Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 3 z 11 Previous  1, 2, 3, 4 ... 9, 10, 11  Next

Go down

Pisanie 18.02.15 21:06  •  Ciemny zaułek obok sklepu. - Page 3 Empty Re: Ciemny zaułek obok sklepu.
Bardziej groźne? Nah, raczej tu by się można było sprzeczać... Jak bardzo dużo groźniejsze od tamtego osobnika. Z pewnością nie będzie to nic miłego dla dziewczyny przed nią... Ale kto wie co się stanie. W końcu nikt nie powiedział że sytuacja nie obróci się na jej korzyść, prawda? Nie wiadomo. Nic nie wiadomo. Życie po całości to jedna, wielka niewiadoma, stąd też trzeba być gotowym na przyjęcie różnych działań od różnych osób. Lepszych, lub gorszych. Milszych... Lub nie.
Z bliska, uważnie obserwowała i lustrowała dziewczynę. Nie wyglądała jakoś nader niezwykle... Nie licząc jej zranionego nadgarstka, przez który przesiąkała powoli krew. Hm... Warto by było coś z tym zrobić...
Ale najpierw obowiązki, potem cokolwiek innego. Hm... Tak. To w sumie wciąż zależy od tego, jak będzie postępować blondynka. Wyjdzie z tego albo z twarzą... Albo bez niej.
Nie sądziła że to skulone stworzenie może jeszcze bardziej się zmniejszyć i wcisnąć w przerwy między cegłami. Fascynujące! Na swój sposób. Gdyby tylko Agito była po służbie, może zainteresowała by się tym w sposób inny, niż lekkie ściągnięcie brwi w konsternacji.
W każdym razie - zadała pytanie, i oczekiwała odpowiedzi, kucając tuż przed chłopakiem. Była gotowa, w razie potrzeby wymierzyć na tyle solidny cios, by aż go skręciło z bólu, i wyłamało to i owo w kwestii zębów czy kości, którymi zęby są. Na szczęście jednak - no, powiedzmy - osobniczka przed nim była zbyt przerażona na próbę podjęcia ucieczki. Dobrze. Jeden problem mniej. Teraz moż-...
Moment.
Chwila.
Jeszcze raz.
- ... Tiago... - Powtórzyła cicho, bezwiednie, z wyrazistą melancholią w swoim głosie...
Nie...
To nie jest możliwe...
Przecież nie...
Złapała za jego głowę i przycisnęła ją do muru prawą ręką, zmniejszając dystans między nimi do ledwie nędznych centymetrów. W jej oku pobłysło coś... Co można nazwać przebłyskiem nadziei, mieszającej się z niedowierzaniem i dużą dozą zwątpienia. Ta mieszanka napawała ją brutalnością i chęcią jak najszybszego dowiedzenia się...
Czy to może być to...
- Wiek. Natychmiast. Rodzice. Teraz! MÓW! - Tak... Trochę jej puściły nerwy, ale...
Nie mogła. Nie mogła zareagować inaczej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.02.15 22:03  •  Ciemny zaułek obok sklepu. - Page 3 Empty Re: Ciemny zaułek obok sklepu.
Nigdy by nie przypuszczał, że jego imię może wywołać tyle emocji. Czyżby coś jej zrobił i tego nie pamiętał? Może już od dawna był poszukiwany w mieście? Nie miał pojęcia. Ból rozlał się po jego czaszce, pulsując tępo i zakłócając jakikolwiek proces myślenia. Wpatrywał się w kobietę z bezbrzeżnym przerażeniem, nie rozumiejąc tego, co się właśnie działo. Jaką nutę poruszył swoim imieniem, że kobieta aż tak się nim zainteresowała? Ta nadzieja była dziwna, złowróżbna. Czyżby jakaś niespełniona miłość? Ale przecież żadna kobieta go nie kochała, nie z miasta! Więc o co chodziło? Rodziny nie miał, matka zmarła dawno temu, o nikim innym nie pamiętał...
Skąd więc mógł wiedzieć, co nią kierowało?
- D.. Dwadzieścia, nie wiem, proszę, nie rób mi krzywdy... J.. Ja... N... Nie m...am nikogo... - Wyjąkał, nawet nie próbując się wyrwać. Straciłby tylko parę włosów, a nic dobrego by mu z tego nie przyszło. W geście obronnym przyciskał ręce do siebie, patrząc na nią z przerażeniem wymalowanym do twarzy.
- Matka zdechła jak miałem 5 lat... Ja... Ja nikogo nie mam więcej... Proszę, nie rób mi krzywdy... Nie zabijaj mnie...!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.02.15 18:32  •  Ciemny zaułek obok sklepu. - Page 3 Empty Re: Ciemny zaułek obok sklepu.
Nie, nie był. Nie, nie zrobił jej nic. Na pewno też żadna z myśli jaka wpadnie mu do głowy nie będzie tą właściwą. W końcu nikt... I pewnie nawet on nie wie, że szukała. Że nie wierzyła. Że wiedziała o tym, iż ON wciąż żyje. A teraz... Możliwe że teraz właśnie jest tuż przed nim. Wymieniając spojrzenia, trzymając go w uścisku swojej dłoni, dociskając do zimnego materiału ściany za nim, zalewając krótkimi komendami, na jakie wymagała odpowiedzi...
Strach. Tak. Wiedziała że się boi... Z drugiej strony - czemu wierzyła że to on? Nawet nie wyglądał jak facet. Był... Była niemal jak kobieta. Wyglądał...
Nie, nie mogła tak łatwo i tak szybko mu uwierzyć. Musi sprawdzić, wszystko sprawdzić. Każdą, nawet najmniejszą wątpliwość poddać wnikliwej analizie. Stąd te pytania... Stąd wsłuchiwanie się w ton. Stąd to wszystko, co robiła. Stąd też maska obojętności, a nawet zimna, byleby się nie zdradzić przed kimś... Obcym. Kimś, kto może nie być tą osobą, której szuka.
20 lat... Nie pamięta lub nie ma... 5 lat... Nikt więcej...
Wszystko się zaczyna powoli zgadzać... Każdy, mały klocek zaczyna idealnie pasować. Przecież... To nie może być...
A jeśli?
Puściła jego głowę, i szybki ruch ramienia skierował dłoń w dół. Pomagając sobie lewą, metaliczną ręką rozsunęła jej... Jego kolana, i przytknęła dłoń do jego krocza, dość mocno dociskając do niego. Tak... Miał. Może nie był nader niesamowity lub nader wielki, ale miał go. Był chłopakiem...
Tak...
Wszystko się układa...
Nie. Nie może go tu zostawić. Przesunęła obie dłonie na jego ramiona i podniosła go do pionu, stawiając na równe nogi. Był taki kruchy... Lekki... Prawie nie poczuła, jak go podnosiła w górę. Czy naprawdę jej mały Tiago stał się aż tak... Mały? Heh...
Dużo do opowiadania... Dużo do mówienia... Dużo do nadrobienia...
Ale nie tu. Nie gdzie każdy może zobaczyć. Trzeba go gdzieś odprowadzić... Coś zrobić.
- Nie zabiję cię, choć nie mogę tego przyrzec. Chcesz żyć? Musisz mnie słuchać teraz. - Dość łatwo i szybko wysunęła się z bluzy swojego munduru, pozostając w czarnej koszulce z krótkim rękawem, odsłaniając przy okazji w całej okazałości metaliczne, czarne, lewe ramię, po czym wcisnęła go w dłonie Tiago.
- Załóż to, okryj się szczelnie. Będziesz musiał mnie słuchać, jak już mówiłam. Albo się zgodzisz, albo zabiję cię tu i teraz, a twoje ciało oddam do naukowców z S.Spec'u. - Żeby nie rzucać słów na wiatr, pokonując chwilową niepewność i nie-wiarę szybkim ruchem prawego ramienia i dłoni wyjęła z kabury pistolet, jaki przystawiła do czoła Tiago. Zimna stal lufy z pewnością była dość dobrym argumentem...
Kliknięcie odbezpieczenia broni też. Fakt że tym razem była nabita z pewnością jest równie przekonywujący. Nie mogła się zdradzić, pokazać choć na chwilę, że ma wątpliwości. Jakiekolwiek wątpliwości.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.02.15 23:11  •  Ciemny zaułek obok sklepu. - Page 3 Empty Re: Ciemny zaułek obok sklepu.
Cudem zachował przytomność. Drżał ze strachu, a krew powoli sączyła się z rany, gdy z całych sił tulił nadgarstek do piersi. Każde słowo, każdy gest był na wagę złota, mógł kosztować go życie. Ale nie był w stanie jasno myśleć. Jego umysł był odurzony strachem, bólem, wszystkim, co odczuwał. Jak to było w ogóle możliwe, że wciąż był w stanie względnie jasno myśleć, formułować myśli w słowa, które później ulatywały z jego warg?
Z jego ust wyrwał się zduszony krzyk, a on sam szarpnął się odruchowo, gdy kobieta, jak gdyby nigdy nic wsadziła mu rękę między nogi. Próbował ją odepchnąć, zmusić, by zabrała rękę z jego krocza, by nie dotykała go swoimi brudnymi łapskami, by zostawiła go w spokoju, nie obnażała wszystkich jego tajemnic... Jakim prawem w ogóle śmiała tam sięgać?!
- Puszcz-... Ach! - Z jego ust wyrwał się głuchy jęk, gdy palce kobiety zacisnęły się na jego ciele, które reagowało na najlżejszy dotyk bez udziału świadomości. Dysząc ciężko, osunął się nieznacznie po ścianie, a jego kolana znów skłoniły się ku sobie. Zanim jednak zdążył cokolwiek zrobić, powiedzieć, choćby westchnąć, został postawiony do pionu. Zachwiał się, opierając się plecami o ścianę, gdy nagle w jego głowie ruszyła karuzela. Osłabienie dawało o sobie znać, zdecydowanie nie powinien podnosić się tak szybko.
Ale nieznajoma wcale nie zamierzała dać mu spokoju...
Zaraz też wcisnęła mu swoją bluzę w ręce, z którą chłopak początkowo nie wiedział, co zrobić. Niby miałby ją założyć? Nigdy w życiu! Śmierdziała wojskiem, uległością...
A ty to niby co? Każdy może robić z tobą co chce, bezużyteczna świnio!
Nim jednak zdążył zaprotestować, poczuł chłodny metal na swoim czole. Czas nagle się zatrzymał, a w jego uszach wciąż rozbrzmiewał klik odbezpieczanej broni. Jeden fałszywy ruch, a ścianę ozdobi kwiat jego rozbryzganego mózgu.
Drżącymi dłońmi powoli ściągnął swój brudny płaszcz, by zarzucić na ramiona o wiele za dużą bluzę, pod którą praktycznie utonął. Nie spuszczał wzroku z broni, która wciąż tkwiła przy jego czole. Mimo tego nie mógł jednak powstrzymać ograniczeń ciała. Jego ruchy były chwiejne i gdyby nie ściana za plecami, z pewnością by się przewrócił. Nie miał pojęcia, co zamierzała z nim zrobić, ale na pewno nie dojdzie tam o własnych siłach...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.02.15 16:31  •  Ciemny zaułek obok sklepu. - Page 3 Empty Re: Ciemny zaułek obok sklepu.
Miała prawo. Ona była prawem w tej chwili. I albo Tiago będzie posłuszny temu prawu, albo umrze, więc lepiej niech nie próbuje się bronić przed jakimkolwiek gestem z jej strony. To może się skończyć tyle źle, niech więc nie przeciwstawia się. Po prawdzie - Agito jeszcze nie zrobiła mu nic złego. No, poza przybiciem jego głowy do ściany. To jedyny, bolesny ruch z jej strony. Poza tym jednak - nie zdążyła mu jeszcze uczynić nic złego, no, może ten dotyk. Ale i on nie był zbyt nadzwyczajny przecież. Ot...
Dla pewności. I miała pewność. Był chłopakiem. Był Tiago. Miał 20 lat... Nie pamiętał rodziców... Lub ich nie miał... Matka...
Tak...
Wszystko składało się w logiczną całość...
Całkowicie logiczną całość...
Chwilowo nie mogła nawet się przyjrzeć za dobrze jego stanowi w mroku tego zaułka. Niemal zapadła już noc, stąd też było to jeszcze trudniejsze...
Ale przystawienie lufy do jego czoła nie sprawiło żadnych problemów. W końcu trafienie czołem w miękką skórę i kość pod nią to jednak różnica, niż uderzenie nią o ścianę, prawda?
I jak potulnie od razu, choć widocznie się grzebał... Nie miała ochoty go jednak popędzać. Gdy już pozbył się swojej szmaty, wywaliła ją gdzieś w dal i odsunęła lufę od jego czoła, ponownie zabezpieczając pistolet.
- A teraz uważnie słuchaj. Obejmę cię i odprowadzę gdzieś. Jeśli nie chcesz zwracać na siebie niepotrzebnej uwagi, ani umrzeć - nie będziesz robił nic więcej, jak kroczenia razem ze mną. - Pociągnęła go trochę od ściany, by móc objąć jego kruche, małe ciało...
Które wpadło jej w ramiona, gdy chłopak, z najwidoczniej utraty krwi postanowił również stracić przytomność. Cholera... To oznaczało że ta rana była bardziej niebezpieczna, lub był już dużo bardziej poraniony.
Czas naglił, nie było się co namyślać. Stąd też podniosła go, niemal jak mąż żonę kiedyś tuż po ślubie niosąc. Dość... Ciekawie, bo zębami złapała za rękaw krwawiącej ręki i zarzuciła sobie na szyję, po czym puściła się w bieg. Nie należała do najszybszych, ale to też nie znaczyło że było to ślimacze tempo.
Bo nie było. A kondycja tylko pomogła.

[z/t x2]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.03.15 22:14  •  Ciemny zaułek obok sklepu. - Page 3 Empty Re: Ciemny zaułek obok sklepu.
Nie często zdarzało mu się przychodzić do miasta. Zazwyczaj starał się owe wizyty ograniczać, wiedząc dobrze, że jest to dość niebezpieczne. Anioły nie były tu mile widziane. Może dlatego wytworzył się tu kościół, a właściwie sekta, która składała jego podobnych w ofierze swojemu bożkowi? Tak, to miało sens. Jednak bywały chwile, w których, mimo wszystko, musiał ryzykować i przychodzić tutaj. Ryzykował swoim życiem, zdrowiem, a także wystąpieniem wielu innych przykrości, gdyby został złapany. Ale potrzebował kilku rzeczy, które mógł zdobyć tutaj i tylko tutaj. Czasem udawało mu się i wszystko przebiegało płynnie i bez żadnych zbędnych komplikacji. Czasem bywało średnio i zdarzało mu się wpaść w jakieś drobne tarapaty. Nie zdarzyło mu się jeszcze, całe szczęście, wpaść w jakieś poważne kłopoty. Ale to wcale nie sprawiało, że zamierzał być mniej ostrożny.
Szedł jedną z uliczek miasta jak gdyby nigdy nic. Kierował się do miejsca, które było celem tej całej wyprawy do miasta. Ale wtedy zauważył wojskowych, którzy najwyraźniej byli znudzeni samym patrolowaniem. Najprawdopodobniej z tego właśnie powodu zaczęli zaczepiać niektórych ludzi na ulicach, prosząc ich o pokazanie swoich dokumentów. Dokumentów, których Isao rzecz jasna nie posiadał z racji tego, że nie mieszkał w mieście i nie był człowiekiem. Zatrzymał się w miejscu niezdecydowany. Nie wiedział co ma robić. Nie mógł iść przed siebie, intuicja podpowiadała mu, że właśnie jego zatrzymają. A wtedy wpadłby w tarapaty być może znacznie poważniejsze od tych, które zdarzały mu się dotychczas. Prawda, miał skrzydła, jednak oni mieli broń, dzięki której mogli go zestrzelić, zabić, zranić a na pewno sprowadzić na ziemię. Prosto w ich szpony. Odwrócił się więc i zaczął iść w kierunku, z którego przyszedł. Był zdenerwowany, więc jego kroki były nieco szybsze i bardziej nerwowe niż do tej pory. I to właśnie było gwoździem do jego trumny. Ku jego nieszczęściu, jeden z wojskowych dostrzegł sylwetkę mężczyzny, który zatrzymał się, popatrzył na nich, a następnie pospiesznie zaczął się oddalać. Sygnał był prosty - bał się ich, bo nie był mieszkańcem miasta. Nic więc dziwnego, że wkrótce kilku wojskowych rzuciło się w pogoń za nim. Całe szczęście Isek w porę się zorientował. Zaczął więc biec ile sił w nogach, co i rusz wpadając na mijanych ludzi, szturchając ich łokciami, lub obijając się o nich w inny sposób.
Jednak wojskowi wcale nie byliby wojskowymi, gdyby nie mieli siły w nogach. Doganiali go a w dodatku mieli nad nim przewagę, bo znali to miasto jak własną kieszeń, kiedy on był tu obcy. Musiał coś wymyślić, gdzieś się schować. Postawił na opcję niezwykle banalną i gdy tylko nadarzyła mu się okazja, kiedy tylko tłum ludzi wokół niego się zwiększył, on czmychnął w jakiś ciemny zaułek i schował się za skrzynkami. Usiadł na ziemi, skulił się i czekał. Słyszał krzyki wojskowych. Byli zdezorientowani, na chwilę zatrzymali się tuż przy zaułku, ale całe szczęście pobiegli dalej. Isao odetchnął z ulgą. Nieco spokojniejszy podniósł się i wypuścił głośno powietrze z ust. Wtedy dopiero spojrzał w bok i zamarł. Obok niego ktoś był. Kobieta, która wydawała się być bardzo zdziwiona jego obecnością w tym miejscu. Była obywatelką tego miasta? Może pracowała w sklepie? Oczy blondyna wyraźnie się powiększyły. Był w szoku. Czy kobieta go wyda? Jeżeli jego przypuszczenia były zgodne z prawdą, owa dama powinna już krzyczeć i wołać o żandarmów. Bo czemu miała kryć kogoś, kto najwyraźniej w jakiś sposób był niebezpieczny i dlatego uciekał przed wojskiem? Spanikowany Isao zaczął machać gwałtownie rękami.
- J-ja! J-ja nie! Z-znaczy ja nie zrobię Ci krzywdy, nie jestem mordercą, złodziejem, gwałcicielem czy innym kryminalistą! - wykrzyknął nagle, wyraźnie spanikowany.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.03.15 22:40  •  Ciemny zaułek obok sklepu. - Page 3 Empty Re: Ciemny zaułek obok sklepu.
Wojsko.
Mam zawsze to cholerne szczęście i przy każdej wizycie w mieście, muszę po prostu muszę, natknąć się na bandę tych frajerów, którzy za wszelką cenę, chcą dorwać takich jak ja. Dlatego też, widząc jak zaczepiają poszczególne persony, potajemnie postanowiłam oddzielić się i ruszyć w bliżej nieokreślonym kierunku. Znałam miasto, a więc wiedziałam dokąd mam się udać. Małe, ciemne, niepozornie - takie miejsce było moim celem.
Mimo, że wyglądałam jak normalny homo sapiens to i tak odczuwałam pewną dozę niebezpieczeństwa. Załapanie mnie byłoby jednoznaczne ze zrobieniem mi krzywdy w bliżej nieokreślony sposób. Co prawda wpadałam w kłopoty, i to nie raz! Jednakże nigdy nie groziła mi śmierć, a ja wolałam unikać takich przypadków. Dlatego też będąc dalej, przyśpieszyłam kroku i rozglądając się na wszystkie cztery strony świata, czy czasami czorty za mną nie pognały.
Uf...
Westchnęłam widząc, że jestem sama tu, w zaułku. Mrugnęłam kilka razy i rozejrzałam się po szaroburym otoczeniu. Nic nie pozostawało mi oprócz siedzenia obok kontenera i wdychania smrodów, które z niego się wydobywały. Jak pomyślałam - tak zrobiłam. Klepłam na zimnej posadzce i spojrzałam na ubłocone buty. Korzystając z chwili czasu zajęłam się poprawianiem wiązań butów, gdyż, prawdę mówiąc, nie miałam nic lepszego do roboty.
Po skończonej zabawie z obuwiem, czekałam i wsłuchiwałam się w odgłosy kocurów. Widać niedługo przyjdzie czas uprawiania miłości tego gatunku. Można było wyczuć buzujące hormony w powietrzu, ale bardziej odczuwało się niezbyt kojące dla uszu ''jęczenie''.
Moją fascynacje tym zjawiskiem przerwało pojawienie się obcego mi przybysza. Zilustrowałam go wzrokiem, będąc gotowa do obrony oraz szybkiej ucieczki. Nie chciałam w końcu narażać dupy, bawiąc się z jakimś wojskowym. Moje obawy były jednak mylne. Jasnowłosy nieznajomy nie wydawał się być negatywnie nastawiony w stosunku do mnie. Dlatego też uspokoiłam się lekko i przejechałam po nim wzrokiem. Zdenerwowany? Czyżby nie był człowiekiem? Moje przypuszczenia potwierdziły jego bliżej nieokreślone ruchy rękami.
- Ciiii! Bo nas wydasz! - uniosłam się gwałtownie i przymknęłam otwartą dłonią jego usta. Lekko utrudniał mi to jego wysoki wzrost. Co prawda, byłam wysoka, ale nie mogłam się z nim porównywać. Wychyliłam się lekko z zaułka, sprawdzając czy nikogo nie zaalarmował o naszej obecności.
- Siadaj tutaj. - wskazałam na miejsce, na którym jeszcze kilka sekund temu była posadzona moja dupa. Gdy upewniłam się, że nikogo nie ma, westchnęłam z ulgą, a następnie przysiadłam się do siwo, a wręcz srebrnookiego. Był całkiem przystojny, dlatego też poprawiłam moją przechodzoną, dresową bluzę i podciągnęłam moro spodnie.
- Możesz ze mną posiedzieć, ale nie bądź zbyt głośny. - złożyłam mu propozycje, patrząc swymi ślepiami wprost na jego twarz.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.03.15 0:17  •  Ciemny zaułek obok sklepu. - Page 3 Empty Re: Ciemny zaułek obok sklepu.
Miał zbyt mało czasu na przeanalizowanie sytuacji. Był też zbyt zestresowany tym wszystkim, całą tą ucieczką przed wojskiem i tym, co groziło mu, jeśli by go złapali. Nie zdążył więc przemyśleć całej sprawy, kiedy zobaczył kobietę w zaułku, w którym się skrył. A przecież gdyby nad tym się zastanowił, wpadłby szybko na prawidłową odpowiedź. Bo dziewczyna wyraźnie się ukrywała, tak samo jak robił to on. Nie było jednak sensu w gdybaniu. Nikt nie wie co by było, gdyby Isek przemyślał to wszystko i zorientował się, że Haine również się ukrywa. Zresztą nie było to ważne. Tymczasem Isao nie miał na to czasu, a więc poddał się uczuciu, które nawiedziło go jako pierwsze. Była to panika, której towarzyszyły same czarne scenariusze, co i rusz pojawiające się w jego głowie. Wyda go! Uzna go za niebezpiecznego gościa, którego trzeba wydać wojsku dla dobra miasta! Dlatego właśnie zaczął w gorączce machać łapskami, jakby za ich pomocą chciał odlecieć, ulotnić się. W dodatku jego słowa były głośniejsze, niż mu się wydawało. Głupi blondas... Mało brakowało, a przez swoje krzyki zaprzepaściłby to wszystko, sprowadzając na głowę swoją oraz tej dziewczyny wojsko.
Całe szczęście Heine zdawała się mieć więcej rozumu niż anioł. W porę zatkała mu usta, co skwitował najpierw zdziwionym, zdezorientowanym spojrzeniem, potem zaś uspokojeniem się. Choć cała ta sytuacja musiałaby wyglądać dość zabawnie z perspektywy ewentualnych osób trzecich. Zwłaszcza przez jego wysoki wzrost. Jeszcze śmieszniej by było, gdyby dziewczyna była niższa. Była wysoka, ale rzeczywiście nie mogła się równać z jego wzrostem.
Kiedy już się uspokoił, podążył jedynie wzrokiem za kobietą, która wyjrzała z zaułka, by upewnić się, czy nie ma w okolicy wojska. Dopiero teraz Isao zrozumiał wszystko. Dotarło do niego, że dziewczyna najwyraźniej nie zamierzała wołać żandarmów i wydawać go, bo sama się chowała.
Brawo, Isao! Powinieneś dostać naklejkę za spostrzegawczość!
Blondas, który teraz był nieco zażenowany przez swoje wcześniejsze zachowanie, posłusznie usiadł na miejscu, które wskazała Haine. Sadził swoje zacne cztery litery na ziemi i popatrzył na nią, tym razem z dołu.
- Wybacz, spanikowałem i omal nie ściągnąłem na nas kłopotów. Dobrze, że w porę zainterweniowałaś. - przeprosił szczerze, uśmiechając się lekko i z zakłopotaniem. Jego ręka powędrowała na tył swojej jasnej czupryny. Szczerząc się nieco głupkowato i z wyraźnym zażenowaniem, mierzwił swoje jasne włosy, co było czynnością, którą wykonywał odruchowo. Gdy zaś spoważniał, a jego ręka z powrotem została opuszczona, przypatrzył się nieco uważniej kobiecie. Nie dostrzegł jakichś zwierzęcych oznak, a więc nie była raczej wymordowanym.
- Czemu się tu chowasz? - spytał, patrząc na nią z zaciekawieniem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.03.15 10:10  •  Ciemny zaułek obok sklepu. - Page 3 Empty Re: Ciemny zaułek obok sklepu.
Posadzka wysyłała ku moim pośladkiem wyraźne znaki zimna. Coś czuje, że niedługo złapię zapalenie albo inne cholerstwo. Często w mieście słyszę: ''Nie siadaj na zimnym, bo złapiesz wilczka!'' i chyba sama powinnam wziąć te rady do serduszka. Teraz nie mogłam jednak o tym rozmyślać, w końcu to nieznajomy blondyn powinien przejąć całą moją uwagę.
Słuchałam go lekko zdziwiona. Ścigali go, mnie też. Schował się tu, ja też. Był innej rasy, ja też. Oboje byliśmy w podobnej sytuacji. Niestety nie mogłam mu pogratulować i przyznać medalu niezauważalności czy też niezwracania na siebie uwagi. Przed chwilą wkopałby nas w głębokie szambo. Sama, na jego miejscu starałabym się unikać miasta jak ognia, chociaż... płomienie w tym wypadku wydają się całkiem spoko. Wolałabym się  chyba zjarać, niż być oddana wojskowym.
Trwałam wsłuchując się w srebrnookiego i jego wytłumaczeniom. Był widocznie zmieszany, co mi jakoś niespecjalnie przeszkadzało. Sama nie lubiłam być zażenowana, ale gdy ktoś to robił to, Ola Boga, wydawało mi się to uroczę. Nikt o w miarę zdrowych zmysłach, nie wrzuciłby mnie do wiara z ludziami kochających słodkości i inne słitaśne pierdoły, lecz to akurat mi się podobało i  w tym wypadku nie miałam zamiaru przerywać blondaskowi.
- Yhym.. - kiwnęłam głową rozumnie na jego wyjaśnienia. Dobra tam, nic nie dostanę za bronienie mu dupy, ale brak morderczych uczynków z strony wysokiego mi wystarczy. Na dodatek mogłam go obserwować, co już jest plusem, gdyż inne rasy wydają się znacznie ciekawsze od ludzi czy łowców, do których sama należę. Nie był z DOGS'ów o czym mówił brak żółtej chusty, nie wyglądał też na wymordowanego, a człowiekiem też raczej nie był, tak usilnie bronił się przed wojskiem.
Czemu się tu chowasz?
Do moich uszu dotarło pytanie. Sama mogłam je zadać najpierw i poczuć się bezpieczniej, ale głupia ja o tym nie myślę. Oczywiście chciałam z tego wybrnąć, nie zdradzając dużo informacji na swój temat. Może i mężczyzna wyglądał sympatycznie, a kto wie co w nim dzieci. Może jakiś świr czy inny wariat? Przeczesałam ręką włos, który usilnie spływał na moje czoło i wysiliłam się na odpowiedź.
- Raczej nie lubią mnie w mieście. - skierowałam swój wzrok na kota, który rozleniwił się na kontenerze na przeciw mnie. - Dlatego chyba jestem w podobnej sytuacji co ty, no nie? - me oczy znów zaczęły błądzić po twarzy blondyna.
- Cztery. - przedstawiłam się i wyciągnęłam swą dłoń w kierunku mężczyzny.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.03.15 13:57  •  Ciemny zaułek obok sklepu. - Page 3 Empty Re: Ciemny zaułek obok sklepu.
Tak, to był dość ciekawy zbieg okoliczności. On również był tym w pewien sposób zdziwiony i zafascynowany. Uciekał przed wojskiem i chował się przed nim w zaułku, gdzie natrafił na dziewczynę, która robiła to samo. Fakt, że wpadli na siebie w tym momencie, w tym miejscu, robiąc dokładnie to samo był dość ciekawym zbiegiem okoliczności. A może to przeznaczenie? Nie, Isao w przeznaczenie raczej nie wierzył. Nie sądził też, by z tego spotkania miało wyniknąć coś, co rzeczywiście mogłoby sugerować, że to los sprawił, iż wszystko potoczyło się w ten sposób.
W każdym razie blondas wpakowałby ich w niezłe tarapaty, ale dziewczyna wykazała się refleksem, dzięki któremu w porę zatkała mu usta. Całe szczęście. Potem biednego Isao męczyłyby wyrzuty sumienia, gdyby wojsko z jego winy dorwało jego, ale również tę dziewczynę. Prawda, miał kilka przydatnych umiejętności, dzięki którym może udałoby im się uciec, ale jeżeli chodziło o wojsko, mieli oni nad nimi znaczną przewagę liczebną. Nie było zresztą sensu gdybać nad tym, co by było gdyby jednak ich złapali. Tak się nie stało i powinni się teraz cieszyć.
Przeprosił, będąc mocno zażenowany swoim zachowaniem. Nawet przez myśl mu nie przeszło, że w oczach tej dziewczyny mogło to wyglądać uroczo. Słowo ,,uroczo/uroczy" nie było raczej czymś, co facet lubił słyszeć w stosunku do siebie. Lepiej więc, by Heine zatrzymała ten fakt dla siebie. Blondas również przyjrzał się dziewczynie, próbując odgadnąć kim jest. Nie wyglądała mu na wymordowanego, nie wyglądała też na anioła, czy androida. A więc kim była? Cóż, nie zamierzał się nad tym jakoś specjalnie głowić. Liczył na to, że prędzej czy później dziewczyna sama zdradzi mu tę informację. A jeśli nie - nie zamierzał płakać.
- Tak, najwyraźniej. - pokiwał głową i uśmiechnął się do niej lekko, ciągle patrząc na nią z dołu. Nawet jeśli siedział na zimnej posadzce, jemu nie było zimno - Rzadko bywam w mieście, nie mam też raczej szans na to, aby zostać tu na dłużej. Ale są rzeczy, które moge zdobyć tylko tutaj, więc od czasu do czasu tu przychodzę. - wyjaśnił jej. Nie martwił się tym, że powiedział za dużo. Nie powiedział jej przecież nic konkretnego, co mogłoby działać na jego niekorzyść, prawda? Isao jednak nigdy nie patrzył na innych, jak na potencjalne źródło zagrożenia. Był aniołem, miał dobre serce i wierzył w to, że w sercach innych także drzemała choć odrobina pierwiastka dobra. Bywało, że ładował się przez to w różne tarapaty, jednak pod tym względem nie zamierzał wyciągać z tego żadnych wniosków. Można było powiedzieć, że poniekąd był on nieco naiwnym facetem.
- Isao- odpowiedział natychmiast po jej przedstawieniu się. Złapał jej dłoń i przytknął sobie do ust, całując wierzch jej dłoni i wstając jednocześnie. Po tym geście skłonił się kameralnie, niczym aktor w teatrze. Robił tak często dla rozluźnienia atmosfery, dla zabawy, żartu. Był raczej gościem o pozytywnym nastawieniu do życia, który lubił sobie pożartować.
- A więc miło mi Cię poznać, Panno Cztery. Swoją drogą to nie jest raczej imię, prawda? - spojrzał na nią znacząco, mrużąc lekko jedno oko, ale jednocześnie szczerząc się przy tym wesoło. Nie zamierzał prosić jej o zdradzenie imienia. Chciał tylko potwierdzenia swoich przypuszczeń. Ostatecznie stanął już wyprostowany i przeciągnął się lekko, słysząc jak coś strzela mu w kościach. Splótł ze sobą palce dłoni i rozciągnął je nieco, czując ulgę. Był wcześniej zbyt zdenerwowany i spięty.
- W każdym razie co teraz? Chyba musimy tu trochę posiedzieć, prawda? Wojskowi raczej nie odpuszczą tak łatwo i będą się kręcić po okolicy w zwiększonych grupkach. - spojrzał na nią z zaciekawieniem. Może znała jakąś inną, lepszą drogę? Na to po cichu liczył.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.03.15 16:42  •  Ciemny zaułek obok sklepu. - Page 3 Empty Re: Ciemny zaułek obok sklepu.
Tak jak ja.
Wszyscy, który nie mieli tego szczęścia i lądowali poza miastem, musieli znosić trud życia. Miejsce, w którym aktualnie się znajdowaliśmy, było miłą odskocznią. Czysto, sucho, bogato, tylko żyć! Ci ludzie nie wiedzą w jakiś luksusach się pławią. My mogliśmy z tego korzystać, jeżeli wojskowi zaniedbywali swój obowiązek lub niezauważeni krążyliśmy ciemnymi uliczkami. Na dodatek tylko wtedy, gdy czegoś mega-ultra-bardzo potrzebowaliśmy. Nie było po co naruszać dupy z byle przyczyny.
Tak sobie gdybałam, gdy nagle blondyn w geście przywitania, ucałował moją dłoń. Moje źrenice rozszerzyły się niebezpiecznie szybko i skierowałam wzrok na miejsce zetknięcia jego warg z moim ciałem. Nie byłam przyzwyczajona do kontaktów damsko-męskich, więc wszelkiego rodzaju gesty były dla mnie niezwykle dziwne. Zabrałam swoją rękę, gdy wstał i przyjrzałam się jej potajemnie, aby następnie włożyć ją do kieszeni bluzy.
Nie było to zachowanie podobne do Łowcy czy też Wymordowanego. Musiał to być anioł albo z niewiadomych przyczyn poszukiwany człek. Teraz tylko pozostaje mi go dokładnie obserwować i sprawdzić czy teza jest słuszna.
Ukłonił się teatralnie, a ja całą czynność uraczyłam uniesionymi kącikami ust. Nie byłam typem osoby śmiesznej, która umiała rozbawić człeka do łez. Zazdrościłam, więc blondynowi, że potrafił wywołać u mnie uśmiech. Co prawda zasłyszałam kiedyś parę kawałów, ale w moich ustach brzmiały jak powieść grozy. Szczególnie: ,,Przychodzi baba do lekarza z nożem w kolanie...'' potrafiły wywołać ciarki przy moim obojętnym wzroku.
- Heine. - odpowiedziałam na słowa mężczyzny. Isao miał rację, nie było to moje prawdziwe imię. Czemu je jednak powiedziałam? Czułam w jego towarzystwie dziwną błogość. Przeklęty urok, psia jego mać. Bóg bywa przez to w stosunku do innych niesprawiedliwy, na przykład dla mnie. Nie przyciągałam ludzi do siebie, wręcz odpychałam.
- Ja bym jeszcze chwile odczekała. Pewnie nas tropią. Są bardzo przewrażliwieni na naszym punkcie. - powiedziałam i w końcu sama podniosłam się na równe nogi, aby nie siedzieć jak debil. Trzeba było coś wymyślić. Isao pewnie również nie chciał przesiedzieć tu bitych trzech godzin.
- Poczekaj sekundę. - rzuciłam od niechcenia, patrząc na rynnę. Podeszłam do niej i mocno pociągnęłam sprawdzając czy nie zawali się pod moim ciężarem. Wizualnie nie prezentowała się najlepiej. Rdza na jej powierzchni i podejrzane odgłosy, które wydawała, nie powodowały, że czułam się bezpiecznie na nią wchodząc. Co byłby ze mnie jednak za łowca, gdybym nie spróbowała?
- Ubezpieczaj mnie z dołu. - zerknęłam na blondyna i mrugnęłam do niego jednym oczkiem. Poczułam jednak, że to było głupie i ponownie zabrałam się do włażenia ku górze. W końcu jednak natrafiłam na dość wąski parapet, na który przeskoczyłam i z góry ujrzałam ulicę.
- Ale kaszana. - cmoknęłam zniesmaczona. Zebrała się ich spora grupka i widocznie postanowili faktycznie nas poszukać. Na razie jednak żaden z nich nie był na tyle blisko, aby nas odkryć, chociaż jakby spojrzał w górę, może by dostrzegł tajemniczą postać, stojącą na parapecie.
W końcu zeszłam na dół i bez słowa usiadłam za kontenerem. Podciągnęłam nogi pod klatkę piersiową, aby stać się jeszcze mniej zauważona. W końcu jednak przypomniałam sobie, że jestem sama i wychyliłam się lekko zza wielkiego kosza.
- Ja poczekam, aż pójdą szukać w inne miejsce. Jak chcesz możesz iść, ale nie polecam. - dodałam. Co prawda można sprawdzić co zmieści się zza tymi drzwiami, ale byłam w 97% pewna, że ludzie od razu domyślili się, że to nas szukają, chyba, że trafilibyśmy na półgłówków.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 3 z 11 Previous  1, 2, 3, 4 ... 9, 10, 11  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach