Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 5 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Go down

Pisanie 21.11.18 18:36  •  Środek lasu. - Page 5 Empty Re: Środek lasu.
 Z trudem utrzymała w sobie nieprzychylne komentarze w związku z zaistniałą sytuacją. W porównaniu do dziecięcych towarzyszów Sinnera, ona nie potrafiła grać niewinnego dzieciaka, ani tym bardziej głodnego. Zaokrąglone boczki widoczne były nawet spod luźnego odzienia, a pulchna buzia wykrzywiała się ze znudzenia, a nie boleści. Zebrała się w sobie na tyle, by nie powiedzieć nic, milczenie przynajmniej nie mogło zniszczyć przedstawienia, które reszta gromady czyniła na jej oczach.
 Zacisnęła obie dłonie na dmuchawce. Skoro wyciągnęła ją już wcześniej, nie było teraz sensu udawać, że wcale tego nie zrobiła. Poza tym rurka nie wyglądała wcale jak broń, a znając dziecięcą miłość do zbierania z ziemi wszelkiego śmiecia, być może wyglądała nawet wiarygodniej.
 Słowa nieznajomego mężczyzny były równie słodkie i ułudne co kłamstewka Akeli, ale mieli nabrać się na nie równie łatwo, co on nabrał się na ich bujdy. To również chciała skwitować wywaleniem języka, ale niemal połknęła go wraz ze śliną byle tylko zatrzymać wszystko w sobie.
 Podskakiwała z nogi na nogę wyrażając niecierpliwość. Nie mogła sama podjąć decyzji, a nawet gdyby dostała taką możliwość, od razu rzuciliby się na nieznajomych. Z tych właśnie powodów to nie ona miała przewodzić. Władzę w niewielkie rączki oddawano jej dopiero wtedy, gdy rzeczywiście chodziło wyłącznie o krwawą sieczkę, która wymagała bezwzględnej brutalności dziecka. W innym wypadku nie umiała ugiąć się i udać, że niski wzrost jest kwestia małego wieku, a nie pełnej już budowy ciała, które zapomniało kilku centymetrów.
 Złapała Akele za skraj rękawa i szarpnęła nieznacznie.
 — Głodna jestem. Kiedy coś zjemy? — wyjęczała w typowym dla siebie pełnym boleści tonie, który sugerował, że umiera z niedożywienia. Tego nie musiała nawet udawać, zacisk w żołądku towarzyszył jej bez przerwy, więc bez fałszu mogła dołożyć do kościelnego przedstawienia własną cegiełkę. Zawiesiła się na proroku całym ciężarem ciała i zaczęła okręcać się na pięcie sugerując ostateczne stadium posiadania owsików. — Aaaaa... dlaczego u nas nie ma tylu roślin? Kiedy pójdziemy? Co to jest za człowiek? Dlaczego z nim rozmawiamy?
 Być może wcale nie była taka zła w udawaniu dzieciaka, jak jej się zdawało. Potrafiła bowiem być niezwykle denerwująca.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.12.18 22:06  •  Środek lasu. - Page 5 Empty Re: Środek lasu.
Sinner nie specjalnie próbował wdawać się w interakcje z nieznajomym, jedynie spoglądał to na niego, to na Akelę i pogodnie się uśmiechał, fałszywie jak zwykle.
To że nieznajomy zaproponował im by poszli do niego, było dość kuszącą propozycją, lecz istniało prawdopodobieństwo, że nieznajomy jest tak samo przebiegły jak oni sami. Mimo wszystko Sinner był chętny zaryzykować i wymownie zerkał na proroka, by ten specjalnie się nie opierał propozycji mieszkańca Edenu.
Jedyne co mu pozostało to oczekiwać na rozwój sytuacji i ewentualną reakcję, lecz obecnie siedział cicho.

Jedynie jego bazyliszek podpełzną trochę bliżej, lecz nie na tyle, aby nieznajomy mógł go usłyszeć lub zobaczyć.

//Chciałem coś sensownego napisać, ale nie potrafiłem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.12.18 13:25  •  Środek lasu. - Page 5 Empty Re: Środek lasu.
Tajemniczy nieznajomy, przez krótką chwilę lustrujący każdego wyznawcę nowej wiary po kolei teraz nie spuszczał z oczu proroka, mrużąc dziwnie powieki i milcząc dość długo, jakby zastanawiał się nad odpowiedzią ważąc każde słowo czy ton głosu. Sprawiał wrażenie lekko zmęczonego, ale coś podpowiadało prorokowi, że ten niewinnie wyglądający jegomość mógł okazać się szaleńczo niebezpieczny. W końcu poruszył się niedbale, uśmiechając tajemniczo, a przybrany tembr głosu mógł lekko zaniepokoić tych bardziej wyczulonych. - Ależ skąd, paniczu drogi - kogoś, szczególnie samego Akelę mogło zaciekawić użycie przez druida tego dość ironicznego słowa - ...moje wrota otwarte są dla każdego "przypadkowego" gościa - ukłonił się delikatnie, a w tym samym czasie zarośla wokół zaczęły mocno szeleścić, w końcu ujawniając skrytych w nich towarzyszy tajemniczego druida. - Mówcie mi Tanzenja. - Całą grupkę otoczyły enty. Strażnicy lasu; władcy boru. Stworzenia jeszcze teraz niepoznane do końca i nieopisane wystarczająco, by móc o ich istnieniu wiedzieć więcej niż nic. - Chodźcie za mną, moja chata leży niedaleko - dodał, z uśmieszkiem wciąż nieschodzącym z chytrej twarzy.
Jakiś ptak zaśpiewał nieopodal gromady. Był to dźwięk dziwny, bo z pozoru piękny, a z drugiej strony... ostrzegawczy.
- Panienka głodna widzę, słyszę - stwierdził bardziej do siebie niż do towarzystwa, z racji dość głośnej manifestacji pulchnej wędrowniczki - A u mnie znajdzie dużo chleba, ziarna i pysznych owoców. Umilcie mi moją samotność swoim towarzystwem. Moi kompani są bardzo małomówni... - dodał, wskazując na bezszelestne enty kryjące się w zakamarkach lasu.

Spoiler:
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.01.19 22:48  •  Środek lasu. - Page 5 Empty Re: Środek lasu.
Robiło się coraz bardziej niezręczne, a cierpliwość wymordowanego z każdą kolejną chwilą coraz mocniej szarpała, chcąc wyrwać się i ulecieć jak powietrze z balonika. Zresztą, sama sytuacja zaczynała już nie tyle co irytować Proroka, ale też i nudzić. Przybyli tutaj dobrze się bawić, a póki co musieli zmierzyć się z tym irytującym pajacem.
Mimo wszystko nadal postanowił robić dobrą minę do złej gry.
Nie ruszył się z miejsca, choć wzrok nadal miał utkwiony w mężczyźnie o jakimś kretyńskim imieniu. Usta wykrzywiły się w delikatnym uśmiechu, ukrywając za zasłoną grzeczności prawdziwe zamiary i odczucia jasnowłosego.
- Jak już na samym początku było wspomniane, pochodzimy z Desperacji. A żeby przeżyć w tym okrutnym świecie, nauczyliśmy się jednego, ale jakże bardzo ważnego i cennego. Nie ufać nikomu, nawet komuś, kto podaje się za anioła. Niestety, ale w tym momencie, z całym szacunkiem, nie możemy sobie pozwolić na jakiekolwiek odstępstwa, zwłaszcza że przybywasz do nas w tak zacnym gronie. - tutaj zrobił krótką pauzę, posyłając spojrzenie w stronę drzewców, wyraźnie dając do mu do zrozumienia, że ich obecność jest co najmniej na miejscu.
- Dlatego obawiam się, ale jesteśmy zmuszeni odmówić. Nie mamy żadnej pewności, że zaprowadzisz nas do swojego domu i ugościsz, tak jak mówisz. Oczywiście nie zarzucam ci kłamstwa, przyjacielu, ale wolę zachować wszelakie środki ostrożności. Zwłaszcza, że nie będę w stanie ochronić moich podopiecznych. - rozłożył obie dłonie w geście bezradności, chociaż oczywistym było że kłamał.
Ale anioł tego nie wiedział.
Nikt tego nie wiedział, kto go nie znał.
- Jednakże mam inną propozycję. Skoro twój dom znajduje się niedaleko, może po prostu tutaj poczekamy na ciebie? Tak będzie bezpieczniej dla nas. A potem udamy się z powrotem, na Desperację, do naszego domu. - miał nadzieję, że to poskutkuje i mężczyzna sobie pójdzie. Nie chciał na samym wstępie mieć problemów, ale jeżeli będzie trzeba.. jeżeli będzie trzeba, to zaczną swój akt przedstawienia już teraz.
                                         
Akela
Prorok     Opętany
Akela
Prorok     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Noah Caleb O'Harleyh


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.01.19 11:56  •  Środek lasu. - Page 5 Empty Re: Środek lasu.
 — Tanz... Taz... Tajnz... — mruczała pod nosem, walcząc z imieniem, które w jej ustach nie mogło przybrać poprawnej formy. Zazwyczaj nie miała problemu z godnością ludzi, których spotykała, ale gra głodnego, zagubionego dziecka trochę za mocno jej się spodobała. Odrobina przesadyzmu mogła drażnić Akele, a tego nigdy nie potrafiła sobie odmówić.
 Wywalała język na wierzch i próbowała ułożyć wargi w odpowiedni sposób, by wszystko ze sobą zagrało, kiedy prorok i druid wymieniali grzeczności siląc się na zachowanie pozorów. Dlatego do Heiki nigdy nie przemawiał sam Ao, najpewniej nie wzięłaby jego słów na poważnie, a potem zaczęłaby go przedrzeźniać. Szybko traciła zainteresowanie. W którymś momencie przerwała próby wymówienia imienia napotkanego mężczyzny i po prostu wykrzywiała się do Sinnera starając się sprowokować go do zabawy.
 Kiedy tak przyglądała się niewiele wyższemu od siebie chłopakowi, zza jego pleców wyłoniły się wielkie cienie, które później, jak nazwał je nieznajomy, okazały się być entami. Z oburzeniem stwierdziła, że enty nie wyglądają na jadalne, więc nie ma sensu się nimi interesować. Poza tym rozmowa nagle zeszła na właściwsze tory.
 — Ziarna i owoce...? — zawahała się, smakując tych słów na języku. W końcu skrzywiła się i pokręciła głową. — Wolę mięso! Ciągle jemy tylko trawę i jakieś resztki... chciałabym zjeść coś dobrego!
 Spojrzała zza pleców Akeli na otaczające ich ruchome drzewa. Nie przypominała sobie, by chociaż raz w swoim życiu spotkała coś podobnego. Nazwa druid też nie mówiła jej za wiele. Miała tylko nadzieję, że to znaczy iż mężczyzna jest kucharzem i może zaproponować jej coś nieziemsko dobrego.
 — Ej, drzewa! Potraficie mówić? — odezwała się głośno, nie zważając na to, że może przerwać rozmawiających ich ważne wywody, Była zbyt ciekawa by poczekać, aż nastąpi chwila ciszy odpowiedniej na takie wywody.
 Machnęła do nich rękami, a potem dla pewności jeszcze raz schowała się przez wzrokiem mężczyzny i jego drzew za prorokiem. Może nie wypadało denerwować żywych roślin? Tego nie wiedziała.
 Wiedziała natomiast, że żądło nałożone na palec leży tam bezpiecznie ukryte w zaciśniętej pięści. Gotowe na niespodziewane zwroty akcji.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.02.19 18:47  •  Środek lasu. - Page 5 Empty Re: Środek lasu.
Środek lasu. - Page 5 Giphy
sᴏ ʏᴏᴜ ᴄᴀɴ ᴛʜʀᴏᴡ ᴍᴇ ᴛᴏ ᴛʜᴇ ᴡᴏʟᴠᴇs
⠀⠀⠀⠀⠀⠀ᴛᴏᴍᴏʀʀᴏᴡ ɪ ᴡɪʟʟ ᴄᴏᴍᴇ ʙᴀᴄᴋ
⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ʟᴇᴀᴅᴇʀ ᴏғ ᴛʜᴇ ᴡʜᴏʟᴇ ᴘᴀᴄᴋ

Środek lasu. - Page 5 0653979deb153

Powieka anioła drgnęła niespokojnie, pozostała część twarzy zaś pozostała niewzruszona. Anioł wyprostował się, przymykając w zadumie powieki i przez krótką chwilę mrucząc coś pod nosem. - Rozumiem - odpowiedział w końcu, pozwalając Akeli dokończyć wypowiedź. Ignorując irytującą, grubą dziewczynkę i całą resztę anioł zrobił dwa kroki w stronę Akeli, unosząc długi kij i wskazując nim na mężczyznę. - Wbrew pozorom my tutaj też nie ufamy obcym, psia jego mać - warknął, momentalnie zmieniając nastawienie z obojętnego na wrogie. - Nie dałbym za Wasze przepastne mordy nawet złamanego grosza, bo i jego mi szkoda - dodał, odsuwając kij i nie robiąc żadnego, podejrzanego kroku czy gestu. W tym samym momencie wokół grupy rozniósł się dźwięk szeleszczących liści i ciężkich kroków, a z cienia boru wypełzły drzewce. Trzy, pięć, siedem... było ich całkiem sporo. I wszystkie zdawały się być jawnie zainteresowane zgromadzeniem. - Jeden z Was - zaczął spokojnie anioł, nie spoglądając nawet na przybyłe enty - Opuści grupę i wyruszy ze mną, do mojej chaty. Tylko wtedy Was puszczę. - Drzewce nie zbliżały się nazbyt blisko, jednak skutecznie zagrodziły wszystkim drogę ucieczki. - Gdy będziecie wracać, wypuszczę Waszego kompana.
Nastała chwila niezręcznej ciszy. Wiadomo, że nikt nie miał najmniejszej ochoty opuszczać grupy i wyruszyć za nieznajomym w towarzystwie wielu drzewców, niestety, innego wyjścia nie było. Walka nie miała raczej najmniejszego sensu, a grupie z pewnością zależało na pokojowe zakończenie sprawy.
Dlatego nagle wysunął się Sinner. Polityk Nowego Kościoła skłonił się lekko aniołowi, a na jego twarzy zagościł sztuczny, bardzo drętwy uśmieszek. - W takim razie ja wyruszę. - Wiedząc, że to dla dobra ogółu, zacisnął zęby i budował w głowie plan ewentualnej ucieczki. Wiedział, że mężczyzna nie jest jego sprzymierzeńcem.

KONIEC WYDARZENIA

Jesteście wolni (prócz Sinnera, który wraz z aniołem i entami wyruszył w stronę chaty Tanzenji). Później możecie albo wrócić po niego (wtedy napiszecie do mnie), albo sami z Sinnerem dokończę wydarzenie.
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.02.19 15:32  •  Środek lasu. - Page 5 Empty Re: Środek lasu.
Brakowało zaledwie kilku sekund, a Akela zaatakowałby aroganckiego anioła.
Dlatego ich nienawidził całym sercem. Wyżej srali, niż głowę mieli. Wywyższali się i spoglądali na osoby z Desperacji jak na jakiś podgatunek, coś gorszego, karaluchy. W spojrzeniu proroka zamigotał niebezpieczny płomień.
Ja wam jeszcze pokażę. Tylko patrzcie.
Palce drgnęły, ale nie zacisnęły się w pięści. Nadal odgrywał swój teatrzyk aż do momentu, w którym obcy anioł zniknął w towarzystwie Sinnera. Nie martwił się o niego. Wbrew temu, jak wyglądał, piastował wyjątkowo wysokie stanowisko w Kościele, które zawdzięczał swym umiejętnościom. Poradzi sobie. A jak nie, wtedy dopiero będą interweniować.
Został sam z Hei. Spojrzał na nią, a kąciki ust zagięły się w uśmiechu, gdy nabrał świeżego powietrza w usta. Jego zadowolenie trwało jedynie parę chwil, kiedy klepnął dziewczynę w ramię, wskazując jej drogę przed nimi.
Czas zabawę zacząć.
Kościół w końcu ruszył.

/ zt wszyscy /
                                         
Akela
Prorok     Opętany
Akela
Prorok     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Noah Caleb O'Harleyh


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.02.19 22:47  •  Środek lasu. - Page 5 Empty Re: Środek lasu.
Jericho, nawet będąc ślepym, dostał zadanie od Growa. Zadanie, które najlepiej mógł wykonać albo on, albo Liam. W końcu mieli bezpośrednio styczność z Apokalipsą, jako jedyni w gangu. Snajper został wysłany, by szukać informacji od pewnego anioła, który mógł mieć odpowiednią wiedzę. Mężczyzna patrzył na ten plan sceptycznie, ale przecież zawsze warto było próbować, żeby przywrócić pełną sprawność jego ciału. Han zgodziłby się nawet zaryzykować przemianę w Wymordowanego, gdyby miał pewność, że to zadziała. Problemem było to, że Liam nie miał na to żadnych szans, dlatego trzeba było szukać dalej.
Reika wszakże mówiła, że to aniołowie najlepiej się znają na "magii" oraz klątwach. W końcu nie wiadomo, co też Apokalipsa im zrobiła.
Wiadomym było również to, iż Mokugawa sam nie dotrze w odpowiednie miejsce, z wiadomych względów. Została więc wysłana z nim Insomnia w ramach przewodnika, która miała zaprowadzić go do Edenu i pilnować, by się nie potknął i sobie głupiego ryja nie rozwalił. Pomysł z przewodnikiem przyjął niechętnie, ale wiedział, że to było konieczne, ze względu na jego chwilową, miejmy nadzieję, ułomność. W  końcu sam prędzej by dotarł na tamten świat, niż do siedliska aniołów.
Mało rozmawiał z Insomnią. Nie bardzo mieli o czym. No może poza tym, że jej matka umarła prawie że na jego rękach. Tamtego feralnego dnia, pomagał Growowi i reszcie wydostać się z tuneli. Hemofilię wcześniej opatrzył i musiał ją niestety zostawić w budynku, by pomóc reszcie. A ona, głupia, śmiała wykitować. Na jego warcie!
Jednakże, co było to było. Han nie widział sensu w roztrząsaniu tego od nowa.
W pewnym momencie poczuł woń lasu. Dotarli na miejsce. Snajper słyszał o tym lesie. Ponoć miał spełniać życzenia. Czy tak faktycznie było?  Nie wierzył w takie rzeczy, ale w zasadzie nigdy nie wiadomo. I dlaczego  miałby nie spróbować.
- Poczekaj chwilę, proszę. - powiedział  do dziewczyny. Wyciągnął swoje życzenie zapisane na pionowej karteczce, przywiązał je do drzewa i uklęknął przed nim. Dla Insomni mogło się to wydawać głupie, ale on był człowiekiem tonącym, a tonący brzytwy się chwyta.
Nie umiał się modlić. Nigdy go tego nie nauczono. Nie znał słów, nie wiedział co powinien robić. Zamiast tego zamknął oczy, wsłuchał się w siebie.
"Boże, jeśli mnie słyszysz zwróć mi wzrok. W zamian za to zrobię co w mojej mocy, by działać na rzecz Edenu. Proszę, proszę, proszę, proszę... - powtarzał w duchu niczym mantrę. Modlił się tak jak umiał, na tyle żarliwie, na ile starczało mu odwagi. Klęczał tak przez kilka minut próbując z Bogiem dobić targu. Czy ten go jednak wysłuchał? A może to nie Bóg słuchał, a sam las? Nad tym nawet nie chciał się zastanawiać. Otworzył oczy, wstał z klęczek, po czym, z pomocą Insomni ruszył dalej. Byli już niedaleko.

///sorry za marną jakość posta, ale nie umiem zaczynać wątków. I nienawidzę tego robić. Następne będąlepsze!///
                                         
Jericho
Kundel     Desperat
Jericho
Kundel     Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Han Mokugawa


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.02.19 16:07  •  Środek lasu. - Page 5 Empty Re: Środek lasu.
 Bardzo długo czekała na taką szansę; nieważne, czy chodziłoby o zerwanie kwiatków na wiosenny wianek czy ułowienie anioła w celu ugotowania rosołu na skrzydełkach, dla Nayami propozycja wybrania się do Edenu z samej swojej definicji była nie do odrzucenia. Musiałaby chyba do reszty stracić rozum, by przepuścić przez palce swoje największe jak dotąd marzenie, czyli możliwość zobaczenia tego niemalże legendarnego miejsca na własne oczy. Już mniejsza z tym, że została sprowadzona do roli psa-przewodnika, hehe ważne że wreszcie, wreszcie wypuszczono ją gdzieś dalej niż na długość łańcucha od kryjówki. A jako że kiepski to przewodnik, co nie zna drogi, chyba ze dwadzieścia czy trzydzieści razy dopytywała "dla pewności", którędy powinni iść.
 Trudno sobie wyobrazić ogrom jej samozadowolenia, kiedy wreszcie znaleźli się na miejscu. Albo przynajmniej z grubsza w tej okolicy, do której powinni trafić. Jako że wcześniej jej rozentuzjazmowany słowotok został dość mocno przygaszony przez milczenie Hana i później jego większość przeprowadzała już wyłącznie we własnych myślach, teraz też taktycznie zachowywała milczenie, ale nadal szczerzyła się przeszczęśliwie w każdym możliwym kierunku. Dookoła miała las, najprawdziwszy, zielony las, absolutne spełnienie jej marzeń. Tylko wzruszyła ramionami, kiedy snajper kazał jej zaczekać – a i tak zobaczyć jej nie mógł – i rozejrzała się z niekrytym zainteresowaniem, kiedy tamten zajmował się swoimi modłami. Nie przeszkadzało jej to w żadnym stopniu, bo w niczyje wierzenia i niedowiarstwa nigdy szczególnie się nie zagłębiała. Jeśli miał ochotę przytulić się do drzewa, też nie widziała w tym problemu; tym samym zyskiwała przecież kilka kolejnych minut, by w zachwycie chłonąć nowe otoczenie. Będzie się potem miała czym pochwalić!
 — To... — podjęła wreszcie, kiedy ruszyli dalej. — Kogo konkretnie szukamy? — Nie żeby przejmująca cisza jakoś jej przeszkadzała, ale skoro miała służyć Hanowi za zastępcze oczy w tej wycieczce, musiała znać nieco więcej szczegółów. Możliwe, że lada moment trafią na jakiegoś anioła i trzeba się będzie wytłumaczyć. Każdy obdarzony zdrowym rozsądkiem mieszkaniec Edenu będzie pewnie chciał wiedzieć, co to za intruzi i czego szukają w tym raju na ziemi, a przynajmniej tak domniemywała Leather.
 I miała nadzieję, że spotkają kogoś lada chwila.
                                         
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
Insomnia
Maltańczyk     Opętana
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nayami Leather


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.02.19 20:39  •  Środek lasu. - Page 5 Empty Re: Środek lasu.
Ciężko określić czy było to szczęście, cud czy być może zrządzenie losu. Prawda jednak była taka, że Hersha znalazł się we właściwym miejscu o właściwej porze. Patrolował granice, kiedy w oddali ujrzał dwie majaczące się sylwetki. Bez cienia jakiegokolwiek zawahania czy też wątpliwości, od razu udał się w tamtą stronę, zaciskając mocniej palce na swojej włóczni. Nie minęło kilka minut, kiedy zaszedł im drogę. I choć nie spoglądał na nich surowo, to z całej jego postawy można było wywnioskować, że to nie był najlepszy moment na wycieczki po Edenie.
- Jestem zmuszony zatrzymać was już na tym etapie. - poinformował nieznajomych spokojnym głosem, acz takim, który nie lubił jakiegokolwiek sprzeciwu. Rozumiał Desperatów. Często przychodzili tutaj po pomoc, schronienie, ratunek. Aczkolwiek na ten moment granice Edenu zostały zamknięte dla osób z zewnątrz z racji domniemanej Apokalipsy, która zapuściła swoje korzenie na ich tereny. Oczywiście anioły z natury dobre, nie mogły odmówić nikomu pomocy, dlatego też na granicach otworzono wiele punktów pierwszej pomocy, zaopatrzone w podstawowe rzeczy jak jedzenie, woda czy też leki. Niestety, ale na tę chwilę dwójka nieznajomych musiała się tamtym zadowolić. Hersha nie był w stanie im pomóc.
- Musicie zawrócić. Jakieś piętnaście minut drogi od tego miejsca znajdziecie posterunek, gdzie inne anioły udzielą wam pomocy jeżeli takiej potrzebujecie. Woda, jedzenie, a nawet leki na drobne urazy. Tam wszystko znajdziecie. Jednakże nie mogę was przepuścić głębiej. - dodał po chwili, nie zamierzając się ruszyć z tego miejsca do momentu, aż nieznajomi nie zawrócą i nie znikną z jego pola widzenia. Oczywiście istniało też prawdopodobieństwo, że spróbują wymknąć się jego spojrzeniu i schować pomiędzy drzewami, ale w taki sposób zostaną złapane przez inne anioły Zastępu, od których aż się roiło w tym momencie na granicy.
                                         
Hersha
Dowódca Zastępu
Hersha
Dowódca Zastępu
 
 
 

GODNOŚĆ :
Hersha. Ten, który przynosi śmierć.


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.02.19 14:22  •  Środek lasu. - Page 5 Empty Re: Środek lasu.
Jericho wiedział, że Insomnia była gadatliwa. Był na to przygotowany, dlatego też większość jej trajkotania wpuszczał jednym uchem, a wypuszczał drugim. Czasem jednak włączył się do rozmowy, albo skinął głową, by dać znać dziewczynie, że chociaż trochę jej słuchał. W pewnym momencie dziewczyna prawdopodobnie zaniemówiła z wrażenia. Tak, Eden był przepiękny. Jericho miał okazję tutaj być raz, lata temu i też stał jak urzeczony. Pamiętał te niemożliwie doskonałe rośliny, te cudowne liście czy misternie rzeźbione kształty fontann.
- Wspaniałe, prawda? - powiedział, chociaż jedyne co odczuwał w tym momencie to zapach lasu, delikatny wiaterek smagający jego twarz. Słyszał śpiew ptaków, skrobanie cykad. - Szukamy anioła, który może nam pomóc. - rzekł krótko, rzeczowo. W wojsku nauczył się wypowiadać w taki sposób. Krótki, zwięzły, żołnierski. Przekazywał te informacje, które należało przekazać bez zbędnego ubarwiania, czy zagadywania drugiej osoby.
Wtem usłyszał kroki. Zatrzymał się i rozejrzał. Był to odruch, bo przecież był niewidomy, więc siłą rzeczy niczego nie mógł dostrzec. Nagle usłyszał głos. Był on czysty, dosyć surowy, acz uprzejmy. Anioł był obdarzony taką barwą, której aż chciało się słuchać. A przynajmniej takie wrażenie odnosił snajper.
- Nie szukamy schronienia czy punktu pierwszej pomocy. Poszukujemy natomiast jakiegoś anioła, który mógłby nam pomóc.. Zostaliśmy zaatakowani przez Apokalipsę, która zrobiła mnie i jeszcze jednej osobie z gangu dosyć niemiłą niespodziankę. - powiedział do anioła w miejsce, gdzie spodziewał się, że twarz skrzydlatego. Wnioskował to oczywiście po tym, skąd dobywał się głos. - Zostaliśmy wysłani przez Growlithe'a. Ponoć nie tylko my zostaliśmy zaatakowani, to prawda? - zapytał, by wzbudzić w nieznajomym jakiekolwiek wyrazy współczucia. Han nie zamierzał wchodzić głębiej w las, jeśli nie mógł, ale chciał też uzyskać jakąkolwiek pomoc. Bo kto, jeśli nie anioły, miały odpowiednią wiedzę?


Ostatnio zmieniony przez Jericho dnia 01.03.19 1:05, w całości zmieniany 1 raz
                                         
Jericho
Kundel     Desperat
Jericho
Kundel     Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Han Mokugawa


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 5 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach