Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 11 z 11 Previous  1, 2, 3 ... 9, 10, 11

Go down

Pisanie 15.07.19 13:59  •  Południowa część ogrodu - Page 11 Empty Re: Południowa część ogrodu
Na wzmiankę o tym że Kaijin jest wyjątkiem wśród skrzydlatych, aż coś wewnątrz zaciążyło na sercu. Było jej strasznie źle z tego powodu że druga anielica nie posiada anielskiego atrybutu. To było przykre, tak bardzo że sama Cas nie była w stanie zapanować nad swoimi emocjami. Izolując się od reszty jedynie bardziej sobie szkodziła. To jednak nie miało znaczenia, liczyło się przecież dobro innych. Inni w jej oczach mieli priorytet.
Nie wiedziała czemu rzuciła się na Kai, czemu pociągnęła ją w swoje ramiona, czemu czuła ten paskudny ból na dnie własnego serca. Jedno spotkanie i tyle pytań bez odpowiedzi. Może nie chciała by ktoś widział jej łzy, może czuła że tak powinna zrobić, a może po prostu chciała. Czując jak jej gest jest odwzajemniany jedynie mocniej zacisnęła ręce na drobnym ciele srebrnookiej. - Mam.. to musiało być straszne wspomnienie.. a ja.. je tylko przywróciłam swoją głupotą.. - wyszeptała bardzo cicho, ledwo słyszalnym głosem. Opierając policzek na barku drugiej kobiety jeszcze przez jakiś czas tak z nią trwała. Powinna ją puścić, ale nie do końca chciała, to było takie miłe uczucie.. móc znowu się do kogoś zbliżyć, choć na chwilę, choć na ułamek sekundy..
Opamiętała się jednak po dłuższej chwili. - Wybacz.. - szepnęła odwracając wzrok od niej. - Zapomniałam się.. - dodała już po chwili. Przetarła dłonią twarz i zwróciła się w jej stronę, unosząc kącik ust w delikatnym, czułym uśmiechu. - Wiesz.. jak.. jak byś kiedyś chciała wpaść na herbatę.. pogadać.. czy nawet trochę razem potrenować.. to.. to byłabym zaszczycona twoją obecnością.. - trochę dukała, niektóre słowa mówiąc ciszej inne głośniej. Lekki rumień wpełzł jej na policzki, nie pamięta żeby komuś coś takiego proponowała. Oczywiście liczyła się z tym że Kai jej odmówi albo z grzeczności przytaknie i nigdy nie zapuka do jej drzwi, nie winiłaby jej za to. Ale postanowiła chociaż spróbować nawiązać jakiś kontakt z kimś.
                                         
Castiel
Anioł Zastępu
Castiel
Anioł Zastępu
 
 
 

GODNOŚĆ :
Castiel


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.07.19 19:08  •  Południowa część ogrodu - Page 11 Empty Re: Południowa część ogrodu
Utrata skrzydeł w dalszym ciągu ją bolała - i pewnie nigdy nie przestanie, prześladując ją aż do samiutkiego końca jej długowiecznej egzystencji niby cień lepki oraz natarczywy - lecz przeważnie nie pokazywała tego po sobie i nawet o tym nie myślała - spychając fakt ten przykry i kujący na odległe granice umysłu bez jakiegoś większego, straszliwego problemu - ponieważ nie żałowała tego, co doprowadziło do ich odebrania. Za nic nie zmieniłaby swojej przeszłości i zachowań, i metod wykonywania powierzanych jej - niegdyś oraz teraz - zadań, i balansowania na granicy chwiejnej, kuszącej szarości, i tego, że nie boi się sięgnąć po słodką, wspaniałą i cudowną chwałę. Niemalże wszystko to, co czyniła robione było ze wspomnieniami o Yū wiszącymi jej nad ramieniem; przypominającymi o tym, co liczyło się w tym zdewastowanym i brutalnym, i naznaczonym okrucieństwem świecie; roztaczającymi się wokół niej niematerialnym puchem niby skrzydła niewidzialne, lecz jakże otuchą oraz wsparciem napełniające. Dlatego też nie załamała się pod ciężarem stracenia tych swoich własnych i pierzastych, brnąc z ta swoją upartością naprzód i łaknąć dalej pomagać, ratować i walczyć z silnymi przeciwnikami. Czyż to nie właśnie z tegoż powodu tu - do Edenu i pośród pobratymców swych - wbrew wszystkim przeciwnościom oraz przeciwwskazaniom wróciła?

Lecz czasami dopadał ją jednak ten smutek i melancholia skryte gdzieś tam w odległym, ciemnym kącie, wypływając na powierzchnię myśli i dźgając ją w serce rozgrzanym, ostro zakończonym prętem. Przytulaniec zaserwowany jej przez Anielicę pomógł załagodzić ból ten stary, ale w dalszym ciągu dotkliwie pulsujący, co popchnęło ją do pozostawienia Cas decyzji o tym, jak długo powinien on trwać. Nie ruszyła się ze swojego miejsca, nie drgnęła o drobny nawet milimetr i nie zgłosiła jakichkolwiek sprzeciwów odnośnie ich aktualnej pozycji, postępując niewielki krok w tył dopiero wtedy, kiedy Skrzydlata ogarnęła w miarę swoje własne emocje i wycofała się z tego luźnego, acz odświeżająco słodkiego uścisku. Leciutki, lecz przy tym miększy niż zazwyczaj uśmiech widniał na bladej twarzyczce Kai, kiedy ta machnęła ręką w zbywającym geście.
- Nie mam czego Ci wybaczyć, ponieważ nic złego nie uczyniłaś - powiedziała szczerze i bez zbędnego kręcenia się wokół tego całego delikatnego tematu. - Mogłabym stracić skrzydła nawet i tysiąc razy, a i tak pomaszerowałabym tą samą ścieżką, którą pokonałam za pierwszym razem. Nie żałuję niczego, co się wtedy stało i nie zamieniłabym tych wspomnień na żadne inne - dodała, przechylając się lekko do przodu i wbijając spojrzenie swoich srebrzystych ślepi w oczka towarzyszki rozmowy dla podkreślenia swojej powagi oraz braku wahania odnośnie tej kwestii. Po tym wyprostowała się i kąciki jej ust powędrowały ociupinkę wyżej, podczas gdy w tęczówkach barwy rtęci zamigotała wdzięczna, ukontentowana iskierka. - Bardzo chętnie wpadałbym od czasu do czasu na herbatę, aczkolwiek przyznam, że preferowałabym opcję z treningiem - rzekła z głosem zabarwionym raźną nutą, gdyż nie miała absolutnie nic przeciwko wysuniętej przez Cas propozycji. Ba, chętnie z niej skorzysta, nawet!
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.09.19 16:57  •  Południowa część ogrodu - Page 11 Empty Re: Południowa część ogrodu
Ucieszyła się że nie przekroczyła granic. Kai była przemiłą anielicą, a sam fakt że była w zastępie dawało możliwości wspólnych misji w przyszłości. Nie wspominając o treningach, mogły razem rosnąć w siłę! Fakt że srebrnooka straciła swoje skrzydła wbiło się w duszę Castiel do tego stopnia że przeklętą aż to zabolało wewnętrznie. Drobne zmiany w mimice na twarzy bezskrzydłej były tak wyraźne.
Patrzyła na nią z podziwem, słuchając jej słów. Rozdziawiła aż usta z niedowierzania. Szczęki same się zacisnęły, strata skrzydeł zdawała się być błahostką w porównaniu do straty kogoś bliskiego jak teraz o tym myślała. "Oddałabym skrzydła i swoje moce żeby tylko raz go zobaczyć.." przemknęło jej przez myśl. Obietnica którą jej złożył prawie 300 lat temu bolała każdego dnia coraz bardziej. Nie było dnia żeby nie pożałowała tamtych decyzji. - Cieszę się dla ciebie Kai.. że widzisz to w ten sposób. - powiedziała z lekkim wymuszonym uśmiechem. Nie chciała być nie miła, nie chciała pokazywać że czuje się źle z tym wszystkim. "Może kiedyś je odzyskasz.. swoje piękne skrzydła.." pomyślała przypominając sobie coś nagle. - Będę się wybierać na Desperację jak tylko spotkam Dowódcę. To bardziej ekspedycja w poszukiwaniu zaginionych artefaktów.. nie planuję zostać tam zbyt długo.. - to mówiąc zrobiła krok w jej stronę i ujęła jej dłonie w czułym geście. - Będę z utęsknieniem czekać na nasze kolejne spotkanie Kaijin! - to mówiąc pociągnęła anielicę raz jeszcze w swoje objęcia. Sunąc dłońmi po delikatnie po jej plecach. "Chciałabym ci pomóc tak bardzo odzyskać to co straciłaś.. skoro dla mnie jest już za późno.." dodała w myślach. Musnęła delikatnie ustami jej policzek w czułym geście. - Proszę uważaj na siebie.. - wyszeptała odchylając się od niej i puszczając z objęć. Musiała zahaczyć o bibliotekę, musiała się jeszcze czegoś upewnić, coś kiedyś jej się obiło o oczy w jednym ze starych dzienników. - Do zobaczenia Kai! - zakrzyknęła radośnie zanim wzbiła się w powietrze i poleciała w swoją stronę.

*z tematu*
                                         
Castiel
Anioł Zastępu
Castiel
Anioł Zastępu
 
 
 

GODNOŚĆ :
Castiel


Powrót do góry Go down

Pisanie 23.09.19 1:52  •  Południowa część ogrodu - Page 11 Empty Re: Południowa część ogrodu
Pewne osoby nie zgodziłyby się ze stwierdzeniem, iż Kaijin jest przemiłą anielicą - nie po tym, jak mieli do czynienia z jej prostolinijną, uderzającą prosto w sedno, tańczącą na granicach szarości i nierzadko wytykającą błędy u innych naturą. Mało kto lubił, jak popełniane przez niego potknięcia wyraźnie i jasno mu się pod nos podtykało; jak wskazywało się palcem na fałszywe nuty w wygrywanej przez niego melodii wojny; jak tańczyło się dookoła niego i dźgało kijem w czułe, boleśnie odsłonięte punkty. A to zdarzało się stosunkowo często na nieszczęście dla poniektórych person, dla których Bezskrzydła kojarzyła się wyłącznie z surowym, szydzącym z nich mentorem zdzierającym z nich zbroję pewności siebie oraz łamiącym ich miecze śmiałości. A ona tylko uczyła, tylko nakierowywała, tylko wskazywała nieco lepsze rozwiązania i dawała do zrozumienia, iż coś jest nie tak z ich obecnymi metodami oraz taktykami bitewnymi. Na tym się znała - na walkach i pojedynkach, i potyczkach poważnych oraz potencjalnie krwawych - i chciała dzielić się swoimi doświadczeniami i wiedzą z innymi, coby ci poprawili się w aspektach, które dało się jeszcze na spokojnie lub odrobinę ciężej - z większym nakładem pracy i treningów - podciągnąć. Dlaczegóż miałaby tego nie robić? Bo rzucano jej ostre spojrzenia pełne ostrzeżenia? Bo krzywe miny pojawiały się na twarzach tych, obok których przechodziła? Bo szepty za swymi plecami przeróżne słyszała? Skąd! Z drugiej strony za to wszystko nie była odpowiedzialna jedynie cząstka jej osobowości popychająca ją do nauki innych, testowania ich i wskazywania im ich własnych błędów. Cały jej charakter przyczyniał się do jej starej i obecnej opinii pośród pobratymców - a zmieniać się nie zamierzała, już to przecież pokazała.

Mrugnęła srebrzystymi oczkami, spoglądając na zasmuconą Skrzydlatą, która skryła się za maską wesołości i pozytywności. Uczucia oraz emocje nie były jej mocną stroną, toteż nie pojmowała tego chowania się za odmiennymi facjatami sztuczności, okłamywania samego siebie i udawania, iż wszystko jest w porządku. Ona sama rzadko kiedy wpadała w ten swój melancholijny nastrój, lecz okłamywać się nie zamierzała i doskonale zdawała sobie sprawę z tego, jak bardzo dotkliwie bolała ją utrata skrzydeł. Zazwyczaj, jednakże, zbyt zajęta była swoimi obowiązkami i codziennością, ażeby roztrząsać swoje pieczęci i karę, i stare mroki gryzące ją po kostkach - spychane to wszystko było na tyły umysłu, na granice jaźni i wspomnień piekących. Nie rozumiała zbytnio zachowania bardziej emocjonalnej i ludzkiej w swoich działaniach Anielicy - jej słów i kolejnego przytulenia z jej strony, i nawet muśnięcia wargami jej bladego policzka - ale popłynęła dzielnie z prądem i nie odepchnęła od siebie Cas. Mogło jej to przecież pomóc pojąć i się nauczyć tych bardziej człowieczych zachowań, które to w dalszym ciągu sprawiały jej kłopoty i problemy.
- Również czekam na kolejne nasze spotkanie - odpowiedziała szczerze, bo inaczej nie potrafiła. Kłamstwa na jej języku nie sposób było odnaleźć, nawet podczas przeprowadzanych przez nią forteli i podstępów mających na celu pomóc jej wygrać jakąś bitwę bądź rozwiązać trudną sytuację. - Także na siebie uważaj. - Stała dalej w miejscu, spoglądając na cofającą się niewiastę, która to niedługo później została tylko odległym punkcikiem na ciemnym nieboskłonie. Kai poruszyła lekko ramionami, rozejrzała się dookoła, po czym ruszyła przed siebie pewnym, miarowym krokiem. Nic tu już do roboty nie miała, nic jej tu nie trzymało, to można było przejść do kolejnego rozdziału opowieści. Prawda?

z.t.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 11 z 11 Previous  1, 2, 3 ... 9, 10, 11
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach