Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

 :: Off :: Archiwum misji


Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Pisanie 03.01.15 15:27  •  Gotowi na nową przygodę?  Empty Gotowi na nową przygodę?
MG: Anemia.
Uczestnicy: Marcelina, Mengele.
Cel:
Marcelina - kopiowanie mocy + małe ulepszenie telekinezy - lewitacja.
Mengele - nic konkretnego.
Poziom trudności: średni albo trudny. 
Miejsce: początkowo wasze miejsca zamieszkania, później martwy las.
Znajomość: tak, znacie się, acz są to tylko neutralne stosunki, nic poważnego.


Gotowi na nową przygodę?  S6upSXP

Marcelina:
Dzień zaczął się w miarę normalnie, a raczej nie zapowiadał się niemiło. Ot, zwyczajny dzień pracujący. Mimo tego, śniły Ci się koszmary. Nieprzyjemne, wstrętne sny nawiedzały Twój umysł, przez co byłaś nieco rozkojarzona, ale humor był jak najbardziej w porządku. W pierwszej kolejności zachciało Ci się pić, a w drugiej... w drugiej ogarnęłaś swoją osobę i wyszłaś na miasto, aby tam coś zjeść. Lekkie rozkojarzenie Cię dalej trzymało, więc nawet nie zorientowałaś się, jak starsza pani poprosiła o niewielką pomoc przy zanoszeniu zakupów. Ostatecznie pomogłaś jej, w końcu była słabsza, a Ty przez to poczułaś się odrobinę lepiej na duchu. 
Kiedy zjadłaś i nie miałaś już tutaj nic więcej do roboty, postanowiłaś wrócić do swojego mieszkania. Nie do końca jeszcze wiedziałaś, co tam będziesz robić, ale nudzić się na mieście czy w domu - nie robiło Ci to zbyt wielkiej różnicy. Wracając, minęłaś niefortunny wypadek dwóch piratów drogowych, władza zaczepiła Twoją osobę, nawiązując nic nieznaczącą konwersację. Właśnie wtedy, całkiem niespodziewanie zadzwonił Tobie telefon. Idealny moment, aby uwolnić się od służby. Grzecznie ich przeprosiłaś i dalej udając się w stronę Twojego skromnego kąta, odebrałaś telefon, widząc na nim tylko sam numer. Znajomy głos rozbrzmiał w Twoich bębenkach, jednak nie byłaś wstanie stwierdzić, kto to był. Dopiero potem zorientowałaś się, że to nikt inny jak Mengele.
 

Mengele:
Ty za to nie przespałeś nocy. Odczuwałeś nieprzyjazny ciężar na barkach oraz niemiły ból w okolicy odcinka lędźwiowego. Jak zwykle przesiadywałeś w swoim laboratorium i eksperymentowałeś, a świeżo zdobyty okaz do Twoich wspaniałych pomysłów właśnie uciekł w pierwszej, lepszej korzystnej dla niego chwili. Nie byłeś zadowolony, to wiedziałeś na pewno. Nie dość, że ból w plecach nie dawał Ci spokoju, to jeszcze nie miałeś na kim robić swoich badań. Przez myśl czmychnęło Ci coś o odpoczynku, jednak szybko wyrzuciłeś to, uważając, że coś takiego jak odpoczynek jest Ci kompletnie nie potrzeby. Zrobiłeś sobie poranną kawę, ale nie byłeś głodny. Zamyślony, sączyłeś czarny napój. Taki wspaniały okaz Ci uciekł, taki cudowny... Gdzie znajdziesz taki kolejny? Zakląłeś na samą myśl o tym, odstawiłeś nerwowo kubek z napojem i wróciłeś do swoich świeżo zrobionych notatek. Wyrzuciłeś je, bo frustracja była tak niewyobrażalnie silna, że w ułamku sekundy wpadłeś na kolejny, genialny pomysł. Nerwowo zacząłeś szukać telefonu, a kiedy go znalazłeś, zadzwoniłeś do Marceliny. Nie znałeś ją zbyt dobrze, nie łączyło Was nic szczególnego. Spotkaliście się całkiem przypadkowo parę razy, przy ostatnim spotkaniu, wymieniliście się numerami telefonu. Skoro to zwyczajna znajomość, to dlaczego nie użyć jej jako królika doświadczalnego?

Mengele, póki co, to nie wiesz o prawdziwej tożsamość Marceliny.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.01.15 20:28  •  Gotowi na nową przygodę?  Empty Re: Gotowi na nową przygodę?
Kładziesz się do miękkiego, wygodnego łóżka, opatulony miękką, świeżą kołdrą. Powieki stają się niewiarygodnie ciężkie. Sen zniewala Cię niczym wilk bezbronne dziecko. Zostawiasz troski daleko za sobą, widząc tylko radość i uosobienie szczęścia. I śnisz... Wnet słońce gaśnie, ciemność panuje wszędzie wokół, utracona radość ginie. Natura wymiera na zawsze. Powietrze zastyga w miejscu, kolory życia zmieniają się w szarość, czas zatrzymuje się tak na wieki, a ty wraz z nim. Lecz to tylko senny koszmar. Koszmar...
A gdybyś nie mógł się obudzić?

Marcelina otworzyła powoli oczy, próbując uporządkować chaotyczne myśli. Położyła delikatnie dłoń na spoconym czole, czując, jak puls i oddech w końcu zwalnia. Koszmary nawiedzały ją co kilka dni, więc dziwny sen wyrzuciła natychmiast z pamięci. Podniosła się ciężko, ziewając i rozciągając się, szykując mięśnie do większej pracy. Wstała szybko, wyskakując spod cieplutkiej pościeli - założyła swój ukochany, puchaty, potargany szlafrok i pozwoliła Skadi na ulokowanie się w kieszeni. Chwyciła pudełko z jeszcze żywymi karaczanami, zatykając nos i otwierając go, kierując szybko do otwartego terrarium z głodnym, czekającym na śniadanie zwierzem. Geralt zajął się konsumowaniem swojego przysmaku, a Marcelina z czystym sumieniem chwyciła za szklankę mleka. Biały napój bogów w końcu znalazł się w jej żołądku, drażniąc przyjemnie podniebienie. Odłożyła opróżnioną szklankę i założyła bluzę i leginsy, nie zapominając o świeżej bieliźnie, suszącej się na sznurku na balkonie. Ruszyła w stronę drzwi, chwytając klucze i ciągnąc za klamkę.
---
Codzienny widok miasta i biegających wszędzie ludzi wprowadził ją w stan otępienia. Dopiero po chwili usłyszała cichą prośbę nieznajomej staruszki o pomoc we wnoszeniu zakupów. Neko nie spieszyła się ani do pracy, ani do szkoły, ani w jakiekolwiek inne, znaczące miejsce, dlatego chwyciła za jej reklamówkę i z uśmiechem pomogła wnieść torby do jej mieszkania, położonego kilka kroków dalej. Staruszka była bogata. Wcisnęła kotowatej kilka monet w dłoń, klepiąc ją po przyjacielsku. Nie ma to jak nagły przypływ gotówki, he.
Postanowiła wrócić do domu i zamówić telefonicznie pizze. To był ten jeden z nudnych, leniwych i szarych dni, które Marcelina najchętniej spędziłaby przed telewizorem. Nie myśląc długo, ruszyła z powrotem do mieszkania, układając w głowie plan wspaniale spędzonego, monotonnego dnia. Nie dane jej było szybko zrealizować plan - poczuła dotyk na ramieniu, a gdy odwróciła się w stronę jego źródła, ujrzała dwóch policjantów z organizacji S.spec. Uniosła niebezpiecznie lewą brew, wymieniając parę nic nie znaczących, prostych zdań. Całe szczęście w lewej, tylnej kieszeni jej spodni poczuła charakterystyczne wibracje (nie, to nie twój wibrator, Ar'). Przeprosiła funkcjonariuszy i chwyciła za komórkę, widząc nieznajomy numer. Odebrała, walcząc właśnie z kluczami od mieszkania. - Mengele? - zapytała zdziwiona, rzucając brzęczący breloczek z kluczami na komodę.
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.01.15 20:51  •  Gotowi na nową przygodę?  Empty Re: Gotowi na nową przygodę?
Mengele był zirytowany. Nie, to stanowczo za mało powiedziane. Był po prostu wściekły! To co uwielbiał robić w życiu najbardziej, to było rozwijanie ludzkiej wiedzy. Przez liczne, mozolne eksperymenty, wnikliwe obserwacje, skomplikowane analizy i odważne hipotezy, które następnie pracowicie dowodził lub obalał, powoli dochodził do interesujących wniosków. Niestety, było to strasznie czasochłonne. Wymagało wielu prób, które zwykle kończyły się porażką. Cóż, jeśli istniało miliony substancji a tylko kilkadziesiąt z nich mogło mieć szukaną właściwość, to trzeba było się liczyć z tym, że prawie wszystkie eksperymenty będą miały wynik negatywny. I to było wiadomo, tym się Mengele nie przejmował - zwykły, codziennych trud naukowca. A to co go zirytowało to był kolejny incydent, który w nieprzewidziany sposób naruszył mu cały misterny plan eksperymentów! Przydzielono mu obiekt, który sprawdzał się świetnie w roli królika doświadczalnego. Mengele obchodził się z nim troskliwie, niczym z dobrym mikroskopem, starając się go nie uszkodzić... a przynajmniej nie za wcześnie. Zaserwował mu wiele interesujących substancji, przetrzymywał w bezpiecznym miejscu skutecznie unieruchomiony, by się przypadkiem sam nie zabił. Wszystko szło zgodnie z planem... i jak idzie wszystko dobrze to zawsze musi się wszystko spieprzyć! Mengele był za inteligentny by wierzyć w Prawo Murphy'ego... ale życie zbyt często przypominało zbiór humorystycznych historii o pechu... jakby to prawo naprawdę istniało! No bo jak to możliwe, by tyle przypadków wystąpiło na raz? On podał odpowiednią ilość środku nasennego, która powinna okaz uśpić na dobę... powinna, ale ktoś z zaopatrzenia pomylił strzykawki, w których znalazł się środek pobudzający. Obiekt powinien być zamknięty w celi... ale nadzorca źle zamknął drzwi. Cały obiekt był pilnowany... ale strażnik robił akurat obchód, mijając się z uciekinierem. Nadzór monitoringu musiał chyba oglądać telewizję lub zasnąć, skoro nie zerknął co się dzieje. Tyle drobnych uchybień, cały ciąg. A wystarczyło aby jakakolwiek rzecz nie nastąpiła, a Obiekt by został zatrzymany! Heh, pech, po prostu pech. A to wszystko spowodowało, że Mengele stracił królika doświadczalnego w środku eksperymentów! A to je opóźniało o prawie miesiąc, bo za tyle będzie kolejny przydział! Tak, oczywiście Mengele mógł złożyć prośbę o wcześniejszy przydział... ale... ale to by spowodowało, że ktoś z góry uważnie by mu się przyjrzał. Dostałby nowy okaz... albo karnie odebrano by mu eksperyment, a jego samego przeniesiono do działu analiz, gdzie by wykonywał nudne, powtarzalne operację, zlecane przez naukowców! Koszmar! Do tego nie mógł doprowadzić. Naukowiec myślał i myślał nad tym problemem... aż wpadł na genialny pomysł! A jakby tak samemu zdobyć jakiś okaz? Tak, to wydawało się sensowne. Ale jak to zrobić? - zastanawiał się. Zaczaić się na jakiegoś wojskowego, woźnego, sprzątaczkę lub dozorcę? Kogokolwiek pracującego w kompleksie? Nie, szybko by to zostało wykryte i zauważone... a sprawca przykładnie ukarany. Więc to musi być ktoś z Miasta. Ale jak go zwabić i porwać? I kogo wybrać? Mengele wyjął telefon przeglądając kontakty gdy nagle natrafił na numer Marceliny - dziewczyny, z która kiedyś wymienił się numerami. Świetnie - pomyślał. Ona by się nadała na obiekt i powinno dać się ją łatwo uprowadzić - nie wyglądała na bardzo silną czy znającą sztuki walki. Pewnie pracuje w jakimś sklepie - przeszło mu przez myśl. Tylko... trzeba ją jakoś zwabić. Do mieszania? W jaki sposób? Umówić się z nią? Spotkać tylko porozmawiać? Może poprosić o jakąś pomoc czy przysługę? A może po prostu zaprosić, nie podając powodu wizyty? A wtedy wystarczy tylko ją jakoś uśpić zastrzykiem bądź tabletką i zabrać do laboratorium. Tylko... tylko mengele niespecjalnie umiał rozmawiać z dziewczynami - mimo swojego wieku był w pełni oddanym nauce prawiczkiem. No ale oglądał kiedyś niechcący komedię romantyczną. Do połowy. To może to wystarczyć? - uznał. Wybrał numer telefonu czekając aż jego przyszły obiekt, jak zaczął o niej myśleć, się odezwie.
- Hej, tu Mengele. Nie wiem czy mnie pamiętasz... spotkaliśmy się kiedyś... i wymieniliśmy się telefonami. - powiedział niepewnie.
- Nie chciałabyś się kiedyś spotkać i porozmawiać? Wpadłabyś do mnie? - zaproponował nieśmiało. Nie musiał sprawiać wrażenia stremowanego podrywacza - żaden aktor nie zagrałby tego lepiej. On w tym momencie był naprawdę niepewny i przestraszony, pierwszy raz zagadując do nieznanej dziewczyny i prosząc o coś innego niż kilogram marchewki, zrobienie analizy krwi czy starcie podłogi w laboratorium.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.01.15 1:28  •  Gotowi na nową przygodę?  Empty Re: Gotowi na nową przygodę?
Marcelina:
Zorientowałaś się, że to nikt inny jak sam Mengele. Delikatny uśmiech wpełzną na Twoją twarz, ponieważ mimo wszystko było to miłe z jego strony, że zadzwonił do Ciebie. Poza tym, dawno go nie widziałaś, a nawet w jakimś stopniu polubiłaś tego człowieka. Kolejny uśmiech zagościł Twoją mimikę, kiedy tylko usłyszałaś ten mało niezdecydowany, nieśmiały głos. Na swój sposób było to zabawne, tak samo jak i urocze. Wywiązała się między wami krótka konwersacja. Z początku nie byłaś pewna tego, czy zgadzanie się na jakiekolwiek spotkanie ma sens i czy będziesz miała z nim o czym gadać. Ale po chwilowej rozmowie doszłaś do wniosku, że w sumie to nie taki głupi pomysł, może być w końcu ciekawie (nowe znajomości, nowe przygody). Ostatecznie zgodziłaś się, umawiając się z nim na następny dzień. Dzisiaj nieszczególnie chciałaś wychodzić poza mury swojego kąta, co najwyżej po coś do jedzenia.

Mengele:
Zważając na to, że jesteś nieśmiały w stosunku do obcych kobiet, oblał Cię zimny pot. Tak po prostu już się działo. Dodatkowo ciągle myślałeś o tym, aby zwabić do siebie Marcelinę w zupełnie innym celu niż ona sobie myślała. Gadając z nią przez telefon, prawie wygadałeś swoje myśli, ale postarałeś się o to, aby Marcelina wzięła to za żart. Stres Cię zżerał od środka, bałeś się tego, że dziewczyna mimo wszystko odmówi spotkania i Twój plan pójdzie w kąt. Ale tak się nie stało. Po niektórych próbach przekonania jej, że jednak te spotkanie nie jest takie głupie i bezsensowne, udało Ci się ją namówić. Zgodziła się, przez co ty ucieszyłeś się jak głupi. Ustaliłeś z nią miejsce spotkania oraz czas, na którą mniej więcej musicie być, pożegnałeś się z nią i z niecierpliwością wyczekiwałeś dnia kolejnego.

Miejsce spotkania może być dowolne, sami decydujecie, gdzie chcecie się spotkać. Możecie również już zacząć opisywać ten dzień.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.01.15 21:38  •  Gotowi na nową przygodę?  Empty Re: Gotowi na nową przygodę?
- Jasne, że pamiętam - nie, tak na prawdę nie pamiętała, tyle się dzieje w jej życiu, wolała jednak nie niszczyć atmosfery. Dobry dzień i humor miała, można pobajerować trochę. - Z miłą chęcią. Herbatka u kumpla jest u mnie numero uno. Tak więc, wpadnę do Ciebie! Kiedy? Może nawet ter... a nie, czekaj. Teraz nie mogę. Jutro. - mówiła szybko i zgrabnie, zadowolona poniekąd, że następny dzień nie minie jej w nudzie, jak ten dzisiejszy.
Resztę dnia postanowiła spędzić w standardowy sposób - z fajką w ręku, szczurem i kotem w objęciach, rybką nieopodal i z gadem, który również zdawał się być zainteresowany lecącymi akurat reklamami proszku do prania, obładowana poduszkami, chipsami i ogromną butelką swojego ulubionego napoju - pepsi - zasiadła przed wielkim telewizorem, oglądając głupie, odmóżdżające, typowo rozrywkowe programy.
Na następny dzień wstała typowo o jedenastej dwadzieścia sześć. Nie spieszyła się, ubrała przypadkowo wzięte ciuchy, i, nie patrząc nawet na zmierzwioną grzywę z na grzbiecie i opadająco luźno czerwoną grzywkę, ruszyła ku przygodzie. Ostatnie spojrzenie w lustro, ostatni tęskny obraz siebie z czerwonymi, długimi dredami na głowie - obiecała sobie, że za jakiś czas ponownie je sobie dokręci. Szybko zapomniała o aktualnym zmartwieniu, kreując iluzję, którą posiadała przy wcześniejszym spotkaniu z Mengele. Wybrała krótkie, czarne włosy - najwyżej powie, że zmieniła fryzurę. Nie myślała, że zaufa mu na tyle, by pokazać swoje prawdziwe JA, dlatego nie zakładała, że zdejmie przy nim iluzję.
Czasami zapominała, że w ogóle takową posiadała.
Mieszkał całkiem niedaleko. Dlatego droga okazała się być dość krótka, a muzyka, którą delektowała się w trakcie spaceru skutecznie umiliła i skróciła czas. W końcu znalazła się pod drzwiami mieszkania mężczyzny. - Uważaj na siebie. - usłyszała w myślach, uśmiechając się pod nosem. No proszę Cię. Przecież jesteś przy mnie ciągle, nie mam się czego obawiać. - odpowiedziała w myślach, śmiejąc się krótko, sięgając palcem i naciskając dzwonek do drzwi. Rozległa się krótka, dźwięczna melodia - miła dla ucha, nawet tak wrażliwego, jak Marceliny.
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.02.15 13:19  •  Gotowi na nową przygodę?  Empty Re: Gotowi na nową przygodę?
Zmartwiłem się trochę, że Marcelina mnie pamiętała. Jeśliby tak było, to mogła dojrzeć dysonans w tym, co jej teraz mówiłem, a jaki jej się wydałem w trakcie naszego krótkiego spotkania. A wtedy mogłaby zacząć coś podejrzewać, a może nawet prześwietlić moje plany? Mimo tego stwierdziłem. Ale ku mojemu zdziwieniu, zaproszenie zostało przyjęte. Tego się nie spodziewałem, że uda misię ją zwieść.
- O, naprawdę? - wymsknęło mi się - Ok, to widzimy się jutro. - przytaknąłem, ustalając z nią później godzinę i opisując sposób dojścia do mieszkania. Szybko się rozłączyłem, by się przypadkiem nie rozmyśliła a następnie zająłem się lekturą obiecującej pracy naukowej ale jakoś nie mogłem się na niej skupić. Darowałem sobie więc kolejne próby a postanowiłem się przygotować do jutrzejszego spotkania. Jak ją zgarnąć? Uderzenie czymś twardym w tył głowy? Nie byłem za dobry w takich siłowych działaniach. Bałbym się, że trafię ją zbyt słabo i z krzykiem na ustach rzuci się na mnie lub po prostu zwieje. A gdy narobi rabanu to sąsiedzi wezwą policję. Albo uderzę ją za mocno i ją niechcący zabiję. Więc może zajście od tyłu i przyłożenie szmatki z chloroformem do ust aby ją uśpić? Hmm, pytanie w stylu "proszę sprawdzić, czy ten materiał pachnie chloroformem" mogłoby być podejrzane. Czyli chyba najlepszy byłby tradycyjny sposób, czyli tzw. "tabletka gwałtu". W moim wypadku byłby to po prostu środek nasenny dodany jej do jedzenia lub picia, by ją uśpić i spokojnie zakuć. A wtedy już sobie ją jakoś przetransportuje do laboratorium. A może ją tutaj trzymać w mieszkaniu? Czemu nie? - równie dobre miejsce na robienie doświadczeń. Wiele sprzętów miałem w domu, a próbki do badań mogłem zanosić do pracy. W każdym razie teraz się skupiłem an przygotowaniach, czyli skoczyłem laboratorium po środki nasenne a także wziąłem jakieś kajdanki, sznury i kneble. Tak by być przygotowanym na wszystko.

Następnego dnia wstałem, od rana czując ekscytację tym, co miało nastąpić. Cały podenerwowany czekałem aż przyjdzie, a apogeum nastąpiło, gdy usłyszałem dzwonek. Natychmiast otworzyłem drzwi, uśmiechając się do jak zakładałem Marceliny. Prawdę mówiąc miałem średnią pamięć do twarzy więc niezbyt dobrze ją zapamiętałem. Zawsze uważałem, że od wyglądu ważniejsze jest wnętrze: czyli genotyp, fizjologia, intelekt, prace naukowe i skupienie na doświadczeniach. A wygląd był cechą drugorzędną.
- Cieszę się, że wpadłaś. - powiedziałem z uśmiechem, zapraszając ją gestem ręki do środka. Zamknąłem drzwi na zamek, zostawiając klucz w drzwiach.
- Czego się napijesz? Kawa, herbata, wino, piwo, jakiś drink, mineralna, cola, sok? - zapytałem. Zgromadziłem cały arsenał by być pewnym, że na pewno coś wybierze - w końcu w czymś musiałem jej podać środek nasenny. By mnie nie zagięła, każdą z tych rzecz miałem w kilku wersjach? Herbata? Miałem czarną, zieloną, czerwoną, owocową. Kawa? Arabica czy robusta? Parzona, z ekspresu, rozpuszczalna? Wino wytrawne, słodkie, półwytrawne? Piwo? Lager, pszeniczne, porter, IPA, APA, miodowe, ciemne, pale ale?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.02.15 22:19  •  Gotowi na nową przygodę?  Empty Re: Gotowi na nową przygodę?
Kolejny dzień był pochmurny i jawnie mówił, że wkrótce zacznie padać deszcz. Tak też było. Tuż w połowie drogi zaczęło powoli kropić, a niewiele później zrobiła się makabryczna ulewa. Marcelina do Mengele przyszła przemoknięta, mimo tak krótkiego odcinka. Zdecydowanie potrzebowała jakiegoś ciepłego napoju, który ją rozgrzeje. Ewentualnie jakiś dobry trunek. Ręcznik i suszarka również przydałaby się oraz jakaś sucha koszulka.
Mengele starał się ugościć dziewczynę jak najlepiej potrafił. Kobieta zupełnie nieświadoma prawidłowego celu naukowca, głupio wierzyła, że to jest zwykłe spotkanie przy filiżance herbaty i lepsze zapoznanie się. No bo w końcu to nic złego zawierać nowe znajomości.
Zaś burza myśli Mengele zakłócała racjonalne myślenie. Często się jąkał, gubił się w swoich własnych wypowiedziach, czując zakłopotanie. Był to całkiem zabawny widok, jak i uroczy, dlatego też kobieta wbrew pozorom dobrze się bawiła. Ale mężczyzna nie mógł dopuścić do tego, aby Marcelina stąd dzisiaj wyszła. Za wszelką cenę będzie musiał ją zatrzymać, nieważne do jakich czynów sięgnie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.02.15 13:56  •  Gotowi na nową przygodę?  Empty Re: Gotowi na nową przygodę?
Gdy ten nie widział, otrząsnęła futro, teraz niewidzialne dla człowieka, z cienkiej warstwy wody i ściągnęła swoją puchatą bluzę, która - pomimo grubości i ciepła, jaką dawała - nie uchroniła Neko od przemoczenia. Zawiesiła ją na najbliższym wieszaku, spoglądając na Mengele swoimi heterochromicznymi,zielono-niebieskimi oczami. Odgarnęła gęstą grzywę z oczów i wyszczerzyła się w uprzejmym geście - Z chęcią... dużą szklankę coli poproszę. - powiedziała, nie mrugając nawet okiem. Cola to jw końcu napój bogów!
Jej wzrok zaczął wręcz biegać po pomieszczeniu. Analizowała kolory ścian, meble, komody, nawet dywan. Lecz nawet w chwilach głębszej analizy jej uwadze nie umknęło podejrzane zdenerwowanie Mengele - jej doskonale wyczulony siódmy zmysł, dzięki któremu wyczuwała emocję ludzi z otoczenia zdawał się ją przed czymś ostrzegać.
Ta  zbagatelizowała sprawę - nadal jednak z lekkim dystansem podchodziła do tej całej znajomości. - Właściwie... czym się zajmujesz? - wypaliła w końcu, jednak w jej głowie rodziło się inne pytanie. Po co on ją zaprosił do siebie? Akurat ją? Wątpiła, że "wpadła mu w oko", czy jak Ci ziemscy ludzie to nazywają. Chociaż... całe to jego zdenerwowanie wskazywało właśnie na to. I to jego jąkanie się. Neko z pewnością nie należała do tej grupki seksownych, pociągających kobiet, za ktorymi każdy by się oglądał. Ani jej wygląd, ani ubiór, ani zachowanie do takich jej nie zaliczało.
Jej nogi poniosły ją do dość dużego pokoju, który wydawał się być salonem. Rozsiadla się wygodnie na miękkiej kanapie z niebieską, mięciutką kapą. Pachniała świeżością, podobnie jak całe pomieszczenie. Bardzo przyjemne miejsce.
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.02.15 20:10  •  Gotowi na nową przygodę?  Empty Re: Gotowi na nową przygodę?
Z każdą chwilą mocniej się denerwowałem całą sytuacją. Z niepokojem spoglądałem na zmoczoną Marceliną ale po chwili moje nerwy uspokoiło wyobrażenie jej spętanej w moim laboratorium i mnie ze strzykawką, wstrzykującego jej ciekawe substancje. Tak, nie marzyłem o niczym tak, jak o wykonywaniu badań na niej. W myślach szacowałem jej wagę, dobierałem odpowiednie leki, wypisywałem jej metrykę Obiektu Doświadczalnego. Heh, ale z marzeniami na razie koniec - na razie musiałem działać. Czyli co? Uśpić ją trzeba. Niestety, jednak strach mnie nie opuszczał. Wyrzuty sumienia? Oczywiście nie! Te są dla słabych. Obawa przed konsekwencjami prawnymi, gdyby to zostało wykryte? O to również nie musiałem się martwić - byłem zbyt cennym naukowcem by mnie surowo ukarać za skrzywdzenie jakieś nieistotnej dla S.SPEC osoby. Jedyne, czego się bałem to tego, że coś pójdzie nie tak, a niedoszły obiekt się mi odpłaci. Tak się niedawno stało, gdy mi inna dziewczyna zwiała. Czyżby nabawiło mnie to gynofobi, czyli strachu przez kobietami? Chyba raczej nie. Po prostu bałem się porażki - strach przed klęskami i dążenie do sukcesu napędzały mnie od najmłodszych lat. No i tamta "kobieta" to był mutant zarażony Wirusem, a przed sobą miałem zwykła, niegroźną dziewczynę, którą wystarczy najpierw pozbawić przytomności, później spętać i zakneblować, a następnie rozpocząć doświadczenia. Lepiej w mieszkaniu, czy jednak zaciągnąć ją do laboratorium? O tym przyjdzie zdecydować później - na razie pora ją uśpić!

Nie zwracałem na mój Przyszły Obiekt, jak o niej zaczynałem powoli myśleć, większej uwagi. Wygląd, oczy, włosy były mało istotne. Przynajmniej na razie, bo później ją dokładnie oglądnę, próbując z wyglądu wyczytać pochodzenie, możliwe cechy jej genotypu, potencjalne schorzenia. Uśmiechnąłem się lekko słysząc, że ta prosi o colę. Świetny wybór! Ten obrzydliwy, gazowany napój potrafił zabić smak szlachetnej whisky, więc tym prędzej zamaskuje smak tabletek nasennych i lekkiego narkotyku! Zwłaszcza, jeśli będzie schłodzony.
- Ok, już przynoszę. - stwierdziłem, po czym szybko wybiegłem, jeszcze szybciej wracając. Z szklanką coli oraz sokiem pomarańczowym - by się przypadkiem nie pomylić. Oczywiście napój dla mojego gościa miał nadprogramowy składnik. Głębszy łyk i szybko zaśnie... a wtedy będzie moja!
- Proszę. - stwierdziłem, nachylając się by postawić szklankę na stoliku przed nią. Niestety w tym momencie usłyszałem pytanie o moją profesję. Czyżby coś podejrzewała? Nagłe zaniepokojenie spowodowało, ze moja ręka nerwowo drgnęła, wylewając trochę czarnego napoju na stół.
- Ale jestem niezdarny. - rzuciłem z uśmiechem, starając się zakłopotaniem z rozlania napoju zamaskować podejrzenia związane z zadanym pytaniem. Szybko starłem stół, wykorzystując tę chwilę na uspokojenie się i dobranie odpowiednich słów.
- Nie uwierzysz, ale jestem dentystą. - powiedziałem pierwsze, co mi przyszło na myśl. Kłamstwo wydawało mi się idealne - miałem sporą wiedzę medyczną, jak przystało na stomatologa, a jednocześnie nikt nie uważał dentystów za lekarzy czy naukowców - którzy mogli się typowym ludziom kojarzyć ze S.SPEC. No i dentysta zwykle wzbudzał niemiłe wspomnienia, które z powodzeniem mogły odwrócić uwagę Marceliny od podejrzeń. Zrób! Zrób wreszcie ten łyk! - błagałem ją w myślach czekając, aż ta w końcu straci przytomność.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.03.15 21:03  •  Gotowi na nową przygodę?  Empty Re: Gotowi na nową przygodę?
Nic konkretnego się nie działo. Za oknami lało jak z cebra, w dodatku wiało, co dało się słyszeć przez wyraźne jęki, które wiatr powodował swą nadmierna prędkością, przelatując między przeszkodami. Ani jej ani jemu nie wydawało się, by ktoś o cokolwiek kogoś oskarżał, jednak… coś wisiało w powietrzu. Nie należało jednak wyprowadzać zbyt pochopnych wniosków, bo mogłoby się to dla kogoś skończyć nieprzyjemnie.
Dziewczyna czuła… że zwyczajnie przemarzła. Najwidoczniej takie uroki pogody. Chłód jaki ogarniał jej ciało był mało przyjemny. Na dodatek Menegle mógł to zauważyć… być może jest w tym jakiś sposób by jeszcze bardziej zjednać sobie swój przyszły obiekt badań. Póki co, napój, jakim ją chciał uraczyć musiał wystarczyć, a ten sam trunek wyglądał… zwyczajnie. Gdyby nie wiatr, byłoby słychać jak bąbelki się ulatniają.
Uwagę każdego mógł odwrócić tylko nagłe uderzenie czegoś w okno. Co to było, nie wiadomo, może jakiś ptaszek się zawieruszył i wpadł, albo może jakiś kamyczek uniesiony przez wiatr? Gdyby ktokolwiek podszedł, niczego nie było widać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.03.15 16:10  •  Gotowi na nową przygodę?  Empty Re: Gotowi na nową przygodę?
Przeczesała ręką włosy, roztrzepując je na wszystkie strony. Faktycznie, pomimo zbliżającej się wiosny, na polu było chłodno i nawet w pomieszczeniu odczuwała skutki zbyt cienkiego ubioru. Dreszcze przebiegły po jej ciele, od karku linią kręgosłupa w dół. Zatrzęsła się lekko, co zapewne nie umknęło uwadze mężczyzny.
Obserwowała go uważnie. Nie wiedziała, dlatego ten jest taki zestresowany - aura jego zdenerwowania rozchodziła się po całym pomieszczeniu i nawet jej paranormalne zdolności nie były potrzebne do ich wyczucia.
Uniosła szklankę, chcąc w końcu skosztować swój ulubiony napój. Odsunęła go jednak, zanosząc się głośnym parsknięciem. - Dentystą? - powtórzyła, jakby faktycznie nie wierzyła w prawdomówność towarzysza - Cholernie nie lubię stomatologów. Jak większość, boje się ich odwiedzać... z wiadomych powodów - powiedziała, choć tak naprawdę nigdy nie odwiedzała ich gabinetów. Jeśli miałaby wskazać dziedzinę medycyny, z którą nie chciałaby mieć nigdy styczności, wskazałaby proktologię i przede wszystkim... laryngologię. Znając Ciebie, do ginekologa też byś się nie wybrała... - Wypierdalaj z mojego umysłu!
Wykorzystała chwilę przerwy w swoim nieprzerwanym mówieniu i wypiła dwa solidne łyki orzeźwiającego napoju, zagłuszając telepatyczne słowa Aragota. Do jej wrażliwych uszu dobiegł tajemniczy, ostry dźwięk odbijanego, drobnego przedmiotu o okno. Spojrzała w tamtą stronę, po czym podeszła do okna, obserwując otoczenie zza szyby. Niczego szczególnego nie zauważyła. - To pewnie jakiś gołąb... są dość głupie jak na ptaki... - powiedziała, tracąc nagle równowagę. Oparła się lewą ręką o parapet, chwytając się za głowę. Cholera, co jest? Zakręciło się jej w głowie. Jeszcze przed chwilą wszystko było w porządku...
Wróciła chwiejnym krokiem na wcześniej zajmowane miejsce. Oparła plecy o miękkie oparcie i rozłożyła ręce, rozszerzając przy okazji nogi, niczym dres podjarany wraz z kumplami meczem, trzymający w prawej dłoni butelkę piwa. Odchyliła głowę do tyłu i zaczęła bełkotać, cały czas szeroko się uśmiechając i przerywając dziwny, niezrozumiany monolog nagłymi napadami śmiechu, a potem czkawki. - C... co-o, t-ty mi do-do-dodał-eeeeś... do t-tego picia? - zapytała, widząc, jak jego sylwetka rozmazuje się - D-dobr-e! - zawołała, śmiejąc się jeszcze głośniej i zaczynając tarzać się po podłodze.
Znowu dziwny odgłos uderzania kamyczkiem o okno, a potem jeszcze dwa następne. Były to prawdopodobnie krople wieczornego deszczu. Marcelina, z racji swojego wyostrzonego słuchu, usłyszała wyraźniejszy dźwięk. Gdyby nie fakt, że "nie czuła się teraz "najlepiej"", z pewnością zignorowałaby dziwne zjawisko, jednak ta zinterpretowała je inaczej... - Wojna! - wrzasnęła, rzucając się niezgrabnie pod stół. Cały świat jej wirował... Ułożyła się na płasko, ręce wysunęła do przodu, szybko zmieniła jednak zdanie, chwytając się za kark. Chwilę później krzyknęła coś o składzie broni i, próbując wstać, uderzyla głową o stół, zapominając o fakcie, że się pod nim znajdowała... Wszelkie tabletki nasenne nie są dla niej wskazane. Tak...
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

 :: Off :: Archiwum misji

Strona 1 z 2 1, 2  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach