Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Go down

Pisanie 28.01.15 19:22  •  Promenada - Page 2 Empty Re: Promenada
Tłum był podzielony. Złość na władzę mieszała się z niepewnością, wylewającą się strumieniem z ust Ayako wprost do ich głów. Jak to tak? Przeciwko legalnej władzy się buntujemy? A co jeśli trafimy do więzienia? Ludzie, którzy byli tresowani przez władzę na potulne owieczki nie potrafili się zdecydować. Jeszcze nie. Prawdopodobnie kiedyś ich stanowisko zostanie określone jaśniej, teraz jednak ci, którzy chcieli iść naprzód i zmieść swoją masą oddziały S.SPEC, byli wstrzymywani przez niezdecydowanych i przeciwnych.
Słowa Ayako próbującej uspokoić tłum, odniosły pewien skutek, lecz skonfrontowane z oskarżeniem Ciro, straciły na znaczeniu. Ważniejsza była przecież mała dziewczynka, porwana przez niegodziwą władzę. Zdecydowani wreszcie ruszyli, chcąc coś zrobić. Co dokładnie? Nie wiedzieli. Pobić, porwać Ayako? Zamanifestować swoje oburzenie? Nie wiadomo. Ważne natomiast było to, że około połowa ludzi ruszyła w przód i tyle samo wycofało się usłużnie. Nie był to może efekt, na jaki liczyły obie strony, ale obojgu brakowało dowodu rzeczowego. Albo całej i zdrowej dziewczynki, albo wręcz przeciwnie, skatowanej męczenniczki. Z tego powodu siły szturmujące stanowiska S.SPEC nie posiadały siły ani odporności fanatyków. Ciro oraz Leeroy mieli mało czasu na wprowadzenie w życie swojego planu.
Wojskowi nie wiedzieli, jak zareagować, skoro zabroniono im walki. Mieli jednak na tyle przytomności umysłu, by zasłonić swoją pracodawczynię przed tłumem, a przynajmniej tą częścią, która szła na przedzie.

Dziewczyna wyswobodziła swe ramię i spojrzała zdziwiona na Akito.
- W porządku… Jest wysoki, ma ciemne włosy, przycięte dość krótko i niebieskie oczy. Gdzieś może mam jego zdjęcie. – szepnęła, sięgając po telefon.
Zanim jednak zdołała pokazać cokolwiek rekrutowi, tłum ruszył i ktoś popchnął niewiastę. Ta zaś zachwiała się, a komórka wypadła jej z rąk i prawdopodobnie zginęła pod ludzkimi stopami.
Dziewczyna patrzyła na to z przerażeniem. Widocznie rzeczywiście chciała odnaleźć brata.
- Puścisz mnie do domu? Muszę zadzwonić do niego i powiedzieć mu, żeby wracał…
Spojrzała na Akito z nadzieją w oczach.

                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.01.15 2:46  •  Promenada - Page 2 Empty Re: Promenada
zgadnijmy, kogo znowu męczy bezsenność, yaaay

- Nie.
Rozsunęła żołnierzy i wyszła przed ich szereg. Nie tak powinno się to załatwić. Chowanie się oznaczało ucieczkę, wyraźny sygnał, że władza nie radzi sobie z publicznymi emocjami, a to doprowadziłoby tylko do eskalacji protestów. Gorszym scenariuszem byłoby tylko otwarcie ognia w stronę obywateli – skuteczne na krótką metę, ale na dłuższą zapewniające Łowcom nowych rekrutów i porywający serca motyw walki. Nie, to nie tak powinno się to zrobić.
Zeskoczyła z murka i podeszła do zbliżających się ludzi. Wyciągnęła rękę, wskazując na najbliższego człowieka.

- Chce mnie pan uderzyć? – zapytała z ciągle tym samym, uprzejmym uśmiechem. Dwudziestoczteroletni student malarstwa cofnął się, speszony, wpadając na napierających z tyłu ludzi. Widząc jego wahanie, Ayako uśmiechnęła się szerzej i odwróciła w drugą stronę:
- A pani? Chce mnie pani skrzywdzić? – górująca nad nią wzrostem czterdziestoletnia sekretarka i matka dwójki dzieci zatrzymała się, po czym opuściła głowę. Z takich ludzi składał się tłum, nie z rebeliantów, tylko ze zwykłych, przerażonych obywateli M-3, nienawykłych do przemocy i nieposłuszeństwa.
- Niemożliwe, Hitori Takeda. Studiowaliśmy razem, pamiętasz? – rozpoznała stojącego metr dalej człowieka, który najwyraźniej się tego nie spodziewał. Zaczerwienił się.
-Masz zamiar mnie skrzywdzić, Hitori? – Wstyd nie pozwolił mu uciec z powrotem wśród ludzi. Pokręcił głową, po czym, pod naporem jej spojrzenia, odpowiedział na tyle głośno, by okoliczni protestujący słyszeli:
- Nie.
- Dziękuję – uśmiechnęła się do niego. Tłum dawał siłę, tłum dawał anonimowość, w której nie trudno było porzucić swoje społeczne hamulce. Trzeba było rozbić tłum, sprawić, by ludzie na nowo zaczęli myśleć swoje codzienne myśli. Myśli, w których nie było miejsca na skatowanie przedstawicielki rządu.
Obywatele zatrzymali się wokół niej lekko zdezorientowanym kółkiem. Nie za bardzo wiedzieli, co powinni zrobić teraz. Tłum lekko falował; przednie rzędy musiały walczyć, by nie zostać stratowane przez napierających z tyłu ludzi.

- Znam sprawę dziewczynki. Chociaż określenie „dziewczynka” nie jest adekwatne do tej istoty – jawnie zmyślała; wątpiła, by jakakolwiek sprawa tego typu faktycznie miała miejsce w ciągu ostatnich lat, ale zaprzeczaniem nic w tej chwili nie osiągnie. Na przykładzie własnego życia zdążyła odkryć, że często o wiele lepsze efekty od wyparcia się daje przejęcie zmyślonej plotki i rozbudowanie jej w takim kierunku, by pasowała do nowych celów.
- Mira Katanoshi, zmarła w roku 2743 w wieku dwunastu lat. Jedna z wielu ofiar wirusa X – jej ton stał się bardzo poważny. – Jej ciało następnie przeszło szereg przemian, spowodowanych chorobą. To, co powstało potem, nie było już dziewczynką. Nie było już człowiekiem. To inna forma życia, dzika, niszcząca. Zagrażająca ludziom… I bezczeszcząca pamięć oraz ciało biednej Miry – zamilkła na chwilę, po czym wydarzyło się coś, czego się nie spodziewała. Z głębi masy ludzkiej odezwał się kobiecy krzyk.
- Pamiętam ją! Widziałam ją! – ubrana w sprane jeansy trzydziestoparolatka wyglądała na przerażoną. – Zaatakowała strażnika, który chciał ją wylegitymować! Zabiła go na miejscu, rozpłatała go… - głos jej się załamał, jakby pod naporem strasznych wspomnień. Paru ludzi zaczęło ją uspokajać, jednocześnie dopytując się o szczegóły wydarzenia.

Kontr-prowokatorzy. Dotarli i rozsiewają w tłumie słowa poparcia dla rządu. Dopiero teraz, czując napływającą ulgę, Ayako zdała sobie sprawę, jak bardzo się bała. Mięśnie, nie wiadomo kiedy napięte, rozluźniły się. Będzie musiała poznać nazwisko tej kobiety i zapewnić jej premię za tak perfekcyjne wpasowanie się w jej wymyśloną historyjkę.
- Tak, zgadza się. Niestety. Straciliśmy dzielnego, dobrego człowieka, ale dzięki jego ofierze zapewniliśmy bezpieczeństwo wszystkim mieszkańcom. Jego żona i dzieci mogą być dumne, że poświęcił się, by ochraniać nas wszystkich – dodała. Jej identyfikacja z obywatelami nawet nie była udawana, przecież tak jak oni w zderzeniu z bezpośrednią agresją była bezbronna.

- Proszę się rozejść – zaapelowała. – Proszę wrócić do domów. W ciągu najbliższych dni będą państwo bezustannie informowani o wszelkich zaleceniach; proszę mi wierzyć, robimy wszystko, by zmiana polityki bezpieczeństwa nie wpłynęła na was w znaczący sposób. Wiem, że wypełnia państwa szok i strach – mnie w każdym razie wypełniał, gdy dowiedziałam się prawdy o wirusie – ale wszystko pozostaje takie, jak było. Miasto istnieje nieprzerwanie od ponad pięciuset lat i przetrwaliśmy gorsze zawirowania dziejów. Nie upadniemy teraz – nadała swojemu głosu tak kojące zabarwienie, jak tylko mogła.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.01.15 22:18  •  Promenada - Page 2 Empty Re: Promenada
No cóż jak pech to pech. Według Akito nieszczęścia nie chodziły parami, a wręcz stadami. To nie był najlepszy dzień.
Chłopak przez moment patrzył jak telefon znika pod nogami tłumu. No nic, tę sprawę miał z głowy.
-Leć, tylko uważaj, żebyś się nie przewróciła w tym tłumie. Jak go znajdę dam mu znać, że poszłaś do domu- rzucił jeszcze.
W każdym razie to pozwoliło mu się skupić na czymś innym. Ot Akito przeciskając się przez tłum ludków pchany chyba samą determinacją w tym momencie i czując jak jego obolałe żebra protestują przed dalszą wędrówką. A gdzie się tak pchał? Ot do epicentrum tego całego oburzenia w tłumie. Po kiego grzyba się pchał? Ot skoro Ayako może robić głupie rzeczy i włazić w tłum to jemu też nikt nie zabroni, nie?
Zresztą jakoś tak wolałby być w środku wydarzeń gdyby coś miało się stać. Nie był pewien czy mógłby cokolwiek zrobić, ale lepsze to niż w ogóle stać z boku.
Młody wojskowy jak zwykle ostatnimi czasy chyba miał więcej szczęścia niż rozumu, bo tłum jakoś tak go wypluł pomiędzy Ciro a Leeroy'em chociaż chłopak nie miał pojęcia, że to na nich ma zwracać uwagę. Najchętniej to by zabrał stąd Ayako, niech kto inny się męczy, a nie akurat ona. No ale to chyba tylko marzenie ściętej głowy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.02.15 20:57  •  Promenada - Page 2 Empty Re: Promenada
No tak. Spodziewał się właśnie, że będzie miał z nią jeszcze problemy, ale nie oczekiwał ich tak szybko. To było oczywiste, że wymyśli jakąś historyjkę na temat tych dzieci i wszystkiego. Musiała wszystko bagatelizować inaczej po prostu zginęłaby. Była godnym przeciwnikiem jeżeli chodzi o manipulowanie innymi. Ale on miał jeszcze jeden pomysł, który musiał zostać zrealizowany. Będzie musiał użyć bardziej radykalnych sposobów. Nie ukrywał, że są one trochę nie w stylu Łowców, gdyż Ci przecież stoją na czele rebeliantów. Dbają o dobro wszystkich obywateli i chcą dla nich lepszej przyszłości. Ciro natomiast miał zupełnie inne rozumowanie. To była wojna. Ofiary są potrzebne aby osiągać swój cel. On nie zamierzał się ograniczać tylko dlatego, że któremuś z obywateli miała stać się krzywda. Nikt, ani nic go nie powstrzyma. Był na tyle zdeterminowany, że musiał coś z tym zrobić. Myślał nad tym cały czas i wiedział jak wojsko zareaguje na atak tłumu. I wiedział też jak tłum zareaguje na to, że wojsko do nich strzela. Zacznie się walka. Popularność Łowców wzrośnie. Jednocześnie zwiększając ich armię. Po prostu idealnie. Przynajmniej zaczną wygrywać tą wojnę. Chociaż i tak uważał, że dobrze sobie radzą. Pomimo małych wpadek uważał, że są na plusie.
Woah. Tego by się nie spodziewał. Jego bardzo dobry znajomy pojawił się w mieście. I to jeszcze w miejscu w którym potrzebował wsparcia. Spojrzał w jego stronę i uśmiechnął się. Niestety nie utrzymali kontaktu wzrokowego, gdyż Akito wrąbał im się między nich. Prychnął tylko i zerknął na Ayako. Musiał się nią zająć jak najszybciej. Ona naprawdę działała na niekorzyść Łowców. Ale nie zrobi jej krzywdy. To nie jest czas i miejsce. Ruszył przed siebie tak by wyjść przed tłum. Kiedy mijał ludzi starał się złapać kontakt wzrokowy z Leeroyem. Pokazał mu tylko, że ma się zająć wojskiem tak by tłum się na nich rzucił. A przynajmniej tak uważał. Jak zajmie się specami to będzie wystarczające. Przynajmniej będzie mógł zająć się swoim głównym celem.
- Jest Pani lepszym kłamcą niż ja. - Powiedział już kiedy wyszedł przed tłum. Był bardzo blisko niej, ale jeszcze nie teraz. Jej ochrona była zbyt blisko i w dodatku jeszcze żyła. - Problem jest taki, że nikt nie pójdzie do domu dopóki zwykli obywatele nie dostaną tego na co zasługują. Sprawiedliwości. - Dodał spokojnie i ściągnął kaptur. Zaciągnął się papieroskiem i swoim czerwonym okiem przyglądał się kobiecie. Jego zielonooka proteza wprowadzała ludzi w błąd, bo nie mogli mu zarzucić bycie Łowcom. Jego wzrok był spokojny. Oczekiwał, że ludzie będą go słuchać.
- Ja Panią uderzę jeśli jesteś taka chętna. - To również powiedział spokojnie. Jego ręka spoczywała na rękojeści miecza, ale wiedział, że robienie czegokolwiek z tym ostrzem mogłoby mu przysporzyć niemałych kłopotów. Był za blisko aby uniknąć ostrzału, więc wolał by Leeroy zajął się nimi tak by zabranie z tego miejsca Ayako nie było trudne.
                                         
Ciro
Szpiegmistrz
Ciro
Szpiegmistrz
 
 
 

GODNOŚĆ :
Ciro "Zirro" Eltyar


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.02.15 22:35  •  Promenada - Page 2 Empty Re: Promenada
Stał wciąż w tłumie obserwując co się dzieje. Wysłuchał niejakiej Ayako, nie trudno było się domyślić, że to pewnie następne kłamstwa wyssane z palca. Może ta informacja mogła opanować trochę tłum. Najgorsza była nieświadomość obywateli w tym, jaki naprawdę jest rząd. Trzeba było im otworzyć odpowiednio oczy. Zagrać wręcz nieczysto, by tylko ludzie zwrócili się przeciwko władzy. Teraz Leeroy bardziej zwracał uwagę na strażników. W którą stronę patrzą i co dokładnie robią. Nie chciał przegapić żadnego szczegółu.
Na szczęście Ciro dostrzegł swojego starego znajomego i chyba był pewny, że Leeroy trochę mu pomoże. No, w tym przypadku się nie mylił. Patrzyli w podobny sposób na sprawę, to była wojna, trzeba było pokazać prawdziwą twarz rządu, dłużej nie mogło być tak jak jest. Jednooki starał się utrzymać kontakt wzrokowy z dawnym druhem. Tutaj akurat przeszkodził im Akito, jednak co się dziwić, dookoła było pełno ludzi, niektórzy się wycofywali, a niektórzy szli naprzód.
Jego celem była prowokacja, zrozumiał przesłania Ciro i zdawał sobie sprawę, że strażnicy ciągle stoją im na drodze. Trzeba było tylko poczekać na odpowiedni moment. Leeroy poszedł trochę do przodu, musiał zrobić sobie trochę miejsca, nie chciał rzucać się w oczy, to mogłoby go po prostu zgubić. Przemieszczając się rzucał hasła do tłumu. "Nie możemy czuć się bezpiecznie we własnych domach!", "Władza nas oszukuje!". Podjudzał ich jak tylko mógł.
Nieoczekiwanie kilku młodocianych obywateli wyszło przed tłum, w dłoniach mieli jakieś zgniłe warzywa, które po prostu poleciały w stronę uzbrojonych strażników. Na ich ustach pojawiało się tylko jedno słowo: "Sprawiedliwości!" Teraz Leeroy miał idealną okazje do działania. W dłonie złapał swoje dwa pistolety i ruszył do akcji. Musiał dodać sobie prędkości tak, by nikt go nie ujrzał, oczywiście tak zrobił. W mgnieniu oka pojawił się za jednym ze strażników, po czym oddał strzał do jednego z młodzieńców, postrzelił go w brzuch i zaraz wrócił na swoje stare miejsce by nie wzbudzać żadnych podejrzeń. Następnie bronie schował. Młodziak padł na ziemie, a jego kompani krzyknęli tylko "Strzelają, strzelają do nas!".
-Widzieliście ludzie?! Strzelają! Traktują nas jak bezwartościowe śmieci! Ratujcie go! Rzucił łowca w stronę tłumu. I wręcz podskoczył pokazując palcem na jednego ze strażników, który zapewne właśnie orientował się co się właśnie stało. Trzeba było ruszyć ludzi, niech walczą o swoje, ale w tym celu trzeba ich trochę wspomóc, nawet w trochę nieczysty sposób. A gra się rozpoczęła.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.02.15 18:08  •  Promenada - Page 2 Empty Re: Promenada
Jak przedwczesna była jej ulga. Jak bardzo nie doceniła – czy też przeceniła – Łowców. Była pewna, że w takiej akcji udział wezmą raczej świeżo zrekrutowani rebelianci, tacy, którzy jeszcze byli ludźmi. A nie... nie… no właśnie.
Rozpoznała go, oczywiście. Jeden z pięciu ludzi… Jedna z pięciu istot najbardziej poszukiwanych przez wojsko i rząd. Istot. Oni wszyscy już dawno utracili człowieczeństwo. Bądź, co było udziałem Ciro, a co doprowadzało Ayako do jeszcze większego obrzydzenia, świadomie je odrzucili.

Zamarła, a w umyśle skrystalizowało się przerażenie. Nie była w stanie się ruszyć; zresztą, nawet gdyby była w stanie, i tak nie miałaby dokąd uciec. Tłum zbyt ściśle ich otaczał.
Skoncentrowanie się na otaczających ją ludziach pozwoliło jej oderwać myśli od narastającego poczucia zguby. Zaatakuje ją na oczach wszystkich? Naprawdę? Jak głupi może być?! Nie – od razu zaprzeczyła własnym myślom. Nie głupi. Ludzie nie wiedzą, kim jest; póki występuje jako jeden z nich, póki nie zrobi czegokolwiek bardzo drastycznego (jak na przykład zadanie jej rany mieczem, chociaż w tym ścisku raczej i tak nie udałoby mu się operować tak długim ostrzem) ma ogromną szansę ich sprowokować.

Ludzie. Myśl o ludziach – rozkazała sobie, czując, że wzbiera w niej kolejna fala strachu, na którą nie mogła sobie teraz pozwolić. Musiała myśleć czysto. Co teraz zrobić? Odpowiedzieć mu jak obywatelowi? Na samą myśl, że miałaby potraktować kogoś takiego jak jednego z obywateli poczuła mdłości, ale w ten sposób może uda jej się jakoś uniknąć większej paniki i rozlewu krwi. Bo druga opcja… Druga opcja może się dla niej naprawdę źle skończyć.

Źle skończyć dla mnie? O czym ja myślę – uświadomiła sobie z niedowierzaniem, że niemal nie uczyniła czegoś niekorzystnego dla miasta tylko po to, by zmniejszyć własną szkodę. Mam stchórzyć przed terrorystą? – wypełnił ją gniew, może nie całkowicie wypierając strach, ale przynajmniej dając od niego pewną odskocznię.

Drodzy państwo, wygląda na to, że wasze zebranie wyciągnęło z ukrycia jednego z najbardziej poszukiwanych przestępców w mieście. Jestem pewna, że służby porządkowe będą wam za to wdzięczne – rzuciła w stronę tłumu. Jak zwykle pod wpływem niepewności jej ekspresja wróciła do stanu wyjściowego: lekko znudzony wyraz twarzy, lekko znudzony ton głosu.
- Ktoś taki jak ty mówiący o sprawiedliwości? Czyżby to znaczyło, że przyszedłeś oddać się w ręce władzy i odpowiedzieć przed sądem za zabójstwa? – nie zamierzała odwzajemnić grzeczności. Otworzyła usta, by kontynuować, ale w tym momencie rozległy się strzały.

Ayako momentalnie zbladła i, chociaż dobrze wiedziała, jak wielką głupotą to było, odwróciła się plecami do Łowcy, patrząc prosto na mały oddział, który miał ją chronić. Żołnierze wyglądali na zdezorientowanych; ciągle trzymali broń w stanie spoczynku. Nikt jednak nie zwrócił na to uwagi. Ludzie zaczęli krzyczeć i przepychać się, z przerażeniem próbując jak najszybciej uciec z miejsca strzelaniny. Ktoś potrącił Ayako, kiedy ta próbowała przedrzeć się w stronę oddziału, niemal doprowadzając ją do upadku. Zamieszanie miało jednak też swoje dobre strony – rebeliant został od niej odcięty falą uciekinierów. Przynajmniej chwilowo nie musiała się nim martwić.

Ktoś strzelił. Nie tamci żołnierze, którzy aktualnie rzucili się wyciągnąć ją ze spanikowanego tłumu. Okatome wątpiła, czy którykolwiek z nich zaryzykowałby swoją karierę, a tym samym i życie, jawnie łamiąc jej rozkaz. Czyli kto? Inny terrorysta? Czy – chociaż sama myśl o takiej możliwości wypełniała ją mrożącym umysł i serce przerażeniem - Akito?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.02.15 18:37  •  Promenada - Page 2 Empty Re: Promenada
Gdyby nie było takiego ścisku Akito gdy tylko Ciro położył rękę na mieczu ruszyłby w stronę Ayako, ale w tym ścisku ten gest mu umknął. Za to wyczuwał podświadomie, że coś się wydarzy. Zbyt długo się to kotłowało by miało się rozejść po kościach. Podświadomym gestem przetarł usta rękawem, szybko zbierając myśli. Trudno, woli opieprz od Ayako niż żeby miało się coś stać, więc powoli zaczął się przedzierać w jej kierunku.
Odgłos strzałów pobudził go do działania. Z jednej strony zaczął przedzierać się z większą werwą, z drugiej umykający tłum zaczął mu tarasować drogę. Tyle tylko, że Akito zdawał sobie sprawę, że tłum kiedyś się skończy, a celem z pewnością była Okatome, bo kto inny?
Pewnie jego wysiłki spaliłby na panewce gdyby był zwykłym żołnierzem zupełnie z Ayako nie związanym, problem w tym, że była jego siostrą, a Akito wyniósł z domu przywiązanie do rodziny.
Adrenalina zaczęła krążyć w jego żyłach, ruchy stały się pewniejsze, nawet przestał czuć potłuczone żebra. Ot zamienił się na moment w maszynę z celem "dopaść Ayako zanim zrobi to ktoś inny".
Nie licząc uciekającego tłumu zadania zbyt utrudnionego nie miał bo był dość blisko. Pewnie przeciskając się przewrócił kilka osób, ale zrobił to co chciał jutro pewnie odchoruje całą akcję o ile wykaraskają się z tego w jednym kawałku. Złapał Ayako za rękę i pociągnął za tłumem. Dlaczego? Nie potrafiłby wyjaśnić, to chyba część tej jego improwizacji w biegu. Idąc i ciągnąc ze sobą Ayako, wyczyniając jakąś nieludzką gimnastykę, by tylko jej nie puścić na dłużej ściągnął z siebie kolorową kurtkę i dał ją siostrze, a sam pospiesznie ściągnął bluzę mundurową i rzucił ją gdzieś pod nogi motłochu tak, że miał na sobie tylko ciemną koszulkę. W ten sposób może potencjalni wrogowie nie dopadną ich zbyt szybko. Im dłużej bawili się w ciuciubabkę tym lepiej dla nich. S.Spec powinno wkrótce dotrzeć. Chociaż wielkich nadziei na zgubienie niemilców których nawet nie kojarzył sobie nie robił.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.02.15 19:07  •  Promenada - Page 2 Empty Re: Promenada
Doskonale. Jego plan powoli zaczynał się składać w jedną wielką całość. I w dodatku jeszcze działał. Wiedział jak bardzo wszyscy musieli być zdezorientowani. On jako jedyny tak naprawdę mógł zachować spokój a to dawało mu ogromną przewagę. Ujawnienie się było kolejną próbą skupienia na siebie uwagi. Podczas gdy jego kochany przyjaciel Leeroy mógł zrobić wszystko sam. A wcześniejszy gwóźdź programu mógł stać się drugoplanową postacią. A to wszystko za sprawą szybkiego swapa. Jakże to wszystko musiało być dziwne, ale w głowie Ciro to był czysty geniusz. Gdyby mógł to sam by sobie teraz pogratulował, ale jeszcze będzie na to czas. Na razie musi wszystko wyjść idealnie, a to oznacza, że musi się jeszcze przyłożyć. Póki co jego plan wprowadzenia ludzi w panikę lub zaatakowanie władzy wypalał. Wiedział, że może liczyć na swojego współtowarzysza zbrodni. Gdyby jednak ten nie zareagował to Ciro byłby w głębokiej w dupie. Jego czerwone oko wbijało się bezlitośnie w Ayako. Ona zdawała sobie sprawę z zagrożenia. Widział to. Uśmiech, który pojawił się na jego twarzy powoli mógł zacząć ją irytować. To było pewne. Im bardziej stara się uciec z jego sideł tym bardziej w nie wpadała. Pewnie jeszcze sobie nie zdawała sobie sprawy, że powinna działać nieco inaczej. Ale to już nie miało żadnego znaczenia. Była już jego.
- Nie okłamuj ich. Jestem w pewnym sensie ich bohaterem. - Dodał spokojnie machając ręką, kiedy zaczęła go oskarżać o wszystko co zrobił. Zabicie głównodowodzącego? Sporej ilości żołnierzy? Sabotowanie ich? Co za różnica co takiego zrobił. Starał się uwolnić tych ludzi z reżimu takich ludzi jak Cronus. Ale jak na razie oni widzieli go jak przestępcę. Zbrodniarza, który tylko morduje wszystkich. Przecież żadnego innego wyboru nie miał. Jakoś trzeba się pozbywać ludzi niebezpiecznych, którym władza już odbiła. Właśnie dlatego Łowcy tak często zabijają swoje cele zamiast ich przejmować. Ale w tym momencie było inaczej. Ayako mogła przejrzeć na oczy. Poza tym jest kopalnią wiedzy. Wiedziała tyle rzeczy o wojsku, władzy i planach Cronusa, że musiał jakoś z niej te informacje wyciągnąć. Każdym możliwym sposobem.
- Ci którzy umarli zasłużyli na to. - Powiedział spokojnie broniąc się przed jej słowami i powoli zaczął wyciągać miecz kiedy usłyszał strzał. Ludzie zaczęli momentalnie panikować. Zaczęła się wrzawa, która mogła mu udostępnić dotarcie do Ayako dosyć szybko i zgarnięcie jej zanim ona się zorientuje co się stało. Powoli już skracał dystans gdy tylko dostrzegł, że ta się odwróciła do niego plecami. Jakież to było głupie! Co prawda tłum mu utrudniał sprawę, ale mógł zrobić to bardzo szybko. Odpychał ludzi z drogi. W końcu miał znacznie więcej siły niż oni. Czerwinka zrobiła swoje. To samo z jego prędkością. Skracał dystans szybko, ale też nie przewidział jednej rzeczy, a właściwie jednej osoby. Nie podliczył wszystkiego tak jak należało. Akito nie był brany pod uwagę zupełnie. Przecież miał normalne łachy na sobie. Ale fakt, że sam biegnie w stronę Ayako nieco zbiła Ciro z tropu. Byli koło niej w tym samym momencie. Ich spojrzenia się spotkały i teraz tylko było pytanie kto pierwszy zdobędzie Ayako?
- Zastrzel ich! - Krzyknął do swojego kompana. Musiał mieć pewność, że żaden inny spec nie dojdzie do Ayako. A jeżeli będzie musiał to pozbędzie się tego chłopaczka. Jak na razie go zirytował i pewnie zdawał sobie z tego sprawę. To właśnie chłopak porwał ją jako pierwszy i zaczął biec. Ciro się zatrzymał na sekundę i na jego twarzy pojawił się naprawdę wkurzony grymas twarzy. "Jak mogłem nie pomyśleć o takiej możliwości" - Skarcił się w głowie i wziął głęboki wdech. Musiał zastosować wszystkie środki bezpieczeństwa by jakoś sobie poradzić z tym małym nieprzewidzianym błędem w jego obliczeniach. "Na ziemię. " - Mruknął w głowie i użył umiejętności swojego artefaktu. Grawitacja zaczęła naprawdę mocniej im dokuczać. Niektórzy obywatele od razu padali na ziemię, ale on zwiększał ją stopniowo zwalniając ruchy wszystkich poza własnymi. Zdobędzie Ayako wszelkimi sposobami. Oczekiwał, że Leeroy będzie bronić jego dupy i pomoże mu złapać ich delikwentów. Myśleli bardzo podobnie, a ich sposoby na walkę był podobne.
- Zatrzymaj się Ayako! Zrób jeszcze parę kroków a obiecuję Ci, że ten dzieciak zginie! - Krzyknął, bo wiedział, że na pewno będzie stawiała opór jego gyrokinezie. Ale na pewno zareaguje inaczej jak się dowie, że młody może zginąć. Przecież wiedziała, że jest ich tutaj więcej. W tym strzelec. Skazałaby go na śmierć gdyby się go nie posłuchała. Szach mat.
                                         
Ciro
Szpiegmistrz
Ciro
Szpiegmistrz
 
 
 

GODNOŚĆ :
Ciro "Zirro" Eltyar


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.02.15 13:30  •  Promenada - Page 2 Empty Re: Promenada
Wciskający się dyktator time!

Czy ktoś gdzieś zadzwonił po służby? Czy któryś z żołnierzy wezwał posiłki? Ciężko było to stwierdzić w zaistniałym chaosie, jednak wiadomo było jedno - właśnie wjechały transportery opancerzone, po dwa z obu stron ulicy. Ich działka skierowały się ku tłumowi. Drzwi dwóch pojazdów otworzyły się z hukiem. Wyskoczyły z nich kilkuosobowe oddziały żołnierzy którzy od razu zgarbili się pod wpływem zwiększonej grawitacji. Po chwili dopiero otworzyły się włazy dwóch pozostałych transporterów i można było bardziej poczuć niż usłyszeć mocne tąpnięcie o ziemię. Górując nad zwykłymi żołnierzami wyszli żołnierze w ciężkich, wielkich pancerzach wspomaganych pomalowanych na niebiesko. Jeden z nich, co dziwne, miał czerwony pancerz oraz wymalowaną na naramienniku głowę wilka. Czyżby oznaka rangi? Każdy z nich trzymał także proporcjonalny do rozmiarów zbroi karabin z zamocowanym bagnetem. Najwyraźniej nie przejmowali się zbytnio zwiększoną przez artefakt grawitacją. Trzech z nich włącznie z dowódcą stali z jednej strony, dwóch z drugiej. Ich twarze zasłaniane były przez pokrywę hełmu.

- Kapitanie, coś jest...coś jest nie tak... - jęknął jeden ze zwykłych żołnierzy. Miał wyraźne trudności z utrzymaniem się na nogach. Dowódcy w czerwonym pancerzu nie zajęło długo oszacowanie sytuacji.
- Poinformuj centralę, otoczyć teren. Zablokować odnogi. Potwierdzam kod szary. Triarii, kod szary, gotowość. - pancerni stanęli z bronią gotową do strzału. Żołnierz kiwnął głową i z trudem wrócił do transportera - Obywatele, spokój! Spokój! Macie się rozejść! Wracajcie do domu, sytuacja jest pod kontrolą! Nie macie powodu do niepokoju! Powtarzam, macie się rozejść-- - urwał widząc, jak kilku cywili padło na kolana. Uniósł broń nieco wyżej, jednak jeszcze nie na linii strzału w kogokolwiek z tłumu.
Sytuacja najwyraźniej szybko się zmieniła. Pewnym jest, że im dłużej to potrwa tym więcej żołnierzy się zjawi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.02.15 10:42  •  Promenada - Page 2 Empty Re: Promenada
Biegł. W wiadomościach dowiedział się o tym, co dzieje się właśnie na Promenadzie. Nie mógł pozwolić, by sprawy źle się potoczyły, a wszystko na to wskazywało. Zgarnął po drodze swój gruby płaszcz, zasłaniający mundur i ukochany karabin. Przy nodze miał przymocowane dwa myśliwskie noże, a na torsie, pod bluzką kamizelkę kuloodporną. Była ona prawdopodobnie w stanie ochronić go też trochę przed ranami ciętymi, ale tego nie był pewien. To się jednak teraz nie liczyło. Wybiegł z bocznej uliczki idealnie, by zobaczyć jak jeden z Łowców strzela do cywili podszywając się pod wojskowych. Niestety, jego towarzysze broni nie zdołali się zorientować, co się dzieje i tłum zinterpretował to tak, jak chcieli tego przeciwnicy.
- STAAAĆ! To rebelianci! Przeciwnicy władzy strzelają do ludzi! - Krzyknął instynktownie, choć pewnie mało kto zwrócił teraz na niego uwagę. Zacisnął zęby z wściekłości. Sam też nie lubił i z radością przyjąłby zmianę jej, ale nie w taki sposób. Nie, raniąc niewinnych ludzi. Panika była niebezpieczna. Musiał coś zrobić. W popłochu mogli zginąć kolejni ludzie, a rebeliantom mógł ten uczynek ujść na sucho.
Nienawidził ich, szczerze ich nienawidził. To własnie przez nich zginęli jego rodzice. To własnie przez nich, musiał stać teraz tutaj i żyć jako wymordowany. To wszystko ich wina.
W tłumie wypatrzył znajomą twarz. Był to Akito, jego znajomy. Spojrzał na przeciskającą się z nim przez tłum kobietę. "Czy to?" Pobladł. Tak, to była prawa ręka dyktatora, Ayako Okatome. Musieli być w niebezpieczeństwie. Pobiegł ile sił w nogach w ich kierunku. Przeciskający się ludzie tarasowali mu drogę, ale był coraz bliżej swojego celu. Potrącił kogoś i był już prawie u celu, gdy usłyszał nieprzyjemny szept wydobywający się z ust tego mężczyzny. Odwrócił się, by się mu przyjrzeć i w tej samej chwili stało się coś dziwnego. Grawitacja ześwirowała, ciągnąc go ku ziemi. Całkiem nieźle radził sobie z utrzymaniem się na nogach. W końcu był wymordowanym.
Dostrzegł czerwone oczy nieznajomego. A więc był to Łowca. Zapewne jeden z ludzi odpowiedzialnych za to całe zdarzenie. Zawarczał nieświadomie. Mężczyzna zapewne nawet go jeszcze nie zauważył. Nie wyglądał jak wojskowy, a broń spoczywała ukryta pod jego płaszczem.
- Dlaczego to do cholery robisz?! To ty, czy twój przyjaciel strzelacie do ludzi?! - Wykrzyczał w stronę Ciro, tak, by jak najwięcej ludzi go usłyszało. Musiał im jakoś uświadomić, ze to nie żołnierze stanowią zagrożenie, a Łowcy.
Patrzył ze wściekłością na mężczyznę. Jego złote ślepia kontra szkarłatne oczy Łowcy.
Jego uwagę przykuły zbliżające się oddziały. Dało mu to poniekąd uczucie ulgi. "Może teraz sytuacja zostanie opanowana. Oby tylko nie zaczęła się walka z cywilami..."
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.02.15 14:48  •  Promenada - Page 2 Empty Re: Promenada
Przez ten moment Łowcy mieli kontrolę, choć było ich tylko dwóch. Leeroy nie wiedział zbytnio o co chodzi postanowił po prostu wesprzeć dawnego towarzysza broni. Jego celem była Ayako - to jedynie zdążył zauważyć. Nie zadawał sobie zbędnych pytań typu "po co?", dowie się. W swoim czasie, ale się dowie. Z każdą chwilą spędzoną tutaj chcąc, czy też nie włazili coraz głębiej w bagno. Pojawienie się posiłków to była tylko i wyłącznie kwestia czasu. Postąpił jak postąpił wprowadzając jeszcze większe zamieszanie i chaos. Stał w niekontrolowanym tłumie, a ludzie co chwila się w nim przepychali. W tym niektórzy wpadali na Leeroya, który jakoś nie specjalnie się tym przejmował. Przez cały czas stał wyprostowany obserwując całą sytuacje. Wiedział gdzie stali uzbrojeni strażnicy, przydali się, to fakt, choć bardziej Łowcom niż rządowi, ale jednak na coś się przydali. Zdawał sobie sprawę również z tego, że nie mógł spuścić wzroku ze swojego towarzysza, a także z niejakiej Ayako. Choć bardziej starał się dostrzec tą drugą postać, gdyż wiedział, że Ciro umie o siebie zadbać.
Robiło się gorąco, a Leeroy z każdą chwilą spędzoną tutaj czuł większy niepokój. Trzeba było zrobić sobie drogę ucieczki i to lepiej jak najszybciej. Wyjął z kieszeni telefon, bo postanowił coś napisać, oczywiście tak zrobił, a gdy skończył wiadomość, to ją wysłał. Mógł powrócić do rzeczywistości.
Rozejrzał się raz jeszcze, dostrzegł uciekającą Ayako oraz nieznanego mu osobnika. Hmm... ciekawe. Mruknął w swojej głowie, a następnie ruszył przed siebie odpychając ludzi wpadających na niego. Nie przychodziło mu to z jakąś trudnością, w końcu nie był zwykłym człowiekiem.
Usłyszał krzyk Ciro. Zastrzelić? Tak, to chyba był dobry plan. Musiał zrobić im trochę wolnego miejsca. Chwycił za swoje bronie, które zaraz były gotowe do działania. Szybko przemieszczał się w stronę strażników, był bezpieczny, co jak co ale przed sobą miał naprawdę solidną tarczę z obywateli, toteż strażnicy chyba nie byliby tacy głupi i nie strzelali w jego kierunku, ha. O ile w ogóle by go dostrzegli, przecież nie rzucał się w oczy i wyglądał jak zwykły obywatel z kapturem na głowie. Gdy był już pewny uniósł bronie wyżej i oddał kilka strzałów do strażników, którzy najpewniej oberwali i opadli bezwładnie na ziemie. Oczywiście - celował w głowę, po prostu szybka śmierć. Co teraz? Ano właśnie zmierzał w stronę Ayako oraz jej kompana.
Niespodziewanie zdarzyło się to, czego tak bardzo nie lubił - posiłki dla przeciwnika. Trudno, musieli sobie z tym też jakoś poradzić. A w dodatku jego druh zagrał po swojemu i pokazał nieco swoich umiejętności. Czuł panujący dyskomfort poruszania się, jednak grali w jednej drużynie, a Ciro z pewnością nie ograniczałby umiejętności Leeroya. Postanowił wspomóc się jakoś swoją mocą i przyśpieszył się znacznie w celu dotarcia bezpośrednio za plecy Ayako i Akito. Gdyby akurat odwrócili się w tym momencie z pewnością byliby zaskoczeni. Co zrobił zatem Leeroy? Przy pomocy swoich broni wymierzył ów osobom mocny cios w głowę (kolbą), by po prostu stracili przytomność i upadli na ziemię. Następnie Ayako chwycił "pod pachę" i odwrócił się w stronę Ciro. Zmierzył wzrokiem tylko co się dzieje, a następnie ruszył w stronę swojego przyjaciela. Nie odezwał się żadnym słowem czekając, aż jego druh wymyśli jakiś plan działania.


Ostatnio zmieniony przez Leeroy dnia 17.02.15 23:34, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Promenada - Page 2 Empty Re: Promenada
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach