Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 5 z 11 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 9, 10, 11  Next

Go down

Pisanie 24.03.15 20:47  •  Ciemny zaułek obok sklepu. - Page 5 Empty Re: Ciemny zaułek obok sklepu.
Kiedy była taka potrzeba, Isao umiał się zachowywać spokojnie i odpowiedzialnie. Tak jak teraz. Doskonale wiedział co ma robić. Nie miał jednak czasu na czekanie aż dziewczyna zareaguje na jego słowa. Tu nawet na słowa nie było czasu. A więc przesunął ją i wziął się do roboty, tworząc grubą warstwę lodu, która zamroziła zamek w drzwiach. Nic więc dziwnego, że wojskowi nie mogli się dostać do środka. Mogli sobie szarpać i walić w drzwi ile chcieli - do otworzenia tych drzwi trzeba było czegoś więcej. Gdy skończył zamrażanie pierwszych drzwi, spojrzał kątem oka na Heine i uśmiechnął się słysząc ,,Nieźle, aniołku". A więc już domyśliła się kim był. Nie przeszkadzał mu ten fakt. Może nie znał jej zbyt dobrze, lecz ufał jej. Miał nadzieję, że nie wyjdzie na tym źle.
Zamroził drugie drzwi, ale to był dopiero początek. Zarówno zza tych, które biegły do zaułka, jak i tych wychodzących na sklep, blondas słyszał krzyki wojskowych. A to znaczyło, że jedynie kwestią czasu było, aż dogonią budynek. Przez chwilę zawahał się, niepewny, czy aby zamrażanie klamki nie było błędem. Może powinien szybko czmychnąć oknem nim zjawiliby się w środku i ukryć się gdzieś? Może w ten sposób nie utwierdziłby ich w przekonaniu, że gonią dobrą osobę. Zawiedzeni swoją pomyłką może daliby dziewczynie spokój i szukali go nadal? Cóż, gdybać sobie można było, jednak on nie miał na to czasu.
- Ja mogę. Jestem facetem, a poza tym to ja Cię w to wplątałem, więc nie gadaj tylko wyskakuj szybko przez okno! - pospieszył ją i jeśli była taka potrzeba, pomógł jej w procesie wyłażenia przez ten sklepowy otwór okienny. Zaraz sam również przecisnął się przez niego, stając na ulicy. Wiedział, że zaraz okrążą budynek, więc natychmiast ruszył za dziewczyną, która prowadziła.
- Słuchaj. Jesteś zapewne szybsza ode mnie, a więc zmykaj stąd póki możesz. Ja sobie poradzę. - zawołał do niej, biegnąc ile sił w nogach. Jego serce zabiło parę razy mocniej, kiedy usłyszał strzały. Całe szczęście jednak jedynie je usłyszał, ale nie poczuł, aby dostał gdziekolwiek jakimkolwiek pociskiem. Spojrzał kontrolnie na Heine, ale z nią też było w porządku. Poczuł ulgę, ale nie rozluźniał się.
- Musimy biec tam, gdzie tłum. Wtedy nie będą mogli strzelać. - powiedział, łapiąc ją za rękę i pociągając w stronę tłumu. Dalej prowadziła go, jednak teraz przeciskali się między ludźmi. Jeżeli wojskowi nie są jakimiś zwierzętami bez zasad i kręgosłupa moralnego, nie powinni teraz używać broni, bo mogli postrzelić jakiegoś cywila. A chyba nikt nie chciał, aby to drobne wydarzenie burzyło obraz utopijnego miasta chociażby w garstce ludzi, prawda? Taką Isao żywił nadzieję, biegnąc za Heine i co chwila wymijając jakiegoś zdziwionego przechodnia. Czasem na kogoś wpadali, czasem kogoś szturchali, ale ciągle przeciskali się dalej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.03.15 21:18  •  Ciemny zaułek obok sklepu. - Page 5 Empty Re: Ciemny zaułek obok sklepu.
Wojskowi wpadli na nasz trop. Niedobrze, sądziłam, że troszkę dużej im to zajmie. Jednak to nie był powód, by wpadać w panikę. Nie wiedzieli w końcu z kim zadzierają. Miałam kilka sztuczek w zanadrzu, które potrafiłam efektownie wykorzystać. Na dodatek blondyn zamroził wejście, więc troszkę się pomęczą z otworzeniem, chyba, że na każdy patrol zabierają ze sobą miotach ognia. To mogłoby ułatwić sprawę.
Facetem...
Nie żebym była feministką, ale zasmuciło mnie to zdanie. Mamy równouprawnienie! Odwróciłam się więc przez ramie, ukazując swój różowy język blondasowi. Jednak jak chce to mogę najpierw zwrócić uwagę na swoją skórę i się nim przejmować. Jak chce wyjść na bohatera, to nie będę mu tego zabierać. Przyznam, że przez to zwiększyła się moja ufność do niego, jednakże wracając do rzeczy - zaczęłam wyskakiwać przez okno, korzystając z pomocy młodego mężczyzny. Chyba humor mi się poprawił. Skoki adrenaliny dobrze na mnie wpływają, gdyż całe zajście podsumowałam łobuzerskim uśmieszkiem. Nie czułam tłumiącego strachu, który byłby tylko przeszkodą w ucieczce.
Wbrew pozorom i swoim przekonaniom, że będę martwić się tylko o swoje cztery litery, zaczekałam, aż Isao wygrzebie się z otworu i dopiero wtedy ruszyłam. Nie było tak kolorowo, gdyż umundurowani zaczęli nas gonić. Na szczęście okazaliśmy się szybsi. Moja tężyzna była zwiększona, a blondas miał długie nogi.
Strzały.
Zimny dreszcz przebiegł po moim ciele. Cholera, trzeba im się zgrabnie wywinąć. Zgubić jakoś. Rozejrzałam się, aby sprawdzić ile ich było i czy Isao cały czas za mną jest. Niestety, widok nich nie znaczących ludzi, którzy w panice, niczym mrówki po zalaniu mrowiska próbują uciekać, zasłaniał mi widok. Przeklęłam ich pod nosem i w tym właśnie momencie chłopak złapał mnie za rękę. Bez słowa udałam się tam gdzie mnie prowadził, w tłum. Bez szum nie słyszałam jego słów, a więc zdałam się na intuicje. W tłumie nie będą mogli do nas strzelać, o to mu chodziło.
Zaczęła się plątanina. Zmieszani ludzie, posyłali nam głupie spojrzenia, gdy przeciskaliśmy się między nimi. Nie obyło się bez kilku obelg, ale kto w takiej sytuacji, by się nimi przejął? Szturchaliśmy, popychaliśmy, torowaliśmy sobie trasę, dzięki czemu udolnie udawało nam się zostawiać w tyle gliny.
Przez ten cały czas miałam nadzieje, że wojsko nie wpadło pomysł na zablokowanie nam drogi ucieczki i postawieniu na końcu ulicy oddziału. Jeżeli nie, biegła w stronę wąskich ulic, jeżeli zaś tak... było źle.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.03.15 17:27  •  Ciemny zaułek obok sklepu. - Page 5 Empty Re: Ciemny zaułek obok sklepu.
Wojsko S.SPEC działało jak zwykle szybko i sprawnie. Mieli zdecydowaną przewagę liczebną nad uciekającymi. Problem dla nich stanowiła jednak mobilność tej pary. Aniołowi i jego towarzyszce łatwo było się ukryć w tłumie lub zgubić pogoń w wąskich uliczkach między budynkami. Władza miała jednak swoją tajną broń. Monitoring. Zaalarmowani pracownicy w skupieniu analizowali nagrania z najbliższych kamer i nie pozwalali tej dwójce się tak łatwo uwolnić od pościgu.
Łowczyni i anioł zaczęli zbliżać się do bardziej uczęszczanej drogi. Wystarczyło tylko wbiec między ludzi i mogli mieć pewność, że wojsko przestanie do nich strzelać. Mylili się. Wielu należących do S.SEC wyżej stawiało upolowanie wroga, niż dobro cywili. Dowodem na to mogły być chociażby niedawne wydarzenia z Promenady.
Cztery poczuła ból w lewym ramieniu. Cholera, trafili ją. Jej ubranie szybko zaczęło nasiąkać krwią. Na szczęście, było to tylko draśnięcie. Kula nie tkwiła w ciele, tylko wbiła się w ścianę budynku obok. Rana jednak bardzo bolała i mogła nieco utrudniać normalnie poruszanie się.
Zaczęli przepychać się między cywilami. Ludzie dziwnie na nich patrzyli, gdy para potrącała coraz to nowe osoby.
Wojskowi przestali strzelać. Gdy wybiegli na ulicę, od razu zobaczyli, że nie mają szans trafić któregoś z nich. Było tu zbyt wiele żywych tarcz.
Również ten teren był już powoli okrążany przez niebieskich. Wiadomość o możliwym upolowaniu anioła była tak interesująca, że S.SPEC nie mogło sobie pozwolić, by przepuścić taką okazję. Naukowcy byliby wniebowzięci, gdyby akcja się powiodła.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.03.15 21:45  •  Ciemny zaułek obok sklepu. - Page 5 Empty Re: Ciemny zaułek obok sklepu.
Nie chodziło o płeć. Isao po prostu miał wyrzuty sumienia, że wplątał ją w to wszystko. Jej zdrowie i życie było zagrożone przez niego, albo raczej on owe zagrożenie mocno powiększył. Gdyby się nie pojawił, dziewczyna mogłaby siedzieć w zaułku i przeczekać patrol bezpiecznie. On zaś ściągnął na nią niebezpieczeństwo. Choć nie okazywał tego po sobie, zdecydowanie był typem, który będzie się z tym gryźć dość długo. Na pewno też nie pozwoli jej bohaterzyć i ratować go, jeżeli to mogło jej zagrażać.
Plan wydawał się być doskonały. Biegną, chowają się w tłumie, unikają strzałów i być może gubią wojsko. Isao nie znał miasta, więc pozwalał prowadzić Heine, przeciskając się między ludźmi i nie odrywając od niej wzroku. Jednak nim zdążyli wpaść między ludzi, którzy swoją obecnością mieli powstrzymać S.SPEC przed strzelaniem, anioł usłyszał strzał i cichy jęk dziewczyny. Spojrzał na nią przerażony, na krótką chwilę tracąc równowagę i wpadając na jakiegoś człowieka całym swoim ciałem. Trafili ją! Wystraszony i przejęty spojrzał na nią, starając się dostrzec miejsce trafienia. Miał nadzieję, że to nic poważnego. Odetchnął więc z lekką ulgą, gdy dostrzegł krew na jej ramieniu. Dużo większy problem mieliby, gdyby dostała w plecy, nogę lub w jakieś inne miejsce, o czym Isek nawet nie chciał myśleć. Jednak wyrzuty sumienia, które odczuwał w sercu powiększyły się tylko. Została bowiem zraniona przez niego.
Przez chwilę w jego jasnej główce zawitała myśl, by kazać jej biec, a samemu podłożyć się, poddać i oddać w ręce wroga. Jednak całe szczęście rozsądek zwyciężył. Jakiś mądry głosik w jego głowie podpowiedział mu, że przecież i tak widzieli jej twarz, więc nie puściliby jej wolno. A ona była ranna, miała utrudnioną ucieczkę i potrzebowała pomocy. Obiecał sobie, że ją wyleczy i wydostanie z tego całego bagna. Choć jeszcze nie wiedział jak.
Równowagę stracił tylko na sekundę. Zaraz ominął człowieka, na którego wpadł i biegł, gorączkowo rozglądając się dookoła siebie. Domyślił się, już, że w mieście musi być monitoring, przez który muszą być obserwowani. Choć rozważał również po prostu dobrą sprawność działania wojska. W pewnym momencie Isao złapał Heine za rękę i pociągnął ją w bok, kierując się do uliczki obok. Była to uliczka o znacznie mniejszym natężeniu ruchu, po której obu stronach mieściły się domki jednorodzinne poustawiane obok siebie. Wiedział, że wojsko za nimi podąża i że teraz mają możliwość strzelać do nich nie obawiając się, że trafią w cywili. Tak więc odwrócił się, puszczając dłoń Heine i biegł zacznie wolniej, tyłem. Wyciągnął przed siebie dłoń, a już po chwili z ulicy zaczęły rosnąć pojedyncze lodowe ściany o wysokości koło 1,5 metra, szerokości koło metra i grubości koło 15 centymetrów. Każda taka ściana pojawiała się przed nim co parę metrów, lecz również w innych miejscach. Gdyby wojsko miało biec za nimi, musieliby odbyć niezły slalom, co miało ich spowolnić, lecz również osłaniać Heine i Iska. Jakby tego było mało, odcinek drogi, który anioł z łowczynią pokonali, zamieniał się w istne lodowisko. Z pewnością wojsko miało utrudniony ruch. Musieli uważać, by się nie wywrócić, ale również omijać lodowe ścianki, które miały bronić tę dwójkę także przed kulami oraz ograniczać widoczność. Po jakimś czasie anioł ponownie złapał dziewczynę za rękę i widząc, że jakaś kobieta wychodzi z domu, pobiegł w jej kierunku, wyminął ją, wbiegł do jej domu, zamknął za sobą drzwi i zamroził zamek.
Anioł pobiegł z dziewczyną do pierwszego okna wychodzącego na podwórze i pomógł przez nie przejść Heine, idąc zaraz za nią. Rozwinął skrzydła, porwał dziewczynę na ręce i wzbił się w powietrze na wysokość, w której strzały nie powinny być już problemem. Odleciał też z dala od uliczki, zawisając nad osiedlem pełnym domków jednorodzinnych z ogródkami. Przecież S.SPEC nie powinni biegać po podwórzach obywateli, a z pewnością przeskakiwanie płotów i bieganie za aniołem, z głową w górze nie powinno być proste.
Ale to wszystko oczywiście miało miejsce pod warunkiem, że nic wcześniej nie poszło nie tak.
Jeżeli zaś się udało, Isao trzymał Heine w ramionach, unosząc się wysoko nad ziemią.
- Lećmy gdzieś, gdzie nie będzie kamer. Wyleczę Cię. Choć mogę Cię także zabrać po prostu z miasta. - odezwał się i zabrał ją tam, gdzie chciała.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.03.15 22:25  •  Ciemny zaułek obok sklepu. - Page 5 Empty Re: Ciemny zaułek obok sklepu.
Było dobrze. Przeciskaliśmy się przez tłum, wymijaliśmy ludzi pchani strachem i adrenaliną. Wiedziałam, że teraz nic nam nie grozi. Wojsko nie będzie strzelać w cywili, zaczekają, aż wyjdziemy na puste pole, jednak, myliłam się.
Kurwa.
Gdy poczułam przenikliwy, ostry ból, wiedziałam, że to nie może być nic pozytywnego. Obejrzałam się w lewo, jednocześnie łapiąc równowagę i ujrzałam stróżkę krwi, spływającą po moim ramieniu. Mimo, że w pierwszym momencie nie odczułam tego tak mocno, po chwili ambaras przybrał na sile. Miejsce przez które, jeszcze kilka sekund temu, omsknął się pocisk, stawało się coraz bardziej zakrwawione.
- Cholera jasna! - syknęłam przez zęby. Gdzie oni mają prawa człowieka?! Mogli trafić w tych, co przed nami chronią. Złapałam otwartą dłonią za skaleczenie i, chociaż wolniej, dalej biegłam, starając się napierać na tłum prawą stroną ciała. Nie chciałam, aby pieczenie emitujące z ramienia, nasiliło się jeszcze bardziej, gdy będę taranowała ludzi.
Nie miałam pomysłu co robić dalej. Mieli nas na muszce, otoczyli z każdej strony, a ja biegłam wolniej. Gdybym wtedy się odsunęła to mogliby trafić jakiegoś obywatela. Szkoda, że tego nie zrobiłam. Jednak to nie był czas na gdybanie. Z motłochu wyrwał mnie Isao, o którego obecności przez chwile zapomniałam. Pociągnął mnie za rękę, którą podtrzymywałam skaleczone ramię. Jęknęłam.
Biegłam za nim i po chwili okazało się, że jesteśmy w uliczce otoczonej z obu stron małymi, jednorodzinnymi domkami. Heh, zaraz pewnie zrobi się tu niespokojnie. Ruszyłam przed mężczyzną, który ułatwiał mi i sobie ucieczkę. Miał aniołek boskie moce i zaczął wytwarzać lód, który uczynił wojskowym istne tańce na lodzie. Płyty wykonane z jego umiejętności, pozwoliły nam zostawić umundurowanych w tyle. Przyznać trzeba, że srebrnooki był niegłupi i miałam coraz to pozytywniejsze zdanie o nim. Umiał sobie radzić nawet w sytuacjach większego napięcia, niż spotkanie siedzącej dziewczyny przy jakimś kontenerze, która może go wydać.
Wracając do ucieczki, Isao poprowadził mnie do jednego z domów, mijając przed tym brązowowłosą kobietę w średnim wieku, zapewne właścicielkę budynku. Szybko wparowaliśmy do środka, aby następnie blondyn mógł zamknąć drzwi, zamrozić je i dopaść się do okna, przez które pomógł mi wyjść. Ramie bolało nadal, a ja cicho syczałam przy każdym większym ruchu. Jednak powinnam dziękować temu ''z góry'' albo kiepskiemu oku wojskowego, że nie była to głowa czy noga.
Wyszliśmy na podwórku, a wtedy zostałam nagle poderwana do góry przez Isao. Było to niespodziewane i w pierwszym odruchu złapałam młodego mężczyznę za szyje, nienaturalnie szeroko otwierając oczy. Naraziłam się przy tym na większą boleść, ale uświadomienie przyszło o niej, dopiero po kilku sekundach. Zauważyłam, że jesteśmy na takiej odległości, że pociski wojska nie na wiele się sprawdzają.
- Strumień. Leć na wschód. - odpowiedziałam szybko. Chciałam po prostu jak najprędzej pokierować aniołem, aby opuścić ten obszar bez kamer, bez broni, bez wroga. Spojrzałam na twarz, a następnie na skrzydła. Były piękne. Jeżeli wszystko się udało, zmierzaliśmy w polecone przeze mnie miejsce.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.03.15 17:54  •  Ciemny zaułek obok sklepu. - Page 5 Empty Re: Ciemny zaułek obok sklepu.
Rana Łowczyni dość poważnie krwawiła. Nie wyglądało to najlepiej, choć dziewczyna dzielnie się trzymała. Nie była przecież beksą, która załamie się po lekkim postrzale. Była silną buntowniczką, która gnała ile sił w nogach za jasnowłosym aniołem.
Powoli zaczynało im już brakować sił. Ucieczka była jednak wyczerpująca.
Isao dał się na chwilę wyminąć swojej towarzyszce i ponownie zaczął używać swojej mocy, tworząc za sobą przeszkody dla ścigających ich wojskowych. Używanie mocy bardzo go zmęczyło. Nie był w stanie stworzyć aż tylu zapór lodowych ile chciał, jednak ślizgawka, jaką urządził w uliczce już sama w sobie mogła sprawić wiele kłopotu.
Para wpakowała się do jednego z pobliskich domów. Jego właścicielka nie była oczywiście tym faktem zadowolona, jednak widok wyrastających na ulicy lodowych figur tak bardzo nią  wstrząsnął, że dopiero po fakcie zorientowała się, że ktoś wtargnął do jej domostwa.
Niedługo później przyjechali wojskowi. Dwóch z nich zgarnęło kobietę do pojazdu. Z łatwością domyślili się, że była ona świadkiem nadprzyrodzonego zjawiska. Cóż, to sprawa musiała zostać jakoś rozwiązana. Jak? Modyfikacją wspomnień lub eksterminacją. Przecież nie można było pozwolić, by informacje o biegających po ulicach aniołach się rozprzestrzeniały. Co prawda, Dyktator ujawnił na ten temat część informacji, ale jednak sprawa wymagała ciągłego nadzoru.
Chłopak chwycił Łowczynię w ramiona i poderwał się do lotu. Cóż, było to trudniejsze, niż mu się na początku wydawało. Jego skrzydła były przyzwyczajone do unoszenia ciężaru jednej osoby, a nie dwóch. Taki wyczyn wymagał od niego sporego wysiłku.
Wznosili się coraz wyżej. Znajdowali się już ponad dachami niższych budynków i wydawało im się, że są już bezpieczni. Nie mogło być jednak tak różowo.
S.SPEC jeszcze nie odpuściło. Na nieszczęście tej dwójki, mieli też  swoich szeregach snajperów. To właśnie jeden z nich trafił anioła w udo. Kula przeszła na wylot, a z rany obficie zaczęła wypływać krew. Nie wyglądało to najlepiej, ale w obecnej chwili zdecydowanie nie było najgorszym, co mogło ich spotkać.

W końcu udało im się uwolnić spod ostrzału wojskowych. Musieli jednak zmienić swoje plany, bo Isek nie był w stanie dolecieć w takich warunkach na drugi koniec miasta.

/Isao, jeśli możesz, nie opisuj w jednym poście aż  tylu wydarzeń. To tak na przyszłość.


[z/t] x2

kontynuacja --> Fabryka
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.04.15 17:08  •  Ciemny zaułek obok sklepu. - Page 5 Empty Re: Ciemny zaułek obok sklepu.
Cholerny Batman, wciąż łaził mu po głowie. Od razu po "bombowej" pogoni udał się do kwatery by, poza samym zdaniem raportu, oddać również próbkę DNA zamaskowanego pseudo bohatera. Miał nadzieję, że posiadali jego dane w bazie, a dostarczona krew będzie wystarczająca, by odkryć jego tożsamość. Póki co jednak nadal nie otrzymał żadnych informacji na ten temat, a to znaczy, że jeszcze trochę sobie poczeka. Rządowcy nieszczególnie byli zadowoleni na wieść o wysadzonym drzewie oraz latarni, którą ktoś będzie musiał w końcu sfinansować, a ktoś inny posprzątać pozostały bajzel, jednak to miało to również swój plus - będą mieć na uwadze odnalezienie winowajcy, a jak wiadomo, rzadko kto umknie ręce sprawiedliwości S.SPECu.
Czarnowłosy przechodził uliczkami miasta, z rękoma wepchniętymi do kieszeni czarnego płaszcza, który dobrze zgrywał się z butami tego samego odcienia jak i czarnymi spodniami. Ot, był niemalże jak cień, choć rozpięty płaszcz dawał wgląd na jego brunatną kamizelkę oraz białą koszulę. Plecy były już zabandażowane, a rana na szczęście nie wydała się poważna. Zwykłe, niedługie ani niegłębokie cięcie, które jedynie ubrudziło jego ubranie krwią. Zresztą... Samo ubranie również wołało o konieczność zszycia w miejscu, gdzie drasnął je odłamek wybuchającego drzewa. Teraz jednak ani trochę nie wyglądał na poszkodowanego, czy też nieco zirytowanego sytuacją. Prezentował się tylko jak znudzony człowiek z brakiem zajęcia na wczesny wieczór, a to dlatego, że jego dzisiejsza służba aktualnie już się skończyła. Za wczesna to była pora na powrót do domu, gdzie najpewniej usiadłby przed laptopem, tudzież telewizorem i ostatecznie nie zrobiłby nic bardziej produktywnego. O nie. Teraz natomiast idzie zaszkodzić swoim płucom, a raczej jednemu płucu, czyli dostarczyć mu odpowiedniej dawki dymu.
Skręcił w pewnym momencie w zaułek, uprzednio zerkając, czy przypadkiem nie jest już przez kogoś zajęty (i to niekoniecznie przez innego palacza), a widząc jedynie dwa, rozjuszone koty, które obdarzył pogardliwym spojrzeniem, ruszył w ich kierunku, tym samym znikając w cieniu wysokich budynków. Oparł się o jedną ścianę i wyciągnął z płaszcza paczkę, wysuwając z niej jednego papierosa, by następnie zapalić go zapalniczką. Drobny ogień rozświetlił jego twarz, która w tym momencie nie odbijała żadnych szczególnych emocji, oprócz zamyślenia i typowej dla siebie obojętności. Schował paczkę wraz z zapalniczką z powrotem do płaszcza i, umieszczając papierosa między dwoma palcami prawej ręki, wsadził go do ust, z których po chwili wydostał się kłąb dymu. Twierdził, że nie jest od tego uzależniony, ale czy to rzeczywiście prawda? Upchnął wolną rękę do kieszeni, a głowę skierował w stronę ulicy, która była jednak dość spokojna, zważywszy na porę i miejsce.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.04.15 18:02  •  Ciemny zaułek obok sklepu. - Page 5 Empty Re: Ciemny zaułek obok sklepu.
Jego dzisiejszy dzień nie zaczął się dobrze. Obudził się bardzo szybko, głośnym "bum". Tak to jest jak człowiek prawie, że biega w łóżku, a później najmniejsze przewrócenie się na bok, powoduje opuszczenie jego miejsca spoczynku i upadek na twardą ziemie. Tak, to nie było na pewno zbyt miłe powitanie nowego dnia, zwłaszcza, że tera mu się zrobi siniak na udzie. Później niby wszystko fajnie, zjedzone dobre śniadanko, załatwienie swoich potrzeb fizjologicznych i szybkie znalezienie jakiś rzeczy zdatnych do użycia. Popołudniowa kawka przy komputerze, lekkie pochylenie, no i zalanie jego cennego laptopa. Kto normalny by mógł zrobić tak karygodny błąd, on był taki młody, ale i do odratowania.
Głębokim wdechem, nabrał powietrza w płuca. Tak, świeże powietrze, takie przyjemne i tak mało go miał u siebie. Przez wieczny bałagan w swoim apartamencie, nie miał okazji korzystać z takiej rześkości. Wyszedł na chodnik i skierował się w pierwszą lepszą stronę. Nie wiedział w sumie za bardzo, gdzie się znajduje sklep, którego szukał, więc postanowił trochę pobłądzić. Jego głównym celem teraz był czysty spirytus. Oczywiście nie chciał spijać smutki, po zalanym laptopie, jednak był on potrzebny do osuszenia jego maleństwa. Taka tam sztuczka dla zaawansowanych.
Po chwili drogę przebiegł mu słodki czarny kotek z białą skarpetką na prawej łapce. Chłopak lubił koty, więc dlaczego za kotem i nie podążyć? Wzruszył ramionami, dzieciakiem nie był, ale chwile można się pobawić. Ruszył za małym włochaczem w stronę ciemnego zaułka. Z każdą chwilą kiedy kot przyspieszał swój chód, on robił to samo, aż w końcu zaczął biec. Wyciągnął ręce przed siebie, ot może i go złapie. Gonił go, już prawie, jeszcze kawałek i Bum... Znowu? Oj chłopak miał chyba dziś prawdziwego pecha. Wpadł na coś bardzo twardego i chyba żelaznego. Odsunął się od owej przeszkody, rozmasowując obolały nos. Jego oczom ukazał się wysoki osobnik, uch, ale gościu miał mięśnie jak ze stali, według niego to by mógł odstawić siłownie i wspomagacze. -Pierdolony, wielgachny siłacz.- Prychnął cicho pod nosem. Jednak po chwili do niego dotarło, że z takimi łapkami jakie miał czarnowłosy to by mógł go znokautować. O, to nie było dobre, zwłaszcza, że większość mięśniaków miało puste główki, oj puste.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.04.15 18:20  •  Ciemny zaułek obok sklepu. - Page 5 Empty Re: Ciemny zaułek obok sklepu.
Zastanawiał się nad kolejnym "kontrolnym" spacerem po mieście, darując jednak swój zwyczajowy strój w niebieskich odcieniach, coby robić cokolwiek, co zmuszałoby go do ruchu i obserwacji, a także zapewniało nawet minimalną szansę na jakąś akcję. Ostatecznie jednak zrezygnował z tego pomysłu, uświadamiając sobie, że czeka go dzisiaj pewna drobna praca w domu, w postaci zmiany zmechanizowanych części i ich przeglądu. Ot, wada bycia androidem, choć Warner i tak miał o tyle dobrze, że nie był nim w pełni, a jedynie w około 55% procentach. Nie... Nawet to trudno było mu znieść. Nie akceptował postawy androidów, uważał je za bezduszne i niepotrzebne urządzenia, które tylko utrudniały innym życie i narażały na większe niebezpieczeństwo. Jak na ironię, sam się nim stał, choć nie z własnej woli. Wciąż pamiętał te białe światła, izolację, masę pikających aparatur i chłód. Chłód, którego dotąd nie znał, a które wydobywało się z jego wnętrza, gdyż jak się okazało, nie zmechanizowano tylko jego kończyn, ale również inne organy, takie jak chociażby serce.
Zamknął oczy, starając się tym samym odgonić wizję, która pojawiła się w jego głowie za sprawą wspomnień. Zaciągnął się bardziej papierosem i wypuścił powoli dym z ust. Potrzebował niekiedy chwili z dala od wszystkiego, nawet w towarzystwie wiernego papierosa, który sprawiał mu teraz ukojenie. Jedynie obecność kotów wolałby sobie darować, ale na to nic już nie poradzi. Wprawdzie mógłby je zwyczajnie odgonić, ale po co tyle zachodu. Póki nie ruszały się z miejsca i ograniczały jedynie do bezczelnego gapienia, nie robiło mu to różnicy. Jednego za to po chwili usłyszał, gdy wyszedł zza rogu, nieco pośpiesznym tempem i minął go, manewrując między nogami. Po chwili zauważył też ślepo podążającego za zwierzęciem chłopaka, który wskutek nie zwracania uwagi na nic, poza pchlarzem, wpakował się prosto na niego. To jednak nie ruszyło eliminatora, który stał jak stał, obrzucając rudzielca krytycznym spojrzeniem. Dodatkowo zmarszczył brwi, gdy usłyszał jego słowa. - Słucham? - Zapytał spokojnie, jakby niedosłyszał, przy czym uniósł nieco brew. I chłopak powinien się wręcz o to modlić, bo Warner naprawdę nie był teraz w humorze.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.04.15 20:34  •  Ciemny zaułek obok sklepu. - Page 5 Empty Re: Ciemny zaułek obok sklepu.
-Nie ważne.-Odpowiedział najgrzeczniej jak potrafił z wymuszonym uśmiechem na twarzy. W końcu trzeba mierzyć siły na zamiary, a tu nie było nawet co porównywać. Gościu był silny, a do tego wysoki. No właśnie jego wzrost, oni wszyscy byli wyżsi od rudzielca, wszyscy bez wyjątku. Dlaczego rodzice w genach przekazali mu tam mało centymetrów, oj staruszkowie się nie postarali, ale jak zawsze nie może się na nich pouskarżać, bo co, umarli, odeszli, kaputneli, no po prostu dziękuje.
Wychylił się, zerkając za kotem. On tam był, siedział sobie na chodniku, myjąc łapką swój słodki mały czarny pyszczek. W sumie co w nim taka miłość do kotów się zrodziła? Są samotne kobiety z kotami tak zwane "kociary", to i dlaczego facet nie może mieć takiego zwierzaka. Jakieś życie by się pojawiło w jego dużym apartamencie. Jednak nie, tego już nie chciał, pecha mu przyniósł. Nie dość, że udo, to tera i nos go napierdzielał.
Po chwili ponownie spojrzał na olbrzyma. W sumie, czy temu człowiekowi można było zaufać? Może on w ogóle nie był człowiekiem. W tych czasach nigdy nic nie wiadomo. Mamusia mówiła by nigdy nie ufać obcym, a on był bardzo mu nieznanym osobnikiem.
-Kim jesteś? A może czym? Jaka jest Twoja profesja?- Spytał zachowując powagę, przy czym się odsuwając do tyłu. Tak to było zagranie prawdziwego nieustraszonego. Teraz to wszyscy powinni być dumni jaki on odważnie się wycofał. Podziwiajcie narody. Dobra zamknąć mordy, teraz on był w stanie skupienia. Mniej agresji, więcej intelektu. No udało się trochę znaleźć. Trzyma język za zębami i się nie odgryza, to już coś.
-Psujesz sobie zdrowie gościu.- Prychnął, zerkając na dłoń, w której trzymał papierosa. Dlaczego ludzie tak się uzależniali od głupiej nikotyny, helol komputery i inne zabawki elektroniczne o niebo lepsze. No cóż niektórzy się nie znali. Paląc nic się nie miał z życia, a siedząc przed laptopem, nauczył się paru, no dobra trochę dużo rzeczy i co? I ma dobrą fuchę. Tak to się teraz robi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.04.15 20:50  •  Ciemny zaułek obok sklepu. - Page 5 Empty Re: Ciemny zaułek obok sklepu.
Chłopak słusznie postąpił, co Warner przyjął z pewnym zadowoleniem, ledwo widocznie skinąwszy głową na jego słowa i spoglądając gdzieś w bok, by ponownie zaciągnąć się papierosem. Rudzielec wydawał mu się dość dziwny, ale za nic w świecie eliminator nie potrafił określić, co takiego było w nim dziwnego. Czy widział go już kiedyś, może zauważył zdjęcie podczas przeglądania akt, albo natknął się na kogoś spokrewnionego z nim...? Who knows? Towarzyszyło temu niepokojące uczucie, ale mężczyzna postanowił je zbyć, uznając, że to z winy szkodliwego dymu, który opuszczał co chwila jego usta. Zamierzał dopalić do końca papierosa, a następnie udać się na króciutki spacer, coby przewietrzyć płuca. Jedno płuco, nieważne.
Sam też zerknął kątem oka na kota, ale mógł go obdarzyć jedynie spojrzeniem z dezaprobatą. Nie przepadał za tymi stworzeniami, może słowo "nienawiść" było tu nieco wygórowane, ale i tak starał się omijać tych pchlarzy. Ot, uważał ich za aroganckich dupków, którzy potrafią tylko wykorzystać ludzi za ładne oczka, by później przysporzyć samych kłopotów i odejść dumnym krokiem w poszukiwaniu kolejnego, naiwnego osobnika z gatunku homo sapiens. O wiele bardziej cenił sobie psy - ich lojalność, przywiązanie i oddanie. Cechy godne, choć rzadko spotykane.
Nie zaprzątał sobie szczególnie głowy tym, kim był ówże młodzieniec stojący kilka kroków od niego i przyglądający mu się z pewnym niepokojem. Nie był bezpodstawny - postura Warnera nie sprawiała miłego wrażenia. Prawie dwa metry wzrostu i niezłe waga przez cholerne, mechaniczne części, robiło swoje. Dodatkowo był w końcu eliminatorem, jednym z najgroźniejszych wojskowych w S.SPECie.
Zmrużył oczy, zbombardowany kwestiami dręczącymi młodzieńca.
- Zadajesz za dużo pytań - odparł flegmatycznie, ponownie wdychając dym i czując jak przyjemnie wypełnia on jego płuca. Nie pamiętał nawet, kiedy dokładnie po raz pierwszy sięgnął po paczkę papierosów. Sam je sobie zakupił, a może ktoś mu je proponował...? Tak, pewnie tak. Tuż po wstąpieniu do wojska, czyli jakieś cztery lata temu.
- Przecież Cię to nie interesuje, prawda? - Zwrócił mu uwagę, spoglądając na niego z obojętnością. Sam nie przejmował się stanem swojego zdrowia. Dużo ćwiczył, dotleniał się, jakoś rekompensował ten szkodliwy środek.
Poprawił drugą ręką nieco zsunięte okulary i ponownie schował ją do kieszeni. - Co tu robisz, mały? - Zapytał od niechcenia, przyglądając mu się już uważniej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 5 z 11 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 9, 10, 11  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach