Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 6 z 11 Previous  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 9, 10, 11  Next

Go down

Pisanie 24.12.14 1:12  •  Sala balowa. - Page 6 Empty Re: Sala balowa.
- Dzięki - powiedziała do Marceliny, odpalając papierosa od świecy z najbliższego kandelabru. Nieoczekiwane słowa dziewczyny wzięła do siebie:
- Jakby co możemy spróbować wykończyć jego, mamy przewagę liczebną - rzuciła cicho, nie patrząc na Marcelinę. Jej wzrok skupił się na widowisku na środku. Zmarszczyła brwi. Przez moment przemknął jej przez głowę mały pomysł, ale odrzuciła go patrząc w stronę wytypowanego Kissao. Facet wyglądał na kogoś, kto potrafił sobie poradzić z bronią.

Przeszła się po sali, podchodząc do panikującej dziewczynki i rudowłosej kapłanki.
- Jeśli nadal jest naćpana to dużo nie pomożesz - stwierdziła obojętnie, patrząc na starania kobiety. - Chociaż zależy od tego, co brała. Wywróć jej kieszenie - ostatnie słowa brzmiały jak forma przejściowa między propozycją a poleceniem; zbyt miękkie na rozkaz, zbyt suche na prośbę.
- Może przeczytasz nam to na głos? - rzuciła do Tiago, patrząc zaintrygowana na kartkę, chociaż nie spodziewała się współpracy ze strony dziewczyny. Niezaangażowanym ruchem wciągnęła dym do płuc; lubiła to uczucie, ale w jej przypadku lepiej nie przesadzać z jakimikolwiek używkami... a już zwłaszcza z takimi, które powodują problemy z oddechem. Miała ich już stanowczo za dużo.

//Nadal Tiago.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.12.14 12:17  •  Sala balowa. - Page 6 Empty Re: Sala balowa.
Nie mogła patrzeć na kolejną egzekucję. Odwróciła wzrok, który niechybnie padł na ciało Blighta leżące nieopodal. Jak ta kukiełka, pomyślała, zaglądając w jego martwe oczy, po części skryte za okularami. Uśmiechnęła się mimowolnie pod nosem. Co jak co, ale Kościół miał więcej klasy jeśli chodzi o sprzątanie zwłok. I zdecydowanie o wiele lepiej je szanowali.
Aż dziw, że przy tych jakże nietypowych myślach, zdecydowała się także patrzeć na gospodarza. Miała nieodparte wrażenie, że przez chwilę się do niej uśmiechnął. Zmieszana, zerknęła także na Tiago, siedzącą teraz z karteczką w dłoni, a także na Lukę, która już się do nich zbliżała. Mocno zacisnęła wargi, nie do końca rozumiejąc co się dzieje. Gra powoli wymykała się z jej rąk.
- Może być naćpana, to dość typowe dla Desperacji, miła pani. Nie wiem tylko jak ma nam to pozwolić odkryć wilkołaka. Co więcej, dlaczego aż tak zainteresowałaś się tym dzieckiem?
Broniła, a może chciała zrozumieć? Zacisnęła oczy i potarła powieki, powodując kolorowe plamki przed oczami. Coś jej tu nie pasowało, a jeśli broniła nie tej osoby co trzeba? Ukradkiem zerknęła na Tiago. Po raz kolejny. Cholera, jej głowa dziś obracała się jak mały samochodzik.
- Co tam masz? Mogę zerknąć? - w sumie jak na taktowną kapłankę i opiekunkę przestraszonego dziecka, wcale aż tak taktowna nie była. Nie czekając na odpowiedź wyjęła z jej dłoni karteczkę, by szybko przebiec po jej treści wzrokiem.

Na razie Luka.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.12.14 15:14  •  Sala balowa. - Page 6 Empty Re: Sala balowa.
- JA GRUBA?! ODWOŁAJ TO, TY.. TY NICPONIU JEDEN! - odparła wojowniczo. Jeszcze chwila a rzuciłaby się na chłopaka jeszcze raz, ale tym razem z bojowym okrzykiem na ustach. Gdyby miała czas, to z pewnością namalowałaby sobie na twarzy jeszcze dwa paski pod oczami, koniecznie z błota czy innej gliny. A tak to tylko rąbnęła swoją ofiarę kapeluszem czarownicy, gdy ta pociągnęła ją za włosy.
Jednak poszła za znajomym z festiwalu. Co prawda mamrocząc pod nosem kwestie typu "nicpoń" czy "jeszcze Ci pokażę", ale poszła.
- Wcale się nie boję pająków. - wyburczała jeszcze, ale potem wysłuchała słów Nathaira. Szczerze mówiąc to dla niej to była dalej świetna zabawa, a krew była tylko efektem specjalnym. Tak samo jak te trupy. Nie widziała w tym nic złego, ale uznała, że się podzieli czymś ważnym z tym chłopakiem. To będzie jej taki kumpel od sekretów. Więc podniosła się i szepnęła mu coś na ucho. Tak cicho, że tylko on mógł to usłyszeć. Po chwili jednak przypomniała sobie o swoim ukochanym Ailenku, który właśnie zmierzał w ich stronę.
- AI! Jak dobrze, że Cię widzę, coś Ci powiem! - po czym również mu to wyszeptała do ucha, przy okazji się dość mocno rumieniąc. Bo to takie romanyczne przecież. No to teraz cała trójka wie coś, czego nie wiedzą inni. Tacy wtajemniczeni, a co. Blizka nadal nie wierzyła podróbce Ryana, że nic kotowatemu nie powie, więc wysłała mu mordercze spojrzenie o treści "Tylko spróbuj, a umrzesz". Właściwie to trudno jest odczytać wiadomość z oczu. Więc w sumie Nathair mógł uznać, że anielica mówi mu  "Tamte klopsiki rybne są moje, wara od nich" czy "Zjem Cię żywcem na kolację".  Dziewczyna nadal głosowała na Marcelinę, bo Ai mówił, że ona. A do tego to była przecież tylko zabawa, nie?

Marcelina
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.12.14 22:12  •  Sala balowa. - Page 6 Empty Re: Sala balowa.
To wszystko było coraz bardziej skomplikowane, było coraz więcej trupów, o które nikt się nawet nie troszczył. Myślała, że będzie mogła spokojnie przetrwać całą imprezę, tkwiąc w ramionach Taihen, jednak coraz więcej ludzi zaczęło się nią interesować. Najpierw ta dziewczyna, co popełniła pierwsze morderstwo, później nawet sam gospodarz... Jedyne, na co mogła się zdobyć, to spoglądanie po wszystkich zagubionym spojrzeniem. Przecież była niewinna, tak? W ogóle nie powinno jej tu być, chciała tylko się najeść, raz a porządnie... Gdyby wiedziała, że skończy się to śmiercią, w życiu by się tu nie pojawiła.
Spojrzała na karteczkę, a jej oczy rozszerzyły się z przerażenia. Nie miała pojęcia, dlaczego akurat ona dostała tę wiadomość, ale od razu pojęła ukryty przekaz. Zaproszenie należące do wilka leżało w jej dłoniach, wyciągnięte od jeszcze przed momentem ciepłej Karen, a zabawa trwała w najlepsze. O ile to w dalszym ciągu można było nazwać zabawą.
- Jest więcej, niż jeden wilkołak... - Wymamrotała w momencie, gdy Taihen wyciągnęła jej karteczkę z dłoni, by również zapoznać się z jej treścią. W tym właśnie momencie zaczęły do niej docierać też inne bodźce, jak również kolejne zarzuty odnośnie jej osoby.
Była naćpana, to fakt, choć dzięki temu była też w stanie normalnie funkcjonować, utrzymywać swoją męską połowę w ryzach. Głosy w jej głowie szalały i bez tego, karmione sprzecznymi uczuciami i wzorcami zachowania. Nie potrafiłaby ogarnąć tego wszystkiego, bez pomocy z zewnątrz, Dlatego nie rozumiała zarzutów nieznajomej. Szczególnie, że ona sama właśnie rozkosznie zaciągnęła się papierosem.
Nie czekając na jakąkolwiek reakcję na rewelacje na karteczce, złapała za swoją torebkę i jednym ruchem wysypała całą jej zawartość na podłogę, tuż przed stopami nieznajomej. Kosmetyki poturlały się po podłodze, pudełeczko z pudrem otworzyło się, rozsypując dookoła, błyszczyk potoczył się gdzieś w dal, razem z tuszem do rzęs. Na paczkę chusteczek spadło lusterko, dzięki czemu uniknęło rozbicia. Obok niego wylądowała też fajka i torebka z narkotykami, jednak zupełnie nie przejmowała się tym, że może przez to wplatać się w jakieś kłopoty. Ważne, że oczyści swoje imię, uwolni się od podejrzeń.
- Proszę. To wszystko, co mam. Zadowolona? - Rzuciła hardo, patrząc jej w oczy. Rozmazany płaczem makijaż tworzył groteskowe smugi na jej policzkach, jednak nagle w jej oczach nie było już miejsca na strach. Musiała za wszelką cenę bronić swojej niewinności. W końcu to nie ona była wilkiem, tak?
- Zresztą, Ty chyba jesteś ostatnią osobą, która powinna zwracać mi uwagę na to, co biorę. Sama właśnie palisz. Czy to na pewno czysty tytoń? - Spytała, wbijając w nią przenikliwe spojrzenie. Musiała przyznać, że się zdenerwowała. To jednak było lepsze niż tkwienie w permanentnym przerażeniu. Przynajmniej mogła działać. Mogła bronić swojej niewinności tak, jak potrafiła.

Luka
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.12.14 22:32  •  Sala balowa. - Page 6 Empty Re: Sala balowa.
- Może? Chyba żartujesz. Jest na pewno - machnęła ręką bez większego zainteresowania, a na jej twarzy odmalował się lekki uśmiech.
- Pomyśl o tym w ten sposób - rzuciła w stronę Taihen. - Jak na razie jedynymi umarłymi w okolicy są ci, którzy zostali wytypowani przez tłum. Zakładam, że wilkołak faktycznie jest na sali, ale... skąd mamy wiedzieć, że ma wrogie zamiary? Równie dobrze mógł wepchnąć się tu dla zabawy, bądź nie wiedząc, co robi i dokąd idzie. I tu wracamy do naszej koleżanki - wskazała na Tiago. Schyliła się po torebkę z narkotykami, po czym szybko przejrzała zawartość.
- Nie wierzę. Opium? Skąd ty to masz, myślałam że już lata temu dali sobie spokój z produkcją, przecież to ledwo opłacalne - w jej głosie kryło się szczere niedowierzanie.
- Ale przynajmniej reagujesz na otoczenie. To ułatwi sprawę. - Odrzuciła torebkę w stronę właścicielki. Słysząc oskarżycielskie słowa Tiago wybuchnęła śmiechem, odrzucając głowę do tyłu.

- Zależy jak na to spojrzeć - wykrztusiła z siebie wreszcie, próbując się uspokoić.
- Nie oceniam cię, ale ze wszystkich osób na sali mam do tego chyba największe prawo. Sześć lat na czysto - rzuciła z szerokim uśmiechem, przepełnionym dumą.
Podobało jej się, że dziewczyna nie przyjmowała ataku z biernością, nie rozwiało to jednak jej podejrzeń.

Nadal Tiago
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.12.14 12:46  •  Sala balowa. - Page 6 Empty Re: Sala balowa.
- Nawet jeśli wilkołak nie wie co robi, bądź, jak wspomniałaś, przyszedł tu dla zabawy, to równie dobrze możesz być nim ty. Albo tamta trójka, na którą nikt nie zwraca uwagi. - skinęła głową na Ailena, Nathaira i Blizarre, którzy nadal nie wdali się w dyskusję z innymi, oskarżającymi wszystkich dookoła. - Chciałaś się poczuć detektywem, oskarżającym przestraszone dzieci? Zatem dalej, Sherlocku. Wyjaw mi swoje argumenty, być może tym sposobem szybciej pozbędziemy się wilka.
Zielone ślepia wwiercały się w Lukę niemal intensywniej. Dobrze, że przynajmniej część włosów zakryła, ponieważ jej twarz zlałaby się w jedną plamę, okoloną czerwienią, z dwoma zielonymi punktami w czaszce. Wargi miała dziś dziwnie blade, lecz pełne, jakby zbyt długo je zagryzała. Chyba powoli zaczynała ją męczyć cała ta sytuacja. Sięgnęła po karteczkę Tiago i przeczytała. Fakt, było to zaproszenie na dla wilka. W takim razie jest ich więcej niż jeden? A może pałeczka zostaje przekazana za każdym razem gdy wilk polegnie, do momentu aż wszyscy na sali zginął z ręki drugiej osoby?
Pewnie nadal by się nad tym zastanawiała, gdyby nie fakt, że dziewczynka zaczęła rozrzucać zawartość swojej torebki po podłodze. Kosmetyki, fajka, opium. Zmarszczyła brwi, nienawidziła opiatów, lecz czy miała coś do powiedzenia? Jedynie przysłuchiwała się rozmowie, niewiele z niej rozumiejąc. Żadnych konkretnych wniosków nie potrafiła wyciągnąć. Luka najpierw oskarżała Tiago o ćpanie, a później, gdy już dowiodła, że miała rację, jedynie zaniosła się śmiechem. Doktor Jeckyll i Mr. Hyde, czy możliwe by pod wpływem to maleństwo zmieniało się w mordercę? Nie wiedziała i dlatego nadal czekała na argumenty ze strony Luki.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.12.14 19:06  •  Sala balowa. - Page 6 Empty Re: Sala balowa.
Nagle stała się celem ataków ze strony tych, którzy sami mogli mieć sobie coś do zarzucenia. Każdy chwytał się tego, czego mógł, by chronić się przed śmiercią, jednak dla Tiago to było niesprawiedliwe. Przecież nie ona stała za tymi mordami, a nagle to na nią spadły wszelkie podejrzenia. Wydawało się, że tylko Taihen wciąż stała po jej stronie. Tylko ona wciąż próbowała jej bronić, zrozumieć... Choć pewnie lepiej by było dla niej, gdyby jednak odpuściła. Po jej śmierci wszelkie podejrzenia spadną na nią, a Tiago za wszelką cenę chciała utrzymać ją przy życiu. Kobieta nie zasługiwała na śmierć. Zbyt mocno przypominała dziewczynie Eveline, by dopuściła do tego, by znów ją stracić.
Czuła się obnażona, gdy tak ujawniała swoje słabości, jednak wiedziała, że to było konieczne, by udowodnić swoją niewinność. Wbijając zdeterminowane spojrzenie w Lukę spodziewała się wszystkiego, tylko nie śmiechu. Od razu straciła resztki pewności siebie, a słowa dziewczyny jeszcze ją dobiły. Uświadomiły jej bowiem, jaka jest słaba. Czyżby od sześciu lat nie brała narkotyków? Czy to było w ogóle możliwe, by iść przez życie i ani razu nie mieć kontaktu z substancjami odurzającymi? I to reagowanie na otoczenie... Ona naprawdę uważała ją za jakąś niepoczytalną? Czy tylko dlatego chciała się jej pozbyć?
W głowie miała więcej pytań niż odpowiedzi i nie zapowiadało się, by w jakikolwiek sposób udało jej się rozwikłać te zagadki. Nie mając pojęcia, co powinna zrobić, padła na kolana, by pozbierać swoje klamoty. Drżącymi dłońmi chowała wszystko do torebki, nie przejmując się tym, że puder brudzi wnętrze kopertówki.
- Och, doprawdy cudownie... Chciałaś się pochwalić? Pokazać, że jesteś lepsza? I co niby chcesz tym osiągnąć, co? Chcesz zmusić mnie do przyznania się do winy? Okej! Proszę bardzo! - Warknęła, podnosząc się z ziemi. Czuła się okropnie, podle, tak, jak wiele lat wcześniej, zanim zaczęła uciekać się do damskich ciuszków. Znów była małym chłopcem, wyszydzanym przez wszystkich dookoła. Jej głos także nieznacznie się obniżył, gdy wypowiadała kolejne słowa.
- Ćpam, piję, puszczam się, jestem masochistą, ale nie mam nic wspólnego z tymi mordami, jasne? To nie ja jestem tym pieprzonym wilkiem!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.12.14 0:17  •  Sala balowa. - Page 6 Empty Re: Sala balowa.
Spojrzał z nieukrywanym politowaniem na anielicę. Pomimo całej tej roztaczającej irytacji i tego, że była taka wkurzająca, chłopak nie mógł ukrywać, że czuje do niej sympatię. Była czasami taka pocieszna... Zwłaszcza w tych swoich uczuciach. Oczywiście, że nie zamierzał odpuścić i przestać się z nią droczyć. To było zbyt zabawne, żeby zaniechać, chociaż w rzeczywistości nie zamierzał zdradzać Ailenowi prawdziwych uczuć dziewczęcia. Co jak co, ale z uczuć i miłości nie zamierzał żartować, choć sam nie wierzył w takowe zjawisko. Było dla niego czymś wyimaginowanym, przywiązaniem. Nic więcej.
Zerknął na nią ukradkiem, kiedy pociągnęła go bliżej siebie, z początku nieco zapierając się, dla czystej przekory. Wraz z jej słowami, oczy chłopaka rozszerzyły się jeszcze bardziej. Poważnie?
Ciekawe, czemu tylko ona dostała taką informację. Z drugiej zaś strony mogła najzwyczajniej w świecie ściemniać. Chociaż... patrząc na nią, to ciężko było uwierzyć, że kłamie. Nie, zdecydowanie nie. Nie należała do tego typu osób, które kłamią dla własnej wygody. Nathair skinął głową w geście, że zrozumiał, jednak wolał póki co wszelakie komentarze zostawić dla siebie.
Swoją drogą robiło się coraz dziwniej i najchętniej, to ulotniłby się. Tak po prostu. Ciekawe czy można opuścić zabawę w trakcie. Powoli zaczynał żałować, po co właściwie tutaj przyszedł. Zerknął na podchodzącego Ailena i skinął w jego stronę, w pytającym geście, czy dowiedział się czegoś ciekawego i znaczącego, chociaż pewnie kotowaty nie zamierzał mu nic powiedzieć. W każdym razie, Nathair nadal trzymał się swojego zdania, i głosował na to, że Marcelina jest wilkiem. Czy czym tam była.
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.12.14 0:53  •  Sala balowa. - Page 6 Empty Re: Sala balowa.
Całkowicie zignorowała Taihen. Kapłanka przestała ją na razie interesować, za to dziewczyna na podłodze zaczynała ciekawić ją coraz bardziej. Pochyliła się lekko, by ich oczy były na tym samym poziomie.
- Nie obchodzi mnie, co robisz - powiedziała, wydmuchując dym w stronę Tiago.
- Nie mam powodów się wywyższać, chociaż nie ukrywam, jestem dumna ze swoich dokonań. - Paradoksalnie, jej głos stał się milszy niż był wcześniej. - A przynajmniej części z nich.

- I chyba się nie zrozumiałyśmy. Ja nigdy nie powiedziałam, że jesteś zamieszana w morderstwa. Wręcz przeciwnie, jedyną osoba, która inicjowała tu jakiekolwiek mordy, był nasz gospodarz - chociaż mówiła z beztroską intonacją, jej słowa były na tyle ciche, by nikt poza Tiago i Taihen nie mógł ich usłyszeć.
- Nie uważam, żeby nasz intruz był agresywny. Jeszcze chyba nikogo nie zabił... A ja nie wierzę w rzeczy, których nie zobaczę.
- Natomiast jestem w stanie doskonale wyobrazić sobie kogoś, kto, kompletnie naćpany, nie do końca zdaje sobie sprawę gdzie idzie i czemu to robi. Wliczając w to przypadkowe wepchnięcie się na przyjęcie do psychola. - Było dość oczywiste, że nie ma zbyt wysokiego mniemania o gospodarzu.
- A czemu tak myślę? Wystarczająco wiele razy budziłam się w nieznanym miejscu, w nieznanym towarzystwie, z dużymi lukami - lekko uśmiechnęła się na dwuznaczność słowa - w pamięci. I ranami po bójkach - zakończyła ze śmiechem, mimo, że temat nie był ani trochę zabawny.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.01.15 10:05  •  Sala balowa. - Page 6 Empty Re: Sala balowa.
Oskarżony przez większość, ciemnowłosy mężczyzna okazał się być owcą. Teraz to szlachetny uspokajający pan był na muszce większości. Jego wytypowany przez Organizatora egzekutor stał bezczynnie, podczas gdy Luka, kapłanka i panienka w kapeluszu oskarżały się na przemian. Dwie na jedną. Wyrównana walka. Póki co, poza tą dziecinadą, jaką w tej chwili odprawiała niżej nieznana trójeczka czarownicy, ducha w prześcieradle i wampira, to one były głównym punktem zainteresowań na sali. Chyba ktoś za dobrze się tutaj bawi.
Później po sali zaszła wymiana nieco bardziej ostrych słów. Jak widać Marcelina też już nie dzierżyła tego potwora, stojącego bezpiecznie na balkonie. Doszło do niej, że Gospodarz bawi się w wojnę sprytnie nią kierując i wydając rozkazy, ale z odpowiedniej odległości. Ren ogarnęła zarazem wściekłość jak i bezsilność.
Marcelina schowała się gdzieś, a całe nieme towarzystwo wykruszało się powoli, ale skutecznie. Ren nawet dosłyszała się w tym tłumie dźwięku łamanych kości, ale przez odbijające się rykoszetem od ścian dźwięki trudno było jej zlokalizować źródło interesującej ją fali. Cóż, licho nie śpi, jak nasz rzeczony Wilkołak.
To, co działo się przy Luce, południcy i damie w kapeluszu - jak zaczęła ją roboczo nazywać - można było porównać do komedii. Luka zarzucała branie prochów, sama zaś syciła się dymem; kapeluszowa opróżniła swoją torebkę z przeróżnych malowideł i - co ciekawe - niejakiego opium, co nieco nastroszyło białą czuprynę turkusowookiej.
Istne szaleństwo, zwłaszcza, że pozostały na sali same twarde osobowości, które trudno będzie obalić. Jest jednak jedno wyjście. Wolała zrealizować je sama i nikogo nie prosić się o pożyczkę, ale póki znowu trwają napięte obrady, Kami wolała pozostawać nadal nieprzychylnym, niezrzeszonym obserwatorem. Jak przyjdzie co do czego, to wtedy będzie można głębiej na ten temat pomyśleć. Schowała nóż w kieszeń białej bluzy na brzuchu. Miała nadzieję, że tak jak zwykle nikt poza tymi frajerami ze szkoły nie zwraca na nią uwagi, tak i teraz nie zwrócił i nie zauważył, że przyszła tu z nożem. Ułożyła go w kieszeni w miarę w bezpiecznej pozycji i udawała, że z nożem nie przyszła.
Dalej okupowała swoje ciemne, śmierdzące starością i obdrapane tu i ówdzie, drewniane krzesło, z którego nie miała najmniejszej ochoty się ruszać.
Przyglądała się dalej całemu spektaklowi, gdzie w pewnym momencie rzeczona Dama w Kapeluszu otrzymała świstek papieru, wyglądający zupełnie jak zaproszenie. Szkoda, że nie dosłyszała, co mamrotała pod nosem Kapeluszowa.

Nadal Taihen Shi
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.01.15 13:18  •  Sala balowa. - Page 6 Empty Re: Sala balowa.
Westchnienie. Zdecydowanie miała już dość całej tej dyskusji, która prowadziła donikąd. Skrzyżowała nogi i poprawiła brzeg sukienki, który podsunął się do połowy uda. Przymknęła ślepia. Mogli nadal eliminować się wzajemnie, czekając aż Wilk się ujawni. Pytania nie skutkowały, nie było żądnej współpracy ze strony innych. Fakt, przecież nikt nie chciał zginąć, więc najpewniej nikt się nie przyzna. Nikt nie poświęci jednego żywota dla sześciu innych.
- Nie musiał robić tego intruz, służący wybierają i mordują jego imieniu. Osoba której szukamy jest jedynie owcą w wilczej skórze, bo tego wymaga owa, ahem, gra. Nie jest niebezpieczny, jest po prostu przepustką do dalszego życia.
Och, jakże mądra się poczuła. Gdyby jeszcze głowa jej tak nie bolała od tego nadmiernego myślenia. Po raz kolejny westchnęła, nabrała powietrza i powoli je wypuściła. Miała po prostu ochotę wstać i wyjść i szczerze dziwiła się czemu nikt jeszcze tego nie zrobił. Nikt nawet nie spróbował. Czy buntownik zginie? Być może. Podniosła się na nogi, ponownie analizując sytuację. Przyglądając się twarzom obecnych. Wiedziała, że białowłosa zjawa się w nią wpatrywała. Kapłanka odpowiedziała tym samym, kręcąc lekko głową. Być może zrozumie, że to nie ona była odpowiedzialna za te morderstwa. Marcelina się gdzieś ukryła w kącie, a tamta trójka nadal zajmowała się sobą. No cóż, przynajmniej bawili się lepiej od pozostałych.
Wyjście, tylko kilka kroków od niej. Po chwili jednak odwróciła się na pięcie, zmieniając kierunek swojej podróży. Podeszła do stołu z jadłem i sięgnęła po jedną z kanapeczek z łososiem. Uśmiechnęła się do siebie, wgryzając w wędzone, aromatyczne mięso. Co jak co, ale przynajmniej jedzenie mieli tu dobre.
Ciężko było jej spojrzeć na Lukę i Tiago. Na swój sposób je lubiła, jednak teraz nad nimi ciążył jej wybór. Jedną z nich obiecała chronić, druga zaś, w sumie ciężko było to wyjaśnić Taihen, ale była pewna, że kobieta wie coś więcej i nie chce się z nimi tym podzielić. Może warto jeszcze pozwolić jej żyć?

Ostatecznie Marcelina.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Sala balowa. - Page 6 Empty Re: Sala balowa.
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 6 z 11 Previous  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 9, 10, 11  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach