Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 7 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Go down

Pisanie 22.11.17 19:34  •  Mała przychodnia + Apteka - Page 7 Empty Re: Mała przychodnia + Apteka

Wydarzenie fabularne

Przed apteką panował spory ruch — jedni wchodzi do środka, by kupić leki, drudzy wychodzili już z kupionymi medykamentami, a jeszcze inni po prostu przechodzili obok budynku, kątem oka zerkając na promocje, które pięknie były wyeksponowane na jednej z witryn. Lek z jakąś fikuśną nazwą był tańszy o piękne pięćdziesiąt procent, kto by dał wiarę? Na chodniku przed reklamą zatrzymały się dwie starsze kobiety, które prawdopodobnie zaczęły jakąś interesującą dyskusję, zapewne na temat apteki, co można było wyczytać z ich przesadnej gestykulacji i kilkukrotnego wskazywania na budynek.
Z zewnątrz sklepu pilnowała jedna kamera, która była zwrócona prosto na drzwi wejściowe — zapewne rejestrowała też kawałek okna i część chodnika. Każdemu wchodzącemu i wychodzącemu towarzyszył krótki dźwięk, który słyszalny był tuż po przekroczeniu progu.
W czasie obserwacji Lazarusa z apteki zdążyło wyjść kilka osób — jakaś kobieta, w której reklamówce prawdopodobnie znajdowała się tylko jakaś maść, potem ciemnowłosy młodzieniec, trzymający w ręku lizaka, a na sam koniec starszy mężczyzna, który zapewne kupował coś na astmę, bo zatrzymał się przed jednym z okien apteki, by zarzuć kolejną dawkę swoich leków rozrzedzających oskrzela.
Obok Łowcy zatrzymał się pewien brązowowłosy młodzian, który bez jakiegokolwiek zawahania położył mu dłoń na ramieniu, a potem obdarował go promiennym uśmiechem. Na oko wyglądał na dwadzieścia lat, był trochę zgarbiony, a w dłoni miał reklamówkę z warzywami.
Co obserwujemy? — zapytał zaciekawiony, opadłszy plecami na ścianę, by jednocześnie przysunąć się do niego i spróbować obrać jego punkt widzenia. Od razu doszedł do wniosku, że Boris obserwuje aptekę. Uśmiechnął się ponownie i odsunął się, bo dopiero po tych kilkunastu sekundach zdał sobie sprawę, że nie powinien się tak naprzykrzać. Ale był ciekawski — oczy błyszczały mu się jak złote monety. — Czekasz na kogoś? — zapytał, a potem spojrzał w stronę lecznicy.


Ostatnio zmieniony przez Neely dnia 25.11.17 18:29, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.11.17 20:08  •  Mała przychodnia + Apteka - Page 7 Empty Re: Mała przychodnia + Apteka
Może faktycznie Lazarus za bardzo skupił się na obserwacji obiektu, że nie zauważył gdy podstępnie, jego zdaniem, zakradł się do niego ten typek. Czyli zwyczajnie podszedł, ale dla łowcy każdy kto naruszał jego przestrzeń osobistą był przebiegłą krewetką, która tylko czyha na jego życie i zdrowie. Odchrząknął, przygryzając filtr papierosa, który został mu w ustach i odwracając głowę w kierunku mężczyzny. Pobieżnie rzucone mu spojrzenie niemal natychmiast zakwalifikowało go jako niskie zagrożenie, przynajmniej na tę chwilę. Wzrok Borisa, niezbyt zadowolony, na szczęście ukryty był za ciemnymi okularami, które zasłaniały zarówno jego czerwone ślepia jak i większą ilość blizn.
Spojrzał wymownie najpierw na jego dłoń, a następnie na jego twarz i jeszcze raz powtórzył manewr mając nadzieję, że zrozumie, że takie publiczne macanki nie są tu mile widziane. Ale go korciło by rozsmarować mu mordę na elewacji budynku przy którym stali. Powstrzymał go tylko rzadko witający w tym pustym łbie głos rozsądku, który od razu zasugerował, że rękoczyny są bardzo związane z szybkim przyjazdem służb.
Gdzieś w duchu zaśmiał się histerycznie, gdy nieznajomy przysunął się do niego by sprawdzić na co się tak gapi. Więc to tak musiała czuć się Ripley gdy ksenomorf ją obczajał. Gościu, spierdalaj, błagam cię. Bał się, że jeszcze chwila takiego bliskiego kontaktu i odezwie się jego paranoja i całą akcję szlag trafi bo spanikuje jak bezdomny pies na widok kija.
- A czekam, czekam - odparł z ulgą, gdy ten się odsunął i korzystając z okazji zgasił niedopałek o kant śmietnika, który miał po swojej drugiej stronie; zawsze to przypadkowe zwiększenie dzielącej ich odległości chociażby o te pół kroku - Wiesz, nie będę jarał bezpośrednio pod lecznicą bo oberwę jakimiś umoralniającymi gadkami. Więc mogę w spokoju tutaj wytracić czas czekając na dziewczynę.
Właśnie tak Boris, staraj się udawać kogoś całkowicie normalnego w całkowicie normalnych okolicznościach. Nie robisz nic podejrzanego. Chyba. Nadgarstki miał zasłonięte przez rękawy grubej bluzy, więc nie sądził żeby brak przepustki wzbudził czyjeś zainteresowanie, a chłopak nie wyglądał na mundurowego.
- A ty co? Nie masz innych zajęć?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 25.11.17 18:45  •  Mała przychodnia + Apteka - Page 7 Empty Re: Mała przychodnia + Apteka
Koleś wyglądał na bardzo dociekliwego i rządnego wrażeń — jak na mieszkańca M3 miał bardzo duże i wyłupiaste oczy, które niemalże od razu zdradzały jego nieco wścibskie nastawienie do otaczającego go świata. Z pewnością lubił wtykać nos w nieswoje sprawy — czasami marszczył go, jakby próbował wyczuć w powietrzu zbliżające się sensacje lub ludzi, którzy potrafili zaspokoić jego ciekawość jakąś interesującą rozmową lub niecodziennych zachowaniem. Coś mu podpowiadało, że i tym razem trafił na odpowiednią osobę.
Prócz brązowej czupryny i równie brązowych oczu nie wyróżniał się z tłumu niczym specjalnym — miał dwie ręce i dwie nogi, ubrany był w jakieś zwykłe ciuchy, ale z jego spojrzenia bił ten dziwny blask. Jakby z sekundy na sekundę wpadał na nowy, świetny plan, który chciał wdrożyć w życie, jakby jego głowę wciąż nawiedzały nowe myśli, którymi chciał się podzielić z innymi, ale zwykle nie miał z kim, bo nikt go nie lubił za zwalony charakter.
Czekasz, czekasz — powtórzył, odgarniając do tyłu przydługą grzywkę. Zamyślił się na chwilę, układając szybko w głowie dalszy plan działania i pozyskania jak największej ilości informacji, których tak bardzo pragnął. Zdawałoby się, że musiał stale dowiadywać się czegoś nowego, bo w przeciwnym razie zaczynało nim trząść.
To racja, masz rację. Tamte dwie kobiety urządziłyby Ci niezły wykład o nikotynie, wyglądają na ekspertki w tej dziedzinie. — Wskazał palcem na staruszki, które nadal zawzięcie dyskutowały przed reklamą promocyjną. Wciąż gestykulowały, jakby szykowały się do rzucenia jakiegoś uroku. — Bo palenie szkodzi zdrowiu i palacze przecież o tym nie wiedzą... Przecież na paczkach jest ostrzeżenie, każdy wie, że nikotyna jest szkodliwa. Ale one lubią sobie tak pogadać, moja babka też lubiła mnie upominać, no. Bo kiedyś paliłem, ale rzuciłem to, bo zbierałem oszczędności, tak. Potrzebne mi były pieniądze. — Wyglądał jakby opowiadał jakąś emocjonującą historię albo streszczał jeden z lepszych filmów akcji, a w rzeczywistości mówił tylko o swoim nędznym i nieciekawym życiu. Ale był gadatliwy i mógł tak nawijać naprawdę długo, nie przejmując się tym, że ktoś mógł nie chcieć go słuchać.
Czekasz na dziewczynę? Myślałem, że jesteś casanovą, na takiego mi wyglądasz — podzielił się swoją arcyważną opinią. — Myślałem, że planujesz jakiś zamach albo coś takiego. — Mówił cały czas i zignorował nawet pytanie odnośnie innych zajęć, których prawdopodobnie nie miał, bo był jakimś samotnym nerdem bez przyjaciół, który myślał, że swoją nachalnością i przesadnym mieszaniem się w sprawy innych zdobędzie znajomych.
Zamachy widuje się tylko w filmach.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.12.17 20:50  •  Mała przychodnia + Apteka - Page 7 Empty Re: Mała przychodnia + Apteka
Nie przepadał za miastowymi, a koleś który nie dość, że sam się do nich zaliczał to jeszcze naprzykrzał się łowcy zdecydowanie nie mógł liczyć na zyskanie sobie jego sympatii. Ale przecież tu nigdy nie chodziło o jakąkolwiek życzliwość, a jedynie o własne interesy. Lazarus zerkał co jakiś czas na swojego chwilowego towarzysza, nie skupiając się za bardzo na jego opowieści, mając nadzieję, że ten szybko zniknie. Łowca z trudem opanował ponowny atak kaszlu. Choroba w połączeniu z gryzącym dymem papierosowym nie była zbyt dobrym lekarstwem na bolące gardło.
- Zawsze mogę czekać na jedną z moich licznych dziewczyn - odparł, wywracając teatralnie oczami za ciemnymi szkłami okularów.
Nie wiedzieć czemu rzucona mu uwaga niezwykle pasowała do kogoś naprawdę zdesperowanego. Może nawet typowego przegrywa. Przez myśl Borisa przemknął nawet ułamek pewności, że chłopak ogląda anime i ma niejedną waifu w 2D lub w postaci ruchable poduszki. Mimo to gadatliwy nerd stanowił dobrą przykrywkę. Łowca podejrzewał, że wygląda to o wiele mniej podejrzanie niż gdyby samotnie czaił się po tej stronie ulicy. Z każdą chwilą coraz bardziej postrzegał go w kategorii przedmiotu niż żywej osoby.
Ponownie sięgnął po paczkę papierosów, tym razem jednak wyciągając ją również w stronę chłopaka.
- Zapalimy, nie? - spytał siląc się na dość swobodny ton głosu, który nie wyglądałby jakby mężczyzna składał właśnie propozycję, której odrzucenie mogłoby się skończyć trwałym kalectwem drugiej osoby - A tam w filmach. Tu niedaleko był zamach. Widziałem z okna. Terrorysta wziął nawet zakładnika. Jak wparowało wojsko to nawet z droidami bojowymi, ale gówno mogli zrobić bo ten terrorysta...
Boris urwał nagle jakby stwierdzając, że jego wymyślona opowieść jest zbyt ważna by rozmawiać o niej ot tak, na ulicy. Nawet rzucił udawane spojrzenia na boki upewniając się, że nikt nie podsłuchuje. Trzeba było zarzucić przynętę. Jeżeli nie w postaci przyjaznej fajki to haczyka, który boleśnie dziabnie ciekawość tego gościa.
- Mógłbym ci opowiedzieć co się działo, ale musiałbyś coś dla mnie zrobić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.12.17 12:38  •  Mała przychodnia + Apteka - Page 7 Empty Re: Mała przychodnia + Apteka
Natręt uśmiechnął się, gdy jego odstające uszy zarejestrowały zdanie, które niejako potwierdzało jego pierwsze wrażenie odnośnie Łowcy. Koleś rozejrzał się na boki, chwilę przyglądał się staruszkom rozmawiającym niemalże przy samym wejściu apteki, a potem zaczął czegoś szukać w reklamówce. Na ślepo wymacał w torbie marchewkę i jakieś inne warzywo, a potem odetchnął głośno z ulgą.
Myślałem, że o czymś zapomniałem — powiedział, zerkając na Lazarusa. Chwilę mu się przyglądał, jakby próbował dostrzec spojrzenie, które czaiło się za ciemnymi okularami. W międzyczasie znowu poprawił swoje rozwiane włosy, chcąc nadać im jakiegokolwiek znośnego kształtu i ułożenia.
Nerd popatrzył na Łowcę pytająco, gdy ten zaproponował palenie. Z jego ust wydobyło się ciche prychnięcie, machnął nawet prawą ręką w obronnym geście.
Ja spasuję, ale Ty możesz sobie zapalić. Ja i papierosy to przeszłość, nie chcę do tego wracać — odpowiedział stanowczo, kiwając przy tym głową. Skrzywił się nieznacznie, bo prawdopodobnie myślami wrócił do tego okresu, w którym sam wypalał kilka paczek dziennie. Doskonale pamiętał ile pieniędzy stracił przez ten nałóg. Ale na szczęście się go pozbył. — Ty też mógłbyś rzucić, człowiek jakiś taki zdrowszy się od razu wydaje jak rzuci. Poza tym... i tak już kaszlesz jak nałogowy palacz. A ile pieniędzy idzie na to świństwo. Polecam rzucić. — Uśmiechnął się głupkowato, obnażając nieco pożółkłe, ale zadbane zęby.
Źrenice mu się powiększyły gdy tylko usłyszał o zamachu.
Co?! — wypalił od razu. — Mieliśmy tu zamach? Był zakładnik? O kurde, szkoda, że tego nie widziałem — od razu zaczął żałować, że nie widział tego obrazu na własne oczy. — Droidy bojowe?! Woah. Terrorysta się wysadził!? Opowiedz mi o wszystkim, opowiedz, chętnie posłucham. Proszę — opowieść o zamachu była tym, czego nerd z przyjemnością by wysłuchał. Do tej pory takie akcje widywał tylko w grach i filmach, a gdy nadarzyła się okazja, by usłyszeć o prawdziwym zamachu... musiał dowiedzieć się jaki finał miała ta historia. W oczach zapaliły mu się płomyki. Do głowy nie przyszło mu nawet, że opowieść mogła być zmyślona. Chciał ją usłyszeć i koniec.
Co musiałbym dla Ciebie zrobić?
Dłoń mocniej zacisnął na reklamówce.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.12.17 15:28  •  Mała przychodnia + Apteka - Page 7 Empty Re: Mała przychodnia + Apteka
No trudno, nie udało się wciągnąć niewinnej ofiary w szpony nałogu. Lazarus zawsze pilnował by w jego otoczeniu chociaż jedna osoba paliła, nieważne jakim kosztem. Ważne, że zawsze miałby iść z kim zajarać. Na wzmiankę o tym by sam miał rzucić palenie tylko uśmiechnął się kpiąco. Odpalił papierosa, a w gardle zadrapało go nieprzyjemnie.
- A tam opowiedzieć - stwierdził lekceważąco, a w jego głosie pojawiła się nutka podekscytowania, choć nie z powodu opowiastki, a faktu, że rybka połknęła haczyk - Suche opowiastki nie oddadzą tego co się działo. Mogę ci pokazać nawet gdzie to było. Nadal są ślady, a te chyba lepiej oddadzą wszelkie szczegóły. Chcesz zobaczyć?
Wiedział, że nie powinien wykorzystywać mieszkańców, i to jeszcze w taki sposób, który teraz planował. Łowcy mieli zapewniać im bezpieczeństwo, a nie narażać. A już zwłaszcza nie powinni ich narażać dla własnego kaprysu. Ale Lazarus miał rebelianckie zasady coraz głębiej w nosie. Sięgnął dłonią do kieszeni i wyciągnął z niej pogiętą biurową karteczkę, którą wyciągnął w kierunku chłopaka. Spisana na szybko lista zakupów zawierająca nazwy kilku antybiotyków oraz medycznego sprzętu w postaci opatrunków i igieł. Na pierwszy rzut oka nic podejrzanego.
- Nic strasznego. Po prostu podskoczysz do apteki i zrobisz za mnie zakupy. Nienawidzę wszelkich sklepów. Wiesz, niechęć po robieniu za tragarza dla dziewczyny po galeriach handlowych. Ona ma świra.
Boris otrząsnął się teatralnie jakby pozbywał się z barków traumatycznych przeżyć, a po kręgosłupie naprawdę przebiegły go dreszcze, choć najprawdopodobniej spowodowane osłabieniem przez chorobę.
- Nie wiem ile wyjdzie hajsu za to, oddam ci kasę jak wrócisz. Ja sobie w tym czasie jeszcze zapalę na spokojnie.
Zaraz się zrzyga od tych fajek, ale wolał to podkreślić by młody zajarzył, że on się z tego miejsca nie zamierza ruszać i w razie czego ten cały czas będzie widział go z okna apteki.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.01.18 23:57  •  Mała przychodnia + Apteka - Page 7 Empty Re: Mała przychodnia + Apteka
Mogłoby się wydawać, że ekscytacja miastowego z sekundy na sekundę rosła coraz bardziej, a z czasem miała zacząć wylewać się przez uszy. Było to zresztą widać po jego twarzy — oczy miał wielkie jak pięciozłotówki, sylwetkę dziwnie napinał, a jego dłoń coraz mocniej zaciskała się na plastikowej reklamówce. Momentami wyglądał również, jakby za wszelką cenę chciał zdusić w sobie całe te zainteresowanie, ale słowo „zamach” sprawiło, że cały jego misterny plan legł w gruzach — prawdopodobnie dlatego, że ostatnio w swoim domowym zaciszu przechodził jedną z gier, w których było wiele zamachów. Można było domyślić się, że młodzian jest namiętnym graczem — z kieszeni wystawał mu breloczek z jakimś żołnierzem lub innym wojskowym, który dzierżył w dłoniach strzelbę.
Najpierw wolałbym usłyszeć tę historię. Mam bardzo dobrze rozwiniętą wyobraźnię! — krzyknął, przysuwając się kilka centymetrów bliżej Lazarusa. Wciąż nie naruszał jego przestrzeni osobistej, ale nie miał zamiaru też odpuścić i był gotowy zrobić naprawdę wiele, byleby usłyszeć opowiastkę o akcji, która rzekomo miała miejsce niedaleko, w miejscu, w którym niedawno zamieszkał. Pewnie bił się w pierś, że nie udało mu się tu wynająć mieszkania wcześniej, bo wtedy widziałby wszystko na własne oczy, przeżyłby to. — Ślady pokażesz mi, by dopełnić całą historię. To brzmi prawie jak dobre DLC — powiedział, a ślepia mu się zabłyszczały. Był jakby trochę w transie i naiwnie wierzył we wszystkie słowa, którymi obdarowywał go Łowca. Chłonął je jak dziecko.
Zakupy w aptece? Jasne, mogę je zrobić, powiedz tylko czego Ci trzeba. Chociaż dziwi mi, że wolisz zaufać mi, niż samemu je kupić. Ja nie potrafię w trudne nazwy leków, zapewne pomylę nazwy. Zamiast leku na kaszel dostaniesz czopki glicerynowe do dupy. — Zaśmiał się głupkowato, jakby właśnie udało mu się opowiedzieć bardzo śmieszny żart.
Spokojnie, blisko mieszkam i mniej więcej znam ceny tej apteki. Jak mi powiesz czego trzeba, to powiem ile masz mi dać kasy. Choć i tak łatwiej byłoby zapłacić przepustką. Nie uważasz, że to dużo wygodniejsze? — nerdzik zaczynał być trochę podejrzliwy? A może całkowicie niechcący otarł się o drażliwy temat?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 02.01.18 18:52  •  Mała przychodnia + Apteka - Page 7 Empty Re: Mała przychodnia + Apteka
Zgrzytnął zirytowany zębami, maskując to jednak trzymanym w ustach papierosem. Czemu mieszkańcy zawsze musieli zadawać tyle pytań? Lazarusowi zawsze kojarzyło się to tylko i wyłącznie z małymi dzieciakami. Mimo to jednak starając się odkopać wszelkie dostępne mu pokłady cierpliwości wysłuchał wszystkiego co młody miał do powiedzenia.
- Bo jak pewnie słyszysz po akcencie nie jestem z M3 tylko z M6. Tam sprawy urzędowe załatwisz od ręki za butelkę wódki, tutaj czekasz tygodniami aż wasze gryzipiórki łaskawie przewalutują konto na te całe wasze jeny - powiedział spokojnie, samemu będąc zaskoczonym, że takie kłamstwo od razu gładko przeszło przez usta, zanim zdążył się nad nim głębiej zastanowić - O, a słyszałeś o tym zamachu w M6?
Kto gadaniem wojuje, ten od gadania zginie, a przynajmniej taki plan miał póki co Boris. Teorie spiskowe w jego rodzinnym mieście były na porządku dziennym, więc gdyby chciał mógłby o tym opowiadać godzinami.
- Mieliśmy kiedyś stukniętego Dyktatora. Taki staruszek-świrusek trochę, pocieszny wariacik. Zlecił kiedyś budowę androida na swoje podobieństwo. Skurczybyki były praktycznie nie do odróżnienia. Wszyscy myśleli, że będzie tego drugiego wysyłał na jakieś przemówienia czy inne żeby nie musieć ruszać tyłka ze swojego apartamentu, ale on wszędzie z nim łaził i się szczycił nowym towarzyszem. W końcu jeden z nich zginął. Nic nadzwyczajnego, wypadek w helikopterze, wlecieli w barierę, przysmażyli się i zlecieli na dół. Nie było co zbierać. Ale! Do dziś nie wiadomo czy zginął android czy człowiek bo ten drugi dostał jakiejś psychozy, wszędzie widział spiski, nie pozwalał się nikomu do siebie zbliżać i twierdził, że to jego ludzie rozpylili mu mgłę przed helikopterem żeby ich wykończyć, a jego żołnierze mieli niby jeszcze podobijać załogę strzałami w łeb jak już się rozbili. Klasycznie, naukowcy nie chcieli go wpuścić na salę, gdzie badali i wrak i zwłoki żeby syfu nie narobił to musieli go gwardziści wynosić bo próbował się włamać i darł ryja, że to wszystko to był zamach i on ma dowody. Ale jak go wywalili z laboratorium to się wypierdolił ze schodów i rozwalił telefon na którym niby były nagrania.
Lazarus rozłożył bezradnie łapki. Jeżeli młodego skusi wizja mrocznego zamachu to pewnie znajdzie jemu podobnych towarzyszy w internecie, założą na łebki czapeczki z sreberka po czekoladzie i przy dobrych wiatrach już nigdy nie wyjdzie z piwnicy, a tym samym w życiu już się nie spotkają. Łowca wcisnął w rękę karteczkę z całą listą zakupów dzieciakowi w łapkę, który najwyraźniej wcześniej jej nie zauważył.
- Wszystko jest napisane. Jak nie umiesz czegoś wymówić to daj tę kartkę babie w aptece, ona rozczyta nawet hieroglify. Szybko, szybko. Bo jak zaraz wróci Yoko to nigdzie nie pójdziemy bo mnie zaciągnie do domu. Zrobisz zakupy, skoczymy obczaić miejsce zamachu, wrócimy i z jej przepustki machnę ci przelew za zakupy - ponaglił go, starając się roztoczyć przed nim wizję jakby przez własną opieszałość miał zaraz stracić kolejną opowieść, w dodatku z prawdziwą rekonstrukcją wydarzeń - Czemu miałbym ci nie zaufać? Chcesz mnie oszukać? Może jestem naiwny, ale wierzę w zapewnienia służb bezpieczeństwa, że w tym mieście nie ma przestępców, a jak są to szybko marnie kończą. No hycaj bo czasu mamy coraz mniej.
Gówno prawda, pierdoleni zjadacze pączków. On im jeszcze pokaże co znaczy prawdziwy terroryzm.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.01.18 12:47  •  Mała przychodnia + Apteka - Page 7 Empty Re: Mała przychodnia + Apteka
Młodzieniec zmrużył oczy, chcąc uważniej przyjrzeć się Lazarusowi. Wszystko od razu stało się dla niego nieco jaśniejsze — bardzo szybko uwierzył w kłamstwo Łowcy dotyczące jego pochodzenia. Boris miał szczęście, że mówił dość szybko i nie dawał miastowemu czasu na wtrącenie swoich długich przemyśleń, bo ten z pewnością jakieś w głowie miał, co zresztą można było wyczytać z jego odrobinę zamyślonej twarzy.
Coś tak podejrzewałem, że nie jesteś z M3, ale nie chciałem nic o tym wspominać, żeby nie wyjść na wścibskiego... tak właśnie. Tak, tak. — Kiwnął głową i machnął wolną ręką w bok. Jego usta poruszyły się, jakby chciał coś powiedzieć, spytać o kolejną, bezsensowną rzecz, ale na szczęście Boris go ubiegł.
Nie słyszałem — odparł pospiesznie, bo historii o zamachach to on lubił słuchać, zwłaszcza, gdy opowiadał je ktoś, kto rzekomo był ich świadkiem. — Opowiadaj — ponaglił mężczyznę zniecierpliwionym i prawie drżącym z podniecenia głosem. Spojrzenie wbił w twarz Łowcy, skupiając się na ciemnych szkłach okularów przeciwsłonecznych.
Całej opowieści wysłuchiwał z wielkim zaciekawieniem. Mrugał ślepiami, sam do siebie pokazywał coś palcami (prawie jakby wykonywał działania na palcach jednej dłoni) i marszczył nos. Wyglądał jakby analizował każde pojedyncze słowo i rozkładał je na najprostsze czynniki, chciał wszystko sobie jak najlepiej wyobrazić, chciał wszystko zrozumieć. Z pewnością sam wysnuł już jakąś teorię, nad którą zaczął dumać.
Kurcze, kiedyś czytałem książkę, w której była podobna sytuacja, ale nie z androidem, a z dziećmi. Były dwie bliźniaczki — z wyglądu identyczne, ale różniły się nieco zachowaniem. Jedna zmarła w wypadku, no i rodzina ją pochowała, ale ta żyjąca zaczęła zachowaniem upodabniać się do tej zmarłej, aż rodzice sióstr zaczęli mieć wątpliwości czy pochowali dobrą i która jest martwa, a która żyje — opowiedział pokrótce o swoim pierwszym skojarzeniu, drapiąc się palcem po brodzie. Uśmiechnął się, a skinięciem głowy podziękował za historyjkę o zamachu. — Ciekawa sprawa z tym androidem, naprawdę. Ale pilot tego helikoptera był jakiś niekompetentny! Jak mógł wlecieć w barierę? To mógł być zamach, no ale niby po co... A w sumie, nikt chyba nie lubi takich chwalących się dyktatorów, tacy to właśnie mają najwięcej brudu za paznokciami! I jak to się skończyło, co z nim? — na sam koniec zadał pytanie, bo musiał dowiedzieć się jaki to wszystko miało koniec. Po prostu musiał.
Dosłownie chwilę później młody zobaczył kawałek papieru, na którym było napisane kilka produktów, które zażyczył sobie Lazarus. Miastowy wziął kartkę, spojrzał na nią, a potem zwrócił się w stronę Łowcy. Na sam koniec zerknął w stronę apteki, by przez jedną z szyb coś dostrzec.
Dzisiaj jest taka chamska, stara prukwa za kasą, widzę ją. Pewnie znowu będzie zrzędzić, nie lubi mnie. Ale widzę, że potrzebujesz jakichś igieł, bandaży i antybiotyków. Raczej je załatwię. Wolę nie dawać jej kartki, bo taka babka pewnie specjalnie by mi to źle przeczytała — wyjaśnił szybciutko, a potem wbił spojrzenie w Azarova. — Ty zawsze nosisz te okulary? I w ogóle... zdradź mi zakończenie tej historii, bo nie ruszę się z miejsca i nic Ci nie załatwię. A na sam koniec powiedz czy masz jakieś specjalne życzenia.


Ostatnio zmieniony przez Neely dnia 10.01.18 12:55, w całości zmieniany 1 raz
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.01.18 17:54  •  Mała przychodnia + Apteka - Page 7 Empty Re: Mała przychodnia + Apteka
Czuł się jakby lawirował wózkiem widłowym z urwaną kierownicą w składzie materiałów wybuchowych. W dodatku połowa z nich miała zapalnik czasowy i jeżeli nie wyniesie się stąd w odpowiednim czasie to wszystko pieprznie. Razem z nim. Starał się ukryć swoje zniecierpliwienie pod maską rosnącego znudzenia.
- Dla kasy, dla władzy, dla stanowiska, dla adrenaliny... - odpowiedział mu, powstrzymując napad kaszlu - No najlepsze jest, że nie wiadomo co z nim. Teoretycznie go odsunęli od władzy, dali na zastępcę czy tam doradcę. Wiadomo, psychola nikt nie ma zamiaru na górze trzymać, ale odsunąć go bez niczego też tak głupio. Mówią, że go zostawili żeby nie wyszło, że uciszają osoby, które mają odwagę głośno mówić o zamachu. Są miliooooony teorii co do tego. Nawet takie, że dołączył do rebeliantów i teraz maja wtyki na górze. Może ktoś kiedyś dokopie się do prawdy...
Łowca rzucił dzieciakowi znaczące spojrzenie. Skoro tak go pasjonowały te tematy może wsadzi swój ciekawski nosek nie tam gdzie powinien i rząd M-6 mu go utrze, razem z całą głową. Jeden problem mniej. Gdzieś w głębi parchatej duszy Lazarus pewnie i by polubił mieszkańców, gdyby nie to, że żywcem zżerała go zazdrość o ich miejską przynależność. Na wspomnienie o okularach poprawił je nonszalancko.
- Zawsze. Laski na to lecą - stwierdził z rozbawieniem, mało nie umierając gdzieś tak w środeczku z zażenowania - A ty leć do apteki. Jak uda ci się dorwać strzykawki, stazy, rękawiczki, wenflony, nożyczki skalpele, opatrunki specjalistyczne to będę wdzięczny.
Powymieniał wszystko co tylko oczyma wyobraźni zobaczył na magazynowych półkach szpitalnych, takim tonem jakby zwykłe zakupy były arcyważną misją, której nie uda się dokonać byle komu. Nawet jeżeli dzieciak się w czymkolwiek pomyli i przyniesie mu kilogram testów ciążowych albo kilometr drenu do kroplówki z tej apteki to Lazarus się nie obrazi. Na Desperacji sprzeda się wszystko.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.01.18 13:21  •  Mała przychodnia + Apteka - Page 7 Empty Re: Mała przychodnia + Apteka
To rzeczywiście ciekawe, skoro na dobrą sprawę nie wiadomo co tak naprawdę się z nim stało. — Znów zrobił nieco zamyśloną minę, drapiąc się po brodzie i zastanawiając. Może wpadł mu do łba jakiś nowy pomysł, nad którym tak dumał? Może. — A tam głupio... skoro był niepoczytalny, to powinni czym prędzej go odsunąć od władzy. Psychole nie powinni rządzić, przecież to zawsze źle się kończy. Przecież kiedyś tacy byli. Kiedyś, dawno temu, ale nie potrafię sobie przypomnieć nazwisk i imion. No nieważne. — Możliwe, że miał na myśli Hitlera i Stalina, bo jako nerd, to pewnie już dawno dorwał się do jakiś starych artykułów i książek, sczytał je wszystkie, a potem zanudzał przechodniów rozmowami o historii, bo przecież przyjaciół nie miał, a jeśli już, to jedynie internetowych znajomych.
Spojrzał jeszcze raz na okulary, mrużąc oczy. Oczywiście zaśmiał się głupkowato, jakby trochę nie wierzył w to, że kobiety mogą lecieć na najzwyklejsze okulary przeciwsłoneczne. Nie wierzył, ale po tym spotkaniu to pewnie sam miał zamiar skoczyć do sklepu po jedną sztukę i przekonać się na własnej skórze, czy to właśnie tak działa.
Działają? Szczerze w to wątpię, w dzisiejszych czasach trzeba czegoś więcej, zdecydowanie — powiedział, udając, że wcale nie wierzy w magnetyczne właściwości czarnych szkieł. Tak dla niepoznaki, bo w rzeczywistości faktycznie miał zamiar to przetestować.
Grzecznie wysłuchiwał listy zakupów Łowcy, kiwając tylko głową w potakującym geście. Na sam koniec przekręcił łeb w bok, marszcząc brwi.
Otwierasz jakiś mały szpital czy Twoi wspólnicy zostali ranni podczas jakiejś niebezpiecznej akcji? — zapytał, złączywszy dłonie. Zamachał reklamówką z jedzeniem, a potem rozłączył ręce, machnąwszy wolną z nich. — Zresztą... nieważne, idę wszystko kupić, zaraz wracam.
Jak powiedział, tak zrobił — obrócił się na pięcie, nawet nie zerkając na Lazarusa. Po prostu ruszył do apteki. Przy wejściu dość zwinnie ominął wciąż dyskutujące ze sobą staruszki, a potem zaczął chodzić między regałami. Łowca przez dość długi czas mógł obserwować swojego sługusa przez okno. Ten oczywiście lawirował między półkami, zgarniając z nich wszystkie produkty, o których pamiętał. Potem podszedł do kasy, chwilę gadał z tą niemiłą kasjerką, a potem wyszedł z apteki, niosąc w dłoni drugą reklamówkę. Poczekał aż samochody pojadą dalej, a gdy ulica była wolna, to po prostu przeszedł przez nią migusiem i w chwilę znalazł się tuż przy swoim zleceniodawcy.
Czułem się trochę jak na jakiejś misji — powiedział prawie z dumą. — W każdym razie... tu masz pięć strzykawek, opakowanie rękawiczek, opakowanie plastrów, bandaż i dwie sztuki antybiotyku. Mam tez skalpel, waciki i bardziej specjalistyczny opatrunek, ale dam Ci go dopiero jak mi przelejesz pieniądze, nie myśl sobie, że jestem taki głupi. — Zerknął podejrzliwie na Borisa, uśmiechając się głupio.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 7 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach