Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 9 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Go down

Pisanie 26.02.17 13:55  •  Apartament Saiyuri '313' Empty Apartament Saiyuri '313'


Ostatnio zmieniony przez Saiyuri dnia 08.09.19 1:56, w całości zmieniany 2 razy
                                         
Saiyuri
Saiyuri
Odrodzona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Saiyuri Kurayami


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.02.17 14:15  •  Apartament Saiyuri '313' Empty Re: Apartament Saiyuri '313'
Miał naprawdę dosyć tego dnia. Zbliżało się późne popołudnie, a blondyn powoli wlekł się do swojego apartamentu. Rehabilitacja nie jest zła, ale te leki tak go otępiały czasami, że budził się z tego zupełnie nie tam, gdzie powinien, w sytuacjach, o jakich nawet nie pomyślał.
Taka możliwe, że nadejdzie teraz. Jak bardzo jego umysł musiał być stępiony od medycyny, ciężko powiedzieć. Dość jednak, by stwierdzić, że apartamentowiec w centrum miasta jest wystarczająco podobny do tego w północnej części miasta. Co tam mury. Co tam inny wystrój.
Wygląda podobnie, tak?
Co z tego, że to nie to samo piętro też, czy nie ten sam numer co zwykle. W tej chwili obchodziło go to tyle, co fakt, że są krzywe kafelki na suficie w barakach.
Wróć, moment.
Co.
Nieważne. Przetarł twarz dłonią, gdy znalazł się przed drzwiami domniemanego domu. Nie zastanawiając się dużo, przysunął przepustkę by otworzyła drzwi i dostał się do środka. Zrzucił buty niedbale w bok, i pokierował się kilka kroków, kierując się niemal wyuczonymi ścieżkami poruszania się. Gdy tylko poczuł na swojej drodze duży mebel, uznał, że to kanapa jaka zazwyczaj stoi w centrum głównego pomieszczenia. Bez większego zastanowienia zrzucił sweter razem z koszulą z siebie i odłożył na oparcie mebla, po czym rąbnął się na nie, leżąc na plecach. Nie zwracał uwagi na to, że głowa mu wisiała z oparcia, bo źle się ułożył. Później będzie się rozciągał. Niedbale ściągnął opaskę z oczu i odłożył tam, gdzie ciuchy, po czym podłożył ramiona pod głowę i przymknął oczy.
Spaaać.
Serio.
Spaaaać.
- Jaaack, zrób mi kawy! - Rzucił w ojczystym języku na wpół przytomnie, bo jego robot powinien go znać, powoli już odpływając. Kiedy te leki przestaną go tak usypiać, uch.

Miałem pisać faktycznie po niemiecku, ale tak dawno nie pisałem, że wolałem nie robić gaf
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.02.17 22:25  •  Apartament Saiyuri '313' Empty Re: Apartament Saiyuri '313'
Wieczorny spacer dobrze jej zrobił, poznała jakiegoś nicponia przy okazji. Nie ma to jak informacje wyciągnięte od jakiegoś cywila odnośnie sytuacji w mieście. Choć nie musiały być wiarygodne, przecież tylu zwolenników ilu przeciwników mundurowych. Nie można dogodzić wszystkim, ale trzeba dbać o bezpieczeństwo tych leniwych, bezużytecznych laleczek. Westchnęła zerkając na w ekran telefonu na numer jaki zdobyła. "Zwykły bo zwykły.. ale zawsze to jakiś informator.." przeszło jej przez myśl gdy wklepała w telefon nazwę nabytego kontaktu: 'Chihuahua'. Może trochę obraźliwe ale nie zasłużył sobie przecież na poważne traktowanie. Musiała poznać pare przeciętnych jednostek żeby być na bieżąco w mieście. Wiedza to potęga i tylko głupi by tego nie zrozumiał. Jak tylko wróciła pod Apartamentowiec zgarnęła biały kosmyk za ucho i zmrużyła oczka. Tyle pudeł do rozpakowania czekało w salonie. Wolała się przewietrzyć zamiast zabrać się za dokończenie przeprowadzki. Wzruszyła ramionami i w końcu wchodząc do swojego apartamentu podwinęła rękawy koszuli nieco bardziej. - No to do dzieła.. im szybciej się za to wezmę tym szybciej będę to miała z głowy.. - zmotywowała się i ruszyła do dzieła. Karton po kartonie, rozpakowywała i odkładała na nowe miejsce. Książki na regał, ciuchy do garderoby, wszystkie inne szpargały także miały swój przydział. Kiedy skończyła na jej twarzy pojawił się uśmiech sygnalizujący zadowolenie. Wymęczona ale i znudzona monotonną pracą w końcu postanowiła się zrelaksować. Gorąca kąpiel dobrze zrobi, cały dzień w podróży w jednej pozycji i teraz latanie po apartamencie z rzeczami. Należała jej się długa, gorąca kąpiel z ogromną ilością piany, lampka wina do tego i świeczki zapachowe. Idealny plan na wieczór. Przygotowała sobie wszystko i zanurzyła się w ciepłej wodzie, przyjemne uczucie rozeszło się po całym ciele. Mięśnie zaczęły się rozluźniać a dziewczyna wpadła w istny błogostan z lampką białego wina w dłoni. Do uszek dobiegło ją trzaśnięcie drzwi wyrywając ją z zamyślenia. Spojrzała na drzwi łazienki. "Nah.. tylko mi się wydawało.. zmęczony umysł lubi płatać figle.." uśmiechnęła się, wracając przy tym do odpoczynku. I pewnie wszystko byłoby okey gdyby nie fakt że usłyszała męski głos i to w obcym języku. Zmieniła pozycję z leżącej do siadu wpatrując się w drzwi. "Co jest do cholery.. aż takie cienkie są te ściany czy ktoś mi się wprosił do środka.. zamknęłam przecież drzwi.. prawda?!" zwątpiła przez chwilę. Wynurzyła się z wody i owinęła ręcznikiem. Otarła się z cieczy i narzuciła na siebie czarny, satynowy szlafroczek z szerokimi rękawami. Otworzyła drzwi łazienki i ruszyła w stronę salonu. Już w progu dostrzegła typa w samych spodniach leżącego na jej wersalce. Rozdziawiła usta i przechyliła głowę w bok nieco zaciekawiona dziwnym obrotem sprawy. Cichy odgłos bosych stópek rozniósł się po pomieszczeniu. Podeszła do delikwenta i wlepiła w niego swoje ametystowe ślepia. Zmrużyła nieco oczy i pochyliła się nieco nad nim. Wyciągnęła dłoń w stronę jego twarzy i delikatnie klepnęła w jego policzek dwa razy dla łagodnego ocucenia. "Nikt nie wspominał że mam lokatora.. ten apartament ma tylko jedną sypialnie.." przeszło jej przez myśl jedynie. - Hej.. nie za bardzo się rozgościłeś tutaj ? - powiedziała ze spokojem w głosie. Miał przepustkę na nadgarstku więc dla pewności złapała go za rękę i spojrzała z bliska na przepustkę czy aby nie jest fałszywa.
                                         
Saiyuri
Saiyuri
Odrodzona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Saiyuri Kurayami


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.02.17 16:46  •  Apartament Saiyuri '313' Empty Re: Apartament Saiyuri '313'
Szczerze mówiąc, równie szybko zasnął co padł na łóżko. po tych paru słowach w jego ojczystym języku do robota którego nigdzie nie było jego umysł stwierdził "nope, i'm out" i się wyłączył. I jego też, co zaś spowodowało, że zapadł w sen. Ciężko stwierdzić, co mu się mogło przyśnić, bo równie szybko co udało mu się usnąć, coś mu wierciło na krawędzi podświadomości. Coś go chciało obudzić.
Niemniej, parę małych klepnięć po policzku i spokojny ton to mało, by obudzić kogoś o wytrzymałości na ból i inne fizyczne czynniki poziomu Fausta. Nawet nie zareagował, zostając w takiej samej pozycji w jakiej był. Przepustka była sprawna, i raczej pokazywała wszystko, co pokazać miała. Imię, nazwisko, jako taki status, plus minus co tam miało być co było.
Nie zmieniało to faktu, że jak spał, tak spał. Na szczęście - nie zaczął chrapać. Nigdy nie miał z tym problemu, ale miał okazje sypiać obok osób, które to robią. Ciężko było zasnąć, jeśli to one zasypiały pierwsze.
Niemniej.
Śpi.
I parę lekkich policzków po twarzy to za mało, by go przecknąć.

Ja wiem, mały ten post, ale nie chcę lać wody na temat tego, że śpi i go to nie ruszyło Jak go obudzisz, to będę miał na czym się rozpisać : P
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.02.17 20:55  •  Apartament Saiyuri '313' Empty Re: Apartament Saiyuri '313'
Uśmiechnęła się wyczytując imię niespodziewanego gościa. Był zdecydowanie sojusznikiem, ale jak się znalazł w jej mieszkaniu? Tego się dowie dopiero jaj mężczyzna będzie przytomny. Historyjka może być nawet ciekawa. Spodziewała się jakiś oznak przebudzenia, drgnięcia powiek, niezrozumiałego mamrotania, poruszenia się. Ale nie było niczego, mężczyzna nie zareagował nawet. Zabrała dłoń z policzka i przyłożyła do szyi sprawdzając puls, klatka piersiowa się unosiła i opadała. Oddech był pogłębiony i równy - Zasnął.. - doszła do wniosku i westchnęła zerkając na leżącego na jej kanapie obcego typa. - I co ja mam z tobą zrobić? - mruknęła, skrzyżowała ręce pod piersiami i poszła w stronę aneksu kuchennego. Wstawiła wodę na herbatę i poczekała aż ta się zagotowała. Zrobiła do czajniczka nieco więcej i postawiła na tackę wraz z dwiema filiżankami. Po czym podeszła do ławy i postawiła na niej wszystko. Nie ma to jak ciepła herbata po niechcianym wybudzeniu z drzemki. Złapała za przedramiona nieprzytomnego i zaczęła nim nieco poruszać. - Halo.. - powiedziała już normalną barwą głosu. Nie poddając się miała zamiar tak długo niem trząść aż biedak zacznie się budzić. Przecież go nie zostawi tak o na swojej kanapie, znaczy mogła wiedząc z kim ma do czynienia. Ale ciekawość jej nie pozwalała, chciała wiedzieć jak to się stało że typ wylądował u niej w apartamencie. "Czyżby rozkazy z góry? Nie zasnę, muszę wiedzieć.." przeszło jej przez myśl. - Faust.. - wypowiedziała w końcu jego imię nie zaprzestając irytującego ruszania jego ciała.
                                         
Saiyuri
Saiyuri
Odrodzona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Saiyuri Kurayami


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.02.17 21:13  •  Apartament Saiyuri '313' Empty Re: Apartament Saiyuri '313'
Dostając odrobiny spokoju od osoby która w - póki co - delikatny sposób próbowała go obudzić jego ciało skorzystało na tym, nieco wygodniej się przekręcając na bok i zsuwając nieznacznie w dół. Nie dostał nawet silnych tych leków, tylko trochę witamin i stabilizatorów! Ech. Jest naprawdę wrażliwy na te wszystkie, cholernie chemikalia.
I znowu coś. Coś gmerało na granicy jego świadomości, coś trząsło jego sennym światem, z którego nie chciało mu się chwilowo wychodzić. Wydał z siebie cichy, niezadowolony pomruk, czując nasilające się próby pobudzenia go. Uchylił nieznacznie prawe oko, a przez zamazaną wizje dostrzegając typowo kobiecą sylwetkę i wygląd, na jego twarzy pojawił się nieznaczny uśmiech. Wyłapał swoje imię z otaczających go dźwięków i pokręcił nieznacznie głową na boki.
- Jeszcze nie, jeszcze pięć minut. - Po czym ponownie przymknął powieki...
...
...
Jego umysł zaczął powoli odpalać silniki. Coś było nie tak.
Przecież jego siostra nie żyje.
Przecież on nie mieszka z żadną kobietą.
Przecież Jack nie wygląda jak dziewczyna.
...
...
Otworzył nagle oczy, wstając prędko do siadu i rozglądając się, wyrwany nagle przez samego siebie ze świata otępienia i snów. Jego umysł ponownie zaczął jako tako działać sprawnie, ale to, jak szybko wstał zmusiło go do podparcia się dłońmi o kanapę, by nie spaść z niej. Wydał z siebie zmęczony wydźwięk zbolałego człowieka, bo czuł się, jakby był po kolejnej libacji z Kaukazem.
Damn, ci polacy mają twarde łby.
- Kim jesteś? Co robisz w... - Urwał, rozpoznając powoli, że to nie wygląda jak jego apartament. W żadnym, nawet najdrobniejszym elemencie. Oparł łokcie o kolana i przytknął dłonie do czoła, próbując przywołać się jako tako do porządku.
No dobrze.
Pierwsze, dobre pytanie w tej sytuacji powinno brzmieć tak.
- Gdzie ja jestem? - Pamiętał, że wypuścili go z rehabilitacji i miał iść do domu. Nawet pamiętał, jak się tam kierował.
Ale to nie wyglądało, jak budynek S.Spec w północnej części miasta, choć w sumie, nie jemu ocenić ten fakt, nie widział widoku zza okna.
Nie zmienia to głównego faktu.
Co tu się dzieje.
Jak tu się znalazł.
Gdzie są teletubisie i czemu mówią papa.
...
Może bez tego ostatniego.
- Kim Pani jest? - Spytał, po głębszej chwili namysłu i próbie jako takiego przywrócenia się do normy, unosząc spojrzenie oczęt w przeciwnych do siebie kolorach tęczówek. Nie był w tej chwili na tyle przytomny, by zauważyć brak opaski. Ba, braku ciuchów na torsie nie zauważył, miałby to?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.02.17 21:47  •  Apartament Saiyuri '313' Empty Re: Apartament Saiyuri '313'
No i sukces! Potrząsanie chłopaka już dało jakieś drobne rezultaty, choć musiała zwiększyć intensywność irytującego trącania go to powoli zaczęła słyszeć jego niezadowolone mamrotanie. Na ustach pojawił się aż uśmieszek sygnalizujący zadowolenie. Wiedziała że to nic przyjemnego, organizm się domagał snu. Jako lekarz doskonale to rozumiała, biedny pewnie był wycieńczony po całym dniu pełnienia swoich obowiązków "Fani pączków i kawusi.. pfff dobre sobie.. chyba moje nowe źródło informacji do wiarygodnych się nie zalicza.. ten tutaj wygląda na padniętego.. aż żal mi go budzić.." przeszło jej jedynie przez myśl gdy usłyszała wypowiedź po niemiecku. Saiyuri sama zaliczała się do pracoholików i często zasypiała w laboratorium Pośród notatek i próbówek czy nawet na stole operacyjnym okryta swoim białym kitlem. Faust miał zdecydowanie lepsze warunki na jej kanapie niż ona w swoim laboratorium. Farciarz. W końcu udało się go wyrwać z objęć Morfeusza. Poderwał się tak gwałtownie że Saiyuri zaskoczona aż odchyliła się w tył i klapnęła tyłkiem na wersalkę. Czekała cierpliwie aż się biedak zorientował w otoczeniu. Zgarnęła kosmyk białych włosów z twarzy za uszko. - Hmm.. na które pytanie by Ci tu odpowiedzieć najpierw.. ohhh wiem.. zacznijmy od tego.. że jesteś u mnie w apartamencie.. - powiedziała z uśmiechem. Podniosła się z wersalki i sięgnęła po czajniczek. Nalała parującej cieczy do obu czarek i odstawiła czajniczek na tackę. - A teraz kim ja jestem? Hmmm.. Nowym nabytkiem służb porządkowych w tym mieście.. choć będę pewnie więcej czasu spędzać poza murami M3.. dostałam przydział do Hycli.. pod skrzydłami Andraste.. - powiedziała z miłym uśmieszkiem na ustach. Ot kolejny Hycel w Specach. - Ahh gdzie moje maniery.. ? Na imię mi Saiyuri.. - złapała za jedną z czarek i zbliżyła ją do chłopaka. - Napijesz się może herbaty? Skoro już jesteś w gościach.. - obdarowała go miłym uśmiechem uważnie mu się przyglądając. - Swoją drogą.. jak to się stało że wylądowałeś u mnie? Pomyliłeś drzwi? - Zbliżyła się nieco bardziej i na bezczelnego powąchała go. - Nie czuć od ciebie alkoholu.. więc to nie przez stan upojenia.. - dodała szybko wyciągając wnioski. Przechyliła główkę lekko w bok nie odrywając ślepek od twarzy rozmówcy.
                                         
Saiyuri
Saiyuri
Odrodzona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Saiyuri Kurayami


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.02.17 17:42  •  Apartament Saiyuri '313' Empty Re: Apartament Saiyuri '313'
Może działania jakie musiał robić nie były męczące, to jednak męcząca w nich była montonia. Zrób to. Jeszcze raz. Jeszcze paredziesiąt razy. Ok, teraz zrób to. Tak, też kilkaset razy. Nie, nie możesz iść z powrotem do pracy. Nie, nie możesz ich na trening, bo sobie coś nadwyrężysz. Też nie. Nie. Odpada. Musisz brać te witaminy.
...
Te cholerne chemikalia. Przecież mają chyba w dokumentacji to, że jego organizm jest naprawdę wrażliwy na wszelakiego rodzaju chemikalia i produkty chemiczne. Faust to jedyny w swoim rodzaju ekologiczny żołnierz, bo cholerne, sztuczne rzeczy go otępiają, niszczą. Obniżają jego IQ do poziomu warzywa. Może jak trochę przejdzie, poczuje sie lepiej.
Jak pośpi...
...
Ha, dobry dowcip. Następnym razem sam każe się odprowadzić temu lekarzowi.
Przetarł twarz, cucąc się trochę i słuchając odpowiedzi na jego falę pytań. Jakby nie było - domyślił się, że nie jest w swojej, prywatnej przestrzeni, ale wolał mieć potwierdzenie tego faktu. Z nim, mógł już wyjść do czegoś konkretnego.
Czyli do przeprosin.
- Przepraszam. Wybacz, czuję się strasznie głupio przez to wszystko. - Uniósł spojrzenie na kobietę, słuchając dalej wyjaśnień. Chciał chociaż przeprosić od razu za wtrącenie się nie do siebie. Miał o tyle szczęścia, że niefartowna osoba do której się wprosił okazała się być wyrozumiała. Jak miło.
Słuchał kolejnych odpowiedzi na kolejne ze swoich pytań. Hycel, służąca pod Andraste Saiyuri. Dawno nie miał okazji zajrzeć do swoich bardziej "formalnych" danych, więc nie miał nawet pojęcia o nowych członkach. Ech. I po co się zgłaszał na tamtą wyprawę w Desperacje.
- Maniery Panienka ma dużo lepsze od moich, to z pewnością. Faust z imienia, ale Ursegor po znajomości. - Zauważył, gdy przedstawiała się, również odpowiadając swoimi danymi osobowymi. Skiną przy tym głową, i chętnie przyjął filiżankę gorącego napoju. - Chętnie, dziękuję.
To zawsze jakiś sposób na pobudzenie, prawda? Lepszy lub gorszy - jakikolwiek. Starał się odwzajemnić uśmiech, ale głupota sytuacji go trochę dobijała. Upił odrobinę, nie wiedząc, czy była w jakiś sposób zaprawiana cukrem i jaka była, ale ostatecznie - w tej chwili liczyło się to, że był to gorący napój o wyraźnym smaku. Pomocne.
Gdy upijał ten łyk i Sai się zbliżyła, odsuną filiżankę od ust i wstrzymał gorący napar w ustach, nie wiedząc, co ma na myśli.
Wąchała go?
Jej słowa wyjaśniły wszystko, a Faust z ulgą przełkną napój, jaki powoli zaczynał parzyć jego usta. Nie, nie dał po sobie tego poznać. Nie, to nie bolało.
Dobra, trochę bolało.
Ale hej! To w sumie dobrze, nie? Bardziej pobudzi!
Niemniej, teraz była jego pora odpowiedzieć na pytania. Odstawił filiżankę i przygotował się na krótki referat, jaki miał wypowiedzieć. Wymownie na wstęp spojrzał ku swojemu lewemu barkowi, jaki był wyraźnie bledszy od reszty ciała, co zaś mogło dać kobiecie jako taką wskazówkę, że to miejsce było niedawno ranne. Szybko jednak wrócił wzrokiem do osoby wyczekującej odpowiedzi, i zaczął mówić.
- W dużym skrócie, sporszy czas temu S.Spec wysyłało oddziały wojskowe na Desperacje w poszukiwaniu nowych złóż zasobów naturalnych. Zgłosiłem się na ochotnika, choć normalnie pełnię służbę gwardzisty. Chciałem się wyrwać, działać. Skończyło się na tym, że odparłem razem z współ-towarzyszem atak bandy mutantów na motocyklach, a jeden z nich prawie odgryzł mi cały bark, razem z kośćmi. Odratowali mnie, ale przez ostatnie miesiące jestem na rehabilitacji, na której również dają mi leki i witaminy, wiesz, dla ogólnego przyśpieszenia procesu. Problem jest w tym, że moja tolerancja na chemikalia jest bardzo, bardzo niska. Nie będę kłamał - nie jestem dobrym towarzystwem do alkoholu. Szybko odpadam. - Parsknął krótkim śmiechem, po czym kontynuował. - Po kolejnej sesji rehabilitacji dostałem kolejną porcję leków, która po raz kolejny mnie otępiła. Najwidoczniej jednak dziś musieli mi dać albo za dużo, albo byłem zmęczony, bo nie pamiętam momentu od przechodzenia przez centrum do teraz, gdy mnie obudziłaś... Momencik. Jesteśmy w Północnej części miasta? - Jeszcze się okaże, że wpakował się do pierwszego budynku od lewej, bo akurat taki miał kaprys.
Brawo.
Braaaawo.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.02.17 20:42  •  Apartament Saiyuri '313' Empty Re: Apartament Saiyuri '313'
Obserwowała go jak dochodził powoli do siebie, a i owszem zauważyła różnicę w kolorycie skóry. Mimo tego, nie odzywała się na ten temat. Wolała najpierw usłyszeć od drugiej osoby co i jak zanim zaczęła stawiać pod murem i strzelać pytaniami jak z karabinu. Widać było malującą się skruchę na twarzy chłopaka, jak miała się gniewać? To było nawet zabawne. Może jakaś bezbronna kruszynka byłaby przerażona i wezwała by policję widząc obcego typa na swojej kanapie. Saiyuri przecież taka nie była. Ba! Ta dziewczyna lubiła się pchać w kłopoty bo doskonale wiedziała że poradzi sobie w każdej sytuacji. Pokręciła głową na boki z uśmiechem. - Proszę przestań przepraszać.. każdemu mogło się zdarzyć.. nie musi Ci być głupio.. ja się nie gniewam.. co prawda skróciłeś moją kąpiel ale może to i lepiej.. - zaśmiała się przykładając swoją czarkę z jaśminową herbatką (bez cukru ofc) do ust. Upiła małego łyczka delektując się napojem. - A imię pozwoliłam sobie sprawdzić na przepustce.. tak na wszelki wypadek.. żeby wiedzieć z kim mam do czynienia.. - powiedziała z zadowoleniem w głosie i puściła mu przy tym oczko, bo niby czemu nie? Jest u siebie i może robić co chce. Poprawiła nieco swój satynowy szlafroczek i zgarnęła kosmyk białych włosków za uszko. Pozwoliła mu trochę otrzeźwieć zanim odstawił swoją czarkę z parującą cieczą i postanowił opowiedzieć swoje tragiczne dzieje. Zmrużyła ślepka nieco na wzmiankę o paskudnej ranie jaką odniósł na Desperacji. Musiał się nie źle nacierpieć a teraz jeszcze ta rehabilitacja. I dostała odpowiedź na swoje nie zadane pytanie odnośnie kolorytu skóry. Założyła nóżkę na nóżkę i oparła się łokciem na kolanie. Podbródek oparła o dłoń wpatrując się w niego uważnie. - Może powinieneś zmienić leki.. leczenie.. i lekarza.. - skomentowała ze spokojem w głosie. - Możesz być wrażliwy na chemię.. są jednak zamienniki, pochodzenia naturalnego.. oczywiście w odpowiednich dawkach.. i wcześniej sprawdzone na ciele, jak to się zachowa. Leki powinny pomagać a nie wyniszczać od środka.. - kontynuowała ze spokojem i obserwowała mężczyznę przez cały czas. Upiła kolejny łyk swojej herbatki i obdarowała go nawet miłym uśmiechem. Teraz ta cała historyjka miała nieco więcej sensu, dostała w sumie odpowiedzi na wszystkie nurtujące ją pytania. Odłożyła czarkę na stolik i przysunęła się do siedzącego chłopaka. Bez ceregieli złapała go za podbródek i pokierowała jego twarzą na boki obserwując jego twarz. - Nie ruszaj się.. - powiedziała łagodnie i drugą dłoń przyłożyła nieco do policzka, paluszkami uniosła jego powiekę nieco i przytrzymała żeby jej czasem nie zamknął. Następnie odchyliła głowę nieco w tył tak aby spojrzał bezpośrednio w jarzącą się żarówkę. Obserwowała reakcję źrenic czy czasem faktycznie nie naćpali go za bardzo lekami. Po czym wyprostowała jego główkę i puściła powiekę. - No.. to dzisiaj śpi pan na kanapie.. panie Faust.. - powiedziała z uśmiechem wstając i podchodząc do fotela. Złapała za leżący na oparciu koc i zarzuciła na siedzącego mężczyznę. - W ramach bezpieczeństwa.. jeszcze zawędruje panicz w złe miejsce o złej porze i będzie niepotrzebny dramat.. - powiedziała z uśmiechem siadając obok niego i biorąc w dłonie swoją czarkę.
                                         
Saiyuri
Saiyuri
Odrodzona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Saiyuri Kurayami


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.02.17 21:04  •  Apartament Saiyuri '313' Empty Re: Apartament Saiyuri '313'
No bo czemu miałby nie być za to skruszony i przepraszać? Wpakował się do domu obcej osobie, przerwał jej zasłużony relaks, a teraz jeszcze zmusza do znoszenia swojej obecności. No potworny wprost gość, i to bez zapowiedzi. Nic, tylko wyrzucić na zbity pysk, tak, jak powinno z nim być. Do rynsztoka!
No dobrze, może i sam nie byłby tak ostry dla siebie, ale jednak nie był specjalnie zadowolony z rozwoju sytuacji. Wciąż był jednak wdzięczny losowi, karmie, buddzie czy komu tam innemu można dziękować, że jego gospodarz jest miłą i wyrozumiała osobą. Chwała!
- Nie sądzę, by to było dużo lepsze, ale niech i będzie, skoro tak uważasz. - Wzruszył bezradnie barkami, bo co mógł w tej kwestii. W sumie, dopiero teraz zauważył fakt, że kobieta przed nim odziana jest jedynie w szlafrok. Nie żeby to cokolwiek zmieniało, ale to zawsze informacja warta uwagi, i tym bardziej wiedział dzięki temu, że wpakował się zdecydowanie bez zaproszenia i w nieodpowiednim momencie. Niemniej, póki Panienka gospodarz nie będzie miała tego mu za złe, to chyba da radę się nie zadręczać, prawda?
Pokiwał przytakująco głową, uśmiechając się na jej gest. Raczej nie miał powodu o to pytać czy tłumaczyć ten fakt. Miała powód ku temu. W tym otępionym stanie starał się na ile mógł by nie wyglądać, jakby tępo się gapił na nią. Nie chciał wydać się jakimś oblechem czy prostakiem, który skorzysta z okazji i będzie się gapił jakby pierwszy raz w życiu widział kobietę, śliniąc podłogę przy tym. Zdarzało mu się co prawda jednak tracić na chwilę kontakt z rzeczywistością, i zawieszać nieco nieprzytomny wzrok na niej. Szybko jednak otrząsał się z tego stanu, i starając się jakoś zatrzeć ten niesmak, uśmiechał się ciepło. Dużo więcej w tej chwili zrobić nie mógł, prawda?
- Pod względem lekarza nie miałem zbytnio wyboru. Takiego mi przydzielono. - Rozłożył bezradnie ręce. Nie było aż tak wielu lekarzy, by w nich przebierać czy prosić o innych. I tak był wdzięczny za fakt, że go nie odstrzelili na miejscu za możliwe zarażenie wirusem. To już coś, za co warto być wdzięcznym.
Pokiwał głową na jej słowa o wrażliwości na chemikalia. Wiedział o tym, ale jego lekarz albo nie chciał tego słuchać, albo wolał zwyczajnie nie zwracać na to uwagi. To nie tak, że Faust nie chciał być znów gotów do służby. Wprost przeciwnie, chciał jak najszybciej wyrwać się z tego zamkniętego koła, w którym praktycznie wewnętrznie usychał. Nie mógł ćwiczyć swoich zdolności walki, nie mógł pilnować swojego szefa...
Tia. Żeby on jeszcze potrzebował tej ochrony, siedząc w czterech ściana swojego biura i nie ruszając się z miejsca. Ych.
Nie spodziewał się w sumie faktu, że Sai znowu się przysunie. Nie wiedząc, czego się spodziewać, patrzył na nią nieco skonfundowany i stosował się do jej poleceń. "Badanie?" Przeszło mu przez myśl, zauważając, że to co robi w dużej mierze takowe badanie przypomina. Sprawdzała go, czy nie był odurzony? Zapewne.
...
Moment.
Jego umysł powoli odpalał jeszcze jeden fakt, o jakim zapomniał, a jakie to badanie mu przypominało.
Nie miał na sobie opaski. Widział obuocznie.
Szlag.
Gdy puszczono go, rzucił spojrzenie za siebie, dostrzegając opaskę na oko na ciuchach.
Ych.
Obrócił spojrzenie ponownie ku Saiyuri i pokiwał wdzięcznie głową, otaczając się kocem. Nie puszcza go? Miło. Sam nie wie, czy znalazłby drogę.
- Dlaczego wolisz, bym został? Mogłabyś przecież mnie odprowadzić. Nie wzgardzam twoją gościnnością, jestem tylko ciekawy. - Spytał, z faktycznej ciekawości, ponownie biorąc filiżankę w dłonie, wyciągając je spod koca. Dlaczego go poprostu nie odprowadzi? To by było dużo prostsze i łatwiejsze dla niej, czyż nie? Mogłaby też wrócić do kąpieli.
Póki co wolał nie wspominać opaski na oko. Może nie zwróci uwagi?
Dobra herbatka mimo wszystko. Po kolejnym jej łyku aż miał ochotę spytać, jaka to. Może sam się zainteresuje robieniem herbaty zamiast kawy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.02.17 23:58  •  Apartament Saiyuri '313' Empty Re: Apartament Saiyuri '313'
Widać było że trochę słabo u niego z koncentracją ale to już była wina leków. Co do lekarza to mogła jedynie zaproponować takie rozwiązanie skoro się nie czuł najlepiej po tym co dostawał. Nie jedno widziała w tym zawodzie, medycy wpychający w swoje ofiary to co akurat jest pod ręką. Bo działa na większość to i na Ciebie musi. Westchnęła na myśl że Faust jest jednym z tych pacjentów, który powinien być traktowany inaczej a był jak fragment szarej, pospolitej masy. Ona sama wolała indywidualne podejście do każdego ze swoich pacjentów. Może miała jakieś tam odchyły i ciągotki do eksperymentowania, ale wszystko było w imię większego dobra. Sama na sobie nie szczędziła igieł gdy nie miała nikogo pod ręką. Nowe leki, które robiła, wolałaby testować na kimś żeby móc obserwować reakcję pacjenta. A tak to sama musiała spisywać to jak się czuła. To jej druga natura, może nieco sadystyczna ale zarezerwowana tylko dla jej małych króliczków doświadczalnych. - Do niczego cię nie zmuszam.. po prostu sugeruję. Wpadnij do mnie do laboratorium to może znajdziemy razem coś co będzie ci lepiej służyło.. - powiedziała jedynie krótko uważnie obserwując chłopaka. Nie umknęło jej uwadze to że czasami miał nieco tępy wzrok. To było na prawdę martwiące. Nie zareagowała jakoś dziwnie na bliższy kontakt z jego innym oczkiem. Dostrzegła je już na starcie, kiedy je otworzył, teraz tylko mogła sobie je lepiej obejrzeć. Zafascynowana rak rozbieżną kolorystyką tęczówek. Karmazyn i błękit, to było naprawdę niespotykane. Nic dziwnego że nosił opaskę. Trochę mu zajęło aby się skapnąć że jest przed nią odsłonięty całkowicie. Speszenie w ułamku sekundy, tak to odczytała. Może wcale się nie speszył, ale zerknięcie w kierunku sterty ciuchów na których szczycie leżała opaska na oko. Dodać dwa do dwóch to nie był problem. - Faktycznie mogłabym cię nawet wsadzić do taksówki i podać twój adres.. albo odprowadzić pod sam dom. Ale spacer z Centrum do dzielnicy Północnej to kawał drogi.. a trochę zmęczona już jestem po pełnym dniu wrażeń. Jednak widząc w jakim jesteś stanie, wolę Cię mieć u siebie. Jak byś się poczuł gorzej, mam tu swoje zabawki, które bez trudu postawią Cię na nogi. - powiedziała z zadowoleniem w głosie. - Jednym słowem jesteś bezpieczniejszy u mnie niż u siebie.. opieka medyczna w pełnym zakresie.. - dodała po chwili i puściła mu oczko. - Poza tym jestem ciekawa jaki jesteś na 'trzeźwo' i ile zajmuje ci dojście do siebie po tej całej chemii. - wyjaśniła na spokojnie. Złapała za dzbanuszek i dolała ciepłej herbaty do jego czarki. Sobie też dolała i oparła się plecami o oparcie kanapy ani na chwilę nie przestając patrzeć mu w oczy. - Opaska tylko dlatego że lewe oko jest czerwone? Gdyby było innej barwy też byś ją nosił? Wybacz.. moja ciekawość czasem nie zna granic.. nie musisz odpowiadać jeśli nie chcesz.. - od razu się sprostowała i zbliżyła czarkę do ust delikatnie dmuchając na powierzchnię parującej herbaty aby ją nieco ostudzić. Odpowie na ostatnie pytanie? Nie musiał, nikt mu spluwy do skroni nie przyłożył przecież.
                                         
Saiyuri
Saiyuri
Odrodzona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Saiyuri Kurayami


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 9 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach