Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 9 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Go down

Pisanie 13.07.19 21:35  •  Środek lasu. - Page 9 Empty Re: Środek lasu.
Czego mogła się spodziewać po tym rusku, czy jaką tam francą była ta franca. Przyjaźń i trzymanie się za rączki? Tsah, nawet w jej wypadku było to naciągane, ale na szczęście nie została sama z wyprawą poszukiwawczą. Darowanej podwózce też nie zamierzała w zęby zaglądać, bo straciliby dzień na dotarcie do miejsca przeznaczenia, a jeszcze musieli wyśledzić kogoś, kto może był jedynie miejską legendą i wcale nie walczył z paskudnym rybskiem. Nie zdziwiłaby się, gdyby poprzednim razem bestia po prostu została przypadkowo zasypana kamieniami przez jedno z trzęsień ziemi, a jakiś koleś przechodził w pobliżu i przypisał sobie wszystkie zasługi.
Rogaty Watson podziękował Skarpecie za przyjemną jazdę, kiedy wysiadał tuż przed lasem. Nie zwiedzała dokładnie okolicy, ale sam zapach zdradzał, że nie byli już na pustkowiach, dojrzeć tam żywy las to też rzadkość. Nawet oni w Bractwie w pobliżu wulkanu mieli co najwyżej hektary pól i drobniejsze krzaczki, gęste drzewa zaczynały się na granicy ich terytorium. Starała się iść ostrożnie, ogon delikatnie kiwał się na boki, próbowała wyłapywać dźwięki dochodzące spomiędzy zarośli. Skrzydlaci, jak się zwali, aniołowie potrafili dość ostro bronić swoich ziem, utrudniając momentami życie nawet społeczności handlarzy. Somsiad somsiadowi somsiadem, jak to mawiali na zachodzie. Słysząc kroki, zatrzymała się momentalnie i starała ustalić skąd dobiegają. A zaraz po tym przeleciał warkoczasty pociąg.
Ying przykucnęła gwałtownie, obserwując pościg. Ogon znieruchomiał, z początku lekko się nastroszył. Wyraźnie przycisnęła skrzydła ciasno do pleców, sięgnęła dłońmi do obu ostrzy przyczepionych u pasa. Oceniała sytuację, ale widząc jak kocisko traci zainteresowanie pierwotnym celem spróbowała uruchomić swój własny koci instynkt. Sama niekoniecznie zmieniałaby cel, który zdążył już się zmęczyć ucieczką, a złapanie go było kwestią paru chwil. Na pewno nie zmieniłaby go na aż dwa inne cele, które dopiero co przyszły. Może gonitwa nie była wcale polowaniem, a zabawą?
- Hej, popilnuj mi rzeczy i chroń zadek - powiedziała nagle do swojego towarzysza, choć zachowując ciszę. Odpięła pasek, zsunęła spodnie i zdjęła koszulkę, w ogóle nie przejmując się nagością. Zaraz też użyła biokinezy, padając na wszystkie kończyny, kopyta przekształcając w łapki dużego kota. Złocista skóra zaczęła pokrywać się coraz gęstszą pomarańczową sierścią z czarnymi, tygrysimi paskami. Skrzydła zanikły, cała jej sylwetka urosła, nabrała mięśni, a po kilku sykach i warknięciach bólu z kobiety stała się rogatym tygrysem. Kłapnęła paszczą i przeszła parę kroków do przodu, obserwując drugiego kota. Mowa ciała zdradzała zainteresowanie, ale też brak agresji, nie chciała sprowokować zwierzęcia.


Ekwipunek:
- Tylko dwa ostrza

Mi terminy obojętne :3
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.07.19 18:15  •  Środek lasu. - Page 9 Empty Re: Środek lasu.
Widzieli za mało, by móc odpowiednio ocenić sytuację. Wyglądało to na ucieczkę, lecz równie dobrze mogło być czymś innym. Dłoń żołnierza podążyła na noszony przy pasie pistolet. Nie dobył go jednak.
Miał zdecydowanie za mało informacji, zarówno o tym co właśnie mają przed oczami - nie wiedział czy zwierzę rzeczywiście goniło uciekiniera, czy też może jedynie wspólnie chcieli gdzieś dotrzeć, a może nawet było strażnikiem podążającym za osobą, którą chronił, jak również - co było nawet istotniejsze - o tym czym jest ich przeciwnik i o okolicy. Jeżeli takie koteczki byłyby np. miejscową plagą i zaatakowanie jednego oznaczało ściągnięcie na siebie całego stada oznaczało, że powinni zignorować to stworzenie lub zabić je na tyle szybko, by nie wezwało pomocy.
Gdy zwierzę zwróciło się zatrzymało Taiyo przesunął się nieco, tak by nie stać na linii wzroku koteczka. Jeżeli z jakiegoś powodu postanowiło porzucić swój pierwotny cel, to on nie miał zamiaru wskazywać mu kolejnego.
Z rozważań na temat właściwego zachowania i tego co powinien zrobić wyrwała go rogata kobieta, która również postanowiła szukać mitycznego (oby nie zmyślonego) anioła, który walczył kiedyś z ich bossem - rybą.
- Popilnować rzeczy? O czym Ty mówisz? - Zapytał samego siebie w myślach, lecz nim zdążył wypowiedzieć słowa zobaczył jak kobieta zaczęła się rozbierać. Widział już dość dużo, by połączyć jej słowa z czynami.
- To szaleństwo. - Pomyślał tylko, lecz postanowił jej zaufać i pozwolić zrealizować ten głupi pomysł. Jednocześnie był świadomy, że może nie być w stanie zbliżyć się dostatecznie szybko, dlatego nie chciał tracić czasu i wyciągnął pistolet, chwytając go prawą ręką i trzymając w pozycji pozwalającej szybko unieść broń i strzelić w bestię - tylko tak mógł jej pomóc z tej odległości, a pojedynczy strzał może dać jej szansę na atak lub ucieczkę.
- Powodzenia. - Powiedział jej cicho, gdy dziewczyna zmieniła się już w kolejnego przerośniętego kiciusia i poszła w stronę ich bestii, który okaże się pewnie być zwykłym, szeregowym przeciwnikiem, których spotkają na swojej drodze jeszcze milion - a zabierają się do niego jakby to już był finalny boss.
Gdy ruszyła w stronę kota odczekał chwilę, po czym oparł się o korę pobliskiego drzewa i czekał - nasłuchując. Nie miał zamiaru wychylać się zbyt wcześnie, mógłby zauważony zepsuć cały plan. W razie czego był jednak gotowy interweniować.

Ekwipunek:
- Obie technologie
- SSP (Standardowy Specowy pistolet)
- SS (standarowy specowy) pistolet maszynowy przy skrzydłach.
- Nóż wojskowy
- Suchary (do karmienia głodnych mieszkańców Desperacji)
- Specowy mundur odpowiedni do jego oddziału
- Skrzydła
                                         
Taiyo
Skrzydlaty
Taiyo
Skrzydlaty
 
 
 

GODNOŚĆ :
Taiyo Reynard Lamarque


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.07.19 23:32  •  Środek lasu. - Page 9 Empty Re: Środek lasu.
Zwierzę, które zatrzymało się na drodze Ying i Taiyo — tak niezwykłego na standardy Desperacji duetu — przyglądał  się pokazowi biokinetycznemu kobiety. Nie wydał z siebie jeszcze żadnego dźwięku, który żywo mógłby kogoś zaniepokoić. To jest, kogoś, kto znałby się na mowie ciała zwierząt. Pseudotygrys bez rogów sapał przez dłuższą chwilę, chcąc uspokoić swój organizm po biegu. Końcówka ogona zadrgała z zainteresowaniem na widok Ying jako sobie podobnej… A może na widok Taiyo, który z kolei był taki inny?
 Kocie uszy, zarówno wymordowanej, jak i kocura, wychwyciły coś jeszcze; te same kroki, które przed chwilą kierowały się w inną stronę niż teraz. Ktoś definitywnie biegł w ich kierunku, a gdy na drodze stanęła domniemana niedoszła ofiara drapieżnika, szara bestia cofnęła się zaskoczona o krok. Kobieta, odgarnąwszy nieposłuszne, ciemnobrązowe kosmyki z twarzy, wystąpiła przed oba „zwierzęta”, stając między nimi. Przodem w pierwszej kolejności obróciła się do Ying, ugięła nieco nogi w kolanach i uniosła ręce w uspokajającym geście. Miała białą jak śnieg skórę, której czystość zakłócały na twarzy jedynie rumieńce będące wynikiem biegu, a oczy miała spore i jasnobłękitne.
 Spojrzała w oczy tygrysicy głęboko, długo, prosząco, potem przeniosła wzrok na wojskowego. Zwierzę, które znajdowało się za nią, wydało z siebie niski pomruk, jakby dopiero teraz ostrzegało przybyszy przed podejmowaniem gwałtownych decyzji i wykonywaniem gwałtownych ruchów. Kobieta cofnęła się do niego i objęła jego szyję tak, jakby był to po prostu spory szczeniaczek.
– Spokojnie, wszystko dobrze – poinformowała, jednak czy to kocura, czy to przybyszy, czy wszystkich, tego nie wiadomo.
– Przepraszam jeśli mój towarzysz was zaniepokoił. Zwykle mało kto wychodzi tak daleko wgłąb lasu. Po twoim ubiorze wnioskuję, że jesteś nietutejszy – końcówkę wypowiedzi skierowała do Taiyo. Szary kot mruknął znowu, jednak raczej z zadowoleniem. Mimo to wciąż bacznie obserwował przybyszy.
– Ciebie w tej postaci nie jestem w stanie z nikim powiązać. Zabłądziliście? Jaki jest cel waszej podróży?


  Aktualne cele, pogoda i termin:
x cel: pogadajmy!
x pogoda: dość ciepło, około 26°C. Brak wiatru, bezchmurne niebo. Zegary wskazywałyby okolice godziny 19.
x termin: 20.07, godzina 23:59.

  Dodatkowe:
x spróbujmy w tej turze z krótszym terminem (5 dni). Jak nie wyjdzie, to na luzie wrócimy do starego.
                                         
Kirai
Poziom E
Kirai
Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Jirō Hirai.


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.07.19 21:17  •  Środek lasu. - Page 9 Empty Re: Środek lasu.
- Więc to nie pościg. - Powiedział w myślach Taiyo chowając ponownie pistolet za pas, uprzednio go zabezpieczając przed wystrzałem. Nie od razu jednak podszedł bliżej do dziwnej dziewczyny i jej pupilka. W końcu pamiętał prośbę, która została do niego skierowana przez jego towarzyszkę - "popilnuj mi rzeczy". Nie mógł więc ich tutaj zostawić, kucnął więc i zebrał je tak, by móc przenieść je trzymając lewą ręką - przy okazji uważał, by pognieść je najmniej jak to możliwe.
- Jestem nietutejszy i dlatego proszę o wybaczenie tej nieufności. Nie byłem pewien z czym mamy do czynienia. - Postanowił się wytłumaczyć, odpowiadając jednocześnie na zadane wcześniej pytanie. Przez chwilę, po opuszczeniu swojej strategicznej pozycji trzymał jeszcze dłoń na pistolecie, uznał jednak, że to mogłoby być źle odebrane i już po kilku krokach opuścił ją luźno wzdłuż ciała.
- Nazywam się Reynard Lamarque i wraz z moją towarzyszką - której imienia nawet nie miałem okazji poznać, a mimo to mamy na siebie liczyć i wzajemnie się chronić podczas tej wyprawy - cholerna moc przyjaźni - pomagamy grupie rybaków, którzy są niepokojeni przez jakąś groźną rybę, która została kiedyś pokonana przez kogoś, kogo nazywali Latarnikiem, a o kim informacji poszukujemy. W pewnym sensie więc błądzimy. - Czy to było mądre od razu zdradzać powód swojej wizyty i odkrywać wszystkie karty? Kobieta nie wyglądała na kogoś, kto chciałby z nimi walczyć - po co wtedy powstrzymywałaby swojego pupilka. Oni natomiast nie mieli zbyt wiele, poza informacją, że muszą poszukać jakichś aniołów, którzy mogą coś wiedzieć.
Nie miał pojęcia czy kobieta jest anioła, czy czymkolwiek innym, lecz mogła coś wiedzieć - warto było więc poruszyć temat. Przecież ryba nie jest anielskim bóstwem i nie sprowadzą tym na siebie anielskich zastępów żądnych bronić tego wspaniałego stworzenia.
Czy jednak ta ryba nie jest ostatnim przedstawicielem swojego gatunku? Czy nie została uwięziona ze względu na jej przyrodniczą wartość? Może ten Latarnik był anielskim badaczem, który nie chciał pozbawiać świat pięknego i niespotykanego stworzenia? Może to jakiś piękny karp niczym te z oczek wodnych?
To nie był jednak czas na takie rozważania. Taiyo zatrzymał się obok Ying, patrząc na dziewczynę. Wiedział, że szansa na to, że im pomoże jest niezwykle mała, lecz liczył, że dowiedzą się czegokolwiek. Chociażby jak znaleźć anioły, które mogą coś wiedzieć, bądź jak znaleźć większe skupisko aniołów - w którą stronę powinni się udać.
                                         
Taiyo
Skrzydlaty
Taiyo
Skrzydlaty
 
 
 

GODNOŚĆ :
Taiyo Reynard Lamarque


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.07.19 22:02  •  Środek lasu. - Page 9 Empty Re: Środek lasu.
Tak jak przypuszczała, moc przyjaźni i tu była silna. Cholera, ona tam zażartowała, a teraz Los im będzie ciskał kumpelskie smaczki na prawo i lewo. Wydała z siebie ciche "rru", przyglądając się kobiecie lekko nienaturalnymi, zielonożółtymi ślepiami. Zerknęła jednak za nią, ciekawsko łypiąc na kocura. Był wielki, nie potrafiła odgadnąć gatunku. Tygrysy ogniste były znacznie mniejsze no i miały inne barwy. Za to pumy królewskiej nie dało się ponoć oswoić, rozszarpywały wszystko w zasięgu wzroku i były ciemniejsze. Jakiś edeński gatunek, którego nie miała okazji jeszcze dojrzeć? Rzadki okaz, wyrośnięty kot dachowiec, może wymordowany albo ktoś zaklęty przez anielskie moce w zwierzęcą formę? Przechyliła prążkowany łeb, zbliżając się o dwa małe kroki. Czujny wzrok nadal kierowała na towarzysza nieznajomej, postawione uszy kierowały się na niego. Odpuściła jednak zaznajamianie się z nim. Kot jak kot, dopóki też nie wykazywał zainteresowania, nie miała co podchodzić. Zawróciła więc, radośnie truchtając do człowieka.
- Jiiin juuu - wydała z siebie odgłos i skłoniła rogatą głowę. Więc no... przedstawiła się. Na tyle na ile mogła w obecnej postaci. Zdolność mówienia miała tu na tyle ograniczoną, że pozostawały onomatopeje, pomruki i oh long Johnsony, w które trzeba by się wsłuchać, żeby jakoś w ogóle zrozumieć. Podejrzewała, że nawet jej imię prędzej odebraliby jako dziwne ziewnięcie albo wręcz ostrzegawcze pomruki wkurzonego kiciusia, a potem byliby wielce zdziwieni, gdyby powtórzyła dokładnie to samo jako "człowiek". Usiadła obok nóg Reynarda, patrząc na niego. Łypnęła raz, drugi, skubnęła zębami wystający pasek, uważając, żeby nie zahaczyć rogami o broń. Nawet zabezpieczona mogła się zaczepić o kręte wypustki, a tego raczej wszyscy by woleli uniknąć. Nie chciała się odmieniać, ta forma mogła jeszcze się przydać, a przechodzenie całego procesu w drugą stroną było równie mało przyjemne. Obecnie nawet łatwiej było skupić ostre zmysły, a i oczy lepiej radziły sobie ze światłem. Ale jeszcze trochę i zapadnie zmrok, gdzie będzie się mogła popisywać swoim nocnym trybem życia.
- Rarrrnik. Jaaniou - wymruczała równie niezrozumiale jak wcześniej. Oblizała pysk. Próby powiedzenia czegoś składnego nie należały do łatwych i przyjemnych, więc właściwie równie dobrze mogła zostawić gadanie towarzyszowi.
A jeśli karpik nie był na wymarciu tylko był wymordowanym, który nie potrafił się odmienić, zdziczał i żarł cokolwiek, bo był spokrewniony z Azarowem? Może to jedno z jego zaginionych dzieci. Nie byłoby fajnie, jakby się o tym dowiedział po wszystkim, dzieląc rybę na porcje do sushi, chyba nawet on mógłby zostać pohamowany ze swoją łapczywością, jakby miał zeżreć rodzinę. Ale nawet jeśli to najnormalniejszy wodny stwór, który nigdy nie był i nie będzie rozumny, to przecież równie dobrze można mu było zrobić rezerwat w Edenie zamiast pozostawiać na wolności. Ech, te anioły. Niektórzy mieli ich za mądrych, a tu się okazywało, że dzieci Wszechmatki były mądrzejsze. Echo się nie postarało robiąc swoje skrzydlate stworki.
Tygrysica znowu przyatakowała swój ekwipunek, choć nie miała pojęcia jak dać znać, że dałoby się to do niej przypiąć. Pas był tak sprytnie zrobiony, że bez problemu objąłby jej obecną sylwetkę, ale raz, że sama i tak by nie dała rady włożyć zapięcia w dziurkę bez przeciwstawnych kciuków i z tak wielkimi łapskami, a dwa, że równie dobrze mogła wszystko nieść w zębach. Nie zależało jej na tym, żeby ubrania się nie pomięły, najwyżej byłyby obślinione.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.07.19 1:32  •  Środek lasu. - Page 9 Empty Re: Środek lasu.
Scena, w jakiej się znajdowała cała czwórka, przypominała odrobinę walkę trenerów pokemon, tylko układ z jednej strony zdawał się zakłócony, jakby to anielica — domniemana — była pokemonem, a kocisko wcielało się w rolę trenera. Kobieta uśmiechnęła się łagodnie, przechyliwszy głowę, z kolei kocur kiwał czujnie ogonem, jednak nie tak gwałtownie, by traktować to jako oznakę złości. Cóż, Reynard wypowiadał się dość rzeczowo, a ciężko było nie dostrzec, że nieznajoma zmarszczyła lekko brwi na wzmiankę o Latarniku. Wiedziała coś? Słyszała?
Reynard Lamarque i Jin Ju. Jesteśmy Saitel — to ja — i Daiki — to mój towarzysz. Dai-kun, oni nie chcą nas skrzywdzić. Chcą pomóc. Nie musisz mnie już bronić – skierowała drugą część wypowiedzi, wciąż bardzo spokojnej, monotonnej w brzmieniu, do swojego kociego kompana. Szary kocur zaczął powoli prostować swoją sylwetkę; sierść zaczęła zanikać, nogi i ręce wydłużać się, zaś korpus się skrócił względem kociego poprzednika. Zaraz za kobietą stanął zupełnie nagi mężczyzna znacznie postawniejszy niż ona, dzieliło ich około trzydziestu centymetrów wzrostu. Miał przydługie, czarne włosy i czujną, ale wykrzywianą co chwila bólem minę, a szarymi oczami świdrował nieznajomych. Ogon jednak nie zniknął i wciąż kołysał się za jego sylwetką.
Jeden zły ruch i zajmę się nimi – mruknął nisko.
Och, nic się nie stanie. Oni tylko…
– Pytają akurat ciebie o niego. Zaskakujący zbieg okoliczności.
– Dajże spokój, na pewno nie chcą…
– O poprzednich też tak mówiłaś.
– Ale teraz…
– Będzie to samo. Rób jak chcesz, ale powiem „a nie mówiłem?”, żebyś wiedziała.
– Wybaczcie za niego, jest…
– Gdyby wzrok mógł wbijać kogoś w ziemię, to spojrzenie Saitel posłałoby Daikiego na kilka metrów w dół. – Nadopiekuńczy. Trafiliście, przypadkiem, na dobrą osobę… – Przez usta kobiety przeszedł krótki uśmiech, ale teraz już bardziej nerwowy, z przepraszającą nutką w dodatku. – Nie widziałam go od prawie że tysiąca lat. Zostawił mnie jako małą dziewczynkę, ledwie wyrosły mi skrzydła. To mój ojciec. Zostawił też w naszym domu wskazówki odnośnie tego, gdzie go odnaleźć, jednak zaszyfrowane i zakryte zagadką. Podobno gdzieś w edeńskim lesie jest coś, co pozwala go odszukać. Udacie się z nami? Daiki musi… założyć spodnie.
 Wymordowany prychnął ze zniecierpliwieniem, krzyżując ramiona na pokrytej bliznami piersi.

  Aktualne cele, pogoda i termin:
x cel: podejmijcie decyzję odnośnie propozycji anielicy.
x pogoda: dość ciepło, około 26°C. Brak wiatru, bezchmurne niebo. Zegary wskazywałyby okolice godziny 19.
x termin: 25.07, godzina 23:59.

  Dodatkowe:
---
                                         
Kirai
Poziom E
Kirai
Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Jirō Hirai.


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.07.19 19:30  •  Środek lasu. - Page 9 Empty Re: Środek lasu.
- Jin Ju? - Powtórzył w myślach imię, które wypowiedziała Saitel będące jednocześnie powtórzeniem pomruków, których Tai nie zrozumiał, jego towarzyski. Więc to tak ma na imię? Dobrze wiedzieć, skoro miał z nią współpracować i wspólnie mieli dopaść tę przeklętą, przerośniętą rybę.
Pokemon trenerki Saitel ewoluował zmieniając się w człowieka. Zdumienie Taiyo byłoby niższe, gdyby nie miał przykrej przyjemności być kiedyś na kotach w jednym z teatrów Miasta. Widocznie to normalne, że ewolucją kota jest ludzka postać, czy może postać, którą trafniej byłoby określić jako zombie? Zmutowany, lecz jednak zombie. I nie zmieniał tu nic fakt, że niektórzy z nich mają urocze uszka i puchate kity.
Z rozmowy między dwójką Ai'ów wywnioskował, że nie oni pierwszy szukali Latarnika. Reynard nie zdawał sobie sprawy, że ten jest tak sławny, szczególnie, że uprzednio nigdy o nim nie słyszał.
Jeżeli miał gdziekolwiek iść na pewno nie mógł przez cały czas nosić rzeczy swojej towarzyski ze sobą. Zastanawiał się czy istniałaby jakaś możliwość, by przymocować jej rzeczy do kociego grzbietu. To nie powinno zbytnio uwierać dziewczynie, a nawet mogłoby jej zapewnić prowizoryczną osłonę przez otarciami, czy podobnymi lekkimi obrażeniami. Zdaniem SPECa były to same bonusy, a więc myślał o tym kucając przy Ying i przyglądając się to jej rzeczą, to jej samej. Dopiero wtedy zdał sobie sprawę, że skoro Dai przyjął ludzką postać to i ona może chcieć uczynić to samo. Dlatego jego ręka powędrowała w pobliże kociego ucha, a Tai podrapał ją pomiędzy uchem a rogiem, licząc, że nie będzie musiał się bronić przed ostrymi kłami wściekłego tygrysa. Chciał tylko subtelnie zwrócić jej uwagę.
- Zmieniasz się, czy mogę przymocować Ci Twoje rzeczy do grzbietu? Wolę mieć wolne ręce. - Wytłumaczył się, by wiedziała, że nie chodziło tylko o jego lenistwo. Nie wiedział kto jeszcze może szukać Latarnika i spodziewał się, że ich intencje nie zawsze są dobre. Możliwe, że będzie trzeba bronić Saitel przed innymi poszukiwaczami starego Anioła.
Wypowiedział te słowa ciszej, lecz nie na tyle cicho, by rozmawiający państwo Ai nie mogli go dosłyszeć. Chciał uniknąć podejrzeń o knowanie - nie przerywając im pozwolić, by wiedzieli o czym rozmawia ze swoją przyjaciółką.
W zależności od odpowiedzi wyprostował nogi stając obok Yinh uprzednio odkładając jej rzeczy na ziemię lub przymocowując do grzbietu kobiety, tym samym uwalniając swoje ręce.
- Jeżeli dobrze zrozumiałem poza nami Latarnika szukał ktoś jeszcze i okazali się być ... - szukał odpowiedniego słowa - niegodziwi. - Mówił spokojnie, a jego ręce były opuszczone wzdłuż ciała. Czuł się dość swobodnie, choć pamiętał, by jego ręka nie powędrowała ku pistoletowi, czy szabli. Nie chciał doprowadzić do niepotrzebnego sporu.
Rozmowa przekonała go, że Saitel była szczera. Istniała możliwość, że są psychopatami porywającymi przypadkowych podróżnych, lecz wtedy nie kłóciliby się w ten sposób, a do tego nagi mężczyzna przez swoją wzburzoną postawę nie wydawał się kłamać. To sprawiło, że Taiyo był im gotów zaufać.
- Błądziliśmy we mgle poszukując Anioła, o którym słyszeliśmy pierwszy raz w życiu, licząc, że pomoże nam rozwiązać nasz problem i spotykamy jego córkę. To wyjątkowo szczęśliwy zbieg okoliczności i bylibyśmy głupcami, gdybyśmy dalej chcieli błądzić. Idziemy z wami, jeśli tylko pozwolicie. - Ostatnie słowa był tylko kurtuazją. Zostali zaproszeni, lecz chciał nieco uspokoić Daia, że to do nich należy ostateczna decyzja, że nie zmuszają ich do niczego, jedynie prosząc o pomoc. Reynard nie mógł uwierzyć, że trafili na kogoś tak szybko, w zasadzie pierwsza napotkana osoba okazała się być powiązana z Latarnikiem. Co więcej teraz mieli pewność, że Anioł nie jest tylko legendą przekazywaną przez rybaków, a rzeczywiście żyje, bądź żył i nawet pozostawił po sobie mapę, która pozwoli do niego doprowadzić.
Nie liczył jednak, że to będzie łatwa zagadka, lecz obecnie wszystko wskazywało na to, że mają aż czworo głów do próby jej rozwiązania - poza tym lepiej zawsze mieć przed sobą problem, niż przeczesywać siano dłońmi szukając ukrytej w nim igły.
                                         
Taiyo
Skrzydlaty
Taiyo
Skrzydlaty
 
 
 

GODNOŚĆ :
Taiyo Reynard Lamarque


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.07.19 16:35  •  Środek lasu. - Page 9 Empty Re: Środek lasu.
Aha! Czyli jednak nie był to podejrzany nieznany gatunek wielkiego kociska, a najzwyklejszy koci wymordowany. Choć właściwie nie taki wcale zwykły, skoro wielkością znacznie przerastał jej tygrysią sylwetkę. Skoro się przemienił, wcale nie potrzebowała jak na razie przebywać w zwierzęcej formie, choć jeszcze chwilę wstrzymała się przed powrotem w ludzką powłokę. I w sumie dobrze, bo nadeszły smyrki. Nadstawiła łeb do drapania i zaczęła mruczeć, co brzmieniem przypominało odległą burzę. Akurat koło rogu zaczęło ją swędzieć, facet naprawdę nieźle wyczuł jej potrzeby. W odpowiedzi na pytanie skubnęła pasek i pochyliła rogatą głowę nad ziemią. Przeciwstawne kciuki i mniejszy rozmiar raczej bardziej przydawały się do rozwiązywania zagadek, a usta przystosowane do mówienia również ułatwiały proces odszukiwania zaginionych Latarników.
Koci pysk skrócił się, nabrał znacznie innych rysów. Oczy zzieleniały, sierść zaczęła stopniowo znikać z całego ciała. Wkrótce kształty czworonoga zaczęły przeobrażać się w kształty kobiety, zwierzęce uszy zwęziły się i wydłużyły. Ying odrzuciła grzywę, która powstała na skutek wydłużenia się sierści na głowie. Kończyny boleśnie zmieniły się – przednie w ręce o drobnych dłoniach, tylne w nogi zakończone kopytami. Na plecach z początku pojawiły się wypustki w pobliżu łopatek, przekształciły się w nietoperze skrzydła, które Jutrzenka rozprostowała. Zadrżały i ułożyły się zwinięte. Kiedy już w pełni zyskała swoją bardziej ludzką postać, przeciągnęła się z wyrazem twarzy wskazującym na to, że jest dość obolała. Reynard mógł usłyszeć ciche strzelenie przeskakującego stawu. Możliwość bycia dwiema różnymi istotami było świetne póki nie dochodziło do zmiany formy.
Uwielbiam zagadki – wyznała lekko zachrypniętym głosem. Oczyściła gardło cichym odchrząknięciem. Podrapała się za rogiem, a następnie sięgnęła po ubrania. Jej osobiście nagość nie przeszkadzała, w końcu tak ich wszystkich stworzyła Wszechmatka, ale nie chciała zapeszyć jakichś ewentualnych edeńskich dzieci albo samego towarzysza. Założenie spodni wcale nie było łatwe z taką budową nóg, ale to z górną częścią garderoby musiała się nawyginać. Koszulka, choć specjalnie dostosowana krojem do posiadaczy skrzydeł, nie była wcale taka łatwa w obsłudze. Wreszcie jednak poradziła sobie z zadaniem i podniosła się z ziemi, mocując do bioder pas z bronią.
Zdecydowanie nie mamy złych zamiarów, a przyda się każda informacja o nim. Pewnie, że idziemy – odezwała się z uśmiechem do Saitel. Przeniosła wzrok na kotowatego. Bronił jej, ale to zrozumiałe. – Jeśli potrzebujecie w czymś pomocy, z chęcią użyczę swoich rąk i zdolności.
Może po prostu nie chciał dawać czegoś za darmo?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.08.19 18:48  •  Środek lasu. - Page 9 Empty Re: Środek lasu.
Teraz twoja twarz mówi mi więcej. Tak myślę! Jesteś Jutrzenką? – Spytała pogodnie anielica. – Od czasu do czasu bywamy w Skalnym Mieście na zakupach. Ładnie się urządziliście tam – skomentowała z uśmiechem, jakby nie zwracając większej uwagi najpierw na nagość Ying, a potem na jej wszelkie nieludzkie elementy. Przecież to było coś stosunkowo normalnego. Prawda?
Niegodziwi. Próbowali spalić nasz dom, bo nie wierzyli, że nie wiemy, jak dostać się do Latarnika – warknął oschle, ale jakby ostrzegająco, Daiki, przy czym też zmierzył uważnym spojrzeniem Ying i Taiyo. Saitel złapała wymordowanego za rękę i wstrzymała na moment oddech, jakby wstrząsało nią przejęcie i wzruszenie.
Daidai... Ich przysłało przeznaczenie. Wiesz dobrze, że to nie byle co. Nas przecież też połączył przypadek! – Na koniec wypowiedzi Saitel jej głos przeszedł niemal w szept, nie dlatego, że chciała coś ukryć, a dlatego, że ze wzruszenia nie mogła wydobyć z siebie wiele więcej. Uśmiechnęła się w pełen nadziei sposób i przycisnęła dłoń ukochanego do swojego serca.
  Na chwilę zapadła cisza, pełna wahania, niepewności, paradoksalnie właśnie ze strony Daikiego w znacznej mierze. Wymordowane kocisko uniosło nieco górną wargę, jakby chciało warknąć, obnażywszy kły, bądź nasyczeć, jak to częściej robią koty. Nabrał w płuca powietrza, które zdawało się tylko dodawać napięcia do jego postawy, jednak zaraz zmiękł i jakby oklapł; jego ukochana widocznie miała jakąś sekretną metodę na uspokajanie go, jakaś moc, jednak niekoniecznie magiczną. Daiki obrócił się na pięcie i objął w talii Saitel, zaś na Ying i Taiyo skinął jedynie ręką, nakazując im pójście za nimi. Ogon jednak podrygiwał niespokojnie, jakby wymordowany wciąż przewidywał, że stanie się coś złego.



xxx


  Droga do domu Saitel i Daikiego była długa, a w jej trakcie ścieżki, którymi kroczyli, zacierały się i jedna biegła przez drugą. Na pewno nie szli do Rajskiego Miasta i jeśli Tai i Ying już w nim kiedyś byli, mogli odnotować, że nie jest to znana im droga, żadna z nich. Kroki Saitel były lekkie, zaś te Daikiego wydawały się względem nich takie skontrastowane, jednak wciąż cichutkie, zupełnie tak, jakby stawiał je prawdziwy kot. Jedynie cichy szum poruszanej przez nie trawy byłby w stanie zdradzić czułym, czujnym uszom, że coś się zbliża, porusza.
  Wreszcie przed podróżnymi, po przydługawej, jednak nie tak bardzo wyczerpującej pieszej przechadzce, zamajaczyło domostwo, pojedyncze, skryte pomiędzy drzewami, otulone niemal gałęziami. Chatka wzniesiona była z jasnych, niejednolitych barwą kamieni, wspierały ją jednak zaokrąglone, walcowate bele z drewna, umieszczone na rogach, zgięciach, przerwie wyznaczającej zapewne podłogę na piętrze. Drewno otaczało też, jednak już w postaci desek mniej lub bardziej równych, wszelkie drzwi i okna. Dach również był drewniany i po nim było widać to, o czym mówił Daiki — delikatne osmalenie, widocznie szybko ugaszone.
... Wchodzić – burknął „zapraszająco” wymordowany, pchnąwszy drzwi, by te otworzyły się do środka. Chatka wewnątrz nie była nijak podzielona, jedyny podział stanowił wystrój. Żadnych dodatkowych ścianek, które zabierałyby niezbyt wielką i tak przestrzeń. W części centralnej znajdował się stolik, niski, postawiony na typowej japońskiej macie, regał z książkami odciął schody na piętro od reszty parterowej części izby. Kilka kolejnych regałów, jednak niezbyt pełnych, było rozstawionych pod ścianami. „Kuchnia” wyposażona była głównie w szafki i blaty, jednak nie była szczególnie przestrzenna. W części głównej znajdował się też kominek, z którego aktualnie nie sączył się jadowity dym ani nie podskakiwał w nim ogień. Izba była oświetlana w tej chwili tylko naturalnym światłem wlewającym się przez okna. Z miejsca, w którym obecnie stali, nie było tego widać, jednak pod schodami na górę znajdowały się też takie na dół, te jednak były zatrzaśnięte za drzwiami, od których emanował słabiutki, fioletowawy blask, który już, ledwo bo ledwo, było widać, gdy opadał na podłogę.
  Saitel w pierwszym odruchu ruszyła do kuchni, jednak zatrzymała się w pół kroku. Przywołała do siebie wszystkich, zaraz znalazłszy się przy wspomnianych drzwiczkach prowadzących na dół. Widniał na nich japoński zapis mówiący „myśl drogą do jasności, poświęcenie przebija się przez mrok”. Zdając sobie sprawę z tego, że notka ta może brzmieć enigmatycznie, Saitel odezwała się:
Jedno, co wiemy, to to, że prawdopodobnie, żeby otworzyć te drzwi, wymagana jest kombinacja z czterech cyfr. Nie jest możliwe przebicie się siłą, żadna moc ani zdolności anulujące moce nie są w stanie zdjąć tego. Zdaje mi się, że drzwi są przeklęte i że... Skoro klątwa się utrzymuje, to ojciec wciąż żyje – z tymi słowy lekko zacisnęła wargi, natomiast za chwilę uśmiechnęła się, chyba sama do siebie.
Przeglądaliśmy jego notatki. Nic nie wyciągnęliśmy – dodał Daiki.
Tak. Ale wszystko jest... Prawie że tak, jak było kiedyś. Kiedy on jeszcze tu był. Z dnia na dzień... Wyszedł. Nawet nie wiem czy wyszedł... Czy zniknął. Czy co. – Zacisnęła kurczowo powieki. Wydarzenie sprzed tylu lat wciąż stanowiło dla niej wielką krzywdę, od której nie potrafiła się uwolnić.
Skoro musicie, to przeszukajcie to piętro. Na górze są sypialnie. Ale chyba lepiej dzielić obszary poszukiwań i nie szukać igły w stogu siana. Nie wiem, jak chcecie – dorzucił wymordowany niby to obojętnym tonem.


   Aktualne cele, pogoda i termin:
x cel: szukajcie wskazówek.
x pogoda: dość ciepło, około 26°C. Brak wiatru, bezchmurne niebo. Zegary wskazywałyby okolice godziny 19:45.
x termin: 10.08, godzina 23:59

Dodatkowe:
x Asekuracyjnie daję sobie 4 dni na posta po tej kolejce; mam potencjalnie dużo pracy.
x Ying zgłosiła mi, że może się nie wyrobić, toteż nie liczę jej żadnego „punktu karnego” za termin.
x Proponuję właśnie taki układ, żebyście poszperali po tym, co macie na tym piętrze najpierw. Zaoszczędzi mi to trochę zachodu. Jeśli chcecie o coś dopytać Saitel i Daikiego, śmiało.
                                         
Kirai
Poziom E
Kirai
Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Jirō Hirai.


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.08.19 20:36  •  Środek lasu. - Page 9 Empty Re: Środek lasu.
Zniesmaczenie to dobre słowo na opisanie uczuć jakie owładnęły Taiyem w chwili, gdy usłyszał, że ktoś chciał spalić dom ze względu na to, że nie chcieli pomóc w dostaniu się do Latarnika. Uczucie to było tym większe, gdy później zorientował się, że najprawdopodobniej wskazówki do tego jak znaleźć Latarnika ukryte są w tym właśnie domu. I tak geniusze zbrodni, Napoleonowie zła doprowadziliby do tego, że odcięliby sobie jedyną możliwość by Anioła odnaleźć.
Gdy jednak Saitel kontynuowała to Reynard poczuł się odrobinę niezręcznie. Nie wierzył w przeznaczenie, a fatum kojarzyło mu się bardziej z dość naiwną, przez swoje konstrukcyjne ograniczenia, grecką tragedią. Mimo wszystko nie powinien chyba wyprowadzać tej dwójki z błędu, ani też nadto protestować przed aby on i jego towarzyszka zostali mianowani wybrańcami wiedzionymi ręką przeznaczenia.
Tyle że nikt ich nie prowadził, zamiast tego błądzili po lesie z nadzieją, że natrafią na jakikolwiek ślad i tym razem chyba byli niezwykłymi głupcami, bo szczęście im dopisało.
Nie przerywał ciszy, a gdy przyszła pora ruszył za cudaczną parą w stronę nieznanego, choć teraz przynajmniej wiedział, że zmierza we właściwą stronę.
Taiyo zbliżył się do drzwi i ostrożnie wyciągnął w ich stronę rękę, by ich dotknąć. Nim jednak jego palce dotknęły zaklętych wrót obrócił się w stronę gospodarzy, jakby oczekując czy Ci nie zaprotestują, nie ostrzegą go, że to spowoduje przymusowy lot kilka kilometrów dalej.
- Przeklęte? Czyli nie możemy liczyć na to, że zamknął się czekając na wybrańca godnego tego, by się z nim spotkać? To nieco utrudnia sprawę. - Zażartował, choć sytuacja nie wyglądała najlepiej. Wszystkie widoczne wskazówki zostałyby zapewne znalezione, pozostało więc zająć się tym co mieli.
- Skąd wiadomo, że potrzebujemy czterech cyfr? Jak je wprowadzić i czy pomyłka jest jakoś karana? Nie wiem ilu próbowało przed nami, a wolałbym uniknąć ich błędów. - Powiedział myśląc już wtedy o słowach, które zostały im przekazane przez same drzwi. - Ten napis, wiecie może czy był tu wcześniej, czy jest powiązany z klątwą? Jeśli tak to myśl najszybciej znajdziemy... - Rozejrzał się i wskazał na wszystkie regały z książkami, które znajdowały się w tym niewielkim wszak pomieszczeniu. Książki zawierały słowa, a te przecież wyrażały myśli. To nie tak, że Reynard uważał, że jest to idealne wyjaśnienie słów zagadki, lecz nie było niczego innego. Nic ze znajdujących się na piętrze rzeczy nie wydawało się być w żaden sposób powiązana z myślą. Miał tylko nadzieję, że poświęcenie nie oznaczało konieczności przeczytania stu tomów poradnika to dbania o anielskie skrzydła. To rzeczywiście byłoby okrutne, ktokolwiek rzuciłby tę klątwę.
- Pomożesz mi szukać czegokolwiek co mogłoby być związane z tym napisem? - Powtórzył dodatkowo słowa wypisane na drzwiach, po czym dodał: - Wiem, ze to dość słaby trop, lecz jak na razie nie mamy nic innego, chyba że mamy inne pomysły. Zaraz. Czy nie ma tutaj jakichś ukrytych schowków? Może odpowiedzi są ukryte i dlatego dotąd nie mogliście ich odszukać?
To mógł być trop. Ruszył w stronę najbliższego bądź wolnego regału, jeżeli Ying poszłaby za jego radą i zaczął przeglądać książki. Poszukiwał wszystkiego o myśli, poświęceniu, mroku i jasności, bo te hasła wydały mu się kluczowe, a ponadto czy czasem nie pojawiają się jakieś charakterystyczne cyfry, np. brak siódmego tomu, podczas gdy pozostałe czternaście leży na półce. Jednak jednocześnie, gdy ruszył od drzwi uruchomił też jedną ze swoich technologii - nie tę powiązaną z jego szablą, nikogo na razie nie chciał przeciąć na pół.
Liczył że kamery i czujniki zamontowane na jego mundurze i skrzydłach przydadzą się na coś i wykryją coś wartego uwagi, przede wszystkim ślady mogące wskazywać na to, że gdzieś tutaj znajduje się jakiś ukryty schowek. Może cztery cyfry były ukryte w samym domu? Choć jeżeli rzeczywiście rzucono jakąś klątwę, to pewnie złoczyńca nie pozostawił tu wskazówek, lecz przeszukanie domu mogło pomóc ustalić kto zdobył się na tę podłość.
                                         
Taiyo
Skrzydlaty
Taiyo
Skrzydlaty
 
 
 

GODNOŚĆ :
Taiyo Reynard Lamarque


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.08.19 13:57  •  Środek lasu. - Page 9 Empty Re: Środek lasu.
Pokiwała głową promiennie się uśmiechając. Wiele osób odwiedzających ich skromną górę prędzej czy później się na nią natykało. Śmigała między straganami na rynku, czasem osobiście witała podróżnych przy wejściu, maskując tym kontrolowanie pracy straży, zapoznawała się z osobami korzystającymi ze schroniska i przyjmowała na "audiencji" wszelkie stworzenia chętne do prywatnej rozmowy. Czasami głosiła nauki Wszechmatki i narażała się na nieświadome obrażanie czyjejś religii. Dobrze, że skrzydlaci nie wykłócali się, że ich Ojciec jest ważniejszy i jedyny słuszny. Była jednak sekta, która wyraźnie wiecznie miała bolący odcisk na pięcie...
Nie odzywała się w drodze, a zamiast tego obserwowała dokładnie całe otoczenie, jakby zapamiętywała drogę i szukała wskazówek. Nie zapuszczała się za głęboko w anielskie tereny, więc wycieczka po lesie była dla niej naprawdę ekscytująca. Ogon delikatnie kołysał się też nad ziemią, wisząc swobodnie. Oczami zahaczyła o sylwetkę towarzysza próbując domyślić się kim tak właściwie jest. Nie pachniał zwierzęco, więc odrzucała myśli o wymordowanym, a jeśli to anioł to jakiś niemiejscowy. Kim by nie był, był całkiem fajny. I smyrał kiedy było trzeba.
Przed wejściem do środka porządnie ostukała kopytka pozbywając się nadmiaru piachu. Nie chciała w końcu nabrudzić im w środku, skoro i tak wpadli tak bez zapowiedzi i znikąd. Jeśli serio zesłał ich los, to stary dziadyga musiał mieć naprawdę niezły humor, żeby zrobić to akurat teraz. Przyjrzała się napisowi, przeczytała myśl kilkukrotnie, robiła ją na poszególne znaki. Czy ci najstarsi zawsze musieli nadawać szyfrem? Chociaż bez szyfru nie byłoby zabawy i zagadki... Odpowiedziała krótkie "pewnie", zwłaszcza, że myśleli podobnie. Gdzie by się ukryła gdyby była wskazówką? W jakimś niedostępnym miejscu, gdzie nie rzucałaby się zbyt oczywiście w gały. Przyglądała się szczelinom, szukała zadrapań na ścianach, podłodze, meblach i półkach, jakichś podejrzanych wytarć świadczących o przesuwaniu tajnego przejścia. Zerkała też po książkach. Nie szukała oczywistych związanych z poszczególnymi słowami, polowała raczej na coś o filozofii, opowieściach. Jak będzie trzeba to przeczyta od deski do deski Biblię.
Mogłabym zerknąć na te notatki? – spytała odrywając wzrok od kolejnego mebla. Dlaczego właściwie zniknął, w jakich okolicznościach, po co? Za dużo tu było na razie niewiadomych.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 9 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach