Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 5 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Go down

Pisanie 10.03.15 22:59  •  Promenada - Page 5 Empty Re: Promenada
Doskonale zdawał sobie sprawę z tego jak bardzo jego artefakt przestawał działać. Skutki uboczne zaczynały mu dokuczać, ale nie mógł sobie pozwolić teraz na chwilę słabości. Czuł się nieco zmęczony, ale to jeszcze nie znaczy, że da się zabić lub cokolwiek takiego. Dlatego właśnie przezwyciężył zmęczenie i postawił kolejny twardy krok przed siebie. Na razie miał ważną misję do wykonania. Razem ze swoimi towarzyszami byli w głębokiej kupie, ale jakoś sobie poradzą. Nie mają innego wyboru. Zakładnicy albo śmierć. Innego wyboru nie mieli. Nawet gdyby teraz sobie odpuścili pojmanie tejże dwójki to mieliby przesrane. Pościg by trwał bez końca. A to oznaczało, że teraz potzrebują konkretnego planu. Zwłaszcza, że powoli wszystkie wyrwy, które mogły powstać po prostu zanikały. A jakby tego było miało to Ciro został jeszcze postrzelony w lewe ramię. Prychnął pod nosem czując jak to miejsce zaczyna go piec i po jego klatce piersowej spływa krew. I to kolejna rzecz, którą musi przeboleć.
- Nie ma rzeczy niemożliwych. - Powiedział spokojnie zerkając za siebie.

// niestety nie mam weny i jestem w choi zmęczony. Ciro generalnie podąża za Slei, ale mówi, żeby Leeroy sie zajął pościgiem. I stara się w miarę wychodzić z promenady już. Jutro może rozpiszę.
                                         
Ciro
Szpiegmistrz
Ciro
Szpiegmistrz
 
 
 

GODNOŚĆ :
Ciro "Zirro" Eltyar


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.03.15 16:48  •  Promenada - Page 5 Empty Re: Promenada
No cóż, po tym jak Akito zgasło światło nic nie mógł zrobić. Jedynie tylko ciążył Łowcom. W sumie to nawet dobrze, że go "znieczulili" nie tracił, aż tak dużo krwi jakby to miało miejsce gdyby nadal się szarpał.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.03.15 23:42  •  Promenada - Page 5 Empty Re: Promenada
Nagły powrót grawitacji sprawił, iż nie wszyscy zdawali sobie od razu sprawę z tego, że są wolni. Gdy Sleipnir rzucił swoim granatem, większość obywateli właśnie wstawała, gotując się do prędkiej ucieczki. Na własne szczęście byli już na nogach, bowiem żołnierze pancerni ruszyli w kierunku Łowców uciekających z pola bitwy. Jakkolwiek na to nie patrzeć – popchnięty cywil ma większe szanse wyjścia cało, niż nadepnięty przez blisko tonowy pancerz. Dwie wielkie stalowe góry torowały sobie drogę przez ciżbę, roztrącając zbyt gnuśnych bezceremonialnie na boki. Rozdzielili się, próbując złapać uciekinierów w dwa ognie.  Wtedy właśnie granat doleciał.
Wybuch rozerwał kilku i poranił wielu cywili, uszkodził chłodnice jednego z pancerzy, przez co uwięziony wewnątrz żołnierz zaczął smażyć się żywcem.
Drugi Pancersoldat jednak oparł się destrukcji, choć przyklęknął na jedno kolano, łapiąc stabilność. Wycelował – a odległość nie była zbyt wielka – i wystrzelił serię, celując w nogi Leeroya. Widocznie nie obchodziło go już ilu cywili zabije po drodze, bowiem ostrzał zebrał krwawe żniwo. Dokładna liczba zostanie jednak oszacowana dopiero przez analityków i medyków. Póki co, Pancersoldat biegł w kierunku swych ofiar i był już coraz bliżej. Łowcy nie mieli zbyt wiele czasu na reakcję, choć Ciro i Slepinir mieli większą szansę uciec niż ranny w łydkę Leeroy.
Co prawda Ayako również została ranna, jednak nie była na skraju śmierci, więc żołnierz, dokonując szybkiej oceny strat i zysków zdecydował, że lepiej będzie mieć w garści ranną, niż stracić nietkniętą.  

Efekty

Ciro- postrzelone lewe ramię
Ayako - ogłuszona (4/5 postów), siniaki od upadku, przestrzelona prawa dłoń, utrudnienia zdolności manualnych aż do wyleczenia
Leeroy - postrzelony prawy bok, garść siniaków, przestrzelona prawa łydka, draśnięcia lewej łydki - utrudnione chodzenie i bieganie
Wojskowi Ayako - wszyscy gryzą ziemię.
Haruki - rozcięta kamizelka na wysokości piersi
Sleipnir - postrzelone prawe udo, draśnięte lewe ramię - ból przy poruszaniu się
Akito - postrzelony brzuch, garść siniaków, ogłuszony (2/5 postów)

Wojskowi Cronusa - żołnierze od #1,#2,#3,#4,#5,#6,#7 gryzą ziemię. Pancersoldat #3, #4 również.
Pancerz wojskowego #5 jest lekko uszkodzony
Transportery opancerzone są uszkodzone.

W przybliżeniu zginęło już 10 cywili, 20 jest rannych.

Posiłki (2/10)

Termin - Sobota


godzina 23:59
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.03.15 22:12  •  Promenada - Page 5 Empty Re: Promenada
Chyba zjawiła się w odpowiednim momencie. Trochę zajęło jej powrócenie do bazy i uzupełnienie ekwipunku, zanim wyruszyła na pomoc po otrzymaniu sygnału alarmowego. Najwyraźniej jednak postąpiła słusznie biorąc ze sobą broń ze strzelnice i granaty z prywatnych zbiorów swojego kata. Sytuacja nie wyglądała za ciekawie dla jej towarzyszy, ale chyba jeszcze mniej ciekawie dla S.SPECu. Maska zakrywała w całości jej twarz, a kaptur rzucał niepokojący cień na resztę oblicza łowczyni. Może ten strój nie maskował jej idealnie, ale przynajmniej nie będą mogli zobaczyć jej twarzy. Póki to możliwe, wolała pozostać anonimowym łowcą.
Odgłosy starcia dobiegały z wielu kilometrów, dlatego bezbłędnie przybyła na miejsce przemieszczając się niczym cień między budynkami, a czasami nawet po ich dachach. Wyglądało na to, że niektóre drogi zostały obstawione, a jedyna którą mogła się dostać do centrum walki zasłaniała mechaniczna kreatura. Szybkim rzutem oka oceniła sytuację. Katana leżała pewnie w uścisku jej dłoni zanim jeszcze ruszyła do akcji. Wygląda na to, że jeżeli uda jej się zniszczyć robota, odblokuje przejście. Tak, na chwile obecną to był jej główny cel. Ostatni raz spojrzała na pole walki z góry i ruszyła. O ile nie napotka żadnych przeszkód będzie się możliwie szybko i cicho poruszała wzdłuż budynków aż dotrze do stojącego tyłem Pancersoldata, by wykorzystać to, że klęczy i celuje do innych, skoczy na jego... grzbiet/plecy/cokolwiek on tam ma w celu wrzucenia mu w jeden z otworów na tyle granatu, który miała zawieszone na pasku. W razie czego była gotowa, by wykonać natychmiastowy odwrót i/lub odskoczyć, gdyby miało to skończyć się jakimś wybuchem. Cały czas biegła. Jeżeli jednak z pierwotnego planu nic nie wyjdzie, będzie starała się za wszelką cenę zwrócić na siebie uwagę mechanicznego żołnierza, by ten wycelował w nią, a łowczyni wykorzystując swoją nadnaturalną gibkość i to, że robot nie jest w stanie obracać się tak szybko, unikałaby pocisków. Pozostawała niezmiennie w ruchu, w ciszy dokonując egzekucji, ukryta za maską. Dopóki nie pozbędzie się swojego celu lub nie zwróci na siebie jego uwagi, nie miała zamiaru wchodzić do centrum walki.
                                         
Yū ✿
Przywódczyni
Yū ✿
Przywódczyni
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.03.15 0:26  •  Promenada - Page 5 Empty Re: Promenada
- Leeroy, kurwa! - Wyrwało się Sleipnirowi gdy zobaczył co ten pierdolony robocop właśnie zrobił jego kompanowi. Niewiele myśląc płynnym ruchem przeładował broń i schował do kabury, był pewien, że zaraz mu się przyda. Widząc jak Leeroy upada rzucił się w jego stronę i szybko złapał go oraz zakładnika.
- Wyciągnę cie z tego albo sam kurwa zdechnę! - Wykrzyczał do Leeroya choć ten był tuż obok niego, szybkim ruchem postawił go do pionu i przeniósł zakładnika na własne barki. Udo od razu się sprzeciwiło, ale nie miał na to czasu. Na szczęście adrenalina pompowała jego ciało po same brzegi więc ból nie był zbytnim utrudnieniem, stanowczo był w lepszym stanie do noszenia kogoś niż jego przyjaciel.
- Jeżeli jesteś w stanie się przemieszczać to bądź za mną, zrobię za tarczę. - Powiedział z pełnym przekonaniem w głosie. Zdawał sobie sprawę jakie są konsekwencję jego czynu. Ułożył Ayako w taki sposób aby ta była żywą tarczą dla niego.
Miał w dupie życie tego pierdolonego psa, gdyby nie ona to sytuacja wyglądałaby znacznie lepiej, jedyne co go pocieszało to to, że sam się nią zajmie jak tylko się wydostaną. Pocieszając się tą myślą ruszył drogą która wiodła przez jak największą liczbę żywych tarcz czyli cywilów. Nawet jeśli ten pieprzony terminator ma w dupie mieszkańców M-3 to przynajmniej ciężej będzie mu zlokalizować ich pozycję w dużym tłumie uciekających ludzi.
Jedyne na co jeszcze liczył Slei to to że może jednak ktoś od zaopatrzenia w końcu ruszy dupę na tą pieprzoną promenadę, w końcu nie otrzymał sygnału jako jedyny. Przemieszczając się tak między cywilami widział padające trupy ze wszystkich stron, najwyraźniej jego plan poskutkował w inny sposób niż się spodziewał i Robocop zaczął słać kule gdzie się tylko da, nie skupiając się na jednym miejscu.
Niby mądrze, ale jeśli dobrze to rozegrają to pancersoldat zbierze krwawe żniwo tylko na miejscowych. Brnąc do przodu analizował w jaki sposób może się pozbyć tego cholernego terminatora, ale ciężko było cokolwiek zobaczyć przez te tłumy więc po prostu przemieszczał się najpłynniej jak tylko mógł w tej sytuacji, co jakiś czas sprawdzając pozycję Ciro. W końcu to na Sleiu ciążyło zadanie wyciągnięcia ich z tego gówna i to zrobi, nawet jeśli przypłaci to własną śmiercią.
Niestety, gdy sprawdził jak radzi sobie Leeroy poczuł jak pocisk przeleciał wśród wszystkich cywili i ominął także Akito, po czym trafił w ramię Sleipnira. Ból był tak przeszywający że ten upadł na jedno kolano.
- Kurwa, zdechnę w takim miejscu, zdechnę albo zrobią ze mnie jebanego królika doświadczalnego - Powiedział do samego siebie. Poczuł strugę krwi spływającą po jego ciele. Sprawdził czy może ruszać dalej ręką po czym zacisnął zęby i mimo wszelkich trudności podniósł się z powrotem
- Chuj tam, mogą ze mną zrobić co chcą, jak powiedziałem że ich wyciągnę to ich wyciągnę. - Dodał chłodno kolejną wypowiedź do swojego monologu, pogodził się ze śmiercią lata temu, ale z własną a nie swoich kompanów. I to był ten moment, na który czekał, ktoś w końcu wpadł z wizytą. Spodziewał się Kazu, w końcu sam jeszcze niedawno z nim rozmawiał na temat panującej nudy w bazie.
Spodziewał się każdego, ale nie Yuu. Mimo jej odzienia i maski od razu rozpoznał swoją szefową, tylko ona potrafiła się poruszać tak płynnie. Jego morale podniosły się z takim impetem że gdyby się zmaterializowały to pewnie dostałby nimi w podbródek. Dał znak Ciro na to że przybyła odsiecz i cofnął się do Leeroya żeby pomóc mu się wydostać.
Oboje byli już wycieńczeni, ale musieli wytrzymać jeszcze trochę. Kiedy Slei był z powrotem przy swoim kompanie, wyciągnął ostatni granat, odbezpieczył i rzucił pare metrów przed siebie. Ostatni granat jaki miał właśnie zaczął wypuszczać z siebie obłoki dymu.
- Panowie, to ostatnia szansa na spierdolenie stąd, jestem pewien, że nasze wsparcie sobie poradzi z odciągnięciem od nas uwagi! - Wykrzyczał w stronę Ciro tak aby on również usłyszał po czym złapał pod bark Leeroya i ruszył w chmurę dymu, roztrącając na boki zdezorientowanych cywilów.
Kiedy wydostaną się z chmury będą kilka metrów przed robocopem, a ten ze swojej pozycji nie zdąży się szybko obrócić w ich stronę. Plus miał na głowie znacznie większy problem, przecież Yuu na pewno nie przyszła nieuzbrojona. W końcu jego plan zaczął układać się z powrotem, jeżeli uda im się ominąć pancersoldata to od wolności będzie ich dzielić zaledwie odrobina.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.03.15 19:41  •  Promenada - Page 5 Empty Re: Promenada
Widocznie przecenił trochę żołnierzy. Oczekiwał od nich zrozumienia w pewnym sensie. Przecież nie mogli postrzelić swoich ludzi. A jednak to zrobili. Nigdy by się tego nie spodziewał, chociaż różne bydlaki chodzą po tym świecie. Zwłaszcza po tamtej stronie mocy. Spodziewał się że mogli się zdradzać nawzajem, ale okazywać taki brak szacunku dla prawej ręki ich dyktatora? No cóż. To już ich sprawa jak zostaną z tego rozliczeni jak na razie musieli walczyć ile sił. Bo jeżeli tego nie zrobią Łowcy zyskają znaczną przewage w wojnie, na co liczył Ciro. Tylko wtedy naprawdę nie będzie przyjemnie dla Akito i Ayako. Jednooki Łowca nie jest bezpieczny i przyjemny jeżeli chodzi o przesłuchania. Zawsze zdobywał informację o które mu chodziło. Nieważne były dla niego sposoby, ale rezultaty. Mógłby nawet sam poświęcić kogoś by zdobyć swoje cele, ale teraz miał przy sobie dobrych towarzyszy, których szkoda będzie mu zostawić. Dlatego właśnie się starał jak tylko może. Mieli utorowaną drogę tak naprawdę. Wszyscy zostali w tyle.
Nagle usłyszał serię strzałów, która dosięgnęła Leeroy'a i Ayako. O kurwa! Gdyby mógł to by zabił osobę, która strzeliła, ale używanie gyrokinezy trochę obciążało jego ciało. Był nieco wolniejszy, ale ciągle szybszy od swoich przeciwników. Poza tym jego miecz na nic by się zdał przeciwko tym metalowym maszynom. Dlatego właśnie stwierdził, że lepiej jak najszybciej się stąd zmyć.
- Nikogo nie zostawiamy. Bierz chłopaka. Ja pomogę Leeroy'owi. - Powiedział spokojnie i wziął go pod ramię. Wiedział, że jego towarzysz sobie poradzi. Był najszybszy z nich wszystkich. Stawiał żwawo kroki przed siebie. Zdecydowanie mieli małe szanse na ucieczkę, ale kilku tonowy żołnierz zdecydowanie nie mógł być szybszy.
- Kiedy wyjdziemy z promenady skierujcie się do tego magazynu. Ja ich trochę odciągnę. - Jednak się zdecydował zostać wabikiem. Był najmniej ranny z towarzystwa i zdecydowanie miał największe szanse. No i ostatecznie pojawiła się osoba, która wywołała u niego napad agresji. Yuu. Przywódca Łowców pchający się w pierwszą linie. Jak on nienawidził takiego zachowania. Ryzykowne. Wręcz bezsensowne. Wiedział, że chce im pomóc, ale to nie było warte tego, by ryzykowała własne życie. Najważniejszej osoby w organizacji. Może nie uznał jej jeszcze w pełni za przywódcę, ale oficjalnie nią była. Dlatego właśnie poczuł, że jego brzuch zaczyna robić się gorący.
- Kogoś tu popierdoliło. - Dodał w myślach i przyspieszył nie zważając na to, czy Leeroy z Ayako są na to gotowi. Musieli stąd spierdalać. Teraz właśnie przypomniała mu się bardzo mądra fraza. "Stać na straży zasad naszego zakonu i wszystkiego, o co walczymy. Nigdy nie zdradzić naszych tajemnic ani nie ujawniać prawdziwego oblicza naszej pracy. I czynić tak aż do śmierci – bez względu na cenę." Zrobić wszystko by wypełnić swoją powinność. Nigdy nie zdradzać tajemnic. Jeżeli ktoś ratuje kogoś to dać mu do tego pełny wachlarz możliwości. Dlatego właśnie chciał się stąd zerwać. Yuu sobie poradzi lepiej niż oni ranni. Nawet nie musieli teraz się rozdzielać. Mogli zapieprzać do magazynu, gdzie zaczną się opatrywać i krótkie przesłuchanie.
- Skupcie się na celu. - Dodał tylko by poczuli się nieco pewniej. Otucha przyda się zawsze. Jak i słowa, które mają zwiększyć ich motywację. Nie odwrócił się już ani razu by spojrzeć na przywódczynię. Parł przed siebie. By uciec z tego miejsca. W jego oczach było widać iskry. Determinacja do wykonania swojego zadania. Musiał, po prostu musiał to zrobić. Od tego zależały losy wojny. Całej trójki życie również. Jeżeli to możliwe starał się już zniknąć z promenady.

// Czyli oczywiście jeżeli możliwe to [zt]
                                         
Ciro
Szpiegmistrz
Ciro
Szpiegmistrz
 
 
 

GODNOŚĆ :
Ciro "Zirro" Eltyar


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.03.15 23:17  •  Promenada - Page 5 Empty Re: Promenada
Karabin Pancersoldata zaterkotał głośno, gdy celował do Łowców, unieruchomionych chwilowo przez rannego towarzysza. Strzelał jednak w biegu i pomimo dodatkowej stabilizacji zapewnianej przez pancerz, nie wszystkie kule trafiały w cel. Właściwie, to sporo z nich uciekło gdzieś w niebo, lecz kilka dotkliwie zraniło wrogów systemu. Leeroy mógł się pożegnać z palcami lewej ręki – małym i serdecznym. W całkiem widowiskowy sposób wzbiły się w powietrze, ciągnąc za sobą stróżkę krwi. Inna kula otarła się o czaszkę Ciro, rozcinając skórę i żłobiąc rysę na kości. Poza bólem, jednooki łowca mógł poczuć, jak jego oczy zalewa strumień krwi, ograniczając widoczność. Kolejna kula też wbiła się w jego ciało, na poziomie biodra, solidnie je uszkadzając. Sleipnir również nie pozostał nietknięty, gdy kawałek ołowiu wbił się mocno w jego prawe ramię, zanim jeszcze ustawił Ayako w pozycji żywej tarczy.
Lecz były to ostatnie próby zatrzymania buntowników. Biegnący Pancersoldat przeoczył pojawienie się nowej figury na szachownicy – Yuu, która bez wahania wykorzystała największą słabość eksperymentalnego pancerza. Nie zdążyła jednak oddalić się wystarczająco, więc odłamki dyszy chłodniczej dosięgły nie tylko cywili wokół, ale także i ją. Kilka krwawiących szram wykwitło na jej przedramionach oraz udach, ponadto jeden odłamek, niezauważony niczym japoński ninja, zagłębił się w jej brzuchu i tam utknął. Yuu potknęła się i przewróciła razem z jakimś bezimiennym cywilem, którego twarz zmieniła się w krwawą maskę po wybuchu dyszy.
Pancersoldat ugotował się żywcem we własnej zbroi.
Z drugiego końca promenady, przebijając się przez tłum, szło dwóch następnych, – w tym Czerwony Kapitan – byli jednak jeszcze zbyt daleko, by dogonić uciekających.
Tym bardziej, że zasłona dymna Sleipnira była bardzo skuteczna.
Gdy rozwiał się dym, Łowców już nie było.


Efekty


Ciro- postrzelone lewe ramię, głęboka rana głowy, postrzelone biodro
Ayako - ogłuszona (5/5 postów) obudzisz się, gdy już zawloką cię do sali przesłuchań, siniaki od upadku, przestrzelona prawa dłoń, utrudnienia zdolności manualnych aż do wyleczenia
Leeroy - postrzelony prawy bok, garść siniaków, przestrzelona prawa łydka - uszkodzona kość -, draśnięcia lewej łydki - utrudnione chodzenie i bieganie
Wojskowi Ayako - wszyscy gryzą ziemię.
Haruki - rozcięta kamizelka na wysokości piersi
Sleipnir - postrzelone prawe udo, draśnięte lewe i postrzelone prawe ramię - ból przy poruszaniu się
Akito - postrzelony brzuch, garść siniaków, ogłuszony (3/5 postów)
Yuu - mnóstwo drobnych ran na przedramionach i udach, kawałek żelastwa tkwiący w brzuchu.

Wojskowi Cronusa - żołnierze od #1,#2,#3,#4,#5,#6,#7 gryzą ziemię. Pancersoldat #3, #4 oraz #5 również.
Transportery opancerzone są uszkodzone.

W przybliżeniu zginęło już 15 cywili, 30 jest rannych.

Wszyscy - ZT

Koniec akcji


Troszkę to trwało, dlatego poczęstuję was drobnym upominkiem. Wszyscy biorący udział w akcji - Ciro, Sleipnir, Leeroy, Yuu; Ayako, Akito, Cronus, Haruki - otrzymują przedmiot technologiczny - jeden Granat EMP, wyłączający wszelką elektronikę w obrębie 20 metrów. Czas działania to 2 posty. (tyczy się to też działania pancerzy Pancersoldatów) lub inną technologię - małe pudełeczko (wielkości paczki zapałek z wielkim czerwonym przyciskiem), jednorazowego uzytku, którze po wciśnięciu otacza posiadacza barierą zapewniającą niewrażliwość na ataki, na czas działania 2 postów. (tak, bariera jest wyłączana przez wyżej wymienione granaty)
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.01.16 19:15  •  Promenada - Page 5 Empty Re: Promenada
Szanowni MG, jeśli akurat jakiś się przypałętał. Bardzo proszę o powstrzymanie się od interwencji w poniższej fabule. Erich bierze udział w strzelaninie w Desperacji, a nie chcę być zmuszona do idiotycznej ucieczki z tego tematu. Poniższa akcja teoretycznie odbyła się przed wydarzeniami w Górach Shi.
(A poza tym, jedna z postaci, które się tu przewiną, nie wyraża zgody na interwencję MG.)

---

Udawało się. Ledwo był w stanie w to uwierzyć, ale udawało się. Te parę miesięcy podróży, podczas której jego jedynym zajęciem było uczenie się na pamięć słownika najczęściej używanych, japońskich słów naprawdę zrobiło różnicę. Zacinał się co chwilę, non stop zapominał terminów i musiał tłumaczyć je dookoła, jego akcent był tak silny, że gdyby komukolwiek przyszło do głowy zapisać jego rozmowy na piśmie, nad połową kanji musiałby powstawiać umlauty, ale udawało się. Był w stanie się porozumieć. Jakoś.
Mimo wszystko, kiedy dziewczyna, która przyniosła mu kolejne dokumenty do podpisania, okazała się całkiem sprawnie mówić po angielsku, Erich poczuł ogromną ulgę. Przymusowe sprowadzenie do poziomu prostych i konwencjonalnych rozmów było dla niego nieco upokarzające. Z rozpędu, nieco może zachłyśnięty otrzymaną od losu szansą, między stawianiem na papierze kolejnych krzywych znaków w katakanie, które od teraz miały przedstawiać jego nazwisko ("yakobuson", to jakiś żart, dobrze, że przynajmniej imię dawało się lepiej przekształcić, chociaż z tym ich skośnym, miałkim "r" wychodziło bardziej jak "elishi"), zapytał, czy nie mogłaby pomóc mu zorientować się w rozkładzie miasta. I teraz, po godzinach pracy S.SPECu, faktycznie spacerował po zimowo przystrojonym mieście, a drobna Azjatka pokazywała mu najważniejsze dzielnice.
"W sumie trudno ją nazwać Azjatką", pomyślał Erich, jeszcze raz przyglądając się towarzyszącej mu Risu Mizuyamie, "bardziej mixed, jak to ładnie ujmują ludzie z M-1". Czystych Azjatów było tu niewielu, ale nawet niebieskookie blondynki wydawały się mieć w sobie jakieś wschodnie domieszki. Takich twarzy, w każdym razie, nie spotykał w M-5.
- Jest u was cieplej niż u nas - zauważył, lekko się jąkając, bardziej z nieznajomości języka niż z nerwów. Podwinął rękawy ciemnego swetra. Prawdopodobnie będzie musiał dokupić sobie parę lżejszych ubrań. Miał tylko nadzieję, że rozmiary nie różniły się aż tak bardzo. Nie chciał być zmuszony do kupowania rozmiarów plus size tylko dlatego, że był wyższy niż otoczenie... Chociaż, rozglądając się po okolicznych ludziach, jego wzrost nie wybijał się aż tak bardzo. Całe szczęście, przynajmniej to jedno nie będzie ściągało na niego niepotrzebnej uwagi.
- Długo pracujesz na S.SPECu? - zapytał, chcąc przełamać milczenie i zaraz poczuł, że zaczyna się czerwienić. - Dla - poprawił się sam, a w głosie zabrzmiał upór wymieszany z ledwo ukrywaną desperacją. Tą emocjonalną, nie geograficzną.


Ostatnio zmieniony przez Erich dnia 04.01.16 21:10, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.01.16 20:59  •  Promenada - Page 5 Empty Re: Promenada
Nie żeby nie lubiła swojej pracy, ale zaczynała mieć już dość tego dnia. Od wczesnego ranka nie udało jej się ani na chwilę usiąść, o odpoczynku nawet nie było mowy. W biurach S.SPEC panował chyba większy zamęt niż zazwyczaj, choć oczywiście mróweczka pokroju Monday nie miała prawa znać przyczyn tego stanu rzeczy. Nie, dla niej przeznaczone było tylko posłuszne wykonywanie wszystkich powierzonych na bieżąco zleceń. Przychodząc do pracy ani trochę nie spodziewała się, że już po minucie zostanie zawalona stertą koniecznych do poroznoszenia papierzysk - które później musiała też pozbierać - następnie kilku urzędników postanowiło ja wysłać po swoje zakupy. Dobrze, że miała trochę młodzieńczej krzepy, bo inaczej nie miałaby szans poradzić sobie z przyniesieniem na miejsce takiej ilości sprawunków. Na dwa okrążenia nie było czasu! Nie minęła chwila od powrotu do biura, gdy zawołano ją jeszcze raz, jeszcze i jeszcze... zupełnie jakby została ostatnią zdolną do pracy osobą w całej strukturze władzy. A przecież tak nie było; widziała doskonale wszystkich innych mniej lub ważnych przedstawicieli organizacji rządzącej, którzy przy swoich zajęciach uwijali się sprawniej niż pszczoły w ulu. Roboty było co nie miara, ale nawet największemu służbiście szybko zamarzyłby się powrót do domu. Co więc mogła powiedzieć Risu, która już od południa ledwo dyszała?
Ano tyle, że trzeba się jakoś z tego cyklonu wyrwać. Mimo wszystko o angielskim wyjściu nie było mowy, a więc zostawała jedna opcja - znaleźć angażujące, ale pozwalające odetchnąć zajęcie.
Okazja nadarzyła się szybciej, niż dziewczyna mogła się tego spodziewać. Zanieść dokumenty do podpisania nowemu żołnierzowi z innego kraju - to brzmiało jak całkiem niegłupia rzecz. Przecież takiemu zawsze trzeba wszystko wyjaśnić, pokazać, pomóc z wypełnianiem rubryczek. Z doświadczenia już pamiętała, ze obcokrajowcy zazwyczaj mieli sporo pytań, stąd też będzie mogła przynajmniej na chwilę spokojnie przystanąć.
Wszystko poszło zgodnie z planem, a nawet lepiej. Choć przełamanie pierwszych lodów dla Mizuyamy nigdy nie było łatwe, to podobne zachowanie ze strony nieznajomego trochę pomogło jej nabrać pewności siebie, nawet jeżeli u niego była to raczej kwestia bariery językowej niźli nieśmiałości. Odkąd zaś okazało się, że rozmowę można spokojnie toczyć w języku angielskim, już tym bardziej nie było na co narzekać.
Tym sposobem już po zakończeniu standardowych godzin pracy znalazła się tu, a nie gdzie indziej z tym, a nie innym nowym znajomym. Pokazywała mu tylko najważniejsze części miasta, bo na więcej niestety nie było czasu - nie zdążyliby w zaledwie jedno popołudnie. Zresztą, jeżeli uda się obeznać przybysza z centrum i terenami do niego przyległymi, to już będzie można mówić o sukcesie i powinien sobie wtedy radzić z poruszaniem po M-3. Promenada była jednym z miejsc, które warto znać, bo może być dobrym punktem odniesienia do innych obiektów docelowych.
- Możliwe - odpowiedziała zdawkowo. Choć zgodziła się towarzyszyć panu Jakobsonowi w wycieczce, to nie było co liczyć na normalne zachowanie z jej strony. Na to była jeszcze zbyt zagubiona, ale radziła sobie, jak tylko mogła. Uspokajająca mowa przeprowadzana od siebie - dla siebie była bardzo dobrą pomocą. Do tego wyuczona uprzejmość i w towarzystwie Risu dało się nawet wytrzymać, nawet jeżeli wciąż nie należała do gadatliwych. Przynajmniej jej towarzysz nie będzie musiał się borykać ze zbytnim nagromadzeniem japońszczyzny.
- Nie pamiętam dokładnie, ale trochę ponad rok. - Pomyłkę zignorowała. Przecież każdemu się czasem zdarza.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.01.16 21:53  •  Promenada - Page 5 Empty Re: Promenada
Nie spędził tu nawet trzech dni, a już zdążył poznać główną różnicę między mieszkańcami M-3 i M-5. W domu niemal wszyscy mieli tendencję do bezsensownego przedłużania rozmowy, która zawsze doprowadzała Ericha do szału... Japończycy natomiast wydawali się mieć awersję do jakichkolwiek zbytecznych słów, chyba, że były to te piekielnie skomplikowane formułki grzecznościowe, nad którymi w panice spędził cały wczorajszy wieczór. Teraz, czując coraz większy ciężar z powodu przeciągającej się ciszy między nim a dziewczyną, zaczął szczerze tęsknić nawet za najbardziej gadatliwymi rodakami.
A może to nie była ich charakterystyczna cecha? Może po prostu ona wcale nie chciała tu być, a później, spotkawszy się ze swoimi znajomymi będzie się wyśmiewać z tego nudnego i antysocjalnego obcokrajowca, który z jakiegoś powodu zajął jej całe popołudnie? Powinien był zwyczajnie ściągnąć na telefon mapę miasta i samotnie obejść główne ulice; przez moment wyobrażał sobie, jak dobrze czułby się, gdyby idącej obok Risu tu wcale nie było... i natychmiast, ze zrezygnowaniem uświadomił sobie, że wtedy cały czas przeklinałby się w myślach za niewykorzystanie okazji i zagrzebanie się jeszcze głębiej w odmęty samotniczego życia. A przecież po ostatnich dwóch latach miał go całkowicie dosyć.
- To niedługo - odpowiedział, znowu mimo wszystko próbując mówić po japońsku. Z jednej strony bał się, że przypadkiem ją obrazi, ale z drugiej przerzucenie się tylko i wyłącznie na angielski byłoby niegrzeczne. Przecież byli w jej mieście, to on powinien się podporządkować... Zwłaszcza, że i tak kiedyś będzie musiał poznać te wszystkie krzaczki. I formułki grzecznościowe.
- Pewnie spadają na ciebie najgorsze zajęcia, jak zajmowanie się obcokrajowcami - spróbował zażartować, ale żart był niebezpiecznie podobny do jego prawdziwych myśli i związanych z nimi obaw. Uspokój się Erich, nie jesteś na tyle ciekawym tematem, żeby ktokolwiek opowiadał o tobie innym. Uspokój się, powtarzał sobie w myślach, ale niespecjalnie mu to pomagało. Jak zawsze.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.01.16 22:28  •  Promenada - Page 5 Empty Re: Promenada
Nie mógł nie usłyszeć ostatnich słów mężczyzny.
- M-mogę nawet potwierdzić, że czasami robi to też w wolnym czasie, na przykład ze mną - usłyszeliście za sobą głos, który pociągnął żart dalej, a który desperacko próbował nie drżeć. Początki rozmów zawsze były najgorsze. Ale wiedział, że da sobie radę. Monday zawsze była dla niego miła i przymykała oko na wszystkie jego dziwactwa, więc kiedy dostrzegł ją na spacerniaku, nie mógł oprzeć się przedarciu przez parę rozproszonych tłumków ludzi ścigając jej plecy, potrącając i przepraszając, aby powiedzieć przynajmniej "cześć", tak jak ona zrobiła to poprzednim razem, odnajdując go w centrum handlowym. Zawahał się na sekundę czy też dwie, mierząc nieszczególnie dyskretnym spojrzeniem towarzyszącego jej mężczyznę.
- Och. Um... - Pełne gracji pozdrowienie wydobyło się z jego ust. Nie pomyślał wcześniej, że mógłby im w czymś przeszkadzać, może są tu w jakiejś oficjalnej sprawie, jeśli facet również pracuje dla SPEC, może nie powinien im przeszkadzać, może nie powinien w ogóle podchodzić...
- Hej - przywitał się bardziej w stronę Risu, kiedy w końcu udało mu się jednak ponownie wyciągnąć z siebie dźwięk. Uśmiechnął się do obydwu. - N-nie przeszkadzam? Wiem jak to wygląda, że spotykamy się w zatłoczonych miejscach, gdzie tyle ludzi, ale jednak jakoś na siebie wpadamy. Nie, uprzedzając pytania - nie, nie śledzę cię. Przypadek. - Rety, Miasto to naprawdę małe miejsce, że ponownie udało im się spotkać w tak przypadkowy sposób. Albo Matt po prostu kłamał i rzeczywiście Monday śledził.
Wszystko co mówił było w języku japońskim, jako że pochwycone słowa Ericha były w tymże to języku, więc automatycznie w takim też mówił. Dało się wyczuć, że to również nie jest pierwszy język Ego, ale wciąż zdawał się być w lepszym stanie niż japoński Ericha.
                                         
Ego
Desperat
Ego
Desperat
 
 
 

GODNOŚĆ :
Matthew Greenberg


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Promenada - Page 5 Empty Re: Promenada
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 5 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach