Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Strona 1 z 7 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Go down

Drzwi budynku biblioteki szkolnej się otworzyły ukazując drobnej postury młodą uczennicę. Nieco mocniejsze podmuchy targały białymi, średniej długości włosami na wszystkie strony. Nastolatka odgarnęła smagające jej twarz kosmki włosów zerkając na powoli chowające się za budynkami słoneczko. Niebo pokryte było ślicznym karmazynem połączonym z pomarańczą. Wciągnęła więcej powietrza do płuc i westchnęła z ulgą. W rękach miała grubsze tomisko, które siłą rzeczy nie zmieściłoby się do jej torby na ramieniu. Rozejrzała się po terenie szkoły, nie było już żywej duszy. Znowu się zasiedziała w bibliotece szkolnej. Poprawiła torbę na ramieniu i powoli ruszyła w stronę domu. "Nie żeby ktoś na mnie czekał w domu.." przeszło jej jedynie przez myśl gdy szła przed siebie przechodząc nieopodal parku ulokowanego na obrzeżach miasta. Coś czerwonego mignęło jej przed oczami pomiędzy drzewami. Aż się zatrzymała robiąc większe oczka. Zrobiła kilka kroków w tamtą stronę i się zatrzymała kręcąc główką na boki. Już się odwróciła na pięcie kiedy do jej uszek dobiegł znajomy śmiech.
- Ahh.. Christopher.. ? - przeszło jej przez myśl gdy postanowiła pomknąć za postacią. Gdzieś między drzewami powiewał skrawek czerwonego szalika noszonego przez wysoką postać. Wzrost się zgadzał, ubiór był standardowy. Każdy mógł być tak ubrany, ale ten szalik. Bez chwili zastanowienia ruszyła za postacią mając nadzieję że to jej przyjaciel. Wysokie konary drzew jednak nie wpuszczały zbyt wiele promieni jeszcze widniejącego na horyzoncie słońca. W parku było o wiele ciemniej, to jednak nie zniechęcało dziewczyny. Biegła ile sił w nogach krzycząc imię chłopaka co jakiś czas.
- Christopher zaczekaj.. - powoli brakowało jej tchu, prawie się potknęła o wystający korzeń drzewa. Aż dobiegła do małego placyku ulokowanego w środku, tam była karuzela i huśtawki. Słysząc skrzypienie metalu uniosła główkę nieco wyżej. Ktoś siedział na huśtawce tyłem do niej, kołysząc się powolutku. Czerwony szalik powiewał na wietrze, Angel wyprostowała się powoli idąc w stronę chłopaka.
- Znalazłam Cię.. zniknąłeś tak po prostu.. z dnia na dzień... bez odzewu, bez znaku życia.. myślałam że już cię nie zobaczę.. Chris.. Chris ? - wyciągnęła dłoń przed siebie ale postać wyrwała się do przodu z huśtawki lądując na wszystkich czterech kończynach.
- Jeden.. dwa.. to tylko gra.. trzy i cztery.. pięć i sześć.. chcę cię.. zjeść!! - warknął nagle odwracając głowę w jej stronę. Twarz Miał wykrzywioną w dzikim grymasie. I już była pewna że to nie był jej przyjaciel. Zrobiła krok w tył potykając się o własne nogi i runęła z piskiem na ziemię. Istota zaczęła iść w jej stronę dość szybko, nawet zwinnie. Oczywiście strach sprawił że rzuciła w zbliżającego się potwora książką i szybko się zbierając na równe nogi rzuciła się do ucieczki. Książka medyczna nie była wyzwaniem dla napastnika, zrobił unik i ruszył w pogoń szybko doganiając swoją zdobycz. Złapał za białe włosy i pociągnął do siebie.
- Nie !!! Puść mnie.. Pomocy.. Ratunku.. - krzyczała ile sił w płucach szarpiąc się zdołała się uwolnić jakoś tylko po to aby zostać pochwyconą wielką szponiastą ręką za gardło i uniesioną w górę na tyle aby nie sięgała stopami podłoża. W oczach pojawiły się łzy a dłonie desperacko drapały rękę, która się zaciskała na szyjce odcinając powoli dopływ powietrza.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

To już tyle lat minęło? Trzeba przyznać, że nawet nie zwrócił na to uwagi. Już w tamtych czasach był indywidualistą, który nie ma za wiele wspólnego z organizacją rebeliancką. Wolał działanie na własnych zasadach i polegać tylko na swojej sile i doświadczeniu. Był jeszcze młody i głupi. Niedoświadczony, ale każdego dnia nabierał na sile. Uczył się. Analizował. Tego dnia również nie próżnował. Jego życie opierało się na treningach, zbieraniu zleceń jako najemnik, a także szpiegowanie wojska. Wiedział dużo, ale nie dzielił się wiedzą dopóki Nyan nie kazała mu tego robić. Jeżeli Łowcy dowiedzieli się, że on posiada takie informacje na pewno chcieliby wiedzieć więcej. A wtedy cała jego niezależność poszłaby w pizdu w las. Wojsko go nie ruszało ze względu na fałszywą przepustkę, którą w tamtych czasach posiadał. Czerwone oczy tłumaczył zawsze jednakowo. Pęknięte naczynka krwionośne zmieniły kolor no i tyle. Kiedy go sprawdzano zawsze przyczepiali się do jego oczu. Nie mieli dowodów, że jest zmutowanym człowiekiem który walczy przeciwko nim. A z resztą co ich to obchodzi. Dopóki o nim nie usłyszeli - a widnieje w ich liście mieszkańców - to nie mieli obowiązku go sprawdzać. Zawsze mogliby go spróbować wpakować do więzienia na przesłuchanie, ale moment w którym by wyciągnęli rękę w jego stronę to byłby ich ostatni czyn w życiu. Ten człowiek nawet 10 lat temu był niebezpieczny. Zdecydowanie mniej niż teraz, ale i tak niezrównoważony psychicznie.
Szedł sobie spokojnie obok parku nie zwracając uwagi na nic. Był już przemęczony tym całym dniem i chciał po prostu trochę odpocząć. W jego ustach można było dostrzec papierosa, którym zaciągnął się mocno. Ta satysfakcja wymalowana na jego twarzy. To był jego relaks. Nie oczekiwał żadnych nieoczekiwanych zwrotów akcji. Chciał po prostu kulturalnie wylądować w swoim łóżku i zasnąć. Kątem oka widział młodą dziewczynę, która wbiegła do parku. Jeszcze wtedy nie zwrócił na to uwagi. Normalna sprawa. Zresztą co go to obchodziło? Szukała kogoś na pewno. Goniła może? Przystanął na moment i obserwował park. Coś mówiło mu żeby ominąć to szerokim łukiem i na wszystko zlać. Zdecydowanie tak byłoby lepiej, ale kiedy zrobił krok w stronę swojego mieszkania poczuł ukłucie w żołądku. Instynkt podpowiadał mu zupełnie co innego. On szuka walki - zawsze. Potrzeba dominacji, która popycha go często w kłopoty. Nie powinien reagować na zachcianki swojego organizmu, ale ... zrobił w końcu krok tylko, że w stronę parku. Palił spokojnie papierosa i szedł przed siebie. Co tym razem miało go spotkać? A może tym razem po prostu sam siebie nakręcił i nic z tego nie wyjdzie? Było tak cicho, że naprawdę stracił nadzieję na cokolwiek. Kiedy się już zatrzymał i odwrócił usłyszał damski krzyk. Od razu poczuł przypływ adrenaliny. Ten piękny moment kiedy dostajesz zastrzyku energii i teraz cały jego przyszły odpoczynek poszedł w cholerę. Jego krwiste oczy namierzały cel, ale na razie nie widział nic. Prawą dłoń położył na rękojeści miecza i biegł w stronę źródła dźwięku. Spodziewał się jakiegoś rabusia, a tutaj proszę. Ona wisiała po prostu w jego uchwycie. To coś jest silne na pewno. Na twarzy indywidualisty pojawił się niezbyt przyjemny uśmiech. Już mu się podobało. Szybko skrócił dystans, który ich dzielił i od razu ciął mieczem. Spodziewał się, że wymordowany bo dostrzeże i w pewnym stopniu uniknie jego ciosu. Delikatnie naciął jego klatkę piersiową, ale to wystarczyłoby ten się cofnął. Uśmiech nie chciał zejść mu z twarzy. Teraz liczyło się tylko jedno. On i Wymordowany. Który okaże się bardziej utalentowany? A może tamten w ogóle nie posiada talentu do walki i walka będzie jednostronna? Gówno. Nie ma co się nad tym głowić. Czas zacząć działać.
- Cofnij się. - Mruknął nieprzyjemnie w stronę dziewczyny i zrobił odważny krok w stronę swojego przeciwnika. Przepełniała go energia, którą wytworzyła adrenalina. Dodatkowo jego instynkt i chęć mordu potęgowała to wszystko. Lepszej formy niż teraz mieć nie będzie w najbliższym czasie. Czas to wykorzystać i ... Kurwa. Spodziewał się, że wymordowany nie będzie czekać, ale to już przesada. Potwórz rzucił się na niego w celu zmasakrowania go po prostu. Miał mało czasu na reakcję, ale widział jego ciosy. Nie był tak szybki jak podejrzewał, ale musiał to nadrabiać siłą. Szpony leciały w stronę jego prawego ramienia. Typowa zagrywka na uszkodzenie ręki czynnej, która trzyma broń. Ciro zrobił krok w bok i ciął po skosie. Trafił prosto na szpony i teraz to była kwestia kto użył więcej siły. Łowca był spychany, ale zaparł się mocniej i dodał drugą ręką również trzymał ostrze. Przestał przegrywać walkę siłową i odepchnął jego łapę w górę. Z tej pozycji ciężko byłoby mu zaatakować, więc wykorzystał impet ściągnięcia katany w dół i przypieprzył wymordowanemu z rękojeści prosto policzek. Biedak zdezorientowany nie wiedział co się dzieje, ale za to Ciro mógł zwiększyć trochę dystans miedzy nimi. Wszystko w swoim czasie. Zajmie się nim powoli, ale dokładnie. Nie odzywał się w ogóle. Był skupiony tylko na swoim celu. Uspokoił oddech i wymierzył w niego ostrzem. Czekał po raz kolejny. Miał nadzieję, że całkowicie ściągnął na siebie uwagę i teraz nie będzie już rzucał się na dziewczynę. Zajmie się najpierw niebezpieczeństwem czy woli od razu bezbronną ofiarę?
                                         
Ciro
Szpiegmistrz
Ciro
Szpiegmistrz
 
 
 

GODNOŚĆ :
Ciro "Zirro" Eltyar


Powrót do góry Go down

Szarpała się ile sił w drobnym ciele, ale szponiaste łapska zaciskały się na jej szyjce co raz mocniej. Z trudem łapała oddech, jadeitowe ślepka się zmrużyły znacznie gdy obraz przed oczami zaczął się powoli rozmazywać.
- Ppp.. pproo..szę.. - wydukała ledwo słyszalnym głosem do napastnika. Pewnie stanęłaby po chwili przed sądem bożym gdyby nie pewien jegomość. Wymordowany był tak bardzo pochłonięty duszeniem dziewczyny że nawet nie zauważył zbliżającego się Łowcy. Dopiero gdy Ciro dopadł celu, kątem oka wróg dostrzegł zagrożenie. Nieco za późno, końcówka katany rozcięła jego szmaty, nacinając przy tym nieco skórę. W rezultacie uścisk dłoni na szyjce dziewczyny się zwolnił i nastolatka została upuszczona na ziemię brutalnie. Wróg odskoczył oczywiście z ledwością. Przecież się nie spodziewał że ktoś mu przeszkodzi. Oczy błysnęły szaleństwem a na ustach pojawił się grymas niezadowolenia. Dziewczyna uniosła nieco główkę w stronę swego wybawcy, czarny płaszcz spowijający jego ciało nie ukazywał zbyt wiele. Spojrzenie powoli sunęło wyżej aż zobaczyła jego krótkie, czarne włosy powiewające na wietrze. No i padły pierwsze jak i zarazem ostatnie słowa z ust młodzieńca. Nie widziała twarzy bo pozycja w jakiej była jej na to nie pozwalała. Więc oczywiście że nie mógł widzieć jak kiwnęła główką w odpowiedzi. Pewnie by coś więcej powiedziała gdyby nie szok w jakim teraz była. Nie ruszała się nawet z miejsca w którym wylądowała, lekko drżąc wystraszona.
Wymordowany rzucił jeszcze raz spojrzeniem na dziewczynę skuloną na trawie za Łowcą i po chwili jego spojrzenie rzuciło się na postać, która przeszkodziła mu w zabawie. Rzucił się niemalże natychmiast, nie dając zbyt wiele czasu naszemu bohaterowi na obmyślenie strategii. Opętany szaleństwem machał łapskami na prawo i lewo chcąc rozszarpać Ciro z miejsca. Jak śmiał przeszkodzić mu w tak pięknej chwili, ta młódka prawie wyzionęła ducha na jego oczach. No ale. Zamiast jednej ofiary będzie miał teraz dwie, tyle radości dla Wymordowanego! Zwinne uniki młodzieńca jednak jakoś nie przybliżały wizji jaka tliła się w głowie napastnika. Z każdym odskokiem i unikiem gniew i determinacja rosły.
- Nie.. ruszaj... się.. kurwa.. - warknął wybijając się mocniej od podłoża ciskając szponiastą łapą w ramię Łowcy. W końcu blok orężem. Młodzik zasłonił się ostrzem katany i jak podejrzewał wcześniej, wymordowany był cholernie silny. Ale to przecież nie było przeszkodą dla naszego bohatera. W końcu zatrzymali się obaj w miejscu i nie ważne ile siły Wymordowany wkładał w nacisk łapy, Ciro nie ustępował. Mało tego wybił łapsko przeciwnika w górę i zamachnął się rękojeścią w twarz. Impet ciosu był tak mocny że potwór stracił równowagę i poleciał w bok. Co dało Łowcy czas aby zwiększyć dystans. Wymordowany się wkurwił spluwając nieco krwią na ziemię. Zacisnął łapska na ziemi i uniósł głowę. Pięknie, na jego linii przekrwionych od szału oczu pojawiła się skulona postać dziewczyny. W sumie dystans do obojga miał taki sam. Oblizał się parszywie i wybił się biegnąć w stronę wystraszonej dziewczyny. Bestia miała zdecydowanie bliżej do niej niż Łowca. W ostatnich metrach skoczył w jej stronę z zamiarem powalenia jej swoim wielkim cielskiem...
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Trzeba było przyznać, ze potwór miał jaja by polować podczas gdy Łowca wraca do domu. Młodziak musiał się zemścić na nim, bo inaczej nie uśnie. Powinien zachować spokój, ale nie był do końca w stanie. Na jego jawił się nieprzyjemny uśmiech, który dla osoby trzeciej mógł wydawać się chory. On po prostu czerpał profity z tej sytuacji. Uwielbiał walczyć. Mordowanie i widzenie cierpienia swoich ofiar było zbyt piękne by mógł teraz się zatrzymać. Wymordowany tylko i wyłącznie sprawił, że i dzisiaj będzie miał ku temu okazję. Całe ciało łowcy drżało i dawało mu do zrozumienia " To jest ten moment. Zabawmy się ". Nie mógł przecież odmówić swoim wewnętrznym potrzebom. Obserwował swojego przeciwnika, a cały świat przestał istnieć. Teraz był tylko Eltyar i Wymordowany. Dwoje drapieżników, którzy walczą o swoje racje. Dużo się nie różnili. Oboje byli potworami i sadystami to było widać na pierwszy rzut oka. Chcieli tylko własnego dobra, a to co ich otaczało było mało ważne. W końcu zaatakował, a Ciro tak jak podejrzewał przeciwnik był od niego wolniejszy. Z łatwością unikał ciosów, ale gdy doszło do wymiany siły prawie przegrał. Wykorzystał wszystko co miał, by obezwładnić na moment szalejącego śmiecia. Satysfakcja wypełniła jego wnętrze, a uśmiech nie znikał mu z twarzy. Krwiste oczy obserwowały i analizowały wszystko na bieżąco. Spodziewał się, że coś teraz wykombinuje, ale cholera to nie miało tak wyglądać. Miał skupić całą uwagę na Łowcy właśnie po to by mogli się wyszaleć. Ten jednak nie respektował prawidłowego toku myślenia silnych jednostek. W takim razie może zrozumie zimne ostrze przechodzące przez jego serce. W pewnym momencie wymordowany odbił się w stronę dziewczyny. Ciro widział wszystko. To jak układa się do biegu i jak odbija się ze swojej silniejszej nogi. Nie miał czasu i nie zdąży. Ale miał asa w rękawie, którego nie chciał wykorzystywać co prawda, ale teraz był do tego zmuszony. Wymordowany i dziewczyna mogli poczuć jakby coś wskoczyło im na plecy i zaczęło ciągnąć prosto w stronę ziemi. Wymordowany zwolnił, a Ciro miał czas na to by do niego dolecieć. Czas reakcji również miał spowolniony, ale kto by nie miał jeżeli grawitacja nagle działa z większą siłą? Jedynie łowca poruszał się z gracją i łatwością. Nie kontrolował tej mocy jak w teraźniejszości, ale to wystarczyło by ograniczyć działanie pola grawitacyjnego tylko do przeciwnika i Angel. Nie chciał jej w to wplątać, ale nie mógł tego zatrzymać. Niech wytrzyma parę sekund i wszystko będzie załatwione. W końcu dobiegł do wymordowanego i ciął na wysokości szyi. Trafił co prawda, ale ciął za płytko by jego głowa odpadła. Na razie posoka wystrzeliła w stronę twarzy Łowcy, ale i za niego gdzie leżała dziewczyna. Musiał dokończyć swoje dzieło. Szybko obrócił się i ciął po półkole tym razem trafiając perfekcyjnie. Głowa leciała, a za nią krew. Twarz Łowcy była ubrudzona krwią, ale nie przejmował się tym zbytnio. I tym razem pokonał przeznaczenie. Udało mu się pozbyć się zagrożenia, ale nie był z tego faktu zadowolony.
- Słaby. - Wymamrotał pod nosem. Teraz miał spokojny wyraz twarzy, a uśmiech zniknął. Przecież to nie było aż takie wyzwanie. Nie został nawet ranny, a to już znaczyło że przeciwnik był niskiego sortu. Niedoświadczony, pochłonięty przez własne szaleństwo. A mógł przecież wykorzystać to tak samo jak Ciro. Wystarczyło trochę zaparcia i motywacji. No i może silnej woli, której tamten nie posiadał. Skoro było już po wszystkim teraz mógł wrócić do domu i zająć się swoimi sprawami. Kucnął przy ciele, a swój miecz ubrudzony od krwi wyczyścił o ubranie domniemanego idioty. Westchnął i schował swój miecz do pochwy. Spojrzał za siebie i widział młodą dziewczynę, która na sobie również miała ślady krwi. Trochę to przykre, że musiała to przeżyć. Może nauczy się czegoś ciekawego? Istnieje też prawdopodobieństwo, że się załamie psychicznie i wyjdzie głupio.
- Po wszystkim. - Odparł nieprzyjemnym tonem, a jego krwiste oczy przewiercały ją na wylot. Na pewno nie wyglądał na kogoś kto potrafi być miły, ale chyba ją uratował no nie? Nie ruszała się. Kurwa mać. Wyciągnął rękę w jej stronę. - Wstawaj. - Rozkaz. Niepodważalny. Nie znosił sprzeciwów zwłaszcza od słabszych. Mogła być kobietą i nie do końca rozumieć jak działa ten świat, ale on już ją uświadomił ja kto wygląda. Nic tutaj nie jest proste. Niebezpieczeństwo jest wszędzie. Taka niewinna.
                                         
Ciro
Szpiegmistrz
Ciro
Szpiegmistrz
 
 
 

GODNOŚĆ :
Ciro "Zirro" Eltyar


Powrót do góry Go down

No i się stało, potwór rzucił się w stronę niewinnej. Skracał dystans między sobą a ofiarą z taką szybkością ze Angel jedynie rozwarła usta gotowa wydać z wnętrza okrzyk. Coś ją jednak od tego powstrzymało, silny uciska w klatce i nagłe przyciąganie do podłoża. Zamiast wrzasku, wydobyła z siebie jedynie westchnięcie gdy uderzyła klatką piersiową boleśnie o ziemię. Co się działo, co to miało znaczyć. Do głupich się nie zaliczała ale szok robił swoje. Wraz z nią, Wymordowany również poleciał w dół. Tak blisko dziewczyny a jednak wystarczająco daleko aby szponiaste łapska nie mogły jej dosięgnąć. Pomimo iż bała się tego czegoś to jadeitowe ślepia ani na chwilę nie spuszczały wzroku z tego co było przed nią. Z przyciśniętym policzkiem do twardego podłoża kątem oka obserwowała całą akcję. Miała wrażenie że wszystko dzieje się w zwolnionym tempie. I znad cielska bestii dostrzegła w końcu swojego bohatera. Poruszał się tak zwinnie i szybko zupełnie jak by grawitacja była dla niego pojęciem względnym. Biorąc pod uwagę że ani ona ani potwór nie mogli się ruszyć. Jadeitowe ślepka śledziły każdy ruch młodzieńca ani na chwilę nie zamykając powiek. Widziała jak jego ostrze tnie szyję, ale to nie było satysfakcjonujące, szybki obrót ostrza i mocniejsze szarpnięcie powodujące oderwanie głowy od reszty korpusu. Oczy dziewczyny zrobiły się znacznie większe i chwila gdy poczuła ciepłe jeszcze kropelki krwi Wymordowanego na swoim policzku. Nieco karmazynu ochlapało jej śnieżno białe włosy i mundurek. Zapach posoki dobiegł nozdrzy i aż się wzdrygnęła. Mimo tego nadal nie przestała patrzeć na Łowcę, rejestrując ekspresję jego twarzy od radości, zachwytu aż po obojętność z chwilą gdy zwłoki oddawały ostatnie drgania mięśni. Przyciąganie jej ciała do ziemi również ustało, a ze miała napięte mięśnie cały czas, z chwilą gdy grawitacja się wyrównała ona oderwała się pd podłoża dość mocno. Z odrobiną brudu na jednym policzku i krwią trupa na drugim patrzyła teraz na Ciro. Szkarłat zderzył się z jadeitem i aż dreszcze przeszły ją po kręgosłupie w odpowiedzi na jego przeszywające spojrzenie. Miała wrażenie że wwierca się w jej duszę tylko po to by po chwili pożreć ją od środka. Jego warknięcie sprawiło że drgnęła mimowolnie. Zimny i stanowczy głos dotarł do celu ale szok nadal ją jeszcze trzymał. Dopiero gdy się zbliżył i wyciągnął do niej rękę rozwarła lekko usta jak by chciała coś powiedzieć. Chciała ale jego ostre warknięcie szybko zamknęło jej usta na chwilę obecną. Oj zapamięta barwę jego głosu na długo. Nie ze strachu ale z determinacji jaką wzbudził chłopak, wyciągnęła dłoń w jego stronę łapiąc go mocno. Nogi miała jak z waty teraz więc gdy pomógł jej wstać, siłą rzeczy poleciała w jego stronę i złapała się jego przedramienia dla podtrzymania równowagi. Zacisnęła mocniej dłoń na jego przedramieniu jak by nie chciała go puszczać, jeszcze nie teraz. Spojrzenie pokierowała na trupa i po paru sekundach przeniosła je prosto na chłopaka.
- Kim jesteś..? - wymamrotała bardziej z ciekawości niż ze strachu. No bo czy można się bać osoby która właśnie ocaliła jej żywot?
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Można bać się takiej osoby. Było od samego początku widać jak bardzo niebezpieczny jest. Czy to co zrobił było interesowne? A może po prostu myślał tylko i wyłącznie o sobie? Nie była w stanie tego określić, a jednak ryzykowała. Teraz już nie miała nic do stracenia. Tak naprawdę nie żyłaby gdyby nie on, wiec to sumienie bardziej musiało ją popychać w jego ramiona. Nie zamierzał jej od siebie odsuwać przynajmniej na razie. Niech robi to na co ma ochotę. To nie jest jego sprawa. On miał szansę się wyszaleć, a przy okazji uratował jej życie. Taki mały zbieg okoliczności, który nic nie wniósł do jego życia - a przynajmniej jeszcze teraz. Był pod małym wrażeniem, że pomimo tego widoku jeszcze nie puściła pawia. Jednostki słabe i niedostosowane do takich okoliczności od razu rzygają na prawo i lewo. A ona siedziała i tylko mu się przyglądała. Widział w jej oczach, że jest osobą o silnym charakterze skoro wytrzymywała jego spojrzenie. Normalnie ludzie unikaliby jego wzroku, a ona ciągle wytrzymywała. Nie pokazał swojego zadowolenia, które się w nim pojawiło. Miała jaja, ale jeszcze nikt jej nie oszlifował. Była jak kamień szlachetny, którym trzeba się zająć by miał jakąkolwiek wartość. Może? Nie był do końca przekonany. Może spróbuje, ale jeszcze nie teraz. Musi mieć pewność, że gra jest warta świeczki. Kiedy tylko pomógł jej wstać ona poleciała na niego w taki sposób, że nawet nie zwrócił uwagi. Oparła się o niego, ale przytrzymał ją na wszelki wypadek. Okazywanie miłosierdzia i dobroci nie było jego mocną stroną i nie lubił tego robić. Musiał to wytrzymać zanim trafi go szlag i straci cierpliwość. Głęboki wdech. Spokój i opanowanie było jego dewizą i musiał się jej trzymać. Przyglądał się jej i analizował wszystko co widział. Nie miał do tego głowy. Zmęczenie dawało mu się we znaki. Jej pytanie sprawiło, że zaczął myśleć nad odpowiedzią. Powinien być szczery? W sumie nikt prawie tutaj go nie zna. Niektórzy z ciemniejszych kręgów, którzy wykorzystują jego zdolności. Najemnik, który przyjmuje każde zlecenie.
- Nazywam się Ciro, ale nazywaj mnie jak chcesz. - Mruknął tylko i cały czas stał w bezruchu. Dopóki ona nie zacznie czuć się w porządku. Trzymał ją w dalszym ciągu i nie oczekiwał że szybko dojdzie do siebie. Chciał dać jej chwilę by mogła odsapnąć i odzyskać całkowicie władzę w nogach. - Miałaś szczęście, że akurat przechodziłem. - Powiedział to spokojnie i zerknął w stronę trupa. Te biedne stworzenia, a raczej mutanty ( chwila, a on sam nie jest jednym z nich? ) panoszyły się ostatnio zbyt często. Jak wojsko ich przepuszcza do miasta? Dopóki panują nad sobą to wszystko jest w porządku, ale gdy wpadają w szał to może być tylko gorzej. Wszystko może szlag trafić. W tym jego plany nad którymi pracuje już jakiś czas. Jeszcze jeden wpadnie mu w drogę i będzie musiał poruszyć tę kwestię z aktualną przywódczynią Łowców.
- Twoje imię i nazwisko? - Zaczął spokojnie, ale było słychać w tonie jego głosu, że znowu dominował. On chciał to wiedzieć i czy mogła mu odmówić? Tak mogła, ale nie jest to rekomendowane działanie. - I gdzie mieszkasz. Odprowadzę Cię. - To powiedział mniej chętnie, bo zapewne powinien ją po prostu tutaj zostawić. Tak byłoby dla niego prościej i nie musiałby się przeciążać. Olałby wszystko i mógłby wrócić do swojego życia. O hell no. Tak prosto być nie mogło, prawda?
                                         
Ciro
Szpiegmistrz
Ciro
Szpiegmistrz
 
 
 

GODNOŚĆ :
Ciro "Zirro" Eltyar


Powrót do góry Go down

Od razu lepiej jej się zrobiło gdy znalazła się bliżej swojego wybawcy. Choć nieco słabsza na nogach to w duchu była dość wytrzymałą istotką jak się okazywało. Ale nie to ją teraz pochłaniało, gdy przytrzymał ją ręką aby nie zderzyła się na nowo z podłożem na jej ustach mimowolnie wkradł się delikatny uśmiech. Oczywiście tego łowca nie mógł dojrzeć bo był od niej wyższy i ona też mu nie okazywała całej mimiki twarzy. Dziwne przyjemne ciepełko wypełniło ją od środka gdy się tak o niego opierała. Aż lekki rumieniec wkradł się na policzki. Ale zdając sobie z tego sprawę zagryzła szczęki mocniej i zacisnęła powieki. "O nie nie nie nie nie.. wybij to sobie z głowy.." skarciła się niemalże od razu za głupią myśl jaka jej przeszła przez myśl. Wzięła głębszy wdech w płuca, w końcu wcześniej zmagała się z mocniejszym przyciąganiem więc tak sobie tłumaczyła osłabienie ciała. Zwłaszcza że jej mięśnie były cały ten czas napięte. Słysząc po chwili jego imię skinęła główką i będąc pewną że emocje ma pod kontrolą (na tyle na ile nastolatki były w stanie kontrolować swoje emocje). Bo przecież serce waliło tak mocno że myślała że wyskoczy jej zaraz z klatki piersiowej.
- Ciro.. - powtórzyła ciszej i biorąc większy wdech wstrzymała nieco powietrze w płucach. Wypuściła je powoli ustami i wpatrując się w niego z uwagą rozwarła lekko usta jak by przypomniała sobie o czymś. Jednak zanim zdołała zadać pytanie została kompletnie wybita z rytmu jego wtrąceniem.
- Ach tak.. umm.. wybacz.. Angel Lacour de Fanel.. bardzo miło mi Cię poznać.. dziękuję że postanowiłeś mi pomóc.. to szlachetne z twojej strony.. - powiedziała już o dziwo bardziej spokojnym głosem. Choć trzymała emocje na uwięzi w większym stopniu.
- Mieszkam w zachodniej części miasta.. całkiem nie daleko.. przy okazji.. chciałabym jakoś się zrekompensować za uratowanie życia.. - powiedziała ze spokojem i zaczęła się rozglądać po ziemi szybko odnajdując swoje rzeczy. Zrobiła kilka kroków w bok i pozbierała z ziemi torbę szkolną. Po czym pobiegła zabrać swoje wielkie tomisko z działu medycznego aby wrócić z nim w rękach do swojego wybawiciela. Zerknęła jeszcze raz na zwłoki, o dziwo bardzo szybko dochodziła do siebie, adrenalina jednak nadal buzowała w jej ciele. Normalnie nie powinno się podawać swoich personalnych danych obcym, ani prowadzić ich do swojego miejsca zamieszkania. Przecież ON mógł być jakimś psychopatą, gwałcicielem czy po prostu najzwyczajniejszym złodziejem. W sumie to tylko instynkt jej podpowiadał że przy nim nic jej nie grozi. Zatłukł jakiegoś wariata chcącego bóg jeden wie co jej zrobić. W jej oczach był bohaterem i tak pozostanie czy się to komuś podobało czy nie.
*****
Spacer do jej miejsca zamieszkania trochę trwał, na przedmieściach było sporo domków i w jednym z nich właśnie mieszkała Angel. Było już na tyle późno że nikt się nie kręcił po okolicy. Jedyne źródło światła padało z latarni wzdłuż chodnika, którym szli ramię w ramię podczas drogi gdy Angel prowadziła Łowce do siebie.
- to chyba nie jest pierwszy, którego zabiłeś.. - wyszeptała cicho patrząc przed siebie. To nie było miejsce na takie rozmowy, ale musiała wiedzieć. Czuła że może jak zada odpowiednie pytania to uzyska odpowiedź na pytania. Aż znaleźli się pod drzwiami. W oknach było ciemno, co świadczyło o pustym lokum. Otworzyła drzwi wchodząc do środka. Spojrzała na chłopaka robiąc mu miejsce w drzwiach. Od niego zależało czy wejdzie do środka czy nie, Angel jedynie wpatrywała się w jego twarz próbując wyczytać tyle ile potrafiła. "Proszę nie znikaj tak po prostu.." tylko ta myśl krążyła w jej umyśle teraz. Nie wiedziała czemu, no dobra.. Doskonale wiedziała czemu nie chce się z nim żegnać. Ale przecież tego przed nikim nie przyzna, a już na pewno nie przed nim. Pierwszy raz ktoś wywarł na niej takie wrażenie jak Łowca, nie chciała aby taka ciekawa jej zdaniem osoba zniknęła równie szybko co pojawiła się w jej życiu. Nie chciała się teraz rozwodzić nad konkretnym powodem. Jedno było pewne, czuła się przy nim bezpieczna i nie chciała tego uczucia stracić.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Cała ta sytuacja była dla niego uciążliwa. Teraz jakby o tym pomyśleć mógł w ogóle się nie wtrącać i nie zawracać sobie głowy nastolatką. Jego pierdolone ego kazało mu się wtrącić i to nie dlatego, że chciał jej pomóc. Mógł o sobie pomyśleć jedno. Był złym człowiekiem i nawet gdy Wymordowany wybrał ją jako cel zamiast niego to w głowie jawiła się tylko jedna myśl . Nie mógł z nim przegrać. Ona była po prostu zwykłym celem, który chciał obronić. Jaki miał w tym interes? Chciał po prostu wygrać. Myślał o niej jak o nagrodzie? Możliwe. Nie był całkowicie pewien swoich myśli, ale skoro już do tego doszło to dociągnie sprawę do końca, a potem wróci spokojnie do domu i zacznie żyć tak jak dawniej. Nie sądził, że to będzie takie proste bo widział jak dziewczyna się zachowuje. Nie do końca potrafił określić co ona od niego chce, ale może to i lepiej? W nieświadomości życie się łatwiej. Właśnie dlatego nie zamierzał tego analizować i po prostu będzie sobą. Może się od niego odczepi i nie będzie chciała niczego. Pomimo tego, że jeszcze przed chwila ledwo trzymała się na nogach teraz się zrobiła z niej przylepa, a Ciro miał tylko zrezygnowany wyraz twarzy. Niech sobie robi co chce. On to wytrzyma. Byle tylko mogło się to wszystko skończyć. Wytrzymaj to wszystko. Wziął głęboki wdech i spojrzał na dziewczynę, która teraz wyszeptała jego imię. No pamięć ma dobrą. Jest zdecydowanie w szoku. Kiedy w końcu się od niego odkleiła to zaczął się rozciągać delikatnie. Głównie ręce. Miał wrażenie, że trochę mu zastygły. Niestety nie zwrócił uwagi na to czy chciała coś powiedzieć. Dlatego to się w ogóle nie liczyło. On zadawał pytania, a nie na odwrót. Tak przynajmniej mogli dojść do jakiegoś porozumienia. Gdyby ona zaczęła go wypytywać o wiele rzeczy mogłoby się zrobić nieprzyjemnie. Wolał ominąć sytuację w której będzie musiał się unosić. Wiedza to potęgi klucz - ale lepiej nie wiedzieć za dużo. To może zabić. A ten człowiek jest skarbnicą takich informacji. Pytajcie, a znajdziecie.
Wysłuchał tego co miała do powiedzenia. Nazywała się jak angielska nazwa anioła. Nienawidził Boga - a raczej tematów religijnych. Wolał nie myśleć o tym, że jej rodzice chcieli ją, aż tak pokarać. Zmierzył ją wzrokiem i zaczął powoli iść przed siebie. Dogoni go lub nie. Wiedział, że i tak za nim pójdzie. Nie musiała na szczęście poprawiać ich kierunku.
- Wcale to nie było szlachetne. - Mruknął tylko od niechcenia i wsadził ręce w kieszenie spodni. Zachowywał się tak jakby w ogóle nic się nie stało. To co tutaj było w ogóle nie zaszło. - Nie musisz mi się odwdzięczać. - To były naturalne słowa, które powiedziałby każdy, ale on naprawdę miał nadzieję że nie będzie musiała. To byłoby bez sensu, a przecież dziewczyna nie posiadała nic czym mogłaby mu zapłacić. Jest najemnikiem, ale nie zabiera od małolat pieniędzy, dziewictwa czy innych pierdół. Niech po prostu żyje i stanie się na tyle silna by sama mogła się obronić. Dzięki temu to będzie jedna osoba mniej do ratowania. On będzie miał spokojniejsze życie, a ona będzie miała poczucie bezpieczeństwa. Szli tak dłuższą chwilę nie odzywając się, aż w końcu ona zaczęła. Nieprzyjemne spojrzenie skierował w jej stronę. Nie miał słów. Takich pytań się nie zadaje. Etyki w domu najwyraźniej nie uczą. Przez chwilę milczał, aż w końcu uraczył ją swym zimnym głosem.
- Nie. To był tylko jeden z wielu. - Odparł spokojnie i był nawet ciekawy jej reakcji. Może przestraszy się go chociaż trochę? To by mu ułatwiło powrót do domu. Ona nie chciałaby go znać, a on z radością odpaliłby papierosa. A no właśnie. Cholera. Z tego wszystkiego zapomniał, że w kieszeni ma fajki. Wyciągnął paczkę i odpalił sobie jednego. Słodki dym wypełnił jego płuca, a na jego twarzy zawitał jeszcze większy spokój niż przed momentem. W końcu dotarli do jej domu. Oczekiwał krótkiego pożegnania, ale ona stanęła w drzwiach i czekała. Cierpliwie, aż w końcu się ruszy. On zaś stał w bezruchu i palił dalej papierosa. " I, że niby mam tam wejść? " - Zapytał w myślach siebie i myślał. To byłaby dobra okazja by odpocząć. Zjeść coś normalnego, a może nawet od razu wziąć prysznic. Dużo plusów, ale nie mógł jej też od razu ufać. To byłoby zagranie bez sensu i naraziłby siebie na niebezpieczeństwo. Mało realne, ale jednak. Jako indywidualista zawsze musiał uważać. Wojsko może być wszędzie, a niezadowoleni klienci jeszcze bliżej niż myślał. W końcu westchnął ciężko i dopalił peta.
- Tylko na chwilę. - Niezadowolony? Pewnie tak. Raczej tak. W sumie to jego grymas na twarzy uświadamiał ją, że niezbyt dobrze się czuje z faktem, że wchodzi do niej do domu. To było takie bez sensu. Całkowicie bezcelowe. A może jednak coś pożytecznego z tego wyniesie. Tylko co? Nie był do końca pewien. Musiał się przekonać na własnej skórze do czego popycha go jego umysł.
                                         
Ciro
Szpiegmistrz
Ciro
Szpiegmistrz
 
 
 

GODNOŚĆ :
Ciro "Zirro" Eltyar


Powrót do góry Go down

Nie zrobiła mu przesłuchania, padło przecież tylko jedno pytanie w jego stronę. Trochę trwało zanim Ciro przefiltrował w myślach wypowiedź dla nastolatki. Przecież nie znał jej, mogła być z wojska. Przecież to mogła być zasadzka, szalejący w parku Wymordowany i biedna dziewczyna potrzebująca pomocy. Może po przekroczeniu progu jej domu Ciro skończy za kratkami do końca życia. Cóż łowca nie miał łatwego żywota, to było pewne. Życie z paranoją łatwe z pewnością nie było. Nie mniej jednak doczekała się odpowiedzi, kątem oka obserwując rozmówcę z czystej ciekawości. Kiwnęła głową ze zrozumieniem i nie zadawała więcej pytań. Ale po jej mimice widać było że myśli nad czymś bardzo intensywnie. Odpowiedź na jej pytanie nie rozwiała zbyt wiele, namnożyła tylko kolejnych pytań. I po zachowaniu chłopaka czuła że szybko się odpowiedzi nie doczeka. To jej jednak nie zniechęcało.
Kolejna decyzja przed wycieńczonym łowcą. Teraz przyszła kolej na decyzję odnośnie wejścia do środka. Mógł jej machnąć na pożegnanie i się po prostu ulotnić, przecież by go nie goniła. Może odprowadziłaby go wzrokiem, dopóki nie zniknąłby w mroku. Ale proszę jaki chojrak! Zgasił peta i minął ją w progu, aż jeden z kącików ust się uniósł w zadowoleniu. Idąc korytarzem o ile się rozglądał mógł dostrzec na ścianie parę fotografii. Na wielu była białowłosa młódka którą uratował. Na jednym z dojrzałą kobietą o białych włosach i takiej samej barwie oczek, zapewne matka. Dziewczyna zdjęła buty i poprowadziła gościa do salonu połączonego z aneksem kuchennym. Zapaliła światło i podeszła do blatu kuchennego.
- Rozgość się.. nikogo nie ma w domu.. mama ma nocny dyżur w szpitalu.. ojczym na delegacji.. - powiedziała ze spokojem wyciągając szklanki z szafki. Brawo mała, to jak podać złodziejowi kombinacje do rodzinnego sejfu. Jeszcze mu zapisz numerki na karteczce żeby się nie pomylił.. Spojrzała na Ciro i uniosła szklankę w jego stronę.
- Herbaty, soku, wody.. ummm na kawę chyba za późno.. albo coś gazowanego.. jeśli chcesz zrobię Ci coś do jedzenia.. walka jest wyczerpująca.. po 'wypaleniu' się z adrenaliny człowiek potrzebuje dostarczyć organizmowi czegoś co podbuduje poziom energii.. - powiedziała ze spokojem w głosie. Zaczęła traktować go dość rzeczowo, fakty. Nie będzie się rozczulać nad typem co właśnie bez mrugnięcia zarżnął szalejącego po parku typa. Poza tym zauważyła że facet lubi być panem sytuacji, nie będzie więc się mu sprzeciwiać i stawiać. Chciał być dyrygentem tej orkiestry, to ona zagra tak jak on sobie będzie tego życzył. Oczywiście czekała na odpowiedź łowcy wpatrując się w niego. Naszykuje mu tego czego sobie zażyczy.
- Swoją drogą.. masz bardzo ciekawy odcień tęczówek Ciro.. karmazynowe.. - skomentowała uważnie się mu przyglądając teraz w świetle lampy. Czy domyślała się? Czy wiedziała kim on tak naprawdę był? Mógł próbować z niej to wyciągnąć, mógł się zasłaniać wymówkami jakie pociskał innym. Decyzja należała do niego.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Wprowadzony do domu poczuł się niczym w klatce. Nie mógł znaleźć ujścia swojej osoby i powoli zaczynał sądzić, że popełnił duży błąd. Mógł to wszystko ominąć w cholerę i pójść do domu. Czemu tego nie zrobił. Mógł mieć spokój, ale nie po co. Skomplikujmy sobie dzień jeszcze bardziej. Najpierw walka z Wymordowanym, która co prawda dostarczyła mu trochę zabawy, ale i tak sprawiła, że jego powrót do domu trochę się przedłuży. Rozglądał się po mieszkaniu od samego początku. Niekoniecznie interesowało go co jest w środku, ale najlepiej rozeznać się w terenie. Może będzie musiał stąd uciekać w trybie ekspresowym, więc... Na wszelki wypadek lepiej się przygotować na zaś. Potrafił łatwo ocenić sytuację i improwizować, ale jest osobą która woli mieć już przynajmniej jeden plan w zanadrzu. Urodzony strateg. Nasłuchiwał przy okazji kroków czy innych odgłosów, które mogłyby go naprowadzić na to czy są sami. Jego instynkt mu podpowiadał ostrożność, a on zawsze się go słucha. W każdej sytuacji. Nieważne co by się działo wokół. Parę szybkich spojrzeń po fotografiach i już miał mały obraz jej rodziny. Wszedł za nią do salonu i pierwsze co zrobił to zdjął płaszcz. Pod nim miał czarną koszulkę, która idealnie na nim leżała. Widać było, że jest umięśniony dostatecznie by poradzić sobie w bójce. Płaszcz rzucił na kanapę na której sam również się usadowił. Miecz delikatnie mu utrudniał wygodne siedzenie, ale nie zamierzał się z nim rozstawać. Czułby się nieswojo i miałby wrażenie, że wszędzie grasuje na niego zagrożenie. Teraz czuł się pewnie i wiedział, że potrafiłby się obronić przed potencjalnym zagrożeniem. Spojrzał na nią spokojnie kiedy zaczęła mu opowiadać jak bardzo są sami. Ona nie zdawała sobie sprawy, że on mógłby teraz ją tutaj zabić? Pociachałby ją na części, a potem pochował w różnych miejscach. Zagrałaby przynajmniej z rodzicami w chowanego. I w tym momencie wpadła w potok słów. Gadała, gadała a on nie miał możliwości się odezwać. Kiedy skończyła postanowił od razu się wyrwać co by potem znowu mu nie przeszkodziła.
- Naprawdę nie trzeba. Wystarczy woda. - Powiedział to w pośpiechu, ale zachował swój spokojny i poważny ton. Oczekiwał na swój napój, ale wtedy z jej ust wyszły słowa bardzo niekorzystne w tej sytuacji. Tęczówki miał krwiste to fakt. Był Łowcą i wielu z nich było poszukiwanych. Jego spojrzenie stało się nieco nieprzyjemniejsze. Wyglądał tak jakby chciał ją przewiercić na wylot, a potem wytaplać się w jej krwi. Może to zrobiłoby dobrze na jego cerę. Westchnął ciężko, ale na razie się nie odezwał. Napił się wody, którą zapewne mu przyniosła. Chwilę myślał, aż w końcu odpuścił.
- Tak to prawda. I co ? - Zapytał niebezpiecznie łagodnie niczym rzeźnik, który głaszcze owieczkę którą ma zamiar zaraz zaszlachtować. - Co zamierasz zrobić z tym faktem skoro już mi się tak dokładnie przyglądasz? - Ona była jeszcze młodziutka i głupiutka. Dlatego jeszcze nie rzucił się jej do gardła. Wolał trochę odpuścić, a przynajmniej na razie. Jak dalej będzie go podpuszczać i naciskać mu na odcisk to się jej pozbędzie bez mrugnięcia oka. Taka jest prawda. Osoby, które wiedza za dużo muszą być usuwani by czasami nikt nie wiedział gdzie się znajduje. Taki już nawyk indywidualisty. Bezpieczeństwo przede wszystkim. - Ty masz za to niespotykany kolor włosów. - Odpowiedział w miarę grzecznie. Chciał tylko trochę pociągnąć rozmowę i zejść z tonu. Atmosfera zrobiła się trochę luźniejsza. Minimalnie, ale zawsze to lepiej niż siedzenie w kisielu i duszeniu się przy każdym słowie. Łowcy to nie groziło, ale Angel mogła poczuć się przytłoczona. Chyba, że potrafi się szybko dostosować. Po tej "walce" widział jak jest nieporadna. Wymordowany dopadł do niej zanim zdążyła powiedzieć "dżem". Ale przynajmniej starała się uciec. Ludzki odruch. Odruch człowieka, który jest zbyt przestraszony by patrzeć przed siebie i utorować sobie trasę. Zawsze idźcie do przodu kiedy jest okazja.
                                         
Ciro
Szpiegmistrz
Ciro
Szpiegmistrz
 
 
 

GODNOŚĆ :
Ciro "Zirro" Eltyar


Powrót do góry Go down

Zbyt wybredny to on nie był, woda i nic poza tym. Mimo tego wyjęła z lodówki talerz pokryty folią aluminiową. Zdjęła ją i wzięła małe talerzyki do tego. Podeszłą do ławy i postawiła wielki talerz ze zwiniętymi naleśnikami. Przed Cirem i przed sobą postawiła małe talerzyki. Po czym poszła po swoją herbatę i jego wodę. Na wzmiankę o jego oczach or razy została zaatakowana jego bezlitosnym spojrzeniem. Aż się zapatrzyła w te krwiste ślepia, które zdawały się ją przeszywać na wylot. Ale ani na chwilę nie odwróciła od niego spojrzenia, mało tego wytrzymywała je, choć po kręgosłupie przebiegały ją co jakiś czas dziwne dreszcze. Miał coś w oczach co sprawiało że chciało się go słuchać. Siedziała teraz naprzeciwko niego i sięgnęła po jednego naleśnika, kładąc go sobie na małym talerzyku.
- Dlaczego miałabym cokolwiek robić? Po prostu z biologicznego punktu widzenia to dość fascynujące zjawisko.. gdybyś miał białe włosy to mogłabym się domyślać albinizmu po tobie.. ale włosy masz czarne.. - skomentowała ze spokojem. Nie do końca rozumiała czemu był taki spięty i podirytowany. Choć to szybko obróciło się nawet w zalążki luźnej rozmowy. Na wzmiankę o swoich włosach dotknęła odruchowo kosmków owijając je wokół paluszka i zerkając na nie kątem oka.
- Myślałam że to ktoś kogo znam.. tam w parku.. myślę o tym cały czas od momentu kiedy go zabiłeś.. dlaczego się na mnie rzucił? Kompletnie mu odbiło.. nigdy nie widziałam takiej dziczy w oczach żadnego człowieka.. - Powiedziała ze spokojem opierając łokieć na fotelu i podbródek na wewnętrznej stronie dłoni zerkając przez okno na niebo. Nie wiedziała co ma myśleć o tym wszystkim.
- Oczywiście nie będę kwestionować twojej decyzji.. jestem ci dozgonnie wdzięczna za uratowanie życia.. jeśli mogłabym się jakoś zrekompensować.. jeśli byś kiedyś czegoś potrzebował..sam wiesz.. - mówiła ze spokojem nawet na niego nie patrząc podczas wywodu. Po czym podniosła się z fotela i uśmiechnęła się do niego bardzo miło.
- Było mi Cię bardzo miło poznać.. Ciro.. wybacz mi ale położę się już.. - to mówiąc oczywiście odprowadzi go do drzwi i je za nim zamknie jak młodzieniec wyjdzie tylko. Po czym pójdzie spać.

************

Minęły może dwa tygodnie od momentu kiedy łowca uratował młodziutką białowłosą dziewczynę. Lekcje już skończyła, a teraz szła sobie miastem w stronę dojo gdzie zapisała się na lekcje walki mieczami. Miała na ramieniu przewieszony w pokrowcu drewniany miecz którym ćwiczyła. Można powiedzieć że widok walczącego karaną Ciro zainspirował ją do nauki. Przecież był taki zajebisty, a umiejętność posługiwania się czymkolwiek nie była wcale złym pomysłem. Głupi by było gdyby znowu wpadła w kłopoty, przecież Łowca nie jest jakimś super bohaterem z komiksów co to ma czujnik w dupie i zjawia się za każdym razem gdy ona go potrzebuje. Teraz miała jasny cel, chciał nauczyć się posługiwać mieczem w takim samym stopniu jak on. O tej porze już nie było zbytnio tłumów na ulicach, szkołę miała przecież do późna.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum

Strona 1 z 7 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach