Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 7 z 12 Previous  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 10, 11, 12  Next

Go down

Pisanie 16.02.15 23:21  •  Zdradliwe tunele - Page 7 Empty Re: Zdradliwe tunele
Kurwa, pomyślał, nic więcej.
Nie był typem myśliciela, filozofa czy nawet kimś kto uraczyłby miłą rozmową o literaturze, jebanej, bałkańskiej przy ciepłym, parującym czaju, o nie księżniczko. Philip był rasowym siepaczem, sukinkotem, tępym bucem i chuderlawym kafarem, którego  wojskowy kocioł przemielił i wypluł odzierając z wszystkich zbędnych elementów, takich jak osobowość. To co mu zostało to tylko ślepe posłuszeństwo względem przełożonych i skłonność do impulsywnego podejmowania decyzji.

Żołnierze mają zadania, nie imiona. Tak mówił pułkownik.

Ktoś miał kurwa czelność trącić go w ramię, bezczelność, i jeszcze pytać czy żyje. Chyba nie stałby na nogach, gdyby był truchłem. Miał w dupie, kto to był, może Luka, może mała, może te cholerne mutki, które miały czelność rozwalić podłogę i wpakować go w ten syf, kij z tym, był wkurwiony. Działał odruchowo. Pierwsze, zejść z linii strzału, noża, macki, kolca, szczotki do kibla, cokolwiek ten ktoś miał za broń. Bo musiał mieć broń, tylko kompletny kretyn łazi po Desperacji bez broni.
Źrenice rozszerzyły się, ciśnienie wewnątrz gałek ocznych podskoczyło, wypychając je do przodu w komicznym wytrzeszczu. Serce zaczęło pompować krew z podwójną prędkością, to był wyśmienity stan by komuś przywalić. Philip wyskoczył jak z procy, przekręcił się w prawo, uginając nogi w kolanach i nieroztropnie ignorując obolałe biodro. Wykorzystując pęd własnego ciała, chciał wyprowadzić lewy sierpowy prosto w ciemność, tam gdzie jego zdaniem mogła znajdować się głowa. Zacisnął mocniej dłoń na rękojeści. Wóz albo przewóz, trafi, bądź nie i się wypierdoli do wody, tak czy inaczej cel osiągnie, zejdzie z linii strzału. Prawą ręką starał się zagarnąć do góry i pochwycić skryte w całkowitej ciemności ramię pozbawionego oblicza wroga, pociągnąć je do siebie naprowadzając szczękę ofiary na lufę swojej giwery  i zablokować w ten sposób możliwość zasadzenia mu kosy pod żebro. Zwieracz odbytu, jak porąbany zareagował na nową dawkę adrenaliny uwolnionej do organizmu. Niczym silnik odrzutowy począł  wyrzucać z siebie cuchnący gaz, przedzierający się pomiędzy przemoczonymi pośladkami wywołując warkot podobny do próbującego zaskoczyć silnika starego samochodu, w końcowej fazie tego pierdnięcia gazom trawiennym zaczęły towarzyszyć skąpe resztki, ostatniej kolacji. Była  to zupa fasolowa z puszki i konserwa turystyczna, mocno przeterminowana. Powinien był się wysrać przed tą akcją, no powinien.

Po uderzeniu, wyprostował palec wskazujący lewej ręki i przyłożył go do kurka bezpiecznika. Drgnij kurwa, to Ci zrobię z buzi dupkę, kutasie. Wycedził, starając się nie wypuścić noża spomiędzy zębów.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.02.15 16:41  •  Zdradliwe tunele - Page 7 Empty Re: Zdradliwe tunele

Chyba najbardziej przełomowym momentem dla wszystkich była fala, a raczej oczekiwanie na nią oraz piosenka, obijająca się po ścianach groty. Woda wiele niesie, dlatego, gdy ręce dżina tworzyły, do jego uszu dobiegł krzyk godny Woodstoku bądź filmu Rrrrr, o jakże ambitnej treści "Zamknij się!". Niestety, chyba się tym nie przejął, bo mur wody rósł i rósł, sięgając niemal sklepienia jaskini. Aż w końcu opadł, rozlewając się na trzy strony.

Tworzenie wody zmęczyło Hexa tak bardzo, że oparł na kolano, tracąc kontrolę nad tym co wykreował. Właśnie dlatego część wody podmyła także jego, wypełniając wszystkie otwory w twarzy i sprawiając, że złapał go kaszel godny gruźlika.
Była to idealna podpowiedź dla Anemii, która szła jego tropem wzdłuż płytkiego brzegu jeziora. Nie zauważyła ona jednak fali, ponieważ nic nie mogła zobaczyć. Wyskoczyła na oślep, za późno, by uniknąć wody, która podcięła jej nogi, sprawiając, że upadła po raz kolejny. Najwyraźniej jednak dziewczyna była zdeterminowana, bo poderwała się i ruszyła biegiem za źródłem kaszlu. Lecz znów ciemność dała się we znaki. Potknęła się o klęczącą sylwetkę, zdając sobie tym samym sprawę, że właśnie dotarła do swojego wroga. Ostrze zrobione z krwi pojawiło się na jej przedramieniu i zadało cios, rozcinając koszulę na plecach dżina i zostawiając brzydkie, czerwone smugi, których oczywiście nie mogli zobaczyć. Hex był zbyt zmęczony by uniknąć ataku, lecz teraz mógł zareagować i odpowiedzieć. Wiedział, gdzie jest jego wróg. Gorzej, że musieli walczyć w całkowitej ciemności.

Luka zaś zapatrzyła się na światełka pod wodą - całą konstelację, która najwyraźniej poruszała się po omszałych, wilgotnych skałach pod jej stopami. Właśnie dlatego zdała sobie sprawę z tego co się dzieje w grocie dopiero gdy została zakryta kurczącą się już falą. Woda dostała się do ust i nosa, nie pozwalając na żaden gest czy jęk sprzeciwu. Jak zaborcza kochanka pociągnęła kobietę ze sobą w stronę lewego brzegu, wypluwając ją nieprzytomną tam, gdzie jeszcze przed chwilą walczyli Abigail i Philip.

Bo walka anielicy ze smokiem była krótka, acz burzliwa. Z lekką domieszką fetoru gówna. Dłoń Abi na ramieniu mężczyzny wywołała długi łańcuch gestów i ciosów. Gdy tylko Phil poczuł dotyk na ramieniu, wywinął się, skręcając ciało w prawo i wymierzając jej cios, który wylądował na szczęce kobiety. Bolało, cholernie, choć nie straciła żadnego zęba. Będzie z tego jednak paskudny, purpurowy siniec. Zapewne ucierpiałaby bardziej gdyby nie fakt, że w czasie tego szaleńczego tańca udało jej się pochwycić prawy nadgarstek najemnika, unieruchamiając go tym samym. Zamroziła mu prawą rękę.
Jeśli nadal miała ochotę go uratować przed falą, która tutaj niewiele by już zdziałała, to oczywiście jej się to udało. Złapała go w pasie, jednak w odpowiedzi na swoje uprzejmie pytania usłyszała jedynie ...to Ci zrobię z buzi dupkę, kutasie. Resztę zagłuszyła fala, rozlewająca się po, do tej pory spokojnej, tafli jeziora. Po wszystkim mogli wylądować.
Lądowanie było niezwykle łatwe i przyjemne, ponieważ cała plaża, na której wcześniej się znajdowali, została wyłożona świecącymi, fluorescencyjnymi krewetkami, które właśnie wędrowały, nieco zagubione, starając się odnaleźć drogę z powrotem do wody. Wśród nich, niemal u stóp lądujących, znajdowała się nieprzytomna Luka.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.02.15 19:58  •  Zdradliwe tunele - Page 7 Empty Re: Zdradliwe tunele
Miał w swoich dłoniach moc równą Bogu. Moc kreacji, tworzenia czegoś... Może jeszcze nie z niczego, ale potrafił. Potrafił naprawdę wiele. I czy miał się przejąć czyimś "zamknij się" gdzieś w tle? Nawet nie dał sobie usłyszeć tego, był zbyt... Przejęty. Zbyt... Zbyt pochłonięty...
Obrazami rozszarpywania ich kawałkami... Obrazem krwi rozlewającej się po ścianach z bezkresnej czerni... O krwi zalewającej jego oczy...
Kocha to. Kocha przemoc wewnątrz swojego umysłu, wokół niego... I wewnątrz oczu każdego z walczących. Gdy dociera do momentu walki o życie, przeciw sobie - ten piękny widok. Błysk w ich źrenicach... Żądza walki. Adrenalina, chęć zabicia swojego oponenta. Szybko, bezboleśnie lub też nie - uwielbiał to. Uwielbiał być otoczony tą atmosferą...
A jeśli nie mógł jej czuć, mógł ją bez problemu roztoczyć sam, szerząc wokół siebie poczucie obłędu i nienawistnych pragnień mordu. Posoki i mięsa z ich ciał...
Tak...
Obedrzeć... Odgryźć skórę... Jeść ich mięśnie... Chłeptać ich osocze...
Więcej... Więcej...
Nie powstrzymujcie go od tych pragnień! Nie odchodźcie dalej! Przyjdźcie, cali mokrzy, by mógł delektować się dotykiem waszych ciał, gdy będzie je rozcinał i rozrywał! Jeszcze! Jeszcze!
... Te myśli, oraz fakt, że ostatecznie kreacja fali obrała nader spore rozmiary sprawił, że rozlanie wody nie poszło całkowicie po jego myśli. Trochę z wykreowanego "morza" się cofnęło ku niemu, gdy padł na kolana z zadyszaniem i brakiem tchu... Wciąż jednak nie mogąc zamilknąć. Nie mógł trzymać swoich pragnień wewnątrz ciała! Musiał się nimi podzielić z otoczeniem!
Bo kochał... Przemoc w ich umysłach...
Cóż, koniec końców nim zaczął kolejne słowa, zabulgotały mu w gardle, wraz z wodą, jaka wlała się do jego ust, nosa, oczu i uszu, powodując ludzki, wyraźny odruch chęci pozbycia się tej wody. Głośny, krztuszący kaszel niósł się miast głosu, gdy próbował wyzbyć się z płuc wody, jakiej wcale tam nie chciał! Zadyszenie związane z energią jaką włożył w ten akt kreacji wcale mu nie pomogło, bo szybko kurcząca się tchawica, łaknąca powietrza wcale nie chciała pozwolić na wybycie z ciała nadprogramowej wody.
Skupienie się na tym, chwilowe otumanienie wysiłkiem oraz... Myśli sprawiły, że faktycznie nie miał jak się obronić. Nim zdążył zareagować, lekko lepkie, lecz cienkie ostrze przemknęło przez jego plecy, zostawiając wyraźne, czerwone smugi, które jednak w ciemności były tą samą czernią, co wszystko wokół...
Wyskoczył, prawie jak żaba wybijając się ze wszystkich kończyn z wody i odskakując od swojego oponenta. Obrócił się zręcznie i pochylił wyraźnie. Lewa dłoń opierała się o ziemię pod powierzchnią wody, zaś prawa była wystawiona na całej długości w bok, wciąż kręcąc sztyletem, jaki teraz pięknie roztrącał na boki małe kropelki wody, przy nader prędkich i szybkich obrotach.
- Kocham przemoc wewnątrz mojego umysłu... Czy więc pozwolisz mi rozłupać twoją czaszkę, bym mógł zobaczyć i wyssać wraz z krwią twoją? - Spytał, uśmiechając się bardzo, ale to bardzo wyraziście. Gdyby nie fakt że zęby nie mogły tworzyć światła same z siebie, teraz by mu błyszczały złowieszczo. Oj, z pewnością.
Stanął na równe nogi, dobywając do drugiej dłoni swoje drugie ostrze... Po czym rozpoczął swoistą formę tańca. Zaczął się poruszać bardzo chaotycznie, jeśli tak to można było określić. Nie szedł "krokami". On skakał, z miejsca na miejsce. Może nie skakał daleko, ale wystarczająco oddalał się od każdego z miejsc w którym był, że nawet długie ostrze by go nie sięgnęło. Przy każdym lądowaniu... Ocierał szybkim ruchem ostrza o ostrze, chcąc w ten sposób wykrzesać małe, acz w tej ciemności widoczne jak słońce niemal... Iskry. Jedno sypnięcie iskier na każdy skok, z czego każdy z nich był zupełnie nie do przewidzenia. Lekki skok w przód, dwa skoki w lewo, jeden w tył, w lewo, jeden w prawo, trzy na ukos, dwa doskoki w przód... To tylko fragment tego, co robił. Choć nie było tego widać - bawiły go te ruchy. Skakał zręcznie, niczym zwierze, starając się nie tracić równowagi pomimo całkowitego mroku otoczenia.
- Oskalpuje ich wszystkich, by ujrzeć błysk żądzy w twoich oczach... Podejdź! Zatańcz! Muzyka nie będzie grać wiecznie, a czas nie będzie na ciebie czekał! - Zawołał entuzjastycznie. Przerwy w skokach były ważne - zostawiał je sobie po to, by nasłuchiwać jej kroków. W tej chwili jedyne, co mógł robić, to posługiwać się słuchem... A jeśli ruszy i będzie w pobliżu niego, zareaguje odpowiednio. Doskoczy i przykucnie, schylając się bardzo nisko, by ciąć na tym poziomie, po nogach. Udo, łydka - byleby zniszczyć stópki i nie pozwolić na kolejny ruch...
A wtedy już tylko zajmie się swoją zwierzyną...
Po takowym ataku wróci do swojego chaotycznego "paternu" ruchów, i wcale nie jest powiedziane, że odskoczy w tył, by uniknąć możliwego ataku. Równie dobrze może skoczyć w przód, za przeciwniczkę, by potem ponownie ciąć po nogach...
Aż je rozszarpie.

Taiciu - tutaj zostawiam ci całkowicie wolną rękę co do tego, jak Hex będzie "uskakiwał" z miejsca na miejsce. W tej chwili jest to tak losowe, że wypisywanie tutaj wszystkich możliwych kombinacji zajęłoby mi kilka stron ._. Stąd też zostawiam to w twoich rękach.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.02.15 18:00  •  Zdradliwe tunele - Page 7 Empty Re: Zdradliwe tunele
Co za małpa.
Nie dość, że mu ratuje cztery litery, to ten jeszcze jej przywala prosto w twarz i grozi, dorzucając do tego niezbyt ładne słowa. Nic, tylko paluszkiem pogrozić, jak taka dobra mamusia. Ale nic to nie da, jeżeli będzie musiała się zajmować takim skurczybykiem, jaki jej się trafił. Nie chciało jej się teraz odpowiadać równie elokwentnie, jak jej nowy przyjaciel, toteż chwilowo nie odzywała się, kiedy pięść najemnika przywaliła jej prosto w twarz. Splunęła tylko na bok, cały czas starając się w miarę dobrze wylądować. Kiedy już mogła go puścić, wymacała swoje zęby i upewniła się, że żadnego z nich jej nie wybił, a następnie spojrzała na wesołe, świecące krewetki na plaży. Chyba wróciła do punktu wyjścia, ale przynajmniej coś wreszcie zaświeciło. Te jej przypomniały, że zostawiła tam na górze swoją ukochaną rybkę z Matriksa. To ją nieco zmartwiło, bo miała ją sobie zabrać potem do celi, aby mieć z kim gadać, jak jej odwali.
Zaraz po prostu chętnie kogoś wrzucę do ognia. Albo utopię.
Anielica podeszła powoli do krewetek i stworzyła ponownie mały basenik z cienkiej warstwy lodu, napełniła go wodą z jeziorka, po czym wrzuciła jak największą ilość do niego. Światło może nieco mierne dawały, ale na upartego może nimi rzucać, może po rzucie którąś rozświetli sobie nieco drogę? Najpierw jednak musiała zająć się najemnikiem, który w każdej chwili mógł próbować rzucać się dalej. Wzięła ze dwie krewetki i podrzuciła je tam, gdzie powinien aktualnie być Philip - w końcu raczej jej się udało go unieruchomić. Nie mógł się raczej oddalić, chyba że zna jakieś tajne techniki ninja, czy kogoś tam, że jak nawet mu wszystko odetną, to i tak zmieni swoje położenie. No i przecież po części powinna pamiętać, jak daleko wylądowała. W razie czego również wytworzyła mniejszą włócznię i wycelowała tak, aby przybić mu jedną z rąk do ziemi, piasku, cokolwiek, byleby miał jeszcze więcej problemów z ruchem. Chwilę po tym omal nie potknęła się o inne ciało, więc natychmiastowo kolejna krewetka poleciała przed nią, a zaraz potem prawa ręka anielicy, aby odwrócić nieznajomą istotę na plecy, a następnie zamrozić tak, jak się tylko da. Ręce najlepiej. Wolała się upewnić, nie wiedziała w końcu, czy nadal żyje, przysypia, czy co tam jeszcze się da.
- Bądźcie, do cholery, grzecznymi dziećmi. Albo wrzucę was ponownie do tej wody i upewnię się, że nie będziecie mogli zaczerpnąć za kija powietrza. - rzuciła w (najpewniej) ich stronę, już nie tak przyjaźnie jak wcześniej. Wystarczyło, że dostała prosto w twarz. Potem uniosła się nieco do góry, oddaliła się nieco i wytworzyła w lewej dłoni dwie mniejsze włócznie, coby w razie ataku mieć okazję, aby nimi cisnąć w któregoś z najemników. Pod pachą miała nadal swój basenik z krewetkami.
- No dobra, moi drodzy. - Abi powiedziała to nieco głośniej, aby mieć pewność, że nic już teraz nie zagłuszy jej głosu, nawet szalejący Hex - Wiecie, że jesteśmy w niezłym bagnie. A ja, patrzcie państwo, MOGĘ wam jeszcze pomóc. Może. Jak mi ktoś znowu przyjebie w ryj, to po prostu dostanie włócznią w serce. Albo wleci ponownie do wody w postaci jakże pięknego pomnika, któremu zabrakło głowy. Więc macie wybór - rzucacie się jak banda bachorów, albo na chwilę zakopujemy topory i spiskujemy przeciwko tym szaleńcom z chyba drugiej strony. Bo ktoś tam od was chyba dostał perwolca.
Wow, Abi, Ty cudowny aniele. Jakże miła, nadal Ci ich trochę żal, wow, wow. Ale życie anioła jest do bani, nadal ma te swoje chęci na pomaganie, nawet, jak jej grożą i po twarzy biją. Ale jeżeli zgodzą się na współpracę, to mogą nawet zdołać się stąd wydostać, żeby ewentualnie potem ich wygonić. Jak ma się bić, niech się bije tam, gdzie przynajmniej coś widzi. No i nie umiała tak zabijać po ciemku tylko dlatego, bo tak chciała. Sama też nie chciała kopnąć w kalendarz. Dlatego tak się ciągle upewniała, że jakoś ich widzi, nie mogą się zbyt ruszać i coś tam jeszcze. Zresztą, kto wie - może ten randomowy, drugi najemnik nieco uspokoi tego jakże miłego wesołka.
- A jak nie, to na żywca wam serca powycinam. Potnę jakąś maczetą. Poszczuję rybami. Rekinami. Cokolwiek.

//Boże, tak bardzo nie wiem, co ona może z nimi zrobić. .-. A, no i bym zapomniała
Ograniczenie ruchów, post 2/2. W następnej turze cel będzie mógł się poruszać.


Ostatnio zmieniony przez Abigail dnia 19.02.15 23:23, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.02.15 19:01  •  Zdradliwe tunele - Page 7 Empty Re: Zdradliwe tunele
Luka jest nieprzytomna i mnie omijajcie. Chyba, żeby dać mi nagrodę "najbardziej bezużytecznej bohaterki ever".

Jeśli w którymś momencie się ocknie:

Charknęła, a z jej ust popłynął cienki strumyk wody wymieszanej ze śliną. Chłód promieniujący z rąk nieco ją rozbudził, pozwalając, by kobieta przetoczyła się na brzuch i wykaszlała cały płyn, który dostał się do jej ust. Zaklęła, po czym z całej siły uderzyła zamrożonymi dłońmi o skałę pod sobą. Jeśli dobrze pójdzie, może uda jej się z tego uwolnić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.03.15 0:11  •  Zdradliwe tunele - Page 7 Empty Re: Zdradliwe tunele
Niestety, chcąc uniknąć fali wody, wyskoczyła zdecydowanie za wcześnie, przez co nie udało się jej uniknąć wody. No cóż, tak też bywa. Silna fala ścięła jej nogi, przez co upadła na ziemię razem z wodą, krztusząc się i kaszląc. Ale czy to powstrzyma ją przed znalezieniem tej nieludzkiej istoty? Oczywiście, że nie! Nadal dławiła się wodą, ale to jej nie powstrzymało od wstania na równe nogi i udania się w kierunku, w którym zmierzała nieco chwiejnym krokiem. Co prawda wpadła na kilka większych kamieni po drodze, robiąc przy tym całkiem nowe siniaki, nawet i rany, ale i to nie powstrzymało Anemię przed dotarciem na koniec tunelu, w którym tak czy siak było diabelsko ciemno. Może to i dobrze? Zawsze to lepsza i ciekawsza zabawa. Zaraz potknęła się o czyjeś ciało i wiedziała, że to nikt inny jak on. To musiała być on. Od razu zaatakowała, bez żadnego zastanowienia. Szkoda, że udało się jej drasnąć tylko i wyłącznie samą koszulkę. Chętnie rozcięłaby mu całą skórę na plecach, do samych kości, aby mógł poczuć ten przyjemnie przyszywający ból. Usłyszeć jego krzyk, żeby ona mogła z tego czerpać zalążek przyjemności. I spytać się go, jak bardzo jest to niesamowite uczucie bólu.
Nim się obejrzała, a tego oczywiście nie zrobiła, wróg dość szybko otrząsnął się z chwilowego braku sił, żeby móc niebawem zaatakować "biedną i bezbronną" Ane. W końcu nie miała przy sobie nic. Nawet coś takiego jak obuwie było jej zupełnie obce. Mimo wszystko nie odmówiła sobie szaleńczego uśmiechu w stronę Hexa i przemiłego błysku rządy krwi w jej oczach. Tak, chciała zabić, pragnęła tego. Chce mu zrobić jak najbardziej okrutną krzywdę, powyrywać niektóre narządy wewnętrzne, wyciąć struny głosowe, aby miała je już tylko i wyłącznie dla siebie... Szkoda tylko, że po wycięciu nie brzmią tak pięknie jak przed wycinaniem. Teraz jednak rozluźniła nieco swoją sylwetkę ciała, aczkolwiek ciągle była w gotowości. Z pewnością zdąży się obronić przed atakiem nieznajomego, a przynajmniej miała taką nadzieję. Zaśmiała się pod nosem, słysząc jego słowa. Och, doprawdy, były one przeurocze.
- Ja uwielbiam przemoc w każdym wydaniu, najbardziej w tym moim, więc Twoja głowa jako pierwsza będzie mieć spotkanie z podłożem, ścianą, czymkolwiek, abym mogła zobaczyć Twój cudowny mózg! - odpowiedziała z widocznym entuzjazmem.
Zawsze nakręcały ją podobne sytuacje, przez co pragnęła więcej i więcej... Momentami miała obawy, jak zawodzi się na jinie i dobija jeszcze anielicę dla czystej satysfakcji. Oby jej wizje nie były słuszne.
Nagle mężczyzna zaczął chaotycznie się poruszać. Było coś zabawne w tym wszystkim. Te ruchu, szybkie, praktycznie nie do przewidzenia. Zdecydowanie teraz przybrała formę bojową, acz ciągle była rozbawiona. Uśmiech nie chciał zejść jej z twarzy, a oczy ciągle nie chciały przestać błyszczeć. Cały czas miała całkiem podobny wraz twarzy, może od czasu do czasu zmieniał się na bardziej szalony. Przez pewien czas stała tylko w miejscu, starając się wychwycić ruchy Hexa. Czasem widziała jego sylwetkę, czasem nie. Rzadziej jednak go widziała niż nie widziała, co było najbardziej irytujące. Jeszcze te ciemności... Teraz zaczęła powoli się poruszać, skupiając się bardziej na zmyśle słuchu. Wiedziała, że zabawa z Hexem przyniesie jej wiele frajdy. W końcu udało się jej trafić na godnego przeciwnika. Na równie szalonego co ona. Chciała śpiewać, ale z niewiadomych jej przyczyn struny głosowe odmówiły jej posłuszeństwa.
Czuła jego obecność. Im częściej skakał, tym bardziej był do wychwycenia. Po pewnym czasie można się do takich ruchów przyzwyczaić, co nie? Jednak nadal była mniej pewna, jaki ruch powinna zrobić. Z pewnością zaatakuje, ale jak? Miała tyle możliwości... Ostatecznie odsunęła się od jina, nie do końca jednak wiedziała, gdzie jest. Całkowicie zmieniła ostrze w lewej ręce, robiąc je dłuższe i bardziej dystansowe. Trwało to dosłownie parę sekund. Od razu po zmianie, szybko ukucnęła i nie zawahała się wykonać cięcie, które spokojnie mogło sięgnąć Hexa, będąc na bezpieczniej dla niej dystansie, przy okazji ścinając niektóre skały, bo cięła nisko. Był delikatny opór, ale nie stanowił zbyt dużego problemu. Co zrobi mężczyzna? Przyfarci mu się i zaatakuje, a może teraz oberwie o to całkiem solidnie?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.03.15 22:21  •  Zdradliwe tunele - Page 7 Empty Re: Zdradliwe tunele
Jebane mutki. Czuł, że nadal żyje, trzyma w dłoni pistolet. Wystarczyło podnieść rękę, i wystrzelić, problem rozwiązałby się sam. Napiął mięśnie, chuj. No po prostu nie mógł się poruszyć. Stał jak pierdolony paralityk nie mogąc nawet podrapać się po tyłku. Na bank dostanie odparzeń.

Mógł tylko obserwować... i słuchać. Chciał splunąć. Ciepła, spieniona ślina pociekła mu przez odrętwiałe wargi. Wyglądał jak upośledzony.

Matko, dobrze, że jest ciemno, jeszcze mnie wezmą za jakiegoś tępego chuja. Pomyślał. Mutek cały czas gadał i gadał. Phill nie kumał o czym. Zasadził jej strzał lufą w pysk, mało który twardziel stałby po czymś takim na nogach, a jej się kurwa zachciało urządzać monologi. Musiała mieć twardą szczękę, czy coś.

Obdarzył pojawiające się znikąd lodowe kolce spojrzeniem swoich mętnych, świńskich oczu. Skojarzył je z dziwną dzidą, która kilka minut wcześniej prawie zabiłaby Lukę. Ta nadal była, żywa. Tak mu się zdawało. Fala odwaliła kawał dobrej roboty wyrzucając ją na brzeg, nie będzie trzeba jej szukać, w końcu jakiś pozytyw.

Absurdalny paraliż powoli ustępował, najemnik czuł już, że może poruszać palcami stóp.

//Phill to człowiek czynu, nie czuję sensu silić się na jakieś wewnętrzne przemyślenia kiedy czynić nie może.
//Postanowiłem zawalczyć z Luką o tytuł najbardziej bezużytecznej bohaterki ever.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.03.15 0:29  •  Zdradliwe tunele - Page 7 Empty Re: Zdradliwe tunele

Hex i Anemia najwyraźniej świetnie się bawili w płytkiej wodzie, tuż przy brzegu podziemnego jeziorka. Szaleńczy taniec dżina był niezrozumiały dla kobiety. Skakał w sposób nieprzewidywalny, chaotyczny, niczym pijany pasikonik. Szkoda, że nie mogła tego zobaczyć Anemia, kierująca się jedynie chlupotem wody, ewentualnie głuchymi dźwiękami lądujących na skalnej glebie butów. Jedno z takich pluśnięć znalazło się wyjątkowo blisko niej. Bah, głębokie cięcie sięgnęło jej łydki, pozostawiając czerwoną pręgę. Dziewczyna przesunęła się nieznacznie, sprawiając, że woda pod jej stopami także zaszemrała. Tam także oberwała, tym razem w drugą nogę, tuż nad zgięciem kolana.
Tego było za wiele. Te dwa ciosy wystarczyły, by sprowokować Anemię do działania. W czasie gdy Hex nadal hasał sobie w najlepsze jak ta kauczukowa piłeczka, ona przykucnęła, spokojnie powiększając swoją broń. Gdy już była gotowa, zamachnęła się i... trafiła. Dosłownie skosiła dżina, podcinając mu nogi i sprawiając, że cięcia sięgnęły aż piszczeli, odsłaniając częściowo kość. Padł na ziemię. Wymordowana zaś miała teraz poważne problemy ze wstaniem. Choć adrenalina buzowała w jej żyłach, mięśnie nóg zostały uszkodzone i bolały niemiłosiernie. Najgorsze jednak było zimno. Nadal znajdowali się w lodowatej wodzie, zaś przeciąg przepływający przez grotę jeszcze bardziej wychładzał ich ciała. Hex i Anemia już nie tylko czuli dreszcze na całym ciele. To, co dla nich było ekscytacją związaną z walką, tak naprawdę okazało się pierwszymi stadiami hipotermii, które zignorowali. Drżenie mięśni po dłuższym czasie przebywania w wodzie ustąpiło, ale teraz owe mięśnie stały się nieprzyjemnie sztywne. Ruchy dwójki bohaterów robiły się coraz wolniejsze, zaś wypowiadanie słów, jak zauważyła Anemia, o wiele trudniejsze.

Abigail w tym czasie wylądowała i zaczęła zbierać krewetki jako dobra i uczynna miłośniczka zwierząt. Oczywiście wcześniej odstawiła swojego zakładnika na tyle blisko Luki, że mogli się wzajemnie zobaczyć. Albo przynajmniej swoje sylwetki, póki jeszcze anielica nie wyzbierała niemal wszystkich skorupiaków oświetlających im stopy. Dwójka najemników czuła jak zaczynają im drżeć mięśnie. Było cholernie zimno.
Minęła chwila nim anielica znów się do nich zbliżyła. Męska szuja została przewrócona na ziemię i przygwożdżona do niej za pomocą włóczni, która niechybnie trafiła prawą dłoń, naruszając w niej ścięgna. Luka zaś została obrócona na plecy, zaś jej ręce zostały z sobą zmrożone dla unieruchomienia. Abigail odleciała, pozostawiając im jedynie kilka krewetek.
Czując zimno na dłoniach, Luka odzyskała przytomność. Leżenie na plecach nie było dla niej w tym momencie najlepsze, nie. Szybko obróciła się na bok, by wykaszleć zaległą w jej płucach wodę. Dobrze. W tej pozycji także zauważyła znajomą, nieco wyliniałą czuprynę swojego towarzysza. Nie był to jednak czas na pogaduszki, nie chciała przecież stracić palców, zaś wyswobodzenie rąk bardzo by się jej w tym momencie przydało. Skruszenie lodu o skalny brzeg było doskonałym pomysłem. Luka poczuła jak bardzo skostniałe ma ręce.

/Podsumowując obrażenia:
Hex: płytkie cięcie przez plecy i głębokie przez oba piszczele, sięgające aż do kości. Do tego odrętwiałe mięśnie spowodowane wyziębieniem organizmu - drugie stadium hipotermii.
Anemia: głęboka rana cięta w łydce i nad zgięciem kolana. Do tego odrętwiałe mięśnie spowodowane wyziębieniem organizmu - drugie stadium hipotermii.
Abigail: opuchnięta szczęka od ciosu.
Luka: skostniałe ręce, jeszcze nie odmrożone. Wychłodzenie organizmu - drżenie mięśni.
Philip: przebita włócznią prawa dłoń, która w dodatku jest zamrożona, a co za tym idzie, odmrożone trzy palce. Możesz wybrać które. Wychłodzenie organizmu - drżenie mięśni.

/Termin kolejnych postów do 18 marca.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.03.15 14:27  •  Zdradliwe tunele - Page 7 Empty Re: Zdradliwe tunele
- Och! Jesteś wspaniała, ma droga. Jak masz na imię? Zdradź je, chcę wiedzieć czyje ciało powieszę w swojej celi, i przez miesiące będę je ciął i z rozkoszą pożerał! - Zawołał z, możnaby uznać iż zbyt wyolbrzymionym entuzjazmem, ale on takowy naprawdę czuł! Już od dłuższego czasu nie miał w sobie tyle radości i zadowolenia, jak teraz. Och, jak długo czekał na kogoś, kto będzie tak szalony, by rozgrzać jego myśli i rozpalić ogień wewnątrz oczu. Od jak dawna nie miał tyle radości z życia? Chyba jednak zbyt długo, by pamiętać. Ostatnio trafiał na same poważne osoby, zero chęci rozrywki czy zabawy. Co za szkoda... Wielka szkoda, powiadam wam. Ogromna.
Pierwsza krew poszła w tym tańcu! Pierwsze kroki naznaczone krwią przypadły jemu. Czuł jak krótkie ostrza zagłębiają się w jej ciele, w jej nogach, jak rozcinają skórę i mięśnie, uszkadzają skupiska nerwowe. To było jego celem, to jest jego celem. Niech padnie na kolana. Niech ukorzy się przed nim, wtedy z ogromną przyjemnością da jej tyle bólu, ile tylko zapragnie!
... Dobra, Heksior, zrób szybką analizę sytuacji, przemyśl co robić. Ma nad tobą przewagę przez fakt że może sięgnąć dalej. Może zrobić więcej niż ty. I leżysz. I pewnie się prędko...
A pieprzyć logikę! On i logika? Pft. Mimo to jednak, nie mógł nie zauważyć faktu, że dziewczyna zyskała dużo większy zasięg od jego własnego, i wyjątkowo dobrze z niego skorzystała, ścinając go z nóg... I prawie mu te nogi ścinając. Dziękować obłędowi że ma takie mocne kości, bo gdyby nie to, pożegnałby się z łydkami i stopami najpewniej.
Przez chwilę nawet nie zrozumiał co się stało. Uskakiwał dalej, w swoim szaleńczym przeskakiwaniu z pola na pole jak w dziwnych szachach, gdy nagle poczuł przeszywające uderzenie bólu w łydkach. Czuł, jak jego mięśnie się rozdzierają, i poczuł też jak ostrze ociera się o kości, a jego siła zupełnie wytrąca go z równowagi. Ostrze musiało być długie, ale miał wrażenie o tym, iż było całkiem proste...
Co dawało mu możliwość rozpoznania, w którym kierunku jest kobieta. Słuch też pomagał...
Ale chwilowo i tak nawet nie mógł o tym myśleć! Potężne uderzenie bólu, zarówno z wyżej wspominanych łydek jak i całego ciała po uderzeniu w płytką taflę wody, a potem ziemię wywołało odruchową reakcję - wyraźny jęk bólu. Nie był to jednak jęk typu "uee, zaraz umrę", lecz... Coś innego. Trochę dziwnego w swoim brzmieniu. Taki... Zrelaksowany, na swój sposób zadowolony. Dziwne...
Jeszcze dziwniejszy, biorąc pod uwagę że teraz najprawdopodobniej z podniesienia się na nogi raczej nici. Sztywniejące mięśnie, drżenie całego ciała... Nie miał w tej chwili czasu, by myśleć o tym, ale też nie mógł opuścić tej myśli z głowy.
Coś jest nie tak. I choć amok bitewny ciągle pętał jego ciało, tak to jego umysł, jego wola trzyma nad tym wszystkim pieczę. I potrafi zakręcić korek gdy trzeba, by zadziałać.
"Ex. Mam dla ciebie zadanie... Rzuć ją na ziemię. Niech padnie przede mną."
"Sam sobie nie dasz rady, Hex?"
"Zanim dotrę z nią do czegokolwiek, to oboje tu zamarzniemy. Trzeba to skończyć. Szybko... A wtedy się nią zajmę."
"Brzmi nieźle. Zaczynajmy!"

Tak. W trakcie tej krótkiej wymiany myśli leżał na ziemi w bezruchu, kontaktując się wewnątrz swojego umysłu z czymś, co może zmienić wynik całej tej "zabawy" i sprawić, że w końcu przejdą do czegoś konkretnego.
Dlatego też, gdy tylko skończył tą krótką wymianę słów, zajmującą może 10 sekund, przewrócił się na brzuch i podciągnął lewą nogę tak, by oprzeć się na jej kolanie i wyprostować ciało. Czuł jak krew wypływa z jego głębokich ran, jak nogi co raz mocniej drętwieją...
Nie zamierzał nawet próbować wstawać na nie. To nic nie da.
- Wiesz, moja droga, zanim do czegokolwiek dotrzemy, to tu zamarzniemy. Co powiesz na to, by paść przede mną, twarzą ku ziemi, i oddać mi tym hołd? Dam ci za to tyle bólu, że nawet twoje, żądne go ciało nie zniesie! - Mówiąc to, przytknął ostrze sztyletu trzymanego w prawej dłoni do lewego przeguba i zaczął sunąć po rozcięciu, obracając ostrzem. Nakładał na nie swoją krew...
I wraz z końcem mowy rzucił okrwionym sztyletem w kierunku, z którego wcześniej został zaatakowany, jeśli wcześniej nie usłyszał charakterystycznego przesuwania się wody przy ruchu. Rzut byle kamykiem go w tym miejscu nie oszuka. Będąc na kolanie, rzucał dość nisko, a że ekspertem w tym nie był to na łud szczęścia nie liczył...
Szczęście nie było tu potrzebne, a sztylet nie był tu główną bronią. Bronią była jego krew. Krew w której został zaklęty jego obłęd...
I ta krew w locie, gdzieś dwa-trzy metry od Hexa "odkleiła się" od ostrza i spadła do wody, w ciągu jednej, krótkiej chwili formując się w idealnego klona zielonowłosego. Idealnego dosłownie - klon był bez skazy, i w standardowej marynarce Hexa, całkowicie suchy. Aura jego mocy powinna być odczuwana w całej jaskini jako lekki, acz wyraźny niepokój, drobna ciężkość i trudność kontroli własnego ciała...
Lecz dla Anemii, która była w epicentrum, tuż przy Ex'ie, wynik działania tej mocy był zgoła inny. Jej myśli powinny być teraz zniekształcone, niemożliwe w kontroli, podobnie jak i całe ciało, które pragnęło... Pragnęło podświadomie samego siebie. Rwać, gryźć, ciąć...
Lecz nie to było celem. Ex starał się teraz odszukać osobę dziewczyny, po zmaterializowaniu najprawdopodobniej gdzieś za nią. Dlatego też odwrócił się i poruszając się, przy pomocy słuchu i dotyku zlokalizować ją. Jeśli ją znajdzie, lub zderzy z nią - w pierwszej kolejności wymierzy solidne kopnięcie w łydkę. Ból bezpośredniego dotyku powinien być dla niej boleśnie odczuwalny...
By potem naprzeć na nią, chwytając dłońmi (jeśli z przodu) lub ramieniem (jeśli z tyłu) jej gardło i napierając sobą na nią przewrócić ją. Ból, jaki powoduje bezpośredni kontakt miał spróbować ją wytrącić z równowagi i przewrócić, chwyt gardła choć nie będzie faktycznie dusił to ból... Ból powinien jej odebrać oddech...
Gdzie w międzyczasie Hex, tracąc powoli własną samokontrolę padł na ziemię i zaczął pełzać w wodzie, czołgać się dość prędko w stronę Ex'a i kobiety. Jeśli cały plan się uda a kobieta wyląduje w wodzie - jego cel będzie jeden. Wbić jej swój drugi sztylet prosto w oko. Jeśli zaś uda jej się stać - w łydkę, rozszarpać ją tak, by nie mogła ruszyć tą nogą. Sztywniejące mięśnie przeszkadzały potwornie w ruchu... Drżenie nasilało się...
Zegar tyka. Trzeba się spieszyć.

[Ex - 1/3][/i]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.03.15 19:20  •  Zdradliwe tunele - Page 7 Empty Re: Zdradliwe tunele
Boże, Boże, Boże. Znaczy się, Ao, no. Widzisz to wszystko i nie grzmisz.
W ogóle nie wiedziała, co ona może zrobić z tymi dzieciakami na ziemi. Zabić? Niezbyt jej się podobała ta wizja, bo była miłym aniołkiem, chcącym nawracać ludzi na wiarę w Ao. Morduje tylko kogoś, kto ją wnerwi do końca. Jeżeli jednak nie zacznie ich jakoś upewniać, że mimo miłych słówek może nieźle przywalić - oni mogą to wykorzystać i spróbować dobić ją. Bycie aniołem jest takie męczące, uch. Żeby tylko widziała ich i wiedziała, w jakim są stanie. Teraz nawet nie mogła się spokojnie poruszać, bo mimo całego baseniku świecących krewetek - nie widziała nic. Tylko jakieś zarysy tam, gdzie były krewetki.
Ale to było za mało. Równie dobrze oni już tam mogli zdychać.
Na pewno jednak leżeli. Do uszu anielicy dobiegł kaszel i rozbijanie lodu - możliwe, że ta druga osoba się ożywiła, bo to jej ręce zmroziła tak, że bez rozbijania niczego nie zrobisz. Mogła wcześniej spróbować zabrać im jakieś ciekawe rzeczy. Nie pomyślała, ale ten drugi i tak mógłby się rzucać. A wystarczyło jej już tamto uderzenie prosto w twarz. To jednak pół biedy, bo chwilowo nieco zakołowała się w powietrzu. Widocznie jej ukochane osłabienie chciało teraz ją nieco pomęczyć - Abigail jednak dzielnie trzymała się w powietrzu, kołysząc się delikatnie. Nieco też przybliżyła się do wody, jaką miała pod sobą, aby w razie nagłego upadku nie było wielkiego plusk.
A tamci nadal się nie ruszali, wut. Coś tam charczało, coś tam uderzało, ale to tylko tyle.
- No kuźwa, no. - rzuciła niezadowolona do siebie - Urządzacie tam sobie jakieś wybory, kto ładniej leży? Może wam jeszcze leżaki załatwić?
Powoli miała dosyć gadania do samej siebie, ale dobra. Anielica zmrużyła nieco oczy i wywołała mini-deszcz kuleczek z lodu, aby ich nieco poturbować. Taki grad nie-wiadomo-nawet-skąd. Mogła nawet im niezłych guzów nabić. Nawet, jeżeli może z nimi walczyć - jak to zrobić, skoro oni nic nie robili? Leżącego się niby nie bije, a i takich jej się nie chciało mordować. Każdemu trzeba dać pięć minut na przedstawienie się, tak?

/Abi tak bardzo przydatna dla kościoła, tak, bije najemników kulkami, why not, ostre rzeczy, które mogą jeszcze, nie daj Boże, zabić, wyszły z mody. Zaraz jeszcze położy się obok nich i zacznie opowiadać o Ao D: I wiem, że ten post nie szpanuje długością i działaniami.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.03.15 19:25  •  Zdradliwe tunele - Page 7 Empty Re: Zdradliwe tunele
Z głośnym trzaskiem odłamał się ostatni kawałek lodu i Luka natychmiast, przezwyciężając zesztywnienie palców wyszarpnęła magiczny nóż zza paska, gdzie go prowizorycznie wepchnęła w wodzie. Zwykły zresztą tak samo, ale teraz nie było go na swoim miejscu. Jasna cholera, znowu będzie musiała przeszukiwać wszystkie noże w magazynie, szukając jakiegoś, który nadawałby się do użytku. Trudno. Jak najciszej umiała usunęła się w ciemność i okrążyła leżącego Drug-ona, chcą zniknąć z bladego światełka krewetek.
- Ej, nowy, żyjesz? - dźgnęła Phila nogą, ściszając głos, żeby jazgoczące z tyłu anioły zagłuszyły jej słowa. Skrzywiła się, gdy tylko do zmarzniętego nosa wróciło czucie i odeszła parę kroków od leżącego mężczyzny. Świetna reklamówka, nie ma co. Już widziała kpiące spojrzenia Desperatów, jeśli wieść się rozniesie: "te, smoki srają ze strachu na misjach".

Chociaż, musiała przyznać, ona też się nie popisała. Może nie powinna lecieć ze zleceniami przed odzyskaniem formy...? Przynajmniej Anemia wciąż działała, chociaż wsłuchawszy się w dźwięki walki, Luka nie była pewna, czy było to naprawdę rozsądne. W tej ciemności szybciej pozabijają się nawzajem, niż trafią kościelnego.

Światło. Potrzebowali światła - ona i Philip pewnie nawet bardziej niż inni, mając tylko swoje banalne ludzkie oczy do wykorzystania. Machinalnie sięgnęła do kieszeni po zapalniczkę i pstryknęła na próbę. Ciepły płomień rozjaśnił mroki jaskini, w tym samym momencie, gdy na głowy najemników zaczął padać drobny grad.
- Słuchaj aniołku - rzuciła do Abigail, wyjmując z plecaka kawałek bawełnianej szmatki i butelkę. Całe szczęście, że w M-3 produkowano wodoodporne materiały, Luka wydała majątek na ten plecak, ale nie miała absolutnie żadnych zastrzeżeń. Jej rzeczy były praktycznie suche.
- Co ty tu w ogóle robisz? Uciekłaś ze stołu ofiarnego? - Z tego, co wiedziała, sekciarze nie lubili się ze skrzydlatym ludem. Dano jej to do zrozumienia dość dobitnie zresztą, ilustrując wykład teologiczny paroma anielimi głowami, odseparowanymi od właścicieli oczywiście. Naprawdę, niektórzy ludzie przesadzali z religijnością.

Luka chlusnęła benzyną na ziemię, podpaliła szmatkę i rzuciła ją prosto w kałużę. Niech się stanie światło, czy jakoś tak. Jeśli anielica zaatakuje, będzie przynajmniej mogła bez problemu zareagować, odskakując, teleportując się za nią, bądź prozaicznie parując cios.

Jeśli natomiast światło okaże się na tyle silne, by Luka zobaczyła sytuację po drugiej stronie jeziorka, rozpędzi się i bez wahania użyje teleportacji, skacząc na plecy Exa, łapiąc go za szyję i starając się poderżnąć mu gardło. Dwóch na jedną to przecież niesprawiedliwa walka, a Anemia zdążyła sobie zdobyć lukową sympatię. No i, w przeciwieństwie do lewitującej w powietrzu anielicy, mężczyźni ewidentnie zionęli żądzą mordu.

//mała edycja bo Philip postanowił się w międzyczasie postarzeć.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 7 z 12 Previous  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 10, 11, 12  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach