Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum


Strona 4 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Go down

Spodziewał się, że dziewczyna zostanie znokautowana.Tradycyjnie jak każdy za pierwszym razem. Niewielu potrafiło to zablokować, a co dopiero uniknąć. Co prawda miała więcej szczęście niż rozumu. Nigdy nie próbuj robić coś takiego chyba, że masz pewność, że miecz nie jest w stanie Cię pociąć. Tutaj miała pewność, że boken nie jest w stanie zrobić jej aż takiej krzywdy jak zwykły miecz. Ale czy to poprawne myślenie? Powinna wiedzieć, że to co trzyma w ręku to jest miecz. Nieważne czy drewniany. Niech uważa, że to normalna katana. Nikt nie będzie z nią walczył mieczem treningowym. Pomysł był dobry, ale wykonanie zbyt wolne. Wykorzystała wadę przedmiotu, który służył głównie do ćwiczeń. Nie był ostry, ale za to cholernie bolało trafienie, więc pewnie trochę pocierpi. Nie mogła za nim nadążyć. Ciro był znacznie szybszy od niej w tym stanie. Ona była jeszcze człowiekiem, a on już doświadczonym Łowcą, który w dodatku większość życia spędził na treningu. Proste kalkulacje. Starała się i trzeba było jej to przyznać, ale źle oceniła sytuację. Najlepszym wyjściem byłoby odepchnięcie się do tyłu tak by zminimalizować impet uderzenia. Wolała jeszcze bardziej zaryzykować i w ten sposób teraz byłaby już kaleką. Wyskok w górę co prawda delikatnie zadziwił Ciro, ale on nie zatrzymał cięcia. Podciągnęła nogi do klatki piersiowej, ale to był już moment kiedy ostrze stykało się z jej skórą. Prosto w piszczele. Zdecydowanie musiało to zaboleć, ale ona uświadomi sobie jaki błąd popełniła. Dla niego to był już koniec treningu. Po takim uderzeniu w nogi nie będzie w stanie prawidłowo nimi poruszać. W tym przypadku prawidłowo znaczy szybko i zwinnie. Widział jak ląduje na ziemi, a na jej nogach widniało znamię po uderzeniu. Westchnął ciężko i ruszył w stronę swojego płaszcza. Wyciągnął z kieszeni fajki i odpalił sobie jednego.
- Gdzie zrobiłaś błąd? - Zapytał ją spokojnie. Powinna sama wyciągać wnioski. Nie może wszystkiego jej podsuwać pod nos. Jeżeli nauczy się dobrze oceniać sytuację to już będzie lepszym szermierzem. Wszystko zależy od punktu widzenia. Niech wszystko mu powie. Niech przeanalizuje każdą sytuację. Zaciągnął się spokojnie papierosem i przyjrzał się jej. Ten cios będzie bolał ją jeszcze przez jakiś czas, ale jeżeli przyzwyczai się do bólu... wszystko będzie prostsze. Wytrzyma podczas walki dłużej, a wszystkie rany będzie mogła całkowicie pominąć. Kwestia dobrego wykorzystania nagłego przyrostu adrenaliny w organizmie.
                                         
Ciro
Szpiegmistrz
Ciro
Szpiegmistrz
 
 
 

GODNOŚĆ :
Ciro "Zirro" Eltyar


Powrót do góry Go down

Ta akcja była z góry skazana na niepowodzenie, ale zaryzykowała mimo wszystko. Chciała sprawdzać swoje limity i wiedziała że tylko z nim to jest możliwe. Nie dawał jej forów, jak miał przyjebać to robił to z całej siły tak żeby bolało. To był cały Ciro. Ale właśnie to sprawiało że chciała być jego uczennicą, nie dyskryminował jej bo była kobietą, nie dlatego że była młoda. I to jej się w nim podobało chyba najbardziej podczas treningów. Poczuła impet uderzenia, zasyczała z chwilą gdy drewno uderzyło o piszczele. Twarz przeciął grymas bólu, mimo tego ciało zareagowało instynktownie obracając się w powietrzu. Wylądowała w pozycji kucającej. Podparła się jedną dłonią o podłoże. Czuła rozchodzący się po nogach ból "Ja pierdolę!!! Co mnie podkusiło?!?!?! Trzeba było się cofnąć.. To nie.. musiałam spróbować.." skarciła się od razu w myślach. Uniosła spojrzenie na biorącego swój płaszcz w ręce, aż impuls przeszył jej całe ciało. "O nie!!! Nawet o tym nie myśl Eltyar!!! To nie jest koniec.. najżałośniejszy sparing od dłuższego czasu.. nie godzę się na to.. nie godzę się by tak to skończyć!" warczała w myślach sama na siebie. - Poniosło mnie.. zaryzykowałam.. Nie powinnam była, zwłaszcza że doskonale sobie zdaję sprawę z tego jaki jesteś szybki i silny.. źle oceniłam sytuację.. to był błąd! Ale.. - urwała nagle patrząc na niego z wymalowaną determinacją w oczach jak mało kiedy. Powoli zaczęła się podnosić do pionu. Zasyczała nieco ciszej. Dłoń zacisnęła się tak mocno na rękojeści że kostki aż jej zbladły, tak mocno trzymała broń w dłoni. -.. Nie idź.. mogę dalej walczyć.. wiesz że to nić.. to tylko pacnięcie.. - powiedziała robiąc krok w przód. - Póki umiem chodzić.. będę walczyć.. jak mi złamiesz prawą rękę.. będę walczyć lewą.. ćwiczę ją w równej mierze co prawą.. nie chcę tego treningu w ten sposób kończyć.. walczmy do upadłego.. chcę być silniejsza.. szybsza.. wytrzymalsza.. widzę twoje ruchy.. ale.. ale to cholerne ciało nie chce się słuchać tak jak powinno.. widzę ataki.. ale nie mogę ich zblokować, nie mogę uniknąć bo jesteś za szybki.. a raczej.. ja jestem za wolna.. - nie okazywała mu uczuć w wypowiedziach. Nie dawała po sobie poznać co czuła w trakcie każdego treningu, ale teraz kiedy przerwał na początku poczuła frustrację. Zawsze opanowana, teraz pękła tak po prostu. - Czuję.. jak bym się zderzyła z murem.. moje ciało jest moją przeszkodą na tym etapie.. staram się podnieść wytrzymałość, siłę, szybkość.. ale to wciąż za mało.. chcę więcej.. - dodała po chwili nadal na niego patrząc. Byłą gotowa na krytykę, ewentualną zjebę z jego strony. W końcu do zbyt cierpliwych nie należał i ona doskonale o tym wiedziała.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Spodziewał się właśnie, żę to tak będzie wyglądało. Ona w ogóle nie była zadowolona z treningu. To miał być już koniec, ale ona chciała czegoś innego. Chciała wręcz narzucić mu swoją wolę. A to jest coś czego on nie cierpi i pewnie to wiedziała. Przyglądał się jej i palił fajkę. W jego czerwonych oczach nie było widać żadnych uczuć. Totalnie neutralne, a to oznaczało powoli zbliżającą się burzę. Chciał ją uświadomić jeszcze bardziej, że nawet jeżeli robi postępy to nie jest wszystko co może jej pokazać. On nie walczył tak naprawdę na poważnie, ale co zrobić. Chciała zobaczyć więcej i na co go stać w szczytowej formie. Tyle wywnioskował z jej marudzenia. Jeżeli to zrobi to dziewczyna może trafić do szpitala jeżeli nie będzie gotowa. Ale zdawała sobie sprawę ze swoich błędów i mówiła je otwarcie. To co zrobiła będzie miało wpływ na trening. Zawsze tak jest. Jeżeli przez przypadek nauczy się czegoś niepotrzebnego to potem będzie to w niej siedziało i może użyć tego do walki - i wtedy w najgorszym wypadku zginie. Musiał temu zapobiegać, wiec wolał przestać od razu. Ryzyk fizyk. Gówno prawda. Trzeba podejmować ryzyko z głową. Kalkulować i analizować sytuację na każdym kroku. Nie ma jeszcze takiego rozeznania podczas walk, ale skąd miałaby je mieć. Nie miała żadnego doświadczenia w prawdziwej walce. Przyjrzał się rękojeści miecza i widział jak bardzo mocno zacisnęła palce na drewnie. Westchnął ciężko i palił sobie spokojnie dalej.
- Jak coś sobie połamiesz to wylądujesz w szpitalu. Trening się przedłuży, bo będziesz musiała zrobić sobie przerwę. Nie staraj się uczyć mnie jak przekazywać swoją wiedzę Angel. - Odparł spokojnie, ale ton nie był wcale taki przyjemny. To był fakt. Gdyby wtedy użył całej siły to nie mogłaby się w ogóle ruszyć przez jakiś czas. To wcale nie byłoby takie przyjemne. Wypadłaby z treningowego rytmu. Musieliby zacząć praktycznie od początku. Tutaj nie było miejsca na takie akcje. - Widzenie ciosów, a blokowanie ich to dwie różne rzeczy. Jeżeli nie nadążasz to po cholerę Ci przewidywanie trajektorii? Musisz wyćwiczyć swoje ciało, a dopiero umysł. Od dzisiaj wykonujesz podwójny trening siłowy. - Trochę surowa decyzja, ale skoro sama to zauważyła to czemu ma jej nie dać okazji do poprawienia swoich wyników? Podsunęła mu pomysł, a on czasami się na nie zgadzał. Niech robi co chce jak go nie ma. Trening podstawowy - teraz już podwójny - będzie pomagał jej wyćwiczyć jednocześnie ciało i umysł. Będzie się zmuszać do ćwiczeń. Całkowicie, aż w końcu zrozumie, że trening przynosi korzyści szybciej.
- Jest jeszcze jeden sposób na szybkie przybranie na sile. - Odparł jeszcze po głębszym zastanowieniu, ale nie był przekonany by mogła przeżyć rytuał. Dla niej mogło być jeszcze za wcześnie. - Ale szanse na przeżycie są niskie. - Od razu podkreślił o co chodzi. Będzie chciała zaryzykować? Nie mógł być tego pewien dlatego właśnie nie poruszał wcześniej tego tematu. Wolał go odstawić na bok póki nie będzie przekonany, że jej ciało wytrzyma taki wysiłek. Westchnął i stanął naprzeciwko niej tak jakby był gotowy do dalszego treningu. - Spróbujmy tak. Zamknij oczy. Wyobraź sobie najbliższe Ci osoby. Teraz to wszystko przekreśl. One nie żyją. A osobą, która je zabiła jestem ja. Zaatakuj mnie z nienawiścią. Z zamiarem zabicia. - Powiedział to spokojnie, ale jego głos zmieniał tonację w taki sposób, że mogła być pewna, że to rozkaz. On od niej żądał tego by się tak zachowała. Ciekawiła go jej reakcja. Czy będzie w stanie sobie to wyobrazić i wykrzesać ze swojego organizmu więcej niż 100%? Pokaż mi to wszystko. Bądź odważna. Nie zatrzymuj się. Napieraj. Zabij.
                                         
Ciro
Szpiegmistrz
Ciro
Szpiegmistrz
 
 
 

GODNOŚĆ :
Ciro "Zirro" Eltyar


Powrót do góry Go down

Wiedziała że przeciągnęła strunę do granic i nawet liczyła się z jego wybuchem. O dziwo ten nie nadszedł! Kiedy łowca otworzył usta by się w końcu wypowiedzieć, zamilkła wsłuchując się w każde jego słowo. Jadeit ani na chwilę nie oderwał się od szkarłatu. Choć wiedziała że jej nauczyciel się hamuje podczas tych sparingów, to nadal to co powiedział o szpitalu było ciężką informacją. Widziała jak bardzo musiał się dostosowywać do jej żałośnie niskiego poziomu aby nie zrobić jej krzywdy. Zmrużyła oczy, jego barwa głosu była taka zimna i stanowcza. Cały Ciro. Na wzmiankę o podniesieniu ilości sekwencji treningu siłowego jedynie skinęła głową. Skoro on tak chciał, to tak będzie. Co do tego nie było wątpliwości, nie będzie podważać jego słów, był jej mistrzem przecież. Słysząc nagle niespodziewaną wypowiedź łowczy, aż rozdziawiła usteczka, wyraz na twarzy złagodniał nieco. "Inny sposób aby podnieść siłę?" powtórzyła w myślach cholernie zaciekawiona słowami swojego nauczyciela. Wzmianka o niskiej przeżywalności jakoś zbytnio nią nie wstrząsnęła, wiadomo że ceny za bieganie skrótami są dość wysokie. Czy była aż tak zdesperowana aby rzucać swoje życie na szalę dla czegoś niepewnego? Wpatrywała się w chłopaka jak w obrazem, widocznie pogrążając się w jego wcześniejszych słowach. Nawet nie zarejestrowała tego że Ciro przybrał pozę gotową do kontynuacji ich sparingu. Dopiero jego głos wyrwał ją z zamyślenia. Zupełnie jak by ktoś ją wyrwał z transu, mrugnęła odzyskując pełne skupienie i przekierowując je na twarz mężczyzny. Od razu zamknęła oczy tak jak jej kazał i słysząc kolejne polecenie zmarszczyła brwi. "Co?! Jak to najbliższe osoby..?" przeszło jej przez myśl i dopiero dotarła dalsza część jego wypowiedzi. Aż cała drgnęła na polecenie. Zatkało ją trochę to podejście. Przez chwilę tak stała zastanawiając się kogo sobie wyobrazić. Matkę, która była zbyt zapracowana aby zauważyć zmienione zachowanie córeczki? Ojca, którego prawie w ogóle nie widywała już? Kieszonkowe dostawała spore i to przelewem bankowym bo tatuś był przecież obecnie w M-2 od paru miesięcy. Nie miała przyjaciółek, może kilka koleżanek z klasy, które strasznie namiętnie spisywały zadania domowe od białowłosej na przerwach. To z Eltyar'em spędzała cały swój wolny czas, widziała go codziennie. Mało tego cieszyła się że poświęcał jej tyle czasu ile mógł aby nauczyć ją wszystkiego co potrafił. Ale chwila! Miała sobie wyobrazić kogoś na kim jej zależy, aby jej nauczyciel zaszlachtował owieczkę. Myślała dość intensywnie, były w sumie dwie osoby które coś znaczyły w jej życiu. Ballantine i oczywiście Togami, z tym pierwszym jakoś kontakt się ograniczył ostatnimi czasy. Togami po prostu zniknął nagle bez słowa dwa lata temu, to ją bardzo zabolało, w końcu był jej najlepszym przyjacielem, nie ważne że rok starszym. Dawał jej korepetycje z kilku przedmiotów i spędzali razem prawie każdą przerwę w szkole. Próbowała sobie go wyobrazić, aż zadrżała delikatnie całym ciałem. Nie dopuszczała do siebie myśli że chłopak mógłby być martwy. Otworzyła oczka spoglądając na Ciro mieszanym spojrzeniem. - Wybacz Ciro.. - wyszeptała zaciskając mocniej dłoń na rękojeści. Zrobiła dwa chwiejne kroki w tył zaciskając mocniej szczękę i z lekko ugiętej lewej nogi wyskoczyła na niego. Zamachnęła się z całej siły. -..nie mam w sobie gniewu.. - szepnęła doskakując do niego obracając ciało od prawej po lewą stronę o kilka stopni. Tak że wyprowadzała cios całym ciałem, z bioder i z nóg. Mięśnie rąk napięte do granic. -.. moją motywacją jest coś zupełnie innego..! - barwa głosu się zmieniła, nie dało się wyczuć złości, ale dziwny chłód. Coś było jego powodem, ale przecież za cholerę mu tego nie wyjaśni. "Dam z siebie wszystko.. nie w taki sposób w jaki Ty sobie tego życzysz.. zrobię to po swojemu.. I tak byś nie zrozumiał.. Nie ma sensu się nad tym rozwodzić.. to ten mrok.. ten chłód.. ten sadyzm.. istne szaleństwo.. Tak! To jest to! Moją motywacją jesteś Ty Eltyar!" Myśli płynęły gdy aura zaczęła się zmieniać. Oczy zmatowiały delikatnie wskazując na pełne skupienie. Może być pewien że wepchnie w ten atak całą swoją duszę i serce. Może nie wyglądała, ale doskonale wiedziała czego chce. Taka mała niepozorna nastolatka.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Co prawda miał nadzieje, że wszystko pójdzie po jego myśli, ale oczywiście parę rzeczy musiało się nie zgadzać. Zdążył się przyzwyczaić, że czasami jego rozkazy zostały przeinaczane i Angel interpretowała je na swój własny niezależny sposób. O tyle dobrze, że chociaż wszystko mniej więcej miało takie same skutki jak jego zachcianki. Miała przybrać na sile i znaleźć swój cel. Jej główną myśl przewodnią, która poprawi ją w stronę potęgi. Miała przekroczyć pierwsze bariery własnej psychiki i ciała. Im szybciej to się stanie tym lepiej dla niej. Będzie mogła już tylko stawać się lepsza. Ludzie nie mają ogranicznika. Mogą rozwijać się w nieskończoność. W pewnym momencie będzie to zastój, ale można go obejść. Zmusić swoje ciało do przystosowania się i ewolucji. Wszystko siedzi w psychice. Jeżeli jej główny ośrodek zostanie odblokowany to będzie mogła w końcu dostąpić zaszczytu prawdziwego treningu. Na razie ten trening miał po prostu doprowadzić ją do granic możliwości. Teraz miała je przełamać i pójść dalej. Stać się lepszą istotą niż jest teraz. To jest naprawdę proste, ale trzeba mieć zaparcie. Znaleźć swój własny cel. Trzymać się go - już do końca. Jeżeli go utracisz to znajdź kolejny, który będzie Cię motywował jeszcze bardziej. Prosta zasada. Dopóki masz o co walczyć to będziesz stawał się tylko silniejszy. Zemsta, chęć obrony innej osoby, próba przewyższenia. To wszystko czynniki, które motywują człowieka i jego umysł do rozwoju. Angel może jeszcze tego nie dostrzegła, ale w tym momencie wyciągnęła ze swojego ciała więcej niż powinna móc. Jej nauczyciel był zadowolony, ale starał się tego nie pokazywać. Nie mógł teraz tego zepsuć. Nie miała w sobie gniewu, ale znalazła coś innego. Coś równie silnego. Doskonale. Kiedy wyskoczyła do niego obserwował jej ruchy swoimi krwistymi oczyma. Każdy jej ruch został zarejestrowany. Kiedy widział, że przymierza się do potężnego ciosu od razu wycofał się jedną nogą i wymierzył cięcie z góry prosto w jej ostrze. Zaatakowała go całym ciałem, a on blokował to tylko siłą własnego ramienia. Spodziewał się co prawda trochę słabszego ciosu przez co przy blokowaniu trochę jego ręka drżała i jej cios mógłby go trafić. Wziął głęboki wdech i dostosował swoją siłę do jej cięcia. Wyrównał odległość i sam w końcu zaczął napierać. Odskoczył do tyłu i uśmiechnął się lekko.
- Powinnaś przeżyć rytuał. - Powiedział to spokojnie i zaciągnął się papierosem. W sumie jakby nie patrzeć on ciągle palił od czasu przerwy. On co prawda przeżył rytuał mając 12 lat, ale wtedy już trenował, a jego wrodzony sadyzm pozwolił mu przeżyć. Wytrzymałość psychiczna i fizyczna. To jest to co liczy się najbardziej. - Jesteś starsza niż kiedy ja próbowałem, więc powinno się udać. Ale najpierw... - Zaczął mówić, ale nie dane było mu dokończyć. Ustawił się w pozycji bojowej. Teraz to on chciał się zabawić. Pójść na całość. Bo dlaczego nie? Niech wie jaka naprawdę dzieli ich przepaść. - Zapamiętaj to uczucie które miałaś w sobie jeszcze chwilę temu. Broń się. Pokażę Ci różnicę między nami. Będę ciął od góry. Atak frontalny. - Powiedział to bardzo spokojnie, ale dał jej czas na przygotowanie się mentalne. On wziął głęboki wdech, a następnie wypuścił powietrze. Całkowita kontrola. Gdyby stracił nad sobą panowanie to by ją zabił, a on chce tylko ją uświadomić jak ich zdolności są od siebie oddalone. Zamknął na chwilę oczy, a kiedy je otworzył wydawały się puste. Tak jakby nie widział zupełnie nic. Zrobił pierwszy krok w jej stronę, a potem następny. Przyspieszał, aż w końcu rozpędził się do granic swoich możliwości. To była trochę przesada jak na taki trening, ale może to zmotywuje ją jeszcze bardziej? Kiedy znalazł się przy niej podniósł miecz i z całym impetem pociągnął go w dół. Włożył w to całą swoją siłę, ale miał na tyle kontroli by doskonale odmierzyć odległość między nimi. Kiedy ona po jego podpowiedziach zblokowała cios mogła poczuć jego przytłaczającą siłę. Jej drewniany miecz pękł w miejscu w którym ich "ostrza" się spotkały. Jej ciała nie trafił, ale mogła poczuć mocny podmuch wiatru spowodowany jego cięciem. Jego boken po uderzeniu w ziemię też się połamał. Jego oczy na powrót miały już normalny wyraz. Było widać, że powrócił. Spojrzał na ich drewniaki i swój opuścił na ziemię.
- Tak to właśnie wygląda. - Powiedział to tak jakby smutnym głosem. Zastanawiał się kiedy ona go dogoni? Kiedy będą mogli razem trenować nie powstrzymując się w ogóle? Czy to co zrobił zmotywuje ją tylko bardziej? Zaciągnął się papierosem, a potem ugasił go na ziemi.
                                         
Ciro
Szpiegmistrz
Ciro
Szpiegmistrz
 
 
 

GODNOŚĆ :
Ciro "Zirro" Eltyar


Powrót do góry Go down

Nie znalazła swojej motywacji w tej chwili, ale jakiś dobry rok temu kiedy się spotkali po raz pierwszy. Już wtedy jego mroczna aura ją do siebie przyciągała. Co było dość dziwne, takiego człowieka jak On się unika. Tak zrobiłaby zdecydowana większość, to był instynkt przetrwania. Widocznie jej instynkt wtedy szwankował. Zamiast strachu poczuła fascynację jego osobą. Ale czemu dopiero teraz przełamała swoją barierę? Proste! W końcu przyznała przed samą sobą to jak postrzegała starszego chłopaka. Było w nim coś czego nie miał nikt inny, coś co w niezrozumiały sposób jej się podobało. Może była ostro pojebana po prostu, ale to już zupełnie inna strona medalu. Skupmy się na teraźniejszości! Wyszedł jej na przeciw i zblokował jej cios swoim bokenem. Huk powstały w wyniku zderzenia się drewnianej broni rozszedł się echem po opuszczonym magazynie. To było coś czego się nawet ona nie spodziewała. Wpatrywała się w oczy łowcy bez mrugnięcia. Kątem oka dostrzegając delikatne drżenie, ba ona to czuła. Nie spuszczała z tonu, widząc jak Ciro wyrównuje poziom między nimi. Była wręcz zachwycona tym procesem. Każdy trening dawał jej tak wiele. W końcu odskoczyli od siebie na odpowiedni dystans. Wzięła głębszy wdech i wypuściła powoli powietrze ustami ani na chwilę nie spuszczając z niego wzroku. Łowca się uśmiechnął leciutko ale zauważalnie. Poruszył ustami wypowiadając zdanie którego się nie spodziewała. Aż serce mocniej zabiło z klatce piersiowej. "Czy On..?" zawahała się nieco w myślach. Może i sama by się uśmiechnęła ale była w zbyt wielkim szoku. To była pochwał! On ją pochwalił! CIRO wykrzesał z siebie słowa wiary we własną uczennicę! Była nadzieja że będą z niej ludzie. Ale walić to! Ten jego lekki uśmieszek, choć ledwo zauważalny i chwilowy to jednak znaczył więcej niż tysiąc słów. No bo przecież łajdak się rzadko szczerzył w jej obecności o ile w ogóle. - Skoro uważasz że jestem gotowa na ten rytuał.. to tak musi być.. - powiedziała stanowczym głosem. Ufała mu, powierzała swoje życie w jego ręce. Widząc jak ten się ustawia do ataku, sama stanęła w gotowości. Skinęła głową na jego wyjaśnienie. To uczucie które w niej było przed chwilą? Ono nadal tam było. Napięła mięśnie, obie dłonie zaciskając na rękojeści drewnianego miecza. Stawi mu czoło z radością wymalowaną na twarzy. W końcu nadszedł czas aby przekonać się jaka przepaść ich dzieli. Tego chciała od dłuższego czasu, ale dopiero teraz nastała ta wiekopomna chwila. Obserwowała każdy jego drobny gest, każdy ruch. Gotowa do zderzenia się z nim. No i się zderzyli. Trzask łamanego drewna rozniósł się po magazynie gdy Ciro złamał jej 'oręż' jednym cięciem. Oczy zrobiły się większe, czuła jego siłę w mgnieniu oka dostrzegła przepaść między nimi. Aż musiała się zaprzeć żeby jej nie odrzuciło. Połamana końcówka w dłoniach zadrżała, jak całe jej ciało. Można by pomyśleć że to strach, ale jedno przelotne zerknięcie na twarz Angel przekreślało te wnioski. Uśmiechała się delikatnie. Oczy błyszczały czymś dziwnym. Źrenice miała powiększone do tego stopnia że prawie nie było widać jadeitowej barwy tęczówek. - Niesamowite.. to było.. niesamowite.. - wyszeptała ledwo słyszalnym głosem wpatrując się w połamany miecz. Ogarnęła ją istna euforia widząc Ciro w akcji w całej okazałości. Jakie to musiałoby być zajebiste uczucie gdyby mogła z nim walczyć na tak wysokim poziomie. On już doskonale wiedział jak na nią zadziałać żeby poskutkowało. - Dam z siebie wszystko Ciro.. - powiedziała wpatrując się w jego twarz. Była gotowa przejść przez wszystko tylko po to aby mu osiągnąć swój cel. A co nim było? Już ona doskonale wiedziała co.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Miała szansę go dogonić? Może po rytuale ta przepaść między nimi stanie się trochę mniejsza. Nie miał pewności czy uda się jej go przeżyć, ale musieli zaryzykować. Nigdy nie ma się pewności, ale to nie zmienia faktu, że można wiele zyskać. Śmierć jest skutkiem ubocznym, ale co to za różnica. Jeżeli nie przeżyje tego to nie będzie sensu by musiała kontynuować szkolenie. Nie potrzebuje żadnej uczennicy, która nie jest w stanie przeżyć rytuału, który sprawdza jej prawdziwy potencjał. Powinna przejść go znacznie wcześniej, ale nie znał jej jeszcze wtedy. Niestety spotkali się za późno. Kto wie, może wtedy nie byłaby taka interesująca? Teraz miała do tego predyspozycje, a jak była młodsza mogła być typową dziewczynką, która w ogóle się nie nadaje do niczego. To były jego spekulacje, ale nie miał co do tego pewności. On zaczął bardzo młodo i dobrze na tym wyszedł. Co prawda miał zniszczona psychikę, ale to nie miało znaczenia. Niczego nie żałował. Stracił całą rodzinę, ale czy to miało znaczenie? Była pod wrażeniem tego co zrobił, ale to tak naprawdę nie było nic specjalnego. On ze swoim mieczem dopiero potrafił robić magię. Powinien wrócić do aktywnego trenowania. Może Nyanmaru zgodzi się na trening? Przywódczyni spuściłaby mu niezłe manto, ale starałby się z całych sił. Pewnie znowu skończyłby w skrzydle szpitalnym, ale warto było. Z każdej lekcji wyciągał naukę. Ona była od niego znacznie szybsza. Nadążał wzrokiem, ale jego ciało nie reagowało tak jakby tego chciał.
- Trening uważam za skończony. - Powiedział to bardzo spokojnie i rozmasował nadgarstek. To uderzenie trochę go jednak zabolało. Nie spodziewał się, że rozwali dwa miecze. Uderzenie swoim mieczem w ziemię sprawił, że przez rękę przeszła mu fala uderzeniowa. Przejście jej po jego ciele spowodowało skurcz ręki w wyniku przejścia sygnału bodźcowego do mózgu. Ręka sama się napięła, a to spowodowało dalsze obrażenia. Będzie musiał nad sobą jeszcze sporo popracować. To nie będzie takie proste, ale ma co do tego motywację.
- Za parę tygodni będziesz już gotowa do rytuału. - Mruknął pod nosem i ubrał swój płaszcz. Wyciągnął fajkę i zapalił ją. Zaciągnął się dymem i wypuścił go dosyć szybko. - Do tego czasu się pewnie nie spotkamy. Nabierz cierpliwości i potrenuj psychikę. - To powiedział poważnie, bo musiała być do tego gotowa. Zbierał się powoli, a kiedy już doszło co do tego to zniknął jak zawsze. Pożegnał się z nią machnięciem dłoni i to było tyle.


__________________________________________________

Minęło parę miesięcy, a dziewczyna przeszła już rytuał. Widział cały proces i był pod wrażeniem, że sobie poradziła. Miał co do tego obawy, ale udało się - jego uczennica była już Łowcą. Musiała teraz przyzwyczaić się do nowego ciała. Nie zna jeszcze jego możliwości, ale to będzie musiało w końcu nastąpić. Jego obecność nie była tolerowana przez większość Łowców, ale przebywał tutaj ze względu na nią. Mieli trenować tak by mogła rozwinąć się całkowicie. Musiała wiedzieć na co ją teraz stać. Wielu z nich zaczepiała go lub prowokowała bójkę i za każdym razem ją dostawali. Paru z nich zginęło, a przywódczyni przymrużyła na to oko, ale nie zapomniała o zjebce. Bycie indywidualistą pomagało, ale jednocześnie szkodziło. Nie żeby mógł się przejmować opinią innych. Wszyscy traktowali go jak gówno i wielu chętnie widziałoby go martwego, ale dla niego to nie miało żadnego znaczenia. Angel mogła dostrzec to zachowanie i jak to traktował. Dopóki nikt nie wyciągał przeciwko niemu broni lub nie okazywał agresji to nie przejmował się niczym. Teraz szedł w stronę jej kwatery, a po drodze widział parę znajomych twarzy. W między czasie chwilę z nimi porozmawiał i w końcu był u niej. Zapukał i wszedł bez potwierdzenia.
- Zbieraj się. - Prosty rozkaz, a znaczył tak wiele.
                                         
Ciro
Szpiegmistrz
Ciro
Szpiegmistrz
 
 
 

GODNOŚĆ :
Ciro "Zirro" Eltyar


Powrót do góry Go down

Teraz mogła mu skinąć głową z lekkim uśmieszkiem na wzmiankę o zakończonym treningu. Piszczele nadal bolały po trzepnięciu drewnem o nie, ale w końcu byłą usatysfakcjonowana. Widziała przepaść, która ich dzieliła. "I tak nie pokazał wszystkiego.. Jestem tego pewna.." przeszło jej jedynie przez myśl po jego małym pokazie. Obserwowała go uważnie i kiwnęła kolejny raz główką na wzmiankę o rytuale. Skoro on go przeszedł to i jej się uda. Nie było opcji żeby zawiodła chłopaka. Da z siebie wszystko a nawet więcej niż zawsze. Machnęła lekko dłonią w odpowiedzi na gest pożegnania. Oparła się o jeden z metalowych filarów i zjechała po nim w dół. W końcu będąc sama odsapnęła i zaczęła rozcierać obolałe nogi. Czuła jak mięśnie drżały już po zejściu adrenaliny z jej ciała. Nawet palce u rąk nieco dygotały gdy na nie spoglądała. Jadeit się ładnie rozjarzył ewidentnie wskazując na determinację. Na twarzy pojawił się radosny uśmieszek. Zaśmiała się cicho czując rozchodzące się ciepło po całym ciele. Przyłożyła dłoń do czoła, wplatając koniuszki palców w białe słowy. Druga dłoń spoczęła na piersi, czuła jak serce było znacznie mocniej, znacznie szybciej niż normalnie. "Parę tygodni.. heh.. jasne Ciro.. nie zawiodę Cię.." przeszło jej przez myśl gdy spojrzenie padło na połamany drewniany miecz chłopaka.

*** Dwa tygodnie później***

Od kilku dni magazyn w którym trenowali zaczął się zmieniać, a raczej jego wnętrze się nieco wzbogaciło. Z metalowego słupa pod sufitem zwisały dwa łańcuchy obok siebie. W innym miejscu gruby, masywny sznur z supłami w regularnym odstępie. Skrzynie porozstawiane po całym magazynie w mniejszych i większych odstępach. Angel przygotowała sobie istny tor przeszkód do ćwiczeń akrobatycznych. I tak jak kazał Ciro, podwoiła trening siłowy. Najpierw rozgrzewka dla rozciągnięcia ścięgien i rozluźnienia mięśni. Złapała się sznura i uginając nóżki w kolanach w taki sposób, że piętami dotykała pośladków, zaczęła się wspinać po sznurze w górę. "Będę silniejsza.. zobaczysz.." przeszło jej przez myśl gdy wspięła się na sam szczyt używając ciężaru własnego ciała jako ogranicznika. Złapała się belki i zwinnymi ruchami oplotła się nóżkami wokół niej. Po chwili już zwisała do góry nogami z dłońmi splecionymi na karku. I robiła skłony czołem dotykając ud z perfidnym uśmieszkiem wymalowanym na ustach...

*** Cztery tygodnie od ostatniego spotkania***

Noc. Obrzeża miasta. Białowłosa właśnie się przygotowywała do kolejnego biegu. Obciążniki na nadgarstkach i kostkach już dawno ulokowane. Własna masa i grawitacja już nie wystarczały, może przeginała czasami. Ale robiła to co musiała zrobić. Miała wrażenie że nie widziała Eltyara całą wieczność a to sprawiało że jeszcze bardziej się starała. Musiała być gotowa na rytuał, nie wiedziała kiedy będzie go przechodzić, ale wiedziała jedno. Porażka nie wchodziła w grę. "Muszę być gotowa w każdej chwili, muszę polegać na sobie.." Kolejna myśl gdy związywała włosy w ciasnego kucyka. Ruszyła przed siebie..

***Wiekopomna Chwila.. Teraz albo Nigdy..***

Stała pod metalowymi drzwiami w kwaterze łowców czekając na nadchodzący rytuał. Nie miała nawet pojęcia jak on będzie wyglądał. Ciro nic nie powiedział jej na ten temat. "To kolejna próba.. chce pewnie wiedzieć czy nie spanikuję.. pfff.. jak by jeszcze tego nie wiedział.." przeszło jej przez myśl. Zerknęła kątem oka na masywniejszego typa pod ścianą który trzymał ja na przysłowiowej muszce. W końcu mogła się rozmyślić i chcieć uciec. Po nowych pewnie można się wszystkiego spodziewać. - Hej mała.. mówili Ci że większość wynoszą z tego pomieszczenia w worku? Tam cukierków nie rozdają.. to rytuał dla prawdziwych twardzieli..- wyszczerzył się wrednie i dość wymownie przejechał koniuszkiem kciuka po szyi od lewej do prawej strony. - Skoro ty tu stoisz.. to aż tak ciężko nie może być.. - uśmiechnęła się przesłodko w jego stronę obserwując jak typ zaciska szczękę i marszczy nasadę nosa niezadowolony z jej odpowiedzi. Oderwał się od ściany idąc w jej stronę i stojąc przed nią przyjebał otwartą dłonią w ścianę tuż przy jej głowie wwiercając się czerwonymi ślepiami w jej zielone. O dziwo nie mrugnęła nawet. Znała o wiele niebezpieczniejszego osobnika od niego i się go nie bała. Wpatrywali się w siebie przez chwilę, ani jedno ani drugie nie chciało odpuścić. Nawet szarpnięcie się metalowych drzwi nie przerwało ich małego pojedynku. Aż dziewczyna usłyszała swoje imię, dopiero prychnęła bezczelnie i zrobiła zwód w bok wchodząc do pomieszczenia. Pierwsze co zarejestrowało jej spojrzenie to jakiś metalowy stół z pasami do krępowania ciała. Podeszła do niego bez szemrania i przypadła się plecami do zimnego metalu. Dopiero wtedy dostrzegła stojącego pod ścianą Łowcę. "Ciro.." przeszło jej przez myśl. Mięśnie drgnęły gdy obcy facet w kitlu zaczął przypinać jej ręce, nogi i tułów skórzanymi, masywnymi pasami. Wzięła głęboki wdech czując jak serce bije co raz mocniej w klatce piersiowej. W sumie nie wiedziała co ją czeka, fascynacja brała nad nią górę. Obserwowała jak przeprowadzający rytuał mężczyzna podchodzi do niej z jakimś małym słoiczkiem w którym miał jakiegoś robaczka. Uniosła brew zastanawiając się na czym to będzie polegać. "Eee.. że mam to zjeść czy co?" przeszło jej przez myśl gdy jadeitowe ślepka wpatrywały się w niegroźne małe stworzonko. Takie niepozorne. - Nie mogę ci podać znieczulenia.. będzie kurewsko boleć.. nie ma gwarancji że przeżyjesz.. jeszcze możesz odmówić.. - usłyszała głos mężczyzny w kitlu. - Skoro musi.. to niech boli.. nie planuję umierać w trakcie.. - powiedziała uśmiechając się bezczelnie. "O nie.. nie cofnę się przed niczym.. Zrównam się z Tobą Ciro.. szybciej niż myślisz.. Nie próbujcie mnie przekreślać tylko dlatego że jestem kobietą.. jeszcze wam pokarzę.." przeszło jej przez myśl. Skinęła głową na znak że jest gotowa na rytuał. Obserwowała jak słoiczek zostaje otwarty i szczypcami wyjęty z środka robaczek zostaje przyłożony do wewnętrznej strony jej nadgarstka. Poczuła ukłucie, kolejna, następne. Zacisnęła szczękę mocniej, wpatrując się w małego 'nieszkodliwego' skurwiela, który zaczął się wwiercać w jej ciało. Mięśnie same się spięły, czuła jak całe ciało zaczyna jej drżeć. Irytujący, nie do porównania z niczym innym ból zaczął się rozchodzić od miejsca wwiercania się robala w jej skórę, promieniując na całe ciało. Receptory czucia zaczęły wariować, wkrótce pojawiły się pierwsze syki wydobywające się z zaciśniętej szczęki Angel. Zacisnęła pięści aż kostki zbielały, wbijała pazurki w wewnętrzną stronę dłoni chcąc się skupić na czymś innym. "KURWA!!! JA PIERDOLĘ!!! NIE... Kurwa nie będę się drzeć.. Nie przy NIM.." próbowała z całej siły jakoś wytrwać. Trzepnęła tyłem głowy o metalowy stół do którego była przykuta. Szarpnęła się całym ciałem zaciskając mocniej powieki. Drobne pojedyncze kropelki krwi kapały z jej zaciśniętych do granic dłoni. W głowie pulsowało, serce waliło tak szybko i tak mocno jak by miało zaraz się wyrwać z jej klatki, wyłamać żebra. Warknęła głośniej, szarpała się co jakiś czas, mięśnie same się napinały, czuła jak rozpala ją od środka, zimny pot zaczął cieknąć po skroniach. Pojawiły się dreszcze, miała ochotę się wydrzeć na cały regulator. Rozwarła usta, wyginając się w lekki łuk na tyle na ile pasy jej pozwalały. Ale okrzyku nie było, zupełnie jak by była niema. Wciągnęła więcej powietrza w płuca i zawarczała zaciskając ponownie szczękę. Jebnęła głową o blat ponownie, czując jak ostre łupanie w skroniach odbiera jej zdolność logicznego myślenia. Dyszała ciężko, klatka unosiła się i opadała co raz szybciej. Przed oczami pojawiły się mroczki "Aaaaaaa... to.. to nie może być.. to nie jest koniec.. nie zgadzam się kurwa na to!!" Odwróciła głowę całkiem w bok, ledwie podnosząc powieki, pojawił się światłowstręt. Rozmazanym wzrokiem natrafiła na zimną, obojętną twarz Eltyar'a i aż chciała szarpnęła się całym ciałem. - To.. to nie koniec... słyszysz mnie.. Ciro.. niech mnie szlag trafi.. ale się kurwa nie poddamaaaaaaaam!!! - dukając z początku zakończyła swój wywód rozjuszonym warknięciem. Zacisnęła powieki walcząc z tym co jej ciało teraz przechodziło. Jedyna myśl jaka jeszcze ją trzymała i pozwalała przeć do przodu, walczyć o życie. Oczywiście że to był jej nauczyciel we własnej osobie. Byłą tam w sumie w większej mierze dla niego. Obiecał że będzie lepsza, że jej ciało się wzmocni. Wierzyła w niego. Wierzyła w siebie dzięki niemu. Postanowiła sobie że nie ważne jak bolesne to będzie, nie będzie się drzeć! Pokaże mu z czego jest zrobiona! Pokaże żeby nie żałował że właśnie ją wybrał na swoją uczennicę! Ale nie ważne jak bardzo walczyła z bólem, zmysły szalały. Czuła jak całe ciało jest rozrywane od środka, wysoka temperatura rozrywała ją od środka. Umysł szalał, jedynie wizja jednej, jedynej osoby trzymała ją jeszcze na krawędzi przepaści. Ciało w końcu nie wytrzymało wysiłku jakiemu zostało poddane. Po pomieszczeniu w końcu rozległ się głośny krzyk. Ucieleśnienie agonii w jakiej trwała Angel. Zaraz po tym pojawił się mrok. Czuła jak ciało drętwieje, jak traci czucie we wszystkich kończynach, głowa zrobiła się na tyle ciężka że opadła bezwładnie. Powieki się rozchyliły delikatnie, rozmazany obraz w postaci łowcy był ostatnią rzeczą jaką dostrzegła przed pogrążeniem się w kompletnym mroku...

***Nowy początek..***

Minęło kilka dni od kiedy zapadła w kompletny mrok. Ciało wystawione na takli wysiłek i zachodzące mutacje w ciele nadwyrężały jej ciało z chwili na chwilę. Jej ciało wybrało długi sen aby sobie poradzić z zachodzącymi zmianami w środku. Ale nie tylko ciało walczyło o przetrwanie, jej psychika wystawiona była na jeszcze cięższą próbę...

Ciche kroki pomieszane z pluśnięciami wody. Zupełnie jak by ktoś chodził po zalanej wodą podłodze. Mrok, wszędzie dookoła pustka, chłód i ciemność. Ale szła przed siebie, ani na chwilę się nie zatrzymując, wiedziała że musi iść. Czuła że jak stanie w miejscu to już nigdy nie będzie w stanie zrobić kolejnego kroku. Oczom w końcu pokazał się słup światła, aż przetarła zmęczone od tej ciągłej ciemności oczka. Teraz dostrzegła że ktoś stoi w tym miejscu, z dala od niej. Widziała go od tyłu. Krótkie czarne włosy, czarna opinająca się na umięśnionych plecach koszulka. Zarys barków i przedramion. Kolejny krok w stronę tej postaci. Następny. Znała Go aż za dobrze. To musiał być On. - Ciro.. - wyszeptała i oczy się zrobiły większe gdy postać zareagowała na ten cichy szept. Spojrzał przez ramię na nią. Krwistej barwy tęczówka i tez wredny sadystyczny uśmieszek na jego ustach. To był Eltyar! Znalazła go! Poczuła mocniejsze uderzenie w klatce piersiowej. Przyspieszyła kroku w jego stronę. Zaczęła biec, on stał przecież w miejscu. Nie ruszał się! Więc czemu dystans między nimi się nie zmniejszał?! - Ciro! Czekaj..! - krzyknęła wyciągając rękę w jego stronę gdy nagle zniknął sprzed jej oczek. Zatrzymała się niemalże natychmiast. - Nie zostawiaj mnie! - krzyknęła ponownie, jej słowa odbijały się echem po tym zapomnianym przez boga miejscu. Dyszała teraz już ciężej. - Nie zostawiaj mnie.. Ciro.. - wyszeptała bardziej do siebie niż do kogokolwiek innego. - Nie zatrzymuj się.. - usłyszała jego zimny głos za sobą ale kiedy się obróciła nikogo nie było za nią. Złapała się za głowę czując dziwne pulsowanie w skroniach. Wzięła głębszy wdech i ruszyła nogą w przód ale nie zrobiła żadnego kroku. Poczuła jak jej ciało zostało unieruchomione. Jedno zerknięcie w dół i dopiero teraz widziała że po pas tkwi w jakiejś smolistej cieczy. Szarpnęła się ale to nic nie dało. - Mówiłem Ci.. żebyś się nie zatrzymywała.. teraz już jest za późno.. już nie ma odwrotu.. miałaś iść przed siebie.. miałaś mieć cel dla którego będziesz żyła i rosła w siłę.. zawiodłem się na Tobie Angel.. sądziłem że znaczę dla ciebie więcej.. - jego słowa sprawiały że ból w skroniach jedynie się nasilał. - Bo znaczysz! Jesteś moim celem! - wykrzyczała sfrustrowana, ale im bardziej jej ciało się szarpało tym szybciej tonęła w gęstej, czarnej cieczy. - Doprawdy? Nie wygląda na to.. miałaś dać z siebie wszystko.. dobrze Ci szło.. no właśnie.. to już przeszłość.. - słyszała pogardę w jego głosie. Aż serce jej stanęło, czuła silny ucisk na klatce piersiowej. Jej ciało prawie całkowicie zostało pochłonięte, oddech przyspieszył. Zaczęła popadać w panikę. Nie widziała go ale jego słowa były tak prawdziwe, tak wyraźnie. Zupełnie jakby szeptał jej to do ucha stojąc za nią. - Nie.. to nie koniec! Słyszysz mnie Eltyar?! To nie jest koniec.. - szarpnęła się czując maź sięgającą już jej dolnej wargi. - Ohh.. więc mi to udowodnij.. pokaż że nie zmarnowałem na ciebie czasu.. pokaż że jesteś warta mojego nauczania.. - kolejne słowa uderzające w nią z impetem. Rozwarła usta ale już nic się z nich nie wydostało. Żaden odgłos. Ciągnięta powoli acz skutecznie pod powierzchnię smolistej cieczy. "Tak.. właśnie tak Ciro.. udowodnię Ci.. pokaże Ci.. to nie jest koniec.. to dopiero początek.." przeszło jej przez myśl. Czuła jak delikatne ciepło rozchodzi się po jej wnętrzu. Serce uderzyło o wiele mocniej niż poprzednio. Czuła jak mięśnie się zaczynają napinać, spętana mrokiem czuła jak zaczęła rozpierać ją energia od środka. Miała w sobie determinację, której nikt nie byłby w stanie złapać. "Dopóki mam Jego.. nie poddam się.. tak.. klęska nie wchodzi w grę.. będę brnąć przed siebie.. będę rosła w siłę aż się z nim zrównam.. ramię w ramię.. to jest mój cel.. pokażę mu.. ile dla mnie znaczy.. kiedyś nadejdzie dzień.. kiedy mu pokażę.. a do tego czasu.. czekaj na mnie.. wierz we mnie.. tak jak wierzyłeś do tej pory.." myśli skupiały się teraz wokół tej jedynej osoby która miała na nią największy wpływ. Tej osobie była wierna i tylko dzięki niemu była w stanie przełamywać kolejne bariery. W końcu z mroku zrodziła się nowa, silniejsza, lepsza Angel.

Ostry rozkaz z ust jej nauczyciela wyrwał ją z głębokiego snu. Ten to miał zajebiste wyczucie. Czujnik w dupie podpowiadał mu chyba że jego uczennica powinna się już w sumie wybudzić. Jebany prorok. Jasny blask jaki uderzył ją po otworzeniu powiek, zmusił biedną białowłosą do szybkiego zamknięcia na powrót oczek. Światłowstręt trochę był uciążliwy po przebudzeniu z kilkudniowego snu. Ale czuła się inaczej, choć jeszcze trochę odrętwiała. Uniosła lekko powiekę powoli przyzwyczajając się do panującego w jej pokoju oświetlenia. Nieci nieprzytomne spojrzenie skupiło się na łowcy stojącym w jej kwaterze. Leżała sobie na łóżku przez krótką chwilę i po niej zaczęła się unosić na łokciach. Układając się w pozycji siedzącej po turecku oparła dłonie na rozłożonych na boki kolanach. Patrzyła na niego, rejestrując każdy fragment jego ciała. Uśmiechnęła się po chwili bezczelnie. - Trening? - spytała nie kryjąc w głosie zadowolenia.
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Czego mógł od niej oczekiwać skoro dopiero niedawno została prawdziwym Łowcą? W sumie to niewiele mogli by sobie pomyśleć inni, ale to dopiero teraz zaczyna się najgorszy etap jej rozwoju. Skoro już dostała szybkiego power up'a to teraz może całkowicie pokazać jej brak jakiegokolwiek współczucia i walczyć ze wszystkim czym ma. Będzie widział różnicę w każdej kolejnej walce, a ona będzie miała wrażenie, że stoi w miejscu. Będzie przyspieszać i stawać się silniejsza. Kwestia mutacji? Po części. Dopiero zacznie odkrywać swoje prawdziwe możliwości. Musieli zacząć jak najszybciej. To miejsce przyprawiało go o mdłości. W mordzie miał już fajkę, która spokojnie palił. Spodziewała się go w ogóle? Jakby nie patrzeć dłuższy czas się nie widzieli. To było idealne dla jej chwilowego odpoczynku. Teraz musiała powoli, a raczej w sumie ... ekspresowo wrócić do formy. Koła zębate, które powinny ją napędzać zatrzymały się po rytuale i nie miały żadnego ujścia. Teraz musi dojść do totalnego wybuchu jej zebranej energii. On będzie mógł się rozerwać, a ona pozna co to znaczy być Łowcą. Może jeszcze nie dosłownie, bo do misji czy wypadów jej jeszcze daleko. Możliwe, że ją obudził, ale to dla niego nie miało żadnego znaczenia. Wszak musiała się przyzwyczaić też do wczesnego wstawania. On tutaj nie zamierzał przebywać za długo. Wolał przychodzić rano na treningi, a potem znikać w niewyjaśnionych okolicznościach. Nie był tutaj mile widziany i wcale nie chciał tutaj przebywać. Dopóki nie ma wezwania od przywódczyni to tutaj nie przychodzi. Ta mała jest wyjątkiem. Jest jego uczennicą i nie będzie jej zaniedbywał.
Zadała pytanie retoryczne, ale pozwolił sobie na nie odpowiedzieć.
- Zardzewiałaś. W końcu muszę Cię rozruszać. - Mruknął tylko niechętnie i skierował się w stronę wyjścia. Nadąży za nim? Powinna no nie? Kroczył powolnym krokiem po korytarzach mijając Łowców, którzy patrzyli na niego niechętnie. Miał ochotę splunąć na ziemię jak widział tę hołotę. Nic nie warte skurwysyny, które udają, że cokolwiek potrafią. Wprowadziłby selekcję naturalną gdyby mógł. Najsilniejsi zostają, a reszta wypierdalać. Niestety wola Nyanmaru jest święta, nawet dla niego. Co prawda lubił się pobić z innymi lub samemu wymierzać sprawiedliwość, ale wtedy Nyan domyślała się kto jest sprawcą. Właśnie wtedy znikał na najdłuższy czas. Całkowicie olewał obowiązki i zachowywał się jak prawdziwy indywidualista. Jeden z tych śmieci uderzył go z bara na co łowca zareagował prawie od razu. Zatrzymał się, ale nawet nie raczył odwrócić.
- Ty śmieciu. - Pełne złości krwiste oczy spojrzały na Łowcę, który był od niego o głowę większy i bardziej napakowany. " Zabije Cię " - pierwsza myśl, która pojawiła się w jego głowie. Położył dłoń na swojej katanie, na co jego "przeciwnik" od razu wyciągnął rewolwer i przystawił lufę prosto do czoła indywidualisty. Czy to cokolwiek zmieniało? Przewagę miał ten kto zacznie pierwszy. Wymieniali się przez chwilę spojrzeniami, a kiedy Ciro już miał ruszyć usłyszał ciche "nya". To nie wróżyło niczego dobrego. Napięły mu się wszystkie mięśnie, a jego instynkt od razu kazał mu przestać. Drugi Łowca miał taką samą reakcję. Sparaliżowani. Ona była blisko i to nawet bliżej niż myśleli. Jeżeli teraz obserwowała ich z cienia to oznaczało, że ten który zacznie umrze zanim zdąży cokolwiek zrobić. Ciro wziął głęboki wdech i się uspokoił. Olał go całkowicie i puścił rękojeść. Zaczął iść przed siebie w stronę sali treningowej. Jego plecy był mokre od zimnego potu. To jeden z niewielu czynników, który potrafił zatrzymać jego żądzę krwi. Przywódczyni zawsze potrafiła zadziałać w taki sposób by srał w majtki. Tylko raz się z nią zmierzył na serio. To nie był dobry pomysł. To ile musiał przeleżeć w szpitalu to jego. Nie potrafił jej drasnąć, a ona prawie go zabiła bez wahania mimo, że był jednym z lepszych jej ludzi. Weszli razem do sali, a on od razu zdjął płaszcz i rzucił go na bok. Musiał odreagować w jakiś sposób. Na nieszczęście świeżo upieczonej łowczyni była tutaj tylko ona.
- Zaczniemy od razu. Gdzieś tam z boku są miecze. Wybierz katanę, wakizashi, tanto... Na co tylko masz ochotę. - Powiedział to spokojnie i obserwował jej wybór. Stojak z bronią zawierał miecze z najwyższą lub dobrą jakością. Im lepszy miecz wybierze tym mniejszą litość jej okaże. Miał zamiar całkowicie olać temat tego co się stało w drodze. To nie był odpowiedni czas na tę rozmowę, ale jeżeli ją pociągnie to może jej odpowie na pytania. To wszystko zależało od jej wyboru.
                                         
Ciro
Szpiegmistrz
Ciro
Szpiegmistrz
 
 
 

GODNOŚĆ :
Ciro "Zirro" Eltyar


Powrót do góry Go down

Nie spodziewała się odpowiedzi na to pytanie. Raczej skinienia głową łowcy, ale skoro już postanowił się odezwać, skinęła głową ze zrozumieniem. Powoli zaczęła się zbierać z łóżka odkrywając koc pod którym leżała. Usiadła na krawędzi łóżka rozglądając się po pomieszczeniu. Więc to był jej kąt od teraz. Widocznie ktoś ją przeniósł do tego pomieszczenia gdy straciła przytomność podczas rytuału. Jej rzeczy, te w których przyszła leżały poskładane na krześle obok biurka. Jej skórzana kurtka i pozostałe przedmioty. Oparła się dłońmi o materac i podniosła się z trudem łapiąc równowagę. Prawie się przewróciła, łapiąc balans przy ścianie. "Jasna cholera.. cała odrętwiałam od tego leżenia.." przeszło jej jedynie przez myśl widząc jak Ciro wychodzi z pomieszczenia. Pomknęła spojrzeniem za nim i powoli ruszyła do wyjścia. Złapała jeszcze rękawiczki leżące na kurtce i powoli podpierając się o ścianę szła za swoim senseiem. Nieco z tyłu, dzieliło ich kilka dobrych kroków. Musiała się przyzwyczaić do swojego ulepszonego ciała. Czuła się dziwnie, miała wrażenie że serce bije o wiele mocniej niż wcześniej. Może to efekt mutacji a może po prostu jeszcze dochodziła do siebie po tym strasznym 'śnie' z którego została wybudzona. Zatrzymała się z chwilą gdy doszło do lekkiego zderzenia obu łowców. Dosłownie w mgnieniu oka scena z niepozornej zmieniła się w nieprzyjemną. Ciro z lufą przystawioną do głowy ale jednocześnie z dłonią na rękojeści miecza. Aż atmosfera zgęstniała. Widziała spojrzenia pełne pogardy i pełzającego niezdecydowania w oczach tych co robili za gapiów. Pierwszy raz widziała tyle nienawiści i cała skierowana w jej nauczyciela?! Zagryzła dolną wargę niezadowolona z tego jak wszyscy patrzyli na niego. Ciro był bohaterem! Był nie do zdarcia! Czuła jak zaczyna się coś w niej kłębić od środka. Ta cała niechęć do tych wszystkich wkoło za brak uznania dla jej mentora! O dziwo do rozlewu krwi nie doszło, obaj mężczyźni się wycofali w tym samym czasie. Odetchnęła z ulgą spoglądając na mięśniaka. Zarejestrowała to jak wyglądał obcy łowca. Każdy przeciwnik Eltyara będzie jej przeciwnikiem, to było pewne. Kiedy jej sensei ruszył przed siebie i ona ruszyła odpychając się od ściany zaczęła już powoli iść o swoich siłach. Kroczyła powoli za nim ani na chwilę nie odrywając spojrzenia z jego pleców. W końcu doszli na miejsce. Weszła za nim do sali treningowej i wsłuchała się jego głos rozglądając się po pomieszczeniu. Spojrzenie utkwiło na arsenale pod ścianą, było tam wszystko potrzebne do walki. Podeszła powoli wyciągając rękawiczki zza pasa. Czarne, skórzane z obciętymi palcami. Poprawiła włosy w ciasnego kucyka, tak aby nie przeszkadzały w starciu. Spojrzenie wertowało każdy przedmiot po kolei, wygrzebując zalety i wady. Przez chwilę wpatrywała się w dwa bliźniacze ostrza i spojrzała przez ramię na chłopaka. - Na co tylko mam ochotę mówisz.. - wyszeptała wracając wzrokiem do broni. Po czym zrobiła krok w stronę broni i złapała za katanę. Odwróciła się przodem do przeciwnika, trzymając za pochwę miecza. Prawa dłoń uchwyciła rękojeść. Jeszcze nie miała prawdziwej broni w starciu z nim. Ostatnie drewniane miecze połamali na spotkaniu przed rytuałem. A teraz miała możliwość zmierzenia się z nim prawdziwą bronią. Ostrze o ostrze, łowca z łowcą. Ale nie jak równy z równym! Na to było zdecydowanie za wcześnie. Wysunęła powoli ostrze z pochwy i odłożyła tą na bok. Uniosła broń nieco wyżej i wlepiła spojrzenie w metal. Serce zaczęło uderzać nieco mocniej w jej klatce piersiowej. Zamachnęła się mieczem, broń wydała charakterystyczny odgłos tnąc powietrze. - Idealna.. - powiedziała sama do siebie. Zaczęła iść w jego stronę chwiejnym krokiem machając kataną po skosach od góry ku dołowi. Niezdarnie i mało precyzyjnie. Mogło mu się to nie spodobać, wyglądało to jakby w życiu nie trzymała broni. Aż wstyd przyznać się że jest jego uczennicą po tak niezdarnych ruchach. Ale niech nikogo nie zmyli jej mała gra.. Ona tylko dostosowywała wagę ostrza do swojej obecnej siły. "Na jak wiele mi pozwolisz tym razem.. jak mocno będziesz ciął.. jak brutalnie sprowadzisz mnie do parteru Ciro..?" mówiła sama do siebie powolutku skracając dystans. "To nie ma znaczenia.. daj mi poczuć swoją potęgę.. bym wiedziała ile muszę z siebie dać.. chcę się z Tobą zrównać.. jesteś moim celem.. nie odpuszczę..!" ekscytacja rosła z każdą chwilą. Czerwone oczy wlepione w jego twarz ani na chwilę nie zeszły z celu. Aż zamachnęła się powoli w bok, tępą stronę katany oparła na swoim lewym barku, ostrzem skierowanym do zewnątrz. Poruszyła nieco lewym barkiem mierząc wagę ostrza tą częścią ciała. - Przyjemna w dotyku.. - mruknęła pod nosem i gwałtownym ruchem pociągnęła mieczem, błyskawicznie tnąc po skosie z głośniejszym świstem. Czubek ostrza zatrzymał się o parę centymetrów od podłoża. Od razu ujęła rękojeść w obie ręce i rzuciła się na łowcę. Szarża od frontu, i zamachnie się od dołu po skosie ku górze..
                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Dziewczyna zadawała się być bardzo pewna siebie. Jeszcze nie znała swoich możliwości, a już było widać kipiącą z niej chęć walki. To były właśnie te zmutowane geny. Łowcy tracą część emocji i stają się bardziej agresywni. Co prawda każdy z nich reaguje inaczej na przemianę, ale większość zaczyna rozumieć swoje zwierzęce instynkty. Żądza krwi pochłania każdego człowieka. W końcu przejmie kontrolę nad umysłem i nie będzie liczyło się nic poza mordowaniem. Walka to domena silnych osób. Dlaczego niektórzy cały czas szukają okazji do walki? Całkowicie podświadomie. Nie zdając sobie sprawy z niczego? Instynkt. Chcą walki by dać upust swoim emocjom. Udowodnić kto jest silniejszy. Być królem swojej okolicy. Istota, która jest w stanie podporządkować się instynktowi jest jeszcze bardziej niebezpieczna niż ktokolwiek inny. Ciro należał do takich jednostek. Potrafił panować nad swoim ciałem w stu procentach. Instynkt nim kierował. Zdawał się całkowicie na niego w trakcie walki. Lata doświadczenia nauczyły już go, że jego przeczucia sprawdzają się prawie w stu procentach. Ufał sobie. Ufał swojemu mieczowi. To było wszystko co czyniło z niego prawdziwego Łowcę.
Oczywiście cała ta sytuacja z poprzednim łowcą nie mogła obejść bez echa. Ludzie wiedzieli, że już tu jest. Na pewno przyjdą tutaj obejrzeć ich walkę lub szukać okazji by go sprowokować. Każda sytuacja jest dobra by wyprowadzić go z równowagi i dać powód przywódczyni by go wyrzucić z organizacji. Wiedział, że będą coś takiego planować, ale nie przejmował się niczym. Jest parę jednostek, których powinien się obawiać, ale to nic ważnego. Zajmie się wszystkimi jeśli będzie trzeba. Wiadomo, że Nyanmaru się wkurwi jak tylko coś zrobi dlatego będzie musiał się ulotnić na jakiś czas. Ale jak na razie miał inne zmartwienie. Dziewczyna wybierając katanę zachowywała się dziwnie. Nie potrafił przewidzieć co teraz zrobi. Jego krwiste oczy wbijały się w nią i analizowały każdy jej ruch. Zardzewiała całkowicie? A może popada w amok? Po raz pierwszy instynkt bierze górę nad rozumem? Nie potrafił tego do końca określić. Wziął głęboki wdech i wyciągnął miecz. Nie było sensu nad tym rozmyślać. Najważniejsza była teraz dobra zabawa. W pewnym momencie wykonała prawidłowe cięcie, które spowodowało, że przez jego ciało przeszedł impuls. "Nadchodzi". Wiedział dokładnie wszystko. Pierwsze ciecie, które wyprowadziła było zdecydowanie silniejsze niż te w magazynach. Ciro cofnął jedną nogę do tyłu i wyprowadził cięcie od góry do dołu. Idealna kontra. Kiedy ich ostrza się spotkały zaczęła się walka siłowa w której prowadził indywidualista. Na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Była znacznie silniejsza.
- Postaraj się trochę. Teraz możesz wycisnąć z siebie jeszcze więcej. - Powiedział i odskoczył do tyłu. Zwiększył dystans, ale od razu go skrócił i zaczął wyprowadzać szybkie i nieregularne ciosy. Zupełnie nie było tam żadnego schematu w wykonywanych ruchach ręką. Dostosował swoją prędkość do jej, ale w momencie jak stopniowo przyspieszała to i on nie dawał jej ani chwili odpoczynku. Musiała się rozgrzać porządnie od razu. Niech zabawa się zacznie.
                                         
Ciro
Szpiegmistrz
Ciro
Szpiegmistrz
 
 
 

GODNOŚĆ :
Ciro "Zirro" Eltyar


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Misje :: Retrospekcje :: Archiwum

Strona 4 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach