Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 4 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Go down

Pisanie 01.05.15 12:10  •  Mała przychodnia + Apteka - Page 4 Empty Re: Mała przychodnia + Apteka
Nie podobało jej się to. Z minuty na minutę było coraz gorzej.
Wysoka panienka była o wiele mocniejsza, niż na początku myślała. No Łowca z krwi i kości, albo umarlak, ja perwolę. Co prawda zakołowała się i chwilowo nieco zwolniła, ale szybko wróciła do wcześniej zarzuconego sobie rytmu, co nieco zirytowało Luizę. Powinna ją była od razu LECTRĄ posmyrać, wtedy by po prostu padła i się nie podniosła. Przynajmniej mogła mieć taką nadzieję.
Kiedy wojaki pobiegły za ich uroczą panienką, Berenika przyglądała się niepewnie blondynowi, który wziął obywatela za zakładnika. Cholera, że też nie nosiła przy sobie jakiejś broni na dystans! Może zdołałaby zranić go, zanim ten dorwałby dziewczynę. Teraz jednak Berenika miała związane ręce, bo nie wiedziała, co zrobić, aby jej pomóc. Czekała więc na kolejnych wojskowych, którzy wspomogliby zarówno ją, jak i wojaków, którzy starali się coś zrobić z tą wysoką. Jeszcze nad sobą panowała...
Ale kiedy czerwonooka wyciągnęła wielką broń i pozbawiła życia jednego z wojskowych bez większych problemów, zrobiło jej się słabo.
Spojrzała na to. Krew. Krew się polała. I to nie mało krwi. Dużo krwi. W ciula dużo krwi. Prawie jak morze. Boże, nie. Luiza wytrzeszczyła oczy, a jej ostatnie oznaki panowania nad sobą poszły się kochać. Nie była w stanie nawet ukryć swojego niepokoju, który przyszedł do jej mieszkanka i nie planował go zbyt szybko opuszczać. Czuła się źle. Słabo. Kołowało jej w głowie. Chciała teraz zwiać, zapomnieć o tym widoku, ale nie mogła zapominać, że jak teraz opuści gardę, to ta dziewczyna może i ją pozbawić życia.
Gdzie wy jesteście, do kurwy nędzy?
Drugi wojskowy jednak w czasie ataku łowczyni oddalił się i oddał dwa strzały w jej stronę. Nie mogła za bardzo korzystać z prawej ręki, więc teraz dobrym pomysłem byłoby pozbawić jej czucia w drugiej ręce. Najlepiej by było, gdyby już teraz kopnęła w kalendarz, ale to byłoby ciężkie. W dodatku pojawiło się kilku kolejnych wojskowych, teraz już jako mniejszy oddział, wraz z jednym z oficerów. Może jednak nie było tak źle. Jeden z oddziału podszedł do Kamińskiej i postarał się ją w miarę uspokoić, a oficer zbliżył się do apteki. Nakazał na tę chwilę nie atakować żadnego z łowców - mieli być tylko w stanie gotowości. Kilku z nich wymierzyło broń w blondyna, a druga część w dziewczynę.
- W tej chwili macie rzucić broń! - wykrzyczał oficer, po czym zwrócił się do blondyna - A Ty - zostaw zakładnika. Już siedzicie w niezłej dziurze, za samą kradzież... - tutaj zerknął w stronę zabitego wojskowego - I agresję w stronę wojska. Chcesz się wkopać w jeszcze gorsze bagno?
Oficer niewątpliwie wyglądał na pewnego siebie. Możliwe, że był gotowy w razie czego kazać atakować w blondyna, mimo iż ten trzymał przy sobie zakładnika. W końcu dostali informację, że to są Łowcy. Dla nich nie było litości. Wyłapał jednak wściekłe spojrzenie bibliotekarki, kiedy ta już nieco się uspokoiła, więc wiedział, że atak na uczennicę powinien zostać odwleczony do momentu, kiedy inne próby załagodzenia sporu i poniesienia jak najmniejszych strat będą spisane na klęskę. Co jak co, Luiza wierzyła w ich dobroć. Chęć ochrony miastowych. I oni tacy praktycznie byli.
Ale tej dziewczyny nie mają prawa nawet drasnąć. To zwykły mieszkaniec. Niewinny. Niech ten dupek ją po prostu puści.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.05.15 18:11  •  Mała przychodnia + Apteka - Page 4 Empty Re: Mała przychodnia + Apteka
Ostatni jęk i dźwięk uderzającego ciała o betonową posadzkę, uświadomił mnie, że wojskowy umarł.
Został jeszcze jeden.
Wypuściłam z ust powietrze, które kłębiło się w płucach i skierowałam głowę ku aptece. Był w niej mój sojusznik, a więc musiałam mieć tą miejscówkę pod ciągłym nadzorem. Pech chciał, że z tej odległości gówno widziałam. Dodatkowo w szybie stała ruda, które bacznie mi się przyglądała. Była blada, niczym dupa trupa nieboszczyka w prosektorium. W odwecie prasnęłam śmiechem, wyszczerzając zęby w uśmiechu. Czyżby nie tego spodziewała się po rebeliantach? Każdy w S.PEC był utożsamiony z naszymi, iście skromnymi, umiejętnościami. Jednak zobaczenie tego samego w książce, zasłyszenie z opowieści, a ujrzenie naprawdę
czyni pewną różnicę.
Wróciłam wzrokiem ku drugiemu wojskowemu, który już zdążył zareagować. Musiałam dać mu chwile, aby szanse zostały wyrównane. Złapałam dłonią za bolący obojczyk i poczyniłam kilka szybkich kroków na przód. Wtem mężczyzna oddał dwa strzały. Był niezły. Przewidział w którą stronę odskoczę i zrezygnował w oddaniu pocisków wprost na mnie.
- Nieźle. - Mruknęłam, unikając nabojów w ostatniej chwili. Odetchnęłam z ulgą, gdy przemknęły obok i nie tknęły ciała. Postanowiłam przejść do kontrataku, mimo, że drzewiec zaczął ciążyć w lewej dłoni. Rebelianci mistrzowsko posługiwali się bronią białą lub palną, lecz jako człek praworęczny, kierowanie drugą stroną było pewnym utrudnieniem.
Kurwa.
Przeklęłam pod nosem. Pojawił się oddział. Lepiej być nie mogło. Zwracamy na siebie za dużo uwagi, chociaż byłam prawie pewna, że stoi za tym ta ruda szmata co bełkotała po nieznanym mi języku. Co prawda jeszcze nas nie atakowali, ale...
właśnie jeszcze.
Postawiłam berdysz pionowo i oparłam się o niego, aby przez chwile odsapnąć. W między czasie mogłam wysłuchać tych pierdół co mają mi do przekazania. Były one naprawdę frapujące, jakby od tego dzieci w Afryce miały przestać głodować.
- A co ty, księżniczka Madagaskaru, że tak się rządzisz? - Rzuciłam z pogardą w jego stronę, zachowując obojętną minę. - Pragnę zauważyć, że ten tu... - zryw na zwłoki. - ... jako pierwszy mnie zaatakował. Działałam w obronie koniecznej. . - Dodałam, posyłając wszystkim tu zebranym łobuzerski uśmieszek. Niezłe kółko różańcowe się tu zrobiło.
- Kradzież? - Prychnęłam i machnęłam ręką. - Uznajmy, że wzięłam za zeszyt, kreskę czy jak to się u was mówi. Możemy uznać, że odpłacę w naturze. - Przemknęłam po nim oczami, które jasno mówiły ''if you know what i mean''. Byłam w lekkim szoku, gdy ten chyba nie zrozumiał mojej gry słów. No trudno.
- Nie pogniewajcie się, ale na nas chyba już pora. - powiedziałam patrząc na nadgarstek po którym ani widu, ani słychu po zegarku. - Papatki! - Zawołałam próbując się wydostać z wianuszka wzajemnej adoracji. Berdysz był cały czas w pogotowiu.
I want to play a game.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.05.15 20:27  •  Mała przychodnia + Apteka - Page 4 Empty Re: Mała przychodnia + Apteka
Udało mi się złapać dziewczynę. Wspaniale. Mam teraz jakieś zabezpieczenie, na wypadek gdyby chcieli atakować z dystansu. Wojsko raczej nie będzie atakować cywila. Tym bardziej jeśli widzą to inni cywile. Chociaż... czort to wie. Z nimi nigdy nie można było być niego pewnym. Chwyciłem dziewczynę wygodniej, tak bym w utrzymanie jej nie musiał włożyć zbyt dużo wysiłku i by mi się nie wyrwała.
- Nie ruszaj się, to nic ci nie będzie. - szepnąłem jej na ucho.
Teraz trzeba przemyśleć, co zrobić. Negocjować? Uciec? Poczekać na rozwój wydarzeń? Ostatecznie zdecydowałem się na to ostatnie.
Po chwili usłyszałem wystrzał i zobaczyłem, jak martwy wojskowy pada na ziemię. Mimowolnie wzdrygnąłem się na ten widok. Lekko cofnąłem się wraz z dziewczyną, by nie wdepnąć w krew, obficie wypływającą z jego rany. Wojskowych było tylko dwóch, więc uważałem, że póki co wystarczy ich ogłuszyć. Nie miałem jednak zamiaru robić teraz awantury z tego powodu.
Oni albo my.
Zauważyłem chwilę zwątpienia Rudej. Mogłem ją wykorzystać na ucieczkę, jednak moje plany pokrzyżowało pewne nieprzewidziane zdarzenie...
Wtem w aptece zjawił się cały oddział naszych wrogów. Świetnie! No to jesteśmy w dupie.
Wojskowi wycelowali broń we mnie oraz w moją towarzyszkę.
Nie strzelą. - przebiegło mi przez myśl. Nie zastrzelą cywila na oczach innych. Musieliby pozbyć się wszystkich. Mieszkańcy tego miasta byli głupi, jednak chyba nie aż tak, by dać sobie wmówić że to była ofiara konieczna.
Roześmiałem się na słowa dowódcy.
- Obawiam się, że Łowcy mają tylko dwa wyjścia: zginąć tutaj, albo iść na tortury i zginąć w ich trakcie. Mi życie jeszcze miłe, więc pozwolisz, iż nie spełnię twojego rozkazu. A tym pistolecikiem to się możesz w dupę podrapać. - spojrzałem na niego z politowaniem.
Wszystkie drogi ucieczki zostały mi odcięte. Jedynym co mi zostało to negocjacje.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.05.15 22:01  •  Mała przychodnia + Apteka - Page 4 Empty Re: Mała przychodnia + Apteka
No i tym sposobem biedna, chora Yin tkwiła w żelaznym uścisku nieznanego sobie osobnika, najprawdopodobniej jeszcze Łowcy. Rany, już nie mieli kiedy napadać na tę głupią aptekę tylko właśnie wtedy, kiedy ona przyszła tu po lekarstwa. Mogliby poczekać te dziesięć minut i nie miałaby powodów do narzekań. Najchętniej znalazłaby się teraz w domu, we własnym łóżku, a tak to znajdowała się w dość nieciekawej sytuacji. Zamarła w bezruchu, nie chcąc wywołać żadnej negatywnej reakcji u swego napastnika. Szkoda, że nie poznali się w innych okolicznościach, w sumie koleś był niczego sobie. Aż żal, że kryminalista.
- Rany, jak się chciałeś poprzytulać to mogłeś mnie na randkę zaprosić czy coś, a nie tak bezpośrednio... - wysyczała z niekrytą irytacją, nie czyniąc jednak żadnych nadprogramowych ruchów. Obawiała się, że jeżeli zacznie się wyrywać, to będzie jeszcze gorzej. Wolała oczekiwać na ratunek z zewnątrz. Mimo woli cofnęła się wraz z ruchem chłopaka, nie miała innego wyjścia. A niech cię szlag, ty przystojny gnoju.
To, co ciemnowłosa wyprawiała ze swoją bronią było jednocześnie imponujące i obrzydliwe. Poczuła ukłucie żalu, widząc zabitego wojskowego. RATUNKU, cholera jasna, a nie umierać! Tak trudno to ogarnąć? Przecież to byli żołnierze do jasnej ciasnej, czemu więc dawali się lać jakiejś wyrośniętej dziewczynie? Mogliby się chociaż odrobinkę bardziej postarać.
No i postarali się, choć zszokowało ją to, że teraz sama znalazła się na celowniku. Chyba nie zamierzali do nich strzelać? Co jak co, ale złotooka była zupełnie niewinną obywatelką, zamieszaną w całą sprawę kompletnie przypadkowo. Chyba raczej powinni ją ratować, a nie uśmiercać? No bez jaj. A spróbujcie tylko strzelić. Spróbujcie tylko zrobić krzywdę młodej Yoshizawie, to do końca życia popamiętacie, że nie wolno być lekkomyślnym wobec zakładników.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.05.15 16:04  •  Mała przychodnia + Apteka - Page 4 Empty Re: Mała przychodnia + Apteka
Luiza patrzyła na tę całą sytuację tak, jakby była krytykiem oceniającym pracę jakiegoś artysty.
Było, delikatnie mówiąc, wujowo. Ta wielka baba miała dziwną broń, ale chyba nie była przyzwyczajona do walki lewą ręką. Nie ma tutaj niczego dziwnego, sama Berenka nie potrafiła niczego zrobić prawą. Choć tej i tak za dobrze szło. Jak tylko spoglądała na tamtą czerwoną plamę, to robiło się jej niedobrze.
A w aptece drugi łowca trzymał niewinną panienkę. Zajebiście, po prostu. W dodatku pojawiało się coraz więcej gapiów, którym nie mogła umknąć taka ilość S.SPEC w jednym miejscu. Ktoś trzymał telefon, jakby chciał coś nagrać, ale został natychmiastowo zauważony przez jednego z wojskowych. Wszyscy byli wściekli. Nie mogli się rzucić ot tak, żeby zabić tych Łowców. Zbyt dużo świadków. Dlaczego tak dużo było po stronie tych irytujących Rebeliantów?
Berenika po raz kolejny została poproszona o telefon; trzeba było dorwać kogoś, kto będzie w stanie zakraść się do budynku od tylnego wejścia z tamtej strony. Gdyby ktoś zaczął się czaić tutaj, Łowcy mogliby zrobić się podejrzliwi. A nie tego chcieli. Dlatego Luiza dorwała za telefon, aby wykręcić numer do swojej znajomej. Ręka trzęsła się jej jak szalona, ale po chwili czekała na głos z drugiej strony. Znowu zaczęła mówić w swoim ojczystym języku, aby nikt jej nie mógł zrozumieć - i spytała, czy w okolicy nie ma jakiegoś szpiega czy innego wariata, co mógłby po cichu wbić do apteki i przynajmniej uratować mieszkańca. Ktoś był, ale trochę czasu minie, zanim się zjawi. Bibliotekarka cały czas starała się wyglądać na przerażoną, jakby chciała się komuś wypłakać, a nie prosić o pomoc. Zerkanie na krew ułatwiało jej robotę, więc wiecie.
- No tak, blondynie, siedzisz w gównie, więc trzeba do tego wcisnąć jeszcze, uwaga, drodzy mieszkańcy, NIEWINNĄ OBYWATELKĘ. A potem się dziwicie, że ukrywano przed wami ich istnienie? - prychnął zirytowany oficer - Obrona konieczna też mi nie podchodzi. Trzeba było siedzieć na dupie w waszych kryjówkach, to nigdy by do tego nie doszło. Więc teraz możemy zagrać w grę - my łapiemy, wy uciekacie i cierpicie. - dodał, uśmiechając się. Choć uśmiech za wuja nie mógł być uznany za przyjazny.
A tłumy ludzi patrzyły. Ktoś co jakiś czas krzyczał/szeptał/cokolwiek. "Czemu wojsko nic nie robi?!", "Głupia, mają zakładnika! Przecież nie mogą pozwolić, aby jej zabili!", "Co za potwory!", "A ja tylko chciałem leki na kaszel wykupić...", "Ej, ale to mnie mógłby w sumie ten blondyn ukraść, bo ryj ma niczego sobie", "Omg, widzisz w ogóle ten ryj?", "Mamo, czemu tej pani tak błyszczą oczy?", "Ja perwolę, nigdy nie zrozumiem bab" itp. itd. Różni ludzie, różne komentarze.

//Starajcie się też coś rzucić od siebie x.x Ja rozumiem, agresor i w ogóle, ale powoli zaczynam się czuć jak jakiś mistrz gry dla was, a sama przecież nie ogarnę całej fabuły, jaką mamy zrobić. Berenka prosi o litość i małą pomoc w prowadzeniu, bo boję się, że to będzie się ciągnęło tygodniami x.x (głównie przez moje możliwości odpisywania, ale cii)
No i wy też przecież możecie używać tych NPC w swoich postach, bo to, że ich wprowadziłam nie znaczy, że tylko ja mam prawo z nich korzystać, a na pewno dzięki temu będziecie mieć więcej możliwości do pisania w postach D:
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 11.05.15 21:58  •  Mała przychodnia + Apteka - Page 4 Empty Re: Mała przychodnia + Apteka
Przykro mi się robiło patrząc na zakładniczkę i tą biedną S.PEC'kę...
Żartuje.
Chuj im w dupę.
Prawdopodobnie myślą, że zaraz z nieba zejdzie jakiś policjant i powie: "Przepraszam, to są demony. Nie wiem jak się wydostały." Niestety, muszę je rozczarować, nic takiego miejsca mieć nie będzie.
Przysłuchałam się ich rozmową znudzona. Near dobrze mówił, z sensem. Jeżeli teraz się damy to będzie jednoznaczne z naszą klęską. Wole umrzeć w boju, niż eksperyment leków na prostatę, czy inne cholerstwo. Dodatkowo - tak, tą bronią co mają, w dupę się mogą cmoknąć. Raczej przy naszej koordynacji ruchowej, odporności na ból i innych aspektach, gówno zdziałają.
- Maleńka, na razie ma wszystkie zajęte terminy. - Odpowiedziałam nagle zjawiając się obok nich. Cóż, gdy blondas się odezwał wszyscy zwrócili uwagę ku niemu, a więc przeszłam niezauważona. Co prawda, nadal stałam w bezpiecznej odległości. Podeszłam tu, aby móc zwolnić Near'a i uciec w nieznane... czyli do ścieków.
Rzuciłam zadziorny uśmiech ruszając nagle ku bandzie S.PECÓW. Tak, teraz zaczęła się gra. Szybko musiałam coś wymyślić. Udać się przez cały zamęt czy raczej uciec tyłem sklepów? Ruszenie wzdłuż centrum graniczyło z cudem. Niby był tłum, ale te umundurowane dekle nie znają praw człowieka i zaczęli by strzelać. Już raz przechodziłam przez taką akcje. Dostałam nawet w to samie ramie, cóż za niespodzianka!
Tylne wyjście.
Wypuściłam głośno powietrze i przerzuciłam berdysz do prawej dłoni. Byłam odporna na ból, mimo, że miałam swoje granice. Lepiej funkcjonował po tej stronie ciała. Przez kilka sekund nie powinnam bardziej rozwalić rany, mimo, że już była w nie najlepszym stanie. Skierowałam ostrze ku dołowi i podbiłam je, gdy wojskowy wyskoczył przed moje oblicze.
Nie zdążył zaatakować.
Blask metalu przeszedł przez jego ciała, pozbawiając go życia. Mężczyzna wydał ostatnie tchnienie i padł na posadzkę. Skonał. Przez sekundę albo jej ułamki, czas się zatrzymał. Łowcy jednak są na wiecznej straży. Pobudzona, ruszyłam jako pierwsza wzdłuż wąskiego korytarzyku na tyłu przychodzi. Widziałam kilka osób, które z zaciekawieniem spoglądały w moją stronę. Widocznie, nie wszyscy wiedzieli co się dzieje. Pacjentów z drugiej strony budynku nikt nie poinformował. Czyżby nie liczyli się konferencjami? Eh, szkoda, że nie miałam zapoznać jakiegoś ludzia z kwiatkami od spodu.
Liczyłam, że Near hasa za mną, mając w pogotowiu naładowane pistoleciki z zamiarem zrobienia PIF PAF, gdy jakiś ciul postanowi zaatakować nas z tyłu. Ja pilnowałam początku naszej pielgrzymi.
W końcu znalazłam wyjście ewakuacyjne. Odetchnęłam lekko i zatrzymałam się, aby zdecydować o trasie naszej ucieczki. Nie mogłam stać jak widły w gnoju zbyt długo. Skumulowałam przestrzeń co między uszami i zaczęłam biec wzdłuż zielonych strzałek.
- Masz leki? - Zapytałam. Co z tego, że możemy zginąć? Ważniejsze jest to medyczne chłamstwo!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.05.15 21:25  •  Mała przychodnia + Apteka - Page 4 Empty Re: Mała przychodnia + Apteka
Na randkę? - zaskoczony spojrzałem na chwilę na dziewczynę. Bądź co bądź spodziewałem się już wszystkiego, a i tak mnie zaskoczyła.
Zbiegło się tutaj mnóstwo gapiów. Było to z pewnością na naszą korzyść, gdyby wojsko zabiło niewinną obywatelkę, S.SPEC zupełnie by się pogrążył...
...albo wcisnąłby im piękne kłamstwo. - dokończył za mnie mój prywatny diabeł stróż.
Cóż, taka była prawda. Wystarczyłoby użyć skorumpowanych mediów i cywile daliby sobie wcisnąć każdy kit.
No i miałem rację. Ło ja, jestem normalnie jasnowidzem. Wiedziałem, że ktoś w końcu nakarmi ludzi jakąś słodką gadką.
Widząc akcję Cztery puściłem zakladniczkę i szybkim ruchem wyciągnąłem bronie zza kabur. Uderzyłem wojskowego, który usiłował zajść mnie od tylu, łokciem w brzuch. Biedny zgiął się i położył na ziemi. Uch, jakie to słodkie. Jeden cios i odlatują.
Strzeliłem w następnego, który szykował się do ataku i rzuciłem się do ucieczki chwytając w ostatniej chwili za torby z lekami. Mógł się walić świat, ale jeśli to się działo z winy tych paczek to one idą ze mną!
Nadstawiłem uszu. Nie słyszałem dźwięków pościgu, więc najprawdopodobniej pozostali ludzie byli jeszcze w za dużym szoku, by zareagować. Nie ryzykowałem jednak i na miejsce włożyłem tylko jeden pistolet - odbezpieczony oczywiście, najwyżej sobie odstrzelę co nieco podczas biegu - drugi trzymając w ręku.
Zatrzymałem się gwałtownie. Z tego wszystkiego prawie wpadłem na Cztery, gdy się nagle zatrzymała.
- Pewnie, że mam. - powiedziałem podnosząc rękę z torbą na wysokość jej oczu. - Ale bardziej ciekawi mnie, czy ty masz jakiś plan?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.05.15 19:23  •  Mała przychodnia + Apteka - Page 4 Empty Re: Mała przychodnia + Apteka
Czyżby ironia w jej głosie była aż tak mało wyczuwalna? Blondynek jak widać nie do końca się zorientował, że ma do czynienia ze zirytowaną dziewoją... ewentualnie kompletnie o to nie dbał. Przykra sprawa, że niektórzy z gapiów kompletnie nie zauważali powagi sytuacji. Jakieś dziewczyny najwyraźniej, uwaga, zazdrościły Yin jej fatalnego położenia tylko dlatego, że Łowca miał przyzwoitą twarz. Na litość! To nie jest tanie romansidło, gdzie omdlewająca dziewica znajduje azyl w ramionach swego oprawcy, no do kurzej nędzy. W realnym świecie mało komu zdarza się aż tak daleko posunięty syndrom sztokholmski, serio. Okej, był przystojny. W każdej innej sytuacji mogłaby się kolesiem zainteresować, ale nie wtedy, gdy mógł jednym celnym ciosem pozbawić go życia. Także dziewczynki co by było, gdybyście znalazły się w położeniu Yoshizawy? Sorry, ale nie przeżyłybyście pewnie za długo. Ewentualnie później byłby płacz, że ktoś wam wymarzonego kochasia aresztował. Co za naiwne kobitki.
- Boże, co za debil... - skomentowała nikły poziom ogarniania rzeczywistości przez blondyna, wywracając wymownie oczami. Cała ta sytuacja zaczynała ją naprawdę denerwować. Chciałaby już naprawdę znaleźć się w domu i kij z tym, ile osób zginie po której stronie. Łowcy mogą sobie nawet uciec, byle zostawili ją w spokoju. Nawet komentarz rebeliantki już jej nie ruszał. Co za żałosna sprawa.
Nagle uścisk na jej ciele gwałtownie zelżał i zniknął całkowicie. Złotooką zaskoczył taki obrót spraw i zachwiała się lekko, a nim odzyskała równowagę - rebelianci byli już w drodze na zaplecze. Wtedy też zebrało jej się na gwałtowny atak kaszlu, który stłumiła, kryjąc twarz w dłoniach. Nie za bardzo rejestrowała w tym czasie, co się dzieje wokół niej. Gdy udało jej się opanować wstrząsające nią skurcze i przestać kaszleć, obróciła się od razu w kierunku, gdzie mogli podziać się Łowcy... ale tam ich nie było. Kichnęła. Czyżby wyszli drugim wyjściem? Spojrzała pytająco na rudą osóbkę, z którą dzieliła nieszczęśliwy los bycia zamieszaną w napad na aptekę. Miała jakiś plan? Wiedziała cokolwiek? Co teraz?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.05.15 23:27  •  Mała przychodnia + Apteka - Page 4 Empty Re: Mała przychodnia + Apteka
Czas zadziwiająco szybko mijał. Berenika nawet nie zauważyła momentu, w którym Łowcy znowu żarli się z wojskowymi i starali się zwiać. Smerfy miały jednak dzisiaj nieco szczęścia - blondyn w końcu puścił niewinną obywatelkę i spierdzielał w podskokach ze swoją wkurzającą towarzyszką, przez co wojskowi mieli teraz o wiele więcej możliwości. Mogli działać i strzelać - teraz nie mieli już ochrony w postaci zakładnika. Dwóch żołnierzy zbliżyło się do dziewczyn; zrobił to też aptekarz, który wcześniej najpewniej ukrywał się przed łowcami gdzieś w budynku. Widać było, że nadal nie mógł się uspokoić - mamrotał coś pod nosem i co chwila drapał się po ręce, patrząc niespokojnie raz na Yin, a raz na Kamińską.
Ale nadal wyglądał lepiej od tej drugiej.
W pewnym momencie Berenika aż się zakołysała. Z trudem mogłą utrzymać równowagę. Tamte czerwonookie mendy dobrze się bawiły, pozbawiając życia wojskowych i barwiąc nieco świat na czerwień. Co prawda kolor sam w sobie był ładny, ale kiedy była to już krew, to Luizie już wcale nie było wesoło. Było to dla niej nieco za dużo i chwilowo nawet musiała stracić kontakt ze światem, bo w momencie gdy się nieco obudziła, jeden z żołnierzy podtrzymywał ją, podczas gdy aptekarz szukał leków uspokajających. Luiza rozejrzała się i zdjęła okulary, po czym przymknęła znowu oczy i zasłoniła twarz drugą dłonią. Ciężko jej będzie wrócić do siebie w ciągu kilku następnych dni, a jej bladość znowu będzie biła trupy. Tak czy siak musiała dalej wierzyć w to, że wojskowi coś wymyślą.
Muszą. To jest, do cholery jasnej, ich robota. Ona i Yin za wiele już nie zrobią.
Kamińska dopiero po tym spojrzała się w stronę czarnowłosej.
- Wszystko gra? - spytała cicho. Musiało to wyglądać nieco zabawnie, bo sama Luiza wygląda o wiele gorzej, jak ta druga. Wolała się jednak upewnić, że wszystko było w porządku. Następnie spojrzała na wojskowego - Czy wojsko zajmie się tymi małymi cholerami?
- Postaramy się. Pewnie wybiegli tyłem - słychać było jakieś strzały. Reszta się nimi zajmie, my zabezpieczymy teren i w razie czego przesłuchamy świadków. Postaramy się też wyciągnąć ich twarze z nagrań, aby rozesłać ich portrety do innych patroli.
Berenika kiwnęła głową. Co jak co, jej robota była tu już na dobrą sprawę zakończona. Chciała się jednak jeszcze zająć dziewczyną - mieć pewność, że dojdzie do domu, nic jej nie zaatakuje... Luiza była po prostu ostrożną osobą. Młoda już wpakowała się w jedno bagno i gdyby coś się jeszcze stało, to ruda nawet by pewnie nie mogłaby spać przez następny miesiąc.
- Mieszkasz gdzieś tutaj w okolicach? Mogę Cię odprowadzić do domu, czy nawet porwać na chwilę do siebie. Przyda nam się nieco odpoczynku po tej... Jakże udanej "zabawie". - bibliotekarka wysiliła się na delikatny uśmiech, kiedy znowu mówiła do dziewczyny. Wolała pójść po prostu do domu. To, czy na tyłach byli jacyś wojskowi incognito, aby pomóc w łowieniu rebeliantów, już jej nie interesowało.
Po prostu chciała dorwać coś na uspokojenie. Jak na zawołanie, właściciel apteki po chwili podszedł z jakimś mniejszym androidem, który trzymał dwa kubki z wodą.
- Zostało mi na szczęście coś na uspokojenie, więc proszę, przyda się. - powiedział, wyciągając dłoń z jakimiś niewielkimi tabletkami. Berenika sięgnęła po jedną z nich i zabrała kubek od robocika, a następnie od razu przełknęła pigułkę. Uspokoić się, przemyśleć, upewnić się, że dziewczyna wróci do domu cało, a wtedy będzie po prostu zajebiście.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.06.15 14:38  •  Mała przychodnia + Apteka - Page 4 Empty Re: Mała przychodnia + Apteka
I to by było chyba na tyle. W aptece pozostał wystraszony ekspedient, który w końcu wychynął zza kontuaru cały zlany potem, kilku wojskowych, tłumek gapiów, jeziorko krwi... a pośrodku tego wszystkiego - dwójka dziewcząt. Jedna ruda, jedna czarna. Jedna wyraźnie zawirowana, druga - raczej zdenerwowana. Tak, niespodziewane wydarzenia zdecydowanie nie poprawiły jej humoru. Przyszła po głupi syrop na kaszel, a skończyła jako zakładniczka. Szlag by to wszystko, naprawdę, odechciało jej się jakichkolwiek zakupów na bardzo długi czas. I basta!
- Jak najbardziej, ale właściwie to ja powinnam o to zapytać - stwierdziła, z zatroskaniem przyglądając się słaniającej kobiecie. Pewnie była nerwową osobą, przynajmniej tego Yoshizawa mogła się domyślać. Zabawnie jednak brzmiało, gdy ledwo stojąc na nogach, ruda martwiła się o całkowicie nieuszkodzone dziecko. Dobra, może i była pod nożem jakiegoś zwariowanego Łowcy, ale nie zrobił jej żadnej krzywdy, a psychicznie też się trzymała. Co najwyżej złapał ją lekki wkurw, jednak to i tak samo przejdzie. Kichnęła po raz kolejny i poratowała się chusteczką, którą wyciągnęła z kieszeni. Przeklęte przeziębienie. Gdyby nie ono, nawet by się tu pewnie nie znalazła.
- Mieszkam blisko, może dziesięć minut drogi. Nie ma potrzeby się martwić. - Taaa, już się nią w domu braciszek zajmie... coś czuła, że jak się Haruki dowie, co tutaj zaszło i w czym brała udział, to nie wypuści jej z domu samej przez najbliższy miesiąc albo dwa. A wtedy młodsza mu wygarnie na temat różnych innych zdarzeń i będą się tak przegadywać i przegadywać. Argumentów w tych sprzeczkach nigdy nie brakowało, a i tak kończyły się zawsze zgodnym stwierdzeniem, że każde ma swoje za uszami i muszą przestać się nawzajem o siebie tak martwić - czego i tak żadne z nich nie umiało zrobić.
Przeczekała, aż druga zażyje odpowiednie środki i uśmiechnęła się zachęcająco, choć na dłuższą metę - beznamiętnie. Gdy ta była gotowa, ramie w ramię opuściły aptekę i amen, koniec. To, co się tam wydarzyło, niech pozostanie wewnątrz.

[z/t Yin i Berenika]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.05.16 1:32  •  Mała przychodnia + Apteka - Page 4 Empty Re: Mała przychodnia + Apteka
Chłopak po rozmowie z Ikarem nie zwlekał z wzięciem się do działania. Było popołudnie, więc wszystko powinno być wciąż otwarte. Chłopak przemierzał teraz południową część miasta nie zwracając zbytnio na siebie uwagi. W rękach trzymał kartkę z nazwą leku, który ma kupić. Przy sobie miał trochę pieniędzy, więc nie powinno być z tym problemu.
"Żeby tylko nie zaczepił mnie nikt z S.SPEC." przeszło mu przez myśl. Dobrze wiedział gdzie ma iść. Kierował się do pewnej apteki, do której przeważnie chodził jego matka kiedy trzeba było zaopatrzyć domową apteczkę w jakieś niezbędniki. Zostało mu do przejścia raptem dwie uliczki, żeby znaleźć się u celu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 4 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach