Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 4 z 12 Previous  1, 2, 3, 4, 5 ... 10, 11, 12  Next

Go down

Pisanie 13.12.14 11:27  •  Zdradliwe tunele - Page 4 Empty Re: Zdradliwe tunele
*Dwadzieścia dziewięć metrów ponad korytarzami*

Kiedy twoje żyły pompują krew wymieszaną z adrenaliną i fetą, jesteś typem kolesia, który nie lubi czekać. Zwłaszcza w ukryciu. Schowany pod prowizorycznym kamuflażem z szarego papieru pakowego Phil, leżał trochę ponad resztą zgrupowania i drzemał. Sny miał pełne gołych lasek i granatników nasadowych.

Przybył na miejsce kilka godzin wcześniej, kiedy to skręcając pociski w swojej norze kilka kilometrów stąd przez radio poszła fama o robocie. Nie mógł przegapić palenia kościoła, nigdy nie brał udziału w takiej imprezie a z starych magazynów katolickich, które przeglądał będąc dzieckiem wywnioskował, że to zacna zabawa.

Ludzkie głosy wyrwały go z wymuszonego lekami letargu. Nie rozpoznawał ich, miał lekkie zejście, ale tak to już bywa jak zaśniesz pod wpływem. Przesunął się do krawędzi legowiska i zlustrował zebranych. Był w ekipie od paru raptem miesięcy ale rozpoznał kolesia od wybuchów. Wsunął do ust papierosa i zagaił.

-Ktoś się popruł, że jest fucha.

Zsunął się z wyrwy, niezdarnie, smarując tyłkiem po ostrym żwirze, a kiedy się zatrzymał odpalił fajkę. Nadal siedząc wypuścił pierwszy obłok trującego dymu z płuc i jeździł wzrokiem po zebranych. Czekał na zaproszenie do zabawy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.12.14 23:09  •  Zdradliwe tunele - Page 4 Empty Re: Zdradliwe tunele
Vinci nie pisze, to go pomijam.

---

Spojrzała za plecy, na nadchodzącego mężczyznę. Nie znała go; był jednym z nowych najemników? Vinci zdawał się go kojarzyć.
Cóż to za czasy, żeby nie znała kogoś z towarzyszy broni.

Skrzywiła się, gdy Philip się zbliżył. Była czysta już sześć lat, ale przebywanie w towarzystwie narkomanów nadal wystawiało na próbę jej wytrzymałość i silną wolę. Przynajmniej nie wyglądało na to, by brał to, co ona.

- Jesteś pewien, że dasz radę? - zapytała, zakładając ręce na piersiach. Podeszła do mężczyzn i kiwnęła nowemu głową.
- Luka. Chociaż większość naszych mówi na mnie "Lucky". Podobno mam szczęście - dodała, wyjaśniając pochodzenie tak mało oryginalnego pseudonimu.
- Jeśli bywasz w magazynach pod miastem możesz kojarzyć prowiant, który dostarczam, zwykle jest sygnowany LLI - rzuciła jakby od niechcenia. Niech młody wie, komu może zawdzięczać jedzenie, wodę, amunicję i apteczki.

- Zaczynamy w takim razie? - spytała towarzyszy, spoglądając w dół. - Marnujemy czas.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.12.14 19:14  •  Zdradliwe tunele - Page 4 Empty Re: Zdradliwe tunele
Trochę mi umknęło że to już ja teraz ._. Gomene.

Kiwnął głową w stronę anielicy, gdy ta stwierdziła że zaraz się "zabawią" w tych "dobrych". Może "dobry" to złe określenie w kierunku Hexa, ale też nie jest takie dobre w byciu złym więc... Etto, może być, koniec końców. I tak i tak pewnie zrobią wodę z mózgu przeciwnikom nawet bez wymusu walki, to też nie ma w tej kwestii problemu, nie? Nie? No dokładnie, żadnego problemu.
Faktycznie był nader spięty od momentu, gdy coś mu zaczęło tu wirować i wariować... Lecz, o dziwo, echo po kilku chwilach się uspokoiło, jakby nagle wszystkie głosy ni z tego, ni z owego "wyparowały". Hm... Dziwne. Podniósł się do bardziej wyluzowanej postawy i podrapał po głowie wolną dłonią, pod kapeluszem, dość zmieszany swoim zachowaniem. Hm... Nic tu nie ma jednak, tylko jego wyobraźnia.
- Hm... Chyba to była jednak moja wyobraźnia, Cher. - Posłał jej, nieco zakłopotany uśmiech, chowając sztylet z powrotem na miejsce i przeciągając z wyrazistymi strzykami kości, wzdychając cicho. No nic... Widać jednak może powinien nieco spuścić z tonu? O ile się da w tym pół-mroku.
Wciąż jednak gdzieś na krawędzi jego zmysłów czaiła się myśl, że coś jest nie tak...
Zrewidował tą myśl wzruszeniem barkami, by następnie znów zwrócić swoje spojrzenie ku Abiś, uśmiechając się wesoło. - Wybacz, przerwałem ci. Mówiłaś że co w tych tunelach? Nu... I chodźmy dalej, może w końcu znajdziemy wyjście. Jakieś. Albo drogę dokądś. - "Dokądkolwiek", przemknęło mu przez myśl gdy ruszył do przodu spokojnym krokiem, bo jego orientacja w terenie była zdecydowanie beznadziejna w tej chwili. Wszystkie te skały wyglądały identycznie! Jak tu znaleźć drogę? Jedynie to że droga szła lub w górę mówiło cokolwiek. A tu...
Już stracił rachubę czy idą w górę czy w dół. TO MIEJSCE JEST IDENTYCZNE! Wszędzie. Te same kamyczki, ta sama posadzka, te same pochodnie.
W którymś momencie nawet Heksior przystaną w miejscu i rozejrzał się wokół, zbity z tropu. Znowu wsunął dłoń pod kapelusz, drapiąc się dość wyraźnie i obracając wokół, próbując odnaleźć jakąś drogę, znak rozpoznawczy, cokolwiek. - Aaaabiś, nie masz wrażenia że kręcimy się w kółko? Znowu? - Spytał w końcu, zatrzymując na niej spojrzenie, gdzie jedno ramię podłożył na klatce piersiowej pod łokieć drugiego, jakiego kostki kciuka i palca wskazującego zacisnęły się wokół brody w zamyśleniu i jakiejś formie doszukania odpowiedzi od anielicy. Może ma choć trochę lepszą orientację w terenie od niego?
...
Odrobinę?
Troszeczkę?
Proszę? Leciutko? Something? Takie kręcenie się w kółko robi się nudne, a nie chce przerabiać konstrukcji tuneli zaraz... Bo gdyby to zrobił, to by potem było dziwnie. Serio. I jeszcze by Kościół się zawalił i w ogóle. Albo by się przekopali komuś do pokoju prywatnego, i to byłby problem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.12.14 20:22  •  Zdradliwe tunele - Page 4 Empty Re: Zdradliwe tunele
Oj tam, dla kościelnych, kapłanów i innych na pewno wyszliby jako Ci dobrzy. Gdyby coś się stało, a oni zajęliby się ochroną, to na pewno potem dostaliby nagrodę w postaci chwały i sławy. Tylko że bez dolarów. Szkoda. Choć oni, gdyby mieli robotę bohaterów...
Ciekawe, w jakiej powieści by się pojawili. Oby nie w shoujo. Nikt by nie chciał być w shoujo. To jawne parowanie, jeżeli jesteś głównym bohaterem.
Anielica zauważyła, że Hex po chwili jakoś zwolnił i uspokoił się. Nie, powiedzenie, że się uspokoił było lekko nie na miejscu. Wyglądało na to, że po prostu się jakoś wyluzował. Choć nie wyglądał na zbyt pewnego w tym momencie. A ten zakłopotany uśmiech tylko ją w tym upewnił. Przez chwilę aż jej się chciało zabawić w jakiegoś spaja i rozejrzeć się, ale anielica nie była dobra w te klocki. Ze skradankami była na "ty", ale jeżeli miała się rozejrzeć i samej coś znaleźć - nie wyjdzie.
- Więc jak w końcu? Jednak Ci nie podaruję tej kiecki superbohatera? - Abigail aż specjalnie zgubiła na chwilę uśmiech. Na rzecz smutnej mordki. - W takim razie poszczuję Cię tą rybką, jak wyjdziemy. Pewnie do tego czasu zemrze na brak wody, ale kij. To będzie tak na zdrowie. Jak z pokrzywą.
I po chwili znowu się uśmiechnęła.
Następnie ruszyła powoli przed siebie z nadzieją, że tym razem nikt już jej nie będzie łapać i informować, że coś jest nie tak. Tak chciała. Jesteśmy (jak na razie) pozytywnie nastawieni, tak? No właśnie. Rzucamy rybami, nie oszczepami. To duża różnica. Chwila nie minęła, a Hex poprosił, aby dokończyła.
- Podobno sporo osób tutaj kopnęło w kalendarz. Pozytywnie jak cholera, nie? Nic, tylko zatańczyć i zaśpiewać coś o kokosach. Tak, żeby polepszyć atmosferę. A co do wyjścia... Nie potrzebujesz pomocy? - przez chwilę uśmiech anielicy nabrał lekko złośliwego kolorku, jeżeli można to tak określić. Zniknął jednak tak szybko, jak się pojawił.
W końcu nie szła pierwsza, czy coś. Pozwoliła Hexowi się wyprzedzić i szła tak cały czas za nim sprawdzając, czy już nie zrobili kółeczka. I rzeczywiście, zrobili. Dopiero w tym momencie Hex przystanął i odwrócił się w jej kierunku z nieukrywaną nadzieją, że ona zna drogę. Abigail na to zareagowała mocnym wybuchem śmiechu. Przez chwilę nawet nie mogła się pozbierać.
- Później się nie dało zapytać? - spytała, nadal trzymając się za brzuch. - Patrz, jak to wtajemniczone anielice załatwiają. Rybka z Matrixa jeszcze dycha, więc może zdoła ujrzeć światło dzienne, zanim zdechnie. A ja chcę to osiągnięcie. Zostanę Twoim przewodnikiem.
I z zadowoloną miną skierowała się w tę stronę, którą uważała za słuszną. Wbijała czasem w skróty, szła przed siebie, raz przypadkowo trafiła w ślepy zaułek, jednak całkiem szybko udało się jej wyprowadzić siebie i Hexa. Przed nimi widać już było jakieś światło.
- Okej, oto Twoje światełko w tunelu~
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.12.14 16:05  •  Zdradliwe tunele - Page 4 Empty Re: Zdradliwe tunele
Usłyszawszy inne odgłosy kroków dochodzące z tunelu, odwróciła delikatnie głowę w tamtą stronę, aby przysłuchać się ich bardziej (ewentualnie zobaczyć, kto to tak naprawdę jest). W tej właśnie chwili uderzył ją okropny ból głowy. Tak niewyobrażalnie silny, że utrzymanie się na nogach o własnych siłach było niemożliwe. Upadła jak szmaciana lalka, rozcinając sobie wargę i skroń o jakiś kamień. Nie była pewna, czy straciła przytomność, czy po prostu nogi odmówiły jej posłuszeństwa. 
W każdym razie nie leżała tak długo. Po niecałej minucie, otworzyła szybko oczy, rozejrzała się dookoła i po prostu wstała jakby nigdy nic. Nie do końca wiedziała, co to tak właściwie było. Trochę się zachwiała, ponieważ uderzenie w głowę spowodowało chwilowy brak równowagi. Poczuła krew na wardze, co dla niej bardzo dobrze wróżyło. Czuła zapach chaosu, który powodował przyjemny dreszczyk emocji, adrenaliny. Kto pierwszy zginie? On czy ona? A może tamten? 
Dopiero teraz zauważyła kogoś nowego. Wysoki mężczyzna, wyglądający jakby przed chwilą właśnie coś brał. Skrzywiła nos, bo ból w skroni nadal się odzywał, ale nie był aż taki mocny. Zarejestrowała raz jeszcze mężczyznę, po czym wzrok umieściła na Luce. Póki co mało ją interesowało, kim on jest, ale skoro tutaj jest i Luka nie wygląda na spiętą osobę, to oznaczało, że należy do ich organizacji albo po prostu jest po ich stronie. 
- Zróbmy już coś. Nudzi mi sięęę - oznaczało to, że jest zdecydowanie gotowa. Na dosłownie wszystko.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.12.14 16:56  •  Zdradliwe tunele - Page 4 Empty Re: Zdradliwe tunele
Podniósł się i otrzepał spodnie z pyłu. Ruchem spękanych warg przesunął papierosa w kącik ust i wypuścił kolejną chmurę dymu. Obrzucił zebranych otępiałym spojrzeniem.
Phill.
Powiedział i uderzył językiem o filtr, żeby strzepnąć nadmiar popiołu.
Przeciągnął się, na przekór stagnacji ogarniającej jego nowych towarzyszy i zrzucił z barku swój karabin. Zamaszystym trochę ociężałym  ruchem zerwał z niego szarobure prześcieradło chroniące przed kurzem, obnażając tym samym naturę swojej broni.
Osiem kilogramów metalu i sztucznych komponentów, wszystkie elementy doskonale dopasowane i na swoim miejscu, kilka zadrapań na kolbie, zapewne powstałych przez opieranie jej o pełen ostrych krawędzi grunt i twarze kilku pacanów, nie wartych tego by marnować na nich pocisk.
Odbezpieczył broń, przeciągając szynę i wprowadzając pierwszy nabój wprost do lufy. Następnie przerzucił przez głowę pasek i zawiesił sobie spluwę na ramieniu.
Dam sobie radę. Dodał wciskając dłonie do kieszeni. Stał przez chwilę wpatrując się w horyzont, próbując dotrzeć do tego czy majaczące gdzieś tam w oddali słońce ukryte za kłębami gruzu wulkanicznego wspina się na górę czy może już opuszcza się, zwiastując rychłe nadejście wieczora. Nie mógł tego rozgryźć. Za cholerę.

Jeżeli chcemy dzisiaj kogoś zastrzelić trzeba się ruszać, mała ma rację.

Ruszył wolnym krokiem w dół stoku, nie dowierzając, że wdrapał się tu wcześniej na własnych siłach.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.12.14 20:17  •  Zdradliwe tunele - Page 4 Empty Re: Zdradliwe tunele
//przepraszam, że dopiero teraz, święta mnie trochę dobiły pracą

- No dobra - spojrzała w stronę Vinciego. Wydawał się nadal zajęty majstrowaniem przy ładunku, więc chyba będą musieli trochę zmienić plany.
- Kończ to, a my wchodzimy - rzuciła w stronę mężczyzny, po czym złapała za wcześniej umocowaną linę i szybkim, wypracowanym ruchem zeskoczyła na niższe partie skalne, kierując się w stronę niewielkiej szczeliny, spodziewając się, że inni najemnicy zaraz do niej dołączą.

Wisząc tuż nad wyłomem wytężyła słuch. Zdawało się, że korytarz pod spodem jest pusty, więc wślizgnęła się do środka, szybko usuwając się z małej plamy światła słonecznego. Wyjęła jeden z noży, dalej nasłuchując. Wzrok, przyzwyczajony do warunków na zewnątrz, chwilowo nie mógł jej pomóc.

Czy jej się zdawało, czy zza rogu dochodziły dźwięki oddechów i przytłumionej rozmowy? Przekradła się w tamtą stronę, zmieniając nieznacznie uchwyt na nożu. Zerknęła do tyłu, sprawdzając, jak sobie radzą inni Drug-oni.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.12.14 22:46  •  Zdradliwe tunele - Page 4 Empty Re: Zdradliwe tunele
Zawsze mogą trafić do jakiejś hentaicowej powiastki, czyż nie? Tylko hm... Czy aby na pewno to dobry plan? Jakoś tak... Nie no, nie że Abigail źle wygląda, ale... No... No właśnie no! Bez przesady! ... Chyba. Ewentualnie mogą trafić do jakiejś powieści kryminalnej, choć raczej tak czy tak siedzą w fantasy, shoujo w sumie niedaleko niestety. Te super moce i w ogóle...
No nic, miejmy nadzieje że zaraz x x nie będzie i jakoś sobie dadzą radę jako single, prawda? Dadzą, nie? No, na pewno dadzą.
Na pytanie o kieckę superbohatera nieomal jego oczy nie wyleciały z orbit, tak nimi przewrócił! O, taaaaaak nimi przewrócił! - Tylko wtedy gdy ty przyjmiesz ode mnie obścisły, lateksowy, czarny stroik diablicy. - Zripostował wyraziście kpiarskim uśmiechem, jakby przez krótką chwilę lustrując ją od stóp do głów z lubieżnym oblizaniem warg. Taaak, mogłaby w tym wyglądać całkiem nieźle, nie ma co. - I podglądałbym przy momencie wkładania. - Dodał po chwili namyślu, po jej groźbie o szczuciu rybą, ukazując szeroko garnitur białych zębów. Ha! Take this, girl! A poza tym nie powinna tak marnować tego jedzenia - nawet jeśli rybka dziabnęła Hexa w kostkę, to wciąż mogła być smaczna, niekoniecznie robiąc za dopiero-co-żywą maczugę do karania dżina. Poza tym - nie jego wina! Nowy tu jest, czemu nikt się nie połasił o bycie kartografem i narysowanie mapy tych tuneli!? No, właśnie.
Oj nu, chwilowo nie miał takich rzeczy w planach, może ewentualnie ją łapać i rozbierać jeśli chce, hue. Lub może potargać. Albo pomacać. Albo połaskotać. Albo podrapać. Albo dziabnąć. Sporo może zrobić, więc lepiej nie prowokuj, ki? Bo jeszcze jedno z tych zostanie uznane za cel do zrobienia.
Nu, chociaż osoba towarzysząca mu nie jest sklerotyczką, to na plus. Miast dopytywania o to co miałaby dokończyć, szybko usłyszał to, co miało zostać wcześniej przekazane. Hm... Zginęło? - Kopnęło w kalendarz? Czemu? - Zmarszczył brwi w zamyśleniu, rzucając spojrzenie przez bark na nią. Zmarli z głodu albo pragnienia po tym jak się zgubili, hehe? Nie no... Myślmy optymistycznie.
Zjedli siebie nawzajem z głodu po tym jak się zgubili. Tak, to już dużo bardziej optymistyczne. Pytanie o pomoc zignorował, uznając że muszą już być na tyle blisko, by zanim pomyślała o przypomnieniu swojego pytania, już ujrzeli blask wyjścia. W sumie...
Właśnie. Godzina. Cóż to za godzina w sumie jest... Stracił rachubę od gubienia się w tych grotach, i równie dobrze mógł być dzień, noc, ranek jak i wieczór, so... The hell hour is now?
... Tak, wiedział że tak zareaguje. Zdecydowanie wiedział... Pochwycił palcami lewej dłoni rondo kapelusza i zaciągnął na twarz, chowając ją w takowym. Nie mógł zdzierżyć tego poczucia wstydu w tej chwili, dzizus. Żenujące, nie? Ale mimo to...
Nie mógł sam powstrzymać uśmiechu na twarzy. Tak... To zdecydowanie była kolejna z sytuacji którą warto zapisać pod tytułem "żenujące i powalające sytuacje z życia wzięte". No ale nic... Po tym długim wybuchu śmiechu w końcu udało jej się coś wypowiedzieć w miarę możliwości, a złotooki podniósł rondo z powrotem do logicznego punktu, przysłuchując się jej. Na ostatnie słowa uniósł oba ramiona do góry, jednocześnie wyginając się w łuk nieco i wydał z siebie głośne, wyraziste "yeeeeeeeeeeeeeey!" ... A potem poszedł za nią w milczeniu z miną Grumpy Cat'a. Lub zbliżoną.
... Nie mógł jednak nie spojrzeć na Abigail z miną "you mad, bro?" Gdy wprowadziła ich w ślepy zaułek. A podobno znała drogę...
No nic, bo koniec końców udało im się dotrzeć do końca tunelów i ujrzeć jakieś... Jakieś w miarę logiczne wyjście, chyba. Powiew świeżego powietrza był nader przyjemny, tak bardzo, że aż orzeźwiał całego Heksiora. - No ale jeszcze rybka nie ujrzała promieni światła, trzeba by było wyjść na moment z tych tuneli i dać jej pożyć poza tym. Niech ostatnie chwile jej żywota będą szczęśliwe. - I z tym postanowieniem, uśmiechem i zadowoleniem ruszył przed siebie, ku wyjściu.
Hm... Nie. Tym razem nie odczuwał żadnego zagrożenia, zapewne wtedy gdy powinien. Dzięki ci piąty zmyśle za twoje nieomylne działanie!
... Hm...
Czy on widział jak coś zlatuje w dół? Przytknął dłoń do czoła, wpatrując się mocniej w tamtą stronę. Huh? ... Nie mogło mu się wydawać, ale co to było? Jakaś bestia?
- Aaabi, widziałaś to co ja, czy tylko mi się zdawało że coś ląduje tam? - Spytał, tym razem woląc nie reagować pochopnie. Ostatnimi razy się to skończyło tylko żenadą, więc... Cóż, może i tym razem to nic takiego?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.12.14 11:14  •  Zdradliwe tunele - Page 4 Empty Re: Zdradliwe tunele
Shoujo to by było pół biedy, ale hentai... Gdyby ktoś spróbował tam zaciągnąć Abi, to ta by chyba zaczęła się na nowo modlić do Stworzyciela i wskoczyłaby w strój szalonej zakonnicy. Niech się siebie czepiają słowami, nie rękoczynami. No chyba, że Hex znowu bez żadnych zahamowań wyskoczy z ubrań, wtedy to już inna historia. Wtedy trzeba będzie znaleźć duuże ilości starej, dobrej pokrzywy. Ale tak, jak zostało powiedziane - bez przesady. Co do tego kryminału... Nie sądzicie, że teraz mamy jakąś dziwną przeplatankę? W końcu zaraz wyjdzie, że nie są sami i w ogóle, zaczną się pytania "Kto to?!" i "Łapy do góry, policja kościelna!" - why not? Poszukiwań krzyża nie ma, w zamian za to szukają wyjścia.
Tak, mina Hexa jak najbardziej była na miejscu. Omal znowu nie dostała ataku śmiechu - powstrzymała się w ostatniej chwili. Ale i tak miała swój jakże cudowny, głupkowaty uśmiech na twarzy. Ten się jednak zmienił w coś, co byłoby dobrym połączeniem "WTF?", zdziwienia i czegoś w ten deseń. Ona w lateksie? Rany, to jednak zwykła kiecka to za mało...
- O nie nieee, my się tak nie bawimy. - anielica pogroziła paluszkiem - Jak ja się mam wciskać w lateks, to Ty wskakujesz w strój słodziachnej pokojówki. Z kocimi uszkami. I będziesz mi przez co najmniej miesiąc usługiwać. W sumie... Mnie by się to podobało...
Tak, znowu się uśmiechnęła. Nawet rozmarzyła. Wizja Hexa w różowej kiecce, kocich uszkach i porannemu "Dzień dobry, panienko Abigail" było idealne. Aż jej na twarz wpadły mini-rumieńce. Tak, to by było wspaniałe. Trzeba kiedyś wkopać Hexa w jakiś ostry dług, żeby sen mógł się stać rzeczywistością. Ciekawe tylko, jak. Trzeba będzie obmyślić potem super-hiper-duper-ultra-jakiś tam zły plan. Niech się szykuje, biedny. Abi teraz go tak szybko z łapek nie wypuści.
Nagłe pytanie wyrwało ją z trybu rozmarzenia. Przez chwilę zaczęła się rozglądać z miną typowego nieogara z Twojej cudnej klasy starając się zrozumieć, co ktoś do niej powiedział. Po chwili jednak żaróweczka wiedzy zaświeciła nad jej główką, a sama anielica z niewinnym uśmiechem uderzyła pięścią o drugą dłoń.
- A jak myślisz? Śliskie podłoże i ściany, ostre krawędzie... Jeden raz utracisz równowagę i po Tobie. Tak więc niektórzy się nieźle rozbijali, próbując wejść do siedziby. Wiem, co mówię, ze dwa lata temu zbierałam owych biedaków ze ścian. Wiesz, jak ich się ciężko zmywa? - planowała sobie troszkę ponarzekać. A co, nie można? To była chyba najgorsza część jej życia w kościele. Karmienie rybek i wiernych to coś cudownego. Zbieranie ludzi ze ścian - niekoniecznie.
Tak, światło rzeczywiście było czymś wspaniałym. Aż przez chwilę musiała zamknąć oczy, bo tak jej świeciło. Mimo wiecznych chmur i innych takich, takie nagłe wyjścia z ciemności potrafiły bić po oczach. Dobrze, że porządnie słońce nie potrafi zbyt często wpadać na imprezę...
- Właśnie ujrzała, Hex. - kiwnęła głową, po czym uniosła lekko rękę, w której była rybka. Dzielna menda była! Jeszcze tam troszkę machałą ogonem. - Szkoda, że nie umiem stopić swojego lodu. Nie masz jakiegoś źródła ognia?
Pytając, stworzyła jakiś mini-basenik dla rybki. Ta chyba nie miała nic przeciwko nowemu, chwilowemu miejscu zamieszkania, bo tylko przez chwilę się porzucała.
- Noo, żyj. A, co? - spytała, ponownie się, rozglądając. Że niby coś mu śmignęło przed oczami? Chyba nie film z życiem, prawda? Abi tym razem stwierdziła, że warto dać losowi ewentualne ostrzeżenie. Basenik oddała dżinowi, po czym stworzyła w lewej ręce całkiem porządną, lodową włócznię. Lekki rozkrok, zamach... I cisnęła nią przed siebie.
- Nie wiem, czy w kogoś trafi, a jak tak, to może będzie jakiś dobry obiad. - anielica wzruszyła ramionami.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.12.14 11:32  •  Zdradliwe tunele - Page 4 Empty Re: Zdradliwe tunele
/Z góry przepraszam, że to tak długo trwało...

Szczerze? Jako jedyna ze wszystkich osób nie miała jakiejkolwiek broni przy sobie, przez co musiała wyglądać komicznie. Odgrywała niepozorne dziewczę, które dopiero poznaje ten ogromny świat. Tak naprawdę była okropną diablicą, a litość nie była jej do końca znana. Po co się litować? Najlepiej od razu zabić.
Nie czekając ani dłużej, ruszyła za całą resztą, pozostawiając kolesia od wybuchów w tyle. Wydawał się być dobry i obeznany w tym, co robi. Szkoda będzie kogoś takiego stracić w grupie.
Szła jako ostatnia. Zgrabnie zeskoczyła na najbliższe skały, potem na kolejne. Znaleźli się w ciemnym tunelu. W tym właśnie momencie obraz walki malował się jej przed oczami. Rozkosznie jest patrzeć na twarze błagających ludzi o przeżycie. Z drobnego zamyślenia, wyrwały ją ciche odgłosy. Czujność u nie to podstawa. Dość szybko znalazła się przed Philipem, nie ujawniając natomiast tego, że kogoś słyszała. Same zachowanie o tym świadczyło, wyglądając zza pleców Luki w głąb tunelu. Chwila ciszy, skupienie i włócznia.
- Uważaj! - wyrwało się jej automatycznie, łapiąc mocno Lukę za ramię i pociągnęła ją wraz ze sobą na bok. Dostatecznie szybka reakcja, aby nikt z nich nie ucierpiał. A co z Philipem? O nim niestety już nie pomyślała.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.12.14 12:41  •  Zdradliwe tunele - Page 4 Empty Re: Zdradliwe tunele
Obserwował Lukę kiedy ta wprawnymi ruchami owijała wokół siebie linę i zsuwała się na dół. Dopalał właśnie szluga do filtra, kiedy jej stopy dotknęły stabilnego poziomego gruntu kilkanaście a może kilkadziesiąt metrów poniżej stoku na którym znajdowała się pozostała trójka najemników. Wyrzucił peta pstryknięciem palca wskazującego i sam chwycił linę. Starał się obwiązać się nią tak jak dziewczyna ale średnio mu to szło więc postanowił zaimprowizować.
Linę położył sobie między nogami, przewinął ją od tyłu tak żeby jego ciało stanowiło dla niej blokadę i powoli zaczął schodzić po stromym zboczu. Niezbyt szybko przebył połowę trasy i zrobił sobie przerwę na kolejnego papierosa. Wyciągnął go z kieszeni razem z zapalniczką odpalił i zaciągnął się kilka razy nim kontynuował zjazd. Po jakimś czasie dotarł już do górnej ściany korytarza.

Phill zaparł się nogami o skały, ostrożnymi ruchami rozedrganych lekko od utrzymywania liny rąk, zdjął z ramienia karabin i oparł go sobie o kolano.  Poprawił jego uprząż i spojrzał pod siebie. Zawahał się przez moment lecz po chwili dostrzegł odpowiednie miejsce. Rozluźnił uchwyt na linie i szybko wylądował.

Chwycił broń w obie ręce, wycelował w miejsce w, które prawdopodobnie patrzyła Luka stojąca przed nim wewnątrz korytarza. Widział dokładnie jej kontur oblewany przez nikłe promienie wpadające do środka. Przywarł do ściany i wpatrywał się w ciemność przez szczerbinkę karabinu. Nim Ta mała zdążyła do nich dołączyć, odpalił jeszcze kolejnego papierosa a na ziemi koło swoich stóp położył, wyjęty z kabury pistolet maszynowy.

Jak zacznę strzelać z tej armaty w tym miejscu to mamy po bębenkach. Pomyślał. Czekał u wejścia, przyklejony do zimnej, wilgotnej skały. Skryty za słabym jednak uciążliwym dla oczu przywykłych do ciemności, światłem.

Wtedy, małej coś odwaliło. Może miała jakiś super słuch, albo co ale krzykiem rozwaliła cały element zaskoczenia. W ostatniej chwili powstrzymał się od odruchowego posłania serii w nieprzeniknioną dla jego ludzkich oczu ciemność wnętrza korytarza. Wypuścił powietrze, rozładował napięcie i nawet nie drgnął. Znów kładąc palec na spuście czekał. Chciał, żeby dziewczyna miała rację. Chciał kurwa zacząć napierdalać do padalców i poczuć wibrację pocisków 5,56 opuszczających lufę z prędkością początkową 920 metrów na sekundę. Pragnął usłyszeć rytmiczne postukiwanie wypadających łusek, uderzających o kamienie. Pożądał, chociaż kątem oka dojrzeć jak te niewielkie ołowiane igiełki robią z kogoś sitko.

Zaciągnął się fajką. Pozostało tylko czekać, księżniczko.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 4 z 12 Previous  1, 2, 3, 4, 5 ... 10, 11, 12  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach