Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Archiwum misji


Strona 8 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Go down

Poruszył się niespokojnie, nareszcie otwierając oczy. Nim jednak zdążył cokolwiek zobaczyć, wydał z siebie cichy syk, kompletnie nieprzygotowany na nagły snop światła, ciskający mu się do oczu. Zresztą nie tylko niespodziewany blask wprawił go w konsternację. Zmiana scenerii była zdecydowanie większym szokiem.
Wpatrywał się osłupiały w twarz blondynki. Absolutnie skołowany. Drgawki, rwanie w ręce, mokra ciecz pod plecami… co się…
- … stało? – zaczął ochryple, próbując ruszyć się z miejsca. Nie szło mu dobrze. – Co się stało? – powtórzył bardziej zrozumiale, unosząc głowę do góry. – Dokąd biegłe-? – urwał gwałtownie tuż przy samej końcówce zdania, dostrzegając urywek zdjęcia ze swoją podobizną. Zmroziło go, choć bardzo prawdopodobne, że w dużej mierze był to efekt arktycznej posadzki.
Skrzywił się.
Nie tyle co uderzył go sam smród, a ból w zranionej ręce.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Przeglądaliśmy te zdjęcia – tłumaczyła Hibiki, cały czas przesuwając dłonią albo po jego czole, albo po policzku, albo po boku szyi. – Zemdlałeś tak szybko... – W tonie jej głosu coś się zaklinowało. Trochę tak, jakby nie mogła tego odkaszlnąć, a i tak mówiła dalej. – Ale wpierw zaatakowała nas bestia. Musiała cię zranić i... Nic nie pamiętasz? Naprawdę?
Jasne brwi dziewczyny lekko się uniosły.
- Tego, że z nią walczyłeś? Uciekła bardzo szybko, gdy dotknął jej ogień. To był koszmarny ryk... Prosto z głębi duszy. Ale i tak... Kurt, nie musiałeś jej odciągać. Wiem, że zrobiłeś to w szlachetnym celu, ale... – Pokręciła nagle głową. – Jeżeli zginiesz, nigdy się stąd nie wydostaniemy. To byłoby bardzo... – Zatrzymała się na moment, najwidoczniej szukając odpowiedniego słowa. Przez te kilka sekund, jakie potrzebne jej były do namysłu, Sullivan mógł skupić się wyłącznie na odorze, który ranił jego zmysły gorzej niż chłód podłogi. Teraz sam nie miał pewności, co było gorsze – to ujmujące zimno, czy gryzący smród. W końcu dziewczyna odsunęła od niego rękę, przykładając ją do swojego karku. – Bardzo smutne.
Kurt miał wrażenie, jakby powiedziała "nudne".
- Ale teraz leż. Odpoczywaj. Chyba nic nam tu nie grozi. Na razie. Tak myślę. Pozwolisz mi zmienić opatrunek?
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Próbował się uspokoić, wpatrując się w twarz Hibiki. Drżąc, skomląc z bólu i walcząc z własnymi myślami, zdecydowanie potrzebował kogoś, kto podziałałaby na niego kojąco. Blondynka nie miała statusu przyjaciela, ba… nawet dalekiego znajomego, a jednak w obecnych okolicznościach jej twarz ogromnie go ucieszyła. Być może dlatego, że kojarzyła mu się z pomocą? W jakimś sensie z nadzieją?
Ale nie tym razem.
Smród.
Nie pasował mu przede wszystkim smród, który zdawał się go niemalże przytłaczać. Dlaczego tak potwornie tu śmierdziało? Poza tym… wiele rzeczy wydawało mu się inne, nierzeczywiste.
- Smutne – powtórzył, jakby sam do siebie, nabierając coraz więcej czujności. Z sykiem podniósł się do pozycji pół siedzącej, próbując w jakikolwiek sposób wstać lub przynajmniej odsunąć się od blondynki, na którą zaczął patrzeć z ogromną dozą nieufności.
- Hibiki, co zrobiliśmy, gdy chcieliśmy przejść korytarzem? Tuż po tym, jak się spotkaliśmy?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Kurt – wypowiedziała miękko jego imię. – Leż, musisz odpoczywać...
Najwidoczniej chciała powiedzieć coś jeszcze, ale jego "nagły zryw" zawiązał jej usta. Sam fakt, że spróbował się oddalić, wywołał zaskoczenie. Choć bardziej dziwiło to, że mimo stanu, udało mu się cofnąć, dłonią zahaczając jednak o stertę zdjęć – z nim, z Narai, z innymi ludźmi – które rozsypały się niewielkim wachlarzem po podłodze.
- Słucham?
Odsunęła się nieco, gdy i on się odsunął, choć sama raczej za sprawą odruchu, niż potrzeby. Przyjrzała mu się wtedy niepewnie. Podstawił ją pod ścianą?
- Opowiadałeś o jakiejś kobiecie... – wydukała, powoli podnosząc się z podłogi. Spod materiału ubrań ukazał się kod kreskowy, ale zniknął, gdy oparła palce o uda, lekko je pocierając. – A potem poszliśmy wzdłuż korytarza... szukać Narai..? Trzymałam cię za rękę. To znaczy... poprosiłam o to, a ty się zgodziłeś. Później schowaliśmy się za rogiem, bo w korytarzu na lewo byli jacyś... ludzie? To oni nas gonili.
Oczy jej pociemniały, gdy lustrowała go spojrzeniem. Jak przerażona łania, która dostrzegła wśród gęstych krzaków przycupniętego myśliwego ze strzelbą. W porównaniu do sarny wzięła się jednak w garść. Ścisnęła dłonie w pięści w wyrazie, który najwidoczniej miał symbolizować jej siłę.
- Za mocno uderzyłeś się w głowę, Kurt. Albo to ta rana. Może już wdało się zakażenie i majaczysz. Powinnam była szybciej zmienić ci ten opatrunek!
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Przez dłuższą chwilę wpatrywał się w Hibiki, jakby kompletnie jej nie poznawał. Nieugięcie, prosto w oczy, jakby próbował siłą wyrwać z niej każdą informację, którą trzymała w głowie. Nazwisko, wiek, upodobania, a nawet numer pesel, o ile jakikolwiek posiadała.
W końcu jednak odpuścił, rozglądając się po pomieszczeniu z niemrawą, piekielnie bladą twarzą. Czyli byli na piętrze…
- Gdzie jest Narai? – spytał, nieco łagodniejszym tonem. Czuł się niedorzecznie z tą potrzebą stonowania, jednak niepotrzebna mu była spanikowana osoba w grupie. Tym bardziej jeżeli to on miał być źródłem wszelkiego niepokoju. Może faktycznie niesłusznie?
Rozglądał się za ciałami. Za kamerami. Zlustrował bacznie całe pomieszczenie, o ile oczywiście miałby na to siły, w końcu zwracając szczególniejszą uwagę na zdjęcia, które plątały mu się pod palcami.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Poszła... – mruknęła, zaciskając tym razem prawą dłoń na lewej. – Poszła się rozejrzeć. Kazała mi tu z tobą zaczekać. Kurt, ja się naprawdę zaczynam o ciebie martwić.
Wokół, jak wcześniej, leżały trupy. Większość z nich patrzyła pretensjonalnie w przestrzeń szeroko otwartymi, zastygłymi oczami. Hibiki drgnęła, przesuwając stopę do tyłu, jak ktoś, kto za moment zrobi jeszcze jeden krok, a potem puści się biegiem, uciekając od źródła zagrożenia. Wszystko wskazywało na to, że była przerażona i taka opcja będzie najbardziej prawdopodobną.
Zamiast tego niespodziewanie wysunęła wyprostowane dłonie w górę w niemal obronnym geście i zaczęła przesuwać się na bok.
- Nie dziwię się, że jesteś zły. Rana musi okropnie boleć.
Kucnęła. Do teraz nie spuszczała z niego spojrzenia, ale kiedy znalazła się przy ciele, opuściła wzrok na trupa. Przez moment patrzyła na niego, jakby coś oceniała, ale wkrótce zaczęła ściągać ubranie z zesztywniałej kobiety. Hibiki pracowała w milczeniu, mocno zaciskając szczęki; robiła to jednak miarowo i skrupulatnie. Przeciągała korpus na bok albo zginała rękę w stawie łokciowym, by wysunąć ją z rękawa. Biały kitel, tu i ówdzie zabrudzony krwią czy kurzem rozpostarł się na całą swoją szerokość, gdy położyła go na podłodze. Rozejrzała się jeszcze, podchodząc w międzyczasie do dwóch innych osób; za drugim poszczęściło się jej na tyle, by znalazła skalpel.
Światło jarzeniówki odbiło się od ostrza, gdy zwracała się przodem do Kurta. Na ustach blondynki pojawił się niepewny uśmiech. Postąpiła pierwszy krok ku niemu, palcem drugiej ręki wskazując na kitel.
- Rozerwę to na pasy. Zmienię ci opatrunek. Nic innego ci nie zrobię. Okej?
Uklękła przy białym materiale, przyciskając do niego stępione przez czas narzędzie. Nawet z jego pomocą ciężko było porwać tkaninę, ale dźwięk prucia wypełnił hol, aż w końcu nastała głucha cisza. Hibiki podniosła się z rękoma skąpanymi pod kilkoma warstwami dawnego ubrania i spojrzała na niego znacząco. Niemo pytała, czy nie odeżre jej głowy, gdy postanowi obejrzeć jego ranę.

Na zdjęciach Kurt nie dostrzegł niczego nowego. Jedyne, czym się różniły, to ilością krwi na papierze.
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Cholera…
Przez jeszcze kilka dobrych chwil leżał odsunięty z napiętym ciałem, kurczowo trzymając się zranionej ręki. Faktycznie, piekła jak diabli, jednak to nie ból powodował u niego tą nagłą zmianę nastroju.
Kiwnął nieznacznie głową, z automatu zerkając za drzwiami, jakby spodziewał się, że Narai zaraz wpadnie do pomieszczenia i zacznie go w swoim zwyczaju wyzywać. Wciąż nie wyglądał na przekonanego, ale przynajmniej zdjął z Hibiki ciężar posądzającego spojrzenia. Dalej uparcie trzymał dystans, jednak wbrew sobie powoli się przekonywał.
Żeby mieć takie omamy…? Niemożliwe…
- Jasne. – odparł niemrawo, odlepiając obrzydliwie klejącą dłoń, tym gestem zapraszając do siebie dziewczynę. Krew zasychająca między palcami i u nasady nadgarstka zaczynała napinać mu skórę i ciągnąć. Ten niewyobrażalny smród… - Nie chciałem cię przestraszyć. – rzucił, w końcu przyznając się do niewłaściwego osądu. Zbyt naiwnie? Ton głosu nie brzmiał na szczególnie przepraszający, jednak o ile Hibiki była w stanie poznać się na Kurcie podczas ich kilkugodzinnej (?) znajomości, mogła przypuszczać, że takie słowa to już i tak szaleńcza jazda bez trzymanki w stronę dobrych kontaktów międzyludzkich.
- Po prostu… nie pamiętam żeby zaatakowała nas bestia.
A przynajmniej was.
Korzystając z okazji, że na chwilę zwolnił dłoń, sięgnął po zdjęcia… swoje, Narai.. jeżeli udało mu się dostrzec Hibiki, ją również zgarnął … i schował do kieszeni. Na chwilę obecną nie potrafił tego racjonalnie uzasadnić, jednak po prostu chciał mieć ich podobizny przy sobie.
- Od dawna jej nie ma? Nie powinniśmy się rozdzielać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

- Racja, nie powinniśmy – przyznała, kucając tuż przy nim.
Odłożyła pozwijane w jeden wielki kłębek szmaty na podłodze obok swojej nogi i spojrzała na jego rękę owiniętą przesiąkniętą krwią tkaniną. Jeszcze przez chwilę się wahała, głęboko oddychając.
- Ale uparła się, żeby sprawdzić teren. Nie możemy dać się tak zaskakiwać i tu się z nią zgodzę, chociaż sondowanie pleneru w pojedynkę to głupota. – Uniosła wzrok, szukając jego spojrzenia, jakby samo wypowiedzenie tych słów nie wystarczyło i musiała pokazać ich dobitność również za pomocą oczu. Jeżeli istniały osoby, o bardziej szklistych tęczówkach, to Ailen ich nie znał.
"Po prostu nie pamiętam, by zaatakowała nas bestia."
- Bo zaatakowała ciebie. Zresztą, wszystko się działo bardzo szybko... Nawet nie zauważyłam, kiedy zniknęła Narai. W pewnym momencie po prostu wstała. – Uniosła dłoń i pstryknęła palcami. – I już jej nie było. Teraz może trochę zaboleć. Myślę, że materiał za mocno przykleił się do twojej rany.
Z ust Hibiki wyrwało się ciche westchnięcie.
- Wygląda źle. Mam nadzieję, że chociaż tak nie boli.
Ostrożne ruchy odwijały materiał porwanej bluzy, odsłaniając kolejne pociągłe rany po zębach zbyt długich, jak na normalne zwierzę. Pojawił się już duży obrzęk, który Hibiki skomentowała tylko zaciśnięciem ust. Wątpliwe, by znała się na medycynie, ale nie trzeba być lekarzem, by zrozumieć, w jakiej sytuacji znalazł się Kurt. Wypowiedzenie tego na głos wydawało się jednak czymś niemożliwym. Prawie tak, jakby słowa miały oznaczać realizację, więc lepiej było zachować je dla siebie, nawet jeżeli cisnęły się na wargi z każdym następnym odsłoniętym centymetrem skóry.
Minęły dwie minuty, w czasie których przesiąknięty na amen prowizoryczny opatrunek wylądował odrzucony na bok. Trafił na ziemię i prześlizgnął się kawałeczek, zostawiając za sobą pociągłą smugę czerwieni.
- Teraz może trochę...
- Cholera.
"Cholera" zatrzymało Hibiki, której dłoń zawisła nad kłębkiem przyniesionych części kitla. Zmarszczyła brwi, słysząc głos Narai, która powarkując wytoczyła się z klatki schodowej. Szczupłe ciało brunetki było brudne, a jej bose stopy drżały w kontakcie z zimną posadzką. Na sobie miała jedynie długi płaszcz w kolorze zgniłej zieleni z pasem zaciśniętym na talii, czarne włosy spływały po jej ramionach, jak wzburzone fale morza. Dół ubrania umoczony był we krwi, ale nie to zwracało uwagę. Palce jej ręki były blisko twarzy, ściągniętej w wyrazie wściekłości przemieszanej z bólem. Czarne spojrzenie oczu, które odbiły od siebie blask jarzeniówek – wyglądały jak onyksy – spoczęło na Ailenie. Kod kreskowy, które wcześniej znajdował się tuż pod ślepiem, teraz był cały pomarszczony, w większej mierze "stopiony" z resztą skóry. Połowa twarzy wyglądała, jakby Narai wepchnęła ją do miski z kwasem.
- Do diabła. – Syk Narai wyrwał się ze ściśniętego gardła. – Piecze, jak cholera.
Kurt poczuł dłoń Hibiki na swoim ramieniu. Drugą rękę blondynka położyła na stercie porwanego materiału, uformowanego w kulkę. Wsunęła do niego palce, a chwilę potem usłyszał szept:
- Przybliż się, schronię nas.
Narai otworzyła szerzej oczy i warknęła.
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Dawał się opatrywać, marszcząc nos przy uporczywszy ściśnięciu w kończynie. Wolał niczego więcej nie mówić. Nie, żeby nie miał ochoty na pogaduszki, bo zdecydowanie czułby się raźniej, mogąc choćby z kimkolwiek się pokłócić. Problem polegał na tym, że wszystkie topowe tematy (Śmierć. Obrażenia. Zniknięcia. Więcej śmierci) jakoś mu się przejadły.
„Cholera”
Mógłby powiedzieć dokładnie to samo.
Byłby gotowy się odezwać. Krzyknąć parodię powitania, skomentować jej twarz lub w swoim zwyczaju kompletnie bezcelowo zganić, w tym wypadku za rozdzielenie. Odkąd jednak wybudził się z… transu? Czegokolwiek, co widział przed zobaczeniem twarzy blondynki, wszystko wydawało mu się jakimś piekielnym żartem, którego za Chiny nie potrafił zrozumieć.
W tym wypadku niemal natychmiast wyczuł, że coś było nie tak.
Bez słowa przysunął się do Hibiki, ograniczając się do niemego zapytania, samym wyrazem twarzy.
Do chuja, co tu się odrzchania?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Warknięcie przetoczyło się przez cały hol jak fala tsunami, cichnąc z każdą sekundą, ale utrzymując wspomnienie tego dźwięku gdzieś w podświadomości. Czarnowłosa zmarszczyła mocno poparzony nos i wykonała gest głową, który przypominał zaprzeczenie, ale nim zdążyłaby wydobyć z siebie jeszcze jakieś słowo, kolana ugięły się pod ciężarem jej własnego ciała i huknęły o podłogę. Dziewczynie udało się jeszcze wyciągnąć dłoń, ale przy lądowaniu ta i tak trafiła na ziemię, by przytrzymać korpus.
Ailen przybliżył się w tym czasie do Hibiki. Zapach jej ciała dziwnie koił zmysły, ale palce, które dotychczas opierały się tylko o jego ramię, ścisnęły go o wiele mocniej, gniotąc mięśnie i skórę. Przyciągnęła go do siebie targnięciem, a potem Sullivan dostrzegł ten charakterystyczny błysk odbijający się od stali i feeria barw trysnęła Kurtowi przed oczami.
Nie pierwszy raz dostrzegł wszystkie odcienie bieli, po jakimś dopiero czasie – sekundzie? dwóch? – odzyskując obraz. Ten był jednak wciąż zakryty licznymi, czarnymi mroczkami.
Usta Hibiki zawisły nad jego uchem.
- Naiwna z ciebie owieczka, Kurt.  – Gdy mówiła, muskała go lekko wargami. - A sądziłam, że chcesz być wilkiem?
A potem poczuł, jak zimno ucieka z jego ciała. Szczupłe palce szarpnęły za skalpel, wyjmując go z nowo powstałej rany. Uśmiechnęła się jeszcze przed tym, nim wymierzyła kolejny cios.

Od MG:

Pierwszy cios:
1-50 – dźgnięcie w brzuch
51-100 – nie wycelowała; dźgnięcie w ramię

Drugi cios:
1-50 – dźgnięcie w brzuch
51-100 – nie wycelowała; dźgnięcie w ramię

Niech kostki zadecydują.


Ostatnio zmieniony przez Growlithe dnia 25.09.16 23:33, w całości zmieniany 1 raz
                                         
Arcanine
Wilczur     Poziom E
Arcanine
Wilczur     Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

The member 'Growlithe' has done the following action : Dices roll


'Kostka' : 66, 28
                                         
VIRUS
VIRUS
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Off :: Archiwum misji

Strona 8 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach