworzeniu, chodźmy na bok"
Wykrzywiła się, a Yuu w lustrze zrobiła to samo. Nadal miała we wspomnieniach te okropne sytuacje z barów, jak na jej gust, karty przewidziały temu mężczyźnie szybkie poderżnięcie gardła, a nie pełne miłości lata z tą oto łowczynią.
Zaciekawiona propozycją mężczyzny przekręciła się w jego stronę na krzesełku.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Tajemnica – przytknął na moment wyprostowany palec do ust na znak dyskrecji. Co prawda, wśród swoich nie wahałby się przed podzieleniem tą motywacją, ale wyznanie cywilowi, że wizja ostrego starcia z Wymordowanym, upiększona wysoko podniesioną adrenaliną, dreszczykiem niebezpieczeństwa związanego z utratą jakiejś części ciała bądź głębokimi obrażeniami, nie mówiąc o tryskającej naokoło krwi, raczej nie wzbudzałaby zrozumienia. Uwielbiał chwile ważące na jego życiu, kiedy na szali postawiał wszystko, co miał. Tym bardziej satysfakcjonował go widok pokonanego przeciwnika, którego ciało pozostało jedynie mocno poturbowanym truchłem. Nie podchodził w ten sposób do każdego wroga – głównie do Wymordowanych za sprawą osobistej urazy z przeszłości.
Kufel opróżnił się zbyt szybko, ale równie prędko został ponownie napełniony świeżą porcją gorzkiego napoju. Okularnik skinął barmanowi, tym razem pozwalając sobie na zwlekanie z degustacją. Wiedział, jak łatwo można było wpaść w wir kolejnych nalewek. On by na tym stracił, a pracownicy cieszyliby się tylko większą ilością pieniędzy trafiającą do kasy.
Fałszywa informacja…? Zaczęły zbierać się w nim wątpliwości. Było dawno po czasie, w którym informator miał pojawić się na tej dudniącej dyskotece. Istniało spore prawdopodobieństwo, że wycofał się z pierwotnych zamiarów, robiąc go w konia. Wychodziło więc na to, że mógł po prostu zostać w siedzibie. Inny S.SPEC na jego miejscu cieszyłby się możliwością skorzystania z imprezy, jemu to jednakże się tak nie uśmiechało.
- Prawda i wyzwanie to jedyne, co przychodzi mi aktualnie na myśl – zmrużył oczy zmęczone pod wpływem gwałtownie zmieniającego się oświetlenia. Sięgnął ręką do leżących obok lenonków, zaraz umieszczając je na prostym nosie. Przynajmniej częściowo redukowały ostrość kolorowych błysków.
Pamiętał tę grę z dzieciństwa, wiążąc ją z całkiem przyjemnymi wspomnieniami. Kiedy ostatni raz pokusił się na coś takiego? Dziesięć lat temu? Teraz była okazja, by do tego wrócić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Parsknęła krótkim śmiechem.
Gest który wykonał tak bardzo nie pasował do jego osoby, że biorąc pod uwagę aurę rezygnacji i niezadowolenia wyglądało jakby tracił wszelką nadzieję i zaczął cofać się do czasów szkolnych z masą pikantnych tajemnic. Nie miała pojęcia co miał na myśli, spodziewałaby się jakiegoś bardzo nudnego wyjaśnienia, którym karmili ją mieszkańcy M-3, bo rodzina, bo dostatek, godne życie. Nuuuudyyy...
Taki finał zadowalał ją dużo bardziej. Pozostawiona z własnymi domysłami mogła bardzo wiele sobie dopowiedzieć, wymyślić coś interesującego, godnego nazwania ciekawym. Zastanawiając się nad tym, gdyby miała określić jednym słowem swoje własne motywy, jak by ono brzmiało?
Nie umiała odpowiedzieć, za dużo składowych pchało ją ku celom, wyglądało na to, że nigdy nie będzie zadowolona, zawsze było coś więcej, co można by osiągnąć. Dać z siebie jeszcze odrobinę, postarać się bardziej. Idąc za tym rozumowaniem, nie powinna narzekać z tak błahego powodu jak niewygodna przebywania na dyskotece. Nie była tu dla zabawy, oczywiście, musiała o tym pamiętać.
- Nie grałam w to od czasów dzieciństwa, chociaż nie, to nie było wtedy... wydaje mi się, że jakieś "szalone" imprezy wśród znajomych czasami uważały tą zabawę za atrakcję... ah, złe i dobre wspomnienia. - Odchyliła się na krzesełku prostując plecy, tyle było mało możliwości ruchu na siedząco, że musiała zadowolić się tylko tym. - Ale właściwie czemu nie, kto wie, czego ciekawego się o tobie dowiem.
Wyprostowała ręce i chwyciła drinka dopijając resztę. Zazdrościła mu w tej chwili okularów, jej oko mocno cierpiało z powodu tego światła, pomijając już, że soczewki noszone długo były niewygodne.
- Jeżeli nie masz nic przeciwko, to może przeniesiemy się gdzieś na sofy na boku? Dostęp do korytka może tutaj jest, ale ta ilość odbić światła od powierzchni butelek za ladą jest okropnie drażniąca. - Nie czekając właściwie na odpowiedź zsunęła się ze stołka barowego, przed odejściem zamawiając sobie coś jeszcze.
Nie przepadła tak szybko, ale była blisko poddania się. Czas mijał, a nikogo nie widziała, nie mogła dłużej tylko obserwować i udawać, że siedzenie tu przynosi jakiekolwiek korzyści.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Winą stojącą za tym prawdziwie nie pasującym gestem stał alkohol. Normalnie ograniczyłby wszelką gestykulację do wzruszeń ramionami bądź stukaniem palców o stolik, teraz jednak, kiedy czuł rozluźnienie w większym stopniu niż podczas pracy czy nawet w pustych ścianach mieszkania, nie widział powodu, dla którego nie miałby pokusić się na ten wiele mówiący ruch, podkreślający jego słowa.
- Więc zapewne były na fanty? – właściwie jeśli chcieli podjąć się tej zabawy, musieli ustalić sobie karę za niewykonanie zadania czy też wymijanie się od zdradzenia prawdy. Najprościej było zaoferować swoje ubrania, ale Warnerowi niespecjalnie przypadła do gustu ta opcja. Nie widziało mu się rozbieranie wśród publiki, aczkolwiek zawsze mógł się postarać o nie dawanie pretekstu do tego. Wiele ciuchów na sobie nie miał, gdyby nie pewna moralność, potrafiłby paradować nawet bez koszuli, wówczas jednak wzrok przyciągałby liczne blizny zdobiące bladą skórę.
- Może tego, iloma łyżeczkami słodzę – parsknął cicho, przysłaniając usta grzbietem dłoni.
Na wysunięty pomysł skinął głową, chwytając za pełny jeszcze kufel, by następnie wstać z krzesła barowego i skierować się śladem koleżanki. Dzięki temu zapewnią sobie chociaż więcej przestrzeni i swobody, dodatkowo mniej narażając się na integrację z przypadkową osobą. Byli razem we dwójkę, ale kto wie, czy nie znalazłby się ktoś zainteresowany dołączeniem.
- Jakie zasady? – zajął wygodnie miejsce na sofie, gdy dobrnęli do odpowiedniej części sali. Wzrok utkwił na rozciągającej się parę metrów zabawie, chcąc upewnić się, że jego uwadze nie umknęło nic, co powinien zarejestrować. Byłby na siebie zły, gdyby okazało się, że cel miał tuż pod nosem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Zapytana, czy z taką wersją Warnera rozmawia jej się łatwiej, skłamałaby mówiąc, że nie. Kiedy język rozplątywał się nie tylko jej, łatwiej było formować zdania, konwersacja trzymała się bardzo dobrze, nie musieli nawet silić się na grzeczność. Może to był własnie ten fenomen, dyskotek, ludzie otwierali się przed sobą z pomocą procentów.
- Nieszczególnie pamiętam... - zmrużyła powieki. Najwyraźniej nie chciała pamiętać. Tak, nawet łowcy czasem się bawili, takich okazji było mało, ale się zdarzały. W końcu przy tylu ludziach ktoś co jakiś czas musiał obchodzić urodziny, komuś urodziło się dziecko, albo odnieśli wielkie zwycięstwo, które należało uczcić wielką popijawą. Szybko ulatniała się z takich okazji, znana z tego, że nie lubi przesiadywać wśród zbyt dużych grup ludzi, unikała nie tylko tłumów, ale także picia.
- Nie pogardziłabym taką informacją. To iloma słodzisz? - Zapytała, korzystając z okazji i zanim się usadowił, dźgnęła go łokciem w bok. Słyszała to parsknięcie, nie mógł udawać, że go nie było. Więc jednak potrafił, czy bardziej, nie zawsze kontrolował wszystkie swoje odruchy.
Sofy nadal miały widok na całą salę, ale były zdecydowanie wygodniejsze i przeznaczone dla odpoczywających od ciągłych tańców. Było ich wystarczająco dużo, by znaleźli pustą, nawet nie zniszczoną. Była szeroka, obita przyjemnym w dotyku materiałem i wyraziście czerwona.
Ah, coś mi to przypomina. Skomentowała w myślach, jadąc palcem po powierzchni mebla, który był zrobiony z tego samego, co poduszki w pewnej kawiarence. Usiadła wygodnie i wyprostowała nogi pod kwadratowym, małym stolikiem który otaczała sofa. Odstawiła swoją szklankę pełną ciemnego alkoholu i przetarła oko opuszkami.
- Wszystko, byle tylko bez spoufalania się z tą młodzieżą, nie chcę im dawać pretekstów do dziwnych zachować... - oparła się nadzwyczaj wygodnie. Kraniec oparcia był idealnie na wysokości jej szyi, wiec mogła ułożyć nań głowę i odpocząć. Gdyby tak wyłączyć muzykę, zgasić światła i pozbyć się wszystkich tych ludzi gotowa byłaby tu zasnąć. Ostatnio nie spała za dobrze. - A co robić w ramach kary... zaproponowałabym opróżnianie szklaneczek, ale boje się, że odpadłabym pierwsza.
Zaśmiała się, znała doskonale własne możliwości.
Vettori mnie zabije. Pomyślała, sięgając po szklankę i powoli ją opróżniając.


Ostatnio zmieniony przez Yuu dnia 04.05.17 21:40, w całości zmieniany 1 raz
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Moryiama, jeśli chciał, potrafił być dość sympatyczny w obyciu, niestety wymagało to pewnych specjalnych okoliczności i nie tak łatwych relacji do zawarcia. W pracy szczególnie odczuwało się płynącą z jego strony bezduszność, kiedy mierzył surowym okiem swoich kolegów, nie przyjmując żadnych wymówek na opóźnienia czy spapraną robotę. Miał spore wymagania nie tylko wobec siebie, ale także innych, dlatego brak munduru już dodawał mu +20 do znośnego zachowania. Od cywili niczego nie oczekiwał oprócz rozsądku i podporządkowania.
- Skutek nadmiernych procentów? – uniósł lekko brew, przeczesując wzrokiem ich nową miejscówkę.
Właściwie jeszcze nigdy nie doprowadził się do stanu, w którym zbudziłby go morderczy kac w towarzystwie wyrwy w pamięci. Uważał to za nieodpowiedzialne i idiotyczne, ale drugi przymiotnik prawie zawsze idealnie oddawał ludzi. Nie w większości, bo nie chciał generalizować.
- Sęk w tym, że nie słodzę – zerknął kontrolnie kątem oka w jej stronę, w pierwszym momencie oczekując chyba działania innego pokroju niż zaczepne szturchnięcie w bok. Nie zareagował na to jednak w żaden sposób, zajmując swoje miejsce.
Oparł się wygodnie o sofę, czując jak nieznacznie się w niej zapada, co właściwie uznał za mniej wygodne od krzesła barowego z prostego powodu – z tego miejsca trudniej się poderwać w razie niebezpieczeństwa. Praca już tak wsiąkła w jego życie, że nawet w chwilach „rozrywki” rozpatrywał wszystko pod kątem bezpieczeństwa i obrony.
Ponadto musiał zgiąć nieco nogi w kolanach, bowiem zwyczajnie z całą długością nie zmieściłyby ich pod małym stolikiem. Minusy bycia wysokim, pomyśleć, że za młodzieńczych czasów narzekał na swój metr siedemdziesiąt centymetrów.
- Sama chyba należysz do młodzieży…? – przyjrzał się krótką chwilę jej profilowi, wnioskując, że musi być od niego znacznie młodsza, przynajmniej fizycznie. Dojrzałość mentalna to osobna kwestia i często ludzie o tym zapominali, szczycąc się dorosłością po osiągnięciu dwudziestu lat, kiedy w rzeczywistości nadal nie osiągnęli tego stanu.
- Dobrze się składa, bo uchodzę za trudnego przeciwnika – kącik ust uniósł się pod wpływem drobnej arogancji. – W takim razie moja kolej. Pytanie czy wyzwanie? – wpatrzył się w nią badawczo.


Ostatnio zmieniony przez Warner dnia 11.01.17 21:44, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Starała się zawsze dopasować do sytuacji, gdyby ktoś kazałby się jej opisać, wskazałaby tak wiele odmiennych cech charakteru, że w gruncie rzeczy mogłaby powiedzieć: jestem wszystkim i niczym. Oczywiście z perspektywy kogoś obok dałoby się nakreślić kilka głównych aspektów, ale dla potrzeb organizacji modyfikowała własne zachowanie. Była miła i radosna, jeżeli wymagała od niej sytuacja, była poważna i niewzruszona, jeżeli takiego kogoś potrzebowało otoczenie. Każdy wymagał innego traktowania, miał okazję poznać inną wersję, przygotowaną specjalnie dla tej osoby. W przypadku Moriyamy wychodziła może nawet na nieco przebojową osobę, indywidualistkę, ale nie całkowitego odludka. No i była raczej niegroźna.
- Nie, nie... zazwyczaj nie piję, myślę że po prostu mózg broni się przez tymi wspomnieniami. Albo mogłam uciec, zanim zabawa faktycznie się zaczęła... Zdajesz sobie sprawę, że największą atrakcją tego typu imprez jest zrzucanie z siebie ciuchów za każde złamanie zasady? Nie powiem, bym lubowała się w rozbieraniu, a mogę przysiąc, że co najmniej połowa osób nie wykonywała zadań specjalnie, ekshibicjoniści... - pokręciła oczami.
Jednego nawet razu jakaś grupa młodych łowców pomyliła ją ze zwykłą nastolatką i próbowała wciągnąć w grę w butelkę. Była wtedy jeszcze zastępcą trzeciego rzędu, ale dopiero gdy posłaniec przybiegł do niej z raportem, jakiś nachalny chłopak wypuścił wreszcie jej rękę z przerażeniem.
Nigdy na dobrą sprawę nie miała czasu, by się wyszumieć, w dorosłość przeszła niemal natychmiast po okresie totalnego dzieciństwa, potrafiła przebić jednym celnym cięciem płuco, a nie potrafiła otwierać butelki z piwem bez użycia otwieracza. A kiedy już było po wszystkim, kiedy ważniejsze od podrywania przystojnych łowców stało się dla niej uważne śledzenie ruchów politycznych, większość podobnych jej wiekiem machnęło ręką poddając się.
- A więc nie słodzisz. Zanotowano. - oznajmiła z lekkim rozbawieniem.
Prawie, jakby faktycznie mogła użyć tej informacji do jakichś poważnych celów. Niby błahostka, a przecież czasami warto nawet takie coś wiedzieć. Nikt nie mógł przewidzieć, kiedy ponownie się spotkają i w jakich okolicznościach.
Cóż, nigdy nie będzie takiego miejsca, które każdemu dogodzi. Nie pomyślała o tym wcześniej, ale mężczyzna był faktycznie wysoki, nie musiał nawet szczególnie zwracać na to uwagę, a i tak zauważyła, że stolik zwyczajnie przeszkadza. Rozważania na temat rozwiązania tego problemu przerwało jednak pytanie.
- Ah. - zamilkła. Co miała powiedzieć? Wiadomo, że kobiet o wiek się nie pyta, bynajmniej nie dlatego nie odpowiedziała mu od razu. Z jednej strony przyzwyczajona była do swojego wyglądu, starzała się dużo wolniej od zwykłego człowieka. Łowcy zdawali sobie z tego sprawę i nie oceniali od razu po wyglądzie, tyle że ludzie nie mogli się dowiedzieć, że ktoś, kogo omijają oznaki starzenia się jest jednym z nich. Nie przewidywała jednak, by jakakolwiek znajomość trwała tak długo. To tylko na chwilę, powtarzała sobie, jeszcze trochę i zniknę...
- Właściwie już dawno skończyłam dwudziestkę... znajome w pracy zawsze pytają się u kogo wymieniłam młody wygląd za oko... jakby same chciały dać je sobie wydłubać za brak zmarszczek. Nie powiedziałabym więc, że jeszcze należę do tej grupy. - kolejne żarty o oku. Ludzie oczywiście nie daliby jej żyć w spokoju, gdyby faktycznie należała do ich społeczeństwa. W M-3 obszerne rany nie były takie niespotykane, ale co bogatsi zastępowali brakujące części ciała mechanicznymi zamiennikami. Niewielu w ogóle starało się jeszcze je ukrywać, tak jak ona.
- Aaahh... w takim razie jestem z góry na przegranej pozycji? A gdzie fory, przyznałam się w końcu... - uśmiechnęła się, nie miała na myśli, by faktycznie w jakikolwiek sposób równał ich szanse. Nie lubiła przegrywać, więc zostało jej walczyć. - Pytanie.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Kwestia różnorodnych masek osobowości w przypadku Warnera była prosta: jestem tym, co widzisz. Za najważniejszą cechę charakteru uważał szczerość, przede wszystkim wobec siebie, a także innych, dlatego z trudem przychodziło mu zrozumienie ludzi na siłę udających konkretne charaktery jedynie w celu przypasowania się do środowiska bądź zwrócenia na siebie uwagi. On nigdy nie udawał, bowiem nie zależało mu na niczyjej przychylności – pod tym względem można mu nawet przypisać etykietkę egoisty, nie brał pod uwagę uczuć innych ani konsekwencji działań, które odbiłyby się na ich. Przez głowę Eliminatora nie przeszłaby chociażby idea sprawiania wrażenia miłego gościa podczas pierwszego spotkania z, na przykład, nowym rekrutem, tylko dla jego komfortu psychicznego.
W zupełności wystarczy, że to świat gra rolę jednej, wielkiej iluzji.
Odruchowo chciał sięgnąć po kufel złotej cieczy, ale ostatecznie powstrzymał się z zamiarem dokonania tego w chwili zrezygnowania z wykonania zadania czy udzielenia odpowiedzi na pytanie. Co prawda nie zakładał bierności w tej zabawie, był jednak świadom dociekliwości ludzkiej. Niektórych rzeczy nie wypadało mu zdradzać, niezależnie od okoliczności.
- W istocie, młodzież doszukuje się rozrywki w tak trywialnych rzeczach – odparł flegmatycznie. – Nie jestem w stanie tego pojąć i nie zamierzam, ale mniemam, że kolejne pokolenia całkowicie wyzbędą się wstydu z nagości i z okazywania seksualności – już za czasów własnej młodości zauważył tendencję do śmiałych zagrywek „dzieci”, które zupełnie nie pasowały do tej grupy wiekowej. Młodzi na siłę chcieli wkroczyć w bramy dorosłości, często dokonując czegoś odwrotnego i popadając w skrajny nierozsądek.
Chciał dodać coś jeszcze odnośnie słodzenia, ale powstrzymał się, pozwalając sobie na moment refleksji nad swoją nagłą chęcią otwarcia się. Nie, to zdecydowanie za prędko, nie mówiąc o tym, że jest po zaledwie paru kieliszkach i jednej trzeciej kufla piwa. Czy to wina panującej w dyskotece atmosfery? A może tego, że jego zadanie okazało się niewypałem, bo mimo ciągle skupionej uwagi na informatorze Łowców, nie był w stanie go wyłapać w tłumie? Prawdopodobnie otrzymali fałszywy cynk. Wielka szkoda.
- W porządku. Wolałbym nie naciągać nieletniej na alkohol – przyznał. Wyszłaby z tego ironiczna sytuacja, skoro dokonałby tego ktoś, to dba o respektowanie prawa. – W tym życiu nie istnieje coś takiego jak „fory” – przechylił odrobinę głowę, a kilka czarnych kosmyków wysunęło się za jego ucha, opadając luźno na kości policzkowe. – Kim jesteś? Interpretacja dowolna. Ale nie oczekuję odpowiedzi w stylu „kobietą”, wymagam trochę więcej wysiłku.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Wygodnie byłoby żyć nie-w-fałszu. Jak mało kto, należała do grupy osób które chciałby w pełni żyć zgodnie ze sobą, zgodnie z prawdą. Była jednak zbyt głęboko, by kiedykolwiek jeszcze sięgnąć powierzchni. A skoro była już w czymś dobra, postanowiła być najlepsza, w udawaniu kogoś, kogo chcą widzieć ludzie. Skoro dusza widoczna jej w oczach, to jej i tak została już połowicznie odebrana, mniej kłopotów.
- Wstyd to też dobra rzecz, jest oznaką szacunku. Nie zawsze, ale czasami... - przesunęła palcem po krawędzi kieliszka. Lubiła to robić, kręcić koła po śliskiej powierzchni szkła. Było to zajęcie tak samo bezcelowe co relaksujące, jak głaskanie zwierzęcia. Z braku tego drugiego zadowoliła się więc takim zajęciem dla rąk.
Mówiąc o wstydzie, na myśli miała przestrzeń po jednej stronie cienkiej granicy, w której to z szacunku do drugiej osoby wstydzimy się jej coś wyznać. Bo nie chcemy zawieść oczekiwać, bo głupio nam rozczarować osobę, którą darzymy tak ważnym uczuciem.
Kami jednak nie czuła wstydu przed nikim, nie było istot, które w organizacji musiała stawiać nad sobą, a w życiu prywatnym nie przywiązywała się do nikogo, tak było łatwiej. Wbrew ludzkiej naturze starała się osiągnąć stan w którym jej jedynym hamulcem będzie własna nieumiejętność, psychika czy zdrowie się nie liczyły, kiedy za najważniejszy cel obrane miała jedynie niematerialne idee. Musiała je za wszelką cenę osiągnąć.
- Cholera. - wymsknęło jej się. Przez moment poczuła ochotę pozbawienia kogoś życia. Ostatnimi czasy za mocno kojarzyła tą czynność z dążeniem do osiągania celów, a przecież w jej planach nie było nigdy zabijania przypadkowych mieszkańców miasta. Także dla nich robili to, co robili łowcy. - W takim razie będę musiała być dzisiaj wybitnie szczera i otwarta.
Przypomniało jej się, że nie jest sama. Kontynuowała mówienie, zanim przerwa zrobiła się niewygodna, a na jaw wyszłoby, że myślami błądziła w zupełnie innym miejscu. Skoro jednak nadszedł moment na zadanie pytania, skupiła się na słowach mężczyzny, ze spojrzeniem wbitym gdzieś w tańczącą młodzież. Masa osób migała jej w odległości, muzyka była za głośna, światła za jasne.
- To pytanie w ogóle ma sens? - Zapytała, obracając głowę w jego kierunku z lekkim politowaniem. Na prawdę właśnie takie pytanie chciał zadać? Ba, może jeszcze oczekiwał, że odpowie na nie szczerze?
Hej, jestem łowcą, oszukiwałam Cię od samego początku.
Zabawne. Przykre.
- Kobietą, która utknęła w monotonii pracy i samotnego życia na uboczu miasta z cholernym wrażeniem, że wszystko dookoła jest sztucznie podtrzymywaną iluzją? - Odpowiedziała w końcu, czując, że nie jest już tak spokojna jak jeszcze chwilę wcześniej. Zdenerwowało ją to pytanie, lecz nie w sposób bardzo widoczny. Mogła powiedzieć mu wszystko, ułożyć piękną historię o kobiecie sukcesu, a zamiast tego w pięknych słowach opowiedziała o sobie, w końcu żadne słowo nie było tu kłamstwem. Ale kiedy nie jest się łowcą, brzmiało jak pozbawione emocji, dla niej samej jednak naładowane było bardzo negatywną energią. - Tyle wystarczy? Eh... pytanie czy wyzwanie?
Odstawiła kieliszek i przestała się nim bawić. Nagle bardzo zapragnęła stąd wyjść.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Wstyd? – uniósł pytająco brew, pozwalając sobie skoncentrować na moment myśli właśnie na tym zagadnieniu. Kiedy on właściwie ostatni raz doświadczał tego nieprzyjemnego uczucia? Rok temu? Dwa? Przed awansem na Eliminatora? Tak, jakieś cztery czy pięć lat temu. Raczej nie miewał okazji do więzienia się łańcuchami zawstydzenia, mało rzeczy go kłopotało i mało rzeczy, których się podejmował, mogłyby przynieść dobry do tego powód. Trzeba wręcz pokusić się o stwierdzenie, że to jeden z tych stanów, które dawno temu porzucił z przekonaniem, że utrudniają jedynie prawidłowe funkcjonowanie. I poniekąd była to prawda.
- Więc nie jesteś taka na co dzień? – wywnioskował, zastanawiając się nad maskami, jakie ludzie lubili zakładać, by zatuszować swoje intencje. Mogły być to poczynania na niewielką skalę kłamstwa, kiedy odruchowo odpowiada się „wszystko w porządku” na zatroskanie rodzica albo kiedy potwierdzało się odrobienie zadania domowego, co nijak miało się do rzeczywistości. Ale zawsze można zająć się tym później, nie?
- Każde pytanie ma sens – twarz Eliminatora wykrzywiła się z drobnym niezadowoleniem na tę pobłażliwość w głosie. To jak znane powiedzenie „nie ma głupich pytań, są tylko głupie odpowiedzi”. A szeroka możliwość interpretacji niosła za sobą wiele ciekawych odpowiedzi, mniej lub bardziej satysfakcjonujących. Nie oczekiwał wyjawienia największych brudów, ale choćby własnego zdania na swój temat.
- Dlaczego mnie o to pytasz? – kącik warg zadrżał w lekkim rozbawieniu; wyłapał ten pytający ton w wypowiedzi kobiety. Właściwie do pewnego stopnia podzielał jej zdanie, najwidoczniej mieszkańcy byli bardziej uświadomieni w panującej zewsząd obłudzie, niż początkowo zakładał.
- Owszem. Pytanie – wyzwanie zostawi sobie na drugi raz, a co.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Przytaknęła.
Wstyd jednak należał do tego rodzaju uczuć, które dało się niezwykle skrajnie interpretować. W tym jednak kontekście chodziło jej o ten bardzo pierwotny, związany z nagością, o której wcześniej wspomniał mężczyzna. O ile samo nagie ciało nie wywoływało u niej tak gwałtownej reakcji, tak odzianie się w ciuchy, które młodzież nosiła w tym klubie jako coś zwyczajnego, przyprawiło by ją o kilka bezsennych nocy i wewnętrzne przeżywanie takiej krępującej sytuacji, ze wstydu oczywiście.
Z której strony by się nie spojrzało, nie pasowała do tego otoczenia. Nikt oczywiście nie mógł zabronić jej wchodzić, bo miała dość negatywne zdanie o miejscu, czy zupełnie niepasujący charakter, nie samo wygląd jest ważny, czy pierwsze wrażenie, alkohol być może pomagał odrobinę przełamać te mury, ale nadal pozostawała dosyć nieoswojoną osobą.
- Oczywiście, że nie. Życie każe zachowywać nam się nieco inaczej, niż w sposób otwarty i szczery. O ile oczywiście chce się dobrego, a nie łatwego życia. - spojrzała na kieliszek, nie musiała jeszcze pić, odpowiedziała w swoim mniemaniu wystarczająco szczerze i nie było to stwierdzenie "jestem kobietą", dodała w końcu kilka innych słów. - Postawiłeś mi nieoczywisty warunek, pytam, czy został spełniony.
Najwyraźniej jednak został, skoro bez zbędnych ceregieli przeszli do kolejnej rundy.
Nie wiedziała o co chce zapytać, nic konkretnego nie przychodziło jej do głowy. Żadna rzecz nie interesowała ją w sposób szczególny, inny od reszty informacji, które mogła w taki sposób zdobyć. W gruncie rzeczy nie miała wcale potrzeby zagłębiania się w życie Warnera, spotkali się znowu przez przypadek, los splatał ze sobą ich ścieżki, ale czy gdyby tego nie robił, sama w jakiś sposób dążyłaby do spotkania?
Wolałaby otrzymać jasną odpowiedź na własne wątpliwości, ale jeżeli nie potrafiła w duchu sobie wyjaśnić niektórych spraw, znaczyło to tylko i wyłącznie, że efekt uboczny pochłanianych procentów postanowił już mieszać jej w głowie. Innego wyjścia nie było.
- Pracujesz dla rządu? - Zapytała obojętnie, patrząc przed siebie.
Może powiedzieć prawdę, może przemilczeć, wtedy też mimowolnie się przyzna, albo skłamać. Mógł zrobić cokolwiek, w końcu i tak nie będzie miała jak zweryfikować jego słów. Ludzie dookoła są zepsuci, kłamliwi i boją się konsekwencji, nie zaczną mówić niewygodnych dla siebie rzeczy.
I tak była jednak ciekawa, jak postanowi zareagować.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum

Strona 2 z 18 Previous  1, 2, 3 ... 10 ... 18  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach