Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 40 z 52 Previous  1 ... 21 ... 39, 40, 41 ... 46 ... 52  Next

Go down

Pisanie 14.06.17 18:28  •  Bar - Page 41 Empty Re: Bar
Anioły - tak jak i ludzie - różnią się od siebie tak wyglądem - mimo iż czasami naprawdę ma się wrażenie, że istnieją same białowłose jednostki tegoż niebiańskiego, niezwykłego gatunku - jak i charakterem, chociaż faktem jest to, iż posiadają kilka ogólnych, współdzielonych cech narzuconych im przez pochodzenie. I nawet, jeżeli zdarzają się osobniki wyłamujące się z szeregów i występujące poza określone, wyryte w ich duszach normy, to zdecydowana większość trzyma się - niekiedy niemalże kurczowo, desperacko, w nadziei, że da im to tę namiastkę dawnych lat i smaku ich wspaniałych, przeszłych Zaświatów - tych przypisanych im cech. Spotkanie któregoś z nich może i było nierzadko zapierającą dech w piersiach, napawającą zachwytem okolicznością, lecz bardzo często człowiek nawet nie orientował się o tym, iż ma do czynienia z wysłannikiem Niebios - nie każdy, w końcu, obnosi się i paraduje ze swymi pierzastymi, jasno określającymi jego rasę skrzydłami na widoku.

Anielica nie miała nic przeciwko przegrywaniu w tego typu giereczkach, jeżeli nadarzyło jej się natknąć w nich na przeciwnika wartego świeczki oraz pochwał. Uwielbiała wyłapywać takie małe, pochowane na tym szarym padole talenty i delikatnie, leciutko popychać je w konkretnym, uważanym przez nią za najlepszy kierunku - tak, aby jak najlepiej skorzystały na swoich umiejętnościach oraz drzemiących w nich głęboko zdolnościach. Oczywiście to od takiej persony zależało to, na ile pozwoli sobie zagłębić się w swym potencjale i czy posłucha sugestii sugerowanych przez Kai, jako że ona nie zamierzała nikogo do niczego zmuszać - wskazywała tylko ścieżkę, bramkę czy uchylone drzwi i czekała na ruch ze strony danego osobnika. Uśmiechnęła się nieco znaczniej, ujrzawszy dosadną, piękną zagrywkę zaserwowaną przez Lunę, której to udało się wbić do łuz aż osiem barwnych bil. Wokół nich rozgorzały szepty i przedwczesne oklaski gapiów, co bezskrzydła Anielica w większości zignorowała i podeszła do stołu w celu wykonania własnego ruchu.
- Cudowne zagranie - pochwaliła jeszcze obecną rywalkę, układając kolorowe, obdarte kule w odpowiednim ułożeniu i już, już szykując się do uderzenia w nie rozgrywającą piłeczką. Coś poszło nie tak - całkiem możliwe, że ten cały hałas wokół niej troszkę ją zdekoncentrował, jako że jej główną słabością zawsze były te wszystkie huczne i mocne odgłosy - ponieważ wbiła do dziur tylko dwie bile - w spektakularny sposób, ponieważ przeskoczyły dwie inne, ale wynik nie dorównywał temu osiągniętemu przez Panią Android. Zaśmiała się dźwięcznie, prostując i odsuwając zabłąkany, wpadający jej do srebrzystego oczka kosmyk brązowych włosów. - Wygląda na to, że mamy dwa do zera - zwróciła się z uśmiechem do Luny, opierając o trzymany w dłoni kij. Sam tłum zebrany wokół nich jej nie przeszkadzał, ale dźwięki wydawane przez oglądających je ludzi w ogóle jej nie sprzyjały i rozmyślała o tym, czy przy następnym ruchu uda jej się wbić chociażby te dwie bile. - Z tą celnością i świetnym obyciem z kijem... nie zastanawiałaś się nad walką bronią białą? - zapytała wtem, nie dojrzawszy na jej osobie żadnego oręża mogącego świadczyć o tego typu zdolnościach. No, mogła nie mieć tego przy sobie, ale istniała też spora szansa na to, że po prostu preferowała inny styl walki bądź nikt wcześniej nie nauczył jej czegoś takiego i nie wystosował odnośnie tego propozycji. Zawsze warto spróbować, hm.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.06.17 20:12  •  Bar - Page 41 Empty Re: Bar
Skoro Anioły nie są wszystkie takie same to dobrze. Luna przynajmniej by im tak powiedziała gdyby to wiedziała i gdyby spotkała jednego z Aniołów. Albo raczej wiedziała, że spotkała właśnie teraz, w tym momencie i to w takim miejscu jak bar Przeszłość. Zdaniem Luny Anioły średnio interesowały się tym co dzieje się w regularnym życiu przeciętnych ludzi. Wszak niebiosa zapewne były dużo ciekawsze i spokojniejsze.
I dobrze, że Kai do niczego nie zmusza bo co jak jak co ale Luna nienawidziła być do czegokolwiek zmuszana poza nielicznymi osobami postawionymi wyżej od niej w DOGS. Wszak ślubowała im lojalność i zamierzała dotrzymać słowa. Natomiast jeżeli jakiś ciekawy nowy kierunek rozwoju jej umiejętności zostanie w jakiś ciekawy sposób zasugerowany przez Kaijin, no to i dlaczego by tego nie spróbować. Luna uśmiechnęła się lekko widząc, że jej efekciarska zagrywka naprawdę się opłaciła bo oprócz wbicia ośmiu bil zdołała sobie również zaskarbić większą sympatię tłumu i kolejne pochwały od Kaijin, które zdecydowanie nie wydawała się poruszona tym, że przegrała kolejny zakład i pieniądze. Wbiła zdecydowanie mniej bil niż za pierwszym strzałem. Lunie przeszło nawet przez myśl, że mogłaby to robić specjalnie tylko właściwie po co? Słysząc jej pytanie odchyliła nieco głowę do tyłu i spojrzała uważnie na rozmówczynie.
-A kto powiedział, że tego nie robię? W gruncie rzeczy całkiem nieźle mi idzie. odrzekła. Ostrze transmutacji było zawsze przy Lunie z tym, że obecnie w formie małego ostrza, które znajdowało się pod zapięta kurtką. Nie przewidywała wszak w barze takich problemów, z którymi ze swoją siłą nie mogłaby sobie poradzić, bez konieczności sięgania i ujawniania ostrza.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.06.17 19:28  •  Bar - Page 41 Empty Re: Bar
Niebiosa - miejsce opuszczone i porzucone w celu zejścia na materialny, ludzki padół, ażeby to udzielić śmiertelnikom wsparcia w tych jakże ciężkich, katastroficznych czasach pozbawionych Boga; raj odległy i zacierający się w pamięci niczym przepiękny, zapierający dech w piersiach obraz wrzucony do wolno żarzącego się, leniwie palącego ogniska; ziemia niematerialna i ponad chmurami istniejąca, na której terenach zrodziły się zarażone dobrocią, ubarwione nobliwymi cnotami oraz cechujące się łaknieniem pomagania niewinnym Anioły; dom, do którego lgnęły topniejące, obumierające uczucia tęsknoty i namiastką którego stał się dla Skrzydlatych Eden. W momencie, w którym zdecydowali się oni zstąpić z Niebios i wejść pomiędzy człowieczy tłum - z mocami zdolnymi tłumić kataklizmy, z sercami wypełnionymi współczuciem i ramionami otwartymi dla poszkodowanych i chorych, i umierających - zatrzasnęli za sobą powrotną furtkę. Bez możliwości udania się z powrotem do bezpiecznego i cudownego zakątka, w którym powstali skazani są na egzystencję tutaj, pośród ludzi i Wymordowanych, i Androidów, i innych przedziwnych, wcześniej niespotykanych istot. Jakoś sobie z tym radzą, jakoś udało im się wpasować w tę nową, brutalnie przewróconą i skażoną Wirusem X ilustrację świata - mimo iż coraz to więcej ich zbacza z tej właściwej, godnej i świetlistej drogi, wkraczając w lepkie cienie, dając uwieść się pokusom i upadając pod naporem cielesnych, niezrozumiałych dla nich konceptów. Niebiosa i Anioły - niegdyś niezwykłe, nadzwyczajne elementy zamknięte w legendach oraz mitach, teraz i aktualnie stąpające po globie i szarzejące wraz z nim.

Przegrywanie, jeżeli posiada solidne podpory i dobrą podstawę, jest doskonałą lekcją dla jednostki oraz sposobem na odnalezienie anomalii, ukrytych skarbów, jak również malutkich i schowanych pod kamieniami codzienności cudeniek oraz talencików. Dlatego kiedy ciekawość Kai wchodzi na scenę i chce ona przekonać się odnośnie czegoś, odkopać dowody popierające jakąś konkretną tezę czy fakt, to nie przejmuje się zbytnio odnoszonymi porażkami - tak długo, jak zainteresowanie jej zostaje nakarmione, a teorie obudowane ładnymi puzzlami, naturalnie. Wyprostowała się, przekręcając sprawnie drewniany, leciutko krzywy kij i odkładając go na przeznaczony dla niego stojak - ignorując, przy okazji, westchnięcia zawodu i rozczarowania dobiegające od strony zgromadzonej wokół nich widowni.
- Co powiedziałabyś, więc, na drobny sparing? - zapytała z tym swoim łagodnym, delikatnym uśmiechem, nie odrywając srebrzystego wzroku od zwycięskiej, utalentowanej w grze w bilarda Luny. Jeżeli tak dobrze radziła sobie z wbijaniem bil do łuz - co świadczyło o posiadaniu świetnej precyzji, umiejętności i doświadczenia, zwłaszcza jeśli spojrzeć na ostatnie jej zagranie i osiem kul wepchniętych w widowiskowym stylu do dziur - to Anielica była naprawdę ciekawa tego, jak sprawna jest w pojedynkowaniu się oraz walce, szczególnie tej ubarwionej i przyozdobionej broniami białymi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.06.17 23:33  •  Bar - Page 41 Empty Re: Bar
Cóż Luna nie wiedziała dużo o Aniołach i nie zastanawiała się nad nimi zbytnio. Zapewne byłaby nawet zaskoczona, gdyby się dowiedziała, że w niebiosach po prostu nie da się mieszkać, a nie że zejście na Ziemię to po prostu jakiś anielski kaprys bo tak właśnie dotąd sądziła. Cóż może niedługo się tego dowie i poszerzy swoją wiedzę. A ten świat to było wszystko co Luna znała, a przynajmniej pamiętała. I starała się brać z niego garściami to co najlepsze. Nie pozwalając by ktoś nadepnął jej na odcisk, a jak to się już stało to by długo nie przeżył.
Czyżby Luna była takim właśnie cudeńkiem bądź talencikiem odkrytym przez Anielicę? To by było ciekawe bo nikt jej jeszcze nigdy chyba tak nie nazwał. A i Kaijin nie musiała się obawiać, jej ciekawość zostanie zaspokojona. Zdążyła ona chyba już poznać naturę Luny, że powinna wiedzieć, że będzie ona skłonna do współzawodnictwa a każdej dziedzinie, a przynajmniej w każdej, w której uważa, że ma szansę wygrać. Lekko się zdziwiła kiedy usłyszała pytanie Kaijin bowiem Anielica nie prezentowała się jako wojowniczka. Kolejna lekcja by nie oceniać po pozorach.
-Chętnie. Nigdy nie odmawiam odrobinie przemocy rzuciła po czym czekała na to co zrobi Kaijin. Zaatakuje tutaj bez uprzedzenia? Czy wyjdą na zewnątrz? Cokolwiek miałoby miejsce, Luna była gotowa, jej ręka sięgnęła do ostrza transformacji.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.06.17 21:37  •  Bar - Page 41 Empty Re: Bar
Niektórzy - ci pamiętający Kaijin jeszcze za czasów, kiedy to dopiero co zeszła na ten szary padół; kiedy poczęła kroczyć po wyboistej drodze prowadzącej do cudownej, orzeźwiającej chwały; kiedy postanowiła sięgnąć po tę wspaniałą, diamentową glorię przynoszącą zwykłym jednostkom nadzieję - powiedzieliby, że ta Anielica - której odebrano piękne, białe skrzydła o szkarłatnych niby rubiny końcówkach i zapieczętowano niszczycielskie, piętnujące jej personę hańbą w oczach innych jej pobratymców moce - nie jest najlepszą osobą do opowiadania o Niebiosach, o dokonywanych przez nich cudach, o dobroci, jaką to się kierują, o pomocy oferowanej wszystkim potrzebującym. W ich mniemaniu, bowiem, była ona niegodna - jako ukarane i uziemione przez ich władzę, nazbyt wybiegające przed szereg i nietrzymające się wytycznych indywiduum - nauczania o ich niezwykłej rasie, a jeszcze mniej posiadania miejsca w szeregach bohaterskiego, dzielnego Zastępu. Na całe dla niej szczęście w obecnych czasach nie było aż tak dużo Aniołów pamiętających o jej przeszłych, dawnych dokonaniach - nie kryje się ze swoim imieniem i tym, kim jest, ale nowe pokolenia i ci zapominalscy, lub martwi, patrzą na jej srebrno-złoty artefakt i marszczą tylko noc w zastanowieniu nad tym, jakąż to rolę kiedyś, kiedyś pełniła - z czego część tych, co ją kojarzyła sądziła nawet, że skoro odbębniła swój wyrok i ma dalej zapieczętowane moce, to może tam sobie jako Anioł Zastępu działać. Trzeba jednak przyznać, że swoją wiedzę i informacje posiada, a także chętnie dzieli się nimi z tymi, którzy zechcą posłuchać - i tyle.

No cóż, w erze sprzed Kataklizmu po ziemi chodziło wielu specjalistów bilardowych - samozwańczych i tych wyszkolonych, profesjonalnych - lecz w aktualnych czasach rzadko tak naprawdę da się natknąć na kogoś obdarzonego tak dobrymi umiejętnościami w tej pozornie prostej, przeznaczonej do relaksu grze. Teraz, jeśli spojrzeć na to z szerszej perspektywy, zdolności wykorzystywane przy tej rozrywce pochodzą najczęściej z innych, tych brutalniejszych i niebezpieczniejszych dziedzin oraz źródeł. Kaijin, toteż, ciekawa była tego, czy Luna zaprawiła się w bilardzie tutaj w barze, grając w niego non-stop i co chwilę kogoś ogrywając, czy też może talent ten wykiełkował i rozrósł się przy użyciu innego, bardziej krwawego nawozu. Zaśmiała się lekko i dźwięcznie w odpowiedzi na słowa Pani Android, w dalszym ciągu stojąc w tej swojej wyluzowanej, niewykazującej nawet namiastki stresu czy chęci do przemocy postawie.
- Proponuję zmienić miejsce, więc. Niedaleko stąd jest opuszczona stacja benzynowa, powinnyśmy mieć tam trochę spokoju na stoczenie drobnego sparingu - powiedziała, nie mając najmniejszego zamiaru nagle, bez ostrzeżenia nacierać na niedawną bilardową rywalkę czy narażać zgromadzonych tutaj, niewinnych gapiów na niebezpieczeństwo. Kłóciło się to z jej charakterem, przekonaniami oraz moralnymi zasadami - mowa tutaj o tym drugim, potencjalnym skrzywdzeniu przebywających tu dla rozluźnienia ludzi, nie zaś o ofensywie bez uprzedzenia. Czasami dla wygranej trzeba sięgać po przeróżne, niehonorowe sztuczki i stosować niegodziwe, zmylające oponentów pułapki - jest to przekonanie, za które Kai nie raz i nie dwa została już potępiona oraz zbesztana, choć w teraźniejszych czasach zdarzało się to zdecydowanie rzadziej ze względu na postępującą ewolucję ich rasy i zachodzące w nich zmiany.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.07.17 16:04  •  Bar - Page 41 Empty Re: Bar
Nie musiała długo czekać na to, aby Luna skinęła głową i skierowała się szybkim, pewnym krokiem w kierunku wyjścia, a później ku wspomnianej przez Kai stacji benzynowej. Sama bezskrzydła Anielica pokręciła głową z delikatnym uśmiechem, po czym podążyła za nią z nadzieją, iż pojedynek ten będzie wartościowy oraz chociaż odrobinę pasjonujący - a patrząc na ich niedawną rozgrywkę w bilarda, to szanse na to, że potyczka będzie ciekawa i interesująca były doprawdy wysokie i obiecujące. Wyszła z podstarzałego, acz wypełnionego przeróżnej maści gośćmi - którzy niezbyt byli zadowoleni z utraconej atrakcji w postaci dwóch kobiet rywalizujących przy stole bilardowym, lecz ona nie zwróciła najmniejszej uwagi na ich pogwizdywanie i mamrotanie - budynku bez oglądania się za siebie, w następnych minutach znikając za pobliskim rogiem niezbyt ładnie prezentującej się ulicy.

z.t. Kaijin & Luna
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.07.17 12:29  •  Bar - Page 41 Empty Re: Bar
W rzeczywistości nie łudził się, że zdobycie książki, która zaprzątała mu głowę przez ostatnie miesiące, będzie łatwe. W innym przypadku nie musiałby wcale polegać na osobie trzeciej, ale tak się złożyło, że mimo oficjalnego bezrobocia często wkraczał do strefy „niedostępnego”, a czasami łapało go po prostu rozleniwienie, więc skoro dysponował pewną sumą pieniędzy czy innymi dobrami, dlaczego się kimś nie wysłużyć? Pożądany przedmiot chował w sobie wielką wartość, przynajmniej dla samego Carla.
Dzień na Desperacji powoli dobiegał końca, a słońce majaczyło na horyzoncie, ogrzewając ostatnimi promieniami połacie ziemi. Wiatr uciekł po innych stronach świata i tylko napór powietrza poruszał płaszczem mężczyzny, który pewnym krokiem zbliżał się do jednej z nielicznych atrakcji poza murami M-3. Trudno zaprzeczyć, że brakowało mu luksusu panującego w pozornej utopii, zwłaszcza że nie tak dawno temu funkcjonował tam jako przeciętny mieszkaniec. Teraz zaś przyszło mu chwytać się nawet najbardziej czerstwego chleba i podziurawionego materaca. Może odrobinę przesadzam, Carl wszakże potrafił się nieźle ustawić, jeśli chciał, i właśnie z tego powodu mógł sobie pozwolić na pewne układy z innymi.
Co tu taka grobowa atmosfera? – Rzucił na wstępie, przekraczając wejście do baru. Omiótł spojrzeniem niemal puste wnętrze, gdzie jedyną bardziej żywą osobą był barman pucujący od niechcenia naczynia za ladą.
Okularnik zbliżył się do niego i zajął miejsce na krześle, zaś na pytające spojrzenie pracownika pomachał przecząco dłonią. Dziś nie ciągnęło go do alkoholu, chciał tylko dostać w ręce swój mały prezent. Było to pierwsze zlecenie, którego się podjął wraz z Fury, więc nie miał pewności co do efektów, jakie otrzyma, żywił niemniej nadzieję, że wszystko poszło bez większych problemów. Ubezpieczenia nie zapewniał.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.07.17 20:00  •  Bar - Page 41 Empty Re: Bar
Ostatnimi czasy Fury nie narzekała na brak zadań. W ciągu kilku miesięcy imała się niemal wszystkiego, co miało jakikolwiek związek z jej desperackim zawodem, więc kiedy Carl się z nią skontaktował przyjęła zlecenie bez marudzenia. Nawet jeśli fucha wiązała się z pewnym ryzykiem. Wszystko po to, by mieć zajęty umysł i ręce. Samotność miała swoje plusy, ale ostatecznie stawała się dlań coraz bardziej uciążliwa, a mając do wyboru pracoholizm albo mordobicie, wybrała pierwszą opcję.
Kiedy w końcu dotarła do baru, wydała z siebie ciche westchnienie i zerknęła tęsknie w kierunku znikającego za horyzontem słońca. Wieczór zbliżał się nieubłaganie, a Shay nie chciała, by ktokolwiek widział jej oczy po zmierzchu. W większości przypadków starała się zachować swoją prawdziwą tożsamość w tajemnicy. Dlatego też poprawiła maskę, obróciła się na pięcie i wmaszerowała do lokalu, zaciskając dłoń na ramiączku plecaka, przerzuconego niedbale przez ramię.
Przystanęła na progu i rozejrzała się w poszukiwaniu znajomej postaci. Przymrużyła lekko ślepia i odgarnęła z twarzy nieznośne kosmyki włosów, które wymknęły się z upięcia, a kiedy wreszcie zlokalizowała Carla, przysiadła się do niego bez zbędnych ceregieli. Nie zostało jej zbyt wiele czasu, dlatego zamierzała przejść od razu do rzeczy.
- Masz szczęście - mruknęła, wciągając swój bagaż na kolana. Rozpięła materiał i wyciągnęła ze środka pakunek, po czym ostrożnie wyłożyła go na blat. Książka została owinięta w skrawek jakiegoś w miarę czystego materiału. - To był dobry dzień - dodała i uniosła kącik ust w nieznacznym uśmiechu, czego nie mógł dostrzec.
Przesunęła zawiniątko po blacie w kierunku Magnussona i pokręciła przecząco głową na pytanie barmana. To nie był czas na zapijanie smutków. Nie po to tutaj przyszła.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.07.17 21:00  •  Bar - Page 41 Empty Re: Bar
W trakcie oczekiwania na przybycie drugiej osoby, oparł wygodnie stopę na kolanie i oddał się kontemplacji wnętrza baru. Było to chyba jedno z najlepiej utrzymywanych miejsc na Desperacji, a i tak w porównaniu do lokali w M-3 wypadało blado. Właściwie nie było co zestawiać ze sobą dwa tak skrajnie różne miejsca. Może to z dziwnej tęsknoty do poprzedniego życia? Carl próbował znaleźć wspólny mianownik i chociaż w małej cząstce przytrzymać przy sobie wspomnienie tamtego okresu. To niestety zakrawało niemożliwe. Desperacja i utopia – kontrast słyszalny nawet w samych określeniach.
Skrzypnięcie starych drzwi zwróciło jego uwagę, dlatego przeniósł wzrok ze schodzącej ze ściany tapety i przeniósł go przelotnie w stronę wejścia do baru. Widok najemnika sprawił, że na ustach Szweda mimowolnie zagrał nieznaczny uśmiech.
Wstaję prawą nogą i kolekcjonuję czterolistne koniczyny. Poczułbym się oszukany, gdyby mi nie sprzyjało. – Stwierdził luźno, a w żółtych ślepiach zagrało coś na wzór pobłażliwości.
Obserwował z uwagą, jak kobieta sięga swojej torby, a później odkłada na blat owiniętą książkę. Od razu wyciągnął po nią dłonie i ostrożnie odwinął szmatkę, by móc rzucić okiem na wnętrze przedmiotu. Z przesadną niemal czułością przekartkował kilka stron, a gdy był pewien, że to to, czego szukał, rysy jego twarzy złagodniały w usatysfakcjonowaniu.
Dobra robota. – Pochwalił, zawijając książkę z powrotem i chowając ją do własnej torby skrytej pod płaszczem. – Były jakieś komplikacje? – Zainteresował się, wyciągając małą, ale pełną sakiewkę monet. Dokładnie tyle, ile był jej winny za zlecenie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.07.17 21:32  •  Bar - Page 41 Empty Re: Bar
Ona sama już dawno przestała porównywać jałowe tereny Desperacji do luksusów, jakie oferowało Miasto. Pamiętała jak to było budzić się co dzień w czystej pościeli, ale - o dziwo - nie tęskniła już za tym tak bardzo, jak kiedyś. Co więcej, to właśnie tutaj czuła się chyba bezpieczniejsza. Wzdrygała się na samą myśl, że miałaby na zawsze wrócić do tej utopijnej bańki, która zamiast wolności oferowała co najwyżej pętlę na szyję, zaciskającą się z dnia na dzień coraz mocniej. Życie na odrzuconych terenach było trudne, ale pozwoliło jej poznać samą siebie; nauczyło ją jak przetrwać. Tutaj każdy dzień oznaczał nowe wyzwanie i był o wiele bardziej satysfakcjonujący w przypadku wygranej.
- W takim razie twoje rozczarowanie będzie tym bardziej bolesne, kiedy w końcu wyczerpiesz swój limit - odparła i na moment wzniosła oczy ku sufitowi w dość teatralnym geście. Nie to, żeby mu tego życzyła. Po prostu pamiętała jeszcze doskonale smak swojej pierwszej porażki i wiedziała, że niezwykle łatwo o zwykłe potknięcie. Niemniej jednak, to już nie była jej sprawa.
Kątem oka obserwowała jak Carl przygląda się upragnionemu przedmiotowi, a jego twarz przybiera o wiele przychylniejszy wyraz. Najwyraźniej nie do końca pokładał wiarę w jej umiejętnościach... I słusznie. Tutaj powinien polegać wyłącznie na sobie. Mimo wszystko Fury odczuła pewnego rodzaju zadowolenie, kiedy okazało się, że znalazła to, co powinna.
- To Desperacja... - urwała i obróciła się przez ramię, by omieść lokal uważnym spojrzeniem. - Tutaj należy się martwić dopiero wtedy, gdy coś idzie zbyt gładko - zauważyła spokojnie, uważając to za rzecz najbardziej oczywistą. Mówiła w końcu z własnego, wieloletniego doświadczenia.
Jej uwagę skupił dopiero brzęk monet w sakiewce. Shay w ułamku sekundy znów siedziała zwrócona przodem do swojego rozmówcy. Mimowolnie przekrzywiła głowę i podchwyciła spojrzenie Carla, niedbałym ruchem dłoni wskazując mu, by odłożył zapłatę na blat. Interes interesem, ale nie zamierzała tracić czujności.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.07.17 10:33  •  Bar - Page 41 Empty Re: Bar
Carl miał mieszane uczucia co do M-3. Z jednej strony je kochał, a z drugiej życzył jak najgorzej. Właściwie marzył o tym, by pewnego dnia obserwować przedstawienie burzenia wysokich murów, niszczenie pozornie idealnej wizji żyjących w bańce mieszkańców. A przede wszystkim chciał utrzeć nosa władzy, winą której musiał porzucić poprzednie życie bez jakiegokolwiek wsparcia. Jak na wymordowanego był dosyć młody, nigdy nie przypuszczał, że przyjdzie mu się zmierzyć z mutacją, a później z warunkami panującymi na Desperacji. Pierwszy rok zadecydował o dalszej egzystencji, gdyby wówczas nie podołał, z całą pewnością wąchałby teraz kwiatki od spodu. A jednak ludźmi kierowała wewnętrzna wola życia.
Skąd w Tobie tyle pesymizmu? – Zmarszczył brwi, choć na twarzy zagrał delikatny uśmieszek. Zdawał sobie sprawę, że to realizm. – Czasami szczęście można kupić, a ja przymierzam się do pakietu nielimitowanego. – Zażartował lekko, opierając jeden łokieć o ladę dla wygody, równocześnie będąc bardziej zwróconym w stronę rozmówczyni.
Znalezienie łupu, który obecnie bezpiecznie spoczywał pod jego płaszczem, należało głównie do zajęcia czasochłonnego, a jak zostało wcześniej wspomniane, Carl nie dysponował sporą ilością wolnego czasu. Gdyby Fury się nie udało, byłby to dla niego znak, że osobiście musiałby poświęcić jeszcze więcej energii w powodzenie misji.  
To życie. – Sprostował. – „Po grubych dniach muszą nastać cienkie”… „Po deszczu zawsze wychodzi słońce”… iii tak dalej. – Machnął nonszalancko ręką. – Na dobrą sprawę tutaj również można by przełożyć to limitowane szczęście. Ale jeśli coś poszłoby nie tak w murach… – odsłonił nieznacznie zęby w szerszym uśmiechu – sądzę, że ratowanie swojego tyłka byłoby znacznie trudniejsze, niż tutaj.
Bez zbędnego ociągania czy śmieszków (czasami lubił drażnić pracowników z pomocą ich zapłaty) położył sakiewkę na środku blatu, zaraz cofając rękę.
Możesz mi się jeszcze w przyszłości przydać. Jaki kontakt do Ciebie jest najlepszy?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Bar - Page 41 Empty Re: Bar
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 40 z 52 Previous  1 ... 21 ... 39, 40, 41 ... 46 ... 52  Next

 
Nie możesz odpowiadać w tematach