Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 11 Previous  1, 2, 3, ... 9, 10, 11  Next

Go down

Pisanie 19.12.14 15:47  •  Fabryka - Page 2 Empty Re: Fabryka
- Nie zamierzałam kłamać - oddała mu telefon i usiadła na blacie.
- Będę z tobą szczera tak długo, jak ty będziesz - po chwili zastanowienia dodała - Chociaż nie... nie mogę ci tego obiecać. Taka już moja natura, że najpierw dbam o siebie - uśmiechnęła się do niego szeroko ukazując swoje białe ząbki i przekrzywiając głowę.
- Owszem, wyglądasz i zachowujesz się, jak roztrzepane dziecko. Nie wątpię jednak, że jesteś całkiem bystry. Pozbycie się systemu nawigacji satelitarnej z telefonu było dobrym pomysłem - rozejrzała się po pomieszczeniu i leniwie spojrzała na zegarek. "Nie dobrze. Za chwilę obraz z kamer zostanie przesłany do centrali i ktoś sobie obejrzy, jak wesoło sobie gawędzę z wymordowanym. Muszę się tym szybko zająć". Zamaszyście odłożyła rękę na blat.
- Chyba jednak będę musiała iść po laptop. Wszechobecna inwigilacja dociera też tutaj. Obraz z kamer za niedługo będzie w centrali, a chyba nie chcemy, aby ktoś to zobaczył prawda? Pewnie sam już myślałeś o monitoringu, ale wolę sama się upewnić czy wszystko udało ci się znaleźć. Trzeba też spreparować nagranie, na którym wszystko jest w porządku, żeby nikt nie nabrał podejrzeń - zeskoczyła z blatu, lądując jakieś półtora metra od niego. - Choć wystarczy chyba wywołać małe spięcie, które "przypadkiem" skasowało wszyyystkieee daaaneee - uśmiechnęła się do niego łobuzersko. Strasznie lubiła drażnić swoich przełożonych takimi "wypadkami?".
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.12.14 17:48  •  Fabryka - Page 2 Empty Re: Fabryka
Gdy i ona zeskoczyła, powoli kończąc swoją wymianę zdań, Aster zbliżył się do niej. Stanowczo przekroczył w tym momencie jej przestrzeń osobistą. Nagle położył palec na jej ustach i uśmiechnął się szeroko, przekręcając głowę w bok.
- Hej. Kiedy i gdzie mamy się spotkać? Nie mów za dużo, a konkretnie - pokazał jej język i wycofał palec, robiąc krok w tył. Następnie wyciągnął zza siebie strzykawkę z przezroczystym płynem, która była zużyta do połowy. Lekko zachichotał i przekrzywił głowę w drugą stronę.
- Ta fabryka nie należy do nowinek technologicznych. Wpierw informacje z kamer muszą przejść bezpośrednio kablem na serwery w stacji monitoringu, gdzie siedzą przeważnie strażnicy... Cholernie grubi! Nie odchodzą od tych monitorków - znów z jego ust wyszedł chichot.
- W ciągu tych trzydziestu minut nie uziemiłem tylko Twoich dwóch kompanów, ale i zadbałem o paaaaarę innych rzeczy. Zaraz przyjdzie tutaj S.SPEC. sprawdzić, co się stało z osobą, która miała przedstawiać co 10-minutowy raport, jak i czemu obraz z kamer nie przybył. Hihi... - zrobił szybki kroczek w jej stronę i zbliżył igłę do jej szyi.
- Jednakże jeśli nie chcesz mieć problemów... Muszę Cię uśpić. Złapie Cię - wyszczerzył kiełki i czekał na zgodę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.12.14 18:40  •  Fabryka - Page 2 Empty Re: Fabryka
Gdy Aster nagle pojawił się przed jej twarzą, mimowolnie zacisnęła ręce w pięści i zaczęła robić krok w tył. Powstrzymała jednak ten odruch i stanęła w jedną nogą z tyłu. Jedynie warczenia nie udało jej się opanować. Jej organizm musiał jakoś rozładować irytację.
Chłopak w porę usunął palec z jej ust. Ułamek sekundy dłużej, a musiałby go wyciągać spomiędzy jej zębów, które chapnęły ostrzegawczo jedynie powietrze.
- Dobrze, konkrety. Możesz wpaść w czwartek wieczorem. Łatwiej byłoby ci to pokazać na mapie, ale skoro wolisz słownie - wzruszyła sztywno ramionami. Bliska obecność drugiej osoby sprawiała, że czuła się bardzo nieswojo.
- Droga kanałami jest dość skomplikowana i nie mogę ci jej tutaj tak teraz podać, więc wejdziesz głównym wejściem. Mieszkam w Apartamentowcu C4, jak większość agentów, jednak nie na wyższych kondygnacjach, a w piwnicy - uśmiechnęła się kwaśno. -Po schodach, prosto, na lewo od wielkiego pieca, jeszcze raz po krótkich schodach i wąskim korytarzem po prawej. Uważaj na rury. Niektóre mocno parzą, a wrzaski wywołane poparzeniem ogona bardzo się niosą - uśmiechnęła się zawadiacko. Nie mogła się powstrzymać przed drobną złośliwością.
pojrzała nieufnie na zbliżaną do niej igłę.
- Ta sama igła? To niezbyt higieniczne - zmarszczyła nos, ale nie marudziła długo. - W torbie mam czyste... ale i tak się niczym nie zarażę. Poprawiona odporność - wzruszyła nieznacznie ramionami.
- Cieszę się, że nie dałam ci teraz wszystkiego, poco przyszedłeś. Dzięki temu masz powód bym mogła się obudzić. Nie lubię ufać ludziom - skrzywiła się.
- Upozoruj to na jakąś kradzież czy coś. Nie chcę mieć kłopotów - dodała i kiwnęła głową na znak, że jest gotowa oddalić się w ramiona Morfeusza.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.12.14 16:04  •  Fabryka - Page 2 Empty Re: Fabryka
W pewnym sensie poczuł satysfakcje z reakcji dziewczyny, której nieco dokuczył, przekraczając granice "akceptowalnej bliskości". Nawet zachichotał, widząc to. Nie mógł w końcu przejść obojętnie, nie komentując zachowania dziewczyny w swój dziecięcy sposób.
Następnie, nie mając w żaden sposób przerwać dziewczynie w trakcie jej przemówienia, wsłuchiwał się, by móc następnym razem trafić w odpowiednie miejsce. Jednakże słówka o ogonie skwitkował podłym wyrazem twarzy z pokazaniem języka, jakby chciał przez to powiedzieć "za to ja mam ogon, a Ty nie!". Na wzmiankę o rzeczach niehigienicznych wzruszył ramionami i czekał, aż jej wypowiedź dojdzie do końca.
- Jestem z Desperacji. Same przebywanie przy mnie jest... niehigieniczne. W każdym razie, zrozumiałem - wyszczerzył kły i szybko wbił w jej szyję strzykawkę. Wstrzyknął następnie 1/10 płynu i wyciągnął ją, chowając na swoje tyły. Wiedział, że substancja dość szybko zadziała, dlatego szybko zbliżył się, kładąc dłoń na jej karku.
- Pamiętaj... czwartek wieczorem - powiedział dość miłym głosem, po czym zaczął ją powoli układać na ziemi.
Po paru kolejnych chwilach Natalie była ułożona na ziemi. Z jej kieszeni zniknęła nowinka technologiczna w postaci tableto-komórki, a laptop, na którym wcześniej pracowała, został zniszczony. Agenci S.SPEC. przybyli na miejsce, zastając trzech uśpionych ludzi. Żołnierz, który ich pilnował, nie posiadał swego pistoletu palnego.

[z/t]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.12.14 14:15  •  Fabryka - Page 2 Empty Re: Fabryka
Zmarszczyła brwi, czując, jakże znajome, ukłucie na szyi. Szybko poczuła, jak ogarnia ją senność. Starała się odprężyć i poddać się jej bez walki, co średnio jej wychodziło, bo próba obrony przed takimi atakami była poniekąd w niej zakodowana. Dotyk wymordowanego nie sprawiał jej w tej chwili aż takie problemu. Jej mózg coraz mniej odnotowywał. Poniekąd, otrzeźwienie nastąpiło, gdy poczuła ruch pod kamizelką. Nawet środki usypiające nie były w stanie zagłuszyć jej odruchu. Chwyciła rękę Astra, wbijając paznokcie w jego nadgarstek i zdzierając nieco naskórka. Drugą ręką zamachała w powietrzu, próbując uderzyć złodzieja, ale jej palce napotkały tylko kilka niesfornych kosmyków jego czupryny. Jej uchwyt szybko jednak zelżał, a ona uchyliła jeszcze oczy i spojrzała nieprzytomnie na wstającego chłopaka.
- Chce go jeszcze odzyskać... Nie odblokujesz... przynieś... później... - nie była w stanie ułożyć żadnego sensownego zdania. Odpłynęła.

Obudziła się niedługo po przybyciu oddziału. Pierwszy lekarz, który zbliżył się do niej, by sprawdzić, czy dziewczyna żyje, został ugryziony w rękę i oberwał pięścią w twarz. Cóż, tak odruch.
Jeszcze się dobrze nie wybudziła, a już wszyscy chcieli ją o coś pytać. Ciągle powtarzała, że nie wie, nie pamięta, ktoś zaszedł ją od tyłu i uśpił, nikogo nie widziała, był bardzo cicho, a może dosypano jej czegoś do kawy. Na pytanie o to, co zniknęło, powiedziała o zniszczonym laptopie i zaginionym telefonie. Komputer owszem, był jej przydzielony przez S.SPEC., więc dostanie nowy, choć wiąże się to z wydaniem olbrzymich pieniędzy. Ale co ją to obchodzi? Chcą żeby pracowała? Musi mieć na czym. To ich nieodpowiedzialność naraziła ją na szkody. Była na nich wszystkich wściekła. W końcu trudno wymagać coś od krzyczącej i szamoczącej się osoby. Szybko dali jej spokój, a po szybkim badaniu, wypuścili do domu.
Wychodząc z fabryki, Natalie wyskrobała spod paznokci naskórek wymordowanego i włożyła do małego, czystego pojemniczka. Do innego włożyła też dwa włosy, które "przypadkowo" mu wyrwała. Przed następnym spotkaniem, wolała wiedzieć nieco więcej o swoim nowym znajomym. Miała też nadzieję, że ten łaskawie odda jej telefon, który był akurat jej własnością, a nie organizacji, więc musiała za niego zapłacić sama (choć pewnie i tak skończyłoby się włamaniem na konto S.SPEC.). I tak dość problemu sprawi jej spersonalizowanie nowego komputera, a jej telefon na nic się Astrowi nie przyda. Był dobrze chroniony, a GPS trudny, do mechanicznego usunięcia.

[z/t]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.03.15 18:04  •  Fabryka - Page 2 Empty Re: Fabryka
Zaułek <-- wcześniej

Interwencja Mistrza Gry

Anioł nie był w stanie dalej lecieć. Rana w nodze mocno krwawiła, a trzymana w ramionach Łowczyni też swoje ważyła. Musieli gdzieś wylądować.
Wyboru za dużego nie było. Przebywali właśnie w nieco bardziej uprzemysłowionej części miasta, więc wszędzie dookoła było fabryki i magazyny.
Bez większej gracji wylądowali na ziemi, obok jednej z nieczynnych tymczasowo fabryk. Monitoring w tym miejscu został odłączony, z powodu jakiegoś bliżej nieokreślonego błędu.
Wojskowych do dłuższego czasu nie było już widać. Wyglądało na to, że Isao i Cztery udało się im umknąć. Na szczęście, obyło się bez większych obrażeń. Czymże są dwie rany postrzałowe w obliczu wylądowania na stole operacyjnym u jednego z szalonych naukowców? Cóż, zawsze też mogli stracić życie w trakcie ucieczki...

Koniec interwencji.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.03.15 20:34  •  Fabryka - Page 2 Empty Re: Fabryka
Racja, czymże było postrzelenie w porównaniu do tego, co mogło ich czekać, gdyby zostali złapani? Prawdopodobnie czekałyby ich dużo gorsze rzeczy niż draśnięte ramię i przestrzelone udo. Zwłaszcza anioła, który był smakowitym kąskiem dla tych, którzy zapewne zamknęliby go w laboratorium i zrobili sobie z niego króliczka doświadczalnego. Jednak mimo wszystko rany te nie były niczym. Spowalniały ich, powodowały ból i wzrastające osłabienie przez utratę krwi. Z pewnością nie pomagały one w ucieczce. Jednak Isao nie był tak słaby, jak mogło się wydawać na pierwszy rzut oka. Obiecał sobie, że jakoś ją wyciągnie z tego bagna i zamierzał owej obietnicy dotrzymać. Choć postrzał w pierwszej chwili spowodował szok i ból, przez co aż "zachwiał się" w powietrzu, silnie trzymał dziewczynę i wkrótce, nie zważając na ból, poleciał dalej. Chciał odlecieć jak najdalej stąd. Właściwie to cieszył się nawet, że tym razem dostał on, a nie znów Heine.
Jednak nie był w stanie lecieć daleko. Czuł wyraźne osłabienie spowodowane używaniem mocy w nadmiarze, wysiłkiem fizycznym przez bieg i lot, a także przez ubytek krwi. I ten cholerny ból... Starał się lecieć najdalej jak umiał, ale po jakimś czasie siły zaczęły opuszczać go w zbyt szybkim tempie. Zaczął tracić wysokość całkiem szybko. Widział, że zbliżają się do jakichś fabryk i miał cichą nadzieję na to, że nie ma tu wojska, ani kamer. Jeżeli mieliby pecha, zapewne by ich złapali, bowiem anioł nijak nie miał sił by lecieć dalej. Nic więc dziwnego, że właściwie nie wylądowali, a spadli na ziemię obok jednej z fabryk. Całe szczęście prędkość nie była zbyt wielka, więc ból przy spotkaniu z ziemią był jedynie chwilowy. Isao legł, puszczając dziewczynę. Teraz leżał na ziemi, oddychając głośno przez otwarte usta. Po twarzy spływały mu kropelki potu, a on sam zachowywał się jak gdyby dopiero co przebiegł długi, męczący maraton. Cóż, maratonu nie przebiegł, jednak to, co dzisiaj wyczyniał i tak zasługiwało na pochwałę i uznanie.
- Tu... tu powinno być okej. - powiedział słabym głosem, dysząc ciężko. Jeszcze nie uspokoił się i nie odetchnął na tyle, by jego oddech się unormował. - W-wszystko w porządku, Heine? - spytał. Leżał na ziemi bokiem i patrzył na nią. Powoli zaczął zwijać skrzydła, które wkrótce zniknęły całkowicie. Syknął, kuląc się nieco i łapiąc za bolącą nogę. Powoli zaczął się zbierać z ziemi, by przyjąć pozycję siedzącą i plecami oprzeć się o ściankę fabryki. Zdjął z siebie płaszcz, potem zaś koszulkę, którą rozdarł i związał sobie na udzie mocno, ponad raną. Koszulka i tak była dziurawa przez skrzydła. Tak samo jak płaszcz, ale jego nie zamierzał drzeć czy wyrzucać.
- Wybacz, że Cię w to wplątałem. Chodź no tu bliżej, zajmiemy się Tobą. - powiedział cicho i machnął w jej stronę ręką, przywołując ją do siebie. Dłonie mu się trzęsły, a on dalej był zmęczony, ale cóż tu się dziwić? Gdy dziewczyna podeszła, odezwał się ponownie:
- Zdejmij no bluzę. Nic Ci nie zrobię, jedynie zajmę się Twoją raną. - uprzedził, nie chcąc jej zestresować czy zrobić z siebie zboczeńca. Gdy dziewczyna już zdjęła bluzę, pokazał jej, by przysunęła się jeszcze bliżej, rannym ramieniem do niego. Podwinął rękaw t-shirtu i spojrzał na ranę.
- To moja wina, że jesteś ranna, a więc zajmę się tym. - powiedział cicho. Drżącą dłoń przysunął do rany dziewczyny, lecz nie dotykał jej. Pomiędzy jej skórą, jego ręką zaczęło pojawiać się blade, zielone światełko. - Nie mam teraz sił, by wyleczyć to całkiem, ale zatamuje krwawienie i uśmierzę ból na tyle, na ile będę mógł. Może troche swędzieć i szczypać. - odezwał się, wpatrując usilnie w ranę dziewczyny. Rzeczywiście ból powinien ustąpić, tak samo jak krwawienie. Możliwe, że rana zasklepiła się lekko, minimalnie, ale na więcej sił raczej już nie miał. Tak samo jak nie miał sił, by wyleczyć teraz siebie. Po tym wszystkim oparł się o ścianę fabryki ponownie, ale nie miał nawet sił na to, by utrzymać pion, więc zaczął się przechylać nieco w bok, by ostatecznie paść bez sił na ramię Heine. Potrzebował odpoczynku, był mocno osłabiony używaniem mocy w nadmiarze. Chyba jeszcze nigdy nie używał jej w takim stopniu jak teraz.
No, chyba, że wcześniej coś poszło inaczej, niż to opisałem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.03.15 21:19  •  Fabryka - Page 2 Empty Re: Fabryka
Kurwa.
Rzadko przeklinam, ale inaczej nie mogłam skomentować tego co jeden z umundurowanych zrobił Isao. Pomyleniec strzelił mu prosto w udo, a było to bardziej sprecyzowane, przez co kula wyszła na wylot. Krew niebezpiecznie szybko zaczęła wydostawać się z miejsca w które uderzyła. Cholera jasna! Moje ramie w porównaniu do tego było niczym, małym zadrapaniem.
Nie ułatwiałam też ucieczki, gdyby był sam prawdopodobnie uciekł, by szybciej i zajście nie miałoby miejsca. Nosz kurna! Teraz też mogłam zeskoczyć i pozwolić na szybsze poruszanie się mężczyzny, ale przeżycie z tej wysokości graniczyłoby z cudem. Dlatego próbowałam jak najmniej opierać się na chłopaku, chociaż wiedziałam, że i tak musi dźwigać cały mój ciężar. Ludzkie odruchy widocznie przejęły moje myśli, bardzo bałam się o blondasa. Że też musiałam się w to wpakować! Eh!
Był dzielny. Dotrwaliśmy do fabryki, całkiem daleko od zaułka.  Upadliśmy bez gracji, kiepskie byłby z nas baletnice. Padłam na betonową posadzkę i w pierwszym od ruchu poczołgałam się do Isao. Dyszał ciężko i był widocznie rozpalony. Na dodatek ten kretyn jak zawsze musiał najpierw spytać o mnie.
- Ciii... - uspokoiłam go. Nie chciałam, by moja drobna, aczkolwiek bolesna rana wywołała jakiekolwiek zamieszanie.  - Wszystko ze mną dobrze - odpowiedziałam ciepłym głosem. Blondyn zwinął skrzydła, a ja przyglądałam się temu zjawisku zapatrzona. Były przecudowne, wspaniałe, niezwykłe. Jednak słowa mężczyzny ściągnęły mnie na ziemie.
Podeszłam do niego nie pewnie. Nie wiedziałam co chce zrobić, ale ufałam mu. Po jego zachowaniu niemożliwe byłoby mu zaufać. Był naprawdę miły, a w tym świecie rzadko można poznać takie istoty. Szczególnie Desperacja uczy zachowywać dystans do wszystkiego i żyć w przekonaniu o własne dobro. Pieprzeni z nas egoiści. Ciekawe czy każdy anioł jest taki, chociaż, jestem prawie pewna, że nie spotkam nigdy drugiego Isao.
Zrobiłam to co kazał, ukazując swój czarny t-shirt. Siwą, dresową bluzę zostawiłam obok. Pozwoliłam, aby opatrzył mnie swoimi niecodziennymi metodami. Było to dziwne, gdyż rana natychmiastowo zaczęła mniej piec. Z lekkim niepokojem się temu oddawałam. Nie liczyłam, że faktycznie będzie wstanie coś takiego zrobić. Rana nie znikła, ale widocznie zaczynała krzepnąć. Odetchnęłam z ulgą i poczułam ucisk. Chłopak bezsilnie opadł na moje ramie.
- I coś ty narobił -  był bardziej okaleczony, a i tak zajął się najpierw mną. Ogarnęłam włosy opadające na niego twarz i spojrzałam na niego czule.
Biedak.
Chłopak najzwyczajniej w świecie opadł z sił. Nie zemdlał, nie zasnął, ale przechylił się, aby odpocząć. Teraz miałam okazje zająć się z jego skaleczeniem. Liczyłam się z tym, że jego męska duma nie pozwoli mu na to, ale miałam przewagę sił. W tym momencie to on był bliski wykończenia.
- Nie ruszaj się. - w końcu profesjonalny medyk zaopiekuje się Tobą! Wyjęłam scyzoryk z stanika, biustonosza, cyckonosza, jak kto woli i zerknęłam na udo Isao. Okryłam mu twarz moją dresową bluzą, a następnie przesunęłam się w stronę miejsca, gdzie kula przeszyła ciało anioła.
Gówniana sprawa, wyglądało to beznadziejnie.
Ostrzem narzędzia przejechałam po spodniach nad raną. Dlatego też zakryłam mu łeb, czego oczy nie wiedzą, temu sercu nie żal. W razie, gdyby blondyn próbował mi przeszkadzać, napierałam na niego, aby leżał. Trzeba było zatamować krwawienie. Więcej i tak zrobić nie mogłam. Zdjęłam mu buty i przeciągnęłam całą nogawkę, którą oderwałam od reszty ubrania.
Teraz potrzebowałam bandażu, szmaty, ostatecznie kawałka jakiegoś materiału. Koszula, którą opasał chłopak nogę była w stanie niezaciekawianym. Rozdarł ją, gdy napędzał do działania skrzydła. Anioły powinny nosić sobie rzeczy na zmianę. Jednak co ja tam wiem. Szybkim ruchem zdjęłam z siebie koszulkę i rozerwałam czyniąc szerszą.
- Jak się teraz spojrzysz, zabije. - powiedziałam nagle i przepasałam jego udo mocno, aby powstrzymać wypływ czerwonej substancji. Gdy się z tym jakoś uporałam, postanowiłam odzyskać bluzę, gdyż nie było zbyt ciepło. Okryłam ''odpoczywającego'', jeżeli można to tak nazwać, młodego mężczyznę płaszczem. Nie liczyłam ile razy próbował mnie od tego odciągnąć. Na więcej przydać się nie mogłam, a więc przestałam.
- Wygrałeś. - powiedziałam i złapałam za bluzę, zakładając ją na siebie żwawym ruchem. Zapięłam się niechlujnie i odwróciłam się do chłopaka, staranniej go okrywając.
- Dziękuje. - szepnęłam cicho. No tak, życie mi uratował. Nie lubię mówić tego słowa, ale blondyn zasługiwał.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.03.15 18:36  •  Fabryka - Page 2 Empty Re: Fabryka
Był tym typem, który swoje dobro stawia dopiero na drugim miejscu. Teraz bardziej liczyła się dla niego Heine. Gdyby tylko wiedział jaki pomysł przyszedł jej do głowy, trzepnął by ją porządnie, aby na całe życie miała nauczkę. Nigdy nie pozwoliłby jej na skoczenie z takiej wysokości. Nie pozwoliłby jej na to nawet, jeżeli byłaby ona o połowę mniejsza. Obiecał sobie i poniekąd także jej, że nie pozwoli jej bardziej skrzywdzić. A był typem niesamowicie upartym w niektórych momentach.
Wylądowali na ziemi całkiem twardo i nieco boleśnie. Choć Isao nie odczuwał tego aż tak, skoro noga bolała go znacznie bardziej. Ból był okropny, dawno już takiego nie doświadczył. W pierwszym momencie nie był w stanie wykonać jakiegoś większego ruchu, a co dopiero się podnieść. Musiał choć trochę dojść do siebie, odetchnąć. Wysiłek, jaki włożył w tą całą ucieczkę, był teraz wyraźnie widoczny na jego twarzy oraz słyszalny w jego ciężkim, szybkim oddechu. Ale jemu w głowie i tak było przede wszystkim sprawdzenie stanu dziewczyny. Poczuł wyraźną ulgę, gdy odpowiedziała mu, że wszystko w porządku. Na jego zmęczonej, zbolałej twarzy wymalował się blady uśmiech.
- Całe szczęście. - odpowiedział cicho. Zamknął oczy i zaczął zwijać skrzydła. To wyglądało tak, jakby wrastały one w jego plecy, powoli także się zmniejszając, aż w końcu znikły całkowicie. Bez nich łatwiejszą sprawą było podniesienie się i oparcie o ścianę fabryki. A musiał to zrobić, by zająć się raną Heine. Nawet nie brał pod uwagę takiej możliwości, by uleczyć najpierw siebie. Był świadom tego jakże poważna i niebezpieczna była rana, którą otrzymał. Mimo to uparł się i najpierw uleczył dziewczynę. Chwilowo całkowicie opadł z sił, przechylając się i opadając na nią. W jej głosie słyszał, że nie podobało jej się to, co zrobił. Trudno, pomyślał, i tak już po wszystkim, a czasu się nie cofnie.
W odpowiedzi na jej słowa, uśmiechnął się jedynie, nie otwierając oczu. Nie miał sił, więc postanowił oszczędzać energię i nawet się nie odzywać. Zrobił się straszliwie śpiący, ale trzymał się dzielnie. Ranna noga bolała jak cholera, jednak po takim czasie w pewien sposób przyzwyczaił się już do tego uczucia. Jednak nagle dziewczyna zaczęła się dziwnie zachowywać. W pierwszym momencie nie połączył odpowiednio faktów i nie bardzo wiedział, o co jej chodzi. Zakryła mu twarz swoją bluzą, czyżby się przebierała? Szybko jednak wyszło na jaw co dziewczyna planuje, a blondasowi nijak się to nie podobało.
- Heine... zostaw, nic mi nie będzie. Anioły mają zwiększoną regenerację i jesteśmy niemalże nieśmiertelni. Nie umrę od czegoś takiego. - powiedział cichym, zmęczonym głosem. Nic dziwnego, że wcale się nie przejęła jego słowami i dalej robiła swoje. Próbował więc się szarpać, ale średnio mu to wychodziło. Jego ciało odmawiało mu posłuszeństwa, mięśnie były zbyt zmęczone. W końcu się poddał i leżał grzecznie. Zorientował się, co chciała zrobić.
- Użyj mojej koszulki. Przerwałem ją na pół, druga połowa powinna być gdzieś blisko. - powiedział, leżąc grzecznie. Ostatecznie dziewczyna stworzyła coś na rodzaj opatrunku z koszuli chłopaka. Gdy zabroniła mu patrzeć, zrozumiał o co chodzi i zamknął oczy. Nie podglądał, to nie było w jego stylu. Choć nie można powiedzieć, że nie kusiło go, by zerknąć. Nawet jeśli był aniołem, to nadal był facetem. Tak, anioły także czuły pożądanie, podniecenie i tego typu uczucia.
Gdy skończyła, pomogła mu oprzeć się o ścianę ponownie. Podziękowała mu, co skwitował delikatnym uśmiechem. Wyciągnął dłoń w jej kierunku, położył na jej głowie i lekko zmierzwił jej włosy, nie pozostawiając na niej nieładu.
- Ależ nie masz za co. To ja Cię wpędziłem w to wszystko więc moim obowiązkiem było Cię z tego wyciągnąć. - powiedział, patrząc na nią z lekkim uśmiechem, który nie znikał z jego twarzy. - Potrzebuję jeszcze chwilki i będę mógł podleczyć także siebie. Tylko boję się, że przeholuję. Gdy przesadzam z używaniu mocy, staję się mocno osłabiony, a wtedy potrafię stracić przytomność na kilka godzin. Jestem wtedy całkiem bezbronny, więc to ryzykowna sprawa. Choć teraz chyba już powinniśmy być bezpieczni. Gdyby mieli nas dorwać, już by to zrobili.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.03.15 21:57  •  Fabryka - Page 2 Empty Re: Fabryka
- Ja też się szybciej regeneruje. - odpowiedziałam po słowach anioła. Taaa... mogłam to powiedzieć wcześniej, gdy mnie leczył. Jednakże zapomniałam o tym, a po drugie byłam w 99, 99% pewna, że raczej blondyn i tak nie przestałby mnie ''ratować''. Chociaż jest cień szansy, że do głowy wpadłby mu plan, żeby trochę ochronić własne cztery litery. Jednakże oni są prawie nieśmiertelni, tak mówił. Psia morda, szkoda, że ja się nie urodziłam takim. Bym miała skrzydełka, strzelała lodem - pełen luz. Na dodatek byłabym może taka miła. Byłoby całkiem fajnie.
Dobra, nie czas na głupie myśli.
Podwinęłam rękawy i pomogłam Isao oprzeć się o ścianę. Sama usiadłam grzecznie obok niego, spoglądając zatroskanym wzrokiem. Wszystko raczej byłoby dobrze, ale przydałaby się porządna apteczka. Poczułam dotyk na głowie i odruchowo skierowałam ją ku dołowi. Po ułamkach sekund zorientowałam się, iż to ręka srebrnookiego, więc pozwoliłam jej tam pozostać, zachowując spokój. Było to całkiem przyjemne uczucie, mimo, że czułam się jak pięciolatka, którą to mama mierzwi po głowię. Rodzicielki w przesłodzonych dramatach często wykonują takie gesty, nawet w reklamach proszku czy masła czekoladowego na kanapki. Widziałam to na ekranach plazm, przechadzając się niedaleko sklepów z RTV, AGD itp.
Słowa aniołka spowodowały to, że byłam bliska przywaleniem mu w jego śliczną buźkę. Jednakże, gdy ręka znajdowała się blisko lewego policzka automatycznie ją zatrzymałam. Nie mogłam go uderzyć, nie mogłam. Zamknęłam rękę i delikatnie obtarłam kciukiem brud z policzka chłopaka, który pewnie powstał w wyniku upadku z wysokości. Spojrzałam mu w oczy i zabrałam rękę.
- Nie mów tak. Przecież mnie ciągle bronisz, nie? - i czułam się z tym trochę głupio. Na co dzień radziłam sobie sama, a tu nagle ni stąd, ni zowąd zjawił się on i rujnuje moje egoistyczne przekonania. Co jest ze mną nie tak? A raczej z nim! W końcu w jakiś sposób mnie nawrócił. Chyba się załamie.
- Jak chcesz możesz pospać, nie przeszkadza mi to. Zrobię obchód, popilnuje Cię, może sama się zdrzemnę. Przeszukałabym też coś, może znajdę coś pomocnego. - powiedziałam oglądając się po otoczeniu. Wylądowaliśmy w fabryce i jest duże prawdopodobieństwo, że tu faktycznie coś produkują. Przez cały czas słyszałam dźwięk maszyn i ich charakterystyczne, mechaniczne tarcie. Może znajdę coś dojedzenia? Co prawda żołądek nie wydawał tajemniczych burknięć, ale był pusty, czego nie dało się zaprzeczyć.  - Chyba, że masz inny pomysł. - dodałam po chwili, wracając do niego wzrokiem, a dokładnie spojrzałam w stronę uda. Krew nie przesiąkała i miałam nadzieje, że tak się nie stanie. Wspominałam już, że kiepski ze mnie medyk? Gdy mam jakąś rankę od razu złażę do swojej siedziby, ścieków i tam szukam naszego lekarza-rebelianty. Wolałam nie działać na własną rękę, jeżeli nie było takiej potrzeby. Mogłam tylko zaszkodzić, chociaż nie zrozumcie mnie źle, nie latałam z byle zadrapaniem tylko po to, aby przykleić plaster. Nie należałam osób robiących zamieszania o jakiś ból dupy, chociaż jak byłyby to owsiki czy inne paskudztwo to faktycznie sprawa nie przedstawia się za ciekawie.
- Może czegoś potrzebujesz? Albo Ci zimno? Albo zbyt ciepło? W ogóle wygodnie Ci na tej ścianie? Może załatwię coś pod głowę? - zapytałam na jednym tchu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.03.15 18:25  •  Fabryka - Page 2 Empty Re: Fabryka
Oczywistym było, że nawet jeżeli wspomniałaby wcześniej o przyspieszonej regeneracji, nie wybiłaby mu tym sposobem zamiaru wyleczenia jej pierwszej. Nie chodziło o to czy rana była poważna, czy nie. Liczył się sam fakt, że dziewczyna była ranna i to on był temu winien w dużej mierze. Miał przez to wyrzuty sumienia, które planował choć odrobinę uciszyć poprzez uleczenie jej choć trochę, a przynajmniej uśmierzenie bólu. Po części był to więc akt egoizmu. Robił to bowiem głównie dla siebie.
Z tą nieśmiertelnością oczywiście skłamał. Anioły były śmiertelne, jak najbardziej. Nie groziła im jedynie starość, poza tym mogli umrzeć od chorób, ran, wypadków. Zupełnie jak ludzie. Jedyną różnicą był fakt, że były bardziej od ludzi wytrzymałe i posiadały parę przydatnych umiejętności, które mogły im to życie uratować. Zupełnie jak to miało miejsce parę chwil temu, kiedy dzięki swym zdolnościom Isao uratował nie tylko swój tyłek, ale ocalił również dziewczynę.
Głaskał ją po głowie, choć sam nie wiedział czemu. Po prostu nagle naszła go na to ochota. A może był to po prostu odruch? Nie ważne. Nie bardzo myślał o tym, czy czasem dziewczyna nie będzie na niego zła. Tym bardziej więc nie wpadł na pomysł, że mogła jej się ta sytuacja skojarzyć z głaskaniem córki przez opiekuńczą matkę. Heine jednak nie protestowała, więc zrobił to, co miał zrobić, po czym zabrał rękę. Wkrótce w ruch poszła dłoń dziewczyny. Spojrzał na nią zdziwiony, nie bardzo wiedząc co się stało. Czy ona chciała go uderzyć? Nie był tego pewien, ale tak najwyraźniej było. Nie bardzo wiedział czym sobie na to zasłużył, choć oczywistym było, że dziewczynę musiały rozzłościć jego słowa. Ostatecznie pozwolił jej zetrzeć brud ze swojej twarzy, cały czas się na nią patrzeć. Nie bardzo wiedział co o tym myśleć, ale wkrótce stwierdził, że nie będzie poruszać tego tematu i wyrzuci go ze swoich myśli.
- No... Powiedzmy. - odparł bez przekonania. Mając w pamięci jej wcześniejszą reakcję, nie bardzo chciał się kłócić i złościć ją na nowo. Tymi słowami raczej skończył temat. A przynajmniej taki właśnie miał zamiar.
- Nie, nie ma takiej opcji. Co jeśli wojsko tu przybędzie? Muszę zregenerować siły, by nas stąd zabrać, ale także być czujnym. - przeciwstawił się. Nie chciał ryzykować, nie chciał być dla niej problemem. Robienie komuś kłopotu swoją osobą było czymś, czego chciał uniknąć za wszelką cenę. Czymś, czego najbardziej nienawidził.
- Nie, przeszukanie fabryki to dobry pomysł. Można znaleźć tam jakieś przydatne rzeczy. Mi na przykład przydałby się jakiś pistolet, choć wątpię, że coś takiego tam znajdę. - Uśmiechnął się lekko, po części do Heine, po części sam do siebie, rozbawiony swoimi słowami. Kto normalny zostawiałby coś tak cennego jak broń w opuszczonej fabryce?
- Nic mi nie jest, jest okej, nie martw się. - zaśmiał się słabo i znów wyciągnął dłoń, by zmierzwić jej włosy. Sam nie wiedział skąd się to u niego brało, czemu ciągle tak robił. Może to dlatego, że w takich momentach Heine była niezwykle urocza? Niby taka twarda, odważna dziewczyna, a jednak potrafiła pokazać tak ciekawą stronę samej siebie. Isao był tym faktem mile zdziwiony.
- Boli jak cholera, ale powoli chyba się do tego uczucia przyzwyczajam. To tak jakby udo zaczęło mi drętwieć. - stwierdził. Bystry chłopak, cholera. Przecież miał uciśnięte udo, więc drętwienie było normalne. Cóż... Kolor włosów zobowiązuje. W każdym razie w końcu anioł podsunął się nieco bliżej ściany i podkulił nieco bardziej ranną nogę. Zaczął zdejmować opatrunek, który wykonała dziewczyna. Krew nadal się sączyła, ale mniej intensywnie. - Nie patrz się. Wiem, że już widziałaś, ale nie ma potrzeby, byś oglądała jeszcze raz. - powiedział, zerkając na nią kątem oka. Przysunął dłonie do swojej nogi i zaczął działać. Światełko znów pojawiło się, ból zelżał, aż w końcu zniknął całkiem. Cóż to była za ulga! Oczywiście wiadomym było, że gdy zacznie chodzić, na nowo się on pojawi. Używał mocy dość krótko. Minutę, dwie? Może trzy. Rany nijak nie wyleczył, dalej wyglądała ona paskudnie, jednak przynajmniej przestała krwawić. Sam Isao zaś znów wyraźnie osłabł. Przeholował dziś z używaniem mocy, zdecydowanie. Ponownie jego oddech był szybki, głośny i płytki. Zupełnie jakby ponownie został zmuszony do ucieczki.
- I teraz ... I teraz znów muszę pożyczyć Twoje ramię. - wysapał, przechylając się w bok i opierając się o dziewczynę. Zamknął oczy i siedział tak w milczeniu. Może stracił przytomność? Może zasnął? Kto wie...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Fabryka - Page 2 Empty Re: Fabryka
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 11 Previous  1, 2, 3, ... 9, 10, 11  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach