Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Go down

Pisanie 06.08.15 22:17  •  Mieszkanie One. Empty Mieszkanie One.
Na pierwszy rzut oka typowe mieszkanie samotnej kobiety, wielka łazienka, salon, osobisty pokój i niewielkich rozmiarów kuchnia, co więcej potrzeba? No właśnie normalnej kobiecie nic, ale proszę państwa, One jest gwiazdą estradową!
W gratisie do domu toaletka i bukiety kwiatów od fanów na parapecie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.08.15 22:28  •  Mieszkanie One. Empty Re: Mieszkanie One.
Wtarganie nieprzytomnej kobiety stanowczo wyglądało podejrzanie, ale na szczęście nikt nie wtykał nosa w nie swoje sprawy.
Na szczęście nie musiało to wyglądać jeszcze gorzej bo klucze do mieszkania znajdowały się w kieszeni wiecznej.
Wniósł ją szybko do środka jak gdyby nigdy nic i położył na jej łóżku, które już z lekka pokryło się kurzem, widać długo jej tu nie było.
Kiedy załatwił sprawę z nią, wyciągnął ze swojej torby jedną z trzech butelek whisky i nalał sobie do szklanki gospodarza.
Znowu urzęduje w nie swoim mieszkaniu, zero kultury.
Ale nie miał chęci ani siły na kulturę, czekał właśnie na najwyżej postawionego najemnika w Desperacji, z którym mięli do omówienia sporo istotnych rzeczy.
Po upiciu łyka z ledwo napełnionej szklanki westchnął głośno i czekał, w ciszy rozglądając się po mieszkaniu.
Zapewne jest tutaj sporo broni poukrywanej po kątach więc wolał nie grzebać nigdzie, jego ciekawość mogłaby go zabić.
Słysząc hałas nadbiegający zza drzwi sięgnął po kolejną szklankę i uzupełnił w obu płyny, spokojnie czekając aż jego rozmówca wejdzie.
Był ciekaw jak wygląda, w końcu to jeden z najniebezpieczniejszych ludzi na Desperacji, czyli albo wyrównywał z nim poziom albo go przewyższał.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.08.15 1:11  •  Mieszkanie One. Empty Re: Mieszkanie One.
Dostał cynk od Järv, że robota nie poszła tak, jak powinna. One została poważnie ranna, a według medyka łowców, zapadła w śpiączkę. Było to cholernie drażniące. Musiał po nią iść do miasta, zaopiekować się, wziąć z powrotem do Smoczej Góry. Cokolwiek, byle nie zostawić jej tam. To w końcu wieczna. Porzucanie swoich nie było w stylu najemników. Mordercze sukinsyny z garścią serca, oto kim byli.
Na dodatek, Järv zawarła kolejną umowę, która jednak nie była w mocy, dopóki jej nie potwierdzi. Chodziło o dostarczenie jej krwi do badań nad preparatem przyspieszającym leczenie ran. Zastanawiał się czy udzielić zgody, ale brakowało mu kilku informacji, łącznie z oceną przywódcy łowców, z którym ponoć miał się układać. Dlatego dodał ten punkt jako drugi powód do spotkania. Dwa powody wystarczały, musiał więc przygotować się do drogi.
Pierwszym krokiem było znalezienie Liebgotta. Zajęło mu to chwilę, ale jednak się udało.
- Zbieraj się, Księżniczko, idziemy po One do miasta, bo zmasakrowało ją na zleceniu. Bądź gotowy za pół godziny przy wieży. – lakoniczne polecenie, ale sens przekazany, a to najważniejsze.
Od Philipa poszedł do warsztatu Cedny i uzbroił się. Tym razem dosyć lekko. Musiał w razie czego mieć mały bagaż, by szybko unikać patroli S.SPEC. Minęło tyle lat, a oni wciąż z chęcią wpakowaliby go do klatki. Nie żywił już do nich tej urazy, w końcu tamci ludzie już dawno gryźli piach. Ale oni nie są tak tolerancyjni.
Po wyznaczonym czasie stawił się na miejscu, czekając na Philipa lub zbierając opieprz, jeśli ten go wyprzedził. W obu przypadkach wiedział, że należy go wprowadzić w sytuację. Opowiadał mu, idąc.
- W skrócie – One nie jest w stanie chodzić i prawdopodobnie jest unieruchomiona. Łowca, z którym mamy się spotkać jest jej znajomym i tylko dlatego jeszcze żyje. To pierwszy powód naszej wycieczki. Drugi, to umowa, którą Järv zawarła z łowcami. Trzeba się o niej dowiedzieć czegoś więcej i ponegocjować, bo czuję w kościach, że to nie jest takie proste.
Gdy przecisnęli się przez wyrwę w murze, Sirion sprawdził jeszcze raz adres, który łowca mu podał. Blok mieszkalny C, mieszkanie nr 34. W południowej części miasta. Stąd, gdzie byli, powinni mieć niedaleko.
„Niedaleko” okazało się zabrać im jeszcze pół godziny, zanim dotarli na miejsce. Mieli szczęście, mieszkańcy, wietrząc klatkę schodową, zostawili drzwi otwarte. Daniel ruszył po schodach w górę, sprawdzając numery mieszkań po drodze. Idąc, nawet nie próbował się skradać jakoś specjalnie, w końcu nie próbowali teraz nikogo zamordować.
Znalazłszy drzwi, nacisnął klamkę i wszedł do środka. Łowca, bo to musiał być on, pił właśnie whisky, spokojnie i bez pośpiechu, jakby to było jego mieszkanie.
- Sleipnir, tak? – stwierdził, bardziej niż zapytał. Wszedł do pokoju i oparł się plecami o ścianę, lustrując szybko pomieszczenie. – Chciałeś porozmawiać. Możesz zacząć.
To nie tak, że nie wiedział co powiedzieć. Łowca był tu gospodarzem, zapraszającym, więc powinien zacząć rozmowę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.08.15 10:13  •  Mieszkanie One. Empty Re: Mieszkanie One.
Cokolwiek wyspizgowała Rosomakowa na spółę z kanalarzami nie mogło być dobrym pomysłem i jeszcze jebana Jedynka, dała się kurwa złapać.
Otaczają mnie sami amatorzy, zero standardów, kompletne dno. Marudził w myślach, skryty w jakiejś ciemnej komórce wewnątrz smoczej wieży.

Jeśli mieli się spotkać z łowcami nie można było zlekceważyć tych cholernych terrorystów, kto wie co im odbije. Docisnął zapięcie kamizelki kuloodpornej i naciągnął na nią swój musztardowy, poprzecierany i odbarwiony, szczęśliwy sweter.
Jeszcze w nim nie umarł, więc szmata musiała przynosić farta.
Dla ukrycia pozostałych zabawek, którymi chciał ich wszystkich uraczyć jeśli sprawy pójdą nie po jego myśli, włożył jeszcze starą jak świat zamszową kurtkę z indiańskimi frędzelkami. Doskonale odwracały uwagę od pistoletu maszynowego mp7 zamocowanego pod pachą i ściętej kolby dubeltówki wystającej z kieszeni.

Najlepsze zostawił na koniec. Półtorej kilograma plastiku i mechaniczny detonator skryty w rękawie.

Podpiął kabelki i gasząc peta w słoiku, z którego niedopałki już się wysypywały, zerknął na zegarek, był spóźniony.
A chuj niech czeka.

W czasie podróży nie odzywał się zbyt dużo, właściwie to w ogóle nic nie mówił ale szuja tak miał więc pewnie Siriona to nie zdziwiło.

Do pomieszczenia wszedł za wymordowanym, nie od razu ale z wystarczającym odstępem żeby tamten zdążył już usadowić się przy ścianie.
Nie zwracał uwagi na typka siedzącego na środków, obszedł najpierw całe mieszkanie i zbadał każdy zakamarek, w którym mógłby się ktoś ukryć.
W końcu wrócił do głównego pomieszczenia i usiadł na blacie toaletki wywracając przy tym wazon pełen uschłych już kwiatów.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.08.15 14:39  •  Mieszkanie One. Empty Re: Mieszkanie One.
Kiedy do mieszkania wpakowało się dwóch jegomości zamiast jednego to na ułamek sekundy się zdziwił. Za to kiedy zobaczył kto jest drugim gościem westchnął cicho i przyjrzał mu się dokładniej.
Nic a nic się nie zmienił, ten sam Steve, który kiedyś uratował mu dupę.
Powolnym ruchem wyciągnął kolejną szklankę, nie chciał budzić podejrzeń.
Napełnił ją do takiej samej ilości jak poprzednie i podszedł do Sirionia.
Przy tych kilku krokach, które pokonał zdążył mu się przyjrzeć, około 180cm wzrostu i nie więcej niż 60 kilo, nie wydawał się materiałem na przywódcę najemników.
A mimo to to właśnie z nim przyszło mu rozmawiać, wiedział, że Steve mimo swoich umiejętności strzeleckich i chwilowych przebłyskach geniuszu nie byłby zapewne lepszy na tym stanowisku od nowo poznanego Smoka.
- Tak, miło mi. - Powiedział wyciągając przed siebie dłoń i patrząc na niego lekko z góry, zastanawiał się czy ten również porównał go już w myślach do niedźwiedzia stojącego na dwóch łapach.
Po formalnościach ponownie zasiadł na fotelu i chwycił szklankę, patrząc na już usadowionego kompana przywódcy, nie śpieszył się nigdzie.
Był pewien, że jest uzbrojony, w końcu to on.
Sam zresztą miał przy sobie swój artefakt, nóż LECTRA i Glock'a 35, choć on się z tym nie ukrywał, wszystko wystawało jak gdyby nigdy nic.
Zaproponował gestem aby usiedli na kanapie na przeciwko i spróbowali trunku, który ze sobą przyniósł.
- Jak już sami wiecie, wasza wysoko postawiona Smoczyca leży właśnie w pokoju obok, mój medyk stwierdził, że zapadła w śpiączkę przez odniesione rany, sytuacja w jakiej się to stało jest wam prawdopodobnie znana, prawda? - Zapytał zalewając ponownie gardło alkoholem. Po uzyskaniu odpowiedzi ciągnął dalej swój monolog.
- Główną sprawą, którą musimy omówić jest dostawa krwi od osoby z właściwościami regenerującymi, tą osobą zapewne byłaby Jarv. - Dodał po chwili podkreślając znajomość imienia jednej z jego towarzyszek.
- Chętnie usłyszę wasze warunki i propozycje.
Po tych słowach uzupełnił swoją szklankę i dalej bez pośpiechu ją opróżniał czekając na wypowiedź Smoków.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.08.15 4:03  •  Mieszkanie One. Empty Re: Mieszkanie One.
Przywódca łowców był… spory. Wielka góra mięsa, ciężko stąpająca po ziemi. – „Ciekawe, jak trudno byłoby go zabić” – przemknęło Sirionowi przez głowę. Jednego mógł być pewien, Sleipnir nie był Lentarosem, zwykły pistolet powinien dać sobie z nim radę. Skoro jednak póki co, atmosfera zdawała się być pokojową, Daniel również wyciągnął dłoń i wymienił uścisk z olbrzymem.
- Sirion – w ten sposób prezentacja się skończyła.
Gdy rozmówca się cofnął, wymordowany również zasiadł na swoim fotelu, obrócił go w kierunku Sleipnira i wziął do ręki szklankę z brązowym trunkiem. Przyglądał mu się przez chwilę pod światło padające przez okno, po czym upił łyk. Mógł go zatruć. Ale Sirion był pewien, że tego nie zrobił. Jakkolwiek nietrafione pomysły potrafią czasem mieć łowcy, morderstwo Pradawnego podczas negocjacji byłoby tym co zapoczątkuje wojnę. Taką bez zasad, a nikt nie potrafi być większym draniem, niż wściekły Smok.
W odpowiedzi na pytanie Sleipnira, skinął po prostu głową.
- Chcecie krwi Järv, bo wierzycie, że ma właściwości regeneracyjne. I wasz… medyk twierdzi, że jest w stanie zrobić z niej lek, żeby szybciej was leczyć.  A czy przemiana w łowcę nie daje wam  wystarczającej regeneracji, by wracać do walki w ciągu kilku tygodni? Nie chciałbym cię rozczarować, ale ludziom nauki zwykle więcej się wydaje, niż potrafią naprawdę. To, że jeden z nas może leczyć się w trybie błyskawicznym, nie oznacza, że wy też tak będziecie robić, po zażyciu czegokolwiek.
Zamilkł na chwilę, by się napić.
- Poza tym, jest jeszcze jedna, niejasna kwestia. Zakładając, że to cudo działa. Nie mamy pojęcia, ile może tego wyprodukować. Pewnie on sam tego nie wie. I z tego co słyszałem, musi przeprowadzić badania. Czyli dopóki nas nie powiadomicie, krew płynęłaby do was, bez zwrotu 1/3 specyfików należnych nam. – potrząsnął głową ze zniecierpliwieniem – W tej umowie jest tyle dziur, przez które możecie nas pieprzyć, że niejedna dziwka by się zawstydziła.
Przechylił głowę w prawo, aż dało się słyszeć głośne chrupnięcie.
- Prosicie o zbyt wielki kredyt zaufania jak na brak zabezpieczenia.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.08.15 9:33  •  Mieszkanie One. Empty Re: Mieszkanie One.
Sięgnął do kieszeni.
Spośród kilku garści piachu, odrobiny trocin i różnych rupieci, które zalegały tam jeszcze od czasów pierwszego właściciela tego łacha, wyłowił zgrabnie zwiniętego, tłuściutkiego szluga.

Skręt zwinięty był z pożółkłego papieru gazetowego, wypchany najlepszymi samosiejkami dostępnymi w Desperacji. Wsunął zgrabnym ruchem końcówkę spiralnie zakręconego kartonowego filtra między wargi.
Od jasnego płomienia zapalniczki najpierw zajął się zwinięty naddatek papieru powstrzymujący zawartość przed rozsypaniem się. Pociągnął krótko, bez zaciągania się by żar przeniósł się głębiej i rozpalił marnie pocięty, zawilgotniały tytoń.

Zaplótł ręce na piersi i czekał na dalszy rozwój wydarzeń. Liebgott nie miał zamiaru uczestniczyć w żadnych rozmowach pokojowych ale nie mógł odmówić sobie możliwości skontrolowania nowego Pradawnego. Zmierzył mutka wzrokiem mówiącym: odwal coś, a nie zawaham się odstrzelić Ci ryj.

Tamtego drugiego skądś znał, kojarzył z mordy i ogólnej postawy. Nie pamiętał tylko gdzie i kiedy ale w ustach pojawił się niesmak, tak jak zawsze kiedy patrzył na kogoś, kto dużo mówi, a mało robi.
Eeee, chuj.
Słuchał i palił.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.08.15 18:48  •  Mieszkanie One. Empty Re: Mieszkanie One.
Po tym jak oboje zasiedli odetchnął bezgłośnie i powiedział swoją kwestię, po czym wysłuchał Siriona.
Typowy dowódca z lekkim przerostem ego ponad wiedzę.
- Tak, nasza przemiana daje nam wiele korzyści, chociażby szybszą regenerację. Nie zapominajmy jednak o tym, że i my potrzebujemy czasu aby dojść do siebie co często jest nie na rękę.
A to ile się wydaje naszemu medykowi to już jego sprawa, wierzę w jego umiejętności i doświadczenie, które zdobył przez lata. Może i nie osiągnie oczekiwanego rezultatu, taka opcja też jest możliwa, ale składamy tutaj propozycję a nie żądania. Jeżeli nie chcecie brać w tym udziału to wasza decyzja, ale pomyśl o tym ile możecie stracić.
- Powiedział chłodno i powoli, nie jak do idioty, ale jak do człowieka ze słabymi argumentami. Zwilżył przełyk zimnym alkoholem i powrócił do mówienia.
- Tak, w pewnym sensie może i prosimy o zbyt wielki kredyt zaufania, ale udowodniłem wam, że możecie nam zaufać tym co znajduje się w pokoju obok, czyli twoją wysoko postawioną najemniczką, jak i Jarv, którą łatwo mogliśmy zlikwidować, znajdowała się w dość patowej sytuacji, opowiadała? - Spojrzał na niego pytająco-drwiącym wzrokiem i powrócił do negocjacji.
- Zapewne słyszeliście o nas same nieprzyjemne rzeczy i uważacie nas za swego rodzaju terrorystów. Nie wiem czy jest sens przekonywać cię, że jest inaczej, zwłaszcza, że byliście i jesteście neutralni, "kto da więcej" to prosta i skuteczna zasada jak widać - Odchrząknął lekko i wstał ze swojego fotela.
- Zabrzmi to pewnie jak szantaż, ale jaką masz pewność, że jeżeli się nie zgodzisz to dasz radę wyjść z tego pomieszczenia? Teoretycznie macie przewagę liczebną w tym pokoju, ale tylko teoretycznie. - W tym momencie odsłonił powoli marynarkę, aby pokazać trzymaną w wewnętrznej kieszeni krótkofalówkę.
- Ty jako zabezpieczenie masz Steve'a, ja jako zabezpieczenie mam całkiem niezłą ilość materiałów wybuchowych rozmieszczonych w mieszkaniu, na wasze, jak i moje, nieszczęście, to nie ja posiadam detonator a moi ludzie. Dobrze wiem jak bardzo zmienia to atmosferę, ale cóż, chyba wszyscy przyzwyczailiśmy się tutaj do stresującego życia. - Powiedział beznamiętnym tonem i dopił do końca szklankę.
- Przynajmniej teraz masz pewność, że wasz trunek nie jest zatruty. - Dodał po chwili z lekkim uśmiechem.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.08.15 13:39  •  Mieszkanie One. Empty Re: Mieszkanie One.
Chuj Ci w dupę koleś. Rzucił Liebgott i wyszedł z mieszkania.
Nikt nie miał prawa go zatrzymać.
Wyszedł na ulicę i potrąciła go rozpędzona ciężarówka. Szuja nie żyje.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.09.15 16:56  •  Mieszkanie One. Empty Re: Mieszkanie One.
Welp, fabuła stoi prawie 1,5 miesiąca a potrzebuje ten slot więęęęęc

z/t.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 27.09.15 17:56  •  Mieszkanie One. Empty Re: Mieszkanie One.
Nie zareagował na wyjście Philipa, wciąż siedział, spoglądając spokojnym wzrokiem na Sleipnira, w głębi umysłu ważąc jednak zyski i straty z ewentualnej zgody na zaproponowany układ. Nie był zły, jednak nie pasował mu do końca, a z pewnością nie pasowałby najemnikom, których reprezentował teraz. Musiał uzyskać coś jeszcze, bo inaczej było to zdecydowanie nieopłacalne.
Kiedy mężczyzna wstał z fotela i wygłosił swoje groźby, białowłosy siedział wciąż spokojnie, pomimo nieprzyjemnego uczucia, że tamten patrzy na niego z góry albo przynajmniej próbuje tak zrobić. Dodał kolejne zmienne do rachunku i stwierdził, że zgoda będzie jednak dobrym pomysłem. Nie dał jednak po sobie poznać tego i starając się zachować spokojny ton głosu, z ironicznym uśmiechem odpowiedział
- Masz rację, zasada „kto da więcej” dobrze nas charakteryzuje. Więc jeśli mamy dać wam tę krew, potrzebujemy czegoś w zamian. Czegoś, co da nam podobne korzyści jak ów specyfik wam. Jesteś pewien, że masz coś takiego na wymianę?
Wstał również, trzymając szklankę w dłoni.
- Wiem, że potraficie dobrze ukrywać się na terenie miasta, inaczej nie przeżylibyście tylu lat w konspiracji. Musicie mieć równie dobrze opracowane słabe punkty w murach – miejsca gdzie można łatwo się przedostać, nie zwracając nadmiernej uwagi S.SPEC. – upił łyk trunku i odstawił szklankę na stół – Myślę, że to odpowiednia cena za wzmocnienie twojego ruchu oporu, nie sądzisz, Łowco?
Nie odwracał wzroku, silna psychika w tym starciu była równie potrzebna jak i siła fizyczna lub wielkość armii. Nie da się mu złamać. I nie pozwoli zrobić ze Smoków naiwnych idiotów.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 2 1, 2  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach