Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 12 z 18 Previous  1 ... 7 ... 11, 12, 13 ... 18  Next

Go down

Pisanie 01.02.17 0:49  •  Opuszczony Obóz - Page 12 Empty Re: Opuszczony Obóz
Płonęła. Nie tak dosłownie. W jej wnętrzu ogień wręcz pustoszył wszystko co napotkał zostawiajac po sobie silne uczucie pożądania.
Początkowy strach i niepewność z każdy kolejnym pocałunkiem, odpływały w niepamięć.
Chciała tak wiele na raz że wręcz się w tym gubiła.
Starała się jakoś skupić ale pieszczoty jakie od niego otrzymywała skutecznie ćmiły jej umysł. Nie żeby narzekała. Wręcz przeciwnie. Czuła jak przez jej ciało przebiega jakby prąd a każde miejsce jakiego się dotknął prosiło o jeszcze.
Szyja zdecydowanie była jej słabym punktem. Czujac na niej jego usta tak trochę wbila mu paznokcie w kark.
Mimowolnie to się unosiła to opadala pod wpływem jego palców.

To niewłaściwe. Pamiętaj Rosemary nigdy nie daj się dotknąć tym parszywym świniom jakimi są mężczyźni. Jeden mnie dotknal i patrz co sie stalo! Zanieczyscil mnie swoim nasieniem i sie urodzilas! Jesteś najgorszą rzeczą jaka mnie spotkała!

Przebłysk wspomnienia wbił się w jej głowę. Tak. Źle robi. Matka mówiła przecież... nie powinna tego robić. Jej oczy rozszerzyły się z przerażenia.
Czym prędzej zeskoczyła z wilka. Zebrała swoje ciuchy i rzeczy i w popłochu uciekła z obozowiska.

Źle zrobiła.

z.t
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.03.17 15:13  •  Opuszczony Obóz - Page 12 Empty Re: Opuszczony Obóz
//kilka dni po wizycie u Roski

Nex na desperacji, cóż to za dziwy? A no właśnie, niepotwierdzone informacje sprowadziły go w te rejony. Replikant miał swojego robota, małego Jugiego 2.0, któremu ostatnimi czasy strzelił gąsiennicowy układ bieżny. Ten korzystał z niego podczas większości przepraw przez kanały. Nie mógł mu teraz towarzyszyć, a i Heroine nie chciał brać w dalsze podróże, bo nie wiadomo przecież co takiego androida spotka na tych zdradzieckich pustkowiach! Jego jedynym kompanem stał się przewieszony prze ramię CKWF, wesoło huśtający się na boki w rytm leniwych kroków replikanta.
W kapturze mocno naciągniętym na głowę i maską zakrywającą twarz, jedynie jego oczy pobłyskiwały wśród ciemności materiału czarnej bluzy. Musiał chronić się przed zdradziecką pogodą, a nie chciał doprowadzić krtani do jeszcze gorszego stanu, dopóki nie podda się technikom do naprawy. Nie musiał podchodzić do tego aż tak poważnie, ale przezorny zawsze ubezpieczony, nie? Nie lubił być rozpoznawany, a w takim stroju sprawę miał ułatwioną.
Minął centrum apogeum na okrętkę, zmierzając w stronę owego obozu o którym dane mu było słyszeć od innych łowców. Jedni sądzili, że to pozostałość po wojskowych, inni twierdzili, że w tych rejonach chowali swoje łupy złomiarze, którzy nie mieli gdzie ich zostawić. Wszystko było lepsze niż próby handlu w centrum, a wolał poszukać na własną rękę.
Przy okazji miał okazję się przejść. Zostawić na chwilę wilgotne ścieki, wyjść ze Składziku, w którym dalej dało się wyczuć obecność Lena, a i jej dziwny brak. Nie był niczego pewny, trudno mu się o tym myślało. Mozolnie. Nie wszystko było logiczne, chociaż wtedy wydawało się, że i owszem. Sytuacja uspokoiła się, a jego system zdążył przyzwyczaić się do tych przyjemniejszych bodźców na tyle, by zacząć odczuwać ich brak, co było naprawdę... dziwne i niepokojące.
Pustkowie poukłada mu w głowie.


Ostatnio zmieniony przez Nex dnia 13.03.17 21:49, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.03.17 15:45  •  Opuszczony Obóz - Page 12 Empty Re: Opuszczony Obóz
A ta jak zwykle znalazła swoją ofiarę. A może cel? Zwał jak zwał! Istota krocząca po Desperacji, przypominała jej bardzo ważną i istotną w jej życiu osobę. Musiała się więc przekonać czy to był on. Trzymała się z dala od niego . Nie widziała nigdy jak ten może funkcjonować poza kanałami. Nie znała tego jak bardzo jego zmysły są wyostrzone, jak bardzo zwraca uwagę na środowisko, czy się rozgląda, czy po prostu idzie w dane miejsce, patrząc się prosto przed siebie. Ale czego on szuka w opuszczonym obozowisku? Na tyle opuszczonym, że jego ślady ostatniego użytkowania były nie do zidentyfikowania.
Trzymała się może od niego jakieś 500 metrów. Kiedy zaś doszedł na miejsce, obserwowała go przez jakieś 10 minut, może więcej. Z sekundy na sekundę podchodziła coraz bliżej. Bezszelstnie, chowając się za obiektami znajdującymi się w pobliżu. Głupie przyzwyczajenie? Przezorny zawsze ubezpieczony.
Raz, dwa, trzy. Raz, dwa, trzy.
Widać było, że miejsce nie okazało się być tym, czego szukał. Ktoś go oszukał? Zwabił by go złapać? Wyostrzyła wzrok, nie widziała nikogo w pobliżu. Termowizjer również nie wskazywał na intruzów w pobliżu. Pustkowie, nic dziwnego, że sama desperacja miała podobną nazwę.
500, 501, 502.. Mały komputer pokazywał, że znów ruszył. Hej, nie uciekaj, przecież nic Ci nie zrobię. Musiała się zbliżyć, przecież nie była pewna czy to on.
N..
456, 455, 454.. Jej krok był coraz szybszy, ale dalej była za daleko by mógł usłyszeć jakikolwiek, tupot, szelest, oddech, nic. Przecież miała to wyćwiczone do perfekcji, wgrane i ustawione na najwyższy poziom. Czyżby odnalazła swój prawdziwy żywioł?
E..
Czy ona zaczęła biec? 106, 105, 104.. Czy nią kierują jakieś emocje, których mieć nie powinna? Czy to czysta ciekawość? Czy po prostu jej widzimisię? Hej, poczekaj, usłyszysz mnie, odwróć się, pokaż oczy.
X..
- Emil. - Powiedziała, a raczej lekko krzyknęła stojąc za nim, no, może 5 metrów od niego. Skąd ona się tam wzięła? Stała jak słup, nie ruszała się. Jej włosy tylko targały się na nieprzyjemnym wietrze, co jakiś czas zasłaniając jej twarz. A jeśli to nie będzie on? A jeśli to jakiś łowca? Siły specjalne? Ktokolwiek, kto mógłby jej zrobić coś złego?
No dalej.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.03.17 17:16  •  Opuszczony Obóz - Page 12 Empty Re: Opuszczony Obóz
Nie był czujny i to mogło go zgubić. Lekko przygłuszony odbiór spowodowany bluzą, system zajęty idiotycznym roztkliwianiem się nad mało ważnymi procesami myślowymi... Gdyby śledził go ktokolwiek inny, najpewniej nie mający dobrych zamiarów, pewnie padłby ofiarą pierwszego lepszego rzezimieszka. Jednak w chwili, w której dane mu było koniec końców wyczuć czyjąś obecność, zdał sobie sprawę z jej tożsamości szybciej niż mógłby szacować jego trzeźwy umysł. Zbliżając się na odległość stu metrów, zatrzymał się w miejscu pozwalając się dogonić.
Wystarczyło, że odebrał te same bodźce, które dane mu było wyczuć wtedy w kanałach.
Jego system poradził sobie już z całą resztą.
Odetchnął ciężko, gdy wróciło do niego wspomnienie Coco i całokształt dziewczęcej postaci. Przypomniał sobie chwilę, w której ją znalazł, moment przeprowadzenia jej przez tunel pod nosem reszty łowców, prosto do jego starej kryjówki. Wszystko o czym wtedy rozmawiali, każdą emocję odbieraną przez wrażliwy system androida. Odwrócił głowę w stronę, z której odbierał sygnały, a gdy zauważył czyjąś postać, wtem obrócił się już całkiem. z
Tyle czasu próbował o tym zapomnieć...
- Lilith? - spytał chrypliwie. Ściągnął kaptur z głowy, pozwalając, by przydługie czarne kosmyki rozwiały się na wietrze. Oczy Nexa pozostały dokładnie takie same jak pół roku temu. Maskę dalej miał na swoim miejscu, ale teraz inna, cała czarna z materiału, który gwarantował mu możliwie najmniejszą przepuszczalność. Światło podrażniło jego źrenice. W kilku krokach pokonał dzielące ich metry, by stanąć na przeciwko niej. Bardzo blisko.
Otaksował ją spojrzeniem, jakby nie wierząc, że rzeczywiście ją tu widzi. Wyglądała... zadziwiająco dobrze. Znacznie lepiej niż w momencie, w którym wyszła z tuneli. Zauważył jej snajperkę. Rozpoznał swoją bandanę. Palcem dotknął miejsce, w którym materiał ukrywał usta, by później krótkim ruchem zgarnąć włosy szamoczące się koło jej twarzy.
Jej gadzie spojrzenie pozostało takim, jakie zapamiętał.
- Long time no see - odparł, zsuwając swoją maskę z twarzy. Już wcześniej gdzieś tam pod warstwą materiału uśmiechał się lekko, ale teraz dziewczyna miała szansę to zauważyć. Niezbyt go obchodził fakt, że nastawiał krtań na szwank. Zresztą... czy cokolwiek go wtedy obchodziło? Cokolwiek innego niż niespodziewana obecność Coco?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.03.17 17:47  •  Opuszczony Obóz - Page 12 Empty Re: Opuszczony Obóz
Naprawdę się zatrzymał, żeby Coco mogła dobiec? Dziewczyna nie zauważyła tak ważnego ruchu, ale dlaczego? Czyżby te komputerowe emocje tak bardzo dały się we znaki? Ale przecież one nie istniały! Czemu tak jej zależało, dlaczego! Czemu ta postura, ten krok, ta osobowość była jej tak bliska, czemu cały czas myślała o nim. Dlaczego nie zapomniała? Przecież uciekła, nie chciała zostać. Dwie osobowości, które kłociły się ze sobą, nie były czymś łatwym do przeskoczenia. Jego głos, odbijający się od metalowej czaski, jego dotyk, który był nie do zapomnienia. Coco, jesteś robotem, nie masz uczuć, to tylko system, nic nie przemawiało do rozsądku.
Te oczy. Oczy, które tak ciężko reagowały na światło słoneczne. Te źrenice jaśniejsze od tęczówki. Wszystkie wspomnienia uderzyly niczym młot lecący z dużą prędkością w jej głowe. Wszystkie sceny przeleciały jej między oczami. Miała zapomnieć, ale tak bardzo coś ją do niego ciągnęło. Gdzie w tym wszystkim sens?
Uśmiechnęła się, mimo iż Jego bandana zakrywała jej usta. Stała, nie ruszała się, czekała aż podejdzie. I zrobił to. Tak jak oczekiwała. Podszedł tak blisko. Niczym ona, na ich pierwszym spotkaniu. Ale czemu ją tak to uderzało? Czemu znów chciała dotknąć jego białej skóry? Ale jego głos. Chwila.
Kiedy ten zgarniał jej włosy, wtuliła się w jego rękę, chwilę ją sobie przytrzymując. Po co? Ich temperatury były te same. Na co był jej ten dotyk? Puściła ją dopiero, kiedy ten zdjął swoją maskę. Sama zgarnęła w dół czarną chustę ze swoich ust. I tak, odwzajemniła uśmiech. Tak dawno go nie widziała. Ale czy mogła mu się rzucić na szyję, jak w słabych romantycznych filmach? Głos stanął w jej gardle. Tak długo czekała na ten moment. Ale teraz byli sami, nikogo w pobliżu, nic im nie przeszkadzało.
Już stawała powoli na palcach, zbliżając ich twarze do siebie. Było to powolne, jak gdyby się bała. Ale skąd ta obawa? I nagle coś przeszyło jej głowę, niczym strzał w głowę z karabinu snajperskiego. Czemu miałby teraz się nie odsunąć? Jak zrobił to kiedyś? Jej twarz posmutniała. Na sekundę. Wróciła do swojej poprzedniej postawy.
- Ile to minęło? Kilka miesięcy? - Hehe. Dobre odwrócenie sytuacji. Jej twarz znowu była uśmiechnięta, tak jak wcześniej, jak gdyby nigdy nic się nie stało.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.03.17 22:40  •  Opuszczony Obóz - Page 12 Empty Re: Opuszczony Obóz
Nie mógł przestać patrzeć. Odwrócenie wzroku zdawało się być komendą nie do wykonania, a przecież miał pełną władzę nad systemem, prawda? Coco była kimś do kogo miał słabość, zanim rzeczywiście zdał sobie z tego sprawę. Zainteresował się nią jako Nex, ale tak naprawdę Emil pchnął go do działania, dokładnie tak jak próbował to zrobić z Lenem. Nex usilnie chciał zignorować wszystkie odbierane bodźce. Wtedy zdawało mu się, że jedynie ukrycie wspomnień o niej i wygłuszanie natarczywych "deja vu" pozwoli mu osiągnąć swoje zen, spokój którego potrzebował w ściekach.
Słuch o niej zaginął, a Nex nie miał złudzeń.
Nie chciał czuć, więc ułatwiła mu sprawę.
Cóż, ostatnie wydarzenia dały mu swego rodzaju... pewność siebie. Otwierał się na ludzi, krok po kroku odsuwając od siebie swoją niechęć do reakcji na polecenia spanikowanego systemu. Zaczynał rozumieć, że nie wszystkie są wyłącznie nieprzyjemnym krzykiem przewodów, ale istnieją też te, które jego system akceptuje. Reaguje na nie intensywnie, jednak nie kojarzą się wyraźnie z dyskomfortem, który normalnie jako replikant powinien odbierać jako ból.
Swobodnie pozwolił dziewczynie wtulić się w wierzch swojej dłoni. Dobrze było wiedzieć, że nic jej się nie stało i dała sobie radę. Nie chciała dołączyć do łowców i zaakceptował to bez większego problemu, chociaż nie był pewny jak ktoś taki jak Coco da sobie radę na pustyni. Nie chodziło tutaj o jej charakter, bo miała w sobie ten ogień, który gwarantowała chęć kontynuacji ciągłości rozwoju systemu, a raczej... Życie w mieście znacznie różniło się od tej nowej rzeczywistości. Nex wiedział jak to jest, sam przeżył podobny "szok".
Wtem zauważył, że się przysuwa. Nie ruszał się. Obserwował. Zrozumiał.
Kiedyś już ją od siebie odsunął. To też pamiętał.
Znał historię Coco i wiedział, że jej system podpowiada jej takie a nie inne komendy, by zapełnić lukę po tym co pozostawiła za sobą. Nie mógł niczego pewny, znali się bardzo krótko, a Emil stwierdził, że to wcale nie jest prawdziwe. Wmawiał mu, że dziewczyna odreagowuje stres. Napatoczył się taki, który dobrze się nią zajął, więc mogła czuć się zobowiązana do odwdzięczenia się za ofiarowaną pomoc. Odruchy, schematy... Wtedy zdawało mu się to takie proste, ale teraz zmienił się na tyle, że napięcie między nimi, niezmienne od tego z przed pół roku, stało się znacznie... wyraźniejsze.  
- W tunelach czas mija swoim tempem - odparł lekko. Zauważył żółty akcent wystający z pod jej ramoneski, więc sięgnął dłonią ku nadgarstkowi dziewczyny. Lekko zsunął czarny materiał odkrywając chustę. Poczuł napinające się mięśnie barków, chociaż niekoniecznie kontrolował ten odruch. Inni mówili mu, żeby w razie czego trzymał się na baczności, więc się stosował do komendy. Nie miał zamiaru oceniać Coco.
- Jesteś u nich bezpieczna? - Spoglądnął pytająco w gadzie oczy, tak jakby bezpieczeństwo dziewczyny było znacznie ważniejsze od byle utarczek gangu. Nie wykraczał tym poza swoje kompetencje, mógł sobie na to pozwolić, bo ich organizacje nie były sobie wcale wrogie, ale niestety - nie łączyły ich też pozytywne stosunki. Musiał być na tyle neutralny na ile będzie w stanie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.03.17 18:24  •  Opuszczony Obóz - Page 12 Empty Re: Opuszczony Obóz
Jej ucieczka dała kopa w dupę nie tylko jemu, ale i jej. Tylko, ten mógł zapomnieć, ta jednak go szukała. Chodziła, szpiegowała, ściany zawalone były głupimi informacjami, gdzie, co i jak zrobił. Czy to było stalkowanie?
Ale dla niego?
Ale właśnie dla jego oczu?
Teraz znowu była w stanie je widzieć, na tyle blisko, żeby móc dokładnie przypomnieć sobie o ich nadzwyczajności. Jego delikatny dotyk, zanikał w jej pamięci aż do teraz. Spragniona, tej bladej, zmęczonej skóry była w stanie dać wszystkie pieniądze, jakie kiedykolwiek dało jej było zarobić. Dla tego lekkiego nieładu na włosach, oddałaby całą swoją nieskazitelną urodę.
Co mnie do Ciebie tak ciągnie?
Pytanie krążyło przez miesiące w jej głowie. Obijało się przez metalowe ciężkie ściany. Przepływało między kabelkami, niczym krew i nie dało się go wyciągnąć z ciała. Ale nie mogła mu zadać tego pytania. Skąd ten miałby znać odpowiedź? A jeśli on o niej nie pamiętał? Jeżeli zapomniał? Skąd ten uśmiech? Czy naprawdę myślał?
Skończ zadawać głupie pytania.
Skarciła samą siebie. Żyje się tu i teraz, halo. Uśmiechnęła się do siebie w środku, przez swoją własną małą głupotę. Był tu i wcale się nie opierał jej działaniom. Czy właśnie nie to teraz było ważne? Dal jej się wtulić w dłoń. Dziewczynie brakowało jakiegokolwiek kontaktu fizycznego, do którego tak bardzo została przyzwyczajona. Przerzucenie się tak nagle ze swiata showbiznesu, gdzie każdy dotykał ją jak chciał, do tego świata, gdzie nikt się nią otwarcie nie interesował, nie była dla niej dobra. Przerzucenie się było naprawdę trudne. Tak została zaprogramowana. Ale ja i on, również się zmieniła pod wpływem lekkiej samotności. Nex miał rację, kiedyś robiła to po to by się odwdzięczyć, za pomoc na starcie. Ale jak jest teraz? Czy to napięcie jest prawdziwe, czy to tylko szwankujące przewody elektryczne? Przecież byli robotami, skonstruowanymi na wzór człowieka, oni nie mogą czuć, ja nie mogę czuć. Tak sobie właśnie przez te pół roku uciekała od dziwnego uczucia do Nexa. Ale wróciło i to spadło, jak grom z jasnego nieba. Nie mogła powiedzieć, że było jej źle, bo by skłamała.
Ale czy jakby powiedziała, że jej dobrze, to byłaby prawda?
Aczkolwiek, teraz się nie odsunął. Dziewczyna sama uciekła. Obawa, lęk, przed kolejnym odepchnięciem była ogromna i uderzyła w głowę niczym nabój mocnego kalibru. Ale czy on tego nie chciał? Jakby chciał to by się przysunął, milimetr, dwa. Wyrzuciła z głowy głupie mysli.
- A ty da- - Głos jej się urwał, kiedy ten sięgnął po jej rękę. I to wcale nie po to by ją ucałować. Co by było dość staroświeckim i zapomnianym już ruchem, nawet przed największych gentelmanów. Zsunął jej nieco schodzoną już czarną ramoneskę do góry. Patrzała na niego, kiedy ten zajął się jej żółtą chustą. Czuła jak ten się stresuje, widziała, jak jego mięśnie zesztywniały. Czyżby naprawdę łowcy z DOGSami się nie trawili? Źle trafiła?
- Są całkiem mili. - Odpowiedziała, ale nie dało wyczuć się w głosie radości, raczej pustkę, którą ten powoli zapełniał. Spojrzała ze smutkiem na jego oczy. Czyżby przynależność do tego klanu skreśli całą ich relację? - Brakuje mi jednak tam Ciebie. - Odpowiedziała, a jej wzrok stał się nieco lżejszy, nie uderzał smutkiem. Nie chciała by ten był neutralny. Chciała poczuć, że jest ważna. Chciała znać jego reakcję na te słowa.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.03.17 23:47  •  Opuszczony Obóz - Page 12 Empty Re: Opuszczony Obóz
Może i zainteresował się chustą, ale głównie przez wzgląd na to, że DOGS stali się częścią jej nowej rzeczywistości. Malwersacje między gangami odkładał na drugi plan, jeśli wiedział, że nie miał odgórnego przykazu niepokazywania się z psami publicznie. W innym razie... zabrałby ją w bardziej ustronne miejsce. Możliwe, że przejście do Łowców nie sprawiłoby dziewczynie tak znacznej różnicy jak dołączenie do psiej ferajny. Nie wyglądała na szczęśliwą, chociaż miała się dobrze - ciekawiło go źródło owego smutku. Nie podejrzewał, że procesy myślowe Coco przez cały ten czas skupiały się na jego osobie. Gdy o tym myślał, tworzył się w jego głowie obraz osoby chętnie adorowanej i ochranianej, która potrzebowała ciągłej uwagi. Gdzieś tam pod wszystkimi tymi procesami zdawał sobie sprawę, że on sam by jej tego nie zapewnił, a raczej nie sprostałby oczekiwaniom. Widział, a może chciał widzieć przepaść między nią a sobą.
Wszystkie malfunkcje systemu replikanta stawały się wyraźniejsze. Jego niestabilność, samotniczy tryb życia. Przy nim nie błyszczałaby tak jak przy kimś z silną osobowością, gdzie mogłaby pokazać swoje prawdziwe ja - jak wyglądałaby prześliczna androidka taka jak ona, przy takim smutnym, depresyjnym typie jak on?
Był chłodny. Chaotyczny w swojej prostocie. Uczucia, które dla replikanta powinny być chlebem powszednim, Nexowi sprawiały spory problem, chociaż zwykle wiedział czego chce. Znał się na broniach, ale nie na kobietach. Możliwe, że przesadzał i dopowiadał sobie, jednak tak prościej przygotować się na ewentualne rozczarowania, prawda?
Może to właśnie on był zbyt skomplikowany, a nie wszyscy w okół?
- DOGS i Łowców łączą pozytywne relacje ze względu na sojusz - odparł, jakby uspokajająco. Brakowało jej go? Co kryło się pod tym smutnym spojrzeniem? Jak miał zareagować? Ledwo zauważalnie zacisnął usta i zmarszczył brwi. Przechylił głowę w bok, próbując doszukać się czegokolwiek w jej oczach, ale one same już były dla niego zagadką, co dopiero mówiąc o odnalezieniu jakiejś konkretnej odpowiedzi. Zastanawiał się, czy powiedziała to pod wpływem chwili... a może czy kryło się pod tym coś całkiem innego? Nie był w stanie określić logicznego prawdopodobieństwa. Miał coś powiedzieć, ale automatycznie zakrył usta rękawem i kaszlnął kilka razy. Pokręcił głową, nasunął maskę na twarz. Dłuższa rozmowa tutaj nie miała racji bytu.
- Przenieśmy się gdzieś - chrypnął. Złapał pewniej już wcześniej trzymaną dłoń, splatając swoje palce z jej i ruszył w stronę jednego z większych wojskowych namiotów dziesiątek, gdzie osoby tak wysokie jak oni będą zmuszeni pochylić się tylko odrobinę. W środku pozostawiono kilka nie najlepiej zachowanych materacy, walały się śmieci i pordzewiałe menażki.
Niezbyt romantyczne miejsce, ale przynajmniej nie wiało.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.03.17 20:28  •  Opuszczony Obóz - Page 12 Empty Re: Opuszczony Obóz
Nie miało to teraz większego znaczenia, gdzie oboje się znajdowali, w jakiej grupie. Czy znajdowałby się w grupie, która ma neutralne, negatywne, czy pozytywne stosunki z tą, w której ona teraz była, nie miało dla niej największego znaczenia. Nie ocenia się człowieka po organizacji. Tak samo jak książki po okładce. Mimo to, dalej, często to się zdarza. Na ich szczęście, łowców jak i DOGS, łączyły w miarę neutralne relacje, ba, czasem nawet współpracowali. Czy to los, dał im tyle szczęścia? A co to w ogóle jest los? Spytała samą siebie. Proste pytanie, a jednak odpowiedź szukana przez kilkanaście dobrych minut w systemie. I wyskoczył error, odrzucenie, brak akceptacji, tak samo, jak definicje, miłość, pożądanie, uczucie.
Kto mi to zablokował? Kolejne pytania krążyły między kablami, niespokojnego ciała, które zamiast zając się osobnikiem, którego nie widziała miesiącami, zwracało uwagę na głupie, nie ważne teraz sprawy. To przez te wszystkie myśli, miała teraz smutny wyraz twarzy, smutne nie błyszczące już tym samym blaskiem co kiedyś, gadzie oczy. Te melancholijne ruchy, spojrzenie na dłoń, potem w jego oczy. Wiatr, który układach ich równie czarne włosy w artystyczny nieład. Wszystko teraz było wyraźniejsze, mocniejsze i o wiele potężniejsze, od tego, co było w kanałach.
Ale dlaczego?
I w jej oprogramowaniu się dużo zmieniło. Nie tyle co zmieniło, co zaczęło inaczej działać. Historia modelki, została wrzucona do archiwum, niepotrzebne, nie otwierać. Życie tutaj, na Desperacji było zupełnie odmienne. Ale owszem, miał racje, brakowało jej uwagi, błysku i uwielbienia. Aczkolwiek czy na tym samym poziomie, co te kilka miesięcy temu? Nie. To ucichło, tak samo jak w nim ucichły niepożądane reakcje systemu. Oboje się zmienili, ale czy byli w stanie dostrzec to w swoich zmechanizowanych oczach? Ona również nie była nastawiona na to, że kiedykolwiek Emil mógłby ją zobaczyć inaczej. Był nieco zamkniętym w sobie androidem, do którego ciężko było dotrzeć, a szczególnie osobie, która nigdy nie potrzebowała takiej osoby jak ona. Ale właściwie to jakiej? Sama ta myśl, że jest tylko dla niego kolejnym nędznym istnieniem była nieco przytłaczająca.
Ogarnij się, on do Ciebie mówi.
- Tak, wiem. - Odparła, zaraz po jego słowach. Widziała jak ten się w nią wpatruje. Jego oczy również były smutne. Wpatrując się tak w jego czarne tęczówki, powiedziała. - Między innymi to był powód, dlaczego do nich wstąpiłam. - Również chciała go uspokoić, widziała, jak chłopak, próbował dostrzec, co dzieje się w jej zabłąkanym i ciężkim do rozgryzienia systemie. Była mu wdzięczna, ale nie wiedziała, czy to z grzeczności, czy faktycznie coś jednak znaczyła, w tym wysokim metalowym ciele.
Zdziwiła się, kiedy ten zaczął kaszleć w bluzę. Rozchyliła nieco usta. Tak, zdarzało jej się martwić. Miała już mówić, jednak poczuła zacieśniającą się jego dłoń, między jej palcami. Spojrzała niewinnie na nią, potem znów na niego. Przytknęła mu i ruszyła za nim, nie spowalniając go. Faktycznie, wiało, ale czy na androidy działało to negatywnie? Chciałaby mu pomóc, ale podejrzewała, że to będzie mylne. Znała się na budowie androida, tyle co wcale, bowiem nigdy nie było jej to potrzebne. Westchnęła ciężko, wchodząc do sporego namiotu. Fakt romantyczne ta lokacja nie była, aczkolwiek on mógł poczuć się nieco lepiej. - Co z Twoją krtanią? - Spytała, nieco zmartwiona. Cóż, jakoś trzeba było przełamać niepokojącą ciszę, która mogła nastać. Bowiem oboje byli zagubieni w całej sytuacji.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.03.17 19:59  •  Opuszczony Obóz - Page 12 Empty Re: Opuszczony Obóz
Pogoda wcale nie sprzyjała spotkaniom towarzyskim, ale Coco i Nex umieli sobie poradzić, nawet kosztem chowania się w śmierdzącym stęchlizną namiocie. Trudno powiedzieć, czy cokolwiek na tym ponurym świecie nie śmierdziało jakkolwiek, ale tyle szczęścia było w tym, że androidy mogły swobodnie odcinać się od wrażeń dostarczanych przez zmysł węchu.
Szkoda, że nie od wszystkiego można się odsunąć. Znaczy... cóż, pewnie normalne maszyny mogą rezygnować z pewnych procesów, by poświęcić pełnię swojej uwagi innej sprawie, ale system tego replikanta zdawał się wraz z intensywnym rozwojem, zaczynać żyć własnym życiem. Natarczywe komendy, których nie sposób wyciszyć, te najbardziej irytujące, pochłaniające najwięcej siły procesora...
Odbiór impulsów i wierne im procesy myślowe, nierozłączni towarzysze uprzykrzania mechanicznego życia najwrażliwszych systemów. To sprawiało, że wraz każdą informacją powracającą do niego z ciemnych otchłani rejestrów, do głosu dochodziło wszystko inne, najczęściej w postaci na swój poukładany i logiczny sposób spontanicznych ludzkich reakcji. Wcześniej nie czuł tego w ten sposób, ale... wychodzi na to, że rzeczywiście otwieranie się na innych poszerza horyzonty. Motywuje do dalszego działania. Chłód dłoni Coco na swojej skórze powodował reakcję łańcuchową opcji.
A Nex nie chciał tego powstrzymywać. Rok życia jak outsider sprawił, że jego system p r a g n ą ł czegoś nowego, czegoś pobudzającego do działania. Nawet niekoniecznie zakładając, że coś w tego wyniknie. Zmienił się, może na lepsze, a może na gorsze - nie mu tu decydować. Ważne, że to pozwalało mu zaakceptować decyzję Emila, traktując je niemal ja swoje.
To go uczłowieczało jako replikanta.
- Syf z powietrza i wilgoć pogarsza stan aparatu mowy, a ja jeszcze nie znalazłem odpowiedniego człowieka do tej naprawy - odparł odrobinę wymijająco. Już wcześniej miał z tym problem, a pogarszał się on z każdym kolejnym przyzwoleniem na jakikolwiek szwank. - Musimy cieszyć się tym co pozostało. A jak twoje ramię? Lepiej, gorzej, ktoś do tego zaglądał? - spytał podejmując nowy temat. Ciekawy był, czy owa drobna naprawa jakiej dokonał coś dała dziewczynie. Miał nadzieję, że tak, ale też przyznanie mu spieprzenia sprawy mogłoby stać się całkiem pouczającą lekcją. Podobnym sposobem naprawiał ostatnio Lena i nie widział się z nim od tamtego czasu, więc jeszcze nie otrzymał informacji zwrotnej.
Rozejrzał się po ponurym pomieszczeniu. Mocno przymocowany namiot nie chwiał się w posadach, a jedynie materiał delikatnie furkotał na wietrze, co też nie było szczególnie irytujące, a na pewno nie tak jak harmider na zewnątrz. Ustawił oczy na lepszy fokus, westchnął.
- Co zrobiłaś po opuszczeniu tuneli? - Mówiąc, pociągnął ją za sobą w stronę jednego z materacy, który z jękiem ugiął się pod ich ciężarem. Odłożył CKWF na bok i spojrzał ku dziewczynie, wciąż nie puszczając jej dłoni, a nawet lekko gładząc ją kciukiem. Może odrobinę niezręczna sytuacja, co miał poradzić? Pozostało mu poprowadzenie rozmowy dalej, nie widzieli się ponad pół roku, więc pewnie miała o czym opowiadać, bo w jego przypadku... pomińmy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.03.17 21:01  •  Opuszczony Obóz - Page 12 Empty Re: Opuszczony Obóz
Nieprzyjemny zapach namiotu dawał w kość. Ale czy czegoś to nie przypominało? Wróćmy zdarzeniami sprzed parenastu minut, bądź kilku miesięcy wstecz.
Bieg po coś nowego, uciekając od szarej rzeczywistości.
Cuchnące powietrze, przez co węch nagle wydaje się być niepotrzebny.
I on jako jej ostatnia nadzieja.
- Kanały. - Powiedziała do siebie i uśmiechnęła się pod nosem, na chwilę patrząc w wyschniętą ziemię, na której położony był spory namiot. Do pełni powtórzonej sytuacji brakowało tylko jej komendy i jakiś obrażeń. Poza tym, jej ręka dalej byłaby w bezwładzie, gdyby nie on. I teraz znów spotykają się po sześciu miesiącach. Może czas Ciebie naprawić, Emil? Spytała sama siebie, utrzymując ciepły uśmiech wspomnień, które wędrowały po jej głowie.
Z lamentu myśli wyrwał ją jego głos. Uśmiech znikł, mówił o dość poważnej sprawie. Wyglądałaby jak idiotka, gdyby w między czasie śmiała się z jego krzywdy. Bowiem nie czuł bólu, ale utrudniona mowa jest dość.. Irytująca. Tym bardziej, że w końcu jego aparat mowy mógłby całkowicie odmówić posłuszeństwa. Mówił jakby chciał ominąć w ogóle ten temat. Nie ciągnęła go więc dalej. Zamiast tego po raz kolejny sięgnęła ręką do jego szyi. Ten mówił, ale zaraz odpowie. Jej ręka? Ten temat może zaczekać. Jej chłodna dłoń znów wylądowała na jego bliźnie, którą doskonale pamiętała. Dalej trzymając się za ręce, zrobiła ona ten sam ruch, co sześć miesięcy temu. Tylko tym razem nie zahaczyła paznokciem o jego maskę. Przejechała po czarnym, gładkim materiale. Wydawałoby się, że nie potrzebował jej teraz, ale w tak starym, od dawna nieużywanym obozowisku było pełno kurzu. Lepiej by było, jeśli ona faktycznie by została. Nawet jeśli usta, to była jego jedyna mowa ciała, która zdradzała coś więcej. Kiedy jej ręka ominęła już maskę, przeszłą przez nos i czoło, wróciła nią na jego policzek, by chwilę go pogłaskać kciukiem. Wtedy wyszeptała. - Będzie dobrze. - Uśmiechając się, na pocieszenie.
Po chwili odsunęła dłoń od niego. Totalnie zmieniając ton mowy, w końcu nawiązała do poprzedniego pytania, co zadał. - Nie szukałam nikogo kto mógłby do tego zaglądać. Naprawiłeś mi rękę po profesorsku. - Nie czuła bowiem już żadnych ograniczeń w ruchach, skóra się zregenerowała, to znaczy, powróciła do swojego poprzedniego stanu, a w środku wszystko trybiło jak miało. - Mam problem jedynie ze swoimi zaburzeniami wzroku, wiesz, kiedy odpalam tryb snajpera. Ale wszystko już jest załatwione. - Dopowiedziała, by ten się nie martwił. Nie było to jakieś poważne, ale często go używała, modyfikacja dawała jej duże pole do popisu, szczególnie w funkcji jakiej nadali jej w DOGS.
Zanim odpowiedziała na kolejne pytanie, dała się spokojnie odprowadzić na materac. Był nie najlepszej jakości, ale to i tak jedno z najlepszych siedlisk, na jakim mogła usiąść od kiedy opuściła, a raczej uciekła z M-3. Nie było to romantyczne miejsce, ale przecież nie mieli tutaj płodzić dzieci, chyba. Usiadła naprzeciwko niego. Zarzuciła włosami do tyłu, by jej przypadkiem nie przeszkadzały. Czuła jak ten gładzi jej dłoń kciukiem, drobny, ale miły gest. Spojrzała na splecione dłonie, by potem wrócić wzrokiem na niego. Zrzuciła z pleców karabin snajperski i westchnęła ciężko. - Spotkałam członka DOGS, który mnie wprowadził. Niedługo, nie minął chyba nawet jeden dzień. - Odparła. Jej wzrok utknął gdzieś na materacu, nie potrafiła spojrzeć mu w oczy, mimo iż nie powinno to być problemem. Czy.. - Popełniłam błąd, nie wstępując do łowców? - Spytała po cichu samą siebie, wciąż wzrokiem będąc daleko od niego. Taka rozłąka wtedy by nie nastała, ale czy byliby są tak bliscy, jak są teraz? A może byliby sobie dalecy, mimo że byliby tak blisko siebie. Myślami uciekła gdzieś daleko i trudno będzie ją z tego wybudzić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 12 z 18 Previous  1 ... 7 ... 11, 12, 13 ... 18  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach