Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Go down

Pisanie 04.04.15 19:51  •  Mała przychodnia + Apteka - Page 2 Empty Re: Mała przychodnia + Apteka
Spad wydał cichy pomruk podziwu i zaplótł ręce na piersi widząc jak jego towarzysz przeciskał się pod drzwiami. Cóż, mimo wszystko był to widok niecodzienny i budzący swego rodzaju zainteresowanie oraz zazdrość. Jak bowiem łatwe życie Wilk mógłby prowadzić mając takiego asa w rękawie! Wof.
Rudzielec nieco w przerysowany sposób powitał na nowo swego towarzysza poprzez subtelne ruchy swoich paluszków. Następnie podszedł do okna i sprawnie podciągnął się się na jego parapecie by zaraz potem przerzucić nogi do środka pomieszczenia zastanawiając się nad pytaniem chłopaka. Właściwie w jego własnej głowie obecnie panowała pustka. Tak usilnie myślał o tym by dostać się do środka, że jakoś dalsza część strategii wyparowała mu nieco z głowy, a przynajmniej do momentu w którym jego wzrok dopatrzył się różnorakich półek z lekami.
- Właściwie...chodź, powybierasz coś cennego i przydatnego z tego dobrobytu bo ja się nie znam za bardzo na tym wszystkim, a brać wszystkiego jak leci sensu nie ma. - Wyszeptał, poprawiając sobie przy tym nieco spodnie na tyłku. Były lekko przyduże. Następnie zaczął stawiać pierwsze kroki w stronę tych wszystkich półek. - Nie wiem jak ty, lecz ja widzę niezgorzej w ciemnościach. Mam nieco lepszy wzrok więc staraj się trzymać blisko mnie, jeśli ty masz nieco z tym problemu i mów co mam wyszukiwać. Pójdzie nam tak sprawniej. - Mimo wszystko na zewnątrz panowała noc, nie szczędząc przy tym również wnętrza pomieszczenia w którym się znajdowali. Słabe światło padające z zewnątrz przez okna apteki były wystarczające dla Wilka, lecz nie wiedział, jak z nimi radzi sobie Ab. Nie było nawet mowy o zapalaniu jakiegoś bo wzbudziłoby to zbyt wiele podejrzeń "sąsiadów". Hayato równiez nie miał by nic przeciwko gdyby chłopak potrzebował chwycić go za jakiś element garderoby czy też nawet rękę, jeśli pomogłoby mu to w przemieszczaniu się.
Gdy znaleźli się już przy szafkach Spad delikatnie położył torbę na ziemi i ładował do niej wskazywane przez chłopaka medykamenty, nie żałując przy tym środków dezynfekujących, bandaży, jak również bardziej wszechstronnych antybiotyków. Nie był jednak zachłanny i uzupełniał również torbę Aba. Starał się zachowywać cicho i ostrożnie. W końcu dokonywał teraz rabunku! Wszystkie jego zmysły były postawione więc na baczność!
-Ab, chcesz zaglądać do tej przychodni na piętrze? Jak dla mnie leki wystarczą, lecz skoro ty się znasz nieco bardziej na rzeczy jeśli chodzi o medycynę to może jest tam coś czego byś potrzebował...czy coś? - Zapytał się jeszcze, kiedy to kończyli upychanie medykamentów w swoje torby. Spad w końcu nie znał się za bardzo na medycynie i nawet nie wiedział co mogły kryć poszczególne pomieszczenia w przychodni. Jeśli jednak Ab nie miał zamiaru do nich zaglądać to Spad chętnie zacząłby kierować się do wyjścia. lepiej nie kusić losu i się stąd zmyć póki można.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.04.15 20:32  •  Mała przychodnia + Apteka - Page 2 Empty Re: Mała przychodnia + Apteka
Chłopak odsunął się od okna, gdy zobaczył, że towarzysz zabiera się za przejście przez nie. Głupio byłoby mu tarasować w tej chwili drogę, prawda?
Ab omiótł pomieszczenie wzrokiem. Było tu strasznie ciemno. Chłopak nie zwracał na to jednak uwagi. Dla niego wszystko było zupełnie widoczne i wyraźne. Nie dobiłby tu do niczego nawet, gdyby panowały tu tak zwane egipskie ciemności... dobra, wróć. Nie dobiłby z powodu ograniczonej widoczności. O tym, że był w stanie zamyślić się do tego stopnia, że nie zauważyłby ściany przed sobą i najzwyczajniej w świecie by na nią wpadł nie było tu mowy.
- Ależ ja świetnie tu widzę. - Zachichotał. - Ciemność to moje środowisko. Popatrz. - Machnął dłonią, a cienie w pomieszczeniu nienaturalnie się zachybotały. Ciemne macki, tworzące się dzięki wpadającemu przez okna światłu, zaczęły się niebezpiecznie zbliżać do wilka. Można było powiedzieć, że wygląda to dość przerażająco.
Nie "dotknęły", go jednak. Natychmiast wróciły na swoje miejsce, gdy uwagę anioła odwróciły znajdujące się na półkach leki. Ach, jak on łatwo się dekoncentrował...
Stanął przy jednej z szafek i omiótł ją spojrzeniem. Zamyślił się na chwilę i zdjął po chwili plecach, otwierając go. Zaczął w roztargnieniu wrzucać kolorowe pudełeczka do torby.
- Na ból głowy, na zatrucie pokarmowe, na grypę, przeciwwirusowe, na astmę, na wątrobę... - Zaczął wymieniać, wskazując odpowiednie opakowania. Do plecaka ładował tylko te, które faktycznie mogły się na coś przydać, bo bądźmy szczerzy, po co Łowcom leki na alergię? Mutacja leczyła takie drobne problemy.
W efekcie tego przekopywania się przez inwentarz, w torbie Abaddona znalazło się 10 paczek bandaży, 5 butelek ze spirytusem, 8 strzykawek, 6 igieł, 2 paczki dużych plastrów, opaska uciskowa, 3 paczki leków przeciwwirusowych, 2 paczki aspiryny, 7 paczek mocnych leków przeciwbólowych, 12 paczek środków uspokajających... (tak, to było akurat dla niego...) i całe mnóstwo innych rzeczy, które jakimś cudem udało mu się tam upchnąć.
Gdy plecak był już pełen, chłopak wyszedł w końcu ze swojego transu i szybko zamrugał. Słowa wymordowanego nawet go zaciekawiły. Chętnie zwiedziłby sobie to miejsce. Początkowo miał nawet ochotę się zgodzić, ale szybko potrząsną głową.
- Niee. To nie byłby dobry pomysł. Mogliby się obudzić i nas nakryć... - mówił, zakładając plecak.
- Lepiej już stąd chodźmy... - TRRACH! Przez nieuwagę, Ab strącił z lady jakąś dużą, szklaną wazę.
Kto to tu do cholery postawił?! Przecież tu było oczywiste, że młody w końcu coś rozwali!
Na twarzy anioła wymalowało się przerażenie.
- Upss - zdążył tylko powiedzieć, zanim usłyszeli hałas na górze. No i ich "cicha akcja" przestała być taka cicha...
Reakcja Aba była natychmiastowa.
- Chodu! - wykrzyknął i zmieniając się w cień, pędem ewakuował się przez okno. Oj biegać to on potrafił.
Dlaczego jednak zmienił się w cień? Było to częściowo wywołane atakiem paniki, choć z drugiej strony, nie chciał też utrudniać ucieczki swojemu towarzyszowi. Gdyby obaj chcieli w tym samym czasie wydostać się przez okno, mogłoby ich to opóźnić.
Chłopak wystrzelił na zewnątrz jak z procy. Biegł między wąskimi uliczkami, mając nadzieję, że wymordowany jest tuż za nim. Nie było teraz czasu by oglądać się za siebie. Musieli jak najszybciej znaleźć się jak najdalej od tamtego miejsca.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.04.15 21:08  •  Mała przychodnia + Apteka - Page 2 Empty Re: Mała przychodnia + Apteka
Ciszył się, że jego towarzysz równie dobrze radził sobie w ciemnościach. Właściwie być może nie było tutaj tak ciemno. Może i zwykły człowiek ogarnąłby sytuację, lecz Spad już stracił nieco w tym względzie wyczucie. Zmysły wymordowanego dawały mu kompletnie nowy pogląd na świat.
- No, tak tylko spytałem. - Spad wiedział, że wejście na piętro wiązało się z większym niebezpieczeństwem, lecz jeśli było tam coś czego jego towarzysz potrzebował był w stanie zaryzykować. Wszak to dzięki Abowi był w stanie tak łatwo się tu dostać i pozyskać rozmaite medykamenty to też nie widział problemu w ryzykowaniu swoim bezpieczeństwem dla niego ze swego rodzaju wdzięczności. Jednak skoro okazało się to niepotrzebne to Hayato po prostu przerzucił przez ramię sportową torbę wypełniona lekami i powoli kierował się do wyjścia gdy nagle do wilczych uszu dobiegł niesamowity łoskot, a cała podłoga zapełniła się mniejszymi czy też większymi odłamkami. Spad zamarł. Nie widział co się stało. Odwrócił się,  dostrzegając za sobą równie wystraszonego całym zajściem Aba. Jego krótkie syknięcie było wystarczającym wyjaśnieniem i komentarzem całego zajścia. Wilk poczuł jak szybciej mu bije serce. Jego towarzysz nie musiał go długo zachęcać. W ciągu krótkiej chwili, pomimo bagażu, wyskoczył za okno i podążał za znajomym cieniem, który wysunął się na prowadzenie. Pomimo swego rodzaju wpadki wyglądało na to, że prawdopodobnie obejdzie się bez interwencji jakichś służb. Zanim właściciele zorientują co się stanie, zawiadomią kogoś odpowiedniego to oni prawdopodobnie będą już daleko.

z/t Spades & Abaddon
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.04.15 18:23  •  Mała przychodnia + Apteka - Page 2 Empty Re: Mała przychodnia + Apteka
# # Wydarzenie V.
Dochodzi do konfrontacji na ulicach M3 pomiędzy S.SPEC a Łowcami.
Termin: 07-08 IV
Agresor: Berenika
Ofiara: Near, Cztery
Zawieruszeni w akcji: Yin

Lekarstwa są w aptece. Lekarstwa są bardzo drogie. Lekarstwa leczą rany. Kto chce lekarstw? Łowcy.
W tej właśnie chwili, z niedużym arsenałem, szłam w stronę przychodni. Futerał od gitary gościł na plecach, zawierając w środku niemałe cacuszko w postaci berdysza. Można powiedzieć, że całość to była taka ''kinder niespodzianka'' dla pragnących zabawy. Zadaniem na dziś było pożyczenie kilku syropów, leków i innych medycznych pierdół o których nie miałam pojęcia, nie zwracając na siebie szczególnej uwagi. Sprawa banalnie prosta jak się patrzy. Dlatego też nie liczyłam, że spotka mnie jakiekolwiek niebezpieczeństwo.
Naciągnęłam kaptur bluzy na głowę, a ręce włożyłam do kieszeni. Narzuciłam tempo chodu, sprawiając, że po kilku minutach stanęłam przed wejściem do apteki. Uśmiechnęłam się szelmowsko naciskając klamkę, a następnie przekraczając próg budynku. W moje ciało uderzyła fala ciepłego powietrza, sprawiając, że zsunęłam z głowy kaptur. Jak na grzecznego klienta przystało, stanęłam w kolejce, wystukując zapuszczonymi paznokietkami o ladę jakiś rytm. Ciekawsko rozglądałam się po otoczeniu, ale nie po to, aby podziwiać jak tu ładnie czy sprawdzać ceny tabletek na przeczyszczenie. Co prawda już wcześniej zdążyłam zorientować się i wychwycić co nieco informacji na temat budynku, ale wolałabym przygotowana na wypadek jakieś wtopy czy nieoczekiwanego spotkania z wrogami publicznymi Łowców numer jeden, wojskowymi.
Zanim się zorientowałam nadeszła moja kolej. Moim oczom ukazał się mężczyzna niepierwszej młodości, średniego wzrostu o ciepłym wyrazie twarzy. Nawet nie widział jak mi przykro, że nie będę kolejnym prymitywnym ludziem, który kupuje Apap.
- Dzień dobry, czym mogę służyć? - Usłyszałam pytanie z ust sprzedawcy, na które odpowiedziałam delikatnym uśmiechem. Zwinnym ruchem złapałam za jego podbródek, a wolną dłonią sięgnęłam po scyzoryk, znajdujący się w kieszeni kurtki.
- Proszę być grzecznym to nic się panu nie stanie. - Powiedziałam subtelnym głosem, wprost do ucha mężczyzny. Ostrze niewielkiego noża zaczęło jeździć po jego szyi, sprawiając, że oddech typa stawał się coraz bardziej płytki, a serce przyśpieszyło.
- Czym  pan ma mi służyć?- Powtórzyłam figlarnie jego słowa.
- Chce trochę tego, trochę tego, trochę tego... - Wskazywałam paluszkiem na półki z lekami. - Trochę tego wszystkiego. - Dokończyłam i puściłam sprzedawce. Spojrzałam na niego z góry, a ten kiwnął głową i rozdygotany zaczął zbierać się do roboty.
- Grzeczny chłopiec.
Teraz pozostało mi czekać na Near'a, który nie tyle miał stać na czatach co pomóc z transportem do ścieków. Nie miałam zamiaru odwalać wszystkiego sama, mimo, że na razie szło po mojej myśli. Nawet żaden dziadek czy babcia nie napatoczyli się z receptami po maść na ból pleców, nóg, lędźwi czy dupy.[/quote]


Ostatnio zmieniony przez Cztery dnia 09.04.15 6:28, w całości zmieniany 4 razy
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.04.15 19:12  •  Mała przychodnia + Apteka - Page 2 Empty Re: Mała przychodnia + Apteka
Warknąłem. Nie chciałem tutaj być, nie chciałem brać udziału w tej misji. I pewnie nie musiałbym, gdybym nie został w to wkręcony przez pewną osobę...
Cztery. Nie powinna się wtrącać w nie swoje sprawy. No dobra, jestem Zaopatrzeniowcem, ale na co jestem im tam potrzebny?
Przyśpieszyłem kroku. Nie chciałem zostać tu złapany, tym bardziej tak blisko celu.  Widziałem już budynek, w którym miałem się spotkać z Cztery. Zabawne, ale nawet nie znałem jej prawdziwego imienia... Trza będzie podpytać.
Miejsce naszej misji nie wyglądało jakoś specjalnie. Ot, zwykła mała przychodnia. Zastanawiałem się, czy na pewno dostaniemy tu wszystkie potrzebne nam lekarstwa. Na pewno jednak nie wrócimy z pustymi rękoma.
Stanąłem przed wejściem. Wachałem się chwilę, wejść czy może poczekać na zewnątrz. Po krótkim zastanowieniu zdecydowałem się na tę drugą opcję. Co prawda kolor moich tęczówek został starannie zamaskowany czarnymi soczewkami, a większość kolczyków wyjęta, ale mój wygląd nadal zwracał uwagę.
Spostrzegłem moją towarzyszkę poganiającą jakiegoś starszego mężczyznę. Aptekarz?
- Cześć. - przywitałem się. Patrzyłem, jak mężczyzna pośpiesznie pakuje lekarstwa. - Pośpiesz się i spadajmy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.04.15 19:57  •  Mała przychodnia + Apteka - Page 2 Empty Re: Mała przychodnia + Apteka
Już od kilku dni męczyło ją przeziębienie. Zakaszlała cicho w chustkę owiniętą wokół szyi i poprawiła jej ułożenie. Wszystko wskazywało na to, że powinna zapakować się do łóżka i kurować, jednak w dalszym ciągu nie miała ochoty opuszczać szkoły i treningów. Niejeden uczeń by się ucieszył, mogąc odpocząć od lekcji, jednak z pewnością do tej grupy nie należała Yin. Nadrabianie zaległości nie należało do jej hobby, szczególnie że miała o niebo więcej różnych innych zadań, z których nie mogła lub nie chciała się wycofać. Za nic w świecie nie przepuściłaby zajęć z szermierki, a właśnie z tym musiałaby się liczyć, pełnoetatowo zostając w domu. Co więcej, nawet nie wychodząc za próg, też miała swoją odpowiednią ilość obowiązków. Wolałaby nie zostawiać brata z całym grajdołem, bo mieszkanko rodzeństwa zapewne wkrótce popadłoby w całkowitą degrengoladę. Nie, nie ufała męskiemu zmysłowi "porządku", a więc najlepszą opcją było wyleczyć się czym prędzej i powrócić do rutyny.
Tak czy inaczej uporczywe dolegliwości nie chciały dać jej spokoju, postanowiła więc uzupełnić domowy zapas specyfików leczniczych. Z tego co pamiętała, nie miała już ani kropli syropu na kaszel, a jakiś by się jednak przydał. I coś na katar i te swędzące oczy! Niby wystarczy przeczekać, ale zawsze można pomóc zdrowiu. Stąd też wybrała się do apteki w celu zakupu medykamentów. Przemierzyła miasto, a wypatrzywszy odpowiedni budynek, pchnęła drzwi i weszła do pomieszczenia. O, dwójka ludzi, a więc kolejka nie taka wielka. Zatrzymała się na chwilkę, lecz zaraz ruszyła w kierunku okienka. W końcu chciała załatwić swoje sprawy jak najszybciej i wrócić do domu, zapakować pod kołdrę i odchorować jak najszybciej.
Kichnęła.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.04.15 17:02  •  Mała przychodnia + Apteka - Page 2 Empty Re: Mała przychodnia + Apteka
Chorowanie to zła rzecz, mimo iż to nie ona złapała jakąś cholerę.
Berenika szła powoli wraz z jednym z żołnierzy, który dostał nieco wolnego, aby pozbyć się upierdliwego wirusa, bo nawet nie pamiętała, co dokładnie złapał. Był on dobrym znajomym bibliotekarki, toteż z radością wyrwała się z północnej części, aby nieco odetchnąć i odwiedzić ludzi w aptece. Tamtejsi ludzie byli naprawdę przyjemni, dobrze jej się z nimi rozmawiało. Akira pociągnął nosem kilka razy, kiedy zbliżali się już do apteki. Widać było, że i on nie cieszył się z powodu tego kataru, bo lubił swoją pracę. W końcu nie był jednostką, którą wysyłało się na tereny Desperacji w celach walki z dzikusami. Często kręcił się po tej części miasta, bo właśnie tutaj musiał stać na straży. Patrolować. Sprawdzać przepustki.
Po drodze dołączył do nich jeszcze inny wojskowy, tym razem jednak był oczywiście na służbie i jego strój jak najbardziej był tego dowodem. Kiedy mężczyźni rozmawiali, Luiza słuchała muzyki, jak to zawsze ona. Nie było to zbyt dobre zachowanie, ale wojskowi nie czepiali się. Ot, oni sobie rozmawiali, więc nie czuli się zbytnio olani przez rudowłosą. Zresztą, spytała się nawet, czy może! Więc nie wychodziło na to, że jest aż takim dzikusem, który olewa ludzi i ucieka do świata muzyki.
Będąc niedaleko apteki, jej uwagę przykuł nieznany jej osobnik, zakapturzony. Zawsze była nieco poddenerwowana, kiedy widziała takowe jednostki, bo przecież nie padało. A ona była zawsze wyczulona na najmniejsze bzdury, nawet, jeżeli nie byli wcale tymi złymi, tylko po prostu lubili kaptury. Wiecie, jak to jest.
Przezorny zawsze ubezpieczony.
- Akira? Masz broń ze sobą? - spytała nieco ciszej wojskowego, zdejmując natychmiastowo słuchawki. Wojskowy spojrzał na nią ze zdziwieniem, ale pokręcił głową.
- Wiesz, że nie noszę broni, jeżeli nie pracuję. A coś nie tak?
- No nic. W razie czego mamy drugiego towarzysza. Mam prośbę, możesz nie wchodzić za nami do apteki?
- Nie planowałem wchodzić, więc jak najbardziej. Beren, znowu wariujesz. Jeden kaptur nic nie znaczy.
- Gadasz, jakbym chciała, żebyś wyskoczył niczym łowca zza ściany. Po prostu postój przy wejściu. A Ty - wejdź i gdyby coś się działo, to graj głupa, który ma problemy ze wzrokiem, czy coś. Zrobię to samo. Jak coś zacznie się dziać - dam Ci sygnał.
I w ten sposób Berenika mogła poczuć się pewniej. Nawet, jeżeli nic się nie działo. Pchnęła delikatnie drzwi apteki, po czym puściła Akirę, aby mógł wejść i stanąć w kolejce. Ona w tym czasie przymknęła drzwi, po czym stanęła przy nich. Spojrzała na okienko. Jedna dziewczyna właśnie czekała, ale był tu ktoś jeszcze...
Ten sam kapturek, co wcześniej. Zerknęła na okno. Wojskowy patrzył prosto przed siebie, w ich stronę.
Teraz pytanie, czy jej przeczucia były właściwe? Bibliotekarka udała, że właśnie przyszedł do niej sms, więc niby cała jej uwaga poszła w tę stronę. Akira natomiast rozejrzał się po pomieszczeniu, jakby zaniepokojony.
- Przepraszam? Czemu tu nagle zrobiło się tak pusto? - spytał, jakby w ogóle nie wiedział, co się dzieje. - Cholera, znowu nie wziąłem swoich okularów... Nic nie widzę...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.04.15 21:58  •  Mała przychodnia + Apteka - Page 2 Empty Re: Mała przychodnia + Apteka
Spojrzałam na zegarek wiszący na jednej ze ścian apteki. No cóż, nie mogłam polegać na ''koledze z branży'', jeżeli chodzi o przychodzenie na czas. Spóźniał się, co prawda o sekundy, które z wolna przekształcały się w minuty, ale było to dość nieciekawe w takich przypadkach. Naburmuszona wygięłam usta w grymasie, a ręce złożyłam pod biustem. Tupiąc nogą, wzrok wbiłam w aptekarza, który roztrzęsiony pakował lekarstwa do foliowej reklamówki. Można było zauważyć, że niezbyt podoba mu się, że jest okradany. No cóż, ja też raczej nie byłabym z tego faktu zadowolona. Niekiedy coś wysmykiwało mu się z dłoni, lecz łapiąc moje spojrzenie, ponownie odkładał medykamenty na swe, nowe miejsce. Gdyby był psem w nagrodę podrapałabym go za uszkiem.
Charakterystyczny dźwięk otwieranych drzwi uświadomił mnie, że napatoczył się nowy klient. Obejrzałam się za siebie i ujrzałam blondyna, który miał zjawić się całe cztery minuty temu. Near.
- Podziękuj Panu, że tak pięknie pakuje wszystko bez naszej pomocy. - Powiedziałam zgryźliwie. Powinien być wdzięczny, że tak ładnie wszystko zorganizowałam. To głównie na nas spada rola zbierania wszystkiego z szafek, sejfów itd., itp.. Jeżeli jednak obca osoba zaczęłaby grzebać po półkach, zabierając prawie wszystko mogłaby wzbudzić podejrzenia. Cały akt był zamierzany. Musiałam jednak pochwalić Łowcę, że pomyślał o kamuflażu. Zuch chłopiec.
- Zaraz wychodzimy. - Dodałam, a zaraz dostrzegłam drobną dziewczynę, która akurat weszła do pomieszczenia. Skrzywiłam się. Liczyłam, że uda nam się wyjść nie uwzględniając osób trzecich. Przygryzłam wargę i popędziłam wzrokiem mężczyznę. Kropelki potu spływały po jego czole, czyniąc maleńką stróżkę, łączącą się na skroni.
Pięknie.
Tak oczywiście być nie mogło. Wzdrygnęłam się, gdy ujrzałam jak ''szalona ruda'' oraz jakiś mężczyzna wkraczając w skromne progi apteki. Jednakże nie to sprawiło, że poczułam przypływ adrenaliny. Wojskowy za szybą.
Kurwa.
A miało być tak pięknie.
Ta dwójka też pewnie była w jakiś sposób powiązana z umundurowanym. Przeklęłam pod nosem, wysyłając niecenzuralne przezwiska pod ich adresem. Kurwienie zawsze uspokaja, od razu mi lżej. Próbowałam zachowywać się naturalnie, aby nie przyssali się do nas jak jakieś glonojady. Westchnęłam ciężko i z obojętną miną czekałam, aż mężczyzna położy na ladzie całe moje zamówienie. Tymczasem nowo przybyły typ zadał pytanie. Miałam ochotę prychnąć pod nosem, ale ostatecznie z moich ust nie wydobył się żaden dźwięk. Liczyłam, że ktoś inny wybawi mnie od odpowiedzi na wypowiedź gościa.
- Tetsuya, musimy już iść. Przerwa się kończy. -  Powiedziałam ni stąd, ni zowąd do blondyna. Liczyłam, że zrozumiał przesłanie, a wszyscy wezmą nas za parę uczniów czy młodych pracowników, którzy przyszli tu zakupić trochę lekarstw. Może więcej, niż trochę...
- To już wszystko? - Zapytałam z lepsza przesłodzonym głosem, gdy dostałam pęczek reklamówek zawierających towar. - Dziękuje, do widzenia. - Automatycznie podałam trzy, może cztery z nich Łowcy. W razie, gdyby jedno z nas zostało złapane, drugi choć w części dostarczy trochę tych medycznych pierdół do siedziby.
Odwróciłam się na pięcie i zaczęłam iść ku wyjściu. Miałam nadzieje, że nie zwrócą szczególnej uwagi na to, że... nie zapłaciłam. Ludzie nie są jednak na tyle inteligentni, choć ta ruda sucz wyglądała na bystrą. Nacisnęłam na klamkę, gdy już minęłam całą kolejkę. Poczułam ulgę wychodząc. Czy nie za szybko? To się zobaczy.


Ostatnio zmieniony przez Cztery dnia 12.04.15 18:40, w całości zmieniany 2 razy
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.04.15 10:02  •  Mała przychodnia + Apteka - Page 2 Empty Re: Mała przychodnia + Apteka
Oparłem się o ścianę. Skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej i poprawiłem wchodzącą mi w oczy grzywkę. Jeśli mamy wyjść z tego bez strat, powinniśmy się pośpieszyć. Niecierpliwie patrzyłem na pracę aptekarza. Nieświadomie zacząłem stukać butem o posadzkę.
Jak można się było spodziewać wkrótce do apteki weszła młoda czarnowłosa. Przypatrzyłem się jej. Stwierdziwszy, iż nie stanowi większego zagrożenia zwyczajnie ją zignorowałem. Pogrążyłem się w rozmyślaniach.
Czy znajdziemy tutaj akurat to, czego potrzebowaliśmy? Ha, ja nawet nie wiedziałem, po co tu właściwie jesteśmy. Cztery dostała misję, stwierdziła: Near idzie ze mną i proszę. Tak oto się tu znalazłem. A mogłem ten dzień spędzić spokojnie na łonie natury w Desperacji. Kicha. Miałem tylko nadzieję, iż misja nie skończy się porażką. Z drugiej strony robiłem to już tyle razy... Czego się boję?
Złapania przez S. SPEC, wymyślnych tortur, upokorzenia, braku możliwości obrony wspólników. - podpowiedział mój wewnętrzny diabeł.
Westchnąłem. Nie było sensu martwić się na zapas.
Wtem drzwi do apteki otworzyły się po raz drugi. To nie widok rudej mnie zaniepokoił, raczej widok towarzyszących jej mężczyzn. Nawet stąd dało się zauważyć postać stojącą przy wejściu.
Prawo Murphy'ego - jeśli nie chcesz kogoś spotkać, z pewnością na niego wpadniesz. Jakoś nigdy nie lubiłem gościa i tych jego praw.
'Nie wziąłem okularów.' Nie no, zajebista gra aktorska. Normalnie przyznałbym Oskara, gdybyśmy byli w innej sytuacji...
- Pusto? Pewnie wszyscy albo pracują, albo zajęci są swoimi sprawami. - powiedziałem. Trzeba robić dobrą minę do złej gry. Skoro trzeba się pochwalić zdolnościami aktorskimi - proszę bardzo. Za uszczerbki na zdrowiu i psychice nie odpowiadam.
Najwyraźniej moja towarzyszka już znalazła wyjście z sytuacji. Zaradna dziewczyna. W odpowiedzi kiwnąłem tylko głową, odebrałem od niej paczki i ruszyłem za nią.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.04.15 17:37  •  Mała przychodnia + Apteka - Page 2 Empty Re: Mała przychodnia + Apteka
Z perspektywy Yin w aptece ani przez chwilę nie działo się nic podejrzanego. Ot, zwyczajny dzień: całkowicie normalna kolejka do okienka, dwójka ludzi, na których nie zwróciła większej uwagi, rutynowe przeziębienie i ten nieznośny katar. Nie należała do osób, które rzucałyby się w oczy, a więc prawdopodobnie przez pierwszych kilka chwil mało kto zorientowałby się, że w pomieszczeniu znajduje się ta chudzinka. Chyba, ze ktoś był dobrym słuchaczem - wtedy dość łatwo było dosłyszeć odrobinę świszczący oddech i pociąganie nosem, którego dźwięk raz po raz rozchodził się po aptece od strony czarnowłosej osóbki.
Lewą ręką sięgnęła do kieszeni kurtki, gdzie trzymała odpowiedni na tę sytuację ekwipunek. Wydobyła paczkę, z której zamierzała wysupłać pojedynczą chusteczkę higieniczną. Problem stanowiło tylko to, że foliowe opakowanie nieznanym jej sposobem zahaczyło o klucze do mieszkania. Te zaś wysmyknęły się z kieszeni i spadły na wyłożoną płytkami podłogę zaraz za wychodzącą nieznajomą. Yin schyliła się po swoją zgubę; pech jednak chciał, że przez swoje załzawione oczy dość często mrugała, dodatkowo niesforne włosy ograniczyły jej pole widzenia, przez co nie spostrzegła, jak blisko niej znajduje się druga z pozostałych w aptece osób. Stąd też gdy wyciągnęła rękę po klucze i wychyliła się, obracając w lewo, znalazła się dokładnie przed zmierzającym ku drzwiom blondynem. Musiałby mieć naprawdę wspaniały refleks, żeby na nią nie wpaść. Prawdopodobnie doszło w tej chwili do niekontrolowanego zderzenia - dobrze więc, że nieznajomy nie biegł, bo pewnie nastolatka już od chwili leżałaby na ziemi. Tak to tylko lekko się zachwiała, po czym gwałtownie wyprostowała. Z tego całego stresu nawet nie podniosła z ziemi pożądanego przedmiotu.
- Stokrotnie przepraszam, nie zauważyłam Cię! - zawołała speszona, zerkając z przestrachem na ofiarę jej nieprzemyślanego zachowania. Jako dziewczę dobrze wychowane, nie zamierzała udawać, że nie zawiniła. Darowała sobie jednak pytanie, czy nieznajomy jest w jednym kawałku. Yin to nie jeżozwierz, żeby kontakt z jej ramieniem czy bokiem miał prowadzić do większych obrażeń.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.04.15 12:22  •  Mała przychodnia + Apteka - Page 2 Empty Re: Mała przychodnia + Apteka
Niewątpliwie zwykłym obywatelom miasta sporo rzeczy mogło umknąć - przecież prowadzili zwykłe życie, pełne zwykłych obowiązków, wymagających chodzenia po mieście w celach załatwienia zwykłych spraw... Nie spodziewali się przecież wściekłych psiaków, wymordowanych czy łowców, prawda? Co innego Berenika. Wiecznie wyczulona, obawiająca się mocniejszego powiewu wiatru - kilka lat spędzonych wraz z S.SPEC tylko wzmocniło jej dziwną potrzebę obserwowania każdego "mieszkańca" M-3 tylko po to, aby mieć pewność, że nie jest to ukryty morderca, który tylko czeka na chwilę, aby wbić jej jakieś ostrze w gardło.
No, już raz próbowano. Co prawda wbiła się na tereny Desperacji, ale hej! Tam była cała grupa uzbrojonych po zęby wojskowych! I tylko jedna menda. No kurza jego mać, spalcie ich wreszcie.
Właśnie z tego powodu przyglądała się każdemu, kto był w aptece. Gość z kapturem, jakiś niezadowolony z życia. Młoda panienka, widocznie bijąca się z jakimś choróbskiem. Aptekarz, który pakował leki - wyglądał na nieco poddenerwowanego, ale po tym, co dyktator ukazał nie dziwiła się mu. I dziwna dziewczyna, wielka jak cholera, w dodatku... Miała czerwone oczy. Jak pierdzielonego Boga kochamy, ona miała chyba czerwone oczy. Soczewki? Przecież obywatele powinni wiedzieć, że z takimi oczami będą wyławiani i sprawdzani przez wojskowych! Ile razy już tak było? (ps. Czwóreczko - nie wyczytałam nigdzie, że nosisz soczewki, więc wnioskuję, że oczy ma właśnie czerwone - popraw mnie w razie czego)
Ale najdziwniejsze było to, że ona nie podała właścicielowi pieniędzy, kiedy ten podał jej siatkę z lekami. Było ich w ciula dużo. Aż za dużo. Zaniepokoiło to młodą bibliotekarkę, więc jak to zwykle ona, wysłała sms'a do stojącego przed sklepem wojskowego informując, że chyba apteka jest okradana, a on powinien sprawdzić identyfikatory i paragony dla pewności, że wszystko jest git. Zaśmiała się raz, pisząc to, bo zrobiła głupią literówkę - ale można było wnioskować, że przeczytała coś śmiesznego.
- Ach, nie o ludzi mi chodzi... - Akira uśmiechnął się ciepło, ale nie odwrócił się do chłopaka - w końcu "nie widział", nie miał pewności, gdzie on może stać - Chyba ostatnio było ich nieco za dużo, bo półki wydają się być nieco puste. Dostawa jeszcze nie przyszła? Mój lek nadal jest, prawda?
Kiedy dziewczyna była przy drzwiach, została idealnie zablokowana przez wojskowego, który ruszył cztery literki i wszedł do pomieszczenia. Berenika udała zdziwienie i nieco odsunęła się, po czym spojrzała na wojskowego.
- O kurka, kolejne sprawdzanie? - rudowłosa pokręciła głową - A ja miałam wracać, bo niedługo mam pracę. No nic. A pani powinna jednak się nieco oddalić od tego pana wojskowego, bo jeszcze będzie krzyczeć, że na drodze mu stoisz, czy coś.
- Bez przesady, aż tak zły nie jestem, obywatelu. - wojskowy kiwnął głową - Tak, ostatnio w tej okolicy kręci się dużo podejrzanych osobistości, a więc zalecono nam częstsze sprawdzanie obywateli. Ale wiem, że nikt z was nie jest zły, więc myślę, że nikomu to nie zaszkodzi. Prosiłbym o pokazanie identyfikatorów, a w razie zakupów... - tutaj spojrzał na parę łowców - ...Proszę też pokazać potwierdzenie, że zakupy zostały opłacone. To tylko szybka kontrola, zaraz będziecie mogli wyjść.
Luiza oczywiście pokazała swój identyfikator jako pierwsza i powiedziała, że nie zrobiła jeszcze zakupów - to samo z Akirą. Ponaglił nieco i Yin, i Czwórkę z Nearem prosząc, aby podeszli do niego, podczas gdy on cały czas blokował wyjście z apteki.
Bo tu przecież nie było żadnych złoczyńców, prawda?

//Uff, wreszcie D: Przepraszam, że tak długo nie odpisywałam.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach