Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 7 z 12 Previous  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 10, 11, 12  Next

Go down

Pisanie 18.05.16 5:44  •  Kompleks jaskiń - Page 7 Empty Re: Kompleks jaskiń
Siedzieli, gadali, Spad po raz pierwszy od dawna pozwolił sobie na chwilę relaksu. Szkoda mu było dziewczyny, może trochę za bardzo się przed nią osłonił lub okazał troskę, lecz nie mógł nic na to poradzić. Przypominała mu siostrę. Tęsknił za nią. Ciekawiło g co tam u niej...Gdy nastał świt pad wyposażył Aiko w jaki niezbędne rzeczy oraz doradził, gdzie powinna go szukać w razie kłopotów.

z/t
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.09.16 18:09  •  Kompleks jaskiń - Page 7 Empty Re: Kompleks jaskiń
Umarł król. Niech żyje król.
Ledwo opadło ostatnie ziarnko piasku w klepsydrze życia Prorokini, a jej skronie okryto ciemnym całunem, gdy już ogłaszano werdykt Starszyzny.
Echotale.
Któż to? Podrzędna kapłanka miała przejąć spuściznę po ukochanej Taihen Shi? To jakiś żart? Była zbyt młoda.
Tłum szeptał.
To ona była przy śmierci poprzedniego proroka.
To ona była widywana z Ionem.
To ona…

Szkarłatny płaszcz spoczął na ramionach kobiety, sprawiając, że wierni zamilkli. Umarł król. Niech żyje król.
Żadne dziecko nie krzyknęło „mamo, ale przecież ona jest naga! Przecież ma krew na rękach!” Nikt się nie zbuntował, nie nazwał jej uzurpatorką.
Po prostu patrzyli. Z niemym wyrzutem, tęsknym wzrokiem pragnąc powrotu wspaniałej przywódczyni.

Mara drgnęła, unosząc spojrzenie martwych oczu na wyznawców. Jej wyznawców. Uniosła obandażowane dłonie nad kadzielnicą.
A potem nie było już nic poza jej głosem i wonnymi oparami, które pozbawiły ludzi wszelkich wątpliwości.

Nie zauważono, kiedy dziewczyna zniknęła z Sali pozostawiając po sobie jedynie insygnia władzy i słodki zapach oleandrów. Musiało się to jednak dziać już w trakcie wieczerzy, bo przy kolejnym z toastów już zabrakło jej perlistego, nieco sztucznego śmiechu.
Szczerze mówiąc Echotale nie dbała o to, aby zniknąć niepostrzeżenie. Po prostu, w ogólnej radości po prostu jej nie zauważono.
Pozdrowiła strażników przy bramie, narzuciła kaptur na głowę, po czym upewniła się, że nóż bezpiecznie spoczywa za pasem. Przez ramię narzuconą miała niewielką torbę z pospiesznie zapakowanym posiłkiem i kilkoma butelkami wody. Musiała udać się w pewne miejsce. I musiała zrobić to sama.
- Cóż to byłaby za ironia, gdyby cię teraz powstrzymano.- Poczuła głos Imrahila jeszcze zanim go usłyszała. Słodki powiew wiatru, ciepłe muśnięcie na policzku.
- Prorok pierwszy jest po Ao i po jego prawicy zasiada. Krzywoprzysięstwem byłoby go zatrzymywać.- Odparła jedynie zatrzymując się raptownie, gdy półprzeźroczysta mara jej stróża zagrodziła jej drogę. Powiodła wzrokiem wzdłuż splamionej krwią szaty, aż do pięknej twarzy anioła, po czym charakterystycznym gestem dłoni rozdmuchała widziało.- Idź stąd.
Odpowiedziała jej już jedynie cisza.
Dotarcie do jaskiń nocną porą było o tyle niebezpieczne, że wystarczył jeden niepewny krok by runąć w przyjaźnie głęboką przepaść zakończoną ostrymi stalagmitami. W tej spokojnej okolicy raczej nie napotykano wymordowanych.
A szkoda, bo właśnie jednego z nich Echo w świetle oliwnej latarenki właśnie rozpaczliwie wyszukiwała.
Przyjdzie. Przecież zawsze przychodzi!

Przysiadła na kamieniu, wzdychając ciężko. Była zmęczona. Uroczystościami, wędrówką i dręczącymi jej serce wyrzutami sumienia.
Teraz pozostało jej czekać na jedynego człowieka, który nie da się temu całemu szaleństwu i modlić się, żeby Starszyzna nie rozpoczęła poszukiwań przez najbliższych parę godzin.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.09.16 20:44  •  Kompleks jaskiń - Page 7 Empty Re: Kompleks jaskiń
Ponad wiek temu należąc do KNW, był świadkiem zmiany Proroka i wiedział dobrze, jak długo potrafi być świętowana zmiana władzy. To co działo się w ciągu tych bliżej nieokreślonych godzin, zaskakująco odbiegało od skromnej codzienności kapłanów. Przez ten czas mało kto wspominał zmarłego wcześniej Proroka, cieszono się z nowego, bądź jedynie udawano radość, aby nie popaść w niełaskę u osoby, która była najbliżej Ich jedynego Boga.
Tym razem przez długi czas nie był nawet w pobliżu Gór Shi, chociaż przez wzgląd na jego nastawienie do Kościoła, nie było niczym dziwnym iż trzymał się z daleka od każdego kto z fanatyzmem poświęcał życie Ao. Dopiero wieść jaka szybko rozeszła się po Desperacji, dotarła i do niego, a przy tym skłoniła go, aby zainteresować się obecnymi wydarzeniami. Nowy Prorok mógł zwiastować poważne kłopoty dla mieszkańców Desperacji, ale równie dobrze nic nie musiało się zmieniać, a pewien spokój jaki panował, trwać mógł bez przeszkód.
Nic go jednak nie przygotowało na to co poczuje, słysząc jak zwie się osoba, która przejęła władzę w Kościele. Ciężko było mu w to uwierzyć, ale w sumie, chyba nie tylko jemu.
Ona była przecież taka młoda, nikt nie pozwoliłby, żeby taka młodziutka osoba stała na samym szczycie hierarchii Kościoła Nowej Wiary. Co się tam musi wyrabiać...
Oczywiście, słyszał, że poprzednia Prorokini też nie była stara, ale to tym bardziej potęgowało jego zdziwienie. Dawniej nie wybieranego takich młodych osób. Niestety ciekawość i potrzeba upewnienia się w tym, co uważał jedynie za plotkę zbyt często przekazywaną między ludźmi, zmusiła go do powrotu. Odkąd uciekł, nigdy nie wrócił tam pod postacią człowieka, nie chciał tak zaryzykować, mimo że nawet w ciele psa mógł być rozpoznany. To w końcu jeden z kapłanów nazwał go Hellhound, Piekielny Pies. Kretyni urzeczywistnili dawną legendę, którą straszono ciemną masę o Psie czy też Ogarze, który w imię Boga odszukiwał i mordował niewiernych, oczywiście za Boga uważając tylko Ao. Idioci.
Tym razem jednak zrezygnował z całej ostrożności, pchany do przodu przez impuls, którego nie rozumiał do końca. Mieszanka uczuć jakie wzbudzała w nim dziewczyna, była co najmniej irytująca i nie spotykała się z jego aprobatą. Wchodząc do jaskini pogrążonej w mroku z ulgą przestał polegać na szwankującym wzroku, pozwalając działać na wyższych obrotach pozostałym zmysłom. Nie skupiał się na tym co mijał, pamiętając dokładnie wszystko, chociaż zwykle pokonywał ową trasę w ciele zwierzęcia. Dążył do celu, a gdy go osiągnął, zatrzymał się kawałek od siedzącej na kamieniu młodziutkiej dziewczyny, która znów musiała na niego czekać. Zmierzył ją wzrokiem, paskudnie powoli sunąc po jej sylwetce tymi swoimi lodowatymi oczami. Spora grupa osób nie potrafiła wytrzymać takiego spojrzenia i wierciła się, czując dyskomfort. Co do jej odczuć teraz, nie interesowały go.
- To prawda? - warknął. Nie wątpił w inteligencję Echotale, dlatego nie rzucał więcej szczegółów, będąc pewnym, że sama wywnioskuje o co może mu chodzić. W końcu nie codziennie ktoś w wieku Echo zostaje Prorokiem.- Jakim cudem to się stało – szepnął głucho, nie pytając jej, a raczej samemu próbując zrozumieć. Nasuwało mu się tak dużo pytań, ale nie padło już żadne z jego strony.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 17.09.16 2:12  •  Kompleks jaskiń - Page 7 Empty Re: Kompleks jaskiń
Echo zorientowała się, że ma gościa dopiero słysząc znajomy głos. Jej zmysły były uśpione, czas reakcji opóźniono. Gdyby czyhało na nią niebezpieczeństwo… prawdopodobnie Hikaru zastałby tylko trupa.
Może to byłoby lepsze?- Westchnęła w myślach, zawieszając wzrok na ściekającej po ścianie wodzie. Kątem oka dostrzegła zbliżającą się postać. Człowiek? Dlaczego aż tak ryzykował?
- To prawda?
- Po co mnie pytasz, skoro znasz odpowiedź?
- Jakim cudem to się stało.
Milczała w odpowiedzi, oparłszy podbródek na dłoni, z łokciami na kolanach wyglądając w półmroku bardziej jak porcelanowa laleczka niż dumna Przywódczyni. Na swój sposób nieco zgarbiona, skryta w cieniutkich warstwach szaty, odcięta od świata zasłoną włosów.

- W torbie jest posiłek. Pomyślałam, że mogłeś zgłodnieć.- Powiedziała tylko cicho, wskazując nieznacznym ruchem wolnej ręki na torbę porzuconą przy wejściu. Przez cały ten czas poświęcała mu niewiele uwagi, jednak gdy wreszcie raczył spojrzeć na jej twarz, odwzajemniła mu się spojrzeniem martwych oczu.
- Cuda nie istnieją.- W jej głosie zabrzmiało wyraźne i niezaprzeczalnie zniechęcenie. Zmęczenie podróżą, ból wyrzutów sumienia i czysta tęsknota za rudowłosą wcale nie poprawiały sytuacji, zagrzebując ją w otchłani marazmu.
Na dłuższą chwilę zapadło milczenie, przerywane tylko oddechem Hikaru i głośnym biciem jej serca.
- Widziałam upadek naszego świata.- Powiedziała wreszcie przez ściśnięte gardło, po  czym gwałtownie odwróciła głowę od źródła światła nie chcąc, aby jej wszystkie uczucia znalazły odbicie w mimice twarzy czy oczach.-  Widziałam gniew Pana i słyszałam Jego głos. Nie straciłam wiary, ukorzyłam się przed nim, a On mnie nagrodził. Ale to nie cud. Trucizna nie jest cudem.- Zacisnęła usta w wąską kreskę, ostatnie słowa cedząc przez zaciśnięte zęby. - Zrobiłam to co należało zrobić. Ale już nie wiem co jest słuszne, a co nie..
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.09.16 15:17  •  Kompleks jaskiń - Page 7 Empty Re: Kompleks jaskiń
Parsknął i pokręcił głową, jego cierpliwość była pojęciem względnym i wiele osób, otwarcie wątpiłoby czy w ogóle posiada coś takiego. Nie mniej teraz próbował zachowywać spokój, chociaż wyglądał na poddenerwowanego. Dowiadywał się w końcu, że ktoś komu w jakiś sposób zaufał, objął pozycję, która automatycznie stawiała ich na poziomie wrogów. Zdrajca nie mógł mieć kontaktu z Prorokiem to nie miało prawa działać.
- Chyba miałem nadzieję, że to tylko kiepski żart, durna plotka kogoś kto chce zamieszać – odparł ponuro. Miał mieszane odczucia do tego co wiedział, chyba odrobinę obawiał się jak teraz potoczą się sprawy. Spojrzał w bok na torbę o której wspomniała dziewczyna i w innych okolicznościach byłby rozbawiony faktem, że Echotale próbuje go dokarmiać, co nie było odosobnionym przypadkiem. Jednak mimo wszystko, wiedział, że posiłek się przyda, bo na Desperacji skombinowanie jedzenia nie było proste.
- I chyba zgłodniałem, ale teraz to nie istotne – stwierdził po prostu, bardziej skupiony na tym, aby zrozumieć na czym stoi, niż żeby zapchać żołądek.
Obserwował dziewczynę, kiedy tylko zapadła cisza i nie bardzo garnął się do przerwania jej. Nie wiedział co miałby powiedzieć, nie potrafił wykazać się wyrozumiałością i chyba nawet nie chciał. Wahał się czy nie iśc już stąd, przecież nie było już nic do powiedzenia to czego się obawiał, okazało się prawdą i powinien ulotnić się stąd. Został jednak i najwyraźniej dobrze, bo to co zaraz usłyszał nieco go zainteresowało. Zbliżył się jeszcze odrobinę i przykucnął niedaleko Echotale.
- Słyszałaś jego głos? Co powiedział? - spytał, chociaż nie miał pewności czy dostanie odpowiedź.
- Co zrobiłaś? O jakiej truciźnie mówisz? - zapytał zaraz, słysząc tylko wzmiankę o tym co należało zrobić. Takie słowa zawsze zwiastowały różne kłopoty, czasami głupie zachowania i teraz czuł, że musi się dowiedzieć co się pod  tym kryło. Co prawda, mogła to być tylko głupota, drobnostka... albo źle dobrane słowa.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.09.16 0:57  •  Kompleks jaskiń - Page 7 Empty Re: Kompleks jaskiń
Odczuła ulgę, kiedy podszedł bliżej.
Może to naprawdę nie miało aż tak wielkiego znaczenia, że była tą, która powinna go natychmiast pochwycić, a jego krew złożyć w ofierze? Może... Może nic się nie zmieniło?
Uniosła głowę, spoglądając na niego poważnie.
- Rzekł Pan… „Córo czy żeś ślepa? Cóż przyćmiło wzrok twój i rozum?”. A potem otworzył mi oczy. I zobaczyłam ciała kapłanów wystawiane na sprzedaż, widziałam jak leczą w naszych kaplicach aniołów, czułam pogardę, którą obrzucano nas na co dzień w murach Miasta. Zasmuciliśmy Pana, który nam zawierzył. Zamiast głosić Jego imię, zalegliśmy w luksusach, grzesząc pychą, nieczystością i niepohamowaniem w jedzeniu i piciu.- Zakryła oczy dłońmi, pocierając je energicznie, zupełnie jak gdyby samo wspomnienie tych lat sprawiało jej ból.

- Co zrobiłaś? O jakiej truciźnie mówisz?
Cholera.
Nie powinna była nawet wspominać tego przeklętego słowa. Nawet jeśli w jakimś stopniu mu ufała i wiedziała, że nigdy nie dotrze z tym do ludzi z kościoła.
A nawet jeśli...? Zasługujesz choć na chwilę szczerości prawda? Komu o tym opowie? Kto uwierzy w historię zdrajcy?
Zacisnęła usta jeszcze przez chwilę bijąc się z myślami.
- Zrobiłam… Nie. Ja nic nie zrobiłam.- Powiedziała wreszcie słabo.- Nie zareagowałam, gdy dolewali do czary trucizny. Widziałam jak Taihen Shi cierpi… Widziałam jak umiera… To ja zakryłam jej twarz czarnym całunem. Powinnam była ją ocalić. Ale tego nie zrobiłam. Zabiłam ją. I to było słuszne. Pozwoliłam na to, aby dokonały się słowa przepowiedziane przez Ion’a.
Wreszcie to z siebie wyrzuciła. Zupełnie jak gdyby musiała się komuś wyspowiadać. Nie było w kościele nikogo, kto by jej wysłuchał. A tymczasem to puste ściany jaskiń, nie kaplica, i zdrajca nie spowiednicy, usłyszał prawdę.
Wyciągnęła dłoń w jego stronę, jednak szybko zrezygnowała z wszelkiej próby złapania fizycznego kontaktu. Miał prawo czuć się niepewnie, żadne z nich nie wiedziało co teraz począć.
- Starszyzna pragnie cię pochwycić. Wiesz co ci wówczas zrobią, prawda?- W jej głosie pojawił się żal, zupełnie jakby chciała dodać coś w stylu: „ale nie martw się, nie pozwolę im na to. Będziesz bezpieczny, zadbam o to!”.
Mimo to nie powiedziała już nic.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 26.09.16 22:27  •  Kompleks jaskiń - Page 7 Empty Re: Kompleks jaskiń
Słuchał jej, słuchał bardzo uważnie analizując każde słowo jakie padło ze strony dziewczyny. Od dawna z wątpliwością i podejrzliwością podchodził do tych wizji Proroków, a fakt, że Echotale miała jej jeszcze za życia poprzedniej Prorokini to tym bardziej budziło jego nieufność. Nie bardzo wiedział jak na to zareagować oraz jak dobrać słowa w swojej wypowiedzi, aby nie urazić swej rozmówczyni. Nie chciał mieć w niej wroga po części dlatego, że lubił jej towarzystwo oraz przez fakt kim teraz była. Może trochę podłe było jego zachowanie, ale nikt nie powinien dziwić się mu, żył na Desperacji więc jak każdy jej mieszkaniec, dbał o własną skórę i był gotów do najróżniejszych rzeczy...czasami tych najgorszych.
- Grzesząc? - prychnął, zanim zdławił to w sobie. Na pewno nie tak chciał zareagować, przynajmniej nie otwarcie. Jednak najwyraźniej gra pozorów nie bardzo mu wyszła.- Tego właśnie nie znosiłem w Kościele i Prorokach – westchnął ciężko. Zaraz jednak skupił wzrok na jej oczach, które chwilę później przysłoniła dłońmi.- Jesteśmy tylko ludźmi, ewentualnie wymordowanymi...- szepnął, ale zaraz przerwał wypowiedź. Nie chciał teraz bawić się w takie rozmowy, tłumaczenie jak błędne czasami było myślenie członków Kościoła Nowej Wiary. Przyglądał jej się przez moment, ciekaw jakby zareagowała wiedząc, że sam nie raz pomagał aniołom, leczył ich kiedy tego potrzebowali i sami przychodzili do niego. Nie wypowiedział jednak żadnego słowa na ten temat, bo nagle rozmowa zeszła na truciznę o jakiej wspomniała Echotale. To zdecydowanie bardziej go interesowało. Zmrużył delikatnie oczy, a w kącikach jego ust zamajaczył uśmiech, który zdradzał rozbawienie. Teraz już wiedział jak zginęła poprzednia Prorokini i w sumie bawiło go to; umrzeć od trucizny podanej przez ludzki po których chyba się tego nie spodziewała. Trochę ironiczne.
- Chociaż jesteś świadoma, że po części to ty ją zabiłaś. Odwracanie wzroku, gdy coś się dzieje to dość podły sposób – stwierdził poważnie, ale nie pozbył się uśmiechu z twarzy. Przechylił nieco głowę, drugą ręką zaczesując za długie włosy do tyłu. Przypatrywał się Echo, zastanawiając się jak bardzo jej nie doceniał, skoro zrobiła coś takiego... uczestniczyła w pozbyciu się Proroka.- Słuszność twej decyzji jeszcze się okaże, wybacz, ale chyba jest za szybko do takich wniosków? Czy się mylę? - spytał lekkim tonem, ale szare pozbawione uczuć oczy dalej wwiercały się w drobną sylwetkę.- Jesteś Prorokiem, ale czy i ciebie nie zdecydują się pozbyć w pewnym momencie – szepnął, dbając o to, aby Echotale nie zrozumiała tych słów, a jedynie niewyraźne mamrotanie ze strony Hikaru. Widząc wyciągniętą w jego kierunku dłoń wyprostował się nagle, by zaraz przejść się po jaskini, ale nie odejść zbyt daleko od niej. Przesunął dłonią po karku dotykając znajdującego się tam symbolu, jedynym dowodzie na to, że kiedyś należał do Kościoła. Uniósł na nią wzrok, a zaraz zaśmiał się.- Oczywiście, że wiem co zrobi ze mną Starszyzna, jeśli będą mieli okazję mnie dopaść, ale oni jeszcze są za głupi... szukają człowieka, który nie istnieje – co do tego, jaki los  może go spotkać nie miał najmniejszych wątpliwości. Wiedział, aż za dobrze jak postępuje się ze zdrajcami, ale Oni nadal szukali kogoś innego. Nie gonili za Hikaru, lecz za Hike Yasuo.- Chyba, że ty wyprowadzisz ich z błędu, Prorokini? - rzucił nieco kąśliwie, zanim opanował zirytowanie, które pojawiło się dość nagle.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.10.16 14:45  •  Kompleks jaskiń - Page 7 Empty Re: Kompleks jaskiń
- Gdybym pragnęła cię wydać przyprowadziłabym za sobą straż. Czy widzisz ich tu? – Zapytała oschle, kiedy kąciki jej ust drgnęły w nerwowym tiku.- Żyjemy w okrutnych czasach, które wymagają od nas okrutnych decyzji. Inaczej będziemy zdani na łaskę fałszywych bożków o śnieżnobiałych skrzydłach.
Zacisnęła dłonie na skraju swojej szaty, za punkt honoru stawiając sobie kompletnie nieokazywanie emocji.
Taihen Shi odeszła. Umarła. Osobiście tego dopilnowała i nikt nie będzie za niedługo wyciągać tej sprawy na światło dzienne.
Oblizała spierzchnięte usta, czując słony smak powietrza w jaskini na końcówce języka.
- Słuszność decyzji Pana jest niepodważalna, nawet jeśli wymaga od nas zaprzedania własnego ciała i umysłu w imię Jego rozkazów. Nie było cię tam, gdy zgnilizna dotknęła serca Kościoła. Nie było cię, gdy oddali nas Miastu, rzucili na żer naiwnej ludności żyjącej w cieple i ułudzie. Ja byłam. Dotknęłam szaleństwa, które targa najwierniejszymi wiernymi. Piłam z czary, której użyto do otrucia Taihen Shi. Widziałam rozbawienie i litość w oczach żołnierzy Miasta. Nie pragnę władzy, pragnę jedynie zmian i poszanowania dla Pana. Dlatego ta decyzja była słuszna Hellhound.

Podniosła się, poprawiając pelerynę, zupełnie jakby szykowała się do wyjścia. Mimo to nie zrobiła nawet jednego kroku w kierunku wyjścia z jaskini.
- Powinieneś wrócić.- Powiedziała nagle dość cichszym i bardziej niepewnym głosem.- Jeśli nie chcesz by ofiara twojej siostry poszła na marne… Mogłeś porzucić Kościół, mogłeś odwrócić się od Pana… Ale oto jestem. Jego narzędzie i wola… Jestem tu i proszę cię. Wróć do domu.
Nie chciała powiedzieć prawdy, że boi się utraty kolejnej osoby. Ludzie znikali z jej życia, pozostawiając za sobą jedynie tęsknotę i pustkę, bez względu na to jak blisko byli za życia.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.10.16 0:56  •  Kompleks jaskiń - Page 7 Empty Re: Kompleks jaskiń
Miała rację, gdyby chciała go pojmać, już byłoby po sprawie. Teraz najpewniej byliby w drodze do Gór Shi, a on wyklinałby każdego po kolei, nie mogąc zrobić nic więcej. Nie było łatwo go schwytać, lecz element zaskoczenia zrobiłby swoje bez wątpienia.
- Nie – mruknął sucho, chociaż to wcale nie uspokoiło go do końca. Gdzieś na granicy świadomości, ciągle żyła myśl, że przez swą ufność wobec Echo, może skończyć kiedyś na ołtarzu wykrwawiając się i słuchając durnych modlitw fanatyków do których przecież dawniej należał.
- Podejmując się okrutnych działań, nie jesteście lepsi od nich – stwierdził, chociaż nie chciał kłócić się na płaszczyźnie, kto prezentuje się lepiej KNW czy Anioły. W jego oczach i jedni i drudzy sporo stracili na przestrzeni wieków.
Westchnął cicho, słysząc jej słowa i musząc przyznać jej rację, chociaż wcale nie chciałby być w centrum tego wszystkiego. Wolał sluchać wszystkiego z dystansu, będąc cichym obserwatorem niż czynnym uczestnikiem.
- Byłem kiedyś i widziałem wiele gorszych rzeczy, takich których jeszcze nie jesteś wstanie sobie wyobrazić. Zgnilizna i szaleństwo były najbardziej obecne, gdy należałem do Kościoła. Długo leczyłem się z tego co wtedy opanowało mój umysł – odwrócił od niej wzrok. Przez chwilę wydawał się nieobecny, jak gdyby znów znajdował się pośród wiernych Kościoła, spoglądał z mieszanką pogardy i podziwu na ówczesnego Proroka, który kilka godzin później umarł. Potem pojawił się kolejny i nic się nie zmieniło... nie było ani lepiej ani gorzej, było ciągle tak samo źle.
- Jeśli jesteś tego tak pewna, że podjęta decyzja była słuszna, oby tak właśnie było i niech Ao naprawdę cię prowadzi – mruknął. Poczuł coś dziwnego, jak gdyby tęsknotę, chociaż nie wiedział dokładnie za czym.
Uniósł na nią spojrzenie, zaskoczony tym co właśnie padło z jej ust. Nie spodziewał się tego, nie chciał nawet nigdy tego usłyszeć. Pokręcił głową, krzywiąc się przy tym wyraźnie.
- Wcale nie powinienem i nie wrócę do KNW – niemal warknął. Zmrużył gniewnie oczy, gdy Echotale wspomniała o jego siostrze. Nie powinna tego robić, nikt nie powinien już.- Moja siostra? Jej ofiara?! Ona została zamordowana, przez teraz twoich fanatyków! - zaczął się cofać, chcąc zdystansować od niej. Czuł złość, gwałtowną i niebezpieczną. Zacisnął dłonie w pięści, by opanować się i przywrócić spokój.
- Nie odwróciłem się od Pana, ale od ludzi, którzy dla niego dopuszczają się najgorszych rzeczy i tłumaczą to wiarą w niego – prychnął. Zatrzymał się w miejscu, obserwując Prorokinię z pewnym żalem.
- Nie proś mnie o to, nigdy więcej. Mogę być twoim Hellhoundem, ale nigdy nie stanę się wiernym Kościoła – wyjaśnił jej na powrót opanowanym głosem. Mógł pojawiać się tak jak teraz oraz pomagać jej w każdy sposób, który jednak nie wiązałby go z miejscem i grupą od której uciekł ponad wiek temu.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.10.16 19:29  •  Kompleks jaskiń - Page 7 Empty Re: Kompleks jaskiń
Pogoda z każdym kolejnym dniem pogarszała się. Temperatura drastycznie spadała, więc nie było niczego dziwnego w tym, że pomniejsze zwierzęta szukały schronienia. Zwierzęta i wymordowani. W chwili, kiedy dwójka znajomych rozmawiała sobie, zapewne przekonana, że są sami, mogli usłyszeć w oddali ciche chrobotanie. Nie więcej niż parę sekund później z ciemności wybiegła mała, wystraszona myszka, która mknęła w oszalałym tempie w stronę zbawiennej wolności. Ale była za wolna, gdy w jej ślady ruszył większy cień. Dzieciak skoczył chwytając stworzonko w zęby. Myszka zapiszczała przerażająca, machając łapkami na wszystkie strony, a potem był chrupot, i łapki opadły bez życia. Chłopiec zadowolony ze swojego łupu dopiero teraz pozwolił sobie na rozejrzenie dookoła. Jego fioletowe spojrzenie utkwiło w dwójce nieznajomych. Momentalnie zjeżył się, wciskając puchaty ogon między uda i warcząc cicho zaczął się cofać, aż dotarł do skalnej ściany. Nie spuszczał z nich wystraszonego spojrzenia, zaciskając jeszcze mocniej zeby na martwej myszce. To był jego łup. Nie zamierzał tak łatwo go oddać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.10.16 21:02  •  Kompleks jaskiń - Page 7 Empty Re: Kompleks jaskiń
W całej swojej wierze i pokorze wobec otaczającego ją świata, Echotale zdawała sobie sprawę z jednej, maleńkiej i niezwykle kluczowej rzeczy. Była praktycznie bezbronna i w przeciwieństwie do większości mieszkańców Desperacji nie posiadała pazurów, kłów czy ponadludzkich zdolności.
Jak mogłaby oprzeć politykę na strachu, którego nie potrafiła wzbudzić? Respekcie, którego jej odmawiano przez wzgląd na wiek?
Dostrzegła błysk czerwieni w źrenicy towarzysza, wiedząc, że stąpa po kruchym lodzie. Twarz kobiety złagodniała, gdy bez słowa przeszła tych parę kroków, dzielących ich od siebie. Pochwyciła skraj jego rękawa, unosząc głowę, aby choć trochę zniwelować różnicę we wzroście.
- Ja… Nie wiem co mnie podkusiło… Przepraszam.- W jej głosie rzeczywiście brzmiało dźwięczne poczucie winy i smutek, maskowany przez próbę przybrania czegoś co w założeniu miało przypominać uśmiech.- Jesteś wierny Panu… I to jest najważniejsze.

Chciała jeszcze coś dodać, jednak w tym momencie zdarzyło się naraz parę rzeczy. Przede wszystkim usłyszała dźwięk. Chrobotanie przekształciło się w szaleńczy tupot niewielkich łapek. Ich właścicielem okazała się być mysz – naturalna mieszkanka tutejszych jaskiń.
Uciekała przed czymś i to było na tyle pewne, że Echo poczuła jak jej serce staje w panicznym strachu i zaskoczeniu. Szczególnie, że z cienia za gryzoniem w dość mglisty okręg światła wpadł główny oprawca. Cofnęła się odruchowo, wpadając w Hikaru.
Pisk pochwyconej myszy otrzeźwił jej umysł na tyle, że zdołała dokładniej przyjrzeć się… ekhm bestii.
- Dziecko?- Wymamrotała jedynie cicho, nie chcąc ani dodatkowo przestraszyć, ani tym bardziej rozzłościć wymordowanego. Mimo wszystko jej typowo kobieca natura przeszła na pierwszy plan, zastępując strach głębokim współczuciem.
Istota przed nią mogła być ludobójcą w skórze wychudłego dziecka, a ona i tak zamierzała mu pomóc. Przysiadła jedynie na ziemi, aby znaleźć się mniej więcej na jego poziomie.
- Hej maleństwo… Rozumiesz mnie?- Zapytała wystarczająco głośno, aby mieć pewność, że zostanie usłyszaną.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 7 z 12 Previous  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 10, 11, 12  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach