Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Strona 5 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Go down

Długo wyczekiwana chwila w końcu nadeszła, ich ostrza się spotkały. Głośne brzdęknięcie metalu o metal, aż jej oczy rozbłysnęły. To była ta fascynacja, ta którą darzyła swojego nauczyciela. Podziw dla jego umiejętności szermierczych i chłodnej aparycji. Nic tylko brać z niego przykład. A była takim kochanym dzieckiem, delikatna i czuła. Mała księżniczka, oczko w głowie tatusia. Nastolatka która teraz mierzyła się z indywidualistą ani trochę nie przypominała tej małej, słodkiej kruszynki. Ręka w której trzymała ostrze aż zadrżała pod wpływem naporu jego siły. "Jest taki silny.. ale to dobrze.. tylko od lepszych można się czegoś nauczyć.." przeszło jej przez myśl gdy ten nagle odskoczył. Ani na chwilę nie spuszczała go z oczu, widziała jak lądował na ugiętych nogach. Z pochylonym torsem wybił się z zawrotną szybkością w jej stronę. Instynktownie napięła mięśnie nóg i wybijając się w przód i blokując jego cios. Jeden, drugi, trzeci.. jego atak i jej blok. Odgłosy uderzanego o siebie ostrza roznosiły się echem po pomieszczeniu. Starała się dotrzymać mu kroku! Adrenalina pompowana do krwi i postawa jej przeciwnika jedynie podjudzała Angel do agresywniejszej walki. Ostatnim razem jak walczyli przed rytuałem, strasznie kombinowała. Wykorzystywała otoczenie i swoje inne umiejętności aby zdobyć przewagę, ale teraz już tego nie było. Skupiła się w zupełności na Ciro, każdy ułamek sekundy się liczył. Wyciągnęła naprawdę wiele ze sparingów z nim, jak chciała by ją traktował poważnie to musiała walczyć z nim tak jak by to była walka na śmierć i życie.. Dostosowywał się do niej, do jej siły uderzeń i do prędkości. Kropelki potu już powoli zaczęły spływać po skroniach. Nie odzywała się podczas pojedynku, to wybijało ją z rytmu. Pilnowała oddechu aby dostarczać odpowiednie dawki tlenu do mięśni. Całe ciało musiało współgrać ze sobą, nie mogła się rozpraszać. Wzięła sobie jego słowa do serca i uchwyciwszy rękojeść katany w obie ręce zamachnęła się od góry po skosie w dół, musiał sparować. Wiedziała ze to zrobi, był lepszy od niej. "Wspaniale.. boże jakie to wspaniałe uczucie... chcę jeszcze.. chcę więcej! Pokaże Ci że nie zmarnowałeś na mnie czasu! Nie będziesz żałował Eltyar!" przeszło jej przez myśl gdy na usta wpełzł delikatny uśmiech. Jak długo wytrzyma tym razem? Czy będzie w stanie choć odrobinę go zmęczyć? Taki był przecież plan!
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

To wszystko to był tylko taniec. Tak to on określał. Niewinne ruchy, które miały zahipnotyzować drugą osobę, ale... tutaj w paradzie z niewinnością połączone zostały jeszcze aspekty miecza i chęci zabawy. Oni mieli tutaj się nieźle bawić. Czerpać przyjemność z każdego smagnięcia mieczem. To wszystko co się teraz liczyło. Ich oczy skupione na celu, a ciała zachowywały się prawie automatycznie. Tylko jedno z nich miało teraz przewagę. Ciro jako doświadczony szermierz walczył przeciwko pisklakowi, który dopiero poznawał co to jest świat. Jak się poruszać i jak wycisnąć z siebie wszystko co najlepsze. To dopiero był początek jej drogi jako szermierza. To co było wcześniej nie mógł zaliczyć nawet do prawdziwych treningów. Sparing w którym nie występują dwa ostre miecze jest nic nie ważny. Bezwartościowy i nudny. Gdzie jest wtedy adrenalina, która buzuje w żyłach podczas każdego ataku lub bloku? Oczywiście jej brak! A tutaj ? Każde z nich czerpało ogromne pokłady przyjemności. W końcu mogą robić to na co mają ochotę. Ciro co prawda trochę był na tym stratny, ale tylko niedługo. W końcu i on zatraci się w ferworze walki. Wszystkie hamulce puszczą, a on będzie zachowywał się jak maszyna do zabijania. Do tego też dojdziemy. Spokojna Twoja rozczochrana. Chwilowo bawił się z uczennicą i cały czas napierał. Nie mógł pozwolić by wyprowadziła jakikolwiek atak. Niech czuje presję. Zawsze znajdzie się ktoś silniejszy. Nieważne czy jesteś najlepszym szermierzem na świecie. W końcu ktoś Cię doścignie i pozbawi Cię wszelkich tytułów, a na końcu stracisz życie. To jest proste jak budowa cepa. Ten świat działa właśnie w taki sposób. Wszystko jest w stanie zmienić się z dnia na dzień. Dlatego jest to takie ekscytujące. Życie jest piękne. Krwawe i piękne. Udawało się jej parować ciosy, aż w końcu zdecydowała się wyprowadzić własny. Silny cios po skosie w dół. Po jego oczach było widać jak bardzo jest skupiony. Zrobił krok w tył i sparował jej cios trzymając katanę w prawej ręce. Lewą zaś złapał automatycznie jej nadgarstek i pociągnął w swoją stronę. To co się stało nie było na pewno przyjemne, ale ból jest nieodzowną częścią życia i ciężkiego treningu. Zasadził jej z bańki w nos, a potem odskoczył puszczając jej rękę. Jego zaczerwienione czoło w zamian za jej zakrwawiony noc. Nie był złamany, ale na pewno musiało ją to zaboleć.
- Jeszcze za wolno. Brakuje Ci motywacji? - Zapytał spokojnie, a potem schował miecz do pochwy i wycofał się o jeszcze kilka kroków. Położył rękę na rękojeści miecza i stanął w lekkim rozkroku. Sztuka szybkiego wydobywania miecza. Cholernie groźna jeżeli ktoś wyuczył ją na blachę. Lepiej jej nie bagatelizować. Weźmie ją całkowicie na poważnie. Wziął głęboki wdech. Wyraz jego spojrzenia całkowicie się zmienił. Uznał ją za wroga. Można było wyczuć jego krwiożercze intencje. To będzie koniec. - Zabije Cię. - Ostrzegł ją, że zamierza być całkowicie poważny. Nie ruszył się z miejsca. Chciał nauczyć ją czym jest strach. Czy dostrzeże jego intencje? Zwierzęce instynkty po zostaniu Łowcą są bardziej aktywne, więc powinna wiedzieć jak to się skończy. Jeżeli się wycofa to będzie mógł wrócić do normalnego treningu, a jeżeli nie to będzie musiał jej pokazać konsekwencje nie słuchania się swoich wewnętrznego głosu. I co teraz zrobisz? Obudzisz swoje instynkty do końca? A może zaufasz rozsądkowi, który bierze pod uwagę empatię? Pokaż mi swoją determinację. Zrób to !
                                         
Ciro
Szpiegmistrz
Ciro
Szpiegmistrz
 
 
 

GODNOŚĆ :
Ciro "Zirro" Eltyar


Powrót do góry Go down

I to było właśnie to czego oczekiwała od niego. Brzdęknięcia metalu o metal, iskry w powietrzu. Całe pomieszczenie wypełniało się tą dziwną atmosferą. Dla niego może to była tylko zabawa z żółtodziobem ale dla niej to było wszystko czego pragnęła. W końcu spędzała czas z osobą której słowa były dla niej świętością. Słuchała jego uwag i nauk nie kwestionując niczego. Uśmiech z ust nie znikał gdy Ciro atakował raz za razem. Tego przecież chciała, żeby był poważny w stosunku do niej. Sponiewierał nią już kilka razy tylko po to aby wybić z tej ślicznej główki głupie pomysły. Instynkt był tu najważniejszy. Słuchała się swojego ciała tak jak jej wielokrotnie tłumaczył. Ma przetrwać i to było najważniejsze, martwa się niczego nie nauczy. Wirowali wymieniając się ciosami. Oczy jej błyszczały z radości i ekscytacji. "Więcej, chcę więcej.. nie przestawaj.. nie ustępuj.. nie zatrzymam się już.. nie stracę Cię z oczu.. nigdy więcej.." zmotywowała się do tego stopnia aby w końcu rzucić się na niego zdeterminowana. Niestety był lepszy i szybszy, to było oczywiste. Zblokował i złapał ją za rękę ciągnąc ją nagle w swoją stronę. Wykorzystał jej zaskoczenie i przyjebał ostro w twarz aż krew poszła z nosa. Zabolało jak jasna cholera, ale nie wystarczająco aby zaczęła lamentować. Zrobiła dwa kroki w tył łapiąc się za nos i po chwili ocierając krew ściekającą po rozchylonych ustach. Splunęła krwią i otarła wargi z karmazynowej cieczy. Miała na prawdę wysoki próg bólu o czym się nie raz przekonał jej ukochany sensei. Poruszyła główką powoli, przechylając ją w lewo a potem w prawo. Co w efekcie dało dwa głośniejsze chrupnięcia kręgów odcinka szyjnego. - Przyzwyczajam się do swojego ciała na nowo.. będę szybsza... masz na to moje słowo.. a o motywację się nie musisz martwić Sensei.. - powiedziała z zadowoleniem w głosie. Doskonale wiedziała że dostanie wpierdol w tym pomieszczeniu, ale tylko w ten sposób może się czegoś nauczyć. Poprawiła swoją postawię przyglądając się temu co robił, jego słowa odbiły się w jej głowie z echem aż serce mocniej zabiło z jakiegoś niewyjaśnionego powodu. Jeśli chciał ja nastraszyć to mu coś nie wyszło. "O nie.. tak łatwo się mnie nie pozbędziesz.. nie odpuszczę.. nie dam się zabić.. nie w taki sposób.. nie tak będzie wyglądała moja śmierć.. mogę zginąć dla Ciebie ale nie z twoich rąk.." przeszło jej przez myśl gdy skupiła spojrzenie na postawie mężczyzny. Poczuła jak dziwne ciepło zaczyna rozchodzić się po jej ciele. Ustawiła się w pozycji gotowej do sparowania każdego możliwego ataku jaki wyprowadzi w jej stronę. Uczyła się bardzo szybko, nie popełniała tego samego błędu dwa razy. Skupiła się na nim, nic innego się nie liczyło w tej chwili. Czas stanął w miejscu. To spojrzenie którym ją teraz obdarzył, już widziała je kilka razy, pierwszy raz w parku tak samo.. Nie odstraszył jej nim, jedynie przyciągnął bliżej swej mrocznej osoby, choć pewnie nieświadomie. Musiała być ostro pojebana od środka żeby chcieć za nim podążyć. Napięła wszystkie mięśnie w całym ciele, w zależności od tego jak będzie jego atak wyglądał, brała pod uwagę również unik. "Walka na śmierć i życie.. jeśli tylko w taki sposób mogę wyciągnąć więcej niż do tej pory.. to czemu nie?!" warknęła sama na siebie widząc jak Ciro się szykuje do ataku. Wiedziała że nie może czekać do ostatniej chwili, liczyła się z długością jego miecza. Choć w planie miała unik przed jego potężnym ciosem i ewentualną kontrę. Ale to już zaufa swojemu ciału, nie byłą od niego szybsza, ale chciała zobaczyć jaka przepaść ich dzieli..
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Brak jakiegokolwiek współczucia. To ich różniło. On nawet zanim został Łowcą był człowiekiem bez serca, a co dopiero teraz. Podczas rytuału budzą się w łowcy zwierzęce instynkty, a ich współczynnik człowieczeństwa jest zmniejszony. Kim może stać się człowiek, który zanim przeszedł mutację był już cholernie nieczuły i nawet nie czuł się człowiekiem? Potwory chodzą po tej zmieni i są najczęściej ubrane w ludzką skórę. Nauczyciel powinien być wyrozumiały dla swoich uczniów. Tak mu kiedyś ktoś powiedział. Ciro uważał zupełnie na odwrót. Najlepiej jest tyrać do tego stopnia, że człowiek się załamuje. Im częściej przeżywa ciężkie chwile tym łatwiej jest mu się do nich przyzwyczaić. On nawet kiedy nie trenowali pokazywał jej zachowania, które potrafią uratować tyłek. Nigdy nie dawaj się zastraszyć przez innych członków organizacji. Bój się tylko siebie i przeciwników, którzy sprawiają, że krew przestaje dopływać do twoich mięśni. Jeżeli nauczy się oceniać siłę innych będzie mogła osiągnąć wyżyny. Jeszcze tego nie potrafiła, ale wiedziała do czego indywidualista jest zdolny. Zabiłby ją podczas treningu gdyby tylko chciał. Niestety doszli do momentu w którym to nastąpi. Widział jak wyciera krew z nosa i warg, ale nie przejął się w ogóle szkarłatną cieczą. Tak powinno być. Ból jest nieodzowną częścią samorozwoju. Jego postawa nie zmieniła się nawet na chwilę. Miał wrażenie, że obserwuje ich ktoś jeszcze, ale teraz to się nie liczyło. Są na neutralnym polu, więc nikt nie śmie ich nawet ruszyć. Obserwował reakcję dziewczyny na jego śmiałą deklarację. Był zaskoczony co prawda, ale nie pokazywał tego. Skoro tak spieszno było jej do grobu to droga wolna. Przeżyła rytuał, ale jeżeli znowu chce postawić nogę w grobie... Nie będzie jej tego bronić. Jego skupienie właśnie osiągało swoje wyżyny. Lepiej już nie będzie. Postawił jedną nogę do przodu i wybił się w jej stronę. Zabić. Jednym ciosem. Gwałtownie. Zero litości dla kogokolwiek. To właśnie czyniło z niego idealnego mordercę. Nie czuł się nikim więcej. Jeżeli była osoba trudna do zabicia to właśnie on był wysyłany. Każda misja niemożliwa była wykonywana przez niego. Czas zapomnieć o wszystkim. Widział tylko swojego przeciwnika. Kobieta przygotowała się do obrony, ale będzie się bronić czy odskoczy? Nie, nie mogła tego blokować. Zdawała sobie z tego sprawę. Skrócił więc dystans tak bardzo, że dzieliło ich z 30 centymetrów. Kiedy tylko postawił prawą nogę od razu wyciągnął miecz i ciął z całej siły. W ten właśnie sposób zablokował jej możliwość obrony mieczem, a jej odskok dalej sprawiał, że była w zasięgu jego ostrza. Szach mat. Jego oczy śledziły jej ruchy i nawet na moment nie tracił jej z zasięgu wzroku. Był ciekawy jak zareaguje na swoje ostatnie sekundy? Chciała uniknąć ciosu, ale nie dał jej na to czasu. Była na to jeszcze zdecydowanie za wolna. Ostrze dotknęło jej boku, ale nie czuła cięcia lecz po prostu uderzenie. Zanim wyciągnął miecz obrócił pochwę tak by cięcie zostało wykonane tępą stroną ostrza. W wyniku czego po prostu porządnie dostała na wysokości brzucha tak jakby chciał ją przeciąć w pół. Nie mogło być to przyjemne, ale teraz rozumiała jak by się to skończyło. Odsunął się po uderzeniu i schował miecz do pochwy. Odetchnął z ulgą i strzyknął sobie karkiem.
- Wiedziałaś, że to się tak skończy. - Odparł tylko niezbyt zadowolonym głosem. - Jeżeli umrzesz nie będziesz w stanie pokonać swojego przeciwnika. Instynkt każe Ci uciekać, ale Ty jeszcze jako człowiek starasz się słuchać rozsądku. Nie zabije mnie bo jestem jego uczennicą. Empatia nie ma tutaj nic do rzeczy. Słuchaj się instynktu kobieto albo nie marnuj mojego czasu. - Długi wywód, ale trochę go zirytowała. Widział takich jak ona. Umierali najszybciej ze wszystkich Łowców. Jeżeli bierzesz zbyt dużo czynników pod uwagę w końcu wszystko Ci się popierdoli i nie dasz rady zrobić zupełnie nic. Wyzioniesz ducha. Analiza w sytuacji jest ważna, ale trzeba słuchać się to co ma do powiedzenia Ci twoje drugie ja.
- Myślę, że po miesiącu przyzwyczaisz się do walczenia ze swoimi nowymi możliwościami. - Te słowa padły z jego ust miały być kolejną motywacją do ćwiczeń. Dla niego miesiąc to termin ostateczny. Jeżeli będzie trenować więcej pewnie szybciej będzie mogła wycisnąć ze swojego ciała więcej. Kwestia przyzwyczajenia, systematyczności treningów i snu. Teraz będzie miała mniej czasu na odpoczynek. Będzie płakała z bólu. Ale to się opłaci. Niedługo będzie mógł pozwolić jej walczyć z innymi członkami organizacji. Nie może nauczyć się jednego stylu walki na pamięć. Niech wyciąga nauki od wszystkich. Uważne śledzenie pomoże odnaleźć jej własny styl walki.
                                         
Ciro
Szpiegmistrz
Ciro
Szpiegmistrz
 
 
 

GODNOŚĆ :
Ciro "Zirro" Eltyar


Powrót do góry Go down

Przygotowywanie się do ataku trochę zajmowało, mierzyli się ze sobą psychicznie. On próbował w niej wzbudzić lęk, ona nie dała się zagiąć przed nim. Wytrzymywała ta jego mroczną aurę, mało tego lgnęła do niej niczym ćma do płonącej świeczki. Idealne porównanie, wiedząc że spłonie gdy dotknie tych jego mrocznych płomieni. Ale mimo tych konsekwencji nie zamierzała się cofać. Fascynacja brała górę wraz z tym jak jego aura stawała się tym bardziej mroczna. I rzucił się na nią z zamiarem zabicia swojej uczennicy. Chciała sparować, ale cięcie jakie wyprowadził było niemożliwe do zblokowania. Nie z taką zawrotną prędkością indywidualisty. Uniku też nie udało jej się wykonać, ale ani na krok nie spuściła wzroku z atakującego mężczyzny. Poczuła jak ostra krawędź wbija się między żebrami, tnąc wzdłuż przez jej brzuch. Impet uderzenia cisnął ją w tył aż przyjebała plecami o twardą ścianę z sykiem zsuwając się po niej w dół. A ją zamroczyło przez kilka długich sekund od uderzenia. Złapała się dłonią za głowę dając sobie chwilę na to aby dojść do siebie. Obraz się wyklarował i jej czerwone oczy utkwiły w jego ostrzu, widziała jak trzymał kataną. Nie było na niej krwi, zacisnęła szczękę mocniej wiedząc jak wyprowadził cios w jej stronę. Na pierwsze słowa Eltyara zmrużyła oczy nieco. - Wiedziałam.. - mruknęła chłodno. Słyszała niezadowolenie w jego głosie. "Nie uciekłabym!!! Za cholerę.. nie uciekłabym!!! Chciałam wiedzieć jak wiele mi brakuje do Ciebie!!!" warknęła w myślach przypominając sobie jak pogardliwie mówił o tchórzostwie. Już wtedy sobie poprzysięgła że nie przegra ze strachem. Pod tym kątem była nie ugięta. - Nie liczyłam na to że mnie oszczędzisz.. rozsądek nie ma tu nic do gadania.. nigdy mnie nie oszczędzasz.. więc czemu teraz miałbyś?! Powinnam uciec.. nie powinnam się mierzyć z Tobą bo jesteś na innym poziomie niż ja.. to oczywiste.. - powiedziała ze spokojem i powoli zaczęła się zbierać z ziemi. Co jakiś czas sycząc z bólu, jak by nie patrzeć ostro jej przyjebał. Wiedziała że sparing dobiegł końca, na litość boską, ledwo się trzymała na nogach. Chwała za wytrzymałość, bo pewnie by straciła przytomność przy zderzeniu ze ścianą. Gdy go minęła i podparła się o framugę drzwi spojrzała na niego przez ramię. - Popełniłam błąd.. powinnam słuchać instynktu.. tak jak mnie tego zawsze uczysz.. ale.. nie mogłam.. nie potrafiłam.. - powiedziała zostawiając go samego w pomieszczeniu i ruszyła do swojej kwatery. Po przeciwnej stronie korytarza dostrzegła jakiegoś sporego typa ze skrzyżowanymi rękami na torsie przyglądającego się jej uważnie. Pokiwał głową na boki z miną zdradzającą współczucie, po czym odbił się od ściany i poszedł w swoją stronę. Po chwili Angel poszła w swoją stronę. Zbyt obolała aby zauważyć że ktoś ją śledził. W końcu dotarła do kwatery i odkładając miecz, położyła się na łóżku z sykiem. - Cholera.. nie mogłam! Nie chciałam i chuj! Moja sprawa.. - warczała pod nosem wściekła na siebie że go zawiodła. - Nie liczę na empatię czy troskę z jego strony..!!! Pfff.. co on sobie wyobraża..?! - syczała wpatrując się w sufit. Minęło kilka godzin a do drzwi w końcu ktoś zapukał. - Otwarte.. - mruknęła odwracając twarz w stronę wejścia. Po chwili drzwi się uchyliły a w progu stanął wysoki mężczyzna z blond włosami, ułożonymi w artystycznym nieładzie. Wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi. W dłoni miał jakieś zawiniątko i podszedł bliżej łóżka. Angel podniosła się nieco z sykiem. Jeszcze była obolała. - Nie kłopocz się.. leż spokojnie.. Trochę zajmie zanim dojdziesz do siebie, Ciro jest strasznie brutalnym partnerem w walce.. choć to cud że żyjesz.. nie jednego skrócił o głowę.. ale ty nadal żyjesz.. to znaczy że mu zależy.. odkąd się pojawiłaś w kanałach.. nawet częściej się zaczął tu pojawiać.. - powiedział łagodnie chłopak biorąc za krzesło i przystawiając je do łóżka. Usiadł wygodnie i wyciągnął z zawiniątka jakąś tubkę. - To pomoże na ból mięśni i siniaki szybciej się zagoją.. - powiedział miłym głosem podając dziewczynie lek. - Z tego co zauważyłam.. to.. nie wszyscy za nim przepadają.. - powiedziała nieco ciszej. - Ahh.. no to prawda.. ale wiesz.. Eltyar ma też swoich zwolenników.. - tu puścił dziewczynie porozumiewawcze oczko. - Długo się znacie..? - spytał młodzik. Angel przez chwilę zamyśliła się coś obliczając. - Umm.. jakoś rok z hakiem.. uratował mi życie.. i od tamtej chwili mnie uczy.. jest moim senseiem.. - powiedziała wpatrując się w sufit. Blondyn się uśmiechnął i po chwili skrzyżował ręce na piersiach. - No to sporo mu zawdzięczasz.. jak będziesz chciała kiedyś się mu jakoś ładnie odwdzięczyć.. wiesz jakiś miły gest czy upominek.. to daj znać.. wiem gdzie zdobyć jego ulubiony trunek.. - zaśmiał się blondyn wstając z krzesła i podchodząc do drzwi. - A i jakbyś chciała kiedyś się wygadać.. to wiesz.. pytaj o Ryo.. - powiedział z uroczym uśmieszkiem wychodząc z pokoju i zamykając za sobą drzwi. "Upominek.. w sumie.. to nie taki głupi pomysł.." przeszło jej przez myśl.

*****

Maść którą dostała postawiła ją dość szybko na nogi. Idąc korytarzami po kanałach w celu rozeznania się gdzie co jest, widziała jak niektórzy się jej dziwnie przyglądali. Jedni uśmiechali się wrednie, inni coś szeptali i jeden z typów ją złapał mocno za ramię i cisnął nią o ścianę. - Haha.. zabaweczka tego jebanego indywidualisty.. może ze mną też się pobawisz ? - warknął do ucha nastolatki. Szarpnęła się w jego uścisku, ale szybko wyszło że jest skutecznie obezwładniona. Już chciała się odezwać, gdy usłyszała znajomy głos. - Puść ją w tej chwili jeśli nie chcesz zarobić kulki w ten pusty łeb.. - syknął blondyn odbezpieczając rewolwer, lufa była przystawiona do potylicy mięśniaka. - Pojebało cię żeby z tym zjebem trzymać?! Ten skurwiel nie przejmuje się organizacją.. robi co chce i kiedy chce.. a teraz znalazł sobie jakąś dupę do uczenia? No kurwa.. śmiechu warte.. - zaśmiał się rosły łowca i po chwili puścił dziewczynę. Uśmiechnął się wrednie i poszedł w swoją stronę. Blondyn pomógł się podnieść Angel z podłogi. - No już.. chodź, odeskortuję cię do kwatery.. twój sensei by się zmartwił jak by coś ci się stało.. - powiedział miłym tonem i odprowadził Angel do pokoju.

*****

Noc była piękna, niebo przejrzyste, ani jednej chmurki a do tego księżyc w pełni. Obecnie stała w ciemnej uliczce z blondynem który wskazał jej magazyn gdzie jeszcze paliło się światło. - Za pół godziny mam trening, zdążymy wszystko załatwić? - spytała wpatrując się w czerwone oczy kompana. Zawsze była przed Cirem w umówionym miejscu. Nie chciała się spóźnić. Ale to miała być krótka misja, zdobyć whiskey dla Ciro w ramach podziękowania za to ile czasu jej poświęcał. - Spokojnie Angel, to zajmie chwilkę, ich przywódca to mój dobry znajomy.. - powiedział poklepując dziewczynę po ramieniu. Kiedy weszli do magazynu pod ścianką przy skrzyniach stało kilka osób w czarnych płaszczach. Podeszli bliżej i po chwili jeden z typów się obrócił w stronę białowłosej ukazując swoje oblicze. Młoda rozdziawiła usta zaskoczona, widząc że to ten sam typ co zaczepił ją na korytarzu, ten sam co wyklinał Ciro. - Ryo, stary.. co tak długo? Wiesz ile już czekamy na was? - spytał szczerząc kły. Już chciała zrobić krok w tył kiedy poczuła silny cios w tył głowy. Padła na czworaka kręcąc głową na boki. - Jebana.. jest wytrzymała.. ale to dobrze.. chłopaki się ucieszą.. - usłyszała jeszcze zanim dostała w tył głowy czymś ciężkim. - A myślałem że ten kurw jest nie do ruszenia.. a tu proszę.. uczennicę sobie przygarnął.. teraz dopiero będzie zabawa.. - powiedział z rozbawieniem blondyn.

*****

Eltyar zapewne spodziewał się natknąć się na Angel w sali treningowej, lubiła być przed nim, a przynajmniej przed umówionym czasem. Jednak jej tam nie było, ba spóźniała się już dobry kwadrans. Czyżby przyjebał jej na tyle mocno żeby nie była w stanie przyjść na kolejną sesję? W jej kwaterze też jej nie zastał. Pusto wszędzie, głucho wszędzie.. Po białowłosej ani śladu. Kiedy szedł korytarzem rzuciło mu się o uszy jedno zdanie. - Kto jak kto, ale on by sobie jej nie owinął wokół palca? Ciekawe jak ten zjeb zareaguje kiedy jego zabaweczka zniknie.. - słowa padły z ust mięśniaka.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

To było jedyne czego się nie spodziewał. Cała jej reakcja była dla niego niezrozumiała. Powiedziała co prawda co jej leżało na sercu, ale nigdy nie powinna się unosić przy swoim nauczycielu. To był pierwszy raz kiedy w pewnym sensie mu odpyskowała. Uderzyłby ją bez wahania gdyby nie fakt, że zrobiła to dopiero pierwszy raz. Tym razem zapomni o całej sprawie i po prostu zajmie się czymś innym. Ale koniec końców zrozumiała o co mu chodziło. Instynkt pozwala przetrwać. Dzięki niemu ludzie stają się momentalnie silniejsi i szybsi. To wszystko kwestia tego, że ciało rusza się praktycznie samo. Jest tylko jeden impuls dochodzący do mózgu - przetrwać. Jeżeli to zrozumie to będzie w stanie wygrać nawet z kimś lepszym od siebie. To wszystko zależy od tego jak bardzo zaufa swojej zwierzęcej naturze.
- Nie podnoś głosu. - Mruknął tylko nieprzyjemnie upominając ją w jakiej znajduje się pozycji. Widział jak odchodzi, a on stał zrezygnowany na środku sali. Jej nauka dopiero się tak naprawdę zaczęła. Nie mógł mieć jej tego za złe. Spotkali się w złym momencie. Jeszcze parę lat temu łatwiej by to wszystko przyswoiła. Schował miecz do pochwy i wsadził ręce do kieszeni. Będzie musiał przemyśleć cały tok nauczania. Może warto coś zmienić. Bardziej ją przycisnąć. Ona potrzebuje tylko impulsu, którego nie potrafił jeszcze znaleźć. Będzie musiał to zrobić jeżeli ona ma robić większe postępy niż dotychczas. To już jego problem, ale nie odpuści. Kiedy wyszła z sali jego usta wygięły się w paskudnym uśmiechu. W końcu trenuje ją by kiedyś mogła stać się lepsza od niego. Kto wie. Może staną kiedyś po przeciwnych stronach barykady. W życiu może się wszystko wydarzyć. Nie negował niczego. Kiedy był już całkowicie sam zaśmiał się jakby ktoś go opętał. " To byłoby piękne. " - pomyślał tylko i zaczął kierować się w stronę wyjścia. W momencie gdy przekroczył drzwi dostrzegł cień, który zniknął za rogiem. Nie zwrócił na to szczególnej uwagi, a gdyby to zrobił pewnie wszystko potoczyłoby się inaczej.

_______________________________________________

Odpoczywał. Starał się nabrać siły przed swoimi akcjami. Przy okazji spotkał się z paroma znajomymi z którymi akurat trzymał dobre kontakty. Szalona pani naukowiec i snajper. Tylko z nimi miał dobre układy w tej organizacji. Odwlekał spotkanie z przywódczynią. Nie mógł teraz się z nią spotkać. Miał własne sprawy do załatwienia. Zbliżał się czas treningu. Udał się do sali treningowej, ale gdy dotarł na miejsce nie zastał nikogo. Usiadł pod ścianą i czekał. Zamknął oczy i oddał się całkowicie swoim myślom. Prowadził wyimaginowaną walkę z przywódczynią. Nyanmaru zabijała go za każdym razem. Za każdym smagnięciem miecza jego ciało się naprężało. Drżał lub wykonywał minimalne ruchy tułowiem. Kiedy otworzył oczy dostrzegł, że dalej jest sam. Czas minął. Nie była punktualnie na miejscu ani też się nie spóźniła. Trochę był zirytowany. Ruszył więc w stronę jej kwatery, ale tam również jej nie zastał. No kurwa mać, ta kobieta sobie z niego kpi. Teraz był już naprawdę wkurwiony. Po prostu chodząca tykająca bomba. Arabscy zamachowcy uciekaliby w popłochu. Szedł przez korytarz, aż usłyszał bardzo ciekawe słowa. Zatrzymał się w półkroku i zerknął w stronę mięśniaka. Zjeb? Wiedział, że chodziło o niego. Skręcił w jego stronę i szedł spokojnym tempem, ale w jego głowie jawiła się tylko jedna myśl. Zabić. Zaszedł go od tyłu, a kiedy był już dostatecznie blisko wyciągnął miecz i pozbawił go ręki. Ciął przed łokciem. Prawa ręka. Ten kutas był praworęczny.
- Zadam jedno krótkie pytanie. Masz sekundę by odpowiedzieć. - Krzyk mięśniaka prawie zagłuszył indywidualistę. - Gdzie? - Minęła sekunda, więc ciął jeszcze raz tę samą rękę tylko wyżej. Trochę wyżej niż łokieć. Odpowiedź dostał w momencie kiedy miał wykonać następne cięcie. Zatrzymał się na chwilę i zrobił krok w tył. Mięśniak pewnie myślał, że zrezygnował, ale to nie mogło się stać. Pozbawił go głowy, a następnie przeszukał jego kieszenie. Gdy znalazł telefon wykonał tylko jedno połączenie.
- Leeroy? Stary magazyn w południowej strefie. Będę za 20 minut. Nie spóźnij się. - Po tym rozłączył się, a telefon wyrzucił na podłogę. Nikt nie będzie zabierać jego zdobyczy. Niestety był osobą, która miała silne poczucie własności. Jeżeli coś było "jego" to nikt nie miał prawda tego ruszyć. Nie przyszykował się nawet specjalnie. Schował miecz i ruszył w drogę.
Droga zleciała szybko wiedział, że jego towarzysz jest na miejscu. Snajper z który jako jedyny pasował do jego duetu. Nikt nawet nie wiedział, że trzymają się razem. Czasami wykonywane przez nich misje były totalną tajemnicą nawet dla Nyan. Zasługi spadały na nikogo, a oni zawsze spełniali ich zachcianki. Wejście do magazynu było dosłownie przed jego twarzą. Zapukał kulturalnie chociaż naprawdę nie był w nastroju do żartów. Nie dostał odpowiedzi. W porządku czas zrobić to jak należy. Kopnął w drzwi raz. Dał im do zrozumienia, że wchodzi. Kolejne kopnięcie. Dał im do zrozumienia, że nie przyszedł na pogawędki. Kopnięcie. To był ostatnia wiadomość dla nich. Zabiję was wszystkich. Wszedł do środka dosyć spokojnie, ale od razu widział Łowców, którzy widocznie wiedzieli, że przyjdzie. A raczej dowiedzieli się o tym dopiero po pierwszym kopnięciu w drzwi.
- Gdzie ona jest? - Krótko i na temat. - Wiesz co się dzieje kiedy zabierzesz dziecku zabawkę? - Jego spojrzenie wydawało się być naprawdę spokojne. - Wkurwi się. Naprawdę bardzo się wkurwi. - Uśmiech pojawił się na jego twarzy, ale nie zamierzał odpuścić. Niech cały teatrzyk toczy się dalej. - Za każdym razem gdy pstryknę ktoś z was umrze. Nie każcie mi długo czekać. Oddawać moją uczennicę. - Na początku miał nawet zabawny ton, ale potem to się skończyło. Stracił całkowicie cierpliwość. Dopiero teraz mogli dostrzec, że był ubrudzony krwią. Na połowie jego twarzy była zaschnięta krew jeszcze po mięśniaku. Uśmiech zaczynał się poszerzać, aż w końcu pokazał kiełki. Oczekiwał, że odmówią. Nie mógł się już doczekać ich miny gdy pierwszy z nich padnie martwy.
                                         
Ciro
Szpiegmistrz
Ciro
Szpiegmistrz
 
 
 

GODNOŚĆ :
Ciro "Zirro" Eltyar


Powrót do góry Go down

Ludzie mają słabości, te wszystkie czarne myśli które tak mącą umysły. Każdy czegoś pragnie, a są tacy co nie cofną się przed niczym bym osiągnąć cel. Odrobina rozsądku może odwiodła by kilku łowców od planu jaki miał na celu dojebać Eltyar'owi. Spodziewali się że nie spodoba mu się to co zrobili. Żaden nie przewidział do końca jego reakcji. Był Indywidualistą i w mniemaniu większości nie należał do stowarzyszenia Łowców. Nie jednego sprzątnął, jeśli typ krzywo na niego spojrzał. Więc oczywistym było że będą chcieli zemsty za poległych kompanów. Ale żaden z nich nie liczył się z otwarciem przysłowiowej puszki pandory. Mięśniak w szczególności, zaskoczony znienacka rozdziawił gębę dopiero po paru sekundach, gdy fragment jego kończyny zderzył się z podłogą. Dobyłby rewolweru gdyby nie fakt że kabura była na prawym udzie a dłoni już nie mógł użyć. Kolejne cięcie i huk uderzanego ciała o ścianę. Trzepnął plecami o metal powoli się osuwając po ścianie w dół. Widząc jak Ciro unosi miecz do kolejnego cięcia w końcu wydukał to co wiedział. Przyciskając lewą dłoń do kikuta z wymalowanym przerażeniem na twarzy. Wstrzymał oddech widząc jak Indywidualista robi krok w tył. Wypuścił trzymane powietrze z ust z myślą że ujdzie mu wszystko płazem. Błąd.

Magazyn nie różnił się niczym nadzwyczajnym. W środku było kilku łowców, trzech posługiwało się mieczami, jeden był specjalistą do broni miotanej i właśnie podrzucał jeden ze swoich noży. Dwóch miało pistolety przy sobie i jeden był bez uzbrojenia, ale wyćwiczone treningami mięśnie sugerowały że jest świetny w walce wręcz. Siedzieli na krzesłach przy większym stole i grali w karty przy alkoholu. W pewnym momencie dało się słyszeń kroki z środka magazynu. - Dobra.. połatałem ją.. jej regeneracja nie jest jeszcze taka szybka.. to świeżynka.. - powiedział mężczyzna w ubrudzonym krwią kitlu z okularkami na nosie. Napakowany mięśniami brunet podniósł się z krzesła i strzelił karkiem. - W końcu.. to mogę się iść bawić dalej? - wyszczerzył kły zadowolony i ruszył pogwizdując w stronę większych drzwi. Zamknął je za sobą z hukiem spoglądając na swoją ofiarę. - Tęskniłaś za mną kruszynko? - spytał nie kryjąc zadowolenia w głosie. Nie można było powiedzieć że mieli dla niej litość. Była uczennicą osoby której nienawidzili z głębi serca. Gardzili nim do tego stopnia że znęcali się na nastolatce w jego imieniu. Czerwone oczy wlepiły się w mężczyznę z przerażeniem. Szarpnęła się wprawiając łańcuchy, którymi była skuta w ruch. Na szyi miała kolczatą obrożę, nadgarstki i kostki zakute w masywne kajdany. Ręce miała pociągnięte w górę, łańcuchy które pętały dłonie były umocowane na hakach pod sufitem. Całe ciało miała w bruzdach i ranach. Na podłodze leżał pejcz z resztkami jej krwi. Obok kilka łańcuchów i zakrwawione sznury. Mężczyzna pokręcił głową z niezadowoleniem. - Eh.. no widzisz.. głupi doktorek zniszczył całą moją ciężką pracę.. niepotrzebnie cię rozwiązywał.. - powiedział robiąc kilka kroków w przód. Gdy ukucnął przed nią łapiąc ją za żuchwę aż zadrżała całym ciałem. Czerwone, przekrwione od łez oczy. Pisnęła by z bólu gdyby mogła, ale usta miała zakneblowane. W samej bieliźnie, bo zdarli z niej to co miała na sobie. - W tym ci do twarzy moja mała niewolnico.. - szepnął jej do ucha łapiąc za długi sznur i owinął go wokół jej szyi mocno. Zaczęła się szarpać na tyle na ile skrępowane kajdanami ciało mogło. Czyli nie za wiele. Czuła jak twardy, gruby sznur wgryza się w jej poranioną skórę. Jak zaciska się na jej prawie że nagim ciele. Nie mogła tego znieść, w oczkach na nowo zaczęły zbierać się łzy. Szlochała na tyle na ile pozwalał knebel. Owiązywanie jej pociętego ciała sznurem to był przecież tylko początek. Czuła nie tylko sznur, ale jego ręce prześlizgujące się po jej skórze. - Jaka grzeczna dziewczynka.. coś mi się widzi że zaczęło Ci się to podobać.. lubisz jak Cię dotykam.. prawda ? - warknął zadowolony z siebie brunet.
W międzyczasie do drzwi magazynu ktoś zapukał. Ale głośne śmiechy i wrzaski zagłuszyły kulturalnego Ciro. Za to głośny huk o drewniane drzwi sprawił że zapadła nagle cisza. Wszyscy obecni w pomieszczeniu spojrzeli wpierw po sobie a dopiero potem w kierunku drzwi wejściowych. Kolejny huk! Wszyscy zerwali się na równe nogi. Ostatni huk! Każdy dobył broni w oczekiwaniu na pewnego sadystę. I kurtyna opadła! Pojawił się ON! Główny bohater tego małego przedstawienia. Krwawą jatkę czas zacząć bo to Ciro Eltyar we własnej osobie zaszczycił swych 'kompanów' obecnością! Na twarzy każdego pojawił się arogancki uśmieszek, mieli przewagę liczebną! Teraz już nic nie może pójść źle! Jak głęboko w dupie się znajdowali? Żaden z nich jeszcze tego nie wiedział, ale spokojnie.. Nasz Indywidualista ich w tym uświadomi!
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

No cóż. Przewaga liczebna nie daje praktycznie nic jeżeli osoba z którą się mierzą jest na to całkowicie przygotowana. Doskonale zdawał sobie sprawę, że będzie ich więcej niż czterech, ale teraz przerośli jego oczekiwania. Uśmiechał się jeszcze szerzej niż wcześniej. Od dawna nie walczył całkowicie poważnie. Czas trochę się rozerwać. Musiał nabrać sił przed następną misją. Miał nadzieję, ze chociaż się odezwą, ale oni byli śmiertelnie poważni. Chciał trochę rozluźnić atmosferę swoją małą groźbą i poczuciem humoru, ale widocznie się nie dało. Obserwował ich i to czym się posługują. Każdy z nich był gotowy do zabicia indywidualisty. Największym problemem byli tutaj strzelcy. Ale na nich już miał rozwiązanie. Przygotował się zdecydowanie lepiej niż oni. Ściągnął płaszcz i rzucił go za siebie. Teraz miał prawdziwą swobodę ruchu. Koszulka bez ramiączek. Zaczął machać rękoma szykując się na całe przedstawienie. Nie mieli jaj by zacząć. Ponad wszystko chcieli pokonać go w "uczciwej" walce. Będzie musiał się z nimi uporać na swój sposób. Westchnął widząc, że dalej nie ma od nich żadnej odpowiedzi. Wyciągnął miecz lewą ręką i zamachnął się raz. Był w formie, a to oznaczało tylko jedno. Czas iść od razu na całość.
- Żadnej odpowiedzi? - Zapytał spokojnie, a jego spojrzenie się zmieniło. Było znudzone i okazywał swoim przeciwnikom współczucie. Nie chcieli załatwić tego na spokojnie, więc teraz będzie musiał się nimi zająć. Ciekawe ile czasu zajmie Nyan na dowiedzenie się co się tutaj stało. No nic, przedstawienie trzeba zacząć. Pokazał na dwoje strzelców palcem wskazującym. - Bang. - W tym momencie pstryknął palcami, a obydwoje Łowców padło trupem. Jak? A w bardzo prosty sposób. Jego snajper nigdy nie pudłuje. Mógł mu zaufać w stu procentach. Dwa szybkie strzały idealnie w głowę. Dezorientacja ze strony przeciwników, ale on cierpliwie czekał, aż ogarną co się dzieje. Wiedzieli, że nie jest sam. Dwoje padło, jeszcze czwórka. Szermierze wybili się w jego stronę, a on zaczął paradę wdzięku. To co się działo nie można było nazwać krwawą walką. To był piękny taniec ich umiejętności. Oni atakowali, a on się tylko bronił. Został całkowicie zepchnięty do defensywy, ale nie było czemu się dziwić. Atakowali go w trójkę. Nie miał szansy na atak, a przynajmniej jeszcze nie. Ledwo nadążał, a raczej już nie. Musiał odskakiwać i unikać nadchodzących ciosów. Parował, ale w tym momencie atakowała go pozostała dwójka. Miotacz nie miał nawet jak pomóc, bo jego koledzy utrudniali mu zadanie zasłaniając jego cel. No trudno. Nie można mieć wszystkiego w życiu prawda? Otóż, można. Kolejny strzał, miotacz leży. Dwójka szermierzy straciła koncentrację. To był błąd. Ciro wykorzystał moment ostrze najbardziej doświadczonego z nich zostało wybite w górę, a on wtedy zabrał się za jednego z tych gapiów. Doskoczył do niego i ciął przez całą klatkę piersiową od dołu w górę. Nie padł jeszcze trupem, ale to wystarczyło by wyciąć go z walki. Głośne krzyki ich dowódcy. Zarządzał swoim zespołem nawet w takim tragicznym momencie. Została ich tylko dwójka. Nie mieli już szans. Indywidualista odsunął się do tyłu i czekał na ich atak. Zsynchronizowali się. Jeden atakował go od jego lewej, a drugi z prawej. Dobra taktyka. Cały budynek zaczął wydawać z siebie dziwne dźwięki. Skrzypiał. Cały metal z którego był zbudowany właśnie znosił znacznie większe obciążenie niż to do którego został stworzony. Konstrukcja miała prawo teraz się zawalić. Grawitacja, którą Ciro stworzył teraz oddziaływała na wszystkich, który byli w środku. Oczywiście on był tutaj wyjątkiem. Jeden z przeciwników klęknął na jedno kolano, a drugi uparcie atakował dalej. Jego ruchy były bardzo wolne, ale zdecydowanie się starał. Gdyby nie miał dodatkowego obciążenia pewnie walka z nim mogłaby być interesująca. Uniknął wolnego cięcia i obszedł go dookoła. Wbił swój miecz prosto w jego plecy i przebił się na wylot.
- Koniec tej zabawy. - Mruknął niechętnie. Całkowicie stracił zainteresowanie całą walką. To już było zbyt nudne. Wyciągnął swój miecz i skierował się do ostatniego żywego. Dla młodego Łowcy wyglądał pewne jak śmierć we własnej osobie. Wymieniali spojrzenia, aż Ciro zaczął iść w inną stronę. Dzieciak się nie ruszy. Nie ośmieli się go zaatakować po tym co tutaj zobaczył. Nie interesowało go zabijanie słabeuszy. Jeżeli ten dzieciak przeżyje to będzie mógł powiedzieć innym co się stało. Łowcy przestaną go napastować. Jego reputacja znowu pójdzie w łeb. Po prostu idealnie. Niech wiedza, że Ciro Eltyar nigdy nie mięknie. Anulował swoją grawitację i szukał wzrokiem miejsca gdzie kobieta mogłaby się znajdować. Znalazł pomieszczenie do którego wszedł od razu, ale przywitano go bardzo nieprzyjemnie. Potężne uderzenie prosto w czoło. Cofnął się parę kroków do tyłu. Cholera jego głowa wirowała. Szukał swojego celu i gdy go dostrzegł to prychnął. Znał tego skurwiela. Jeden z najlepszych wojowników z Łowcach. Jego umiejętności są bardzo dobrze znane. Z głowy Ciro zaczęła lecieć strużka krwi. Idealnie się komponowała z resztą zaschniętej już szkarłatnej mazi. Jego przeciwnik najlepszy był w obronie. On był najlepszy w ataku. Pełne skupienie. Całe otoczenie straciło wyraz. Widział tylko postać swojego przeciwnika, który wyszedł z pomieszczenia. Miał zamiar załatwić go na większej przestrzeni. Bardzo mądry wybór. Oboje przybrali swoje pozycje bojowe. Pierwszy zaczął indywidualista, który wystrzelił do przodu jak proca. Pchnął swoim mieczem wykorzystując przewagę w zasięgu. I to był jego błąd. Mięśniak przesunął się w bok i złapał go za nadgarstek. W tym momencie sadysta wiedział jak bardzo spierdolił sprawę. Jego miecz został wybity, a on poszybował w drugą stronę. Uderzył mocno ciałem o ziemię i z trudem złapał oddech. "Kurwa!" - podniósł się szybko łapiąc krótkie nieregularne oddechy. Był pozbawiony jakichkolwiek opcji. Po paru sekundach uregulował oddech i wziął jeden głębszy. Jego przeciwnik ruszył na niego, a Ciro wystawił swoją mocniejszą nogę do przodu. Walka wręcz? To nie było tak jak myślał mięśniak. Był całkowicie zdezorientowany, bo wszyscy znali umiejętności szermierskie sadysty, ale nikt jeszcze nie słyszał by walczył kiedykolwiek wręcz. Bo tak nigdy nie było. "Jestem ostrzem." - Wyobraził sobie tak jakby jego ręka była mieczem. Kiedy przeciwnik był blisko wystawił nogę jeszcze dalej, a drugą wykonał półkole tak by być plecami do przeciwnika. Jednocześnie zamachnął się ręką i złapał za jego ubranie. Był od niego cięższy i w dodatku rozpędzony, więc przerzucenie go nad swoją głową było dziecinnie proste. Gdy tylko mięśniak uderzył o podłogę od razu Ciro się wycofał i podniósł jedną rękę. Pstryknął kilkukrotnie, a salwa pocisków zaczęła dziurawić ciało ostatniego pobratymca. Splunął na ziemię i poszedł po swój miecz. Schował go do pochwy będąc pewnym, że to już koniec. Ruszył do pomieszczenia gdzie przebywała Angel i teraz żałował, że zachował się tak pobłażliwie.
- Opuściłaś trening. - Pierwsze słowa dezaprobaty. Po pierwsze ściągnął kajdany, które ją krępowały. Tamten grubas miał klucze. Wziął ją na ręce i zaczął wychodzić z pomieszczenia. - Powinnaś ufać tylko niewielkiemu gronu ludzi. - Powiedział to bardzo spokojnie tak jakby nic się nie stało. Teraz mogła widzieć całą scenerię wcześniejszej masakry. - Znajdź swoich sprzymierzeńców. Ci, którzy sami do Ciebie przyjdą zawsze będą przeciwko Tobie. Zapamiętaj to. Koniec lekcji na dzisiaj. - Wziął jeszcze tylko płaszcz, który zarzucił na nią, a potem dalej szedł razem niosąc ją w ramionach.
                                         
Ciro
Szpiegmistrz
Ciro
Szpiegmistrz
 
 
 

GODNOŚĆ :
Ciro "Zirro" Eltyar


Powrót do góry Go down

Katusze zdawały się nie mieć końca, skrępowana do stopnia gdzie nie miała władzy nad własnym ciałem i jeszcze ten typ. Została pobita, pozbawiona ubrań, wychłostana. Ale najgorsze było znęcanie się psychiczne do tego, ile razy jej szeptał do ucha co z nią zrobi. Budował w niej strach, powoli i partiami ale łamał ją z każdą chwilą odrobinę. Jedyne co sobie obiecała to to że nie będzie krzyczeć, że nie odezwie się słowem. Nie da mu tej satysfakcji, nie ważnie co z nią zrobi. Czuła jak jego dłonie powoli wędrowały po ciele co rusz łapiąc za sznury i naciągając je na jej ciele. Wrzynały się w jej delikatną skórę za każdym razem co raz mocniej. Aż w pewnym momencie poczuła jak coś ciągnie ją w dół. Łańcuchy podtrzymywały jej ciało aby nie mogła odpocząć na ziemi, ale to ziemia zaczęła ją ciągnąć do siebie. Typ stojący za nią aż przyległ torsem do jej pleców nagle - Co jest do kurwy nędzy.. - warknął ewidentnie zaskoczony. Angel aż drgnęła na jego słowa. Więc to jej się nie wydawało, to się działo naprawdę. Zaparło jej dech w piersiach. Już raz to czuła, rok wstecz. - Ciro.. - wyszeptała z nadzieją w głosie. Na co mięśniak parsknął jej do ucha z rozbawieniem - To nic nie zmienia.. skręcę kark temu skurwielowi.. na twoich oczach... a potem.. - nie dokończył bo grawitacja nagle wróciła do normy. Poderwał się w górę i podszedł do drzwi, które po chwili zostały otwarte przez Indywidualistę.
Wszystko działo się tak szybko, widziała go tylko przez ułamek sekundy. Zacisnęła dłonie w pięści, szarpnęła się mocniej. Szybko zniknęli obaj z jej oczu. Nie widziała co się działo, martwiła się. Ale kiedy usłyszała strzały w oczach stanęły łzy, widziała typa z bronią wcześniej. Ta chwila milczenia i odgłos uderzającego o ziemię ciała sprawiła że rozwarła usta. Czułą jak po policzkach lecą łzy i wtedy nastały kroki. Odgłos ciężkiego obuwia po betonie odbijał się echem w jej głowie. Spuściła głowę w dół, trochę ją przyćmiło, wzrok się rozmazał. Nie miała odwagi podnieść głowy w górę. Widziała tylko zakrwawione buty i pobrudzone od posoki nogawki spodni. Dopiero wypowiedziane zdanie sprawiło że aż ją coś ścisnęło w klatce piersiowej. Chciała nabrać powietrza w płuca ale nie dało się. Rozchylone usta w niczym nie pomagały, jakby ktoś stanął na jej mostku. Kiedy podszedł bliżej i złapał ją za nadgarstek żeby pomóc sobie w odpięciu kajdan dopiero teraz go zobaczyła. Z bliska był taki prawdziwy, taki żywy! Zaczęła się aż krztusić, po ciele przeszedł dreszcz. Odpiął pierwszy kajdan uwalniając jej rękę i odruchowo złapała go za przedramię. Mocno! Jakby chciała sprawdzić czy to nie jakaś chora wizja, że to nie sen! Z każdą odrobiną swobody jej ciało zaczęło reagować bardziej energicznie i kiedy odpiął smycz z jej szyjki, która trzymała ją w miejscu, dosłownie się rzuciła na niego. Pal licho że prawie go przewróciła, wtuliła się w swojego nauczyciela, cała drżała i z trudem zaciągała się powietrzem. Szok. Ile tak musiał się z nią użerać zanim mógł ją wziąć w końcu na ręce? Parę minut z pewnością. Dla niej czas stanął w miejscu kiedy go zobaczyła. Jego słowa wwiercały się w jej umysł, słuchała go, chłonęła słowa. Barwa głosu! Kiedy ją wyniósł z pomieszczenia tortur nerwowo spoglądała po trupach leżących wkoło. Nikogo nie zostawił przy życiu, a jeśli ktoś przeżył to już go tu nie było. Mądra decyzja. Okryta jego płaszczem jedynie bardziej się w niego wtuliła, ciepło i zapach łowcy działał jak balsam kojący na jej pokaleczoną duszę. Już go nie opuści! Już nikomu nigdy tak nie zaufa jak jemu! Liczył się tylko On i Jego poglądy.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Niósł ją, aż do samych ścieków. Dołączył do nich jego kompan, który pomógł mu w tej trudnej chwili. Wiedział, że będzie wisiał mu przysługę. To nie ma znaczenia dopóki jego uczennica jest bezpieczna. Każda cena jest dobra. On nie jest osobą, której zabiera się zabawki, zwłaszcza jeszcze takie, które nie są kompletne. W momencie kiedy będzie już dojrzała i całkowicie samodzielna będzie mogła robić co chce. Chwilowo jest na jego zawołanie, ale też pod jego protekcją. Nikt nie miał prawa jej ruszyć. Niech wszyscy o tym wiedzą. To będzie przesłanie do wszystkich jego wrogów. On nie śpi. Jego czujność nie została nawet na chwilę uśpiona. Teraz jest jeszcze bardziej niebezpieczny niż kiedykolwiek.
Dotarli na miejsce w bardzo spokojny sposób, a on zostawił ją w pokoju i poprosił znajomego by się nią zaopiekował. Nie znał się na pierwszej pomocy, a takowej na pewno potrzebowała. Niech odpocznie i zregeneruje się we własnym zakresie. On ma sporo rzeczy do zrobienia.


____________________________________________________

Minął miesiąc. Nie było go w ściekach od tamtego czasu. Nyan wysłała go na misję. Kolejna eliminacja celów. Tym razem desperacja. Wrócił spokojny i jednocześnie zmęczony. Cały dzień wędrówki pieszo nie był wcale taki przyjemny. W ściekach przywitano go tak jak zawsze. Pogarda była wszędzie, a on jedynie mógł tylko udawać, że nic nie widzi. Dopiero co wrócił to nie było sensu się denerwować. Pierwsze co to zawitał u przywódczyni zdać raport i porozmawiać o sprawach bieżących. Mijał się kilka razy ze znajomymi twarzami z którymi również zamienił parę słów. Ale skierował się w końcu do sali treningowej. Nie miał zamiaru tym razem ćwiczyć, a tylko podpatrzeć innych. Ocenić umiejętności. Wszedł do środka i usiadł gdzieś pod ścianą. Mięśnie go cholernie bolały. Odetchnął z ulgą czując twarde podłoże. Widział czwórkę Łowców prowadzących sparing dwóch na dwóch. Ciekawe widowisko. Byli na takim samym poziomie umiejętności. Każdy z nich posługiwał się innym rodzajem broni. Ich taniec sprawiał, że nawet indywidualista chciał zacząć walczyć. Nie miał na to jednak siły. Do środka wparował Leeroy, który przysiadł się do niego.
- Wróciłeś w końcu śmieciu. - Odparł spokojnie i szturchnął go w ramię. Ciro nie reagował przez chwilę i westchnął. Upierdliwy gnój. Uśmiechnął się delikatnie i wymienili spojrzenia. - Kiedyś trzeba. Muszę trochę odpocząć zanim ruszę dalej. Co z nią? - Powiedział spokojnie, a odpowiedzią na jego pytanie była chwilowa cisza. Było aż tak źle? - Niedługo sam zobaczysz. Wisisz mi flaszkę. - Konkretny człowiek. Od razu przeszedł do spłaty długu. Indywidualista prychnął i od razu zrobiło mu się przyjemniej na myśl o alkoholu. Wyciągnął papierosa i poczęstował nim swojego kompana. Palili razem i obserwowali. Cisza między nimi trwała, a jedynymi przerywnikami był dźwięk ostrzy i przecinanego powietrza.
                                         
Ciro
Szpiegmistrz
Ciro
Szpiegmistrz
 
 
 

GODNOŚĆ :
Ciro "Zirro" Eltyar


Powrót do góry Go down

O tym jak bardzo poniszczona była jej psychika, Leeroy miał okazję przekonać się już podczas pierwszego opatrywania ran. Musiał ją siłą położyć do snu żeby na spokojnie obandażować. A i dość szybko przekonał się że najlepiej ją wepchnąć w stan kontrolowanej narkozy żeby na spokojnie wyleczyć jej rany na ciele. Tych psychicznych nie był w stanie. Rozmowy kończyły się ciszą, nie chciała o tym rozmawiać. Może mężczyzna nie miał odpowiedniego podejścia aby jej z tym pomóc. Mijały dni, tygodnie i wyglądało na to że się trochę uspokoiło z jej stanem.
W sali treningowej w której ćwiczyli inni łowcy, gdzie Ciro siedział pod ścianą ze swoim przyjacielem pod ścianą stał jakiś młodszy łowca. Szczupły, ale z lekkim zarysem mięśni. Wydawał się być w dobrej formie, przy boku miał dwie katany. Opierał się o ścianę ze skrzyżowanymi rękami na klatce piersiowej. Co jakiś czas zerkał na zegarek jak by na coś czekał. Drzwi się otworzyły powoli ze skrzypnięciem. W progu stanęła białowłosa z kataną trzymaną za pochwę, nie była przypięta na pasie przy biodrze jak zawsze. Na sobie miała krótkie, przylegające spodenki i białą podkoszulkę na ramiączka. Włosy w luźnego kucyka, na dłoniach czarne, skórzane rękawiczki bez palców. Nie rozglądała się po sali, zupełnie nie interesowało ją to kto mógł tam się znajdować. Na rękach i nogach miała zacięcia ale żadnych bandaży i plastrów. Niektóre wyglądały na dość świeże. Łowca spod ściany się wyszczerzył i ruszył przed siebie wysuwając w między czasie katanę z pochwy. W tym samym czasie dziewczyna złapała za rękojeść katany wysuwając ją z pochwy. Oparła o ścianę niepotrzebny przedmiot i ruszyła w stronę chłopaka. Powolny krok szybko przeszedł w bieg. Oboje z tym samym tempem doskoczyli do siebie i jedynie odgłos zderzanych ostrzy rozszedł się po pomieszczeniu. Próba sił, ich ręce drżały pod naporem siły. - Jak na dziewczynkę dobrze sobie radzisz.. - powiedział z rozbawieniem w głosie. Nic nie odpowiedziała, napierając ze sporą siłą, napięła mięśnie i nagle odpuściła robiąc przy tym zwód w bok, robiąc przy tym obrót. Wybijając chłopaka z równowagi pociągnęła mieczem po skosie rozcinając nie tylko koszulkę. Odgłos bólu wyrwał się z jego ust gdy padł na kolana. - Kurwa! Zrobiłaś to specjalnie! - warknął zerkając na już okrążając go niczym sęp padlinę. Obróciła katanę w dłoni raz, drugi, kolejny, następny. Robiąc kółka wokół niego, oczy nie miały blasku. Matowe, obojętne na sytuację. Zrobiła prawie pełne kółko kiedy jej przeciwnik się poderwał na równe nogi i z doskoku skrócił dystans tnąc mieczem od góry w dół. Odchyliła się bokiem. Kolejne cięcie i kolejny unik nadal w milczeniu. - Cholera nie drwij sobie ze mnie! Myślisz że jesteś lepsza ode mnie?! - blondyn zaczął się irytować i atakować na pałę jak leciało. Prostymi ruchami zbijała jego ciosy wciąż cofając się krok za krokiem. Nie było w tym filozofii, ale prostota i olewawczy stosunek dziewczyny wytrącał chłopaka z równowagi co raz bardziej. Niechlujne ataki nie robiły na niej wrażenia. W końcu ostrza się skrzyżowały z głośniejszym hukiem, tym razem Angel włożyła więcej siły w atak, napierając mocniej. Odepchnęła go w tył i zaczęła sama atakować, szybkie i płynne ciosy ale bardzo łatwe do zblokowania. Głupi by to zauważył. Aż w końcu w najmniej oczekiwanym momencie krzyżując ostrza wybiła broń z rąk przeciwnika. Uniosła katanę na wysokości szyi młokosa - Zostaw mojego brata! - usłyszała warknięcie i świst w powietrzu, od razu zasłoniła się odruchowo lewą ręką że by nie oberwać w twarz metalowym odważnikiem na końcu długiego łańcucha. Broń owinęła się wokół przedramienia w mgnieniu oka. Angel jedynie rozwarła usta, katana z prawej dłoni od razu wypadła na betonową podłogę. Zaparło jej dech, oczy z obojętnych przeszły w przerażone. Od razu łzy się w nich zebrały - NIE!! - krzyknęła. Szarpnęła się na tyle gwałtownie że wyrwała końcówkę łańcucha z rąk drugiego napastnika. Wywróciła się na padając na plecy i jak dzikie zwierze zaczęła się szarpać łapiąc za łańcuch próbując go zerwać z przedramienia. Oddech miała nierówny, wpadła w panikę. Aż pozostali przestali trenować skupiając na niej całą uwagę. Ktoś do niej podbiegł chcąc pomóc zdesperowanej dziewczynie i łapiąc ją za przedramię sprawił że zaczęła się bardziej szarpać. - Nie dotykaj mnie!!! - warknęła szarpiąc się mocniej aż w końcu zszarpała z kończyny łańcuch odsuwając się od przedmiotu aż uderzyła plecami o ścianę. Po policzkach spływały łzy, łapała oddech ze świstem zupełnie jakby ktoś złapał ją za gardło uniemożliwiając zaczerpnięcia powietrza.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum

Strona 5 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach