Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Eden :: Góra Babel :: Katedra


Strona 15 z 15 Previous  1 ... 9 ... 13, 14, 15

Go down

Pisanie 10.02.20 21:47  •  Sala Sądu - Page 15 Empty Re: Sala Sądu
Wpatrując się w Saiyuri, naprawdę miał nadzieję na inną wersję wydarzeń, a tymczasem mieli do czynienia z kolejną duszą, która trafiła do nich za młodu. Siłą wyrwana ze swojego świata, którego dóbr jeszcze w pełni nie zasmakowała. Możliwe, że gdyby nie nagła śmierć, za kilka lat poznałaby swojego wybranka, założyła rodzinę, nauczyłaby się rzeczy, których nie dane było jej się jeszcze nauczyć. Zrozumiałaby własne błędy bez pytań, które padały w sali sądu i swoimi małymi krokami uczyłaby się zmieniać świat. Rzecz jasna, jej losy mogły potoczyć się innym torem, jednak Laviah wolał zakładać najlepsze scenariusze – niektórzy po prostu potrzebowali odrobiny wiary, której sami z siebie nie potrafili wykrzesać. Jeśli ktoś z góry zakładał, że nie było ich stać na nic dobrego...
  Cóż.
  ― Chcę być sprawiedliwie osądzona za to kim jestem...
  ― Oczywiście. To twoja spowiedź, córko ― zapewnił łagodnie, chcąc pozbawić jej wszelkich wątpliwości. Przez krótką chwilę zastanawiał się, czy ktokolwiek w tej sali dał jej odczuć, że sprawy miały się inaczej, jednak szybko porzucił tę myśl. ― Mam nadzieję, że nie będziesz miała mi za złe, ale muszę jednak poznać jeszcze odpowiedzi na kilka pytań. Gwarantuję, że to nie potrwa długo. Seraphiel słusznie zauważyła, że dokonano zbrodni nie tylko na twoim ciele, ale i na duszy. ― Tym razem spojrzenie błękitnych oczu spoczęło na anielicy. ― Czy Saiyuri w związku z tym dopuściła się ciężkich zbrodni przeciwko swoim bliźnim? ― spytał, zakładając, że wszystkie pytania, które powinny zostać zadane, już padły. W tym wszystkim chodziło wyłącznie o to, by pozwolić im mówić. Bez zbędnego naciskania, bez osobistych osądów – w tym miejscu anioły były słuchaczami. ― I wreszcie – co najważniejsze – czy świadomie sprzymierzyłaś się z nieczystymi siłami? ― Kolejne pytanie już niewątpliwie skierowane zostało do sądzonej. Odnosił nieodparte wrażenie, że mogła nie rozumieć, o czym mówiła Seraphiel, jednak pełna świadomość swoich czynów oraz wykorzystanie złych sił do czynienia zła, mogło sprawić, że Archanioł w żaden sposób nie będzie w stanie zignorować tego faktu.
  Naprawdę chciał jej pomóc. Wiedział, że na świecie zdarzały się gorsze zbrodnie. Wiedział też, że gorsze zbrodnie zostały wybaczone.
  Zanim jednak białowłosa otrzymała szansę odpowiedzi, Nathair postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. W tym momencie cała uwaga skrzydlatego, skupiła się właśnie na nim. Jako że Lav nie miał okazji brać udziału w większości tego posiedzenia, starał się chłonąć wszelkie wskazówki i każde pojedyncze słowa dotyczące sprawy sądzonej. Wszystko, co mówiła na sądzie, miało ogromne znaczenie. Fakt, że nie dopuściła się żadnych ciężkich grzechów, to, że żałowała swoich błędów, jak i samo przypomnienie o tym, że rzeczą ludzką było błądzić. A czy to, że stojąca przed nimi dusza była niekompletna, czynił ją w jakiś sposób gorszą? Oczywiście, że nie.
  Kiwnął głową zarówno w podziękowaniu, jak i w zrozumieniu.
  ― Z wypowiedzi Nathaira wynika, że jesteście przeciwne odrodzeniu. Czy poza niekompletnością duszy, sądzicie, że jest coś jeszcze, co sprawia, że Kurayami powinna zaznać wiecznego spokoju? ― Zwrócił się w stronę anielic. Mimo tego przez cały czas starał się stać bokiem do ich gościa – tego wymagała kultura i szacunek do każdej istoty. W oczach ich Ojca wszyscy byli równi sobie. ― Czy jakiś jej uczynek szczególnie przykuł waszą uwagę?

Moc mówienia prawdy: 2/3
Z tego, co wiem, fabuła z Cassielem nie została dokończona. Co więcej – z prywatnych wyjaśnień Saiyuri co do tego wątku, wynika, że ustaliła z userką prywatnie, że anioł został wypuszczony bez większego szwanku. Nie czepiajmy się też tak czasu rozgrywania się akcji, bo może jakieś konto istniało 3 lata temu, ale komuś wątki fabularne ciągną się tak, że uznał, że dla postaci minął fabularny rok. Przez te dopiski odnoszę wrażenie, że traktujecie ten sąd bardzo personalnie. Proponuję trochę skupić się na tym, co mówi postać i jak się zachowuje, zamiast poza fabularnie doszukiwać się kolejnych dziur.
Ja osobiście na razie nie wiem, czy powinna przejść czy nie i na mój głos wpłyną fabularne aspekty. Milcząc postaciami i edytując posty wstecz, żeby walnąć kolejny dopisek, niczego nie zdziałacie, bo nijak ma się to do wiedzy postaci na fabule.
                                         
Laviah
Archanioł
Laviah
Archanioł
 
 
 

GODNOŚĆ :
Laviah. Po prostu.


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.02.20 19:31  •  Sala Sądu - Page 15 Empty Re: Sala Sądu
Nie dowierzała temu co słyszała z ust Seraphiel. Przyłożyła dłoń do twarzy zasłaniając tym samym usta. Analizowała jej wypowiedź i jedyne do czego doszła to do tego że anielicy bliżej do przebiegłych ludzi niż szczerych aniołów. - Generał Hycli.. masz na myśli Andraste czy Togamiego droga Raguel? - spytała z czystej ciekawości, bardzo grzecznym tonem. Skoro już rzuciła tytułem to równie dobrze mogła powiedzieć o kim mówiła. Czyżby Andraste trafiła w to miejsce? Nie wiedziała na dobrą sprawę czemu Togami zajął jej miejsce jako Generał Hycli. Też w to nigdy nie wnikała. Wyglądało jednak na to że Anielica Sprawiedliwości coś wiedziała o którymś z nich.
Wzmianka o niekompletnej duszy sprawiła że przechyliła lekko głowę w bok, spojrzała na siebie a po chwili na Nathaira. On też o tym wspominał. - Ale jak niekompletna dusza? Brakuje mi czegoś? - spytała nieco ciszej wpatrując się w Laviaha. Na twarzy pojawiło się zaskoczenie gdy archanioł zadał jej pytanie. - Czy sprzymierzyłam się z.. nieczystymi siłami? Ale w jakim sensie? Czy S.SPEC jest tu traktowane jako te "siły nieczyste"? Bo nikomu nie sprzedawałam swojej duszy w zamian za jakieś materialne dobra czy inne rzeczy.. jeśli o to pytasz..- była zmieszana. "Skoro anioły istnieją to chyba i Lucyfer wraz ze swoimi wyznawcami.." przemknęło jej przez myśl. Nie miałam pojęcia o czym mówili, może ktoś jej wyjaśni zaraz co oznaczało że jej dusza była niekompletna. - Czy coś poszło nie tak jak umarłam? To dlatego moja dusza jest niekompletna? - pytała grzecznie archanioła chcąc poznać odpowiedź odnośnie tego o czym teraz wszyscy mówili.


Przepraszam za kiepskiej jakości post, ale jestem jeszcze chora. Niemniej jednak nie chcę tego przeciągać ^^'

Zanim ktokolwiek się przyczepi do odpowiedzi mojej postaci, sprostuję jedną rzecz: W KP jest podany pełen opis artefaktu, co nie znaczy że moja postać wszystko o nim wie. Wie jak z niego korzystać i to tyle ^^
                                         
Saiyuri
Saiyuri
Odrodzona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Saiyuri Kurayami


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.02.20 18:30  •  Sala Sądu - Page 15 Empty Re: Sala Sądu
Krótkie zerknięcie na osądzaną. Żadna z tych osób nie mówiła jej absolutnie niczego. – Moroi Hachirō, szanowna Saiyuri – odpowiedziała jej krótko. Był nim już od dłuższego czasu, jeśli dobrze pamiętała rozmowę. Półtora roku? Takie drobnostki nie były jej do niczego nigdy potrzebne. Daty to jedynie krople w ogromnym oceanie czasu.
Ty nie masz szacunku do niczego i jakoś nie narzekam – odpowiedziała obojętnym tonem na jego wyssany z palca zarzut. Wdawanie się w dalsze dyskusje ze smarkaczem było absolutnie bezcelowe. Była zresztą przerwa, więc tak jakby obecna sytuacja nie miała miejsca, nie pisała się w rejestr i mogłaby nawet usiąść na sklepieniu, gdyby potrafiła się przyklejać do powierzchni i ignorować istnienie grawitacji. Siedziała w spokoju przez dalszą część spotkania, ale gdy przyszło do cytowania, sama też mogła bez problemu przytoczyć słowa Pisma.
Księga Jeremiasza, rozdział trzynasty. Oto napełnię pijaństwem wszystkich mieszkańców tego kraju, królów zasiadających na tronie Dawida, kapłanów, proroków oraz wszystkich mieszkańców Jerozolimy i porozbijam ich jednych o drugich, ojców wraz z synami – wyrocznia Pana – bezwzględnie, bez litości i bez miłosierdzia wyniszczę ich. Pierwsza Księga Królewska. Czy widziałeś, że Achab ukorzył się przede mną? Dlatego, że ukorzył się przede mną, nie sprowadzę nieszczęścia za jego życia, ale za życia jego syna sprowadzę nieszczęście na jego ród. Zaiste Ojciec jest miłosierny – przyznała po zaledwie dwóch z mnóstwa przykładów temu przeczących. On nigdy nie był miłosierny. Tę cechę przyznawali mu jedynie ludzie, gdy w swej łasce odstąpił od gorszej kary. Przyzwalał na wiele rzeczy jak długo oddawało się Mu cześć i składało ofiary, chyba, że miał jakiś nieodgadniony kaprys. Ale skąd mógł wiedzieć to ktoś, kto Go nigdy nie widział?
Księga Daniela – szatan posiada wystarczającą władzę by sprzeciwić się nawet aniołom i Drugi List do Koryntian – szatan szuka okazji do tego by zwieść ludzi, nawet przybierając postać anioła światłości – odezwała się po dłuższej chwili milczenia. Pytanie jej o pakty nie miało zbyt wielkiego znaczenia, wpływ nieczystego mógł być na tyle silny, by mogła nawet przezwyciężyć potęgę skrzydlatych oraz ich mocy. Sam fakt dopuszczenia się czegoś tak ohydnego, zbrukania najczystszej cząstki swojego istnienia, tak okrutne wystąpienie przeciwko Bogu...
Nie daję wiary jej słowom jakoby badania były tak nieinwazyjne i bezbolesne. Sprawia wrażenie plątania się w zeznaniach. Powiedziała, że chciała pojmać anioła, jednak nie miała zamiaru wyrządzić mu nic złego. Samo pojmanie, więżenie bez zgody jest ograniczeniem wolności i praw, pohańbieniem godności. Mówi, że duszy nie sprzedała za rzeczy materialne, ale co z potęgą? Co ze wzmocnieniem swego ciała w jakimkolwiek aspekcie lub przedmiotem o magicznych właściwościach? Zbrodnia na duszy tak podła jak podarowanie jej części najplugawszym istotom rani me serce. Samobójcy współczuć można losu, który powiódł go do złamania piątego przykazania, a nawet jemu nie jest odpuszczone.


//Naginanie czasoprzestrzeni wielokrotnie się na forum kończyło źle. Jak ktoś zresztą brał udział w evencie Apo to nie mógł mu minąć fabularny rok gdyby tkwił ze dwa lata wstecz. Jeśli się coś ciągnie to istnieją wątki retro. Just sayin'
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.02.20 16:56  •  Sala Sądu - Page 15 Empty Re: Sala Sądu
Wzdrygnęła się praktycznie niezauważalnie i nieznacznie, przenosząc poważny, lśniący wzrok na Archanioła i starając się pojąć jego podejście do całej tej sprawy. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, iż sama posiada inne od reszty Skrzydlatych spojrzenie na wiele rzeczy i jej metody działania nie zawsze są przychylnie przyjmowane, jednak istnieją kwestie, które powinny być solidne i niezachwiane pośród ich niebiańskiej społeczności.
- Już sama niekompletność duszy i bratanie się z Nieczystymi winno skreślić ją z możliwości otrzymania skrzydeł - rzekła dobitnie i bez zawahania, szczerze nie mogąc nadziwić się stanowisku Laviaha. Po części spodziewała się, iż otrzyma rozkaz ścięcia tej skalanej persony na miejscu i od razu - to nie było, w końcu, coś małego i nieistotnego, wręcz przeciwnie. - Jeśli łakniesz poznać inne powody mojej decyzji... - Wróciła ślepkami o stalowej barwie na sądzoną niewiastę, przechylając przy tym nieco głowę i zakładając ręce na klatce piersiowej. Jako istota bezpośrednia i szczera do bólu, Kaijin niezbyt przychylnie - acz z uśmiechem. Zawsze z tym delikatnym, leciuteńkim uśmiechem, który niejednego doprowadził do szewskiej pasji - spoglądała na tych, którzy wylewali z siebie nadmiernie długie, niepasujące do tematu i do tego mdlące oczy wypowiedzi. - Świadome kradnięcie wolności innych, jak wspomniała Sprawiedliwa, a także unikanie odpowiedzi na zadane pytanie oraz przysłanianie się przepastnymi formułkami. - Jeśli ktoś zarzucić jej, iż dziewczę mogło być w szoku i oszołomieniu, to nie przyjmie tego jako twardego, wyjaśniającego jej zachowanie argumentu - wszakże była w stanie bezproblemowo się wypowiadać i do tego imponującymi długością sentencjami. - Co dokładnie uczyniłaś Aniołowi i co łaknęłaś mu zrobić? - zapytała jeszcze niezmącenie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.02.20 23:19  •  Sala Sądu - Page 15 Empty Re: Sala Sądu
Patrzyła na to co się działo na sali, przeskakując spojrzeniem z jednego anioła na drugiego. Nikt jej nie odpowiedział na pytanie które zadała odnośnie "swojej niekompletnej duszy". Mało tego anioły zaczęły podpierać swoje decyzje cytatami z biblii. Nie była praktykującą chrześcijanką. Nathair wypowiadał się o Bogu jak o kimś kto emanuje nieskończoną dobrocią. Ale słowa Raguel stawiały go w zupełnie innym świetle. Robiły z niego egoistyczny byt chełpiący się strachem swoich wyznawców.
Wzmianka o Hachiro sprawiła że aż wybałuszyła nieco bardziej oczy. "KTO KURWA?!" wręcz krzyknęła w myślach. "No ona się ewidentnie na mnie uwzięła! Nie ma takiego Generała Hycli! Chyba bym została poinformowana o zmianie mojego przełożonego! Prawda?!?!" zamyśliła się na chwilę, przetrawiając w spokoju to co usłyszała od Seraphiel. Wcześniej wspominała że specjalnie kręciła żeby ją podejść. Na ustach Saiyuri pojawił się wątły uśmiech, nie wierzyła temu wszystkiemu. Przez cały ten czas starała się zachować spokój, mówiąc sobie że wszystko będzie dobrze. Że to wszystko zaraz się skończy! Kolejne zarzuty i słowa obu anielic jedynie bardziej ją dobijały. Już nie miała siły. Sama myśl że to koniec jej i tak bardzo krótkiego żywota, napawała ją uczuciem jakiego wcześniej nie znała. Ale duma nie pozwalała drżeć i się jąkać. Nigdy nie była jakimś wystraszonym stworzonkiem co na głośniejszy huk spieprza w kąt. Wszystko miało swój cel, wszystko miało swoje konsekwencje. Logika i spokój były jej sprzymierzeńcami od zawsze. Nawet w tej najmroczniejszej chwili starała się zachować opanowanie.
- Od samego początku starałam się być szczera, skoro to mój ostatni ślad egzystencji.. możecie tego nie rozumieć.. możecie nie wiedzieć jakie to uczucie stracić życie w jednej chwili a w drugiej spowiadanie się z dotychczasowych występków. Przeprosiłam już wcześniej jeśli pominęłam jakieś pytanie, nie było to moim zamiarem. - zaczęła ze spokojem w głosie. Uważnie zastanawiając się nad tym co chce powiedzieć aby nie brzmieć chaotycznie. - Jest mi przykro że Anielica Sprawiedliwości zarzuca mi mieszanie się w wypowiedziach, gdzie sama wcześniej przed przybyciem Archanioła powiedziała.. i mam nadzieje szanowna Raguel że nie masz mi za złe jeśli zacytuję twoją wcześniejszą wypowiedź, która była dość krzywdząca w moim odczuciu. Powiedziałaś wszakże.."Wszystko to było grą, którą przegraliście. Cierpliwość jest cnotą. Równowaga naturalną koleją rzeczy. Ja was z tej równowagi wyprowadziłam, a nawet się nie starałam. Zwykła psychologiczna zagrywka, dzięki której lepiej poznaje się drugą stronę".. - zamilkła na chwilę. - A przez "was", kogo miałaś na myśli? Stoję tu przed wami.. SAMA.. nie mając niczego do ukrycia, nawet przez chwilę nie przeszło mi przez myśl że jestem idealna. Nie jestem bez winy.. miałam złe myśli w różnych sytuacjach.. gniew, zazdrość, pycha.. egoizm.. bo kto ich nie ma?! Złapałam tego anioła.. to było złe.. byłam niem tak zafascynowana z początku że chciałam go mieć tylko dla siebie.. chciałam go studiować, badać.. bo dla kogoś kto nie wierzy w takie istoty to coś co może popsuć umysł.. Ale.. nie katowałam go, nie krzywdziłam go. Przemyślałam to wszystko i doszłam do wniosku że to byłoby złe.. więc wszystko co chciałam mu zrobić poszło w zapomnienie.. i jeśli te myśli i chęci od których się odcięłam są wystarczającą zbrodnią żebym odeszła w nicość.. to niech i tak będzie. W waszych oczach mogę być potworem.. i może faktycznie nim jestem? Ale nigdy nikogo nie zabiłam.. wyleczyłam każdego swojego pacjenta a miałam ich wielu..Nie mniej jednak jestem grzesznikiem, który żałuje swoich grzechów w czynach jak i w myślach.. tylko tyle mogę powiedzieć szczerze prosto z serca. Nie ważne jaka będzie wasza decyzja, przyjmę ją z pokorą.. choć to przykre jak człowiek po śmierci zostaje potraktowany w tym miejscu.. - mówiąc ostatnie zdanie swojej dłuższej wypowiedzi patrzyła na Seraphiel.


* Wiem że mój post nie satysfakcjonuje wszystkich aniołów zgromadzonych na sądzie. Ale szczerze? Nie miałam siły go nawet pisać. Zostałam zmuszona wygrzebać moje posty z 2017 roku. I to była niedokończona fabuła, więc uważam pytanie o nią za cios poniżej pasa, zwłaszcza że wcześniej wyjaśniłam że prywatnie musiałam ustalić jak fabuła się skończyła z właścicielką Cassiel'a. Ale rozumiem że miało to na celu przedstawić pierwotny charakter mojej postaci, który uległ zmianie właśnie po urwaniu się tej fabuły. Jestem też pod wrażeniem tak GRUNTOWNEGO przegrzebania mojej KP w poszukiwaniu wszelkich haków (nawet bym nie wpadła na skutek uboczny artefaktu *^*).
Ale też się bardzo zawiodłam na tym jak została potraktowana moja postać na tym wydarzeniu, bo spodziewałam się że to może być moja ostatnia fabuła tym kontem.. liczyłam jednak że będzie ona przyjemnym doświadczeniem.. To tyle z mojej strony ^^'
                                         
Saiyuri
Saiyuri
Odrodzona
 
 
 

GODNOŚĆ :
Saiyuri Kurayami


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.03.20 21:30  •  Sala Sądu - Page 15 Empty Re: Sala Sądu
Na sądach ciężko było unikać komplikacji. Ta sprawa była jednak wybitnie skomplikowana. Można powiedzieć, że im więcej słów padało, tym ciężej było odnaleźć właściwe rozwiązanie. Laviah odnosił wrażenie, że znalazł się w labiryncie – ilekroć nabierał nadziei na to, że obrał właściwą ścieżkę, napotykał na kolejny ślepy zaułek. Znów musiał cofać się o kilka kroków, odnajdować nową drogę, by dalej błądzić w poszukiwaniu odpowiedzi. Chociaż nie dawał tego po sobie poznać, prawdopodobnie tylko on jeden nie miał jeszcze jasno sprecyzowanego zdania co do dziewczyny.
____Nie była zła, ale...
____Nie popełniła ciężkiego grzechu, ale...
____Nie kłamała – doskonale to wiedział – ale...
____Za każdym razem, gdy w jego głowie pojawiało się „ale”, spoglądał w stronę aniołów, które nie podzielały jego zdania. Uparcie obstawiały obraną przez siebie wersję, zaś białowłosy w niewielkim stopniu zazdrościł im tego przekonania. Tej pewności, że postępowały słusznie albo nieugiętej wiary w to, że tak było. W końcu każdy z nich mógł się mylić; już od dawna nie byli idealni. On sam nie był idealny i fakt, że w tak ważnej chwili jego umysł produkował ten nadmiar myśli, przekładał się na to, jak bardzo nieidealny był.
____Wziął oddech. Potrzebował tego ludzkiego tchnienia większej dawki powietrza. Szykował się na coś wielkiego. To do niego należało ostatnie słowo, gdy na sali wreszcie zapanowała cisza. Błękitnooki musiał odciąć się od świadomości spojrzeń zwróconych w jego stronę – pewnie wszyscy mogli jednogłośnie zgodzić się z tym, że byli zmęczeni całą tą sprawą.
____Wysłuchałem was wszystkich. Jestem w stanie zrozumieć wasze obawy. Postępowanie Saiyuri nie w każdym przypadku było cnotliwe, a sama przyznała się do pojmania jednego z naszych braci. Myślę, że sprawa byłaby o wiele prostsza, gdyby sam zainteresowany znajdował się teraz w naszym gronie, ale czas przestał być naszym sprzymierzeńcem. ― Ścisnął mocniej splecione ze sobą palce. Za kilka sekund któraś ze stron miała skończyć niezadowolona – świat jednak opierał się na tym, że nie można było zadowolić wszystkich. ― Wiemy jednak, że to dziecko nie wyrządziło mu krzywdy, z kolei na tej sali nikt nie ma powodów do tego, by karmić nas kłamstwami. Prawda i tak wyjdzie na jaw ― przypomniał łagodnie. Odnosił wrażenie, że niektórzy o tym zapominali. A w końcu i gorsi zbrodniarze potrafili otwarcie przyznać się do tego, iż nie żałowali swoich decyzji.
____Koniec i tak byłby nieunikniony.
____Chcę, żebyście wszyscy wiedzieli, że ta decyzja była trudna, zwłaszcza że starałem się mieć na uwadze wszystko, co dziś usłyszałem. Ostatecznie uważam jednak, że nie ma żadnego powodu, dla którego obecna tu Saiyuri nie miałaby otrzymać drugiej szansy. Nie była świadoma związania się paktem z siłami nieczystymi, a te odebrały już swoją zapłatę. Ojciec jest sprawiedliwy, ale wybacza, gdy inni żałują za swoje grzechy. Powinniśmy pielęgnować te wartości, zaś los po przejściu przez te drzwi ― zwrócił na moment twarz ku drodze do odrodzeniasam zadecyduje o koszcie odrodzenia. Twoje początki nie będą łatwe, córko. Dla spokoju ducha moich braci i sióstr będziesz wiodła życie podobne do ludzkiego. Ja oraz inne anioły będziemy obserwować twoje postępy i wierzę, że swoimi czynami udowodnisz, że jesteś godna zostać pełnoprawnym członkiem naszej społeczności. Ta decyzja wydaje mi się słuszna. Jeśli z kolei okaże się pomyłką ― tym razem wyraźnie zwrócił się do anielic ― powierzę aniołom wybór nowego archanioła.
____Dla niego nie były to wyłącznie puste słowa. Chociaż nie chciał zrzucać na barki kobiety takiego ciężaru, teraz to od niej zależał los Laviaha. Ale czy w takiej sytuacji nie byli kwita? Jeszcze chwilę temu to jemu przyszło zadecydować o jej życiu?
____Wykorzystaj tę szansę jak najlepiej.  
____Gestem dłoni przywołał jednego z aniołów. Natychmiast ruszył spod strzeżonych drzwi, by podejść do białowłosej i w nieinwazyjny sposób wskazać jej kierunek, w którym miała się udać. Laviah w milczeniu obserwował, jak oboje się oddalają, a potem znikają za drzwiami, za którymi jasnowłosa na pewno odczuła efekty nagłej zmiany. Teraz jednak nie to było najważniejsze.

KONIEC SĄDU

Zanim nastąpi oficjalny rzut na tę decyzję, to poza tym, co wyjaśniłem w poście, chcę dodać, że Saiyuri dostała możliwość odrodzenia, jednak tymczasem jest pozbawiona jakichkolwiek mocy. Odblokowanie mocy będzie wiązało się z postępami na fabule i jej dobrymi uczynkami względem innych – rzecz jasna, nie ma możliwości, by wszystkie moce odblokowano naraz. Stąd wzmianka o życiu podobnym do ludzkiego.
Druga sprawa – przez brak kawałka duszy, fabularnie odrodzi się bez jednego skrzydła. Co z góry skazuje ją na bycie nielotem. Skrzydło niestety nie odrośnie.
Trzecia sprawa – ponieważ zyskała nowe ciało, nie ma przy sobie przedmiotów, które zostały przy jej zwłokach na ziemi. Nie może już korzystać z wcześniej posiadanych broni i artefaktów. Szczególnie nie może sięgnąć po wcześniejsze ostrze ze względu na związek z demonicznymi siłami. Ogólnie jest crunchips, jest impreza. No i tyle w temacie.

A teraz post vol. 2.


― ― ― ― ― ― ― ― ―

Buty anioła wydały z siebie rytmiczny stukot, gdy zszedł z kilku stopni, by zająć miejsce, w którym jeszcze przed momentem znajdowała się sądzona. W przeciwieństwie do niej, nie czekał jednak na wyrok. Gdy zwrócił się przodem do trójki aniołów, nic nie wskazywało na to, by patrzenie na nich z dołu stanowiło dla niego problem czy stawiało go w gorszej pozycji. Oczywiście. To w końcu on chciał z nimi porozmawiać, więc teraz to on zamierzał mówić.
Martwiłem się o was ― zaczął, jakby w tej chwili była to najważniejsza kwestia. Nie na co dzień był wzywany do sali sądowej w nagłej sprawie, a z autopsji już każdy anioł miał świadomość tego, co niegdyś tu zaszło. ― I o ile cieszy mnie, że nie doszło tu do żadnego krzywdzącego incydentu, nie rozumiem atmosfery, z którą musiałem spotkać się podczas tego sądu. Pierwszy raz spotkałem się z duszą, która nie chciała tu być przez złe traktowanie. Wszyscy, którzy tu trafiają, nie rozumieją, dlaczego się tu znaleźli, a waszym zadaniem jest pomóc im to zrozumieć i wysłuchać tego, co mają do powiedzenia. To nie jest miejsce, w którym bawicie się ludzkim umysłem – skąd w ogóle pomysł, by usprawiedliwiać swoje zachowanie psychologicznymi zagrywkami? ― Spojrzenie błękitnych oczu zawisło na Seraphiel. Wyraz twarzy archanioła nie wyrażał zbyt wiele. Teraz po prostu szukał odpowiedzi. ― A zastraszanie? Czym teraz jesteśmy? Czy możliwość podejmowania decyzji czyni nas lepszym od innych?

Moc mówienia prawdy: 3/3
                                         
Laviah
Archanioł
Laviah
Archanioł
 
 
 

GODNOŚĆ :
Laviah. Po prostu.


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.03.20 19:35  •  Sala Sądu - Page 15 Empty Re: Sala Sądu
Sąd dobiegł końca.
Tak jak przypuszczał, Seraphiel nie potrafiła okazać się obiektywną osobą, wiedziona tylko jej znanymi pobudkami. Usilnie starał się ignorować wszelakie słowne zaczepki oraz prowokacje, w pewnym momencie zastanawiając się, które z ich dwójki było tak naprawdę pisklętami. Określenie, które tak ochoczo używała tylko po to, aby pokazać swoją wyższość nad nim. A ostatecznie jedynie ośmieszała się i udowadniała, jak bardzo jest zakompleksiona.
Westchnął ciężko, zamierzając odwrócić się na pięcie i opuścić tę przeklętą salę kiedy wyprowadzono już Saiyuri, mając nadzieję, że Laviah zapomni o tym, że chciał po wszystkim porozmawiać z całą ich trójką. Jeszcze tego brakowało, żeby dostał reprymendę. I tak nie chciał brać udziału w całym tym sądzie.
Ale nigdy nie spodziewałby się tak dziecinnego, tak infantylnego zachowania po Seraphiel. Jej słowa i to, jak splunęła pod nogi archanioła sprawiły, że Nathair stał w miejscu wpatrując się w miejsce, gdzie jeszcze przed paroma chwilami stały obie anielice.
Anioł Sprawiedliwości, dobre sobie.
Miał szczerą nadzieję, że obie anielice spotkają przykre konsekwencje wynikające z ich szczeniackiego zachowania. Zachowania, które na myśl przywodziło obrażone księżniczki, bo coś poszło nie po ich myśli. Kiedy ocknął się już z pierwszego szoku, pokręcił lekko głową w dezaprobacie i westchnął ciężko.
- Nie chciałem cię wzywać, ale jak sam widzisz, byłeś potrzebny. - w końcu odezwał się, kiedy pozostali zupełnie sami. Jego głos, choć cichy, zdawał się odbijać echem w pustej katedrze.
- Przykro mi, że spotkało cię rozczarowanie archaniele, ale nie chciałem, by tamta dusza została niesprawiedliwie osądzona. A wszystko do tego zmierzało. - wzruszył delikatnie ramionami mając nadzieję, że ich rozmowa nie potrwa zbyt długo i już niebawem będzie mógł wyjść z katedry, a następnie skierować swe kroki do domu.
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.04.20 17:28  •  Sala Sądu - Page 15 Empty Re: Sala Sądu
Wyraz jego twarzy nie uległ większej zmianie, choć bardziej spostrzegawcze oko wychwyciłoby mimowolne drgnięcie powiek. Coś jednak powstrzymało skrzydlatego przed szerszym otworzeniem oczu w wyrazie zaskoczenia, gdy Seraphiel splunęła mu pod nogi. Możliwe, że w tym samym momencie uznał, że w pełni na to zasłużył, dlatego nawet nie próbował zatrzymywać anielicy. Właściwie obu anielic, bo szybko okazało się, że nawet Kaijin postanowiła opuścić salę, pomimo jego wcześniejszej prośby.
    ― Oczywiście. Zrobiłeś to, co należało zrobić ― odpowiedział, choć czuł się, jakby zaledwie poruszył bezgłośnie ustami. Myślami był gdzieś daleko i wciąż wpatrywał się w drzwi sali, jakby liczył na to, że anielice wciąż wrócą albo za wszelką cenę starał się przyswoić to, co właśnie się stało. Nie spodziewał się, że jego decyzja spotka się z tak burzliwą reakcją. Nie przypuszczał też, że jego bracia i siostry byli zdolni do takich czynów.
    Białowłosy zamrugał kilkakrotnie i pokręcił nieznacznie głową, wyrywając się z chwilowego letargu. Wciąż znajdował się w towarzystwie Nathaira i niekulturalnie było ignorować go w ten sposób, mimo że liczył na to, iż po spotkaniu uda mu się porozmawiać z każdym z nich. Uważał, że sam powinien poznać dokładny przebieg zdarzeń, pomimo tego, że decyzja już zapadła. Chciał też zrozumieć, co kryło się za takim postępowaniem. Czy sam też powinien zastanowić się nad ostrzejszym traktowaniem sądzonych? A może to oni potrzebowali stosownej lekcji okazywania miłosierdzia?
    ― Przepraszam ― rzucił bezceremonialnie, przenosząc spojrzenie jasnych oczu na drugiego anioła. ― Rozczarowanie to duże słowo. Na pewno będę musiał wyjaśnić z nimi tę sprawę, gdy spotkam je następnym razem. Wydaje mi się, że czasem każdemu z nas zdarza się reagować pod wpływem emocji, choć sala sądowa nie jest najlepszym miejscem, by puszczać ich wodze. Seraphiel i Kaijin z pewnością kierowały się dobrem aniołów, jednak będzie dla nich lepiej, jeśli zostaną odsunięte od tego obowiązku. Zapomniały o tym, że żal za grzechy tego dziecka był szczery. Odesłanie duszy w tym wypadku byłoby niesprawiedliwe, biorąc pod uwagę, że nie popełniła żadnego śmiertelnego grzechu.
    Odetchnął ciężko. Podejmowanie decyzji było najtrudniejszym obowiązkiem, jakby mógł spaść na jego barki. Każdy ruch wymagał od niego spojrzenia na sprawę z wielu różnych perspektyw i każdy ruch mógł pociągnąć za sobą niezamierzone konsekwencje, których jednak musiał być świadomy. Najgorsze było to, że – jak widać – nie mógł zadowolić wszystkich.
    ― Strażnicy powiedzieli mi, że nawet wobec siebie zachowaliście się nie w porządku, dlatego właśnie chciałem, aby została tu cała wasza trójka. Może wymagam za wiele, jednak wciąż wierzę, że mimo zmian, które nastąpiły, anioły wciąż są w stanie dojść do wspólnego porozumienia. Chciałbym, żeby tak było, ponieważ nie jesteśmy dla siebie wrogami.

Odnowa mocy mówienia prawdy: 1/4
                                         
Laviah
Archanioł
Laviah
Archanioł
 
 
 

GODNOŚĆ :
Laviah. Po prostu.


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.05.20 2:57  •  Sala Sądu - Page 15 Empty Re: Sala Sądu
Oczywiście, że zrobił to, co należało.
Wbrew powszechnej opinii, Nathair nie odwrócił się plecami do całego anielskiego społeczeństwa ani tym bardziej nie postawił na nim krzyża. Owszem, miał dość aniołów. Rzygał ich hipokryzją oraz zakłamaniem, ukrywaniem się za biblijnymi zasadami i moralnością, udawaniem, że są wielce altruistyczni, kiedy w rzeczywistości siedzieli na dupskach w bezpiecznym Edenie. Ilu z nich kiwnęło tak naprawdę palcem, by pomóc wymordowanym? Ilu z nich pofatygowało się na Desperację? Niewielka garstka.
- Laviahu. - odezwał się po chwili milczenia, a jego spokojny głos rozniósł się echem po wielkiej sali.
- Pozwól, że wyrażę swoje zdanie w pewnej kwestii - przyjrzał mu się uważniej, jakby czekał na doszukanie się w jego obliczu jakichkolwiek negatywnych odczuć. Jak mógł się spodziewać - na wiecznie spokojnej i nieskażonej żadnymi złymi myślami twarzy na próżno mógł się ich doszukiwać. Wziął głębszych wdech, wsuwając dłoń na kark, który zaczął masować.
- Jesteś zbyt pobłażliwy, archaniele. Wiem, że nie jesteśmy dla siebie wrogami, ale anioły to wyczuwają. Robią co chcą, mówią co chcą, nie mają żadnego szacunku, nawet dla ciebie. Czego idealnym przykładem było zachowanie Kaijin oraz Seraphiel. Oczywiście nie twierdzę, że powinieneś zaraz skazywać je na długie męki czy zamykać w lochach, ale wydaje mi się, że powinny zostać jakoś ukarane. Rozumiem twoje pacyfistyczne podejście do życia i świata, naprawdę, ale mam wrażenie, że to czasami za mało. - odetchnął bezdźwięcznie, kiedy wreszcie skończył swoją jakże podniosłą przemowę. Opuścił dłoń, odrywając w końcu wzrok od archanioła i zaczął błądzić nim po strukturze ścian, pięknie zdobionych ław, marmurowej posadzki i całego tego przepychu, którym anioły karmiły się przez lata.
- Za mało pomagamy innym. Wszyscy siedzimy w murach Edenu zapominając, że tam daleko rozgrywają się tragedie każdego dnia. Wydaje mi się, że kiedyś anioły były bardziej szlachetne a teraz? Teraz liczy się ich własna wygodna, z łatwością chcą skazywać innych na wieczne potępienie, nie widząc we własnym zachowaniu skaz ani również was. Wiecznie krystalicznie czyste duszy. Brzydzi mnie ta hipokryzja. - skrzywił się tak, jakby rzeczywiście ktoś siłą właśnie wepchnął mu do ust coś niesmacznego i mało strawnego.
- Żeby nie było... sam uważam, że nie jestem bez grzechu. Wręcz przeciwnie. Moja droga coraz bardziej oddala się od tej, po której powinienem kroczyć.
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.08.20 13:51  •  Sala Sądu - Page 15 Empty Re: Sala Sądu
Milczenie wyrażało znacznie więcej niż słowa. Nie zamierzał stać Nathairowi na przeszkodzie, kiedy ten postanowił wyrazić swoje zdanie. Właśnie po to próbował zatrzymać ich wszystkich – żeby porozmawiać. Rzecz w tym, że nie każdy postanowił skorzystać z tej opcji, co w gruncie rzeczy było głupim posunięciem. Możliwe nawet, że oznaczało, że anielice, które opuściły salę, nie miały żadnego kontrargumentu dla własnego zachowania. Za tarczę przyjęły swoją własną dumę.
    ― Rozumiem, co masz na myśli. Jednak nie zamierzam ograniczać niczyjej wolności ani stosować cielesnych kar. Zakaz prowadzenia sądów prawdopodobnie wkrótce ostudzi ich poczucie tego, że mają kontrolę nad trafiającymi do nas duszami. Żyję już wystarczająco długo, by zdawać sobie sprawę z tego, że czasem ciężko jest znaleźć złoty środek. Być może sposób, w jaki zdecydowałem się piastować to stanowisko, jest dość idealistyczny, ale jeśli o czymś zapomnieliśmy podczas całego naszego istnienia, to na pewno o tym, by próbować zrozumieć siebie nawzajem. Zdaję sobie sprawę z tego, że wystarczy słowo, by Zastęp podążył za ich dwójką, a także z tego, że ich moce mogą zniknąć za sprawą jednego kiwnięcia palcem. Jednak mam też świadomość, że dzisiaj nikomu nie wyrządziły krzywdy, co więcej – działały pod wpływem emocji, biorąc pod uwagę to, że próbowano skrzywdzić ich brata. To też rozumiem. Świat nie jest czarno-biały, choć wtedy bez wątpienia wszystko byłoby dużo prostsze. ― Pokiwał słabo głową i przysiadł na jednym ze stopni, jakby ciężar całej tej sprawy był zbyt przytłaczający. Oficjalna część spotkania była już za nimi. Nie było już więc niczego złego w tym, by zniżył się do poziomu parteru. Mimowolnie oplótł się ramionami, jakby temperatura na sali drastycznie spadła – ale to słowa Nathaira były wstrząsające.
    Prawdą było, że robili niewiele.
    ― Dobrze wiesz, że w tej kwestii nie jestem w stanie zaprzeczyć. Naprawdę chciałbym, żebyśmy robili więcej i zamierzam znaleźć rozwiązania, które pozwolą, by tak się stało. Jeśli temu nie podołam, prawdopodobnie w bardzo bliskiej przyszłości doczekacie się nowego archanioła. Być może okaże się mniej pobłażliwy i będzie w stanie zebrać w całość wszystko, czemu ja nie podołałem ― odparł, nie próbując owijać w bawełnę w tej kwestii. Był przekonany, że ktoś inny na prwno znacznie lepiej poradziłby sobie z tak ważnymi obowiązkami. Słowa Heathera tylko przypieczętowały to, co sam myślał już wcześniej. ― Nie jestem jednak pewien, czy każdy z nas twierdzi, że nie ma nic na sumieniu. Ale nie skazujemy nikogo na potępienie, Nathairze. Myślę, że błędnie postrzegasz rolę sądu. Jedynym powodem, dla którego ciężko mi odesłać przybyłą tu duszę, jest świadomość tego, że każdy stara się zawzięcie trzymać swojego życia. To jak wiecznie niedokończona sprawa, tęsknota za tym, czego jeszcze się nie zrobiło, a już trzeba wyruszyć w dalszą drogę – drogę wiecznego spokoju. Wszystkich to czeka, jednak nie każdy jest na to gotowy już w tym konkretnym momencie. Pewnie brzmię jak stary prorok, który dawno temu uderzył się w głowę, jednak musisz pamiętać, że to, w co wierzą ludzie – i to, czego się boją – opiera się na historiach spisanych przez nich samych.

Odnowa mocy mówienia prawdy: 2/4
                                         
Laviah
Archanioł
Laviah
Archanioł
 
 
 

GODNOŚĆ :
Laviah. Po prostu.


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Sala Sądu - Page 15 Empty Re: Sala Sądu
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Eden :: Góra Babel :: Katedra

Strona 15 z 15 Previous  1 ... 9 ... 13, 14, 15
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach