Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 4 z 12 Previous  1, 2, 3, 4, 5 ... 10, 11, 12  Next

Go down

Pisanie 08.07.15 0:42  •  Granica. - Page 4 Empty Re: Granica.
To był dość długi, choć niezbyt wyczerpujący marsz. Do ostatniej chwili nie potrafił sobie wybaczyć, że dał się temu wszystkiemu namówić. Wiadomo, że chciał i musiał pomóc, ale z drugiej strony czemu wysłano go aż tak daleko, jakby nie można było zrobić tego gdzieś w okolicach Edenu. Westchnął ciężko i podrapał się leniwie po prawej ręce, rozglądając dookoła znudzonym wzrokiem. Z tego co spoglądał parę chwil wcześniej na mapie, to według niej powinien znajdować się już na wyznaczonym miejscu. Problem był jednak taki, że… znajdowało się tutaj jedno, wielkie nic. Totalna pustka oprócz jakiś chwastów, kamieni, skał i piasku.
Podirytowany chłopak kopnął kupkę piasku, jakby ten przejaw złości miał mu pomóc w odczuciu ulgi. Ale nie pomogło. Zamiast tego z każdą kolejną chwilą czuł coraz to bardziej narastającą irytację. Shuya wyczuwszy nastrój swojego właściciela, wydał z siebie cichy skrzek, a następnie wzbił się w powietrze i zaczął leniwie szybować nad głową Nathaira.
- Zdrajca. – prychnął cicho chłopak pod nosem, mimo wszystko ruszając dalej, rozglądając się za roślinami, po które tutaj przybył. W sumie byłby niezły przypadł, gdyby wrócił z pustymi rękoma. Oczami wyobraźni już widział te wszystkie rozżalone spojrzenia pełne rozczarowania i pogardy. A do czegoś takiego nie mógł i przede wszystkim nie chciał dopuścić. Dlatego też bez względu na wszystko – musiał to znaleźć.
I właściwie znalazł już po krótkim czasie.
Uśmiechnął się szeroko i przyspieszył w stronę ciemnego, na pierwszy rzut oka, wysuszonego krzaku. Od razu przystąpił do zbierania małych, czarnych kwiatków wrzucając je do skórzanej torby, poniszczonej przez czas. W sumie poszło o wiele szybciej, niż początkowo przypuszczał. Ale to dobrze. Szybciej wróci.
Shuya zrobił kółko nad głową jasnowłosego i zgrabnie wylądował na jednej z gałęzi, przyglądając się z ciekawością chłopakowi, przekrzywiając głowę na boki. Nathair był tak zajęty swoim znaleziskiem, że nawet nie dostrzegł, że w niedaleko niego znajdował się ktoś jeszcze. Dopiero odgłosy kaszlu i duszenia przykuły jego uwagę. Momentalnie odwrócił się na pięcie, gotowy sięgnąć po swój miecz spodziewając się jakiegoś dzikiego zwierzaka bądź innego wroga. Ale zamiast tego ujrzał dziwną osobę, która chyba była wymordowaną. Bo na człowieka, a już tym bardziej anioła to ona nie wyglądała. Palce powoli poluzowały się, kiedy zorientował się, że właściwie nic mu nie grozi. Powoli ruszył w jej stronę, choć wciąż trzymał dłoń na rękojeści, gotowy do wydobycia miecza w celach obrony.
- Nic ci nie jest? – zapytał zatrzymując się w odległości niecałych dwóch metrów. Wzrok powędrował w stronę rozkładającego się ciała. - To Twoja sprawka? – wskazał brodę na dogorywające truchło, ponownie przenosząc spojrzenie różowych tęczówek na kobietę. Czy czymkolwiek ona była.
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 20.07.15 15:19  •  Granica. - Page 4 Empty Re: Granica.
- Jaaaah! - wydała z siebie cichy odgłos obrzydzenia, krzywiąc się i zaciskając z całej siły powieki. Oczy zaczęły ją szczypać, po czym łzawić; czuła, jak cierpną jej palce. Straciła smak, co dostrzegła w chwili, gdy jeszcze świeża guma do żucia przestała być nagle słodka. Wypluła ją. Straciła zupełnie zainteresowanie plecakiem i zwłokami, które zaczęły coraz bardziej śmierdzieć. Ona, dobita przez nawał dziwnych objawów, zupełnie to zignorowała.
Usłyszała kroki nieopodal siebie. Całe szczęście zmysły miały się całkiem dobrze. Uszy, niczym wielkie radary zwróciły się w tamtym kierunku. Odwróciła się szybko, słysząc pytający głos. W gardle zaczęło ją palić. Chciała odpowiedzieć, ale po prostu nie dała rady! Pokręciła więc przecząco głową, starając się być wiarygodną. Głupia! Może to lekarz, medyk czy ktokolwiek zajmujący się podobnymi rzeczami. Co prawda była zaznajomiona z medycyną, a objawy te były jej dość znajome... niestety, nie mogła sobie przypomnieć, dla jakiej rośliny były one charakterystyczne.
Wokół mężczyzny pojawiły się dziwne, kolorowe plamki, które po krótkiej chwili zaczęły krążyć wokół jego głowy. Halucynacje? Oczy ponownie zaczęły jej łzawić. Wheat kichnęła, znowu przecząc energicznie. Niby jak miała zabić dobrze zbudowanego żołnierza, naszpicowanego bronią od stóp do głów? Nawet w hełmie trzymał jakieś małe ustrojstwa - pewnie bomby, albo granaty. Kij tam wie, czego oni jeszcze nie wymyślili.
Dziwne objawy zaczęły ustępować. Dziwne halucynacje zniknęły, odrętwienie ustąpiło, oczy przestały łzawić i niemiłosiernie szczypać. Pojawiło się za to coś zupełnie innego, niepokojącego... z niewiadomych przyczyn Marcelina nie mogła przestać patrzyć na nieznajomego. Fala emocji prześlizgnęła się przez jej ciało, powodując szybkie zmiany w jej heterochromicznym ślepiu. Niebieski, fioletowy, czerwony, zielony, szary... Czerwony.
Zacisnęła pięści. Znienawidziła go tak, jak tu stała. Z jej gardła wydobył się cichy dźwięk, który stopniowo przeradzał się w gniewny warkot. Obślizgły cień musnął bark Hieny. Ta od razu wyczuła na swoim ramieniu chłodny dotyk, a do uszu doleciał słyszalny tylko dla niej szept. - Nienawidzisz go, wiesz o tym. - Zdanie to, powtórzone kilkanaście razy, niemal doprowadziło ją do szału. To uczucie zasłoniło jej zdrowy rozsądek. Gdzieś w środku była przerażona tym, co się z nią stało. Nigdy czegoś podobnego nie doświadczyła. Nienawidziła kogoś, kogo widziała pierwszy raz w życiu. W dodatku ten ktoś chciał jej pomóc! Ostatkiem sił powstrzymała się, zaciskając usta i odwracając wzrok. Może jej przejdzie, może jej przejdzie... oby jej przeszło. - Ze mną wszystko w porządku. Chyba... - powiedziała, próbując się otrząsnąć. Mężczyzna chyba zauważył, że nie wszystko z nią w porządku.
Jej wzrok utkwił na drugim kwiatku, który rósł niedaleko tego, którego Marcelina pożarła. Tym razem jego zapach, a nawet widok odrzucał wymordowaną. Z obrzydzeniem wskazała na roślinę. - To kurestwo... nawet na nie nie patrz!
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 24.07.15 20:09  •  Granica. - Page 4 Empty Re: Granica.
Przyglądał się przez dłuższą chwilę kobiecie bez większego zainteresowania. Zachowywała się co najmniej dziwnie. Ale w sumie w Desperacji każdy tak się zachowywał. Takie przypadki jak ta tutaj spotykało się niemalże na każdym kroku. Każdego dnia. I nawet spore ilości aniołów, które odwiedzały to cmentarzysko tętniące życiem, chcące nieść pomoc poszkodowanym, nie były w stanie wszystkich uratować. Trochę przykry widok, bo przecież anielscy posłannicy zostali właśnie po to stworzenie i poczęci.
Chłopak wsunął dłoń pod obszerną bluzę i przesunął paznokciami po napiętej skórze, przyglądając się nieznajomej z lekkim znużeniem. Właściwie skoro ona sama stwierdziła, ze wszystko jest okej i nic jej nie zagraża, to powinien udać się dalej, kierując w swoją stronę. Nathair nie miał w zwyczaju narzucać się ze swoją pomocą, chyba, że chodziło o Ryana. Ale tylko i wyłącznie o niego. Dla innych mógł wydawać się chłodny w obejściu, a momentalnie wręcz nieprzyjemny. Ale taka już była jego natura. Pełna nieufności i dystansu do innych żywych istot, choć przecież powinien roztaczać dookoła siebie przyjemną i ciepłą aurę dobra, tak, jak przystało na anioła.
- Nie zamierzam. – odparł krótko, nawet nie kwapiąc się, by podążyć wzrokiem, z czystej ciekawości, w miejsce, które wskazywała kobieta. Wręcz biła od niego obojętność, która mogła razić kogoś, kto znałby jego rasę.
Dłoń wysunęła się spod materiału i zajęła miejsce głęboko w kieszeni spodni chłopaka, jednocześnie ściągając je nieco w dół ze szczupłych i dość kościstych bioder.
- Skoro nic ci nie jest, to nie przeszkadzam Ci w tym…. Co cokolwiek robisz. Shuya. – odwrócił się na pięcie i skierował przed siebie, unosząc głowę nieco wyżej i zmrużywszy oczy przed drażniącymi promieniami słońca, odszukał swojego małego towarzysza, który zataczał kręgi nad nimi. Dopiero po paru krokach się zatrzymał. I choć nie odwrócił się, ani też nie spoglądał na kobietę, mogła być pewna, że kolejne słowa są z pewnością kierowane bezpośrednio w jej stronę.
- Powiedz mi jeszcze jedno. – zaczął, kierując spojrzenie jasnych tęczówek w stronę rozdrapanego już w niektórych miejscach truchła. - Wiesz co tutaj się stało? – nie był ciekawy i szczerze powiedziawszy mało go to interesowało. Nie żył? Nie żył. I tyle w temacie. Ale po powrocie był zmuszony zdać dokładny raport ze swojej podróży i byłoby lepiej, gdyby jednak wspomniał o takim dość mało znaczącym, ale zawsze, mankamencie. Odczekał chwilę, by uzyskać odpowiedź, a nawet jeśli nie, to sam podszedł do ciała i westchnął ciężko.
Jesteś aniołem. Musisz to zrobić.
Tak, tak, wiem. Rozejrzał się dookoła odszukując jakiś odpowiedni kawałek skały, który pochwyciwszy w swoje dłonie, podrzucił lekko. Wystarczająco ostry i długi. Powinien się nadać. Następnie przyklęknął i zaczął energicznie kopać w miękkim piasku dół, do którego zamierzał wrzucić zwłoki. Nieważne kim był za życia, jego ciało nie powinno stać się pożywieniem dla padlinożerców. Lepiej, gdyby wróciło do Matki Ziemi.
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.08.15 19:33  •  Granica. - Page 4 Empty Re: Granica.
Łypnęła na niego, obserwując ruch jego dłoni. Odprowadziła go wzrokiem, nie mrugając. W pewnym momencie potrząsnęła łepetyną, odgarniają kilka niesfornych dredów do tyłu, co od dłuższego czasu było zwykłym przyzwyczajeniem. Robiła to nawet, gdy batki były dokładnie splecione i ujarzmione.  
Mężczyzna był tak obojętny, że jej zagadkowa wściekłość trochę ucichła, tląc się jednak gdzieś we wnętrzu. Chwilę odczekała, zanim udzieliła lakonicznej odpowiedzi. Nie. - wzruszyła ramionami. Teraz w jej głowie pojawiło się pytanie: Na co mu taka wiedza? Może to znudzony podróżnik piszący książkę? - prychnęła w myślach, unosząc delikatnie kąciki ust. Rozśmieszył ją ten wniosek.
Kolejne minuty były dla Marceliny co najmniej... dziwne. Otworzyła szeroko oczy, obserwując anioła. Uniosła lewą brew, zmarszczyła nos i pokiwała głową. Chce Ci się? Serio? - przebiegło jej przez myśl. Po chwili odeszła na parę kroków, siadając na kamieniu i biorąc w rękę patyk. Zaczęła nim dźgać po ziemi, starając się zagłuszyć powracające, natrętne myśli i gniew. Ignorowała cienie, które tylko podjudzały jej agresję. Zaczęła zastanawiać się, jak to zielsko tego dokonało. Stwierdziła jednak, że nie jest to najlepszy pomysł, dlatego też zaczęła myśleć o wszystkich innych rzeczach, pierdołach, filozoficznych pytań i nierozwiązanych zagadek oraz spraw wagi państwowej.
Po chwili i to zaczęło ją irytować, dlatego z wściekłym prychnięciem rzuciła patyk. Złapała się za głowę, zjeżdżając otwartymi dłońmi po twarzy, przypominając teraz mopsa zmęczonego życiem. Wlepiła wzrok w jeden punkt prosząc w myślach, by ten ktoś odszedł  i nie wracał. Stan ten był wyjątkowo męczący i frustrujący. Wymordowana marzyła teraz tylko i wyłącznie o spokoju. Chciała zafundować sobie krótkie wakacje... właśnie, wakacje!
Nawet nie pamiętała, kiedy ostatni raz je miała. Osoba trzecia mogłaby stwierdzic, że w sumie całe jej życie to wakacje, ale... ona pragnęła takich prawdziwych, ciepłych wakacji na plaży. Nigdy nie była na plaży. Tak, musi się na takie wybrać, koniecznie.
_____

Nawet nie zauważyła odejścia anioła. Poczuła ulgę, gdy wraz z nim odeszło i męczące uczucie nienawiści. Odetchnęła głęboko, wstając i nawołując telepatycznie Atritę. Ta nadleciała po zaledwie kilkunastu minutach. Marcelina wskoczyła prędko na jej grzbiet, chwytając delikatnie jej grzywy na szyi, po czym obydwie uniosły się w powietrze.

z/t


Ostatnio zmieniony przez Marcelina dnia 12.08.15 13:35, w całości zmieniany 1 raz
                                         
Marcelina
Poziom E
Marcelina
Poziom E
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 09.08.15 23:34  •  Granica. - Page 4 Empty Re: Granica.
Pogoda była okropna. Żar lał się z nieba nieubłagalnie, co tylko pogarszało pracę anioła. Nie wiedział ile spędził na kopaniu, ale dostatecznie długo, żeby odechciało mu się wojaży w te tereny na przyszłość. Koniec końców wykopał dół odpowiedniej głębokości, a następnie wciągnął ciało nieszczęśnika i przystąpił do pospiesznego jego zakopywanie. Naprawdę był szczęśliwy, kiedy był już koniec. Podniósł się i przeciągnął, czując, jak pojedyncze kości w jego plecach strzelają przynosząc ze sobą uczucie ulgi i relaksu. Odmówił w myślach krótką modlitwę za duszę zmarłego i przetarł wierzchem dłoni swoje czoło, zgarniając małe krople potu. To by było na tyle.
Na nieznajomą przestał już zwracać większą uwagę. Nie odzywała się ani też nie wykazywała jakiejkolwiek chęci na podjęcie konwersacji czy też innej ingerencji. A Nathair nie był zwolennikiem rozpoczynania rozmów. Wolał unikać nieznajomych. Zdobył to, po co właściwie tutaj przyszedł, dlatego też postanowił niezwłocznie skierować swoje kroki ku Edenowi. Koniec na dzisiaj jak i na najbliższy czas jakiejkolwiek cięższej roboty. Niech wykorzystując do takich celów kogoś innego, nie jego. Ale droga powrotna była daleka.
Ściągnął skórzaną torbę, która cicho huknęła wzburzając w górę piasek, a następnie zdjął z siebie górną część ubrania i przewiązał ją sobie przez drobne biodra, odkrywając w pełni swoje plecy. Taka droga będzie o wiele szybsza. Złapał za torbę i ponownie przewiesił ją sobie przez ramię, a następnie z jego pleców powoli zaczęły wyrastać skrzydła. Zamachał nimi kilkakrotnie, jakby chciał się upewnić, że są w pełni wyciągnięte i wyprostowane, a następnie przelotnie spojrzał na nieznajomą. Nie kwapiąc się na jakiekolwiek słowa pożegnania ,bo nie czuł nawet takiej potrzeby, wzbił się w powietrze wzniecając dookoła kurz. Shuya radośnie wydał z siebie dziki krzyk widząc, że i jego właściciel postanowił wybrać powietrzną drogę. Kolejne kilka machnięć sprawiło, że już po chwili Nathair zniknął pomiędzy chmurami, wracając do swojego domu.


zt
                                         
Nathair
Anioł Stróż
Nathair
Anioł Stróż
 
 
 

GODNOŚĆ :
Nathair Colin Heather, pierwszy tego imienia, zrodzony z burzy, król Edenu i Desperacji.


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.12.15 16:51  •  Granica. - Page 4 Empty Re: Granica.
Furiosa siedziała z malująca się na twarzy powagą. Wzięła jakieś proszki na ból głowy, bo stres ostatnich dni dawał się we znaki. Udało jej się dopiąć wszystko na ostatni guzik, na czas, jak zawsze zresztą. Po niemałych trudach skontaktowała się z desperacką grupą, która skora jest dostarczyć jej trochę informacji za trochę ubrań, przypraw tego typu pierdół. Przygotowania na wyprawę również trochę zajęły. Wszystko zależy od informatorów i to ją trochę martwiło. Na szczęście nie wyrusza sama. Niebezpiecznie jest samemu poruszać się po dzikich terenach. Mając Kaukaza obok siebie wie, że przeżyje jeden dzień dłużej. Jakaś pociecha jest.
 Jedyna nieplanowaną rzeczą w tym przedsięwzięciu, zwróciła uwagę Furiosy i wyrwała ją z przemyśleń.
Wilk wystawił łeb za okno transportera i wietrzył radośnie język.
-Morus przestań.-zganiła go, chociaż wiedziała, że to nic nie da. Nie planowała go wziąć ze sobą. Zamknęła go w mieszkaniu. Ale ten jakimś sposobem czmychnął z domu i gonił pojazd, jak szalony. Nie mogła zostawić go ganiającego po mieście, skoro nawet nie miał obroży, którą zakłada mu z uporem maniaka, a ten ściąga ją co rusz.
Tak oto wylądowali we trójkę. Uśmiechnęła się z rezygnacją i zmierzwiła Morusowi sierść na karku.
Transport zatrzymał się i mogli wysiąść. Dalej muszą kierować się pieszo. Zarzuciła plecak na ramię i wyszła, oczywiście Morus wyrwał się pierwszy, pognał robić rekonesans. Westchnienie politowania wyrwało się z ust rudowłosej.
Nie spojrzała na swojego towarzysza, jakoś nie chcąc widzieć jego miny na tę całą szopkę.
-To, jak? Idziemy zwiedzać, nie?- odezwała się, gdy transporter odjechał wśród kłębów dymu.
Poprawiła warkocz, który zadzierzgnął się o plecak. To jest ten moment, w którym kobieta zastanawia się, po co jej długie włosy? Spojrzała na Kaukaza, lekko zła, że on nie ma takich problemów. Chociaż przydałoby się go ostrzyc. Zanotowała to sobie w głowie i szła dalej rozmyślając o fryzjerskim powołaniu.
Krótkie wycie wyrwało ją z banalnych rozmyślań. Szybkie spojrzenie w lewo upewniło ją, kto był sprawcą zamieszania. Wilk biegł kawałek dalej z nosem przy ziemi. Najwyżej wyczuł coś go interesującego i chciał się tym podzielić ze swoim stadem, ludzkim stadem.
-Morus, nie wygłupiaj się.- wykrzyknęła w stronę czworonoga. Ten popatrzył się wyczekująco, zganiony potruchtał dalej, obrażony brakiem zainteresowania ze strony swojej pani.

Ekwipunek:
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.12.15 22:19  •  Granica. - Page 4 Empty Re: Granica.
Ekwipunek:

- Widzę w tobie ukryte predyspozycje przywódcze, Furiosa. - Parsknął widząc, jak zwierze raz po raz ignorowało. Nie mógł się naturalnie powstrzymać by nie posłać jej przy tym złośliwego grymasu rozbawienia. W momencie w którym transporter się zatrzymał, eliminator pokręcił z niedowierzaniem głowa widząc Furiosę, która nieudolnie próbowała wywrzeć na swej psinie posłuszeństwo.
- Lepiej się pośpieszmy, bo mam wrażenie, że ona tak jak pies nie zatrzyma się gdy będziemy ją nawoływali. - Rzekł do kiery, poprawiając regulację pasa od Oriona, który po chwili przepasał jego ramię. Następnie gestem dłoni pożegnał korowce, który życzył im powodzenia. Przy da się. Następnie dość żwawym korkiem ruszył do przodu, dostrzegając najpierw wielki plecak na grzbiecie kobiety, a dopiero potem ją samą. Musiał przyznać, ze wyglądała niepozornie, lecz o to własnie chodziło w jej fachu do tego trzeba było brać pod uwagę, że on i Kira przybyli tu na kilka dni wykonać misję z jajogłowym. Kto wie, być może ich pobyt tutaj przeciągnie się maksymalnie do tygodnia, lecz Furisie przyjdzie spędzić w tej dziczy wiele dłużej.
- Jak daleko mamy cie podprowadzić? - Spytał. Wiedział, że ich drogi w pewnym momencie będą musiały się rozejść. Nie wiedział do końca w którym momencie, bo jeszcze nie uzyskał z Kirą informacji, kiedy i gdzie zgarnie ich drugi transporter z jajogłowym którego mieli niańczyć.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.12.15 13:56  •  Granica. - Page 4 Empty Re: Granica.
Ingerencja Losu


Dobry wujek Los, wraz z ciocią Kostką, przesyłają wam w darze trzy nagie choroby. Białą ślepotę, minoris adversarius i syndrom Thurmana, zwany również matołkiem.

Furiosa: biała ślepota
Kaukaz: minoris adversarius
Kira: syndrom Thurmana (o ile nie masz mechanicznego mózgu, chorujesz)

Nie przeszkadzajcie sobie. Póki co, efekty są dość łagodne: Furiosę zaczyna powoli boleć głowa, Kaukaz zaczyna kaszleć, a Kira jest trochę głupszy niż zwykle.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 05.12.15 15:17  •  Granica. - Page 4 Empty Re: Granica.
/Kira ładował się tego ranka, więc wyprawę zaczyna z pełnymi akumulatorami.

Po krótkiej odprawie, wziął z szatni swój plecak i skierował się do transportera. Wyprawa jak to wyprawa. Nic nowego. Wszystko przebiegało według schematu. No, prawie wszystko. Nie licząc czworonożnego pasażera, którego postanowiła zgarnąć dziewczyna, wszystko szło zwyczajnie i gładko.
Również po opuszczeniu Miasta nie natknęli się na żadne komplikacje. Mimo zamiłowania do potyczek z grupkami wymordowanych, cieszył się z tego, jak sprawnie i bez niespodzianek przebiega wyprawa. Dobrze wiedział, że nie jest jedna z wielu mało istotnych wycieczek. Zadanie mimo pozornej banalności, musiało mieć dużą wagę skoro wysyłano na nie tylu dobrych żołnierzy.
A więc S.SPEC szuka innych źródeł surowców.. Musi być naprawdę źle, skoro tak się z tym nagle wyrwali.
Potarł skronie i wysiadł z pojazdu za pozostałymi. Coś było nie tak, ale jeszcze nie wiedział, co.
Eh. Daj spokój. Przed wyjazdem was badano.
Westchnął ciężko i spojrzał na Furiosę. Adrian ubiegł go nieco z zadaniem pytania, które i jego interesowało.
- Tak, powoli zbliżamy się na miejsce, gdzie rozpoczyna się nasze zadanie. Nie wiem, dokąd Ty masz się udać, ale za niedługo zaczniemy się oddalać od bardziej prawdopodobnych punktów - rzucił zanim dziewczyna odpowiedziała na pytanie elimintora.
Liczne wyprawy w Desperację i dostęp do bazy S.SPECu zdążyły go już wyposażyć w dość dokładną mapę tych terenów. Wiedział, gdzie można się spodziewać większych skupisk istot, które jeszcze do końca nie zdziczały, a do których to właśnie wysyłano zapewne Furiosę, bo po cóż niby szpieg na kompletnym pustkowiu?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 06.12.15 19:29  •  Granica. - Page 4 Empty Re: Granica.
Furiosa wydęła obrażona wargi.
-Oczywiście, moje predyspozycje śpią sobie smacznie i czekają na odpowiedni moment, by się ujawnić.
Zobaczyła nadchodzącego Kirę i uśmiechnęła się miło. Jednak i on nie był pod pozytywnym wrażeniem jej zdolności behawiorystycznych. Nadęła policzki na nowo obrażona. Szybko jednak wypuściła powietrze, bo usłyszała pytania, na które sama chciałaby znać dokładną odpowiedź.
-Kierujemy się na zachód. Po 5km. powinny pojawić się czujki grasującej w tej okolicy grupy, z którą mam się skontaktować. Myślę, że wtedy wy odbijacie na południe, a ja jeszcze ze 3km. powędruję i nawiążę kontakt. Dodatkowe informacje mogą jeszcze dotrzeć z bazy, więc miejcie komunikatory w pogotowiu.- zarzuciła rudy warkocz na wielki plecak i gwizdnęła na Morusa.
-No to w drogę Panowie.
Gdy obrali już kierunek wyprawy, odezwała się znowu:
-Myślałam też przez chwilę, czy nie przeprowadzać rozmów mając was za plecami, ale żeście tak przypakowali, zwłaszcza Ty Adrianie, że tamci wystraszeni ani słowem się nie odezwą, albo spanikowani otworzą ogień zanim zdążę otworzyć usta.- popatrzyła z lekkim rozbawieniem to na Kirę to na Kaukaza. Wiedziała, że to niebezpieczna wyprawa, dlatego całe wyposażenie wojskowe to niemal konieczność dla żołnierza, ale czuła się przy nich tak zabawnie mała i drobna, a plecak wcale nie łagodził tej perspektywy. Znów gwizdnęła na Morusa, który miał ochotę biegać wszędzie. Wilk za długo trzymany w mieszkaniu, to bardzo nie wyhasany wilk…
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.12.15 0:40  •  Granica. - Page 4 Empty Re: Granica.
- Przypominam ci, że idziemy niańczyć jakąś ofiarę losu z kalkulatorem zamiast mózgu i liniami zamiast palców. Spędzimy z nią w najgorszym wypadku tydzień. Twoje dzikusy to przy tym pikuś. - Sprawnie się odgryzł, zdradzając jednocześnie swoje negatywne nastawienie do osób z sektora badawczego. Nie chodziło mu naturalnie o ich specyficzny sposób bycia tylko...no nie bez powodu rzadko zapuszczają się na "powierzchnię", kurczowo trzymając się swych terenów łownych nazywanych mało oryginalnie - laboratoriami. Już sama podróż na pierwszy poziom budynku władzy coby dostać się do automatu z napojami dla przegrywów było dla nich podróżą życia w czasie której ryzykowali życiem, nie raz łamiąc kości na "klatce schodowej grozy" na której to trzeba było używać...mięśni! Tak, dokładni tak. Nie żeby lubił wyolbrzymiać, lecz nie potrafił sobie dobrze wyobrazić tego, jak skończyć się może wyciągnięcie takiego nieżycia na powierzchnię, a co dopiero za mury.
- Jeśli chcesz możemy zaczaić się od zawietrznej i być na wezwanie, jeśli czujesz się niepewnie i przeczuwasz komplikacje. - Rzucił lekko, a na jego ustach ciągle widniał uśmiech. Naturalnie nie miał tu na myśli ich ekwipunku bądź ubioru. Właściwie mogliby mieć na chwilę obecnie i szmaty, lecz wciąż by trąciło od nich wojskiem. To już ich przeżarło do cna. I Kirę, i Kaukaza. Furiosa musiał zdawać sobie z tego doskonale sprawę, dlatego nie potraktował na poważnie jej propozycji. A przynajmniej do momentu w którym zdał sobie sprawę, że może rzeczywiście ma zamiar potkać się z jakimś niepewnym źródłem i chciałaby mieć przy sobie pomocna parę dłoni, czy też nawet dwie.
Czekając na odpowiedź chrząknął sobie, czując jakieś łaskotanie w gardle.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie   •  Granica. - Page 4 Empty Re: Granica.
                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 4 z 12 Previous  1, 2, 3, 4, 5 ... 10, 11, 12  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach