Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 6 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Go down

Pisanie 13.12.17 16:20  •  Apartament Saiyuri '313' - Page 6 Empty Re: Apartament Saiyuri '313'
Opuścił brwi.
Podobno w mieście, w murach też nic mu nie zagrażało, a jednak skończył, tak jak się prezentował. Jeżeli mężczyzna chciał go w jakiś sposób pocieszyć, to nie bardzo mu to wyszło. Raczej wzbudziło cichy gniew, który łagodny z natury chłopak miał teraz zamiar trzymać w sobie. Chciałby zrzucić na coś winę, ale zdawał sobie sprawę, że chodzi o jego niezwykle zdolności, którymi nie mógł się podzielić, szczególnie z tym nieznajomym. Teraz kiedy w ogóle o tym wspomniał, to faktycznie, nie powiedział jak ma na imię.
- Pip. Pip Gilard. - odparł niechętnie. Jego babka miała takie samo nazwisko, więc gdyby ktoś bardzo chciał, mógłby skojarzyć jego rodzinę z wojskiem. Babcia była szanowanym generałem, zanim nie oddała się całkowicie pracy przy kwiatach. Miała na ciele wiele ran wojennych, o które Miki czasami bał się nawet pytać. Staruszka była twardą kobietą.
Przeniósł wzrok na robota, a potem znowu na siedzącego obok mężczyznę. Nie lubił być do czegoś usilnie namawiany, szczególnie, że odmówił już dwukrotnie. Nie czuł się na siłach do spożywania, nawet zwykłej herbaty. Na samą myśl o tym, że coś miałoby mu przejść przez gardło, czuł mdłości. Może to nadal z bólu, albo osłabienia, a może po prostu nie odważyłby się wziąć niczego od obcej osoby. Tego dnia, czy  bardziej wieczora miał już wystarczająco dużo przygód. Poczułby się lepiej, gdyby kobieta zawiozła go do normalnego szpitala.
Zacisnął pięści na materiału koca, nie miał nawet ochoty się rozglądać, wolał pilnować tego, co dzieje się najbliżej niego. Trudno było mu się rozluźnić, czuł się lepiej kiedy jeszcze spał, przede wszystkim był wtedy nieświadomy wszystkiego, co złego mogło się z nim dziać. Teraz, kiedy już oprzytomniał, wszystkie te negatywne odczucia do niego wróciły.
- Nie, dziękuję. Na prawdę dziękuję, nie czuje się za dobrze. - odmówił po raz kolejny, spoglądając na mężczyznę spojrzeniem ciemnoniebieskich oczu. Wzrok miał ciężki, nadal nieco przymglony przez działanie leków, które podała jej lekarka zanim wyszła. Tym gorzej było mu się skupić, zaciął się na jednym tekście i nie widział powodu, by poruszać jeszcze jakieś inne tematy.
- Tego kogoś... powinniście go szukać, jest groźny. - dodał znowu. Nie było czasu na siedzenie. No dalej, dlaczego nikt nic nie robi?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.12.17 18:14  •  Apartament Saiyuri '313' - Page 6 Empty Re: Apartament Saiyuri '313'
- Interesujące imię. Nie tutejsze, prawda? - Spytał, starając się być miłym dla swojego gościa na ile to możliwe i ukrywając narastającą w jego głowie chęć do zwyczajnego rzucenia tego i stwierdzenia, jaki jest bezradny. Serio, nie umiał rozmawiać z ofiarami wypadku, być opiekuńczym. Potrafił być towarzyski, żartować, odciągać ludzi od myślenia o złych rzeczach, ale niestety, nie radził sobie z osobami będącymi w szoku lub po wypadkach, albo traumatycznych przeżyciach. O ile może pobicie nie było znowu aż tak traumatyczne (w jego spojrzeniu), tak jednak odcisnęło to jakiś ślad na blondynie. A on nie wiedział, jak sobie z nim poradzić. Wiedział jedynie że ma zaczekać, aż chłopak poczuje się lepiej. I pewnie to będzie jedne z najdłuższych minut, a może godzin jakie przyjdzie mu tu spędzić, heh.
Pokiwał głową, nie odpowiadając już i nie próbując po raz kolejny drążyć tematu herbaty. miał w sumie iść po swoją, gdy chłopak upomniał się, jak to powinni właśnie być w terenie i szukać w całym mieście jednego, zielonowłosego gostka.
Bądź miły.
Bądź miły.
Bądź miły.
Serio, to nie może być takie trudne, prawda? Cywil może zrozumieć że nie można czasem rzucić wszystkiego i w mieście pełnym tysięcy ludzi szukać tego jednego, zwłaszcza gdy są wyższe priorytety.
Pomińmy już biurokracje, uch. Przysiadł się na fotelu obok kanapy, schylając się do przodu i splatając dłonie. Spoważniał trochę, przestał się szczerzyć, bo pora była na przejście do konkretów. Spoglądając ku chłopakowi, zaczął mówić.
- Zielone włosy, oczy jak u kota. Niby to dużo, ale to za mało by można go było znaleźć. Potrzebne jest więcej informacji. Wzrost, ubiór, może inne znaki szczególne, godzina o której zdarzyła się napaść? Każda informacja się przyda, jesteś w stanie którejś z nich udzielić? - To by było najbardziej pomocne. Rysopis w ogóle byłby cudowny, ale Faust nie należy do najlepszych kreślarzy na świecie, więc to dopiero do kogoś bardziej doświadczonego. - Ech, a chciałem by nie zabrzmiało to jak przesłuchanie. - Westchnął, spoglądając w podłogę pomiędzy swoimi stopami i kręcąc głową na boki. Zdał sobie sprawę z tego, jak te wszystkie pytania zabrzmiały razem. Przesłuchanie jak w sam raz. Świetnie!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.12.17 1:55  •  Apartament Saiyuri '313' - Page 6 Empty Re: Apartament Saiyuri '313'
Wszystko wskazywało na to, że oboje czuli się w swoim towarzystwie po prostu źle. Miki niezdolny do wyduszenia z siebie optymistycznych myśli i mężczyzna, który w ogóle wyglądał, jakby miał dość tej roboty. Najgorsze było jednak to, że nawet gdyby blondyn chciał wyjść, zwyczajnie nie mógł. Ciało obolałe po pobiciu i dawka leków przeciwbólowych działały na tyle mocno, że nie czuł sił w dolnych kończynach. Na samym początku bał się o swój kręgosłup, ale potem zdał sobie sprawę, że poruszanie palcami stóp nie sprawia mu problemu. Był jednak niemal pewny, że gdyby miał teraz stanąć o własnych siłach, kolana zdradziłyby go natychmiast. Nie musiał nawet próbować, by to wiedzieć.
Uniósł lekko brew. Miał ciemną karnacje, jasne włosy i niebieskie oczy. Był przecież rodowitym Japończykiem, widać idealnie. Pozwolił sobie więc nie odpowiedzieć. Nie było sensu tłumaczyć swojego pochodzenia, szczególnie że on sama niewiele miał wspólnego z rotacjami własnych rodziców. Matka i babka mieszkały w M-3 od zawsze, a jego dziadek i ojciec... jeden zmarł szybko, a drugiego nawet nie pamiętał. Nazwisko nosił jednak po żeńskiej stronie swojej rodziny. Być może matka zanim zmarła, postanowiła wyrzucić z pamięci tego drania, który ich porzucił.
Preferował mówić o konkretach, więc kiedy nadeszła nowa fala pytań, myśli zaczęły układać mu się w głowie nieco dokładniej. Znał odpowiedzi na większość z tych pytań.
- Wyższy ode mnie. Włosy były krótkie, ale nie ścięte przy samej głowie, tak... do uszu. Chudy, mówił że na coś choruje... wspominał o jakimś Edenie. Gadał dużo rzeczy, ale wyleciały mi z głowy... bił za każdym razem, jak coś odpowiadałem... chciał... pomocy w leczeniu. Chyba mu się śpieszyło. To było... - zawahał się. Nie miał pojęcia która godzina, ile spał, ile leżał omdlały. Mimowolnie zaczął rozglądać się za jakimś zegarkiem, który dałby mu względne pojęcie o tym, czy nadal mają ten sam dzień, w którym wyszedł z mieszkania ze śmieciami.
Nie zwrócił uwagi na dalsze słowa gwardzisty. Nie przejmował się tonem jego głosu, był przyzwyczajony do tego stylu mowy, wychowywał się niemal tylko z babcią-generałem. Pomimo nękających go chorób był normalnym facetem, robił wiele rzeczy niemalże na rozkaz, gdy tylko starsza kobieta wyraziła swoje potrzeby. Pip był gotowy je spełnić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.12.17 17:44  •  Apartament Saiyuri '313' - Page 6 Empty Re: Apartament Saiyuri '313'
Ech, to nie jego wina... Dobra, może to i jego wina. Pierwszy raz słyszał to imię i nie kojarzył go z japońskimi, zwyczajnie. Nawet jeśli karnacja i wygląd pasował, on nie jest stąd, więc gdy coś wydało mu się "nietypowe", od razu uznał że to może nie być tutejszy.
Wyraz twarzy Mikiego jednak wszystko mu szybko wytłumaczył, i Faust nie kontynuował tematu, politycznie przemilczając swoje "faux pa". Tak, w tym był dobry. Przemilczaniu głupoty. Czy to swojej, czy też biurokratów gdy mimowolnie musiał słuchać ich z Cronusem jako oparcie jego fotela. Tiaaaa.
Jakkolwiek ten stary gość był w porządku, tak trzeba było popchnąć całość nieco do przodu. Stagnacja nie jest dobrym pomysłem, acz z drugiej strony - czy teraz jest wiele lepiej?
Ciężko powiedzieć.
Niemniej! Dostał trochę konkretów, i gdy tylko Miki zaczął mówić, Faust powiał po coś do notowania. Wolał mieć to tradycyjnie, na papierze. Nie zawsze ufał technologicznym zabawkom, jak teraz pokazał, notując gryzmołami połowicznie po niemiecku i połowicznie po japońsku informacje.
Spojrzał ku swojemu zegarkowi, wyłapując że chłopak szuka jakiegoś określenia czasowego.
- Jest 15:45. Mówiłeś że chciał "pomocy w leczeniu". W jaki sposób miałeś mu pomóc? Jesteś lekarzem? - O ile reszta nie powodowała pytań, nawet "Eden" który Ursegor rozumiał jako siedzibę aniołów w Desperacji (piękna nazwa, nie ma co), tak ta kwestia go zastanawiała. Czemu ktoś, zapewne z Desperacji biorąc pod uwagę opis, miał chcieć od tego blondyna? Stąd pytanie, czy był lekarzem? A może czymś innym? Chciał się tej kwestii dowiedzieć.
Chyba mu przeszło w sumie. Skupienie się na czymś sprawiło, że czuł się nieco... Lepiej już. Wiedział co robić, póki co przynajmniej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.12.17 18:07  •  Apartament Saiyuri '313' - Page 6 Empty Re: Apartament Saiyuri '313'
Trudno było mu wyczytać coś z twarzy gwardzisty, dopiero kiedy padały jakieś słowa, miał jak się odnieść, powiedzieć coś więcej poza tym, co już mówił. Nie pamiętał zbyt wielu detali, sporo rzeczy zamglonych było towarzyszącym wtedy bólem, do głowy wbił sobie tylko tych kilka rzeczy, które były dziwne, odmienne, łatwe do zapamiętania nawet w momentach stresu. Siedząc tu teraz, nie był nawet pewny w co ubrany był napastnik, te szczegóły ulotniły się z jego głowy bardzo szybko.
Z odpowiedzią na kolejne pytanie nie wahał się w ogóle, wiedział dokładnie co odrzec, nawet bez kłamstw.
- Coś w tym stylu... co prawda jestem za młody na lekarza, ale niedawno skończyłem szkołę przygotowawczą i zajmowałem się chorobą osobą... jeszcze do niedawna. Mam sporo wprawy i czasami pomagałem ludziom w okolicy, mamy w domu całkiem dobrze wyposażoną apteczkę i ee... zajmuje się też zielarstwem. - nie wiedział jednak w jaki sposób nazwać swoją pracę, która polegała na przygotowywaniu lekkich mieszanek dla ludzi, najczęściej starszych którzy wierzyli w wielką moc roślin. To były niegroźne herbatki, napary, czasami jakieś nalewki i maści przygotowywane z ziół, które trzymał w kwiaciarni i na zapleczu. W najbliższej okolicy Papierowych Motyli był znany jako ten, do którego można się zgłosić, jeżeli leki w aptece wydają się za drogie.
Podobno też, o tym wolał już nie mówić, w ciemnych alejkach M-3 szepcze się o jego mocy uzdrawiania, nienaturalnej dla człowieka. Wątpił jednak, by taka wiedza wydostała się poza szare strefy miasta. Ostatecznie gdyby miał sam z siebie pokazać w jaki sposób używa tej mocy, zaciąłby się i nic by nie wyszło. Lecznicze ręce działały tylko wtedy, gdy był spokojny i rozluźniony, lub jak w tym przypadku, gdy zostawał do tego niemalże zmuszony. W innych wypadkach nie pamiętał, żeby przypadkiem kogoś uleczył, nawet siebie.
I chociaż nie miał zamiaru okłamywać mężczyzny, miał nadzieję, że taka odpowiedź mu wystarczy. Była jak najbardziej prawdziwa, jedynie niepełna. Na podstawie tego, co już wyjaśnił dało się zrozumieć, dlaczego ktoś szukałby pomocy akurat z jego strony. A chłopak wydawał się dobrym celem napaści, był średnio wysoki i dosyć chudy, miał jasne włosy i oczy, gdyby nie ciemniejsza cera, cały przypominałby płatek śniegu. Na szczęście był nieco silniejszy, niż mogło się wydawać. Nie do końca był takim bezbronnym łamagą, po prostu lubił był dobry.
Anioły muszą być dobre. Pomyślał. Ale czy na pewno?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.12.17 21:23  •  Apartament Saiyuri '313' - Page 6 Empty Re: Apartament Saiyuri '313'
- Hmmm... Myślisz że ta osoba może tu mieszkać? - Spytał, bardziej w kwestii "zakończenia" tego przesłuchania, powiedzmy. Posiadał większość potrzebnych informacji jakie można potem zgłosić do centrali by rozesłano listy gończe. Być może przy ponownym przesłuchaniu przez kogoś kto mógłby narysować portret pamięciowy dałoby rade takowy wykonać?
Niemniej, Faust mial wrażenie że i tak już dość długo tu siedzą. Miał się zabrać za herbatę, ale... Może nie tyle co czuł się niekomfortowo, co raczej nie czuł się jakby spełniał potrzeby jego, mniej lub więcej niespodziewanego gościa. Nie był lekarzem, nie był psychologiem, był żołnierzem, i w tej sytuacji jedna, konkretna doktryna mówiła mu w głowie krótki i konkretny plan postępowania.
Odstaw go do kogoś kto się na tym zna.
- Powiedz mi, czy jesteś w stanie chodzić, gdybym ci pomógł? Siedzenie i czekanie tutaj wiele nie zmieni. Dostarczyłbym cię do szpitala i oddelegowałbym do Ciebie po ewentualne, dodatkowe informacje innych. Ten koleś sam się nie znajdzie, a czekanie tylko da mu szansę na zaszycie się gdzieś. Co myślisz? Dasz radę? - Wstał, przeciągając się po swojej wypowiedzi. Serio, warto się ruszyć i coś zrobić, nie czekać na cud. Wolał na razie nie proponować opcji z noszeniem go. O ile nie byłby to problem, martwi się o swój bark. Gdyby gdzieś po drodze mu wysiadł, runęli by obaj na glebę. O ile Fausta by to może nie ruszyło (poza ramieniem), tak Pip mógłby z tego powodu raczej solidnie pocierpieć, a tego nie chciał. Podtrzymanie go i doprowadzenie do jakiejś taksówki lub czegoś w tym stylu, a następnie dojechanie do szpitala to lepszy plan, prawda?
Prawda. I przy okazji miałby lepszą opiekę niż Faustowaty jaki nie potrafi się nim zająć.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.12.17 20:04  •  Apartament Saiyuri '313' - Page 6 Empty Re: Apartament Saiyuri '313'
Zastanowił się nad tym chwilę.
Nie miał żadnych dowodów, że mieszka, ani także przeciw temu twierdzeniu. Nie widział raczej nic, co mogłoby wskazać na którąś z odpowiedzi jakoś szczególnie.
- Nie wiem... ale wydaje mi się, że wiedział kogo i w jakiej okolicy szukać. - odpowiedział powoli. Czy były jakieś słowa, które pomogłyby mu ustalić coś więcej? Podać jeszcze jakieś detale dzięki którym złapanie napastnika stałoby się łatwiejsze? W tym momencie raczej nie, nadal czuł się trochę skołowany. Tym bardziej kiedy padły kolejne słowa, zaczął zastanawiać się, czy ból który nadal emanował po całym ciele pozwoli mu zrobić kilka zwykłych kroków. Wszystkie normalne czynności nagle zaczęły brzmieć jak przeszkoda nie do pokonania. A przecież wiedział doskonale jak to jest dla osoby chore tak bardzo, że nie radzi sobie sama.
Nie chciał być takim samym ciężarem dla kogokolwiek, nawet jeżeli mężczyzna obok był gwardzistą, człowiekiem raczej silnym i zdecydowanie dla niego obcym, nie mógł polegać na jego pomocy, musiał poradzić sobie sam. Zaczął nawet nieco panikować, co było wyraźne w jego głosie.
- Dam sobie radę... na pewno. - odparł, zsuwając nogi na podłogę. Zaczekał chwilę, złożył koc w kwadracik, wygładził go ręką kilkakrotnie i odłożył na oparcie. Dopiero wtedy gdy policzył do dziesięciu w myślach zdecydował się na próbę powstania. Najpierw zachwiało mu się w głowie, a potem kolana nie chciały słuchać. Jakimś cudem jednak, nawet nie czując nóg ustaną i zrobił nawet kilka kroków. - Ma Pan rację... czekanie nic nie zmieni. Może uda mi się to rozchodzić.
Stwierdził dosyć naiwnie, wiedząc doskonale że zszytej skroni i złamanych żeber nie da się po prostu 'rozchodzić'. Wizyta w szpitalu brzmiała jak dobry pomysł, nie potrzebował specjalistycznej opieki, raczej podstawowej kontroli, a poza tym czułby się o wiele lepiej w murach rządowego budynku niż w czyimś mieszkaniu.
- Dziękuję za pomoc... i przepraszam za problem. - powiedział jeszcze, zanim nadjechały odpowiednie służby i mógł dostać się wraz z nimi dalej, odpowiadając znowu na masę medycznych pytań. Przynajmniej przeżył, nadal nie mógł do końca w to uwierzyć.

z/t
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.02.18 13:06  •  Apartament Saiyuri '313' - Page 6 Empty Re: Apartament Saiyuri '313'
Dzień miała dość udany, od bardzo szalonego poranka zaczynając w sumie. Ale tyle się działo że w pewnym sensie była nieco wycieńczona. Akcja z szalonym aniołem była miłą odskocznią od normalnych dni i w sumie będzie musiała zobaczyć co jej przełożeni wymyślą. "Nie byłoby głupie żeby go przeciągnąć na naszą stronę, byłby bardzo przydatny poza murami miasta.." pomyślała wchodząc po schodach w stronę głównych drzwi. Pomachała Ivo na pożegnanie i weszła do środka. Było już późno a ona kompletnie zapomniała dać znać Faustowi kiedy będzie. - Jest tak późno że pewnie już śpi.. - mruknęła idąc w stronę windy. "Ale nie wieżę że Ivo mnie przepił.. ta cholera.. wypadłam aż tak bardzo z formy.. następnym razem to ja go będę prowadzić do taksówki.." przemknęło jej przez myśl gdy czekała aż winda się otworzy. Po czym weszła do środka i wcisnęła guzik z numerem swojego piętra. Oparła się o ścianę wpatrując się w lustro na pełnej ścianie. Przeczesała dłonią lekko włosy i dotknęła rozgrzanego od alkoholu policzka. Krawat pod szyją miała mocno poluzowany a dwa guziki koszuli rozpięte. Płaszcz nawet nie był zapięty, było jej gorąco jak cholera. Cichy odgłos który dała winda gdy zatrzymała się na jej piętrze sprawiła że odepchnęła się od metalowej ściany po przeszła przez próg idąc do swojego mieszkania. Przyłożyła przepustkę do zamka i otworzyła drzwi z kliknięciem. Po czym weszła do środka ściągając kozaki i zsuwając z ramion płaszcz, odwiesiła go na wieszak. W salonie nadal się świeciła jedna lampka przy wersalce. Omiotła spojrzeniem pomieszczenie nie dostrzegając nigdzie swojego nowego współlokatora. "Może już śpi.." przeszło jej przez myśl gdy lekko się uśmiechnęła. Weszła stopień wyżej i podeszła do aneksu kuchennego. W pokoju panował lekki półmrok oświetlający jedynie miejsce przy miejscu wypoczynkowym. Robota medycznego też nie zauważyła, wyjęła z szafki kieliszek i butelkę wina ze stojaka. Odkorkowała ją i nalała sobie jedną trzecią naczynia. Po czym wzięła ją ze sobą i ruszyła w stronę wersalki na której sobie usiadła wygodnie zakładając nogę na nogę. Oparła się wygodnie i zmrużyła ślepia wpatrując się w karmazynową ciecz. Okręcając lekko naczyniem w dłoni uśmiechnęła mi łagodnie.

Apartament Saiyuri '313' - Page 6 L8x1ttM
                                         
Saiyuri
Saiyuri
Odrodzona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Saiyuri Kurayami


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.02.18 17:30  •  Apartament Saiyuri '313' - Page 6 Empty Re: Apartament Saiyuri '313'
A co z Faustem w czasie, gdy to wszystko się działo? Znowu próbował dostać papiery na to, by wrócić do służby. Choćby dlatego, by już móc zgarnąć swoją broń i ruszyć do centrum, pomóc im ogarnąć tego typa. Oczywiście, gdy się to już uspokoiło i typ jaki rozmontował nieco centrum handlowe został złapany, Faust mimo wszystko chciał móc wrócić znowu do służby.
I kolejny raz powitano go z odmową. Bo potrzebuje jeszcze czasu, by ramię wróciło do pełnej sprawności i szansa że mu padnie w krytycznym momencie jest wystarczająco duża, by nie został puszczony.
Brednie.
Ale co mógł zrobić? Nic. Więc zaczął nieco łazić po mieście, i ostatecznie wrócił do apartamentu, nie zastając w nim jeszcze Sai. Najwidoczniej opijają całkiem obficie ten sukces, nie ma co.
Jak ekspresowy pociąg przez jego umysł przeleciała myśl, w której oboje, spici pieprzą się nawzajem. Szybko jednak wyrzucił tą myśl z głowy, podobnie jak lekko gryzące w tył głowy uczucie, jakie ona spowodowała. Skąd niby ono? To tylko znajomość. Dzielenie mieszkania ze wspólnymi, solidnymi zaletami dla nich oboje.
Czemu więc ta myśl go tak ugryzła?
Nie wiedząc co ze sobą zrobić, uznał że może zabierze się wcześniej do snu. Zazwyczaj sen rozwiązywał takie problemy w sprawnym tempie i kolejnego dnia się już praktycznie nie pamiętało...
Ale blondyn ni za cholery nie mógł usnąć. Leżał na łóżku, co jakiś czas przekładając się z boku na bok w samej bieliźnie, ni za cholery nie móc zasnąć. Nie chciało mu się, ale też coś go blokowało od zwykłego, spokojnego zaśnięcia.
Więc czekał. Cholera wie ile i na co, ale czekał, aż Sai wróci. Albo będzie kolejny dzień i może następnego padnie zupełnie nieprzytomny.
Pierwsza jednak była Sai. Dźwięk otwieranych drzwi i lekkie zamieszanie jakie spowodowała kobieta swoim wejściem było raczej słyszalne wobec ciszy całego apartamentu. Przez chwilę zastanawiał się, czy wstawać i przywitać się z nią, czy może jednak dalej tępo próbować usnąć, lecz już po kilku, kolejnych minutach leżenia stwierdził że ni cholery nie da rady.
A zaczepienie Sai i podpytanie, jak poszło to solidne zajęcie, prawda?
Stąd też zwlókł się z łóżka na równe nogi, początkowo jeszcze nieco się chwiejąc od zbyt długiego leżenia, jakie spotkało się ze zbyt szybkim podniesieniem do pionu. Krótki moment ogarnięcia się w pionie, i ruszył boso do głównego pokoju, poszukując Sai. Dostrzegając białowłosą główkę na wersalce, uśmiechnął się i zbliżył powoli, przyklękając przy oparciu wersalki na jakie wyłożył ramiona, a na których położył brodę.
- Hej Sai. Jak się czujesz? Jak wam poszło? - Nie chciał się od razu narzucać przez naskoczenie na nią i dosiadanie się lub zbyt dokładne pytania, więc początkowo standardowe dwa pytanka będą w porządku, nie?
i już praktycznie go bolało od leżenia i siedzenia, więc wolał chociaż przez chwilę porobić co innego, heh.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.02.18 17:58  •  Apartament Saiyuri '313' - Page 6 Empty Re: Apartament Saiyuri '313'
Siedziała sobie wygodnie na wersalce z lampką czerwonego wina w dłoni robiąc co jakiś czas drobny łyczek pysznego trunku. Pogrążyła się nieco w myślach na temat tego mężczyzny z zielonymi włosami. Wszystko co się wtedy wydarzyło, ten dziwny wewnętrzny ból i luka w pamięci. Trochę ją to niepokoiło, wpadła w jakiś dziwny psychodeliczny stan przez moc ich napastnika? Nie czuła bólu fizycznego, nic nie bolało ale to co czuła kilkanaście godzin temu było tak realne. "Zupełnie jakby ktoś mnie ze skóry i mięśni odzierał.. skrawek po skrawku.." przeszło jej przez myśl. Z zamyślenia wyrwał ją Faust. Nawet nie usłyszała jak się zbliżał do niej, a powinna! Na wydźwięk swojego imienia spojrzała w bok widząc kucającego przy oparciu blondyna. - Ach.. nie śpisz jednak? Mam nadzieję że cię nie obudziłam.. - wyszeptała uśmiechając się do niego łagodnie. Dość widoczny rumieniec na polikach jasno podkreślał że wcale mało nie wypiła. A przynajmniej wystarczająco by się ładnie upić. - Czuję się świetnie.. choć czułabym się lepiej gdyby Ivo mnie nie przepił.. - powiedziała z lekkim rozbawieniem w głosie. Złapała za krawat przy supełku i poluzowała go nieco bardziej niż już był. Rozpięła kolejny guziczek koszuli i pomachała lekko dłonią przy szyi jakby chciała się ochłodzić. - Ogarnęliśmy sytuację.. choć mogło to być lepiej rozegrane.. no cóż.. uczymy się na naszych błędach i niedociągnięciach, prawda? - powiedziała ze spokojem i umoczyła usta w alkoholu. - A tobie jak minął dzień? Wypocząłeś? Byłeś na rehabilitacji jak ci zalecałam? - powiedziała wlepiając spojrzenie w jego ślepia, napawając się jego różnokolorowymi patrzałkami.
                                         
Saiyuri
Saiyuri
Odrodzona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Saiyuri Kurayami


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.02.18 18:39  •  Apartament Saiyuri '313' - Page 6 Empty Re: Apartament Saiyuri '313'
Słowa o budzeniu go zbył lekkim machnięciem prawej dłoni. - Nah, coś ty. Nie mogę zasnąć. - Stwierdził w odpowiedzi, wcale nie namyślając się za nadto a pro po ewentualnej odpowiedzi. Widział że jest "wstawiona", ale to raczej jest już prawda wiadoma jakiej wytykać niekoniecznie było sensu czy celu. - Słodko wyglądasz z tymi rumieńcami za to. - Cmoknął ustami z uśmiechem, ostatecznie darując sobie klęczenie obok wersalki i dosiadł się obok białowłosej. Raczej nie będzie mu miała tego za złe, prawda? Gdy już się dosiadł w miarę wygodnie, oparł się łokciem o oparcie i podparł dłonią głowę, spoglądając na Sai. Nie mógł się jednak powstrzymać od tego, by sięgnąć jej włosów i odrobinę jej je potargać na głowie. Może z kapkę zaczepnie, ale zwyczajnie miał ochotę już dopełnić jej wyglądu i też spsuć fryzurę. A co, bo może.
- Nic wam się nie stało? Nie stawiał oporu? - Rozumiał że akcja mogła zostać przeprowadzona solidnie i sprawnie, ale nawet bez zadrapania czy siniaka? Coś jednak musieli oberwać, wszak to był jednak facet spoza muru. Nie miał żadnych szponów czy czegoś? Może faktycznie nie stawiał oporu i poszło sprawnie.
Na pytania jednak jak jemu minął dzień, westchnął, odwracając się gdzieś w przód z machnięciem ręki. - Tak, byłem, byłem. Wiesz, jedyne co ostatnie robię, to wypoczywam, już dostaje od tego szału. Zwłaszcza że kolejny raz odmówiono mi powrotu do służby, bo jeszcze uważają, że moje ramię nie jest w pełni zregenerowane. Ysh. - Na plus było to, że miał okazje nieco sobie pogadać z Sonodą. To już było coś, prawda? Dowiedział się tez kilku, ciekawszych rzeczy przy tym.
Ale teraz jest tu, w ciemnej i miłej atmosferze, razem z Sai. Teraz mu miło.
- Nie będziesz w sumie przebierać się w coś luźniejszego? - Spytał, zerkając z powrotem ku Sai z małym uśmiechem. To, czy miał wobec tego jakieś plany czy nie to już inna kwestia, heh.
Poza tym, zwyczajnie lubił ją widzieć. Jest piękna, w ciuchach czy bez, acz takowe czasem są zbędnym dodatkiem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 6 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach