Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 2 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Go down

Pisanie 07.04.15 2:17  •  Ulica - Page 2 Empty Re: Ulica
Co za ulga, nieznajomy żył.Klasną w dłonie, uradowany. Przez pewien czas bał się, że znalazł trupa. Musiał komuś nieźle zaleźć za skórę, skoro został tak potraktowany. Ach, potrafił mówić. Dobry znak, nie było z nim aż tak źle, jak wydawało mu się na początku. Odetchnął z ulgą. I co teraz z nim? To miejsce na pewno nie było dobre, aby mu pomóc. Wolał uniknąć niepotrzebnego spotkania z tymi, którzy tak potraktowali tego nieszczęśnika. No, równie dobrze mogła to zrobić jedna osoba.
- Wykończyć Cię? - zmarszczył brwi, wyraźnie zdziwiony. Nie odczuwał potrzeby, ranienia wymordowanego. Nie należał do tych, którzy niepotrzebnie kopią dołki pod innymi. Dobijać leżące też nie będzie. Nawet mu współczuł. W takim fatalnym stanie był zdany na łaskę innych. Dobrze, że nie natrafił na kogoś, kto zechciałby go dobić i upiec na rożnie... W Desperacji dochodziło do różnych rzeczy. Ta wcale nie byłaby znowu taka dziwna. - Nie, raczej Ci pomogę.
Rozważał nad tym, gdzie zabrać nieznajomego. Prawdę mówiąc, każde miejsce było nieodpowiednie. No nic, zabierze go do siebie, gdzie jakoś zdoła pomóc, a nawet i nakarmić! Bez słowa wziął chłopaka na ręce. Będzie musiał się nieźle postarać, aby unieść rannego do celu. Będą mieli wiele szczęścia, jeśli Tetsui nie poślizgnie się na pierwszej lepszej kałuży albo nie wpadnie w błoto.
Pamiętaj, patrz pod nogi.
Może spotkasz kolejnego gostka, potrzebującego pomocy. Wtedy będzie to znak, że należy podwijać kiecę i uciekać, gdzie pieprz rośnie. Na szczęście po drodze odbyło się bez przykrych niespodzianek.

z/t + Gavran
Łap temat.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.04.15 18:18  •  Ulica - Page 2 Empty Re: Ulica
Cóż za piękny dzień.
Tak piękny, że aż trzeba nawrócić kilku Desperatów.
Było całkiem przyjemnie, mimo iż wiatr dawał po twarzy. Czuła ten wiatr we włosach, konkretniej na twarzy, bo co chwila jakiś kosmyk ją smyrał po nosie i policzkach, ale kij. Miała jednak swojego wesoła, nieco większego już towarzysza, a więc miała z kim gadać. Nie musiała przejmować się tym cholernym wiatrem, bo Benio cały czas przykuwał jej uwagę. Był już za duży, aby go nosić. Widać jednak było, iż niektórzy Desperaci wyglądali na zaniepokojonych. Nic dziwnego, w końcu na lwy nemejskie się poluje. A jeden z nich krążył wokół jakiejś panienki, której włosy o różnych barwach biły po gałach lepiej niż neony. Serio. Niektórzy aż się odwracali.
W pewnym momencie Abigail podeszła do jakiejś mniejszej grupy biednych mieszkańców, którzy właśnie chcieli od niej wyłudzić nieco jedzenia. Anielica posłała im ciepły uśmiech, a następnie natychmiastowo sięgnęła do torby, z której wyjęła nieco chleba.
- Ao chce dla was tylko dobrze, moi mili. W przeciwieństwie do Boga nie ucieknie jak tchórz. A my was chętnie przyjmiemy, jeżeli zechcecie z nami wyznawać go i chwalić jego imię. - mówiąc to, podała wymordowanym kawałek chleba, po trochu dla każdego. - Każdy zostanie przyjęty. Zaopiekujemy się wami.
Jeden z wymordowanych musiał pęknąć, bo zaczął się wypytywać o Ao, co bardzo ucieszyło Abi. Mówili, że nie umie nawracać, phi! Wystarczy po drodze nieco pomagać, zdobywać serce ludu. Ktoś w końcu pęknie. Anielica oczywiście odpowiedziała na pytania ciekawego i po chwili ruszyła dalej. Miała dużo czasu, a lubiła opowiadać o Ao. W pewnym momencie ktoś musiał zainteresować się jej torbą i chciał się rzucić na nią, ale Benio ryknął, przez co ten nagle się zerwał i uciekł z piskiem. Abi oczywiście przysłoniła nieco uszy. Ryk lwa zawsze ją niepokoił, ale z każdym dniem coraz bardziej się do tego przyzwyczajała.
Czas minął, a ona powoli nieco oddalała się od najbardziej pełnej części tejże ulicy.
- I jak, Benio? Powoli się przyzwyczajasz do innych istot ludzkich? - anielica zerknęła na lwa, który mruknął i otarł się swoim łbem o jej wolną rękę. Anielica pogłaskała Benia, śmiejąc się. - Jak dzieciątko, jak dzieciątko.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.04.15 19:51  •  Ulica - Page 2 Empty Re: Ulica
Zależy co rozumiesz pod definicją piękna dnia. Nie wszyscy mają tak rozwinięty zmysł estetyczny by uznać pochmurną pogodę za "piękną".
Taki Leniek choćby, który to marudą bywa od czasu do czasu. Właśnie był w drodze ku smoczej wieży wraz z jego pajęczycą Mirą... No, może nie do końca. Najpierw jeszcze połazili trochę po pustyni, poszukali jej żarełka i tym podobne rzeczy zrobili. Co prawda po zjedzeniu nieco resztę zawinęła w sieć i zawiesiła w jednej z jaskiń, ale nie można mieć do niej pretensji o to. Ot, pajęcza natura, jest oszczędniejsza od większości ludzi, hehe. A pamiętając o tym, Len będzie wiedział dokąd się udać z nią na kolejny "posiłek".
Zbliżała się okolica późnego popołudnia, a android wraz z ciemno-zielono/brązowo/czarnym pajączkiem z 3 parami fosforyzujących oczek, którego rozmiar gdyby się podniósł na jedną z 4 par odnóży byłby naprawdę jeszcze nieco większy od niego samego...
No, po tym przydługim opisie można powiedzieć co w końcu robią. Idą słabiej odwiedzanymi i zamieszkanymi odnogami Nowej Desperacji, gdyż przez nią jest najkrótsza droga do Smoczej Góry. Co prawda najemnicy czasem dziwnie patrzą na androida i pajączka... Pajęczycę! Pardą dla pań! No! Więc, dziwnie na niego patrzą, niektórzy z odrazą, a niektórzy nawet z fobią ewakuują się na jak najdalszy dystans... Albo z miejsca skręcają w inny korytarz. Ot, just in case. No ale cóż, kiedyś przywykną. Plusik! Dodatkowe zabezpieczenia wewnątrz Smoczej Wieży - 8-odnóżowy i 6-oczny predator!
Niestety jednak, dzionek nie mógł należeć do tak pięknych. Idąc tak, Len jeszcze przed tym, jak atak wirusa nastąpił, zdołał go "wykryć". Nie mógł go już powstrzymać, ale zdążył polecić Mirze by - unikając kontaktu z jakąkolwiek istotą pobiegła w okolice Smoczej Wieży. Choć pajęczyca nie chciała jakoś się rozstać ze swoim panem (to zwierzęce przywiązanie, ten magnetyzm... Hehe), to zdążyła odbiec jeszcze nim Lentaros całkowicie popadł w "berserk"...
A potem było niefajnie. Pomimo iż rzadko ludzie i nie tylko oni kroczyli tą drogą którą on szedł, napatoczył się jeden, cholerny biedak. Chyba był mieszanką człeka i żółwia, bo faktycznie miał jakąś pozieleniałą skórę i dziwny garb...
Był jednak za wolny, by chociaż krzyknąć nim czarna maszyna do zabijania znalazła się tuż przed nim, i jednym, szybkim cięciem miecza sprawiła że konsystencja mieszanki flaków i krwi przyozdobiła jego ubiór po rozcięciu ciała w dość piękny sposób. Będąc chamskim w opisie - pogłębił jego "rów" aż do gardła, by potem takowe przeciąć w poprzek i sprawić, że ciało się pięknie rozpadło na trzy kawałki...
Szybkie skrycie miecza w pochwie i ruszył dalej, nieco chybocząc się na boki. Flaki z niego spłynęły przy kroczeniu, ale twarz w krwi, płaszcz również i ogólny nierówny krok sprawiały wrażenie osoby niezbyt dobrze potraktowanej...
W którymś momencie się zatrzymał, opierając lewą dłonią o ścianę. Wyglądało na to, że wykonywał coś, co u ludzi jest "dyszeniem". Ciężko stwierdzić czemu...
Ale robił to. Jego oczy jarzyły się czerwienią, acz były skierowane ku ziemi, więc odgadnięcie wyrazu twarzy było niewykonalne. Hm... Co teraz?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.04.15 18:50  •  Ulica - Page 2 Empty Re: Ulica
Przyroda piękna jest, nawet, jeżeli jest praktycznie martwa. I to dosłownie. Artyści niech chowają pędzle, tego tutaj nie zobaczycie. Ale chmurki są ładne, szczególnie jak słońce je fajnie rozjaśnia. Nawet na Desperacji. Dlatego dzień może być piękny. Bo nic dobrego się na razie jeszcze nie wydarzyło, więc stąd nie ma jak powiedzieć, że ten dzień jest taki, a nie inny.
Anielica na chwilę zdjęła kaptur, a następnie przeczesała niezwiązane kosmyki palcami, zerkając w tym czasie na niebo. Z tego, co pamiętała, to łażenie po Desperacji w późnych porach, a szczególnie w nocy, było niczym proszenie się o kradzież czy pobicie. Tu i tak było dosyć niebezpiecznie, a kiedy słońce ustępowało księżycowi, to już w ogóle. Brakowało tylko wyjących do niego wilków. Choć i takie by się pewnie znalazło, w końcu wymordowani to takie "urocze" mieszanki ludzi i zwierząt. A wilków to tu było trochę, może ktoś po drodze spędził z nimi nieco czasu. Jeżeli nie - zawsze można mieć nadzieję, że te całe pieseły z chusteczkami mają u siebie jakieś wilki, czy coś.
Nie no, na pewno mają.
Benio nieco przybliżył się do niej, jakby co najmniej wyczuł jakieś niebezpieczeństwo. Anielica nałożyła ponownie kaptur na głowę i spojrzała w tę samą stronę, co lew. Coś biegło. Nie miało tylko normalnej liczby nóg. Po chwili zauważyła też świecące oczy, a na samym końcu kontury bestii. Położyła dłoń na głowie Benia i pchnęła ją delikatnie w swoją stronę sygnalizując, żeby nieco zszedł z drogi. I patrz, jak wesoło - pajączek sobie przeszedł. Zadziwiająco szybko, ale jednak. Od kiedy tutaj krążą pająki? Zazwyczaj takie cholery spotyka się... No, gdzieś zupełnie indziej. A nie w Nowej Desperacji. Zaniepokoiło to nieco Abi, ale po chwili machnęła na to ręką i podrapała Benia za uszkiem, aby i on mógł skupić się na czymś o wiele przyjemniejszym.
I się zaczęło. Bo tutaj nigdy nie może być spokojnie.
Jeżeli ona niepokoiła pojedyncze jednostki z lwem, to co można powiedzieć o jakimś gościu, który był ubrudzony krwią? Szedł jakoś dziwnie, wyglądał w ogóle jak ktoś, kto nie planuje pokazywać swojej twarzy. Ciekawość wygrała - anielica nieco zeszła na bok i rozpoczęła obserwację. Chciała też sprawdzić, skąd przychodził - być może źródło tej całej krwi było niedaleko, w końcu coś z niego cały czas, no... Schodziło, cokolwiek. Wyminęła nieznajomego, starając się przy tym zachować odpowiednio bezpieczną odległość, po czym poszła przed siebie. A krwi coraz więcej. I nie tylko jej. A co na sam koniec?
Tadaam, martwe ciało. Brawo, Abi!
Ciekawe, czy to on go zamordował. Tak, po co się przejmować faktem, że jakiś dziwny człowiek (?) został nieźle zmasakrowany, lepiej pójść za tamtym niebezpiecznym gościem! Bardzo mądrze, proszę pani. Anielica oczywiście szła za śladem krwi, jaki nieznajomy zostawił za sobą. Całkiem szybko go znalazła - w przeciwieństwie do niego szła dosyć szybko, podczas gdy on niebezpiecznie się kiwał na boki. Był pijany? Ranny? Nie panował nad sobą? Tyle się słyszało o zdziczałych, którzy nie wiedzieli, co robili i atakowali każdego, jeżeli tak chcieli, może i on miał problemy ze sobą?
Po pewnym czasie pan w czerni przystanął przy ścianie. Abigail ponownie wyminęła tego wesołego człowieczka (?), po czym stanęła przed nim, dalej trzymając w miarę bezpieczną odległość. Benio w zamian za to zerkał na niego swoimi ślepiami, obserwował go.
Rzuć się tylko, a zostaniesz moją kolację.
- Przepraszam? Wszystko w porządku? - zapytała.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.04.15 22:04  •  Ulica - Page 2 Empty Re: Ulica
Z pewnością widok takiego biegnącego pajączka to jednak nie jest normalne. Zwłaszcza w środku Nowej Desperacji, i to takich rozmiarów. Może komuś uciekł? Może ktoś go tu przywlókł lub przywiódł?
Oby tylko dotarła bezpiecznie w jakieś... Zaiste bezpieczne miejsce. Tak, dokładnie tak. Lenny, mistrz synonimów wykorzystywanych w postach. Tak, dokładnie tak. No ale pajączek dość szybko znikną z pola widzenia, i raczej żadne okrzyki, powarkiwania czy inne dźwięki z kierunku w jakim pobiegł nie pobrzmiały, co oznaczało że nikt się nim ani nie przejął, ani jej nie zaatakował. To na plus...
Bo gdyby Len znalazł ją gdzieś potem w kawałkach, byłby nieusatysfakcjonowany tym faktem. I to naprawdę mocno byłby tym nieusatysfakcjonowany. W każdym razie jednak - w tej chwili żadne moduły wyższego sortu imitacji emocji czy logicznego myślenia były wyparte, i jedyny algorytm jaki pozostał, to wyszukiwanie wrogów...
I mnogość programów na temat zabijania ich. Różnych przeciwników, różnego typu, i w różnych warunkach oraz z wszelakim uzbrojeniem. Czy podejście do niego było zauważone od razu? Nie, na początku nie spostrzegł anielicy która chodziła wokół niego, zniknęła i wróciła...
Dopóki nie stanęła przed nim, w drobnej odległości - ale jednak. I nie odezwała się, zwracając uwagę maszyny będącej teraz tylko w jednym stadium działania.
Niszczyć.
Uniósł spojrzenie do góry, nawet nie interesując się treścią przekazu. Źródło dźwięku było blisko, tuż przed nim, troszeczkę dalej niż by sięgną dłonią. Poza samym źródłem dźwięku istota posiadała również bestię przy swym boku - jednego z nemejskich lwów. Ostre kły i zęby, twarda skóra...
Hm, już miał okazję walczyć z podobną istotą. Nie było w sumie tak źle...
Tylko wtedy było dwóch takich jak on. A on mógł myśleć logicznie i planować swoje działanie, atakować wraz z użytkiem swoich uzdolnień specyficznych dla jego ciała.
A nie zrobić to co zrobił.
A co zrobił? Odbił się od ściany dłonią, prostując i na "raz" przestając zupełnie oddychać. Jakby wstrzymał oddech, z tym że nie nabrał powietrza do płuc czy nie zrobił niczego podobnego. Poprostu...
Przestał działać w jakikolwiek inny sposób, niż skupienie i analizowanie sposobu walki.
Bezsłownie wydobył ostrze z pochwy miecza i trzymając je w prawej dłoni, podobnie jak wcześniej, nieco kiwając się na boki, stawiając niepewne, acz stabilnie kierujące go ku długowłosej osóbce kroki obserwował ją i jej zwierzaczka...
Nie. Żadnych więcej analiz.
W jednej chwili przyśpieszył, chcąc znaleźć się tuż przed anielicą i jednym, szybkim cięciem na poziomie gardła rozciąć jej tętnicę szyjną. Prosta, krótka i treściwa robota, w sam raz dla maszyny która chce tylko zamordować, bez robienia krwawej łaźni z każdego ciała.
Tamten wymordowany to był przypadek.
Absolutny.
Całkowity.
... No, tak. Przypadek.

A post jest słaby. Tag ._.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.04.15 12:32  •  Ulica - Page 2 Empty Re: Ulica
Przez chwilę pomyślała, że nieznajomy naprawdę może mieć jakieś problemy, bo mimo w miarę donośnego głosu, nie spojrzał nawet na nią, cały czas zginając się przy tej ścianie. Chciała już nawet podejść bliżej, zamachać dłonią, potrząsnąć za ramiona, cokolwiek - ale ten wreszcie na nią spojrzał, świecąc swoimi oczami. Czerwonymi. Anielica ze zdziwieniem wypisanym na twarzy spojrzała na swojego zwierzęcego towarzysza, który lustrował spojrzeniem niepokojącego nieznajomego tak, jakby chciał się teraz na niego rzucić i upewnić się, że jego właścicielce nic nie grozi.
Być może to by było dobrze, gdyby tak zrobił.
Benio jednak mocno złapał Abigail za rękach płaszcza i pociągnął do tyłu, pomagając jej tym samym w uniknięciu ostrza, które śmignęło prosto przed jej twarzą, przecinając kilka kosmyków włosów anielicy. To się nazywa unik w ostatniej chwili! Gdyby tego nie uniknęła, to pewnie już by się udusiła własną krwią, czy coś. Albo w ogóle pozbawiłby jej głowy. Czyżby karma za ucięcie łba Ashleya? Nie, raczej nie, bo nikt nic nie mówił.
- Hejejejejeej, panie, panie, spokojnie, ja tylko podeszłam! - wypowiedziała z prędkością, którą nie powstydziliby się rodowici Włosi podczas rozmawiania, bo przecież tamci potrafili nawijać szybko nawet nie wtedy, kiedy chcieli rzucać obelgami... No i pomachała nawet łapami, jakby chciała mocno zaznaczyć, że nie miała złych zamiarów. Benio natomiast coraz mocniej ciągnął za rękaw sygnalizując, że powinna się oddalić od androida. I po chwili rzeczywiście zerwała się równo, przy czym wcześniej jeszcze wywołała nieco lodu wokół stóp nieznajomego, aby przez co najmniej chwilę skupił się na uwolnieniu, a nie Abi.
No i wzięła nogi za pas, wiadomo. Woli jednak dotrzeć do gór Shi w jednym kawałku, a nie w częściach, które musieliby zbierać i składać, niczym małe puzzle. Anielica co jakiś czas wpadała na innych mieszkańców, ale ryk Benia skutecznie rozdzielał ludzi, którzy schodzili im z drogi. To po części mogło być niezłym tropem dla nieznajomego, ale... Chyba by się tak nie uparł, prawda?
Prawda? Przecież jest grzecznym, miłym, pomocnym aniołkiem.

//Nic nie mów, nie potrafię pisać, szczególnie długo x.x Mam nadzieję, że nie zabolą Cię teraz nieco krótsze posty.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 12.04.15 21:27  •  Ulica - Page 2 Empty Re: Ulica
Nie martw się, nie zabolą. Ciekawi mnie tylko czemu nie użyłaś Benia do obrony przed Lenem, ale nie kwestionuje, wiem że masz jakiś plan w głowie z pewnością : 3

Zakładanie rzeczy przyziemnych i pozytywnych, a przynajmniej pozytywnych ze swojego punktu widzenia to coś, czego nie powinno się robić przy kimś umazanym krwią i toczącym się przy ścianie. Oczywiście, jest szansa że ten osobnik został ranny i potrzebuje pomocy, ale równie wysoka szansa jest na to, że to właśnie jeden z wymordowanych, ofiara swojej zwierzęcej natury która każe mu zabijać...
Lub, tak jak w tym wypadku - android z problemami technicznymi wysokiej klasy, które powodują w nim chęć jak najszybszego skrócenia życia osób w zasięgu wzroku, z wyjątkowym uparciem się na osoby, które unikają tej śmierci. Jeśli by nawet nie zostały zabite, a poprostu oberwały - mają dużo mniejszy priorytet od tych, co unikają i uciekają. Może lepiej było, Abi, paść na ziemię i udawać trupa? To zawsze mogło coś zrobić...
Coś więcej niż teraz. Dostrzegając że atak nie poskutkował tak jak powinien, kontynuował, wykonując pchnięcie ponownie na wysokości gardła, doskakując trochę. Ponownie jednak szyja anielicy uniknęła natarcia ze strony ostrza, odciągnięta wraz z resztą jej ciała przez zwierzę. Chwilowo nawet nie dostrzegał tego zwierzęcia jako przeszkody, nie słyszał jej głosu, próbował ciągle nacierać...
Aż w którymś momencie nie zdołał się poruszyć w przód, rejestrując fakt przeszkód jakie powstały wokół stóp. Spojrzał ku dołowi, i dostrzegając warstwę lodu...
Cóż. Poprostu szarpną mocniej nogami, bez problemu wydobywając je z lodu, ale dało to wciąż chwilę dla anielicy na ucieczkę. Android schylił się, obniżając swój środek ciężkości i szybkim ruchem wydobył pochwę zza pasa, po czym schował do niej ostrze, a następnie trzymając na broni obie dłonie przy pasie, puścił się w ruch za nią. Nie był to w sumie taki standardowy bieg - przypominało to raczej serię długich skoków, z nogi na nogę, wybijając się mocno z ziemi w przód. Wbrew pozorom - taktyka skuteczna przy tak dużej masie i sile wybicia, przez co nadrabiał straty, powoli doganiając długowłosą kobietę. Wściekle jarząca się z oczu czerwień, fakt bycia umazanym krwią, i ogółem mina pod tytułem "śmierć" były wystarczającym powodem dla którego osoby wokół, roztrącone najpierw przez ryk lwa nawet nie próbowały ponownie wejść komuś w drogę.
Gdyby nie fakt że w tym stanie nie potrafi kontrolować swoich specyficznych rozwinięć, byłby już w tej chwili w stanie ją dogonić, ba, co ja mówię. Mógł na samym początku zrobić to samo co ona z nim - przymrozić ją do ziemi. Fakt jest jednak taki, że gdyby ta logiczna część, odpowiadająca za myślenie podczas walki, była u władzy, w ogóle by nikogo nie zaatakował, to też...
Hm, szczęście w nieszczęściu dla anielicy, prawda? No, przynajmniej na swój sposób. Ale ten sposób ciągle goni...
I jest dużo wytrzymalszy od zwykłego anioła w kwestii trwania baterii. A czy aniołkowi nie skończą się baterie po drodze? Hm, hm, hm...
Zobaczymy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.04.15 13:24  •  Ulica - Page 2 Empty Re: Ulica
Benio to naprawdę uparta bestia. Nie dość, że złapał ją za ten rękaw, to jeszcze uparcie cały czas odciągał ją od niebezpiecznego osobnika, nie atakując go nawet. Uczyła go, żeby był nieco... Spokojniejszy od swoich przyjaciół. Atakował tylko wtedy, kiedy czuł się zagrożony lub Abi dawała mu odpowiedni sygnał. Więc zrobił tylko tyle.
Abigail widocznie też była chwilowo zbyt zagubiona/zdziwiona nagłym atakiem, więc działanie lwa było jak najbardziej na miejscu. Bardzo na miejscu. No bardziej się, choliba, nie dało. Chyba ktoś tu był nie do końca wyspany (no shit Sherlock...), skoro tak zamulał. No a potem wykorzystali krótką, bardzo krótką chwilę i zwiali przed androidem łudząc się, że nic się nie stanie i znikną z pola widzenia atakującego.
Ta, łudziła się. I to bardzo. Słysząc to całe "łup, łup", co okazało się biego-skakaniem stwierdziła, że za szybko się go nie pozbędzie. To chyba serio jakiś wściekły wyjątek. Pomagaj ludziom, mówili. Bóg się będzie radować, mówili. Coś tu się znowu wywaliło do góry nogami i ryczało na cały regulator. Badum tss. Sucharzymy i śpimy dalej, bo why not.
Anielica w pewnym momencie stwierdziła, że sobie nieco zaszaleje - i spróbuje wyprowadzić go nie tylko z tej ulicy, ale całego Apogeum. Do równie niebezpiecznego miejsca, gdzie będą mieli równie wysokie szanse, aby zdechnąć. Wiecie, o jakim miejscu mowa?
Nie?
To się dowiecie. Było ono nieco oddalone, ale Abigail już miała nieco wprawy w bieganiu. Zaczęła też tworzyć lód pod swoimi nogami - a może się, biedak, wywali na drodze i nieco go zgubi? Wolałaby tam jednak nie iść. Ale pójdzie, jak nie da jej spokoju. Pewnie nawet Benio nie byłby zadowolony, gdyby potrafił mówić i ukazywać swoich emocji. Tak czy siak, plan jest, dosyć niebezpieczny, lecz mający te nikłe szanse na pozbycie się tego zioma z pomocą innych. Gorzej, jak sama zacznie obrywać... Ale czasem trzeba zaryzykować, prawda?
Zależało też, czy nieznajomy nagle nie walnie w kogoś i nie zgubi tropu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.04.15 18:22  •  Ulica - Page 2 Empty Re: Ulica
Wciąż na ogonie różowo-fioletowo-jakiejś tam anielicy. To aż zaskakujące, jak bardzo wirus się uczepił zamordowania tej jednej, uciekającej osoby, w ogóle olewając tyle "życia" wokół siebie. Do tego stopnia że gdy ktoś zastąpił mu drogę w którymś momencie (bo tak faktycznie było, ktoś był na tyle głupi), to przy kolejnym wyskoku wybił się nieco wyżej, obracając się w powietrzu i bardzo w ogóle ultra-super-akrobacją i tak dalej... Dobra, suchy opis. Po obrocie w powietrzu wyprowadził piękne kopnięcie z pół-obrotu, posyłając wymordowanego jaki staną mu na drodze (wyższego od niego, barczystego i w ogóle) prosto w ramiona pragnącej go ściany... Do tego stopnia że cielsko wymordowanego przebiło swoim impetem kiepską robotę murarską, a chmura tynku rozeszła się za androidem, który po wylądowaniu dalej kontynuował swój bieg, bez względu na okoliczności. Trochę ten kopniak go spowolnił przez moment, bo znów musiał nabrać tempa, ale już po chwili znów był na ogonie anielicy...
Pft, lód, znowu. Ciężar uderzeń o ziemię androida był zbyt silny, by tak cienka warstwa lodu powodowała u niego poślizg. On zwyczajnie rozbijał przy każdym uderzeniu o ziemię butów taflę lodu i ponownie się wybijał, dalej ją niszcząc. Ta ucieczka była już na tyle długa, że czarnowłosa maszyna wyrwała jakiś kamień z ziemi (taki wielkości solidnej cegły) i zatrzymując się na chwilę, przy hamowaniu wykonała zamaszysty rzut, mając na swoim celu trafienie w głowę anielicy. Co prawda nie był taki dobry, rzucał parabolicznie (czyt. w górę, i obliczająć tor lotu cegły w dół) i pewnie spudłował, ale kto wie? Zaraz po tym rzucie puścił się - tym razem w standardowy bieg - ponownie, chcąc ją w końcu dorwać. Wciąż była tak daleko, i tak blisko... Huh.

Abi, przenieśmy to już gdzieś, bo nie mam pomysłu co dalej pisać w tej gonitwie ._.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.04.15 14:05  •  Ulica - Page 2 Empty Re: Ulica
Tak, to było naprawdę przerażające. Przecież Abi nic mu nie zrobiła - a jednak Leniek leciał za nią niczym psycho-fan. Miał nawet kwiaty - to znaczy, no, ostrze. Widzicie, jaki wspaniały? Wie, jak poderwać pannę w tej Desperacyjnej dziurze. Trzeba mu potem załatwić jakąś śliczną statuetkę, będzie na pewno bardzo hepi.
Tak hepi, że z wrażenia ją potnie.
Ale serio, jak można być tak upartym? On nawet olewał innych wymordowanych, a uderzenie jakiegoś wielkoluda w budynek, który natychmiastowo się zawalił utwierdził ją w przekonaniu, że określenie "dziwne" w ogóle nie pasowało. To już było chore. Czy to był jakiś zabójca wysłany przez aniołów? Znowu zaczęli się na nią rzucać? To już nie było śmieszne, tylko żałosne.
Benio nadal biegł przy niej, jednak nagle musiał spojrzeć za siebie, bo zaczął ryczek w jej kierunku. Abi szybko zrobiła to samo i zobaczyła coś w powietrzu. Dla samej pewności na chwilę rzuciła się na lwa, który mimo obciążenia w postaci anielicy był w stanie tak przyspieszyć, że kamień ich nie trafił. Cudem, proszę państwa, ale jednak. Potem lekko wymusił na anielicy zejście z niego.
Przepraszam, on chamsko ją zwalił z siebie.
Ale Abi dzielna panna, była w stanie się zebrać i biec dalej. Usłyszała dźwięk pękającego lodu, co tylko zapaliło lampkę, że to coś musi być na tyle ciężkie, że jest w stanie natychmiastowo je zmusić do złamania się. Okej, ale co to było? Wymordowany o wielkiej masy? Nie wyglądał na takiego. Więc... Android? To one w ogóle istnieją? Nagle priorytet anielicy nieco się zmienił, bowiem z "pozbyć się" przeskoczył na "unieszkodliwić i dowiedzieć się, co to za cholera". Limbo odpadało. Teraz w ogóle zwątpiła w swoje możliwości. To było dosyć daleko, może nie dobiec. A dolecieć to już w ogóle. Trzeba było znaleźć inne miejsce.
Ale teraz ważna była ucieczka. Wiać, wiaać!
Uparty biegł cały czas za nią, więc wiedziała, że za nim pójdzie. Gdzie by go zaciągnąć, hmm...

[z/t] x2 (bo Leniek i tak będzie pewnie dalej za nią biegł, a Ty nawet nie miałbyś teraz czego opisywać)
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.05.15 14:43  •  Ulica - Page 2 Empty Re: Ulica
Często kręciła się w tej okolicy, ponieważ połowie z nich się tutaj podobało. Prawdopodobnie przyczyną była atmosfera - ciężka i mroczna; w tle słychać było przytłumione wrzaski i melodie z weselszych części Targu, a ściany kamienic złożone były z obdartych płyt,wytartych, poplamionych głazów i błyszczących resztek okien. Obrzeża faktycznie się wyróżniały, zupełnie jakby dokonywała się jakaś niema selekcja ludności, jakby tylko ci z czernią w myślach mogli przekroczyć niewidzialną linię, jaka oddzielała to miejsce od reszty. Początkowo taka niewinna twarz, jakiej Laiene była właścicielką, wzbudzała wiele sensacji, a co za tym idzie sporo nieprzyjemnych sytuacji. Teraz już jednak wiele osób, widząc tę dziewczynę, nie zawieszało na niej dłużej wzroku. Kojarzyli ją, niektórzy znali już nawet na tyle, by respektować, mimo drobnej budowy i niewinnej facjaty. Mimo wszystko jednak, na jej przykładzie właśnie, przekonali się, że skorupa jaką było istoty ciało, niekoniecznie świadczyć musiało o tym, co ją wypełnia. Zawsze, gdy odwiedzała te tereny, na zewnątrz wypełzała jej cienista natura; oczy więc błyszczały jakąś nieprzyjemnością, a w ich kącikach widać było zło większe niż w rękach niejednego z rzekomych zbrodniarzy.
Wciągnęła powietrze głęboko do płuc - pachniało pyłem, lecz unosił się w nim również lekki aromat medykamentów i trucizn, wydobywający się z buteleczek postawionych na stołach. Słońce było jeszcze nisko, a długie, czarne odbicia budynków kładły się na ziemi, prawie nie przepuszczając światła. Wiatr szumiał lekko, również przebudzając się znowu do życia jak każdego dnia, zgodnie ze swoim zwyczajem.
Laiene szła wzdłuż prawej strony, przyglądając się wystawionym na stoiskach nożom o błyszczących ostrzach i porcelanie o wymyślnych kształtach. Mijała po drodze różne oblicza - jedne były zdeformowane bliznami, zniekształcone przez los i historię (może przez własne błędy, może przez cudze), inne zaś symetryczne, brzydkie, lecz ciekawe. Były również ładne, czasem piękne, ale i tak z groźnym wzrokiem. Każde jednak z nich było niepowtarzalne i wyjątkowe, a pisząc to mam na myśli wypisany na wierzchu charakter - czasem ból, niekiedy złość. Na jej twarzy malowała się pewność siebie, zadowolenie, chociaż sama nie do końca nie wiedziała, dlaczegoż tak właśnie się czuła. Stąpała jednak przekonana, że chce wyrządzić komuś krzywdę; kogoś zranić, może nawet doprowadzić do płaczu - przyniosłoby to jej satysfakcję.
Regularnie na obrzeżach targu czuła tą potrzebę, zaczęła więc w końcu wizytować je tylko w tym celu, aby ją spełnić. Jakkolwiek okrutnie by to brzmiało. Oczywistym było, że połowa jej duszy nie popiera zachowania jaki tutaj reprezentowała, jednakże ujrzawszy nie raz akt okrucieństwa siostry, poddała się w końcu, akceptując te czyny jako formę specjalnego zabiegu, które miały zapobiec złości w innych przypadkach.
Dlatego właśnie oczy Laiene błądziły teraz po rękach, aby wybrać ofiarę. Co dziwne zawsze wybierała po dłoniach. Nienawidziła rąk niezadbanych, a nie chodziło jej o zniszczone pracą czy też skaleczone, lecz po prostu niechlujne, brudne lub też w jakiś sposób skażone.
Tym razem jednak, jej wybór padł zupełnie przypadkowo, gdy wodząc wzrokiem na poziomie łokci, nie zauważyła opierającego się o ścianę starca. Żebrak wyciągał drżącą dłoń z pozycji półsiedzącej i błagalnie kierował oczy pełne nadziei na każdego przechodnia. Źle jednak trafił. Laiene, nie dostrzegając mężczyzny, potknęła się o jego wyciągnięte, chude nogi. Sytuacja tak rozzłościła dziewczynę, że z furią rozszerzyła oczy i cicho wyszeptała pełnym grozy głosem:
- Przeszkodziłeś mi w spacerze, kundlu.
Podniosła rękę i uderzyła starca w policzek, a ten, słaby i mizerny, upadł z chrzęstem na ziemię. Spojrzała na sylwetkę osoby, która przed chwilą otrzymała jej cios. Zdziwiło ją to nawet - nie była istotą muskularną i silną, często więc atak jakim częstowała innych, wywoływał tylko zaczerwienienie na policzku. Powinna się wstydzić, że ugodziła kogoś, kto już był wyniszczony do tego stopnia, że nie miał nawet siły na podniesienie się po słabym razie. Zamiast tego, uśmiechnęła się, odczuwając wyższość i zadowolenie, jakby w końcu mogła pokazać światu swoją niewielką siłę; przecież triumfowała!
Inni już byli przyzwyczajeni, sceny takie przecież zdarzały się tutaj tak często, że już dawno otrzymały stałą, ciepłą posadę w codzienności. Co krok słychać było odgłosy walk - pijackich lub nie, a nawet gwałtów. Słońce też nie powinna być zdziwiona, jednak i tak pisnęła w środku ich wspólnej głowy.
Musisz to robić? - załkała.
Jej siostra nie odpowiedziała. Nie musiała, bowiem odzew zawsze był taki sam; niezmiennie odkąd pamiętała brzmiał on: tak.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Ulica - Page 2 Empty Re: Ulica
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 2 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach