Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 6 z 11 Previous  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 9, 10, 11  Next

Go down

Pisanie 09.04.15 20:38  •  Ciemny zaułek obok sklepu. - Page 6 Empty Re: Ciemny zaułek obok sklepu.
Było spokojnie. Spokojnie miał właśnie wyjść na ulicę i udać się do mieszkania, gdy nagle coś ten błogi spokój bezczelnie przerwało. Skierował czujny wzrok ku górze, słysząc słowa jakiegoś młodzieńca, a widząc, jak ten leci prosto na niego, miał zamiar usunąć się prędko w bok, coby nie doszło do kolizji. Niestety, nie powiodło się, a czarnowłosy upadł na ziemię, wytrącony z równowagi i warcząc cicho pod nosem. Natychmiast wywalił z siebie patafiana, mamrocząc coś na niego pod nosem i wstał, otrzepując ubranie. Cholera, ostatnio każdy jego płaszcz cierpi. Spokojnie doprowadził się do porządku i poprawił ubranie, następnie spoglądając groźnie na nowego osobnika. Skądś go kojarzył, a przynajmniej obiło mu się coś o uszy. Wiedział, że na pewno należy do S.SPEC (pomijając nawet to, że miał na sobie mundur) i jest dość... Niezwykły? Nie, to słowo ma zbyt pozytywny wydźwięk. Że jest inny.
- Było trzeba wylądować w kontenerze na śmieci - warknął, mrużąc niebezpiecznie oczy. Jak on śmiał, ot tak, wylądować na nim i jeszcze powalić na brudną ziemię? Gdyby Ryutaro nie był z natury opanowany, już dawno zacząłby potrząsać gniewnie chłopakiem, zastanawiając się, gdzie wymierzyć cios. Nos czy podbródek.
Zjeżył się na swoje imię i nazwisko, przybierając od razu ponury wyraz. Nienawidził, gdy ktoś go tak nazywał, więc specjalnie dbał o to, by mało kto miał wgląd, tudzież znał jego dane personalne. Przedstawiał się jako Warner i tak miało być. Żaden Ryutaro. - Współpracować? - Zapytał nieco zdziwiony. Z nim? Dobre sobie. - Odmawiam. - Zaprotestował od razu, poprawiając jeszcze brzeg kamizelki, bowiem musiał po prostu robić coś z rękoma. Inaczej nie wiadomo, gdzie by wylądowały. - Nie pracuję z laikami. - Dodał, spoglądając surowo z góry na Kyofu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.04.15 23:23  •  Ciemny zaułek obok sklepu. - Page 6 Empty Re: Ciemny zaułek obok sklepu.
Obserwował czarnowłosego, wsłuchując się jego słowa. Mężczyzna nie wyglądał na zbytnio zainteresowanego tą pogawędkę, chociaż rudzielec mógł się też mylić, gdyż za dużo to nie mógł wyczytać z oczu, zachowania. Brak jakiś większych emocji, tylko to niezadowolenie i złośliwość. Oj, na pewno by nie chciał pracować z taką osobą. Niby był w SPEC-u, ale go tam jeszcze nie widział, więc wychodziło na dobre, bo nie musiał użerać z takimi osobami. W sumie to w ogóle widział mało współpracowników. Co w sumie nie było złe, bo nigdy nie wiadomo na kogo się trafi.
Chciał już odpowiedzieć, jednak mu w tym przeszkodzono. Spojrzał w górę na lecącego chłopaka, a po chwili blondyn wylądował na "burku". Tak, to był bardzo ładny widok. Niestety Misaki nie zdążył złapać za komórkę i nagrać takiego wydarzenia. Szkoda, miałby z czego się później pośmiać. W sumie to teraz z ledwością powstrzymywał wybuch śmiechu, ale nie, zachował takt i odwrócił się od nich i parsknął cicho. Słysząc pierwsze słowa blondyna, zerknął nieco zaciekawiony w tamtą stronę. "Ryutaro...", reszty niestety nie usłyszał, albo po prostu się nią tym nie skupił, gdyż poczuł wibracje w kieszeni swoich spodni. Kto się mógł teraz dobijać do niego? Nie czekając zbyt długo na tą odpowiedź, sięgnął po komórkę, po czym odblokowując ją, przyłożył do ucha. Nie interesując się dalszą rozmową mężczyzn, wsłuchał się w damski głos po drugiej stronie słuchawki.
Westchnął cicho, wsadzając urządzenie z powrotem do kieszeni. Musiał iść, jednak to imię, ciążyło mu teraz w głowię.-Przecież to takie jak braciszka.- Wymsknęło mu się i powiedział to na głos. Czy to było możliwe, że jednak on żyje? Jednak po tylu latach... Ech, przecież nie jednemu psu na imię burek, od zarypania mogło być ludzi o takim imieniu, a on już sobie myśli nie wiadomo co. Bezsens. Tak, tak była chwila nostalgii, ale nie czas na to musiał coś załatwić. Nie chciał też, przeszkadzać mężczyznom, więc rzucił im krótkie "Cześć" na pożegnanie, po czym wyszedł z zaułka.

[zt]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.04.15 22:32  •  Ciemny zaułek obok sklepu. - Page 6 Empty Re: Ciemny zaułek obok sklepu.
Wpatrywał się w chłopaka podnoszącego się z ziemi, gdy w końcu udało mu się dźwignąć na nogi i spojrzeć na Kyofu ten zwyczajnie się uśmiechnął. Słuchał tego co ma do powiedzenia Warner z pogardliwym uśmiechem
- "Odmawiam"... heh to ciekawe - powiedział sam do siebie - jakbyś miał tu taką możliwość... - jego szeroki uśmiech powoli zmniejszał aż w końcu znikł z twarzy blondyna w tej aktualnie chwili jego twarz wyrażała olbrzymią pogardę jego usta powoli się otworzyły - z "laikiem" powiadasz? - jego słowa były lodowate jeżące włos na skórze - musisz wyzbyć się tego paskudnego nawyku - podniósł wzrok, by spojrzeć w oczy stalowej puszcze były puste - chyba nie jesteś aż takim bez mózgiem, by nie kojarzyć faktów..., bo raczej Laik nie miałby dostępu do twoich wszelakich danych osobowych - przerwał na chwilę podniósł prawą rękę, gdzie miał zegarek i stuknął w niego dwa razy pojawił się teks a Kyofu zaczął go przewijać - Ryutaro Moriyama alias Warner. Lat 24. Miejsce zamieszkania: Miasto 3, apartamentowiec C4... - zatrzymał się i spojrzał z powrotem na eliminatora - i wiele, wiele innych. Szczerze mówiąc mógłbym cię w tej chwili aresztować za niesubordynacje, ale tego nie zrobię, bo aresztowania mi słabo wychodzą... aresztowani często nie docierają przed sąd - ściszył głos prawie do szeptu wspominając o swoich aresztowaniach - tak, więc miałbym do ciebie wielką prośbę - uśmiech wrócił na jego twarz - byśmy zostali dobrymi towarzyszami - wyciągnął rękę w stronę Warnera w geście pojednania.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.04.15 8:26  •  Ciemny zaułek obok sklepu. - Page 6 Empty Re: Ciemny zaułek obok sklepu.
Zerknął jedynie przelotnie na odchodzącego chłopaka. Nie odpowiedział mu jednak żadnym "cześć". Miał nadzieję, że więcej się na niego nie natknie, ale bynajmniej ze strachu - wciąż miał co do niego dziwne przeczucia. Nie był pewny, z czym jest to związane, a nie lubił stać na chwiejnym gruncie.
Następnie przeniósł swój beznamiętny wzrok z powrotem na dzieciaka. Och, on się pogardliwie uśmiecha? Jakie urocze. I głupie. Wysłuchał go spokojnie, ani przez chwilę nie zmieniając wyrazu swojej twarzy, która teraz odbijała jedynie obojętność i znudzenie. Takowe uczucia go wszakże ogarniały. Jeśli miał się przerazić, przestraszyć, poczuć pokorę albo szacunek, to malcowi coś to nie wyszło. Warner wiedział za to, że na pewno go nie polubi. Nie żeby w ogóle lubił ludzi - ale większość z nich trafiła do worka z przypiskiem "neutralni" i tychże szanował, tudzież nie miał nic przeciwko nim. Ale Kyofu to co innego.
Stłumił drwiący uśmiech, gdy zaczął czytać jego dane. Niespecjalnie się krył ze swoim wiekiem, czy też miejscem zamieszkania, więc to, co przeczytał dzieciak, nie zrobiło na nim wrażenia. Wręcz przeciwnie - to były najbardziej podstawowe dane, które wcale nie trudno było zdobyć. Przynajmniej tym osobom na nieco wyższych stanowiskach, w końcu taki pierwszy lepszy służący nie miałby do tego dostępu.
- "Aresztować za niesubordynację"? - Powtórzył i parsknął cicho rozbawiony, zasłaniając grzbietem dłoni usta oraz przymykając na chwilę oczy. Doprawdy, chłopak potrafił rozśmieszać. Spojrzał na niego po chwili, nie ścierając kpiącego uśmiechu z twarzy. - Nie jesteś moim przełożonym, bym miał wykonywać Twoje rozkazy - odparł spokojnie, opuszczając dłoń i opierając ją na biodrze. - Chętnie za to dowiem się, kto i z jakiej racji przydzielił nas razem. - Dodał, przyglądając mu się badawczo. Jeśli rzeczywiście ktoś do tego upoważniony zarządził, by współpracowali, to Warner nie zamierzał przeciwstawiać się werdyktom. Ale musiał rozeznać się w sytuacji i upewnić - nie zamierzał współpracować z tym młokosem, jeśli nie było to konieczne. Preferował indywidualną pracę. Zerknął na wyciągniętą rękę chłopaka, ale zbył ją zupełnie, z powrotem spoglądając nieugięcie w oczy białowłosego.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.04.15 17:04  •  Ciemny zaułek obok sklepu. - Page 6 Empty Re: Ciemny zaułek obok sklepu.
Kyofu cofną zbytą dłoń i schował do kieszeni spodni słuchając jakże ciekawej wypowiedzi Warnera. Co on mu na to poradzić, że jako Eliminatorzy muszą nauczyć się współpracować, chociaż w stopniu minimalnym?
- Nie moja wina, że zostałeś eliminatorem... Gdyby nie ten fakt nie byłoby mnie tutaj. - wyciągnął ręce z kieszeni i rozłożył je w geście "I co zrobisz? Nic nie zrobisz" - odmawiając współpracy ze mną odmawiasz współpracy z członkiem zespołu, do którego zostałeś przydzielony. Chciałem poznać cię osobiście - uśmiechnął się delikatnie - nie chcę zdechnąć przez to, że jakaś puszka ma z czymś problem, o którym nie było wspomniane w jej karcie.

Wyminął Warnera i poszedł kawałek w stronę kota, który nadal siedział w alejce - Wątpię, by ktokolwiek chciał cię wysłuchać - przystanął - w końcu jesteśmy tylko pionkami... - przykucnął przy, nim i wyjął za pasa pistolet - a pionki, które są bezużyteczne się wyrzuca - powoli pociągnął zamek pistoletu do tyłu wprowadzając pocisk do komory. Kot spojrzał na chłopaka zdziwiony i przekrzywił łepek - więc, jeśli ktoś każe ci ze mną współpracować... - wycelował i pociągnął za spust. Huk wystrzału rozniósł się po zaułku a martwe ciało kota głucho upadło na ziemię, tworząc powoli szkarłatną stróżkę - raczej będziesz musiał to robić - odwrócił głowę w stronę Ryutaro z paskudnym i psychicznym uśmiechem na brudnej od krwi twarzy. Schował pistolet znowu za pas i powoli dźwignął się z powrotem na równe nogi. Przejechał językiem po kąciku ust zgarniając odrobinę krwi kota. Skrzywił się i splunął - obrzydliwa - powiedział jakby sam do siebie. Przejechał rękawem munduru po twarzy, by wytrzeć ją z krwi.
------
Sorki, że tak długo się zbierałem
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.04.15 18:21  •  Ciemny zaułek obok sklepu. - Page 6 Empty Re: Ciemny zaułek obok sklepu.
Potrafił współpracować, aczkolwiek zwykle robił to niechętnie i tylko, jeśli było to konieczne. Preferował pracę samodzielną, był indywidualistą, nie lubił polegać na innych - zwyczajnie nie miał co do nich pewności, tudzież zaufania, a sam znał swoje siły i mierzył je na zamiary. Wiedział, że nie spapra i postara się z całych swoich sił, ale nie miał takowego zapewnienia od swoich współtowarzyszy.
- Wciąż mi nie odpowiedziałeś - odparł niewzruszony po jego słowach. Można nawet uznać, że je zbył, ale nie, słuchał go uważnie. O czym świadczyło chociażby zmarszczenie brwi na określenie "puszka". Co on sobie wyobraża? Chciał zginąć przedwcześnie czy jak? - Słuchaj, impertynencie - zaczął, darując sobie jakiekolwiek pohamowania. Dla tego młokosa nie będzie żadnych. - Nie pisałem się na współpracę z infantylnymi ludźmi. Twoje zachowanie przyprawia mnie wyłącznie o zdegustowanie. Ponadto... - Jego głos był stanowczy oraz karcący, a w oczach odbijał się jedynie chłód. - Obawiam się, że z puszką nie da się współpracować - zakończył wymownie, zerkając na swoją przepustkę, która jakby w idealnej chwili wyczuła, kiedy będzie potrzebna "wymówka" do zniknięcia z tego miejsca.
Uniósł dłoń i odczytał krótką wiadomość. No, nareszcie. Teraz będzie miał o wiele ciekawsze zajęcie niż użeranie się z tym laikiem. Rysy jego twarzy minimalnie złagodniały, gdy wystukał coś na zegarku, po czym opuścił rękę. Rzucił eliminatorowi przeciągłe spojrzenie, gdy ten postanowił zabić kota. Cóż, Warner nie pałał do nich miłością, wręcz przeciwnie, ale jego nienawiść nie była aż tak znacząca, by chciał zabijać te stworzenia. Co najwyżej zdarzało się rzucić w nimi zapalniczką czy też kamykiem, coby odpędzić. Najwyraźniej miał do czynienia z psychopatą.
Nie mówiąc już nic więcej (puszki nie mają prawa głosu, nie?), odwrócił się do niego tyłem i ruszył przed siebie. Miał tylko nadzieję, że ta współpraca albo była jakimś nie-przekomicznym żartem albo będzie istniała możliwość zmiany partnera. Jeśli nie... Będzie ciężko.
Czarnowłosy uśmiechnął się nieznacznie pod nosem i wyszedł z zaułka, zupełnie ignorując białowłosego. Miał teraz inne, ważne sprawy na głowie.

zt.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.04.15 21:33  •  Ciemny zaułek obok sklepu. - Page 6 Empty Re: Ciemny zaułek obok sklepu.
Kyofu zaśmiał się tylko, gdy Warner odchodził. Spojrzał na niego i uśmiechnął się - Mnie tez było miło poznać blaszko - powiedział sam do siebie. Spojrzał na swój zegarek i otworzył szerzej oczy - O cholera! Babeczki za pół ceny - kontynuował swój monolog. Obrócił się na pięcie i miał już iść, lecz nagle się zatrzymał odwrócił się w stronę leżących na ziemi zwłok kota - Dziękuje za zaspokojenie mej chęci do wdania się w bojkę z tą puszką... he he - uśmiechnął się i ponownie ruszył w kierunku, w którym zamierzał.
zt.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.05.15 0:18  •  Ciemny zaułek obok sklepu. - Page 6 Empty Re: Ciemny zaułek obok sklepu.
Po zawracaniu sobie łba całym burdelem organizacji i tego świata, postanowiła trochę odpocząć. Wybrała się więc na mały spacer po mieście. Świerze powietrze pobudza jakieś komórki, enzymy czy inne gówno, które czekało na zregenerowanie. Miała nadzieje, że zza rogu nie wyskoczy jakiś Łowca i nie będzie chciał się bawić w pierdolonego kota i pierdoloną myszkę, gdyż nie zajmie dużo czasu zanim złapie kabury, wyciągnie spluwę i pozwoli rebeliantowi zajebać zgreda.
- Agrr... - Złapała się za skronie, rozmasowała je wypluwając resztki flegmy z ust. Fajki, to tego było jej potrzeba. Sięgnęła  dłonią ku kieszeni i wyciągnęła z niej paczkę doskonałości w postaci papierosów wraz z zapalniczką. Wyciągnęła jednego, który równocześnie był jej ostatnim, zapaliła i zaciągnęła się w oparach tytoniu po chwili wydychając z siebie siwy dym. Od razu poczuła się lepiej. Nikły uśmiech przemknął jej przez twarz, gdy mijała szarych, niczego nie świadomych człowieczków, którzy nie mieli pojęcia jakie atrakcje czekają ją tego samego dnia dnia. Pixiv również nie wiedziała.
Z wszelakich rozważać wyrwał ją dźwięk syreny. "Jesus". Przewróciła oczami, robiąc teatralny młynek. Nie myśląc zbyt długo, odskoczyła w bok, stając się nie zauważona dla przerażającego obok wozu. Nie odczuwała ochoty pakować się w jakieś gówno. Nie miała czasu, humoru i okresu, a wtedy ma nie lada chcice, aby oddzielić kilka głów od reszty ciał. Dlatego też zniknęła za zaułkiem, oddalając się od przechodniów i umundurowanych, do których sama należała.

Oparła się o ścianę i rozejrzała na około. Zaułek. Nic dodać, nic ująć. Nie było niczego czego można się nie spodziewać. Zaułek jak zaułek, ot co. Kilka kotów nawołujących inne, aby przedłużały z nimi gatunek, otwarte kontenery z których dolatywał niezbyt przyjemny swąd, szumy ludzi zamieszkujących budynki, między którymi znajdowało się owe miejsce.
Przyłożyła resztki papierosa do ust i wpuściła do płuc tyle dymu, ile tylko pomieściła ostentacyjnie i wypuściła w powietrze chmurkę. Wypalił się. Rzuciła niedopałek w bliżej niezidentyfikowanym kierunku, niczym panna młoda kieliszek.
- Tia... - Syknęłam i odepchnęła się od ściany. Miała ruszać, gdy usłyszała coś. A raczej kogoś. Mięśnie się napięły, a dłonie powędrowały w stronę broni, która zawsze gościła w okolicy bioder Pixiv. Zerknęła przez ramie. Ujrzawszy młodego mężczyznę w obdartych ubraniach, odwróciła się. Nie wyglądał na niebezpiecznego, ale pozory mogą mylić.
- Witam Cię, obywatelu - zaczęła formalną gadkę szmatkę. Nie lubiła jej, wkurwiała ją swoją udawaną ważnością. - Mogę Cię prosić o ukazanie identyfikatora? - Teraz bacznie zdążyła przyjrzeć się nieznajomemu. Był mniej więcej jej wzrostu, atletycznie zbudowany, na twarzy niczego sobie. Coś dla mnie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.05.15 12:57  •  Ciemny zaułek obok sklepu. - Page 6 Empty Re: Ciemny zaułek obok sklepu.
Inseki po krótkim spotkaniu z One postanowił, że nie będzie dłużej zwlekał z opuszczeniem Miasta. W końcu ściągnie na siebie uwagę S.SPEC, a to nie mogło dobre się skończyć... Niosąc przerzucony przez ramię neseser z amunicją, lekami i kilkoma dodatkowymi ciuchami - co jak co, ale te akurat bardzo szybko się niszczyły w Desperacji - wkroczył do jednego z zaułków, mając nadzieję, że nikt nie będzie zwracał tu na niego uwagę. Zamyślony szedł przed siebie, nie zwracając zbytniej uwagi na otoczenie. Wyglądało na to, że sporo się tu zmieniło przez rok jego nieobecności. Nie spodziewał się, że władza wyjawi mieszkańcom fakt istnienia Wymordowanych. To nie mogło wróżyć niczego dobrego, Łowca przeczuwał, że zbliża się coś poważnego. Wszystkie jego obawy przybrały kształt skupiony w jednym słowie - wojna. I to taka, która nie pozwala na pozostanie neutralnym. Czy będzie w stanie poprzeć swoich byłych podwładnych w razie otwartego konflik-

Jego rozmyślania przerwał żeński głos. Chłopak nie dał po sobie poznać, że dał się zaskoczyć, ale w duchu przeklinał się w myślach. Kurwa! S.SPEC! Do tego android! Jego uwadze nie umknęły metalowe elementy jej ciała, sam w końcu kiedyś nosił protezę. I wiedział, że mogą się w nich kryć różne niespodzianki...
- Witam panią oficer! - powiedział uprzejmym tonem, uśmiechając się lekko. Zauważył, że dziewczyna mu się przygląda. On też szybko ocenił ją wzrokiem. No no, chyba w wojsku ostatnio podnieśli standardy rekrutacji... Nieznajoma miała całkiem spore...argumenty popierające jej wyniosły ton. Całkiem niczego sobie... Aż żal będzie ją uszkodzić, ale jak mus to mus... Przejrzał w myślach uzbrojenie jaki dysponował. Tanto i wakizashi zbytnio się tu chyba nie przydadzą, w końcu przeciwnik to chodząca metalowa konserwa, trzeba by celować w "ludzkie" części. Pistolet "Nadzieję" oddał niedawno Taihen... Granaty? Może, ale będzie musiał uważać, żeby i siebie nie uszkodzić. Noże do rzucania też raczej za dużo nie zdziałają... Jest jeszcze artefakt... Chłopak skrzywił się w myślach. Jeśli sprawy przybiorą naprawdę zły obrót ot będzie musiał z niego skorzystać, mówi się trudno.
- Niestety zostawiłem przepustkę w siedzibie, ale liczę na pani wyrozumiałość. S.SPEC i Drug-on łączą raczej...neutralne, acz nie pozbawione wzajemnego szacunku stosunki i zarówno moi towarzysze, jak i pani przełożeni nie chcą chyba tego psuć, prawda? - powiedział rozbawiony, podchodząc do niej powoli, odstawiając wcześniej neseser. Ręce trzymał w górze, przygotował się też, żeby w razie czego zasłonić się tarczą z krwi. Starał się nie sprawiać zagrożenia. Zatrzymał się koło kontenera, kilka metrów od niej.
- Oczywiście poddam się rewizji jeśli to panią zadowoli. A co do mnie... Może mi pani mówić... - powiedział i w tej chwili posłał w jej stronę kopnięciem puszkę która leżała obok jego stopy, dodatkowo rzucił w jej stronę dwoma nożami. Nie był w tym ekspertem, ale z takiej odległości nawet on trafi w człowieka jeśli ten się nie uchyli. Korzystając z odwrócenia jej uwagi, rzucił się w jej stronę po skosie. Walka z androidami nie należała do łatwych, ale nie była też aż tak trudna. Pewnie, są najeżonymi wszelką bronią i technologią chodzącymi maszynami do zabijania. Ale przy tym są też...wolne i ciężkie. A z pewnością wolniejsze niż Łowca po mutacjach. Dlatego też Inseki zaryzykował dosyć niebezpieczny manewr. Padł na ziemię, przetaczając się do niej w zwinnym przewrocie i posyłając jej obiema nogami kopnięcie w brzuch. Dzięki wzmocnionej mutacjami sile powalił ja na podłoże i rozbroił, odrzucając na bok jej broń. Przyłożył jej tanto do gardła.
- ...Asheritt. I jestem byłym przywódcą Łowców o czym pewnie wiesz słonko, bo atak na wcześniejszą głównodowodzącą i generałów nie przeszedł bez echa, z tego co mi wiadomo jest nagroda za moją głowę. - popatrzył na nią w skupieniu, klekając nad nią okrakiem. Zwiącał jej ręce solidnym rzemieniem, który służył mu za wstążkę do włosów i te rozsypały się w nieładzie. Kilka luźnych kosmyków prawie dotykało jej twarzy gdy się nad nią pochylał. Widać było w nich białe nitki, a czerwone pasemko zwisało całkiem luźno. Posłał jej nieprzyjemny uśmiech. Przesunął dłonią po jej talii i złapał ją za pierś. Cholera, na serio apetyczna. Łowca już dawno nie miał żadnej kobiety, więc może by tak... Pocałował ją krótko, ale namiętnie w usta, pilnując nadal, żeby nie wywinęła żadnego numeru.
- Szkoda, że tak się to kończy. Wolałbym zająć się tak śliczną dziewczyną w inny sposób. - pogłaskał ją po policzku.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.05.15 21:00  •  Ciemny zaułek obok sklepu. - Page 6 Empty Re: Ciemny zaułek obok sklepu.
Nieznajomy świdrował ją wzrokiem. Byłoby to dla niej całkiem przyjemne i uznałaby, że to komplement, jeżeli chodziłoby o przedłużanie gatunku, jednakże kobieca logika mówiła jej, że raczej do tego nie zmierza. Skierowała więc dłonie ku kaburą z bronią, aby w razie konfrontacji szybko zaatakować. Pomyśleć, że przyszła tu odpocząć. O ironio.
- Zostawił Pan w siedzibie? - Pozwoliła sobie powtórzyć jego słowa, unosząc pytająco brew. Co dziwnego - Oczywiście będę musiała poinformować o tym dowództwo i przystąpić do sprawdzenia Pana wierzytelności. -  Odparła spokojnie. Kontrola, rewizja... zwał jak zwał. Musiała go po prostu obmacać, aby sprawdzić czy nie chowa jakiegoś asa w rękawie. Raczej nie mogła to być grubsza broń, ale drobny rewolwer czy sztylet mógł błąkać się po jego kieszeniach, niby nic, ale w odpowiednich rękach może stanowić niebezpieczeństwo. Albo pozbawić życia. Młoda kobieta już za wiele widziała, aby to zignorować. Dodatkowo, typ wydawał się coraz bardziej podejrzany i nawet jego urok osobisty, nie pozbawił ją jasnego myślenia. W duchu była jednak zadowolona, że samoistnie oddał się rewizji i nie musiała się z nim męczyć.
Uznawszy, że w czasie badanie zakamarków ciała mężczyzny, broń nie będzie mi potrzebna, zdjęłam ręce z rączki pistoletu, odpuszczając się swobodnie wzdłuż ciała. Poczyniła krok, może dwa w jego kierunku, wtem kopnął puszkę, a Pixiv przesunęła wzrokiem w jej stronę.
Okazało się to jej błędem.
Dwa ostrza, niczym pociski, przemknęły obok niej. Jeden trafił wprost w protezę, nie czyniąc większych szkód, drugi zaś przeciął kawałek skóry nad obojczykiem. Stróżka krwi zaczęła płynąć wzdłuż jej ciała. Miał cela, lecz wojskowa miała refleks. Otumaniona nagłym zamieszaniem i ucieczką przed nożami, nie zauważyła zbliżającego się nieznajomego. Rzucił się na nią niczym tygrys i gdyby nie okoliczności, uznałaby to za świetną grę wstępna, jednak teraz próbowała odeprzeć atak.
Z technicznego punktu widzenia miała spore szanse, aby wygrać starcie, ale intruz wykonał nieprzewidziany manewr, pozbawiając ją broni oraz uruchomiając. Był silny. Był szybki.
Jęknęła padając na posadzkę, a metalowe protezy wydały stłumiony chrobot. "Zajebiście", przeleciało przez jej głowę. Pomyśleć, że musiała wpakować się w jeszcze większe gówno, niż którego mogła zasmakować wcześniej, jeżeli można tak to ładnie ująć. Jeżeli udałaby się na akcje, wiedziałaby co ją czeka, a w takim przypadku zachowanie mężczyzny było owiane tajemnicą. Pixiv nie lubiła niespodzianek.
Leżała unieruchomiona, gdy napastnik wyznał, że jest Łowcą. Cóż, tego mogła się spodziewać. W końcu raczej wojskowy by jej nie napadł, chociaż lekko się zdziwiła dowiadując się, że ma do czynienia z samym, co prawda byłym, przywódcą.
- Miło mi poznać tak ważną osobistość. - Odpowiedziała zadziornie, zdmuchując sobie z twarzy kosmyk długich włosów, które Asheritt rozpuścił, aby rzemieniem związać mi dłonie. Spróbowała ostatni raz się wyrwać, nieudolnie.
No cóż, chyba przyszedł czas zajebać zgreda.
Przymknęła oczy oddając się w łaski typowi, lecz zamiast bólu, poczuła kojący dotyk wzdłuż tali i delikatny chwyt za pierś. Mimowolnie jęknęła poczuwszy rozkosz. Nie szamotała się, gdy mężczyzna pogrążył się w krótkim, aczkolwiek namiętnym, pocałunku. Czuła nieukryty żal, gdy oderwał od niej wargi.
- No to na co czekasz? - Uniosła pytająco brew i oblizała usta. Wyrwała się z sideł Łowcy i przełożyła złączone dłonie przez jego szyje. Pocałowała go żarliwie, kończąc, gdy zabrakło jej tchu. Połknęła głośno ślinę, którą przeniosła od rebelianta, a następnie głośno odetchnęła. Na jej twarzy zagościł kusicielski uśmiech, mówiący jasno i wyraźnie, że pragnie pieszczot, a zwykłe muśniecie warg jej nie wystarcza.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.05.15 4:23  •  Ciemny zaułek obok sklepu. - Page 6 Empty Re: Ciemny zaułek obok sklepu.
Inseki uśmiechnął się kpiąco słysząc Pixiv, a dokładniej rzecz ujmując jej słowa o "ważnej osobistości". Co jak co, ale taki opis raczej nie pasował do człowieka ukrywającego się w Desperacji i żyjącego z dnia na dzień. W końcu nie wiadomo, czy jutro nie zabije cię jakiś Wymordowany czy inne tatałajstwo, prawda?
- Na posiłki które wezwałaś słonko.
Nie był taki głupi, żeby pozwolić jej na przełożenie rąk. To stwarzało sporo...kreatywnych sposobów działania, a dziewczyna, chociaż obezwładniona, to nadal była żołnierzem. No i do tego androidem. Jednak pozwolił jej na pocałunek, w końcu czemu by nie? Po niedawnym spotkaniu z panią Prorok pilnował jednak, żeby nie spróbowała odgryźć mu języka, albo przegryźć tętnic. No co? On by tego spróbował... Łapiąc za jej nadgarstki jedną ręką przycisnął je do podłoża nad jej głową. Drugą skierował ostrze noża na miejsce, gdzie znajdowała się jej przepona. Równie dobrze mógłby ją teraz zranić, jak i rozciąć jej ubranie...
- Wybacz kotku, ale nie czas i nie miejsce. A i osoba nieodpowiednia... Jakoś nie mógłbym się tobą cieszyć, zastanawiając się, czy zaraz nie spadnie mi na kark setka twoich kolegów. To byłoby...irytujące. Wiesz jak ciężko sprać krew z ubrań? A w Desperacji nie ma za dużo wody, wierz mi. - posłał jej czarujący uśmiech, zwiększając nieco nacisk noża. Czemu jeszcze jej nie zabił? Sam nie był pewien. Zaklął w myślach. W razie kłopotów powinien zdążyć uciec, jednak walka z siłami S.SPEC mogłaby być kłopotliwa, zważywszy na to, że miał ze sobą neseser z cennym - dla niego - ładunkiem. Mówi się trudno, najwyżej tego pożałuje. - Jednak... Cholera, podobasz mi się. I chyba nie masz nic przeciwko...
Szybki ruch nożem i ubranie dziewczyny doznało uszczerbku w dziedzinie zakrywania piersi. Łowca jednym cięciem rozciął jej bluzkę i stanik, a potem rzucił okiem na jej biust.
- No no... - rzucił z podziwem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 6 z 11 Previous  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 9, 10, 11  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach