Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Strona 7 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7

Go down

Spoglądał w dwubarwne tęczówki przez cały proces ponownego "naznaczenia" z tym swoim durnym uśmieszkiem błąkającym się po jego ustach. Tylko w jednym momencie powieki mu drgnęły, a na twarzy pojawił się cień irytacji. W momencie wyszarpywania ostrych pazurów z jego ciała. Czerwone krople zaczęły leniwie skapywać na biały śnieg, barwiąc go swoją szkarłatną barwą. Nawet wtedy, gdy ciemnowłosy niedbale opuścił materiał bluzy, który od razu zaczął nasiąkać krwią.
- Mam dzieciaka na wytrenowanie. - zaczął cicho, nie spuszczając spojrzenia z niego. - Ale to historia na inny raz. Złapię cię niebawem. - dodał klepiąc go lekko w ramie, po czym wyminął go i oddalił się od ogniska, wracając zapewne do swojego burdelu.

zt
                                         
Jinx
Mastiff     Poziom E
Jinx
Mastiff     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Servant of Evil


Powrót do góry Go down

Kiedy tylko zobaczyła, jak zza drzew wyłania się sylwetka Wilczura, od razu zerwała się na nogi i ruszyła biegiem w jego stronę, omal nie wywalając się o swoje własne nogi. W ostatniej chwili złapała równowagę i z rumieńcami na policzkach dopadła Growa, obejmując go w pasie.
- Growie, Growie! Wiedziałam, że będziesz najlepszy! - pisnęła rozradowana, jeszcze przez chwilę się tuląc, po czym zaczęła, jak gdyby nigdy nic, wdrapywać się na niego, aż ostatecznie nie objęła go za szyję, wtulając swój chłodny policzek do jego.
- A wiesz co? Mam do opowiedzenia ci pewną historię! Ostatnio śnią mi się dziwne rzeczy. Jakiś młody chłopak mnie woła, ale tak dziwnie. I łąka. Duuuuża łąka! Taka wiosenna, jak w Edenie! Byłeś w Edenie, wiec wiesz o jakiej łące mówię, prawda? No i wtedy- - mówiła jeszcze przez chwilę, chociaż słowa zlepiały się w jedno zdanie. Zamknęła usta dopiero w momencie, kiedy jej spojrzenie padło na małej dziewczynce. W jasnym spojrzeniu blondynki zamigotały wesołe iskierki.
- Jaka urocza! Zaadoptujemy ją, Growie?
                                         
Eve
Kotek     Anioł
Eve
Kotek     Anioł
 
 
 

GODNOŚĆ :
Eve, ewentualnie Ewa, Matka Ludzkości, Pierwsza Kobieta na Świecie.


Powrót do góry Go down

Jericho odwrócił się, gdy usłyszał charakterystyczny odgłos kroków, które mogły należeć tylko do jednej osoby, jaką był Growlithe. Może i nie mieli ze sobą zbytniej styczności, tak jednak snajper mając naturalny dryg do wyłapywania szczegółów, zapamiętał i ten. Cicho polecił Izumi wstać, po czym sam to zrobił. Wreszcie przywódca stanął nieopodal nich, a na jego plecy wdrapała się ta dziwna dziewczynka, która ponoć była aniołem, a która był tak ciamajdowata, że Mokugawa zastanawiał się, jakim cudem ona w ogóle jeszcze żyła. Na jej stwierdzenie odnośnie Izumi, Han jedynie się uśmiechnął pod nosem. Pochylił głowę przed Growem na znak szacunku, po czym spojrzał w jego oczy, w których czaiło się pytanie. Nie wyszło ono z ust Wymordowanego, a jednak doskonale było wiadomo o co chodzi.
A raczej o kogo.
Han spojrzał pokrzepiająco na przerażoną całą sytuację Izumi, zwłaszcza, iż zdawał sobie sprawę z tego, że Alfa z tą całą krwią wokół swoich ust wyglądał co najmniej niepokojąco.
- Grow, to jest Izumi. Dziewczynka, którą jakiś czas temu uratowałem, a którą chciałbym wytrenować na jedną z nas. Z pewnością przyda nam się ktoś z taką zwinnością jak jej. - rzekł. Z postawy Hana można było wywnioskować, że był pewny tego co powiedział i że jest gotów wszelkie ewentualne konsekwencje, które towarzyszyły zwłoce w przedstawieniu swojej nieoficjalnej podopiecznej. W jego oczach zaś kryła się zarówno pewność w słuszność swojej decyzji, jak i iskierka ciekawości. Ciekawości jak na te słowa zareaguje Alfa. I czy przede wszystkim się zgodzi na to. Mężczyzna miał nadzieję, iż Grow nie będzie miał nic przeciwko temu. W końcu, co mu zależało?
                                         
Jericho
Kundel     Desperat
Jericho
Kundel     Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Han Mokugawa


Powrót do góry Go down

Położył dłoń na głowie Evendell, gdy tylko do niego przywarła. W ciągu ostatnich dziesięcioleci wyszlifował idealną umiejętność udawania, że jej słucha, przy jednoczesnym analizowaniu pleneru wokół nich. Wyłapywał co któreś słowo, odcedzał konkretne wyrazy — sen, łąka, chłopak, Eden — a resztą strzepywał na bok, by nie zaśmiecały umysłu.
Mniej więcej w tym stanie dotarł do Jericho. Większość miejsca, które zamierzał przeznaczyć na analizę sytuacji, zapychał teraz informacjami o nieznajomej dziewczynce. Nie zdawał sobie nawet sprawy, że mógłby prezentować się dla niej karykaturalnie, źle albo bestialsko. Z krwią na twarzy, szyi i rękach, ze zwężonymi źrenicami i wciąż niespokojnym oddechem. Przesiąknął Desperacją, a jej prawa przypominały, że widok czerwieni to norma.
W końcu przeniósł wzrok na mężczyznę, za którym skrywała się nieznajoma. Stworzyła sobie z Hana tarczę, ale wszystko wskazywało na to, że Growlithe z chęcią sforsowałby ten mur, gdyby coś poszło nie tak jak powinno.
Sądzisz, że jej się uda? — pytanie wybrzmiało jak kategoryczne trzaśnięcie drzwiami. Alfa DOGS, wciąż zmierzwiony i wyczerpany po walce z niedźwiedziem babilońskim, zdawał się przede wszystkim czekać. Czy Han naprawdę sądził, że ta urocza kruszynka zdoła przejść ich rytuał? To niosło ze sobą o wiele więcej bólu i strachu niż widok zanurzonego w krwi Wilczura. O wiele więcej niż przyjście tutaj — do tych warczących i wrzeszczących osób. Do atmosfery przesiąkniętej chęcią gonitwy. Do głosów co chwila wypowiadających przekleństwa.
To jej nie zniszczy, Han?
Palce Growlithe'a przesunęły się po włosach Evendell; zatrzymały na jej szczupłym ramieniu. Ta młodziutka, głupiutka anielica przeżyła. Dlaczego z Izumi miałoby być inaczej?
Przynieś nam trochę jedzenia, Ev. Oushima na pewno już je przygotował.
Wraz z wypowiadaniem prośby klepnął anielicę w bark, jakby na zachętę. Bądź posłuszna, maleńka.
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Han zdawał sobie sprawę z tego, że Izumi wyglądała, cóż, nieporadnie. Możliwe, iż w oczach Wilczura prezentowała się nawet bardziej krucho nic nie znacząco niż Evendell, której zresztą Mokugawa nie znał prawie wcale. Może źle ją oceniał na pierwszy rzut oka? Snajper wiedział, że Izumi teraz nie przejdzie rytuału. Zginęłaby próbując. Albo znienawidziła Hana. Dlatego też musiał wynegocjować czas. Czas, który będzie niezbędny do tego, by ją wyszkolić, by była w stanie sama o siebie zadbać w przyszłości, gdy jego zabraknie.
W przyszłości?
Jak bardzo trzeba być naiwnym, by sądzić, że przyszłość istnieje? Że jest możliwość czekania na coś? Przecież w Desperacji jednego dnia człowiek mógł zabijać na zlecenie, a drugiego samemu skończyć w rynsztoku. Tutaj sytuacja potrafiła zmienić się z dnia na dzień, z godziny na godzinę. W zależności od sytuacji.
Snajper doskonale rozumiał co Grow miał na myśli. Alfa nie był przekonany do tego pozbawionej pewności siebie dziewczynki, która skrywała się przed nim za Jericho jak za tarczą, jak za ścianą.
Wtedy też Wilczur wysłał anielicę po jedzenie. Han uznał, że wysłanie dziewczynki razem z anielicą będzie dobrym pomysłem, bo porozmawiać z przywódcą sam na sam. Bez świadków.
- Izumi, idź z Evendell po jedzenie. Zapoznaj się z nią. Ona nie gryzie. - powiedział do niej uśmiechając się życzliwie. - Będziesz z nią bezpieczna. - dodał jeszcze po czym klepnął dziewczynkę w ramię w ramach zarówno otuchy, jak i delikatnego popędzenia jej w działaniach. Jeśli Arcanine się zgodzi, by Han ją wyszkoli, będzie musiał zacząć u niej od pewności siebie i dyscypliny. Bez tego nie będzie mógł ruszyć się nawet o krok naprzód.
                                         
Jericho
Kundel     Desperat
Jericho
Kundel     Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Han Mokugawa


Powrót do góry Go down

Izumi nie wiedziała co ma zrobić. Brak wypowiedzi ze strony Alfy ją niepokoił. Czuła się jakby została nakryta przez właściciela na imprezie, na którą nie miała wstępu. Pewnie dlatego, że po części tak było. Miała wrażenie, że to iż przyszła z Han'em nie było wystarczającą "wejściówką". Nadal lekko przestraszona wychyliła się zza Jericho, aby bardziej pokazać się Growowi. Jedną rączką trzymała nadal kawałek kurtki Mokugawy, aby dodać sobie trochę otuchy w tym trudnym dla niej momencie. Na ciche polecenie Han'a wstała jeszcze troszeczkę wychylając się zza mężczyzny, aby pokazać jaka to nie jest odważna. Nie zwracała specjalnie uwagi na wspinającą się po Wilczurze Ev dopóki ta nie zapytała o "adopcję" Izumi. Kasztanowe ślepka zwróciły się wtedy w jej kierunku z lekką iskierką ciekawości. Nie znała słowa "adopcja", a raczej nie pod tą postacią. Jednak zaciekawienie Izuzu szybko minęło ze względu na okoliczności. Wzrokiem wróciła na powrót do Grow'a. Po mimo, że umorusany był we krwi to nie tego bała się Lisica. Na Desperacji miała okazję naoglądać się krwi oraz ludzi w niej skąpanych. To sama postać Alfy wywierała na niej takie emocje. Może to przez aurę Wilczura, którą Izumi wyczuwała ze względu na zwierzęce instynkty? Wtem do uszu dziewczynki dotarły słowa wypowiedziane przez jej opiekuna. Kiedy powiedział o jej zwinności poczuła się lekko zaskoczona, ale nie było tego po niej widać. Może lekko by się zarumieniła gdyby nie fakt, że jej policzki i tak już były czerwone od zimna. Jednak ton oraz wybrzmienie słów Grow'a sprawiły, że podupadła na duchu robiąc niewielki krok w stronę Han'a. Nie miała pojęcia o co chodziło Alfie, ale same słowa wystarczyły, aby zbić jej i tak aktualnie niskie morale. Zdawała sobie sprawę ze swojego braku siły czy wychowania. Tak samo z tego że nie wiele potrafiła zrobić jeśli chodziło o manualne czynności, ale zawsze może się przecież nauczyć i ciężko ćwiczyć. Nie chciała znowu zostać sama. Jak długo dałaby radę jeszcze przeżyć sama. Gdyby nie Han to mogłaby być już martwa. Izumi zebrała całą swoją aktualną odwagę i puściła się kurtki Hana oraz zrobiła dwa niewielkie kroczki wychodząc zza niego. Nawet udało jej się przez chwile patrzeć w oczy Alfie. W jej spojrzeniu mógł dojrzeć determinację zmieszaną ze strachem i niepewnością, ale także coś czego pochodzenia nie dało się na pierwszy rzut oka opisać.
Grow posłał Ev po jedzenie, a Jericho zawtórował za nim posyłając ją samą po jedzenie razem z nieznajomą dziewczynką. Izumi stała przez chwile niepewnie i skakała wzrokiem z Hana na Ev. Jednak kiedy poczuła lekkie klepnięcie w ramię zebrała się w sobie i ruszyła powolutku za jasnowłosą, w kierunku który zapewne jedynie jej samej nie był znany. Cichutko podążała za nieznajomą raz na jakiś czas zerkając na nią kasztanowym spojrzeniem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum

Strona 7 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach