Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 8 z 11 Previous  1, 2, 3 ... 7, 8, 9, 10, 11  Next

Go down

Pisanie 24.01.15 23:10  •  Sala balowa. - Page 8 Empty Re: Sala balowa.
Nagle wszyscy się na nią rzucili. Taihen przytrzymała jej nadgarstek, o jej ciało roztrzaskało się krzesło, najpierw jedno, potem drugie, a ona sama wylądowała na kolanach, niemalże pozbawiona tchu. Sztylet wypadł z jej ręki i potoczył się gdzieś po ziemi. Skoro nie mogła zabić Marceliny... Ale przecież nie dlatego, że była wilkołakiem. Marcelina, nazywając ją tak, przeoczyła jeden ważny szczegół.
- Uhh... Doprawdy, koteczku? Naprawdę myślisz, że to ja? - Powoli podniosła się z kolan, krzywiąc się, gdy obolałe ciało zaprotestowało bólem. - Ale chyba nie zauważyłaś jednej rzeczy. Do tej pory wilk mordował innych, a my nawet nie zauważaliśmy, kiedy. Tak naprawdę wszystkie ofiary, jakie zostały przez nas zarejestrowane to te, które wykonaliśmy własnoręcznie. Jak myślisz, czy gdybym naprawdę była wilkołakiem, to ujawniłabym się tuż przed zakończeniem rozgrywki? Popatrz, została nas tylko garstka. Czy naprawdę sądzisz, że gdybym była wilkiem, zaprzepaściłabym wszystko, byleby tylko się ciebie pozbyć? Nie sądzisz, że to głupie? - Przechyliła głowę, przyglądając się jej z zaciekawieniem. Szaleństwo toczyło jej żyły, sprawiając, że wszystkie oczy nagle zwrócone były w jej stronę. Wiedziała, że to już koniec. Że teraz to ją zamorduje wilkołak. A reszta będzie ginąć nadal, bo podjęli fałszywą decyzję. Ale to już nie jej sprawa.
- Każdy z nas tak naprawdę ma w sobie wilka. Każdy ma predyspozycje, by nim być. Dlaczego więc akurat teraz wszyscy patrzycie na mnie? Czy gdyby ten tutaj jednak zdecydował się zabić, czy byłby następny w kolejce do odstrzału? Ja tylko chciałam to przyspieszyć! Mam dość bawienia się w miłosierdzie, w to całe współczucie. Przecież tego właśnie chce, prawda? Oni wszyscy, ten szalony gospodarz, Vanessa, oni wszyscy chcą zobaczyć przedstawienie, jakie tu odstawiamy. "Nie zabiję Cię, jesteś moim przyjacielem!" Och, jakież to szlachetne! Aż rzygać się chce! Ale spójrzcie na siebie. Wszystkim siadają nerwy. Wszyscy macie już serdecznie dość, każdy chce tylko przeżyć. Ja również. Tyle że ja mam nad wami maleńką przewagę. - Urwała, spoglądając po innych, jakby sprawdzając, jakie wrażenie wywołały jej słowa. Znów zwróciła się w stronę kotowatej, uśmiechając się najpiękniej, jak umiała.
- Ja już jestem szalona.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.01.15 19:04  •  Sala balowa. - Page 8 Empty Re: Sala balowa.
- Och, na litość boską, zamknij mordę dziewczyno! - Luka wydarła się na Tiago; jej i tak wysoki głos przeszedł w wyższe niż zwykle rejestry. Ponownie podeszła bliżej zebranych. Nie potrafiła długo wytrzymać w strachu; w ramach jakiegoś dziwnego systemu odporności psychicznej przeradzał się on w furię, której ujścia szukała od razu. Złapała niedoszłą morderczynię za ramiona i z całej siły pchnęła ją w dół, zmuszając do zniżenia się na podłogę. Widać było, że jeśli Tiago spróbuje protestować, nie będzie miała żadnych problemów moralnych z uderzeniem jej. Wręcz przeciwnie.

- Wy też - warknęła na całą resztę, machając w ich stronę ręką. - Siadamy na ziemi. W kółku. Jak pierdolone przedszkolaki. Żadnych mordów. Żadnego ruchu. Nie mam zamiaru dać się tu zaszlachtować. Futrzak też siada - dość oczywiste było, że ostatnie słowa, wypowiedziane, jakby była obrażona, skierowane są do Marceliny.

Spojrzała prosto na Taihen, która jako jedna z niewielu osób zdążyła się tu pokazać od bardziej kompetentnej strony. Co z tego, że sekciara.
- Musimy załatwić gospodarza - ściszyła głos, tak, by tylko ona mogła ją usłyszeć. - Mamy dwóch wrogów, jeden jest jawny. Zaczynamy od niego, wilka możemy przyłapać później.

//Jeśli można na Marcelinę, to Marcelina. Jeśli nie, to nadal Tiago.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.01.15 10:31  •  Sala balowa. - Page 8 Empty Re: Sala balowa.
Nie spodziewała się, że nastąpi taki obrót sprawy. Marcelina dzięki swoim wyżej nieznanym Kami mocom użyła następnego krzesła, by odeprzeć atak. Później dzięki jej umiejętnościom w powietrzu zawisły lśniące noże, chyba jedyne jako czyste narzędzia tutaj. A później, przełażąc przed stół, znalazła się przy Kapeluszowej, przykładając zimne ostrze do jej rozgrzanej szyi. Ren zamarła, spuszczając sobie pod nogi trzymaną pozostałość po oparciu rozbitego krzesła.
Białowłosa bardzo często zmieniająca zdanie, znów nie była pewna swojego wyboru. Z coraz obszerniejszymi wyjaśnieniami Tiago już pomału zaczęła jej wierzyć, gdyby się nie otrząsnęła. Pokręciła głową, przez co maska nieco się poluzowała. Zaczynała ją już delikatnie wkurzać. Ściągnęła ją  i trzymała w rękach, ciągnąc za ukrytą z tyłu gumę, ukazując przy tym umalowaną na biało twarz z czerwonymi pigmentami na policzkach i ustach oraz czarnymi wokół oczu.
Uderzyły ją słowa o szlachetności, przyjaźni i o tym, że doprowadza to blondynkę do zwrócenia treści. Poczuła się urażona. Skrzyżowała ręce na piersi i z niechęcią słuchała jej dalszych wywodów.
- Tak? W takim razie pochwal się nam wszystkim, dlaczego ten zombie tak Ciebie wielbi? - Prychnęła nonszalancko.
Wtedy głos zabrała Luka. Wydarła się tak głośno, że Kamikaze poczuła jak w uszach zaczęło jej rezonować.
Za głośno! Za głośno! - Odezwała się jej głowa.
Chwilę później była świadkiem, jak Luka z brakiem jakiejkolwiek subtelności ciśnie blondynką do poziomu podłogi. Wtedy białowłosa zaczęła mieć wyrzuty sumienia. Ile jeszcze Kapeluszowa będzie znosić tą fizyczną przemoc zrodzoną z bezradności szczątki gości?
Kiedy usłyszała komendę Luki omal nie ryknęła śmiechem. Jej złość w oczach siwki wyglądała tak, jak u zdesperowanej nauczycielki. Nadzwyczaj zabawnie.
Mimo wewnętrznego rozbawienia, to był jedyny jak na tą chwilę, odpowiedni pomysł by się zgrać i przeciwstawić Organizatorowi. Usiadła po turecku posłusznie.
No ale zaraz, zaraz... siadamy w kółku, a te dwie teraz sobie na uszko pierdoły plotą? No co jest?
W sumie szkoda, że nie słyszała przewodniego tematu Luki i Taihen, bo sama jeszcze przed schowaniem noża w kieszeń miała dokładnie ten sam pomysł.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.01.15 13:00  •  Sala balowa. - Page 8 Empty Re: Sala balowa.
Mimo myśli, że młoda mogła być Wilkołakiem, nadal chciała ją uchronić od nieprzyjemnych konsekwencji. Od uczucia wbijania noża w ciało drugiej istoty. Od dostania krzesłem przez głowę, plecy. Taihen nadal stała pośrodku całego tego burdelu, z szeroko otwartymi oczami, widząc, jak Marcelina wcale nie pozostaje Kapeluszowej winna i chce odeprzeć atak atakiem. Zaklęła pod nosem, najwyraźniej ci wszyscy ludzie i nie-ludzie nadal nie potrafili myśleć trzeźwo. Instynkty, zawsze te cholerne instynkty.
Właśnie dlatego ogarnęła ją ulga gdy Luka wprowadziła na sali porządek. Tiago została usadzona na podłodze, a za nią zapewne poszły wszystkie inne uczestniczki zamieszania. Kapłanka także przysiadła, podkulając pod siebie nogi. Wolną rękę wyciągnęła do Tiago i objęła ją, pewna, że młoda w tym momencie wyjątkowo cierpi. Nic dziwnego.
Nadal jednak uważnie obserwowała i nasłuchiwała, gdyby ktoś znów chciał się wyłamać z kółka, z szeregu. Dlatego też nachyliła się ku Luce gdy ta dała wykonała gest, że chce rozmawiać z rudowłosą. W spokoju wysłuchała co ta miała do powiedzenia i skinęła głową. Zapewne każdy się nad tym zastanawiał, ale...
- ...ale jak to zrobić? Jest wysoko, nie widziałam nigdzie schodów do tego balkonu. A do tego jest chroniony. Pamiętaj, że te wszystkie zombie i... Vanessa się na nas rzucą gdy tylko zrobimy coś podejrzanego. Jestem tego niemal pewna. - szeptała, by psy Gospodarza przypadkiem ich nie usłyszały. Ruchem ręki przy okazji przywołała pozostałych, żeby także wsłuchali się w ich słowa. To nie była misja dla dwóch osób, musiały działać wszystkie razem. Musiały.
- To nie będzie proste.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.01.15 21:26  •  Sala balowa. - Page 8 Empty Re: Sala balowa.
Wreszcie.
W R E S Z C I E.
Wreszcie ktoś, kto cenił swoje życie. Kto wśród pola martwych ciał, w pomieszczeniu wypełnionym odorem śmierci, chwycił za nóż i wycelował prosto w kata.

Vanessa z kamiennym wyrazem twarzy spojrzała na Lukę i choć jej barwa głosu pozostała nietknięta przez emocje, w czerwonych oczach pojawił się błysk kpiny.
- Mogę odpowiadać tylko "tak" lub "nie". Sprecyzuj swoje pytanie, proszę. - Mimo ostatniego słowa, nie zabrzmiało to jak prośba. Bardziej jak lodowaty rozkaz, którego nie powinno się ignorować. Prędko jednak przestała wpatrywać się z Smoczycę, przenosząc spojrzenie prosto na twarz Taihen. Przytaknęła. - Tak. Jest więcej Wilkołaków. Niektóre zostały już wybite.
"Proszę, to wasz wilkołak, który nie mógł się doczekać mojej śmierci."
Kącik ust Vanessy drgnął lekko. W ostatniej chwili przełknęła dumę, kątem oka zerkając ku Gospodarzowi. Mężczyzna jej nie odpowiedział. Przyglądał się w niemym zachwycie, jak latają krzesła, noże, ciała. Nawet paru zombie z ciągiem pomruków skierowało się ku ścianom - byle jak najdalej od zgromadzonych, wściekłych ludzi.
- Mogę? - zapytała w końcu kobieta, cały czas przypatrując się dyskretnie Gospodarzowi. Gdy w dole trwała cicha namowa, na górze kopiowano to zachowanie, choć zdecydowanie mniej taktownie. Dyplomatyczne sposoby były bezcelowe, gdy wszyscy i tak chcieli się wygryźć. - Świetnie - mruknęła, dostrzegając niepozorne kiwnięcie głowy organizatora. Oparła dłonie o barierkę, przeskoczyła przez nią, obcasami zahaczając o sam brzeg balkonu i usiadła na poręczy, przyglądając się wszystkim zgromadzonym. - Choć moja misja jest inna, dostałam pozwolenie, aby nieco ułatwić wam zadanie! - W tym momencie się uśmiechnęła. Pierwszy i - zapewne - ostatni raz. - Cały czas żrecie się po łapach. Nie pomyśleliście, że Wilkołakiem jest ktoś, kto zwyczajnie... jest cichutko? - Jak na zawołanie przechyliła głowę, opierając policzek o szczupłe, białe ramię. Jej krwisty wzrok padł na grupkę, która dotychczas nie robiła nic, choć ich "stado" w brutalny sposób zostało skurczone. Na Ailena i Blizarre. - Nie dziwi was - nie rezygnowała - dlaczego ten chłopiec nawet się nie poruszył, gdy przyszła kolej zabójstwa? Czy zrobi to teraz, gdy raz jeszcze przyjdzie mu zabić? - Wyprostowała się i podniosła rękę, wskazując dłonią na Lukę. - Zabiłaś. Wiesz jak to jest, gdy nie masz wyboru. Bałaś się. Byłaś roztrzęsiona. Nie chciałaś tego. A oni? Wytypowaliście Tiago. Słodki chłopiec. Używany, ale słodki. - Przestała się uśmiechać, ponownie kierując spojrzenie na aktywnych członków. Gospodarz nie drgnął. - Trochę zaczął się rzucać, gdy przyszło co do czego. I co? Dziwicie się mu? To szczyl. Dzieciak, który w bardzo krótkim czasie ujrzał bardzo wiele trupów. Chcecie winnego? Zostawcie blondynka. Załatwcie cichociemnych. Za mało krzyczą, jak na zaskoczonych, że ich kumpel został zżarty przez ogień.


Wyniki glosowania.

Wyniki:
Luka: 1
Tiago: 4

Jeśli postanowicie zabić Tiago - proszę bardzo. Wyniki losowania są takie, a nie inne.

UWAGA! Vanessa.
Kobieta wciela się w rolę Inspektora z Mafii. Innymi słowy: zna prawdziwą tożsamość postaci (w przypadku naszej gry: wszystkich postaci). Można zadawać jej wszelakie pytania, na które może odpowiadać jedynie "tak", "nie" lub "to nieistotne/nie mogę powiedzieć". Kobieta jest jednak całkowicie bezstronna. Istnieje 75% prawdopodobieństwa, że mówi prawdę, odpowiadając na zadane pytanie!

UWAGA! (przypomnienie)
Wilkołak ma wysłać do mnie pw z typowaną przez siebie ofiarą, która na pewno zginie. Wilkołak ma możliwość zabicia dowolnej Owcy, gdy inni nie patrzą.
Od razu zaznaczam, że to tylko sugestia, którą będę brać pod uwagę, ale która niekonieczni musi zostać przeze mnie przyjęta. Początkowo. Z prostego powodu: paru userów nam się zwinęło i chciałbym ich wyeliminować. Wygodniej mi będzie tą drogą, ale tak czy siak pw jest konieczne.

W każdej turze będzie umierać nie tylko wytypowany przez tłum bohater, ale również Owca, na którą zapoluje Wilkołak. Jeśli Owce się nie pospieszą, bestia zeżre je wszystkie.

Dodam, że Wilkołak może mi na pw opisać, w jaki sposób pozbawił Owcy życia. Bo czemu nie.

---
ZABICI:
x Anemia: zabita przez Wilkołaka. Przy rozpoczęciu nowego wątku koniecznie opisz spotkanie Anemii z jedną z krwiożerczych bestii, która zaatakowała ją i brutalnie pożarła; wskutek ataku Anemia straci niemożliwą ilość krwi; jeśli nikt jej nie pomoże, kuracja będzie trwać następne 15 postów.
x Blight: wytypowany przez tłum. Przez 10 postów Blight będzie miał trudności z mówieniem, przez 5 zamilknie całkowicie. Gardło odmówi mu posłuszeństwa. Będzie paliło do tego stopnia, że nawet przełykanie napojów oznaczać będzie ból.
x Travis: wytypowany przez tłum. Przez 10 postów Blight będzie miał trudności z mówieniem, przez 5 zamilknie całkowicie. Gardło odmówi mu posłuszeństwa. Będzie paliło do tego stopnia, że nawet przełykanie napojów oznaczać będzie ból.
x Kitsune: zabita przez Wilkołaka. Przy rozpoczęciu nowego wątku koniecznie opisz spotkanie Kitsune z jedną z krwiożerczych bestii, która zaatakowała ją i brutalnie pożarła; wskutek ataku Kitsune straci niemożliwą ilość krwi; jeśli nikt jej nie pomoże, kuracja będzie trwać następne 15 postów.
x Karen: zabita przez zombie. Przy rozpoczęciu nowego wątku koniecznie opisz spotkanie postaci z jedną z krwiożerczych bestii, która zaatakowała ją i brutalnie pożarła; wskutek ataku Karen straci niemożliwą ilość krwi; jeśli nikt jej nie pomoże, kuracja będzie trwać następne 15 postów.
x Kissao: zabity przez ? Przy rozpoczęciu nowego wątku koniecznie opisz spotkanie postaci z jedną z krwiożerczych bestii, która zaatakowała go i brutalnie pożarła; wskutek ataku Kissao straci niemożliwą ilość krwi; jeśli nikt jej nie pomoże, kuracja będzie trwać następne 15 postów.
x Marcelina: wytypowana przez tłum. ...........................
x Nathair: zabity przez Wilkołaka. Cytuję: Przez serię niefortunnych zdarzeń spłonie. Gdy będzie opierał się o blat, nieznajomy weźmie w dłoń świecę i podpali mu płaszcz. Nikt mu nie pomoże, bo nikt nie zdoła znaleźć nawet szklanki wody. Przy rozpoczęciu nowego wątku koniecznie uwzględnij nienaturalną gorączkę postaci. Nathair będzie mieć wrażenie, że płonie od środka; temperatura jego ciała będzie balansować pomiędzy katastrofalną a śmiertelną stroną liny przez czas 5 postów.



Termin:
do 4 lutego.
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.01.15 11:32  •  Sala balowa. - Page 8 Empty Re: Sala balowa.
Przysłuchiwała się tej dziwnej naradzie, będąc raczej obojętną na to, co się wokół niej działo. Oparła się o bok Taihen, która objęła ją, jakby potrzebowała czułości. Tiago jednak tak naprawdę najbardziej odczuwała zmęczenie. Z chęcią wyrwałaby się stąd, wyszła na świeże powietrze, gdzie nie ma tyle kurzu i zatęchłego odoru śmierci. A może by tak wybić jakąś szybę...? W sumie to nie byłoby taki głupi pomysł. Może i nie ucieknie, ale przynajmniej wpuści do środka nieco względnie świeżego powietrza.
Nie miała jednak ani sił, ani ochoty, by podnieść się z miejsca i wprowadzić swój plan w życie. Wciąż wszystko ją bolało po oberwaniu krzesłem, jednak ten ból był wyjątkowo przyjemny. Nie tak oczywiście jak podczas seksu, ale również było to do zaakceptowania. Z jej gardła wyrwał się cichy pomruk, gdy bardziej wtuliła się w kapłankę, jakby szykowała się do snu. To wszystko było takie nudne!
Zanim jednak zamknęła oczy, cycata asystentka znów zabrała głos. Westchnęła ciężko, ze znudzeniem, prostując się na tyle, by mogła ją dobrze widzieć. I słyszeć też, choć to już nie było konieczne. Słuchała jej biadolenia do momentu, gdy nie zaczęła... jej bronić?
Tak, zdecydowanie tak to wyglądało. Zaraz jednak się spięła się, słysząc, jak nazywa ją "chłopcem". Poczuła się tak, jakby została uderzona w twarz. Jakby obrzuciła ją najgorszą, z możliwych obelg... Zacisnęła pięści, nie słuchając jej już dalej. W głowie wciąż rozbrzmiewało to jedno słowo.
Tak, maleńka. A Ty myślałaś, że czym jesteś? Nie wystarczy założyć kiecki i wytapetować buźki, by ukryć to, co chowasz w majtkach.
Nieprawda! To wszystko był stek bzdur wyssanych z palca! Była dziewczyną, jasne? Była nią od dziecka i pozostanie aż do śmierci! A ta głupia... Ta głupia siksa to całe gówno wie! Mówi to wszystko, by ich zbałamucić i tyle!
Tak myślisz? A jaki niby miałaby w tym cel?
Całe szczęście, że nie wypowiadała tych myśli na głos... Całe szczęście, że kłóciła się sama ze sobą w myślach, a nie na forum, zaprzepaszczając tym samym swoją szansę. I tak już czuła oddech śmierci na karku, czuła, że tym razem to ona zostanie zjedzona.
Pytanie tylko czy przez wilkołaka, czy może przez tłum żądny jego śmierci?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.01.15 13:47  •  Sala balowa. - Page 8 Empty Re: Sala balowa.
Nie miała zamiaru nikomu ulegać. Nie miała zamiaru godzić się na tak szybkie jej unicestwienie. Paradoksalnie rzecz ujmując - należała do tego szeregu znudzonych osób, które w pewnej części ciała mają instynkt samozachowawczy i chęć przeżycia. Mimo, że nie miała ochoty ginąć - ale był to zupełnie inny powód. Ona miała tu dużo do powiedzenia i dużo do zrobienia.
- A nie mówiłam? - powiedziała cicho, z szyderczym uśmiechem spoglądając na niedoszłego jej zabójcę i jej towarzyszkę. Ta zabawa nie była tak prosta, jakby się wszystkim wydawało. Dotknęła nastroszonej sierści Aragota, który najwidoczniej nie miał zamiaru stać obojętnie w sytuacji, gdy jego pani miała zostać w jakiś sposób skrzywdzona. Tiago została wylosowana - jednak Vanessa szczerze przyznała, że to nie ona jest wilkołakiem, których - jak stwierdziła przy okazji - jest więcej. Marcelina uniosła lewą brew, spoglądając na małą garstkę pozostałych. Jeden z domniemanych osób, z grupki która twardo stała przy oskarżaniu Marceliny, zginęła. Być może to właśnie jeden z wilkołaków.
Vanessa sama potwierdziła - niektóre wilkołaki zostały wybite. A może wszyscy są domniemanymi bestiami?
Neko nie uszła reakcja Tiago na określenie "chłopiec". Wyczuwała jej zdenerwowanie, a raczej wszechogarniającą wściekłość, która zaraz wyleje się z niej, oddziałując na resztę. Nie była wymordowaną, więc Marcelina nie mogła odczytać jej wspomnień. A szkoda.
Trzeba ich zabić - pomyślała, zerkając ponownie na dwójkę. A przynajmniej Ailena, który nie był już dla niej zagrożeniem - sami zaraz mogli stać się ofiarami rozwścieczonego tłumu i wskazówki, jakiej udzieliła czerwonooka. Nie spuszczała go jednak z oczu, wiedząc podświadomie, że ten ma powody do jej unicestwienia.
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.01.15 20:16  •  Sala balowa. - Page 8 Empty Re: Sala balowa.
A Blizzie siedziała cały czas cicho do momentu, w którym postanowiła się odezwać.
- No doooobra, moje kochane kicie! - powiedziała, łapiąc swojego podopiecznego za nadgarstek i ciągnąc ku reszcie grupki. - Coś Wam powiem.
Szła dumnie wyprostowana z poważną miną, aż nagle się potknęła. Wywaliła się na ziemię, przy okazji ciągnąc za sobą Ailena.
- TO WILK CHCIAŁ MNIE ZABIĆ, POMOCY! - krzyknęła tak, żeby wszyscy ją usłyszeli i skupili na niej uwagę. Po chwili wybuchnęła śmiechem. - Żartowałam, po prostu się przewróciłam. Taki śmieszny żarcik na rozluźnienie nerwów! - wstała i znów podążyła ku reszcie osób, nadal trzymając Ailenka mocno za łapeczkę.
- No to tak. Miałam jeszcze taką super małą karteczkę. Tam pisało, że tylko ja wiem o pewnej rzeczy. Więc... tak. Kochane Wilczki, które myślały, że są Wilczkami! Nie, nie jesteście nimi. To owce są tak naprawdę wilkami. Ale szczerze mówiąc, cała ta sprawa mało mnie obchodzi. Wolałabym się jakoś zbuntować, co? To dobry pomysł! Zaatakować organizatora i Vanessę, co Wy na to? Może za to dostanimy jakieś punkty? Się zapytam. - powiedziała, po czym dodała, wrzeszcząc w stronę tamtego pana. - PANIE ORGANIZATORZE, JEŻELI BĘDZIEMY PRÓBOWALI PANA ZABIĆ, TO DOSTANIEMY OPIEPRZ, CZY DODATKOWE PUNKTY?
No. Mądra Blizzie, mądra. Aleś wymyśliła!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.02.15 0:24  •  Sala balowa. - Page 8 Empty Re: Sala balowa.
Miło było patrzeć, jak cała grupka siada wspólnie i zaczyna się buntować. Ren czuła jakąś dziwną przyjemność siedząc pośród przetrzebionych gości, w tej mniej licznej grupie. Miała wrażenie swobody i po prostu zrobiło jej się w tym gronie przytulniej.
Wielce znudzona nie słuchała już biadolenia Slendermana i jego... pomocnicy, której nienawidziła jeszcze bardziej, niż Gospodarza.
Białowłosej zaczęło udzielać się zmęczenie. Była śpiąca i nie marzyła już o niczym innym, aniżeli o ciepłej kąpieli i przytulnym łóżku. Nawet zaczynała przysypiać. Wykazując się pewnym wygimnastykowaniem, w tureckim siadzie oparła przed sobą łokcie, zatapiając je w kurzu zalegającym na podłodze i podparła sobie głowę. Jej oczy widziały już zbyt dużo, przez co dokuczały w postaci nieprzyjemnego szczypania. By nieco sobie ulżyć zaczęła wymuszać płacz. Gdy oczy zrobiły się nieco szkliste, zaprzestała działania. Trzepocząc powiekami zaczęła rozprowadzać słoną ciecz po powierzchni oczu.
I wtedy jej słodki nastrój przerwała paplanina cycatej Małgośki. Powieki Ren jakoś samoistnie opadły o ponad połowę to ze znudzenia, to z hamowanej w sobie agresji, to z kłębionej irytacji.
Vanessa postanowiła nam pomóc! No niesamowite! - Skwitowała złośliwie.
Ta zaczęła znowu coś bredzić o niesłusznie osądzonej przez większość Kapeluszowej, która... okazała się niewinna. Niewinna? A potem czerwonooka zdradziła chyba najbardziej intymną tajemnicę blondynki. Była chłopakiem. Ren przeniosła swoje znudzone spojrzenie na Nadmienioną wtuloną w rudowłosą "wiedźmę". Nastolatce było nawet żal za to, że rozbiła na nim to krzesło. Plus był taki, że było stare, więc pewnie obrażenia mogły być mniejsze, aniżeli jeśli zamachnęłaby nowiusieńkim modelem prosto z hurtowni. Zaczęło dręczyć ją sumienie, nawet chciała iść i go przeprosić, ale to jego ciągłe przymilanie też było do obrzydzenia. Wtedy przypomniała sobie jego słowa o przyjaźni.
Rzygać mu się chce! A co mam myśleć o tym, kiedy jak kot się przymila? - Fuknęła.
Później znów w jej uszach zadźwięczał lodowaty głos czerwonookiej. Stwierdziła, że powinno się wziąć pod włos dwójeczkę, która według gustu Kamikaze zachowywała się od początku zbyt dziecinnie, i która to teraz podeszła do siedzącej po okręgu grupy. To, co zrobiła dziewczyna przeszło wszelkie oczekiwania. Ren nie wiedziała, czy przybyła jest na tyle głupia, czy bawi ją to jak Gospodarza, czy co. Z wrażenia aż wyprostowała plecy, a oczy zamiast dwóch półmisków przypominały wyciągnięte po obu stronach łzy.
Odwróciła tułów na mieszczący się za nią balkon i co niestety jako pierwsze zobaczyła? Vanessę siedzącą na balustradzie.
Ooooch... Cycki już widzieliśmy, to jeszcze dupskiem musisz się pochwalić? - Oburzyła się, kiedy to z małą przyjemnością ujrzała skrawek pod spódnicą. Machinalnie obróciła głowę do środka okręgu i zacisnęła powieki.
Mam nadzieję, że Luka ma coś na czyszczenie oczu, albo pamięci...


Ostatnio zmieniony przez Kamikaze dnia 01.02.15 1:40, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.02.15 1:13  •  Sala balowa. - Page 8 Empty Re: Sala balowa.
Cóż, wyżej wymieniona też była akurat zajęta patrzeniem na Vanessę, chociaż z może nieco innym nastawieniem do jej cielesności niż inni. Ma dziewczyna co pokazać, jeśli chce się chwalić, to czemu ma tego nie robić? O wiele bardziej natomiast rozjuszyły ją jej słowa; nie tylko te skierowane do samej Luki, ale również te do Tiago. Zwęziła oczy. Została obrażona, a nawet nie miała specjalnie jak zareagować. Bała się? Trochę, trzeba przyznać. Nie samego zabicia, oczywiście, wizji, które je poprzedziło. Ale zdzira przesadzała.
- Spierdalaj – rzuciła, popisując się niesamowitą elokwencją. Odwróciła głowę do Tiago.
- Jesteś kobietą czy facetem? – spytała bez specjalnego zaangażowania w głosie.

No tak, wskazana przez kobietę dwójka. Rzeczywiście, ich radosne zachowanie mocno odstawało od reszty. A fakt, że byli przyjaciółmi tego spalonego kolesia i nie zareagowali na jego śmierć, nie pomagał.
Zaraz. Przecież ta informacja pochodziła od Vanessy. Która była wrogiem. Której nie można ufać. Luka poczuła, że znowu świerzbią ją ręce, ale tym razem zamiast wyładować się na kimś innym uderzyła się w policzek dla rozjaśnienia myśli. Ból trochę pomógł, ale w tym samym momencie Blizarre rozpoczęła swój wywód.

Furia wypełniła Lukę paląc jej żyły żywym ogniem. Przestała się nad czymkolwiek zastanawiać, jej ruchy przejęła wściekłość i frustracja wywołana lękiem. Przeteleportowała się tuż przed anielicę i wymierzyła jej cios prawą pięścią, krzycząc:
- To nie jest kurwa zabawne!
Wszelkie podejrzenia odnośnie słów Vanessy poszły w odstawkę. W tej chwili Luka nie pragnęła niczego innego, jak tylko pobić dziewczynę do nieprzytomności. Za bycie idiotką. Za bycie podejrzaną o te przeklęte zabójstwa. Ale przede wszystkim, za kpinę z jej, Luki, lęku przed śmiercią, do którego nie chciała się przyznać przed samą sobą.


Blizzare (+ 0/3 posty od teleportacji)
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.02.15 0:42  •  Sala balowa. - Page 8 Empty Re: Sala balowa.
Wdech. Wydech. Całe kółeczko już po sobie nie patrzyło, dwie gwiazdy zebrały całą swoją uwagę - Blizarre i Vanessa. Pierwsza była cycata. Wstrząsnęła i zamieszała wszystkimi obecnymi na sali. Tiago nie jest wilkołakiem, jest nim jedna z dwóch do tej pory milczących istot. Zerknęła na nie, marszcząc brwi. Pozostali pewnie zrobili to samo, oczywiście pomijając fakt, że skupili się także na płci blond istotki. Ha! Była o ten jeden krok przed nimi do tej pory, bo doskonale o tym wiedziała, a także rozumiała pojęcie "używany". Uśmiechnęła się pod nosem mimowolnie i objęła mocniej chłopca, którego mięśnie już zdążyły się napiąć w geście buntu i agresji. Może dzięki jej objęciom nie wykrzyczał wszystkiego co kłębiło się w jego małej główce. Całe szczęście.
Potem była już tylko Bliz, która zdradziła ich skrzętny plan, krzycząc i awanturując się. Baby. Baby i agresja. Cholera, jak to jest możliwe, że jedyny pełnoprawny facet był ciągnięty przez ognistowłosą jak marionetka zamiast ogarnąć panikę wszechogarniającą wszystkie samice na sali. I agresję, znowu tą przeklętą agresję, która wszystkim kazała krzyczeć i miotać się, dokonując rękoczynów. Jakby latające krzesła były małym wyczynem. Taihen jedynie łypnęła groźnie na Lukę i poprawiła się na miejscu gdzie akurat siedziała.
Odchrząknęła.
- Nie wiem dlaczego nam to mówisz dopiero teraz. - Para zielonych ślepi wwierciła się w anielicę. Zwęziły się niebezpiecznie. - Ale brzmi jak jedna wielka bzdura, tak samo jak to co mówi tamta wywłoka. Pamiętajcie, że ona może także kłamać, nie afiszujmy się od razu. Owce są wilkami, to fakt, bo mimo wszystko skazują niewinnych na śmierć, ale czy o takiego właśnie wilkołaka nam chodzi?
Wstała i zaczęła chodzić między siedzącymi i stojącymi. Wszystkie zmysły miała wytężone, może jeszcze ktoś w akcie desperacji zdzieli ją tym razem stołem wraz z całym barkiem bądź bufetem. Stanęła w końcu przed Luką.
- Dopiero sama doprowadzałaś nas do porządku. Siądź na tej jebanej ziemi i rozmawiaj, a nie miotasz się jak mysz na sznurku. Myślę, że młoda, czy też młody, nadal pozostaje głównym podejrzanym.
Kolejna myśl, głupi pomysł, może głos w jej głowie. Parsknęła w odpowiedzi, co mogło wyglądać dość dziwnie.
- Równie dobrze możemy się powybijać wzajemnie. W końcu trafimy na tego, kto miał zginąć od samego początku. Albo poprośmy panią z balustrady żeby zrobiła to za nas, pewnie się ucieszy. Chyba że... - tu spojrzała na Marcelinę - ktoś nadal będzie starał się bezsensownie walczyć ze swoim losem żeby potem tylko miotać bezsensownymi komentarzami zamiast pomóc w rozwiązaniu zagadki. Tak, to akurat każdy potrafi, zapewniam, i nie jest to ani trochę przydatne.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Sala balowa. - Page 8 Empty Re: Sala balowa.
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 8 z 11 Previous  1, 2, 3 ... 7, 8, 9, 10, 11  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach