Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 5 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Go down

Pisanie 22.11.17 20:05  •  Apartament Saiyuri '313' - Page 5 Empty Re: Apartament Saiyuri '313'
Największym szcześciem, jakie spotkało w przeciągu ostatnich chwil chłopaka było to, że zemdlał. Był całkowicie bezwładny, ale także całkowicie nieświadomy tego, co się z nim wyczynia, a przede wszystkim nie musiał znosić bólu, nieprzyjemności zakładania szwów czy czyszczenia wodą ultenioną ran. Ból był dla niego... jak dla każdego człowieka bardzo nieprzyjemny, wyłby i płakał, bo nie wstydził się tego, że mu źle. Los jednak postanowił wszystkiego mu oszczędzić i kiedy jakieś strzępki rozmów docierały do jego uszu, czuł się jak przejechany przez pociąg, ale wrażenie ucisku i pieczenia rozkładało się na całym ciele, nie zbierało się w jakimś konretnym punkcie. Nie pamiętał, że został pobity. Przynajmniej nie od razu.
Lampa nad jego głową była obca, nie znał tego pomieszczenia i tych zapachów. Miękkość podłoża też nie przywodziła niczego znajomego na myśl. Z sekundy na sekundę orientował się, że znalazł się w obcym miejscu. Nie rozpoznawał głosów, które najwyraźniej dyskutowały odnośnie... jego stanu zdrowia?
Chciał się podnieść, ale nagły ból głowy skutecznie mu to uniemożliwił. Jęknął głośno i pozwolił głowie opaść na poduszkę. Przechylił ją więc na bok, szukając wzrokiem odpowiedzi na wszelkie pytania. Im jednak więcej widział, tym bardziej nie rozumiał.
- Gdzie ja jestem? – Zadał pytanie tak oczywiste, że aż nudne. Bez jednak odpowiedzi na nie, czuł się nieswojo. Pewnie nadal będzie się tak czuł już po zdobyciu informacji, ale gdyby tak ktoś rzucił mu hasłem, że został porwany... albo że jest w szpitalu... dwie zupełnie inne reakcje. Mieszkanie nie przypominało sali szpitalnej, więc powoli zaczynał się denerwować.
Podsunął rękę pod głowę, szukając oparcia. Klatka piersiowa bolała go okropnie, oddychał z dużym bólem, ale musiał oddychać. Z każdym wciągnięciem powietrza czuł zawroty głowy, ale zdecydował się usiąść, chociaż spróbować coś zaradzić na swoje okropne położenie.
Ten zielonowłosy... ah tak, więc o to chodziło.
Przypomniał sobie o bólu, jaki wtedy czuł. I o ranach, jakie niewątpliwie musiał posiadać. Zostały opatrzone, a do tego wszelkie medykamenty przyjęły się niezwykle dobrze. Słynna anielska regeneracja zaczynała działać, tak jak mówiła mu to matka. Wtedy jej nie wierzył, uważał że bredzi, o jego ojcu, o aniołach, o tym dlaczego rośliny w jego otoczeniu zakwitają szybciej i pełniej.
- Czy... ten koleś już sobie poszedł? – Zapytał całkowicie przypadkowo, starając się odszukać go wzrokiem. Nie chciał go wcale zobaczyć, gdyby jednak Hex był pierwszą osobą, która zjawi się przed jego twarzą po obudzeniu, to chyba znowu zemdleje.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.11.17 19:09  •  Apartament Saiyuri '313' - Page 5 Empty Re: Apartament Saiyuri '313'
Nie miała czasu żeby mu odpowiadać na pytania teraz, w sumie widząc ją z rannym powinien wiedzieć że Sai będzie skupiona w pełni na ratowaniu życia biednemu cywilowi. Ale nie mogła go winić za ciekawość, każdy by chciał wiedzieć co się stało. Biedny Ursegor nie był wyjątkiem. Ale będzie musiała go pochwalić za zachowanie trzeźwego umysłu i pomoc w dość krytycznej sytuacji. Jakby nie spojrzeć na sytuację, wszystko poszło tak sprawnie bo Faust i jego robot jej pomagali. Czas był na wagę złota, ocierając rękawem czoło odetchnęła gdy Miki już znalazł się głową poduszce. Chłopak nie wyglądał w najlepszym stanie, sam fakt że był nieprzytomny świadczyło o dużej dawce bólu i nie ukrywając utracie krwi. Podniosła się z krzesła umazana krwią na kitlu po stronie gdzie opierała głowę o przedramię i pierś. - Szczęście w pechu tak między nami Faust. - zaczęła wpatrując się w młodzieńca. - Taksówkarz musiał mnie źle zrozumieć i wywiózł mnie na drugi koniec miasta.. Nawet nie zwróciłam uwagi jak jedziemy.. - powiedziała dość szczerze, pomijając powód dla którego się zamyśliła. Tego już nie musiał wiedzieć bo by jeszcze urósł w piórka za bardzo. Westchnęła ciężko po chwili. - Usłyszałam czyjąś rozmowę w jednej z pobocznych uliczek a że parę słów zwróciło moją uwagę to poszłam to sprawdzić. Dwóch Świeżaków znalazło rannego chłopaka wrzuconego do śmietnika. A że żaden nie znał się na pierwszej pomocy chociaż by to kazałam się tu przywieść.. podałam im swoje dane do raportu i tyle.. było zdecydowanie bliżej do mojego mieszkania niż do szpitala. Stracił sporo krwi.. - zmrużyła lekko powieki wpatrując się w leżącego Anioła. - Jak dojdzie do siebie to trzeba będzie go wypytać o wszystko i zawieźć go do szpitala na obserwację i prześwietlenia. - wyjaśniła ze spokojem w głosie i spojrzała na Fausta. - Może to sprawka łowców, albo jakiejś szajki. Nie wiadomo ile tam leżał biedak.. - dodała spoglądając już na Niemca. Zwróciła się do cywila gdy ten zaczął się budzić. Podeszła bliżej i delikatnie położyła dłoń na jego przedramieniu. - Wszystko będzie dobrze. Mam na imię Saiyuri.. jestem lekarzem.. znalazł cię patrol a ja opatrzyłam twoje rany.. jak byłeś nieprzytomny.. - mówiła miękkim, ciepłym głosem. Powoli dając mu szczątkowe skrawki informacji żeby na spokojnie je sobie przyswoił. - Jak się czujesz.. napijesz się czegoś? - dodała z łagodnym uśmiechem. Nie było sensu od razu mu stawiać pytań odnośnie tego co go spotkało w uliczce. Najpierw musiał się uspokoić i nieco wypocząć.
                                         
Saiyuri
Saiyuri
Odrodzona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Saiyuri Kurayami


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.11.17 21:52  •  Apartament Saiyuri '313' - Page 5 Empty Re: Apartament Saiyuri '313'
Jest moment by zadawać pytania, i jest moment by wykonywać rozkazy i działać. Faust był żołnierzem, i potrafił odróżnić te momenty od siebie i stwierdzić "teraz pora działać, a spytam później". Zazwyczaj nie miał okazji później pytać, ale tym razem byli tu tylko On, Sai i... Ten chłopak. I lepiej by tak zostało, nikt nie musiał znikać.
Tak, Jack też, fakt.
Gdy wszystkie zabiegi minęły, teraz był moment na oczekiwanie odpowiedzi. Był ciekaw, cholernie ciekaw, ale z drugiej strony jednak nie chciał od razu zawalać Sai stekiem pytań o to co, gdzie, jak, kiedy, po co, dlaczego i jak nerki. Więc dopiero gdy białowłosa zwróciła się do niego, to nawiązał ostatecznie rozmowę.
- Na coś się przydało bycie z głową w chmurach chociaż. Zazwyczaj tak nie jest. - O ile zazwyczaj ma pogodny i żartobliwy nastrój, tak tym razem nie było mu ani do uśmiechu, ani do żartów z nieprzytomnym chłopakiem na wersalce. Mimo wszystko jego "instynkt" nie pozwalał mu się ot tak rozluźnić i być "takim jak zwykle".
- Biorąc pod uwage jego stan, musiał tam spędzić więcej niż kilka godzin. Może w ciągu nocy go napadnięto. - Koniec końców jednak, wiedząc że sytuacja jest nieco unormowana, nieznacznie unosząc kącik ust do góry wskazał kiwnięciem głowy na jej kitel, wciąż stojąc z splecionymi na klatce piersiowej rękoma.
- Powinnaś zdjąć ten kitel by go nie wystraszyć tym, ile krwi z niego uleciało. Oczywiście, tak długo jak masz pod nim ciuchy, bo straci jej jeszcze więcej. - Zażartował z lekka na rozluźnienie nastroju, by jednak zaraz mieć pochłoniętą uwagę przez blondyna budzącego się do życia. Chociaż tyle, nie trzeba go cucić ani przebudzać, dał radę wydobyć się z omdlenia sam. Nie wchodził kobiecie w słowa, ani tym bardziej nie przeszkadzał chłopakowi. Dopiero gdy oboje skończyli, kucnął obok łóżka z ciepłym uśmiechem na twarzy. Nie chciał go wystraszyć grobową miną.
- Jeśli nie masz na myśli mnie, to tak, nie ma go już. Jestem Faust, gwardzista dyktatora. Jesteś tu bezpieczny, więc bez nerwów. - Zerknął ku Jackowi, i o ile nie był pewien czy chłopak faktycznie coś będzie chciał, to robot mógł zacząć przygotowania już do ewentualnego napitku.
- Jack, przygotuj wodę. - Rzucił do robota, który od razu zwrócił się w stronę kuchni i po małym otarciu się z ewentualnej krwi jaka mogła się na nim pojawić przy utylizacji odpadków i pomocy Sai, zaczął przygotowywać wodę, jak go poproszono.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.11.17 12:21  •  Apartament Saiyuri '313' - Page 5 Empty Re: Apartament Saiyuri '313'
Nie od razu przypomniał sobie o wszystkich ranach, większości doświadczał z czasem. Tak kiedy próbował usiąść w pozycji względnie godnej przebywania wśród obcych, czym nie jest na pewno leżenie, odkrył, że jego żebra są w kiepskim stanie. Już wcześniej, zanim zemdlał podejrzewał, że doszło do złamania, ale nie był w stanie tego wyczuć tak sam z siebie. Dziwne to było bowiem odczucie, tak jakby nie mógł nabrać pełnego oddechu, a jednocześnie płuca zdawały się być nienaruszone. Tak chyba po prostu jest, kiedy klatka piersiowa postanowiła ulec ciosom. Delikatnie dotknął opatrunku na głowie, domyślając się od razu, że musiało dość do zszywania. Dostał aż tak mocno? Ból przed omdleniem i teraz po obudzeniu się nie pasował mu za bardzo do własnego stanu.
Anioły się regenerują...
W głowie pojawiła mu się ta myśl. Wcześniej wyśmiałby własne niedorzeczne rozważania, a teraz popadł w rozterki. Może powinien w to uwierzyć? Skoro przez lata oswoił się z dzikim zachowaniem roślin w swoim towarzystwie, to może do tego też powinien? Nie było jednak mowy, by przyznał się dwójce nieznajomym do zbyt szybkiej poprawy. Jego twarz nadal wyrażała ból i cierpienie, nie kłamał, czuł się źle. Ale nie aż tak źle, jak powinien.
- Ah tak... coś pamiętam... - jęknął pocierając palcami po skroni.
Pamiętał każdy detal. Przypomniał już sobie po chwili zamroczenia, co doprowadziło go do takiego stanu. Zastanawiał się od razu, czy nie jest za wcześnie na rzucanie oskarżeń, ale skoro odnaleźli go lekarz i gwardzista... nie było z czym zwlekać.
- Tam był taki facet, mówił ze jest aniołem, ale przypominał mi bardziej wymordowanego... miał zielone włosy. - wyrzucił z siebie, bo uważał, że sprawą należałoby zająć się natychmiast. Jeżeli nadal grasuje po M-3, to nie był to jedynie jego problem. Martwił się o innych ludzi, o własną babcię, która być może wracała teraz od przyjaciółek do domu. Dom zastanie pusty, niedomknięty od strony tylnego wyjścia, znajdzie tam krew i rozwalony worek ze śmieciami. Na pewno jej się to nie spodoba, ale była kiedyś wojskową, zrozumie szybko co mogło się stać i skontaktuje się z S.SPECem. Tyle, że na pewno najpierw poważnie się zmartwi, a Pip nie lubił jej martwić.
- Dziękuję, ale chyba niczego nie przełknę... - odparł zakłopotany.
Ani stan fizyczny, ani psychiczny nie pozwalały mu na myślenie o wzmocnieniu się ciepłym napojem. Poza tym czuł, że jeżeli zmusi przełyk do funkcjonowania, to ucisk w klatce piersiowej tylko się powiększy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.11.17 20:42  •  Apartament Saiyuri '313' - Page 5 Empty Re: Apartament Saiyuri '313'
Zmrużyła nieco ślepi słuchając słów Ursegora. Pokiwała przecząco głową na boki w odpowiedzi na jego wnioski. - Rana była dość świeża więc aż tak długo to nie trwało.. ale fakt miał sporo szczęścia że tych dwóch go znalazło.. - dodała ze spokojem w głosie. Uniosła brew na jego komentarz odnośnie ciuchów i uśmiechnęła się dość bezczelnie. - Ty nie bądź taki mądry.. - skomentowała jego zaczepkę, bo tak to właśnie odebrała. Drażniło ją to że znowu ma tą cholerną opaskę zasłaniającą oko. A przecież mu coś na ten temat mówiła, znowu będzie musiała go skarcić jak będą sami. Ale teraz trzeba było się zająć rannym.
Wpatrywała się w młodzieńca obserwując jego zachowanie. "Powinien jeszcze trochę spać po tym zastrzyku.. nie mogłam źle odmierzyć dawki.. to mi się jeszcze nigdy nie zdarzyło.." zamyśliła się mrużąc powieki gdy nagle Miki sie odezwał. - Na spokojnie, powoli.. nie spiesz się.. - powiedziała ciepłym głosem czekając na to co chłopak im powie. Jego słowa wgryzły się w umysł białowłosej niemalże od razu. Rozdziawiła lekko usta i po chwili się odchyliła łapiąc się za podbródek palcami. "Kolejny anioł..? A może nie koniecznie.." przeszło jej jedynie przez myśl. - Czy jego oczy miały jakąś nienaturalną barwę? Może posługiwał się jakimiś.. nadzwyczajnymi.. umiejętnościami? - zadawała powoli pytania starając się użyć dobrych słów. Z jej twarzy można było wyczytać że wierzy chłopakowi, ale musiała się upewnić. "Zielone włosy.. to dość nietypowa barwa włosów.. z pewnością będzie się rzucał w oczy jak powiadomimy odpowiednie służby w mieście." przeszło jej przez myśl. - Odpocznij.. tu ci nic nie grozi.. - powiedziała poprawiając koc tak aby lepiej go okryć. - Złapiemy go.. i już nigdy nikogo nie skrzywdzi.. tego możesz być pewien.. - powiedziała ze spokojem i wstała prostując się. Złapała Fausta za przedramię i pociągnęła go w stronę swojego małego pokoju gdzie miała mini pracownię. - Chodź naszykuję ci bandaże do zmiany opatrunku i leki przeciwbólowe dla niego. Ja nadal muszę iść do pracy więc ty się nim zajmiesz.. - wyjaśniła mu przechodząc przez salon aż do pokoju. Jak oboje się tam znaleźli to lekko przymknęła drzwi. - Nie spuszczaj go z oka.. słyszałeś co powiedział.. o 'wymordowanym'.. o ile nic się nie zmieniło od mojego pobytu poza murami miasta.. to normalni cywile nie powinni mieć styczności z wymordowanymi.. ocena osoby po samej aparycji i klasyfikacja jako skażonego wirusem u nastolatka chyba nie jest na początku dziennym. Skoryguj mnie jeśli jestem w błędzie.. - szeptała na tyle cicho żeby stojący przy niej mężczyzna wyraźnie słyszał każde słowo. Dopiero co wróciła do rodzinnego miasta po kilku latach nieobecności, mogło się sporo pozmieniać. Kto inny ją lepiej uświadomi jak nie gwardzista Dyrektora.
                                         
Saiyuri
Saiyuri
Odrodzona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Saiyuri Kurayami


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.12.17 22:45  •  Apartament Saiyuri '313' - Page 5 Empty Re: Apartament Saiyuri '313'
- Mogło być gorzej. - Skwitował wypowiedź kobiety, co jakiś czas spoglądając ku niej, acz głównie przyglądając się rannej osobie. Może i to nie jest najgrzeczniejsze z jego strony, by się tak ciągle gapić, ale z drugiej strony woli mieć pewność że nie przegapi żadnego szczegółu. Ma na niego oko! Heh, taki dobry żarcik.
Nie zdążył niestety zripostować jej komentarza, bo blondyn zaczął swoje przebudzenie. Nie wcinając się wiele ponad to co Sai mówiła, stał i obserwował. I o ile chłopak twierdził że nie jest zainteresowany napojem, Faust wciąż chętnie weźmie coś. Kto wie, może w ten sposób zainteresuje go jednak do tej herbaty lub kawy?
Nie dopytywał, acz podłapał dość szybko skąd pytania Kurayami. Jak na cywila, chłopak potrafił dość szybko osądzić swój cel jako istote spoza muru. Z tego co pamiętał, nie było dokładnych biuletynów na temat tego, jak wymordowani wyglądają dla cywili. Informacje ograniczały się do "są tam żywe trupy o nazwie wymordowani".
Pokiwał głową, skrzętnie wykonując rozkaz przejścia do innego pomieszczenia. Nie był spięty, acz zwyczajnie nie miał pomysłu jak dorzucić się do rozmowy póki co. Sai sama mówiła i wypytywała o wszystko o co on mógłby spytać. Heh, poczuł się niepotrzebny nawet przez chwilę.
- Jeśli nic nie przegapiłem, wiedza opinii publicznej ogranicza się do faktu, że za miastem są potwory jakie nazywają wymordowanymi. No i propaganda Nowej Wiary o aniołach. - Stwierdził, zerkając ukradkiem w kierunku leżącego na kanapie denata. Jeśli jego wiedza była większa niż standardowa, warto się dowiedzieć skąd ją posiada.
i najwidoczniej kwestia dowiedzenia się tego przypadnie na niego. Westchnął cicho, posyłając białowłosej leciutki uśmiech. - Nie jestem najlepszym rozmówcą, zwłaszcza z cywilami. Nigdy nie byłem dobry w to całe przesłuchiwanie. - Wzruszył bezwiednie barkami. oczywiscie, wiedział że nie będzie "przesłuchiwał" obywatela miasta jak Łowcę czy więźnia, ale jednak musi go przepytać.
A szczerze tego nie cierpił. Nie lubił być sztywny do bólu i wyciągać z ludzi informacji jak pijawka.
Można uznać że jest na zwolnieniu i nie będzie tego robił?
...
Nah, raczej nie.
- Musisz iść? - Spytał bez najmniejszego przekonania w swoim tonie, bo niemal dokładnie znał odpowiedź na to pytanie. Niby ostatni rzut na taśmę dla nadziei, ale jednak... Jednak znał odpowiedź. No, przynajmniej dwa słowa z takowej.
Tak. Musi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.12.17 21:00  •  Apartament Saiyuri '313' - Page 5 Empty Re: Apartament Saiyuri '313'
Nie miał za wiele do roboty, najchętniej uciekły z tego miejsca. Tyle, że od małego wpajano mu informacje z dziedziny medycyny, wiedział, że może być w szoku i tylko wydaje mu się, że czuje się dobrze. Nie powinien nawet wstawać z kanapy, pozwolić komuś innemu ocenić swój stan.
Ale przecież czuł się już lepiej, był jedynie mocno zmęczony, jak po przebiegnięciu maratonu.
- Ah... miał żółte oczy. I źrenice jak u kota, albo jakiegoś gada, takie wąskie. I silny... to nie była siła człowieka. Człowiek się tak nie zachowuje. - odpowiedział na pytania kobiety, szukając czegoś za jej plecami, jakby odpowiadając wcale nie chciał patrzeć jej w oczy.
Wiedział to i owo, bo miewał kłopoty od pewnego czasu, teraz jednak wszyscy przesadzili. Nie chciał znaleźć się jeszcze raz w podobnej sytuacji, a teraz na prawdę chciałby już sobie pójść, albo chociaż powiadomić babcię, że żyje, żeby się nie martwiła.
- Um, czy mógłbym... skorzystać z telefonu? Wszystko zostawiłem w domu, kiedy ten... ten mnie zaatakował.
W sumie, powinien powiedzieć, że wszystko miało miejsce zaraz obok jego domu? Szkoda, że nie był świadomy, mógłby poprosić, by zanieśli go do domu, mieli tam wszystko co potrzebne do leczenia, pokój matki stał niemal nietknięty od momentu, kiedy zmarła. Nadal mógł służyć dla kogoś wymagającego opieki, chociaż ani on ani jego babcia nie lubili tam zaglądać, zdarzało im się jednak opatrywać tam przypadkowych ludzi. Szczególnie jemu, w końcu matka chciała, żeby został kiedyś lekarzem.
A potem zmarła.
Cóż, obecnie najmował się kwiaciarnią i roślinami. Lepiej, żeby żadna nie uschła pod jego nieobecność. Pewnie było już dosyć późno, powinien wyłączyć lampy nad paprociami i odłączyć spryskiwacz w szklarni. Przez to, że nie uważał, ukochanym roślinom się pogorszy. Nie mógł znieść tej myśli. Szczególnie gdy dwójka ludzi zostawiła go samego, czuł się jak niepotrzebny w tym wszystkim element, na pewno im przeszkadzał, mieli własne zajęcia.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.12.17 12:28  •  Apartament Saiyuri '313' - Page 5 Empty Re: Apartament Saiyuri '313'
Słowa rannego wgryzały jej się w umysły przeprowadzając bardzo dokładną analizę. Ona złapała przecież Anioła w drodze do miasta, nie zdołała mu przyjrzeć aż tak dokładnie wtedy. Będzie musiała to nadrobić jak pojawi się na Posterunku. Ale póki co byłą uwiązana tutaj w mieście i miała sporo spraw do załatwienia przed wyjazdem. Cała ta akcja z poznaniem Fausta i jego wprowadzeniem się tu była istną niespodzianką. Znalezienie rannego Mikiego było kolejnym prezentem od losu. "Żółte ślepia jak u kota czy gada.. więc łowców można wykreślić z listy podejrzanych.. nawet jeśli mieliby soczewki to prędzej jakiejś naturalnej barwy by się za dnia nie rzucać w oczy.." przeszło jej przez myśl. - Rozumiem.. niemniej jednak.. ten opis.. pionowe źrenice.. to nie brzmi dobrze Faust.. trzeba szybko powiadomić władze i podać rysopis.. jeśli to faktycznie wymordowany.. - mruknęła niezadowolona patrząc gdzieś w bok. Podeszła do niego bliżej i kładąc dłoń na jego przedramieniu lekko je potarła w górę i w dół. - Ja wieeem.. łatwiej by ci się 'rozmawiało' gdyby był kobietą.. - nie umiała się oprzeć tej pokusie by sobie odpuścić droczenie się z nim. Puściła jego przedramię i złapała za pudełeczko z tabletkami. - Nie każę ci go przesłuchiwać, nie jest zbiegiem.. to ranny nastolatek. Po prostu z nim porozmawiaj na spokojnie. Czym się zajmuje, gdzie mieszka i z kim. Czy pamięta jak jakieś dodatkowe szczegóły z napaści. Może wzrost, zarys budowy, strój i takie tam.. - powiedziała ze spokojem w głosie. Wzięła jeszcze strzykawkę do ręki taką którą się krew pobiera i spojrzała na niego przez ramię gdy zadał ostatnie pytanie. - Przecież znasz odpowiedź na to pytanie.. ale wrócę wieczorem. - powiedziała puszczając mu oczko. Po czym wyszła z pomieszczenia prosto do salonu i podeszła do rannego zahaczając o telefon stacjonarny leżący na komodzie. Wzięła bezprzewodową słuchawkę i wręczyła ją chłopakowi. - Jasne.. nie powodu by martwić bliskich.. ale najpierw pobiorę ci nieco krwi do badań. Trzeba wykluczyć możliwość zarażenia się wirusem.. - powiedziała ostrożnie biorąc jego rękę i obracając ją tak aby móc pobrać nieco krwi. Założyła świeżą rękawiczkę na lewą dłoń, przetarła nasączonym w substancji odkażającej gazikiem po skórze i palcem wymacała żyłę. Bez chwili zawahania wbiła ostrożnie igłę i pobrała wystarczająco krwi żeby zrobić potrzebne badania i przyłożyła świeży wacik. - Zaciśnij tutaj.. o w ten sposób.. - powiedziała zginając mu rękę w łokciu. Odkręciła igłę tak że miała teraz plastikowy pojemniczek z jego krwią a igłę podała Jackowi żeby ją wyrzucił. - Zadzwonię do ciebie z wynikami badań.. - zwróciła się do Fausta i po chwili spojrzała na Mikiego. - A ty odpocznij trochę.. - powiedziała z łagodnym uśmiechem i ruszyła w stronę wyjścia. Złapała jeszcze za torebkę i machnęła dłonią zanim wyszła z apartamentu.

Z tematu
                                         
Saiyuri
Saiyuri
Odrodzona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Saiyuri Kurayami


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.12.17 16:33  •  Apartament Saiyuri '313' - Page 5 Empty Re: Apartament Saiyuri '313'
Strasznie plącze się w ustaleniu tego, kim był jego napastnik. Najpierw że anioł, potem że wymordowany z żółtymi oczyma i pionowymi źrenicami. Tak czy tak, znalezienie kogoś z tak wyróżniającymi się cechami wyglądu nie powinno być trudne. Przydałoby się jednak więcej szczegółów, widział kiedyś osoby z zielonymi włosami już, a nie zdziwiłby się gdyby nienaturalne kolory źrenic i oczu były już osiągalne za pomocą implantów jako nowe "trendy". Nie żeby to ułatwiało wojsku odgadnąć, kto jest ukrywającym się w mieście wymordowanym a kto mieszkającym obywatelem, rzecz jasna.
- Zielone włosy i inaczej wyglądające oczy to nie jest wystarczająco dużo by go odnaleźć. Nie potrzeba jeszcze przez przypadek zamknąć jakiegoś przechodnia który pasuje do tego opisu. - Taka pomyłka raczej nie byłaby zbyt dobrym pokazem zdolności S.Spec w odnajdowaniu przestępców. Gdyby nie to że odmienność nie jest zakazana, byłoby prościej odnaleźć kogoś.
Ale to też byłoby przesadą ze strony Władzy, więc tak jest źle i tak jest źle.
Przygryzka trochę poprawiła mu humor, nie mógł zaprzeczyć. - Nah, jeszcze bym się obawiał czy jest pełnoletni. W twoim wypadku nie miałem tego problemu. - Odgryzł się następnym komentarzem, uśmiechając przy tym cwaniacko. Jak z zasadami dynamiki, jest włożony efekt, jest też i reakcja.
- Wiem, wiem, wiem... Obawiam się tylko że nie będzie rozmowny wobec o głowę wyższego od niego wojskowego. - Jakby nie było, jednak rozmowy z ludźmi po urazach są przeprowadzane właśnie przez osoby do tego przygotowane. Faust nie miał takiego przygotowania, sam często odnosił różnego sortu urazy i to zazwyczaj on zdawał relacje, nie był pytającym.
Tiaaa. Westchną w reakcji na odpowiedź jaką uzyskał. Nie spodziewał się niczego innego.
- Do później zatem. - Rzucił za wychodzącą Sai, machając jej na pożegnanie. Jack w między czasie pozbył się igły i akurat woda się zagotowała. Dobry moment, ale no, zostali sami. A nie ma też co siedzieć cicho i czekać na cud.
- Nie zmieniłeś zdania co do herbaty? Póki co jeszcze ze mną zostaniesz trochę. - Zwrócił się ostatecznie do chłopaka, podchodząc trochę bliżej gdy już skończył rozmowę telefoniczną. Bez żadnego, konkretnego powodu podrapał się po głowie, wyczuwając materiał opaski na głowie. No tak, to już odruch. Bez większego zastanowienia zrzucił ją i przetarł skryte pod nią, czerwone oko. - Jak się czujesz? - Warto spytać. Może coś dodatkowo go zaczęło boleć? Może zgłodniał? Coś by się pewnie w lodówce znalazło jeszcze.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.12.17 22:20  •  Apartament Saiyuri '313' - Page 5 Empty Re: Apartament Saiyuri '313'
Odebrał telefon od kobiety, odprowadził ja wzrokiem, kiedy znikała w innym pomieszczeniu. Nie chciał się przysłuchiwać, dlatego zabrał się za wykręcanie numeru, który znał na pamięć. Babcia powinna być już w domu, ale na wszelki wypadek zadzwonił na jej komórkę. Była jedną z tych starszych osób, które świetnie sobie radziły z technologiami. Poza tym babcią była też mocno z nazwy, nie była wcale bardzo stara, ani bezbronna, pewnie gdyby to ją napadnięto, zielonowłosy napastnik skończyłby jako miazga w więzieniu. Ze słabymi genami trafiło jednak na niego, chorował często i kochał kwiaty, a nie walkę.
Zadzwonił w każdym razie, przystawił słuchawkę do uszu i oczekiwał. Jakieś niezrozumiałe sygnały i komunikaty nieco go zaniepokoiły. Ostatecznie kobieta na drugim końcu powiedziała mu grzeczne, iż abonent jest czasowo niedostępny i jeżeli chce nagrać wiadomość...
Odczekał do końca wiadomości, pozwolił sygnałowi nadźwięczeć się do końca i zaczął swój monolog:
- Um... hej babciu, mam nadzieję, że po prostu rozładował Ci się telefon. Jestem um... u pewnej pani lekarz z S.SPECu, miałem mały wypadek. Właściwie to po prostu trafiłem obok śmietnika na jakiegoś zbira, trochę mnie poturbował... Ale się nie bój, ze mną okej! Czuje się dobrze, tylko trochę obolały... zemdlałem i dlatego ta kobieta wzięła mnie do siebie. Chyba tak to było, niewiele pamiętam... odezwę się, jak będę mógł, zostawiłem telefon w domu. Odłącz proszę lampy w trzeciej szklarence i wodę z siódmej, nie chce, żeby kwiaty za bardzo zamokły... I... kocham Cię babciu, do zobaczenia. Nie chce naciągać ten pani na koszty. Pa pa pa.
Odsunął słuchawkę od ust. Spojrzał na telefon, rozłączył się. Nie znał nawet adresu, a chyba powinien zapytać. Nie zrobił tak wielu ważnych rzeczy, że aż poczuł się głupio. Był trochę za bardzo ufny, nawet jak na własnej standardy. Poczuł się nawet dobrze w mieszkaniu obcej osoby, a co jeżeli ta dwójka to wspólnicy tamtego anioła?
- A. Nie, nie... dziękuję, naprawdę. Trochę mi słabo, nie chciałbym jej wylać... - stwierdził, uciekając wzrokiem na bok.
Mężczyzna miał przepaskę na twarzy, pewnie brakowało mu oka z powodu jakichś ważnych walk z mocnymi przeciwnikami. W ogóle wyglądał na typowego wojskowego, wysoki, silny... włosy miał tak jasne jak Miki i gdyby nie wyraźna różnica w karnacji, anioł mógłby wyobrażać sobie siebie na miejscu gwardzisty. Nie wiedział co więcej mówić, dlatego odwrócił wzrok na własne dłonie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.12.17 17:06  •  Apartament Saiyuri '313' - Page 5 Empty Re: Apartament Saiyuri '313'
- Ey, nie musisz się tu niczego obawiać. Nieważne kim ani czym był ten osobnik, nie zagraża ci już. Musiałby przejść przeze mnie, a Ja... - Obrócił się nieco w bok i wymownie wysuną z lekka dłonie przed siebie, ściskając najpierw prawą pięść lewą dłonią a potem vice versa z cichym chrupaniem kości, uśmiechając się cwanaicko. - Nie puszczam takich Trottel łatwo ani szybko. - Rzucił pewnym siebie, wyrazistym tonem. Aż go może z lekka poniosło, bo zamiast użyć nazwy w tutejszym języku, rzucił to po niemiecku. Co prawda w tłumaczeniu nie brzmi to tak mocno, ale jednak ktoś, kto atakuje inną osobę w centrum metropolii jaka osoby jego typu ma na celowniku?
Kretyn.
- W sumie, nie mieliśmy okazji nawet spytać cię o imię przez to wszystko. Jak się nazywasz? - Zwrócił się z powrotem do chłopaka, w między czasie zaś idealnie podszedł do nich Jack. Jego wygląd może nie budził największego zaufania, ale ten robot z makijażem bliskim klaunowi na twarzy... Eee... Łbie, kucharskiej czapce i fartuchu z napisem "Kiss the Cook" był naprawdę czymś co często trzymało Fausta przy życiu gdy ten przychodził paść na kanapę i "zdechnąć". A zdarzało się to.
- Woda gotowa. Czy chciałbyś bym zrobił jakiegoś sortu napój rozgrzewający?
- Widzisz, nawet Jack się pyta czy masz ochotę na coś. Może jesteś głodny? - Faust nie był aż tak ogarnięty w dziedzinach medycyny i być może jedzenie z połamanymi żebrami nie wydawało się dobrym pomysłem. Gdy o tym jednak pomyślał to już było i tak za późno, więc stwierdził że równie dobrze wyjdzie co wyjdzie, nie?
- Ja poproszę herbaty. Taką jak zwykle. - Zwrócił się do robota, acz póki co także i maszyna wyczekiwała reakcji ze strony rannego. Robot nie oponował opcji dawania mu jedzenia, nawet jeśli w jego bazie danych była jako taka informacja że nie zawsze jest to skuteczny plan akcji dla kogoś rannego. Nikt nie mówił że ta maszyna to lekarz - on bliżej do sanitariusza ma.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 5 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach