Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 18 1, 2, 3 ... 9 ... 18  Next

Go down

Pisanie 24.04.15 22:36  •  Opuszczony Obóz Empty Opuszczony Obóz
Opuszczony Obóz
Opuszczony Obóz TIeEDxd
Nie jest pewne do kogo należał ten obóz, ale jedno jest pewne... Jest dość dogodnym punkcie by mógł służyć jako tymczasowe miejsce na zatrzymanie się w tym dziwnym miejscu. Parę podniszczonych prowizorycznych namiotów, skały itd. Po prostu - Żyć, nie umierać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.04.15 22:50  •  Opuszczony Obóz Empty Re: Opuszczony Obóz
"Trzeba się ruszyć, choć raz w życiu w jakieś obszary. Prawda?"

Wędrował sobie beztrosko ów osobnik, mający ze sobą jakiś bagaż. Nie taki zwykły zresztą. Prawie pusty, bez fantów. Jedynie z jakimś kawałkiem mięska, które mu się udało zdobyć. Świeży. Jeszcze. Choć nawet nie warto pytać z jakiej istoty jest pochodzenia. Bo większość w tym miejscu by się porzygała, albo nawet gorzej. Nie mniej. Poruszał się tu i ówdzie z prostego powodu. Znalezienie dogodnego miejsca na odpoczynek i zjedzenie czegoś, prosto z rusztu. Ni mniej, ni więcej. Tak więc... Shiri sobie tak szedł i szedł, aż w końcu coś ujrzał. Stanął w miejscu przy jednym z okropnych drzew i krzyknął z zachwytu; Jakieś kurwa fanty! - Radość na jego zmęczonej buźce się pojawił i ruszył z miejsca, tak szybko jak potrafił. Bycie złodziejem jest złe, ale... Znalezione, niekradzionego jak to mówią. Tup, tup. Był przy tym miejscu. Popatrzał w prawo i lewo. Szukał wzrokiem osób do, których to miejsce mogło należeć. Ale. Nic. Westchnął, po czym opuścił worek na ziemię, chcąc przeszukać namioty. Zajęło to kilka chwil, by się zawieść w tej kwestii. Nic. Niezbyt zadowolony, mruknął sobie coś pod nosem; Przynajmniej tutaj się zatrzymam na posiłek. - Po czym, podszedł do worka, a potem do zgaszonego ogniska. Chwilę później z niego, wyciągnął kawał mięcha i... przyrządy nadające do rozpalenia punktu. Oczywiście jeszcze wziął jakiś, dobry kawał drewna by nabić nim mięcho. A wtedy... Boom. Rozpalono. Kurczowo złapał się za brzuch, myśląc; "Od tego się robię jeszcze bardziej głodny, cholera...". Gdy myśli uciekły, złapał za swój posiłek, a następnie zaczął go grzać trochę nad ogniem. Tak by nie spalić, rzecz jasna. W końcu, kto by chciał zajadać spaleniznę. Na pewno nie On. Tak więc sobie siedział, najzwyczajniej przed punktem światła, oblizując wargi, czekając tylko na dobrą chwilę do zajadania się tymże wybornym jedzeniem. Kto nie je, ten głoduje. Prawda? Przynajmniej nie ma tu nikogo w pobliżu, bo co by sobie pomyśleliby o jego osobie. Widząc jak wpierdala kawał mięcha myślącej istoty.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.04.15 23:13  •  Opuszczony Obóz Empty Re: Opuszczony Obóz
Asmodeus przemierzał Desperacje... tylko w jakim celu? Sam nie wiedział może to go uspokajało na jakiś sposób, bo w sumie to na terenach Edenu nie był zbyt mile widzianym gościem. No cóż jakoś tak wyszło, że wędrował już dobre cztery godziny i była to chyba najwyższa pora na zrobienie sobie przerwy a los tak chciał, że oczom anioła ukazało się niewielkie obozowisko... jednak do zatrzymania się w tym, że miejscu zniechęcał go dym wyraźnie widoczny na aktualnie czystym błękitnym niebie. Po chwili Asmodeus zakończył swoje rozmyślanie i wybrał opcję udania się do obozowiska nie miał ochoty iść kolejnych kilku godzin, by okazało się, że zostawił za sobą okazję na w miarę udany postój.
Stawiał kroki po wypłowiałej ziemi wspierając się stalową laską po za nią miał na sobie jeszcze długi ciemny płaszcz i tradycyjne kimono. Gdy podszedł pod niewielki pagórek, na którym znajdował się obóz lekko się zdziwił myślał, że znajdzie tu coś więcej niż piach, ale żeby tylko jednego ludka... i zapewne już raz będącego w grobie. Przyjrzał mu się uważnie... wyglądał dziwnie i trochę ciapowato, lecz Asmo nie tracił czujności. Ominął nieznajomego dość obszernym i usiadł na niewielkim kamieniu. Sięgnął za pas i wyciągnął bukłak z wodą, pociągnął dwa łyki i zamknął go z powrotem chowając za pas. Oglądał co ów nieznajomy robi było to w miarę interesujące zajęcie w porównaniu ze wszystkimi innymi możliwymi "ciekawymi" opcjami dokoła niego - Nie przeszkadza ci moja obecność prawda... kuchciku? - otworzył usta mimowolnie do nieznajomego.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.04.15 23:31  •  Opuszczony Obóz Empty Re: Opuszczony Obóz
"Kiedy kucharz jeden, to jeden gość zawita."

Bawiąc się przy ognisku, prawdę mówiąc stracił na swej czujności bowiem zjawiła się nieopodal niego osoba, którą usłyszał leniwym uchem dość wyraźniej. Nie skierował wzroku, nie odpowiedział. Jedynie wbił dość mocny patyk w grunt, tak by ustał przy ognisku wraz z nabitym mięchem. Teraz można było się zwrócić wzrokiem w kierunku, gdzie usłyszał ów osobnika - Płci męskiej rzecz jasna. Zamknął jedno ze swoich oczu by go ujrzeć bez defektów kolorystycznych. Nie wyglądał na groźną osobę, ale... Kto by tam zresztą wiedział w końcu jakieś towarzystwo. Patrzał dłuższą chwilę, przyglądając się ku niemu, a właściwie... Bliznom, stalowej lasce. Pod względem lat, obstawiał, że jest przy trzydziestu, lub nawet po - Jeśli chodzi o wiek. Jednak przyszedł czas by odpowiedzieć na wędrowca pytanie, ze spokojem w głosie; Nie, nie przeszkadza mi *chichot* Twoja obecność Wędrowcze. - Odparł niezbyt szybko, ale sensownie. Nawet wsadzając w swą wypowiedź, swój klasyczny śmieszek natury hien. Nie gubił z oka wędrowca, ale od czasu do czasu przyglądał się miechu, czy się nie pali. "Dobra. Jeszcze się nie pali smakołyk." - Sobie powiedział w myślach. A potem w pełni krasie swego wzroku skupił na ów personie, mówiąc do niego kolejne słowa; Skąd przychodzić o strudzony? - Spytał, ostrożnie. Nie chciał wzbudzić mu negatywnej opinii ku niemu i jakoś go zbić z ochoty, obserwowania co właściwie sobie kuchcik przyrządza. Bo wtedy może nie być za różowo dla naszej hienki, nieprawdaż? Parę sekund później, ogon odwinął mu się z pasa i sobie spokojnie na boki chwiał, aż opadł. To oznaczało, że się rozluźnił w tej chwili wymordowany. W końcu i tak coś zaraz wszamie, więc po co się spinać? Choć nasuwa się pytanie, czy nie będzie musiał spierdalać przed tym gościem. W końcu niecodziennie jest widzieć kanibala w akcji. Tak więc stał w miejscu, ale bacznie obserwując ów personę, mówiąc sobie w myślach; "Nie wiem kto to jest, ale... khem trochę ciarki po plecach...". Przerwało mu myślenie w ten sposób, chichot. Nie tracąc wciąż z oczu nieznajomego. Nie miał co do niego pewności, ale przynajmniej mógł sobie pogadać, zanim wszamie sobie coś ciepłego. Bo zanim to się upiecze, może trochę minąć czasu. Zatem nie przedłużając, czas zobaczy. Czy obawy Shiri'ego, pochodzące ze zwierzęcego instynktu są właściwe. Zresztą co do jego osoby można się mylić, no nie?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.04.15 13:32  •  Opuszczony Obóz Empty Re: Opuszczony Obóz
Siedział tak i obserwował co ów nieznajomy porabia... co on tam piecze? Mięso tylko jakie? Ciekawie pachniało. W pewnym momencie dźwignął się ze swego siedziska wspierając się swoją laską. Na pytanie skąd przyszedł spojrzał na chłopaka chłodnym spojrzeniem i równie zimnymi słowami odpowiedział - Z piekła mój drogi... z piekła - zaczął podchodzić coraz bliżej do kuchmistrza, gdy nagle zebrał się wiatr i uderzył w dwójkę silnym podmuchem zimna. Powiew był tak silny, iż zerwał niechlujnie nałożony płaszcz anioła i poniósł go hen daleko. Asmodeus cmoknął z niesmakiem, teraz można było oglądać go w całej swej okazałości. Zerwany płaszcz ukazał białe włosy anioła i większość blizn jak też i dokładniej twarz, kimono, które przed chwilą skryte było pod ciemną szmatą. Białowłosy spojrzał tylko jak jego niedawno zdobyta zdobycz odlatuje - Był całkiem ciepły... - rzekł jakby sam do siebie. Wrócił wzrokiem do nieznajomego, który cały czas piekł swoje mięso, Asmodeus stał jakieś 2-3 metru od niego. Wyciągnął prawą rękę i wskazał palcem na "potrawę" kuchcika - Cóż to za mięso...? Niemów, że... - urwał wpół zdania i uśmiechnął się szyderczo. Wtem jakby dla kaprysu wokół jego dłoni przepłynęła smuga ciemnego smolistego dymu i po chwili rozpłynęła się w powietrzu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.04.15 14:13  •  Opuszczony Obóz Empty Re: Opuszczony Obóz
"Teraz to się dopiero zaczęło..."

Ciekawość kucharza do pewnego stopnia była znośna dla wielu. Choć i tak, odpowiedź nieznajomego w żaden sposób go nie zaskoczyła. Wręcz przeciwnie. Uśmiechnął się pod nosem, mówiąc pod nosem, tak jakby sam do siebie; A kto dzisiaj nie jest z piekła? - Ledwo słyszalnie, to było nawet. Ale kto by się tego czepiał zresztą, prawda? Jednak to nie wszystko. Osoba odziana w bliznach, zaczęła podchodzić do smakosza, aż tu nagle podmuch wiatru zderzył się z ich ciałami. Chłodny, całkiem przyjemny, ale... Odruchowo Shiri złapał za naszyjnik, który cenił bardzo w swojej garderobie do tego stopnia, że nawet mógł zapomnieć o swoim żarełku. Włosy powiewały przez jakiś czas na wietrze, aż potem przestały. W tej chwili sobie spojrzał na mięcho z ognicha. Było gotowe, mniam. Zachichotał w swoim stylu, ale w chwili kiedy wziął do ręki patyk, usłyszał odpowiedź znajomego, który po części zakrywała smolisty dym. Spojrzał w dół, kwitując w myślach; "Busted, damn it..." Teraz się zastanawiał, co by właściwie powiedzieć. W końcu jakieś wyjaśnienia, powinny paść z jego strony. Tak więc zaczął; Zatem nie będę mówił, bo dobrze wiemy o tym... - Westchnął trzymając patyk z nabitym żarłem, spoglądał w ziemię na, której siedział, a zaraz potem dokończył wcześniejszą wypowiedź; Kiedy drapieżnik zostaje przyparty do muru przez innego, to wtedy musi walczyć o życie. - Rzekł spokojnie spoglądając na mięcho ludzkiego osobnika, chichocząc sobie zdrowo. W tej chwili nie widział sensu by się bawić głupimi odpowiedziami, bo i tak jego rozmówca wie o nim. Trochę za dużo, ale nie widział w nim jeszcze zagrożenia. Przynajmniej na razie. Przybliżył do siebie posiłek, a chwilę później utkwił kłami w nim. Rozrywając beztrosko zwykły skrawek. Yammy~ Za bardzo go nie obchodziło. jak o nim pomyśli ów osobnik. Choć mało go to obchodziło. Koniec, końców by wolał spierdalać niż walczyć. Zmęczony jest już głupią walką z inną, a rozumną istotą, więc? Postanowił przemówić dłużej i wracając wzrokiem do nieznanego bytu, kończąc parę kęsów; Powiedziałeś, że z piekła przybyłeś. Mam rację? - Zachichotał, a chwilę później znowu zaczął mówić; W tym piekle liczy się przeżycie. Przeżyje silniejszy, pożerający drugiego. Jest to naturalny cykl, który... *chichot* Mi pasuje. Przynajmniej na razie. - Po tych słowach, zakotwiczył raz jeszcze kły w zakazanym mięsku, kończąc tym samym posiłek i rzucając kawałkiem patyku z dala od niego. Nie mówiąc o przetarciu dłonią, ust po tak sytym posiłku. Choć w słowach jakie wypowiedział, można było znaleźć wiele racji, ale... Nie do końca Hiena była wrogą istotom do każdego. Większości przypadków, zabijał drugą osobę w ostateczności. Kiedy nie mógł już uciec. Tak więc nadszedł moment na ostatnią mowę ze strony ogoniastego; Tak to wygląda. Nie zdobyłbym tego kawałku mięcha, gdyby idiota na mnie się nie rzucił, chcąc mnie zarżnąć. - Ostatnie słowa jakie w tej chwili miał zamiar wypowiedzieć, wypowiedział. Mając na twarzy, dość poważną minę i obserwując bacznie osobnika w bliznach. Może igrał z ogniem, ale... Nie było wyjścia. Choć przerażał fakt naszej hieny, że wszyscy na słuch kanibalizmu reagują zaskoczeniem, odrazą, ale On? Nie wykazywał tego, przynajmniej nie z wcześniejszego grymasu. Jednakże... Może to być tak naprawdę przykrywka? Tak więc w każdej chwili jest w stanie spieprzyć, jak najdalej by mógł. Ale czy tak się stanie? Zobaczymy, póki co.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.04.15 14:47  •  Opuszczony Obóz Empty Re: Opuszczony Obóz
Stał zadumany... ciekawa to sprawa. Spotkał kanibala... ale czy na pewno? W końcu było widać, że człowiekiem nie jest a wymordowanym... Taa... wymordowani zwierzęta zrodzone z ludzi ciekawa sprawa. Asmodeus podrapał się po brodzie - Ludzkie mięso... a to ci niespodzianka... więc nie jestem jedynym który ucieka się czasem do takich środków...
- zaśmiał się drętwo. Przejechał po wargach językiem - nie przepadam szczerze za mięsem tych istot... wolę ich krew...
Stał obok nieznajomego i obserwował jak ten się posila - zwierzę *chichot* - pomyślał. Słuchał jego słów bardzo uważnie przytakując z wyzywającym uśmieszkiem - Ciekawe masz podejście do świata... mój drogi - zacisnął dłoń mocniej na lasce -  Szkoda, że ten dupek zniknął... straciłem całkiem niezłą posadę tam na górze
- wskazał palcem w górę. Zastanowił się przez chwilę, ale stwierdził, że nie ma co się hamować - A ty... jeśli wolno spytać, co robiłeś, zanim zamieniłeś się w to truchło, którym jesteś dziś?

Stał tak i oczekiwał na odpowiedź, gdy usłyszał szept w swej głowie - Zabij! Zabij go! Nudzi mi się. Chcę krwi! - natrętny wewnętrzny głos Asmodeusa znowu mu się naprzykrzał - Pysk! Nie mam na to ochoty. Nie wtrącaj się, gdy z kimś rozmawiam! - warknął w myślach do "tego drugiego". Mówił mu już wiele razy, by nie wtrącał się, gdy z kimś rozmawia.
-------------------
Kolorem różowym zaznaczony jest - PsychoAsmo
Kolorem fioletowym - Normalny
+teksty pisane kursywą są myślami
(sorry, że tak krótko :D)
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.04.15 15:52  •  Opuszczony Obóz Empty Re: Opuszczony Obóz
"Nie ma co się w takim razie obawiać - Jak miło~"

Oh. Ciekawe zrządzenie losu. Spotkał osobę, która o dziwo nie pragnęła mu powiedzieć, że jest pierdolniętym na umysł świrem i obrzydliwcem ze względu na kanibalizm. Wręcz przeciwnie. Ta persona przepadała, bardziej za krwią niżeli ludzkim mięchem. Pewnie większość z takiego spotkania osób, by się bała. W końcu... Mogliby się wymienić doświadczeniami. Cóż za chora sprawa, prawda? Tak więc, odetchnął z ulgą, ale mniejsza. Persona pochwaliła w pewnym stopniu, podejście do tego świata. Pewnie nie każdy by to popierał, ale... Kim by tam się on przejmował? - Zresztą dla niego liczy się tylko i wyłącznie, przeżycie w tym świecie. Nie mówiąc o dobrej zabawie. Tak. Zaciekawiło jednak hienę, fakt o utraconej posadzie przez nieznajomego. Kiedy wskazał palcem ku górze, ten instynktownie poszedł tym samym krokiem i spojrzał ku niebie. "Czyżby był aniołem...?" - Mógł sobie domyślać, bo niekoniecznie by to miało sens, skoro uwielbiał ludzką krew. Może dlatego stracił tam posadę? Kto wie... *chichot* Spojrzał chwilę później w stronę rozmówcy, a następnie przemówił w chwili pytania oto co robił nim się stał żywym truchłem; O ile się pytasz w kwestii... Cóż życia, które wiodłem przed śmiercią, to nic ciekawego. Długo się nie pobawiłem w poprzednim świecie, kiedy mi się naturalnie zmarło. - Kiedy wypowiedział te słowa, zaczął się zastanawiać. A nawet podgryzać sobie wargi, delikatnie. Mając dłoń na podbródku i zapytał się w myślach; "A co jeśli mu chodziło, o życie po śmierci...?". Nie był do końca, pewny czy takiej odpowiedzi chciał, ale... Musiał wyprowadzić kolejne słowa od siebie. W końcu należało, to zrobić; Nie jestem do końca pewny  o co właściwie pytasz. Bo w kwestii pierwszego życia mogę coś opowiedzieć, ale w momencie co się działo po śmierci... Nie jestem pewny. - Wzruszył ramionami, jak gdyby nic w tym momencie. Nie do końca wiedział, jak może zareagować na jego słowa, ale jedno było pewne... Rozmowa, nie była jakaś durna. Ba. Miała jakiś logiczny sens w tym wszystkim, jakby na to spojrzeć. Zatem... Trochę niezręczna sprawa. Bo rzadko kiedy, ktoś go pytał o poprzedni żywot ziemski. Ale następnym razem będzie lepiej. A tym bardziej, że nie wie... Czy rozmówcy chodziło o pierwsze, czy te pośmiertne. Bo w kwestii pierwszego ma co opowiadać, ale w drugim? Nah. Szczerze, to jedynie mógłby pamiętać ciemność, a potem pobudkę w nowym życiu. Pogryzionym jak cholera, ale to już inna sprawa... Tak więc przyszło mu czekać na reakcję odbiorcy i to samego anioła. Huh. Mający dawniej dobrą posadę, jak twierdzi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.04.15 21:37  •  Opuszczony Obóz Empty Re: Opuszczony Obóz
Asmodeus oparł się mocniej o laskę... szczerze mówiąc nawet przyjemnie było otworzyć gębę do kogoś innego niż tego pajaca we własnej głowie. Słuchał to, co ma do powiedzenia nieznajomy przed, nim, przytaknął parę razy, po czym otworzył usta - Bardziej interesuje mnie to przed "zgonem".. o i jeszcze, jeśli mógłbyś opisz mi uczucie, gdy się umiera - uśmiechnął się podekscytowany swoimi ostatnimi słowami -wiem, że to brzmi trochę dziwne, ale nigdy jeszcze nie umarłem... tak od jakiś dwóch tysięcy lat - podrapał się w okolicach skroni. Oczekując na odpowiedź chłopaka spojrzał na zachód i cmoknął z niesmakiem. Zbierał się burza i to chyba całkiem spora, no nic dziwnego w sumie zazwyczaj tak bywa, że wiosną zbiera się, na co mocniejsze opady. Właśnie także w tej chwili zorientował się, że jednak utrata płaszczu może być dość bolesna dla niego tym razem obrócił głowę w przeciwnym kierunku (na wschód) i powiedział cicho pod nosem sam do siebie - a jednak byś mi się przydał - wpatrywał się tak jeszcze chwile i ponownie wrócił wzrokiem do nieznajomego -Wybacz, że tak czasem odlatuję...
Słuchał uważnie nieznajomego, gdy ponownie wrócił dobrze mu znany głos - Ej no! Weź mu, chociaż zajeb tą stalową laską! No proszę, proszę, proszę! Ostatnio robisz się coraz mniej wybuchowy... nie podoba mi się to! Starzejesz się! Staruch, staruch! - Asmodeus przymknął oczy i zacisnął zęby - Mówiłem Ci! Zamknij ten cholerny pysk pasożycie! Mam cię powoli dość. Zachowujesz się, jak rozwydrzony bachor... jak Bóg! - anioł zaczynał tracić nad sobą kontrolę a wzmianka o Bogu była jedynie niczym dolanie oliwy do ognia - Nie porównuj mnie do tego śmiecia! Ja bachorem... wolę już jak nazywasz mnie śmieciem! Jestem w twojej głowie od jakiś pięciuset lat nie jestem taki młody ani taki stary jak ty... dziadku! - wewnętrzny głos Asmo zaczynał powoli igrać z białowłosym - Zamknij się kurwa! - krzyknął anioł, lecz po sekundzie ogarnął, że powiedział to na głos - Wybacz. Mam małe odchyły. Coś jak schizofrenia... - westchnął cicho - Nie zwracaj na to uwagi, mów dalej proszę. - Asmodeus podciągnął prawą rękę i zaczął czochrać się po bujnej czuprynie siwych włosów.
---
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.04.15 12:46  •  Opuszczony Obóz Empty Re: Opuszczony Obóz
"Dziwna sprawa - Doprawdy..."

Mówił, ten słuchał. Może nie dosłownie, ale po części tak opierała się ta cała rozmowa. Jednak to nie przeszkadzało hience. W końcu po dłuższym czasie miał z kim pogadać. To Ci nowość. Tak więc wracając na obecny tor rozmowy. Zostało sprecyzowane pytanie nieznajomego. A konkretnie o moment śmierci. Jakie to uczucie, gdy całe życie umyka nam z oczu? Pytanie dość ciekawe, bowiem nie każdy ma możliwość się spytać kogoś, jak to się umierało i w ogóle. Zmarszczył brwi, a następnie wypowiedział dość obojętnie; W zasadzie ciężko mi jest opisać uczucie umarcia, ale posta... *chichot* ...ram. - I w ten sposób zaczął, poruszać palcem po własnej skroni, wyglądając jak skończony kretyn. Ale myślał. Przypominał. Jak kto woli. Aż nagle coś mu wpadło na myśl w zasadzie; Będąc szczery... D-dziwnie. Jednego dnia się żyje pełni życia, a gdy noc zapada... Czasem, że się nigdy nie wybudzimy. Cisza. Ciemność. Spokój, chyba to można odczuć. - Odpowiedział całkiem szczerze w tej chwili. Naprawdę! Przerwał próbę wypowiadania dalszych słów w momencie, kiedy wyczuł zbieraninę uwarunkowania atmosferycznego, którego lepiej unikać. Burzy. Widząc nadchodzące fatum, nie był z tego faktu zadowolony. Ani trochę. Tak, czy owak. W tym momencie zdawał sobie naprawdę, kim jest byt - Rozmówca, jak kto woli. Długowiecznym aniołem. Z podejrzeniem o smutną przeszłość ze względu na utratę posady. Jakiej? Tego nie wiedział, ale chcąc się oto spytać... Narządy słuchowe wyłapały krzyk, który ani trochę się nie podobał hienie. A do tego stopnia, że prędko wstał na nogi i odsunął się parę metrów. Odruchowo. Wziął jedynie lewę rękę do siebie. Będąc w gotowości do obrony, choć bardziej nastawieniem na ucieczkę. Chwil później, usłyszał od tej osoby o tym by nie zważać na to uwagi. I mówić dalej. "O co tu teraz chodziło...?" Nie chciał chyba wiedzieć. Tak myślał. Tak więc na szybkie rozluźnienie atmosfery, przystąpił do dalszej mowy; Cóż... Tak więc trudno mi opisać, to zdarzenie śmierci. Nie zostałem zabity, otruty, czy zwierze mi nie rozszarpało gardła. Któregoś dnia po prostu zasnąłem i nigdy się nie wybudziłem... - Na razie zakończył mowę, ale postanowił skupić uwagę ku widoku nadchodzącej burzy. Nie podobało mu się ona, ani trochę. Wiedział, że w tym momencie. Najrozsądniejsze będzie spieprzać do swojej kryjówki i zadbać oto by nie zmoknąć, czy coś gorszego. Prawda, że właściwe podejście do sprawy, ne?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.04.15 14:14  •  Opuszczony Obóz Empty Re: Opuszczony Obóz
Przytaknął kilka razy podczas odpowiedzi wymordowanego, po czym westchnął - Więc nie umarłeś z żadnymi fajerwerkami... szkoda - podrapał się po potylicy - w sensie to nic złego... chciałem zwyczajnie wiedzieć jakim uczuciem jest strach, że zaraz się zginie. W twoim wypadku śmierć była wyjątkowo łaskawa - zachichotał. Wyprostował się i spojrzał jeszcze raz w stronę nadchodzącej burzy i uśmiechnął się - Rozmawiałem kiedyś z tym bachorem, który rzucił nas w ten padół rozpaczy... Wieszcz czemu stworzył deszcz? - spojrzał na nieznajomego - Po, to by ludzie mogli chować swe nędzne łzy - zaśmiał się - Widzisz mój drogi... pewnie zastanawia cię jakie to stanowisko kiedyś dzierżyłem tam u góry - spojrzenie ametystowych oczu przeszyło wymordowanego - byłem Tronem... opiekującym się Bożą siedzibą. Zabawne nieprawdaż ja, kiedyś posłuszny dziś najbardziej zniszczony anioł w tym zakale nazywanym światem - uniósł głowę ku górze - Dziś zwą mnie Aniołem Rozpaczy... - wrócił wzrokiem na nieznajomego, lecz uśmiech zniknął z jego twarzy -... zabawna sytuacja. Większość aniołów unika mnie szerokim łukiem - wyciągnął dłoń, a po niej przepłynęła smuga czarnego dymu - naprawdę nie wiem, dlaczego - wybuchł śmiechem.

Grzmoty były coraz głośniejsze co częściowo podobało się Asmodeusowi. Lubił deszcz wręcz można rzec, że go kochał... zabawny żart on nikogo nie kochał.
- Jak myślę będziesz chciał się ulotnić mój drogi? Dobra decyzja... mam nadzieję, że nie spotkamy się w gorszej sytuacji... Tak, więc żegnaj chłopcze - odszedł na jakieś dwa, trzy metry od wymordowanego, po czym zrzucił kimono tak, by odsłonić plecy. Napiął mięśnie pleców, a po chwili na jego plecach zmaterializowała się para potężnych smolistych skrzydeł. Odwrócił się do kuchcika - Żyj szybko, umieraj długo... - zaśmiał się tylko i wzbił się w powietrze wznosząc tym wokoło tumany kurzu odlatując w stronę Edenu.
[z/t]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 18 1, 2, 3 ... 9 ... 18  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach