Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 4 z 11 Previous  1, 2, 3, 4, 5 ... 9, 10, 11  Next

Go down

Pisanie 13.12.15 21:07  •  Południowa część ogrodu - Page 4 Empty Re: Południowa część ogrodu
Trochę czasu minęło, odkąd ostatnio na dobre przebywała w Edenie. Zdarzyło jej się kilka przelotnych wizyt, ale nie mówiły one zbyt wiele o obecnym stanie anielskiej siedziby. Z poczynań swoich skrzydlatych pobratymców dowiedziała się od drugiej strony: najpierw jako świadek próby porwania, a teraz jako członek grupy ratunkowej dla osoby już uprowadzonej. Bracia i siostry aniołowie zapewne nie byliby zadowoleni z tak wielkiego stopnia zdemoralizowania ich zagranicznej koleżanki. Nigdy jakoś szczególnie nie włączyła się w życie mieszkańców Edenu, a po swoim przyłączeniu do gangu stała się dla nich niemal całkowicie obca. Wprawdzie Reb nie obnosiła się szczególnie z tym, gdzie i po co odeszła, ale sam fakt opuszczenia bezpiecznej przystani bez żadnego wytłumaczenia była wystarczająco podejrzana. Na tyle, że teraz zapewne osoba Niemki nie była tu postrzegana ze szczególnym entuzjazmem, a co najwyżej uprzejmą obojętnością.
Po tym wydarzeniu pewnie będzie mogła liczyć tylko na otwartą wrogość. Cóż, bywa.
- Na pewno jesteśmy w Edenie - poprawiła stratega. Mówiła cichym, spokojnym głosem. Robienie wokół siebie szumu byłoby teraz aż nadto niepotrzebne, czuło się to wręcz przez skórę. Stąd niemalże naturalnie przyciszyła swoją wypowiedź, jak gdyby zaraz miał na nią wyskoczyć wzburzony bibliotekarz. Miała nadzieję, że mimo wszystko uda im się jakoś przemknąć: w walce nie była jakoś szczególnie wybitna, a obecnie do obrony własnej miała wyłącznie stary nóż. Przynajmniej był naostrzony, ale tak czy siak nie dodawało jej to ani trochę pewności siebie. Dobrze, że z natury miała jej wystarczająco wiele.
Przede wszystkim musiała być czujna. Każdy z ich czwórki powinien, skoro wkraczali na obce terytorium. Nie pozwalała sobie na odpuszczenie ostrożności, spokojnie spoglądając na boki i nasłuchując, czy jakiś gwałtowniejszy dźwięk nie zdradzi obecności wroga. Choć zachowywała optymizm, przewidywała możliwość wystąpienia nawet najgorszej możliwej opcji. Ot, tak na wszelki wypadek.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 13.12.15 21:33  •  Południowa część ogrodu - Page 4 Empty Re: Południowa część ogrodu
Wiele lat minęło od jej ostatniej wizyty w Edenie. Nie lubiła tutaj przychodzić na wspominanie, bo nie było to nic przyjemnego. Większość rzeczy, jakie pamiętała z tego okresu potrafiły tylko zepsuć jej humor lub nawet nieco otworzyć wciąż gojące się rany po wydarzeniach, jakie kiedyś skutecznie odbierały Bernardynce chęci do życia. Sam fakt, że musiała być gotowa na walkę z aniołami zepsuł skutecznie humor Włoszki i całkowicie wkopał ją w wielką otchłań przemyśleń.
DOGS jeszcze chyba nigdy nie miało okazji zobaczyć tak spokojnej Nove.
Przez całą drogę do Edenu właściwie nic nie powiedziała - odpowiadała ewentualnie na pytania, jeżeli ktoś takowe zadał. Resztę czasu przeznaczyła na myślenie, wyciszenie się i staranie się o utrzymanie w dobrej kondycji psychicznej. Nie mogła tak po prostu zjebać całej akcji tylko dlatego, bo kiedyś wydarzyło się to i tamto - w razie czego mogła sobie przywalić prosto w twarz i dorzucić, że w tym miejscu również doszła do siebie. Więc nie może być aż tak źle. Nawet, jeżeli anioły dostały pierdolca.
- Ta, Eden. - dorzuciła zaraz po Reb, rozglądając się - To chyba w ogóle są ogrody.
Nawet jej głos informował, że coś jest nie do końca tak z Federicą, jednak starała się to w miarę ukryć. Nie przejmować się problemami, tylko iść dalej i w razie czego być gotowym na przywalenie aniołom. Tak, to na pewno się uda.
Fede, weź się wreszcie ogarnij. Bo się jeszcze zaraz potniesz, jebany emosie.
Tego jeszcze brakowało.
Eden w sumie za wiele się nie różnił, więc w razie czego pamiętała kilka miejsc. Szkoda, że w czasie swojego pobytu tutaj nie wypytała o Babel. Mogła palnąć jakąś bzdurę, że fajnie by było pozwiedzać ten cały "Raj", kiedy jeszcze ma ku temu okazję. To zawsze by ułatwiło robotę, jakby nagle Zimmermann szlag trafił na jakiś czas.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 14.12.15 3:48  •  Południowa część ogrodu - Page 4 Empty Re: Południowa część ogrodu
Nadjeżdża MG:

Grupce stawiającej swoje pierwsze, niepewne dość kroki po Edenie ukazała się biegnąca postać.
Ów osobnik zbliżał się do nich z zawrotną szybkością. Zobaczył ich. Począł machać energicznie rękoma, ale był za daleko. DOGS’i mogli zobaczyć tylko jego majtającą się, w dzikim szale sylwetkę. Do ich uszu dobiegł jego przeraźliwy krzyk. Zdradliwy teren miejscami opada, to się wznosi. Osobnik niespodziewanie upadł. A znajdował się już jakieś 60 metrów przed czwórką podróżników.
I to był jego koniec.
Wielka ropucha pojawiła się za jego plecami. Długi różowy język wysunął się z jej gęby błyskawicznie i oplótł nogę ów farciarza. Wessał go, jak Włoch makaron.
Ropucha mlasnęła głośno, kończąc tym samym mały posiłek. Pierwsze danie uznała za zjedzone. Widać, że była rozjuszona, wolała podmokłe tereny, możliwe, że zjedzona właśnie persona, tak rozjuszyła bestię, że ta rzuciła się za nim w pogoń, aż na skraj Edenu. Ropuch popatrzył swoimi obślizgłymi oczami na ów czwórkę.
Wybił się w górę, robiąc susa do przodu. Najwyraźniej przymierza się na drugie danie.
Nadal wszyscy są w stanie zareagować.
Bestia znajdywała się niecałe 60 metrów od DOGS’ów.

Kolejka nie obowiązuje. Byleby wszyscy odpisali w terminie:


Limit czasowy na życzenie: 3 dni na odpis.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.12.15 13:07  •  Południowa część ogrodu - Page 4 Empty Re: Południowa część ogrodu
Póki co wszystko wydawało się w porządku - nikt z aniołów nie zauważył obecności całej czwórki, a to duży plus. Zauważył, że z Nove jest coś nie tak, jednak w żaden sposób nie zareagował. Miał tylko cichą nadzieję, że wszystko będzie w porządku i plan powiedzie się powodzeniem i zły humor panienki w żaden sposób nie zaważy nad ich planami.
Parę kroków do przodu, bacznie obserwując tutejsze tereny. Nie znał ich, więc naturalną reakcją było to, że wolał być bardziej czujny niż zwykle. Inni pewnie nie raz mieli styczność z Edenem, jednak oni są o sporo starsi od Rumcajsa. Przy nich jest zwykłym dzieciakiem.
Niewiele później dało się usłyszeć blisko nieokreślony krzyki. Ktoś uciekał. Kto? Rozejrzał się i dostrzegł człowieka. Bezbronnego, który starał się uratować przed... bestią. Jednak zdążyła go pożreć. Teraz swoje ślepia skierowała na czwórkę psów. Widać było, że coś na wzór ropuchy nie nasyciła się tym posiłkiem i z miłą chęcią poprawi skromną przekąskę.
Mogło być gorzej - stwierdził, mimo wszystko ciesząc się w duchu, iż teraz nie natrafili na anioły, tylko na zwykłą bestię, z którą nie powinni mieć problemy, skoro są całą czwórką. Raczej oni nie będą podpierać drzewa, a Rumcajsowi nie zostawia całą brudną robotę. Nie było też zbyt wiele czasu na stanie w jednym miejscu i zastanawianie się, choć podejrzewał, że walka teraz może być zbędna. Bardzo łatwo mogli siebie zdemaskować.
- Jakieś pomysły? Wolałbym uniknąć walki, ale chyba nie mamy lepszej opcji - zasugerował, natychmiast przyjmując pozę bojową, jednak jeszcze nie atakował. Stał w bezruchu, acz ciągle czujny z nadzieją, że ropucha nie zareaguje gwałtownie, kiedy nie będą wykonywać zbyt agresywnych ruchów. Kiedy ropucha przystąpi jako pierwsza do ataku - postara się go uniknąć lub odeprzeć. Jeśli którykolwiek z członków zdecyduje się na atak, Rumcajs ruszy w tym samym czasie, aby mu pomóc.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 15.12.15 18:38  •  Południowa część ogrodu - Page 4 Empty Re: Południowa część ogrodu
Spojrzała na Nove z lekkim niepokojem. Choć w normalnych warunkach nie zwracała uwagi na ton jej głosu, to teraz wyczuwała pewną różnicę. Może i nie było się czym martwić, a z drugiej strony - może właśnie działo się coś niedobrego. Reb nigdy nie zachowywała się jak pełniąca misję zbawiania świata od zła i smutku, wręcz przeciwnie; sama często stawała się przyczyną cudzego rozdrażnienia. Mimo tego, z naturą ciężko wygrać i jej anielski pierwiastek nakazał posłać ku medyczce przyjazny wyszczerz. Bez względu na to, czy rzeczywiście źle się czuła, czy było to tylko nic nie znaczące wyobrażenie, odrobina duchowego wsparcia każdemu się przyda.
W Edenie mogła się czuć raczej swobodnie, gdyby tylko nie była elementem grupy najeźdźców, planującej uwolnić swego przywódcę z lochów Góry Babel. Ta, ten jeden, jedyny, maleńki szczególik miał aż taki wielki wpływ na to, że nie mogła sobie pozwolić na opuszczenie gardy. Dlatego też jej uwadze nie umknęło pojawienie się na horyzoncie najpierw wrzeszczącego osobnika, a potem pogoni. Wielka ropucha? Naprawdę? Że też już nie miało ich co napaść na powitanie, tylko jakieś paskudztwo.
- Możemy spróbować wiać, ale musielibyśmy zacząć już - rzuciła pospiesznie. Nie było na co czekać: albo przygotują się do walki, albo rzucą do ucieczki. Anielica przynajmniej miała tę przewagę, że mogła schronić się w przestrzeni powietrznej i uniknąć ataku wielkiego płaza. Pozostali nie mieli takiej przyjemnej możliwości, musieli więc wymyślić plan w ciągu najbliższych kilku sekund, zanim ropucha obierze ich sobie na kolejny cel.
Chociaż chyba już to zrobiła.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.12.15 17:22  •  Południowa część ogrodu - Page 4 Empty Re: Południowa część ogrodu
Zamyśliła się na tyle porządnie, że wręcz nie dorzuciła do swojego worka przemyśleń czegoś na temat zwiadu na szybko, nawet jeżeli potem miała robić za prawie ślepą. To mogło być przydatne, bo w razie czego może zdołaliby uniknąć niebezpieczeństwa. Albo mieliby więcej czasu na przygotowanie się, to zawsze coś. Jednak głębokie jak brodzik myśli zajęły większość.
No bywa, Nov, czasem trzeba coś zwalić, głowy za to nie stracisz. Raczej.
Pewnie dalej by bujała w obłokach na całego, gdyby nie to, że zauważyła dziwny uśmiech Zimmermann, na który odpowiedziała uniesioną brwią i zdziwioną miną. Czyżby terrierka wyłapała, że coś było nie tak z medyczką? Nawet jeśli, to za wiele to nie zmieniało, chociaż zaraz potem zdziwienie Nov zmieniło się nieco krzywy uśmiech. To zawsze coś.
Ale i tak za chuja nie chciała bić się z aniołami. Ale trzeba, bo im coś odwaliło.
Pokręciła tylko głową, kiedy usłyszała, że muszą coś ogarnąć. Co znowu? Chwilowo nie wiedziała, o co chodzi Rumcajsowi, jednak kiedy tylko zauważyła tę cholerną ropuchę, zrozumiała. W takim momentach nie zadaje się pytań, tylko upewnia się, że ktoś potrafi się nawalać. Albo po prostu się ucieka.
Gorzej, że Bernardynka była w takim stanie, że w każdej chwili znowu mogła odlecieć do swojej głębokiej krainy pełnej marzeń, winaczy, słonecznej Italii czy przeżyć prosto z Edenu kilkaset lat temu, co tylko sprawi, że będzie bardziej niż bezużyteczna. O dziwo jednak zdołała zachować pokerową twarz i przyjrzeć się bestii z daleka.
- Non mi piace questo. - powiedziała, szukając jednego z noży w torbie - Dobra, ja w razie czego ostrzegam, że moje myśli aktualnie robią mi na złość jak się tylko da, więc postarajcie się trzymać tego chujera z daleka ode mnie, co? Bo jak mnie znokautuje, to wasza skromna pierwsza pomoc zniknie. I tak, ja wiem, że umiecie się owijać bandażami jak mumie, ale to chyba lepiej zostawić mnie.
Jeżeli dobrze pamiętała, to był tutaj ktoś, kto przynajmniej był w stanie udawać obeznanego w temacie poza nią.
W każdym razie zrobiła jeden krok do tyłu, szykując się na ewentualny atak żaby - jednak nie planowała wybiegać na pierwszy plan, bo była całkowicie świadoma tego, że jej ofensywa kulała mocniej niż bezinteresowna miłość do bliźniego Spadzińskiego. Była jednak gotowa w każdej chwili wbić nóż w jakąkolwiek część ciała cholernej ropuchy, gdyby się zbyt mocno zbliżyła lub ktoś nagle by ucierpiał. Im mniej ucierpią, tym szybciej ogarnie ich rany, jak już ogarną to coś.
Czas na lekcję biologii. Albo żabie udka.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 16.12.15 17:34  •  Południowa część ogrodu - Page 4 Empty Re: Południowa część ogrodu
Woń przerażenia dotarła do kurdupla uderzając receptory z taką siłą, iż o mało się nie zachwiał. Spróbował ogarnąć okolicę wzrokiem, wychwycić obiekt emitujący tak dużą dawkę strachu. I niczym głos błyskawicy docierający z opóźnieniem po świetle, do uszu Artha dobiegł krzyk. Choć patrzył w tamtym kierunku, okulary nie były wystarczająco silne, by z tak dużej odległości dostrzec uciekającą postać oraz jej prześladowcę. Wężowy język smagnął powietrze niczym w zwierzęcym odruchu, gdy rozmyta plama zaczęła nabierać kształtów. Niestety, ofiara pocałowała glebę zbyt daleko od nich. O ile sam Adrich zdążyłby znaleźć się bliżej, tak nie był pewien reszty załogi. Zresztą, co go obchodził jakiś losowy szczęśliwiec, który wygrał na loterii wielkiego tulasa od ślicznej żabki? Jeśli był to anioł, to chyba nawet lepiej, że skończył w brzuchu ropucha. Jeden mniej do zabicia.
Zielonooki ostrożnym ruchem położył dłonie na rękojeściach katan, jednocześnie przenosząc ciężar ciała na lewą nogę. Choć reguła "żadnych gwałtownych ruchów" raczej by się tu nie przydała, póki co wolał nie irytować płaza. Był gotowy do odskoczenia w dowolnym kierunku, do ataku lub ucieczki. Niekoniecznie chciał podejmować walkę - im bardziej zmęczą się przed dotarciem do celu, tym gorzej będzie im szło ratowanie przywódcy. Klęska zdecydowanie nie wchodziła w rachubę. Skoro skrzydlaci byli w stanie go porwać, to nic nie stoi im na przeszkodzie, by trochę go obić w nagrodę za próbę ucieczki z ich gościnnych progów.
- Mogę spróbować odwrócić jego uwagę. Byłyby większe szanse, że ktoś z nas na pewno ucieknie - powiedział cicho swoim typowym, znudzonym tonem zaraz po ich słodkiej anielicy. Trochę biegania mu nie zaszkodzi, choć z drugiej strony wrzaski kierowane w stronę żabci mogły przyciągnąć czyjąś uwagę. W razie natknięcia się na anioły, zawsze mógł skłamać, że przyszedł tylko po resztę rzeczy z domu. O ile cztery ściany dalej tam stały...
Nie mieli dużo czasu na podjęcie decyzji. Mógł walczyć, biegać dookoła przeciwnika jak porąbany, uciekać w dowolną stronę, a nawet czołgać się po szybach wentylacyjnych. Byleby tylko nikt mu nie kazał zaśpiewać Marsylianki. Połamałby sobie język na tym francuskim seplenieniu.
- Non si preoccupi - rzucił do ich medyczki. Spróbował się lekko uśmiechnąć, co niekoniecznie mu mogło wyjść. Rzadko kiedy zmieniał swój wyraz obojętności na cokolwiek innego. Rany, jak to dobrze, że mieli w drużynie kogoś, kto rozumiał po włosku. W razie nawrotu zgłupocenia i zaniku pamięci miałby możliwość komunikacji. I choć udało mu się na nowo podszkolić z japońskiego (w czym swoją drogą nieco pomógł nawrót wspomnień), nadal miewał z tym językiem problemy.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 18.12.15 14:12  •  Południowa część ogrodu - Page 4 Empty Re: Południowa część ogrodu
Wielkie, obślizgłe cielsko bestii cięło powietrze z dużą szybkością. Jego skok był wysoki, jak i szybki.
Ropuch opadł ciężko na ziemię, przygniatając nikomu winną roślinność. Poruszył niemrawo palcami przednich kończyn. Unosił co chwila to jedną, to drugą kończynę, wgniatając brutalnie kwiaty, trawę i liście w ziemię. Może tylko uklepywał sobie miejsce, a może zbyt suchy teren drażnił jego wielkie błony pławne, rozchodzące się wachlarzem, miedzy palcami. Ślepia zamrugały parę razy przypatrując się czwórce złowrogo. Widać, że DOGS’i zdali sobie sprawę, z wpatrującego się w nich uważnie zagrożenia. Ropuch stał w miejscu dłużą chwilę. Wilgotne brodawki, wyrastające z jego grzbietu poruszały się rytmicznie, z coraz większą częstotliwością. Bestia oddychała coraz szybciej.
Skok.
Tylne kończyny odbiły się mocno od ziemi, wybijając krępe, masywne cielsko w górę. Zrobił tak dwa potężne skoki, chcąc, jak najszybciej zmniejszyć, dzielącą ich odległość
Bez zbędnych ceregieli wyrzucił długi, wąski język na zewnątrz, by pochwycić, ofiarę. Pytanie którą?
Tylko instynkt tkwiący w podświadomości ów czwórki, jest w stanie odpowiednio zareagować. Nie mają czasu na myślenie. Bestia jest zwinna i szybka, oni też muszą, jeżeli chcą przeżyć.
Cielsko bestii opadło na ziemię. Od obranych ofiar dzieliło go już tylko 5 metrów.
Lepka, mięsista, różowa masa, wystrzeliła niczym pocisk, z gęby Wielkiej Ropuchy. Język wyciągną się na całą długość, na jaką bestia mogła sobie tylko pozwolić.
Dotknęła nogi Ratlerka, o blond włosach i schowanych za oprawkami, zielonych oczach. Uświadamiając podróżnikom, że za pierwszy cel obrała sobie Arthura, który nie jest w stanie odskoczyć od bestii. Gdyż lepka substancja, pokryła jego but (Glana, jeżeli wygląd jest aktualny), przyczepiając doń, wielki język.
Jeżeli Arthur szybko nie zareaguje. Niechybnie zostanie pociągnięty w stronę gęby ropucha. Będzie mógł zobaczyć z bliska, pokrywające głowę, twarde, wilgotne łuski i zwiedzić wnętrze jego przewodu pokarmowego. Prosimy się nie pchać, miejsca starczy dla wszystkich.


Limit czasowy: 4 dni na odpis. (Poniedziałek- deadline)

//Wybaczcie zwłokę, moje odpisy będą teraz sprawniejsze, bo oceny już wystawione. W ramach wynagrodzenia przeczytaliście właśnie post, który już zmusza wasze postacie do sprawnego działania, nie ma sprawy, nie musicie wysyłać mi liścików z pogróżkami podziękowaniami.//
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 19.12.15 11:45  •  Południowa część ogrodu - Page 4 Empty Re: Południowa część ogrodu
Wysłuchał wszystkich. Ucieczka nie wchodziła w grę, ponieważ skończą jak tamten człowiek. A nie oto chodziło. Siłą rzeczy musieli walczyć, jednak nie mogli zużywać amunicji. Musi im wystarczyć na późniejsze akcje, bardziej wymagające myślenia. Teraz muszą wykazać się sprytem.
Na aktualny moment żaden nie ruszył w stronę ropucha, więc Rumcajs stał w miejscu przygotowany na wszystko. Natomiast ropuch miał zupełnie inne plany - zrobił dwa gigantyczne skoki, automatycznie zmniejszając odległość między nimi. Zamiast 60 metrów teraz było zaledwie 5 - 6 metrów. Niewiele później ropuch wyciągnął swój długaśny jęzor i pochwycił... Arthura. Owinął różowy język wokół jego buta, a ten nie mógł od tak po prostu sobie odskoczyć. Rumcajs wtedy nie czekał - automatycznie ruszył w stronę Arthura, aby odciąć jęzora ropuchowi. Innej opcji nie brał nawet pod uwagę. Z kieszeni nawet nie wyciągał nóż motylkowy, uważając, że to może nie wystarczyć. Ze swojej mocy artefaktu utworzył maczetę. Była ona cała czarna, a z bliska wyglądała jakby z piasku ją ulepiono. Będąc już dostatecznie blisko, zrobił ruch cięcia - celował w połowę języka bestii, chcąc w ten sposób odciąć możliwość zjadania wszystkiego co popadnie Miał nadzieję, że zdąży, a jeśli nie, to głęboko w duchy wierzył, że Arthur zrobi odpowiedni ruch, który go uratuje.

// wybaczcie za jakoś postu, ale nie mam zbytnio czasu pisać coś pięknego
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 21.12.15 17:25  •  Południowa część ogrodu - Page 4 Empty Re: Południowa część ogrodu
Skoro decyzja została podjęta, pozostawało tylko zmierzyć się z jej konsekwencjami. Z chwilą, gdy zrezygnowali z ucieczki, musieli całkowicie przekreślić taką możliwość - ropucha była już wystarczająco blisko, by nie mogli się wycofać. Lepiej jednak nie marnować zbyt wiele sił teraz, gdyż przed nimi było o wiele gorsze zagrożenie. W porównaniu z anielskimi strażami przerośnięty płaz był pestką, a przecież jeszcze nie wiedzieli, jak wiele może ich czekać na drodze do uwolnienia przywódcy gangu. z tego, co Reb orientowała się w naturze i obyczajach aniołów, ich wyprawa nie będzie wycieczką.
A teraz mieli na głowie wielkie żarłoczne żabsko.
Które, żeby było ciekawiej, właśnie zamierzyło się na jednego z nich.
No po prostu cudownie.
Nie mając żadnych przydatnych w tej chwili zdolności, Rebekah postanowiła posłużyć za narzędzie uniwersalne. Strateg najwyraźniej podjął jakiś zabieg mający na celu odcięcie ropuszego języka i oby okazał się skuteczny. W razie przeciwnych wypadków anielica była gotowa Arthura łapać i utrzymać razem z grupą niczym żywa kotwica. Przynajmniej tyle mogła zrobić.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 22.12.15 21:50  •  Południowa część ogrodu - Page 4 Empty Re: Południowa część ogrodu
Mina Bernardynki była bezcenna, kiedy już miała okazję zobaczyć tę wielką cholerę na porządnie.
Ja cię, tego czegoś nawet żabolaki by nie były w stanie upichcić.
Chwilowo musiała odlecieć myślami, bo jak wróciła do siebie, to zauważyła jak reszta grupy bije się z ropuchą o Arthura, który wcześniej zadziwił ją w ogóle znajomością włoskiego. A, tak, racja, on też chyba był z jej kraju. Ale o tym potem, bo były problemy na dzielni.
Tylko że Nove za czorta nie wiedziała, co teraz zrobić. Rzucić się na buta Ratlerka i się go pozbyć? Cisnąć kamieniem w ropuchę? A może wbić mu nóż w oko i wierzyć, że w ten sposób reszta załogi nie odleci wraz ze wściekłą bestią? No kurna, wersji było wiele. Może cudem udałoby im się odciąć jęzor chwilę przed tym, jak Nov rzuciłaby ostrzem w takie oko, co by było najlepszym wyjściem, ale w najgorszym wypadku albo spudłuje, albo zwróci uwagę żaby na siebie, albo w ogóle wszystkich na raz szlag trafi i szlag wszystko trafi na całego.
W końcu jednak sięgnęła do torby i upewniła się, że chociażby jeden nóż ma na wyciągnięcie ręki, a następnie delikatnie się zbliżyła. Uwaga żaby była skupiona bardziej na Arthurze i reszcie grupy niż na niej, więc mogła w tym czasie odejść nieco na bok, aby wyczekać dobrego momentu.
Będąc w bezpiecznej odległości, czekała na rozwój wydarzeń. Jeżeli Rumowi i Reb udało się pomóc Arthurowi w uwolnieniu się od ropuchy, Włoszka sięgnęłaby po swój zwykły nóż i cisnęłaby nim w bestię, chcąc trafić w cholerę na tyle dobrze, aby jej nieco utrudnić życie. W razie czego gotowa była uniknąć ataków, gdyby ta nagle by się na nią rzuciła.
Jeżeli jednak coś poszłoby tam nie tak - Nov czekałaby na dogodniejszy moment, aby nie wysłać w powietrze reszty grupy. Może nie była ninja roku, ale jednak starała się nie wrzeszczeć.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 4 z 11 Previous  1, 2, 3, 4, 5 ... 9, 10, 11  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach