Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 7 z 12 Previous  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 10, 11, 12  Next

Go down

Pisanie 08.03.15 19:20  •  Zdradliwe tunele - Page 8 Empty Re: Zdradliwe tunele
Boże, Boże, Boże. Znaczy się, Ao, no. Widzisz to wszystko i nie grzmisz.
W ogóle nie wiedziała, co ona może zrobić z tymi dzieciakami na ziemi. Zabić? Niezbyt jej się podobała ta wizja, bo była miłym aniołkiem, chcącym nawracać ludzi na wiarę w Ao. Morduje tylko kogoś, kto ją wnerwi do końca. Jeżeli jednak nie zacznie ich jakoś upewniać, że mimo miłych słówek może nieźle przywalić - oni mogą to wykorzystać i spróbować dobić ją. Bycie aniołem jest takie męczące, uch. Żeby tylko widziała ich i wiedziała, w jakim są stanie. Teraz nawet nie mogła się spokojnie poruszać, bo mimo całego baseniku świecących krewetek - nie widziała nic. Tylko jakieś zarysy tam, gdzie były krewetki.
Ale to było za mało. Równie dobrze oni już tam mogli zdychać.
Na pewno jednak leżeli. Do uszu anielicy dobiegł kaszel i rozbijanie lodu - możliwe, że ta druga osoba się ożywiła, bo to jej ręce zmroziła tak, że bez rozbijania niczego nie zrobisz. Mogła wcześniej spróbować zabrać im jakieś ciekawe rzeczy. Nie pomyślała, ale ten drugi i tak mógłby się rzucać. A wystarczyło jej już tamto uderzenie prosto w twarz. To jednak pół biedy, bo chwilowo nieco zakołowała się w powietrzu. Widocznie jej ukochane osłabienie chciało teraz ją nieco pomęczyć - Abigail jednak dzielnie trzymała się w powietrzu, kołysząc się delikatnie. Nieco też przybliżyła się do wody, jaką miała pod sobą, aby w razie nagłego upadku nie było wielkiego plusk.
A tamci nadal się nie ruszali, wut. Coś tam charczało, coś tam uderzało, ale to tylko tyle.
- No kuźwa, no. - rzuciła niezadowolona do siebie - Urządzacie tam sobie jakieś wybory, kto ładniej leży? Może wam jeszcze leżaki załatwić?
Powoli miała dosyć gadania do samej siebie, ale dobra. Anielica zmrużyła nieco oczy i wywołała mini-deszcz kuleczek z lodu, aby ich nieco poturbować. Taki grad nie-wiadomo-nawet-skąd. Mogła nawet im niezłych guzów nabić. Nawet, jeżeli może z nimi walczyć - jak to zrobić, skoro oni nic nie robili? Leżącego się niby nie bije, a i takich jej się nie chciało mordować. Każdemu trzeba dać pięć minut na przedstawienie się, tak?

/Abi tak bardzo przydatna dla kościoła, tak, bije najemników kulkami, why not, ostre rzeczy, które mogą jeszcze, nie daj Boże, zabić, wyszły z mody. Zaraz jeszcze położy się obok nich i zacznie opowiadać o Ao D: I wiem, że ten post nie szpanuje długością i działaniami.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.03.15 19:25  •  Zdradliwe tunele - Page 8 Empty Re: Zdradliwe tunele
Z głośnym trzaskiem odłamał się ostatni kawałek lodu i Luka natychmiast, przezwyciężając zesztywnienie palców wyszarpnęła magiczny nóż zza paska, gdzie go prowizorycznie wepchnęła w wodzie. Zwykły zresztą tak samo, ale teraz nie było go na swoim miejscu. Jasna cholera, znowu będzie musiała przeszukiwać wszystkie noże w magazynie, szukając jakiegoś, który nadawałby się do użytku. Trudno. Jak najciszej umiała usunęła się w ciemność i okrążyła leżącego Drug-ona, chcą zniknąć z bladego światełka krewetek.
- Ej, nowy, żyjesz? - dźgnęła Phila nogą, ściszając głos, żeby jazgoczące z tyłu anioły zagłuszyły jej słowa. Skrzywiła się, gdy tylko do zmarzniętego nosa wróciło czucie i odeszła parę kroków od leżącego mężczyzny. Świetna reklamówka, nie ma co. Już widziała kpiące spojrzenia Desperatów, jeśli wieść się rozniesie: "te, smoki srają ze strachu na misjach".

Chociaż, musiała przyznać, ona też się nie popisała. Może nie powinna lecieć ze zleceniami przed odzyskaniem formy...? Przynajmniej Anemia wciąż działała, chociaż wsłuchawszy się w dźwięki walki, Luka nie była pewna, czy było to naprawdę rozsądne. W tej ciemności szybciej pozabijają się nawzajem, niż trafią kościelnego.

Światło. Potrzebowali światła - ona i Philip pewnie nawet bardziej niż inni, mając tylko swoje banalne ludzkie oczy do wykorzystania. Machinalnie sięgnęła do kieszeni po zapalniczkę i pstryknęła na próbę. Ciepły płomień rozjaśnił mroki jaskini, w tym samym momencie, gdy na głowy najemników zaczął padać drobny grad.
- Słuchaj aniołku - rzuciła do Abigail, wyjmując z plecaka kawałek bawełnianej szmatki i butelkę. Całe szczęście, że w M-3 produkowano wodoodporne materiały, Luka wydała majątek na ten plecak, ale nie miała absolutnie żadnych zastrzeżeń. Jej rzeczy były praktycznie suche.
- Co ty tu w ogóle robisz? Uciekłaś ze stołu ofiarnego? - Z tego, co wiedziała, sekciarze nie lubili się ze skrzydlatym ludem. Dano jej to do zrozumienia dość dobitnie zresztą, ilustrując wykład teologiczny paroma anielimi głowami, odseparowanymi od właścicieli oczywiście. Naprawdę, niektórzy ludzie przesadzali z religijnością.

Luka chlusnęła benzyną na ziemię, podpaliła szmatkę i rzuciła ją prosto w kałużę. Niech się stanie światło, czy jakoś tak. Jeśli anielica zaatakuje, będzie przynajmniej mogła bez problemu zareagować, odskakując, teleportując się za nią, bądź prozaicznie parując cios.

Jeśli natomiast światło okaże się na tyle silne, by Luka zobaczyła sytuację po drugiej stronie jeziorka, rozpędzi się i bez wahania użyje teleportacji, skacząc na plecy Exa, łapiąc go za szyję i starając się poderżnąć mu gardło. Dwóch na jedną to przecież niesprawiedliwa walka, a Anemia zdążyła sobie zdobyć lukową sympatię. No i, w przeciwieństwie do lewitującej w powietrzu anielicy, mężczyźni ewidentnie zionęli żądzą mordu.

//mała edycja bo Philip postanowił się w międzyczasie postarzeć.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.03.15 21:44  •  Zdradliwe tunele - Page 8 Empty Re: Zdradliwe tunele
Zajebię.

Tylko ta błyskotliwa myśl wypełniała jego umysł. Absurdalny paraliż minął równie nagle, jak się pojawił.
Mięśnie wypełnione jego największym sojusznikiem i wrogiem zarazem, napięły się.
Trach.
Rękojeść pistoletu uderzyła o lodowy pręt sterczący z jego dłoni, łamiąc go.
Wyrwał uwięzioną kończynę. Wiedział, że to boli, ale słodka kochanka endorfina zdążyła już oblepić zakończenia nerwów sponiewieranych przez lata huraganami stymulantów i psychotropów. Ręka pulsowała. Wypluł nóż, z tą typiarą nie miał zamiaru iść na kosy, był prawie pewien, że ona była powodem jego chwilowego skołowania.

Ta żyję, póki co. Odwarknął na słowa towarzyszki, był wkurwiony.
Uniósł rozwartą dłoń na wysokość oczu i przyjrzał się jej bliżej. Kurwa stygmaty.
Pstryk.
Skierował wzrok na niewinnie tlący się płomień zapalniczki, uginający się pod naporem przeciągu. Blask odbijał się złowrogo w mętnych świńskich oczach najemnika. Jego podświadomość sprzedała mu solidnego kopa w pysk, w postaci momentalnego backfalsha.

Znów znajdował się w tym gównie, w mordowni. Całkowita ciemność, nieprzyjemny, wilgotny wiatr ciągnący po ziemi i nagle zapalona zapałka.

Stąd jest wyjście. Zamknij oczy zrobi się w chuj jasno. Powiedział ściszonym głosem, nie chciał by jebany mutek go usłyszał.

Poderwał się z ziemi. Odszedł kilka kroków od małego ogniska, które rozpalała Luka, wolał pozostać w cieniu.
Włożył pistolet pod prawą pachę, był zimny. Wytargał z kieszeni granat, wysypując przy okazji kilka z swoich cennych noży.
Zabrzęczały uderzając o skalne podłoże jak wypuszczone z ręki niezdary sztućce upadające na posadzkę w jakiejś knajpie, kompromitujące i wzbudzające zniesmaczenie w współbiesiadnikach. Chyba właśnie to czuł w czasie tych romantycznych kolacji z Rodriguez, na które go wyciągała w M-1, głupia miastowa tak bardzo martwa, księżniczka.
Zawleczka wystrzeliła w powietrze, wyciągnięta kciukiem. Zamach nie musiał być głęboki, zasięg bezpośredni rażenia to jakieś dziesięć metrów, a nie o wybuch mu chodziło.
Biały fosfor bardzo intensywnie reaguje z tlenem, spalając się równym jasnym płomieniem, bardzo jasnym, oślepiająco jasnym, wystarczająco jasnym, żeby zrobić z tej ciemnej nory pierdoloną dyskotekę.

Puszka poleciała w mrok, zapalnik ustawiony na półtorej sekundy po odpadnięciu łyżki.
Wyciągnął broń spod pachy. Palec wskazujący wyuczonym, bardziej naturalnym od oddychania ruchem przełączył bezpiecznik. Zamknął oczy, by eksplozja go nie oślepiła.
Dłuto gotowe, rzeźbiarz przystępuje do kucia.

Gdy światło się ustabilizuje szuja zacznie po prostu strzelać, do unoszącej się nad ziemią Abigail, aż wypruje cały magazynek.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.03.15 20:03  •  Zdradliwe tunele - Page 8 Empty Re: Zdradliwe tunele

Philip poczuł, jak jego ciało zostaje obite lodowym gradem. Niby to nic, pomyślałby, gdyby kule lodu nie były wielkości piłeczek pingpongowych. Jeden z odłamków trafił go w czoło tuż nad okiem, co zaowocowało śliwą w kolorze godnym tego mienia. Będzie bolało, będzie paskudne, ale przynajmniej nie rozlało się na oko i nie utrudniało widzenia.
A potem było już światło, które po części rozwiało niepokój wprowadzony przez pojawienie się drugiego dżina. Granat fosforowy nie został rzucony daleko i jeszcze nim wybuchł wylądował z cichym chlupotem w wodzie. Po chwili całe jezioro wypełniło się oślepiająco jaskrawą substancją. Ofiarą padły oczy Abigail, Hexa oraz Exa, jeśli akurat nie patrzyli w inną stronę, a raczej nie patrzyli.
Gdy światło nieco zelżało, po jaskini rozległ się huk wystrzału. Nie, nie był to jeden, a siedem, które wwiercały się w uszy i odznaczały wściekłym dzwonieniem. Abigail została wzięta z zaskoczenia, przez co jedna z kul wbiła jej się w udo, dwie w prawe skrzydło i jedna w lewe. Nie mogąc utrzymać lotu, wpadła do wody, co uchroniło ją przed pozostałymi trzema strzałami. Teraz jednak była mokra, woda zaś wyjątkowo zimna.

Luka miała jedynie chwilę by osłonić oczy przed oślepiającym blaskiem. Jeśli to zrobiła, to już po chwili, gdy światło się ustabilizowało, mogła dostrzec trzy sylwetki po drugiej stronie jeziorka, zdecydowanie walczyły, a jedna z nich oczywiście była Anemią. Najwyraźniej nie wahała się ani chwili, bo teleportacja przebiegła szybko i sprawnie, mimo wszechogarniającego ją chłodu. Znalazła się za Exem i rzuciła się na jego plecy, przytykając mu ostrze do gardła.
Teraz jednak znajdowała się w epicentrum mocy dżina. Szaleństwo, to właśnie tego doświadczała właśnie Irving. Setki głosów kołatały się po jej głowie, gdy tak tkwiła na plecach napastnika. A w dodatku czuła ból. Nieprzyjemne uczucie rozchodziło się po jej ciele, tam gdzie go dotykała - nogi, tors, ramię - wszystko wydawało się płonąć.

[Hex] Że też zwykła kropla krwi wystarczyła żeby wszystko zmienić. Sztylet wysmarowany posoką Hexa wylądował nieco na lewo od Anemii, co odwróciło jej uwagę. Spojrzała w tamtą stronę. Niepotrzebnie. Po chwili już zginęła się w pół, czując jak ból z rannej łydki rozchodzi się na całą nogę. Potęgowany był czymś, czego nie rozumiała.Nawet nie miała czasu się odwrócić czy czegoś powiedzieć, bo kolejny atak był jeszcze szybszy i równie cichy co poprzedni. Zwykle jedynie Śmierć potrafi być tak dyskretna. Czyżby to ona się właśnie zbliżała? Wsunęła ramię pod podbródek wymordowanej i pociągnęła w tył, kładąc ją gwałtownie na ziemi. Dziewczyna usłyszała plusk wody, jednak nie poczuła wilgoci, wszystko odminował nieopisany ból. Zapewne chciała krzyknąć, jednak znów coś jej to uniemożliwiło. Zimno, przeklęta hipotermia wdzierała się coraz głębiej w jej krwiobieg.
Potem jedynie lekkie ukłucie w oko. Wcale nie bolało. Wyzionęła ducha.
Czołganie się jednak nie było zbyt rozsądnym pomysłem dla Hexa. Nadal znajdował się w wodzie, wyjątkowo zimnej, teraz zanurzając w niej także cały brzuch. I choć nadal nie łykał wody przy każdym ruchu, to czuł jak organizm wychładza się jeszcze bardziej. Nawet jeśli chciał się ruszyć to nie mógł, atak na oko kobiety był jego ostatnim ruchem nim zamarł, wpatrując się w eter. Nie wiedział ile czasu minęło gdy został zaatakowany. Albo raczej jego sobowtór, Ex.
Najwyraźniej ktoś wykorzystał jego sztuczkę, bo coś bezszelestnie się za nim pojawiło. Coś albo ktoś. Wylądowało na jego plecach i zamachnęło sztyletem na szyję, zapewne z zamiarem poderżnięcia gardła.


/Podsumowując obrażenia:
Hex: płytkie cięcie przez plecy i głębokie przez oba piszczele, sięgające aż do kości. Do tego odrętwiałe mięśnie spowodowane wyziębieniem organizmu - drugie stadium hipotermii. Jesteś blisko stracenia przytomności. Chwilowe oślepienie.
Ex: Chwilowe oślepienie.
Anemia: martwa.
Abigail: opuchnięta szczęka od ciosu. Przestrzelone prawe skrzydło (dwie kule), lewe (jedna) oraz udo, możesz sobie wybrać nogę. Chwilowe oślepienie.
Luka: skostniałe ręce, jeszcze nie odmrożone. Wychłodzenie organizmu - drżenie mięśni. Okropny ból na całym ciele oraz obłęd, im więcej czasu spędzi przy Exie tym bardziej będzie się ten efekt nasilał.
Philip: rana po włóczni na prawej dłoni, która w dodatku jest zamrożona, a co za tym idzie, odmrożone trzy palce. Możesz wybrać które. Wychłodzenie organizmu - drżenie mięśni.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.03.15 9:46  •  Zdradliwe tunele - Page 8 Empty Re: Zdradliwe tunele
- Jak się czujesz, moja droga? Czy to nie odczucie muchy złapanej w pajęczynę głodnego drapieżnika? Jedno ukłucie teraz... Zupełnie wystarczy... - Przesuwając się po ziemi przez płytką wodę nie miał zbyt dobrych wrażeń w kwestii podróży. Z każdym ruchem uderzał niemal całą powierzchnią ciała o lodowatą wodę, a ból z zimna sprawiał, że nie mógł powstrzymać cichego dyszenia. Jego organizm łapczywie pochłaniał tlen, gdy mięśnie się kurczyły i drętwiały naprzemiennie z zimna, bólu i prób ruchu. Był niczym napalony gwałciciel zbliżający się do swojej ofiary, którą jego druh tak pięknie wystawił. Plusk wody, kobieta upadła w zimną, płytką toń. Nawet nie mogła się wyrwać z uścisku bólu, zimna i... Exa. Och, Ex. Kto by pomyślał że twoje pojawienie się może tak wiele zmienić...
Jeden, szybki ruch ramienia wystarczył. Krótkie ostrze zatopiło się głęboko - zbyt głęboko - w czaszce kobiety, przebijając się przez oko i lądując w mózgu. Czując przez ostrze jeden, ostatni spazm ciała poczuł się dość...
Zawiedziony tym stanem rzeczy. Serio. Jedyne co w tej chwili czuł, oprócz tak przyziemnych wrażeń jak ból, to zawiedzenie. Posmutniał wyraźnie i cicho westchną, czując jak jego ciało już niemal kompletnie zdrętwiało. Udało mu się jeszcze oprzeć głowę o ramię i spojrzał ku swojemu "drugiemu ja". Nie był pewien czy może to wypowiedzieć, więc chociaż starał się mówić, ruszać ustami. Cokolwiek.
- Jestem zawiedziony, Ex. Nie zdążysz ruszyć po pomoc, niech Abigail ruszy skrzydełkami i wróci z pomocą. - Nie był pewien czy jego druga strona to zrozumiała, ale wiedział że w pewnych sprawach myślą podobnie. Gdy opada bitewna pożoga, gdy następuje taka chwila jak ta - zawód, zwątpienie, niechęć, wtedy objawia się logika rozumowania. Nawet jeśli w tej chwili słyszał wewnątrz umysłu tysiące głosów jego poprzednich ofiar (co go bawiło na swój sposób - czuł się pamiętany), nawet jeśli ból i zimno go paraliżowało - ten zepsuty, zniszczony mózg potrafił jeszcze działać. I teraz właśnie to robił. Wiedział że z tego miejsca nic już nie zrobi, więc musiał liczyć na anielicę. Nie chciał tego, ale to jedyna opcja...
I nagle nastąpiła jasność. Potworna, ogromna jasność, która w tej ciemności była jak uderzenie pioruna. Obaj zupełnie się tego nie spodziewali, więc "flesz" po oczach sprawił, że w tej chwili jedyne co widzą, to ciemność. Zupełna ciemność, i mroczki w oczach w dodatku.
Co z Exem? Właśnie po tym błysku odczuł, jak coś ląduje mu na plecach. Jakiś ciężar, dość lekki, ale wyraźny. Nie był pewien co to, ale wiedział że kimkolwiek ta osoba była, popełniła najgorszy błąd w swoim życiu. Słyszał świst powietrza przy szybkim ruchu, prawdopodobnie zamachu. Czuł zimno stali przy gardle...
Ale nie podda się jeszcze! Puszczając kobietę, szybko podłożył swoje prawe ramię przed ramieniem tej osoby, chcąc je powstrzymać od dociśnięcia do rany. Drugie ramię... Objęło kark osoby za nim, dociskając do swoich pleców tą osobę.
- Nawet nie wiesz na jaki rollercoster bólu weszłaś! - Warknął z szerokim uśmiechem na twarzy, po czym zaczął się kierować w w stronę miejsca, gdzie woda się podnosi, gdzie jest głębiej. Szedł dość prędko, i zaczął wyraźnie krzyczeć, co by anielica go usłyszała.
- Abi! Nie dasz sobie rady sama! Hex wyeliminował jednego z agresorów, ale już więcej nie zrobi! Biegiem! Wezwij inkwizycję, innych wiernych! - Kończąc te słowa, kierując się ku pogłębiającej wodzie powinien już się zanurzać...
Więc, razem ze swoim "ciężarem" skoczył prosto do wody, chcąc opaść na samo dno, wraz ze swoją "kotwicą" na plecach. Opaść i utrzymać tam ją, dopóki oboje nie utoną. A biorąc pod uwagę że on jest w pełni zdrowy...
Wytrzyma dłużej niż osoba na nim, chyba że jej pasją jest nurkowanie w przeręblach lodu.
A Hex? Próbował w jakikolwiek sposób zmotywować swoje ciało by wydostać się z wody. Choć czuł że brakuje mu sił, a świadomość ciemnieje, jedyne co mógł zrobić w tej chwili to własnie wydostać się z lodowatej wody, co próbował. A przynajmniej próbował się ruszyć, w jakikolwiek sposób.

Ex - 2/3
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.03.15 14:46  •  Zdradliwe tunele - Page 8 Empty Re: Zdradliwe tunele
Bądź miłym i dobrym aniołkiem, mówili. Ludzi nawracaj, mówili. Bóg Ci w dzieciach wynagrodzi.
Dobra, nie w dzieciach. W czymś innym. Ale to też mówili. Efekt? Nagłe oświecenie, przez co jej oczy miały ochotę zapłakać i same się zamknąć, a następnie ból. Skrzydła. Prawe udo. Coś ciepłego. No cholera jasna. A potem poczuła, że leci. Plusk. Był aniołek, nie ma aniołka, zniknął w wodzie. Aż z wrażenia zapomniała odpowiedzieć tamtej najemniczce. Nie przejęłaby się tym gdyby nie to, że wcześniej wpadała do niej razem z Hexem i kiedy było trzeba, pomagali sobie. A teraz ten wariował po drugiej stronie i wuj wie, co jeszcze tworzył.
A ona była pod wodą i czuła się zajebiście źle. Prawda, była aniołem, który bawił się zimnem i lodem, nawet mogła wytrzymać nieco dłużej w takich warunkach. Ale nie znaczy to, że była cholernym wikingiem, który może zapieprzać na śniegu i wietrze całe swoje życie. Była dosyć delikatna. Teraz jednak musiała wypłynąć i coś zrobić. Skoro tamta małpa w nią trafiła, to musiała widzieć. Nastąpiła też jasność. Znaczyło to, że w jaskini zrobiło się jaśniej. Pytanie - na ile?
Wuj. Ona zaraz to naprawi. Jeżeli ona nie widzi, to reszta też nie będzie. Wysiliła swoje skrzydła do wypłynięcia i uniesienia się nieco nad taflą, aby zamrozić ją nieco pod swoimi nogami. Grunt, ludzie. Latanie nie było teraz zbyt przyjemne. Nie widziała dokładnie, gdzie może być Philip, aby nie pozwolić na kolejne strzały. Luka chyba też gdzieś zniknęła. Ale po chwili usłyszała jakiś głos. Podobny do Hexa.  
Pozbył się jednego z najemników. Punkt dla Ciebie, Hexior! Chyba wracasz do żywych. To dobrze. Nie odpowiedziała jednak na jego prośbę, bo nie miała, kuźwa, czasu. Teraz skupiła się na tym, aby ograniczyć pole widzenia każdej osoby w tej jaskini. Oświecili ją, a więc ona urządzi im tu cholerną burzę śnieżną. Albo chociażby mgłę. Tak więc fajnie, skupiamy się, ludzie. I wywołujemy ją tak szybko, jak się tylko da, aby nie dać nikomu okazji na kolejny atak w jej stronę. Więc mgło, burzo śnieżna, cokolwiek - przybądź, nie bądź chujkiem. Bo ona po Inkwizytorów nie poleci. Tylko da im okazję na atak, bo lot będzie zbyt niespokojny, zbyt bolesny, nawet przy jej zdolności ignorowania bólu. I przede wszystkim - za wolny. Jeżeli nie runęłaby po drodze, to byłby cud. Jeżeli jednak dobrze myślała, to tam, gdzie był Hex, mogło być wyjście. Po wywołaniu tej całej burzy/mgły, postarała się również po drodze nieco obniżyć temperaturę. Jak tylko zacznie choćby minimalnie widzieć, postara się znaleźć Philipa, aby cisnąć w niego wywołanymi ostrzami po drodze. Trzeba oddać za tamte pieprzone kule. A jak nie znajdzie, to wuj, wyceluje ostrzami w każdą stronę, choć wtedy atak łatwiej będzie ominąć, bo skupi się na "strzałach" wokół siebie, a nie w jedną osobę. Może trafi w tamtą osobę, jeżeli Hex (?) nie zdoła się jej pozbyć.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.03.15 22:24  •  Zdradliwe tunele - Page 8 Empty Re: Zdradliwe tunele
Krzyki. Szepty. Głosy. Urywki piosenek. Wyzwiska. Słowa miłości. Milczenie.

Jej głowa eksplodowała od natłoku uczuć, którego żaden ludzki umysł nie byłby w stanie pomieścić. Których żaden ludzki język nie byłby w stanie wypowiedzieć. Rozpadała się, składała na nowo z odłamków, rozpadała się ponownie. Jej świadomość płynęła. Nie, jej świadomość nie istniała. Ich świadomość płynęła na fali głębokiego, pozafizycznego, srebrno-szkarłatnego bólu, migającego jej... im przed oczami jak w kalejdoskopie.

Jeśli w tym oceanie szaleństwa zachowała się jakakolwiek część Luki, była nią jedna, malutka kropla, przepełniona czystą nienawiścią i żądzą mordu. I chociaż każdy z głosów przepełniających ją rozkazywał jej ciału zrobić coś innego, w jednym byli zgodni.
Wszyscy chcieli krwi.

Ponownie zakryła ją lodowata woda, ale wobec piekła w jej głowie była niczym. Ból był niczym. Brak oddechu był niczym. Miała - mieli - jeden cel: wbić w wysmukłe ciało anioła nóż, wszystko jedno gdzie, raz za razem, by przyłączył się do nich w ich szaleństwie i zaśpiewał w ich dysharmonijnym chórze. Wytoczyć z jego żył wszelką krew, i tarzać się w niej, malować nią, wysączyć z niego każdą jej kroplę. Wszystko to, całe spełnienie jej... ich rozedrganych, nie dających się sprecyzować dążeń, marzeń, pragnień była na wyciągnięcie noża - jaki pech miał Ex, że trafił na Lukę, która była piekielnie dobra w jego używaniu.

(tl; dr - będzie cięła i wbijała nóż gdzie popadnie, nie przejmując się własnym bezpieczeństwem i chcąc jedynie zamordować Exa)
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.03.15 23:30  •  Zdradliwe tunele - Page 8 Empty Re: Zdradliwe tunele
Dziwka oberwała. Ptaszek wpadł do wody. Magazynek pusty, cudnie pachnący dym ulatnia się z rozgrzanej lufy.
Oko puchnie, staje się gorące i zaczyna piec, udo zaczyna o sobie przypominać, przebita dłoń drętwieje, staje się nieprzyjemna, cóż takie są skoki adrenaliny, nagły zastrzyk zajebistości, kiedy stajesz się kuloodporny, mógłbyś przebiec milę i nawet nie się nie zdyszeć, a potem powolne odpadanie, kiedy każde gówno jakie sobie zrobiłeś w tym czasie zaczyna wracać.
Miał może jeszcze minutę, zanim krwawiąca ślamazarnie rana stanie się naprawdę bolesna, nim zimno będzie stanowiło jego najbardziej zajmujący problem.
Szuja musi się śmieszyć.
Pozbieraj się do kupy księżniczko byłeś w Dakocie, większego gówna już nie przeżyjesz.
Sięgnął prawą dłonią za siebie, chciał wyciągnąć kolejny magazynek.
Poczuł palce, od małego do środkowego były skostniałe, nie chciały się zginać tak jak sobie życzył.
Trach. Pierwsza próba w pizdu, cenny zasobnik miłości upada na ziemię i odskakuje spod stóp, nie ma co się przejmować, jeszcze raz.
Tym razem ostrożnie, kciukiem i wskazującym, sukces.
Zwolnienie blokady, pusty kawałek blaszki wysuwa się z rękojeści, ustępując miejsca młodszemu jeszcze pełnemu gotowych rozpocząć najpiękniejszą podróż pocisków.
Walka z własnymi słabościami, trzask, zaskoczył. Uszkodzona dłoń musi wysilić się jeszcze raz, naciągnąć sprężynę.
kurwa. Zasyczał z bólu, to nie było miłe, w chuj nie miłe.

Przeładowanie pistoletu zwykle zajmuje mu od czterech do pięciu sekund, teraz trwało niemiłosiernie długo, za długo.

Zaczął kuśtykać wzdłuż swojej uprzywilejowanej, suchej pozycji. Miał fart, że nie był w wodzie. Badawcze spojrzenie świńskich oczach przebiegło po wzburzonej tafli wody, trzeba sukę sprzątnąć, wyciągnąć małą i Lukę, a potem spadać, zrobił się chujowo.
Czekał, aż mutek się pokaże, aż wyściubi paskudny ryj z wody, która zapewniała mu względną osłonę przed najemniczą miłością. Czekał, obserwował, liczył, że lufa ostygnie do tego czasu na tyle by posłać kawałki tombaku dokładnie tam gdzie szuja im rozkaże. Odliczył do pięciu i wywalił dwie łuski, profilaktycznie w wodę, potem kolejne dwie tam gdzie domniemany anioł wpadł w ciemną toń. Niecierpliwił się.

//Abigail kompletnie nie kumam tego co robisz z swoimi mocami, ani jak chcesz unieść się nad wodę z mokrymi, przestrzelonymi skrzydłami. Zdecyduj się jak korzystasz z swoich mocy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.03.15 15:09  •  Zdradliwe tunele - Page 8 Empty Re: Zdradliwe tunele
Już niemal wszyscy znajdowali się w wypełnionej białym fosforem wodzie.
Abigail wpadła, mocząc się cała. Lepka, biała substancja otuliła ją, uparcie starając się dostać do jej ust, nosa i oczu. Lepiej, żeby tego nie zrobiła. Na szczęście anielica była tego świadoma i uparcie wydychała powietrze, skupiając się na wypłynięciu na powierzchnię. I to także sprytnie rozegrała, bo już po chwili stała na lichej ikrze na środku jeziorka. Czuła się słaba, nie tylko z powodu ran po kulach, ale także zimna i zmęczenia. Bardzo rozrzutnie używała swojej mocy żywiołu w wyjątkowo ekstremalnych warunkach. Ostatkiem siły udało jej się obniżyć temperaturę powietrza jeszcze bardziej, sprawiając, że wszyscy momentalnie zaczęli szczękać zębami. W tym także ona, takim kapryśnym elementem był lód, że nie dało się przed nim do końca uchronić. W końcu nie była wikingiem.
Był jednak tego niesamowity plus. Ból, który promieniował od wszystkich ran był pulsujący i tępy. Irytujący, ale nie sprowadzający na nią ostatecznego cierpienia. Jeszcze nie padła żeby się wić i cierpieć, nadal mogła coś zrobić, nie zważając na to, że kolejne trzy draśnięcia pojawiły się na jej skórze - efekt pocisków posłanych w wodę przez Philipa. Postawiła na wystrzelenie włóczni lodowych i tak się też stało. Pomknęły w stronę brzegu, na którym rzekomo znajdował się uzbrojony najemnik. Były to jednak ostrza liche i bardzo cienkie, jako że składały się z resztek anielskiej energii. Gdy pierwsza uderzyła o ziemię, szybko rozsypała się w drobny mak. To samo stało się z drugą. Trzecia, najmniejsza, ale przez to najbardziej śmiercionośna wbiła się w prawy bark Philipa. Wycieńczona, miała ochotę tylko się gdzieś zaszyć i oddać objęciom Morfeusza.
Philip poczuł to jako odrzut, a nie ból. Tak, coś wdarło się w jego ciało, jednak najwyraźniej było dobrze natłuszczone. Nie, zaraz, to pewnie tylko to zimno, które ogarniało jego ciało. Może i nie był wyjątkowo mokry, ale i tak czuł drastycznie obniżającą się temperaturę.
Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że nie mógł poruszać prawą ręką. Poszło ścięgno. Ale czy to było istotne? Skok adrenaliny spadał, a on robił się senny. Nawet ta skalista plaża na której stał wydawała się wyjątkowo miękka i przyjemna by ułożyć się wygodnie i zdrzemnąć. Tylko na chwilę.

W tym czasie toczyła się walka Luki z Exem. On, spokojny, podejmujący stosowne kroki by ją utopić, ona już uwięziona w szaleństwie tak wielkim, że jedynie krew wroga mogła ją zaspokoić. Na początku dżinowi było trudniej. Nadal nic nie widział i chwilę zajęło mi sprecyzowanie w którą stronę musi się kierować, by poziom wody wzrastał. W dodatku grunt nie był równy, jak to bywa ze skalistymi jeziorkami. Potykał się co rusz, a ciężar na plecach, szamoczący się usilnie, wcale mu nie ułatwiał utrzymania równowagi. Właśnie w ten sposób wylądowali w wodzie. On - poleciał twarzą wprzód. Ona - zaraz za nim, czując, jak nacisk na jej kark staje się o wiele lżejszy, że może się wyrwać. Szaleństwo i adrenalina idą w parze, czyż nie? Dodaj do tego odrobinę szczęścia, z którego słynęła najemniczka i wyjdzie to, czego oczekiwała. Drasnęła Exa w szyję, zahaczając o tętnicę. On zaś poczuł ból, który sprawił, że otworzył usta do krzyku. To nie jego wina, był to odruch materialnego ciała. Nałykał się fosforu, który momentalnie wdarł się do płuc i żołądka. A jest to substancja wyjątkowo toksyczna.
Na wpół zatruty, wykrwawiający się i podtopiony - Ex zniknął.
Luka zaś poczuła jak temperatura dookoła niej jeszcze bardziej spada. Mięśnie jej drętwiały, była na skraju przytomności.

Hex zaś zdążył się jeszcze obrócić na plecy, ratując się w ten sposób przed utonięciem. On także czuł zimno, jednak był to tylko moment nim stracił przytomność, wychłodzony i osłabiony użyciem swoich mocy.


/Podsumowując obrażenia:
Hex: płytkie cięcie przez plecy i głębokie przez oba piszczele, sięgające aż do kości. Hipotermia. Nieprzytomny.
Ex: Zniknął.
Anemia: martwa.
Abigail: opuchnięta szczęka od ciosu. Przestrzelone prawe skrzydło (dwie kule), lewe (jedna) oraz prawe udo i trzy otarcia w okolicy klatki piersiowej. Przemęczenie - jesteś na skraju utraty przytomności.
Luka: skostniałe ręce, jeszcze nie odmrożone. Ból na całym ciele, jakby spadła z konia, do tego wróciły do niej najgorsze wspomnienia z jej życia - efekt będzie się utrzymywał do ukończenia tej misji. Hipotermia - jesteś na skraju utraty przytomności.
Philip: rana po włóczni na prawej dłoni, która w dodatku jest zamrożona, a co za tym idzie, odmrożone trzy palce. Sparaliżowane prawe ramię,w ogóle nie może poruszać ręką. Hipotermia - jesteś na skraju utraty przytomności.

/Możecie dać mi znać na PW czy chcecie jeszcze coś tutaj napisać, czy mogę kontynuować wydarzenie. W końcu nie chcecie jeszcze umierać, prawda?
W sumie jak ktoś chce jeszcze coś dodać przed straceniem przytomności to niech pisze już bez kolejki, o. A jak się wstrzymuje, to niech tam napisze na PW, fejsie, czy co tam mojego macie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.05.16 20:48  •  Zdradliwe tunele - Page 8 Empty Re: Zdradliwe tunele
<--

Po kilku minutach udało mu się po zapachu perfum dotrzeć do tuneli, ale nie poszedł prosto do świątyni. Wolał nie pakować się tam z nieprzytomną Neską nie znając do końca sytuacji. Wolał zaczekać aż się obudzi i zobaczyć, jak wtedy potoczą się sprawy. Czas na wejście do środka zawsze się znajdzie, a robienie czegoś w pośpiechu niespecjalnie mu się podobało. Poza tym, chyba nie czuł się jeszcze na siłach by ładować się do miejsca wypełnionego innymi ludźmi. Nie ustabilizował się na tyle by mieć pewność, że nie dostanie ataku szału z byle powodu. Przesiedzenie gdzieś z Hyles do czasu aż się obudzi było chyba najlepszą przychodzącą mu na myśl opcją.
Zanotował w pamięci przebytą drogą i zboczył do jednej z pobliskich grot, którą uprzednio nakazał sprawdzić wilkom. Kiedy upewnili się już, że nic w okolicy nie będzie próbowało ich zjeść, Repnin opuścił Nesserose na podłogę, zdjął plecak i usiadł pod jedną ze ścian. Wyrzucił z plecaka kilka szmat by dziewczyna nie musiała leżeć gołymi nogami na chłodnej skale, a resztę jej ciała oparł o swój tors i otoczył ramieniem. Było tu dość chłodno, a ona raczej nie była w stanie się tak efektywnie ogrzewać jak on.
Taa. Tyle troski, a jak wstanie to i tak mnie opieprzy...
Westchnął ciężko i przymknął powieki opierając głowę o ścianę. Wilki przysiadły gdzieś w pobliżu czekając na dalszy ciąg wypadków.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.05.16 21:52  •  Zdradliwe tunele - Page 8 Empty Re: Zdradliwe tunele
Działanie narkotyzującego napoju powoli dobiegało końca, gdy nieprzytomna (znów) kobieta dała się przebrać, a następnie porwać bez najmniejszej reakcji. Tym razem już nic nie czuła, przynajmniej do czasu, gdy jej zmysły obudziły się po gruntownym resecie. Wtedy jednak była już w zupełnie innym miejscu niż wcześniej.
Czuła jego zapach i ciepło. Tak jak wtedy, gdy spełnił swe groźby i wziął ją na ręce by zanieść do dormitorium. Nigdy w życiu by się nie przyznała, ale już wtedy skradł jej serce. Potem niestety już tylko je łamał, raz za razem, jakby stało się to jego ulubionym zajęciem w wolnym czasie. I chociaż miała mu to mocno za złe, każdej samotnej nocy myślała tylko o nim. O tym wszystkim "co by było gdyby"...
Czemu rzeczywistość nie mogła być tak kolorowa jak sny? Nawet teraz, po tym jak znowu go spotkała i po raz setny już poigrał sobie z jej uczuciami, kiedy zamykała oczy, widziała tylko jego. Tym razem nawet czuła jego zapach. Wtulona w coś co podświadomie brała za pościel czy mebel, poruszała się co jakiś czas, jakby nie mogąc znaleźć sobie wygodnej pozycji.
- Uhmm... - poruszyła ręką i złapała za materiał jego koszulki, ściskając mocno i przyciągając do siebie.
- Nie idź...


Widziała to jak na filmie; siebie i Repnina w pokoju z resztą gangu. Opijali jego nową misję, podobno miała przysłużyć się do jego awansu.

Będziesz tylko przeszkadzał prawdziwym profesjonalistom.

Dlaczego tak powiedziała? Czy naprawdę wierzyła, że wtedy ustąpi? Oczywiście, że tego nie zrobił. Nawet nie dał po sobie poznać zirytowania! Wielki pan wojskowy, zupełnie jak jej tatuś.

Sam jestem profesjonalistą, do cholery. Poza tym taki mam rozkaz. Ludzie mi podlegają, nie mogę ich wysłać samych. Jako oficer muszę być tam z nimi.

Prychnęła. Nawet teraz miała na to ochotę, choć wiedziała, że jest jedynie biernym obserwatorem. Przeszłości nie zmieni, choćby bardzo chciała.

Dupa wołowa, nie oficer! Nie przeżyjesz tam jednego dnia!

Dlaczego nie mógł zostać? Zawsze musiał robić jej na złość. Zgrywał twardziela, czy serio był aż tak nieogarnięty? Czy gdyby postąpiła wtedy inaczej...?
Wyciągnęła do niego dłoń i już stała tuż obok niego. To był tylko sen. Tym razem wiedziała to na pewno, bo już tylko we śnie miała okazję liczyć piegi na jego nosie.
Kiedyś o tobie zapomnę. Ale na razie...


Zaciśnięta na koszulce dłoń powoli rozluźniła się, gdy śpiąca w najlepsze dziewczyna podkuliła ją pod siebie, a potem zsunęła pomiędzy nogi. Różowa grzywka zasłoniła mocno zaciśnięte oczy, a z ust już po chwili zaczęły wydobywać się dosyć jednoznaczne odgłosy...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 7 z 12 Previous  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 10, 11, 12  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach