Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 9 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Go down

Pisanie 28.03.15 21:40  •  Mieszkanie Mengeli Empty Mieszkanie Mengeli
Tutaj będzie opis który wkrótce uzupełnię.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 28.03.15 21:43  •  Mieszkanie Mengeli Empty Re: Mieszkanie Mengeli
Kontynuacja misji z https://virus.forumpl.net/t1545-gotowi-na-nowa-przygode . Z powodu rezygnacji MGa postanowiliśmy zrezygnować z misji i kontynuować normalnie na fabule. Mamy zgodę Naczelnika Misji.


Dostrzegałem, że Marcelina marznie. Może więc wybór dużej szklanki zimnej coli nie był najlepszy, aby ją przekonać do szybkiego wypicia zawartości? No ale przecież sama to chciała - mogła poprosić o gorącą kawę lub herbatę. Heh, kobieca logika. Marznie, ale mimo tego poprosi o colę. Niektóre tak miały. To dlatego może tak mało było naukowców wśród płci pięknej. I to mimo różnych genderów, które próbowana wdrażać.

Patrzyłem z napięciem, jak szklanka zbliża się do ust i poczułem ogromne rozczarowanie jak nagle się cofnęła. Cholera! Mogłem wybrać inny zawodów! Dlaczego tak zareagowała? Aż tak głębokie uprzedzenia w stosunku do stomatologów.
- Cóż, nikt nie lubi, co nie zmienia faktu, że są oni potrzebni. - stwierdziłem, udając że się bronię. Włożyłem w to stwierdzenie przesadne znudzenie, jak gdybym te słowa powtarzał setki razy, jak pewnie robi to każdy dentysta. Poczułem ogromną ulgę, gdy wreszcie spróbowała tę pieprzoną colę. Nareszcie! No ileż można! Gwałtownie się odwróciłem, słysząc uderzenie o szybę. Szybko się jednak uspokoiłem, biorąc głęboki oddech. To tylko jakaś gałązka czy ptak. Byłem stanowczo za bardzo spięty całą sytuacją. Należała mi się szklaneczka whisky na rozluźnienie.
- Tak, pewnie gołąb. - powiedziałem z radością, szeroko się uśmiechając na widok reakcji jej organizmu na środek nasenny.
- Coś Ci dolega? - stwierdziłem z bardzo kiepsko udawaną troską, ale w obecnym stanie Marceliny nie miało to chyba żadnego znaczenia. Podszedłem do szafy odsuwając szufladę i wyjmując z niej przygotowaną wcześniej strzykawkę z dodatkową dawką środku, ale jak się wkrótce przekonałem, nie była na potrzebna. Marcelina coraz mocniej bełkotała i traciła kontakt z rzeczywistością. Zaczęła hałasować, więc doskoczyłem do radia, włączając głośno muzykę, by nikt nie usłyszał, że dzieje się tutaj coś podejrzanego. Gdy całkiem odpłynęła lądując pod stołem, szybko wziąłem z drugiego pokoju przygotowany sprzęt i skułem dziewczynie kajdankami ręce za plecami. Do ust wepchnąłem jej knebel i ciasno zawiązałem go za jej głową, by nie była w stanie go wypluć. Na wszelki wypadek założyłem jej też odpowiednie kajdanki również na nogi, chociaż prawdę mówiąc uważałem to za przesadę. Ok, miałem spore obawy po tym, jak mi poprzedni Obiekt nawiał, ale przecież teraz to była zwykła dziewczyna a nie jakaś nieumarła z z Desperacji. Na koniec zatargałem Marcelinę do sąsiedniego pokoju, kładąc ją na łóżko i czekając aż się obudzi. Jeśliby się rzucała przez sen, to miałem przygotowane pasy, by ją ewentualnie przywiązać do łoża. Byłem tym wszystkim z jednej strony przerażony a z drugiej strony uradowany i dumny. Zdobyłem w końcu obiekt do badań! I co więcej, poradziłem sobie z tym sam!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.03.15 13:02  •  Mieszkanie Mengeli Empty Re: Mieszkanie Mengeli
Faktycznie. Wybór zimnego, gazowanego i dodatkowo schłodzonego napoju na tę okoliczność nie był zbyt dobry. Ale dla Marceliny był to napój Bogów! - Może i tak - odpowiedziała - niby zęby to jeden z najtwardszych materiałów na ziemi, ale.... słodkie napoje niszczą je od wewnątrz. - dodała, dumna, że jednak wie coś na temat typowo ludzkich, bardzo praktycznych spraw.
Środek nasenny zaczął działać, a jego skutki były coraz bardziej widoczne. Pomimo złego stanu i dziwnie krzywej podłogi, na której akurat leżała, wyczuła w jego słowach udawaną troskę. Nie zdążyła jednak wykrzyknąć, co o nim sądzi, bo już po kilku sekundach pogubiła się we własnych myślach. Gdy usłyszała znajomą nutę lecącą z głośników, zaczęła ją nucić, chichotać przy okazji jak naćpana. Jej ręce zrobiły się wiotkie, więc zakucie ich nie stanowiło żadnego problemu dla Mengele. Nie zareagowała też na uścisk na nogach, wręcz przeciwnie - spodobało jej się to. Uznała, że to kolejna ozdoba na nadgarstki i kostki. - Uuu.. jokie ł-ładne branzoll-lle-e-etkiii... - słychać było wyraźnie, jak język dosłownie pląta się jej w ustach. W końcu wszystko zaczęło jej wirować, podłoga - dotąd krzywa w jej oczach - teraz odwróciła się o sto osiemdziesiąt stopni... - ehehe... ja-ja-ki ty jesteśśśś sł...odki... - wydukała, pokazując nań długim palcem - Dla...czego ja Cię ni...nigdy wczyśnij nie... spotkałam? F..facet id..ideał - oczy zaczęły jej się kleić, więc ostatnie słowa ledwo wypowiedziała.
Gdy ten targał ją w nieznanym jej kierunku, była dalej półprzytomna. Śmiała się jeszcze jak głupia, czuła się zupełnie jak po właśnie wciągniętej, dużej krechy barszczyku z winiary (um, wydało się...) Widziała gwiazdki, kolorowe kółka i trójkąty przelatujące po suficie, niczym spadające gwiazdy po nocnym niebie. Jej oko przybrało wszystkie możliwe kolory - czerwony, zielony, niebieski, fioletowy, gdzieś w głębi czaił się szary... zanim dotarli do jej miejsca spoczynku, zasnęła, mamrocząc coś pod nosem.
***
Nie wiem, ile spała. Gdy otworzyła oczy nie mogła przypomnieć sobie niczego.
Dopiero, gdy zauważyła sylwetkę naukowca, wszystko jej się w miarę przypomniało. Poczuła nagły skok adrenaliny - poderwała się z dzikim jazgotem, chcąc rozszarpać go na strzępy. Gdy poczuła mocny uścisk na swoich skrępowanych nadgarstkach, opadła z powrotem na łóżko - Wiedziałam... - powiedziała, dysząc.
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.03.15 14:04  •  Mieszkanie Mengeli Empty Re: Mieszkanie Mengeli
- Tak, dokładnie. - przytaknąłem odruchowo na wywody dentystyczne Marceliny. Mało mnie teraz obchodziły jakiekolwiek zęby a raczej z niecierpliwością oczekiwałem przełknięcia przez nią napoju, co też szybko się stało. Efekt działania narkotyku usypiającego był dość ciekawy - cóż, na każdy organizm podobna substancja działało trochę inaczej. Nie przejmowałem się gadaniem dziewczyny - zwykłe narkotyczne majaczenie. Sprawnie ją skułem, zakneblowałem i zaciągnąłem do sąsiedniego pokoju, czekając aż się wybudzi.

Widząc, że dziewczyna się budzi, obserwowałem ją uważnie. Wziąłem teczkę z kartką papieru notując tam sobie luźne uwagi. Gdy w pewnej chwili poderwała się by po chwili upaść na łóżko, tylko się uśmiechnąłem złowieszczo.
- Jak będziesz cicho to mogę zdjąć Ci knebel. - obiecałem jej, po czym powoli sięgnąłem rękami do jej głowy i odwiązałem go jej.
- Już się pewnie domyślasz, że nie jestem dentystą? Jak myślisz, kim jestem i jaki mam zamiar? - spróbowałem się pobawić w zagadki. Byłem ciekawy co odpowie. Zwykła dziewczyna raczej nie wpadłaby na to, że jestem naukowcem. Sądziłem, że raczej strzeli w handel ludźmi, gwałciciela, zabójce. A może jest komuś coś winna, albo coś przeskrobała? Tego wszystko miałem szansę się domyśleć z jej odpowiedzi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.03.15 18:30  •  Mieszkanie Mengeli Empty Re: Mieszkanie Mengeli
Jej brwi zbliżyły się do siebie niebezpiecznie. Zacisnęła oczy i w chwili, gdy ten odwiązał jej knebel, otworzyła usta by ugryźć dotkliwie swojego oprawcę. Niestety, rozległ się głuchy dźwięk uderzenia o siebie kłów, a ona zdołała schwytać nimi jedynie powietrze.
Przez chwilę się zastanowiła. Do głowy przychodziły jej różne myśli. Może to jeden z hazardzistów, którym wisi kasę? Może to Ci, którzy nie urodzili się ze zdolnością przegrywania z klasą? Szybko jednak oprzytomniała i zdała sobie sprawę z tego, kim on jest. Dla pewności dokładniej przyjrzała się jego sylwetce. - Kolejny jajogłowiec s.specu... - odwarknęła, prychając na niego z odrazą. Nie, nie była żadnym jasnowidzem ani wszechwiedzącym medium - po prostu zbyt dużo razy wpadała w podobne pułapki, będąc głównym celem naukowców. Poza tym gościu był coś niewyraźny, blady i chudy - pamiątka po ciężkiej pracy i braku urlopu. Była wściekła - jeszcze kilka tygodni temu leżała przywiązana do fotela dentystycznego, stając się żywym królikiem doświadczalnym zbzikowanego doktorka - nadal nie przyzwyczaiła się do mocy implantu, którego jej wszczepili. Właśnie - co oni mają z tym motywem niewinnego stomatologa? Mózg im wyprały te badania, zero wyobraźni. Za to wiele kreatywności, o czym Marcelina przekonała się na własnej skórze.
Była teraz ciekawa, co dokładnie ją czeka. Podczas solidnej burzy własnych myśli wpadła na pewien pomysł. Znieruchomiała czując, że właśnie ją oświeciło. Postanowiła więc zagrać w tą jego grę... - Nie sądzisz, że przydałyby Ci się wakacje, Men? - zapytała, teraz zupełnie spokojnie - Wyglądasz bardzo niewyraźnie.
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.03.15 18:45  •  Mieszkanie Mengeli Empty Re: Mieszkanie Mengeli
Odwiązałem knebel i widząc zbliżające się do mnie żeby ledwo dałem radę się odsunąć.
- Czy ty jesteś normalna?! - krzyknąłem wściekły, wciąż dysząc z przerażenia. Przypatrywałem się jej uważnie. A to jakaś wściekła furiatka mi się trafiła. Spotykałem już takie. Trzeba było je zwykle dobrze przywiązywać bo nie myślały logicznie i nawet groźba kary nie powstrzymywała ich przed kolejnymi atakami i próbami odgryzienia się.

Jeszcze mocniej zdziwiły mniej jej słowa.
- Kolejny? - wyrwało mi się, nim zdążyłem się powstrzymać. Jedna sprawa, że zgadło, co we mnie wzbudziło spore podejrzenia. Czy dałem jej coś po sobie poznać, czym się naprawdę zajmuję? Chyba nie. No i to słowo "kolejne" sugerowały, że coś się za tym kryje. Kim ona do diaska była i co miała wspólnego z innymi naukowcami? Dwa pytania, na które kompletnie nie wiedziałem, co odpowiedzieć. Ale czułem, że szybko powinienem się tego dowiedzieć. Może najprościej udać, że wiem o niej wszystko i starać się coś wywnioskować z jej słów i zachowania? Bo jeśli zrozumie, że nic o niej nie wiem, to pewnie po dobroci mi nic nie powie?
- Tak, zgadłaś. - stwierdziłem po chwili, jak się już otrząsnąłem z zaskoczenia - Ale prawdę mówiąc nie dziwi nas to. Spodziewaliśmy się, ze szybko dojdziesz, kim jesteśmy. - kontynuowałem, używając liczby mnogiej. To powinno mnie uwiarygodnić.
- Mam nadzieję, że tym razem będziesz grzeczniejsza niż poprzednio. Bo inaczej... inaczej nie będzie przyjemnie. - stwierdziłem, domyślając się z jej próby ugryzienia, że musiała sprawiać problemy naukowcom, jeśli ich już wcześniej spotykała. Ale czy ona coś ukrywała? Czy też była zwykłą dziewczyną? Jak to z niej wydusić?
- Zauważyłaś ostatnio u siebie jakieś nowe symptomy? - spytałem raczej wątpiąc, by mój nowy obiekt okazał się wylewny.

EDIT (bo dopisałaś coś do swojego posta):
Zdziwiły mnie jej kolejne słowa i nagła zmiana w jej zachowaniu:
- Wakacje? Co dokładnie masz na myśli? - spytałem niepewnie, nie wiedząc, czego się mogę po niej spodziewać. Do czego ona dąży? I ten spoko? Dziwna odmiana po wcześniejszej wściekłości. No chyba, że tamte zirytowanie spowodowane było jeszcze narkotykami?
- A jakie masz remedium na mój niewyraźny wygląd? - dopytałem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.03.15 20:25  •  Mieszkanie Mengeli Empty Re: Mieszkanie Mengeli
Spojrzała na niego groźnie, zadowolona z jego reakcji. Pewnie myślał, że ma do czynienia z kolejną bezbronną dziewczynką...
Nie była szczególnie zdziwiona, gdy usłyszała: "tak, zgadłaś". To uczucie pojawiło się dopiero, gdy zorientowała się, że ten zwraca się w liczbie mnogiej. Czyli że jest ich więcej! To grubsza sprawa. Teraz ma do czynienia nie z jednym szalonym naukowcem, a z większą grupą, tym razem pewnie gdzieś w ich siedzibie. O kurwa, w co ja się wpakowałam? - pomyślała i, gdyby miała taką możliwość, jej ręka znalazłaby się teraz na czole.
- Poprzednio? - zapytała, udając, że zupełnie nie wie, o co chodzi. Wtedy znajdowali się w prywatnym mieszkaniu jakiegoś debila, a teraz, czego była pewna, w ich głównej siedzibie. Więc skąd Mengele wiedział, co się stało wtedy? - Jakie syndromy?! - dodała. Tym razem wybił ją z tropu. Czyli co, on wie? On wie o tym, co działo się wtedy, gdy wszczepili jej ten cholerny implant? Cholera, nie dobrze, bardzo niedobrze. - Syndrom zjeboli, czyli czegoś, na co cierpisz TY? - Dodała pod nosem. Może nie słyszał. Może. - No nie wiem, może piknik w parku? - odpowiedziała sykliwie, przewracając ironicznie oczami. Naprawdę nie mają nic do roboty, tylko praca, praca i jeszcze raz praca?
I wtedy wszystko do niej wróciło. Nie chciała tego - najchętniej wyrzuciłaby to z pamięci. Kosztem wszystkich innych wspomnień. Probówki, białe pomieszczenie, małe, wysokie łóżko, biała pościel, białe narzędzia, strzykawki, rękawiczki.
A nad nią człowiek w białym fartuchu.
Zadający jej ból.
"Wszystko dla nauki." Ona się nie liczyła, co z tego, że była żywym stworzeniem? Że czuła, bolało ją, bała się, odczuwała normalne emocje, tyle że zdecydowanie intensywniej, a wszystko przez utrzymujący się poziom adrenaliny we krwi.
Po ucieczce nie było lepiej. Przez jej nadnaturalne zdolności parapsychiczne naukowcy pragnęli jej umysłu jako obiekt kolejnych badań. Nie ciała - ich mieli wystarczająco dużo.
A teraz wszystko miało wrócić? Oj nie...
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.03.15 10:10  •  Mieszkanie Mengeli Empty Re: Mieszkanie Mengeli
Słysząc jej pytanie, zawahałem się na moment. Czyżbym się mylił w swoich przepuszczeniach? Ale przecież wszystkie były właściwie przemyślane. Jakieś błędy w założeniach? Wnioskach? Poszlakach? Albo ona próbuje udawać? Hmm, to było bardziej prawdopodobne. Chyba. No w każdym razie jeśli była szczera, to nic nie traciłem na dalszym upieraniu się co do mojej hipotezy. A jeśli miałem rację, to dalej się trzymając swojej wersji miałem szansę się czegoś dowiedzieć o niej.
- Heh, nie udawaj, że nie wiesz o co chodzi! Nasz nie oszukasz! - powiedziałem pewnym tonem, zastanawiając się, czy ten moment zawahania został wychwycony. A jeśli został... to równie dobrze mógł on dotyczyć czegoś innego. Np. zawahania się, czy porwałem (czy raczej porwaliśmy) właściwą dziewczynę, lub czy nie przesadziłem (czy raczej przesadziliśmy) z ilością narkotyków. No w każdym razie miałem zamiar dalej w to brnąć. Coraz mocniej czułem, że mam rację. Że to jakiś obiekt, który uciekł z Laboratorium. Może się nawet w nim urodził? Informacje! Wciąż mi brakowało informacji!
- Tak, syndromy. A czego nie rozumiesz w tym pytaniu? - spytałem, starając się brzmieć pewnie. Coś tam powiedziała pod nosem ale usłyszałem tylko końcówkę, która niespecjalnie się mi spodobała. Popatrzyłem się na nią niepewnie, gdy wspomniała o parku. No tym udało się jej mnie zbić z pantałyku.
- Piknik? W jakim parku? - spytałem skrajnie zaskoczony. A nie, to na pewno była ironia. Czyżby Marcelina żartowała sobie ze mnie? I to nawet w sytuacji, w jakiej się znalazła?! Bo chyba miała tego świadomość? Na to wyglądało. No i coś ukrywała... tylko co? Wszelkie informacje o niej bardzo by mi ułatwiły eksperymenty. Może udałoby mi się dostać do jej kartoteki... gdybym tylko znał jej numer. Albo jakiekolwiek bliższe informacji o niej... to bym ją jakoś wyśledził w bazach danych S.SPEC. Bez tego musiałbym działać na oślep. Jak od niej wyciągnąć cokolwiek?
- Wygląda na to, że tęskniłaś za nami? A za czym najbardziej? - spytałem, chcąc ją sprowokować do zdradzenia jakiejkolwiek informacji.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.03.15 18:56  •  Mieszkanie Mengeli Empty Re: Mieszkanie Mengeli
Zaczęła się niecierpliwić. Ta cała rozmowa naprawdę przestała jej się podobać. - Weź mnie wypuść! - syknęła, zaciskając pięść i próbując z całej siły wyrwać pasy. Jakby się jeszcze nie nauczyła, że te zabezpieczenia są po prostu niezniszczalne. Minuty leciały, a ona dalej siedziała tu, irytując się coraz bardziej.
I znowu jej doskonały zmysł wyczuwający emocje naprowadził ją na nowy szlak. Niecierpliwił się! Tak, potrzebował coś z niej wyciągnąć, chciał czegoś dowiedzieć się o niej. Czegoś nowego. Tylko ile już o niej wiedział? Ile posiadał informacji na temat jej życia, przeszłości? Czy wiedział, że nie jest do końca mieszkańcem m-3? Chciała się tego dowiedzieć, a by to zrobić, musiała zagrać w jego grę.
Na pytanie o park i piknij nie odpowiedziała. Niech sam się zorientuje, że ta świetnie się bawi jego kosztem. Cóż za ironia! To ona powinna tu cierpieć, a ten mieć z niej jakieś korzyści. - Co to za pytanie? - zaczęła, spoglądając na niego ze znudzoną miną - nie wiem, jak jest u was. Ale myślę, że bardzo... nudno, wnioskując po tym, co teraz robimy - dodała, udając solidny ziew.
Jeszcze chwila... wytrzymam! wyrwało jej się w myśli, wypuszczając odruchowo, nerwowo powietrze. Nie powinno to trwać długo. Oczami wyobraźni widziała już swoje miękkie łóżko, swój wielki telewizor i cała gromadka zgromadzona na jej kolanach, ramieniu czy głowie. Już czuła smak orzechowych chrupek, które trzymała w trzeciej szafce po lewej od lodówki. O, właśnie - lodówka. Musi zrobić zakupy. Mleko, masło, jej ulubiony dżem truskawkowy i ryby w makreli. Uuuu, Marcelina znowu dała się złapać! - usłyszała nagły głos w głowie, od którego zrobiło jej się nie dobrze. Spojrzała w stronę ciemnego kąta, w którym - teoretycznie - nie powinno znajdować się nic, prócz ciemności. Ona jednak widziała czarną marę, z której wyłoniły się dwa jarzące się, czerwone ślepia. Nikt, prócz niej nie wiedział o istnieniu Aragota. Nikt by nie uwierzył w istnienie żyjącego cienia...A szkoda. Przegonił by większą grupkę wojska s.spec.
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.03.15 20:06  •  Mieszkanie Mengeli Empty Re: Mieszkanie Mengeli
Przekręciłem oczami patrząc się na nią z politowaniem. Typowa kobieta... wie, że coś jest nielogiczne a mimo tego to proponuje. Albo może właśnie nie wie, że to jest logiczne? Jak większość płci tzw. pięknej myśli? Gdzie one mają mózgi?
- Przecież wiesz, że Cię nie wypuszczę. Dobrze o tym wiesz, więc po co mnie męczysz? I nie rozerwiesz kajdan - to też pewnie wiesz. - stwierdziłem, ale poczułem się odrobinę niepewnie. Może ona wie coś więcej? Jeśli była Obiektem, to może kryje się coś dodatkowego w niej? Ogromna siła czy coś takiego? Ale nie, szybko porzuciłem ten pomysł. To szarpanie to pewnie nielogiczny i nieprzemyślany akt ślepej rozpaczy, za którymi nie kryją się żadne ukryte przesłanki. Tak podpowiadała mi logika i rachunek prawdopodobieństwa.

Nie otrzymałem odpowiedzi na park. Ewidentnie sobie ze mknie kpiła. Udałem jednak, że tego nie zauważyłem. Niech myśli, ze nie zrozumiałem ironii lub że jej docinki spływają ze mnie niczym woda po kaczce.
- Staram się być miły? - odbiłem jej odbicie pytania. W tym akurat nie było nic dziwnego. Naukowcy trzymali się zwykle konwencji i nawet wstrzykując truciznę nazywali ją lekiem, krojąc kogoś nazywali to badaniem, zabijając kogoś nazywali to uśpieniem. Więc w sumie czemu nie miałbym zadać takiego pytania? A jak nie bycie miłym to przypominanie o poprzednich, prawdopodobnie bolesnych badaniach mogło zostać uznane za modny wśród naukowców sadyzm. Nie wiedziałem niestety, o co chodzi jej chwilę później. Co to znaczy, że kiedyś było ciekawiej? To co jej robiono? Najlepiej odpowiedzieć chyba zawoalowaną groźbą.
- Nie martw się, wkrótce będzie ciekawiej. - stwierdziłem, uśmiechając się złośliwie i wyraźnie akcentując ostatnie słowo. Niech się boi, tego co ma nadejść.

Widząc, jak Marcelina wpatruję się w kąt, poczułem się nieswojo. Powoli odwróciłem głowę, nie wiedząc, co tam może być, i nagle ponownie się wpatrzyłem w Marcelinę, gdy się upewniłem, że kąt jest pusty. Znowu sobie chciała ze mnie zażartować?
- Bardzo śmieszne. Zobaczymy, kto się będzie śmiał ostatni! Ostatnio nie było Ci tak do śmiechu! - kolejny blef mający sprawić wrażenie, że wiem o niej wszystko. Zaczynało mnie to już męczyć. Jeśli nie uda mi się wydobyć nic z niej słowami to użyję bardziej naukowych słów. Oczywiście mógłbym pobrać od niej DNA i w ciągu 30 sekund dowiedzieć się, z kim mam do czynienia. No ale wtedy byłoby wiadomo, że ją mam. Bo co miałbym odpowiedzieć, na pytanie o pochodzenie próbki? Że znalazłem ją w chipsach?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.03.15 20:56  •  Mieszkanie Mengeli Empty Re: Mieszkanie Mengeli
Jej wzrok, który w tamtej chwili w niego wbiła, wręcz wykrzykiwał: A żebyś się, kurwa, nie zdziwił. Oj tak, faktycznie, mężczyzna jeszcze nie wiedział, z kim dokładnie ma do czynienia.
Olał totalnie jej "żarcik". Ci naukowcy to jednak strasznie nudni ludzie! Wyluuuuzuj... - rzuciła w myślach Neko, dochodząc do wniosku, że nie przeżyłaby nawet godziny w towarzystwie jajogłowych. Umarłaby z nudów.
W pewnej chwili sala wypełniła się jej gromkim śmiechem. - Miły? - zapytała przez łzy, niemal krztusząc się ze śmiechu. - Z tej sympatii do mnie uśpiłeś mnie, a następnie związałeś, by rozmawiać o - dosłownie - pierdołach? - nie potrafiła dalej mówić. Nie pozwalał jej na to śmiech, który skutecznie zamykał usta. To w sumie lepiej - miała ochotę wygarnąć mu jeszcze kilka gorzkich słów prawdy, a to mogłoby faktycznie źle się dla niedoszłego króliczka doświadczalnego skończyć. - No w końcu - rzuciła, słysząc jego ciekawą zapowiedź. Trochę spoważniała - dalej jednak chciało jej się śmiać. Szczególnie, gdy ten poczuł niepokój związany z jej wpatrywaniem się w ciemność. - Kłamca. - powiedziała, wzruszając ramionami. Czekała cierpliwie, aż wyskoczy z jakimś konkretnym faktem dotyczącym jej życia. Zaczęła podejrzewać, że ten mówi tak specjalnie, by ta zaczęła mówić.
Poczuła nagły przypływ siły, dlatego znieruchomiała, a jej źrenice zwęziły się. Przez chwilę trwała tak nieruchomo, jakby ktoś "wyłączył ją" od środka. Po kilku sekundach wróciła jednak do normalności, rozluźniając spięte do niemożliwości mięśnie. Prawe oko zdążyło przybrać fioletowo-rubinowy kolor. Właściwie... zastanowił ją fakt, dlaczego ten nie zainteresował się jej zmieniającą barwy tęczówką? Jeszcze jej pewnie nie zauważył, w końcu od paru ładnych minut była ona kolorowa. Dopiero teraz zaczęła przybierać wyraziste, fioletowe kolory, świadczące o jej podekscytowaniu. - gdzie są strzykawki? - wypaliła nagle, wpatrując się w niego - albo skalpele? Na pewno chcesz mnie pokroić, w końcu tylko o tym myślicie, zboczeńcy...
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 9 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach