Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 3 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Go down

Pisanie 28.06.17 17:31  •  Środek lasu. - Page 3 Empty Re: Środek lasu.
Ciemne, zmierzwione, kujące futro... szczerze to wcale nie była ostatnia rzecz, której Infinity mógł spodziewać się w środku lasu. Ale jednak się nie spodziewał. Okej, niby można tu było rzekomo spotkać niedźwiedzia... ale kiedy zaskoczony wymordowany szybkim okiem ocenił rozmiary zwierzęcia, na którym wylądował, mógł z całą pewnością stwierdzić, że nie był to niedźwiedź. Nie wiedział co to było. Najłatwiej chyba byłoby użyć określenia "potwór", jednakże to słowo już dawno utraciło swoje pierwotne i prawdziwe znaczenie w ich rzeczywistości.
Pierwotny instynkt, pochodzący jeszcze z czasów, gdy był zamknięty w klatce, dawał mu niezwykle jasny i klarowny przekaz.
WALCZ
ZABIJ

Pragnienie by wbić zęby w czyjąś skórę i poczuć na języku smak krwi tylko się wzmocniło w momencie, gdy został opleciony czymś w pasie. Chude ręce boleśnie wbiły mu się w boki, warknął głośno, gotów by się rzucać i bronić swojego życia. Dlatego też bardzo go zdziwiło, kiedy już po chwili ponownie był wolny. Ziemia istotnie, okazała się dość miękka, więc skończyło się zaledwie na kilku otarciach. Wtedy też Infinity miał okazję odwrócić się i w końcu zobaczyć, jakiemu stworzeniu tak nieopatrznie przerwał drzemkę.
Gdyby miał zwierzęce uszy, prawdopodobnie opadłyby one w tej chwili, bo choć Inf do strachliwych nie należał, musiał poczuć niepokój i respekt przed kreaturą, która właśnie podniosła się z ziemi. W tym momencie zwierzęcy instynkt podpowiadał mu, by rzucić się do ucieczki. Ale tak szczerze, chociaż był bardzo szybki, domyślał się że monstrum również nie należało do zbyt wolnych. A cholera jedna wie, jakie umiejętności posiadał.
Białowłosy odruchowo zasłonił sobie uszy, kiedy tylko powietrze przeszył ryk. Czemu te wszystkie kreatury musiały być takie wrzaskliwe! Niezwykle czuły słuch chłopaka tylko sprawił mu większy ból. Jednocześnie pozwolił również wychwycić coś, co - jak miał nadzieję, mogło mu w pewien sposób oszczędzić co najmniej poważniejszych ran, a może i pożarcia.
To coś gadało.
A więc nie było całkiem bezrozumne.
Chłopak wyciągnął przed siebie rękę, nakazując zwierzęciu pozostanie w miejscu.
- STÓJ - warknął głośno i wyraźnie. Jeśli to nie wyjdzie... będzie musiał wiać....
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.06.17 22:35  •  Środek lasu. - Page 3 Empty Re: Środek lasu.
Zwierzęce ślepia przeszywały niewielką kreaturę zwaną wymordowanym, która przybliżona była ku ziemi.
Mięśnie potężnych kończyn napięły się, by zaraz wynieść potwora w ułamku sekundy do będącego nieopodal Infinity.
Zamaszysty cios zatrzymał się na równi ze słowami chłopaka. Pazur zwierzęcia znajdował się kilka milimetrów od jego skroni.

Sekui głośno prychnął, by w tym samym czasie chwycić boleśnie niczemu winnego chłopca za bark, wbijając mu przy tym pazury pod skórę i przyciskając do ziemi.
- Stó... stó... - warknął w akcie desperacji i nieumiejętności wypowiedzenia owego słowa.
Pysk kreatury znalazł się parę centymetrów przed twarzą lisowatego, który mógł poczuć na swoim licu nieprzyjemny oddech bestii.
- Cze... czemu... stać? - warkliwe tony przypominające słowa wydobyły się z niespecjalnie ładnie pachnącej paszczy - Cz... czemu... Se...Kui... przch... pszee... przech... przestać? Nie, jeść... zwie... rzątko?
Obwąchał twarz białowłosego.
- Czemu... zapach, jak zwierz, mowa jak człoo...wiek?
Biczowaty ogon wciąż wywijał nad monstrum.
Potężny ucisk na barku chłopca zelżał, a potwór uniósł go do pionu, samemu się prostując.
Ostry koniec ogona przeskoczył zza potwora i pojawił się przed twarzą Infinity.

- Co ty?

Atmosfera mordu jakby się rozwiała, a dźwięk leśnej fauny na nowo zaczynał rozbrzmiewać nad strumykiem.
Stwór przysiadł na miękkiej ziemi i spoglądał swoimi, osadzonymi głęboko w czaszce, krwistymi oczyma na na chłopca.
Uszy miał postawione do góry, jakby z zaciekawieniem oczekiwał tego co odpowie niewielkie zwierzątko przed nim, z resztą już lekko poharatane.
Faktem było iż Sekui nie spotkał jeszcze "ludzkiego" wymordowanego, lub zapomniał że takich spotkał, obecnie przebywając w lasach edenu jedyne formy życia jakie spotkał to pierzaste kreatury zwane aniołami.


Ostatnio zmieniony przez Sekui dnia 11.07.17 4:24, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.07.17 11:03  •  Środek lasu. - Page 3 Empty Re: Środek lasu.
Nie miał pojęcia, czy dobrze zrobił. Teraz już każdy nerw w jego ciele krzyczał, by chylić się przed ciosem, odwrócić się i po prostu nawiać. Infinity raczej unikał walki. Nie był do niej wcale dobrze dostosowany. Pazury i kły były standardowym wyposażeniem typowego drapieżnika, ale to jedyne co posiadał. To i nadnaturalną regenerację, która pozwalała mu w miarę szybko wyzdrowieć po każdej potyczce. Dzięki temu nie musiał stale obawiać się, że padnie ofiarą następnego stworzenia lub agresywnego, niezbyt rozgarniętego wędrowca.
Sapnął głośno, gdy stwór się przed nim zatrzymał. No tak. To musiało być dla nieco coś nowego. Zwykle zwierzęta na pewno przed nim uciekały. I nic dziwnego, takie wielkie straszydło bez większego trudu położyłoby chyba każdego drapieżnika w tych lasach. Infinity dziękował tylko po cichu faktowi, że potwór jednak to zainteresowanie wykazał. Inaczej faktycznie mogłoby z nim być już źle. Nie mógł jednak nie wydać z siebie głuchego warknięcia gdy przydługie szpony bestii wbiły mu się w kark. To był wrażliwy punkt. Albo przynajmniej Inf tak sobie wmawiał. Miejsce gdzie tkwił chip made by S.SPEC.
Spróbował przypomnieć sobie, jak Lilo postępowała z nim samym. To w końcu dzięki niej stał się ... powiedzmy że dużo spokojniejszy. Okiełznała jego dzikość - i chociaż Infinity nie zamierzał tego samego robić z dziwnym wielkoludem, spokojne podejście na pewno pomoże mu się wykaraskać z tej irracjonalnej sytuacji, prawda?
Ze zdziwieniem poczuł, że stwór go puścił. Rany zadane przez jego szpony zaczęły się natychmiast leczyć.
Usiadł więc powoli, dokładnie na przeciwko monstrum. Zastanowił się też, jak najprościej odpowiedzieć na jego pytanie. Nie zamierzał mu teraz przecież tłumaczyć całego procesu który wywołuje wirus. Tym bardziej, że sam nigdy nie był człowiekiem, a jako jeden z nielicznych, urodził się wymordowanym.
- Inf - powiedział w końcu, wskazując na siebie. Bo wypadało się przedstawić - Pół człowiek. Pół zwierzę.
Tak chyba będzie najprościej? Dobrze by było również znaleźć konkretną odpowiedź, gdyby Sekui (dobrze usłyszał, że stwór sam siebie tak nazwał?) zapytał go ponownie, czemu miałby go nie jeść.
- Przyjaciel? - zaryzykował.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.07.17 20:21  •  Środek lasu. - Page 3 Empty Re: Środek lasu.
- I... Inf... - powtórzył niezgrabnie potwór.
Wykrzywiał przy tym język i całą głowę, próbując wypowiedzieć owe krótkie słowo. Jednak dalszych słów wymordowanego nawet nie próbował wymawiać. Jedynie nad słowem "przyjaciel" powędrował wzrokiem dokoła, jakby próbował znaleźć to owe coś o czym to niewielkie coś do niego mówiło.
- Pszzz... Przze...przyjać? - wyrzucił warkliwie z pyska - Da... zjeść to?
Prymitywne dźwięki starały układać się w coś logicznego, jednak bez skutku, lecz możliwe, że Infinity zrozumie, w końcu jakby nie patrzeć "swój", co nie? Nie? Okej.

Przeleciał jęzorem o bijących kościstą bielą kłach, by następnie ze świstem wciągnąć powietrze.
- Głodny.
Przesuwając chłopaka na bok... lub chociaż miał nadzieję że robił to delikatnie, to odepchnął go dość brutalnie. Poruszając się o czterech kończynach, leniwie dopełzał do strumienia.
Stanął w lodowatej wodzie i pochylając się zamoczył rozwartą poszczę w wodzie. Jeśli Inf dobrze się przyjrzał mógł zobaczyć jak niewielkie błyskające sylwetki wlatują do pyska Sekui.
Po paru minutach stwór uniósł łeb "przeżuwając" zawartość paszczy, która niekiedy pozwalała sobie wypływać między zębami, cóż widok posoki i niekiedy flaków ryb zapewne nie był najprzyjemniejszy.

Dwa szkarłatne ślepia wbiły się znad strumienia wpatrując się w sylwetkę chłopaka.
- Wiecce...
Zniekształcony bełkot powędrował w stronę Infa.
- Więcej... jeść.
Wyszedł z wody i zaczął powoli iść w kierunku wymordowanego... lub do lasu za nim.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.09.17 0:33  •  Środek lasu. - Page 3 Empty Re: Środek lasu.
Myśleć jak zwierzę. Myśleć jak zwierzę.
Jeszcze nie tak dawno próbowano go tego oduczyć, on sam próbował się tego oduczyć, ale wiedział że w tym wypadku będzie musiał sięgnąć do tych wspomnień. Do tego, jak to jest patrzeć na świat oczami drapieżnika. Z drugiej strony nie mógł się poddać temu uczuciu. Logika i racjonalne myślenie. Z pewnością nie były one mocną stroną dziwnacznego zwierza, ale chyba się starał. Przynajmniej tyle. I jakoś mu to wychodziło, w końcu Inf wciąż jeszcze nie tkwił w jego paszczy.
- Inf - pokiwał głową, potwierdzając swoje słowa i imię. - Przyjaciel. Nie jeść.
Uważny wzrok Infinity'ego cały czas śledził każdy ruch potwora. Chociaż sytuacja wydawała się opanowana, w każdej chwili mogło się to odmienić. W chwili gdy miał zostać tylko "przesunięty" wykonał gibkiego susa, będąc już niemal przekonanym, że stwór chce go jednak pochwycić i zeżreć, wedle swoich słów. Na szczęście odbyło się bez rozlewu krwi. Przynajmniej. No, chyba że mowa o krwi rybiej. Widok nie był zbyt zachęcający, jednakże Infinity przywykł już do znacznie gorszych. Rybie flaki nie zrobiły więc na nim wrażenia. Dużo bardziej zainteresowały go kolejne słowa stwora.
- Jedzenie - wyciągnął nagle rękę, wskazując na prawo od siebie. - W lesie. Dalej.
Nie zamierzał kłamać, widok tak wielkiej bestii która niemal na ciebie szarżuje jest czymś, co nawet jemu, niemal wyzbytemu wszelakich emocji, może napędzić strach. Więc tym razem postanowił po prostu odwrócić uwagę bestii od siebie. Bo nieopodal miejsca gdzie stali, luźnym spacerkiem może z pięć, maksymalnie dziesięć minut, Ing natrafił na ślady większego zwierza. Chyba niedźwiedzia? A kiedy potwór będzie się pożywiać, on sam będzie miał okazję do ucieczki. Genialne, prawda?
- Jedzenie - powtórzył.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.10.17 3:04  •  Środek lasu. - Page 3 Empty Re: Środek lasu.
|| Akcja rozgrywa się w innym czasie, niż powyższa fabuła, więc możecie nas śmiało ignorować i wplatać własne posty niezależnie od naszych odpowiedzi.

- Przepraszam, że cię przetrzymałem. Przemokliśmy z mojej winy.
Opierając się plecami o drzewo, wlepił skruszone spojrzenie w chłopaka siedzącego naprzeciw niego. Przeczesał palcami ciężkie od wody włosy, pozostawiając fryzurę w dziwnym zaczesaniu. Gest dodał mu niewiele więcej uroku, niż brudne, zniszczone odzienie, które już od kilku godzin wisiało mu smętnie na grzbiecie. Wieloletnia koszula Akaiaha właśnie tego dnia dopełniła swego żywota, gdy anioł bez żadnego miłosierdzia dał jej odczuć skutki dzisiejszej pracy. Nadziewając się niejednokrotnie o wystające z żerdzi sęki, rozdarł ją okrutnie w okolicy biodra, odsłaniając kawałek skóry. Brak estetyki zasilił deszcz, który przykleił lniany materiał do ciała szatyna, przy okazji zamieniając zalegający na koszuli piach w błoto. Jednak odstępstwem od marności były wesołe iskierki w zielonych oczach, finalnie dopełniające oblicze anioła jako wyjątkowo wesołe. Hej, udało im się przenieść ponad dwadzieścia żerdzi z jednej polany na drugą, nim dopadł ich zmrok! Według Akaiaha nie było lepszego powodu do radości, nawet jeśli ich obecne położenie wydawało się nad wyraz… mokre.
Deszcz stukał miarowo po lesie, wygrywając spokojną melodię już od dobrych dwóch godzin, bez żadnej zapowiedzi na szybki koniec. Anioł był wdzięczny chłopakowi za pomoc w przenoszeniu materiałów na budowę nowego paśnika, tym bardziej czując się winnym za warunki pogodowe, w jakich przyszło im pracować. Być może gdyby nie zmusił Hitaoshiego do wysłuchiwania swoich wywodów odnośnie mieszkających w okolicy myszy (i przedstawianiu każdej z lokatorek po kolei), zdążyliby uciec przed nadchodzącą ulewą. Dobre pół godziny temu udało mu się rozczapierzyć gałęzie górujących nad nimi drzew i nieco osłonić głowy przed deszczem, w nadziei, że ustanie, nim zacznie się ściemniać, jednak Akai zaczynał tracić na to nadzieje. Las powoli żegnał się z dniem, ubierając się w zupełnie nowe, bardziej nastrojowe szaty. Szarość pałętająca się pomiędzy pniami współgrała ze stukotem padającego deszczu, łaskawie nie kąsając ich jeszcze chłodem. Wieczór zapowiadał się stosunkowo ciepły jak na tę porę roku.
- Będę czuł się okropnie, jeżeli jutro weźmie cię przeziębienie. – ponownie przerwał wiszącą nad nimi ciszę, znowu kombinując coś z włosami. Podejrzewał, że zrobiła mu się rewolucja na czubku głowy, jednak jakkolwiek nie chciałby jej stłumić, bez lustra mógł ją sobie jedynie bardziej podjudzać. –Pomaganie mi nie jest warte żadnego kataru czy bólu głowy. Chociaż przyznam, że jeszcze nigdy nie udało mi się zebrać do kupy w tak krótkim czasie. – wzruszył nieznacznie ramionami, jak gdyby samemu nie wierząc, że faktycznie we dwójkę uporali się z zadaniem szybciej – Jeden dzień i wszystkie deski oraz belki są na miejscu! Zazwyczaj zajmowało mi to od dwóch do trzech dób, a przy takiej pogodzie podejrzewam, że potrwałoby jeszcze dłużej… - uśmiechnął się do niego, nie pozbywając się przepraszającej nuty – Dziękuję.
Zaraz potem zdjął z niego spojrzenie i zwrócił je ku dołowi, jak gdyby usłyszał z ziemi wołanie. Zapatrzył się na błądzącego po ściółce żuka, w końcu wyciągając w jego kierunku dłoń, by zaraz pozwolić mu spacerować pomiędzy palcami. Owad zdecydowanie nie lubił deszczu, o czym dał dobitnie znać, zasypując Akaiaha hasłowymi narzekaniami.
- Chciałbyś się już zbierać?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.10.17 17:22  •  Środek lasu. - Page 3 Empty Re: Środek lasu.
Ociekał wodą,  a z pyska spływały mu resztki poprzedniego pokarmu. W momencie kiedy Inf się odezwał uszy wymordowanego skierowały się w jego stronę "Jedzenie" - "Dalej", cóż zrozumiał to i szedł dalej we wskazywane przez chłopaka miejsce, cóż wszystko zapewne byłoby dla niego piękne, gdyby Sekui nie złapał go ogonem. Smukła część ciała pociągnął go za sobą, obwiązana ciasno wokół pasa chłopaka.
- Jeść, zappa ss, tezz ższ.
Rzucił przez warkot do, ciągniętego przez niego jak worek kartofli, Infa. Dopiero gdy wspinał się na niewielkie wzniesienie przypomniał sobie, że może to być raczej niezbyt przyjemna rzecz dla nowego zwierzątka i postanowił, a jakże, przenieść go przed siebie i złapać za część ubioru, ponownie niezbyt delikatnie nieść go dalej.

Przykucnął w jednym z krzaków, kładąc przy tym chłopaka na ziemi, samemu przybrał jeszcze bardziej zwierzęcą pozę niemal kładąc się na ziemi. Szpiczaste uszy obracały się w każdy możliwy kierunek, niezależnie od siebie.
Specjalnie długo nie musieli czekać, bo nagle uszy Sekuiego skierowały się w jedno konkretne miejsce. Przez krzaki można było  ujrzeć dość sporych rozmiarów niedźwiedzia, tak jak przewidywał Infinity, który został pewnie zwabiony zapachem wnętrzności ryb, które wypadły Potworowi po drodze z pyska.
Gdy tylko niedźwiedź podszedł na odległość 10 metrów Sekui wyskoczył na zwierze. Potężne kończyny wymordowanego nadawały mu taką prędkość, że misiaczek nie miał specjalnie dużo czasu na reakcję, potężne szczęki Sekui zacisnęły się na skórze zwierzyny, która chwilę potem została ciśnięta o drzewo parę metrów dalej.
Miśka to jednak nie wyeliminowało całkowicie, mimo iż był ogłuszony i zapewne z krwotokiem wewnętrznym z wrzaskiem rzucił się na większego wymordowanego, trafiając go w pysk.
Ślepia Sekui nabrały bardziej zwierzęcego charakteru, by po ataku ze strony ofiary rzucić się na niedźwiedzia przygniatając go swoją masą i zacząć go rozszarpywać, zarówno zębami jak i pazurami, powodując że pobliskie drzewa zaczęły ociekać krwią.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.11.17 19:58  •  Środek lasu. - Page 3 Empty Re: Środek lasu.
Cały ten czas zastanawiał się, co też przyszło Akowi do głowy. Myszy. Przedstawiał mu myszy. Pomijając oczywisty fakt, iż chłopak w życiu nie odróżniłby jednego gryzonia od drugiego... Był wężem. A te zjadają myszy. Co prawda od wieków mieszkał w Edenie, ale za czasów przymierania głodem na Desperacji, to i szczur był fantastycznym posiłkiem. Chłopak rzadko wybrzydzał w tamtym okresie. Co wpadło w ręce, to się zjadało. Od zwierząt po ludzi. Nie był dumny z aktów kanibalizmu, ale co poradzić. Wszystko robił, aby przeżyć kolejny dzień. Jak to dobrze, że teraz już nie musi. Życie jest o wiele prostsze, kiedy odeszło mu martwienie się o podstawowe rzeczy. Szkoda tylko, że odruchy pozostały.
- Przynajmniej jesteś tego świadom. - Wymordowany w większości był konkretną osobą. Jak coś trzeba zrobić, to to robi. Nie marnuje czasu na rzeczy pośrednie, rozpraszające oraz odwracające jego uwagę od zadania. Czas na trywialne zajęcia jest po skończeniu pracy, nie w tracie. Drażniło go zatem gadanie o myszach, kiedy mieli jeszcze wiele pracy. Naprawdę nie mogło to poczekać? Szczególnie w obliczu nadchodzącej burzy?
Bawełniane, lekkie kimono szybko nasiąknęło wodą. Co prawda chłopak nie był w żaden sposób zmiennocieplny ani jego aktywność nie zależała od temperatury otoczenia, niemniej nikt nie lubi siedzieć w przemoczonym ubraniu. Ani telepać się z zimna.
Rosnąca szaruga zachęcała ciemność do wypełzania z zakamarków; noc kładła się coraz szybciej, tym jeszcze mroczniejsza, im gęstsze były chmury. Nie zapowiadało się, aby przestało padać w najbliższym czasie.
A żeby tak szlag trafił Aka i te jego myszy.
- M-m. - Mruknął tylko na podziękowanie. Był wymordowanym. Odkarmionym, wyćwiczonym i zdrowym mutantem. Jego siła fizyczna mogła wywołać zazdrość u niejednego, zaprawionego w boju anioła zastępu. Nic zatem dziwnego, że szybko i sprawnie przeniósł belki. Co to dla niego, unieść kawałek drewna? Wyrobiliby się w pół dnia, gdyby nie nieprzyjemna przerwa w postaci pogaduszek z kolonią myszy.
Sam nie chciałby chorować. Na co dzień panuje nad wirusem i nie ma żadnych, nieprzyjemnych aktów związanych ze swoją rasą. Ale momenty, gdy dopada go osłabienie są także chwilami, kiedy wirus wyrywa się spod kontroli. Spontaniczne manifestacje zwierzęcych genów uprzykrzają życie kapłana razem z bólami gardła czy gorączką. Jakby nie dość mu było anginy, do kompletu wirus dołoży ogon albo kły. Bo czemu nie. Jak kopać, to leżącego.
Już miał powiedzieć, że wolałby iść, gdy las rozświetliła błyskawica, a między drzewami echem przetoczył się grzmot. Zaraz po tym uderzył w nich ostry wiatr i zacinający deszcz, którzy przedzierał się bez problemu przez prowizoryczne parasole anioła. Wymordowany skulił się, aby choć twarz osłonić od ostrych kropel, padających teraz niemal poziomo względem ziemi.
- Kh... Możesz zrobić lepsze nakrycie? To nie działa. - Ledwie zdążył ściec nieco, a już znowu jest cały mokry. Wstał i zaczął chodzić w kółko po tym niewielkim skrawku ziem, który aktualnie był ich schronieniem, szukając suchych gałązek. Ale w tym deszczu ciężko o cokolwiek, co nie będzie skrajnie przemoczone. Uznając, że nie znajdzie niczego, co dałoby się rozpalić, kucnął tuż przed szatynem.
- Wyhoduj mi jakiś krzak, który nada się na rozpałkę. Zrobię ognisko. Chyba spędzimy tu jeszcze trochę. - A ja nie zamierzam marznąć tu dalej. Skoro mam siedzieć w tym deszczu na zewnątrz, to przynajmniej przy ogniu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.01.18 19:28  •  Środek lasu. - Page 3 Empty Re: Środek lasu.
Odrywał mięśnie niedźwiedzia kawałek po kawałku, obryzgując przy tym posoką całe otoczenie. Mięso lądowało w jego paszczy w zastraszającym tempie, jedna porcja za drugą. Kościsty pysk przybrał bordowy kolor, a z pomiędzy kłów ściekała krew i wystawały kawałki ścięgien i innej tkanki oraz futra.
Jednak to mu nie wystarczało, chciał więcej... więcej i więcej. Głód nie pozwalał mu teraz odejść. Chęć mięsa i krwi działała jak stymulant dla człowieka - jak narkotyk.
Źrenice kreatury zwężały się, a wzrok powędrował na siedzącego nieopodal wymordowanego.
- Wiezja, kakrra, szka, Zjem.
Niezrozumiałe, prócz ostatniego słowa, wyrazy wydobyły się przez otwartą, z nieprzyjemnym mlaskiem, paszczę potwora. Sekundy po tym sierść na jego grzbiecie się zjeżyła.
Nie zostawiając wymordowanemu czasu na reakcję, złapał go ogonem, a następnie wystrzelił w jego stronę jak z procy.
Pazury wbiły się w brzuch chłopaka, rozrywając skórę i mięśnie pozwalając zawartości wylecieć, a następnie zacisnął szczęki na jego czaszce, powodując jej natychmiastowe zgniecenie po zaciśnięciu szczęk.
W tym szale głodu Sekui nawet nie widział, że zabija stworzenie, do którego był jeszcze parę minut temu w miarę przyjaźnie nastawiony.
Pożarł praktycznie każdą część jego ciała, to samo zrobił z truchłem niedźwiedzia, zostawił jedynie minimum resztek.
Następnie zniknął gdzieś w głębi lasu, pozostawiając wszechobecną posokę i poranione drzewa.

[z/t]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.01.18 3:37  •  Środek lasu. - Page 3 Empty Re: Środek lasu.
W przeciwieństwie do towarzysza, skrzydlaty nie wydawał się specjalnie ubolewać nad faktem, że pada. Oczywiście, wciąż martwił się, że Hitaoshi wyjdzie z tej całej pomocy bogatszy o ból głowy, katar i drapiące gardło. Naprawdę nie chciał, by chłopak przypłacał jego gadatliwość własnym zdrowiem, niemniej osobiście deszcz niewiele mu przeszkadzał. Zadanie zostało wykonane, więc żadne powolnie tworzące się błoto nie powinno być dla nich aż tak dokuczliwe, niż jakby mieli przedzierać się przez nie z żerdziami. Poza tym… według niego Eden był najpiękniejszy właśnie podczas ulew.
Kolejna błyskawica przedarła niebo, roznosząc pomiędzy drzewa huk, bez problemu przebijający się przez szum siekających kropel. Żuczek na jego dłoni wciąż wydawał się marudny, tym bardziej narzekając na przemokłą ziemię, gdy anioł z powrotem przybliżył palce do podłoża, wypuszczając zwierzątko na wolność.
- Postaram się. – wyrzucił z siebie szybko, czując się naprawdę głupio z powodu postawy wymordowanego. Cóż, nie mógł go winić o zirytowanie, ponieważ być może te pół godziny paplaniny o myszach uchroniłoby ich od podobnej sytuacji, niemniej wiedział najlepiej, że Hitaoshi, jako kompletne przeciwieństwo słodkiego typu, nie składał się z cukru, toteż nie powinien się rozpuścić. Sam Akaiah bardzo cenił sobie pracowitość, jednak nie widział żadnych przeciwwskazań, by podczas pracy umilać sobie czas, choćby krótką pogawędką z dawno niewidzianymi przyjaciółmi… czy Aoshi nigdy nie cieszył się z małych rzeczy?
Oj, śmiały osąd, aniele.
Zapominasz chyba, że nie każdy ma przyjemność widzieć w zwierzętach – szczególnie tak małych i szkodnych – pretendentów do przyjaźni.
Rozłożenie koron drzew nie pomogło, więc uznał, że poleci na całość. Manipulacja czymś, co już istnieje, wymagała zdecydowanie mniejszego wkładu energii, niż tworzenie rzeczy od samego początku, choć dla kogoś, kto mocą posługiwał się w stopniu mistrzowskim od czasów pierwszego poczucia żwiru pod stopami, uplecenie z gałęzi dachu nie wydawało się specjalnie trudne. Wzniósł dłonie, niczym dyrygent wymachując odpowiednie ruchy, zmuszając drzewa, by wypuściły całkiem nowe, dłuższe i pozornie elastyczne pędy, zaraz zawiązując pomiędzy ich głowami trwałe sploty. Przeplotły się kilkukrotnie, tworząc stabilną konstrukcję, która zaraz powstrzymała lecące w ich kierunku krople, nareszcie uwalniając ich od moknięcia.
- Hm.. tak chyba powinno być lepiej. – rzucił w zamyśleniu, wpatrując się bystrym wzrokiem w stworzony przez siebie dach. Upewniając się, że nic nie przecieka, wrócił spojrzeniem do Hitaoshiego, którego kolejne życzenie także spełnił bez żadnego ociągania. Wzniósł delikatnie dłoń w górę, tym samym wyrywając z ziemi krzak, spełniający oczekiwania wymordowanego.
Powinien znaleźć jagody i cały się nimi wysmarować, by jeszcze bardziej przypominać dżina.
- Niestety możesz mieć rację. Czuję, że pogoda szybko się nie poprawi. – podrapał się nieco niezręcznie po karku, automatycznie uciekając spojrzeniem w bok. – Przynajmniej mamy szansę porozmawiać. Chyba, że jesteś na mnie tak zły, że wolisz przesiedzieć te godziny w milczeniu.
Ton głosu nie był pretensjonalny. Ostatnim zamysłem Akaiaha było wypominanie chłopakowi czegokolwiek, a już na pewno nie gniewu, na który być może słusznie sobie zasłużył. Nie chcąc jednak dłużej stać jak sierotka Marysia, ruszył się z miejsca pomagając w obrywaniu gałęzi krzewu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.08.18 19:12  •  Środek lasu. - Page 3 Empty Re: Środek lasu.
Jeden z ptasich posłańców Archanioła tego dnia przyniósł wieści o tym, że zamieszkujące edeńskie lasy zwierzęta zachowywały się dziś wyjątkowo niespokojnie. Uciekały w popłochu przed nienazwanym jeszcze zagrożeniem, na którego źródło napotkał podążając kawałek dalej. Coś, co je przestraszyło, zostawiało za sobą zwęglone ślady na zielonych trawach, a w powietrzu już unosił się zapach spalenizny. To, co je zostawiało, nie było ani wymordowanym, ani aniołem – przypominało psa, choć ten nijak pasował do fauny tego miejsca. W dodatku szybko okazało się też, że poruszało się w niewielkim stadzie, które liczyło sobie łącznie czworo osobników.
Psy poruszały się przez las węsząc dookoła i pozostając czujne. Wyglądało na to, że czuły się równie niepewnie w nowym miejscu, przez co wydawało się, że były skłonne zaatakować każdego, kto zdecyduje się na zbyt gwałtowne podejście. Potrzeba było sposobu. I choć zwierzęta nie były niczemu winne, trzeba było znaleźć dla nich nowe miejsce, biorąc pod uwagę, że nie można było być pewnym, czy wkrótce nie staną się źródłem pożaru.
Dla bezpieczeństwa do zadania przydzielono dwóch ochotników, w tym Nanaela, który jako niezbyt zaradny i nieco tchórzliwy skrzydlaty chciał udowodnić wszystkim swoją wartość. Był przekonany, że tym razem podejdzie do sprawy z dużo większym profesjonalizmem, a jego zapewnienia sprawiły, że w końcu dopiął swego.
Myślisz, że gryzą? ― zagadnął, gdy podążaliście przez las, kierując się pozostawionymi przez psy tropami. ― A jeśli zaatakują? Wolałbym nie krzywdzić zwierząt ― dodał, przyciskając palce do ust, jakby przymierzał się do obgryzania paznokci ze stresu. Może jednak to wszystko go przerastało.

UWAGA: od tej pory osoba, która podejmie się zadania ma prawo zdecydować się na poprowadzenie go samodzielnie (uwzględniając obecność NPC po swojemu), opisując w jednym poście, jak radzi sobie z ognistymi psiskami rodem z Desperacji, albo poprosić mnie o dalsze prowadzenie wydarzenia i wymianę kilku krótszych postów.
Niezależnie od decyzji, na samym końcu wydarzenia i tak pojawi się post MG.
                                         
Laviah
Archanioł
Laviah
Archanioł
 
 
 

GODNOŚĆ :
Laviah. Po prostu.


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach