Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Archiwum misji


Strona 3 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next

Go down


  Chyży tradycyjnie nie otrzymał żadnej odpowiedzi. Gospodarz nadal był głuchy na jego prośby, wołania, ale ewidentnie musiał znajdować się w pobliżu, a przynajmniej takie rozwiązanie wydawało się najbardziej rozsądne z możliwych, jeśli faktycznie sprawował kontrolę nad umysłem najemnika.
  — Nicca... dlaczego mówisz tak, jakby mnie to nie było? — Chłopiec zbliżył się do niego na dość bliską odległość. Nawet wyciągnął ku niemu dłoń, ale nie uchwycił go za materiał ubrania, mimo że od takowego dzieliły go zaledwie milimetry. Po prostu stał tak, wpatrując się tropicielowi prosto w oczy – z bijącym od spojrzenia bólem.
  Chyży mógł dojść do jednego wniosku - Nicolas cierpiał,  po chwili również zadrżał, gdy katana rozminęła się z jego ciałem o kilka centymetrów, chociaż niewiele brakowało, a zostałby nią ugodzony. Na jego twarzy ukazała się oznaka strachu.
  — Nie dość, że rzucasz słowa na wiatr, to jeszcze chcesz mnie zabić. Czym cię zawiniłem? — wyszeptał drżącym głosikiem, wycofując się kilka kroków w tył, zaś w jego oczach pojawiły się łzy. Jedna z nich spłynęła po policzku, rozmazując po skórze krew. Zaufanie, które pokładał w O’ Reillym zaczęło tracić datę ważności. Chłopiec ledwo trzymał się na nogach, chociaż ciężko było zrzucać ten stan rzeczy na sączącą się z jego klatki piersiowej krew. Podłoże jego stanu było zupełnie inne. Czuł się zdardzony i oszukany.


Termin: 07.12
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

..........Mimo wszystko tropiciel czuł się stosunkowo nieswojo w tej sytuacji. Był stu procentowo przekonany, że to wszystko jest grą, jednak jego oczy wychwytywały porażające podobieństwo między tym tworem, a Nicolasem, przez co ciężko było mu zachować obiektywizm. Nie zauważył nawet, że jego oddech w wyniku stresu stał się nieco płytszy, dotychczasowy dolegliwości zniknęły na rzecz nieprzyjemnego uczucia w klatce piersiowej.
Ciebie tutaj nie ma, Nicolas — mruknął nerwowo, przenosząc ciężar jednej nogi na drugą i łypiąc z nieufnością na postać starego, prawie że "przybranego" brata.
Skrzywił się, widząc, jak żywo reaguje postać. Nie podobało mu się, że krwawił... równie dobrze mógł być to ten cholerny anioł z nadanym wyglądem rudzielca, który nawet nie był świadomy tego, co się dzieje.
Nie mogę cię zabić, Nico — wargi wygięły mu się w ponurym uśmiechu, gdy wypowiadał te słowa. — Wiesz, że nikt nie może cię już skrzywdzić, prawda?
Czuł, że pożałuje tego ruchu, ale schował katanę i wyciągnął rękę w stronę chłopca.
Zerknę na twoją ranę, niezdaro. — Wyglądało na to, że całkowicie zmienił swoje podejście, ale miał ku temu powód. — Ostatnio jestem nerwowy.
Jeśli faktycznie to wciąż był ten krwawiący skrzydlaty, musiał go opatrzyć. Z drugiej strony, w dalszym ciągu był spięty, bo w każdej chwili wszystko mogło się posypać.
Przegryzł dolną wargę, aż do krwi. Musiał się kontrolować. Niemniej tego typu potyczki rozstrajały go, n i e n a w i d z i ł, gdy ktoś bawił się z nim w taki sposób.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down


  Nicolas zrobił jeszcze kilka kroków w tył, zerkając to na twarz najemnika, to na trzymaną w jego dłoni kataną.  
  — Dlaczego mówisz takie rzeczy, Nica? Przecież tutaj jestem i z tobą rozmawiam.
  Upierał się przy swoimi, bo przecież doskonale wiedział kim jest. Był młodszym bratem Shannona, więc dlaczego O’ Reilly traktował go  jakby był kimś zupełnie obcym?
  Kiedy z gardła mężczyzny wydobyły się kolejne słowa, pociągnął nosem, ale nie mógł przestać płakać. Bał się go, a jednocześnie miał przeczucie, że mu nic nie zrobi. Łzy nie przestały płynąć nawet po tym, jak Nicca schował wreszcie broń.
  — Naprawdę mogę ci zaufać?
  Podszedł do niego, ale jego krok był chwiejny, niepewny, drżał na całym ciele. Lękał się, że mężczyzna znów chwyci za kataną i tym razem naprawdę wyrządzi mu krzywdę.
  — Wiesz, Nicca, że niektórzy ludzie wracają do życia nawet, jeśli ich serce przestanie bić, prawda? —  Na ustach chłopca pojawił się słaby, nieśmiały uśmiech. Drobna rączka zacisnęła się na większej odpowiedniczce tropiciela.
  Ciało Nicolasa nadal wydzielało ciepło.

Termin: 09.12
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

..........Zgrzytnął zębami, czując, jak świerzbi go jedna ręka. Miał ochotę, irracjonalnie silną, by za pomocą katany ściąć łeb temu fantomowi i zakończyć zabawę, ale z drugiej strony cały czas coś w środku szarpało. Co, jeśli Nicolas jest projekcją stworzoną na tym cholernym Skrzydlatym? Pozbawienie głowy anioła, którego miał bezpiecznie doprowadzić z powrotem do Edenu, raczej nie było najlepszym sposobem na zakończenie zlecenia.
Z drugiej strony, co, jeśli teraz tak naprawdę klęczy i to wszystko dzieje się w jego głowie? DGM tak bardzo.
Miał jednak wrażenia, że w takim momencie Pożogar już by go pogryzł, a to raczej powinien poczuć, ale cholera wie. Ehh, tropiciel niekoniecznie nadawał się na takie rozmyślania. Powinien spróbować ugryźć to w jakiś trzeci sposób, dlatego zignorował część wypowiedzi projekcji Nicolasa.
Niektórzy, Nico. A ty nie jesteś jedną z takich osób — westchnął cicho, wypowiadając te słowa i ponownie skrzywił się delikatnie. — Gdzie jesteśmy? Jaki mamy rok?
Musiał teraz poznać odpowiedź. Miał wrażenie, że pomoże mu zdecydować, co robić dalej. Jego niebieskie oczy pozostawały chłodne, jednak nie wyglądał, jakby zamierzał go skrzywdzić, chociaż ręka wydawała się mu zbyt mała.
Nicolas zmarł mając jakieś szesnaście lat, ewentualnie plus/minus kilka miesięcy.
Jak wyglądał anioł, gdy wchodził do pomieszczenia. Był drobny? Nie był?
Ponownie zaświerzbiła go ręka.
Co chcesz wiedzieć? Co chcesz zobaczyć? — rzucił w przestrzeń, chociaż wątpił, by gospodarz tego teatru mu odpowiedział.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down


  Nicolas wbił zdumione spojrzenie w tropiciela, zaciskając mocniej palce na jego dłoni. Był zdenerwowany. Nie mógł zrozumieć, dlaczego Nicca nie mógł przyjąć do świadomości faktu, że żył.
  — Myślisz się. Jestem jedną z takich osób. Spójrz, Nicca. — Na ustach chłopca pojawił się uśmiech, który tym razem objął załzawione oczy, po czym zademonstrował mu swoje nowe życie w postaci anielskich skrzydeł, który wyrosły mu na wysokości ludzkich łopatek. W prawie sztuce wyraźnie brakowało większości piór. — Widzisz. Wróciłem - tak jak ty i braciszek, choć minęło szmat czasu od naszego ostatniego spotkania, ale to nie ma żadnego znaczenia — zapewnił go. — Poza tym mamy 3006 rok. I nie wiem, gdzie jesteśmy. Gdy ostatnio byłem przytomny, opuszczałem Eden. A ty - Nicca - przyszedłeś mnie odnaleźć, prawda?
  Spojrzał mu prosto w oczy, by wyczytać z nich odpowiedź. Był niemal pewny, że jego opiekunka zmartwiała się na śmierć z powodu jego nieobecności i zleciła Chyżemu zadanie, by go odnalazł.
  Tropiciel nie pozyskał odpowiedzi na swoje pytania, a przynajmniej nie w formie ustnej. Otóż ponownie poczuł woń kwiatu, ale różnił się do wcześniejszej. Była łagodniejsza, działa uspokajającego na jego skołatane nerwy...

>> Nieznany tropicielowi zapach sprawia, że mężczyzna stopniowo odzyskuje emocjonalną równowagę, w konsekwencji czego zmniejsza się waga jego zmartwień.

termin: 11.12.
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

........Napiął się, irracjonalność tej sytuacji go drażniła.
Opatrywać, czy ściąć łeb, opatrywać, czy ściąć łeb. Ręka go świerzbiła. Jego umysł całkowicie wykluczył, że Nicolas mógł być prawdziwy. Wyparł to, jednak słowa rudzielca i tak sprawiały mu pewien dyskomfort.
Zrobiło mu się niedobrze.
Zastanawiam się... — mruknął, mrużąc nieco ślepia, praktycznie całkowicie ignorując wypowiedź Skrzydlatego. — Czy ktoś tutaj również jest aniołem albo posiada jakiś niemiły artefakt. Jednak nic nie trwa wiecznie.
Zapach sprawił, że zadrgały mu nozdrza. Uspokoił się na chwilę, zniknęło niemiłe uczucie budujące się w żołądku, a oczy skupiły na twarzy nieznajomego.
To wybitnie słabe zagranie — westchnął ciężko, mówiąc to niemalże z niesmakiem.  — Nie należę do kategorii najbystrzejszych na tej ziemi, czy też do najbardziej stabilnych, ale żeby zagrać na mojej psychice trzeba być nieco lepiej przygotowanym. Mój pies zamilkł, anielica nagle zatrzymała się w czasie, a prawie trup wstaje i normalnie ze mną rozmawia, podając się za zmarłego prawie tysiąc lat temu rudego dzieciaka.
Tropiciel uśmiechnął się paskudnie.
Pomijając okoliczności, to raczej nie wydaje mi się, że przedstawiony opis zaginionego anioła przypominał mi Nicolasa, raczej bym to zauważył. Po drugie, cholernie długa ta reinkarnacja była, po trzecie... aaah, braterskie duo już byłoby razem— mówił to niemalże od niechcenia, dłoń uniosła się, by dotknąć policzka Nico. — Po czwarte... ktoś tu chyba źle kombinuje. Minęło prawie tysiąc lat. Niezależnie od relacji między mną i Shannonem, to pewne rzeczy już były i minęły. I nie wrócą. Nie jestem nim, by poddawać się koszmarom. Ja im ucinam łby. Wybacz, dzieciaku. Twój czas już minął. Ta gra dobiega końca.
Czy żeby wymusić reakcję będzie musiał nacisnąć dalej? W końcu cierpliwość przeciwnika musi się skończyć.
Jego już była na wyczerpaniu. Nocne mary będzie miał wbrew swoim słowom teraz zagwarantowane, chociaż... pewne rzeczy faktycznie nauczył się znosić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down


  Wargi dzieciaka wykrzywiły się w delikatnym uśmiechu, w którym tlił się zalążek arogancji. Niezidentyfikowany zapach znów przerodził się w smród rozkładu, krwi, śmierci... Napięcie powróciło wraz z nimi.
  — Znajdź mnie, jeśli potrafisz. Skróć mnie o głowę, jeśli zdołasz. Wtedy twój nocy koszmar się skończy — wyrzekł te słowa, jednakże barwa jego głosu była nieco odmienna od tej, którą posłużył się przed paroma chwilami - na próżno doszukiwać się w niej rozpaczy, współczucia czy chociażby bólu. Tętniło w nim znudzenie, pewna rezygnacja, a może nawet coś na wzór obojętności splecionej z przebiegłością.
  W każdym razie zanim tropiciel podjął się rozwiązania swojego dylematu, ciężar ciała Nicolasa zelżał, a jego postać... rozpłynęła się w powietrzu. Do uszu Chyżego kolejno napływały dawne dźwięki. W pierwszej kolejności usłyszał szczęk Pożogara. Nadal znajdował się tuż przy nim, tuż przy jego nodze, niemal opierał lewy bok o prawą kostką, zębami kąsając nogawkę jego spodni. W drugiej kolejności dziewczęcy płaszcz przeobraził się w krzyk, który przeciął powietrze. Mała ręka zacisnęła się na krwawiącej ranie na piersi anioła, lecz takowa ani nie wznosiła się, ani nie upadła. Zamarła bez ruchu, zwiastując śmierć.
  Zapłakane oczy w kolorze brązu uchwyciły kontakt wzrokowy z błękitem.
   — Co jest z tobą nie tak? Zamiast się ruszyć, stałeś tam jak słup soli! — krzyknęła oskarżycielsko, najprawdopodobniej w myślach obarczając Chyżego za śmierć anioła, który skonał na jej dłoniach, mimo jej desperackich prób przywrócenia go do życia. Przejechała delikatnie dłonią po powiekach, by domknąć na wpół zamknięte oczy. I wtedy najprawdopodobniej mężczyzna dojrzał, że wargi denata ułożyły się w tym samym uśmiechu, który widniały na ustach substytutu Nicolasa.
   Znajdź mnie, jeśli potrafisz. Skróć mnie o głowę, jeśli zdołasz. – echo obcych słów niosło się po jego głowie.

termin: 13.12.
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

..........Z zaciśniętych warg mężczyzny wydobył się zduszony warkot.
Nieznajomy gospodarz domostwa chciał gry? Proszę bardzo. Zafunduje mu takie wrażenia, że zapamięta go do końca swojego życia. A koniec ten nadejdzie znacznie szybciej, niż się ten nadęty gbur spodziewa.
Aż tak bardzo jesteś znudzony, że aż musisz grać w takie gierki? Nikt cię nie odwiedza? Dziewczyna cię rzuciła? W sumie jej się nie dziwię, zdecydowanie masz fatalny gust odnośnie aranżacji wnętrz — wymamrotał cicho. — Rozumiem, że bawimy się bez żadnych zasad, czyż nie?
Skrzywił się, posyłając rozdrażnione spojrzenie w stronę dziewczyny, odczuwając coraz większą irytację. Był dobry w niszczeniu i rozwalaniu, naprawa i bawienie się w zbawcę zdecydowanie nie było dla niego.
Uklęknął obok ciała, chcąc zobaczyć, z czym w ogóle ma do czynienia. I jak to coś pachnie.
Nie panikuj — rzucił, chociaż fakt, łatwo było mu mówić. — Co tu się stało?
Przywołał do siebie Pożogara.
Czas rozpocząć tropienie, czyli to, co tygryski lubią najbardziej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down


  Nawet nie wiedziała, kiedy po policzkach przestały płynąć jej łzy. Po prostu nie miała wystarczająco dużo czasu na opłakiwanie zmarłego, bo otóż mężczyzna najwyraźniej wreszcie postanowił wykrzesać zainteresowanie zaistniałą sytuacją. Odsunęła się do niego gwałtownie, jakby w obawie, że może zarazić się bijącym od niego brakiem empatii.
  — Przede wszystkim się do mnie nie zbliżaj, do cholery! — warknęła, podejmując się szybkiej ucieczki na klęczkach pod samą ścianę. Niby poczuła przeszywający ból w prawym kolanie (zapewne na skutek tej gwałtowności zdarła sobie naskórek), ale miała na głowie poważniejsze zmartwienia. Jednym z nich było ścięgno w lewej nodze, której najbardziej ucierpiało w starciu z gospodarzem tego domostwa, a o jego uszkodzeniu świadczyła ciągnąca się po podłodze strużka krwi. Niemniej jej wzrok w dalszym ciągu był wbity w typa spod ciemnej gwiazdy – problemie nr. 2, o wiele gorszego kalibru. — Źle ci z oczu patrzy — oświadczyła po chwili. — I sam mi powiedz, co się stało! Pewnie pracujesz z tą wiedźmą! — rzuciła oskarżycielsko. — I co, fetyszysto? Widok nieżyjącego anioła sprawił ci radość?!
   Podczas trwanie tej sceny, Pożogar skupił się na wykonaniu polecenia swojego właściciela. Jego czuły węch natychmiast przywiódł go do dwóch siedzących na krzesłach postaci. Cofnął się instynktownie, czując zbyt intensywnie zapach rozkładających się zwłok i zaszczekał, by powiadomić o swoim znalezisku Chyżego.

termin: 15.12.
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

.........Zamrugał, wpatrując się w dziewczynę jak w wariatkę.
No dobra, może był odrobinę zbyt bezpośredni. Tak troszeczkę. No nie jego wina, że mu jakiś typ mieszał we łbie, nieprawdaż?
Początkowo miał coś odwarknąć niezbyt przyjemnie, irytacja dalej kłębiła mu się w żołądku, ale w końcu ugryzł się w język. Jeszcze się nieznajoma rozwrzeszczy i do wszystkich problemów dojdzie mu migrena, a na to nie miał najmniejszej ochoty.
Trupy jak już to zjadam, nie uprawiam z nimi seksu. Nie używaj słów, których znaczenia nie znasz. — odparł niemalże machinalnie. — Poza tym... jaka wiedźma?
Był święcie przekonany, że głos był męski, ale z drugiej strony, może po prostu nie zwrócił na to dostatecznie dużej uwagi. Rozszerzył nozdrza, jednak zapach rozkładu utrudniał mu zorientowanie się w sytuacji, niemniej niebieskie oko wypatrzyło krew, której ślady ciągnęły się za dziewczyną.
No już, już, księżniczko, uspokój się. Trochę źle zaczęliśmy —mruknął, postanawiając to wszystko ugryźć z nieco innej strony. — Jestem Hayate, głównie zajmuję się tropieniem. Szukałem pewnego skrzydlatego, by odtransportować go z powrotem do Edenu i przypadkiem napatoczyłem się na ten dom i zostałem mile powitany przez cholernego gospodarza, który ewidentnie próbuje mnie wkurwić różnymi gierkami. Dorwę go, zeżrę, pomyślę, co dalej. Ewentualnie najpierw wypytam, potem pożrę, ale to zależy od tego, jaki będę miał kaprys. A jak tam u ciebie?
To chyba dalej nie był zbyt dobry pomysł na rozpoczynanie rozmowy, ale ponownie zrobiło mu się niedobrze, przez co musiał przegryźć wargi. Musiał uspokoić swój rozstrojony charakter. Potem żołądek.
Najpierw jednak oderwał wzrok od kobiety, a spojrzał się na Pożogara. Ruszył w jego stronę, cichą komendą przywołując go do nogi.
Niezła kolekcja trupów. Czyżby współczesna wersja Baby Jagi, tyle że bez słodyczy? — Przyjrzał się uważnie martwym, próbując dostrzec, co ich zabiło. — Zakład, że któryś się uśmiechnie, Pożogar?
Kundel warknął cicho, łypiąc ślepymi oczami na właściciela spode łba. Najwyraźniej jemu nie było aż tak wesoło.[/color]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down


  — Dobrze się składa, bydlaku. Jedzenie masz tutaj pod dostatkiem. Chociażby tych dwóch siedzących w kącie pomieszczenia dżentelmenów, którym jest raczej obojętne gdzie skończą — warknęła nieco oburzona jego deklaracją. Sama nigdy nie tknęłaby padliny, ale podobno o gustach się  nie dyskutuje, a z nim z pewnością nie miała zamiaru polemizować. W swojej karierze Desperatki miał do czynienia z typami jego pokroju i nauczyła się, że z nimi się nie zadzierało. Najchętniej uciekłaby stąd, gdzie pieprz rośnie, byle dalej od niego, ale jak to uczynić, skoro nawet nie wiedziała, gdzie znajduje się wyjście z tej durnej piwnicy?
  Spojrzała na mężczyznę niepewnie, gdy trochę zszedł z tonu, chociaż domyślała się, że to tylko gra, która miała mu zapewnić przetrwania. Przecież sama często ją stosowała, by zagwarantować sobie dokładnie to samo, ale nie miała wyjścia. Musiała z nim pogadać. Najwyżej zacznie wrzeszczeć, chociaż wiedziała, że to na nic się nie zda. Szansa, że ktoś ją usłyszy był marne, a właścicielka domostwa raczej nie pofatyguje się, by ją ratować, po tym jak poderżnęła jej ścięgno.
 — To ten skrzydlaty którego szukałeś? — zapytała, zerkając to na Hayate, to leżące między nimi zwłoki anioła. — Cholera jasna. — Zacisnęła zęby na dolnej wardze, ale czując pod językiem krew, przestała. Zastanawiała się,  czy powiedzieć mu prawdę, czy tylko pół prawdy, gdyż obawiała się jak mężczyzna może zareagować na właściwą wersję wydarzeń, jeśli ją usłyszy. Wyglądał na niestabilnego emocjonalnego, poza tym nie ufała mu, chociaż po ostatnich wydarzeniach to żadna nowość. Nie była skłonna obdarzyć nikomu kredytem zaufania. Westchnęła ciężko. — Bo wiesz, tak po prawdzie to ja go tutaj przyprowadziłam. Jestem chora, a ta wiedźma w zamian za drobną przysługę obiecała, że mnie uleczy. Zaufałam jej, bo... — uciekła spojrzeniem w bok —  ... bo znam ją szmat czasu i zawsze wywiązywała się ze swoich zobowiązań. W zasadzie to wyciągnęła do mnie rękę, gdy miałam przechlapane i od tego czasu trochę jej pomagam, a ona mi służyły pomocą w nagłych przypadkach, ale nie sądziłam, że chce zrobić mu krzywdę. Dopiero dziś przekonałam się na własnej skórze, jaka z niej jędza.
  Miała wrażenie, że wyznanie mu tego nie było dobrym posunięciem, ale w sumie... zjeść mógł ją w każdej chwili, więc co to za różnica czy zna prawdę, czy jej nie zna? W ramach swojej obronny powinna była dorzucić: "Przysięgam, nie wiedziałam, co znaczy tatuaż na jej szyi!”? Bzdura! Dobrze wiedział, co ten oznaczał, ale czego nie robi się, by uratować własną skórę. Ona była skłonna do uczynić wiele rzeczy w tym kierunku. Podejrzewała, ze ten czarnowłosy koleżka również i właśnie w tym tkwił problem. Był od niej silniejszy, sprawniejszy, w każdej chwili mógł się jej pozbyć. Chociażby zaraz.
  — Więc jak sam widzisz – wiedźma to idealne określenia na właścicielkę tego przybytku. Jest przebiegłą żmiją. Umie mieszać ludziom w głowach, ale o tym to już chyba wiesz — dodała, patrząc jak tropiciel podchodzi do zwłok.
   Trupy nie spełniły wymagań najemnika. Ani drgnęły. Tkwiły bez ruchu, a ich data przydatności już dawno się wyczerpała. Skóra złaziła z nich płatami. Byli do niczego. Prezentowali się jak ozdoba tego miejsca, ale jeśli Chyży dobrze się przyjrzał, był w stanie zobaczyć, że jeden z nich trzyma coś w dłoni zaciśniętej w pięść.

>> Trup trzyma zdjęcie biblioteczki. Niektóre książki na fotografii są inaczej poukładane, chociaż jest ich tyle, że Chyży musi wnikliwe porównać zdjęcie z obecnym układem tomów na półkach, by na to wpaść.

termin: 17.12.
                                         
Yury
Windykator     Opętany
Yury
Windykator     Opętany
 
 
 

GODNOŚĆ :
Wcześniej Kido Arata, teraz Yury. Czasem Wujek Menel (c)Chyży.


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Off :: Archiwum misji

Strona 3 z 7 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach