Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 5 z 12 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 10, 11, 12  Next

Go down

Pisanie 31.12.14 17:42  •  Zdradliwe tunele - Page 5 Empty Re: Zdradliwe tunele
Krzywiła się tylko, słysząc hałas, jaki robili inni. Zdążyła już zapomnieć, jak niezgrabni potrafili być Drug-oni. Chociaż w przypadku tej dwójki było to jeszcze wybaczalne - są młodzi, może się wyrobią.
- Co do...?! - zaczęła, gdy nagły ruch Anemii przerwał jej nasłuchiwanie, jednak w następnym momencie długa, lodowa włócznia przeleciała przez miejsce, gdzie wcześniej stała Luka. Może nie zabiłaby jej na miejscu, ale na pewno spowodowałaby poważne rany.
- Mają anioła - krzyknęła z niedowierzaniem, wyszarpując zza paska drugi nóż. Obrońcy kościoła już na pewno zdawali sobie sprawę z ich obecności, nie było potrzeby zachowywać dyskrecji.

Wskoczyła w cień drugiej odnogi korytarza, dając Philipowi czyste pole do strzału i wypatrując anioła. Musieli go zneutralizować jak najszybciej, zwłaszcza, jeśli był wyszkolony w ataku. A z tego popisu umiejętności, jaki widzieli, był.

//jak tylko Abigail i Hex pojawią się w zasięgu wzroku, Luka steleportuje się za ich plecy i będzie próbowała złapać Abigail za włosy. Możecie to uwzględnić w postach, jeśli chcecie od razu przejść do akcji.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.12.14 19:06  •  Zdradliwe tunele - Page 5 Empty Re: Zdradliwe tunele
- Okey. - Tak, bez nawet najdrobniejszego namysłu i chwili myślenia, odpowiedział twierdząco na jej marzenia, ale oczywiście - to nie tak że zgodziłby się bez powodu. Więc skoro on miesiąc w takim ubranku, to i ona miesiąc w lateksie. Komu by szybciej odbiło? Jemu, w wygodnym stroju pokojówki i kocich uszkach, czy jej, w obścisłym, lateksowym, obcierającym wdzianku? He. Co do służenia zaś - przywykł do niego, w końcu był, na swój sposób - kamerdynerem/służącym aniołów, więc jakby posłużył znów któremuś, jednak w tak specyficzny i ciekawy sposób - czemu by nie? Właśnie, czemu by nie. Dostrzegł jej rozmarzony wyraz twarzy, choć ciemność ogólna tunelu nie pozwalała mu zbytnio dostrzec jej kolorytu twarzy. Jakby się uprzeć - widać dobrze było tylko ich gały, bo miały dość jasne kolory. Hm... Dziwne. Towarzystwo Abigail tak dobrze na niego wpłynęło, że niemal zapomniał o tym, że ledwie tlące się płomyczki pochodni oddalone o siebie niemal kilometry na ścianach oświetlały im drogę. I może jakieś poświtujące kamyczki czasami.
Hm, dobrze, nie zrozumiał tego gestu z uderzeniem pięści o dłoń (biedna rybka w dłoniach), ale o tym shaa, bo przynajmniej dostał wytłumaczenie. Hm... Fakt, biorąc pod uwage to wytłumaczenie trzeba było przyznać, że to miejsce mogło być dość niebezpieczne. Nie zwrócił na to uwagi wcześniej, ale faktycznie ciężko było zachować równowagę, jeśli nie znało się ścieżki... A już godziny kręcenia się po korytarzach były w tym tylko pomocne. - Fakt, coś w tym jest. - Przyznał, kiwając głową ze zrozumieniem. Co do zbierania ludzi ze ściany to nie byłoby zbyt wielkim problemem, on by nawet chętnie to robił na swoje sposoby... Przy okazji poćwiczyłby gotowanie, choć tutaj mógłby to robić w sumie wszędzie. Ciężko o pożar w środku kamiennego kościoła, a o zaczadzenie dymem to już tym bardziej, biorąc pod uwagę że wszędzie są jakieś wyloty powietrze. To góra, nie murowany budynek, tsh.
On też lekko zmrużył gały na widok tego światełka, ale jakoś tak... Mimo iż trochę(trochę bardzo) lękał się mroku, to jednak... Coś go do niego ciągnie, wydaje się być przyjemniejszy i milszy niż światło. No i mniej w nim widać.
A co do rzeczy widzialnych, i wracając do rybki, zerknął nań. Zdziwiło go że jeszcze jest żywa, wytrzymała sztuka. Może jakiś mutant? Oj, pewnie tak. Na pytanie o źródło ognia podrapał się po tyle głowy, rzucając wzrokiem dookoła. - Odliczając parę tych pochodni tu i ówdzie, to nie. - Wzruszył barkami bezradnie, obserwując jak robi mini-basenik z lodu dla rybki. Widać że ta nie była w sumie taka zniechęcona do tego...
Hm... Czyżby jednak miał racje? Przyjął na moment rybkę, a widząc jak daleko poszybowała włócznia, aż zagwizdał z podziwem. - No, no, niez-.... - Zaciął się, słysząc jakieś okrzyki stamtąd. Czyli jednak widział kogoś! A to "mają anioła", niezbyt ciche, nie brzmiało zbyt dobrze. Hm... Oddał basenik z rybką Panience Abi, po czym sięgnął za plecy, wydobywając oba sztylety, jakimi zakręcił na palcach z uśmiechem. - Chyba tym razem miałem racje, nie? Chodź, Abi. Czym chata bogata, tym ich powitamy. Możesz użyć lodu do pogaszenia pochodni? Niech nie mają zbyt łatwo. - Stwierdził, kiwnięciem głową ponaglając dziewczynę, by poszła za nim. Pierwszy korytarz był długi, ale już po kilkunastu metrach zaczynał się wić i zakręcać, oraz rozwidlać. To tylko pomoc dla nich, prawda? A dla nich dodatkowy problem. Nie dość że nic nie widzą, to i nie wiedzą, którą drogę obrać, heh. Ruszył więc, wycofując się w tył, w miarę cicho stawiając stopy i licząc na Abi, by ta pogasiła im światełka. I tak pół- a nawet trzy/czwarte mrok tu panował, ale pełna ciemność będzie przyjemnym powitaniem, prawda? Chciał razem z Abi móc się schować w którymś rozwidleniu, lub za jakimś zakolem, czekając by najpierw sprawdzić jak sobie poradzą ze śliskim podłożem i ostrymi skałami. Jak będą uparcie iść dalej - wtedy może ich się przywita?

Nie martw się, Luko, najpierw ich złap w ten wzrok.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.12.14 21:23  •  Zdradliwe tunele - Page 5 Empty Re: Zdradliwe tunele
Nie trzeba mówić, jak bezcenna była jej mina, kiedy usłyszała "okej". Przez chwilę nie wiedziała nawet, czy to miało służyć jako zakończenie tematu, czy rzeczywistą zgodę. Abigail nawet musiała się na chwilę zastanowić, czy Hex jest na tyle zwariowany, aby się na to zgodzić. W sumie - był. Nie musiała poświęcać swojego mózgu przez więcej, niż pięć sekund. Czyli kiedyś będzie musiała to wyłudzić.
- To się już wkopałeś, Hex. Wypomnę Ci to kiedyś. Jak znajdę odpowiednią kieckę.
Oczywiście, miała na myśli taką, która dobrze wyeksponuje jego bardzo kobiece wdzięki. I będzie niewygodna. Jak ona ma latać w lateksie, do którego i tak się prędzej, czy później przyzwyczai, to i on musi chwilę pocierpieć. Tak. Z takim towarzyszem można iść na koniec świata i jeszcze dalej. Widząc to, że Hex nie ma jakiś buntów sądziła, że i on nie narzeka. To raczej widać, jak wymuszasz od siebie bycie miłym, powalonym i inne takie. Hex nie sprawiał takiego wrażenia, durp.
Biedna rybka, biedna... Ale nie tylko przez to, że jej nowy "właściciel" był krzykliwym jak cholera aniołem. Wcale. To nie tak, że trzymała ją z daleka od wody od kilku(nastu?) minut i chyba się nie spieszyła, aby to robić. Tylko ją ciągała po tym cholernym Kościele w górze. Co za małpa, nie? Obrońcy Praw Zwierząt by ją chyba zamordowali na miejscu, jeżeli zaliczyliby w ogóle tę rybkę do zwierząt, a nie zmutowanych potworów. Wracając do tego miejsca, które niewątpliwie nie było dla anielicy czymś dobrym... Tak, zbyt często się tutaj rozbijali. Ale to była na swój sposób defensywa Kościoła? Echo jak cholera, ślisko i łatwo się nadziać o ostrze końcówki - tak, osoba, która odpowiadała za miejscówkę spisała się na medal. Teraz tylko jakieś drzwi, okna i mamy sernik. Swoją drogą, skoro Hex miałby swoje sposoby na czyszczenie tego, to Abigail z wielką chęcią będzie mu je pilnować. Jakby się ktoś rozbił, to mu zaspamuje skrzynkę, grotę, życie i inne takie. Nie ma problemu.
No i dopiero teraz sobie przypomniała, że są tu pochodnie. Dlatego stworzyła troszkę więcej lodu i podeszła do jednej z nich, zabierając na chwilę rybkę od Hexa. Rybka chyba myślała, że ją zaraz ugotuje, ale niee, skąd, po chwili musiała się chyba zadowolić faktem, że kilka kropel wody na nią spadło. Wytworzony lód, który anielica trzymała niebezpiecznie blisko ognia roztopił się i sprawił, że rybka była o wiele bardziej zadowolona. Ciekawe, czy to działa zawsze, czy tylko wtedy, jak ona chce. Trzeba kiedyś sprawdzić i się upewnić. Po tym odłożyła swoją zdobycz do basenika, który nadal trzymał dżin.
W pewnym momencie omal nie podskoczyła, kiedy usłyszała krzyki. Cholera, czyżby wcześniejsze akcje Hexa nie były wymyślone? Kiedy otrzymała basenik od Hexa, Abigail na szybko oddaliła się do pierwszego, lepszego kąta, ścianki baseniku zrobiła o wiele większe, żeby ryba jej nie zwiała, a potem wróciła do dżina, który już sięgnął po broń. A ona jej nie miała, ups. Tupnęła jednak mocno lewą nogą w podłoże, starając się jednak ominąć nogi swoje i Hexa. Pewna część przed nimi została pokryta cienką warstwą lodu i już była chętna do powitania wrogów.
- Mam nadzieję, że to zadziała... Uważaj teraz pod nogi, zrobię w razie czego więcej ślizgawek. Dzięki temu będę mogła ich opóźnić. A jak zauważę, to nawet chwilowo unieruchomić, o. Nie dostań tylko żadnej choroby nerwowej, co? - zaczęła cicho. Po drodze przypomniało jej się, że wspominał coś o jakimś wariowaniu. Oby tym nie oberwał w czasie obrony. - Swoją drogą, mamy anioła... O nie, gdzie ta cholera? Nie, sorry, muszę się odstresować. Mowa o mnie, wiem. Aoo, widzisz i nie grzmisz. I już, już.
Spojrzała na pochodnie i wywołała jakieś spore kostki nad nimi. Topiąc się, poszły na płomyki, gasząc je. Chwilę to potrwało, bo niektóre uparte były, ale prośba dżina została spełniona. Po tym poszła oczywiście za nim, tak cicho, jak się dało.
- Rany, rany. Jak myślisz, kto to może być? - spytała po jakimś czasie, próbując przy okazji ogarnąć, gdzie teraz skręcili. Sama się może zgubić, jak nie uważa na drogę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.01.15 2:11  •  Zdradliwe tunele - Page 5 Empty Re: Zdradliwe tunele
Fakt, okrzyk Anemii nie był najlepszy, na pewno niedyskretny. Ale przynajmniej Luce nic się nie stało, a to, póki co, duży plus. Cała trójka była cała, żadne nie dostało jakiś solidnych obrażeń. Ból głowy ciągle nie ustępował, jednak stopniowo był on coraz lżejszy i mniej upierdliwy. Krew na skroni i wardze delikatnie skrzepła, cały czas czując jej smak. 
Wiedziała, że łatwo nie będzie. Wszyscy już to wiedzieli, widząc tę włócznię. A co jeśli te stworzenie nie jest same? Co, jeśli ich jest o wiele, wiele więcej? Być może sobie z tym poradzą, albo skończą źle. Nic dziwnego, kiedy Anemia przybrała bardziej bojową posturę ciała. Czuła delikatny chłód, a niewiele później nastała całkowita ciemność. Kolejne utrudnienia, jeszcze więcej zabawy. 
Mrużąc oczy, starając się zarazem przyzwyczaić do okrutnej ciemności, a i odsunęła się parę kroków od Philipa, aby mógł zrobić, co do niego należy, nie za bardzo również się chowając (jakby była jakąś przynętą), ta uniosła prawą rękę, a dłoń przyłożyła sobie do chłodnych warg. Wgryzła się prawie w sam środek dłoni, robiąc tym samym nieprzyjemną ranę. To samo zrobiła z drugą dłonią. Póki co, nie miała zamiaru iść tam jako pierwsza, ale była gotowa na wszelakie ewentualności. W jednej dłoni wytworzyła nawet kulę z krwi, którą w razie czego będzie mogła cisnąć prosto przed siebie. Jeśli trafi, wróg będzie w dość nieprzyjemnym stanie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.01.15 14:42  •  Zdradliwe tunele - Page 5 Empty Re: Zdradliwe tunele
Szybka jest, przebiegło mu przez głowę, kiedy Anemia przeciągnęła za szmaty Lukę ratując jej tyłek przez tym dziwnym prętem. Co to było? Jakaś włócznia czy inna dzida. Połyskiwała w świetle, jakby zrobiono ją z szkła, bądź lodu. To nie było ważne, liczył się tylko fakt, że tam w ciemności było coś.
I to coś najwidoczniej nie chciało mieć gości.

Starsza z najemniczek wypaliła coś o aniołach. Przez kilka pierwszych chwil, Phill nie kumał o co chodzi, tam skąd pochodził  nie było czegoś takiego, a nawet jeżeli nazywało się inaczej.
Włócznia nie leciała na wprost, coś nią manewrowało, to było jedyne wytłumaczenie tego, jak zamiast wbić się w ścianę przed nim, prawie sprzątnęło mu kumpelę.
Zacisnął zęby na końcówce papierosa, przez wpół zamknięte usta wycedził jeszcze.

My mamy tryb full-auto.

Przełączył bezpiecznik i poczekał aż dziewczyny zajmą pozycje.
Odskoczył od ściany, podrywając z ziemi pistolet i przykucnął na lewo od "przynęty"
Wtedy usłyszał pierwsze dźwięki. Kurwa, cholerne echo. Nie był grotołazem, ale swego czasu spędził pod ziemią sporo czasu. Kiedy błądzisz, całkiem po omacku po sieci niekończących się rur i tuneli uczysz czytać z fal odbitych, musisz inaczej umrzesz, a Phill nie lubił umierać. Nie potrafił rozpoznać poszczególnych słów czy nawet barwy głosów ale wiedział, że fala akustyczna przebyła kilka załamań, rozwidleń i co najmniej jedną prostą, od swojego źródła do ich uszu.

Następny czysty, nie wyjdą, musimy po nich iść. Piętnaście, maksymalnie dwadzieścia pięć metrów. Położę zaporowy, zmieńcie pozycje. Wyszeptał w kierunku ściany, by utrudnić przeciwnikowi określenie pozycji drużyny, tego jak głęboko są w tunelu, a przede wszystkim liczebności oddziału. Służba w siedemdziesiątce piątce nauczyła go jednego, im wróg mniej wie tym lepiej.

Prześlizgnął się obok Anemii, wskazując kiwnięciem głowy swój kierunek. Szedł na ugiętych nogach, stawiając najpierw pięty. Musiał zachowywać się cicho , a całe szczęście potrafił to robić. Mijając Lukę, dotknął jej ramienia, żeby dać znać o swojej obecności, na wypadek, gdyby szeptał zbyt cicho. Gdy upewnił się, że nawiązała z nim kontakt wzrokowy uniósł dłoń i pokazał zaciśniętą pięść, rozłożoną pięść oraz kierunek.

Przekaz był prosty: Zmieniam pozycję, za pięć sekund, tam.

Zagłębił się za wyłom i oparł o przeciwległą ścianę, tak by reszta mogła go jeszcze zobaczyć. Widział światło, nierówne, nikłe lecz ciepłe światło pochodni, którego łuna odbijała się w błyszczących od wilgoci ścianach. Potem zniknęło. Odliczył o siedmiu
i oddał cztero-sekundową serię wprost w ciemność. Miały dość czasu, żeby zerwać się i przebyć załom.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.01.15 22:59  •  Zdradliwe tunele - Page 5 Empty Re: Zdradliwe tunele
//Proponuję trochę zmienić kolejność postów. Niech Hex i Abigail przesuną się przede mnie, w ten sposób akcja stanie się przejrzystsza - ruchy kościelnych i Drug-on nie będą rozczłonkowane, tylko stworzą "bloki"//
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.01.15 1:24  •  Zdradliwe tunele - Page 5 Empty Re: Zdradliwe tunele
Dobry plan jak dla mnie.

- Przyjmę tylko w komplecie z uszkami i ogonkiem. - Rzucił z góry "ad" do tego, co go czeka. Jak już będzie musiał wyglądać jak będzie musiał - to niech wygląda już na tyle dobrze by i jemu się podobało, na? No. A że pewnie będzie mu cholernie niewygodnie w tym, to niech chociaż wygląd zastąpi wygodę i będzie git. Będzie git? Będzie git.
Oj no, mniejsza, rybka da radę. Kto wie, może nawet się przyda? Chociaż do czego by się mogła przydać niby... Hm, ciężko powiedzieć, ale może jakieś zastosowanie się znajdzie. I to nie tak że miałby swoje sposoby - on by pewnie zajmował się trochę zwłokami, a potem... Hm, w sumie może i by znalazł swoje sposoby. Ma pewien trik w rękawie, który być może tu wykorzysta jeśli będzie potrzeba. Na razie jednak...
Skupmy się, bo zaczyna być nieprzyjemnie. Może i Abigail nie miała żadnej broni, ale dwa nożyki Hexa też wiele nie dają, prawda? Więc ich jedynym atutem było to, że "znali", powiedzmy, teren. Jako tako. Rozpoznanie o czym mówią było raczej dość... Trudne, to też nie skupiał się na tym chwilowo. Dużo bardziej zajmował się nasłuchiwaniem kroków, gdyż po tym jak umknęli za ścianę tylko ich uszy pomagały w nasłuchiwaniu i odnajdywaniu ich przeciwników.
- Nie mogę nic obiecać... - Stwierdził szeptem, gdy tylko mieli jako taki moment przerwy. Tuż po tym szepcie mrok przecięła seria z szybkostrzelnej broni, która rozświetliła korytarz za nimi. Prawdopodobnie chciał tym sforsować ich do tego, by się nie wychylili. Hm... Do Kościoła jest jeszcze daleka i kręta droga, więc... Może można to wykorzystać na ich korzyść?
Na kolejne pytanie wzruszył barkami, wzdychając cicho. - Nie mam pojęcia... To może być każdy w praktyce. Lecz naszym obowiązkiem jest to miejsce obronić, no i przy okazji nie dajmy się zabić, prawda? - Odpowiedział, próbując skonstruować w swojej głowie jakiś plan działania. Skoro tamta osoba wykonała ten ostrzał, osłaniała przemieszczające się osoby lub osobę, co zaś oznaczało że jest więcej niż jedna. Tak na logikę. Co więcej? Wydawali się atakować z zaskoczenia, przynajmniej z prób, więc to nie jest jakiś atak "bo tak". To coś zaplanowanego, przemyślanego... Z tego co też zauważył, nie wydawali się mieć źródeł światła. Hm...
- Mam mały pomysł... Jak twoje zdolności w kreowaniu z lodu? Byłabyś zdolna do stworzenia, nawet dość prymitywnej formy człowieka z lodu? Wiem że to może być męczące - ale zmylimy w ten sposób wroga, zostawiając kopie "nas" z lodu. To na razie jedyne co mi przyszło do głowy... No i też ja mogę coś zrobić, licząc że może będą nie mieli farta. Chroń głowę. - Nie był pewien czy dobrze skontroluje to co chce zrobić... Ale musi chociaż spróbować. Nie można przecież tak po prostu patrzeć jak heretycy bezczeszczą Kościół, prawda? Stąd też, ostrożnie i cicho na ile się da, kucając, wychylił głowę zza węgła (ściągając przy tym kapelusz lewą dłonią i trzymając go ze sztyletem), po czym zwrócił swoje spojrzenie na kształty wszelakie. Ciemność... Ale nie o to chodziło. Zwrócił spojrzenie ku górze tunelu. Teraz tylko odpowiednio wykalkulować... Wycofał głowę odrobinę, by widzieć sam sufit a zarazem nie być na celowniku, po czym znów włożył kapelusz na głowę. To będzie męczące...
Ale to jedyna droga. Schował sztylet z lewej ręki za pas, po czym położył ją na odcinku skały przy nim i zamknął oczy, skupiając się. To nie będzie miłe... Ale musi to zrobić. Na szczęście - połączenie skał i te same minerały mu pomagały, przez co mógł przez te skały "przesunąć" to co kreuje w formie błotnistego koloru brei, która rozlała się po całym odcinku korytarza, a przynajmniej - jego suficie. Dość szybko na jego twarzy pojawiły się drobinki potu, a oddech tracił równość przez zmęczenie ciała ciągłym niewyspaniem. Zacisnął jednak lewą dłoń w pięść i skupił się, zmuszając "breję" na suficie do wytworzenia stalaktytowo-podobnych, kamiennych ostrzy, jakie po krótkiej chwili zaczęły się odrywać i spadać na całym, podłużnym odcinku korytarza. Były w dość szerokich odstępach od siebie, acz nie spadały równo i regularnie, a w różnych punktach, uderzając mocno, i prawdopodobnie morderczo gdyby zderzyły się z którymś z atakujących.
Szybko dłoń której używał była zarówno tą, którą się podpierał. Może nie tracił aż tak na sile, ale fakt jak silnie musiał to rozciągnąć był męczący dla niego. Pomocne było zasoby - przez fakt jak dużo jest tej skały tutaj, może jej używać jako katalizator swojej mocy i znacznie mniej się męczyć.

Kreacja - post pierwszy z trzech - losowo spadające z sufitu, kamienne stalaktyty, tak gwoli wyjaśnienia.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.01.15 12:55  •  Zdradliwe tunele - Page 5 Empty Re: Zdradliwe tunele
- To masz jak w banku, nie musisz się martwić. - anielica kiwnęła głową. Teraz sobie jednak pomyślała, że lepiej byłoby to zapisać, tak o, na wszelki wypadek. Mimo faktu, iż chciałaby coś takiego ujrzeć, to cholera wie, jak bardzo jej pamięć nie będzie chciała z nią współpracować. Dobrze, że nie zamoczyła książki. Wtedy właśnie pogrzebała w torbie i wyciągnęła jakiś ołówek, a następnie zapisała "Hex - "wygodna", różowa kiecka dla pokojóweczki. Kocie uszka i ogonek gratis" gdziekolwiek, żeby po prostu było, po czym ołówek znowu wylądował na dole. Pomyślała sobie, że w zamian za to weźmie jeden z lizaków, który, co prawda, leżał już jakiś czas, ale jeszcze nie można było wątpić w jego smak i to, jak źle zareaguje żołądek. Wyciągnęła z torebki dwa o barwie czerwonej - pierwszego natychmiastowo rozpakowała z papierka i zajęła się nim tak, jak każdy dzieciak, a drugiego podała dżinowi.
- Skusimy się, Hex? Wiem, że chcesz. - powiedziała, mając swojego w ustach. Niby nie powinno się mówić z pełną buzią, ale kij. Nawet zachęcająco nim pomachała przed twarzą dżina, jakby już miała wprawę w takowym "kuszeniu" na słodycze. Nic dziwnego, jeżeli wpadając na ludzi krzyczała coś w stylu "Okazjaa, w mieście mają fajne szampon- A niee, Ty masz jakąś dziwną białą trwałą, jeszcze Ci kolorek się zmieni na różowy", czy coś.
Nie zadowoliła ją odpowiedź dżina, ale teraz mieli inne zmartwienia. W końcu ktoś się zakradał do ich cudnego Kościółka i raczej nie miał zbyt przyjaznych myśli. I co, ona ma go tak puścić? No niee, nie ma bata. Tym bardziej, żee po chwili do jej uszu doszło jakieś strzelanie. W jej stronę. Jej i Hexa. Gdyby nie fakt, że ten ich zaciągnął za jakieś skały i inne, to by było kiepsko. Boże, żeby jej rybka to przeżyła. Czyli była przynajmniej jedna osoba z bardzo przyjemną bronią, świetnie. Teraz jeszcze jakiś psychopata do grupy i mamy sernik. A tutaj mamy dżina, który nie wiadomo nawet, co dobrze robi, poza trollowaniem z Abi i anielicę, która rzuca lodem. Faajnie. Takie strzelanie jednak kojarzyło się jej z ludźmi... A z tego, co kiedyś "przypadkowo" usłyszała, Prorokini miała w planach jakieś przyjazne rozmowy i inne. Czyżby nie wyszło? Łowcy i te całe pieski, czy kim tam oni byli mieli chyba inne zmartwienia, więc odpada. Z tego, co pamiętała, była też jeszcze jakaś grupa najemników, kij, jak oni się nazywali. Nie zdziwiłaby się, gdyby anioły w końcu chciały się pozbyć tego miejsca i wyznawców za koszenie ich. No nic, trzeba nad tym pomyśleć, czy to byli ludzie z miasta, czy najemnicy, jeżeli ich sobie nie wymyśliła, ale to później. Jak nie będą w nią strzelać.
- Ee, istoty ludzkie? - Abigail, ponownie starając się mówić tak cicho, jak tylko może, zarzuciła miną Azjaty i zastanowiła się. - Na pewno nie będą się ruszać, a i jak się przyjrzysz, to widać będzie, że to lód. Ale w takiej ciemnicy mogą mieć malutki problem w odróżnianiu. Ale spróbuję.
Po chwili jednak skupiła się nad czymś przed nią. Siebie mogła stworzyć bez miarek i innych takich - swoje ciałko i włosy pamiętała jak cholera. Tworząc posąg, pamiętała, by uniknąć wskazywania, które z nich jest "tym aniołem" - aż tak wrogom pomagać nie będzie. Po tym spróbowała jakoś zobaczyć Hexa w tej ciemnicy, aby i jego jakoś odwzorować. Wzrost, ubiór... Aa dobra, wciśniemy go w garniaczek z kapelutkiem, może jakieś panny popiszczą z zachwytu. Anielica wypuściła nerwowo powietrze z płuc, a następnie wskazała posągi.
- Starałam się je zrobić niezbyt ciężkie, żeby w razie czego mieć możliwość łatwego przesunięcia... Zostawić je tutaj, czy chcesz je na szybko przesunąć?
Widząc dziwne spojrzenia i skupienie dżina, starała się już nic nie mówić. Tylko patrzyła, co on tam tworzył. Czekała, czekała... A jak zauważyła jakiś deszcz czegoś, to aż przez chwilę miała oczy jak talerze. No, ładnie... Hex mógł ich nieźle poturbować z czymś takim. Wyglądało jednak na to, że nie do końca to lubił. Abigail położyła dłoń na jego prawym ramieniu, jakby chciała w razie czego przypomnieć, że też tu jest.
- Powinniśmy niedługo skręcić w lewo. - szepnęła, starając sobie przypomnieć plan tych tuneli - Tam powinny być trzy rozwidlenia - dwa z nich kończą się ślepymi zaułkami, ale jest tam sporo ostrych krawędzi, czy coś. Trzecia z nich jest, niestety, drogą do Kościoła... Ale mamy jeszcze trochę terenu do walki. Może udałoby się ich jakoś zagonić w róg i dobić tym... Deszczem cholerstwa.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.01.15 0:02  •  Zdradliwe tunele - Page 5 Empty Re: Zdradliwe tunele
Coś zabrzęczało jej cicho pod nogami i poczuła nagły chłód. Kucnęła, dotykając podłoża. Lód. Anioł działał. Przemknęła cicho za plecy Philipa.
- Uważaj, podłoże jest śliskie - szepnęła.
- Przejdę korytarzem z lewej, sądząc po odgłosach powinnam ich zajść od tyłu. Spróbuję załatwić anioła. Bierz to - wcisnęła mu w rękę bawełnianą chustę - będzie się dobrze palić.

Ostrożnie przesuwając nogi, stabilizując ruch podtrzymując się ściany tunelu, powoli ruszyła w dół korytarza po boku. Był węższy, ale nie na tyle, by nie mogła nim przejść. Zdołała pokonać połowę odległości, gdy nagle jaskinie zadrżały od dziwnego dźwięku. Jakby skały rozrywały się na drobne strzępy.

Przez chwilę myślała, że Vinci źle ocenił czas, jaki mieli, i zaraz zginą przygnieceni tonami skał, poruszonymi od wybuchu. Ale nie. Drżenie ustało tak nagle, jak się zaczęło. Luka prześlizgnęła się jeszcze dalej, gdy dźwięk uderzył na nowo... A wraz z nim ogromny kawał skały spadł parę metrów od niej, rozpryskując się na wszystkie strony. Poczuła, jak ciepło rozlewa jej się na skroni. Odłamek trafił. Dobrze, że nie większy... Przyśpieszyła kroku.

Dwa anioły? Czy trzęsienie ziemi? Dwa anioły byłyby koszmarne... Ale przynajmniej wiadomo, co potrafią. Lód i skały. Lód i ziemia? Nie wiedziała, czy skały można zaliczyć jako żywioł - a według słów Alona moce anielskie niemal zawsze były związane z żywiołami - chociaż skoro światło było tak popularną mocą... Tylko skąd dwa anioły w sekcie, która zajmuje się głównie wyrzynaniem skrzydlatych?!

Wstrzymując oddech dotarła do końca odnogi. Wyraźnie słyszała głosy obrońców... Ale przed nią była lita skała. Przejechała po niej ręką. Jest. Lekki wyłom, mniej-więcej na poziomie jej bioder. Schyliła się, czując, jak powietrze lekko owiewa jej twarz. Potrzebowała światła do teleportacji, ale nie śmiała zapalić swojej zapalniczki. Zdradziłaby pozycję, a to na pewno skończyłoby się dla niej śmiercią.
Gdzieś za jej plecami kolejny spadający stalaktyt wstrząsnął jaskinią.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.01.15 17:24  •  Zdradliwe tunele - Page 5 Empty Re: Zdradliwe tunele
/przepraszam, że tak długo i za średnią jakoś postu także przepraszam, ale jakiś brak weny mnie chwycił.

Na razie niewiele Anemia mogła zrobić. Ona jest dobra, kiedy z kimś się bije. Nie ma żadnej maszynowej broni, więc nie mogła w nikogo cisnąć tak jak Philip. Z drugiej strony wyposażona była we wspaniałą moc krwi, która niestety miała i swoje limit, kiedy nierozważnie będzie jej używać. 
Przez lód, dało wyczuć się nieprzyjemny chłód. Jednak nie to było teraz problemem. Słabo co widzieli w tych ciemnościach, dodatkowo mieli utrudnienia w postaci śliskiej podłogi oraz brakiem informacji, ilu ich tam jest. 
Kryła tyły. Gdy tylko chłopak ruszył ostrożnie na przód, ona udała się tuż za nim. Równie ostrożnie jak on, cicho, bezszelestnie. W końcu się zatrzymał, więc i ona przystała na moment, wycofując się o parę kroków w bok. Poleciała seria z magazynka, ale niestety w nic nie udało się trafić. Z pewnością i oni gdzieś się chowają, aby przypadkiem nie oberwać. 
Poczuła chłód pod swoimi gołymi stopami. Znalazła się na lodzie. W tej samej chwili ziemia zaczęła się trząść, a kiedy trzęsienie ustąpiło, z sufitu zaczęły spadać mordercze kamenie. Jeden spadł niedaleko Luki, drugi drasnął Anemii przedramię, co spowodowało ciągłą i zarazem paskudną ranę - bywa. Jeszcze lepiej będzie mogła wykorzystać swoją moc. Co prawda, syknęła cicho z bólu i zobaczyła stan ręki. Póki mogła nią ruszać, jest dobrze. Już było wiadomo, że jest ich dwóch. Będą mieć przyjemność poznać kolejną moc ze strony wrogów? Dziewczyna ani chwili nie czekała, aby ze świeżej rany, jaką jej zrobił kamień, a raczej z krwi, utworzyła coś na wzór tarczy. Wyglądało to, jakby tą tarczę miała od początku wczepioną w rękę. Byle co nie może przebić jej ot tak po prostu, więc uznała, że teraz jest w miarę bezpieczna. Pocisk, który uprzednio utworzyła w dłoni, znikł. Stwierdziła, że nie będzie póki co potrzebny, także krew wróciła do żył. W każdej chwili może zrobić całkiem nowy pocisk, ale wystrzeliwanie go na ślepo będzie dla niej bardzo nierozsądne - koniec końców to krew. Jej krew.
Zmarszczyła nos, dała rękę z tarczą nad głową i ruszyła dalej. Delikatnie i ostrożnie stąpała po lodzie, a swoim wzrokiem była wszędzie. To zerkała na Lukę, czy daje sobie radę, to na Philipa, a i szukała wrogów, z którymi bardzo chętnie stoczy bezpośrednią walkę. Już, teraz, zaraz, natychmiast.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.01.15 19:54  •  Zdradliwe tunele - Page 5 Empty Re: Zdradliwe tunele
///Sugeruję, żeby zaangażować jakiegoś mistrza gry właśnie w tym momencie, skoro kończymy kolejkę.


Tunelem zaczęło trząść niemiłosiernie. Nie mając pewności czy jego krótki ogień zaporowy nie spowodował zapaści, któregoś z korytarzy Phill instynktownie spojrzał w kierunku nie tak odległego wejścia. Nie zostawiaj swoich cymbale, nie bądź dupkiem. Pomyślał i skulił się przy ścianie, zasłaniając się karabinem. Ostre odłamki zadawały się wyrastać wprost z sufitu i spadać gdzie popadnie. Jeden, niebezpiecznie blisko młodszej z dziewczyn, ale koniec końców nie wyglądało na to by wyrządził jej jakąś większą krzywdę. Zaciągnął się resztką fajki a na jego twarzy wymalował się rzadko spotykany grymas zamyślenia. Niektórzy mogliby pomyśleć, że po prostu przycisnęło go i musi się wypróżnić ale w tej ciemności raczej nikt nie zwrócił na to uwagi.

Musiał zebrać myśli, hałas opadających chaotycznie odłamków w tym nie pomagał, ale to właśnie brak rytmu i losowość zjawiska dały mu do myślenia.
To gówno mogło ich pozabijać, jednak tak się nie stało? Czemu? Gaszenie świateł, którego świadkiem był przed chwilą nie mogło świadczyć o niczym innym, niż tym, że wróg, czymkolwiek był znał ich pozycję i mógł komfortowo poruszać się w ciemności. Dziwna włócznia, która niemal przeszyła Lukę, wydawała się, również potwierdzać tę teorię, ale dalej przecież oddychał, a nie licząc kilku siniaków i tyłka odmarzającego od siedzenia na lodzie, czuł się dobrze.
Olśnienie przyszło dość niespodziewanie.

Nie wiedzieli, gdzie są, ot co, i najwidoczniej wcale nie widzieli lepiej niż on sam, przy braku światła. Pierwszy atak, był ślepym trafem. Przy tym również liczyli, że wyłapią, którego z Drug-onów. Takie sytuacje wkurwiały Philla do granic możliwość. Starsza z najemniczek zajęła pozycję na szpicy formacji, teraz ona była ich oczyma, on miał ją tylko osłaniać, ale jak to robić, kiedy całe pole do ostrzału to zaledwie kilka metrów średnicy korytarza? Jak tu zająć dogodną pozycję? Nie było mowy o obejściu tych "aniołów" jak wcześniej określiła, to co stało im na przeciw, oflankowanie czy zajście od tyłu, odpadało. Jedyne co przychodziło mu do głowy to przepchnięcie ich w głąb sieci korytarzy i nawiązanie walki już wewnątrz kościoła. To był dobry plan.

Skorzystał z chwili ciszy i podniósł z ziemi kamień, owinął wokół niego chustkę, którą Luka wręczyła mu przechodząc i zawiązał kilka supłów. Chwycił w zęby, tę prowizoryczną, mini pochodnie i ostrożnie wstał, trzymając się na tyle blisko ściany, by nie oberwać kolejnym odłamkiem. Powoli przesuwał się w głąb korytarza starając się po omacku, wymacać jeden z granatów, ukrytych w torbie. Po chwili wyciągnął go i włożył do kieszeni. Oparł karabin w niewielkim wgłębieniu, które napotkał na swojej drodze, tak by móc zgarnąć go stamtąd w razie gdyby postanowili się ewakuować. Był zbyt nieporęczny i zdecydowanie za ciężki na takie podchody na ciemniaka.


Dotarł do pozycji dziewczyny, przykucnął by wybadać wyłom, po czym wyciągnął granat i wyszeptał, zasłaniając usta.

Zapalający. Zalejemy korytarze białym fosforem. Spłoną albo zwieją.

To było prawdopodobnie jedne co mogli zrobić by zgubić trop. Zmusić ich do wycofania się w popłochu i rozleźć się w odnogach korytarzy by odzyskać choć odrobinę tak durnie straconego elementu zaskoczenia. Nie czekając na jej reakcję wyrwał zawleczkę i cisnął puszkę przez wyłom, a następnie ściągnął Lukę do padu, wykorzystując skałę jako osłonę. Zdążył jeszcze wykonać szeroki i zamaszysty gest ręką w kierunku Anemii, sygnalizując, że ma paść na ziemię.

Kij wam w dupska! Wrzasnął, żeby zwrócić uwagę przeciwnika, leżąc na chłodnym lodzie.




//////
wykorzystane umiejętności:

Arcy... kurwa mistrz przetrwania - wykonanie prowizorycznej pochodni, wiedza na temat poruszania się w grożących zawałem tunelach.

Cichy typ, ciemny typ - Cicho jak Phill, znasz to powiedzenie?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 5 z 12 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 10, 11, 12  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach