Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 6 z 11 Previous  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 9, 10, 11  Next

Go down

Pisanie 14.01.16 20:03  •  Południowa część ogrodu - Page 6 Empty Re: Południowa część ogrodu
Zanim jeszcze poszła na porządnie przyglądać się facetom, spojrzała szybko na Reb, aby upewnić się, że i jej nic się nie stało. Poza oddechem wszystko było w porządku, więc Włoszka z czystym sumieniem mogła skupić się na panach.
- Świetnie, Reb. To kiedy pierwsza randka? - rzuciła, szykując się mentalnie na mały atak zbulwersowanego Rumcajsa.
"Lepiej wychodzi Ci pomaganie niż gadanie, wiesz?"
Och tak? Pogadamy, jak znowu będziesz wyłudzać pieniądze.
"Poza tym, byłem na tyle ogarnięty, aby sprawdzić, czy Arthur nie dostał jakiś poważniejszych obrażeń."
Dobra, fajnie, ale to ona tu jest od pomagania. Sam chwilę temu stwierdzi, że jest lepsza w pomaganiu, jak gadaniu.
Była nawet gotowa na przyjęcie na klatę tekstów w stylu "Jesteś jebaną egoistką, Nov", ale taki pocisk nie przyszedł. Medyczka po prostu spojrzała na niego znudzonym wzrokiem i ziewnęła.
- Skończyłeś? Uważaj, bo się zaraz zakrztusisz tym jadem. - odpowiedziała zadziwiająco spokojnie, będąc tuż obok niego - Wybity. Nastawienie może nieco boleć. Dobrze, że jest tutaj w miarę jasno, trzeba uniknąć nerwów. Pamiętaj, by po tym nie ruszać ręką przez jakiś czas.
I zaraz po tym westchnęła i zabrała się za nastawianie. Nie zadowalał jej fakt, że pacjent, chujer jeden, wyciągnął papierosy, ale stwierdziła, że ten raz wytrzyma. Mimo wcześniejszego podejścia i rzucania świętym gniewem na lewo i prawo, starała się to zrobić w miarę delikatnie. Po ogarnięciu sprawy u Rumcajsa, Federica przyjrzała się nodze Arthura.
- Z tym może być problem. Nie mam przy sobie odpowiednio dużej ilości bandaży i innych choler tego typu... - powiedziała, od razu przechodząc na własny język - Powinieneś wytrzymać do końca akcji, wtedy mogę ci ją ogarnąć w kryjówce na porządnie. Teraz mogę ją tylko jakoś owinąć i upewnić się, że nie będzie gorzej.
I, rzecz jasna, zrobiła to. *opis tak bardzo, ale za wiele to ja nie wiem wat*
- Przydałoby się ruszyć dalej, ekipo. Babel czeka.
W końcu po coś tu przyszli. Carramusa zdecydowała się wspomóc jakoś Arthura w drodze własnym ramieniem, czy coś.

[z/t x4 - Nove, Rumcajs, Rebekah, Arthur. Temat/post w drodze]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.06.16 19:33  •  Południowa część ogrodu - Page 6 Empty Re: Południowa część ogrodu
Anielica opuściła swój dom późnym wieczorem, jak to miała w zwyczaju. Była chyba jedynym aniołem na tym świecie, który chorował na Syndrom Draculi. Czy pierzaści nie byli przypadkiem odporni na tę chorobę? Jak widać, podczas przemiany coś spieprzyli, bo skóra Samael po prostu nienawidziła słońca. Niby nie kopciła się jak u wampira ani nie pojawiały się na niej rany, ale samo to uczucie lekkiego szczypania wystarczająco zniechęcało czarnowłosą do kąpieli słonecznych.
Nawet teraz dla bezpieczeństwa miała na sobie długie rękawiczki, a na głowę naciągnięty kaptur, choć promienie byłyby dla niej teraz praktycznie nieodczuwalne. Nie i kropka. Bez tych środków ostrożności była w stanie chodzić jedynie po zmroku. Dopiero wtedy czuła się na zewnątrz komfortowo.
Wyjęła z kieszeni smartphone'a i zaczęła przeglądać elektroniczną wersję atlasa roślin i zwierząt, który trzymała w swoim mieszkaniu w Mieście. Nie chciało jej się ciągać za sobą całej tej księgi toteż w wolnej chwili przeniosła ją do telefonu, który i tak nosiła ze sobą.
Zatrzymała się pod jednym z drzew skupiając uwagę na nazwach roślin.
Gdzie to jest... Jeszcze przed chwilą miałam tę stronę...
Wypuściła powietrze z irytacją i oparła się o drzewo nie przerywając poszukiwań.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.06.16 1:54  •  Południowa część ogrodu - Page 6 Empty Re: Południowa część ogrodu
Grzechem byłoby podczas pobytu w Edenie nie wyjść na zewnątrz i nie pozwiedzać. Tym bardziej, że był to jego pierwszy raz w krainie aniołów. Niewątpliwym plusem było to, że nie był martwy. Nie ma to jak zobaczyć niebo kiedy jest się nadal wśród żywych, nie? Znaczy no w sumie to nie był pewien czy to jest niebo. Podejrzewał że jednak chyba nie, ale co taka istota jak on może o tym wiedzieć? Dla niego taka miejscówka - czyli w sumie można powiedzieć, Dom Lilo - gdzie dostawał zawsze żarcie i miał miękkie posłanie do spania, było właśnie niemalże niebem.
Ale przecież nie można siedzieć w domu 24/7. Tym bardziej że zamknięcia bardzo nie lubił.
Wyszedł więc na spacer. Czemu nocą? Cóż, podejrzewał że Lilo nie puściłaby go samopas a on nie chciał jej ani denerwować ani smucić kłótniami, dlatego nawet jej nie wspomniał o swoim pomyśle i po prostu wymknął się w nocy. Wiedział że da rade wrócić, nawet jak nie znał okolicy. Lisi węch spokojnie wskaże mu drogę do domu.
Pech (a może fart, kto wie?) sprawił, że ścieżka, którą szedł, okazała się być uczęszczaną przez kogoś jeszcze. Inf nie miał jednak ochoty na bliższe spotkania. Jakoś tak czuł, że nawet tutaj powinien się mieć na baczności. Dlatego kiedy dostrzegł ciemną sylwetkę na tle tylko odrobinę jaśniejszym, zaraz dał nura w krzaki.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.06.16 3:42  •  Południowa część ogrodu - Page 6 Empty Re: Południowa część ogrodu
Cholera. Mój błąd, że tego nie zaznaczyłam albo nie przeniosłam do osobnego pliku. Tak byłoby łatwiej i znacznie szybciej.
Skarciła się w myślach przeskakując szybko ze story na stronę. Z rozpędu nawet przeskoczyła tę, której tak gorączkowo szukała. Na szczęście w porę się zorientowała, że już dotarła do swojej zguby i wycofała.
No i jest.
Przebiegła wzrokiem po opisie rośliny, której potrzebowała. Jakiś czas temu zobowiązała się załatwić leki dla "znajomej" i brakowało jej tego właśnie składnika. Czerejkę pospolitą już miała, więc pozostawało zaopatrzyć się w kaukaski granat.
A później znaleźć osobę, która mi ten lek przyrządzi. Nie chciałabym o to prosić kogoś od Łowców, bo w końcu chodzi o kogoś z S.SPEC. Może i by się nie dowiedzieli, ale i tak to jakaś tam zmaza na ich honorze.
Westchnęła ciężko i oderwała się od drzewa. Było już na tyle późno, że mogła spokojnie zdjąć kaptur i pozwolić by światło księżyca oświetliło jej twarz. Dzięki zażywaniu leków, nie musiała się go bać. Bez tego byłoby jej naprawdę ciężko. Skrzywiła się na samą myśl o skrajnych przypadkach tej choroby.
Nie ma teraz na to czasu.
Pokręciła gwałtownie głową i przyjrzała się ilustracji.
To wygląda jak winogrona...
Zmarszczyła brwi. To skojarzenie wcale nie ułatwiało sprawy. Miała znaleźć tę konkretną roślinę, a nie coś, co wyglądało podobnie.
Dobra, przynajmniej barwa owoców jest inna. To powinno pomóc.
Rozejrzała się dookoła zastanawiając się, gdzie mogłaby zacząć. Orientacyjnie wiedziała, gdzie szukać, ale w praktyce trzeba było przecież wybrać, w którą stronę pójdzie, a nie czy skieruje się na bagna czy raczej na pustynię.
Obecność wymordowanego oczywiście przeoczyła. Wbrew stwarzanym pozorom, nie była wszechwiedząca i wszechwidząca, a szkoda...
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.06.16 1:48  •  Południowa część ogrodu - Page 6 Empty Re: Południowa część ogrodu
Obserwowanie z krzaków może być bardzo ciekawym zajęciem.
Inf właśnie to odkrył.
Tak naprawdę zastanowił się, co powinien zrobić. Zostać tutaj? Nie był to szczególnie głupi pomysł, tym bardziej że dziewczyna zdawała się czegoś szukać i zapowiadało się, że po prostu niedługo stąd odejdzie. Inf mógłby wykorzystać ten moment, żeby wymknąć się z krzaków znów na drogę a potem już potruchtać do domu.
Z drugiej strony taka perspektywa zupełnie mu nie odpowiadała. Nie chciał jeszcze wracać do Lilo. Nie chciał kłaść się spać jak małe lisiątko, które matka zagoniła do łóżka. Jakiś okres buntu przechodził czy cholera wie co. Trochę późno jak na wymordowanego, ale co zrobisz.
Rozsunął nieco gałęzie i wyjrzał przed siebie. Ciekawiło go w sumie, kim była ta kobieta. Kolejnym aniołem? Roiło się tu od nich, ale Inf jeszcze żadnego nie spotkał. No prawie z domu nie wychodził, więc co się dziwić.
- Czego szukasz? - zapytał zaciekawiony.
Jednym ze swoich lisich ogonów kołysał lekko z prawa na lewo. Musiało to wyglądać komicznie od jego drugiej strony - wystający tyłek i majtający się na boki wielki puchaty ogon. Szczerze to oczywiście nie miał pojęcia, czego też ta dziewczyna mogła poszukiwać. Ale ciekaw był czy gdyby jej pomógł, Lilo nie byłaby z niego dumna? No? No?!
Kiedy tylko mu zaświtała taka myśl, postanowił pomóc kobiecie z telefonem. Kij, że prawdopodobnie będzie więcej przeszkadzać niż pomagać. Ale któż może przewidzieć skutki jego działania?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.06.16 2:22  •  Południowa część ogrodu - Page 6 Empty Re: Południowa część ogrodu
Czyjś głos nagle wyrwał ją z zamyślenia, a twarz w ułamku sekundy odwróciła się w kierunku, z którego pochodził dźwięk. Niektóre zapożyczone od wymordowanego cechy dawały jeszcze o sobie znać. Zmysłami i szybkością im praktycznie dorównywała, a i instynkt samozachowawczy podobny do zwierzęcia nieraz objawiał się w chwilach zaskoczenia.
Wypatrzenie jej towarzystwa trwało może ułamek sekundy, bo ten się teraz już jakoś specjalnie nie ukrywał, a włączona w soczewkach noktowizja też pięknie zaznaczyła jego kształt na le leśnej roślinności.
Wymordowany... Nie jest wrogo nastawiony.
Przez chwilę przyglądała mu się, zastanawiając się kim może być i co może zrobić, ale w końcu uznała, że najlepiej będzie, jeśli uzna tę sytuację za coś normalnego i przejdzie dalej.
- Szukam rośliny o nazwie kaukaski granat. Takie pnącza z małymi żółtymi owocami. Widziałeś może? - Dziewczyna szybko nauczyła się, że na terenie Edenu najlepiej było podchodzić do nieznajomych w jak najbardziej przyjazny i spokojny sposób.
Tutaj w teorii nie trzeba było się wszystkiego bać jak w Desperacji. Większość mieszkańców i stworzeń była przyjaźnie nastawiona, więc należało się im tym samym odwdzięczać. Oczywiście, serafina nauczona doświadczeniem, nie była w stanie nikomu w pełni zaufać. Zaufała raz, swojemu laboratoryjnemu opiekunowi i jak się to dla niej skończyło?
Pieprzeni naukowcy bez serca. Nawet nie chodzi o tych anonimowych. Podobno nie byłam już eksperymentem, a przyjacielem. On nie potrafi mieć przyjaciół. Istnieją tylko badania i zrobi wszystko, by móc je prowadzić.
Nawet przejmująca kontrolę nad nią świadomość anielicy nie była w stanie tak łatwo wyplenić z jej podświadomości instynktu obiektu doświadczalnego. Może nie zachowywała się już jak zaszczute zwierzę, gdy się denerwowała, ale chęć by rozerwać na strzępy osoby, które chciały ją krzywdzić, nadal gdzieś w środku się budziła.
Teraz jednak szybko się uspokoiła. Nic nie wskazywało na to, że powinna aż tak obawiać się nieznajomego. Poza tym, miała dość refleksu by w razie czego się bronić, a nawet jeśli polałoby się trochę krwi, to w najgorszym wypadku zregenerowałaby się w ciągu kilku minut. Gorzej w wypadku jakiejś amputacji. Tego jeszcze nie pozwoliła zbadać "panu doktorkowi" i z pewnością jej się do tego nie spieszyło.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.06.16 3:09  •  Południowa część ogrodu - Page 6 Empty Re: Południowa część ogrodu
No to chociaż żadne z nich o tym nie wiedziało, najwyraźniej miało wiele wspólnego, szczególnie jeśli chodzi o przeszłość. Infinity bowiem też swego czasu był obiektem badań laboratoryjnych. Ba, on się urodził jako takowy właśnie. Od dnia narodzin nie miał lekko. Tak w sumie to jeszcze zanim nawet go matka wypchnęła na ten świat już miał ostro pod górkę.
Nieciekawie było oglądać świat zza krat, więc mimo że zeszło mu kilka stuleci na ucieczkę, kiedy tylko nadarzyła się okazja, w końcu skorzystał. Totalnie dzikie zwierzę wydostało się z klatki i próbowało jakoś przetrwać na pustkowiu, liżąc swoje rany.
Inf nie był wrogo nastawiony, nie był też jednak nastawiony przyjaźnie. Wnioskował jednak podobnie jak Samael - to nie była Desperacja, tutaj o kosę pod żebra zdecydowanie trudniej, choć nie jest niemożliwością jej zarobienie. Jego dotychczasowe nawyki unikania ludzi i krycia się przed nimi z początku dały znać - stąd ta krzaczorowa kryjówka. Mimo ujawnienia się, nie zamierzał jednak również tracić czujności.
- Kaukaski gra-co? - powtórzył po niej. Zupełnie nie kojarzył tej nazwy. Mimo lat spędzonych pośród naukowcami, wcale nie posiadał jakiejś super wiedzy na temat roślin leczniczych, podstawowej z resztą też nie.
A więc szukała jakiejś roślinki, tak? No dobrze, czyli można mieć nadzieję, że lada moment nie rzucą się sobie do gardeł. Inf zastanowił się przez chwilę, próbując sobie przypomnieć, czy widział roślinę opisaną mu przez dziewczynę.
- Jakieś pnącze widziałem... - mruczał pod nosem cicho. Nie był jednak w stanie przypomnieć sobie czy miało ono żółte owoce. Nie znał sie na roślinach to nawet nie zwracał na nie uwagi.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.06.16 12:00  •  Południowa część ogrodu - Page 6 Empty Re: Południowa część ogrodu
To zaskakujące jak wiele wspólnego potrafią mieć wspólnego osoby, na pierwszy rzut oka tak skrajnie różne. Laboratoryjna przeszłość i niemiłe wspomnienia z nią związane; nieufność i podejście do Edenu; odruchy w sytuacjach zagrożenia; długowieczność; niebywała zdolność do regeneracji... Tak, to całkiem sporo jak na osoby tak różne jak Samael i Infinity.
Nie zdziwiło jej, że wymordowany nie rozpoznał nazwy. Często się przecież zdarzało, że człowiek znał coś bardzo dobrze, ale podręcznikowej nazwy nigdy nie słyszał, bo niby skąd? W Desperacji zdarzało się to tak często, że Natalie zakodowała już sobie w głowie, by od razu dołączać do nazwy krótki opis rośliny tak, jak zrobiła to teraz.
Kaukaskiego granatu nie znał, ale pnącza już widział. To mogła być bardzo przydatna informacja. Sprawdzenie tego wiele jej nie kosztowało, a mogła tylko zyskać. Nawet jeśli, to nie była ta roślina, to nie zamierzała się denerwować. Dążenie do celu było przecież często usiane licznymi niepowodzeniami.
- Pamiętasz może, gdzie je widziałeś? - Teraz już całkowicie się do niego odwróciła i odłożyła telefon do kieszeni.
- Mógłbyś mi je pokazać? Może wtedy ustalimy, czy to ta roślina. - Za tymi słowami kryła się cicha nadzieja. Bardzo cichutka, bo serafina skutecznie ją w sobie tłumiła. Nie chciała się rozczarować, dlatego wolała podchodzić do tego jak najbardziej naturalnie, ale przecież nie można było całkowicie zagasić tej iskierki.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.07.16 2:20  •  Południowa część ogrodu - Page 6 Empty Re: Południowa część ogrodu
Po kilku chwilach ciszy Infinity postanowił wyjść ze swoich krzaczorów. Siedząc pośród liści trochę sie garbił, ale kiedy w końcu wyszedł na otwartą przestrzeń, oczywiście się wyprostował. Spojrzał na Sam nieco z góry - w końcu był wyższy całe dziesięć centymetrów! Ręce wsunął do kieszeni swoich obszarpanych spodni, omiótł ogonem podłoże.
Chyba faktycznie nie musiał się obawiać z jej strony żadnego ataku. Nie wyglądała na taką, która miałaby się lada moment na niego rzucić. Czujności jednak nigdy nie należało usypiać. Zaciekawiony podszedł więc do dziewczyny dwa kroki i ostrożnie ją obwąchał, nadal trzymając się jednak na bezpieczną odległość. W sumie nie wiedział co spodziewa się wyczuć (proch? truciznę? i tak miałby problem z określeniem, że to właśnie czuje). Trochę się jednak uspokoił dlatego odstąpił te dwa kroki, które wcześniej poczynił w jej kierunku.
Dał więc znak dziewczynie by szła za nim a potem ruszył w kierunku z którego ona przyszła. Cały czas nasłuchiwał ewentualnych podejrzanych ruchów, bo słuch miał w sumie znacznie lepszy niż węch. Droga przebiegła jednak bez niespodzianek, więc po krótkim spacerku nad brzegiem przejrzystej sadzawki Infinity zatrzymał się przy całkiem sporym kamieniu. Po jego chropowatej powierzchni wspinały się grube, soczyste pędy winorośli.
Infinity kojarzył jeszcze dwa miejsca z pnączami, ale to znajdowało się najbliżej.
Spojrzał na Samael pytająco, czy to o to jej chodziło.

temat zawieszony
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 10.02.17 21:44  •  Południowa część ogrodu - Page 6 Empty Re: Południowa część ogrodu
Knapik długo czaił się na desperackiej granicy zanim zdecydował się podjąć ostateczną decyzję by wpełznąć do ogrodów Edenu. W końcu jednak zebrał w sobie dostatecznie dużo odwagi.
Miejsce nie wyglądało na groźne, ale podobno czaiły się w nim zmutowane kury i koguty, i to w dodatku nie te malutkie, idealne na obiadek, a ptaszyska większe niż sam Knapik. Na samą myśl o tej zgrozie nastroszyła mu się sierść na karku.
Zeżrą mnie.. - pisnął w myślach, ale wiedział, że nie ma już odwrotu.
Szybkie rzucenie spojrzeń na prawo i lewo, jakby cokolwiek miało szansę się ukryć na granicy piachu i trawy i hyc hyc hyc - wilczek pomknął przed siebie na czterech łapkach, ze strachu prawie szorując brzuszkiem po ziemi. Położył gigantyczne uszka po sobie i z impetem wbiegł w najbliższy w miarę bezpiecznie wyglądający krzaczor by z nowej kryjówki poszukać kolejnego punktu, do którego mógłby przeskoczyć, albo i lepiej - wypatrzeć roślinkę, po którą tu przybył.

Po chwili kręcenia się po Edenie jednak zgłodniał i czmychnął na swoje tereny.

[ z tematu ]
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.01.18 18:57  •  Południowa część ogrodu - Page 6 Empty Re: Południowa część ogrodu
Ewakuacja z terenów w pobliżu labiryntu zakończyła się pomyślnie. Android zdołał oddalić się na wystarczająco duży dystans od konstrukta by następnie zmienić kierunek i go zgubić. Z tego powodu jednak nie był w pełni pewien, gdzie się znajduje w orientacji geograficznej. Nie miał pełnej mapy terenów edenu, kojarzył jednak jak duża odległość powinna go dzielić od miejsca gdzie spotkał Nathaira. Musiał jednak najpierw tam dotrzeć.
Maszyna miała 57% pewności, że anioł ją rozpozna. Nie posiadała aż tak widocznych ubytków skóry na ciele, a jej strój nie różnił się wiele od tego jaki nosiła gdy się poznali - odejmując fakty obszarpań. Tak długo jak jest to funkcjonalne ubranie zdolne do zakrycia jego ciała w celu lepszego wtopienia się w ludzkie otoczenie - póty to wystarczy. Obszarpany widok tym bardziej przypomina desperackie tereny, więc tym lepiej.
Tu jednak mógł zostać złapany przez tutejsze istoty chroniące porządku. Nie chciał nawiązywać walki - miał jeden, konkretny cel, a było nim znalezienie niskiego, różowowłosego mężczyzny. Ten osobnik był obrazem, jaki wyprojektował w miejsce swojego twórcy.
Swojego Pana.
I być może nie był to najlepszy wybór. Być może nie było go tu, gdy powinien być. Być może już nawet nie podąży za rozkazami.
Ale musi...
Nie. Chce. Czuje, że chce go spotkać. Bez tego nie dotarłby tutaj, nie napotkałby konstrukta w labiryncie pnączy. Nie opuściłby swojego posterunku i obowiązku, gdyby nie było to coś, co potrafiło - nielogicznie - przewyższyć priorytet rozkazów.
A było to uczucie. Projekcja uczucia. Sztuczne uczucie. Lecz uczucie, jakie nakazywało maszynie odnaleźć osobę, do jakiej "należy".
Więc podążał wzdłuż jednej ze ścieżek ogrodu, z dłońmi ułożonymi wzdłuż ciała. Poruszał się w najbardziej domyślny sposób, oszczędzając tym energię a także starając się nie okazywać swojego jestestwa jako "inne". Nie był ostrożny, nie przekradał się, nie spieszył - jakby znał to miejsce. Jakoby stąd się wywodził.
Najważniejszą częścią bycia maszyną udającą człowieka, to robić to tak, by w jakimś stopniu móc przekonać do tego innych. Nie zawsze mu to wychodziło, ale jego analiza wskazywała na to że tu wystarczy, póki co.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 6 z 11 Previous  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 9, 10, 11  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach