Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Eden :: Góra Babel :: Katedra


Strona 13 z 15 Previous  1 ... 8 ... 12, 13, 14, 15  Next

Go down

Pisanie 04.12.19 1:30  •  Sala Sądu - Page 13 Empty Re: Sala Sądu
Nie chciał tu być.
Nie powinno go tu być. Miał wrażenie, że ze wszystkich aniołów pochodzących z Edenu, to właśnie on najmniej nadawał się na kogoś, kto miał decydować o losie biednej duszy. Wciąż pamiętał to, co jego skrzydlaci bracia i siostry mu zrobiły, nadal zdrady edeńskich mieszkańców parzyły go od środka i wywoływały nieprzyjemny grymas na ustach. Kiedy zaproponowano mu uczestnictwo w sądzie, od razu odmówił, jednakże im dłużej słuchał ich gadania o anielskich obowiązkach, tym bardziej wiedział, że nie wygra z nimi. Zgodził się dla świętego spokoju. Przynajmniej nie będą go już więcej męczyć przez kolejne kilka lat.
Zajął wyznaczone miejsce, poprawiając się na niezwykle niewygodnym krześle, i czekał. Czekał, aż wprowadzą tę nieszczęsną osobę, o której losie mieli decydować.
Po cichu liczył jedynie, że nie będzie żadnych komplikacji, że ich decyzja będzie jednomyślna, że sąd przebiegnie szybko i spokojnie. I Nathair będzie mógł wrócić do siebie, skupiając się na swych błahych rzeczach, które wykonywał każdego dnia.
Kątem oka zerknął na dwie anielice siedzące po jego prawej stronie. Prawdę powiedziawszy nigdy wcześniej nawet nie wymienił z nimi słowa. Znał je, oczywiście, że znał, ale jedynie z plotek, z widzenia. I na tym kończyła się jego wiedza. Wzruszył bezwiednie ramionami, na powrót skupiając się na tym, co było przed nim.
No dalej, zaczynajmy. Zaczynajmy i kończmy to przedstawienie.
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.12.19 2:23  •  Sala Sądu - Page 13 Empty Re: Sala Sądu
Pojawia się przed masywnymi drzwiami sali sądu. Ubrana w białą sukienkę z długimi rękawami, sięgała jej trochę za kolana. W pierwszej chwili złapała się za ramię gdzie wpuszczono czerwinkę. Biały materiał zakrywał to miejsce więc nie mogła się przyjrzeć czy są jakieś ślady. Ostrożnie się rozejrzała po miejscu w którym była. Fioletowe ślepia utknęły na masywnych drzwiach przed nią. - Gdzie ja jestem? - wymamrotała pod nosem. Złapała się za głowę i zamknęła na chwilę oczy. Wszystko wróciło w jednej chwili. Znęcanie się wymordowanego nad nią, a potem to pomieszczenie. Pamiętała zapach wilgoci, uczucie zimna drażniące nagą skórę. I ten ból! Ten intensywny ból sprawiający że aż dreszcz ją przebiegł wzdłuż kręgosłupa na samo wspomnienie. Odgłos otwieranych drzwi wyrwał ją z tych paskudnych wspomnień. Zerknęła przez ramię na pomieszczenie które właśnie się przed nią otworzyło.
Rozglądając się nie zauważyła nikogo poza sobą więc powoli i ostrożnie ruszyła do środka. Miała chyba milion pytań teraz. Czuła chłód zimnej posadzki, krocząc boso w stronę centrum. Widziała z oddali trzy postacie. Zbliżając się w ich stronę dostrzegła że ta w środku miała skrzydła. Szczęka sama jej się zacisnęła nie wiedząc co ma o tym myśleć. Obejrzała się przez ramię za siebie. Zdawała się być sama, widziała jak masywne drzwi się zamykają za nią z cichym huknięciem. "Czy to jest sen? Przecież jeszcze przed chwilą byłam u łowców! Mam jakieś halucynacje? Świadomy sen?" pytania się tylko mnożyły. Zatrzymała się po chwili i uważnie przyjrzała się całej trójce. Nikt się do niej nie odezwał. Złapała za materiał sukienki po bokach, normalnie w takich ubraniach nie chodziła na co dzień. - Umm.. - odezwała się niepewnie. - Czy ja.. czy to..? - nie wiedziała jak zadać pierwsze pytanie. Nie wiedziała czy ktokolwiek się do niej odezwie. Sięgnęła prawą dłonią do lewej dłoni i uszczypnęła się boleśnie, do tego stopnia że aż się lekko wykrzywiła w grymasie bólu. Szybko jednak zaczęła rozmasowywać to miejsce. - Gdzie ja właściwie jestem? Jeśli mogę oczywiście wiedzieć. - postanowiła po prostu zapytać. Nie chciała zgadywać, nie chciała się nakręcać niepotrzebnie. Spychając wszystkie złe podejrzenia gdzieś w odmęty psychiki. Przecież nie mogła tak po prostu umrzeć, nie od takiego prostego zabiegu przez jaki ją przeciągnęli łowcy. Nie dopuszczała do siebie tej myśli. "Może jestem w śpiączce.. i mój umysł płata mi teraz strasznie realistycznego figla." pocieszała ją ta myśl. Ze śpiączki każdy mógł się jeszcze wybudzić, prędzej czy później.
                                         
Saiyuri
Saiyuri
Odrodzona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Saiyuri Kurayami


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.12.19 22:05  •  Sala Sądu - Page 13 Empty Re: Sala Sądu
Wciąż miała w pamięci jeden z sądów. Jeden, który przebiegł nad wyraz niepomyślnie nie tylko dla sądzonych, ale też dla ówczesnego archanioła i paru skrzydlatych zgromadzonych na widowni. Wspomnienie powróciło na ułamki sekund, kiedy spojrzała na stróża, trzeciego sędziego wyznaczonego na dzisiejszy dzień. Sądziła, że zamiast niego zobaczy dowódcę zastępu, choć właściwie ten fragment społeczności anielskiej reprezentowany był przez damę z Paryzolem. Musiał mieć najwyraźniej inne ważniejsze sprawy, tak jak sam archanioł, skoro nie pojawili się osobiście. Choć czy to zresztą było ważne kto rozważa wszelkie za i przeciw zezwoleniu duszy na przebywaniu w świecie żywych? Robili to w imieniu Stwórcy, nikt nie wiedział jaki był Jego zamysł czy plan, opuścił ich dawno temu i najwyraźniej nie planował wrócić. Gdyby wpuścili siły zła do serca niebios, wtedy też by nie zareagował.
Usiadła na pozostałym fotelu. Nigdy go nie lubiła. Nie ze względu na niewygodę, bo ta nigdy jej nie przeszkadzała, ale przez pamięć o Metatronie. Dotyk drewna przeszywał serce bólem, każde poruszenie skrzydłami podczas układania ich w odpowiednim położeniu był jak patrzenie w oczy sędziego, który zbytnio zatracił się w szaleństwie i nie potrafił się opamiętać. Podzielała jego poglądy, część z nich. Nie doprowadziłaby jednak do rzezi, dałaby możliwość bronienia się słownego. I przede wszystkim nie nakłaniałaby do mordu niewinnych aniołów. Ta cząstka jej jestestwa, która obwoływana była Obrońcą Metatrona wciąż jednak czyhała za rogiem pomimo odejścia z Ziemi tego, którego miała ochraniać. Czuła, że zawiodła, ale jednocześnie nie było to jej winą. Raguel spojrzała na swoje zwierzę, które zajęło miejsce u jej stóp i teraz zaczęło się wpatrywać w kobietę zmierzającą w ich kierunku.
Witaj w Edenie, córko Ewy – odezwała się spokojnym, niewzruszonym głosem, poniekąd odpowiadając również na jej pytanie. Ludzie prędzej czy później umierali. Choć lepiej było, gdy działo się to w wieku podeszłym, to wciąż nie odczuwała wobec zmarłych nadmiernego współczucia. Naturą świata było przemijanie. Ruszały ją tylko dzieci, a ta przed nimi zdecydowanie zdążyła dorosnąć.
Jestem Raguel i wraz z pozostałymi sędziami zadecydujemy o twym losie. Odpowiadaj na nasze pytania zgodnie z prawdą. Kłamstwa prędzej czy później zostaną ujawnione i poddane karze – oznajmiła. Ostatnie zdanie zabrzmiało wprost jak ostrzeżenie. Bez wsparcia ze strony mocy archanioła musieli dotrzeć do prawdy w inny sposób, a nic nie działało tak dobrze jak obietnica konsekwencji. Nawet ludzie w swoich sądach rozpoczynali od przysięgi, której złamanie równało się wystąpieniem przeciwko prawu.
Powiedz nam na początek jak się nazywasz, czym zajmowałaś się w życiu.


//Proponuję termin 48h i jeśli ktoś nie ma nic do dodania od siebie to po prostu ominąć swoją kolejkę, żeby było szybko i mniej "drętwo" :3
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.12.19 22:25  •  Sala Sądu - Page 13 Empty Re: Sala Sądu
Przyglądała się z czystym zainteresowaniem przyodzianej w prostą sukienkę niewieście, jej widocznej konsternacji i bosym stópkom kroczącym po chłodnej, twardej posadzce. Brązowowłosą nie zdziwiło ani odrobinę to, iż spojrzenie nieznajomej skoncentrowało się zaraz na skrzydlatej Seraphiel - pierzaste, niebiańskie kończyny zawsze ściągały na siebie ludzki wzrok i przyciągały ich do siebie tak, jak rozpalone do białości światło wabiło ku sobie fruwające pośród mroków nocy stworzonka. Odpowiadało jej to w zupełności, jako że dzięki temu mogła na spokojnie i bez skrępowania przyglądać się Osądzanej - nie, żeby wstydziła się obserwować kobietę bądź była tym zażenowana, lecz łatwiej jej było w takiej sytuacji wychwycić fałsz w jej postawie bądź kłamstwa wszyte w wypowiadane wyrazy. Zmrużyła delikatnie, leciutko swoje srebrzyste ślepka, nie odrywając ich od smukłej, emanującej zmieszaniem i niedowierzaniem sylwetki. Nie zerknęła w bok nawet wtedy, kiedy Sprawiedliwa przemówiła stonowanym, ociekającym stoicyzmem głosem, rozpoczynając sąd kolejno od powitania, groźby oraz zaproszenia do przedstawienia siebie i swego fachu. No cóż... jakąś metodę musieli wybrać, żeby mieć pewność, iż duszyczka ta prawdę i tylko prawdę będzie im przedstawiała na swojej swoistej prezentacji. Kaijin była zdania, że powinni ją jeszcze jasno i dobitnie poinformować o tym, iż zakończyła ona swój człowieczy, ziemski, szary żywot, jednakże nie wtrąciła się jeszcze nawet słówkiem do tej rozpoczętej konwersacji - chciała zobaczyć to, w którym momencie niewiasta sama to na sto procent ustali, przyjmie do siebie i w pełni zrozumie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.12.19 23:10  •  Sala Sądu - Page 13 Empty Re: Sala Sądu
Przyglądał się dziewczynie w milczeniu.
Przestraszona i zdezorientowana. Sprawiała wrażenie, jakby w ogóle miało jej tu nie być, że  śmierć, która zamknęła jej powieki pomyliła się, i nie powinna zabierać jej ze sobą. Dusza nie wyglądała na kogoś, kto mógłby dokonać ciężkich grzechów, za które bramy nieba zatrzasnęłyby się, a święty Piotr odwrócił plecami. Ale wygląd to nie wszystko. Bywał zwodniczy. Oszukiwał zmysł, na którym większość żyjących istot polegał. Wzrok. Wodził za nos, otumaniał inne zmysły oraz zdolność logicznego myślenia, tworzył iluzję.
Przechylił się ledwo zauważalnie do przodu, nie spuszczając wzroku z dziewczyny. Rozpłacze się? Będzie błagała o litość? A może pozostanie niewzruszona, nadal wierząc, że to wszystko to jedynie zwykły koszmar, z którego lada moment się zbudzi?
Kąciki ust stróża drgnęły lekko, niemalże poddając się iskierce rozbawienia, aczkolwiek ostatecznie udało mu się stłumić niechciane uczucia, na powrót opierając się o oparcie krzesła. Nie odzywał się póki co, pozostawiając w pełni wolną rękę prowadzącej dzisiejszy sąd, Seraphiel. Póki co był jedynie dekoracją, wypełniacze pustego, trzeciego miejsca, choć niewątpliwie zamierzał zabrać głos, jeżeli sytuacja zacznie tego wymagać.

Sala Sądu - Page 13 SvyoDhv


Ostatnio zmieniony przez Nathair dnia 11.04.20 22:57, w całości zmieniany 1 raz
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.12.19 7:15  •  Sala Sądu - Page 13 Empty Re: Sala Sądu
Miała wrażenie że cisza ją zaczyna przytłaczać, sekundy ciągnęły się jakby były minutami. Aż w końcu padła odpowiedź na zadane przez nią przed chwilą pytanie. Głowa sama jej drgnęła lekko w bok na wspomniane miejsce. - W.. Edenie..? - powtórzyła niepewnie. - Nie.. to nie możliwe.. chyba.. - wkradła się odrobina niepewności. Ale tylko na chwilę. Potrząsnęła przecząco głową na boki wypierając tą myśl ze swojej świadomości. Zaczęła się nieco bardziej rozglądać po ogromnym pomieszczeniu. Zrobiła krok w tył i zawiesiła spojrzenie na skrzydłach siedzącej w środku Seraphiel. - Nie.. to nie może być.. - nie chciała tego przyznać na głos.
Kolejne słowa anielicy kontrastowały z przeczuciami białowłosej jak noc z dniem. Odwróciła od całej trójki wzrok i złapała się dłonią za nasadę nosa. Zamknęła oczy powoli kręcąc głową na boki. Nie chciała żeby to była prawda.
"Słabi przegrywają, Saiyuri. Ja nie jestem słaby, ale ty owszem." pamiętała słowa Loumy, słyszała je w swojej głowie teraz tak wyraźnie.
Wzięła głębszy wdech, próbując uspokoić emocje, które lada moment mogły z niej wypłynąć. Potrzebowała dłuższej chwili żeby zrozumieć. Żeby przyswoić to co usłyszała. "Będę sądzona.. tu.. i teraz.." mruknęła w myślach biorąc kolejny głębszy wdech. Lewy kącik drgnął w przelotnym grymasie zrezygnowania. Zabrała dłoń z twarzy i powoli przeniosła spojrzenie na osobę która do tej pory się do niej odzywała. - Cóż.. chyba każdego czeka sąd ostateczny prędzej czy później.. nie spodziewałam się tylko że nadejdzie tak szybko. - spuściła głowę w dół czując jak chłód z posadzki promieniuje wyżej, aż przeszył ją nieprzyjemny dreszcz. - Kurayami.. Saiyuri Kurayami.. - zaczęła nieco ciszej ale dostosowała głośność wypowiedzi aby cała trójka ją dobrze słyszała. Podniosła spojrzenie na Raguel. Nie rozumiała czemu została ostrzeżona przed kłamaniem. "Dlaczego miałabym kłamać? Przecież to głupie.. odpowiem za wszystkie grzechy, których się dopuściłam w swoim żałośnie krótkim życiu." ta myśl sprawiła że lekko się uśmiechnęła. Podejrzewała że trafi albo do czyśćca albo do piekła. Przecież nie była święta.
- Jestem lekarzem. - odpowiedziała ze spokojem na pytanie zadane przez anielicę. - Znaczy Byłam! - szybko się poprawiła czując nieprzyjemny chłód bijący od tego słowa. - Byłam lekarzem.. - powtórzyła ostatni raz, ale bardziej do siebie pod nosem.
                                         
Saiyuri
Saiyuri
Odrodzona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Saiyuri Kurayami


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.12.19 0:37  •  Sala Sądu - Page 13 Empty Re: Sala Sądu
Doświadczenie mówiło, że rzucanie świeżo zmarłej duszy na głęboką wodę jest zbyt intensywnym przeżyciem i większość z nich wpadała automatycznie w panikę na wieść, że opuścili swoje pierwotne ciała. Znacznie łatwiejsze było domyślenie się - niektórym zajmowało to parę chwil, inni pytali od razu, jeszcze inni aż do końca sądu nie wierzyli w to, że w rzeczywistości już nie są tymi istotami, którymi byli dopiero co. I w tym przypadku złotowłosa wolała zachować ostrożność, nie mówić tego od razu. Chciała też sprawdzić czy sama nazwa miejsca cokolwiek kobiecie powie. Wierzący kojarzyli nazwę z pierwszym rajem, z kolei desperaci mogli odnieść się do faktycznego miejsca. Miastowi zapewne również mieli jakieś pojęcie o istnieniu anielskiego siedliska, ale nie zapuszczali się często w te rejony. Chciała wiedzieć do jakiej grupy należała zmarła. Ta informacja mogła być dość istotna, pozwalała obrać drogę, którą podążą podczas oceniania jej warunków życia, motywów.
Uśmiechnęła się łagodnie, po raz pierwszy pozwalając jakimkolwiek emocjom zagościć na jasnej twarzy. Zrobiła to tylko dla uspokojenia tej biednej duszy. To bardzo możliwe, że się tu znalazła, anioły rzadko się myliły co do dusz i ich pojawiania się na sądach. Kiedyś na pewno się zdarzyło, że jakiś człowiek trafił przed sędziowskie oblicza, a potem okazywało się, że jakimś cudem odratowano jego ziemską powłokę. Raguel nigdy nie miała okazji być świadkiem czegoś takiego, ale można było się domyślić, że skrzydlaci wpadliby w małą panikę. Zaraz jednak powróciła do standardowej kamiennej twarzy. Co za dużo uśmiechów to niezdrowo.
Słuchając odpowiedzi ludzkiej duszyczki, zerknęła na Kaijin oraz Nathaira. Nie chciała ciągnąć ich za języki czy też zmuszać do wypowiadania się. Jeśli ich wolą było pozostać milczącymi jak posągi, to niech tacy pozostaną, nie będzie mieć im za złe. Sprawowanie takiej funkcji na pewno było stresujące.
Aa, lekarz... – odparła cicho i z lekkością, zupełnie jakby prowadziła rozmowę z koleżanką, a nie dopiero co być może tragicznie zmarłą kobietą, którą widzi pierwszy raz na oczy. – Czy ludzcy lekarze nie składają aby przysięgi? Nikogo nie krzywdzić? – Spytała ni to sądzoną ni to pozostałych skrzydlatych. Nie była bardzo obeznana w temacie, ale kiedyś tam złapała co nieco wiedzy na temat życia śmiertelników. Głównie z książek, ale i te były niezłym źródłem wiedzy o nich. – Czy kiedykolwiek skrzywdziłaś umyślnie żywą istotę, Saiyuri?
Położyła dłoń na łbie Seiun, która wtarabaniła się z pyskiem na jej kolano. Zwierzę westchnęło znudzone, wyrażając całkowite przeciwieństwo tego, co wewnętrznie odczuwała anielica. W przeciwieństwie do czworonoga, miała tu co robić i rozmowa z Kurayami stanowiła dobrą odskocznię od samotnej wędrówki, gdzie nie miała się do kogo odezwać.
Gdzie właściwie mieszkałaś, córko Ewy? Pochodzisz z terenów Desperacji, z Miasta?
Pytała łagodnym tonem. Ciekawiło ją kogo leczyła była lekarka. Może nawet to, w czym się specjalizowała, choć chyba nie chciała zagłębiać się w aż tak duże szczegóły.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.12.19 1:33  •  Sala Sądu - Page 13 Empty Re: Sala Sądu
Doprawdy fascynującym było przyglądanie się grze emocji, jaka zagościła na licu osądzanej niewiasty; jej zachowaniu, kiedy powoli, acz dobitnie docierał do niej sens całej tej sytuacji i to, dlaczegóż się w tymże miejscu znalazła. Niedowierzające potrząśnięcie głową, niekontrolowany zdawać by się mogło, instynktowny krok w tył, słowa pourywane i poucinane, ponowne zerknięcie na majestatyczne skrzydła Sprawiedliwej, skrycie twarzyczki przed ich bacznymi, uważnymi spojrzeniami - Kaijin z nieskrywaną ciekawością patrzyła na to, jak niewiara przeistaczała się mozolnie w ponure zrezygnowanie. Ciekawy był to proces i mało jej znany, jako że Yū - przyjaciel jej pierwszy, dawno już przez Matkę Naturę bezpowrotnie pożarty - w pełni gotowy był na swoje odejście, mimo iż przybrnęło ono do niego nie tak wcale spodziewanie, a gwałtownie i nieoczekiwanie. Jednak wtedy inne czasy były, groźniejsze i chaotyczniejsze od obecnych, nieposiadające tych bezpiecznych stref wykreowanych w paru punktach zdewastowanych ziem - jak to idylliczne, dość dobrze zabezpieczone M-3 w aktualnych dziejach.

Kątem oka dostrzegła łagodny uśmiech zakwitający na usteczkach siedzącej obok Anielicy - tak inny od jej własnego, mający najprawdopodobniej ukoić nerwy kobiety i w jakimś, najmniejszym chociaż, stopniu przekonać ją, że jest tutaj bezpieczna. Po co, skoro zagoniona w róg istota łatwiej dawała się prowokować? Łatwiej wyśpiewywała prawdę? Łatwiej było ją odpowiednio szturchnąć niematerialnym kijem i uzyskać pożądaną reakcję?
- Przysięgi są niezwykle ochoczo przez ludzi na bok odrzucane - odezwała się, kładąc łokieć na podłokietniku i opierając policzek o przymkniętą piąstkę. Srebrzyste ślepia wbiły się ze świeżą intensywnością w niewiastę: badawcze i czujne, i oceniające. - Zasady są po to, ażeby je łamać... czyż nie? - zapytała lekko i tak, jak gdyby prawiła o świetlistej pogodzie za oknem, przytaczając przy tym jedno z ponad tysiącletnich przysłów człowieczych. - Iluż to medyków patrzyło wyłącznie na swoje zyski... na własne korzyści i zachcianki, i profity, nie zaś na to, żeby innym udzielić pomocy, żeby komuś w cierpieniu ulżyć - ciągnęła bezlitośnie i z leciutko uniesionymi kącikami ust. - Jakaż była Twoja motywacja do wykonywania tego zawodu, pani doktor?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.12.19 21:49  •  Sala Sądu - Page 13 Empty Re: Sala Sądu
Ile w jej słowach mogli odnaleźć prawdy? Nie mieli sposobu na sprawdzenie jej prawdomówności. Co prawda ona o tym nie wiedziała i mogła mówić zupełnie szczerze w obawie przed konsekwencjami.
Anioł ściągnął ku sobie jasne brwi w ledwo zauważalnym geście. A co, jeżeli jest przebiegłą lisicą i doskonale wie jak rozkładać karty?
Potarł kciukiem swoje przedramię, do samego końca pozostając raczej cieniem pozostałych anielic, nie zamierzając w żadnym wypadku wychodzić przed szereg, a co za tym idzie, ściągając na siebie niepotrzebne spojrzenia. Lekarka, co? Funkcja, która wzbudza największe zaufanie. Kojarzy się z samym dobrem, pomocą, której zawsze ktoś potrzebuje.
- Mnie ciekawi jedno. I tylko jedno. - w końcu postanowił zabrać głos, choć nie do końca uśmiechała mu się i odpowiadała taka opcja. Naprawdę wolał pozostać w cieniu, ale z drugiej strony, skoro już tutaj był...
- Ilu ludzi skrzywdziłaś z premedytacją? - zadał krótkie, ale w jego mniemaniu dość kluczowe pytanie. Skrzywdzić innych można było na wiele sposób, niekoniecznie tylko odbierając im życie, chociaż to niewątpliwie należało do jednego z największych i najcięższych grzechów. Wszystko zależało od tego, czy robiła to z premedytacją. Z własnych, nieokreślonych pobudek. Zabijała, męczyła, torturowała, niszczyła psychicznie.
No dalej, wyznaj swoje grzechy.
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.12.19 20:29  •  Sala Sądu - Page 13 Empty Re: Sala Sądu
Przechyliła lekko głowę w bok słysząc słowa Anielicy Sprawiedliwości. Spojrzenie przesunęło się na Kaijin. Zmrużyła lekko oczy gdy jej słuchała. Ostatecznie zatrzymała się swoimi fioletowymi ślepiami na Nathairu. Całą trójka pytała o to samo, ale każdy na swój własny sposób. Nie wiedziała komu pierwszemu odpowiedzieć. Uśmiechnęła się delikatnie. - Nie tylko ludzie łamią przysięgi. - odpowiedziała najpierw na komentarz Kaijin. Nie czuła się dobrze z tym że słowa były kierowane tylko do jednej razy. Chciała więc to podkreślić.
- Ale to prawda, lekarze składają przysięgę Hipokratesa.. - potwierdziła wcześniejsze słowa Raguel. - Zapewne wiecie też że oryginalna Przysięga Hipokratesa mówiła o tym, że lekarz zobowiązuje się świadczyć pomoc bez konieczności zapłaty i pisemnej umowy, zaś swą wiedzą i umiejętnościami będzie starał się pomagać, nigdy szkodzić pacjentom. Starożytna Przysięga Hipokratesa mówiła także, że lekarz zobowiązuje się nie podać nikomu, nawet na jego wyraźne żądanie, śmiercionośnej trucizny ani środka na poronienie.. Więc tak.. przestrzegałam tej przysięgi aż do dnia mojej śmierci. Nie ograniczałam się tylko do ludzi jednak, miałam pacjentów różnych ras. Zawsze robiłam co w mojej mocy aby pomóc. - wyjaśniła. Pewność siebie jednak szybko przeszła w smutek. - Ale nie zaprzeczę że skrzywdziłam kogoś, choć nieumyślnie.. ale jednak taka sytuacja miała miejsce. - podjęła dalszą część rozmowy. - To było zaraz po tym jak skończyłam edukację i zostałam przyjęta do S.SPEC do oddziału Hycli. Podczas zwiadu na Desperacji trafiłam na pewną istotę, byłą intrygująca i nie wiedziałam do końca z czym miałam do czynienia. Chciałam złapać tą osobę żeby ją zbadać, czegoś się o jej właściwościach dowiedzieć.. może pomogłoby to w stworzeniu nowych leków. Ta istota okazała się być.. aniołem.. - wiedziała że to musiało ich wszystkich wstrząsnąć. Dała im więc chwilę żeby mogli ochłonąć. - Nie chciałam mu nic złego zrobić, tak wyszło że został ranny w skrzydło przy upadku ze sporej wysokości.. i to z mojej winy.. mógł mnie zrzucić, ale tego nie zrobił.. - pamiętała ten dzień jakby miał miejsce wczoraj. Cassiel pozostawił po sobie w jej sercu jakieś znamię. - Zamortyzował mój upadek kosztem swojego bezpieczeństwa.. - kontynuowała zapatrzona w Raguel, pochłonięta tak bardzo wspomnieniem pierwszego anioła którego poznała, że nie zauważyła jak jedna łza popłynęła po policzku. - Zabrałam go do Posterunku, siedziby wojska na Desperacji. W skrzydle medycznym opatrzyłam go i przebadałam gruntownie. Nie wierzyłam w anioły.. w ich materialną egzystencję do tamtego zdarzenia. Ale i tak.. jestem odpowiedzialna za jego fizyczną krzywdę z chwili gdy chciałam go złapać. Nie chciałam mu nic złego zrobić, ale chciałam go pojmać. Więc nie wiem jak odpowiedzieć na to pytanie szczerze. Bo nie miałam w stosunku do niego złych zamiarów. Po wyleczeniu go, wypuściłam go na wolność. - kontynuowała ze smutkiem w głosie. - Nie miałam nawet okazji zrekompensować tej krzywdy i już nigdy nie będę miała tej sposobności.. - dodała już bardziej do siebie niż do nich. Spuściła głowę czując jak szczęki jej się zacisnęły mocniej. Nie była tylko lekarzem, miała też inne obowiązki. Czuła jednak jak wielki ciężar buduje się gdzieś wewnątrz jej serca. Sama myśl że już nigdy nie będzie w stanie jakoś wynagrodzić biednemu aniołkowi krzywdy była wystarczająco ciążąca na jej duszy. - To byłą jedyna sytuacja jaką pamiętam, ciąży mi na sercu do tej pory. Zasłużyłam na karę, chcę odpokutować.. skoro nie było mi dane tego zrobić za życia.. - liczyła się z najgorszym werdyktem całej trójki. Może nie skrzywdziła żadnego człowieka ale zraniła jednego z ich braci. Wiedziała że żal za ten grzech nie był wystarczającą pokutą. I nie miała zamiaru z tym walczyć. Przyjmie z pokorą najgorszy werdykt.
                                         
Saiyuri
Saiyuri
Odrodzona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Saiyuri Kurayami


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.12.19 0:28  •  Sala Sądu - Page 13 Empty Re: Sala Sądu
Podobało jej się, że pozostali sędziowie się odezwali. Nawet ta bezpośredniość stróża była całkiem na miejscu. Każdy miał w końcu swoje sposoby na dociekanie prawdy i uzyskanie odpowiedzi na swoje pytanie. Sama Raguel zwykle działała ze spokojem i okrążała temat, wyciągając wartościowe nitki z informacyjnego kłębka, a później dopiero nacierała z atakiem na interesujące ją elementy. Przebrnęła przez opisanie przysięgi – nie była istotna, ale odrobinę nakreślała z czym mieli do czynienia. Gdyby w tych czasach spotkała kogoś świadczącego usługi medyczne całkowicie za darmo i bez zatruwania pacjentów, to chyba uznałaby to za boski cud. Wszystko jednak zmieniło się, gdy usłyszała jej następne słowa. S.SPEC. Palce jednej dłoni zacisnęły się mocniej na oparciu, co było widoczne dla towarzyszących aniołów. Zacisnęła szczęki nieco mocniej. Ileż to już razy nie słyszała o tym ludzkim zgrupowaniu, o ich masakrowaniu co popadnie. Gdyby stworzono jedną egipską plagę więcej, to ta organizacja właśnie by nią była. Wysłuchała do końca słów osądzanej duszy, nie przerywała jej, choć z każdą chwilą serce bolało ją bardziej.
Wy, śmiertelni, jesteście tacy samolubni – zaczęła, gładząc łeb Seiun. Patrzyła w jej ślepia, tęczówki anielicy przekształciły się w odcienie złota i pomarańczy. – Mówisz, że mu pomogłaś, jednak to przez ciebie się zranił. Twierdzisz, że nie chciałaś zrobić niczego złego, ale i tak łapałaś go niczym dzikie stworzenie. Chęć przebadania wolnej istoty kłóci się z brakiem złych zamiarów. Ludzie, zwłaszcza S.SPEC, kiedy czemuś nie dowierzają, są skłonni zabić jedyny dowód, aby go wypatroszyć i trzymać jako trofeum – uniosła wzrok, żeby spojrzeć na Saiyuri. Być może rzeczywiście była przebiegła i wiedziała jak wszystkim kierować, by wyjść na swoje? W końcu była hyclem. Nikt na dobre oczy i obietnicę miski z cukierkami za nimi nie szedł, żeby dać się pokroić w imię nauki. – Czy gdybyś zamiast anioła pochwyciła wymordowanego, wypuściłabyś go? Gdyby okazał ci serce i doznał obrażeń chroniąc cię, córko Ewy? Wszak to „dzikie zwierzęta”, jak ich określacie. I czy wypuściłabyś tego anioła, gdyby cię nie osłonił?
Przechyliła nieznacznie głowę. Twarz była bez wyrazu, ale na dnie oczu czaił się smutek, ból i iskra złości. Nie znała historii żadnego schwytanego i wypuszczonego anioła. Kojarzyła z kolei kilka, które któregoś dnia po prostu zniknęły.
Jest wiele sposobów na pokutę, zarówno za życia jak i po śmierci. Musimy jednak osądzić czy dać ci drugą szansę wśród nas, czy odesłać do odpowiedniejszego dla ciebie miejsca. Dobrze, że zdajesz sobie sprawę z powagi faktu, który nam przedstawiłaś. – Seraphiel wiedziała, że sumienie Kurayami nie było czyste, skoro gryzło ją do tej pory. Na tę chwilę nie mogła jeszcze wydać werdyktu.
Czy ten anioł wyznał ci swe imię, Saiyuri? Czy możesz opisać jak wyglądał? – zapytała. Z jednej strony mogłoby się wydawać, że nie ma to najmniejszego związku z całą sprawą, ale nie pasowały jej elementy atakowanego anioła, który chroni swojego przeciwnika. W końcu skrzydlaci w obronie własnej mogli porzucać nadmiar dobroci. Mógł to być jeden z tych, które nigdy nie skrzywdziłyby muchy, ale mogło też kryć się pod tym coś więcej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Sala Sądu - Page 13 Empty Re: Sala Sądu
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Eden :: Góra Babel :: Katedra

Strona 13 z 15 Previous  1 ... 8 ... 12, 13, 14, 15  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach