Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 12 1, 2, 3 ... 10, 11, 12  Next

Go down

Pisanie 03.07.14 0:08  •  Zdradliwe tunele Empty Zdradliwe tunele
Siedziba Kościoła na pierwszy rzut oka nie różni się od wielu innych podobnych jaskiń. Ot, dziura w skale i tunel za nią. Różnice jednak wychodzą na jaw, kiedy ktoś postanowi przyjrzeć się dokładnie i wejdzie w głąb tunelu. Po około stu metrach ściany stają się wilgotne, a razem z nimi podłoże. Pełne są także ostrych krawędzi, więc feralny poślizg może skończyć się śmiertelnie. Nie wszystkie kamienie są śliskie. Zrobiono z nich ścieżkę szybkiej ewakuacji, jednak dla kogoś, kto nie ma z nią styczności codziennie, nie jest ona oczywista i odnalezienie jej zajmie dużo czasu.
Tunel wije się i rozwidla, schodząc coraz niżej, ale w większości wypadków są to ślepe zaułki, bądź podziemne jeziora, których mieszkańcy szybko rozprawiają się z feralnymi wędrowcami.
Po pewnym czasie tunel przywodzi do ostatniego rozdroża przed właściwą siedzibą Kościoła. Prawa odnoga prowadzi do głębokiego dołu z ostrymi palami na dnie. Droga jest bardzo pochyła i śliska, więc nieostrożność może kosztować życie.
Lewa odnoga prowadzi do szerokiej rozpadliny, najeżonej długimi i ostrymi odłamkami skały, nad którą przerzucony jest most linowy pilnowany przez kilku wartowników. Most zrobiono z lin, by w razie niespodziewanego ataku strażnicy mogli odciąć swój koniec, kupując tym samym czas dla całego zgromadzenia.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.08.14 21:31  •  Zdradliwe tunele Empty Re: Zdradliwe tunele
Szły. I szły i szły i szły, najpierw wspinając się po wysokich chodach, później przeciskając przez kręte korytarze. Tai prowadziła, doskonale znając drogę. Już dawno temu nauczyła się układu jaskiń na pamięć, by móc bez przeszkód spotykać się ukradkiem ze swoim Mentorem. Mieli sobie tak wiele do opowiedzenia, do przekazania i uzupełnienia przez te kilka lat rozłąki. Długie pogawędki o niczym z czasem przerodziły się we wzajemne poznawanie własnych pragnień, a później także ciał. Doskonale o tym pamiętała i nawet teraz, idąc korytarzami, czuła dreszczyk podniecenia na karku. O, za tą wyrwą skradł jej pierwszy pocałunek, a dwa kamienie dalej płakała w jego ramionach, opowiadając o śmierci rodziców.
- Opowiedz mi coś o sobie, proszę. Jakie było twoje życie do tej pory? Jak stałaś się wężem?
Może to moc tuneli, a może czysta serdeczność i chęć zabicia ciszy jaka im towarzyszyła, ale Tai bardzo chciała poznać swoją milczącą towarzyszkę. Przecież każdy Wymordowany na początku był człowiekiem, to wiedziała. Zastanawiała się tylko co sprawiało że dziczeli. Czy to zwierzę przejmowało nad nimi kontrolę, czy też zbyt dużo czasu spędzili samotnie, oderwani od społeczeństwa? Drugi powód wydawał się bardziej pasować do Hasiry. W takim razie ta dziewczyna, którą widziała do tej pory to jedynie niewolnica samotności i wykluczenia? Zerknęła na nią przez ramię, posyłając jej pełen zatroskania uśmiech.
Niedługo miały dotrzeć do linowego mostu, łączącego korytarze z jaskinią świątyni. Starała się odsunąć od siebie tę myśl, ale ona wracała jak natrętna mucha. Miała cichą nadzieję, że żaden strażnik dziś nie pilnuje wejścia, a jeśli nawet, to że nie zlęknie się pięciometrowego węża. Ha. Dość nieprawdopodobne ale nuż się uda. Zawsze znała jeszcze jedną drogę, sekretne przejście prosto do komnat Proroka. Była to jednak ostateczność. Doskonale wiedziała, że nie byłby on pocieszony gdyby ktoś tak nagle nawiedził jego samotnię. Taihen to jeszcze pół biedy, czasem wydawał jej tego typu polecenia. Jednak Shi z towarzyszką, cóż, to mogłoby być ciekawe spotkanie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.08.14 12:41  •  Zdradliwe tunele Empty Re: Zdradliwe tunele
Podziemne tunele? No tak, mogła się tego domyślić, skoro ta wiara ukrywała się przed spojrzeniem gapiów to nie mogły tak po prostu do świątyni prowadzić wielkie schody ze znakami "tędy do świątyni!". Ciemne, zimne tunele to z pewnością nie było jej ulubione miejsce, ale nie będzie kręcić nosem. Najważniejsze, że kobieta była najwidoczniej zadowolona z faktu, że zgodziła się na towarzyszenie jej. Najwidoczniej osoby jakie mieszkają w świątyni są dla niej bardzo niemiłe i nabawiła się przed nimi traumy. To całkiem zrozumiałe. Droga dłużyła się, a kompletna cisza, zakłócana jedynie ich krokami(czy też pełzaniem) sprawiały, że dreszcze jej chodziły po plecach. Nie żeby się bała, chociaż za ludzkiego życia była tchórzliwa, ale nie czuła się tutaj komfortowo. Zupełna ciemność też nie były już dla niej problemem, gdyż jej wzrok i tak nie reagował na światło, więc widziała tutaj równie dobrze jak w nocy. Na całe szczęście ciekawska rudowłosa zaczęła ratować sytuację swoim pytaniem o to czemu była potwora i jak do tego doszło. Temat niezbyt dla niej przyjemny, jednakże głucha cisza była jeszcze gorsza, więc postanowiła jednak odwiązać język i coś więcej powiedzieć niż tylko jedno zdanie.
- Moich rodziców zabiło tsunami, które nawiedziło okolice Tokio. Z resztą rodziny nie miałam żadnego kontaktu więc tułałam się samotnie. Opuściłam miasto-3 a potem do niego wróciłam. S.SPEC szybko mnie znalazło i jako karę zrobili ze mnie królika doświadczalnego. Kilku doktorków wybrało trzy kobry, które wpuścili do mojej celi. Doszło wtedy do mutacji, ponoć tak działa wirus X. - Jak na nią to powiedziała wyjątkowo dużo, a jednak i mało zarazem. Mówiła to tonem neutralnym, aczkolwiek z delikatną nutką smutku. Nie będzie jednak jakoś nad sobą się rozczulać, chociaż miała świadomość, że częściowo sama sobie była wina. Kiedyś jednak S.SPEC uważała za organizację której można zaufać. Szybko się jednak przekonała, że to wszystko to jedno wielkie kłamstwo, a ludzie są manipulowani jak małe dzieci. Od co, cała prawda o S.SPEC.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.08.14 15:06  •  Zdradliwe tunele Empty Re: Zdradliwe tunele
Nigdy nie spodziewała się, że te tunele mogły wydawać się ponure i smutne. Dla niej było to miejsce spotkań, cudowna odskocznia, niesamowity raj na tej jałowej ziemi. Niemal Eden, którego niegdyś miała poszukiwać. Dlatego niemal emanowała podekscytowaniem i radością. Słysząc jednak opowieść Hasiry nieco spochmurniała. Lepiej było się nie zatrzymywać by nie uruchomić żadnej pułapki, jednak co rusz zerkała na przyjaciółkę z niepokojem.
- I tak miałaś szczęście. Za niesubordynację i ucieczkę zazwyczaj karzą śmiercią.
Wiedziała o tym doskonale. Sama była szkolona przez kilka lat na mordercę S.SPECu. Wolała jednak nie wspominać o tym w najbliższym czasie. Ogólnie nikt nie powinien o tym wiedzieć, by nie uznać jej za zdrajczynię czy szpiega. Mimo że nie był to jej wybór, ludzie bardzo lubią nadawać innym etykietki. Tu potwór, tam zdrajca. Cóż... aktualnie mordowała dla Kościoła i także nie było to dobre. Jedynie akceptowalne.
- Moi rodzice zostali przez nich zabici. Pomagali ludziom, którzy uciekli z M3.
W sumie widziała tylko jedną taką osobę. Ciocię, jak to ją wtedy nazwali. Ale kto wie czy wcześniej nie ukrywali też innych. Była zbyt zajęta szermierką, by zauważyć jak ktoś przemyka piwnicami jej domu. Teraz jednak zaczęła się nad tym zastanawiać i nie były to znów przyjemne przemyślenia.

W końcu jednak dotarły do drewnianego mostku. Był dość wąski, łatwy do spalenia bądź zerwania w razie ataku nieprzyjaciół. Spojrzała nań niepewnie, by potem zerknąć znów na Hasirę. Zmieści się? Zerwie liny ciężarem swojego ciała? Nie była pewna. W sumie, wyrwa nie była zbyt szeroka, równie dobrze mogłaby ją przeskoczyć... o ile węże potrafią skakać. Westchnęła cicho, kręcąc przy tym głową. Rozejrzała się też za strażnikami, jednak nie zauważyła żadnego. Może drzemie gdzieś za głazem? Gruby Baron by mu dał gdyby teraz zszedł do groty. O ile wpierw nie zszedłby na zawał na widok wężycy. Uśmiechnęła się do tej myśli. Nie chciała wykorzystywać przyjaciółki jako brani, sama była dość niebezpieczną osobą. Pewnie zrobiłoby się przykro Tai, gdyby wiedziała co Wymordowana myśli o całej tej sytuacji.
- Dobrze. Przejdę pierwsza i zobaczę czy jest tam jakiś strażnik. Potem dam ci znać jak będziesz mogła przejść. Jeśli poczujesz, że dalej nie dasz rady to powiedz. Jest jeszcze druga droga.
I jak powiedziała tak zrobiła. Przeszła spokojnie przez most i zajrzała za wszystkie możliwe kamienie, jednak nie zauważyła żadnego strażnika. Ani czuwającego ani śpiącego. Cóż, o tyle lepiej, czyż nie? Zauważyła także, że ktoś wzmocnił ostatnimi czasy most. Co prawda nadal można było go z łatwością zrąbać w razie potrzeby, ale też cięższe istoty mogą po nim przejść bez problemu. Zapewne było to udogodnienie dla Grubego Barona, którego masa wzrastała proporcjonalnie do czasu spędzonego w tym podobno ascetycznym miejscu.
W końcu zamachała Hasirze ręką. Droga wolna, czas ruszać dalej!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.08.14 16:34  •  Zdradliwe tunele Empty Re: Zdradliwe tunele
Chyba już powoli dochodzili do celu, przynajmniej takie przeczucie miała Hasira. Była ciekawa co zastanie na końcu tejże drogi i z jaką spotka się reakcją mieszkańców świątyni, o ile zostanie im pokazana. Przemycenie jednak takiego węża będzie stosunkowo trudne, ale nie takie rzeczy niektórzy potrafili przemycać i nikt o niczym nie wiedział. Rudowłosa nie rozczulała się zbytnio nad swoją przeszłością - skomentowała ją w jednym zdaniu. Jej rodzice zostali zabici bo pomagali uciekinierom? Kolejny dowód na to, że S.SPEC nie powinno mieć władzy. Kto jednak je obali i przede wszystkim - kto ich zastąpi? Na dzień dzisiejszy Hasira nie widziała żadnego dobrego kandydata na to miejsce, no ale ona na polityce tak się znała jak świnia na gwiazdach.
Jej przeczucia nie były mylne bo oto przed nimi pojawił się mostek. Niewielki, drewniany, było widać, że prowizorka, zresztą komu tutaj lepszy most? Pociągi przez niego nie przejeżdżały. Czy da radę jednak przez niego przejść? Przez chwilę przyglądała się strukturze z niepewnością. Miała już dość spaceru po tunelach, więc będzie musiała jakoś dać radę bo obchodzić go nie miała najmniejszej ochoty. Najpierw poszła Tai, bo w tym oto miejscu powinni być strażnicy, to raczej normalne. Czemu ich jednak nie było? Sprawa bardzo podejrzana, ale skoro ich nie ma to czym się przejmować? Mimo to lepiej mieć się na baczności.
Czas jednak teraz na przejście mostu. 200 kilo to chyba nie tak dużo, prawda? Nie była pewna czy ma próbować przejść ową strukturę powoli czy też szybko? Najgorszy dylemat, zawsze. Szybko czy wolno? Zważywszy na to, że raczej mega szybko nie przebiegnie mostku, bo nie potrafi biegać czy skakać, to pozostała jej opcja wolnego jego przejścia. Więc do dzieła! Powoli i niepewnie wpełzła połowa jej ciała. Zatrzymała się aby sprawdzić czy już się most nie wali. Było w porządku, więc po chwili wlazła na niego cała, kolejne sto kilo co razem dawało dwieście. Coś się dzieje? Póki co nic, ale była dopiero na początku mostu, a most zawsze najsłabszy był na środku. Zaczęła więc pełzać przed siebie, powolnym ruchem jednostajnym. Zatrzymanie się w miejscu było bardzo niewskazane. Mostek na szczęście nie miał paru kilometrów, więc szansa powodzenia przedsięwzięcia była bardzo duża. Po chwili była już po drugiej stronie, obok rudowłosej. Nie ukrywa, że trochę ją to stresu kosztowało, ale obeszło się bez dodatkowych kłopotów. I tak była dla Tai wyjątkowo dużym, 200 kilomgramowym kłopotem!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.08.14 1:18  •  Zdradliwe tunele Empty Re: Zdradliwe tunele
Tai jednak to nie przeszkadzało. Robiła to wszystko dla Hasiry, świadoma, że ktoś w końcu powinien się zająć nią i jej ludzką naturą. Przecież to było jeszcze dziewczę w skórze węża. Niewinne, słodkie, a w dodatku mało doświadczone. No, tak na pierwszy rzut oka. Gdyby naukowcy znów ją złapali, bądź S.SPEC wepchnął ją w ich łapy to co by się z nią stało? Pierwsze co jej przyszło na myśl to eksperymenty, badania i dalsze modyfikacje genetyczne. Czy przerwałaby to wszystko? Zamknięte pomieszczenie, setki pomiarów każdego dnia, nagrania wywyższające Rząd M3 ponad wszelkie inne istoty... Była pewna, że kobieta szybko by zrobiła się słaba, a jej zwierzęca natura prędko przejęła kontrolę. Co robią zwierzęta gdy zostają schwytane? Najczęściej udają martwe jeśli nie atakują. Bardzo się zmartwiła, wyobrażając sobie dzień za dniem biednej Smoczycy. Nie! Nie mogła na to pozwolić. W świątyni mogła jej zapewnić wszystko, w tym także możliwość wychodzenia. Nie zmuszałaby jej do niczego, a gdyby chciała ją opuścić, wyszłaby za nią z jaskini by się pożegnać.
Patrzenie na węża pełzającego po moście byłoby zabawne samo w sobie, przy dodatkowych dwustu kilogramach miało w sobie także nutkę dramatyzmu. Musiała przyznać przed samą sobą, że wstrzymała oddech gdy Hasira znalazła się na samym środku mostku. Wręcz zamarła. Tym samym nie usłyszała kroków dobiegających z korytarza za nią. Wymordowana jednak mogła zauważyć ruch. Ktoś się zbliżał. Najpewniej strażnik.
Owszem, to był strażnik. Świeży, bo akurat była zmiana warty. To wyjaśniło chwilową nieobecność poprzedniego na posterunku. Najzwyczajniej w świecie uznał, że zerwie się wcześniej i pójdzie jeszcze coś przekąsić. Ach, ci darmowi ochroniarze. Wracając jednak do tego, w ręku trzymał starego Remingtona. Strzelba zdecydowanie nie była zadbana, a Tai dodatkowo potrafiła stwierdzić, że zapewne często się zacinała. Cóż, taki urok cięć w budżecie. Ale żeby to stwierdzić, najpierw musiała się odwrócić. Na całe szczęście strażnik najpierw zauważył rudą czuprynę, a dopiero potem jaskrawe łuski, dzięki czemu zdążył zawołać przed wystrzałem, czy też spytać po co przychodzą. Shi odwróciła się, posyłając młodzikowi powalający uśmiech.
To co później zobaczyła Hasira mogło ją nawet nieco rozbawić. Strażnik zrobił się cały czerwony na twarzy i zaczął się jąkać. Shi już wcześniej wspominała że jest kapłanką, zapewne ją znał i wiedział, że jest wyższa rangą. A może to szczupły palec na jego piersi wprowadził go w taki stan?
- Idziemy na spotkanie z Prorokiem. Nie przeszkadzaj. - rozkaz. Nawet nie zaprotestował. Ruszyła więc dalej, dając znak przyjaciółce by za nią podążyła. Zostały im jedynie schody w górę i znajdą się w sali ofiarnej. Jeszcze tylko schody.

Młodzieniec po kilku minutach ocknął się i zawołał za nimi "Mistrzowi się to nie spodoba!".
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.08.14 16:54  •  Zdradliwe tunele Empty Re: Zdradliwe tunele
Udało się, znalazła się po drugiej stronie. To jednak wcale nie jest koniec, w końcu w tym miejscu jeszcze nie było świątyni. Miała jedynie nadzieję, że dalej nie będzie kolejnych mostów. Wszystko szło po ich myśli, ale do czasu. Przed wzrokiem węża nic co żywe nie może umknąć, szybko dostrzegła, że ktoś tutaj idzie. Nie wiedząc kim ten ktoś jest nieco wycofała się i skuliła. Jeśli był to strażnik to z pewnością mógł być uzbrojony i zaatakować ją odruchowo. Każdy by tak zrobił na widok gigantycznego węża. Na całe szczęście Tai była przed nią, więc chłopak nie doznał tak wielkiego szoku, mimo to i tak mógł ją zaatakować. Rudowłosa jednak chyba wiedziała jak obchodzić się z takimi typami. Jej wdzięk zawrócił mu w głowie i powstrzymał przed zbyt pochopnymi czynami. Sama Hasira była pod wrażeniem, ale ona miała zerowe pojęcie o uwodzeniu. Chłopak? Nie, to nie dla niej, nigdy nie miała żadnego chłopaka na poważnie. Zdarzało się paru jakiś dziwaków, ale nawet oni nie byli wstanie z nią wytrzymać. Czasem to ona sama ze sobą nie wytrzymywała, była po prostu inna... Wtedy i teraz. W tej kwestii akurat nic się nie zmieniło.
Rozmowa ze strażnikiem była wyjątkowo krótka, spodziewała się jakiś oporów z jego strony, ale był tak zmieszany, że jeszcze dobre parę minut po fakcie nie był wstanie nic im odpowiedzieć. Kobiety nie traciły więc czasu i zostawiły go w tyle, zmierzając dalej w stronę świątyni. Wężyca zaskoczona tym dziwnym obrotem spraw trzymała się nieco bardziej z tyłu, tak na wszelki wypadek. I wtedy właśnie przed nią ukazały się... Schody. Największy wróg wszystkiego co pełza. Gdyby Hasira miała brwi to zapewne teraz zmarszczyłaby je w grymasie. Spojrzała w górę chcąc sprawdzić jak długie one są. Musi jakoś przez nie przebrnąć, cóż. Nikt nie mówił, że życie jest proste, a tym bardziej dla wielkiego węża. Nie czekając na zaproszenie sama wlazła na pierwsze ze stopni, zastanawiając się jaką obrać taktykę by w miarę mało boleśnie przez nie przebrnąć. Postanowiła tym razem bardziej używać nóg niż standardowego pełzania, ale przez to zajmie jej to nieco więcej czasu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.08.14 19:56  •  Zdradliwe tunele Empty Re: Zdradliwe tunele
Doskonale wiedziała jak postępować z mężczyznami. Oni zaś byli świadomi tego co Shi mogła z nimi zrobić jeśli będą się dobrze zachowywać. Schlebiało jej to, czasem też brzydziło. I nudziło, przede wszystkim właśnie nudziło. Szczęściem w nieszczęściu był fakt, że nie działało na wszystkich. Właśnie wyżsi rangą, Starszyzna czy Prorok wydawali się mało odporni na jej urok. Czasem wręcz zastanawiała się, czy szefowie innych rang także posiadali tego typu odporność, czy było to spowodowane jedynie tym, że już znali Fechmistrzynię i wiedzieli jak działa i co zazwyczaj robi by zyskać to czego chce. No cóż, zapewne nigdy się nie dowie.
Szły teraz w górę schodów. Nie były tak długie jak poprzednie i względnie mało strome jak na gust rudowłosej. Tę drogę zazwyczaj uczęszczali już ludzie uprzywilejowani, jako że była częścią świątyni. Nie mogli oni męczyć swoich cennych stóp, ba! Nie mogli się nawet spocić, jako pełnoprawni i najcudowniejsi. Do tych akurat także należała Tai, która rzekomo mogła rozmawiać z Nowym Bogiem. Od czasu do czasu zerkała za siebie na Hasirę, sprawdzając czy dotrzymuje jej kroku. Fakt, że ta zrezygnowała z pełzania na rzecz chodzenia nieco ją zdziwiła. Wyglądało to odrobinę pokracznie, ale musiała przyznać, że świątynia nigdy nie została przystosowana dla wężowatych. Ciekawe czy ze schodzeniem będzie łatwiej.
Po chwili były już na górze. Korytarz rozszerzył się, ukazując wejście do sporej jaskini. Na środku stał ołtaż wraz ze stołem ofiarnym, którego rowki służyły do higienicznego spuszczania krwi. Właśnie ten metaliczny, nieco mdły zapach unosił się tutaj w powietrzu, tworząc jego część. Tai była do niego przyzwyczajona, jednak Hasira, cóż... to mogło być nieco bardziej skomplikowane. Przekroczyła próg, kierując się do kolejnych drzwi. A może nie będzie to konieczne? Za amboną stał jeden z Radnych, przypatrując się z zaciekawieniem pomieszanym z przerażeniem. Pięciometrowy waż i ta, która miała należeć do Inkwizycji. Niesamowite.

//w sumie znów powinno być z/t, ale bardzo mi się nie chce pisać kolejnego posta, więc będę kontynuowała tutaj u.u"//

- Czego poszukujesz, moje dziecko? - głos był łagodny i przyjemny. Radny rozłożył ramiona, czyniąc gest błogosławieństwa. Ot, tak wielki plagiat dla katolicyzmu.
Tai wystąpiła do przodu, patrząc mu uparcie w oczy. Nie był to jeszcze najgorszy człowiek. Asceta, bliski przyjaciel Proroka, Mogło się udać.
- Chciałabym... chciałybyśmy porozmawiać z Prorokiem. Ta oto kobieta - tu wskazała na Hasirę. - chce dołączyć do naszego Kościoła. Chcę prosić o wybudowanie dla niej azylu, sanktuarium.
Jej głos był spokojny. Nie błagała, lecz także nie wymagała. Wiedziała, że nie wskóra niczego pogróżkami, a tego typu sprzymierzeniec bardzo by jej pomógł w wykonaniu powierzonej samej sobie misji. Jednak tak bardzo to wszystko przeżywała, że całkiem zapomniała o powierzonych jej wcześniej zadaniach. Nadal trzymała na ramieniu koszyk pełen jabłek i innych przedmiotów, zleconych jej do zdobycia. Były tam także fiolki przygotowane specjalne dla tego Radnego. Wskazał dłonią koszyk w tym samym momencie w którym ona oprzytomniała. Podeszła szybko i podała mu to, co zamówił tego ranka.
- Czy... czy mogę liczyć na pańską przychylność?
Spojrzała nań wyczekująco, ale nawet jej nie słuchał. Wpatrywał się w Hasirę, zapewne oczekując, że wypowie się w temacie. Wyrazi własne zdanie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.08.14 13:43  •  Zdradliwe tunele Empty Re: Zdradliwe tunele
Chodzenie po schodach to dobry sposób by schudnąć, więc Hasira powinna kilka razy dziennie sobie po nich chodzić. Te na całe szczęście nie były zbyt długie, więc w końcu wygramoliła się na samą górę, podczas gdy rudowłosa już dawno była przy radnym. Złapała parę razy głębszy oddech by ustabilizować pracę serca i zbliżyła się nieco do swojej towarzyszki. Wszystko zdążyła już wyjaśnić, jednakże radny chyba oczekiwał, że sama wypowie się w tym temacie.
Wracając jednak nieco wcześniej, Tai powiedziała, że chce dołączyć do kościoła. Cóż, nie była to do końca prawda i właśnie zrozumiała, że chyba została wplątana w coś w co nie powinna. Głupio jednak było jej to odkręcać, zwłaszcza, że ona zawsze starała się być uległa innym. To głównie przez tą uległość jej życie to jeden wielki koszmar, ale jakoś nie potrafi z nią walczyć - taki ma charakter i koniec. Teraz jednak sprawa wyglądała dosyć poważnie no bo jednak przynależność do kościoła to swego rodzaju obowiązki. Ona nie lubiła obowiązków, nigdy ich za wiele nie miała bo kochani rodzice zawsze ją we wszystkim wyręczali. Szkoda, że ich już nie ma... Przy okazji zaczęła rozumieć, że takim zachowaniem bardziej zrobili jej krzywdę niż pomogli. "Bezstresowe wychowanie" było fajne, ale do czasu - śmierć rodziców przeważnie była punktem krytycznym kiedy to ofiary tego wychowania zostawały same ze wszystkimi problemami z którymi nie potrafiły się obchodzić. I tak na świecie rodzą się nieudacznicy.
Czas jednak wrócić tu i teraz. Hasira widziała, że wszyscy czekają na to co powie. Ale co ma powiedzieć? Że to pomyłka, że źle została zrozumiana? Eee, jakoś to będzie, dużo łatwiej się zgodzić i udawać, że nic się nie stało, to była zresztą jej specjalność. Szybko więc nabrała pewności siebie i udawała, że jest ok.
- Tak, chciałabym dołączyć do waszej wspólnoty, jeśli mój wygląd nie jest problemem... - Z początku jej głos nieco drżał, jakby była niepewna tych słów, ale szybko odpowiednio go wymodelowała i brzmiało idealnie. W tym oto momencie powinna się serdecznie uśmiechnąć, no ale węże nie mają zbyt dobrze rozwiniętych mięśni twarzy, więc wszelkie takie próby zakończyłyby się pośmiewiskiem. Przez całe życie tyle razy już nim była, że wystarczy. Właściwie to tak po dłuższym zastanowieniu doszła do wniosku, że nie jest to wcale takie głupi pomysł - nowy dom, może nowe przyjaźnie. Jedynym problemem była jej wiara, a właściwie jej brak. I tego obawiała się najbardziej - że w jakiś sposób ją przekonają do wiary w tego całego Ao. A ona nie lubiła być przekonywana do czegoś, zawsze bała się swojej słabej siły woli, że można coś jej łatwo wmówić i manipulować. No i w sumie miała trochę racji, idealnym przykładem była właśnie ta sytuacja.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.08.14 14:40  •  Zdradliwe tunele Empty Re: Zdradliwe tunele
Chciała pozostawić jej wybór, zapewne tak samo jak Radny. Czekał cierpliwie, przypatrując się stworzeniu stojącemu przed nim. Było olbrzymie i na pierwszy rzut oka przerażające. Jego wysoki stołek nie wynikał jedynie ze znajomości czy wystarczającej ilości pieniędzy, szczególnie dlatego że w tym świecie już ich nie było. Ten człowiek potrafił przenikać do duszy innych i odkrywać jej najskrytsze zakamarki. Tak także wyczuł niepewność Hasiry, jej niewinność oraz lęk. Czy był ku temu powód? Jeszcze zanim się odezwała, wyciągnął doń rękę jak ten dobrotliwy wujek z długą brodą, uśmiechając się przy tym miło. Wydawał się osobą godną zaufania i ciepłą, która nigdy nie zrobiła nic wbrew jej woli. Słuchał. Czekał. I doskonale wiedział, że kobieta się nie sprzeciwi decyzji Taihen.
- A cóż chciałabyś u nas robić, dziecko? - nawet jego głos stał się zdecydowanie cieplejszy i przyjemniejszy.
Shi w tym czasie najwyraźniej się wycofała w cień, nie mając zamiaru mieszać się do decyzji przyjaciółki. I tak ją wrobiła, była jednak pewna że tym sposobem Radny ich wysłucha, pozwalając Wymordowanej zamieszkać w świątyni bądź jej okolicach. W innym wypadku najpewniej szybko zacząłby się wzbraniać, używając wszelkich możliwych wymówek. Zerknęła na przyjaciółkę badawczo, chcąc się upewnić, że ta pewność w jej głosie nie jest jedynie ułudą. Skoro sama wyraziła chęć przynależenia do ich wspólnoty, zapewne Tai będzie musiała się nią zając. Lepiej ona niż jakikolwiek zwolennik indoktrynacji.
Gdy spojrzenie Radnego przeniosło się na nią, skinęła głową jeszcze zanim się odezwał. Wiedziała, że poprosi o zaopiekowanie się towarzyszką i tak też zrobił, nim rozpoczął przemowę.
- Dom Ao jest otwarty dla wszystkich, moje dziecko. Pomagamy biednym, opuszczonym i samotnym. tym, co uciekają z Trzeciego Miasta, oraz tym, którzy nigdy w nim nie byli. Bronimy ich przed zdradliwymi rządami Miasta oraz pojmaniami przez ich wojska bądź naukowców. Przystąp do nas z otwartym, chętnym sercem, a i ciebie obejmą Jego opiekuńcze ramiona. Nie musisz się niczego obawiać, moja miła, nie spotka cię tutaj krzywda, a jedynie miłość i radość.
Tak też twoja nowa przyjaciółka, Taihen, została tutja sprowadzona z Miasta, by uratować ją od groźnych wpływów wojska, do którego akurat wtedy ją przyjęto. Wbrew jej woli, oczywiście. Sama poprosiła nas o pomoc. Dlatego teraz i ty musisz prosić otwarcie, byśmy wiedzieli, że chcesz tego, z całego serca.

Ach, te przemowy uduchowionych. Mimo wszystko Fechmistrzyni skrzywiła się, gdy wspomniał o jej przeszłości. Akurat ten okres jej życia zdecydowanie chciała opuścić i zataić przed wszystkimi. Ale nie, oczywiście on był zamieszany w wyprowadzanie nieprzytomnej rudowłosej z miasta. Uprowadzanie niemal. Ahem. Nie skomentowała tego jednak, nie była aż tak bezczelna. Czekała jedynie na rozwój wydarzeń.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.08.14 15:50  •  Zdradliwe tunele Empty Re: Zdradliwe tunele
Faktycznie, radny wydawał się być całkiem przyjazny, ale czego się spodziewać, to w końcu kościół, a to słowo zawsze kojarzone jest z czymś łagodnym. Wielu ludzi jednak uważa, że to tylko przykrywka i, że kościół jest jak każda inna organizacja chcąca dojść do władzy. Hasira nigdy nie interesowała się polityką, więc jakoś specjalnie jej to nie obchodziło dopóki nie miało to realnego wpływu na jej życie. A mieć raczej nie miało jak w tym zniszczonym świecie. Mimo wszystko trzeba zachować trzeźwy umysł aby jednak nie wplątać się w coś w co się nie chce. U wężycy na trzeźwość umysłu nie ma co liczyć, więc dla kościoła może być czymś bardzo interesującym... Chyba każdy chciałby mieć na swoje usługi zabójczego węża, czyż nie? To pokusa której nie sposób się oprzeć. Nawet najbardziej pobożni mogą łatwo ulec pokusie potęgi.
Ale nie skreślajmy tej organizacji od razu, wiara to wprawdzie zawsze temat - morze, ale jest równie ciekawy co niebezpieczny. Przecież tylu ludzi zginęło za swoją wiarę, ona mogła także do nich dołączyć - jedyne co ją różniło to to, że nie była człowiekiem, za bardzo. Łagodny charakter radnego ją uspokajał. Wydawał się być w porządku, nader w porządku. Jeśli zajmował się weryfikacją każdego nowego członka to musiał być osobą zbudzającą pozytywne emocje, inaczej każdy uciekał by w popłochu. Czy jednak wkroczenie do tej organizacji było aż tak proste? Najwidoczniej, albo to dopiero początek rekrutacji. Dłoń starca skierowana w jej stronę odważnie utwierdziła ją w przekonaniu, że nie obawia się jej. Czy to dobrze czy źle? Chyba dobrze, jeśli mieliby należeć do jednej wspólnoty. Niepewnie zbliżyła się do radnego, na tyle, że mógł jej dotknąć. Sama nie pchała mu się w objęcia, nie była typem domowego pupilka, chociaż głaskanie lubiła. Zapytał ją co chciałaby robić tutaj. Cóż... Co mogła robić? Zastanówmy się... 200 kilowy, prawie 6 metrowy wąż o paraliżującym jadzie, jakie oferty pracy są dla niego idealne? Mordowanie, mordowanie, a może mordowanie? Chociaż ona sama jakoś nigdy wielkiego popędu do mordowania co popadnie nie miała, dopóki jej zwierzęce instynkty nie były podrażnione. Zapach krwi, który swoją drogą się tutaj unosił, właśnie był dobrym impulsem do zabijania, ale tutaj akurat nie miała żadnego kandydata na ofiarę. Trochę głupio jej było mówić o takich rzeczach wprost, przecież nie zgłosi się na kościelnego zabijakę w imię wiary. Nie, nie Hasiro, odrzuć te chore myśli natychmiast! No ale... Co ma mu odpowiedzieć? Takie proste pytanie a przysparzało jej tylu kłopotów. Spojrzała kątem oka na Rudowłosą, która obserwowała z odległości całe wydarzenie, nie mieszając się. Czas jednak coś odrzec wreszcie.
- Jestem gotowa podjąć się każdego zadania - najlepsza odpowiedź jaką mogła wymyślić. Wymijająca i konkretna zarazem, doskonała! Może radny sam jej zasugeruje co może robić? Ona nawet nie wiedziała jakie były rangi w tej organizacji, na pewno inne niż np. w kościele katolickim z którym miała kiedyś niewielką styczność. Nie chciała więc się wygłupić mówiąc coś niewłaściwego. Liczyła na to, że Tai nieco ją poratuje w razie czego.
Potem przyszedł czas na przemowę duchownego, jak zawsze wyniosłą i mówioną takimi słowami aby jej przekaż był łatwo zrozumiały i głęboki zarazem. Te bajery znała już za czasów zwykłego katolickiego kościoła, na niedzielnych kazaniach, które czasem słuchała a czasem niemal zupełnie odpływała do swego świata marzeń. Niektóre z nich jednak bywały ciekawe. Tą o dziwo wysłuchała, bo wypadałoby wysłuchać i wtedy dowiedziała się co nieco o swojej przyjaciółce. Ona w wojsku? Naprawdę? Spojrzała na nią jeszcze raz, była to przecież zwykła kobiecina, nie miała bicepsów na trzy palce i ogólnie jakoś tak jej nie pasowała do tego... No ale to chyba prawda. Teraz jednak nie czas się nad tym zastanawiać bo teraz to ona musi stanąć przed swoim "życiowym" wyborem.
- Proszę szczerze o przyjęcie do waszej wspólnoty - faktycznie powiedziała to chyba szczerze, nie było zawahania słyszalnego w jej głosie. Po przemyśleniu różnych za i przeciw była całkiem mocno przekonana, że to co robi jest słuszne. Nie dostrzegała żadnych wad tego czynu, a zalet była zadowalająca ilość. W tym okrutnym świecie trzeba stanąć po czyjejś stronie, gdyż bycie neutralnym to najgorsza ze ścieżek jaką można obrać. No bo co taki neutralny w swoim życiu robi? Żyje dla samego siebie i ma głęboko innych. A gdy coś go zabije od tak, dla zabawy, to potem nie żyje. Nie mają oni sensu swego życia, podobnie jak Hasira nie ma teraz. Ona wszak wcale się nie wyróżniała z tłumu neutralnych aż do teraz - bo teraz chce wreszcie coś zrobić dla innych.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 12 1, 2, 3 ... 10, 11, 12  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach