Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 1 z 9 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Go down

Pisanie 26.02.15 22:20  •  Ulica Empty Ulica
Ulica
Ulica GECFHxt
Najzwyklejsza, brudna ulica. Taka, którą przełażą wszelkie szumowiny Desperacji. Jedna z głównych, więc można tu spotkać i panią, która oferuje Ci swoje usługi i handlarza, próbującego wcisnąć przechodniom do ręki jakiś podejrzany przedmiot.

~*~

A miało być tak pięknie.
Gavran chciał spędzić miły dzień w swoim pokoju, leżąc i gapiąc się w sufit, a nagle okazało się, że wyląduje gdzieś na cały dzień ze Shionem. Dowiedział się o tym, gdy właśnie miał zamiar pójść spać. Ale nie! Bo przecież misja ważniejsza. Chciał odmówić, ale jakoś tak... obawiał się Wilczura. Ten chyba jeszcze jest na niego trochę zły, także najlepiej będzie,  jak brunet zrobi wszystko, co mu każą. Potem będzie miał spokój.
To nie jest tak, że chłopak nie lubi młodszego kumpla. Gav po prostu trochę się... wstydzi. Minęło mu pierwsze, dziwne zauroczenie tym chłopakiem i jakoś tak teraz boi się, że było to widać. Oczywiście skrzętnie to ukrywa i nawet nie miał zamiaru niczego dać do zrozumienia czerwonowłosemu, ale... jakoś tak się go troszkę obawia.
Tym razem zapakował się jakoś lepiej. Wziął ze sobą plecak, a w nim komórkę, jedzenie, wodę oraz zapasowe spodnie i koszulkę. Zabrał z magazynu również pistolet. Nie do końca wiedział, czy mu się uda cokolwiek z tą bronią zrobić. Ale mieć trzeba!
Także tak zapakowany wyszedł sobie z kryjówki, biorąc przy okazji Shiona. Skierował się na początku do Apogeum, w końcu mieli szukać informacji o CATS.  Unikał wzroku swojego towarzysza. Jakoś tak dziwnie wydawało mu się, że ten przejrzy natychmiast Opętanego na wylot. Był jeszcze cichszy niż zwykle i jakby przygaszony. Z punktu widzenia osoby obok mogłoby to wyglądać dość zabawnie. Gavowi nie chciało się za bardzo tą misją zajmować, ale jak trzeba, to trzeba. Gdy doszli wreszcie do Apogeum, wymordowany rozejrzał się wokoło. Był także zmuszony zerknąć na Shiona.
- To teraz Twoja działka. Prowadź, ja nie wiem gdzie się tu jacyś ludzie z CATS szlajają.  - powiedział, wciskając dłonie w kieszenie kurtki. Zima była w Desperacji cholernie wredna, także Gavu był zmuszony do ubrania swoich najlepszych rzeczy. Długa, pikowana kurtka może i była brudna, z pewnością nie pachniała mydłem, a raczej martwą myszą, ale była ciepła. A to było najważniejsze. Do tego ubrał jakieś zwykłe spodnie moro, dziurawe, długie skarpety i chyba kobiece kozaki. Ale nie przemakały, także... taaa.
Ponownie zmusił się do spojrzenia na Shiona. Wyglądał jak zawsze, nic się nie zmienił od tamtej, ekchm, nocy. Nie, nie wracajmy do tego. To temat tabu, nie przyznajemy się do tego. Zły sen, koszmar, kłamstwo.
Co nie zmienia faktu, że i tak mu się wtedy podobało, ale ćśśśś, to sekret. Gavran oficjalnie już się wyzbył tego głupiego, kilkudniowego zauroczenia! A właściwie to nigdy nawet nie widział obiektu... em... uczuć w Shionie. Tak tylko wtedy... sami rozumiecie. Depresję miał, brak znajomych. Te sprawy, zdarza się.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.03.15 12:08  •  Ulica Empty Re: Ulica
Nie był zadowolony, że musi wykonać to zadanie  w towarzystwie Gavrana. Nie przepadał za nim. Zresztą, tak naprawdę to Shion nie przepadał za żadnym Kundlem. Ale wiedział, że musiał, że patrzono mu na ręce, dlatego też zmusił się do gorzkiego przełknięcia wszelkich zażaleń i zgodzenie się na pójście w teren w towarzystwie bruneta. Miał tylko nadzieję, że to chuchro do czegoś się nadaje, bo póki co nie wyglądał na takiego.
Wsunął głębiej ręce w kieszenie kurtki i ruszył szybkim krokiem przed siebie, doskonale wiedząc gdzie chce się udać. Bywał już w tych okolicach i choć sam nigdy nie rozmawiał z nikim, to przysłuchiwał się rozmową swoich byłych towarzyszy. I wiedział mniej, bądź więcej jak to wszystko wygląda i na czym polega. Przede wszystkim…
- Mówienie zostaw mi. – jakże rozmowny - Bo ty jesteś za głupi i spartaczysz robotę. – i szczery. Nie przejmował się, czy w jakikolwiek sposób obrazi bruneta czy też nie. Pewnie się oburzy. Wyglądał na takiego co wiele bierze do siebie, ale wszelakie słowa Gavrana Shion puścił gdzieś w Eter, wchodząc, schodząc po schodach w głąb Apogeum, starając się nie patrzeć w ozy tutejszych ludzi.
Pierwsza zasada przebywania w takim towarzystwie – nie prowokuj. A nic nie działało na zwyrodnialców, jak patrzenie im prosto w oczy, sprawiając przy tym wrażenie pewnych siebie i do tego jeszcze silnych. A przecież tacy nie byli. Druga sprawa, że nie mogą iść ze spuszczonymi głowami wzrokiem smyrając po ziemi, bo wtedy będą wyglądali na wystraszonych i słabych. Wzrok przed siebie, czasami prześlizgnięcie nim po twarzach innych – nic ponadto. W ten sposób można uniknąć naprawdę wielu nieprzyjemności.
W końcu chłopak przystanął i zaciągnął kaptur na głowę. Wzrok utkwił w parze mężczyzn stojących nieopodal popękanej ściany. Jeden mierzył prawie dwa metry, chudy jak tyczka z czarnymi, tłustymi włosami sięgającymi jego wychudzonych ramion. Drugi, o głowę niższy, łysy, z kolczykami praktycznie… wszędzie. Nawet w policzkach miał kilka pomniejszych.
- To Sao I Ham. Przybywają z południa każdego ostatniego dnia miesiąca. Mają drogocenne materiały i kruszce. Byłoby dobrze, gdyby udało nam się przeciągnąć ich na naszą stronę. – powiedział cicho chłopak i nie czekając nawet na odpowiedź Gavrana, ruszył w stronę dwójki mężczyzn.
Łysy mężczyzna spojrzał na Shiona, a potem na Gavrana, by wreszcie po chwili znowu wrócić spojrzeniem do mniejszego wymordowanego.
- Co jest mikrusie? – zapytał nieco charczącym ale też i kpiącym głosem.
- Usług. Chcemy wykupić wasze usługi. – powiedział dość spokojnie rudzielec. Mężczyzna parsknął szyderczym śmiechem, jednakże w chwili, kiedy chłopak odsunął część kurtki odsłaniając żółtą chustę, momentalnie się przymknął.
- Wybacz młody, spóźniliście się. Kot przechytrzył psa. – rzucił cicho, choć już nie pobrzmiewała nuta kpiny. Shion zerknął pytająco na Gavrana: Co teraz?
                                         
Shion
Ratler     Poziom E
Shion
Ratler     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Shion.


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.03.15 22:02  •  Ulica Empty Re: Ulica
Gav kompletnie zignorował to, że Shion nazwał go głupim. W sumie nawet mu to odpowiadało, że ten tak uważa. Shion będzie robił wszystko, a Kruk tylko łaził za tym...
Za tym gówniarzem.
Jak on śmiał? Do starszego rangą...
No nic. Ważne tylko, żeby odbębnić misyjkę i wrócić do domu. I, co ważniejsze - wyspać się. Oj, tak. W tej chwili to największe marzenie wymordowanego.  Pójść, walnąć się na swój materac i zasnąć. Bez tego jęczącego wypierdka nad uchem. Polazł za nim, wpychając dłonie w kieszenie kurtki. Zima była zimna, zawsze tak było w Desperacji. Nie tak normalnie zimna, że po parku chodzą szczęśliwe pary otulone jednym szalikiem, a dzieci lepią bałwana z marchewką. Tutaj, żeby było jako tako ciepło, trzeba byłoby mieć bojler na sznurku.  Gav wolał już letnie upały, było przynajmniej mniej problemów. Na dole w kryjówce chłodno, jedzenie, picie... A lodowate miesiące dla wymordowanych to prawdziwa mordęga. Gorszej nie było.
Gdy Shion stanął, stanął i Kruk. Spojrzał ponuro na swojego towarzysza. Tym głupim to chyba naprawdę popsuł Gavowi humor, do czego ten z pewnością się nie przyzna. Nigdy nie dałby temu gówniarzowi tej satysfakcji.
Jak on mógł go w ogóle lubić? Oszalał chyba.
Wracamy do stanu kawalerskiego.
Sao i Ham, dobra. Zapamiętane, będzie dla Wilczura. Że się starał. To co, idziemy do domu? ... och. Zły rudy, niedobry rudy. Powinien siedzieć cicho. Teraz Gav mówi się postarać.
- Kundle niedługo do reszty zagryzą kociaki. - burknął w odpowiedzi, niby od niechcenia. Tak naprawdę jednak był trochę dumny z tego tekstu, nieźle zripostował.
Zdał też sobie sprawę, że Shion został nazwany przez tego... Sama? W każdym razie został nazwany przez tego łysego "mikrusem". Samopoczucie Kruka od razu skoczyło o kilka punktów w górę, co poskutkowało kolejnym zdaniem. - CATS prawie zostało wybite. Nie wydaje mi się, żeby...  yyy, był to dla Was dobry interes. - Ale... chwila, chwila. Nie miał przeciągać handlarzy na stronę kundli. Mieli tylko wybadać.
- Chodź dalej w takim razie. Tu nie mamy co robić. - dodał, zwracając się do Shiona.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.03.15 2:00  •  Ulica Empty Re: Ulica
Szczerze?
Był cholerny zaskoczony i przede wszystkim zawiedziony postawą drugiego mężczyzny. Był pewien, że będzie chciał wyciągnąć więcej informacji, ale zamiast tego został odciągnięty na bok. Spojrzał pytająco na bruneta i choć jego twarz nie wyrażała jakoś szczególnie emocji, to jednak w oczach błyszczała nieodgadniona złość. W pewnym momencie wyszarpnął się z objęć długich palców Gavrana i zadarł nieco głowę wyżej, konfrontując się z jego spojrzeniem.
- A ty co? Przecież mamy dowiedzieć się jak najwięcej. A zamiast tego odsuwasz mnie na bok. Myślisz, że informacje leżą na ziemi? Trzeba pytać i je wyciągać. Dzięki temu przepadła nam możliwość dowiedzenia się co CATS kupuje u tamtej dwójki. Brawo. – rzucił nieprzyjemnie, wsuwając zziębnięte dłonie do kieszeni kurtki. Prychnął cicho i odwrócił się na pięcie, kierując przed siebie, nawet nie racząc spojrzeć przez ramię czy krukowaty podąża za nim.
Naprawdę wysłanie ich dwójki na tą misją było jednym, wielkim błędem. Już więcej załatwiłby, gdyby był sam. Odetchnął cicho przez nos i nieco zwolnił, pozwalając brunetowi na dogonienie ich. Raptownie przystanął i wskazał brodą w stronę czterech mężczyzny, którzy wyglądali jak typowy Zdzich spod alkoholowego na obrzeżach miasta.
- Działaj. Teraz twoja kolej. Zrób to po swojemu. – rzucił mrużąc przy tym oczy. Ciekawe czy Gavran poradzi sobie z tym, czy wróci z wbitym nożem między żebrami. Szczerze? To Shion obstawiał drugą opcję. Spojrzał dumnie na Gavrana i nieco ponaglając pchnął go do przodu, w ten sposób zachęcając do rozmowy. Sam rudowłosy podążył za sylwetką wyższego mężczyzny, jeżeli ten oczywiście ruszył, nie zamierzając jednak pozostawić go samemu sobie.
Jednakże przez cały ten czas uważnie obserwował otoczenie. Czuł wzrok innych na sobie. Obserwowali. Nie dość, że byli nowi, ich zapach wyczuwalny był na sporą odległość, to jeszcze pewnie plotka, że są z DOGS bardzo szybko rozeszła się po kupcach. Musieli się sprężyć, jeżeli chcieli cokolwiek załatwić. Shion dałby sobie uciąć łapę, że wnet i CATS usłyszy o ich obecności i zapewne będą chcieli złożyć im… wizytę. A na samą myśl Shion nieznacznie się skrzywił. Co jak co, ale nie uśmiechało mu się teraz spotkanie z dawnymi „znajomymi”.
                                         
Shion
Ratler     Poziom E
Shion
Ratler     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Shion.


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.03.15 15:05  •  Ulica Empty Re: Ulica
Uniósł brwi, gdy Shion wybuchnął. Pokiwał głową ze zrozumieniem i wyciągnął rękę z kieszeni, by w udawanym zamyśleniu przeciągnąć dłonią po brodzie. Mróz chłoszczył mu nogi lodowatymi językami wiatru, a Gav stał i słuchał tego, co ten młody gówniarz mówi.
- Skończyłeś? Zajebiście. Słuchaj, ja tu jestem cholernym Kundlem, nie Wilczurem, żeby o wszystkim wiedzieć. To Ty doskonale zdajesz sobie sprawę, jak powinieneś gadać z CATS, bo Ty tam byłeś, nie ja. Więc radzę Tobie to wszystko załatwiać i nie gapić się we mnie, oczekując ratunku, bo teraz tego nie dostaniesz. Ty się znasz na kotach, nie ja. - podkreślił ostatnie zdanie, patrząc na chłopaka z góry. Nie wyglądał jednak na zdenerwowanego. Bardziej na obojętnego, chociaż chłód w jego oczach pokazywał, co myśli w tej chwili o Shionie.
Czyżby małżeńska sprzeczka? Oj, Gavu, Gavu. Twój żon chyba Cię nie lubi. Co za pech... ~
Wyglądał na takiego, który niczym się nie przejmuje. Kamienna maska na twarzy, którą nic nie może rozkruszyć. Ani jednej rysy, ani jednego pęknięcia. W głębi duszy jednak trochę go ubodło. Nie to, co wytknął Shion, a raczej to, co sam powiedział. No bo... on naprawdę mało co znaczy w organizacji. Zwykły kundel, nic więcej. Mimo że mu to nawet odpowiadało, bo miał mniej do robienia niż na przykład Growlithe, to i tak... czuł się gorszy. Ale co tam, po co się tym przejmować. Każdy ma swoje zadanie w gangu no i... Cóż, przynajmniej nie jest seks-zabawką. Zawsze mogło być gorzej. A do tego nie jest aż tak złym Kundlem, na jakiego wygląda. Grow go chyba lubi... Nie. Znaczy toleruje... Chociaż też nie, powiedzmy, że akceptuje. A to bardzo dobrze, w końcu przyczynił się do uwolnienia Evendell.
Mogło być gorzej.
No, wyjdźmy z głowy Gavrana i zawędrujmy z powrotem na lodowatą ziemię. Spojrzał za odchodzącym chłopakiem. No, wypadałoby za nim pójść. No to poszedł, bo jeszcze oberwie od kogoś z góry. Dosyć tej uległości wobec tego małego, teraz on tu rządzi.
- Idziesz ze mną. - warknął, próbując sprawiać groźne wrażenie. Gdyby ten  się stawiał, to brunet bezczelnie złapałby go za kurtkę i pociągnął. Nie ma już łagodnego, stojącego w cieniu chłopaka. Jest groźny Gav! Podszedł do grupki, wlokąc za sobą swojego towarzysza. Spojrzał na nich obojętnie i wystawił przed siebie Shiona.
- Twoja kolej.  
Nic więcej nie powiedział. Bo co miał dodać? Nie będzie się dawał terroryzować jakiemuś gówniarzowi. Grupa mężczyzn rzeczywiście wyglądała niezbyt przyjemnie. Dla Gavrana to nie problem, chłopak jest przystosowany do ucieczki. Bardzo duża szybkość i zmiana w ptaka. No i się martwić o Shiona nie będzie.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.03.15 21:00  •  Ulica Empty Re: Ulica
Uniósł brwi nieco zaskoczony, kiedy słuchał przemowy bruneta. Choć jego twarz nie wyrażała praktycznie nic, to w oczach błysnęły nieokiełznane kurwiki. W końcu zmarszczył nos, jakby poczuł woń czegoś śmierdzącego, jednocześnie robiąc krok do tyłu, by odsunąć się od plującego śliną mężczyzny. Tak, tak, wiedział na jakim jest stanowisku i zdążył już załapać całą tą hierarchię panującą w DOGS. Ale dostali jasno określone zadanie od ich przywódcy i mieli dowiedzieć się jak najwięcej, a póki co, to właśnie brunet cały czas im przeszkadzał. Zamiast wycisnąć z jednej osoby jak najwięcej soków, to wolał lizać różne inne soki, po trochu. A od tego w końcu można rzygnąć.
Westchnął cicho przez nos i przycisnął jedną ręką do skroni, po czym zaczął rozmasowywać je palcami, czując się nieco rozczarowany słowami chłopaka.
- Posłuchaj mnie chłopcze – bo Shion jest przecież taki dorosły - Tak, byłem w CATS ale to nie oznacza, że znam się ze wszystkimi tutaj ludźmi. Słowa Growa brzmiały, żeby dowiedzieć się o nich i o handlarzach, z którymi zawierają pakty. Myślisz, że co, że podejdziesz sobie do jednego z członków Kotów a oni z uśmiechem na ryju zaczną Ci śpiewać co wiedzą? Serio jesteś taki głupi? Weź się puknij w ten łeb pełen trocin. – choć jego słowa były ostre, ton, w jaki je wypowiadał był raczej spokojny i smętny. I przede wszystkim znudzony.
- Nie będę odwalał za ciebie całej roboty. Wysil się I też popytaj. – dodał po chwili przyglądając się nieco dłużej mężczyźnie.
Wsunął ręce w kieszenie kurtki, uprzednio bardziej naciągając kaptur na głowę i odwrócił głowę w bok, ostentacyjnie dając tym samym do zrozumienia, że ma gdzieś, co ten dalej mówi. Jakby w tym momencie jakiś szary punkt na ścianie wydawał się o wiele ciekawszą rzeczą niż twarz jego rozmówcy. Do dupy z czymś takim. I jak tutaj współpracować z kimś takim?
- Ratunku? To ty chcesz, żebym wszystko zrobił za ciebie. Jesteś beznadziejny. – burknął pod nosem ledwo słyszalnym głosem.
”Idziesz ze mną”
Niedoczekanie.
- Nigdzie nie id—Zostaw mnie! Pieprz się! – rzucił nieprzyjemnie i szarpnął się mocno, kiedy Gavran zaczął go ciągnąć w stronę handlarzy. Zaparł się mocniej nogami, wyrywając niczym wystraszone i zaszczute zwierzę. Aż wreszcie się wyszarpnął i odskoczył na bok.
- Nie dotykaj mnie! I idź tam sobie sam. Ja nie zamierzam nic mówić. – dodał, odwracając głowę do tyłu, jakby chciał szukać jakiejś drogi ucieczki. Szczerze powiedziawszy to taka myśl przemknęła mu przez głowę. A gdyby tak uciec i gdzieś się schować? Przecież był w tym dobry. Był tchórzem.
Właśnie.
I chyba tylko dlatego ruszył do przodu, w stronę handlarzy, ale nie zamierzał nic mówić. Zatrzymawszy się przed nimi, odwrócił głowę w bok i milczał, zaciskając usta w wąską linię. Niech on sam się bawi, Shion nie zamierzał. Niech jeszcze stuknie nóżką i powie wielce obrażony, że on się tak nie bawi.
                                         
Shion
Ratler     Poziom E
Shion
Ratler     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Shion.


Powrót do góry Go down

Pisanie 29.03.15 20:36  •  Ulica Empty Re: Ulica
"Posłuchaj mnie chłopcze"
Och, doprawdy?
Jaki ten dzieciak jest irytujący. Zachowuje się, jakby był mądrzejszy od Kruka, a wcale tak nie jest.
- Mogłem Ci nie pomagać. - syknął, patrząc na Shiona spod przymrużonych powiek. Właśnie, mógł nie pomagać. Nie byłoby teraz problemu.
Nie spodziewał się, że chłopak będzie się stawiał.
- Pieprzyć to Ty możesz się zaraz. - odparł, patrząc na jednego z facetów, który był chyba zainteresowany osobą Terriera.
- Mów coś. - powiedział, gdy czwórka handlarzy patrzyła na nich z rosnącym zniecierpliwieniem. A bo co miał zrobić sam Gavran? On się nie znał. Nie znał na niczym, on tu tylko jest do innego typu misji. W końcu jest tylko Kundlem. Wolałby latać i patrolować tereny wokół DOGS, o. Świetny pomysł. Musi się o to zapytać Wilczura, może mu pozwoli. Ale nie razem z tym gówniarzem!
Niezbyt ciekawie wyglądający mężczyźni patrzyli na nich z coraz większą irytacją.
- Czego chcecie? - warknął jeden z nich, patrząc na Shiona łakomym wzrokiem.
Gav zacisnął zęby i złapał chłopaka za ramię, by go popchnąć bliżej tych ludzi. Nie ma już łagodnego Kruka Młody ma się słuchać.
- Porozmawiajmy o interesach. - powiedział Gav, próbując  grać rolę mądrego i pewnego siebie wymordowanego.
Jeden z mężczyzn parsknął śmiechem tak, jakby Opętany powiedział coś niesamowcie zabawnego.
- Jakich interesach? - zapytał, uśmiechając się drwiąco.
- Sam wiesz jakich. - odparł cicho Gavran i zagryzł wargę, co z pewnością nie było męskie. - DOGS jest o wiele bardziej opłacalne niż CATS. - dodał, nieprzejęty zachowaniem handlarzy. - CATS zdycha. Z pewnością o tym wiecie.
- Nie znasz potencjału kotów, psie.
Och, czyżby to było coś nowego? Może uda mu się coś wyciągnąć więcej.
Tamten facet podszedł bliżej Shiona. Gav zauważył to i przyciągnął chłopaka do siebie. Nie był zbyt delikatny.
To moje, nie rusz.
- Jesteś tego pewny? - zapytał Gavran, unosząc brwi.
Mężczyzna zawahał się. Idzie coraz lepiej. Nie zepsujmy tego.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 31.03.15 1:44  •  Ulica Empty Re: Ulica
Wywrócił teatralnie oczami na jego słowa, by po chwili spojrzeć w bok, tracąc zainteresowanie brunetem. Robiło się coraz ciekawiej. Warknął coś pod nosem, czując szczupłe palce na swoim ramieniu, które zaciskały się w żelaznym uścisku. Nie chciał być przez niego dotykanym, aczkolwiek czuł podskórnie, że wszelakie objawy buntu bardzo szybko zostaną stłumione. Musiał się podporządkować, przynajmniej w tym momencie. Aczkolwiek nie zamierzał mu niczego ułatwiać. Już parę chwil temu podjął takową decyzję i chciał się jej trzymać. Niczym naburmuszony szczeniak, twardo wpatrywał się w nieznajomych, zaciskając mocno i uparcie swoje usta, zrzucając wszystko na wątłe barku bruneta.
Brwi rudowłosego uniosły się nieznacznie ku górze słysząc odzywki Gavrana. A temu co? Brutalnie, przemknęło przez umysł młodszego chłopaka. Gavran nie zachowywał się jak Gavran, którego zdążył poznać a raczej jak zupełnie ktoś inny. A były dwie opcje wyjaśniające zaistniałą sytuację. Albo chłopak do tej pory ukrywał swoje prawdziwe oblicze uparcie próbując wyjść na kogoś naprawdę miłego, albo po prostu w tym momencie starał się cwaniakować oraz kozaczyć. Shion jakoś chętniej stawiał na drugą opcję, chociaż kto go tam wie.  
Z politowaniem dla bruneta przysłuchiwał się marnym próbom jego rozmowy z handlarzami. On naprawdę się na tym nie znał. Wilczur musiał mieć zaćmienie mózgu w dniu, kiedy postanowił wysłać ich razem po zdobywanie informacji. Mimowolnie wypuścił powoli powietrze z płuc, mrużąc przy tym nieznacznie oczy, wpatrując się uparcie w mężczyznę przed sobą.
- Po pierwsze. – zaczął wychodząc o krok dalej w stronę handlarza. - Płacimy podwójnie. – waluta, bez znaczenia czym była, miała w tym miejscu cholerną potęgę, której Psy w tym momencie naprawdę potrzebowały. - Po drugie, nasza oferta jest ważna przez najbliższe cztery sekundy. Po trzecie… – w brązowych oczach błysnęło coś nieodgadnionego. - Nie jesteście tutaj jedynymi handlarzami. Więc? Decyzja. Cztery, trzy, dw— – zaczął odliczać powoli, stanowczym tonem, lecz nim doliczył do dwóch, jeden z handlarzy momentalnie się wtrącił.
- Dobra, niech będzie. – warknął i splunął gdzieś w bok, nie spuszczając swojego spojrzenia z Kundli.
W środę jest dostawa. Cztery worki ryżu i dwa worki ziemniaków. To jest wasza cena. – rzucił, na co Shion skinął głową.
- Dobra. Środa. Tutaj. – nie czekając na dalsze pogaduszki z mężczyzną, ruszył w bok wiedząc, że Gavran ruszy za nim.
Szło całkiem nieźle. Póki co udało im się pozyskać jednego handlarza, a na te czasy to naprawdę sporo. W sumie mogą rozejrzeć się jeszcze trochę, nim skierują swoje krok--
Shion momentalnie zatrzymał się, wpatrując gdzieś w bok.
Cholera jasna, że też musieli się dzisiaj tutaj pojawić. Nie powinno ich tu być. Z jego oblicze tego dnia nie powinni znajdować się w tym zaułku, dlatego też ustalił z Gavranem, żeby tutaj przyjść zwłaszcza tego dnia. Niech to szlag.
Szarpnął lewym kiełkiem wargę, wsuwając głębiej dłonie w kieszenie spodni i ruszył powolnym krokiem w miejsce, gdzie wpatrywał się przez chwilę.
- Tam. – wskazał podbródkiem ciemny zaułek domyślając się, że Gavran mu uwierzy.
Nawet nie wiedział w jakie gówno się właśnie pakuje.
Shion nawet się nie rozglądał, nie zatrzymywał, kiedy minął dwójkę mężczyzn szczerzących się szeroko w stronę Gavrana. Bo to był moment, kiedy za nim pojawił się mężczyzna i zdzielił bruneta mocno w tył głowy, jednocześnie posyłając go na ziemię i ogłuszając.
- No proszę, a jednak się na coś przydałeś. – rzucił blondyn o haczykowatym nosie i nieco żółtawej skórze. Shion spojrzał na niego znudzonym wzrokiem i wzruszył barkami, wyrażając w ten sposób swoje zaangażowanie.
- Co z nim zrobicie? – nie, żeby go to interesowało.
- A ja wiem? Pewnie zabijemy. Albo obijemy ryjek. – mężczyzna przykucnął i chwyciwszy w garść ciemne włosy Gavrana, uniósł nieco jego nieprzytomną twarz.
- Możesz iść robić swoje. Pamiętaj. Kot pozostanie na zawsze Kotem. – Shion posłał ostatnie spojrzenie w stronę Gavrana, czują nieprzyjemny skurcz w brzuchu. Mniejsza o niego. Miał swoje zadanie do wykonania. Pospiesznie ruszył biegiem przed siebie, wybiegając z zaułku i kierując się w stronę kryjówki DOGS.
- No, to pobawmy się z pieskiem. – powiedział mężczyzna podnosząc się i sprzedając Gavranowi potężnego kopniaka prosto w twarz na przebudzenie. Uśmiechnął się szyderczo i ponownie go kopnął, tym razem w bok, łamiąc mu przy tym żebro…

zt
                                         
Shion
Ratler     Poziom E
Shion
Ratler     Poziom E
 
 
 

GODNOŚĆ :
Shion.


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.04.15 11:58  •  Ulica Empty Re: Ulica
Gavran uniósł brwi, gdy Shion zabrał głos. [i]Oho, wygląda na to, że były kotek jednak ma zamiar pomóc. Kundel zamknął się i dał pracować swojemu towarzyszowi bo doskonale zdawał sobie sprawę, że ten załatwi to dużo szybciej.  Dwa worki ryżu, jeden ziemniaków. Zapamiętamy.W końcu na coś się ten młody przydał. Gav kiwnął z aprobatą głową tak, jakby on był tylko mistrzem zawiązywania kontaktów, a Shion przechodził test. Oj, Kundelku. Jak bardzo się mylisz, myśląc, że Ty tu rządzisz.
Wymordowany poszedł za chłopakiem, wciąż trzymając ręce w kieszeniach. Wzrok wbijał w ziemię, myśląc o ciepłym materacu w kryjówce DOGS. Jakby mógł, to spędziłby tam całe swoje życie. Bo po co wychodzić na zewnątrz? Tu tylko czeka śmierć.
O, tak jak teraz.
To wszystko stało się stanowczo za szybko. Wymordowany podniósł głowę, wlepiając wzrok w dwójkę mężczyzn. Wyjął dłonie z kieszeni i posłał szybkie spojrzenie w stronę piegowatego. Coś tu się nie zgadzało. Czyżby...?
- Stój, Shio... - nie zdążył powiedzieć do końca.
W jednej chwili chłopak szedł za Shionem, w drugiej coś go łupnęło w tył głowy, a w trzeciej...
No a w trzeciej ostatnie co zobaczył zanim krew zalała mu oczy, to uciekające nogi Terriera.
Pieprzony gówniarz.
Brunet jęknął z bólu, czując kopniaka w brzuch.  Nie miał jednak zamiar się drzeć. O nie, nie da tym kocurkom tej radości.
- Tylko na tyle Was stać, koteczki? - zapytał,ledwo powstrzymując się od wydania bliżej nieokreślonego odgłosu, mającego na celu zakomunikować wszem  i wobec, że Gavusia boli. Domyślił się, że to CATS.  Kicia nie zmieni się w Dobermana. Po cholerę pomagał tamtemu gówniarzowi, skoro teraz miał za to przypłacić życiem?
Nie powinien tego mówić.  Naprawdę nie powinien. Namawianie napastników do większego pobicia zazwyczaj nie pomaga w przeżyciu ataku. Chłopak poczuł, jak za włosy zostaje uniesiony do góry. Twarzą został uderzony mocno o mur, a potem jeden z mężczyzn przesunął go wzdłuż muru, znacząc oblicze chłopaka  kilkoma krwawiącymi pręgami.  
- Zobaczymy jak teraz będziesz śpiewał, psie. - warknął jeden z nich, ponownie posyłając bruneta na ziemię. Gav nie miał szans, żeby się wydostać. Był nieźle otumaniony i nie miał sił, żeby w tej chwili  zmienić się w kruka i umknąć. Ale Opętany nie miał zamiaru umierać. Choćby i miał doczołgać się do kryjówki, to powie, co zrobił Shion. Zdrajców nie trzymamy, lepiej byłoby mu obciąć te drobne paluszki. Po kolei. Brunet chętnie to zrobi, zgłasza się na ochotnika.  Chłopak uświadomił sobie też, że po prostu został najzwyczajniej na świecie oszukany.  
Rozmyślania nad sensem życia przerwał mu dotyk.  No ale oczywiście nie było to nieśmiałe muśnięcie alabastrową dłonią, tylko... cóż.
Prawa ręka Kruka została położona na brudnej ziemi  i odwrócona tak, żeby kciuk celował w niebo. Chłopak już się skapnął, co mu zamierzają zrobić i zacisnął palce w pięść. Próbował się wyszarpnąć, ale jeden z napastników go trzymał, podczas gdy drugi zmiażdżył mu dłoń pod okutym buciorem. Trzasnęły kostki, a Gav wrzasnął z bólu. Złamał swoje wcześniejsze postanowienie, ale w tej chwili za bardzo o tym nie myślał.
- Pieprzone skurwysyny... - wysyczał, zanim kolejny kopniak skutecznie zamknął mu usta, pozbawiając chłopaka przytomności.
CATS jeszcze zadało mu kilka ciosów, ale co to za zabawa, gdy ofiara nie jęczy z bólu? Dla zabawy jeszcze wycięli mu ładny napis na dłoni. Och, chyba ktoś tu ma talent artystyczny!
"Chujowy pies Growlithe'a" głosił mądry przekaz. A potem odeszli, zostawiając połamanego i zakrwawionego chłopaka na ziemi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.04.15 23:18  •  Ulica Empty Re: Ulica
Jaki piękny dzionek. Udało mu się nawet zdobyć rękawiczki. Idąc ulicą, zauważył jakiegoś dzieciaka, siedzącego na krawężniku. Dziecko obserwowało jakiegoś małego kundla. Zwierzę nawet podeszło do niego. Mały ściągnął rękawiczki, aby pogłaskać pchlarza. Psiak zastrzegał radośnie i pognał gdzieś przed siebie, dziecko, niewiele rozmyślając, udało się w pościg za psem, zostawiając rękawiczki. Skoro tak bardzo ich nie potrzebował, to Tetsu sobie je przywłaszczy. Znalezione nie kradzione. Trzeba pilnować swoich rzeczy, a nie biegać za jakimś zwierzakiem. Zwinął rękawiczki i ulotnił się z tamtego miejsca niczym ninja.
Szczęśliwy postanowił kontynuować swój spacer. Nucił sobie pod nosem. Co jakiś czas zerkał do tyłu, upewniając się, że dzieciak wcześniej go nie zauważył i nie rzucił się za nim w pogoń, aby odzyskać swoją własność. Właśnie odwracając głowę do tyłu, wpadł na coś, przez co zaliczył bliskie spotkanie ziemią. Tak kończy się, niepatrzenia pod nogi. Wstał i otrzepał się z niewidzialnego kurzu. Dopiero wtedy spojrzał na przeszkodę. Co to jest? Na pierwszy rzut to coś przypominało kształtem człowieka. Pijany? Od groma jest takich co się upiją, a potem zasypiają na ulicy. Trup? Wielce prawdopodobne. Pijany trup? Nie, wymordowany. Czyli taki daleki od prawdy nie jest z tym trupem. Rozejrzał się, szukając kogoś kto mógłby pomóc. Ulica dziwnie opustoszała. Wychodzi na to, że sam musi zająć się tym kimś. Mógłby równie dobrze przejść obok niego obojętnie, tak jak reszta społeczeństwa. Widzą w jakim jest stanie, postanowił jednak udzielić mu swojej pomocy. No cóż, dość ryzykowne, jeszcze przez przypadek zaszkodzi nieznajomemu, zamiast mu pomóc. Ale liczą się dobre chęci, co nie? Kucnął przy Gavranie, przyglądają mu się uważniej. W głowie miał multum pytań, ale zasypywanie nimi nieprzytomnego było głupim pomysłem. Przecież ten nic nie odpowie. Nie chciał za bardzo go ruszać, dopóki ten się nie obudzi. Miał tylko jeden pomysł, co zrobić z tymi zwłokami. Musi użyć ostatecznej siły. Odkręcił korek od butelki. Pochylił ją nad głową wymordowanego i przechylił. W ten oto sposób pozbył się prawie połowy zawartości, która wylądowała na twarzy Gavrana. Nie musisz mu dziękować, odpłacisz w naturze. Tak, tak, chodzi o jedzenie. Liczył na to, że zimna woda obudzi leżącego. Zakorkował butelkę i położył obok siebie.
- Pobudka księżniczko, Twój książę przybył.
Rumaka ukradli w czasie drogi na kabanosy. Romantycznego pocałunku też nie będzie. Jakie czasy taki książę.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.04.15 0:47  •  Ulica Empty Re: Ulica
Gavran jęknął. Ból przychodził i odchodził, niemo dając mu do zrozumienia, że jednak jeszcze żyje.
Ale jak długo?
Białe plamy tańczyły mu pod powiekami, a w chwilach szczątkowej świadomości dawało o sobie znać pobite ciało. Złamane żebra, dłoń, szereg innych skaleczeń i siniaków. Zmiażdżona dłoń i wycięte litery na ręce. Pokiereszowana twarz. Wszystko to paliło ogniem, krzyczało jedno słowo.
Zdrada.
Ten jeden, jedyny raz Gav chciał komuś pomóc. Uratować z własnej woli, bez żadnych zysków. Naraził się u Wilczura, przyprowadzając byłego kota do sfory psów. Dał mu jedzenie, własną norę. Dał mu pieprzone życie, a ten, gdy już się znudził swoim kumplem... po prostu go zostawił na pastwę dawnych przyjaciół i uciekł jak cholerny tchórz. A to bolało. Gavran próbował być odporny na wszelkie emocje. Tysiąc lat życia w Desperacji mocno hartuje człowieka. A ten mały gówniarz zdołał już tyle namieszać w spokojnym życiu Kruka. Co prawda brunet nie przyznaje się nawet przed sobą do chwilowego zauroczenia, ale takowe z pewnością miało miejsce. Teraz było mu po prostu głupio, że zaufał chłopakowi. Nie powinien. Trudno jednak powiedzieć, czy żałował uratowania mu życia. Bo chociaż był zły na tego gówniarza, to jednak... jednak chciał wysłuchać. Zabawne, nie? Chciał zrozumieć kogoś, kto go właściwie chciał zabić.
Ból po zdradzie zaufanej osoby był czymś nowym dla Kundla, zawsze wiernego swojemu gangu. Chłopak nie za bardzo zdawał sobie sprawę z tego, co to jest. Delikatny, aczkolwiek irytujący ucisk gdzieś niedaleko serca. Niby nic, a czuć było go wyraźnie, mimo tylu ran.
A może to jednak nie było tak?
Cicha nadzieja obudziła się w Opętanym. Może to nie było tak. Może jednak pobiegł po pomoc. Albo... albo...
Och, Gavran sam nie wiedział. Było tego za dużo. Teraz najważniejsze jest to, żeby skupić się na przeżyciu.
Takie niezbyt przyjemne myśli nawiedzały go podczas tych krótkich chwil świadomości. Nawet nie wiedział, ile leży na tym zimnie. Godzinę, dwie? Może cały dzień, całą noc? Ale jeszcze żył, i to się liczy
~.~
Drgnął, gdy zawartość butelki oblała mu twarz. Rozkaszlał się, obracając na bok. Zerknął na swoją zmiażdżoną dłoń i przymknął oczy. Całe ciało go bolało. Wszystko paliło. Prawa ręka cała we krwi. Obcięli mu coś? nie, palcami może ruszać...
"Pobudka księżniczko, Twój książę przybył."
Gav nawet nie otworzył oczu. Wolał nie. Ale nie mógł się powstrzymać od sarkastycznej odpowiedzi, zahaczającej o czarny humor. Taki już był. Nawet w chwilach takich jak ta, musiał żartować. Inaczej oszalałby z tego bólu.
- Szanowny książę pragnie mnie wykończyć, czy może wręcz przeciwnie? - wychrypiał. Jego głos był słaby i drżący, zresztą tak samo jak i cały Kruk. Dużo w tym stanie nie zrobi. To oczywiste, że nieznajomy może z nim zrobić, co chce. Tylko od niego zależy, czy brunet przeżyje następny dzień.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Ulica Empty Re: Ulica
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 1 z 9 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach