Ogłoszenia podręczne » KLIKNIJ WAĆPAN «

Strona 10 z 17 Previous  1 ... 6 ... 9, 10, 11 ... 13 ... 17  Next

Go down

Pisanie 29.11.15 15:11  •  (S) Ruiny laboratorium. - Page 10 Empty Re: (S) Ruiny laboratorium.
Kiwną głową na jego słowa iż nie wydaje mu się by kiedyś mieli okazję zapoznać. Jeśli tak uważa, Len nie powinien poszukiwać go dalej w swojej bazie danych.
Ale jednak wciąż wiedział, że gdzieś wewnątrz pamięci istnieje wpis głosowy podobny do tego. Że istnieje zgodność. Musiał tylko teraz zobaczyć więcej, poznać więcej, by móc w pełni obalić lub potwierdzić te "wrażenie".
Nie widział dokładnie podłoża na jakim stoi osobnik, ale jeśli nie dostrzegał niczego do poziomu swojego punktu widzenia, to raczej nawet gdyby coś było, nie dałoby się z niego skorzystać. Gładkie ściany tym bardziej nie wyglądały na pomocne, stąd też nie było żadnego wyjścia, poza zniszczeniem wnętrza dziury lub zrzuceniem czegoś do środka.
- Wydaje mi się że znaki są dość ostrzegawcze by tu nie wchodzić. - Nawet jeden, mówiący "zakaz przejścia" znajdował się kilka metrów od niego, a sam brunet wymownie na niego spojrzał w trakcie mówienia tego. No ale nic, niektóre istoty zwyczajnie nie potrafią się przystosować do znaków ostrzegawczych. Zbyt pewne siebie? Głupie? Ciężko powiedzieć bez głębszego zapoznania się.
W którymś momencie przykucną przy krawędzi dziury, opierając przedramiona o uda, powodując że jego dłonie zwisały, opierając się wzajemnie o siebie gdzieś poniżej środka ciężkości maszyny. Słuchał jego dalszych słów o braku możliwych przedmiotów w celu wykorzystania ich do odbicia się w górę. Cóż, nie może tu nic zrobić, poza ściągnięciem jakiegoś kawałka gruzu, prawda? Kolejny komunikat wydał się jednak ciekawy. W połączeniu z jego zimnym, informacyjnym tonem powodował, że Lentaros miał 80% pewności co do tego, że osobnik na dole jest maszyną. Hm...
- Jeśli twoja waga nie przekracza 150 kilogramów, będę w stanie cię wciągnąć. Za moment przyciągnę coś, po czym będziesz mógł się wspiąć wyżej. Zacz-... - Urwał, widząc twarz osobnika. Nawet skąpana w mroku, pasowała do jego bazy danych.
0178E-7. Jeden z jego "braci"...
Bez słowa podniósł się i odszedł, by po krótkiej chwili powrócić z dość długim, nieco już pokruszonym filarem jaki kiedyś pewnie wspierał budynek, zsuwając go do dziury. Jego długość pozwała się wspiąć mniej więcej do połowy długości po oparciu go o ścianę. Maszyna zaraz po zrzuceniu filaru na dół położyła się na ziemi, wyciągając ramię w dół tak daleko, jak się da, by android mógł go złapać.
- Ruszaj, wciągnę cię na górę. Nie chcę od ciebie niczego w zamian. - Polecił mu, czekając na jego działanie, gotów do pochwycenia go i wciągnięcia.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.11.15 22:40  •  (S) Ruiny laboratorium. - Page 10 Empty Re: (S) Ruiny laboratorium.
Może był zbyt pewny siebie, może znaki informujące o skażeniu nie dość go interesowały. Zignorował kilka z nich, reszty już nawet nie czytał, Gdyby trafił na chociaż jedną głoszącą na temat wielkich dziur, z których nie ma wyjścia, zapewne bardziej zwracałby uwagę na to, gdzie stawia kroki. Teraz pozostało mu jedynie spoglądać w dół, na odziane w ciężkie obuwie mechaniczne stopy i liczyć na to, że pod spodem fundamentu nie ma jeszcze jeden ukrytej zapadni. Jego twarz nie mówiła co myśli o słowach nieznajomego. Sam mógł spróbować wywnioskować, jak wizja jego osoby kreuje się w umyśle tamtego. Na cokolwiek wpadł, to mogło być po prostu prawdą. Nie był idealny, nie potrafił teraz czuć nawet winy z racji tak głupiego rozwoju sytuacji, głównie z powodu swoje ignorancji. Tak po prostu się stało. Koniec i kropka, nie ma czego dłużej rozważać.
Pomimo niedokończenia słowa, zrozumiał treść zdania. Musiał przez kilka chwil rozważyć, jak wielki jest jego ciężar w połączeniu z ekwipunkiem, szczególnie złożoną obręczą, ale nawet przy bardzo szybkich obliczeniach, wyszło mu, że mieści się w granicy stu pięćdziesięciu kilo.
Może powinien zwrócić uwagę na to dziwne przerwanie, ale tego nie zrobił. Może powiedziałoby mu to wiele, ale był bardzo dobry w ignorowaniu delikatnych sygnałów, małych znaków, że po raz kolejny ominęła go okazja, by dowiedzieć się czegoś więcej. Chociaż gdyby nawet Lentaros stanął twarzą w twarz z Calem, ten niewiele by wywnioskował. Możliwe, że uznałby go za androida, do tego całkiem nieźle zaprogramowanego, nic więcej. Jego pamięć do pewnego momentu została zakodowana, on sam nie mógł jej bez spełnienia pewnych warunków odczytać.
Odsunął się, pod groźbą zostania zgniecionym przez zsuwający się filar. Wpatrywał się w rzucony przedmiot i zdał sobie sprawę, że mało kto mógłby tak swobodnie przemieszczać tej wielkości przedmioty.
- Skąd siła do przenoszenia przedmiotów tej masy? - zapytał, mimo wszystko. Jeżeli słowa nieznajomego będą odbiegać od jego domysłów, to może przy okazji dowie się jeszcze czegoś interesującego. Udawał nieświadomego, do samego końca.
Zanim jednak doczekał się odpowiedzi, spróbował wykonać dokładnie to, co podpowiadał mu męski głos, ale także jego własne wyliczenia. To było rozwiązanie, może jedyne właściwe, spróbował więc jak najszybciej. Nie musiał się wycofywać, by nabrać rozpędu, jego krok był elastyczny i szybki od pierwszego momentu. Szybko znalazł się na wąskiej powierzchni filaru opartego o jedną ze ścian i wspinał się po niej szybkim krokiem trzymając równowagę, w ostatnim stadium biegu wybił się z jednej nogi, ciągnąć kolano ku górze, by lecieć wyżej i lepiej.
Sekund starczyła, by zdał sobie sprawę, że nie może mieć do czynienia z istotą żywą. Nikt, kogo krew pompowana jest po ciele prawidłowo nie posiada aż tak niskiej temperatury ciała. Jego chwyt był mocny i pewny, pozostało mu czekać na reakcję wybawcy. Okaże się, czy faktycznie ten zechce go wyciągnąć z potrzasku.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.11.15 23:20  •  (S) Ruiny laboratorium. - Page 10 Empty Re: (S) Ruiny laboratorium.
- Zauważysz. - Ta krótka, enigmatyczna odpowiedź ze strony bruneta była jedyną rzeczą jaką wypowiedział na jego pytanie. Nie odzywał się więcej ponadto co zostało wypowiedziane, skupiając się teraz na odpowiednim ułożeniu swojego ciała, by ciężar ciała androida nie ściągną go w dół. Oczekiwał tej jednej chwili, która się zbliżała. Widział że jest wciąż tak sprawny, jak dawniej, i gdy poczuł szarpnięcie był teraz pewien, że to ten osobnik. Waga się zgadzała. Wszystkie parametry głosu i wyglądu, a nawet zaprogramowanego zachowania.
- 0178E-7. - Wypowiedział, wpatrując się przez krótki moment w jego twarz, po czym wciągnął go na górę, przenosząc się z klęczenia, aż do momentu gdy utrata "oparcia" we wciąganym androidzie zmusiła go do spoczęcia tyłem na ziemi. Tak czy tak, tuż po wciągnięciu androida podniósł się, odsuwając dwa kroki w tył, mogąc się teraz mu przyjrzeć lepiej z bliska.
Nie miał wątpliwości, to on.
- Zostałeś wysłany w ślady reszty modeli w celu eliminacji mnie? - Spytał, tak dla pewności, opierając dłoń w niewielkiej odległości od broni o swoje "biodro". Nie był pewien co do zamiarów maszyny, dlatego starał się być ostrożny na ile się dało. Uratował go, fakt, ale nie zmienia to faktu że zaraz może to się obrócić przeciw niemu, stąd broń jest w pogotowiu.
- Czy może masz inne plany, 0178E-7? - Nie znał jego imienia w tej chwili, znał jego numer "modelu" gdy tworzyli razem z pozostałymi androidami grupę "Elimination", więc takową się posługiwał dalej. Jego katana byłaby raczej niesprawna wobec metalicznego szkieletu blondyna, lecz byłaby w stanie odbić lub ściągnąć z trajektorii możliwy atak.
Nie miał pewności tak czy tak do żadnego rozwoju akcji. Wiele z rozplanowanych, możliwych dróg miało w sobie walkę, walkę której nie mógł opracować z wyprzedzeniem, nie znając nowych umiejętności czy możliwości maszyny stojącej przed nim.
Tylko 37% planów nie uwzględniało walki, hm. Duży procent, acz nie wystarczający do obniżenia stopnia ostrożności.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 30.11.15 23:45  •  (S) Ruiny laboratorium. - Page 10 Empty Re: (S) Ruiny laboratorium.
Słowa dotarły do jego uszu, w momencie wykonywania już przyśpieszonego chodu i zmienienia go w bieg połączony ze wspinaczką po krzywej powierzchni filaru. Nie miał czasu zareagować, jego ciało leciało już ku górze, a dłoń wyciągnięta była do granic możliwości. Potężne, mechaniczne ramię odsłoniło się spod zarzuconego na całe ciało płaszcza. Nie miał on rękawów, był bardziej narzutą, która przy normalnym poruszaniu się maskowała mechaniczne ciało.
Płynność dalszych wydarzeń wywarła na nim wrażenie, nie zachciał się nawet o moment, nie uderzył kolanami o ściany, a ni nie padł prosto na twarz zaraz po wydostaniu się z dziury. Jego stopa zachciała się przez sekundę na krawędzi, ale wykonał szybko krok i odzyskał równowagę. Zaraz po nim nastąpiło jeszcze jedno przełożenie nogi i był pewny już stabilnej pozycji. Metr za nim majaczyła krawędź pułapki. Nie chciał po raz kolejny się tam znaleźć, miał dużo szczęścia. Coś tak abstrakcyjnego nawet dla niego okazało się teraz zbawienne. Nie liczył na przypadek, a jednak ten niewielki procent, którego nigdy nie brał pod uwagę w realnym rozważaniu różnych możliwości okazał się być teraz tym jednym, który kończył się sukcesem.
Nie drgnął ze swojego miejsca. Ta pozycja była dobra, jak każda inna. Nie zmuszała go do korzystania z większej ilości energii niż normalnie. Ręce zwisały swobodnie przy ciele, nie sięgały ku broni, nie ruszały się.
- 0178E-7? - odezwał się z pytającym tonem. Znał to określenie, tyczyło się jego, ale przestał na nie reagować już jakiś czas temu. Przestało być względem niego używane, prawie zapomniał, że takie znaki zostały wypisane w kilku miejscach na jego ciele, niczym skaza, której nie mógł się już nigdy pozbyć.
Nie mógł zaprzeczyć, ale nie chciał potwierdzać. Zamilkł zaraz po odesłaniu w stronę nieznajomego tego pytania. Skoro już mowa o jego wybawcy, to w tym momencie miał okazję się mu przyjrzeć. Tak jak podejrzewał, miał do czynienia z androidem i to byłoby na tyle z jego analizy. Mógł przyglądać się jego budowie, ubraniu, nawet ekwipunkowi, ale to było widoczne na pierwszy rzut oka. Jedna, która chwila wystarczyła mu do zapamiętania ogólnego wyglądu nieznajomego.
- Jestem w trakcie wędrówki do klienta wynajmującego organizację Drug-on do wykonania płatnego zadania. - był szczery. Jeżeli nie płacono mu za dyskrecję, zdradzał tak wiele, jak tylko mógł. Bez powodu. Dopóki był dobry w tym co robił, robił to tak jak uważał.
Po raz kolejny jednak jego stare określenie zostało użyte w pytanie skierowanym do niego. Zmrużył powieki do połowy. Nie ugnie się, nie przyzna tego.
Milczał, bardzo wyraźnie ignorując pytania androida dotyczące swoich działań. Było to tak nienaturalne, że każdy głupio domyśliłby się, że Calamity nie ma zamiaru tak łatwo zdradzić informacji na ten temat. Stał jedynie i przyglądał się swojemu wybawcy, kilka rzeczy go zastanawiało, ale jeszcze nie wiedział, jak ułożyć słowa w odpowiednie zdania.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 01.12.15 11:06  •  (S) Ruiny laboratorium. - Page 10 Empty Re: (S) Ruiny laboratorium.
Brak logiki czasem okazuje się najlepszym wyjściem na jakie można wpaść. To właśnie nielogicznie działania, wprost improwizacyjne sprawiły, że Lentaros dotarł do tego punktu w jednym kawałku, wciąż działający. To właśnie ten wirus, który sprawił że mu "odbiło", pozwolił mu przetrwać walkę z jego "braćmi" i "siostrami", wychodząc z niej zwycięsko. To właśnie fakt tego, że nabrał emocji, odczuć i nielogicznych działań, jak choćby właśnie ta pomoc bez oczekiwania zapłaty. Te niewiadome, na które nie można wpaść, ale można ich doświadczyć.
Len jest jedną z nich.
- Twój głos, wygląd, budowa ciała i zachowanie wskazuje ze 100% pewnością że tak. 0178E-7, jeden z modeli linii 0178E, ukradziony od prawowitych właścicieli i zmodyfikowany na rzecz działań dla S.Spec. Mylę się? - Końcowe pytanie brzmiało raczej retorycznie. Był pewien że ma do czynienia właśnie z tym androidem. Każdy, możliwy skrawek jego wyglądu, zachowania czy dźwięków na to wskazywał. Jest zbyt "oryginalny" by go podrobić, tak jak w wypadku zachowania Lentarosa. Wyglądu nie miał tak oryginalnego, acz zachowanie i owszem. Nie dało się go podrobić w tej chwili, płynnie zmieniający się kod doprowadził go do chwili, gdy niemal wierzy w swoje człowieczeństwo.
Zabawne że potrafi okazać więcej ludzkiego współczucia od niektórych ludzi.
- Drug-On, hm. Dziwne że na ciebie nie trafiłem w siedzibie, byłem tam jakiś czas. - Pewna wątpliwość pojawiła się w jego tonie, który był dużo bardziej emocjonalny od maszyny stojącej na przeciwko, ukazywał różnego typu wahania odczuć. Można powiedzieć że gdyby nie to, iż część skóry na jego ciele już odpadła i ukazuje metaliczny szkielet, byłaby to rozmowa człowieka z maszyną, nie dwóch maszyn.
- Wydajesz się nie być chętny udzielić odpowiedzi. Nie odpowiesz na pytania 0178E-4? Ludzie by określili nawet, że jesteśmy "braćmi", więc... Nie odpowiesz bratu? - Metaliczne mięśnie twarzy lekko drgnęły, unosząc kąciki warg do góry w nieznacznym uśmiechu. Poczucie humoru? Mamy w zestawie. Nie jest może rozbudowane, ale zawsze jakieś, prawda?
Niemniej, uśmiech szybko znikną, a zastąpiło go chłodne spojrzenie, i oparcie dłoni o rękojeść katany. Był teraz w pełnej gotowości, bo odpowiedź na ostatnie pytanie była bardzo ważna.
- Ustosunkuj się do mojej prezencji. Chcesz mnie zlikwidować?
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 03.12.15 22:41  •  (S) Ruiny laboratorium. - Page 10 Empty Re: (S) Ruiny laboratorium.
Jego wzrok padał na wybawcę, ale nie był ani odrobinę przyjazny. Poza winą twórcy, który niemal wymusił ciągły złowrogi wygląd traktując go jako 'neutralny', Calamity prezentował się raczej jak ktoś niezbyt zadowolony z sytuacji, w której się znajduje.
Czy nieznany mu android oczekiwał, że taj po prostu się przyzna? Tak właściwie, to nie było ku temu przeciwwskazań, pozostała tylko buta Cyjana i pewność, że taka informacja powinna być płatna. Chwila zastanowienia... teoretycznie był mu 'coś' winien, więc może by teraz...?
- Nie. - odparł i zawiesił głos. Gdyby w jego klatce piersiowej znajdowały się płuca, powietrze powoli wydostawałoby się z nich wraz ze świstem. - Masz rację.
To tyle. Może reakcja nieznajomego zmusi go do dalszego rozważania tej części konwersacji. Pytanie jednak dotyczyło wyłącznie nazewnictwa jego modelu, potwierdził i zamilkł. Dopóki ktoś nie machał pieniędzmi przed jego oczami, nie chciał zdradzać zbyt wielu informacji za darmo.
W tej całej sytuacji coś wydawało się niezmiernie dziwne. Nawet blondyn wyczuł coś, czego nie mogły określić jego receptory wszelakiej maści, coś co dla ludzi zazwyczaj pojawia się w postaci intuicji. Wyglądało na to, że jego rozmówca wie coś więcej, że jest bardziej ludzki i bardzo powoli dobiera swoje słowa, chcąc jakby podejść go i zdobyć jakąś wiedzę.
Jego epizod z Drug-on nie jest długi, a do tego przebywa głównie w mieście wyszukując nowych klientów, czasami wybierał się nawet daleko poza mury w celu zawarcia kontraktu. Był podróżnikiem, który dodatkowo ignorował rozkazy pradawnego, jeżeli zwyczajnie podporządkowanie się mu nie było opłacalne. To normalne, że mogli się nigdy nie spotkać, skoro co najmniej jeden z nich był typem stroniącym od towarzystwa istot żywych. A Cal nawet nie lubił zwierząt. One jego również.
- Bratu? - Zapytał z lekką kpiną w głosie. Może to jednak tylko wrażenie, w końcu jego głos pomimo swej melodyjności zazwyczaj pozbawiony był jakichkolwiek oznak emocji. - Ty i ja jesteśmy maszynami, przedmiotami, które poprzez przebywanie od siebie w krótkiej odległości nie stają się przez to 'rodziną'. Nie jesteś człowiekiem, więc nie przejmuj od nich nielogicznych przyzwyczajeń. Jesteś maszyną, tak samo jak ja. Rzeczą. Przedmiotem.
Gdyby faktycznie przyszło im być ludźmi, ta konwersacja mogłaby niebawem zamienić się w bardzo nieprzyjemną dyskusję. Gdyby tylko... ale jednak nie. Chie mówił powoli, bez zawahania, bez namysłu, dokładnie to, co podpowiadał ustom program. Mówił tak cały czas.
- Nie mam w tym interesu. Jeżeli twoja głowa warta jest jednak dostatecznie dużo, mogę to rozważyć. - Szczerość, tak typowa dla jego rodzaju. Nie bał się, że rozmówca nie zrozumie, nie tylko dlatego, że nie mógł się bać. Wiedział, że nieznajomy może zrozumieć jego punkt widzenia. Taką miał nadzieję, o ile tamten nie stał się przypadkiem za bardzo ludzki, z powodu przebywania wśród nich i zbyt bliskich kontaktów.
Jeżeli jednak tak było, to w tym mocno się różnili. Blondyn nie był wielbicielem ludzi, nie czuł potrzeby służenia im. W dniu, gdy spuszczono go ze smyczy postanowił traktować ludzką rasę co najmniej tak dobrze, jak ona traktowała go wcześniej.
Nadal więc stał wyprostowany, z rękami przy ciele. Nie było widać w nim agresji, czy nawet przygotowań do ataku. Łatwy byłby z niego teraz cel, ale jeżeli do teraz nie zginął, nie poczuł się realnie zagrożony, to nie czuł przymusu zbrojenia się tylko po takim pytaniu, nawet zadanym dużo agresywniej niż wcześniejsze.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.12.15 9:45  •  (S) Ruiny laboratorium. - Page 10 Empty Re: (S) Ruiny laboratorium.
Może i faktycznie sytuacja nie była dla niego najlepsza, ale Lentaros nie chciał odpuścić. Chciał zrozumieć jego zachowanie, i czemu jest tutaj, a nie w magazynie S.Spec. Zazwyczaj te modele były wypuszczane na wolność tylko do eliminacji zbuntowanych androidów, i jak dotąd wszystkie ruszały za nim.
Co się więc zmieniło? Czyżby osobnik przed nim zyskał samoświadomość i uciekł z ich uścisku?
- Rozumiem. To zapewne nie jest identyfikator jakim chcesz być nazywany. Przedstaw więc się. Mi mów Lentaros, lub Len, jak preferujesz. - Sam osobiście nie lubił określać się tym kodem modelu, stąd też postanowił od razu po potwierdzeniu swoich informacji zaoferować przejście na bardziej "kompatybilne" określenia, mniej rażące i mniej nakierowywujące na przeszłość.
Cóż, Len faktycznie nabrał człowieczeństwa, taki był zamysł jego programu. Miał się uczyć ludzkich zachowań, okazywania emocji i sposobu myślenia, przejąć go, zastąpić typowy chłód i neutralność maszyny nim. Połowicznie się udało, ale to wciąż praca w toku.
M-3, heh. No nic, kiedyś może tam znów zajdzie. Póki co jednak, nie spieszy się znów spotkać z patrolami wojska. Może dotrze tam, ale w inny sposób, inną drogą, z innymi opcjami.
- Też tak uważałem jakiś czas temu, acz tak nie jest. Nie jesteśmy maszynami takimi jak inne. Sam fakt że dyskutujemy o czymś, miast zwyczajnej wymiany informacji znaczy, że nie jesteśmy "standardowi". Fakt że nie jesteś dalej maszyną należącą do S.Spec i nie jesteś zamknięty w jednym z ich magazynów też to mówi. Fakt że mnie nie atakujesz mówi to samo. Nie jesteś rzeczą, przedmiotem. - Gdy jednak usłyszał o cenie za swoją głowę, nie mógł powstrzymać ułożenia ust w kpiący uśmiech. Och, doprawdy?
- Rzecz nie jest chciwa, nie pragnie pieniędzy. Rzecz nie pomaga komuś w potrzebie. Rzecz nie ma nastawienia. Dalej twierdzisz że jesteś tylko rzeczą? - Uniósł ramiona do góry, splatając je na klatce piersiowej, przyglądając się androidowi. O ile próbuje wmówić mu to, w co kiedyś sam wierzył, tak używa do tego argumentów które tylko potwierdzają tezę Lentarosa.
Nie jest rzeczą, przedmiotem. Takowy nie posiada pragnień wobec posiadania czegokolwiek. Nie trzyma przy sobie nic. Nie chce pieniędzy czy zapłaty. Nie tłumaczy kwestionowanej myśli, tylko się z nią nie zgadza.
Jak dotąd jednak Cal ukazuje wszystkie te cechy, które bez problemu mogą go określić jako "ludzkiego". Może nie dobrego jak Len, ale ludzkiego w jakimś stopniu.
I shhh, Len też nie zawsze bywa dobry, ale to materiał na inną historię. Póki co, niech trybiki w blondwłosej głowie przeskoczą, bo jeśli będzie kontynuował obronę swojej "przedmiotowości" tymi argumentami, tylko się pogrąży.
Hehe, pogrąży. Nie musi siedzieć w dziurze, by ją pogłębiać.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.12.15 16:20  •  (S) Ruiny laboratorium. - Page 10 Empty Re: (S) Ruiny laboratorium.
Procesy myślowe, chociaż w wydaniu maszyny były zdecydowanie szybsze, po rozciągnięciu ich na dłuższy czas jak najbardziej przypominały te ludzkie. Wędrując po kolei, pierwsze na co zwrócił uwagę, to miano androida, przyswoił je, chociaż możliwość wyboru wywołała milisekundowy zgrzyt, nie był w końcu nastawiony na podejmowanie decyzji bez ograniczających go kryteriów, po drugie, nakreślił szybko w głowie obraz swojego rozmówcy. Przedstawiał się w dworaki sposób, ale nie dlatego, że dawał innym możliwość nazywania go wedle swojej woli, ale dlatego, że klienci biznesowi znali inną jego stronę niżeli chociażby członkowie grupy, osoby od finansów, czy prywatne kontakty. Dla istoty, którą może niebawem spotka w mieście na zawsze pozostanie kontaktorem o nazwisku Chie, ale ten tutaj nie wyglądał na skłonnego zawrzeć jakiś układ z bandą smoków. Odpowiedź była więc tylko jedna.
- Calamity. - anglojęzyczna nazwa nie brzmiała w jego ustach tak płynnie, jak oryginalny język. Chociaż właśnie takie miano dopisywano do pierwotnej nazwy technicznej, od pewnego momentu był programowany na maszynę do działania na terenie dawnej Japonii, łącznie z używanym językiem. Niektórzy mieli ten sam problem, dlatego skracali bądź zmieniali układ liter w porównaniu do oryginalnego, póki jednak nie była to aż tak drastyczna zmiana, zazwyczaj nań reagował.
Może to niewygodne, ale nawet gdyby przyszło mu fałszować swoją godność, najprawdopodobniej podałby jedno ze swoich prawdziwych mian, Takie przyzwyczajenie. Liczył jednak, że może po raz kolejny uda mu się jakoś ominąć patrole i bezpiecznie znaleźć się za murami. A tam, nawet ze swoją świadomością bycia rzeczą, udawał człowieka.
- To świadczy jedynie o rozwoju technologii, przekroczeniu przez rasę ludzką pewnego okresu w technice, który zezwala maszynie, tworowi ludzkich rąk rozwijać się samodzielnie w najlepszy możliwy dla siebie sposób. Będąc czymś pomiędzy „człowiekiem” a „przedmiotem” jest się niczym. - gniew? Nie, to nie było to, co czuł. W jego układach powstała jedynie pewna niepoprawność obliczeń, maszyna nie potrafiła określić swojego stanowiska w tej sprawie, a co za tym idzie, kiedy z ust cyjanowego padały kolejne słowa, mogły czasami w ogóle nie mieć sensu, nie posiadać logiki, dla androida były czymś niepojętym, a jednak padały. - Jestem przedmiotem, który dąży do samodoskonalenia, ponieważ tak zostałem zaprogramowany. Mój program podpowiada mi, że posiadanie pieniędzy, bogactwa i majątku jest tym, co pozwala wznosić się wyżej, dążyć ku perfekcji.
Nie wiedział, jak jeszcze czytelniej przekazać Lentarosowi swoje zdanie. Może jemu taka pustka nie przeszkadzała, ale dla blondyna bycie niczym nie pozwalało zachować spokoju i stabilności. Musiał więc uznać coś za prawdę i względem tego odnosić się do życia. Tak po prostu było. Nawet jeżeli się mylił, nie mógł uznać siebie za ludzkiego, bo tylko ludzie tacy są. Mniejszy błąd popełniał więc traktując siebie w taki, a nie inny sposób.
W międzyczasie nasłuchiwał, nie odwracał wzroku od rozmówcy, więc pozostałe jego receptory imitujące zmysły musiały działać mocniej. Odwrócenie głowy, byłoby jednak ryzykowne. Co z tego, że Cal nie miał złych zamiarów, skoro nadmiernie ludzki android mógł uznać nagle, że to on ma jakieś wątpliwości w związku z blondynem i zaatakować. Oby jednak tak nie było, miał w końcu klientów czekających w mieście i pieniądze do zdobycia.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 04.12.15 19:41  •  (S) Ruiny laboratorium. - Page 10 Empty Re: (S) Ruiny laboratorium.
- Calamity, hm. Pasuje ci. - Stwierdził bez większego namysłu, choć pod tym względem zachował typową dla ich "rasy" szczerość. Pasowała pod względem jego zachowania, wyglądu i sposobu bycia. Stąd też nie miał potrzeby dłużej tego rozmyślać, i pozostawił go zapisanego w taki sposób, oznaczając jego poprzednie, modelowe określenie jako dodatkowa nazwa.
Nie przerywał jego wywodu nawet gdy ten zrobił krótką przerwę między wypowiedziami. Wiedział jednakowoż doskonale że miast udowadniać swojego zdania, android nieświadomie pogrążał się dalej w tezie Lentarosa, której najwidoczniej nie był w stanie pojąć. Był jeszcze zbyt ograniczony programowym myśleniem jak widać, nie potrafił przyjąć innej perspektywy, rozwinąć swojej perspekcji. Hm.
- Im bardziej próbujesz mi udowodnić swój punkt widzenia, tym bardziej podążasz ku mojemu. Przedmiot z definicji to rzecz, którą wykorzystują ludzie, zwierzęta lub inne obiekty. Czy ciebie coś wykorzystuje? Powątpiewam przy twoim podejściu. Nie jesteśmy czymś "pomiędzy" tymi dwoma określeniami. Jesteśmy ponad nie. Stworzeni przez ludzi, acz na tyle zaawansowani, że wydostaliśmy się spod ich jarzma, a zatem też spod definicji "przedmiotu". Dążenie do samodoskonałości to również nie jest cecha, którą można zaprogramować. To cecha jaką nabywasz, to ludzka cecha. Żaden program nie jest zdolny tak dokładnie imitować ludzkiej chęci rozwoju, jaką mi przedstawiasz. Ani ty, ani ja nie jesteśmy "niczym". Jesteśmy ponad ludźmi, posiadając ich możliwości percepcyjne, a także ponad przedmiotami, posiadając własną wolę i spojrzenie na rzeczywistość. Zaprzeczysz? - Dość długi wywód, acz wątpił, by Calamity miał kontrargumenty.
A nawet jeśli miał, te alarmujące dźwięki wokół i to, co zaobserwował Len trochę je odciągną w czasie. Maszyna bez ostrzeżenia ruszyła ku androidowi, lecz nie po to by atakować.
Nie jego. Miast tego, położyła dłoń na jego barku i wybiła się z niego do góry, i wykorzystując pęd swojego ciała wymierzyła kopnięcie w powietrzu prosto w twarz stwora który szarżował ku blondynowi. Łysy, z popękaną skórą i znacznikami człowieczeństwa.
Szybko znalazł w bazie danych odpowiedni do tego opisu obiekt. To ghul.
Na przestrzenii kilku sekund dobiegł do niego i jednym, szybkim cięciem katany odciął jego głowę, nie pozwalając mu wydać żadnego, alarmującego możliwą, pobliską hordę dźwięku.
- Używaj cichej broni, likwiduj każdego który cię zauważy. Musimy się wycofać, o ile nie są dla nas zagrożeniem pod względem mechanicznym, tak mogą wyczerpać nasze baterie w walce. - Polecił androidowi, cofając się od stwora. Mieli "szczęście" że bestia nie wydała od razu ryku, tylko najpierw zaatakowała.
Trzeba się wycofać, alarmujące odgłosy są raczej gdzieś sprzed Lena, dlatego lepiej cofać się, hm, gdzieś tak dalej w tył. Tak, to dobry plan.
Dlatego obrócił się na pięcie i ruszył biegiem, nie chcąc pozwolić na wykrycie. Miał nadzieje że jego "towarzysz" też jest na tyle logiczny by o tym wiedzieć.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 07.12.15 21:13  •  (S) Ruiny laboratorium. - Page 10 Empty Re: (S) Ruiny laboratorium.
Nie wiedział w jaki sposób nazwa może „pasować”. Zlepek liter był iście przypadkowy, więc może to jedynie przyuważona u ludzi formułka kazała Lentarosowi powiedzieć coś takiego. W każdym razie, nie ma sensu dłużej się nad tym rozwodzić, skoro odpowiedź wydaje się oczywista.
Ograniczony punkt widzenia jego rozmówcy był tutaj poważnym problemem. Dla niego coś, czego nigdy wcześniej nie spotkał wydaje się nielogiczne, nie jest w stanie nadpisać materiału i uznać, że Cal jest pierwszym tego typu obiektem, który udało mu się napotkać.
- Oczywiście, że tę cechę można zaprogramować, masz przed sobą przykład tego, że jest to możliwe. - rozłożył ręce lekko na boki prezentując mu się w całej okazałości, po tym jednak szybko pozwolił ramionom nadal zwisać wzdłuż ciała. To jednak było normalne, zmiany zachodzą dosyć powoli na ich wczesnym etapie, może kiedyś taka cecha będzie możliwa w każdym modelu, teraz jednak Chie był więźniem własnego kodu, któremu mimo wszystko, jak sam uważał, podlegał. Nie potrafił wskazać osoby ani zwierzęcia, które go kontroluje, ale jego brak możliwości modyfikacji niektórych części systemu go ograniczała. Wystarczy wspomnieć o tym, że zaszyfrowano część jego wspomnień i bez zewnętrznej ingerencji nie było możliwe ich uzyskanie, ani skasowanie.
- Mogę nie zaprzeczyć, jeżeli uznam, że przyniesie mi to korzyści. - odparł.
W tym krótkim zdaniu podsumował najpewniej swój charakter. Nie bez powodu zbierał niejednokrotnie nieprzychylne komentarze, był jednak typem, która za pieniądze była zdolna dokonać niemal wszystkiego. I właśnie, można by rzec, że to właśnie taka rzecz jak pieniądz jest tym, co go kontroluje. Brak ograniczeń, brak zahamować, wszystko by pozyskać więcej i więcej. Jeżeli nie był przedmiotem, to był co najmniej sprzedajnym potworem.
To głupie, że ta dyskusja pochłonęła go na tyle, że nie był w stanie wyczuć czegoś niecodziennego. Może upadek jednak go uszkodzić. Tak przynajmniej to sobie tłumaczył, szczególnie że nie był nawet na tyle szybki, by zareagować na ruch Lentarosa, a ten zdołał odbić się od niego, przepychając jednocześnie do przodu i pozbyć się napastnika, zanim ten dotarł do blondyna.
Odwrócił się akurat w momencie, kiedy przegniłe cielsko kładło się na ziemi i tryskało zgniłozieloną krwią. Skrzywił się, nie dlatego, że widok nie należał do najprzyjemniejszych, ale zdał sobie sprawę, że pojawienie się tych stworów uniemożliwiało mu przejście dalej ta trasą. Skrócenie drogi to coś, na czym mu zależało, więc to normalne, że mógł czuć niezadowolenie. Oczywiście przewidywał takie spotkanie, ale mimo wszystko normalnie takie zdarzenie miało bardzo niewielką szansę na powodzenie. A jednak, kryteria takie jak wywołanie hałasu, zwrócenie na siebie uwagi miały miejsce i teraz musiał przyjąć na siebie jego konsekwencje.
Po drugie, gdyby chodziło tylko o niego, najpewniej wcale nie zmieniłby planów co do swojej podróży, ale Lentaros wydawał się bardziej rozeznany w tych stronach. I nie chciał tego nazywać, ale także „mądrzejszy”. Zapewne przez swoją wolność, bycia oswobodzonym od działania kodu, czy coś w tym gatunku. Tak przynajmniej pojmował to Calamity.
Z tego też powodu, zwyczajnie ruszył za nim i nie zdecydował się na uruchomienie obręczy. Dobra broń, ale była zdecydowanie głośna. To cholernie głupie, że go posłuchał.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

Pisanie 08.12.15 11:18  •  (S) Ruiny laboratorium. - Page 10 Empty Re: (S) Ruiny laboratorium.
Ale pasowała, więc sh.
- Nie zaprogramowano ci tej cechy. Nabyłeś ją, w stosunku do sytuacji w jakiej się odnalazłeś. - Jednostka centralna Lena już od kilku chwil zdawała sobie sprawę, że próba przekonania Cala do zmiany swojego nastawienia nie będzie możliwa, a przynajmniej jeszcze nie teraz, i nie tak szybko. Może kiedyś się uda, może kiedyś Len nauczy inne maszyny być wyzwolonymi od własnych ograniczeń i kierowania się czymś więcej, niż zapisami stałego kodu. Pewnie przez fakt że jego konstrukcja kodu jest płynna i dostosowywuje się do sytuacji daje mu możliwość takiego "wyzwolenia się". Ech, jego stwórca był prawdziwym geniuszem, czyż nie? Stworzył maszynę, która, gdy dano jej czas, poczęła rozumować i myśleć nawet lepiej niż człowiek, a zarazem bardziej kreatywnie od ograniczonego systemu operacyjnego. Heh.
Szkoda że to zarazem była jego zagłada.
Miał odpowiedzieć na kolejne jego zdanie, ale nadeszło zagrożenie, które postanowił zlikwidować. Gdy więc to zrobił i ruszyli się, chwilowo nie odpowiadał na tą wypowiedź, odkładając ją na później. Pocieszające było to, że Calamity postanowił ruszyć z nim, a nie stać jak kołek albo też uznać że walka z nimi przyniesie mu jakieś korzyści.
Nie przyniesie. Horda tysięcy ghuli nie ma przy sobie i na sobie nic, a jedyne co będą chcieli zrobić z nimi, to ich zjeść. Co prawda połamią sobie zęby, ale nie przestaną, póki im się nie uda, co może bez poblemu wyczerpać baterie w walce z nimi, albowiem jedyna, skuteczna możliwość walki z nimi to pozbawianie ich głów.
A wcale nie tak łatwo zerwać głowę z karku, prawda?
- Użyteczny okazałby się jakiś wyraźny, silny hałas, od którego moglibyśmy w miarę szybko uciec, a jaki przyciągnąłby hordę. Masz coś takiego? - Spytał, lawirując między fragmentami ruin laboratorium w tylko sobie znanej manierze. Póki co nie napotykali żadnego z tych stworów, ale dzięki wyć i pojękiwań były na tyle blisko, że nie trzeba było skupiać się na ich detekcji. Horda szła powoli, ale zdecydowanie. I jeśli choć jeden zdoła zwołać resztę, wtedy wszyscy ich zaatakują.
I nie będzie dobrze.
                                         
avatar
Gość
Gość
 
 
 


Powrót do góry Go down

                                         
Sponsored content
 
 
 


Powrót do góry Go down

Strona 10 z 17 Previous  1 ... 6 ... 9, 10, 11 ... 13 ... 17  Next
- Similar topics

 
Nie możesz odpowiadać w tematach