Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 8 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Go down

Pisanie 09.09.19 3:30  •  Apartament Saiyuri '313' - Page 8 Empty Re: Apartament Saiyuri '313'
Wcale jej nie pocieszało że to co było jej, przepadło na dobre! To budowało pokłady frustracji a ta nie miała żadnego ujścia od dłuższego czasu. Jedyna dobra rzecz jaka ją spotkała to trafienie właśnie na tego łowcę. Jak się dowiedział że miała amnezję to nie był wściekły, mało tego, był dla niej taki dobry i cierpliwy. Skoro się znali a on nie odpychał jej wcześniej to wykalkulowała że ich relacja mogła tak wyglądać. Odepchnąłby ją przecież już za pierwszym razem gdy się w niego wtuliła. Odwzajemnianie ciepłe gesty przez Borisa nakreślały jej mniej więcej relację jaką mogli mieć, więc nie krępowało ją okazjonalne tulenie się do niego.
Dłonie zacisnęły się nieco mocniej na jego bluzie słysząc wzmiankę o randce, nic nie odpowiedziała nadal wtulając twarz w jego ubranie. "A nawet jeśli chcę... to co w tym złego.." przemknęło jej tylko przez myśl. Do alkoholu jej nie ciągnęło, nie miała z nim styczności odkąd uciekła od naukowca i nie pamiętała czy miała takie zapędy przed porwaniem czy nie.
Kolejne słowa łowcy jedynie pogorszyły jej humor, ostry ton i wypisz wymaluj obojętność w jego postawie tak nagle sprawiły że poczuła się jeszcze gorzej. Zacisnęła szczękę w frustracji, nie wiedziała co robiła teraz źle. A jego zachowanie ewidentnie sugerowało że Azarov jest jakoś bardzo niepocieszony tym jak blisko była. Już sam fakt nie nie pamiętała go i jedynie po omacku brodziła w tej znajomości próbując każdego dnia sobie cokolwiek przypomnieć. To teraz jeszcze ta oziębłość, nie rozumiała co go nagle tak zmieniło. Zamknął się kompletnie chowając dłonie do kieszeni i poleciał o krok dalej.
Puściła jego koszulę, ręce osunęły się na boki i zrobiła krok w tył spuszczając głowę w duł. - Wybacz.. że nie pamiętam jak wyglądała nasza relacja wcześniej.. wybacz że próbuję rozgryźć to jak mam cię traktować.. zwłaszcza że z jednej strony odwzajemniasz moje gesty a teraz nagle się okazuje że relacje między są kompletnie inne.. - wycedziła zimnym tonem, tak bardzo podobnym do zirytowanej Angel z wszystkimi wspomnieniami. Podniosła w końcu nieco głowę w górę wbijając nieco bardziej niż przeciętnie błyszczące oczy. Próbując z całych sił nie uronić przed nim żadnej łzy. - Może to ja mam amnezję.. ale to ty nie wiesz czego chcesz! - warknęła w końcu dając upust frustracji i gwałtownym ruchem pchnęła swoim barkiem jego z impetem zmuszając go żeby zrobił jej miejsce. Cała spięta ruszyła przed siebie do korytarza. Skoro ją wyganiał to postanowiła spełnić jego prośbę! W oczy rzuciły jej się czarne trapery zdecydowanie bliżej jej rozmiaru niż Laza. - Baw się dobrze z tym swoim wspólnikiem.. - warknęła zamykając za sobą drzwi z głośnym hukiem. Serce waliło jej tak mocno że niemal całkowicie zagłuszało myśli. "Azarov ty dupku!" syknęła w myślach idąc w stronę windy. Nie wiedziała na kogo była bardziej wściekła.. na niego czy na siebie..

                                         
Angel
Wtajemniczona
Angel
Wtajemniczona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Angel Lacour de Fanel


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.09.19 15:15  •  Apartament Saiyuri '313' - Page 8 Empty Re: Apartament Saiyuri '313'
 Nie odpowiedział na jej słowa, niemal od razu rozpoznając dawny ton i traktując to wyłącznie jako zaczepkę do dalszej kłótni. Ta była jednak ostatnim czego w aktualnej sytuacji potrzebowali, a przynajmniej tak sądził.
 Przełknął ślinę, w której znalazł się metaliczny posmak krwi, spowodowany celowym i dość mocnym ugryzieniem się w język.
Chcę cię tylko odstawić do łowców, tam gdzie jest twoje miejsce i twój dom. To jedyne czego chcę.
 Zszedł jej z drogi, nawet nie próbując jej zatrzymywać. Pchnięcie go również nie zrobiło na niego większego wrażenia, zupełnie jakby się tego spodziewał. Przynajmniej od dawnej Angel. Nie zamierzał też za nią ruszyć, gdy już zorientował się, że faktycznie ma zamiar wyjść z mieszkania. Powątpiewał w jej ewentualny powrót.
 Huknięcie drzwiami sprawiło, że pies wypełzł zza kanapy na ugiętych łapkach, sprawdzić co tu się właśnie stało. Zwrócił ciemne ślepia na łowcę.
Co masz takie skulone uszy? Nie udawaj zdziwionego, że kolejna samica ode mnie spierdoliła – warknął na kompana, który odpowiedział mu tym samym, obnażając kły w obronie – Przynajmniej w ryj nie dostałem. Chcesz pić?
 Pierwsza lepsza kuchenna szafka jaką otworzył okazała się być tą, w której Saiyuri trzymała garnki. Boris nawet się nie zawahał przy zmienianiu ich przeznaczenia i po napełnieniu jednego wodą postawił go na ziemi. Od teraz naczynie było psią miską.
 W lodówce nie znalazł żadnego alkoholu, co było dla niego rzeczą całkowicie niezrozumiałą. Przecież po to mieli lodówki, a na tych półkach znajdowały się jakieś surowe resztki, których nawet nie potrafiłby złożyć w sensowny posiłek. Nigdzie nie znalazł gotowych lazanii i wrapów. Wojskowa żyła jak jakieś zwierzę bez tak podstawowych produktów.
 Przypomniał sobie o jej telefonie, który jeszcze nie tak dawno domagał się uwagi i po odnalezieniu go odebrał wysłaną wcześniej wiadomość. Starym sposobem włączył odczytywanie głosowe. Wyglądało na to, że Saiyuri znalazła sobie jakiegoś fagasa i paziu zamierzał tu wpaść na małe co nieco. Na szczęście nie na warcie Lazarusa.
Przynieś trzy hawajskie na cienkim, dużo piwa i fajek. Zostaw pod drzwiami, jutro oddzwonię – podyktował, a telefon natychmiast przekształcił to w niezrozumiałe dla Borisa japońskie krzaczki i zlecenie pomknęło do Taiyo.
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.09.19 2:17  •  Apartament Saiyuri '313' - Page 8 Empty Re: Apartament Saiyuri '313'
Wracając do domu Taiyo nie był jeszcze pewien, czy będzie chciał odwiedzić swoją sąsiadkę. Nie był pewien, czy zastanie ją w domu, choć przez brak informacji o jej nieobecności w tej dziwnej, niezrozumiałej dla niego wiadomości Reynard uznał, że kobieta na pewno znajduje się we własnym apartamencie - inaczej napisałaby mu, by nie przychodził.
Nie mógł spodziewać się, że ciąg absurdalnych i dziwnych zdarzeń wcale nie zakończył się na nieoczekiwanym telefonie do Tamira i pozostawieniem go z kotem na rękach.
Wszystko tego dnia było jakieś takie... oniryczne, jakby tak naprawdę znajdował się wciąż w łóżku, a nie przed drzwiami oznaczonymi numerem 313 mając na rękach maleńką kicie, która po drodze zdążyła już usnąć. Wyglądała przesłodko, choć nie sposób zauważyć, że ściąganie jej z drzewa przez Lamarqua było drugim z absurdów, który go spotkał. Pierwszy to oczywiście niezapowiedziana randka z dziwną kobietą, choć warto się zastanowić czy masażysta i jego grobowy salon masażu nie powinny otrzymać pierwszeństwa.
Pech nie chciał jednak opuścić mężczyzny i teraz kilkukrotnie zapukał, nie zdając sobie sprawy, że po drugiej stronie nie zastanie Saiyuri, a znanego mu z widzenia narwanego Łowcę. Nie wiedział co łączy Lazarusa i jego drogą sąsiadkę, nie wiedział, że w ogóle się znają. Toteż będzie w niemałym szoku, gdy zobaczy kogoś zupełnie innego.
Na razie jednak żył jeszcze nieświadomy, łudzący się, że dzień już się skończył...
                                         
Taiyo
Skrzydlaty
Taiyo
Skrzydlaty
 
 
 

GODNOŚĆ :
Taiyo Reynard Lamarque


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.09.19 16:24  •  Apartament Saiyuri '313' - Page 8 Empty Re: Apartament Saiyuri '313'
 Azarow ledwo zdążył posadzić zad na kanapie, gdy rozległo się pukanie do drzwi zaburzające cały sielankowy spokój. W psa jakby wstąpił jakiś diabeł i odezwały się w nim duchy wszystkich jego usierścionych przodków, bo słysząc dobijanie się, automatycznie zawył, głosząc wszem i wobec nowinę o przybyciu jakiegoś intruza. Boris posłał mu pełne dezaprobaty spojrzenie. Skąd ten gnój wiedział co ma robić jak nigdy wcześniej nie spotkał się z drzwiami ani tym bardziej z kimś, kto do nich puka. Na Desperacji goście wchodzili z buta, najpierw w mniej lub bardziej udolnie poustawiane barykady, a później w kręgosłup ich właściciela. Na szczekanie nie było tam czasu.
 Mimo to łowca ruszył do drzwi z psem, w którym odezwał się kolejny ukryty talent i traktował każdy stawiany przez kompana krok jak nowy słupek do okrążenia w nieopisanej radości. Boris nie miał zamiaru psuć swojego planu dnia na przekomarzania się z Angel, więc chciał ją wyłącznie wpuścić do mieszkania. Zdążył się wcześniej wykąpać, przebrać i teraz jedynym co miał zamiar robić do rana było spanie przed włączonym telewizorem.
O, zmądrzałaś – rzucił po otworzeniu drzwi na powitanie do zdezorientowanego Taiyo, samemu po chwili przyjmując podobnie zmieszaną minę.
 Bubuś usilnie próbował wszelkimi sposobami wypełznąć na korytarz, szukając jakiejkolwiek szpary, w której zmieściłby się nie tylko jego łeb, ale na próżno. Drzwi zostały przytrzymane przez łowcę w takim ustawieniu, by uniemożliwić psu wyście.
Śledzisz mnie, typie? Czego tu chcesz? – spytał niesamowicie uprzejmie jak na swoje standardy.
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.09.19 16:42  •  Apartament Saiyuri '313' - Page 8 Empty Re: Apartament Saiyuri '313'
Nie do Taiya należało ocenianie kogo do swojego domu sprowadza Saiyuri. Może Reynard nie zaufałby na tyle narwanemu Łowcy, który pragnął zgarnąć dla siebie rybę na tyle duża, że nie było realnej szansy, by zjadł ją zanim ta się zepsuje, lecz może miał jakieś dobre strony? Na przykład dobrze zajmował się psami i potrafił im wgrać program szczekania na pukających. Znaczy wytresować go, by tak robił pomimo tego, że nie miał drzwi i nikogo, kto mógłby mu w tym pomóc.
Może zjadał jej hawajskie, które dostawała od wielbicieli i dzięki temu zapraszała go czasem do siebie? To jednak nie interesowało Taiya tak bardzo jak odpowiedź na pytanie gdzie Sai się podziewa. Nie chciał z nią rozmawiać o włóczędze, którego przyjęła pod swój dach, a o włóczędze, którego Tai ściągnął z drzewa i chciał, by Sai przygarnęła go pod swój dach. No tak... futerkowi mają priorytet.
Był przekonany, że słowa, które Lazarus wypowiedział wcześniej miały być skierowany do jego sąsiadki. Czy ta kobieta pokłóciła się z tym facetem i wyszła z własnego mieszkania?
Co ważniejsze Lamarque mając na uwadze swoją błędną ocenę sytuacji przyjął, że kobiety nie ma w domu - choć to akurat było prawdą. Dlatego też na kolejne pytanie Lazarusa odpowiedział w ten sposób:
- Nie śledzę Cię. Przyszedłem do Saiyuri. Mam do niej sprawę. Pewnie nie wiesz kiedy wróci... I to pewnie Ty mi odpisałeś. - Westchnął gdy w połowie zrozumiał, że ten dziwny sms mógł nie być od jego sąsiadki, lecz od mężczyzny stojącego przed nim. W tej chwili maleńka kicia leżąca na ręce Taiya przebudziła się i spojrzała maleńkimi i przeuroczymi oczkami na Lazarusa. Taiyo tylko pogłaskał ją wolną ręką za po grzbiecie.
- Jak wam poszło? Wiesz, szukanie zapasów. - W końcu znali się, każde z nich ruszyło w swoją stronę i Reynard uznał, że chce się dowiedzieć jak sobie poradziła druga grupa, ta bardziej narwana, która nie chciała szukać Latarnika i to niezależnie od sprawy małego diabełka w różowych wstążkach.
Taiyo nie sądził, że tej mogło się coś stać. Miał ją za dużą, silną dziewczynkę i był przekonany, że jeszcze chwilę temu była w domu ale musiała wyjść. Może wcale się nie pokłócili, a po prostu Lazarus namawiał ją by nie szła do swojej pracy w jakimś laboratorium SPEC tylko została razem z nim? Reynard nie doszukiwał się żadnych ukrytych, złowrogich motywów - w szczególności nie przypuszczał nawet, że Lazaru mógłby tu być bez wiedzy Saiyuri, czy co bardziej niedorzeczne - włamać się tutaj.
                                         
Taiyo
Skrzydlaty
Taiyo
Skrzydlaty
 
 
 

GODNOŚĆ :
Taiyo Reynard Lamarque


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.09.19 19:17  •  Apartament Saiyuri '313' - Page 8 Empty Re: Apartament Saiyuri '313'
 Z każdym kolejnym słowem wojskowego wszystko zaczynało nabierać sensu. Nie wyglądał w oczach Lazarusa na adoratora Saiyuri, ale kto go tam wie. Był taki grzeczny i uprzejmy, może lubił mieć bat nad głową? Natychmiast odpędził od siebie wizję, która nawiedziła jego łeb.
Pewnie to ja ci odpisałem – westchnął niepocieszony widząc, że jego żądania nie zostały spełnione i mimowolnie przenosząc spojrzenie na jego ręce, w których trzymał kociaka – A to pewnie nie jest dziwna odmiana futerkowej hawajskiej?
 Powoli chyba zaczynał się domyślać skąd u jego psa taka szczera chęć zaprzyjaźnienia się z Taiyo. Sam wlepił spojrzenie w kicię, czując jak małe kaprawe ślepka małego tygrysa bezceremonialnie wygryzają sobie miejsce w jego serduszku. Biedne reoonkopodobne stworzenie. Takie malutkie, takie zaspane i potargane, takie leżące bliziutko przepustki wojskowego, która skrywała na swoim koncie na pewno całkiem niezłe sumki pieniędzy.
Właź do środka, zaziębisz kociątko na tym korytarzu.
 Podniósł Bubusia, choć wcale nie dlatego, by pies poczuł się mniej zazdrosny, a po to, by wynieść go do łazienki i zamknąć drzwi. Aktualnie w całym mieszkaniu Saiyuri poza walającymi się wszędzie rozgryzionymi przez zwierzaka poduszkami panowała niemal desperacka temperatura, podkręcona przez Lazarusa na znalezionym w przedpokoju panelu do majstrowania klimatyzacją. Nic dziwnego, że Azarowowi wszędzie poza legowiskiem, które dostosowywał do ulubionych warunków, było zwyczajnie za zimno.
Jakoś daliśmy radę, ale mieliśmy po drodze małą strzelaninę i Karotka oberwała. Wy znaleźliście tego Latryniarza?
 Azarow wrócił na swoje miejsce na kanapie po czym ruchem głowy wskazał Taiyo miejsce na fotelu, tuż przy stoliku i rozłożonymi na nim ulotkami pobliskich knajp.
Siadaj, będziesz zamawiał mi żarcie, bo ja nie umiem... i odbierzesz jak paziu przyjdzie.
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.09.19 22:20  •  Apartament Saiyuri '313' - Page 8 Empty Re: Apartament Saiyuri '313'
- O co chodzi z tą hawajską? - Zapytał nie rozumiejąc mężczyzny. Taiyo nie myślał wyłącznie o jedzeniu i nie było to nawet na liście jego priorytetów.
Reakcja Lazarusa upewniła go jednak, że jego wizyta u Sayuri nie jest niczym niezwykłym. Nie wyglądał na zestresowanego faktem, że ktoś stoi przed mieszkaniem, w którym się znajduje, czy w jakikolwiek sposób skrępowanego tym, że to właśnie on odpowiadał z jej telefonu. To musiało być normalne.
Przez chwilę chciał protestować i nie wchodzić. W końcu mieszkał zaledwie drzwi obok i nie miał żadnego problemu w tym, żeby to właśnie tam zanieść kociaka, szczególnie, że wszystko zapowiadało, że na razie to on się będzie musiał nim zająć i to sam. Ostatecznie jednak wszedł do środka wiedziony ciekawością na temat relacji jakie łączyły Saiyuri z tym dziwakiem i tego gdzie kobieta się teraz podziewa - szczególnie tego drugiego, wszak potrzebował jej pomocy z kicią.
Spostrzegł, że w środku jest dziwnie gorąco. Zdecydowanie cieplej niż, gdy był tu ostatnio. Czy on się już na dobre rozgościł? Przecież jeszcze wczoraj go tu nie mogło być. Reynard zatrzymał się gdzieś na środku pokoju słysząc słowa, które wypowiedział Lazarus i uznał, że człowiek ten naprawdę chyba jest uzależniony od jedzenia. Nie miał zamiaru mu go zamawiać, to tak jakby był dilerem narkotyków. Postanowił jednak nie niszczyć mu marzeń i poruszyć bardziej istotne tematy. Wiedział, że nie zapomni, lecz odwlekał brutalną prawdę na później.
- Znaleźliśmy i to nie tylko jego, ale to jest historia na inny raz. Teraz ważniejsze jest żebym dowiedział się gdzie jest Saiyuri lub przynajmniej kiedy wróci. W końcu mam do niej sprawę i wolałbym się z nią skontaktować najszybciej jak to możliwe. - Tak naprawdę chodziło tylko o kicie, jednak Reynard postanowił nieco wyolbrzymić rzeczywistą skalę, żeby się czegokolwiek dowiedzieć. Wątpił, że uzyskałby odpowiedź, gdyby stwierdził, że w sumie to się nie śpieszy, przekaż Saiyuri, żeby się ze mną skonstatowała jak wróci. Miał wątpliwości nawet co do tego, czy ten dziwak przekazałby jej cokolwiek, czy też po prostu z oburzeniem stwierdził, że był tu jakiś głupek, który nie zamówił mu pizzy.
                                         
Taiyo
Skrzydlaty
Taiyo
Skrzydlaty
 
 
 

GODNOŚĆ :
Taiyo Reynard Lamarque


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.09.19 23:17  •  Apartament Saiyuri '313' - Page 8 Empty Re: Apartament Saiyuri '313'
 Kiwnął głową na znak, że całkowicie rozumie powagę sytuacji, choć w rzeczywistości mało go obchodziło po co wojskowy szuka jego pracodawczyni. Zrzucił wszystko na jakieś mundurowe sprawy albo takie, w które nie powinien się wtrącać osobiście. Nawet nie zdawał sobie sprawy z faktu, że Taiyo mieszka tuż za ścianą.
Doskonale, mi również zależy na czasie.
 Podsunął ulotki prawie na skraj stołu, jeszcze bliżej mężczyzny, jakby uznając, że może ten ich nie zauważył i dlatego po nie nie sięgnął.
Wybierz więc tą, z której dostawa będzie najszybciej. Hawajska na cienkim, koniecznie z kurczakiem, a nie z szynką. Dodatkowy ser jeżeli jest taka opcja. Trzy razy, jak pisałem w wiadomości.
 Nie zamierzał się poddawać, bo również nie zmierzał głodować skoro w lodówce były jakieś starocie pamiętające chyba czasy zamierzchłej epoki. Kanapka z serkiem pleśniowym nie wchodziła w grę, bo jeszcze tydzień temu ten ser był zwyczajnym serem żółtym. Podejrzewał też, że i sam chleb by mu zęby połamał.
 Lazarus nie miał zamiaru zabierać mu niezbędnego czasu na wypytywanie o Latarnika, skoro ten nie chciał o nim mówić. Skoro liczyła się tylko Saiyuri to Łajza z chęcią zrobi z niej swoją kartę przetargową.
Nie patrz tak. To niezbyt wielka cena za moje informacje – rzucił oschle, ale za chwilę przywołał na usta typowy dla siebie, niemal już wyuczony cwaniacki uśmiech – Pomógłbym ci z dobroci serca, ale sam rozumiesz. Co pomyślę o tym gdzie jest Saiyuri i chcę ci powiedzieć kiedy wróci to burczenie w brzuchu zagłusza całą odpowiedź.
 Nie mógł podchodzić jak miejscowi tak nonszalancko do swojego życia i dawać się dymać za darmo. Żarcie oznaczało przetrwanie, a przetrwanie było wszystkim. Dla każdego Desperata.
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.09.19 23:49  •  Apartament Saiyuri '313' - Page 8 Empty Re: Apartament Saiyuri '313'
- Co za debil. - Pomyślał Taiyo słysząc jak Laz ma zamiar targować się z informacjami dotyczącymi Saiyuri. W Oczach Reynarda o było podwójnie głupie. Po pierwsze dlatego, że przecież kobiecie nic nie jest i zapewne przesiaduje teraz w jakimś szpitalu i leczy żołnierzy SPEC, czy co medycy robią. Może bada jakiegoś Wymordowanego, albo Łowcę? Może ten tutaj był jej nowym okazem, któremu kazała tu siedzieć i się nie ruszać? Lamarque naprawdę nie wiedział co może o tym wszystkim sądzić.
Nie miał jednak zamiaru dać się szantażować, a już na pewno nie o taką głupotę. Dlatego też tylko zerknął z pogardą na leżące na stole ulotki.
- Może i zamówiłbym Ci te pizze z dobroci serca ale sam rozumiesz. Jak mogę zamawiać jedzenie jeżeli jestem przejęty losem mojej drogiej przyjaciółki? - Mówiąc to patrzył z powagą na twarz Lazarusa, lecz wkrótce po tym uśmiechnął się szeroko.
Umyślnie użył niemal takich samych słów jak Łowca. Może dzięki temu zrozumie jak są one niedorzeczne?
- Tak jak wtedy, gdy chciałeś dla siebie całą rybę tak teraz jesteś chciwy i chcesz żreć. Tyle że jeżeli naprawdę chcesz tę pizzę to popełniłeś spory błąd. Zaczekam u siebie aż Saiyuri wróci. - Po tych słowach już miał obrócić się i wyjść, lecz coś w tej całej rozmowie go bawiło. To był dalszy ciąg pasma absurdów i Taiyo nie mógł tak łatwo go przerwać - ciekawy gdzie go to doprowadzi.
- Chyba że zaspokoisz moją ciekawość... Przygarnąłem dziś bezdomnego kota. Nakarmiłem nawet kogoś, tyle że tamta osoba była o wiele milsza. - Jeszcze raz spojrzał na Lazarusa, a następnie na leżące na stole ulotki. Skąd on je wziął? - Chcesz żreć, to musisz się bardziej postarać, żeby mnie do tego przekonać i sądzę, że szantaż to nienajlepsza opcja. - Oczywiście gdyby tylko Taiyo wiedział, że Saiyuri grozi niebezpieczeństwo, że została pojmana, to nie myślałby nawet o wyjściu, a już dzwonił po pizze. Wtedy jednak zawiódłby się, gdyby zrozumiał, że Lazarus nic nie wie.
                                         
Taiyo
Skrzydlaty
Taiyo
Skrzydlaty
 
 
 

GODNOŚĆ :
Taiyo Reynard Lamarque


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.09.19 0:43  •  Apartament Saiyuri '313' - Page 8 Empty Re: Apartament Saiyuri '313'
 "Co za debil" – pomyślał Lazarus słysząc, że wojskowy najwyraźniej przyszedł tu z przekonaniem, że dostanie wszystko za darmo. Nie mógł się jednak dziwić takiemu podejściu. Dyktator od zawsze podtykał mieszkańcom wszystko pod nos, niemal na srebrnej tacy, byle móc hodować ich pod kopułą jak króliki i otaczać się nimi jak samouzupełniającą się armią. Skoro Taiyo należał do szeregów jego mięsa armatniego to musiał być rozpieszczony przez Moebiusa podwójnie.
Nie chcę żeby wynikło z tego jakiekolwiek nieporozumienie, kolego, ale gówno mnie obchodzi twoje zamartwianie się. Tak samo jak ciebie moja hawajska, ale to ty chcesz informacji.
 Dzierżyciel kociątka przywołał nawet wspomnienie Ryby. Nie zwykłej ryby, a potężnej Ryby przez wielkie "R". W ślepiach Borisa błysnęła przywołana niemal jak na zawołanie chciwość. Już miał nadzieję, że dzięki temu zrozumie najprostszy schemat według którego Łajza działał. Dużo jedzonka równało się dużej ilości zaangażowania. Brak jedzonka równał się brakowi uwagi. Ryba jednak nie została ani upolowana ani nawet posmakowana przed przerobieniem jej na gigantyczne sushi, więc najpewniej właśnie dlatego Azarow grzał dupsko w wygodnym apartamencie zamiast jakkolwiek nadprogramowo poświęcać się zadaniu zleconemu przez Ropożłopy.
Zaczekaj u siebie – zgodził się z nim usłużnie, jasno dając mu do zrozumienia, że absolutnie niczego nie przekaże kobiecie – Saiyuri na pewno się tego domyśli.
 Gdy wojskowy wykonał ruch, jaki łowca od razu wziął za próbę odwrotu, sam podniósł się z kanapy żeby zaraz po jego wyjściu wypuścić wydrapującego drzwi psa z sąsiedniego pomieszczenia, ale ktoś tu chyba wcale nie miał zamiaru wychodzić. Nie zrozumiał jaki związek miał kotek z nakarmieniem kogoś, ale osobiście nie przepadał za kocim mięsem. Miały strasznie chude łapki, a te ścięgienka strasznie szybko przypalały się na ognisku przez co całe udko skazane było na posmak spalenizny. Podejrzewał, że zrobione w piekarniku zachowałyby się podobnie.
Coś ci się chyba pomyliło jeżeli sądzisz, że będę przed tobą pajacował o żarcie. Przypomnieć ci gdzie są drzwi czy sam trafisz?
                                         
Lazarus
Dezerter
Lazarus
Dezerter
 
 
 

GODNOŚĆ :
Boris Nikołajewicz Azarow; Lazarus bądź po prostu — Łajza


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.09.19 1:14  •  Apartament Saiyuri '313' - Page 8 Empty Re: Apartament Saiyuri '313'
Taiyo nie był mieszkańcem plugawego pustkowia nazywanego Desperacją. Nie walczył każdego dnia o pożywienie i przywykł raczej do traktowania innych z uprzejmością. Dlatego też nie podobał mu się szantaż Lazarusa - szczególnie, że jak mniemał Saiyuri na pewno niedawno wyszła i niebawem wróci.
Łowca był po prostu niegrzeczny i chciał jeść, a uważał, że to Taiyo potrzebuje od niego informacji. Popełniał jednak błąd uznając, że jedzenie jest bardziej wartościowe niż nic nie znaczące informacje. Reynard nie miał w zwyczaju wypytywać o swoich przyjaciół i uznawać, że Ci nie dadzą sobie bez niego rady.
Dlatego już ruszył w stronę drzwi, jednak zdał sobie sprawę, że ten tutaj naprawdę może być głodny. Inaczej nie męczyłby go tak. Nie próbowałby desperacko wymienić się nie wartymi nic informacjami za pizze. Wydawał się być jak dziecko, które tupie nóżką i żąda czegoś, nie rozumiejąc, że nie wszyscy będą dawać mu to czego chce. Jednak skoro nie sprawiał wrażenia zaniepokojonego tym, że ktoś go tu wykrył i zdawało się, że zna Saiyuri... najpewniej musiał być jakimś jej królikiem doświadczalnym, któremu zaufała i zamknęła w swoim mieszkaniu, a potem wyszła do pracy zapominając go nakarmić.
Wyciągnął swój telefon i otworzył aplikację ulubionej pizzeri wybierając odpowiednie składniki do zamówienia. Nie miał jednak zamiaru zamawiać mu trzech pudełek. Jedno wystarczy, by nie umarł z głodu. Lamarque zdawał sobie sprawę, że jego sąsiadka tak rzadko przebywa u siebie i pracuje na tyle dużo, że rzeczywiście mogła mieć pustą lodówkę.
Jeżeli oczekiwał od niej pomocy, to sam również musiał być gotowy na wsparcie jej w potrzebie. Co prawda nie bezpośrednio, ale kobieta raczej nie chciałaby żeby jej nowa zabawka uciekła przez okno. To oznaczałoby zgon, ale patrząc na Lazarusa nie wątpił, że ten byłby na to gotowy. Byle dorwać kawałek kurczaka.
Pizza została zamówiona, a Reynard ruszył w stronę drzwi. Nie przejmując się za bardzo słowami Łowcy, choć może jednak? Gdy kliknął ostatni raz i wszystko było już zapłacone, a w aplikacji pojawiła się informacja, że pizza zostanie przywieziona za maksymalnie pół godziny miał z początku mu o wszystkim powiedzieć.
Stwierdził jednak, że nie zasłużył na to i niech myśli, że to prezent od Saiyuri, która przypomniała sobie o trzymanym w mieszkaniu króliku doświadczalnym. Swoje słowa skierował natomiast do kociaka trzymanego na ręce:
- Jesteś głodny maluchu? - Mówił to nieco ciszej, choć Laz wciąż mógł usłyszeć jego słowa. Nie myślał już jednak o Łowcy. Teraz był myślami już za ścianą. Otworzył drzwi i wyszedł zamykając je za sobą. Nie trzasnął, nic nie wskazywało na to, żeby był wzburzony.
Przeszedł do sąsiednich drzwi i wszedł do własnego apartamentu.

ZT
                                         
Taiyo
Skrzydlaty
Taiyo
Skrzydlaty
 
 
 

GODNOŚĆ :
Taiyo Reynard Lamarque


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 8 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach